• Nie Znaleziono Wyników

Kamienica Książąt Mazowieckich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kamienica Książąt Mazowieckich"

Copied!
88
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R O Z P R A W Y

1. M A K S Y M I L J A N B A R U C H I J A R O S Ł A W W O J C I E C H O W S K I

KAMIENICA KSIĄŻĄT MAZOWIECKICH

Część I.

D Z IE JE K A M IEN ICY. o p raco w ał M a k s y m ilja n Baruch.

Posiadłość starom iejska Tow arzystw a M iłośników H istorji w R yn­ k u Starego M iasta Nr. 31 (hip, 48) stanowi kom pleks zabudow ań z róż­ nych epok pochodzących. N a podstaw ie specjalnych b ad ań nauko­ wych za n a jsta rsz ą jej część uznać n ależy ścianę na wysokość piętra ciągnącą się w zdłuż W ąskiego D unaju ku Rynkowi od rogu Piwnej aż do m iejsca, gdziei pod poziomem gruntu zachow ała się najniższa kondygnacja dawnej wieży. T en sam rodzaj m ate rja łu użytego do budow y m uru i wieży nie pozostaw ia żadnej wątpliwośoi, iż obie bu­ dow le w ystawione były o jednym czasie. S ta ły one niew ątpliw ie n a ty ła c h dawnej czołowej kam ienicy rynkow ej, po której dziś nie po­ zostało praw ie śladu. A toli wzm ianki w dokum entach pozw alają w przybliżeniu określić epokę pow stania owej kam ienicy i wieży, a naw et poznać nazw iska najdaw niejszych właścicieli,

W roku 1339, jak wiadomo, zjechali do W arszaw y delegaci p a ­ piescy dla zbadania i osądzenia spraw y k ró la Kazim ierza W ielkiego z K rzyżakam i o szkody zrządzone napadem (1331) rycerzy Zakonu na. ziemie polskie. Posiedzenia tego try b u n ału odbyw ały się, jak za­ znaczono w aktach, w domu w ó jta warszaw skiego1). W wielkiej w ó j­ towskiej izbie sądowej zasiadali wówczas delegaci papiescy, G alhard z C hartres, proboszcz tytuleński i P io tr syn G erazyusza, kanonik

1) L iłes ac res gestae inter Polonos O rdinem que C ru ciferorum, w y d 2-gie, P j^

nań. 1890, T. I, 65. 84 85 i passim .

(3)

2 M. BARUCH: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 2

z Annecy, W ysoki tru b u n ał b a d a ł świadków w obecności w ielu zna­ kom itych osób, że wymienimy: Jan isław a, arcybiskupa gnieźnień­ skiego, Ja n a , biskupa poznańskiego — obaj zresztą sam i byli św iad­ kami — a z wyższego kleru m etropolji gnieźnieńskiej: Iw ona p repo ­ zyta i P rzecław a archidjakona, oraz w przytom ności wielu świeckich dygnitarzy.

M am y pew ną zasadę do przypuszczenia, iż owym domem w ójtow ­ skim b y ł budynek, k tó ry s ta ł n a tem samem m iejscu, gdzie później wystawiono gmach, zw any K am ienicą K siążąt M azowieckich. Domysł powyższy n asu w ają resztki daw nej wieży, o k tó rej wzm iankowaliśm y w yżej. W iadom o, iż w ójt m iał w ład zę sądow ą n a d m ieszczanami. W jego dom u z n a tu ry rzeczy b y ła izba d la posiedzeń są d u w ójtow ­ sko-ławniczego. W yroki w spraw ach krym inalnych w ykonyw ano na m iejscu w te n sposób, iż skazanych n a k a rę za cięższe p rzestępstw a sadzono „in fundo" do wieży, stanow iącej w łaściw e więzienie. Takie też m usiało być przeznaczenie zagadkow ego lochu, odkrytego przy ostatniej resta u ra c ji Kamienicy. O krąg ła ta wieża znacznie zapew ne górow ała n a d sam ą K am ienicą i być może zakończona była' stożko­ w atym szczytem n a podobieństw o hełm u piram idalnego w ielkiei, również okrągłej, w ieży obronnej, sięgającej najw cześniejszej epoki pow stania m iasta i w czasach późniejszych m arszałkow ską zw anej.

W akcie pośw iadczającym publiczne odczytanie pozwu K rzyżaków w kościele św, J a n a w W arszaw ie, figuruje w liczbie świadków k ap e­ lan w ó jta imieniem H anko1). M iał zatem w ó jt w swojej kam ienicy k a ­ plicę domową,

W ystaw ienie pierw otnej kam ienicy oraz wieży nastąpiło, sądzić należy, w drugiej połowie X III lub n a początku XIV wieku. W tedy to w ydany zo stał pierw szem u wójtowi przyw ilej n a lokowanie m iasta W arszaw y. D okładna data nie jest wiadoma, gdyż dokum ent loka­ cyjny zaginął. N ajw cześniejszym w ójtem warszaw skim , którego zna­ m y z imienia, a więc i pierwszym znanym w łaścicielem pierwotnej kamienicy, był B artłom iej, w owym czasie, kiedy sądzona b y ła sp ra ­ wa w 1339 roku2), O dgryw ał on w ażną rolę n a dworze książęcym i jest p rzy życiu jeszcze w r. 1343“). W spom niany w dokum entach m iędzy 1365 a 1370 rokiem w ójt tegoż im ienia może b ył jego synem 4). Około roku 1388 um iera w ójt w arszaw ski Klemens. Część spadku, sk ład ająca się z pewnych dochodów, wdow a po nim, imieniem Kenna,

1) L ites ac res gestae, T. I., 80. 2) L i tes ас res gestae, T. 1, 92, 100, 3) Kod. dypl· p o t, III, 190.

(4)

3 M. BARUCH: RAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 3

sprzed aje m ieszczaninowi w arszaw skiem u, M ikołajow i Panczatce, k tóry darow uje je szpitalowi św. Ducha1). Pozostałą część w ójto­ stw a razem z kamienicą nabył od re sz ty sukcesorów Ja n u sz Starszy, panujący podówczas książę mazowiecki2).

Książę ten w 1408 r. sp rzed ał w ójtostw o w arszaw skie Piotrow i Pielgrzymowi3), k tóry w łasną posiadał kamienicę w rynku (gdzie obecnie Nr. 19 hip. 42). T a ostatn ia nieruchom ość otrzym ała liber- tacyę od ciężarów publicznych i m iejskich4); daw na kam ienica w ój­ towska n a rogu D unaju w yłączona ze sprzedaży w ójtostw a, po­ została n adal w łasnością księcia. W owych to czasach zaczęto nazyw ać ją ,,Kam ienicą K siążąt M azowieckich“, co było rzeczą n a ­ turalną. N azw a ta zachowaia się w ustach ludu i potem , gdy nieru­ chomość już dawno b y ła w yszła z rą k książęcych i, rzecz ciekawa, przetrw ała po dziś dzień.

Pomienionemu księciu Januszow i należałoby może przypisać ufun ­ dowanie posągu św. A nny Sam otrzeciej z M atką Boską i Dzieciątkiem Jezus n a kolanach, umieszczonego w późniejszym czasie w obecnlem narożnem m iejscu, w w ykutej na ten cel wnęce. Możliwe jest rów­ nież, iż rzeźba ta była pierw otnie um ieszczona n a d portalem domu wójtowskiego i w ten sposób stanow iła jego godło. Z równem p raw ­ dopodobieństwem wolno postaw ić hipotezę, iż zdobiła ona pow ójtow ską kaplicę domową i że ofiarował ją książę n a intencję swej m ałżon­ ki, córki K iejstuta, k tó ra w pogaństw ie zw ała się D anutą, a n a chrzcie św, otrzym ała imię A m ry ).

Około roku 1470 sta ry gmach książęcy przeszedł n a w łasność K a- zubów. N ajw cześniejszego przedstaw iciela tego możnego rodu p a try - cjuszowskiego poznajem y w połowie Χλ^ wieku w osobie A ndrzeja Kazuba. W ystępu je on w aktach wielokrotnie, począw szy od r, 1436e) i o ile z krótkich zapisek sądzić można, prow adzi handel z W rocła­ wiem, G dańskiem i Poznaniem. Z m arł w podeszłym wieku, około 1496 r.7). Z ostała po nim duża fortuna: dwie kamienice rynkowe, jed na w połaci północnej (gdzie obecnie Nr. 33/hip. 53), druga — to daw na „Kam ienica K siążąt M azowieckich“ , dalej dobra ziemskie Duchnów, w reszcie m łyn książęcy trzym any w dzierżawie. D ziały

x) W i e r z b o w s k i , P rzyw ileje, 7. 2) Tamże, 8.

3) i 4) W i e r z b o w s к i, F rzyw ileje, 8.

δ) A u to r II części niniejszej p racy wiidzi rów nież w te j rzeźbie daiwne godło kam ienicy, lecz nie daw nej w ójtow skiej, a późniejszej, gotyckiej, końca XV wieku,

6) A c ta advoc, e t scab. A nt. V ars. A rch. G łów ne N r. 525, s tr. 169. 7) A k ta raidziecikiie, iks. 1, f. 24.

(5)

4 II. BAR ru i: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 4

dokonane w r, 1502 m iędzy wdową A nną, synem M ikołajem i dziećmi po drugim synu Janie, in teresu ją nas tylko co do losów naszej k a ­ mienicy. P rzeszła ona w jednej połowie na M ikołaja, a w drugiej na dzieci po Jan ie *), lecz już w 1506 r, skupia się w ręku M ikołaja cała posiadłość2).

