• Nie Znaleziono Wyników

"Powieść zachodnioeuropejska w kulturze literackiej polskiego Oświecenia", Zofia Sinko, Wrocław-Warszawa-Kraków 1968, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, Studia z Okr

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Powieść zachodnioeuropejska w kulturze literackiej polskiego Oświecenia", Zofia Sinko, Wrocław-Warszawa-Kraków 1968, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, Studia z Okr"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Cieński

"Powieść zachodnioeuropejska w

kulturze literackiej polskiego

Oświecenia", Zofia Sinko,

Wrocław-Warszawa-Kraków 1968,

Zakład Narodowy imienia

Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej

Akademii Nauk... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 61/2, 460-466

(2)

Z o f i a S i n k o, POWIEŚĆ ZACHODNIOEUROPEJSKA W KULTURZE LITE­ RACKIEJ POLSKIEGO OŚWIECENIA. W rocław—W arszawa—Kraków 1968. Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich — W ydawnictwo Polskiej A kadem ii Nauk, ss. 394, 2 nlb. + 7 w k lejek ilustr. Instytut Badań Literackich P olsk iej Akadem ii Nauk. „Stu­ dia z Okresu O św iecenia”. Kom itet redakcyjny: E l ż b i e t a A l e k s a n d r o w s k a , J a n K o t t , Z d z i s ł a w L i b e r a . Tom VIII.

1

Przyczyny zainteresow ania historyków i teoretyków literatury powieścią są zupełnie oczyw iste — wiadomo, że jest to gatunek od 250 lat najbardziej dyna­ m iczny i jednocześnie (do niedawna) najbardziej poczytny. N ie ma tem atu, o któ­ rym nie napisano by powieści. N ie ma czytelnika, który nie czytałby powieści. N ie ma w ydawcy, który by n ie publikow ał powieści. W ten sposób rodzi się n iezm ie­ rzona mnogość problem ów badawczych, których podejm ow anie jest uzasadnione zainteresowaniem odbiorców.

Mimo że ten stan rzeczy jest aktualny, analiza w spółczesnych zainteresowań czytelniczych, a także obserwacja ostatniej fazy rozwoju gatunku p ow ieściow ego skłaniają nas coraz częściej do konstatacji, iż apogeum rozwoju pow ieści jest już za nami. W związku z tym coraz częściej m usim y zadawać sobie pytania: jak będzie w yglądało życie literackie bez powieści? jakie gatunki piśm iennicze i w jaki sposób zdołają ją czytelnikom zastąpić? U zasadnienia prognoz szukać można, jak się w y ­ daje, w analogiach historycznych, a w ięc w próbach znalezienia odpowiedzi na p y­ tanie, jakie gatunki, w jaki sposób i dlaczego w yparła i zastąpiła pow ieść w epoce sw oich narodzin. Jest to najbardziej aktualny w zgląd, dla którego popularnością wśród badaczy i zainteresow aniem wśród odbiorców fachow ej książki z zakresu w iedzy o literaturze cieszą się studia nad początkam i powieści. Tym zaś, którzy „kryzys pow ieści” uważają jedynie za w ym ysł pesym istów , nie zaś za zjaw isko realne, nie zabraknie oczyw istych argum entów m otyw ujących potrzebę takich stu ­ diów.

H istoria badań nad powstaniem pow ieści w Polsce zaczyna się w r. 1904, k ied y to ukazują się aż dw ie znakomite i n ie zdezaktualizowane dotąd pozycje: szkic Przem ysław a M ączewskiego o D ośw iadczyń skiego przyp a d k a ch i R om ans w P olsce

za czasów S tan isław a A u gusta G ubrynowicza *. Obie prace — jak to zaznaczył Gu-

