• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1932.03.05, R. 10, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1932.03.05, R. 10, nr 10"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom

DCBA

oświatowym kulturalnym i literackim

Nr.

10

Wąbrzeźno,

dnia

5

marca 1932 r. Rok 10

EWANOELJA

Św. Jana rozdz. 6, wiersz 1—15,

Onego czasu odszedł Jezus za morze Galilejskie które jest Tyberyadzkie. I szła za Nim rzesza wiel­

ka, iż widzieli znaki, które czynił nad tymi, co cho­

rzeli. Wszedł tedy Jezus na górę i siedział tam z uczniami Swymi. A była blizko Pascha, dzień świę­

ty żydowski. Podniósłszy tedy oczy Jezus, i ujrzaw­

szy, iż wielka rzesza idzie do Niego, rzeki do Fili­

pa; Skąd kupiemy chleba, ażeby ci jedli? A mówił to, kusząc go, bo On wiedział, co miał czynić. Od­

powiedział Mu Filip; Za dwieście groszy chleba, nie dosyć im będzie, żeby każdy mało co wziął.

Rzeki Mu jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szy­

mona Piotra: Jest tu jedno pacholę, co ma pięcioro chleba jęczmiennego i dwie ryby: ale co to jest na tak wielu? Rzeki tedy Jezus: kaźcie ludziom usiąść.

A było trawy wiele na miejscu. A tak usiadło mę­

żów jakoby pięć tysięcy. Wziął tedy Jezus chleb:

a dzięki uczyniwszy, rozdał siędzącym, także i z ryb ile chcieli. A gdy się najedli, rzeki uczniom Swoim: Zbierzcie które zbyły ułomki, aby nie zgi­

nęły. Zebrali tedy i napełnili dwanaście koszów ułomków z pięciorga chleba jęczmiennego, które zbywały tym, co jedli. Oni tedy ludzie, ujrzawszy cud, który Jezus uczynił, mówili: iż ten jest praw­

dziwie prorok, który miał przyjść na świat. Tedy Jezus poznawszy, iż mieli przyjść, aby Go porwali i uczynili królem, uciekł zasię sam jeden na górę.

^^9868388^^^^^^

NAUKA

Czemu Pan Jezus chciał doświadczyć Filipa?

A b y m u p o d a ć sp o so b n o ść p o w o łan ia się n a w sz e c h m o c n o ść C h ry stu so w ą . F ilip n ie o d w o ła ł się d o w sz e c h m o c y P a n a Je z u sa . M im o ty lu c u d ó w , ja k ich b y ł św ia d k iem , n ie p rz y sz ło m u n a m y śl, iż P a n Je zu s m o ż e p o m n o ży ć c h le b . Z a m ia st te g o m ó ­ w i o n ie p o d o b ie ń stw ie w y sta ra n ia się o w y ź y w ie -

i ie lic z n e j rz e sz y . W ia ra jeg o b y ła z a sła b ą; a le sk o ro ty lk o o św ia d c z y ł, ż e n ie p o d o b ie ń stw e m je st n a k a rm ić ty lu lu d z i, n o w y c u d m ia ł g o w te j w ie ­ rz e u tw ie rd z ić ,

:o :—

Jakich znaków użył Chrystus przy tym cudzie i czemu?

W e d łu g o p o w iad a n ia św . M a te u sz a (1 4 , 19) 1.

sp o jrz a ł n a jp rz ó id w n ie b o , a b y o k a za ć , ż e w szy st- k’.m p o trz e b o m z a rad z a . 2 . Z ło ż y ł B a g u d z ię k i, a b y n a s n a u c z y ć , iż m y O jc u n ie b iesk iem u z a Je g o h o j • n e d a ry d z ię k o w a ć w in n iśm y . ,,S tó ł , m ó w i C h ry ­ z o sto m św ię ty , „ z a cz y n a jąc y się o d m o d litw y i n a n ie j k o ń c z ąc y , n ig d y n ie u c z u je n ie d o sta tk u , le cz b ę d z ie m ia ł o b fito ść w sz y stk ie g o . 3 . P o b ło g o sła ­ w ił c h leb , a b y n a s n a u c z y ć , ż e b ło g o sła w ień stw o B o ż e d a rz y o b fito śc ią .

—:o: —

Cóż oznacza cud ten w ściślejszem znaczeniu?