M ikołaj Kaziub był w ybitną osobistością i zasługuje na bliższą uwagę. D ziałalność jego publiczna zaczyna się od r. 1r 05, kiedy po raz pierw szy obrany był ławnikiem, później stale zasiada jako urzę­ dujący rajca, a przez pięć lat (1520.—1523, 1526) p iastu je godność burm istrza S tarej W arszaw y. N a tem zaszezytnem stanow isku zm arł w r. 15273). Ożeniony z B arbarą Bucholcerówną, córką B altazara, dawnego burm istrza, był szwagrem znanych w dziejach S tarej W a r­ szawy rajców : W aw rzyńca Grosso, M ichała Filipowicza i Ju rg i Ba ryczki. W ro ku 1531 wdow a po M ikołaju u stępu je swe praw a do k a ­ mienicy synowi Stanisław ow i4). P iastow ał on również u rzą d rajcy miejskiego.

Niezawodnie jeszcze stary Kazub, A ndrzej, zniósł daw ną kam ie­ nicę powój towską i n a tem samem m iejscu w ystaw ił nową, godną bo­ gatego kupca siedzibę. Gotowe w zory do niej m iał w wielkich m ia­ stach Zachodu, k tó re w interesach zwiedzić mu w ypadało, nie mówiąc już o Rzymie, dokąd jeździł na uroczystości jubileuszowe5).

S tan ął tedy nowy narożnik od rynku i D unaju, budynek dw upię­ trowy, z dwiema czołowemi, nizkiemi wnękami os trołuko wem i, oraz pięcioma bocznemi wnękami, również ostrołukowemi, lecz znacznie wyższemi od dwu czołowych.

Całkow ita boczna ściana od D unaju tudzież drobna część fasady budowy gotyckiej, dochowały się do naszych czasów, dźw igając na sobie późniejszą nadbudow ę trzeciego piętra; wnęki boczne są częściowo zasłonięte dodanem i w XVII w ieku szkarpowaniem i w y­ kuszem od strony D unaju. Zachow ały się wreszcie odrzw ia głównego w ejścia od czoła kamienicy, Je stto jeden z dwuch portali kamiennych, znajdujących się obecnie w ścianie, odgradzającej sień od innych c z ę ­ ści przyziem ia, a mianowicie p o rtal z w yrzeźbioną u góry tw arzą Chrystusową.

D okładna d ata wybudow ania „kamienicy K azubowskiej" nie daje się określić; kładziem y ją w przybliżeniu na rok 1470. Zaznaczyć n a ­

D Tamiże, ks. 1, i. '54

2) A c ta aldlv. e t ecalb. A nt. Vairs., Nr. 528, i. 95, 147.

8) Aikta radzieckie, ks 1, f. 67, 101 i a a st., 190 ш nast., 275, 277. 4) A c ta adv. e t soalb, Amt. V ars., Nr.. 530, f. 159-v:

(6)

II. BARUCH: KAMIENICA К З. MAZOWIECKICH. 5

leży, że „K azubow ską“ nazyw ano kamienicę jeszcze pod koniec XVI wieku, kiedy już dawno była w innych rękach,

W połowie XVI wieku „kam ienica zw ana K azubow ską n a rogu ryn k u “ zn ajd u je się w posiadaniu S tanisław a Jeżewskiego, pisarza ziemskiego warszawskiego. Nie u d ało się wyjaśnić, czy p rzeszła doń drogą tranzakcji i mianowicie jakiej. Dość, że w r, 1556 kamienica od niego prz^cł odzi do rąk A dam a złotnika1), założyciela rod u Sza- łap.skich czyli Sczałapskich.

A dam Szałapski, złotnik, syn M ikołaja, m ieszczanina krakow skie­ go, p rzy ją ł praw o m iejskie S tarej W arszaw y w r, 1550.2) Z powodu nabycia naszej kam ienicy m iał zatarg z Janem Cukiernikiem, który pretendow ał do połowy własności, zatarg załagodzony w r. 1558, Był Szałapski już wówczas ławnikiem m iejskim ,3) M iał za żonę Annę z DługoszówJ)

Syn jego Ja n , pisarz królew skiej kancelarji, późniejszy sekretarz królewski, żąda w 1581 roku wizji kam ienicy przez u rzą d miejski. De­ legowani w tym celu ław nicy w obecności B artłom ieja i Antoniego, W łochów, budowniczych warszaw skich (Italii eiusdem ciuitatis Ant. Vars, ciues e t m uratores), zn ajd u ją budynek w opłakanym stanie (do­ mum praedictam lapideam omnino esse ruinosam) ; belki zarów no dol­ nego, j ak i górnego piętra, tudzież w iązanie dachu krytego dachówką zm urszałe, zgniłe i zap ad ające się w skutek starości; część belkow ania była tak krótka, że nadw erężała ściany; wszystko zatem w ym agało gruntow nej napraw y i odnowienia1). A toli nie całą nieruchomość odziedziczył wzm iankow any Ja n , Część kam ienicy należała do W o j­ ciecha Kulińskiego, rajc y miejskiego, ożenionego z siostrą jego, K ata­ rzyną i tę część nabyw a on od szwagra w roku 1595е) . W działch po nim (1605) kam ienica przeszła do J a n a i Anny Szałapskich7).

W roku 1630 połowę kam ienicy z tylnem zabudow aniem nabywa od P aw ła Szałapskiego H enryk Plumhof za 7000 złp.8), a w pięć lat potem w raz z żoną, A nną K atarzy n ą ze Spisenów, k upuje część n a le ­ żącą do A dam a Szałapskiego, zapew ne b ra ta Paw ła.

H enryk Blumhof czyli Plum hof był typem jednostki energicznej,

4 Ale, radzieckie, ks. 4, f. 644, 645. 2) A lbum civile. A k ta St. W arsz. N r 526. 3) AIł raidiz., ks. 4, £. 965.

ł) Tamże, ks. 9, f. 12v.

ü) A k ta radzieckie, ks, 9, f. .116 i 137,

®) cum p o ste rio ri p a rte ac aediliciis ad eam m edietatem concernentibus. Tam że lks. 13, f. 156.

7) Tamże, ks. 16, f, 265v, 269. 8) Tamże, ks, 20, i, 238,

(7)

6 M. BAKUCH: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. б

am bitnej i zdolnej; dzięki osobistym zaletom doszedł do najw yż­ szych zaszczytów m iejskich. Syn J a n a n o tarju sza i Brygidy, m iesz­ czan gdańskich, uzyskał m ieszczaństw o w arszaw skie w r, 1602 po zło­ żeniu zaśw iadczenia od konsystorza, iż uczynił w yznanie w iary kato ­ lickiej p rzed ołtarzem kollegiaty w arszaw skiej1). N ajpierw jako „słu ­ ga" A n d rz e ja Umieckiego, czyli Humieckiego, „zaw iadyw ał wszystkie jego kupieckie spraw y“2). Ju ż po upływ ie trzech lat obrany n a gmin­ nego, następnie zo staje ławnikiem, od r, 1614 rajcą, w 1616 — skarb ­ nikiem, w 1621 w ójtem oraz seniorem konfraternii kupieckiej i w tym ­ że roku należy do kom isji w ybranej z pośród rajców , ław ników i gmin­ nych do pilnow ania porządku i bezpieczeństw a n a czas w yjazd u króla na w ypraw ę tureck ą3), W następnym roku i potem kilkakrotnie obrany był burm istrzem , K iedy się żenił z „ J e y Mość P ann ą A nną Spise- nówną, pokojową J e y Król. Mości", m iasto dało mu, jako swemu b u r­ m istrzowi, upom inek w artości 200 z łp ,'). B yła to druga jego żona, pierw szą b yła A na z Tregierów 5). U m arł w r, 16376),

Plumhof z gruntu przebudow ał kamienicę, Tylko ściana od D unaju pozostała z dawnego gotyckiego gmachu; c a ła zaś fasada przerobiona w stylu renesansu; nadbudow ano piętro t r z e c i e ; now y p o rtal k a ­ m ienny od rynku, do dziś istniejący, nosi herb m ieszczański w łaści­ ciela, kw iat z łodygą, i inicjały H (enryk) P (lumhof).

C órka Plum hofa z pierwszego m ałżeństw a, Elżbieta, w yszła zamąż za A dam a Szałapskiego, dziedzica Pow sinka, w skutek czego kam ieni­ ca w drodze spadku w róciła do rodziny Szałapskich. W r, 1650 córki rzeczonych A dam a i Elżbiety Szałapskich: Elżbieta, żona Rem igjusza Roglewskiego i A nna, żona G ab rjela Prażm owskiego, sp rz e d a ją części sw oje spadkow e kam ienicy braciom swoim Paw łow i i Jano w i Szałap- skim7). W dow a zaś po Plumhofie, A nna K atarzyn a jeszcze w 1645 r, część swoich p raw dożywocia u stą p iła za 1300 złp . Dawidowi Mince- rowi, m ieszczaninowi i kupcowi warszaw skiem u, dostaw cy dworu (servitori e t factori S, R. M tis) 8), k tóry niemieckiego b ył pocho­ dzenia9) .

W rew izji 1659 r. „Kam ienica M incerowska" bardzo krótko jest

x) T am że lös, 15, f. 216-v. 2) Tam że, k s. 15, f. 365. 3) Tam że, ks. 22, f. 236.

4) K sięga rach u n k o w a podskarbiego M St. W arsz. Ł u ka sza B ussera, A rc h Główne, N r. 243, stor. 94.

5) ABcta raidz., ks, 20, f. 211. 6) Tam że, iks. 26, f. 1010. 7) Aikta radiz. iks. 26, f. 451, 452.

