• Nie Znaleziono Wyników

Rodzice przyjechali z Warszawy - Iwona Kędziora - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzice przyjechali z Warszawy - Iwona Kędziora - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

IWONA KĘDZIORA

ur. 1964; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, rodzina, praca na cegielni, cegielnia Czechówka Dolna, projekt Lubelskie cegielnie. Materia miasta

Rodzice przyjechali z Warszawy

Tata z mamą przyjechali do Lublina z Warszawy. Tata przyjechał do swojej siostry, która tak jakby zorganizowała jemu tę pracę. Tylko że ani tata, ani mama nie pracowali w tym czasie na cegielni. Cegielnia wtedy miała nazwę LPCB – Lubelskie Przedsiębiorstwo Ceramiki Budowlanej – tata był pracownikiem właśnie tej ceramiki, kierowcą. Mieszkanie było służbowe i z tego powodu mieszkaliśmy na terenie cegielni. Po śmierci taty, gdy miałam 8 lat, mama rzuciła pracę, którą miała w technikum samochodowym na Długosza, i podjęła pracę na cegielni. Bo miała nas troje, musiała nas wychować. Takim sposobem zostaliśmy wszyscy na cegielni, później pracując, pomagając mamie. Do ukończenia przeze mnie szkoły podstawowej jeszcze cegielnia była czynna.

Ta cegielnia nazywała się „Czechówka”, była położona na ulicy Północnej 114. To jest róg Kosmowskiej i Północnej. Teraz tam są bloki mieszkalne.

Data i miejsce nagrania 2018-06-27, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, PRL, cegielnia Czechówka Dolna, wygaszanie cegielni, projekt Lubelskie cegielnie..

Były wypadki raczej takie potłuczeniowe, bo, wiadomo, taczki były w takim stanie, w jakim były, eksploatowane były od rana do wieczora, więc potrafiła taka

To już była taka praca cięższa i było tych ludzi naprawdę dużo, to byli ludzie, którzy się wynajmowali tylko do tego. Byli też palacze w piecu, którzy na

Dyrektor miał biuro swoje w pomieszczeniach właśnie obok pieca – tam mieszkały dwie rodziny i tam były biura. Były przecież i kadrowa, i księgowa, co się

Warunki były takie, że paliło się węglem, woda była w studni na zewnątrz, trzeba było sobie przynieść w wiadrach, była hydrofornia, z której pobierało się wodę,

Jak trzeba było dzieckiem się zaopiekować czy coś, to też się podrzucało sąsiadowi czy sąsiadce i taka

Płace, z tego co pamiętam, na tamte czasy były dobre, tylko właśnie trzeba było dużo zrobić.. To nie było tak, że osiem godzin i

Autobus był podstawiany, wszyscy pracownicy na daną godzinę przychodzili i na cały dzień się jechało nad jeziorko. Wieczorem autobus przywoził ludzi na teren cegielni, wszyscy