• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Artystyczny. R. 2, nr 2 (1926)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Artystyczny. R. 2, nr 2 (1926)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

^ - A 0 5 6

C E N K 50 G R O S Z Y .

Nr 2. 8f Rok II. , ..

PRZEGLĄD ARTYSTYCZ NY

D W U T Y G O D N I K I L U S T R O W A N Y

W I L N O W A R S Z A W A Ł Ó D Ź .

(2)

888B8B868B8B8B8^ B 8B8B8B8B8B8B8B8B8B8B8B8B8B

ROMAN RUCi NSKI

WILNO, WIELKA 30: TEL. 253.

88

8B

S T A LE NA S K ŁA D Z IE :

WYROBY LNIANE, BAWEŁNIANE,

JEDWABIE, WEŁNY,

PLUSZE JEDWABNE, MATERJAŁY MEBLOWE, FIRANKI, KOŁDRY.

Wielki wybór tow arów sezonowych.

5 o D a u 0 0 < K tx J o D u o C ^ r o ® r a r a r o r o O T a 3 a jO T 0 D 0 O O O O D r o a D C u 0 Q

TOWARZYSTWO H i A CT«< ODDZIAŁ UBEZPIECZEŃ „ r l n D 1 WILEŃSKI w Wilnie, ul. Marji Magdaleny 4 (plac Katedralny)

te le fo n y 823 i 851.

Wszelkie ubezpieczenia: od ognia, kradzieży, transporty, życie, szyby, konie, chomage, auto-

casco, grad, odpowiedzialność cywilna.

oraz

ZJEDNOCZONE T-WA UBEZPIECZEŃ

OMNIUM-WIUA"

DYREKCJA WILEŃSKA

99

NAJDOGODNIEJSZE WARUNKI.

SOLIDNE STOSUNKI REASEKURACYJNE

(3)

Nr 2. 5 września 1926 r. Rok II.

iiiEiw mmmm

Dwutygodnik dla spraw teatru, muzyki, kinematografii, sztuk pla­

stycznych, literatury i życia społecznego.

. , r> j i aj • • i W ilno, Tatarska 6, tel. 65.

Adres Redakcji i Administracji; W arszawa, Senatorska 6 m. 24 (N ina Niovila)

W A R U N K I PREN U M ERA T Y : miesięcznie 1 zł., kwartalnie 3 z ł , półro cznie 6 z ł rocznie i2 zł. Cena pojedynczego egzemplarza 50 gr. Dla prenum eratorów na prowincji dolicza się 20 gr miesięcznie za przesyłkę.

CEN Y O G Ł O S Z E Ń : Cała str. 100 zł., pół strony 50 zł., ćwierć strony 25 zł., ósma część strony 15 zł. Od powyższych cen żadnych rabatów się nie udziela.

Janusz Trefler. Portret p, S,

(4)

2 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y Nr 2

RYTMIKA DALCROZE‘A I TAŃCE PLASTYCZNE.

Pojęcie tańca klasycznego w sensie antycznych póz i ruchów wskrze­

siła Izadora Duncan, która zrazu przez szeroki ogól była ośmieszaną, a zrozum ianą i popieraną została jedynie przez małą garstkę artystów i 1 krytyków. Poza tańcem klasycznym wraz z nazwiskiem Dalcroze‘a wy­

płynęły tańce plastyczne, rytmiczne i dziś toniemy w powodzi nazw, pojęć i ogólników. Wytworzył się chaos niesłychany, zjawił się legjon naśla­

dowców.

Nie starając się rozwiązać w niniejszym artykule tego węzła gordyj­

skiego, chcę tylko w streszczeniu dać pojęcie o rytmice, jako całości. Więc przedewszystkiem muszę zaznaczyć, że rytmika wychowuje zmysł rytmiczny i metryczny, czyli poczucie miary, taktu, ładu i porządku. A wiadomem jest, że bez rytmu nie istnieje żadna uporządkowana czynność, że wszelki ład w wszechświecie na rytmie jest oparty, i, że im bardziej jesteśmy ryt­

miczni, tem bardziej jesteśmy opanowani, zwarci, bardziej siebie samych pewni i świadomi.

Pierwociny zmysłu rytmicznego dają się zauważyć już u dziecka w jego pierwszych zabawach: galop konia, zabawa w piłk?, bęben, m asze­

rowanie i t. d. Zadaniem wychowawcy jest wykształcić ten naturalny zmysł rytmiczny, by sięgnął do głębi uczuć dziecka. Ponieważ źródło rytmu leży w systemie nerwowym, zaś dokładnie wykonane ćwiczenia są w skaźni­

kiem prawidłowego działania mięśni i nerwów, więc wszystkie ćwiczenia Dalcroze‘a prowadzą do wydoskonalenia systemu mięśniowego i nerwo­

wego. Należy mieć na uwadze, że nie wystarczą mięśnie dobrze rozwi­

nięte i zrozumienie ćwiczenia. Trzeba jeszcze ponadto zaprowadzić szybką komunikację pom iędzy zmysłem, który ich formę i czas ćwiczenia ogarnia, a ciałem, które ćwiczenie to wykonywa. Połączenia te znowu zależne są od dobrego funkcjonowania systemu nerwowego, od tych drutów telegra­

ficznych, jakimi są nasze nerwy. Z roli, jaką spełnia rytmika jest zatem łatwo dojść do wniosku, że wyzwala ona nasze siły psychiczne i pozwala im się uzewnętrznić, że pobudza i koncentruje uwagę, rozwija wolę sa­

morzutną, daje równowagę fizyczną i duchową. Niezależnie od tego ryt­

mika daje lepszą znajom ość siebie samego, pozwala z większą pewnością kierować swemi siłami życiowemi. Rytmika więc jest metodą wychowaw­

czą, która uzbraja nas i lepiej przygotowuje do trudnych warunków życia współczesnego.

Poza rolą wychowawczą znaczenie rytmiki jest olbrzymie w zasto­

sowaniu do sztuki. Poznać, przeżyć i ucieleśnić rytmy — to znaczy zdo­

być ten klucz, który jest podstawą i punktem wyjścia dla wszelkiej sztuki.

Jeżeli Dalcroze metodę swoją oparł na muzyce, to dlatego, że ze wszy­

stkich sztuk jest muzyka najbardziej zdolną regulować nasze funkcje ży ­ ciowe. Wszystkie odcienie muzyczne szybkości, jak allegro, andante, accel- lerando, ritenuto i wszystkie odcienia energji, jak: forte, piano, crescendo, diminuendo, m ożem y wykonać przez ciało nasze i, czem większa jest wraż­

liwość fizyczna, tem bardziej zwiększa się siła naszego poczucia muzykalnego.

W naszych czasach, gdy muzyka jest dostępna dla wszystkich, m o ż­

ność przygotowania się do głębszego zrozumienia i odczucia muzyki daje nam ogromny atut dla zdobycia tej sumy radości, jaka z muzyki spłynąć na nas może. Streszczając się, m ożna zatem powiedzieć, że rytmika po­

przez doświadczenie cielesne prowadzi do bardziej żywego zrozumienia i odczucia muzyki.