8) Tamże, ks. 28, t 2 t9 v — 221v i les. 30, !. 221. 9) Tamże, k s. 31, f. 569.

(8)

7 M, BARUOH: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 7

opisana1). Znacznie obszerniejsza jest w izja „Kam ienicy Mincerow- sk iej“, dokonana w r. 1674 przez delegowanych z urzędu ławników celem opisania „popustoszeń“ pozostawionych przez dwór ks. biskupa wileńskiego, kw aterującego tu w czasie ostatniego sejm u elekcyjnego. W izja ta dokonaną została na żądanie D aw ida Zappio, ław nika m iej­ skiego, późniejszego burm istrza i w ójta, k tó ry podówczas m usiał być właścicielem kam ienicy2).

D alszą kronikę stanowią wiadomości o kolejnych zm ianach osób właśoiceli i przejściu nieruchomości z r ą k do rą k bądź drogą kupna- sprzedaży, bądź w drodze sukcesji i działów.

R, 1699 A ugust Horlemus, sekretarz królewski, ra jc a St. W ., u stę­ p u je „kamienicę M incerow ską“ Janow i W inklerow i, pisarzowi skarbo­ wemu k w arty i hyberny, oraz jego narzeczonej, a wnuczce swojej, K atarzynie, z domu Horlem us, wdowie po Ja n ie Lubienieckim3),

1720 r. w łaścicielam i są nieletni synowie po Ja n ie W inklerze, J ó ­ zef i Je rz y , a n a żądanie opiekuna ich i stry ja, Dominika W inklera, pisarza skarbowego, dokonana została w izja kam ienicy1).

1732 r. A leksander i M arjan n a Drewnikowie w prow adzeni zostali w posiadanie „kamienicy W inklerow skiej“ uprzednio n a b y te j5).

W' r, 1741 w łaścicielem dawnej „kamienicy D rew nikow skiej" jest J o rd a n Kostrzewski, gminny (viginti vir) M. St. W . W ted y to n a żą­ danie jego i w łaściciela sąsiedniego domu, M ichała Sakresa, ław nika miejskiego, z okazji uszkodzeń w ścianie granicznej, sporządzona zo­ s ta ła w izja urzędow a w obecności IMci P a n a J o rd a n a Antoniego Baja, architekta królewskiego6) .

Zły stan tylnego domu od ulicy Piwnej w ym agał gruntow nej n a ­ praw y i o jej dokonaniu świadczy k artu sz n ad w ejściem z w ykutym w kam ieniu gm erkiem Kostrzewskiego, tudzież literam i i d atą w oto­ ku: R (e sta u rata ) A(nno) D(omini) 1746, zaś poniżej: L (aud etu r) J (esus) C (hristus) A (men).

1765 r, odbył się dział czyli „exdyw yzya kam ienicy IP, K ostrzew ­ skiego, D oktora y R(ajcy) M. St. W .” pom iędzy dwoma synam i i wdo­ w ą7). Oszacowano nieruchom ość na złp. 29619 gr, 24, M ieściła się wówczas w tym domu ap tek a6).

ł) R ew izya M iast 3. K. M ci S ta re y y N ow ey W arszaw y A°. 1659. (A rch. G ł.), 3) A c ta ajdv, e t scab, A nt. V ars,, Nr. 560, £, 465v ·— 466v,

3) M etr. K or., ks. 220, f. 40v.

4) A k ta radzieckie, ks. 60, f. 202 — 204.

5) Tamże, fos. 72, f, 57 i ks. 73, f. 216, 219, 22:1, 250. 6) Tamże, iks 80/78, £, 632.

') Z im ion w akcie nie w ym ienieni, 8) A k ta radzieckie, ikis. 91, fol. 22, 23.

(9)

8 M. BARUCH: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 8

1766 r. W ojciech W norowski i M arjan na z K ostrzew skich oraz J ó ­ zef Gierczyński i A dam Kowalski, opiekunowie F ranciszka Kostrzew - skiego, „kamienicę ongi Drewnikowską, potym K oslrzew ską w W a r­ szawie w R ynku na rogu n a Piw ną ulicę ku Dunajowi n a w ylot »prze­ chodzącą" za zip. 57498 gr, 10 sp rzed ają W ojciechowi Lobertowi, ławnikowi M. S. W . Łącznie z nab ytą następnie schedą od w dow y po W ojciechu, Teresy, w artość całej kam ienicy oszacow aną b yła na złp. 63348. W drodze spadku nieruchomość p rzeszła na jedynego sy­ na, J a n a Loberta, i ty tu ł w łasności w r. 1800 przepisany został na nie­ go i jego m ałżonkę K arolinę z Tietzów.

1806 r, A ntoni M oritz nabyw a kamienicę „Lobertow ską" zw aną n a publicznej licytacji za sumę talarów pruskich 4631 groszy 12 i w r, 1810 u stępuje ją Józefow i W nor owakiemu i W ik to rji z M leczków m ałżon­ kom za złp. 27789. Ci zaś w r. 1822 sp rz e d a ją swą nieruchomość J a ­ now i-Jul janowi M isińskiemu za cenę złp. 50000,

1834 r, kam ienicę nabyli F ranciszek i M arjan n a z K onarskich m ał­ żonkowie Tietz za złp. 42983 gr. 22V2 i w tymże roku dokonana została gruntowna, a wielce fatalna, bo z zatarciem w ielu znamion archeolo­ gicznych i stylowych, przeróbka gmachu. Po Franciszku Tietzu dzie­ dziczy (1866) syn jego Ja n . O d niego i od wdowy M arjanny, nabyw ają nieruchomość 1877 r. drugi b ra t Jó zef w raz z żoną M arją z Rubachów za rub. 21.000.

1880 r. kupuje kam ienicę F ranciszek Strycharzew ski za ceną rub. 28,000 i wreszcie ustęp u je ją 1898 r. Salomonowi Zandowi za rub. 30,000,

Rok 1913 jest epokowym w dziejach kamienicy. Przechodzi ona, dzięki obyw atelskiej ofiarności A dam a i Ludwiki z hr. K rasińskich księstw a C zartoryskich, na w łasność Tow arzystw a M iłośników H istorji, które po śm ierci ostatniego w łaściciela nabyło jedną ze sched i w dro­ dze działów kupiło c a łą nieruchomość z licytacji za sumę rub. 45.001. Niezwłocznie zabrano się do robót konserw atorskich. Przebieg i r e ­ zultaty dokonanych w ich trakcie b a d ań szczegółowo w yjaśnił autor 2-ej części niniejszej pracy’).

1) Damę, dotyczące ikońca X V III go oraz w ieku XIX-go czerpaliśm y z ksiąg hipotecznych i s i t p o -pruskich (A rch. G ł.), tudzież z obecnych ksiąg hipotecz­ nych.

(10)

C zęść II.

A N A L IZ A A R C H E O L O G IC Z N A I A R T Y S T Y C Z N A op raco w ał

J a ro sła w Wojciechowski

Zw arte, jakby w b ryłę stopione szeregi dawnych siedzib p atry c ju- szowskiich, co w tak piękną opraw ę architektoniczną u ję ły rynek S ta ­ rej W arszaw y, tw orzą zasadniczą grupę budowli starom iejskich. Są okazałe, opromienia je blask świetnych rodów m ieszczańskich, do każdego przylgnęły wspom nienia i imiona, zw iązane z dziejam i sto­ licy, — budzą też zwykle najw iększą ciekawość. Lecz i inne domy na ulicach pobocznych, nie tak szumnie w historji zapisane, a częstokroć bardziej przez przypadkow ość kształtów i różnorodność szczegółów malownicze, nie m niejszą p rzed staw iają w artość; w szystkie bowiem razem stanow ią typ jeden o wspólnych cechach charakterystycznych.

Sień sklepiona i takież izby przyziem ia; schody w pośrodku; na piętrach po jednej izbie ,,na p rzedzie“ i „na ty le “, p rzy których a l­ kierze; za podwóreczkiem dom tylny, w ychodzący na drugą ulicę, po­ łączony gankiem, a w nim znowu sklepione przyziem ie, na pię­ trach izby i izdebki — oto u k ład typow y takiego domu. W szystkie są przytem jednostajnie wydłużone, każdy m a lice w ąskie a wysokie wszędzie uderza ciasnota przestrzeni —г b rak św iatła i pow ietrza. W y­ czuwamy instynktownie, że duch średniow iecza b łąk a się dotąd w tych starych m urach. To też, jak uk ład warszaw skiego rynku z ośmioma ram ionam i w ybiegających zeń ulic, będący typowem założeniem m ia­ sta średniowiecznego, może być ogarnięty od jednego rzu tu oka i u k a ­ zuje nam odrazu tę pierw otną, w yraźną formę, w jakiej sk ry sta­ lizowało się m iasto w pierw szych zaraz dziesiątkach la t swego istnienia, — ta k i te łatw o uchw ytne znam iona średniow iecza mówią odrazu o w łaściwej genezie starych domów warszaw skich. P od tym względem nie mylono się i dawniej. J u ż w S t a r o ż y t n e j P o l ­ s c e 1) w opisie W arszaw y znajd u jem y zdanie, że „na początku

(11)

10 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 2

X V II w ieku w y rastały całe pierzeje domów o planach gotyckich, a form ach ren esan su“. O kreślenie trafne, lecz nieścisłe. A utor odczuł intuicyjnie ducha epoki gotyckiej, jaki w starych m urach pozostał Nie w iedział jednak, że prócz ducha pozostało w nich także wiele jeszcze m aterjalnej powłoki; brak więc określonych danych kazał mu ograniczyć spostrzeżenia swoje do uwagi o planach gotyckich, chociaż nie o planach samych, lecz także i o m urach powiedzieć to należało. Jak o ż pomimo z a traty zupełnej kształtów domów gotyckich, m ury gotyckie istnieć nie p rzestały i tkw ią do dziś, jako kościec zasadniczy, w ciele późniejszych przebudów.

