Anna Kaupuż
Kilka szczegółów do biografii
Gabriela Korbuta
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 23, 121-127
Anna Kaupuż
KILKA SZCZEGÓŁÓW DO BIOGRAFII GABRIELA KORBUTA
Warszawski okres ży d a „warszawiaka z w yboru”, Gabriela Korbuta,
jest w odróżnieniu od okresu petersburskiego — dość dobrze znany. Bio
gram y w N ow ym Korbucie (t. 14, s. 452 - 453), w Polskim słowniku bio
graficznym (pióra Heleny Hleb-Koszańskiej w t. 14, s. 38 - 40), w a r
tykule Zofii Mianowskiej-Klimowicz (Z dziejów polonistyki warszawskiej.
Warszawa 1964, s. 245 -255), w pracy Tadeusza Mikulskiego (nekrolog w
„Pam iętniku L iterackim ”, 1936, z. 4, s. 1040 - 1058) skąpo mówią o latach
1890 - 1895. W roku 1895 K orbut zamieszkał w Warszawie. Pięć lat wcze
śniej ukończył ze złotym medalem uniw ersytet w Dorpacie (1895). Są
to fakty znane i pow tarzane we wszystkich życiorysach tego badacza li
teratury.
Na pytanie natomiast, gdzie przebyw ał w latach 1887, 1890 - 1895,
odpowiedzieć nie umiemy. Przyjęto więc uważać, że ukończył gim nazjum
niemieckie Sw. A nny w Petersburgu. Archiwalia mówią jednak coś in
nego. W archiwum dawnego U niw ersytetu Dorpackiego, przechowywa
nym obecnie w C entralnym Archiwum Historycznym w Tartu, zachowa
ła się „Sprawa osobista” studenta G abriela K orbuta (teczka nr 12.980,
zespół 402, inw. 2), „Spraw a” rozpoczęta 10 II 1888 r., a ukończona w
roku 1890. Na karcie 2 m amy świadectwo m aturalne dowodzące, że K or
but składał egzaminy dojrzałości w G ubernialnym Gimnazjum w Rewlu
(obecnie Tallin).
A oto wyciąg z tego świadectwa:
„... podw ierg ałsia isp y ta n ija m zriełosti w R iew ielskoj G u biernskoj G im nazii i okazał n a siem isp y tan ii niżesleduszczije p o zn a n ija :
po Z akonu B ożuju — dw a po ru ssk o m u ja z y k u — dw a po ru ssk o j isto rii — dw a po ła tin sk o m u ja z y k u — tr i po grieczeskom u ja z y k u — dw a po m a te m a tik ie i fizikie — tr i po n iem ieckom u ja z y k u — dw a po isto rii i g ieografii — tr i.” 1
—
122
—Należy przy tym dodać, że według ówczesnego systemu ocen „trzy ” to-
dostatecznie, „dwa” to dobrze, a „jedynka” — bardzo dobrze.
W ydaje się, że K orbut zdawał m aturę jako ekstern. Jakie jednak
przyczyny spowodowały, że zrezygnował ze składania egzaminów m atu
ralnych w Petersburgu? W Państw owym Archiwum Historycznym w L e
ningradzie mogą być dokum enty Gimnazjum Sw. A nny z lat osiem
dziesiątych ubiegłego stulecia (do 1890 r.), gdy do tej szkoły uczęszczał
G abriel Korbut, a także dokum enty dotyczące jego osoby. Niestety, po
szukiwania nie dały na razie rezultatu. Tymczasem możemy tylko snuć
przypuszczenia, dlaczego zdawał on m aturę w Rewlu. Czyżby brał udział
w jakiejś pracy konspiracyjnej, która uniemożliwiła mu kończenie szko
ły w Petersburgu, albo — co jest mało prawdopodobne — czy nie po
jedynkował się z kimś, narażając się na konieczność opuszczenia szkoły
przed jej ukończeniem? Może dzięki poszukiwaniom archiw alnym w y
jaśni się również sprawa, dlaczego w ciągu 5 lat (1890 - 1895) nie mógł
K orbut znaleźć posady, chociaż zatroszczył się o zaświadczenie o nie
nagannym zachowaniu w latach 1888 - 1890, jak dowodzi dokum ent
przechowywany w jego teczce archiwalnej, a zaw ierający sformułowanie:
„Nie prinim ał uczastija w protiwozakonnych projaw lenijach” („Nie brał
udziału w działaniach niezgodnych z praw em ”).