brynowicz — pow staw ały rów nolegle i niezależnie od siebie; w ysiłek autorów został w ięc niepotrzebnie w w ielu m iejscach zdublowany. Rozprawa M ączewskiego, b y­ walca Biblioteki O ssolin eu m 2, m ającego dostęp do jej bogatego zasobu staro­ druków i um iejącego skrupulatnie z niego korzystać, na przekór ty tu łow i sugerują­ cemu m onografię jednej pow ieści przyniosła w iele cennych inform acji o rozwoju ga­ tunku na zachodzie Europy, podawała interesujące propozycje podziału p ow ieści, słow em , ukazywała D ośw iadczyhskiego p rzy p a d k i na zadziwiająco bogatym tle kom - paratystycznym. Gubrynowicz, operując w zasadzie n iew iele bogatszym m ateriałem , podał go jednak w form ie system atycznego w ykładu podręcznikowego, uzupełnił doskonałą jak na ow e czasy bibliografią, a w kilkanaście lat później ugruntował swą pozycję kom petentnego badacza krytycznym w ydaniem D ośw iadczyń skiego w serii „Biblioteki N arodow ej”, gdzie w e w stępie raz jeszcze powtórzył w skróceniu

i p . M ą c z e w s k i , „M ikołaja D ośw iadczyńskiego p rzy p a d k i”. S zk ic literacki. „Pamiętnik L iteracki” 1904, z. 1/2. — B. G u b r y n o w i c z , Rom ans w Polsce za

czasów S tan isław a Augusta. L w ów 1904.

(3)

p odstaw ow e tezy R o m a n su 3. Co jednak najw ażniejsze — w ydał sw ą pracę w for­ m ie książkow ej. W tej sytuacji Rom ans w Polsce zdecydow anie przyćm ił znacznie trudniej dostępny w roczniku „Pam iętnika L iterackiego” szkic M ączewskiego.

G ubrynowicz w ykonał pracę n ie lada — przeczytał lub przejrzał całą dostępną m u produkcję pow ieściow ą z w. XVIII, w czym w iele pozycji obcych, na polski nie tłum aczonych. Jest to przedsięwzięcie, które — jak zobaczymy — w ykonuje się raz na pół w ieku. Monografia Gubrynowicza stała się w ięc doskonałą bazą dla w szystk ich n astępn ych historyków powieści. K onstanty W ojciech ow ski4 dorzucił już tylko poszczególne pom ysły interpretacyjne oraz wzbogacił perspektyw ę histo­ ryczną przypom nieniem , bardzo zresztą skrótowym , dziejów gatunków przedpowie- ściow ych, jak n ow ela czy romans. Poza takie ujęcie n ie wykroczyła również odpo­ w iednia partia D zie jó w litera tu ry p ię k n e j w P o lsc e 6. Nowe i istotne elem enty w dw udziestoleciu m iędzyw ojennym w niosły prace Juliana Krzyżanowskiego. Krótki artykuł zam ieszczony w „Pam iętniku Literackim ” zwracał uwagę na konieczność rozgraniczeń term inologicznych w odniesieniu do nom enklatury gatunku, a Rom ans

poW ci w iek u X V I zw alniał badaczy X V III-w iecznej prozy od ogromnego trudu

badawczego związanego z problem em literatury rom an sow eje.

Po w ojn ie problem narodzin pow ieści został w łączony do zespołu najpilniej­ szych polonistycznych postulatów badawczych. Jednakże wiedza o tym przedmiocie bogaciła się powoli. Przew ażały szkice eseistyczne, bardzo pom ysłow e i ciekawe, ale naginające interpretację do apriorycznych tez, w nikłym stopniu oparte na bada­ niach m ateriałow ych. Pow stało natom iast kilka studiów o charakterze monogra­ ficznym , pośw ięconych poszczególnym autorom i powieściom czy też p odgatunkom 7 U kazały się rów nież w starannych edycjach niektóre kluczow e dla zrozumienia problem atyki p ow ieści ośw ieceniow ej utwory autorów obcych: Sterne’a, Rousseau, Fieldinga, Sm olletta, D efoe’go i Swifta.

Obecnie stan badań nad powieścią ośw ieceniow ą przedstawia się znacznie lepiej, przede w szystkim dzięki B ibliografii pow ieści polsk iej 1601—1800 Jadw igi Rud­ nickiej, która pom nożyła liczbę odnotowanych przez Gubrynowicza pozycji prawie trzykrotnie. Podsum owaniem zaś i — jak mniem ać można — zam knięciem na pewien czas tej problem atyki stały się studia Zofii Sinko, częściowo publikowane już w cze­ śniej w czasopism ach fachowych, a obecnie ogłoszone jako pełna kom pozycyjnie całość.

