Beata Śniecikowska
Wszystko jest kolażem?
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (119), 111-123
2009
K siążka o kolażu w lite ra tu rz e jest po lsk iem u literatu ro zn aw stw u niezm iern ie potrzeb n a. T erm in przew ija się w w ielu te k sta ch badaw czych, jego ro zu m ien ia byw ają jednak bardzo różne, a poszczególne użycia budzić m ogą fu n d am e n taln e wątpliw ości. Jak dotąd najszerszy w ykład literackiej kolażowości dał Ryszard Nycz2, te rm in pojaw iał się także, bardziej przyczynkow o, na m arginesie ro zpoznań in nych b adaczy3. P różno jed n ak szukać na naszym g runcie szerokiego, m onogra ficznego ujęcia zjaw iska - zarów no w perspektyw ie teoretycznej, jak i historycz n oliterackiej. T rudno naw et o zgodę, czy kolaż to faktycznie odrębny literac k i fe
1 A rty k u ł pow stał przy w sparciu F u n d a cji na rzecz N au k i Polskiej - au to rk a jest stypendystką FN A PRZY K ŁA D .
2 Zob. R. N ycz O kolażu tekstowym. Zarys dziejów pojęcia, w: tegoż Tekstowy świat.
Poststrukturalizm a wiedza o literaturze, U niversitas, K raków 2000, s. 247-292.
3 Zob. na przykład: S. W ysłouch Literatura i obraz. Tereny strukturalnej wspólnoty sztuk, w: Intersemiotyczność. Literatura wobec innych sztuk (i odwrotnie). Studia, red. S. B albus, A. H ejm ej, J. N iedźw iedź, U niversitas, K raków 2004, s. 26; R. C ieślak
Oko poety. Poezja Tadeusza Różewicza wobec sztuk wizualnych, slow o/obraz terytoria,
G d ań sk 1999, s. 153-165; E. C h u d o b a „Lapidarium” Ryszarda Kapuścińskiego jako
kolaż, „Teksty D ru g ie ” 2006 z. 6, s. 185-197; T. K unz Strategie negatywne w poezji Tadeusza Różewicza. Od poetyki tekstu do poetyki lektury, U niversitas, K raków 2005,
s. 161-162, 186-188; E. K raskow ska Twórczość Stefana Themersona - dwujęzyczność
a literatura, O ssolineum , W rocław 1989, s. 117-120; E. Rybicka Modernizowanie miasta. Zarys problematyki urbanistycznej w nowoczesnej literaturze polskiej, U niversitas,
11
2
n o m e n 4. A gnieszka K arpow icz stanęła zatem p rze d szansą - i w yzw aniem - n a p i sania w ażnego literaturoznaw czego ko m p en d iu m . Kolaż. Awangardowy gest kreacji5 to książka znakom icie w ydana (św ietne ilustracje, ciekawy pom ysł graficzny obej m ujący nie tylko okładkę i strony tytułow e, ale całość p u b lik a cji), n apraw dę za chęcająca do lektury. Ta jednak okazuje się wcale niełatw a.
Tytułow e pojęcie - kuszące na g runcie różnych n au k h um anistycznych - n a stręcza literatu ro zn aw co m najrozm aitszych problem ów. Używ anie term in ó w p rze szczepianych z innych dziedzin artystycznych m oże być dla h u m a n isty k i błogo sław ieństw em , m oże też jed n ak drażniąco u tru d n ia ć badaw cze diagnozy. H etero- geniczność, niespójność, in te rtek stu aln o ść lite ra tu ry i sztuki ostatniego stulecia (licząc z grubsza) zdają się sprzyjać term inologicznej ekspansji kolażu. N iektórzy jednak, a do tych i ja się zaliczam , nie spieszą się z określaniem m odnym po ję ciem w szelkich dzieł łączących style i te ch n ik i w ypow iedzi - przede w szystkim z obawy, by n ie stworzyć nieprzydatnego, choć nęcąco intersem iotycznego, worka pojęciowego. N ie znaczy to n a tu ra ln ie , że kolaż trzeba jednoznacznie z lite ra tu ro znawstwa rugować - taka inkw izycyjna działalność byłaby zresztą z góry skazana na porażkę. Z astrzeżeń jest jed n ak trochę. N ajw ażniejsze w iążą się z bardzo róż nym i, często zdecydow anie n ad to pojem nym i sposobam i ro zu m ien ia ready mades w lite ra tu rz e , nie w p ełn i przystającą do specyfiki sztuki słowa wielotworzywowo- ścią i w ielofakturow ością kolażu (i pow stającym i w ich w yniku napięciam i), roz ró żn ia n iem kolażu i m o n tażu w tekstach literac k ich (jeszcze więcej kłopotów przy sparzają pokrew ne asam blaż czy b rikolaż, któ re rów nież trafiły do rozw ażań lite raturoznaw czych). E w entualna kolażowość przejaw iać się m oże w różny sposób i na różnych poziom ach, co p rak ty czn ie uniem ożliw ia jednoznaczność i jed n o ro d ność rozpoznań. W sp e k tru m zainteresow ania w chodzą dzieła rozm aitego „au to r a m e n tu ”: prace łączące elem enty p ik tu ra ln e i tekst, utw ory o n ietradycyjnej ty- pografii i dzieła stuprocentow o słowne (niezbędne są zatem klarow ne rozró żn ie n ia czy wręcz typologie w opisach kolażowości). N ierzadko up ó r badacza, by p o sługiwać się te rm in e m „kolaż”, więcej przynosi analizom szkody n iź li pożytku.
N ie bez przyczyny chyba o kolażu milczą, na razie, podstawowe teoretycznoliterackie kom pendia - hasła kolaż b ra k na przykład w Słowniku terminów literackich
Głowińskiego, Kostkiewiczowej, O kopień-Sław ińskiej i Sławińskiego, także pojęcie m ontażu definiow ane jest tam w sposób daleki od proponow anego przez „kolażow o” zorientow anych badaczy. Pierwsze w ydanie Słownika rodzajów i gatunków literackich (red. G. G azda, S. Tynecka-M akow ska, U niversitas, K raków 2006) rów nież nie uw zględnia kolażu, hasło to pojawi się już jed n ak najpew niej w w ydaniu drugim (na razie ukazał się artykuł hasłowy K olaż autorstw a I. Adam czew skiej w „Z agadnieniach Rodzajów L iterac k ich ” 2008 z. 1-2). K olaż pojaw ia się n atom iast w Słowniku literatury
polskiej X X w. (red. i w stęp A. B rodzka, O ssolineum , W rocław 1992, s. 460-462), to
jednak hasło głównego (czy właściwie - do tąd jedynego) polskiego badacza zjawiska na gruncie literackim , R yszarda Nycza.
