MARIANNA WĘGOREK
ur. 1918; Sielce
Miejsce i czas wydarzeń Osiny, II wojna światowa
Słowa kluczowe Osiny, Końskowola, Opole Lubelskie, II wojna światowa, Holokaust, eksterminacja ludności żydowskiej, Żydzi, cmentarz żydowski w Końskowoli, Żyd Lejbuś, stosunki polsko-żydowskie, macewy, wykorzystanie macew
Eksterminacja ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej
W Opolu [Lubelskim] moje koleżanki [pracowały] w spółdzielni ogrodniczej. Tam było [getto], a w Poniatowej obóz dla Żydów, bardzo duży. Jak od spółdzielczości chciałam od nich jakieś materiały, to mi pisała jedna czy druga, że niezdolna jest mi teraz wszystko opowiedzieć, że strasznie mordują Żydów, że ich koleżanki, z którymi chodziły do szkoły, są tak pędzone, ja tu gdzieś takie listy miałam jeszcze. To było w tym czasie, jak tych Żydów mordowali, wywozili. Ona opowiadała, jak im pomagają, że tyle teraz jest zajęcia.
Jak [Niemcy] zamordowali tych Żydów w Końskowoli, to myśmy prali u rzeki, bo nie było wtedy kanalizacji, do rzeki się przyjeżdżało płukać bieliznę. I myśmy prali u rzeki, a tych Żydów wieźli na wozach takich drabiniastych, tak ręce się [spuszczały]. To było takie okropne. Matka płakała. Wieźli [ich] na cmentarz żydowski, tych pomordowanych. Jak oni już zostawili ich tam, matka moja prosiła: „Nie idź!”, ale ja poszłam. Takie były brzózki, brzeziny się nazywały, jak się szło do Końskowoli, no, to masakra była. Dół kopali, to trzeba było uciekać, bo chodzili naokoło Niemcy, pilnowali, dokąd nie [skończą]. To był mord straszny. [Cmentarz żydowski był] przed Końskowolą, jak się z Sielc jechało. Był też jeszcze cmentarz w Kurowie. Za czasów niemieckich zaorali to pole, a wywieźli macewy na budowę szosy, zdaje się Warszawa – Lublin, bo przedtem była z takich kamieni – jak my mówiliśmy – końskie łby, takie duże kamienie.
Synowi kupiłam mieszkanie niewykończone i było dużo gruzu. Jak zaczęli przebierać, to znaleźli dwie takie [macewy], jedna była ze świecą, to znaczy, że [zmarły] był jakimś rabinem czy kimś – my mówiliśmy, że jak na tym nagrobku były świece, to że jest rabina. A druga była z książką rozłożoną. Nie umiałam czytać przecież po hebrajsku, no więc kazałam to wziąć i zanieść na cmentarz.
[Raz] przyszedł Lejbuś do nas i mówił, że chciałby sobie coś schować, niektóre
rzeczy. A matka mówi: „Dobrze, ale u nas nie mamy kryjówek murowanych, nic nie mamy takiego”. [On mówi]: „To może gdzie na strychu”. Matka mówi: „Na strychu to jest radziecki oficer – bo tak było – to może u sąsiadów, może u Gienka. On ma taką piwnicę dużą”. No i on poszedł, ten Lejbuś, ale bardzo rozpaczał. Jego żona operację miała, miała prawe płuco wyjęte. To byli bogaci Żydzi, to ci z Końskowoli, to byli bogaci Żydzi. Najpierw jeszcze tu stały te jego koszyki z towarem.
Data i miejsce nagrania 2003-12-03, Puławy
Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski
Redakcja Justyna Molik
Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"