2

P odstaw ow a trudność sprawiająca, iż w szystkie dotychczasowe opracowania dziejów powieści w Polsce w X V III w. okazyw ały się n ie wystarczające i niezupeł­ ne, polega na tym , że term in „powieść w Polsce” obejm uje cztery bloki m ateria­ łow e, w spółistniejące i ryw alizujące z sobą, a jednocześnie całkow icie różnorodne: 8 I. K r a s i c k i , M ikołaja D ośw iadczyńskiego p rzyp a d k i. Z autografu wydał, w stępem i objaśnieniam i zaopatrzył B. G u b r y n o w i c z . Lw ów 1921. BN I, 41.

4 K. W o j c i e c h o w s k i , H istoria p ow ieści w Polsce. R ozw ój ty p ó w i form

rom ansu polskiego na tle porów n aw czym . Z rękopisu pośm iertnego w ydał Z. S z w e y k o w s k i . L w ów 1925.

5 Z. S z w e y k o w s k i , R ozw ój p ow ieści w Polsce. III: P ow ieść w latach 1776— 1930. W zbiorze: D zieje lite ra tu ry p ię k n e j w Polsce. Cz. 2. K raków 1936.

6 Zob. J. K r z y ż a n o w s k i : R om ans stan isław ow ski. „Pamiętnik Literacki” 1936, z. 2; Rom ans p o lsk i w iek u X V I. Lublin 1934.

7 Dokładne ich w yliczen ie znajduje się w N o w y m K orbucie, w t. 4 pod hasłem „Pow ieść” oraz w t. 4—6 pod hasłam i autorskimi.

(4)

a) rom anse pow stałe w różnych okresach czasu, w różnych epokach na polski język tłum aczone, w znaw iane po r. 1764 lub po prostu w ciąż jeszcze w tedy obecne na rynku czytelniczym w dawniejszych wydaniach;

b) rodzime pow ieści polskie;

c) pow ieści zachodnioeuropejskie tłum aczone na język polski, najczęściej z ję­ zyka francuskiego;

d) p ow ieści zachodnioeuropejskie n ie tłum aczone w czasach Oświecenia, ale czytyw ane w oryginale.

U sunięcie któregokolw iek z tych bloków m ateriałow ych z pola uwagi badawczej pow oduje natychm iast jaskrawe skrzyw ienie proporcji, uproszczenie interpretacji i w konsekw encji prowadzi do fałszyw ych w niosków historycznoliterackich. Ś w ia­ domość tego tow arzyszy historykom pow ieści już od czasów Gubrynowicza i w szyscy na miarę sw ych s ił starali się z tą trudnością uporać.

N ie jest to jednak trudność natury w yłącznie ilościow ej, w ynikająca z obfitości różnojęzycznego i nie zawsze łatw o dostępnego m ateriału. Istotną kom plikację stw arza zróżnicowanie w ew nętrzne w obrębie w ym ien ionych czterech grup. Ęod utożsam iającym nagłów kiem m ieszczą się tu z reguły utwory o bardzo rozmaitej prow eniencji, różnej chronologii pow staw ania oryginałów i różnej chronologii prze­ kładów . Z tych form alnych, zewnętrznych cech poszczególnych dzieł w ynika n ie­ jednorodność funkcji ideologicznych, jakie pełnią one w całokształcie literatury. Tak np. w śród rom ansów stanow iących potencjalny zasób lektur X V III-wiecznego czytelnika znajdujem y romanse orientalne, klasyczne, średniow ieczne, renesansow e i barokowe, przełożone na polski w XVI w. i znacznie później, oraz rom anse ro­ dzime, także napisane w różnych epokach. Podobne kom plikacje nastręcza każdy z kolejnych bloków m ateriału.

A le aspekt badaw czy w stosunku do w yłonionego zespołu tekstów m usi również być zm ienny. Gdy w stosunku do literatury rodzimej interesujem y się przede w szystkim genezą dzieła, autorem, związkam i dzieła z epoką itp., problem rozcho­

dzenia się utw oru w społeczeństw ie odsuwając na plan dalszy, to w stosunku do literatury obcej w łaśn ie zagadnienie recepcji staje się najważniejsze. Badając zatem pow ieść ośw ieceniow ą jako całość, trzeba posługiwać się różnymi m etodam i, różnym i źródłam i i w najrozm aitszy sposób je w ykorzystyw ać.