A. K arpow icz Kolaż. Awangardowy gest kreacji. Themerson, Buczkowski, Białoszewski, W ydaw nictw a UW, W arszaw a 2007. C y taty lokalizuję w tekście.
4
N ie m iejsce tu , by om aw iać w szelkie literatu ro z n aw cz e kło p o ty z kolażem . W spom inam o n ic h jednak, aby zasygnalizow ać problem y, których A gnieszka K ar powicz w łaściwie nie podejm uje. W p rac ach jedynie przyczynkow o odw ołujących się do danego te rm in u klarow ne rozstrzygnięcia teoretyczne są n a tu ra ln ie pożą dane, nie w ydają się jed n ak niezb ęd n e - zasadniczą spraw ą jest przydatność kon- stru k tu pojęciowego w b ad a n ia ch , jego operacyjność. O d książki pod ty tu łem K o
laż oczekiwać m ożna jed n ak znacznie więcej. A utorka tym czasem w ogóle rezy
gnuje z podjęcia p ro b lem u na poziom ie teoretycznym (poza za g ad n ien iem uw i k ła ń m etodologicznych), zdaje się też zu p e łn ie nie dostrzegać kw estii zapalnych. A nalizy nie a b stra h u ją w praw dzie całkow icie od zasygnalizow anych problem ów (to w szak zup ełn ie niem ożliw e), b ra k u je jednak klarow nego wywodu, który uspój- n iłb y pom ieszczone w stu d iu m rozw ażania. K arpow icz w ychodzi chyba z założe nia, że w szystko w d ziedzinie literackiego kolażu jest jasne i nieskom plikow ane. N astęp n ie zaś p ro p o n u je analizy bard zo różnych zjaw isk, które w praw dzie m ają ze sobą c o ś w spólnego, ale czy to aby na pew no kolażowość?
B adaczka rozpoczyna swą pracę od rozw ażań, które określić m ożna by jako „m elanż o k o la żu ” . Już w pierw szym akapicie czytam y: „kolaż jest form ą i g a tu n kiem w ypow iedzi oraz w izualności, odpow iadającym w rażliw ości estetycznej czło w ieka X X w ieku - człowieka now oczesnego” (s. 7). C zytelnik od razu chciałby usłyszeć kilka doprecyzow ań. Skoro uznaje się kolaż za g atu n ek (ale też, jedno cześnie, za m niej zobow iązującą „form ę”) - jakie są jego podstaw ow e w yznaczniki genologiczne w literatu rz e; jak au to rk a rad zi sobie z ró żn icam i w w ypow iedzi w er balnej i dziele plastycznym (zaskakująco gładko p rzechodzi od sztuk w izualnych do sztuki słowa); jak w reszcie postrzega nowoczesność. O dw ołania do B achtina i w stępne en uncjacje dotyczące k olażu aw angardow ego i neoaw angardow ego oraz m o n ta żu postm odernistycznego rów nież zdają się niew ystarczające, by ośw ietlić scenę dla m ających n astąp ić rozlicznych w ypadków analitycznych.
Pierwszy rozdział książki, Słowo kolażu, pom yślany został bardzo interesująco. Składa się z trze ch podrozdziałów , które w yjaśniać m ają różne oblicza kolażowo- ści. N ajpierw , w części słowo - obraz, autorka pisze, n iestety dość chaotycznie, o k o lażu typograficznym . A naliza Mechanicznego ogrodu Tytusa Czyżewskiego (tw ór czość artysty jest leitm o tiv em ro zdziałku) stanow i analityczny prolog do opisu różnic m iędzy daw ną poezją w izualną a dw udziestow ieczną tw órczością „słowo- obrazow ą”. B adaczka ustaw icznie przesk ak u je od drobiazgow ych analiz tekstów form isty do generalizujących diagnoz europejskiej lite ra tu ry i sztuki różnych okre sów. Przykładow o, na niespełna dwóch stronach stara się przedstaw ić p rze m ian y lite ra tu ry w izualnej. E fekt przew idyw alny (nawet jeśli spostrzeżenia trafne) - ga lop po łebkach. Z asadnicze p y tan ie do przedstaw ionych przez K arpow icz analiz dw udziestow iecznych tekstów b rzm i jednak: „dlaczego kolaż”? W yraźnie brak u je klarow nego wywodu dotyczącego istoty kolażu typograficznego6. C zytelnik
pró-D użo klarow niej, choć ogólnikow o, pisze na ten tem at Ryszard N ycz (O kolażu
11
4
bu je rekonstruow ać z bogatego wywodu konstytutyw ne w yznaczniki tej form y (ga tu n k u ?), nietrad y cy jn y k ształt graficzny nie m oże być wszak czynnikiem w ystar czającym . R ozw ażania o m aterialn o ści i arb itra ln o ści znaku językowego czy auto- teliczności poezji w izualnej X X w. nie są jednak, m oim zdaniem , „p o d k ład k ą” w ystarczającą. C elne uw agi o u p rze d m io ta w ian iu tekstów rów nież n ie załatw iają sprawy. N ie w iadom o też właściwie, czem u żartobliw a propozycja typograficznej „a u to ty p ii” Jana N epom ucena M illera u znana zostaje za „oryginalną koncepcję kolażu typograficznego” (s. 26). N iew yjaśnione pozostaje także tw ierdzenie, iż „dla kolażu typograficznego i plastycznego - czy też każdego innego, k tó ry posługuje się słowem lub lite rą - w spólny w ydaje się stosunek do słowa: u p rzedm iotaw iają- cy, drw iący z sem antycznych p o te n cji języka sz tu k i” (s. 19). N a tu ra ln ie n ierzadko ta k w łaśnie bywa w pracach łączących m edia, czy uznaje to jed n ak K arpow icz za regułę? T akiem u u jęciu przeczyłyby liczne p rzykłady literac k ie analizow ane przez n ią w dalszych częściach stu d iu m i w reszcie - sam o ro zu m ien ie kolażu jako p o w ażnego gestu kreacji! T rudno p rzy tym oprzeć się w rażeniu, że au to rk a m iesza różne p o rzą d k i m ów ienia o kolażu czy kolażow ości - czym in n y m wszak d o m n ie m any kolaż M allarm égo, kom pozycje typograficzne Czyżewskiego, kolaże Szczu ki na stronach Sternow skiego p o em atu Europa czy w reszcie - działalność m alarzy k ubistów i futurystów . G rubo przecenia także K arpow icz eksperym enty typogra ficzne polskich fu turystów - najciekaw sze są tu bez w ątp ien ia prace Czyżew skie go i niektóre pom ysły S terna, intrygujące w swej prostocie - chw yty M łodożeńca. Inaczej jednak niż chce badaczka, Jasień sk i i W at zdziałali na tym p olu niew iele, Jankow ski - zgoła nic. W ątpliw ości b u d zą także rozw ażania dotyczące pow iązań g rafii i dźw ięku w polsk im fu tu ry z m ie7. Podstaw ow y pro b lem to chaos spostrze żeń, w rażenie „punktow ości”, m ęczącej n ielin earn o ści wywodu. Końcowe uwagi o niezbyw alnych w kolażu typograficznym ready mades „wyłowionych z hałaśliw ej, pełnej szum ów i elem entów w izualnych realnej p rze strzen i m iejskiej początków X X w iek u ” (s. 33) zdają się dość przekonujące, tyle tylko, że tru d n o te przed m io ty gotowe identyfikow ać w om aw ianych w cześniej przez au to rk ę dziełach.