(5)

Nr 2 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y 3

Szczególnie nieodzowną jest rytmika dla aktorów i śpiewaków. Aktorowi pozwala lepiej radzić sobie w czasie i przestrze­

ni, daje mu gest bardziej prawdziwy i pla­

styczny, a śpiewakowi pozwala sprawniej łączyć mimikę, gest i muzykę. Dlatego też do programu wszystkich nowożytnych szkół gry scenicznej już włączona została ryt­

mika jako nauka obowiązkowa. Jest ona jednak nieodzowną także we wszystkich innych szkołach, a w szczególności w szko­

łach i akademjach sztuki plastycznej. Nie- potrzeba chyba udowadniać, że dla m alar­

stwa, rzeźby i architektury są prawidła rytmu niemniej ważne od zasad harmonji, symetrji i proporcj1, albowiem rytm sta­

nowi jeden z podstawowych elementów piękna.

Publiczność u nas jednak często wyobraża sobie, iż rytmika to nauka tańca.

Nic bardziej błędnego. Jes!to jeden z re­

zultatów, który bierzemy niesłusznie za cel. Dalcroze mówi: „La ryth/nufue me- ne fatalement a la danse". Czyli innymi słowy: nie dla nauki tańca uczymy się rytmiki, lecz rytmika prowadzi do tańca jako nieubłagana konieczność. Taniec zre­

sztą jako sztuka, wiódł przez długie wieki żywot suchotniczy, bo brak mu było zu ­ pełnie pierwiastka duchowego i nie pozo­

stawał we właściwym stosunku do muzyki.

Aby uprzytomnić sobie, czem była sztuka taneczna i jóką powinna być istotna jej rola, sięgnąć musimy do czasów antycz­

nych, do epoki, w której taniec odgrywał rolę pierwszorzędną w całokształ­

cie życia społecznego. „Taniec" — mówi Platon — „jest bezpośredniem do­

pełnieniem wszystkich nauk: rytmu muzycznego, rytmu krasomówczego, geo- metrji, filozofji, fizyki, a nawet etyki. Celem jego jest przedstawienie oby­

czajów i namiętności. Pierwszym obowiązkiem tancerza jest ćwiczenie swej pamięci, aby była wszechobejmującą. Tancerz powinien znać przeszłość i teraźniejszość, a nad przyszłością się zastanawiać i przeczuwać, aby nic z życia nie uszło jego uwagi". — A więc ćwiczyć należy nietylko ciało, lecz i pamięć, by była wszechobejmującą!

Szluka baletowa, oparta jedynie na technice ciała, zamiast być wy­

razem myśli, stała się jedynie specjalizacją bezduszną. Tancerze dbają przedewszystkiem o swój kunszt akrobatyczny. Cały wysiłek baletnicy na scenie dąży do tego, by wywołać w widzu wrażenie lekkości i powiew- ności. Stąd dążność do tańczenia na jednym palcu. Stąd nadmierny roz­

wój łydek kosztem reszty ciała. Stąd wirtuozostwo kosztem sztuki, a prze­

dewszystkiem brak harmonji między życiem a sztuką.

Antyczny pisarz Lucyan, który pisał wybitne dzieła o orkestyce czyli o sztuce rytmicznego tańca łącznie z chórami, mówi. „Noga musi mieć M u siajjD ajchesów n a, młodociana, bo zaledwie 5-cio letnia artystka, uczenica Instytutu Plastyki i Rytmu p. H, Laszkiewiczowej, zyskała na kilku koncertach wielkie powodze­

nie umiejętnem wykonaniem Ma­

zurka Chopina i trudnej w plastycz­

nym wyrazie Serenady Sarasati‘ego,

(6)

P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y

odrębny ruch dla każdego tempa taktu!" Nie pozostawia to wątpliwości, jaką rolę powinna odegrać rytmika w odrodzeniu tańca. Rytm i tylko rytm, podniesiony do znaczenia społecznago, dokona przewrotu w wychowaniu i urzeczywistni zespolenie sztuk pięknych. Wychowani dla rytmu i przez rytm, odzyskamy równowagę wszystkich naszych sił i zdolności.

Franciszka Kutnerówna

Kierowniczka Szkoły Rytmiki metodą Jaques - Da)croze'a w Warszawie.

KRAJOBRAZ MORSKI.

Widok morza — niezrównane harmonje barwne — bezkres morza, porywający za sobą myśl naszą w przestrzenną dal — burza na morzu, dająca nam. odczuć całą potęgę tego żywiołu — widok okrętu, odbijają­

cego od brzegu w podróż do krajów i lądów dalekich i nieznanych — barki rybackie, powracające z połowu o zachodzie słońca. — Obrazy te na wyobraźnię i uczucia nasze wywierają istotnie silne wrażenie.

Na urządzonej w ciągu lata b. r. przez Ligę Morską i Rzeczną w sa­

lach kasyna oficerskiego w W ilnie wystawie p. t. „Nasze morze i rzeki", stanowiło też tych około 60 obrazów, przedstawiających krajobraz morski i życie ludzkie, ściśle z morzem związane, daleko silniejszą propagandę idei morza polskiego, niż wszelkie modele statków albo tablice z wykre­

sami, ile korzyści może Polska osiągnąć z należyfej eksploatacji posiada­

nego obecnie skrawka wybrzeża morskiego. A o ile całe życie polskie, a także i działalność społeczna i polityczna narodu polskiego, przeważnie na stanach uczuciowych jest opartą i z impulsów wrażeniowych bierze swój początek, to poznanie i uświadomienie sobie p ękna morza, uzm y­

słowionego przez poszczególne działa sztuki, czyni nam leż bliższą i zro- zum ialszą samą ideję morza polskiego ze wszystkiemi jej dalszemi kon­

sekwencjami. I tutaj znowu jeszcze raz uwydatnia się jaknajściślejszy zwią­

zek i wzajemne uddziaływanie między sztu­

ką a życiem.

Przed wojną światową toczyło się życie polskie z daleka od wszelkich zagadnień m or­

skich. Z artystów polskich, o ile który już kon^cznie chciał malować morze, to oczy­

wiście więcej ich pociągały modre fale i sło­

neczne brzegi Adryatyku, dokąd też prze­

ważnie płynął cały ruch turystyczny Polski, albo wybrzeża Bretonji, które swego czasu były bardzo modne, niż piasczyste wydmy i bardziej ponury ton wybrzeża bałtyckiego.

Jeden tylko W łodzimierz Nałęcz, były uczeń słynnego rosyjskiego malarza Ajwazowskiego, oprócz wybrzeży Morza Czarnego i całego cyklu obrazów, na tematach „Sonetów Krym­

skich" osnutych, malował z podziwu godnym uporem także Bałtyk, a kiedy niemcy mu pobyt nad Bałtykiem zaczęli trudniąc, to malował chociażby fale wód wiślanych i brze­

gi nadwiślańskie.

W ło d z im ie r z N ałęcz, prezes Kola Marynistów Polskich, — ojciec polskiego krajobrazu mor­

skiego,

(7)

Nr 2 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y S

Po zakończeniu wojny i objęciu przez Polskę własnego skra­

wka wybrzeża morskie­

go, urządził W łodzi­

mierz Nałęcz w Roze­

wie nad Bałtykiem (w pobliżu Pucka) praco­

wnię malarską, założył tam na czas letnich miesięcy swoją szkcłę pejzażu morskiego, zgrupował wokoło sie­

bie wszystkich malarzy polskich, przybywają­

cych tam studjować Włodz. Nałęcz.J Rozhukanegfale, morze, i założył „Koło

marynistów polskich", którego został pierwszym prezesem. To koło mary- nistów polskich w ciągu swego, stosunkowo jeszcze niezbyt długiego ist­

nienia, urządziło w różnych miastach polsldech już sześć większych wystaw prac swoich członków, z których najokazalszą była wystawa piąta, zajm u­

jąca oddzielny pawilon na zeszłorocznej wystawie rolnictwa i przemysłu pomorskiego w Grudziądzu.

