• Nie Znaleziono Wyników

Modrzewska w ostatnich latach życia - Teresa Kurowska - fragment relacji historii mówionej [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Modrzewska w ostatnich latach życia - Teresa Kurowska - fragment relacji historii mówionej [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TERESA KUROWSKA

ur. 1931; Tykocin

Miejsce i czas wydarzeń Szwecja, okres powojenny

Słowa kluczowe Szwecja, PRL, Krystyna Modrzewska, pobyt w domu opieki, wspomnienia, śmierć, kremacja, pogrzeb, spuścizna,

Modrzewska w ostatnich latach życia

Zimą chodziła bez rękawiczek, a ręce miała tak ciepłe, jak by tylko od pieca były odjęte. Czytała dużo. Lubiła posłuchać dobrej muzyki. Początkowo miała jeszcze te wspomnienia wojenne, te okrutne, od których się potem odcięła i nie chciała już w ogóle na ten temat rozmawiać, powiedziała, że zamknęła ten rozdział i już go nie ma.

Widziałam, że gdy jest tutaj, to chodzi po swoich ulicach. Przede wszystkim żyła wspomnieniami i ostatnio tymi wspomnieniami dobrymi – że była w Lublinie, że mieli ten dom, „Tu była kamienica mojego taty” czy „Tam mojej babci sklep był”. To było dla niej bardzo charakterystyczne ostatnio, że wracała do wspomnień, ale do tych sprzed wojny, do tamtych lat, kiedy była w jakiś sposób szczęśliwa; mimo że miała te swoje problemy, to jednak była szczęśliwa, bo była z rodziną, z kochającymi ją ludźmi, z matką.

Ostatni raz widziałam ją w 2006 roku, potem już nie przyjeżdżała, dyskutowałyśmy na temat życia, na temat małżeństwa, na temat dzieci. Lubiła dzieci, bardzo lubiła moje wnuczki, tak się nimi troskliwie zajmowała. Chciała nawet, żebym przyjechała z którąś z wnuczek, ale potem ona już była bardziej chora, tak że już nawet czyjś przyjazd byłby dla niej męczący, mówiła: „Nie mogłabym was nigdzie już zawieźć”, bo już nie jeździła samochodem, a chciałaby nas po Szwecji obwieźć. Te jej częste telefony były fajne, jak dzwonił telefon bardzo późno wieczorem, to wiedziałam, że to na pewno będzie ona: „Co słychać? Wiesz, bo tak sobie pomyślałam, chociaż dwa słowa z tobą zamienię”. Czyli ta samotność ją wykańczała w tym domu opieki.

Mówiła: „Nic nie mam. Miałam taki piękny dom, wszystko to straciłam, mieszkam teraz w tym domu z ludźmi, z którymi mnie nic nie wiąże, z ludźmi bardzo prymitywnymi. Ciężko mi jest”. Bardzo dobrze się nią opiekowano w Szwecji. Mówiła:

„Słuchaj, pozwalają mi przyjechać do Polski, ale mam brać opiekunkę. A po co mi ta opiekunka? Mnie trzeba wsadzić w samolot, a w Warszawie mnie odbiorą. Ja im tak tłumaczę, a oni nie chcą. A ja opiekunki nie będę ze sobą wiozła, bo ja chcę odpocząć”. Nosiła zawsze na szyi na takiej taśmie dzwoneczek i jeżeli zadzwoniła, to

(2)

w sekundzie zjawiała się pielęgniarka – i to ją bardzo cieszyło, że ma taką opiekę, że może w każdej chwili liczyć na to, że ktoś się zgłosi i pomoże. Poza tym mówiła:

„Wiesz jeszcze co mnie denerwuje? Przychodzi ten babsztyl tyle razy dziennie, ile razy ja muszę brać leki. Jeszcze nie wytrze butów, naniesie śmieci, a potem siedzi i czeka aż ja połknę te leki. Oczywiście, że nie wszystkie bym połknęła, mogłabym zapomnieć”. Ona miała tam parę osób, do których chodziła na święta, na wigilię.

Poza tym miała tam kilka osób znajomych z miejsca pracy.

Zmarła w Szwecji, tam ją skremowano, a prochy wyrzucono do morza – takie było jej życzenie. Mówiła: „Ja mam już wszystko załatwione i będzie tak, a nie inaczej”. Jej dziadek był jakimś ważnym rabinem, miała po nim jakieś pamiątki, gdzieś to wszystko rozdysponowała – w Szwecji czy może gdzieś do Polski przesłała do muzeów – tego nie wiem, bo ona o tym dziwnie nie chciała mówić. Może dlatego, że jeżeli się rozmawia o tym, jak się likwiduje to czy tamto, to tak jakby się człowiek przygotowywał do śmierci, a ona się nie chciała przygotowywać, ona chciała umrzeć o tak, z chwili na chwilę.

Data i miejsce nagrania 2012-05-29, Białystok

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opowiedziała mi, że jej mamę przechował ksiądz w Lublinie, ale chciała jeszcze zabrać część swojej rodziny dalszej, znalazła dla nich schronienie i kiedy przyjechała,

Nawet w tej Szwecji – mieszkała w Uppsali, potem przeniosła się gdzieś nad morze i nie czuła się tam dobrze, potem wróciła z powrotem do Uppsali?. Właściwie odżyła medycznie

Ona się tu czuła taka opuszczona przez wszystkich, bo rodziny nie miała, to był taki czas, kiedy pogardzano ludźmi, którzy myśleli inaczej; nie było tolerancji, to był

Tylko tyle nawędrowała się przecież, po tej Szwecji również, mieszkała w tych dwóch czy trzech miejscach i miała ogromny żal do tych, którzy ją namówili, była niezadowolona

To nie jest miejsce, ale gdyby można było z nią porozmawiać, to w rozmowie by wyszło, czy ten uśmiech to jest uśmiech grzecznościowy, czy ten uśmiech mówi

Drugi to jest ten, jak nie widzieliśmy się tyle czasu i napisałam, że będę w Nałęczowie, podała mi swój adres, gdzie jest, później pojechałam tam z wnuczką, zatrzymałyśmy

Ja jej w pewien sposób współczułam, że ona pochodzi z tego narodu, że tyle przeżyła i została z tą goryczą i żalem, że musiała być członkiem tej grupy

Ten mój żal do tego, że musiałam wyjechać z kraju, ta niechęć, którą czułam, jaką w stosunku do mnie mieli inni ludzie, to mnie właśnie motywowało do tego, żeby być