P odrozdział słowo - słowo rozpoczyna K arpow icz od kw estii literac k ich fascy nacji surrealistów . Z daje się przy tym nie dostrzegać, że fakt pow oływ ania się przez M aksa E rnsta w rozw ażaniach o kolażu na k o n k retn e teksty n ie przesądza jesz cze, że utw ory te ex definitione nazwać m ożna kolażam i w m onograficznej pracy literaturoznaw czej. Sporo m iejsca poświęca autorka roli p rzy p ad k u w sztuce w spół czesnej, nie precyzując jednak, w jaki sposób pro b lem te n odnieść należy do kola żu w ogóle i kolażu w lite ra tu rz e w szczególności (a rzecz nie jest w cale oczywi sta)8. N iepokój b u d z i także in k orporacyjna postaw a badaw cza - im dalej w tekst,
Szeroko o futurystycznych korelacjach typografii, dźw ięku i sem antyki piszę w książce „ N uż w uhu”? Koncepcje dźwięku w poezji polskiego futuryzm u, W ydaw nictw o UWr, W rocław 2008.
Szkoda, że b adaczka nie sięgnęła do niedaw no w ydanego, w szechstronnego stu d iu m R afała K oschany’ego Przypadek. Kategoria egzystencjalna i artystyczna w literaturze 7
tym więcej w k u ltu rz e kolaży. Z prezentow anych rozw ażań zdaje się w ynikać, że kolaż to jedyna form a sztuki i lite ra tu ry w spółczesnej. I nie tylko współczesnej - w u jęciu K arpow icz niepokojąco b lisko k olażu sytu u ją się także n iejed n o ro d n e en um eracje czy zaskakujące m etafory. N ie zn a jd u ję rów nież uspraw iedliw ienia dla stw ierdzeń w rodzaju: „kolażowe, przypadkow e sp otkania [...] w m alarstw ie zaowocowały now ą w X X w ieku te ch n ik ą nazyw aną dripping” (s. 38). Czy n ap raw dę w szystko jest kolażem?!
C iekaw ie i przek o n u jąco pisze n ato m ia st b adaczka o konieczności istn ien ia odautorskiej ram y dla kolażu, interesu jące są także inspirow ane w ypow iedziam i N ycza i K raskow skiej rozw ażania o różnicach m iędzy kolażow ością i sylwiczno- ścią. Słusznie dostrzega też K arpow icz isto tn ą z perspektyw y literaturoznaw stw a rolę za cierania heterogeniczności tworzywa kolażu w sztukach w izualnych (re p ro dukow anie kolaży). Ciekaw ie w reszcie b rzm ią uwagi o frotażu, gratażu , dekalko- m a n ii i aerografii - w szystkie te te c h n ik i są tu jednak trak to w an e niem al jak sy n o n im y kolażu, co rodzić m oże słuszny sprzeciw historyków sztuki9. Podczas lek tu ry czytelnik niew ątpliw ie skorzystać m oże z erudycji i historycznej w iedzy au torki, jednak przydatność tw orzonego p rzez n ią k o n stru k tu pojęciowego (nie wiem , czy to odpow iednie słowo wobec chaosu rozw ażań) w ydaje się niew ielka. K arpo wicz zdaje się też w ogóle nie dostrzegać w swych w szechogarniających rozpozna niach, że kolażowe zestaw ianie heterogenicznych elem entów rodzi pew ne n a p ię cia w dziele (wedle form uły N ycza - w tek stach literac k ich pow staje „niespójność składniow o-stylistyczno-sem antyczna”10), że nie chodzi o sam o łączenie różnych cząstek. P otrzebna byłaby tu konkretyzacja rozw ażań, n ie zaś rozm yw anie w szel kich m ożliw ych granic. O dpow iadając niejako na irytację czytelnika, po k ilk u d ziesięciu stro n ach m eandrycznego wywodu autorka p ro p o n u je w reszcie d efin i cję badanego zjaw iska. Jej zd an iem kolaż „jest [...] uw arunkow any podstaw owy m i czynnościam i: w yborem , wycięciem , w klejeniem (sklejeniem ); [...] nie istnieje bez użycia przynajm niej jednego z elem entów w funkcji p rzed m io tu gotowego i bez autorskiej ra m y ” (s. 50). D efinicja w cale zgrabna, choć raczej n iew yczerpująca11. Podstaw owy pro b lem to jed n ak znów, jak w części słowo - obraz, rozziew m iędzy p ojaw iającą się w za m k n ię ciu p o d ro z d z ia łu fo rm u łą a p rez en to w an y m i w jego obrębie analizam i i rozw ażaniam i.
Zdecydow anie najciekaw szy w tej cząstce pracy, własny, aksjologicznie nace chow any okazuje się głos K arpowicz, gdy opow iada się ona przeciw p o ststru k tu ra
-i f-ilm -ie, W ydaw n-ictw o UWr, W rocław 2006. P odkreśl-ić w arto by rów n-ież różn-ice
m iędzy w ykalkulow aną „przypadkow ością” spotkań różnych m ateriałów czy sposobów w ysłow ienia a przy p ad k iem jako pew nego rodzaju form ą pracy twórczej.