Od stycznia b. r. zaczął centralny zarząd Ligi Morskiej i Rzecznej w Warszawie w swym nowym lokalu przy Placu Napoleona 6, urządzać wystawy propagandowe sztuki, mającej jakąkolwiek łączność z morzem i z ideją marża polskiego. Była więc urządzoną tam najpierw 6-ta wystawa Koła Marynistów Polskich, następnie wystawa obrazów morskich Fran­

ciszka Szwocha, później rycin i sztychów na tematach morskich osnutych.

Wystawa Koła Marynistów była kolejno urządzana także w kilku O ddzia­

łach Ligi Morskiej i Rrzecznej na prowincji, a w lecie za staraniem W i­

leńskiego Oddziału Ligi Morskiej i Rzecznej doprowadzoną została do skutku w Wilnie wielka wystawa propagandowa p. t. „Nasze morze i rzeki", na której połączone wystawy: 6-ta Koła Marynistów oraz kolekcja prac Franciszka Szwocha, stanowiły odrębny dział: krajobrazu morskiego. 1 ta sama wystawa, która w Wilnie dla rozpowszechnienia idei morza polskiego stanowiła istotnie przełomowy etap, będzie teraz w jesieni urządzoną tak­

że we Lwowie podczas Targów Wschodnich.

Nie chodzi nam oczywiście o podawanie sprawozdania z wystawy, która już się odbyła (w W ilnie), albo która się odbędzie (we Lwowie), jak raczej o sposobność do pomówienia w ogóle o krajobrazie morskim, który w sztuce polskiej niema jeszcze ani tradycji ani też swojej historji i który dopiero teraz zaczyna powstawać i rozwijać się jako emanacja nur­

tujących w społeczeństwie prądów, z ideją morza polskiego związanych.

Z drugiej znowu strony dzieła sztuki, przedstawiające morze, stosowanie do tkwiącej w nich siły piękna i potęgi uczucia, wywierają też na społe­

czeństwo swój wpływ w kierunku realizacji idei morza polskiego, bez cze­

go Polska nie może być wielką i potężną.

Jednakże krajobraz morski wymaga nietylko specjalnych studjów, lecz także specjalnego przejęcia się życiem morza, jego ideją, jego tchnieniem szerokiem, a także specjalnego odczucia indywidualnego charakteru każ­

dego poszczególnego morza — w jego odrębnej gamie barw i charakterze

(8)

6 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y Nr 2

nastroju. Irwty bowiem wyraz ma Bałtyk, a innym tonem nastrojowym przemawia do nas Morze Czarne lub czysty lazur wód Adryatyku. I tutaj właśnie podkreślić należy jako szczegół decydujący, że w sztuce polskiej—

jako emanacji uczuć i myśli narodu, posiada znaczenie i zaważy na szali dalszego rozwoju tylko krajobraz morski Bałtyku. Wszystkie inne widoki morza — chociażby to były najpiękniej namalowane zorze północne na Morzu Białem, lub egzotyczne nastroje morza pod zwrotnikowego — będą posiadać oczywiście odpowiednią wartość jako dzieła sztuki w swoim ro­

dzaju nawet ciekawe, lecz dla narodu polskiego, jego wysiłku duchowego i kultury, a tem samem i dla historji sztuki polskiej, pozostaną one bez znaczenia, olbowiem przyszłość Polski związaną jest z Bałtykiem i tylko przez krajobraz Bałtyku znajduje swój wyraz ideja morza polskiego w sztuce.

Odczuwają to też i zaczynają rozumieć nasi artyści. Na wspomnia­

nych powyżej wystawach, urządzanych przez Koło Marynistów Polskich i L gę Morską i Rzeczną widzieliśmy też tylko obrazy, których motywem były fale Bałtyku. Nawet Kazimierz Stabrowski, rozmiłowany w widokach z pod włoskiego nieba, przyczem czysty lazur wód Adryatyku, żółte spa­

lone słońcem piaski lub skały nadbrzeżne w połączeniu z soczystą ziele­

nią drzew, dawały mu natchnienie do stwarzania nadzwyczaj efektownych harmonji barwnych w licznym szeregu obrazów, wyjeżdża ostatnio nad Bałtyk, studjuje ton zasadniczy i charaktek polskiego morza i znowu stwa­

rza wspaniałe obrazy, lecz już utrzymane w tej gamie barw i w takim nastroju, jaki tam, nad Bałtykiem, odczuł i zobaczył. 1 tak na wystanie

„Naize Morze i Rzeki" w Wilnie zajęło dominujące stanowisko większych rozmiarów płótno K. Stabrowskiego p. t. „Wypoczynek mew"— obraz utzy- many w gamie barw szaro-fiolotowej, w nastroju swym i wyrazie dający nam odczuć ten bezkres morze i przestrzeń, którą odbyć musiały odpo­

czywające na wybrzeżu mewy. Obraz ten też znalazł już w pierwszych dniach wystawy nabywców.— Wawrzyniec Horembalski jest jednym z tych nielicznych artystów, których prace cechuje zawsze świeżość tonu i czy­

stość koloru. Niewielkich rozmiarów obraz „Na plaży w Helu" jest szkicem do większego, olśniewającego walorami światła i powietrza obrazu, który pod tym samym tytułem wystawiony był w Warszawie w Tow. Zachęty.—

Stanisława Rupniewskiego akwarele: „Typ rybaka", bardzo dobry w wyra­

zie, oraz „W porcie Gdyńskim" wykazują brawurową technikę akwarelową przy słabszem poczuciu kolorytu, lecz m ają swój styl.

Większa kolekcja (26) krajobrazów morskich Franciszka Szwocha jest już wyrazem poważniejszego wysiłku artystycznego w danym kierunku i wymaga specjalnego omówienia, a w szczególności jego większych roz­

miarów obraz „Burza na m orzu", którym rozhukane fale tak intensywnie dają nam odczuć całą potęgę tego żywiołu, a zarazem i tragiczne położe­

nie pasażerów statku, który zdała od brzegu, zbryzgany pianą bałwanów, zdaje się czynić już ostatnie wysiłki utrzymania się na powierzchni. Chmury, przestrzeń i woda mają tu swoju właściwe tony kolorytu— wybornie shar- monizowane, intensywnie odczute i rzucone na płótno z przekonywującą s łą. Podobne walory ma mniejszych rozmiarów obraz Franciszka Szwocha p. t. „Deszcz na morzu" z odpowiednim kolorytem wody. Obrazy „Cisza przed burzą", „Zatoka przy zachodzie słońca", „U brzegów Jastarni" mają bardzo bogatą harmonję kolorystyczną i odtwarzają nadzwyczaj ciekawe momenty nastrojowe przyrody. Zajm ujące są również typy rybaków oraz te sceny rodzajowe z życia ludzkiego, jakie w harm onji z wodą się kształ­

tują, jak „Powrót z połowu", „Przy sieci", „Wnętrze chaty rybackiej",

(9)

Nr. 2 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y i

a także widoki niektórych jezior i rzek. Jednakże większość tych obrazów nie jest dociągniętą do właściwego poziomu.

