• Nie Znaleziono Wyników

Maurycy Mochnacki i obóz Czartoryskiego : Inedita z września - listopada 1834 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Maurycy Mochnacki i obóz Czartoryskiego : Inedita z września - listopada 1834 r."

Copied!
46
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

T A D E U S Z KOZANECŒCI

Maurycy Mochnacki i obóz Czartoryskiego

(Inedita z w rześnia — listopada 1834 r.)

N iesposób zrozum ieć ostatniego okresu życia i działalności M aurycego M ochnackiego (a tym sam ym pu blikow an ych niżej dokum entów ) bez p o ­ bieżnego ch oćb y przypom nienia je g o p oglą dów na spraw ę in su rek cji p o­ cząw szy od 1831 r. W y d a je to się tym k on ieczniejsze, że z ogólnie przyjętą w przeszłości tezą o p olity czn y m „z w r o c ie “ M ochnackiego w roku 1834 łą­ czono (dom yślnie lub bezpośrednio) tezę o gw ałtow n ej zm ianie jeg o d o­ ty ch cza sow y ch p oglą dów . Teza ta — a g łosił ją ja k o jed en z p ierw szych L u d w ik N a b i e l a k — jest, m oim zdaniem całkow icie nieupraw niona. E w olu cja p oglą dów M ochnackiego zaczęła się o w iele w cześniej od do­ m niem anego „p rze ło m u “ . P oczątek je j należy um ieścić w drugiej p o ło ­

w ie pow stania listopadow ego.

Osią poglądów sp o łe czn o -p o lity czn y ch M au rycego M ochnackiego, jest n iew ątpliw ie p ro b le m in su rek cji i je j zw iązku z „r e w o lu cją so cja ln ą “ tj. z przem ianam i społecznym i. W lu tym 1831 r. M ochnacki w ierzy jeszcze, że da się p ołączyć rew o lu cję socja ln ą z insurekcją. Jest przekonany, że ci, co „n ie w ierzą w d y p lom a ty k ę“ , c i p o w o ła ją m asy do życia, dla pogn ę­ bienia w ro g ó w w w strząśnieniu so cja ln y m znajdą potrzebną siłę ku roz­ winięciu. .in su re k cji“ 1. R ozum ie doskonale, iż je d y n ie przez zasadniczą ..zmianę w ew n ętrzn ych stosunków “ , tj. pow ołan ie „w iększości ludu p o l­ skiego do praw człow iek a“ , „porów n a n ie w szystkich z sobą“ 2 (tj. szlach­ tą) pow stanie m oże zw yciężyć. G rozi szlachcie „w strząśn ien iem w e ­ w n ętrzn ym “ i w ierzy, że ono nastąpi, je ś li szlachta nie zgodzi się d ob ro­ w o ln ie ma przem ianę socjalną. W y p ły w a to u n iego z przekonania o istnieniu sił społeczn ych zd oln ych do dokonania ow ego „w strząśnienia

w ew n ętrzn ego“ . Siły te w idzi w „m ieście“ , „lu d zie W arsza w y“ sprzy­ m ierzon ym ze szlachtą z T ow arzystw a P atriotycznego.

Po 15 sierpnia 1831 roku M ochnacki zm ienia zdanie: „w strząśnienie w ew n etrzn e“ w ykazało (jego zdaniem) sw oją bezsiłę. „N ie masz (u nas) — głosi w art. „R esta u racja P o lsk i“ (20 V III 1831 r.) — żadnej w ew n ętrz- nęi waśni daleko rozpostartej i tak w ielk iego rozdziału, iżb y się w nim w v'biiały charakter, w łaściw ości i cecha radykalna, genetyczna tej lub

1 W szystk ie cyta ty z d zieł M och n a ck ieg o w g w y d a n ia : M. M o c h n a c k i , Dzielą t. I— IV , w y d . I. K . 2 u p a ń s к i, P ozn ań 1863. A rt. B y d ź albo n ie b y d ź (2 lu tego 1831), t. IV , s. 28.