9 Z nacznie klarow niej w ypow iada się tu Ryszard Nycz (O kolażu te k s to w y m ., s. 252).
10 Tamże, s. 257.
11 N ieu ch ro n n e zdaje się tu porów nanie z szeroką, klarow ną (choć rów nież pozostaw iającą kolażowym niedow iarkom pole do popisu) d e fin icją N ycza ze
91
1
listycznym in te rp re tac jo m kolażu. N aw et jeśli nie w szystkie arg u m en ty au to rk i uznaję za przekonujące, doceniam , iż ciekaw ie, „z p a z u re m ” p o lem izuje z ujęcia m i Nycza i Ewy Rewers. Stw ierdza: „«R eprezentacje reprezentacji» nie m ogłyby przecież uczestniczyć w u to p iach rew olucyjnej przebudow y życia, n ato m iast już pierw sze kolaże staw ały się ich nieodłącznym elem entem , a naw et zaczynem ” (s. 55) oraz: „Technika kolażu obserwowana w rozw oju jest raczej próbą p rzebicia się przez sym ulakrum , zakw estionow ania go” (s. 57).
M oże jednak nie należy w szystkich p odejrzanych o kolażowość dzieł wrzucać do jednego worka? Tym b ardziej, że w dotychczasow ych wyw odach to w łaśnie ich ogrom na niejednorodność (konfrontow ana z pew ną analityczną bezradnością u p ie rającego się przy te rm in ie „kolaż” badacza) raziła n ajbardziej.
K arpow icz k o n ty n u u je an ty p o ststru k tu ralisty c zn e rozw ażania w podrozdziale
słowo - rzecz, najlepszym fragm encie pierw szej części rozprawy. N a różne sposoby,
pow ołując się na różnorakie dzieła plastyczne i literackie, p rzek o n u je o uobecnia jącym i kreacyjnym , nie zaś reprezen tacy jn y m czy im itacyjnym ch arak terze ko la żu. D ow odzi jedno cześn ie n ie p rz y d a tn o śc i k ate g o rii in te rte k stu a ln o śc i w jego opisie. N iek tó re arg u m en ty K arpow icz uznaję za bard zo dyskusyjne, jej wywód zyskuje tu jed n ak na klarow ności. N iejasne pozostają n iestety n iek tó re z dość szki cowych analiz. Przykładow o, nie ro zu m iem zupełnie, czem u zd an iem au to rk i „naj doskonalszym p rzykładem słów jako przedm iotów , w które na chw ilę tc h n ięto ży cie za pom ocą te c h n ik i k o lażu ” (s. 69) jest Ziemia na lewo Jasieńskiego i Sterna w u k ładzie graficznym Szczuki. O biekcje b u d z i także m .in. zaproponow ane przez badaczkę, m oim zd a n ie m nieszczególnie precyzyjne i tru d n o w eryfikow alne, u ję cie ready made w sztuce słowa („słowa m ożna wyrywać tylko w raz z ich ikoniczną p rze strzen ią graficzną, aby pow stało silne w rażenie obcości oraz u b y tk u w świecie rzeczyw istym ”, s. 70).
D rugi, n ajobszerniejszy rozdział (Techniki - praktyki) stanow i zasadniczą p a r tię stu d iu m - jego kolejne części poświęcono Them ersonow i, Buczkow skiem u i Bia łoszew skiem u. N a fragm ent T hem ersonow ski (Rękodzieło. Technika Stefana The-
mersona - „wklej’") składają się dwa podrozdziały: materie kolażu i kolaż materii -
szkice niew ątpliw ie interesu jące poznaw czo, szczególnie dla czytelników niezna- jących dogłębnie dzieła autora Kardynała Pölätüo. W pierw szym podrozdziale au to rk a opisuje ró żnorakie działan ia Stefana T h em erso n a (zaskakująco niew iele tu m iejsca dla F ranciszki): fotom ontaże, działalność w ydaw niczą, w reszcie - to za sadniczy p u n k t o dniesienia - twórczość literacką. B adaczka sku p ia się na p re z e n ta cji kolażow ych strateg ii twórcy, p rzekonująco pokazuje użycie ró żn o rak ich ję zykowych i graficznych przedm iotów gotowych. K o ncentruje się z jednej strony na T hem ersonow skich p ró b ac h szukania odpow iedniości m iędzy słow em a rze czyw istością, gdzie p u n k te m dojścia jest pro jek t Poezji Sem antycznej, z drugiej - na eksperym entach typograficznych i optofonetycznych. M ożna m ieć tu ta j, p o dobnie zresztą jak w p rzy p ad k u drugiego Them ersonow skiego podrozdziału, pewne zastrzeżenia do sposobu konstruow ania wywodu (przydługie streszczenia fragm en tów dzieł, gubien ie p ro b lem u kolażow ości w to k u autorskiej narracji). W yraźnie
b rak u je także, w m iejscu, gdzie mowa o książkach dla dzieci tw orzonych w spól nie przez Stefana i F ranciszkę, eksploracji relacji kolaż - ilustracja.
