• Nie Znaleziono Wyników

Przedwojenne targi w Lublinie - Regina Winograd - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przedwojenne targi w Lublinie - Regina Winograd - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

REGINA WINOGRAD

ur. 1927; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Lublin,

dwudziestolecie międzywojenne, przedwojenne targi, targ polski, targ żydowski, handel

Przedwojenne targi w Lublinie

Naprzeciwko Świętoduskiej był targ, ten targ się nazywał „polski targ”. Bliżej – tam gdzie hala była, bliżej Ruskiej – tam też był targ, to był targ żydowski. Ale kto tam przychodził? Wszyscy. To się nazywał „targ żydowski”, na ile ja pamiętam. A tam na wzgórzu naprzeciwko Świętoduskiej był targ polski. Tam przyjeżdżali ze wsi ze swoimi produktami. Ogórki, bober, kury, jajka, wszystko, wszystko było na tym targu.

Kwiaty, pamiętam kwiaty. Podczas wojny ja nawet szłam za miasto i rwałam kwiaty, nazywają się kostrzewa, ładne, bardzo takie delikatne kwiaty. Przyniosłam na polski targ i sprzedałam. Sprzedałam, to już miałam kilka groszy, bo już byłam wtedy sama.

Ale ten targ ja pamiętam bardzo dobrze.

Mnie to bardzo ciekawiło, mimo że byłam tylko małą dziewczynką. Wtedy nie było tyle taksówek na ulicy, można było chodzić, ile się chce, tu i tam przejechała jakaś dorożka. Ale poza tym nie było [środków transportu], jakiś autobus z Kalinowszczyzny jechał na Krakowskie. To był wolny spacer. Bardzo lubiłam z mamusią chodzić na targ. Tam siedziały te gosposie ze swoimi produktami.

Kupowało się wtedy na kwarty, nie na wagę. To jest miara taka. Sprzedawali groch, sprzedawali kaszę gryczaną, wszystko, gosposie przyjeżdżały z wiosek dookoła.

Bardzo kolorowy, bardzo ciekawy [targ]. Ja teraz naprawdę mówię dwunastoletnimi oczami, oczami dwunastoletniej dziewczynki.

Data i miejsce nagrania 2006-11-26, Bat Jam

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Joanna Rycerz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Te sodówki to były takie [niehigieniczne], to psikało się tak tylko, mama krzyczała, nie pozwalała mi tam [chodzić], bo to jedną szklankę miał, no i tak

Jak do majątku przyjeżdżała, to już wtedy moja mamusia zajmowała się kuchnią, a ja już z nimi gdzieś tam [chodziłam], jak szli, to mnie zabierali, to znaczy za Wisłę

Kościół był na Ostrowie, tam jest jeszcze nawet takie miejsce, figura stoi.. Tam był kiedyś kościół taki tradycyjny, który Szwedzi chcieli podstępnie wysadzić

Ja tak patrzę na te Puławy, idę, tego: „Panie, gdzie tu jest Eustachewicza?” Ja mówię: „Pójdzie pan tam jak rynek, i tego, i potem Leśna, pan zapyta, Leśna

Przy stole zasiadała rodzina dopiero przed samą wojną, a dawniej była taka ława i ludzie nad tą ławą nachylali się i wszyscy [jedli z jednej miski]?. Jak do sąsiadów

W Uchaniach nie było prądu, a był młyn parowy przecież i w tym młynie można było zamontować agregat odpowiedni, nawet słupy postawić.. To zrobił Jarosławiec, bo miał tartak i

Była też dziczyzna, bo tam ludzie polowali, były zające, pasztet z zająca się robiło, były dzikie kaczki, były bażanty, tak że się takie różne rzeczy jadało.. Mama nie

Domyśliłam się, że to strzały i momentalnie upadłam i czołgałam się po trawie.. Potem tam rosły porzeczki