Jan Baudouin de Courtenay niemal w tym samym czasie informował
Jan a Karłowicza w liście z 6 X1 1886 r. o w arunkach zdawania m atury
w Dorpacie, gdyż syn Karłowicza, Edward, miał tam wówczas przystą
pić do egzaminów dojrzałości:
k u ra to r [...] obiecał ostatecznie egzam in dojrzałości po ro sy jsk u za la t do p iero 7 czy też n aw e t 9. — M ogą to być je d n a k ty lk o osobiste in te n cje k u ra to ra , k tó ry l od [naprzód] może być zastąpiony przez innego, a 2re [po w tó re j nie on tu w tych sp raw ach rozporządza, ale P e te rsb u rg [...]. Po ro sy jsk u sk ła d a się tu egza m in z języka i lite ra tu ry ro sy jsk ie j oraz z h isto rii i geografii Rosji. — P od ręczn ik i w szy stk ich ty c h przed m io tó w w ym ienione są w «Jah resb erich cie» .”
Baudouin wysłał Karłowiczowi „Jahresbericht” gim nazjum dorpackie-
go, ale zapewne ten sam program obowiązywał w gim nazjum rew elskinu
Dalej Baudouin wyjaśnia:
„E k stern i (z w łasn ej edukacji) mogą zdaw ać w każdym sem estrze ty lk o w p ew n y ch gim nazjach okręgu, w yznaczanych za każdą ra z ą przez k u ra to ra : np . ty lk o R yga i R ew el lu b tylko M itaw a i D o rp at [...],, szykan tu nie ro b ią [...].” 2
^Widocznie w 1887 r. kurator okręgu naukowego wyznaczył dla ekster
nów Rygę lub Rewel i K orbut wolał składać m aturę w Rewlu.
Teka K orbuta w Archiwum Dorpackim, oprócz świadectwa dojrza
łości, zawiera jeszcze inne dokumenty:
1) k. 3 — „U dostow ierienije. 17 d ie k ab ria 1890 g. N 1444. W ydano k a n d id a tu sła w jan sk o j fiłołogii i ja zy k o w ied ien ija [...] w tom, czto on w b y tn o st’ sw oju stu
-d en to m u n iw ie rsitie ta nie p rin im a ł n ikog-da i nikakogo ucz astija w k ak ich by to n i było p ro tiw o zak o n n y ch p ro ja w le n ija c h [...]
R iek to r U n iw ie rsitie ta O. M iejkow P ro rie k to r A. B rü c k n e r
D ekan O. W alte.” 3
2) k. 4 — „... 12 d ie k a b ria 1890 g. p rizn a n a zołotaja m iedal za soczinienije « Z aim stw o w an n y je iz niem ieckogo ja zy k a słow a polskogo jazy k a w fonieticzeskom , m orfołogiczeskorn i k u l’tu rn o -isto ricz esk o m otnoszenii».” 4
Widocznie wystawione po rosyjsku „świadectwo moralności” potrzeb
ne było K orbutow i w celu przedstawienia go władzom w Petersburgu,
gdyż praca jego była napisana po niemiecku i cała dokum entacja uni
w ersytecka prowadzona była wówczas w tym języku.