J u ż p rzy dokonanej w r, 1911 restau racji dawnej kamienicy B a­ ryczków okazało się, że ściany piwnic, przyziem ia i I p iętra tej k a ­ m ienicy są w znacznej części średniowieczne. Z nalazło się naw et kilka cegieł prófilow anych, mówiących o ozdobności gotyckiego domu. O kru­ chy te były jednak śladem nikłym. N aprow adzały tylko myśl na istnie·' jącą tu niegdyś budowlę, nic nie mówiąc o samych jej k ształtach; ukończona bowiem w r. 1633 przez W ojciecha B aryczkę kap italna przebudow a domu, o którym on sam mówi, iż „wzniósł go od funda­ m entu", z a ta rła zupełnie obraz budowy poprzedniej.

Losy dla kamienicy naszej, k tórą — dla godła, jakiem , jest n azna­ czona — nazyw ać będziem y kam ienicą „pod św, A nn ą“ , były łaskaw ­ sze. Dzięki swemu narożnem u położeniu mniej od innych zatraciła ta kam ienica p rzy przebudow ie X V II wieku elem entów pierwotnych: pod­ czas ostatnich robót restau racyjn y ch gotyk ujaw nił się w jej m urach w całej okazałości.

Tak więc oto tra d y c je pisemne przeszłości potw ierdzone zostają konkretnem i faktam i. M iasto zdobywa w odkryciach archeologicz­ nych nowy, a najrzeteln iejszy dokum ent legitym acyjny swego daw ne­ go pochodzenia.

O niepośledniem znaczeniu W arszaw y mówią już dzieje XIV w ie­ ku. Pomimo oficjalnej nazw y wsi, rządzonej przez w ójta, była ówcze­ sna W arszaw a nie tylko, jak chce W ierzbowski, „osadą, mogącą w zu­ pełności uchodzić za m iasto“ : o taczały ją już m ury warowne, była więc m iastem praw dziw em w znaczeniu ogrodzonego siedliska.1)

1) O wczes/nem .Winieniu m urów m iejskich m ów i dow odnie dokum ent z d, 23 Li­ s to p a d a 1379 r., zaw ierający umowę J a n a księcia W arszaw skiego z m ieszczanam i o w ybudow anie m urów z w ieżam i do o k o ła miasta'. (W ierzbow ski, P rzy w ileje W a r­ szaw y, str. 3.) Że ch o d zi tu nie o 'budowę nowych, lecz o odbudow ę 1 uzupełnienie istn iejący ch już sta ry c h m urów , p o u cza zastrzeżenie, iż ,,w szystkie w ieże w starym m urze, z w y jątk iem b aszty dw orzanów , pow inny być te j sam ej wysokości, ja/k wieża m ieszczańska, .ta o s ta tn ia n ad to , jako położona nad b ra m ą m iejską, lepiej pow inna być adinowioaia, n iż in n e “ .

(12)

3 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 1 1

Oprócz m urów m iejskich posiadała i m ury zamkowe. Dw orzec ksią­ żęcy już w drugiej połowie XIV w. był okolony oddzielnym m urem z dwiema basztam i, jedną t. zw. W ielką, drugą t. zw. Żóraw i posia­ dał, jak to w ykazały ostatnie badania, m urow aną część m ieszkalną. M u­ row anym był także w tedy i kościół p arafjaln y św. Ja n a, lecz jeszcze jako m ały kościółek, w Znaczeniu raczej zamkowej kaplicy. N atom iast inne świątynie, mianowicie sięgające odległej starożytności kościoły św, Jerzego i św. Ducha (za m uram i), których erekcja nie jest znana, oraz ufundow any w drugiej połowie XIV w ieku kościół A ugustjanów n a Piwnej ’), były drewniane. N a zasadzie tego tw ierdzić można, iż domy m iejskie, które w szak znaczeniem swojem o w iele ustępow ały budowlom publicznym, były w tedy jeszcze przew ażnie drew niane. W ła ­ ściwie dopiero J a n Starszy, ks, mazowiecki, był założycielem W a rsz a ­ w y jako m iasta w iznaczeniu m iejskiej autonom icznej jednostki2), a jego przyw ilej fundacyjny z r. 1413, n a d ający mieszczanom praw o chełm ińskie, z którego dotychczas korzystali jedynie, jako m ieszkańcy w ójtostwa, stanow i zapew ne tę przełom ow ą datę, od której rozpoczął się istotny w zrost zabudow ania m iasta.

Że zaś po wielkim pożarze w r. 1431, k tó ry w yrządził straszliw e spustoszenia, w ydane zostało przez B olesław a IV, ks. m azowieckie­ go, praw o, nakazujące, ażeby o d tąd intra muros, t. j. w obrębie m u­ rów obronnych nie staw iano innych domów, jak tylko m urow ane, wi­ dać z tego, iż dopiero druga połow a XV wieku może być uw ażana za w łaściw ą epokę m urow anej W arszaw y średniowiecznej. T a też epoka, jak zobaczymy, w ycisnęła dom inujące piętno n a pozostałych fragm en­ tach gotyckich w kam ienicy ,,pod św A n n ą“. Będzie więc wobec tego faktem niezw ykłym stw ierdzenie przynależności m urów tej kamienicy do epoki w cześniejszej, odnoszącej się do zarania m iasta, — określi wyższe jej stanow isko w rzędzie budowli m iejskich. Lecz o tern póź­ niej.

Okres W arszaw y, jako m iasta prowincjonalnego, kończy się ze śmiercią ostatnich k siążąt mazowieckich. Zbiega się z tym okresem i okres pierw szy jej stylowego rozw oju — okres gotycki.

W cielenie M azowsza w r. 1526 do korony zmieniło położenie W a r­ szawy w sposób dla jej rozwoju bardzo korzystny. Zatw ierdził Zy­ gm unt I dawne przyw ileje i n a d a ł m iastu nowe. H ojnością sw oją po­ m agał mieszczanom do utrzym ania w dobrym stanie fortyfikacyj i b u ­

г) K ościół tem, ja k p o d aje M ar.jan Sokołow ski (Spraw . kom . d ö 'bald, hast. szt. w Polsce, t. V II, sir. 206, p rzyp, 2), p o w stał z m u ru jedmoaaeśnile z e szpitalem d o ­ piero około r. 1444.

(13)

1 2 J. W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZI ЛУШ KICH.

dynków m iejskich „gwoli upiększeniu i ozdobie m iasta".1) M iasto zbo- gacało się powoli i w zrastało, zyskiw ało też dużo w skutek stałego w nim pobytu królow ej Bony, potem A nny Jagiellonki, Zygmunt A u­ gust, k tó ry większym jeszcze od swego ojca był dobrodziejem i opie­ kunem W arszaw y, często w niej przebyw ał i tutaj to w r. 1556 zwołał pierw szy sejm koronny. Nie uliega wątpliwości, że ta okolicz­ ność, zarówno dla króla, jak i dla mieszczan, nową była pobudką do postaw ienia n a lepszej stopie m iasta, które po pożarach w latach 1544 — 1546 nie w świetnym znajdow ać się m usiało stanie. Sam król zaświadcza, że m ieszczanie m yślą o nadaniu m iastu w spanialszego w yglądu i usiłu ją współzaw odniczyć z innemi m iastam i co do u rzą ­ dzeń i porządków .2)

N a tle tych w arunków politycznych now a sztuka, k tó ra po­ w stała pod tchnieniem Renesansu, zrobić m usiała w budowlach w ar­ szawskich niejaki przew rót. Szły za Zygm unta A ugusta od roku 1570 jakieś nieznane nam bliżej roboty przy zamku. Przeinaczać się m usia­ ły zgodnie z duchem czasu i domy miejskie. O kres ten jednak, będący jakby dalszym ciągiem cichego jeszcze b y tu m iasta prow in­ cjonalnego, nie pozostawił śladów na obliczu W arszaw y. Drobne, le­ dwo dostrzegalne okruchy w pozostałych z tego czasu zabytkach świadczą zaledwie, że okres ten istniał. D la rozkw itu sztuki nie było jeszcze, jak widać, sprzyjających warunków. Kiełkować ona poczęła lecz nieśmiało. Ja k o indyw idualność słabą zmiótł ją w raz z całym dorobkiem artystycznym wieków średnich wykwit w ybujałej żywio­ łowo sztuki późniejszej w przełomowym dla m iasta momencie dziejo­ wym, gdy, po pożarze zamku W awelskiego w r. 1595, stała się W ar­ szaw a stolicą królewską.

Przebudow a zamku książęcego, a w łaściw e budow a nowego zamku przez Zygm unta W azę na miarę, godną królewskiego m ajestatu , dała pohop do obleczenia m iasta w nowe, m odne szaty.

W y ra stają w tedy szybko pałace magnackie, zapełniając przedm ie­ ścia, zwłaszcza jedno z nich, Krakowskie, ciągnące się w zdłuż wielkiej a r ter j i kom unikacyjnej — W isły. W ięc i paitrycjusze m iejscy prześci­ g ają się w tu rn ieju o okazalsze przyozdobienie swych siedzb. Lica k a ­ mienic błyszczą w tedy od barw i pozłoty.