Trudność z pozoru techniczną, ale tylko z pozoru, stw arza także konieczność porów nania tek stów obcych tłum aczonych z oryginałem . Samo pojęcie oryginału jest tu niestabilne: pow ieść angielska docierała w ów czas do Polski za pośrednictw em przekładów , a częściej przeróbek francuskich. O dnalezienie oryginału (czy orygina­ łów) jest często po prostu niem ożliw e, mimo istnienia bardzo starannej w tym za­ kresie B ibliografii Rudnickiej.

Już nie pozorną, ale rzeczyw istą trudność stwarza zmiana poznawczej oraz ideow ej fun kcji pow ieści przeniesionej ze środowiska m acierzystego w obcy krąg kulturalny. Czym innym są P rzy p a d k i Robinsona Crusoe jako lektura synów an giel­ skich kupców i żeglarzy, czym innym w rękach polskich czytelników szlacheckich. Łatw o stw ierdzić, że „czym innym ”, znacznie trudniej powiedzieć przekonująco, c z y m , i opisać zmianę funkcji.

3

Jak zapowiada tytu ł książki, podstaw owym zakresem m ateriału, który przede w szystkim in teresuje autorkę, jest pow ieść obca tłum aczona i nie tłumaczona. Ro­ m ansam i autorka zajm uje się w ów czas, gdy m amy do czynienia ze świeżo przełożoną

(5)

ważną pozycją, lecz najczęściej w tedy, gdy ośw ieceni w sw oich dyskursyw nych w y ­ stąpieniach atakują romans. U w agi o powieści rodzimej stanowią dopełnienie sądów 0 pow ieści zachodnioeuropejskiej i naturalne te rtiu m com parationis.

Zgodnie z tym , co stw ierdziliśm y powyżej, autorka stara się spojrzeć na napły­ w ające do P olski powieści oczami ich rzeczyw istego lub potencjalnego czytelnika; m ogłoby zatem w tytule książki pojawić się sform ułowanie „recepcja p ow ieści za­ chodnioeuropejskiej”, choć byłoby ono zwężeniem bardzo bogatej problem atyki stu ­ dium Sinkow ej.

W ostatnich latach zagadnienie recepcji literatury w dawnych w iekach zyskało sobie p ełne prawo obecności w badaniach naukowych. Zdecydowały o tym nowe propozycje m etodyczne, które oprócz w ykorzystyw anych od dawna źródeł, jak re­ cenzje, korespondencja itp., zalecają badanie pom ijanych dotąd lub ekscerpow a- nych w yryw kow o takich źródeł, jak ogłoszenia prasowe, katalogi w ydaw ców , kata­ logi biblioteczne, przedm owy, źródła nieliterackie (informatory typu encyklopedycz­ nego), zapisy czytelników na kartach zachowanych egzemplarzy i w reszcie roz­ proszone po całym obszarze piśm iennictwa drobniejsze aluzje i w zm ianki św iad­ czące o poczytności omawianych d z ie ł8.

Z w yliczonych m ateriałów Sinkow a przebadała na nowo w szystkie, z w yjątkiem tzw. m arginaliów rękopiśm iennych. Poniew aż jednak zapiski takie są bardzo częste na m arginesach dzieł naukowych, lecz rzadkie i banalne na egzem plarzach pow ieści 1 rom ansów, decyzja jej była oczywiście słuszna. R ewelację m ateriałową, która pozw oliła na now e interpretacje zarówno recepcji gatunku, jak i na ustalenie rangi konkretnych utworów w opinii współczesnych, stanowią katalogi biblioteczne — autorka znalazła i przebadała ich 58. Z innych źródeł, dotąd w pełni n ie w ykorzy­ stanych i nie zinterpretowanych, w ym ienim y N ow y dyk cjo n a rz h isto ry czn y (1783— 1787) L. M ayeul Chaudona, przełożony i uzupełniony przez J. I. Boelckego, dalej skom pletow any i zw eryfikowany zespół uwag zawartych w przedm owach do po­ szczególnych powieści, a w reszcie bogatą kartotekę aluzji i wzm ianek w ynotow a­ nych z pism bardzo rozmaitych, których odnalezienie i w ykorzystanie stało się m ożliw e dzięki w ieloletnim lekturom literatury ośw ieceniow ej prowadzonym przez autorkę. W osobnym rozdziale Sinkowa posłużyła się zespołem X V III-w ieczn ych informacji prasowych, porządkując rzeczy już znane i dodając nowe (s. 93—141).