Druga teczka z Archiwum Dorpackiego (zespół 402, inw. 2, nr 12.981)
zawiera:
1) Podanie K orbuta pisane w Petersburgu 31 VII 1890 r. do władz
U niw ersytetu Dorpackiego z prośbą o składanie egzaminów z logiki,
historii literatu ry rosyjskiej, z historii Rosji, z gram atyki greckiej i ła
cińskiej oraz z podstaw językoznawstwa w połączeniu z charakterystyką
języków arioeuropejskich.
2) Podanie K orbuta, pisane w Petersburgu 10 X1 1890 r. również do
U niw ersytetu Dorpackiego, z prośbą o pozwolenie składania egzaminów
z gram atyki porównawczej języków słowiańskich oraz ich łączności z ję
zykami indoeuropejskimi, z gram atyki rosyjskiej, gram atyki języka sta
rosłowiańskiego i z praktycznej znajomości dwóch języków słowiańskich,
z etnografii słowiańskiej, z geografii lingwistycznej, a także z języka
litewskiego.
Egzamin z przedmiotów wymienionych w pierwszym podaniu składał
K orbut na Uniwersytecie Dorpackim 17 VIII 1890 r., z przedmiotów wy
liczonych w drugim podaniu — 11 XII 1890 r. Za język rosyjski, litewski
i geografię lingwistyczną otrzym ał notę „sehr g u t” („bardzo dobrze”), za
resztę przedmiotów „gut” („dobrze”). Dyplom kandydata filologii sło
w iańskiej i językoznawstwa przyznano mu 15 XII 1890 r. (nr 389).
Uściślenia wymaga też wiadomość, że K orbut zamieszkał w W arsza
wie już w 1895 r. Po grudniow ym egzaminie 1890 r. przebywał on nadal
w Dorpacie jeszcze w kw ietniu następnego roku. Świadczy o tym list
skierow any przez niego do Jan a Karłowicza z D orpatu 24 IV 1891 r. Za
p y tu je w nim K orbut redaktora „W isły” o pieśń śpiewaną przez Ma
zurów Tam na błoniu błyszczy kwiecie-. „Wielce ciekawą jest rzeczą,
w jaki sposób piosnka ta podolskiego pieśniarza, Franciszka Kowalskiego,
niegdyś tak popularna, trafiła do ust Mazurów pruskich i czy jest znaną
ludowi naszemu innych okolic...” I dodaje: „Przy sposobności zwracam
uwagę Szanownego Pana na str[onicę] 164 ostatniego zeszytu «Wisły»,
—
124
—gdzie mylnie figuruje jako autor ballady Maliny Antoni Czajkowski za
m iast A leksandra Chodźki” 3.
W roku 1891 przebywał K orbut w Petersburgu, stałej pracy jednak
nie miał, jak o tym świadczy jego list do Jan a Karłowicza z 24 XI
1891 r.: „...Dr Rymdzwicz [...] obiecał mi dopomóc w odzyskaniu zajęcia
[...], żona mi zachorowała, muszę więc kołatać w różne strony [...]. G dy
by więc Szanowny P an był tak łaskaw nadesłać mi list polecający do
p. Spasowicza...” 6 Prawdopodobnie także następne lata, od 1891 r. do
połowy 1895, upłynęły Korbutowi w Petersburgu, gdzie mieszkał w raz
z rodziną, szukając choćby dorywczej pracy i cierpiąc biedę. Znane są
trzy jego petersburskie adresy: „6-aja Rota Izmajłowskogo Półka, dom 9,
kw.[atera] 24” (z listu 24X1 1891 r.); „Nikol’skaja płoszczad’, dom Płaske
n r 6, kw. 34” (z niedatow anej wizytówki — Centr. Państw . Arch. Hist.
Litew skiej SRR, zespół 1135, inw. 10, nr 87, k. 390); oraz „W ieriejskaja
ulica n r 5, kw. 18” (z listu J. Baudouina de Courtenay do J. Karłowicza
z 11 III 1895 r.).
W roku 1895 Jan Baudouin de C ourtenay był już od dwóch lat pro
fesorem U niw ersytetu Jagiellońskiego i mieszkał w Krakowie, ale w P e
tersburgu miał rodzonego brata, Aleksandra, ożenionego z siostrą żony
Baudouina, Janiną Bagnicką. Od niego czerpał wiadomości o peters
burskim żywocie K orbuta. W liście z Krakowa do Jan a Karłowicza
z 11 III 1895 r. Baudouin pisał:
„...Jagić zaprasza m ię do u d ziału w « G ru n ariss d er sla w isch e n Philologie», za p ra sz a rów nież K o rb u ta, ale o ty m m owy chy b a być nie może w obec nieszczęśli w ego położenia K o rb u ta. I oto w łaśn ie w tej sp raw ie chciałem do W as n ap isać słów kilka. J a k w iecie, K o rb u t m usiał porzucić m iejsce u B ran ick ich (zresztą m iejsce tylko n a 3 m iesiące), bo dostał teleg ram , że żona po u rodzeniu dziecka je s t śm ierteln ie chora. Żona w praw d zie nie u m a rła, ale d o sta ła nieu leczaln ej cho roby i k alec tw a z czymściś w ro d za ju obłędu. S am K o rb u t nie m a żadnego zajęcia i w szyscy oni żyją w ja k najw ięk szej nędzy. O na czasam i przez dw a dni w u sta ch nic nie m iew ała. Z adłużyli się za m ieszkanie, w ięc chciano ich podczas zim y w y rzu cać na ulicę; tylko in te rw e n c ja le k a rz a policyjnego przeszkodziła te m u o k r u cień stw u . K o rb u t m usiał być ciągle niańką, k u ch a rk ą, dozorcą chorej, a o ż a d n y m za ro b k u an i m yśleć nie mógł. O becnie żonę jego um ieszczono w szpitalu, m łodszą dziecinę (dziew czynkę) w «domu w ychow aw czym » (w o sp itatieln y j dom), starszego (synka) m a ją w ziąć znajom i, ale sam K o rb u t nie w ie, co ze sobą robić, i je s t b lisk im o statecznej rozpaczy. — Czy nie m ożna by m u jako pom óc? Podobno W a w elb e rg je st fila n tro p e m i udziela pożyczek bezprocentow ych. Czy nie m ożna by w ja k i sposób do niego trafić ? A może by w ja k i inny sposób udało się p o ra to w ać tego n ęd zarza i praw dziw ego p ro letariu sza , ja k im je st o b ecnie K o rb u t, p o trz e b u ją c y sam dla w łasnej osoby dłuższego w ypoczynku i zm iany w aru n k ó w ? A dres K o rb u ta był dotychczas: G aw riłu Iosifow iczu K o rb u tu , P ie tie rb u rg , W ieriej s k a ja ul. d. 5, kw . 18. P ieniędzy je d n a k pod ty m ad re sem w ża d en sposób posyłać niepodobna. Rzeczy K o rb u ta bow iem są pod a re szte m sądow ym , w ięc m ogliby m u ta k że p rzy a re szto w a ć pieniądze.
K o rb u to w a ju ż się tr u ła kw asem karbolow ym , ale ją urato w an o . P odobno w danej chw ili p o trze b a by około 200 - 250 ru b li dla p o staw ien ia ich n a nogi■ — W szelkie w sp arcie należałoby posyłać n a im ię m ojego b r a ta (A leksandr B au d o u in de C ourtenay, w M ieżdunarodnom B ankie, A n g lijsk a ja n a b ie rie ż n a ja N 6, P ie tie r- burg), zaw iadom iw szy ty lk o osobno K o rb u ta, że m a się zgłosić po nie. — «P eri- culum in m ora», «Bis dat, q u i cito dat», oto frazesy, k tó re tu m a ją bardzo re a ln e zastosow anie.
Byłoby bardzo dobrze, gdyby się udało w y rw a ć K o rb u ta z P e te rsb u rg a i p rz e nieść go w całkiem in n e otoczenie.” 7
Na ten list Karłowicz odpowiedział po tygodniu, 18 III 1895 r.:
„Co do K o rb u ta , zab raliśm y się do ra to w a n ia jego. K ry ń sk i sk ła d a p odanie do K asy M ianjow skiego], prosząc o dodatkow y zasiłek ze w zględu n a rozpaczliw e położenie a u to ra rozpraw y, w ydanej n ak ład e m K asy. J a n ap isałem gorący list do W aw elberga, k tó ry tu był przed trze m a dniam i: w o lałem listow nie niż u stn ie go prosić, bo sc rip ta m an en t. Dziś piszę do S pasow icza w tejże sp raw ie.” 8
W ten sposób ureglowanie spraw w Petersburgu i przeprowadzka
do W arszawy m usiały potrwać co najm niej miesiąc. W hum anitarnej
akcji wspomagającej K orbuta połączyli się Ja n Baudouin de Courtenay,
Ja n Karłowicz, członkowie K om itetu K asy im. Mianowskiego, znany
warszawski bankier i filantrop, Hipolit Wawelberg, oraz Włodzimierz
Spasowicz. Być może, iż gdzieś w archiwach zachowały się listy K arło
wicza do tych osób. Natom iast dokumentów Kasy im. Mianowskiego
próżno szukać w Archiwum Akademii Nauk w Pałacu Staszica. Uległy
zagładzie w czasie II w ojny światowej.
W Bibliotece In stytutu Badań Literackich PAN (Rps Zb. wł. nr 65)
znajduje się list żony Jan a Baudouina de Courtenay, Romualdy, do S ta
nisława Czekanowskiego, kandydata nauk przyrodniczych, kolegi G abrie
la K orbuta z okresu studiów na Uniwersytecie Dorpackim, pisany z K ra
kowa 9 III 1895 r. Raz jeszcze unaocznia on rozpaczliwą sytuację tw órcy
bibliografii literatu ry polskiej i usilne starania przyjaciół o wydobycie
go z tej toni. Oto passus listu dotyczący tej sprawy:
„O becnie piszę do P an a, aby Go zaw iadom ić o p rze ra żając ej nędzy innego kolegi — K o rb u tta . Doszło ju ż ta m do tego, że żona jego p a rę dni te m u tr u ła się z rozpaczy i obłędu kw asem k arbolow ym (odratow ana), a on także je st w o s ta teczn ej rozpaczy. C ztery m iesiące po u rodzeniu drugiego dziecka leżała w łóżku, w okropnej chorobie, o p era cja ch , m ęczarniach i bez nadziei w yjścia z tego stan u . S prow adzono w ięc m ęża z U krainy, od B ranickich, gdzie m iał czasowe (na trzy m iesiące tylko) m iejsce — jako do u m ie rają ce j. W yżyła je d n ak , a on m u siał dzień i noc pielęgnow ać ch o rą i dw oje dzieci, w alcząc przy ty m ze straszliw y m n ied o sta tk ie m . C hciano naprz[ód] chorą, w p ro st z łóżka, w ra z ze w szystkim w y rzu cać n a mróz, n a ulicę, w sk u te k nie opłaconego m ieszkania, ledw o in te rw e n c ja le k a rz a policyjnego w strz y m a ła policją. P o w tarza ło się to k ilk a razy. Je d n y m słowem , o sta te c z n a nędza, ła ta n a chw ilow ym i, d robnym i pożyczkam i. T ym czasem te ra z p ro f. Ja g ić z W iednia p ro p o n u je m u n au k o w ą p rac ę p ła tn ą (opracow anie n ie w iel kiego działu w w y d aw n ic tw ie zbiorow ym , w ięc nie je st to żad en zarobek. R
ęko-—
126
—pism owego « G ru n d riss’a d er slaw ischen Philologie» m a być gotów dopiero w r. 1896), z dru g iej stro n y T om kiew icz energicznie się sta ra dla niego o p osadę w k o n tro li państw a. Mąż ro zp isał listy do ro zm aity ch osób, ale co z tego będzie i k ie dy — nie w iadom o, a tu je st p a rę se t ru b li n aglących długów . Żonę m a on u lo k o w ać w szpitalu, a dzieci gdzieś u znajom ych, żeby m ieć czas i m ożność p ra c o w a n ia . P o w stał w łaśnie w P e te rsb u rg u , w gronie jego znajom ych, ludzi n ie m a ję tn y c h , a nie w idzących żadnego ra tu n k u , p ro je k t u d a n ia się z prośbą do W a w elb e rg a o pożyczkę k ilk u set ru b lo w ą dla K o r[b u ta]. P o w iad ają, że on dość często p o m a g a ludziom w te n sposób, jeżeli m a d obrą rek o m en d acją. Chodzi o tę re k o m e n d a c ją w łaśnie. M ają ta m zam iar udać się o ta k ie polecenie do prof. R udzkiego w P e - te rsb fu rg u ], ale ja w iem dobrze, że R udzki zapom ni o w szystkich sw oich p r z y rzeczeniach, jeżeli je n a w e t u d a się od niego w ydobyć: czy nie m a in n e j drogi do W aw elberga? P roszę pom yśleć — czy nie daliby ta k iej rek o m e n d ac ji N a ta n - sonow ie? K om pletnie nie m a ani chw ili do strac en ia. D robna pomoc, ja k k o lw ie k je s t pożądaną, nie w y ra tu je ich z k o m pletnej toni. T akie straszliw e okoliczności! B iuro kolejow e, w k tó ry m K o r[b u t] pracow ał, zw ijają, od B ran ick ich ta k ż e m u siał w racać, przek leń stw o jakieś! [...]
P o niew aż ad res K o rb u ta może p rędko się zm ienić, lepiej adresow ać do niego na im ię szw agra mego, A lek san d ra B audouina, A n g lijsk aja n a b ie rie ż n a ja 6, w M ieżdunarodnyj Bank, w P [ie tie rb u rg ie ].”
Gdy czytamy tę dram atyczną kartę biografii Gabriela K orbuta, tym
większy ogarnia nas pGdziw dla człowieka, który — i w okresie w ar
szawskim także nie dysponując większymi funduszami — potrafił zgro
madzić wielki księgozbiór polonistyczny i ofiarować go następnie Towa
rzystw u Naukowemu Warszawskiemu. Na tej podstawie pow stał Gabi
net Filologiczny im. G. K orbuta, zwany popularnie K orbutianum , któ
rego kuratorem po śmierci fundatora w 1936 r. został Ju lian K rzyża
nowski i był nim do końca istnienia Gabinetu, tzn. do m om entu prze
kształcenia Towarzystwa Naukowego Warszawskiego w Polską Akademię
Nauk i włączenia w 1953 r. zbiorów K orbutianum do Biblioteki Insty
tu tu Badań Literackich. Może w arto więc przytoczyć na zakończenie
wypowiedź Juliana Krzyżanowskiego z roku 1947 poświęconą G abrielo
wi Korbutowi i jego Gabinetowi:
„G ab in et ten m a sw oją osobliw ą historię. P o w stał on, ja k w iele analogicznych zakładów na szerokim św iecie, drogą in ic ja ty w y p ry w a tn e j, a był on, ja k n ie ra z u nas, w ynikiem o fia rn ic tw a iście ascetycznego. S tw orzył go w głodzie i chłodzie skrom ny nauczyciel w arszaw ski, G ab rie l K o rb u t, z m izernych oszczędności c iu ła n y ch przez całe dziesięciolecia, z kopiejek, m a re k i w reszcie złotych, lo kow anych w książkach. P ełen staszicow skiej abnegacji, stosy za drukow anego p a p ie ru g ro m adził w m izernym m ieszkanku, by pod koniec życia m ag n ack im gestem zbiory sw e przek azać T o w arzy stw u N aukow em u.” 9
Bezcenne te zbiory nadal służą obecnym i przyszłym pokoleniom po
lonistycznym w Pałacu Staszica, w Bibliotece Insty tu tu Badań L iterac
kich PAN, szczęśliwie uniknąwszy zagłady podczas II w ojny świato
wej.
P r z y p i s y
1 P rz e k ła d : „...zdaw ał egzam in dojrzałości w G im nazjum G u b ern ia ln y m w R ew lu i o trz y m a ł n a ty m egzam inie n a s tę p u ją c e stopnie: z religii — dw a; z ję zyka ro syjskiego — dw a; z h isto rii R osji — dw a; z języka łacińskiego — trzy ; z języ k a greckiego — dw a; z m a te m a ty k i i fizyki — trzy ; z języka n iem ieck ie go — dw a; z h isto rii i geografii — trzy .”
2 L ist z dnia 6X 1 1886 r.; rps B iblioteki U k ra iń sk ie j A kadem ii N au k w e L w o w ie, zespół J. K arłow icza, n r 3313.
3 P rz ek ła d : „Z aśw iadczenie. 17 g ru d n ia 1890 r. N r 1444. W ydane k a n d y d a to w i filologii słow iańskiej i języ k o zn aw stw a [...], że w czasie, gdy był stu d e n te m u n i w e rsy te tu , nie b r a ł nigdy żadnego udziału w żadnych działan iach niezgodnych z p ra w e m [...] R e k to r U n iw ersy te tu O. M iejkow ; P ro re k to r A. B rü ck n e r; D ziekan O. W alc.”
4 P rz e k ła d : „...12 g ru d n ia 1890 r. przyznano [mu] złoty m edal za p ra c ę «Wy razy w języku polskim zapożyczone z języ k a niem ieckiego pod w zględem fonetycz nym , m orfologicznym i k u ltu ra ln o -h isto ry cz n y m » .” — T y tu ł o ryginalny ro zp raw y n ap isan e j po n iem ieck u b rzm iał: D euts che L eh n w ö r ter im Polnischen in phone
tischer, morpholo gis cher u n d cultu r-histo rischer Hinsicht. W przekładzie polskim
ro z p ra w a ta u k az ała się w „P racach F ilologicznych” 1893, t. 4, pod ty tu łe m : W y
razy n ie m iec kie w j ę z y k u p o lsk im pod w z g lę d e m j ę z y k o w y m i cy w iliza c y jn y m .
5 C e n tra ln e P ań stw o w e A rch iw u m H istoryczne L itew sk iej S o cjalistycznej R e p u b lik i R adzieckiej w W ilnie, zespół 1135, inw. 10, n r 104, k. 379- 379 v. — Chodzi o a r ty k u ł J a n a K arłow icza S y s t e m a t y k a pie śni lu d u polskiego, zam ieszczony w „W iśle”, t. 4, 1890.
• B iblioteka L itew sk iej A kadem ii N au k w W ilnie, zespół 7, n r 1663.
7 C e n traln e P ań stw o w e A rc h iw u m H istoryczne L itew sk iej SRR, zespół 1135, inw. 10, n r 12, k. 560 - 561.
8 L ist te n z n a jd u je się obecnie w zbiorach prof. d ra J u lia n a K rzyżanow skiego. S erdecznie w ty m m ie jsc u dzięk u ję P a n i Doc. d r hab. H elenie K apełuś za udo stę p n ie n ie m i jego kopii.
* J. K rzyżanow ski, K o r b u tia n u m . „O drodzenie” 1947, n r 1 4 -1 5 , s. 2.
T ek st listu żony B audouina de C o u rte n ay zaw dzięczam p. M arii B okszcza- nin, k tó re j serdecznie d zięk u ję za pomoc.