Rozkw it m ieszczaństw a dobiega zenitu. W poczuciu swej samo- wiedzy, mieszczanin, dotychczas poniżony, nabiera stanow ej pvchy i chce się zrów nać ze szlachcicem. N aśladuje go w pięciu się w górę, w ubiorze, w sprzętach. Zw łaszcza w architekturze odbija się bardzo

*) W ierzbow ski, P rz y w ile je Warsizalwy, XXV — XXVI, 2) Loco cit., XXV,

(14)

5 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 1 3

silnie to naśladow cze doganianie. M ieszczanin w łaściciel z m ieszcza­ ninem budowniczym przeb ierają we wzorach nowych pańskich dworów i pałaców, które m ają pod rąką. D la starych siedzib rodowych, mó­ w iących o stanow ej niższości ich posiadaczy, zapadł w yrok śmierci, — rozumiemy, dlaczlego z tak ą skwapliwością wyrzucone zostały w szyst­ kie k sz ta łty gotyckie z obrazu zbiorowego stolicy.

Obecne domy starom iejskie, zwłaszcz% w Rynku, które w ołają do nas tak silnie głosem przeszłości, są spuścizną świetnej dla ro z­ woju W arszaw y epoki Zygm unta III i W ładysław a IV, Średniowiecze urobiło ich ducha, wiek X V II oblekł je w szaty cielesne. W iele uroz­ m aicenia stylowego w szeregi tych domów z XV II w ieku w niosły i cza­ sy późniejsze. W iek X V III na ich zbiorowem obliczu wycisnął naw et silne piętno, w tym bowiem czasie, gdy z chwilą u p ad k u m ieszczaństw a p rzekształcać się zaczęły w nętrza demów z pańskich n a chudopachol- skie, — drogą przebudów pow stały te tak niezw ykłe i swoiste dla W arszaw y w ybujałości klatek schodowych, ta k zwane latarnie, słu ­ żące dla lepszego oświetlenia m rocznych w nętrz; górują one swemi bryłam i n a d połaciam i dachów, n ad ając tyle malowniczości ogólnej sylwecie,

W p adający w oko gdzieniegdzie szczegół jakiś, jak późno-baroko- wy, czy rokokowy portal, k ratk a nadprożna. lub naw et cała fasada, m ó­ wi o przynależności swej do epoki późniejszej. Lecz ogólny charakter sztuki z początku X V II w ieku pozostał tą dom inantą, k tó ra n a d a je ton całości, k tó ra uw ypukla też odrębności stylowe szczegółów.

N a dom,u „pod św. A nną" dwie zaznaczone tu przez nas, ta k ważne w rozw oju m iasta epoki, gotycka i renesansowo-barokowa, wycisnęły swe potężne, n i e s t a r t e znamiona.

Kam ienica „pod św. A nną" zajm uje posesję narożną od trzech ulic: Rynku, W ąskiego D unaju i Piw nej, oznaczoną Nr. hyp. 48, polie. 31. Bok jej długi o d W ąskiego D unaju m ierzy około 43 m., bok od R ynku około 9 m., a bok od Piwnej około 7 m. długości, n ie licząc skarpy. G raniczy ta kam ienica z p o sesją Nr. 47, poi. 29, będącą nie­ gdyś w posiadaniu Gizów, k tó rą stare a k ty n azyw ają „G iżeńską", „Gi- żyńską".

R o zp atru jąc same tylko jej rzu ty poziome (fig. 1), moglibyśmy odnieść wrażenie, iż p rzed staw iają one rys budowli jednolitej, wznie­ sionej na wąskim, całkowicie zabudowanym szmacie gruntu. W idok, jaki roztacza się przed nami, gdy p atrzym y od strony R ynku na bryłę budowli, w rażenie to zdaw ałby się potw ierdzać, oko bowiem z powodu wąskości ulicy D unaju nie jest w stanie ogarnąć całości. A toli jedno

(15)

14 J. W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. б

spojrzenie na rysunek fasady bocznej (fig. 2) w ystarczy dla u trw a­ lenia się w przekonaniu, że mamy tli nie jeden, lecz dwa domy ze sobą połączone: pierw szy okazały, trzypiętrow y, od Rynku, — drugi znacz­ nie od poprzedniego m niejszy, dwupiętrowy, od ulicy Piwnej.

Do roku 1834, t. j. do czasu ostatniej większiej przebudow y, roz­ dział pom iędzy tem i dwoma domami był zupełnie w yraźny. K ażdy z nich posiadał sw oją k latk ę schodową, a odgradzało je podwórko, równe długością dzisiejszemu, lecz zato nieco szersze, gdyż tylko w ą­ ską g a le rją od strony sąsiada uszczuplone. Dopiero ówczesny w łaści­ ciel, Tietz, p rzerabiając w nętrze na drobne m ieszkanka, polecił skaso­ wać dawne schody i zastąpić je jed n ą k latk ą schodową, w spólną dla całej nieruchomości. K latk a ta, k tó rą wtłoczono w przestrzeń podwórka, t. j. umieszczono tam , gdzie się obecnie znajduje, zespoliła w jedną ca­ łość dwa odrębne dotąd organizmy. Ponieważ przytem przerw a po­ m iędzy domami, jak ą stanowi podwórko, zo stała zam askowana od ulicy przez podniesienie p ark an u do wysokości gzymsu domu tylnego, po­ dwórko, ukryte za tak wysokim paraw anem , zginęło dla oka zupełnie i domy jakby zlały się z sobą. U kład pierw otny posesji został zagu­ biony.

Zwrócić należy uw agę na to, że spód nadm urow anej w r. 1834 ścia­ ny parkanu, t. j. część jej należąca do kondygnacji przyziem ia, pocho­ dzi z X V II w. J e s t więc ta ściana znacznie późniejszą od m urów go­ tyckich, jakie zarówno w przednim , jak w tylnym domu zobaczymy. Trudno sobie wyobrazić, ażeby dwie grupy m urow anych zabudowań średniowiecznych, przedzielone obecnem podwórkiem, mógł łączyć od strony W ąskiego D unaju p a rk a n drew niany, gdyż sprzeciw iałaby się to pojęciu o obronności. N asuw a się przypuszczenie, iż za czasów śre d ­ niowiecznych była pom iędzy obydwiema grupam i przerw a, niczem od strony ulicy nie zasłonięta, a obejm ująca podw órko w raz z obecnemi schodami, n a całej tej bowiem przestrzeni nie w ykryliśm y nigdzie śladów m urów gotyckich.

Istn iał tu ta j zatem rodzaj ślepego zaułka, może naw et wylot uliczki.

Gdy w patrzym y się w p lan sytuacyjny całej tej połaci Rynku, na której stoi kam ienica „pod św. A nną" (dziś t. zw. stron a K o łłątaja), uderzyć nas m uszą dwa szeregi domów: jeden od Rynku, drugi od ul. Piw nej, pom iędzy zaś nimi — tu, gdzie podw órka — zaznacza się b a r­ dzo w yraźn a przerw a, k tó ra wygina się łagodnie, idąc za kierunkiem nie w szędzie jednakow o głębokich frontów. P a trz ą c n a to, odnosimy w rażenie, że połączenie każdej p a ry domów — przedniego i tylnego — w jedną całość posesjonalną przez szyjki oficyn, ganki, czy inne tem u podobne dodatki, jest wynikiem doby późniejszej, że nie należy do

(16)

7 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 15

pierwotnego u k ład u terytorjaln eg o z epoki gotyckiej. Za czasów śred ­ niowiecznych ta w łaśnie przerw a pom iędzy szeregami domów, p rze d ­ nich i tylnych, m ogła stanowić uliczkę.

Nie ulega wątpliwości, że zabudowanie m iasta w epoce gotyckiej, p rzy zasadniczo tym samym układzie i kierunku głównych ulic, było znacznie mniej od dzisiejszego zw arte. Zniknęły z czasem niektóre u li­ ce, jak Żydowska, Baryczkow ska, Dawna, Zawrót, których powierzch­ nia ćałkowicie została zabudowana. G dy n asku tek tych poczynań za­ brakło w końcu m iastu oddechu, w tedy rozpoczął się ruch odw rotny, W celu uzyskania szerszych przestrzeni przystąpiono na początku XIX wieku do zburzenia m urów miejskich, a przedew szystkiem ratu sza S ta ­ romiejskiego, później domów przy Zapiecku i innych.

O dstępy pom iędzy grupam i zabudowań oraz przerw y pom iędzy po- szczególnemi domami b yły w średniowieczu częstsze, tw orząc sieć przejść i zaułków bez nazw, lub których nazw y zginęły w niepamięci. Posesje były m niejsze i inaczej niż dziś zakreślone. Są dane do tw ier­ dzenia, że pom iędzy Kam ienicą Baryczkowską, Nr. hyp, 54, a sąsiednią z praw ej strony, Nr, hyp. 53, istn iał przesm yk w ro d zaju uliczki, k tó ­ ry dopiero W ojciech B aryczka w r. 1633 w cielił do zabudowanej po­ wierzchni, zm ieniając dawny 3-y okienny front na 4-o okienny. W tej że kam ienicy Baryczków, w części od Krzywego Koła, we w nętrzu dzisiejszych m ieszkań w idać fragm enty m urów gotyckich, świadczące, że m usiały być one niegdyś zew nętrzną, t. j, licową powierzchnią do­ mów, które p rzy zmianie warunków topograficznych i posesjonalnych ulicy, zostały włączone do kom pleksu nowych zabudowań. P rzytaczam te szczegóły na potw ierdzenie przypuszczenia, że m ogła istnieć p rz e ­ rw a w ro d zaju pieszego zau łka i pom iędzy domami od Rynku, a do­ mami od ulicy Piw nej; tem bardziej, że w bliskiem sąsiedztw ie tego m iejsca leżały w szak nieistniejące oddawna, a historycznie stw ierdzo­ ne ulice: Baryczkowska, n a tyłach domów od ul. Piw nej, oraz Żydow­ ska, mniej więcej u w ylotu Szerokiego D unaju, prziez k tó rą w XV w ieku w iodła droga do m łynów m iejskich przez place kah ału żydow ­ skiego. Ślad w ylotu zaułka, którego istnienie tu przypuszczam , jeśli był od strony Zapiecka, to zaginął po w yburzeniu posesji narożnej, kiedy nowy front otrzym ał zw artą linję zabudow ania; ślad jednak w y­ lotu od ul. W ąskiego D unaju na tery to rjum kam ienicy „pod św. A n n ą“ , w m iejscu, gdzie wznosi się ściana parkanu, pozostał, jak widzimy, jeszsze w yraźny.