W podrozdziale kolaż materii Karpowicz o pisuje działalność T hem ersona w kon tekście prób stw orzenia dzieła totalnego. Z asadniczym p u n k te m odniesienia stają się w tym m iejscu prace film ow e m ałżeństw a artystów. Badaczka pisze o kolażu jako „łączeniu w jedną całość, na zasadzie odpow iedników , h eterogenicznych m a teriałów - języka, m uzyki i o b raz u ” (s. 111). N ie w yjaśnia jednak, czy ekw iw alen cje te są, jej zdaniem , w aru n k ie m niezbyw alnym trak to w an ia dzieła filmowego jako kolażu, n ie zauw aża także, że sw oiste odpow iedniości obrazu, słowa i dźw ię k u nie są b ynajm niej ch arakterystyczne dla w szystkich prac film ow ych T hem er- sonów (zdaje się także, że badaczka nie wie o istn ie n iu Europy I I - rek o n stru k c ji zaginionego film u Europa dokonanej przez P iotra Z arębskiego w o parciu o zacho w ane fotogram y, odtw orzony przez artystów scenopis i wskazów ki sam ego T h e m ersona). W ątpić m ożna też - to główny zarzu t - czy w szystkie film y opisyw ane przez K arpow icz jako kolaże w istocie dają się określić tym te rm in em . N a czym na przy k ład polegać m a kolażowość The Eye and the E ar p rezentującego h arm o n ijn e (i w żadnym razie nie przypadkow e, jak chciałaby autorka) sekwencje obrazów inspirow anych Tuw im ow skim i Słopiewniami w rytm m uzyki Szym anowskiego? N ie nazw iem y ta k chyba w szelkich dzieł film ow ych łączących słowa, m uzykę i obraz, w ątpliw ym k ry te riu m jest także sam a próba poszukiw ania ekw iw alencji tworzyw. Trafne są n ato m iast stw ierdzenia bad aczk i dotyczące obecnej w dziele T h em erso na „podskórnej zapow iedzi nowych m ediów ” (s. 113), która ujaw nia się także w p ra cach tw orzonych na papierze. C elne są analizy niejed n o ro d n ej „ fa k tu ry ” w izual nej i sem antycznej ta k ich tekstów, jak Bayamus czy K a rdynałPölätüo i w reszcie - sam o n ie u sta n n e zw racanie uw agi na m a te ria ln y aspekt dzieł. P rzekonująco pisze K arpow icz o T hem ersonow skim „«robieniu» dzieła z fragm entów m a te rii św iata” (s. 124), te rm in u „kolaż” używa jed n ak dla określenia b ardzo różnych p rak ty k autora Wykładu profesora M m aa, n ie starając się precyzować i różnicow ać wywodu. Z będny w ydaje się p rzy tym swoisty „zarys h isto rii interm ed ió w ”, tropionych przez badaczkę już w starożytnym E gipcie (s. 114). Z askakuje zresztą, że w owym dia- chronicznym szkicu b rak jakichkolw iek odwołań do rom antycznych i symbolistycz- nych poszukiw ań correspondance des arts, że au to rk a nie w idzi X IX -w iecznych an tecedencji późniejszych poszukiw ań artystycznej synestezji. T radycyjnie już stw ier dzenia zam ykające p o d rozdział (rozważania o T hem ersonow skiej u to p ii k o m u n i kacyjnej i eksperym entow aniu na rzeczywistości) n ie bu d zą zastrzeżeń, m im o że sam o „w nętrze” kolejnej cząstki pracy pozostaw ia niedosyt.
D ruga część zasadniczego rozdziału analitycznego (Archiwum. Technika Leopolda
Buczkowskiego - „spisz’”) w ydaje się najb ard ziej p rzekonująca. Podobnie jak frag
m en t T hem ersonow ski p a rtia p racy pośw ięcona B uczkow skiem u okazać się może interesu jąca dla czytelników n ieznających dogłębnie tw órczości jej głównego b o h atera (w tym w ypadku także dla piszącej te słowa). K arpow icz przytacza m n ó stwo przykładów z utw orów Buczkow skiego, jej tekst to praw dziw y m elanż (czyż by także kolaż?) egzem plifikacji. B adaczka znakom icie opow iada o m uzycznych
11
7
11
8
i plastycznych fascynacjach autora Czarnego potoku, n iek tó re jej uwagi, zwłaszcza dotyczące rozpoznań konstrukcyjnych, zdają się jed n ak pow ielać tzw. „stan b a d a ń ” (do in sp ira cji w cześniejszym i te k sta m i badaw czym i au to rk a się n a tu ra ln ie przyznaje). In teresu jąc y m k o n tek stem rozw ażań o pierw szym typie kolażu id e n tyfikow anym przez K arpow icz u Buczkowskiego na poziom ie fab u la rn y m (kolaż jako „p ro d u k t specyficznej n a rra c ji” - s. 142) jest sztuka efem eryczna oraz działa n ia p ara te a tra ln e : h a p p e n in g i p erfo rm a n c e 12. A utorka szeroko an alizu je także podnoszone już przez innych literaturoznaw ców (n ieuchronne są tu p rzede w szyst k im zestaw ienia ze szkicam i N ycza13) zagadnienia deko n tek stu alizacji i upiśm ien- n ienia stosunków dialogowych u Buczkowskiego czy w m ontow yw ania w tekst kryp- tocytatów i quasi-cytatów z innych dzieł. Także w p rzy p ad k u analiz prozy Bucz kowskiego p a rtn e re m i „w spom ożycielem ” d y skursu staje się dla K arpow icz Bach- tin (polifoniczność, „słowo cu d ze”). C iekaw ie pisze badaczka o m ityzacji świata przedstaw ionego, in sp iru jąco o „kolażu czasów ” w Urodzie na czasie. B rak jednak klarow ności w jej uw agach o m o n ta żu (kolaż versus m ontaż - zob. s. 177), m im o że w cześniej (s. 63) precyzyjnie opisała to pojęcie.
W p o drozdziale muzeum pamięci pow raca K arpow icz do p ro b lem u m u ltim e dialnych fascynacji Buczkowskiego. W spom ina o jego w ersji B iblioteki Babel i kom p ro m ito w an iu „prozy m ieszczańskiej”, interesująco opisuje różne sposoby „kre ow ania słowem nieistn iejący ch obrazów ” (s. 188). Ciekaw ie i w szechstronnie in te rp re tu je tytułow ą figurę m uzeum . Szkoda jednak, że nie rozw ija szerzej p ro b le m u jukstapozycji, poprzestając na stw ierdzeniu, iż pojęcie to n ie trafn ie opisuje tw órczą strategię autora Kąpieli w Lucca. C elne są uwagi K arpow icz na te m at sło w otw órczych i tekstotw órczych strateg ii Buczkow skiego (na przy k ład „recykling słów ”). W yraźnie b ra k u je je d n a k p o rzą d k u jąc ej reflek sji dotyczącej kolażow ej d ziałalności pisarza, notabene słowo „kolaż” niem al się w tym podro zd ziale nie pojaw ia. C zytelnik dom yśla się, że w szystkie opisyw ane strategie tw órcze wiąże badaczka z tym n ad rz ęd n y m pojęciem , tru d n o tu jed n ak o jakiekolw iek precyzyj n iejsze „cieniow anie” zjaw isk. N a koniec au to rk a stw ierdza (powołując się na dość zdawkowe uw agi H an n y K irc h n e r14), iż „prozy Buczkow skiego zaw ierają wiele asam blaży ze słów” (s. 204). Z agad n ien ie asam blażu literackiego zdecydow anie
12 W kw estii h ap p en ersk ich potencji lite ra tu ry podzielam niek tó re w ątpliw ości M aryli H o p fin g er (zob. M. H o p fin g er Doświadczenia audiowizualne. O mediach w kulturze
współczesnej, Sic!, W arszaw a 2003, s. 95-96), faktem jest jednak, że teksty
Buczkow skiego isto tn ie m ożna w pew nym zakresie z tą form ą sztuki łączyć (zob. np. S. M oraw ski Happening, hasło w: Słow nik literatury polskiej X X wieku, s. 372; M oraw ski pisze zresztą nie tyle o literack im h ap p en in g u , co
o „p arahappeningow ych przejaw ach w lite ra tu rz e ”).