O z n a cz a o n sz cz e g ó ln ie N a jśw ię tsz y S a k ra m e n t O łta rz a , k tó ry n ie ty lk o p ię ć ty się c y a le m iljo n y o - só b d u c h o w o k a rm i, a m im o to n ig d y się G o n ie sp o ż y je ,

— :o:—

Czemu Pan Jezus kazał zebrać okruchy?

1, A b y ic h n ie p o d e p ta n o i n ie z m a rn o w a n o . 2.

A b y z ic h o b fito śc i o c e n io n o w ie lk o ść c u d u . 3 . A - b y śm y się n a u c z y li c e n ić d a ry B o ż e , c h o ć b y n a j­

d ro b n ie jsz e , a n ie c z u jąc p o trze b y u ż y c ia ic h d la sie b ie, ro z d a w ali je m ię d z y u b o g ic h .

—:o: —

Czemu Chrystus po tym cudzie uciekł?

L u d b o w ie m p o ty m c u d z ie p o z n a ł w N im o c z e ­ k iw a n eg o M e sy a sza i p ra g n ą ł G o u c z y n ić k ró lem ż y d o w sk im . P ro ro cy p rz e p o w ie d z ieli w p ra w d z ie, z e M e sy a sz z a ło ż y k ró le stw o i ja k o k ró l p a n o w a ć b ę d z ie . Ż y d z i je d n ak ro z u m ie li tę p rz ep o w ied n ię w te rn z n a cz e n iu , ż e p o w sta n ie k ró le stw o z ie m sk ie . P a n Je z u s ja k o B ó g -c zło w iek je st P a n e m i k ró lem c a łe g o św iata ; a le te j k o ro n y k ró le w sk ie j n ie c h c e p rz y ją ć o d lu d u , b o ć rz ek ł d o P iłata : K ró le stw o Z v lo je n ie z te g o ś w ia ta . In n e O n c h c ia ł z a ło ż y ć k r ó ­ le s tw o , K ró le stw o B o ż e : B o g u m ie li lu d z ie b y ć p o d ­ le g li, U c z y n a s Z b a w ic ie l, a b y ś m y w s z ę d z ie n ie s w o jej, le c z B o ż e j c h w a ły s z u k a li, a u n ik a li z a s- z c y tó w , k tó r e s ię z B o ż ą c h w a łą n ie z g a d z a ją .

(2)

2 —TSRQPONMLKJIHGFEDCBA

T U R E C K I M I N I S T E R S P R A W Z A G R A N I C Z N Y C H W W A R S Z A W I E .

N a ilu s tr a c ji n a s z e j w id z ’m Y

m in is tr a T e w iik a R u c h d i‘e g o b e ja (1 ), a m b a sa d o r a t u r e c k ie g o w W a r ­ s z a w ie (2 ), p . m in is tr a S c h a e t z la (3 ) i in n y c h .

S T Y P E N D Y Ś C I U P A N A P R E Z Y D E N T A R Z E C Z Y P O S P O L IT E J .

s t u d e n t ó w s t y p e n d y s t ó w . K U C Z C I J E R Z E G O W A S H IN G T O N A .

D z ie ń 2 2 lu t e g o — d z ie ń u r o d z in tw ó r c y S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h A m e r y k i P ó łn o c n e j i ic h p ie r w s z e g o p r e z y d e n t a — o b c h o d z o n o w ty m r o k u n ie t y lk o w S ta n a c h Z je d n o c z o n y c h , a le t a k ż e i w c a ły m n ie m a l ś w ie c ie , w ś r ó d w ie lk ic h u r o c z y s to śc i. D z iś b o w ie m p r z y p a d a 2 0 0 r o c z n ic a u r o d z in W ie lk ie g o A m e r y k a n in a . - N a ilu s t r a c j i n a s z e j w id z im y W a s h in g to n a , s k ła d a j ą c e g o p r z y s ię g ę p o w y b r a n iu g o n a p r e z y d e n t a S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h — w e d łu g

w s p ó łc z e s n e j r y c in y .