Przypuszczenie istnienia uliczki nasunąć może uwagę, iż przedzie­ lone nią domy, od R ynku i o d ul. Piw nej, stanow iłyby w takim razie oddzielne własności. Nie m am y danych do rozstrzygnięcia tego co do innych domów. N a tery to rjum kam ienicy „pod św. A nną", owszem,

(17)

1 6 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 8 znaj dować się m ogły dwa naprzeciw siebie położone place w posiadaniu

jednego właściciela. S tało tu w XIV w ieku w ójtostwo, którego zabudo­ w ania sk ład ały się z dwóch części: p ryw atnej, stanow iącej dom m iesz­ kalny, oraz oficjalnej, gdzie b y ła sala sądów i więzienie. Uliczka, jeśli ią sobie wyobrazimy, rozdzielająca posiadłość na dwie części, w ytw a rzać m usiała wielce korzystną sytuację w stosunku rozm ieszczenia dwuch tych grup zabudowań, t, j. części zacisznej — pryw atnej, oraz zgiełkliwej — urzędow ej, jako zupełnie od siebie niezależnych.

Lecz w szystko to, co o uliczce tu ta j mówimy, odnosi się do czasów pierwocin m iasta. J u ż p rzejście domu w posiadanie ro du Kazubów, w XV wieku, spowodować mogło skup i połączenie tych grup budowli w jed n ą całość m ieszkalną. Danych jed n ak do tw ierdzenia, że tak istotnie było, nie posiadam y. W lu stracji z r, 1586, n ajstarszej ze zna­ nych nam, dotyczącej kam ienicy „pod św, A nną", niema jeszcze wzm ianki o dwuch domach. O kam ienicy „na tyle" i „na przedzie" mó­ wią dopiero lu strac je XVII wieku. W ted y też oba domy łączyły się już m urém w jedną całość architektoniczną, o czem św iadczy odkrycie n a ­ stępujące.

N a przestrzeni, obejm ującej podw órko w raz z częścią, zajętą w r, 1834 na k latk ę schodową, nie było piwnic. Ponieważ podczas osta­ tnich robót zaszła potrzeba w yzyskania tego m iejsca n a umieszczenie kotłow ni i skład u n a opał, natrafiono p rzy kopaniu ziemi pod scho­

dami, po zdjęciu dwóch zgniłych pokładów starej podłogi sosnow ej, na blok fundam entu z kam ienia polnego, około 1 m. w k w ad rat m ie­ rzący, zn ajd u jący się w odległości 2 m. od ściany sąsiada, w pośrodku długości podw órka. W ziemi śród nielicznego gruzu zn alazły się przy nim dwa fragm enty ciosowe p ły ty kapitelow ej o charakterze renesansu.

N ie ulega wątpliwości, że ślad y te w skazują na istnienie tu kiedyś podcienia o dwuch ark ad ach przezroczych, na podobieństwo tego, jaki do dziś zachow ał się w kilku domach w Rynku, Podcień ten łączył dom przedni i tylny, stanow iące oczywiście już w łasność jednego w łaści­ ciela. U stalenie ścisłe czasu, w którym połączenie takie pow stało, nie jest możliwe, albowiem ta k dobrze można przypisać je X V II jak i XVI wiekowi, skoro ślad y przebudow y renesansow ej w m urach dzisiejszych ujaw niły się w czasie badian. Lecz należy odnieść tien podcień raczej do w ieku XVII, gdyż dopiero przebudow a Plum hofa b y ła momentem całkow itego p rzekształcenia budowli gotyckiej, W każdym razie szcze­ gół podcienia nie należy do epoki średniowiecznej. Nic nie przeczy zatem , iż w XV, a n aw et i w XVI jeszcze wieku istnieć m ogła przerw a m iędzy domami, zaznaczona uliczką.

Po tych uwagach, rzucających św iatło nie tylko n a niejednolitość samego domu, lecz także i całej posesji, mogącej kiedyś ro zp adać się

(18)
(19)
(20)

n a "dwa oddzielne tery tor ja, przechodzim y do analizy zabudow ań obec­ nych, zachow ując w pam ięci podział ich na dwa oddzielne domy: tylny i przedni.

E P O K A G O TY CK A

Dom tylny.

W domu tylnym , od ul. Piw nej, zachow ała się tylko jed n a ściana gotycka, mianowicie zew nętrzna od stro n y W ąskiego D unaju, k tóra ciągnie się od ul. Piw nej ku podwórkowi n a przestrzeni około 9,50 m, t, j, n a długość izby; część jej dalsza, około 3 m etrów długo­ ści, należąca do ubikacji, w której p rze d przebudow ą 1834 r, m ieściły się schody, pochodzi z XVII w, i stoi n a fundam encie daw nej baszty gotyckiej.

Narożniki tej ściany, jeden od stron y ul. Piw nej, drugi przy p rze ­ dłużeniu przystaw ionego dotykiem m uru z XVII. wieku, — zazna­ czają w yraźnie granice długości pierwotnego budynku, św iadczące 0 bardzo szczupłych jego rozm iarach, o k reśla ją też m iejsce dwóch ścian poprzecznych; te jed n ak zachow ały w ątek gotycki tylko przy samym zetknięciu się ze ścianą podłużną, gdyż d alsza ich część p o d ­ czas późniejszych przebudów została całkowicie przebudow ana.

Ściana, o której mowa, 0,60 m, grubości, m a m ur z cegły średnio­ wiecznej, wym iarów 8 X 12 X 26 cm. W ysokość 10 w arstw wynosi 1 m,, p rzy grubych, 2-cm. spoinach, U k ład wiązania cegieł jest gotyc­ ki, t. zw, polski, p rzep latan y układem wendyjskim . W obec jednolitości m uru i w szędzie jednakiej cegły szczegół to ważny; powrócimy do niego niebawem.

W ysokość, do której dochodzi w ątek gotycki m uru, wynosi około 7 m, od poziomu ulicy, t, j. sięga mniej więcej w ierzchu okien I piętra, z czego wynika, iż budynek od ul. Piw nej pierw otnie b y ł jieidnopiętro- wy; położenie zaś okien, k tó re w y p ad ają w połowie piętra, w skazuje na znaczną różnicę poziomu jego stropów, w porów naniu z obecnemi.

Był zatem ten budynek gotycki o kondygnacjach znacznie niższych, aniżeli dzisiejsze.

Po odbiciu tynku w izbie I p iętra, u k azały się położone tuż nad podłogą trz y framugi, około 1,50 m, wysokie, zasklepione dość płaskim łukiem odcinkowym. Środkowa, 1,34 m, szeroka, stanow iła ślepą wnękę; dwie krańcow e, 1,17 m, szerokie, były ościeżynam i daw ­ nych okien gotyckich; otok w nich jedn ak wew nętrzny, stanow iący ram ę okienną, nie dochował się.

Dolna część ściany, zak ry ta całkow icie sk arp ą pochyłą X V II wieku.

P rz e g lą d H is to ry c z n y . T . V II. Z. I. 2

(21)

18 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 1 0

b y ła od stro n y zew nętrznej dla b a d a ń niedostępną; od strony zaś w e­ w nętrznej, w m ałych tylko skraw kach u jaw n iająca w ątek gotycki, — popsuły ją bowiem poprzebijanie później otwory okienne i k an ały dy­ mowe, — nie dorzuciła żadnego szczegółu, któryby pozwolił n a do­ kład n iejsze określenie jej ch arak teru stylowego.

T rudno też zdać sobie spraw ę z tego, jak ą szerokość zajm ow ał pierw otny budynek, t. j. czy front gotycki od ul. Piw nej odpow iadał frontowi obecnemu. Ściana od sąsiada nie d aje co do tego wyjaśnień, gdyż jest późniejszą, albo też w czasach późniejszych przem urow aną; podług wszelkiego jednak praw dopodobieństw a m iejsce jej i kierunek

pozostały pierwotne.

Logika nakazu je szukać n ajstarszy ch śladów budynku w m urach fundam entów , one bowiem, jako leżące w ziemi, naw et podczas k ap i­ talnej przebudow y zwykle pozostają nienaruszone. Zbadanie podzie­ mi dorzucić m oże wiele św iatła i rozstrzygnąć niejed n ą wątpliwość.

Do nich w ięc tera z zwrócić się należy.

P o d domem od ul. Piwnej są dwie piwnice: górna i dolna.

Istnienie takich piwnic podw ójnych w warszaw skich domach staro ­ m iejskich dało powód do wysnucia opowieści o tajem niczem , odwiecz- nem pochodzeniu tych lochów, o ich obronności, jako kryjów ek w razie napadu, o przeznaczeniu na w ięzienia i t. p. Bezw ątpienia k ażda piwnica może w pewnych w ypadkach ukryw ającem u się w niej dać schronienie przed niebezpieczeństw em ; może też służyć za więzienie, jeśli w łaści­ ciel m a ochotę trzym ania w niej kogoś pod kluczem. Być więc może, że i piwnice starych domów w arszaw skich rolę tak ą od­ gryw ały. Lecz to, co badania w domu ,,pod św. A n n ą“ przynoszą, rozw iać m usi stanowczo legendy o niezw ykłej starożytności oraz o wy- jątkow em przeznaczeniu tych piwnic podwójnych, gdyż pochodzenie ich jest względnie późne, a cel w yłącznie gospodarski, użytkow y.