4

Wybór przedmiotu badań (powieść obca), m etody (spojrzenie od strony czy­ telnika, a nie od strony twórcy) i m ateriałów, na których autorka się oparła, określa w naszym przekonaniu dość dokładnie zawartość książki Zofii Sinko.

8 Teoretyczny w ykład m etody badań recepcji literatury zawiera książka K. G ł o m b i o w s k i e g o P roblem y h istorii c zyte ln ictw a (Wrocław 1965). N aj­ pełniejszą jak dotąd realizację praktyczną postulatów badawczych dał K. M i g o ń

(R ecepcja litera tu ry orientalnej na Śląsku do końca X V III w . W rocław 1969). Zob.

też T. G o ł a s z e w s k i , E lem en ty stru ktu raln e pow ieści w spółczesn ych w recep cji

czyteln ik ó w . „Rocznik Biblioteki N arodowej” II (1966). Zwrócić należy uwagę rów ­

nież na artykuł Z. S i n k o P ow ieść zachodnioeuropejska w Polsce sta n isła w o w sk iej

na podstaw ie in w en ta rzy biblioteczn ych i katalogów („Pamiętnik L iteracki” 1966,

z. 4). Trzeba żałować, że autorka nie zdecydowała się na w łączenie tej bardzo cie­ kaw ej pracy do obecnego tomu, choć oczyw iście podstaw owe konstatacje m ateria­ łow e i interpretacyjne zostały w poszczególnych rozdziałach w ykorzystane.

(6)

W pierwszej części (I. G atunek pogardzony; II. S ą d y O św iecenia o d a w n ym

rom an sie i „n ow ej” pow ieści; III. Rola in form acyjn a prasy) autorka starała się

odtworzyć świadom ość teoretyczną epoki, przytaczając najróżniejsze w arianty sądów ludzi O św iecenia o gatunku. W stosunku do analogicznych partii książki Gubryno­ w icza autorka dysponuje o w iele bogatszym m ateriałem . Staw ia także nieco odmien­ ne pytania, np. czym w opinii ośw ieconych rom ans różnił się od pow ieści, co było podstaw ą niechęci do powieści, różnej przecież od romansu, jakie było m iejsce (przynajm niej in potentia) om awianego gatunku w hierarchii gatunków. Bardzo ciekaw a, choć na w yborze m ateriałów przeprowadzona, konfrontacja m ateriałów św iadom ościow ych polskich i francuskich uchyla zadawnione intuicyjne przeko­ nanie, że rom ansofobia istniała przede w szystkim w Polsce.

W następnych rozdziałach (IV. R ecepcja p o w ieści Richardsona, Rousseau

i Goethego; V. Od „T elem aka” Fénelona do „D iabła ku law ego” L esage’a; VI. Od p o w ia ste k W oltera do „Toma Jonesa” Fieldinga; VII. Z a b a w k i serc czułych) punk­

tem w yjścia jest ten sam w zasadzie m ateriał, ale „ujednostkow iony”, tzn. przy­ taczany w stosunku do poszczególnych pow ieści nie traktow anych rygorystycznie

jako reprezentujących cały gatunek. Zm ianie ulegają też problem y badawcze: w centrum uwagi stają teraz kryteria wyboru pow ieści tłum aczonych lub w łaśnie n ie tłum aczonych. Wybór ten jest w rozum ieniu autorki w ynikiem założeń ogólnej p olityki kulturalnej w Polsce stanisław ow skiej. Sporo m iejsca zajm uje także pro­ blem chronologii czy naw et periodyzacji dziejów powieści. Chodzi w ięc o zagadnie­ nie, kiedy ataki na rom ans przeradzają się w ataki na powieść i dlaczego, kiedy zm ieniają się kryteria doboru pozycji tłum aczonych, kiedy podnosi się fala zaintere­ sow ania powieścią sentym entalną itp.