5 0 -L E C 1 E F H H A R M O N J 1 W A R S Z A W S K I E J

k o n S ^ o r k Ś i r ^ f H h .7 z a ło .ż e n ia . F ilh a r m o n i W a r s z a w s k ie j o d b y ł s ię o n e g d a j w ie lk i h a r m o n ii K o n c e r t J P o ,d , E . M ły n a r sk ie g o , j e d n e g o z z a ło ż y c ie li F il- s z c z v ? iłJ b y l ' ? P r<>.t e k to r a te m P a n a P r e z y d e n ta R z p lite j, k t ó r y t e ż z a - n o d c z a s k o n c e r t!? ? K c n jO S C ,it- ,N a z d j ę c iu n a sz e m w id z im y fr a g m e n t z s a li F ilh a r m o n ji p o u c z a s k o n c e r tu . U d o łu n a le w o w id z im y p r z y s t o lik u d y r y g e n t a n E M ły n a r s k ie g o

(V, U g o r y w ło z y P a n a P r e z y d e n ta R . P . (1 ) i p . P r e z e s a R a d y M in istr o w A . P r y s to r a (2 ).

P O D P I S A N I E U M O W Y H A N D L O W E J P O L S K O - B R A Z Y L I J S K I E J .

W d n . 2 3 b m . p o d p isa n a z o s ta ła w R io d e J a n e ir o u m o w a h a n d lo w a p o ls k o -b r a z y lijs k a . U m o ­ w ę p o d p isa li: Z r a m ie n ia P o lsk i m in iste r d r . T . G r a b o w s k i p o s e ł R . P . w R io d e J a n e ir o * (s ie ­ d z i n a le w o ), im ie n ie m B r a z y lji m in is te r S p r a w Z a g r a n ic z n y c h p . A lfr a n io d e M e llo F r a n c o

(n a p r a w o ).

D A R D L A M U Z E U M N A R O D O W E G O W W A R S Z A W lk .

I o ls k i Z w ią z e k P r a w n ik ó w K r e s o w c ó w w r ę c y ł o n e g d a j M u z e u m N a r o d o w e m u o b r a z p ę ­ d z la m is tr z a P o d k o w in s k ie g o , p r z e d s t a w ia j ą c y ś . p . K o n r a d a D y m o w s k ie g o , p ie r w s z e g o p r e z e s a Z w ią z k u . O b r a z w r ę c z y ł p r e z e s k o m ite tu u c z c z e n ia ś . p . D y m o w s k ie g o , s ę d z ia S ą - d z ia S ą d u N a j w y ż s z e g o p . K o n r a d B e r e z o w s k i (X ). W im ie n iu M u z e u m p r z y j ą ł p o r tr e t

d y r e k t o r M u z e u m p . G e m b a r z e w s k i. (X X L R O Z W Ó J P O R T U W G D Y N I .

B u d o w a p o r tu w G d y m p o s t ę p u j e w d a is z y m c ią g u z n ie sły c h a n a s z y b k o ś c ią . T o t e ż z k a ­ ż d y m n ie m a l m ie s ią c e m p o w st a j ą w p o r c ie g d y ń s k im n o w e u r z ą d z e n ia p r z e ła d u n k o w e . N a ilu s t r a c j i n a s z e j w id z im y d w a n o w e p ir sy , s łu ż ą c e d o p r z e ła d u n k u w ę g la , o d d a n e o s t a t ­

n io d o n ź v t k n .

w „ , O F IA R Y W O J N Y C H IŃ S K O -J A P O Ń S K I E J .

W a lk i j a p o ń s k o - c h iń s k ie p o d S z a n g h a je m n ie o s z c z ę d z a j ą t e ż lu d n o ś c i c y w iln e j , w ś r ó d k t ó r e j c z y n ią o lb r z y m ie s p u s to s z e n ia . T o te ż z z a g r o ż o n y c h w a lk ą m ie js c o w o ś c i lu d n o ś ć m a s o w o u c ie k a . Z d j ę c ie n a s z e p r z e d s t a w ia r o d z in ę c h iń s k ą , u c ie k a ją c a z c h iń s k ie j d z ie ln i­

c y S z a n g h a ju n a c h a r a k t e r y s t y c z n y m w ó z k u c h iń sk im .

(3)

„M łodzi nie ma- S jąc doświadczenia |

■kwapllwością grze | F“r“^ ‘<"^1 ¥ ¥ A

szą; starzy, spa- E | | f £ % KB /y

rzywszy się na jed- | » J-V . | S'— ’"f Z... %

.ne T ^n iV“.:| 1 i \ z L L i V l I M

trzeba,— środkiem | iść najlepiej". |

M iłość to ma w sobie szczególnego, że razem podaje się jarzmu i panuje

Kołbuk na Mazurach.