Piw nica dolna, bez św iatła, od górnej późniejsza, przesklepiona beczkowo, p ow stała przez wykop, uczyniony pod istn iejącą już piw ni­ cą górną, przyczem ścian w łaściw ych nie posiada, a tylko obm urow a­ nie m urkiem cienkim, n a grubość jednej cegły, niezbędnym dla zabez­ pieczenia od obsypywania się ziemi i dla stw orzenia oporu dla sklepie­ nia. Cegły obm urowania ścianek i ciegły sklepienia są jednakowe, w y­ m iarów 6 У2 X 13У2 X 25 cm., a więc jest to cegła z XVII w., typu włoskiego, najcień sza ze w szystkich, jakie w m urach kam ienicy ,,pod św. A n n ą“ stw ierdziliśm y; należy do budowy Plum hofa, z niej też, m iędzy Innem i, są ściany w ykusza i obmurówka w oknach od Rynku. Z czasu więc Plum hofa pochodzi oczywiście i piw nica dolna. Po raz pierw szy w spom ina o niej lu stra c ja z r. 1720.

(22)

и J. W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 1 9

okienkiem, w m urze od ul. D unaju, wyrobionem w głębokiej, obszernej lunecie, której otwór służył jednocześnie do spuszczania towarów, za czem przem aw ia obsadzony w sklepieniu potężny hak z kółkiem do podw ieszania ciężarów. W ścianie od ul. Piwnej są wyrobione dwie niewielkie fram użki, które służyły na wino. M ury piwnicy górnej, z ce­ gły wym iarów 7 X 13 X 26 cm., nie średniowiecznej, podług w szel­ kich danych należą do budowy renesansow ej z drugiej połow y XVI wieku, a że nie m ają związku z budową gotycką przem aw ia za tem, prócz cegły, niezależność ich od m urów przyziem ia. O d strony sąsia­ da ściana piwnicy jest zupełnie od fundam entu odsunięta; z gru­ bości zaś niezw ykłej m uru od strony W. D unaju, jak ą w ykazuje plan podziemi, widać, iż ściana piwnicy górnej jest dotknięta do funda­ m entu ściany gotyckej, k tóry musi być płytki, gdyż w przeciwnym razie stanow iłby ścianę piwnicy.

Ściana od ul. Piwnej leży bezpośrednio pod ścianą licową, d la któ­ rej stanow i fundam ent; grubość jej, 0,70 m., jest norm alna a naw et jak na m ur fundam entow y domu dwupiętrowego—nieznaczna. Pocho­

dzi to stąd, iż ściana gotycka lica od ul. Piwnej już w XVI w ieku ulec m usiała całkow item u wyburzeniu, leęz budynek jaki sta n ą ł wówczas był jeszcze I piętrowy. Drugie piętro wzniósł dopiero Plum hof przy kapitalnej przebudow ie domu, a korzystał w tedy z istniejących mu­ rów XVI wieku.

W idzim y zatem, że w szystkie m ury piwniczne domu tylnego nie są w spółczesne ze ścianam i domu, a nieobecność cegły średniowiecznej w m urach tych jest szczegółem b ard zo ważnym, dowodzi bowiem, iż piwnic pod budynkiem gotyckim w tej części kam ienicy nie było, co m a logiczną łączność z niem ieszkalnym pierw otnie przeznaczeniem budynku.

T ak więc, m ury piwniczne domu tylnego nie dorzucają żadnego szczegółu, należącego do epoki gotyckiej. Bardzo zatem m gliste mo­ żemy powziąć wyobrażenie o wójtowskim budynku, jaki tu stał.

Je d n a tylko i to fragm entarycznie zachow ana ściana jest śladem zbyt nikłym, abyśmy, opierając się na nim, całość pierw otną odtw o­ rzyć się silili. Stw ierdza ona tylko przynależność budowli do określo­ nej epoki stylowej ; nie dostarcza natom iast danych do bliższego okre­ ślenia stylowego charakteru. P rostokątne obram ienia okienne przy p ła ­ skim łuku konstrukcyjnym sklepienia były praw dopodobnie kamienne i posiadały kam ienne laskow ania, lecz jak w yglądały, tego nie wiemy. Sam k sz ta łt otworów okiennych nic już nie mówi; mogą one należeć tak dobrze do początkow ej, jak i końcowej, bardzo późnej naw et epoki gotyku. Istnieje jednak szczegół, p ozw alający n a ściślejsze

(23)

2 0 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 1 2

określenie czasu pow stania budynku, którego ta k znikome szczątki w łaśnie rozpatrujem y, — jest nim w ątek m uru

Grubość i form at cegły p rzy analizie stylow ej m urów średniowiecz­ nych jest w skaźnikiem epoki, lecz w skaźnik to zbyt ogólnikowy.

N a jsta rsz y w Polsce okres arch itek tu ry ceglanej, okres rom ański — przejściow y X III wieku, cechują na ogół cegły — względnie cienkie, od Ш do 8 cm. grubości.

W ym iar te n zwiększa się w epoce gotyckiej, w ahania jego są znaczne, grubość cegieł wynosi od 8 do 11 cm. Z daje się, że okres wczesnogotycki m iał upodobanie do cegieł grubszych, których wym iar zm niejszał się stopniowo ku schyłkowi okresu średniowiecza. Lecz w y­ jątk i są zbyt powszechne, ażeby m ożna było spostrzeżenie to uogólnić i przy jąć za praw idło, liczne bowiem spotykam y pomniki ceglanego gotyku o m urach z cegły najgrubszej, odnoszące się do XV a naw et XVI w ieku — i odwrotnie, — m ury z cegły 8 cmtrowej w wielu bu­ dowlach X IV wieku. Pozatem , ceg ły średniowieczne, t, zw. palcówki, były tylko ręcznie w yrabiane i grubość ich, naw et z jieidnego pieca pochodzących, m iała swoje m niejsze lub większe różnice. W łaściw ą ch araktery sty kę cegły dać zwykle m ożna tylko n a zasadzie zbadania większej powierzchni ściany, m ałe kaw ałki m uru znaczne ku t e ­ m u nasuw ają wątpliwości. P rzytoczone przez Kohtego w jego ,,Inven- tarisation der Provinz Posen“ w ym iary cegły, podane w edług epok z niem iecką dokładnością w m ilim etrach, p rzy jąć należy z wielką ostrożnością; w każdym razie nie mogą one mieć zastosow ania do bu­ dowli średniowiecznych polskich.

Drugim wskaźnikiem epoki jest sposób w iązania cegieł w m u­ rze, W polskich zabytkach średniow iecza spotyk ają się tylko dwa system y: starszy, t, zw, w endyjski, czyli jak go zwie Zubrzycki1) „w enedyjski“ , t, j. słowiański, w którym za dwiema po sobie następuj ącemi wozówkami przychodzi główka, oraz system późniejszy, gotycki, nazw any przez Niemców polskim, w którym główka i wozówka w każdej w arstw ie m ija ją się naprzem ian. Pierw szy system cechuje budow le ceglane rom ańskie X III w,; w idzim y go też w m urach słyn­ nego kościoła św. Jak ó b a w Sandom ierzu, Drugi zachow uje stale i nie­ zmiennie cała epoka gotycka aż do ostatnich, najpóźniejszych p rze­ jawów w budow lach przejściow ych XVI wieku.

W idać z tego, że u k ład w iązania cegieł określić może co najw yżej sty l danej epoki, rom ański lub gotycki. Lecz wobec długotrw ałego przez trz y wieki bezm ała trw ającego okresu gotyku, ustalenie ścisłe, na zasadzie samego tylko m uru, czasu pow stania budowli gotyckiej,

jest zgoła niemożliwe.

(24)

13

J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA К З. MAZOWIECKICH 2 1

A toli w danym w ypadku rem iniscencje w ątk u w endyjskiego w osno­ wie w ątku gotyckiego, które widzimy w ścianie domu tylnego, są wielce znamienne. Z w racają one m yśl n aszą ku odległej epoce średniowie­ cza, wobec czego nie będzie zbyt ryzykow nem tw ierdzenie, że m ury tej części kamienicy ,,pod św. A n n ą“, które zachow ały ślady n a js ta r­ szego w ątku, należą do początku XIV, a może naw et końca X III wiekuj tem bardziej, że zn ajd u je to n a d e r ważkie poparcie w odkryciu pozo­ stałości istniejącej tu nie'gdyś w narożniku pomiędzy izbą, ulicą, a po­ dwórkiem baszty więziennej, k tó ra ze ścianą gotycką domu tylnego w najściślejszej chronologicznej i myślowej stoi łączności. B aszta ta znaczeniem swojem pod względem w artości archeologicznej wysuwa się na plan pierw szy z pośród tego wszystkiego, co badania w kam ie­ nicy ,,pod św. A nną" w ykryły; uważam, przeto za niezbędne podanie możliwie dokładnego jej opisu.