W łodzimierz Nałęcz położył dla malarstwa polskiego, a w szczegól­

ności malarstwa morza, niewątpliwie wielkie zasługi. On też pierwszy m a­

lować zaczął naszą nową chlubę i dum ę narodu — okręty polskie z .r o z ­ piętą polską banderą. Jednakże należąc do starszej generacji artystów polskich, lekceważy on te zdobycze, jakie w dziedzinie uwydatnienia wa­

lorów światła i powietrza przekazał nam już impresjonizm, i stąd też większość jego obrazów, pom im o nawet dość silnej gamy barw, jak w obra­

zie „Wieczorne morze", ma koloryt zbyt ciężki i mało przezroczysty.

A przedewszystkiem fale morskie, malowane niekiedy tylko bielidłem, które oznaczać ma pianę, nie dają nam wrażenia płynności i zmienności tego żywiołu, ale są czemś stałem, zbyt materjalnem i skostniałem.

Odnosi się to jednak tylko do niektórych obrazów W łodzimierza Nałęcza. Większość z nich bowiem jak przedewszystkiem „Eskadra na­

szych trawlerów", malowana w rzadko spotykanym kolorycie przed wscho­

dem słońca, albo „Odpłynięcie Lwowa" z rozpiętemi żaglami, wreszcie

„Wert Zeda" w porcie Gdańskim o zachodzie słońca, są to dzieła zajm u­

jące pięknie skomponowanym motywem i harm onją barwną.

Prace uczenic W łodzimierza Nałęcza z jego szkoły w Rożewie wyka­

zują na ogół wszystkie zalety i wady prac ich mistrza.

I tak Janiny Dołżyckiej „Fala 1" i „Fala II" mają ten sam martwy koloryt, a tuż obok, jej „Łodzie na brzegu" w silnej gamie barw zacho­

dzącego słońca, są pięknem i zajmującem dziełem sztuki.— Jadwigi Wyso­

kińskiej „Bajka z morskiego brzegu" zaciekawia fantastycznym pomysłem kompozycji. — Zofji Stankiewiczówny „Samotne drzewa" i „Kwitnący krzak"

są to jeszcze rzeczy bardzo słabe. — Stanisławy Kozickiej „Szkic morski"

nie pozbawiony jest zalet malarskich.

Jak m łodą jest marynarka polska i wogóle styczność Polski z morzem, tak stosunkowo młody jest krajobraz morski w malarstwie polskiem. Powy­

żej wspomniane wystawy są pierwszym etapem w jego świadomem swych celów rozwoju. Polski krajobraz morski się tworzy — otwórzmy dla niego

serca! Feliks Lubierzyński.

ZADUSZKI.

KU UCZCZENIU Ś. P. JANA KASROW1CZA.

Dzwięczą tony... dzwonią dzwony — wrót cmentarnych — hasło!

...wola... płynie...

w późnej dnia godzinie...

Od cmentarnych wrót daleko odezwały się gdzieś echa...

— hasła dzwonów, tęsknych tonów Łzawią w nocy w kirach czarnych zamyślone...

smutne oczy...

przeszłość chowa­

j ą rozgrzesza natłok gości, niosąc ognie, niosąc wieńce.

U cmentarnych wrót się tłoczą niezliczeni śmierci jeńce!

Pochód gromnic — lawa świateł...

na cmentarne płynąc szaty żywe życie wlecze w swaty.

Luna świateł podsycana

ciepłem świec tysiąca...

prześwietlona, roziskrzona, wonią wosku otoczona ...garnie... tuli...

w swe objęcia oblubieńca —

—■ iictsia U/-WUHUW) iuiiuw rodzą obraz z dni minionych...

Po przez wsie i po przez miasta rozełkane płyną tony —

wrót cmentarnych dzwonią dzwony.

Polska noc listopadowa

W niezmierzonych zwałach kości — śmierci jeńca!

Stankluio Hermanowicz,

(10)

P R Z E G L Ą D AR T Y ST YC ZN Y

Z A k ł A D r W P O M G A T O D S K l

WŁ\I)V/ŁVWA

STRZEDZINSklEGOV I LNO-Y L.Z\MIvO^\(2

1 / Z TEATRÓW STOLICY.

DEKORACJE I DEKORATORZY.

Przekonanie, że dekoracja teatralna stanowi najważniejszy czynnik artystyczny przy wystawieniu dramatu na scenie, należy już do przeszłości.

W Warszawie jednak wszystkie teatry, idąc za wzorem teatrów Szyfmana, nacisk główny kładną na dekorację i kostjumy, zaniedbując „słowo m ó­

wione", które jest integralną Częścią sztuki scenicznej, zaniedbując muzyka i śpiewaka w operze, a tancerza w balecie. Bywały przedstawienia, że bo­

gata i silna w kolorach dekoracja położyła sztukę, a to z tego powodu, że widz teatralny nie m ógł przez trzy godziny wytrzymać natężenia wzroko­

wego, do jakiego go zmusza ta dekoracja zwykle zbyt ciemno oświetlona—

zmęczony opuszczał teatr szerząc wśród znajomych opinję, że sztuka jest męcząca i nudna. — Dekoracja — a raczej przestrzeń sceniczna — winna być tak skomponowaną, żeby suggerując fantazji widza miejsce, w którem się akcja dramatu odbywa — nie narzucała się swoim realizmem, a raczej na trzeci plan usuwała. Nie powinna być malarskiem tłem, lecz elementem przestrzennym sztuki scenicznej — tak jak głos i dykcja aktora jest rów­

nież jednym z takich elementów. W wielkich dramatach narodowych, gry­

wanych w Persji, nie używa się żadnych dekoracyj prócz podwyższenia, za którym jest zasłona, z po za której wychodzą aktorzy. To w zupełności wystarcza.

Im głębszy dramat i im więcej ma w sobie poezji — opartej o rytm i rym, tem mniej potrzebuje dekoracji i wogóle akcesorjów. Aktor dobrze mówiący wiersz i przeistaczający się w lektora dramatu, nie potrzebuje żadnego tła dekoracyjnego, ażeby bezpośrednio kontakt psychiczny z wi­

dzem zawiązać. Dekoracja mu przeszkadza, dekoracja odprowadza uwagę widza na inne plany, na plany wizualne, gdzie zrywa się łączność z poezją dramatu. — Jednak teatry warszawskie są niepoprawne i z wielkim kosz­

tem i nakładem wystawiają sztuki — deprawując przez to widza, który się przyzwyczaja do ciekawostek pseudo-malarskich, a poniechuje istotne wra­

żenie ariystyczne, jakie daje teatr Warszawa ma znakomitych dekoratorów teatralnych. Karol Frycz, Wincenty Drabik, Wodyński, Śliwiński i bracia Pronaszkowie okazali niezwykłe zdolności w tym kierunku— idą oni ciągle z biegiem czasu, wprowadzają w dekc racje teatralne nowe koncepcje malarstwa, znane pod nazwą futuryzmu, kubizmu, neoimpresjonizmu, etc...