Koibuk jest to duch w postaci ptaka, naj­

chętniej przyjm uje postać sowy, i tem się tłu­

m aczy owa strachliwość ludzi. Kołbuk przeby­

wa chętnie w bliskości ludzi i wielki nacisk kła­

dzie na dobrą pielęgnację z ich strony. Kto m iał szczęście pozyskać kolbuka na swą ko­

rzyść, ten pew ny jest wielkiego bogactwa. Koł­

buk przyw iązuje się do ludzi i chętnie m iędzy nim i przebywa. Jest on duchową istotą, gdyż wszędzie przenika, żaden ganek, najszczelniej zam ykający nie uniem ożliwi mu wejścia, m o­

że on swą postać dowolnie zm ieniać, może zja­

wiać się i znikać jak się jem u tylko podoba.

N ależy on do istot złych, piekielnych; ogon o- gnisty, widoczny podczas lotu w nocy, sposób w jaki wzbogaca swych dobrodziejów, pałanie zem stą i ta okoliczność, że m odlitwa i znak krzyża świętego są dla niego przeszkodą zbli­

żanie się i szkodzenia, wszystko to świadczy o jego charakterze dem onicznym . Nie należy jed nak sądzić, aby pod postacią kołbuka ukryw ał się sam czart, djabeł, któryby w ludzkiej posta­

ci zawierał przym ierze z ludźm i i służył tym którzy mu się poddają; ponieważ podczas gdy czartowi chodzi o duszę ludzką, na którą nasta­

wa, kołbuk nie żąda nic w ięcej za swe usługi jak tylko dobrej pielęgnacji. Nikt nie słyszał też o tem, jakoby kołbuk, kiedy czas jego służ­

by m inął, gwałtem kom uś odebrał życie, aby zabrać m u za swe usługi jego duszę.

Spokój i samotność najw ięcej służą kołbu- kowi; dlatego z reguły daje się m u jako m iesz­

kanie jakiś cichy kącik na strychu, urządzając się tak, aby w własnym interesie nie był w yda­

ny na widok ciekawych, czego nie znosi. Dużo ludzi chowa go w beczce, czem kolwiek za dnia {jrzykrytej. Jego ulubionem jedzeniem m ają )yć poza innem i nieznanem i potrawam i prze- dew szystkiem kluski. Jest on niebezpieczny dlatego, że wynosi dobytek od ludzi, przyno­

sząc tym , którzy go chow ają; innego zła nie w yrządza, podczas gdy czarci i czarownice rów­

nież w inny sposób szkodzą, często bez powodu i dla niczyjej korzyści.

W dzień kołbuk pozostaje w dom u, źre dużo kurcząc się do znikom ych rozmiarów; dopiero w ciem ną noc opuszca swe leże i pokazuje swój prawdziwy charakter. Kto go wtenczas widział wie, że posiada dość dużą postać a poznać go m ożna po długim jak u kom ety ognistym ogo­

nie. M usi on posiadać ogromną siłę, gdyż zaob­

serwowano, że zdolny on unosić ciężary, nie będące w żadnym stosunku do jego wzrostu.

Jest on niebezpiecznym złodziejem , żadne środ­

ki ostrożności nie ochronię ludzi przed nim, tylko znak krzyża świętego m a moc nad nim.

W szędzie wchodzi, kradnie, co m u wpadnie w7 pazury, zboże, słoninę, pieniądze, płótno itp. i przynosi swoim dobrodziejom . Dlatego ci tak szybko się wzbogacają, nie wiedząc skąd i jak.

Kto jednak cośkolwiek jest uważny, wnet poz­

na powód ich bogactwa.

Pew na kobieta widziała, jak kołbuk, obła­

dowany leciał przez powietrze. Na ognistym o- gonie wisiało kilka worków, w których zapew­

ne znajdow ały się wartościowe rzeczy, a przy­

najm niej zboże. Ogon nachylał się w dół, za- pewnie dlatego, że ciężar był za wielki. Na­

raz kołbuk coć upuścił, kobieta pobiegła do te­

go m iejsca w nadzieji, że znajdzie coś w arto­

ściowego. Jednak ku swemu wielkiem u zdzi­

wieniu znalazła w orek pakuł. Kołbukowi w i­

docznie ciężar był za wielki, więc część upu­

ścił, jednak zawartość w orka zam ienił na pa­

kuły.