Taka kompozycja książki spowodowała, n iestety, pew ną ilość powtórzeń (np. sądy ogólne z części pierwszej pojaw iają się w drugiej jako szczegółowe). Jedno­ cześnie, mimo starań autorki, aby tem u zapobiec, książka przytłacza nieco ilością inform acji szczegółowych, nie zaw sze koniecznych dla podbudowania interpretacji

* autorki.

Książka Sinkow ej prowokuje do ogólniejszych rozważań na tem at tzw. „ma­ teriałów świadom ościow ych”. W R efleksjach koń cow ych pisze autorka słusznie o „nieprecyzyjnych, sprzecznych i często płytkich sądach” w ydaw anych o gatunku pow ieściow ym na zachodzie Europy, a jednocześnie dodaje: „gdybyśmy przeprow a­ dzili porównanie m iędzy ilością, poziomem i rozm aitością sądów o pow ieści na zachodzie Europy a naszym zbiorem opinii o tym gatunku, m usielibyśm y stw ierdzić, że św iadom ość teoretyczna i krytyczna naszego O św iecenia w omawianej dziedzinie przedstawia się co najmniej skrom nie” (s. 355). Szkoda jednak, że praktyka badaw ­ cza autorki jest do pewnego stopnia sprzeczna z tą uwagą. Całą bowiem książkę tw orzą szczegółow e analizy tych w łaśnie opinii i choć traktow ane są one przez Sinkow ą z całą ostrożnością, w szelako samo ich ilościow e w yeksponow anie kryje w sobie oczyw istą sugestię wartościującą.

Trzeba zatem skonstatow ać trzy dość oczyw iste fakty. Po pierwsze, że samo istn ien ie zapisanych opinii nakazuje sum ienne liczenie się z tym m ateriałem filo ­ logicznym — tak w łaśnie, jak to uczyniła Sinkowa. Po drugie, że jakość tych opinii (jak twierdzim y wraz z autorką — niska) spowodowana jest bezradnością piszących w stosunku do nowego zjawiska literackiego. Co to znaczy, w ie każdy, k to choć pobieżnie obserwuje w spółczesne życie literackie i zm agania się krytyków „star­ szych ” z fenom enam i „nowej sztuki”. Po trzecie w reszcie, trzeba zwrócić uwagę n a jaw nie m etonim iczny charakter tych sądów. To sprawa najistotniejsza. Czytając bowiem zdanie: „To dzieło jest wzorem smaku dobrego i najdelikatniejszego spo­

(7)

sobu p isania” 9 — albo m ożemy je rozum ieć literaln ie i w tedy jest ono zdawkową pochwałą, w której dodatnie przydawki m ożna dowolnie zastępow ać innym i; albo m ożemy zapytać, co w system ie estetycznym w yznaw anym przez autora oznacza „dobry sm ak” i „delikatność”. Jedynym sposobem uzyskania wiarygodnej odpo­ w iedzi jest odczytanie kilku tak zakw alifikow anych utw orów i orzeczenie, jakie w spólne ich elem enty opatrywane są takim i kwalifikatoram i. I oczywiście — bardzo łatw o w ted y o pomyłkę, o rekonstrukcję zgoła fałszyw ą. Zofia Sinko na ogół nie ucieka się do tego zabiegu; pozostawia rozszyfrowanie m etonim ii czytelnikowi, tylko w razie istotnej potrzeby podsuw ając mu dodatkową inform ację — taką np., że w zdaniu Bohomolca: „W iele jest i tych, którzy tym i się tylko zabawiają książ­ kami, z których się lekkości m iłosnych w yrażenia, zarażających zdania i w szelkiej rozwiązłości napoić m ogą”, chodzi o beletrystykę francuską, a nie o dawne romanse barokowe (s. 55). Jest to oczyw iście jedynie m ożliw a postaw a autorska, ale od czy­ telnika w ym aga dużego skupienia w trakcie lektury.