Bardzo pomysłowym jest dekorator teatrzyków „Qui pro quo“ i „Perskie­

go oka“ Galewski — w tych teatrzykach opartych o nikią treść; choć we­

sołą i satyryczną, dekoracja słusznie wychodzić w nna na pierwszy plan, umiejętnie pokrywać pewne braki kształtów ciała kobiecego, tuszować, a równocześnie śmiałem doborem kolorów i oświetleniem bawić i uroz­

maicać widzowi dwugodzinny pobyt w teatrzyku. A rt,

(11)

„KSIĄŻĘ NIEZŁOMNy" W PODCHO. ĄŹÓWIE.

Wielkie wrażenie w Warszawie wywarły przedstawienia spolszczonego prześlicznym językiem Słowackiego poematu dramatycznego „Książę Nie­

złomny" Calderona, wykonane przez zespół Reduty pod golem niebem na dziedzińcu Szkoły Podchorążych — podobnie jak w Wilnie na dziedzińcu uniwersyteckim. Doskonała gra artystów, pomysłowa inscenizacja, oraz sze­

reg znakomitych efektów zyskały szczere uznanie publiczności warszaw­

skiej, która wdzięczną była zespołowi Reduty za dostarczenie jej tak pod­

niosłych wrażeń estetycznych i uzmysłowienie tkwiącej na dnie duszy na­

szej tęsknoty ku wielkim ludziom i ku wielkim czynom, której wyrazem jest ten przedziwną moc w naszych duszach wzbudzający poemat.

N. Niovila.

Z TEATRÓW ŁÓDZKICH.

TEATR MIEJSKI pod dyrekcją A. Szyfmana.

Sezon 1925/26 r. w teatrze miejskim zakończył się występami p. Ćwik­

lińskiej w „Szkole Kokot" komedji Arm ont’a i Qerbidon’a. Ostatniem przed­

stawieniem sezonu teatralnego była 18 lipca farsa amerykańska Hopwood’a

„Nasza żonusia". — Wznowienie przedstawień w teatrze miejskim nastąpi 27 sierpnia.

TEATR LETNI.

W pięknym ogrodzie Staszica (ul. prez. Narutowicza) powstał w czerwcu r. b. Teatr Letni pod kierownictwem p. Tatarkiewicza. Delegowano doń z teatru miejskiego kilka poważnych sił, jak np. p. Jarkowską, Grylewską i in. Niestety artyści stosując się do poziomu kulturalnego Łodzi i wym a­

gań publiczności, występują w tandetnych — wypocinach jak np. rewja łódzka p. t. „Hallo Łodzianki" lub kino-rewja „Chcę zostać gwiazdą".

Lecz łodzianie bawią się, teatr wypełniony po brzegi.

TEATR PO PULAPNy pod dyrekcją Józefa Pilarskiego.

P. Józef Pilarski, znany aktor, stworzył w r. 1923 na zasadach spół­

dzielczych z dobrym zespołem aktorów teatr przystosowany do wymagań szerszych mas łódzkich, zwłaszcza robotników i inteligencji pracującej.

W ten sposób została nawiązana nić tradycji do przedwojennego Teatru Popularnego pod dyrekcją ś. p. Mielewskiego i Bolesławskiego. Należy podkreślić, iż Teatr Popularny propaguje wyłącznie twórczość rodzimą, co zeń czyni placówkę niezwykle pożyteczną pod względem oświatowym.

Jeśli dodamy ciągłe przedstawienia dla młodzieży szkolnej, wojska oraz bezpłatne dla bezrobotnych — to będziemy mieli obraz potężnej roli Teatru w dziejach krzewienia kultury w Łodzi. — Z zespołu aktorskiego pozwolę sobie wymienić nazwiska b. zdolnych naprawdę sił, a więc: re­

żyser p. Marjan Bielecki, panie: Bartoszewska (znana artystka, w ub. r. o b ­ chodziła 45 letni jubileusz pr y artystycznej), Bronowska, Brandtówna, Zielińska i Rosfańska; panowie: Puchalski, Moranowicz, Górecki, Urbański i Bolkowski. Działem dekoracyjnym kieruje świetny art. mai. Bolesław Kit- kowski. — Kierownictwo artystyczne i techniczne spoczywa w rękach wy­

bitnego artysty i organizatora oraz twórcy teatru p. dyr. Józefa Pilarskiego.

I. Z— Leliwa,

Mr l P R Z E G L Ą D A RT Y ST YCZN Y

(12)

10 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C ZN Y Nr Ź

Z TEATRÓW WILEŃSKICH.

PRZYSZŁY SEZON TEATRALNY W W ILN IE

O kształtowaniu się przyszłego sezonu teatralnego w Wilnie udzielił nam p. dyr. Rychłowski następujących informacji.

Nowy sezon teatralny w W ilnie jak i w Grodnie rozpocznie z po­

czątkiem września pod ogólnem kierownictwem p. Jul. Osterwy, przyczem w gmachu teatralnym na Pohulance będzie grywał zespół „Reduty" po­

ważniejszy repertuar z literatury polskiej, a w gmachu teatralnym w „Lut­

ni", który również pozostawać będzie pod ogólnem kierownictwem p. Oster­

wy, utworzony zostanie pod dyrekcją p. Rychłowskiego specjalny zespół który grywać będzie repertuar lżejszy z zakresu literatury zarówno pol­

skiej jak i obcej, oraz repertuar specjalnie rozrywkowy, t. j. krotochwile i farsy. Zespół do tego teatru jest już prawie skompletowany i składać się będzie przeważnie z artystów, znanych już W ilnu z czasów poprzedniej dyrekcji p. Rychłowskiego. Dotychczas pertraktacje zakończone zostały z p. p. Frenklówną, Millerową, Kuszlówną, Jasińską i Mallanowicz - Nie­

dzielską oraz p . p. Wyrw.cz - Wichrowskim, Piwińskim i Detkowskim.

W teatrze na Pohulance zaś pozostanie ten sam zespół „Reduty", co w ubiegłym sezonie, lecz możliwie również zasilony tylko nowemi si­

łami, gdyż wyłoniony z niego będzie specjalny zespół dla Grodna i pro­

wincji. W teatrze polskim w Grodnie, który na mocy umowy z magistra­

tem m. Grodna, oddany teraz został zespołowi „Reduty", grywać będzie specjalnie wyłoniony zespół pod odrębną dyrekcją, a pod ogólnem kie­

rownictwem p. Osterwy, 16 dni w miesiącu, a resztę dni w Białymstoku i innych miastach prowincjalnych. W dniach, kiedy ten zespół będzie na prowincji, dojeżdżać będzie do Grodna zespół „Reduty" z Wilna, a w tym samym czasie w W ilnie w teatrze na Pohulance urządzane będą koncerty symfoniczne z udziałem wybitnych solistów oraz przedstawienia zespołu operowego pod kierownictwem p. Adama Ludwiga.

Ponadto zawarł p. Osterwa z dyrekcją Teatru Narodowego w W ar­

szawie umowę, że wzamian za występy gościnne p. Osterwy w Teatrze Narodowym, dyrekcja tegoż teatru obowiązuje się wypożyczać dla W ilna kostjumy stylowe i części dekoracji oraz nie czynić przeszkód w sprawie występowania wybitnych artystów z zespołu Teatru Narodowego na tere­

nie W ilna. Dla prowadzenia działu muzycznego pozyskał p. Osterwa w spół­

pracę p. p. dyr. Młynarskiego, Fitelberga, Dołżyckiego i innych, którzy będą przyjeżdżać do W ilna i dyrygować koncertami.