Znak krzyża jest najpew niejszą ochroną przed kołbukiem . Dlatego też znak ten w idnie­

je na każdej kupie zboża na śpichrzu. Nawet na nieczyszczonem (nie m łynkowanem ) zbożu na klepisku w stodole należy zrobić znak krzy­

ża jako zabezpieczenie przed kołbukiem . W no­

cy z czwartku na piątek kołbuk rozw ija naj­

żywszą czynność. Jeżeli bziałka (kobieta) w czw artek wieczorem przestanie prząść, powin­

na uczynić nad kołowrotkiem znak krzyża, gdyż może się „znaleźć ktoś, co będzie dalej prząść, naturalnie nie na jej rachunek.

Kiedy kołbuk ciągnie z zdobyczą przez po­

wietrze, m ożna mu, jeśli się m a ochotę, ją ode­

brać. Należy tylko pokazać m u tę część ciała, którą się dla przyzwoitości zawsze chowa, a wdedy upuści zdobycz. Jest to jednak przedsię­

wzięcie dość ryzykowne, Jakiś chłop to pew ne­

go razu wykonał. Zdobycz spadła na ziem ię, on sam jednak został pokryty wszam i

Sprzym ierzę z kołbukiem jest zawsze fa­

talne; w dobry sposób niiak z nim nm można się rozstać. Gdzie się zagnieździ, chciałby po­

zostać całe pokolenia. Jeśli ktoś chce s ę go po­

zbyć i pielęgnuje go więcej, wtenczas w yw iera na nim swą zemstę i tak jak wprzód znosił mu różne dobra, tak obecnie je wynosi. Szczęśliwi ci, którzy nie m ieli z nim nigdy nic wspólnego.

(ZIEMIA W SCHODNIO-PRUSKA)

PRAKTYCZNE RADY.

Czyszczenie obrazów i złoconych ram. Do mocnego spirytusu dodaje się kilka kropli salmia- ku, miesza razem i płynem tym pociera zapomo- cą pendzla ramy złocone i obrazy. Po paru minu­

tach spłókuje się brud drugim pendzlem, um acza­

nym w miękkiej wodzie, i bez wycierania, kładzie na ziemi koło pieca, pozostawiając tak aż do wy­

schnięcia.

Czyszczenie szczotek. Zbrudzone szczotki za­

nurza się w spirytusie denąturowanym w ten spo­

sób, aby tylko sierść była zamoczoną, poczem szczotki porusza się tam i napowrót. Po wymyciu wyjmuje się je ze spirytusu i wyciera/ starannie czystym gałgankiem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

stości i nieprawości&#34; (Rzym. 6, 19), czyli innemi słowy: jeśli usta, które wprzódy kalały się nie- czystemi słowy, jeśli uszy, które wprzód słuchały obmowy,

sowe, posławszy dwóch z uczniów swoich, rzekł mu: „Tyś jest, który masz przyjść, czyli inszego czekamy?“ A odpowiadając Jezus, rzekł im;?. „Szedłszy odnieście

Słońce się zaćmi, księżyc świecić nie bę ­ dzie, gwiazdy stracą iblaślk i znikną na sklepieniu niebieskiem jlzaj, 113&gt;, 10); natomiast ogień się uka- że w

sięć mężów trędowatych, którzy stanęli z daleka, i podnieśli głos, mówiąc; Jezusie, Nauczycielu, zmiłuj się nad nami! Które ujrzawszy, rzeki: Idźcie, ukażcie

A nazajutrz, wyjąwszy dwa srebrne grosze, dał gospodarzowi li rzekł: Weźmij go na swą opiekę; a cokolwiek nadto wydasz, gdy ja się wrócę, oddam tobie. Któryż z tych trzech zda

Jeżeli w pewnej gminie jest conajmniej 40 dzieci, dla których język niemiecki jest ojczy ­ stym, w takim razie na żądanie interesowanych osób ma być utworzona

Lecz gdy przyjdzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy; bo nie sam od siebie mówić będzie, ale, cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i, co przyjść ma, oznajmi

Luster nie należy wysta ­ wiać na działanie promieni słonecznych, gdyż po ­ wodują one roztapianie się żywego srebra, przy- czem lustro pokrywa się skazami i plamami,