Kończąc uw agi o bazie m ateriałow ej, na której Sinkow a oparła swoje studium, chcemy' jeszcze podkreślić doskonałą orientację badaczki w obcych opracowaniach dziejów pow ieści. Tezy francuskich i angielskich autorów obszernych syntez i szcze­ gółow ych m onografii Sinkow a w ykorzystała z doskonałą znajomością rzeczy i w tym zakresie książka jej jest zbiorem n iezw yk le cennych w skazów ek dla przyszłych badaczy. W ogóLe w w arstw ie erudycyjnej książka jest w yjątkow o staranna, skru­ pulatna i — m ów iąc bez żadnej przesady — bezbłędna.

5

W zakresie now ych ujęć interpretacyjnych prezentowanego m ateriału studium przynosi k ilk a bardzo interesujących tez. Pierw sza z nich w yznacza rok 1778 jako cezurę w dziejach recepcji powieści zachodniej. Do tego roku — zdaniem autorki — praktyka w ydaw ców i tłum aczy była w yraźnie sterowana przez założenia ideolo­ giczne kręgu reformatorów skupionych w okół „Monitora”, potem zaś przypadkowość i spontaniczność działań edytorskich przybierają na sile. W związku z tym rok 1778 staje się jednocześnie datą zam ykającą w zasadzie ataki przeciwko romansom daw ­ niejszym . Po nim atakuje się już tylko „nowe” złe powieści, przyjm ując bez za­ strzeżeń „nowe”, ale dobre. Postaw ienie tej tezy stało się m ożliwe po przeprowa­ dzeniu przez autorkę przekonującego dowodu, że ośw ieceni nie traktow ali gatunku pow ieściow ego en bloc, lecz ‘rozróżniali pow ieści dobre od złych. W sprawie pod­ staw tego rozróżnienia, najczęściej m echanicznych i banalnych, najw nikliw sze w y ­ dają się uw agi Sinkow ej o przyczynach potępienia Prévosta, jako pisarza uzasad­ n iającego bezradność człowieka wobec „m iłosnych pasji”. W przedłużeniu niejako tej analizy udało się autorce trafnie rozstrzygnąć dylem at, dlaczego oświeceni po­ tęp iając romanse za „nieprawdopodobieństwo” czy „nieprawdziw ość” jednocześnie atakow ali powieść w założeniach przecież skrajnie w erystyczną. Podobnych kon­ statacji — pom ysłowych, a przy tym uzasadnionych m ateriałowo — książka przy­ n osi bardzo w iele. N astępni badacze pow ieści ośw ieceniow ej będą m usieli zaczynać od tej lektury, tak jak dotąd zaczynali od lektury Gubrynowicza.

B yłoby jednak przesadą twierdzić, iż w szystk ie tezy Sinkow ej będą posiadały

9 A. K. C z a r t o r y s k i , K om edie. Opracowała Z. Z a h r a j ó w n a . Warszawa 1955, s. 323; u Sinkowej na s. 263.

(8)

równą trwałość. Podobnie jak w obecnej książce autorka zrezygnowała z przyjętej poprzednio periodyzacji dziejów powieści, w której za datę końcową pierwszego etapu rozwoju gatunku przyjęła rok 1830, by tutaj powrócić do tradycyjnej daty 1795 I0, tak i teraz można sądzić, że niektórych tez interpretacyjnych autorka nie broniłaby chyba z pełnym przekonaniem. Tak np. trudno zgodzić się z twierdzeniem , że rozwój rodzimej pow ieści w czasach Oświecenia został zaham owany przez prze­ konania autorów o dydaktycznym i obywatelskim charakterze literatury z jednej, a przez brak tradycji rom ansopisarskiej z drugiej strony. Pom ijając już fakt, że oba czynniki mają w dynam ice rozwoju literatury m iejsce drugorzędne, zastanawia­ jące w yda się, dlaczego m imo tego, że sytuacja się o w iele nie zmieniła, doszło jednak w drugiej połow ie X IX w. do rozkwitu polskiej powieści. Poza tym rom anse są ważnym, ale jednym z w ielu gatunków piśm ienniczych, z których w yw odzi się powieść. Brak tej tradycji został zrekom pensowany przez nawiązanie do bardzo specyficznej i bogatej (bogatszej może w Polsce niż gdzie indziej) tradycji pam iętni­ karskiej. S tylizow anie, na pam iętnik takich powieści, jak D ośw iadczyński, Z da-

rzyń sk i, Pani Podczaszyna, i w ystylizow an ie na sw oisty diariusz podróży K sięd za Plebana ma przecież sw oją wym ow ę.