13 Zob. R. N ycz O kolażu tekstow ym ..., s. 258-279 (część pt. K olaż literacki: przykład
prozy Leopolda Buczkowskiego); R. N ycz Teufelsdröckh redivivus albo o pewnym dialogu tekstowym, „Teksty” 1978 n r 1, s. 101-121.
wym aga tu doprecyzow ania. O dbiorca in tu icy jn ie wyczuwa, na jakiej podstaw ie om aw iane d ziałania Buczkow skiego kw alifikow ane są jako asam blaż. Rzecz nie w ydaje się jed n ak oczywista, sam a podstaw a klasyfikacji także b udzić m oże w ąt pliw ości. B adaczka nie pozw ala jed n ak na prow adzenie dialogu ze swymi rozpo zn a n ia m i - ucina w ątek i zam yka podrozdział.
Podstaw ow y zarzu t pozostaje zatem w p rzy p a d k u tej części pracy p odobny jak w w ypadku innych jej p artii: autorka skupiona na referow aniu ró żn o rak ich d zia ła ń p isarza w znikom ym tylko sto p n iu eksploruje zasadnicze zagadnienie lite ra c kiego kolażu. Poza ogólnym stw ierdzeniem kolażowości i nie dość w yklarow any m i opisam i fu n k cji k olażu u Buczkowskiego, niew iele w ynika z bogatego, obszer nego (i ciekawego) om ów ienia tw órczości autora Kamienia w pieluszkach.
Trzecia część drugiego ro zd z iału k siążki dotyczy tw órczości prozatorskiej M i rona Białoszewskiego („Zlep”. Technika Mirona Białoszewskiego - „zlep”). W p o d rozdziale pt. happening K arpow icz pisze szczegółowo o cytow aniu rzeczyw istości w tek stach autora Zaw ału (i rozm aitych innych ich zw iązkach z rzeczyw istością). N iek tó re z rozpoznań b u d zą pow ażne zastrzeżenia (dialog z au to rk ą ułatw iają za pisan e na k a rta c h k siążki analizy k o n k retn y c h utworów). Po raz kolejny tru d n o oprzeć się w rażeniu, że kolaż to dla K arpow icz term inologiczny p rete k st do p isa nia o w szystkim , co w jakikolw iek sposób ze zjaw iskiem tym m ożna łączyć. Ba daczka w ogóle nie ró żn ic u je poziom ów ew entualnej kolażow ości, chaotycznie opisuje w szystko, co da się p o d interesu jące ją pojęcie podciągnąć. Przykładow o w spom ina o „kolażach-kom pozycjach na poziom ie o p isu ” (s. 211) - w tym w ypad k u o kolażu pojaw iającym się w świecie przedstaw ionym konkretnego te k stu (re p ro d u k cja obrazu + p ęk n ięte szkło, za którym tkw i dzieło + zaciek n a suficie). Po chw ili stw ierdza z kolei, że „prozy [Białoszewskiego] obfitują w kolażowe k o n stru k cje m u zyczne” (s. 212) i uznaje za takowe „zanoty” odgłosów zza okna. Rozważa nia o kolażach akustycznych rodzą silny sprzeciw - K arpow icz zdaje się traktow ać jako kolażowe w szelkie k onstrukcje tekstow e, w których pojaw iają się zapisy dźwię ków. Z ta k im ujęciem nie sposób się zgodzić. Skoro wywołana zostaje kw estia ko lażu akustycznego (dla K arpow icz to synonim k olażu m uzycznego) w literatu rz e, w arto byłoby doprecyzow ać, w jaki sposób dźw ięki pow inny być w prow adzane do tego ro d za ju te k stu (każdego ty p u dźw iękonaśladow nictw o? onom atopeje w łaści we? dow olne rodzaje przejaw iania się brzm ień?). T rudno przecież uznaw ać za k o lażowy każdy utwór, w k tórym obok innych w ątków pojaw iają się opisy czy cytaty akustyczne (gdyby przyjąć ta k ą strategię, granice k olażu należałoby rozciągnąć na b ardzo wiele, także bard zo wiekowych, dzieł). Co w ięcej, po raz k olejny tru d n o stw ierdzić, na jakiej podstaw ie ró żnicuje tu badaczka pojęcia „kolaż” i „m o n taż” - klarow ne w yjaśnienia pojaw iają się ex post (na s. 276), nie przystają jed n ak do przedstaw ionych w cześniej analiz.
A utorka rozpraw ia się także z autobiografizm em próz Białoszewskiego - nie u m iem jednak dociec, czem u poświęca te m u problem ow i ta k w iele m iejsca (nie badając przy tym b ynajm niej jego kolażow ych uw ikłań). N astęp n ie badaczka sta ra się pokazyw ać, jak „literackie słowo u Białoszewskiego pojawia się w k o n te k
61
1
12
0
ście działan ia, a więc w ystępuje jako część rzeczyw istości” (s. 218). W ielu z p rzy w oływ anych przez K arpow icz tekstów nie sposób jed n ak uznać za literack ie kola że naw et przy b ardzo dużej dozie dobrej woli. N a koniec spraw a k o m p lik u je się jeszcze b ardziej - autorka sięga po zapow iedziany w tytule p o d ro zd ziału h a p p e ning. Z daje sobie spraw ę z tru d n o śc i operow ania na g runcie literaturoznaw stw a tym znacznie b ardziej kontrow ersyjnym n iż kolaż pojęciem , m im o to jed n ak b rn ie w kolejne niejasności. Z gadzam się, że za zbliżone do h a p p e n in g u (m im o klu czo wej kw estii słownego u n ieru ch o m ien ia) uznać m ożna pojaw iające się u Białoszew skiego „zdarzenia z życia w «życiopodobnej» scenerii, k tórym i rządzi przypadek, afabularność, pozorna atem atyczność, sym ultaniczność w ydarzeń, zatarte relacje m iędzy p o staciam i oraz fab u łą” (s. 231). N ie pom aga to jednak w uporządkow a n iu kolażopodobnej mgławicy. W efekcie nie poznajem y an i Białoszewskiego jako „kolażysty”, an i jako h a p p e n e ra 15. N a d m ia r plastycznych term in ó w tylko zaciem nia ogląd. T rudno przy tym w cześniejsze opisy i analizy p row adzone w kontekście kolażu odnieść do p ro b lem u literackiego h a p p e n in g u . O sobiście - jednocześnie jako literatu ro zn aw czy n i i historyczka sz tu k i - jestem p ełn a w ątpliw ości co do m ożliw ości sensow nego posługiw ania się te rm in e m „h a p en n in g ” w obrębie n au k i o literatu rz e. M ów ienie o zbliżen iach i pokrew ieństw ach m oże być celowe tylko wówczas, jeśli będzie ostrożne, klarow ne, w ycieniow ane. A utorka pró b u je godzić kolaż i h a p p e n in g (i to na g ru n cie sztuki słowa!), pisząc w zam k n ięciu p odroz d ziału o „kolażu zdarzeniow ym , sytuacyjnym ” (s. 232). W tym m om encie w arto się zastanow ić n a d sensow nością użycia term in ó w z za k resu sztuk w izualnych. O d daliliśm y się ogrom nie od znaczenia adaptow anych pojęć, a i ta k niew iele to w nosi do b ad a ń n a d te k sta m i autora Oho! R ośnie jedynie irytacja czytelnika.