(3)

ow ej części narodu, tej lu b ow ej klasy z u s z c z e r b k i e m i n n e j k l a s y “ 3. Skoro zaś nie ma siły zdolnej zm usić szlachtę do rezygn acji ze sw y ch p r z y w ile jó w na rzecz w iększości narodu, n ależy ow ą przem ia­ nę (konieczną zdan iem M och n ackiego) przen ieść na „p a w y ja rzm ien iu się z obcej p rze m o cy “ . D latego zaw ęża cele „ r e w o lu c ji“ do „resta u ra cji tery ­ torialnej starożytnej P olsk i“ , która „so cja ln ą poprzedza n apraw ę“ 4. Już w ięc nie żąda przekształcenia in su rek cji w r e w o lu cję socja ln ą. „Ż e b y zdziałać zm ianę w składzie stosu n ków społecznych, trzeba przede w szystkim społeczn ości całej i n ie p o d le g łe j“ 5.

L iczenie się ze szlachtą ja k o jed yn ą realną siłą w pow staniu staje się' odtąd dla M och n ackiego stałym pu n ktem w y jścia w rozw a żan iach o in­ surekcji. Skoro b o w ie m nie ma części narodu, klasy, która b y zdolna b y ła z „u szczerb k iem innej k lasy“ , tj. szlachty, dokonać przem ian s o c ja l­ n y ch — pozostaje szlachta. D latego rezygn u je z połączenia insurekcji

i re w o lu cji socja ln ej — obaw iając się, że w szelka tego rodzaju próba doorow a d zi do rozbicia jed n ości narodu a w rezultacie do osłabienia sił powstania. D latego głosi konieczność jed n ości n arodow ej, tj. „um orzenia, stłumienia, zniszczenia ducha w szelkiej koterii, w szelkiej fa c ji“ , „ p o ­ w ołania i u życia do tego (powstania) n ajzdatn iejszych ludzi, bez w zględu na ich stan, urodzenie i uprzedzenia“ 6. W ty m duchu konsekw entnie w y ­ stępuje przeciw k o elem en tom „ja k o b iń sk im “ i ,„d y p lo m a ty czn y m “ (kon­ serw atyw n ym ).

N iniejsze podstaw ow e tezy sform u łow an e w k ońcu pow stania M och ­ nacki kon kretyzu je i rozw ija w pism ach em igra cyjn ych . To, co jed yn ie pośrednio m ów ił o roli szlachty, obecn ie form u łu je w sposób bezpośred­ ni. W art. „O R e w o lu cji sp ołecznej w P o lszczę “ (22 1 1833 r.) m ów i w y ra ź­ nie: „E lem en t szlachecki jest odd ych a ln ym pow ietrzem naszego kraju; u trzym yw a ł go i do dziś u trzym u je p o rozb iora ch za B ugiem i W ilią, od cypla K urlandii do Zaporoża i K arpatów “ 7. Tezę o nieistnieniu poza szlachtą siły zdoln ej przew odzić pow staniu p od b u d ow u je teoretycznym , dow od em o nieistnieniu w P olsce, ja k w e F rancji, ostrych pod zia łów kla­ sow ych . „N asz1 naród jest plem ienny, jed n ogn iezd n y, ;bez ostrych podzia­ łó w (dotąd nie zatartego śladu z d o b y w có w germ ańskich: Franków , L on ­ gobardów , G otów , N orm andów ) które w szędzie indziej tak o d g ra n iczy ły jed n e stany od drugich ... P ola cy to rdzenna masa ... F ran cja jest na giełdzie, w kram ie, w w arsztacie i na b ru k u : Polska tylk o na wsi, za m iastem “ 8. D latego „r e w o lu cja socja ln a“ w P olsce to dla M ochnackiego nie „zn iszczen ie“ stanu szlacheckiego (jak w e F rancji) lecz „zniszczenie tego w szystkiego w porządku społecznym , p olityczn y m i um ysłow ym , co się w gruncie zepsuło i w ytraw iło, czego nikt nie zdoła ani popraw ić, ani dłużej utrzym ać bez zaszkodzenia ludzkości, bez u krócenia naturalnego popędu w iek u “ 9. Z n iszczen ie tego co się w y tra w iło, przez dooknanie za­ sadniczych przem ian socja ln ych , jest nadal u M ochnackiego p o d sta w o