G dy podczas robót restau racyjn y ch w e w rześniu 1913 r, p rzy stą­ piono do oczyszczania zaniedbanej i w ilgotnej ubikacji przyziem ia, w której do czasów przebudow y Tietza, t, j. do roku 1834, m ieściła się k latk a schodowa domu od ulicy Piw nej, — (obecnie m ieszkanie stró ­ ża), —■ natrafiono n a głębokości około 1 m. od poziomu dzisiejszej podłogi na dwa pok ład y podłogi starej, a potem nieco niżej na trzeci pokład takiej podłogi, ułożonej z bali sosnowych, 10 cm. grubości, względnie jeszcze zdrowych. Po odjęciu ostatnich bali u k azał się za­ rys zasypanej, jak n arazie sądzić było można, m urow anej studni. K sz tałt niezw ykły oraz w ygląd starożytny m urów skłoniły do przep ro­ w adzenia ściślejszych badań; — studnię polecono odkopać.

Tu nadm ienić należy, że w najbliższem sąsiedztw ie tego m iejsca, przy ścianie poprzecznej domu, znajdow ała się na podw órku kloaka, w ym ieniana już w lu stracjach X V II wieku. P rzesiąkające, a może n a­ w et um yślnie w puszczane dawniej nieczystości zam ieniły zaw artość nasypu, którym rzekom a studnia b y ła w ypełniona, w czarne, lepkie, cuchnące błoto. Okoliczność ta, rzecz prosta, nie przyczyniała się do uprzyjem nienia pracy przy usuw aniu nasypu, a co w aż­ niejsza, u tru d n iała w wysokim stopniu badania i tak już uciążliwe ze w zględu n a w arunki m iejsca. Obecnie prow adzi do w n ętrza lochu wygodne zejście z dolnej piwnicy po specjalnie wym urowanych sto­ pniach. W tedy jednak w głąb lochu, wobec zupełnego izolowania go od innych części budynku, dostaw ać się m ożna było tylko w skrzyni, p rze­ znaczonej do w ydobyw ania błota, k tó rą spuszczano i wyciągano zapo- mocą kołowrotu. Lecz przykrości te zostały okupione dokonaniem do­ niosłego odkrycia archeologicznego. P onadto usunięcie nieczystości m iało nie m ałe znaczenie dla w arunków zdrow otnych domu.

(25)

2 2 J. W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 1 4

dziwaczna, nieregularna figura czworoboczna, o w ym iarach średnico­ wych 2,40 X 2,50 m., której boki stanow ią odcinki koła o .promieniu średnio 2,50 m,, przyczem strzałk i wygięcia łuków odcinkowych nie są jednakow e — w ynoszą od 16 do 30 cm.

Obwód natom iast zew nętrzny m uru zachow ał formę prostokąta, bardzo zbliżonego do kw adratu, przy grubości m uru 0,60 m. w m iejscu najw ęższym oraz 1,03 m, w narożnikach, Dwa boki, — od strony R ynku i od kamienicy sąsiedniej, — m ają w klęśnięcia w obwodzie zewnętrznym , odpow iadające wypukleniom wew nętrznym łuków, ja- kiemi otw ór lochu jest zakreślony. Szczegół ten, m ający zw iązek z kon­ struk cją a rk a d fundam entu, w yjaśni się później.

M ury lochu są wykonane starannie z cegły średniowiecznej, wy« m iarów 8 X 1 2 X 2 6 cm,, kładzionej na w iązanie gotyckie, przeplatan e i tu także w iązaniem wendyjskiem . W ym iary więc cegły i w ątek muru! te same, co w opisanej już ścianie gotyckiej od ul. W . D unaju, św iad­ czą o jednoczesnem pow staniu tych części budynku. Szczegół to b a r ­ dzo ważny.

W m iarę odkopyw ania lochu obnażały się jednostajne, niczem nie przerw ane jego ściany. Dopiero na głębokości 6,30 m, od poziomu ulicy u kazały się wierzchołki potężnych arkad: jednej w ścianie od strony kam ienicy sąsiedniej, drugiej w ścianie od strony podw órka, — zakreślonych lukiem odcinkowym i zajm ujących całą szerokość ściany. Trzecia arkada, ostrołuczna, 1,40 m. szeroka, a więc od poprzednich węższa, biorąca początek w rogu od strony ul, W . D unaju, ukazała się w ścianie od strony ul. Piw nej. W szystkie trzy były zam urowane,

(fig. 3).

Dwie pierw sze do linji oporu W ypełniał m ur pierwotny, z tej samej cegły i tak ą sam ą techniką wykonany, co i ściany lochu, M ur ten spo­ czywał na deskach, któ re z czasem przegniły i spowodow ały jego opuszczenie się, co zaznaczyło się dużemi szparam i. Ja sn ą jest rzeczą, iż te kaw ałki m uru, w yp ełniające łuki arkad, nie były czem innem, tylko krążynam i, t. j. formami, służącem i do w ym urow ania sklepienia. Dzisiaj krążyny takie w ykonyw ują się z drzew a; wówczas jednak przez m urarzy lochu zrobione zostały z cegły, przypuszczalnie dla zapew ­ nienia im większej mocy.1)

Poniew aż arkady, wyrobione w samym spodzie m urów lochu, n a ­ leżą do t, zw. podeszw y fundam entu, nasuw a się pytanie, dlaczego

1) Obecnie siad y tej (kcrjstntkcj'i w n atu rze nie istnieją. Z ostały w cza­ sie ro b ó t re sta u ra c y jn y cli usunięte, giiyż inaczej nie bvtobÿ m ożliw e p rz e ­ prow adzenie d alszych b ad ań , i — co w ażn iejsza — p o d trzy m an ie zagrożonych ścian lochu

(26)

15 J . W OJCIECHOW SKI: KAMIENICA KS. MAZOWIECKICH. 23

cegły nie spoczęły odrazu na ziemi w arstw am i poziomemi? co spowo­ dowało potrzebę a rk a d i jaki był ich cel?

O dpow iedź na to d aje narożnik, z którego w y ra sta ją dwie wielkie arkady, stanow iący jakby nogę, dźw igającą cały ciężar dwuch ścian głębokiego lochu (fig. 4), okazuje się bowiem, że narożnik ten, — co stw ierdzić można i dziś jeszcze zupełnie dokładnie z pozostałych śla­ dów, — spoczyw ał n a palach i ruszcie z bali dębowych.

Nie ulega najm niejszej wąpliwości, że konstrukcję palow ą spowo­ dow ała przeszkoda n a tu ra ln a w gruncie, że zabrakło w tem m iejscu dla fundam entów oporu.

Ponieważ tylko jeden narożnik m uru spoczyw a na palach, w ynika z tego, iż nie grząskość całego gruntu była powodem palow ań. O dno­ śnie do danego w ypadku m ożnaby sądzić, że ław ica tw ardego piasku, stanow iącego grunt stały, urw ała się nagle w m iejscu oparcia naro ż­ nika i że natrafiono na żyłę wodonośną. Ze szczegółów jedn ak i spo­ sobu ocembrowania, o którem zaraz będzie mowa, w y daje się jedynie praw dopodobnem przypuszczenie, że było tu m iejsce odwiecznej stu ­

dni, — może naweit um yślnie w ybrane dla celów, jakim loch m iał służyć.

Spód m urów pierw otnych lochu zn ajd u je się na głębokości około 7 m. od poziomu ulicy. D la założenia fundam entów n a tak znacznej głębokości nie dosyć było przygotow ać odpowiedni wykop; w m iarę zagłębiania się należało też zabezpieczyć ten wykop od obsypywania się ziemi.

Jak o ż poza murarni lochu stw ierdziliśm y obecność cembrowiny za­ bezpieczającej, z bali dębowych 12 cm. grubości. Cem browina ta, p ro ­ w adzona od góry, dosięgnąć m usiała oczywiście głębokości założenia murów, t, j. głębokości, do której b y ł prow adzony wykop, — kończy się też na poziomie spodu murów.

Jed n ak, ze śladów, jakie w czasie odkopywania lochu u kazały się n a głębokości ark ad fundam entow ych u spodu m urów pierwotnych, wynika, że od spodu tej cembrowiny, zabezpieczającej ściany wykopu, k tórą nazwiem y skrzynią pierwszą, — ciągnęła się głębiej druga skrzy­ nia cembrowania, znacznie od poprzedniej m niejsza, um ieszczona przy narożniku na palach. Dwie ściany tej drugiej skrzyni dolnej stanow iły przedłużenie części odpowiednich ścian skrzyni pierw szej, skutkiem czego b y ła druga skrzynia jakby pogłębieniem częściowem pierw szej,

(fig. 3 i 4).

W obrębie drugiej skrzyni nie istniały początkowo żadne mury, nie b y ła to zatem skrzynia, zabezpieczająca o d napływ u w ód na czas robót m urarskich, być nią zresztą nie mogła, gdyż w przeciw nym razie byłaby zrobiona nie ze zw ykłych bali poziomych, lecz z pali

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

nych pozwoliło stwierdzić, iż typ uczenia się charakterystyczny dla DBA/2J jest najczęściej spotykany u myszy, a także w ystępuje u bada­. nych szczurów i

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

rane przez rostw ór na w ew nętrzne ścianki naczynia, nie zrów now aży się z ciśnieniem , w yw ieranem zzew nątrz przez cząsteczki wody, starające się pod

Na gruzach my,li historycznej, odrzucaj„c dotychczasowe pojmo- wanie piŒkna, a tak¿e rozumienie obrazu poetyckiego jako metaforycznego ÐozdobnikaD, wyci„gaj„c wnioski z lekcji

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli"!. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Założenie: najefektywniejsze rozwiązanie stosu za pomocą tablicy – szczyt stosu to ostatni element wstawiony tablicy począwszy od miejsca o indeksie 0 (jeśli liczba elementów

OZZL reprezentował kolega Zdzi- sław Szramik z Podkarpacia, obok Wiktor Masłowski (Business Centre Club) i Andrzej Śliwowski z Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych,