• Nie Znaleziono Wyników

Służbowy wyjazd na Syberię - Roman Kruczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Służbowy wyjazd na Syberię - Roman Kruczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ROMAN KRUCZKOWSKI

ur. 1936; Włocławek

Miejsce i czas wydarzeń Ułan Ude, współczesność

Słowa kluczowe życie kulturalne, wyjazd służbowy, Syberia

Służbowy wyjazd na Syberię

Wyjazd do Rosji był bardzo interesujący. Ja uważam, że w moim życiu miałem dwa służbowe wyjazdy, które po prostu zapisały się w mojej pamięci jako niesłychanie ważne wydarzenia, powiedziałbym, emocjonalne wydarzenia. Oczywiście, że wyjazdy były służbowe, ale wydarzenia i doznania były osobiste. Pierwszy taki wyjazd to był do Izraela. A drugi, to była Syberia, gdzie zetknęliśmy się z Polakami, z olbrzymią ilością Polaków, którzy do nas przychodzili na koncerty, płakali. I po prostu myśmy ich odwiedzali, rozmawiali. To było niesłychanie emocjonalne, niesłychanie takie poruszające.

To był wyjazd w okolice Bajkału. Przez jakiś czas byliśmy gośćmi uniwersytetu w Ułan Ude. To jest stolica Buriacji, tuż przy granicy mongolskiej. Ile trwał ten wyjazd?

Nie pamiętam dokładnie, ale myślę, że co najmniej tydzień. A może dłużej… Może dłużej, bo myśmy byli w kilku miejscach. Tam odbywały się również dni kultury Syberii, tej południowej Syberii, tak że tam było kilka różnych delegacji wszystkich naukowców z Europy, którzy się zajmowali florą i fauną Syberii. Byli Francuzi, byli Anglicy. I właśnie ta pani rektor z Ułan Ude była gospodarzem tej sesji naukowej. I ta sesja naukowa była właśnie jeszcze wzbogacona o występy artystyczne. To było lato, nie pamiętam… sierpień? Nie. Nie pamiętam dokładnie, ale na pewno lato.

Dla mnie te spotkania z ludźmi były bardzo wartościowe, bo to po prostu odżywało.

Oni spotykali się z Polakami, którzy przyjechali w tej chwili, prosto z Polski, a oni, w wielu przypadkach, od pokoleń już w Polsce nie byli. Nie pamiętam czy [spotkałem tam kogoś] z Lubelszczyzny, ale oczywiście Polaków spotkałem. Były takie miejsca, gdzie były takie jakby polskie domy kultury. Tam żeśmy się z nimi spotykali. Oni klepią biedę…

Oczywiście, że obyczajowość w Związku Radzieckim jest trochę inna. Tak jak mówiłem, tam byli przedstawiciele uczelni z różnych krajów. Mieszkaliśmy w pewnym momencie nad Bajkałem w takim ośrodku wczasowym, no i mieliśmy wspólne śniadania. Jak zeszliśmy na śniadanie ze Staszkiem Leszczyńskim okazało się, że

(2)

był przygotowany dość długi stół dla wszystkich tych gości, i do tego śniadania stoją półlitrówki z czystą wódką. Na tym stole było mniej więcej ze dwadzieścia butelek.

Tośmy nie mogli oka oderwać. Od tego się zaczynało dzień, to znaczy była taka propozycja. Myśmy nie mogli, ale to jest po prostu inna obyczajowość. Była delegacja na przykład z Mongolii. Też pamiętam właśnie zaproszenia do Ułan Bator, żebyśmy koniecznie przyjechali, żeby zespół wystąpił w Ułan Bator.

Data i miejsce nagrania 2012-03-23, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oczywiście gdyby to robić w sposób systematyczny, tak jak zalecają lekarze czy naukowcy, którzy się apiterapią zajmują, to takie sesje co dwa tygodnie - dwadzieścia

I to mi się udawało, a zwłaszcza w „Wścieklicy”, gdzie po prostu, uważam że Lis zrobił rewelacyjną scenografię malarską.. To było tak, jakby właśnie – jak poszła

W [19]68 roku odbywało się dużo jakichś wieców, ciekawie było, ale ja tak trochę [uczestniczyłem], nie mówię, że jakimś byłem liderem, jeszcze za dużym gnojem byłem,

– (modulując głos-dop.red.) „Panie Romanie, ale nic pan nie stracił, bo powiem panu, że jak zobaczyłam jak wszedł na scenę ubrany, taki dobrze zbudowany mężczyzna, jak się

Ale byłem jedyną osobą, którą - powiedziała, że się zgodzi, jeżeli ją odwiozę, bo z nikim nie chciała rozmawiać na temat szpitala, ale była absolutnie sprawna umysłowo do

Po prostu było to niemożliwe, a o tym się przekonałem po jej śmierci, gdzie byłem w pewnym sensie właśnie z Kryśką Kotowiczową, też już nieżyjącą, po prostu

Tak jak powiedziałem, od pierwszego stycznia byłem już w Warszawie, no a rok akademicki kończy się gdzieś tam koniec maja, początek czerwca. Tak że do tego czasu

A były premiery, które się odbywały w Lublinie i to właśnie w Chatce Żaka z reguły… Tam jeszcze moje, że tak powiem, wpływy na tyle sięgały, że tam pozwalano mi grać…