ZAKOŃCZENIE SEZONU LET-NIEGO W „LUTNI".

Na początku lata było W ilno przez pewien czas zupełnie pozbawione teatru. Dlatego też z pewną wdzięcznpścią uznać należy wysiłek p. Leona Wołłejki, który zebrawszy szczupły coprawda zespół, stworzył na własne ryzyko gmachu „Lutni" teatr— można powiedzieć— popularny (ze względu na niskie ceny biletów), chętnie odwiedzany przez publiczność. O d dnia 10 lipca zespół p. W ołłejki wystawił następujące sztuki: „Dar poranka",

„Pokojówka szuka miejsca", „Orzeł czy reszka", „Gałganek", „Osiołkowi w żłoby dano", „Ja tu rządzę" i „Urwis", z których największem powo­

dzeniem cieszyła się stara krotochwila W. Rapackiego „Ja.tu rządzę", przy­

czem niem ałą atrakcją była wstawka baletowa oryginalnie przez wykonaw­

ców: panie N. i H. Korzeniowskie, Anetę Rejzerównę i S. Kontera skom­

ponowanych tańców plastycznych. Z artystów zespołu p. Wołłejki wysu­

nęli się na czoło: panie Pilatti, Kuszlówną i Hohendlingerówna, pp. K. Wyr- wicz-Wichrowski, Suchcicki, Łubiakowski, Brusikiewicz, i oczywiście p. Woł- łejko. Sezon zakończył się dnia 30 sierpnia. F . JL-

(13)

Nr. 2 PR Z E G L Ą D A R T Y S T Y C ZN Y 11

ART YSTA F O T O G R A F Wykonywa portrety, zdjęcia grupowe. »1 gl . , . reprodukcje planów, obrazów i wszel- |l L e o n a r d o i e m ć ł S Z K O kie prace w zakres fotografji wclio- i|

fi W ilno, Wielka 44. dz3ce’ (*

l l Odznaczony medalem za prace artystyczne oraz podziękowaniem od b. Pre- |J

ij zydnta Rzeczypospolitej Polskiej.

''i” 1'1 ''i” 11—1|~1'1 ''i” '1—''i” 1'—'u"'1— ''“ii

KRONIKA ARTySTYCZNA.

MUZyKA. .

Nowy system dźwiękowy i pro­

jekty nowych brzmień w orkiestrze.

W jednym z ostatnich n-rów m ie­

sięcznika „Muzyka" poddaje p. M a­

teusz Gliński krytycznej analizie le­

żący w osnowie współczesnej m u ­ zyki europejskiej system dźwiękowy dwunastopółtonowy, zaznaczając, że jest on dla dzisiejszych kom pozyto­

rów już niewystarczającym. W ciągu ostatniego 10-cio-lecia zaczęły też powstawać nowe szematy akustycz­

ne i nowe teorje harmoniczne, przy- czem większość kompozytorów i te­

oretyków opowiedziała się za syste­

m em ćwierćtonowym, którego pod­

stawy teoretyczne opracował kom­

pozytor czeski Alois Haba. — Ludo­

mir Rogowski zaś konstatuje odczu­

waną przez współczesnych kom po­

zytorów potrzebę dodania nowych barw dźwiękowych w orkiestrzte.

Z tego względu proponuje zbudo­

wanie trzech nowych instrumentów, z których pierwszym byłaby har­

monika szklana, drugim syrena, a trzeci instrument, którego nazwy nie podaje, a tylko omawia jego budo­

wę konstrukcyjną, powinien wywo­

ływać skrzeczenie o określonej wy­

sokości tonu i dać w orkiestrze dźwięki (lub akordy) o charakterze dziś nie istniejącym.

Kompozycje Konstantego G ał­

kowskiego. Pogrążonego v r.ichej pracy kompozytorskiej i pegayogicz- nei Konstantego Gałkowskiego do­

piero kilka koncertów, urządzonych w gim nazjum im. Lelewela z udzia­

łem b. uczenic cieszącej się ogól- nem uznaniem szkoły śpiewu p. Ja-

Marja de Carmarle. b. primadonna oper w Zagrzebiu i Osieku, zyskała na koncer­

tach w Wilnie dzięki prześlicznemu so­

pranowi koloraturowemu przydomek „sło­

wika wileńskiego".

niny Toczyłowskiej, żywiej przypom ­ niało Wilnu. Szczególniejszy sukces zdobyły wykonane przez p. Helenę Zubow iczow ą,—artystkę, obdarzoną zresztą pięknem sopranem o krysta- licznem brzmieniu i koloraturą, — pieśni K. Gałkowskiego „Senne ró­

że", „Zadumał się świat" i mazur, następnie zaśpiewane z dużem po­

czuciem m uzycznem przez p. Ste- fanję Grabowską kompozycje „Ani ja chciałbym" i „Nakarmiłem się piołunem", oraz wykonany przez p. Bronisławę Jagminównę (pełny, piękny mezzo-sopran) i p. H. Zu*

(14)

12 P P Z E G L Ą D A R T Y ST Y C ZN Y Nr. 2

P A Ł A C SZTUKI

®0<3&00<3S>00<3S>00<3Z>0!)<3Z>OD<2E>00<3£>00<2£>00<3S>CO<32E>00<2SE>CO<3Z>OOe*2>0®

S T A Ł ^ W Y S T A W A D Z IE Ł S Z T U K I A A N T Y K W A R N IA I S A L A L IC Y T A C . g

Kupno — Komis — Sprzedaż — z wolnej ręki i przez licytację: S

antyków, bronzów, ceramiki, szła, parcelany, uhrazów, sztychów, książek, W

_ kilim ów , dywanów, tkanin, oręża, zegarów, mebli i r. p. Urządzanie spec- s j? jalnych wystaw i licytacji prywatnych kolekcji dzieł sztuki, księgozbio- a

W rów, stylowych urządzeń m ieszkaniowych i t. p. W

g Licytacje o d b y w ają się co dw a ty g o d n ie . 3

A Biuro czynne codziennie (prócz świąt) od 10 r. do 7 po poł.J A W a rs zaw a, u l. T rę bac k a 2, 1-sze pię tro . T elefon 317-87. ^

®O<*E>OO<32>OJCSS£>0O<3DOOcS2>O0C3£)OOC2E>OOCS2>O0<SDOOC2DO3Ca£)O0CS>OO<325O®

bowiczową duet p. t. „Krakowiak"

do słów E. Słońskiego. Należy także przypomnieć, że K. Gałkowski jest autorem opery w 3 aktach p. t. „Cy- ganię", której libreto sam opraco­

wał według Puszkina. Opęra ta od ­ znaczoną została nagrodą Konser- watorjum Piotrogrodzkiego w 1908r.

1 tamże była wystawianą. Pozatem kompozytor posiada w tece niewy- dane dotąd utwory: symfonję D-dur, 2 suity smyczkowe, kwartet smycz­

kowy, śpiewy solowe, duety, tercety, chóry oraz chóry dla szkół, któremi powinni zainteresować się prze- dewszystkiem — nasi wydawcy.

Tworzenie Filharnionji w Wilnie.