G łów nym i b o h a te ra m i kolejnego p odrozdziału, ready made, są p rzed m io ty p o jaw iające się w tek stach Białoszewskiego. B adaczka ciekaw ie, potoczyście opow ia da o roli luster, butów , m ebli, u b rań itp. w życiu (i w m ieszkaniach) n arrato ra próz oraz ich autora. In teresu jąco w plata w swe rozw ażania pojęcie environment (tu nie- kontrow ersyjne, odnoszące się bow iem nie do te ch n ik p isarsk ich , a do opisanych scenerii, w których dzieją się tekstow e zdarzenia). T rafnie zauw aża, że u B iało szewskiego zainteresow anie p rz e d m io ta m i w yrasta z innego g ru n tu n iź li w p o p arcie czy m alarstw ie nowego rea lizm u (co zresztą zdaje się - z perspektyw y re aliów socjalistycznej Polski - dość oczywiste). C elne w reszcie są uw agi dotyczące zainteresow ania p rze d m io te m w tw órczości W ielkiej A w angardy i w sztuce d o św iadczonej trag e d ią II w ojny światowej (przypadek K antora, H asiora, Białoszew skiego, Buczkow skiego). Cóż jednak z tego, skoro cała idea ro zd z iału jest chybio na? Z asadniczy pro b lem w prezentow anych rozw ażaniach to sam ready made, k tó
15 O bliskości d z ia łan ia Białoszewskiego z p erform ance i h ap p en in g iem pisał także Ryszard Nycz, ostrożnie stw ierdzając jednak, że nie chodzi o zbliżone rezu ltaty artystyczne, a o „pokrew ieństw o przesłanek, m otyw acji oraz zasadniczego celu d ziałalności a rtystycznej” (R. Nycz „Szare eminencje zachw ytu”. Miejsce epifanii
w poetyce Mirona Białoszewskiego, w: Pisanie Białoszewskiego. Szkice, red. M.
rego tu ta k n ap ra w d ę ... nie m a. Są jedynie przedm ioty, ru piecie, śm ieci, którym Białoszew ski oddaje w iele k a rt swych tekstów i które pełnić m ogą różne (także kom pozycyjnie, jak słusznie zauw aża Karpowicz) funkcje.
M niej kontrow ersyjny okazuje się ostatn i p o d rozdział części pośw ięconej B ia łoszew skiem u (kolaż kontekstów), w k tórym autorka bada różne tekstow e przejaw y rzeczyw istości pozaliterackiej (rzeczywistość jako „zlep” różnorakich zjawisk, p rze noszonych przez tw órcę R ozkurzu do literatury, kolaż jako „operacja na k o n te k sta ch ” - s. 277). Tu rzeczyw iście m ożna się zgodzić na w ystępow anie językowych
ready mades, słuszne są też uw agi o w ystępow aniu ram k o n stru k cy jn y ch naw et
w p rzy p a d k u utworów, zdaw ałoby się, zup ełn ie n ieuładzonych oraz o kolażowosci n ie fa b u larn y c h światów przedstaw ionych. R ozw ażania K arpow icz o swoistej oral- ności tekstów, fu nkcjonow aniu n a rra to ra na zasadzie p o d m io tu dram atycznego, pozornym zb liża n iu n a rra c ji ku strum ieniow i św iadom ości czy zapisow i au to m a ty cznem u zdają się jed n ak niew iele w nosić do rozbudow anej d ziedziny „biało- szew skologii” .
K siążkę zam yka rozdział trzeci Zakończenie. Projekty. Z am iast porządkującego dom knięcia p racy i u ładzenia p o p lątan y ch w ątków czytelnik otrzym uje tu kolej ną porcję niejasności. Podobnie jak w szystkie dotychczasowe części rozprawy, frag m en t te n m oże być ciekawy z perspektyw y poznaw anej - n iestety na chybił trafił - h isto rii kultury, jest jednak chybiony w perspektyw ie jakichkolw iek u p o rzą d k o w ań teoretycznych. Pierwszy podrozdział zakończenia, bricolage, p rezentuje zupełny chaos term inologiczny i faktograficzny. W ywód dodatkow o k o m p lik u je w prow a dzenie, bez żadnych dodatkow ych w yjaśnień, ta k ich pojęć, jak asam blaż, combine
painting, am balaż, m ontaż (zastanaw ia notabene, czem u autorka nie stosuje polskich
form term inów , gdy form y ta k ie istn ie ją 16). N ie u sta n n ie obecne są oczywiście ta k że kolaż i b rik o laż (sporo tu zresztą niekonsekw encji w ich ro zu m ien iu ). Z daję sobie sprawę z ogrom nych tru d n o ści pojęciowego porządkow ania uniw ersum sztuki i lite ra tu ry w spółczesnej. N ie ro zu m iem jednak, po co zam ykać stu d iu m irytującą te rm inologiczną m gław icą - skoro ta k i m a być p u n k t dojścia, n ie w arto m oże roz poczynać badawczego przedsięw zięcia pod szyldem term inologii zaczerpniętej z h i sto rii sztuki? N ic się nie w yjaśnia, nie precyzuje. K arpow icz zabiera czytelników do p racow ni aw angardow ych twórców, by po chw ili oprow adzać po ja sk in ia ch zdo bionych paleolitycznym i m alow idłam i (dość ab su rd aln e tu om ów ienie czterech typów p ersp e k ty w y w m a larstw ie jaskiniow ym !). Je d y n y po ży tek z le k tu ry to odśw ieżenie w iedzy na te m a t k o n k re tn y c h p ro jek tó w artystycznych. Poza tym w szystko k o tłu je się w w ielkim pojęciow ym w orze. Uwagi trafne, ciekawe (rze m ieślnicze uw ikłania kolażu, w yrażana w kolażu potrzeba bezpośredniego k ształ tow ania m aterii) n ik n ą w chaosie przyw ołanych faktów i pojęć.