Można też podjąć spór o dyskutowaną już w ielokrotnie sprawę bohatera po­ w ieści, który na Zachodzie będąc m ieszczaninem — w Polsce m usiał stać się śred­ nim szlachcicem. Sinkow a trafnie zauważa, że w tej sprawie inaczej rzecz się ma z powieścią angielską niż z francuską, gdzie w ystępow ali bohaterowie utytułowani, bynajm niej nie plebejscy. Słuszny jest też jej w niosek, że chodziło po prostu o „uzw yklenie” bohatera, nie zaś koniecznie o nadanie mu cech m ieszczańskich. Otóż spór wTydaje się raczej w erbalny — rzecz w tym , jak zdefiniujem y „m ieszczańskość” cech bohatera. Jeśli rezygnując z w ąskiej socjologicznej interpretacji przyjm iem y, że w w. X V III „m ieszczański” to w istocie tyle, co niefeudalny lub antyfeudalny, nowoczesny — problem znacznie się uprości.

Dwa ostatnie przykłady chciałbym uogólnić w sposób następujący: tam gdzie w książce Sinkow ej m amy do czynienia z interpretacjam i nie spojonym i ściśle z analizą konkretnego materiału, tam często natrafiam y na w nioski nie ostateczne, sądy nieostre, pozwalające na dalsze uwagi dyskusyjne. O czywiście, taki „margines n ieścisłości” konieczny jest w każdej ambitnej książce historycznoliterackiej. Nie sądzimy też, by w książce Zofii Sinko był on zbyt rozległy.

6

P ow ieść zachodnioeuropejska Sinkow ej zamyka i podsumowuje dotychczasowy

etap badań nad powieścią oświeceniową. Wartość trudu filologicznego włożonego w opracowanie tem atu jest niepodważalna. Ze złożonej niełatw ej problem atyki badań nad powieścią wybrała autorka odcinek najm niej dotąd przebadany i z roz­ m aitych powodów najbardziej może trudny. W w ielu istotnych zagadnieniach zm ie­ niła utrwalone dotąd w literaturze poglądy i stw orzyła perspektyw ę dalszych szczegółowych badań. Wobec m ałej stosunkowo ilości równie oryginalnych i rze­ telnych studiów kom paratystycznych książka Zofii Sinko jest pozycją szczególnie cenną.

A n drzej C ieński

10 Z. S i n k o , P ow ieść angielska osiem nastego w iek u a pow ieść polska lat

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bardzo istotnym przepisem jest art. 7 ustawy, który określa instytucję tzw. prze­ dawnienia wymiaru, czyli przedawnienia wydania decyzji podatkowej. Dotychczas był to

1 M.. Leonieniego jest teza, że istnieje konieczność szerokiego stosowania poręczenia przez sądy, a w związku z tym zachodzi potrzeba wprowadzenia do tej

N r 11 (Slil) Ho tatki 81 Adwokaci w opinii społecznej są wysoce cenieni, ale nieraz wokół adwokatury podnosiły się w ubiegłych latach z różnych stron głosy

Kończąc swe wystąpienie prezes Bu­ dzanowska stwierdziła, że przy wyko­ nywaniu funkcji prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej kierować się będzie dobrem całej

Jeżeli ani małżonek spadkodawcy, ani żaden z jego krewnych powołanych do dziedziczenia z ustawy nie odpowiada warunkom przewidzianym do dziedziczenia gospodarstwa

Ciągnijmy dalej ten paradoks — więc można wykładać na uniwer­ sytetach, mówić z katedr wyższych uczelni, można prowadzić zajęcia dla apli­ kantów

N iedoskonałości zaw inionych nie wrolno

W skład nabytych od Państwa nieruchomości wchodziły często nieruchomości gruntowe (zazwyczaj nie zabudowane działki normatywnej wielkości), nierucho­ mości