Celem ożywienia i zogniskowania ży­

cia muzycznego grono muzyków, działających na terenie W ilna, wy­

sunęło myśl utworzenia stałej insty­

tucji muzycznej, pod nazwą „Towa­

rzystwo Filharmonji Wileńskiej". Sta­

tut tegoż T-wa został już przez władze zatwierdzony. Założycielami jego są p. p. prof. Michał Józefo­

wicz, dyr. Adam Wyleżyński, dr. Ta­

deusz Szeligowski, Konst. Marków, M. Zamsztejgman, A. Zieńkiewicz i S. Sledziński. Ponieważ życie m u­

zyczne W ilna zapadało dotychczas chronicznie na anemję finansową, przeto T-wo zamierza oprzeć swoją egzystencję na wzór Filharmonji W ar­

szawskiej, o poważne i rentujące się przedsiębiorstwo. Zapisy na człon­

ków T-wa przyjmuje skarbnik p. Bo- gobowicz, ul. Mickiewicza 21, (Bloc i Brun) codziennie, w godz. od 3 do

5 po poł. O. B.

Konserwatorium Muzyczne w Wil­

nie. Z dniem 1-go września rozpo­

czyna się w Konserwatorjum Wileń- skiem nowy rok szkolny. Program zajęć obejmuje całokształt wykształ­

cenia muzycznego w zakresie teore­

tycznym i praktycznym. Czynne są, jak w r. ub. klasy instrumentów so­

lowych i orkiestrowych: fortepianu, skrzypiec, śpiewu solowego, fletu, klarnetu, oboju, fagotu, waltorni, trąbki, puzonu i kontrabasu, a po­

nadto utworzone zostały teraz z no­

wym rokiem szkolnym dwie nowe

CO CO CO 03 CO El CO EJ ES CO EJ CO CO CO CO CO CO CO G3 CO ca CO CO CO CCS ca

0

00 00 00 00

S k le p w y ro b ó w w e łn ia n y c h

A. MOHL i S-ka

W IL N O , Z A M K O W A 8.

Poleca K ILIM Y, KAPY. P L E D Y , K O Ł D R Y wyrobu własnych warszta­

tów, pozatem w wielkim wyborze materjały na palta, ubrania i kostju- my dam skie i męskie oraz materjały na suknie damskie.

N ow ości sezonow e C eny n ajn iższe .

CO CO 03 CO 02 CO CO CO CO EJ CO CO EJ CO CO CO CO CO CO CO CO EJ CO CO CO CO

(15)

P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C ZN Y 13

®0<32D03C*S500CS2>00<3SDOOc3EDOO'taDOOCE2>00<32>OOCSDOO<3K>OOcSDOOGS2)CO<3EDO®

1 CUKIERNIE K. SZTRALLA 1

| W WILNIE |

| Ul. Wielka 2, Tel. 467. — Ul. Mickiewicza 22, Tel 468 |

| Wielki wybór karmelków, czekoladek i cukrów z wła- g

| snej fabryki |

®O<SED0O<32>OOC5SD00CSSE>00Ca£>O0«32DO0<32>OO«SDfl0C3!&00C32>0O«3EE>0O<32>00QS>0®

klasy: operowa i organowa. Z przed­

miotów teoretycznych wykładane są:

zasady muzyki, harmonji, kontra­

punktu, historja muzyki, i solfeggio.

Personel nauczycielski składa się z 22 wybitnych sił pedagogicznych i artystycznych.

Teatr Żydowski w Wilnie. W ży­

dowskim teatrze ludowym przy ul. Ludwisarskiej, pod kier. p. M.

Karpinowicza, występuje obecnie gościnnie znakomita artystka war­

szawska p. 1. Zylberg w starannie przez reżysera p. L. Szryftzecera wystawionej komedji muzycznej „Mi­

łość Kaukazka", muzyki S. Sandle- ra, w opracowaniu na orkiestrę I. Szlosberga. Obok p. Zylberk wy­

konują główniejsze role tej tryska­

jącej hum orem sztuki pani Nechame, artystka posiadająca bardzo ładny głos i dużo naturalnego wdzięku, utalentowany artysta K. Kadysz, jak również panie Lipowska, Jarosław­

ska, Litwinowa i p . p. I. Chasz, Try- ling, Gurwicz, Maksymow, Szapiro.

W akcie II-gim zyskuje huczne ok­

laski „taniec kaukazki" w wykona­

niu zespołu baletowego z udziałem p. Anety Rejzerówny. Chóry i or­

kiestra brzmią sprawnie pod batutą p. Leona Zelm ana. O. G

FILM.

Nowy film polski. Pod kierow­

nictwem znanej kinoreżyserki p. Niny Niovili dokonywane są obecnie zdję­

cia nowego wielkiego film u polskie­

go o tendencji antybolszewickiej p. t.

„W szponach szakali", według sce- narjusza prof. K. Krzyżanowskiego.

E. L ipow ska, artystka żyd. Teatru Ludo­

wego, stworzyła ostatnio kilka znakom i­

tych kreacji w sztukach ludowych.

SZTUKI PLASTYCZNE.

Wileński Dom Sztuki. W tych

dniach otwarty został w W ilnie przy ul. Mickiewicza 23, I piętro, „W ileń­

ski Dom Sztuki", którego celem jest urządzanie wystaw oraz sprzedaż i kupno obrazów, rzeźb, antyków, dywanów, kilimów i wyrobów sztuki stosowanej. Tego rodzaju impreza, ułatwiająca artystom zbyt swoich prac, a publiczności dogodne ^ch na- bycid była w W ilnie już oddawna pożądaną.

Z Miejskiej Galerji Sztuki w Łodzi. W r. 1924 z inicjatywy zna-

(16)

14 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C Z N Y ______ ______ Nr. 2

mesr*^(z rir^ (^ r^ a rr7 ^ (anr^Grr7^Csrx^GOC^<SacS<30C^<S0Ca)<SXS>(SXS>Ę

KONSERWATORJUM MUZYCZNE S S S2

(z p r a w a m i)

plac Orzeszkowej 9.

>> Now o utworzone klasy: O perow a i organowa. — Nauka gry na instru- W mentach solowych i orkiestrowych. — Śpiew solowy. — W ykłady przed- U m iotów teoretycznych. — Zespoły- kameralny, chóralny, orkiestrowy. (

» Pierwszorzędne siły nauczycielskie.

S Z ap isy przy jm u je S e k re ta rja t K o n se rw a to riu m od godz 4 — 6 wiecz-

nego działacza społecznego i litera- ła u siebie Miejska Galerja Sztuki ta p. M. Dienstl-Dąbrowy powstała wystawę zbiorową ś. p. Jana Styki w Łodzi Galerja Sztuki. Celem jej oraz jego synów Adama i T adeusza.