-3 т. ’iv, s. 57. 4 T. IV , s. 64. 5 T . IV, s. 61. 0 T. IV , s. 64. 7 T. IV , s. 161. 8 T. IV, s. 165.

(4)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 723

w y m postulatem na czas p o odzyskaniu n iepodległości. W cy tow a n ym ju ż artykule „O R e w o lu cji sp ołecznej w P olszczę“ podnosi k onieczność u czy ­ nienia chłopa „panem , tj. szlachcicem , czy li w o ln y m i n iepodległym w łaścicielem kawałka gruntu“ ale „b e z w o jn y d o m o w e j" — drogą w y ­ tyczon ą przez k onstytucją 3 m aja. „P o odzyskaniu niepodległości p o li­ tycznej w od w ieczn y ch granicach ziem i naszej, po zabliźnieniu ran dłu­ g ie g o rozb ioru , część ośw iecona, m yśląca i m ajętn iejsza narodu prędzej

czy później porów n a, w razie oporu będzie m usiała p orów n a ć z sob ą resz­ tę lu dn ości“ 10 — i to bez zatarcia „w ła sn ej istoty “ . Jak w idzim y, M och ­ n a ck i ope-rując p o ję cie m „r e w o lu c ji s o c ja ln e i“ rozum ie ją ja k o w zględn ie p o k o jo w e przeobrażenie istn iejących stosu n ków sp ołeczn ych (czytaj fe u ­ dalnych) w n ow e (czytaj kapitalistyczne) p o d hegem onią szlachty. P rzy czym przyj mu j,e m ożliw ość oporu szlachty i dopuszcza j.e j zm usze­ nie — przypuszczalnie przez radykalną jej część, ew entualnie zaś przez n ow e siły społeczne, które się narodzą.

W ścisłym zw iązku z p ow y żej om ów ion ym i poglądam i M ochnackiego pozostaje je g o stosunek do ugrupow ań polityczn y ch em igracji. Jest M och n acki w em igracji dok tryn aln ym i p olityczn y m przeciw n ik iem T o­

w arzystw a D em okratycznego Polskiego· a rów nocześnie polityczn ym przeciw n ik iem partii arystokratyczn ej, dyplom atyczn ej. Bardzo zna­ m ien n ym dla je g o p oglą dów jest dotychczas n ieuw zględniany artykuł

w stępny (m oim zdaniem bezw zględn ie je g o autorstwa) zam ieszczony w „P am iętn iku E m igracji P o lsk ie j“ z dnia 5 grudnia 1832 r. („W ła d y ­ sław III“ s. 1-3) pt. „D zieĄ 29 listopada“ 11. Jest to odpow iedź pełna obu­ rzenia . na znane w ystąpienie Tadeusza K ręp ow ieck ieg o w dniu 29 X I 1832 roku. A rty k u ł ja k najostrzej potępia antyszlacheckie akcenty przem ów ienia — ja k o uderzające w „je d n o ść w em igra cji“ , jed n ość nie­ zbędną dla przygotow an ia n ow ego powstania. U znając elem ent szla­ ch ecki za podstaw ę n a rodow ości w k ra ju odrzu ca tezę głoszon ą (jego zd an iem )-przez K repow ieck iego, „że dzień 29 listopada inną m iał m isję ja k w yb a w ien ie P olski z p od obcej przem ocy, i na zasadach odzyskanej dopiero niepodległości narodu oparcie pra w w oln ości i rów n ość zupełną obyw ateli zapew niających. M ów iono, że z niego w y p łyn ą ć b y ły pow in n y n a gle w szystkie k on sek w en cje r e w o lu cji sp ołeczn ej, b u n ty ch łop ów prze­