W ostatniej cząstce pracy (drugi p o d rozdział zakończenia - rzeźba rzeczywisto
ści) badaczka usiłuje po raz kolejny przekonać czytelników, że niem al w szystkie
16 Przykładow o R obert C ieślak różnicuje użycia form y „collage” i „kolaż”, w yjaśnia to
12
2
w ażkie zjaw iska w sztuce X X w ieku uznać m ożna za kolaże bądź, ew entualnie, antecedencje lub konsekw encje pojaw ienia się tego artystycznego fenom enu. K ar powicz uw zględnia rów nież, n ierzadko n ie bez racji, k ontekst etyczny i społeczny opisyw anych przez siebie działań. P rezentow ana dość chaotycznie wizja „panko- lażow ości” sztuki (i rzeczywistości) nieszczególnie jed n ak pom aga w ogarnięciu prezentow anych w całym stu d iu m treści. A utorka stara się dowieść, posiłkując się tym razem przy k ład am i tw órczości poetów Nowej Fali, że „kolaż literac k i także m oże być projektem , m odelow aniem , «rzeźbieniem » rzeczyw istości” (s. 312), nie będąc przy tym krytyką języka. Kolaż jako uw ikłaną nie tylko w p roblem y arty styczne, ale i etyczne „rzeźbę rzeczyw istości” o dnajduje także u T hem erso n a, Bia łoszewskiego, Buczkowskiego. N a koniec raz jeszcze w ystępuje przeciw ko p o st m odernistycznym i p o ststru k tu ra listy czn y m in te rp re tac jo m zjaw iska. T w ierdze nia o aw angardow ej i neoaw angardow ej p row eniencji k olażu opiera na odw oła n ia ch do klasycznej już d efinicji sztuki aw angardow ej Stefana M oraw skiego. Głos K arpow icz b rz m i tu - jak w niew ielu p a rtia c h książki, w szystkich jed n ak pole m icznie odnoszących się do tekstów Nycza - w yraźnie i donośnie. Pozostaje jed nak zasadnicza w ątpliw ość, czy w p roponow anym u jęciu zm ieszczą się w szystkie przyw oływ ane przez sam ą autorkę u kłady kolażowe lu b kolażopodobne. Ze w zglę du na nieprecyzyjność w ywodu w kw estii granic kolażu pow staje tu n iestety an a li tyczne b łęd n e koło. O dbiorca zostaje z w ielkim , intrygującym i irytującym kola żowym bagażem .
N a koniec jeszcze jedna kw estia. A utorka nie odnosi się w ogóle do n ie k tó rych, zwykle niedaw no opublikow anych, prac podnoszących podobne problem y badaw cze. N a tu ra ln ie nie sposób ogarnąć cało k ształtu literaturoznaw czej reflek sji wokół w izualnych pogranicz literatury. K arpow icz pow ołuje się jed n ak na b a r dzo znik o m ą ilość prac obcojęzycznych (a szkoda - polski czytelnik ch ętn ie do w iedziałby się, co w najnow szych bad an iach n a d kolażem literackim „piszczy” w in nych literaturoznaw czych kręgach). B rak także odniesień do w ażnych prac pol skich autorów . M yślę tu m .in. o te k sta ch w szechstronnie eksplorującej zw iązki słowa i sztuk w izualnych Seweryny W ysłouch (aż tru d n o uw ierzyć, że Karpow icz nie odw ołuje się do żadnej pracy tej badaczki!), książce A rtu ra P ruszyńskiego Dobre
maniery Stefana Themersona17 (autorka nie odnosi się an i do sam ych rozw ażań P ru-
szyńskiego o tw órczości T h em erso n a, an i naw et do podnoszonej przez badacza - i odrzucanej - kw estii kolażowości działań autora Wykładu profesora M m a a 18); te k stach R oberta C ieślak a19 czy książce R afała K oschany’ego20. I w reszcie odrobina prywaty. Ja rów nież ch ętn ie usłyszałabym polem ikę K arpow icz z m oim i an aliza m i tw órczości Them ersonów , Czyżewskiego, S terna, Szczuki - także w kontekście
17 A. P ruszyński Dobre maniery Stefana Themersona, słow o/obraz tery to ria, G d a ń sk 2004.
18 Tam że, s. 118.
19 M yślę w szczególności o Oku poety.
p ro b lem u k o lażu 21. Po to m iędzy innym i p u b lik u je się k siążki naukow e, by in sp i row ały i wywoływały dyskusje.
Jednym słowem - niew ątpliw ie lek tu ra stu d iu m A gnieszki K arpow icz p rzy nieść m oże korzyści poznaw cze, jed n ak rzetelna praca o kolażu w lite ra tu rz e wciąż jeszcze czeka na n apisanie.
Beata ŚNIECIKOWSKA
Abstract
Beata ŚNIECIKOWSKA
Institute of Literary Research, Polish Academy of Sciences (W arsaw )
Everything is a Collage?
Review of the book by Agnieszka Karpowicz Kolaż. Awangardowy gest kreacji. Themerson,
Buczkowski, Białoszewski [Collage. The avant-garde gesture o f creation. Themerson, Buczkowski, Białoszewski'], W arsaw 2007.
T h e reviewed book is a comprehensive study of the output of three Polish men-of- letters of 20th century: Stefan Them erson, Leopold Buczkowski, Miron Białoszewski. Ms. Karpowicz's main research interest is the field of literary collage; however, the attempts made at a more in-depth analysis of the phenomenon are failed. T h e book cannot be treated as a successful monograph of the problem; still, the study may be an interesting source of knowledge on the literary practice of the Polish poets and writers under discussion
21 M yślę tu przede w szystkim o książce: B. Śniecikow ska Słowo - obraz - dźwięk.
Literatura i sztuki wizualne w koncepcjach polskiej awangardy 1918-1939, U niversitas,
K raków 2005.