było krzewienie kultu piękna i ze- W maju odbyła się jubileuszowa spolenie nielicznej garstki talentów wystawa prac łódzkiego artysty-ma- artystycznych. W zrozumieniu po-|Mlarza Maurycego Trębacza, odcho trzeb duchowych ludności, pozba-j^|fdzącego w tym roku piędziesięcio- wionej słońca sztuki — poparli ini- lecie swej pracy artystycznej. Od cjatywę p. Dienstl-Dąbrowy prezy- 10 do 15 czerwca podziwiali łodzia- dent p. M. Cynarski oraz ławnicy pp. nie w M. G. Szt. wiosenną wystawę Z. Hajkowski i ‘ F. Kruczkowski. Po kompozycji kwiatowych znanego za- krótkiej tułaczce Miejska Galerja kładu ogrodniczego Wojciecha Sal- Sztuki otrzymała specjalny budynek Wy. Muszę z całą przyjemnością miejski w parku Sienkiewicza, który stwierdzić, iż p. Wojciech Salwa po dzięki wysiłkom dyr. p. Dienstl-Dą- za wykwitną znajomością techniki browy doprowadzony został do od- dekoracyjnej posiada duszę nawskroś powiedniego stanu. Obecnie Miejska artystyczną, która z żywego mater- Galerja Sztuki czyni wrażenie praw- jału układa barwne mozajki, nada- dziwego sanctuarium artyzmu, po- jąc kompozycjom głębsze znaczenie łączonego z subtelnym i niepośled- alegoryczne, że wymienię tylko ślicz- niego gatunku komfortem. Dodać ną „Polską Jesień", „Wachlarz Lady jeszcze należy, iż w Miejskiej Gale- Windermeer", „Błękitny ptak oraz rji Sztuki istnieje bogato zaopatrzo- „Pokój umarłym Żywym cześć . na czytelnia czasopism krajowych Następnie Miejska Galerja Sztuki i zagranicznych. Dopełnia ten naj- urządziła u siebie wystawę grupy przyjemniejszy kącik duchowy Ło- artystów „Jednoróg", zawierającą dzi— radjo. W kwietniu r. b. gości- bardzo cenne i wysoki poziom arty- g p nfnn«nnfnrannfnn»nn»nn»oa»oacaO0l00l00l0<X?0C0C0C0l0fl>0(y?C>00l00<00l0(3g

§ P O L S K A A R T Y S T Y C Z N A P R A C O W N I A K A M I E N I A R S K A

§ A. B A R A N O W S K IG O

g .u l. Rosa Nr. 14 (dom własny). g

o N agrod zon a złotem i medalami, posiadająca dużo zaświadczeń o solidnem 9 wykonaniu robót, wykonywa: pom niki figurowe rzeźbione z m arm uru,

8 granitu i kam ien a, oraz grobowce żelazo-betonowe i podm urow ania,

o ogrodzenia nadgrobków i t. d

o C eny d o stępn e. R o b o ta pie rw szo rzędn a.

8c c * o o*o a*oo»o c » o io o»o c*o c»o c»o o io c«o o io o io o»oo»oo»oq»o 0*0 OIO OIO C*00K>0»0aB

(17)

Nr 2 P R Z E G L Ą D A R T Y ST Y C ZN Y 15

!Oc^0O<22>O0<3?OOGE>O0<^>OO<S>OO<33OO<32>O()<32XOC2DOOCS>OO<3E>OO<32>Og

Ładna twarzyczka przy niezgrabnej, tęgiej figurze ginie!! $

o o

S Kto chce mieć szczupłą, zgrabną figurę, niech się zgłasza Si szvbko do ł?

O

§

szybko do Kto chce schudnąć tracąc w krótkim Zakładu Gorsetów

czasie i tanim kosztem 20 -30 funtów,

h . i . j J E A N E T T E

Kto chce korzystać z najnowszych udo- . . .

skonaleń w dziedzinie gorseciarstwa Mickiewicza 22.

■OC3£>00<S>00<2DOO<S£>OIJ«3S>00<3£>OOCSEDflO<3£»00<3*>00<S>00<3£)00<32>00<3SE>Oi

s

§ Chrześcijański Z ak ład A D C (< Zdjęcia pojedyncze i grupowe, por- |=F I* Fotografji Artystycznej trety i reprodukcje. — W ykonanie v ' I (dawn. Jaruszejkis) szybkie i tanie. - Zakład otwarty Jf ś* i.r! U „ ... , , w dni powszednie od 9 zrana do

j l W iln o , ul. M ickiew icza 12 6 wiecz.; w niedzielę i święta od 10 il

|j dom B. Sztralla (wejście z Tatarskiej) zrana do 3 po poł fi

styczny wykazujące prace Jana Rub- Juljana Fałaka i K arola* Wierusz- czaka, Stanisława Dąbrowskiego, Kowalskiego; na listopad— wystawa Eugenjusza Ejbisza, Jerzego Fedko- grupy artystów poznańskich „Świt", wicza, Jana Hryńkowskiego, prof. Sezon jesienny w Pałacu sztuki.

Felicjana Szczęsnego - Kowarskiego, Obecnie następujący sezon jesienny Władysława Krzyżanowskiego, Ro- zaznaczył się w Pałacu Sztuki przy mana Orszubskiego i Wacława Za- ul. Trębackiej Nr. 2 w Warszawie wadowskiego. Na wrzesień projek- znacznie ożywionym ruchem sprze- towaną jest wystawa: „dobrego i złe- dażnym antyków, bronzów, dywa- go smaku" (sztuka wnętrza); na nów. Urządzoną została także wy- październik—wystawa zbiorowa prac stawa dziel wspólczsnych artystów.

■ r a r a r a r a r a r a r a r a c a o j E S i s j E a E a c g s s r a i a r a r a r a c a c o o s c g r a i

| Kr em - - - My d ł o - - - Puder ^

| C A Z I M I metamorphosa g

g przeciw piegom, wągrom, zmarszczkom i innym wadom cery. jjj

■ CO CO C O CO CO CO CO CO CO CO CO CO CO CO CO 0 3 CO CO CO CO CO CO CO CO CO CO ■

i Lycee franca is m ixte |

| Cecile Cliidlovska, rue Mickiewicz 11 — 11 a Yilno. f

(Fonde en 1922).

Langue franęaise comme langue d’enseignement. Programme des S lycees de garęons de France. 10 classes et classe-preparatoire. W Langue etrangere — 1’anglais. ®

^ Bureau ouvert chaque jour de 9 hres a 1 hre. |j

■ c a x ® e x s ) s x t £ ) ( 2 x a c 2 x s c 9 x s s a ® ® * ® s a c z ) c a x s < a a c s ( 2 - c s ) ® x 5 ) «

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzie często do Pesztu w odwiedziny do dzieci, lecz żony nie zabrał nigdy z sobą, musiała się tylko zadowolić wiadomością, że chłopcy dobrze się

Ponadto każdy przejaw twórczości, aby stać się dziełem sztuki, musi zawierać w swej formie i treści te elementy piękna, które są stałe i niezmien­.. ne,

Pożądanem jest jednak, ażeby Towarzystwo Szerzenia Sztuki Polskiej wśród obcych w dalszym rozwoju swej działalności nie stało się placówką wyłącznie

Ponieważ biadał na dającą się we znaki szarzyznę i m onotonję życia, począłem go na ­ mawiać, aby zainstalował u siebie radjo... postanow iło wespół z

leży zatem reprodukować na ekranie, oddalonym od rozgrywającej się sceny o tysiące kilometrów, serje szybko po sobie następujących zjawisk optycznych, przyczem

tetu organizacyjnego przedstawiciele poselstwa czeskiego w Warszawie dla nawiązania kontaktu a jednocześnie także o lokal w gmachu Iow. Kazimierz Strzemiński

kolorów tapet i mebli; rytm zaś tyczy się głównie linji, fałd firanek, zestawienia sprzętów, symetrja i proporcja — jakości sprzętów, a kompozycją jest

Ze wszystkich współczesnych znanych mi systemów estetyki, haj- właściwszemi do badania piękna wydają mi się metody, wskazywane przez estetę francuskiego Wikiora