ciw ko szlachcie, w ytępien ie szlachty: że nie jed en sztandar n iepodleg­ łości p rzew odn iczyć b y ł pow in ien w tej epoce Polakom , ale dwa, trzy, dziesięć sztan darów zarazem ...“ . N iep rzyjacielem „n a rod ow ości paszej i nieodłącznej od niej w oln ości i rów n ości“ są ci „ c o ciem ni i nie p ojm u ­ ją c y co jest arystokracja, potw ór ten piek ieln y w idzą w in stytu cji szla­ chectw a polskiego, które sam o jed n o u nas w a lczyło przez ty le w iek ów z w yobrażen iam i feudalizm u, despotyzm u i księżej przew agi nad naro­ dem ... które w dniu 18 kw ietnia i 3 m aja w yrzek ło się n a jgłów n iejszej części sw y ch praw , i uznając je sam o przyw łaszczone, nie nagle, ale z w olna ja k na pra w od a w ców przystało, słuchając rady genew skiego filozofa , poprzysięgło w pew n y m i b lisk im czasie w y rzec się reszty...“ .

10 T. IV, s. 161.

11 „P a m iętn ik E m ig ra cji P odskiej“ re d a g o w a ł M o ch n a ck i w sp óln ie z P o d с z a - s z у ń s k i m M ich ałem . A rty k u ł D zień 29 listopada je s t n ie p o d p isa n y i m a ch a ra k ­ te r a rty k u łu w stęp n eg o od re d a k c ji — m oże w ię c b y ć p ió ra ty lk o je d n e g o z red a k ­ torów . T reść i fo rm a a rty k u łu w sk a z u ją n a p ió r o M och n a ck iego.

(5)

Hasła „je d n o ści e m ig ra cy jn e j“ , jak ie prop agu je M ochnacki, nie rozum ie on ja k o odw ołan ie się do w steczn ików , w celu niedopuszczenia do „ r e w o ­ lu cji so c ja ln e j“ . R ozum ie je ja k o k onieczność c z a s o w e g o zjed n o­ czenia całej em igracji w ob ec g łów n ego celu, ja k im jest odzyskanie nie­ podległości. P o w o łu je się przy ty m na przykład jed n ości pow stałej w e F ra n cji dla obalenia tronu K arola X . W skazuje, że „R epublikanie, m o­ narchiści, doktrynerzy, bonapartyści, rojaliści, arystokraci: w szystko to· pod a ło sobie dłonie, zaw iesiło do lepszego czasu nienaw iści, i pracow ało nad w y w rócen iem znienaw idzonego rządu...“ . „A le gdy cel ten osiągnię­ ty został, nadszedł czas in n ych potrzeb; jed n ość dawna zniknęła, b o b y ­ ła utw orzona do osiągnięcia tylko je g o ; z in n ych elem entów zaczęto inną jed n ość tw orzyć ... zrazu m ało, p otem coraz w ięcej ujrzano robotników . R ozsypał się w ięc naród francuski na1 stronnictw a które w nim- w idzim y, n iespojon e ju ż jak daw niej jedn ą siłą. Zam iast tedy w szarlataństwach, w tem naśladujm y Francuzów . W olni em igranci niech się połączą w im ię ujarzm ionego narodu do p rzyw rócen ia O jczyźn ie niepodległości, ja k nie­ podlegli F rancuzi połą czyli się b y li dla obronienia części, a teraz się łączą do zdobycia reszty żądanej w olności. B ądźm y tylk o niepodlegli, a będziem m ieli dosyć czasu do sw arów , do re w o lu cji sp o łe cz n e j“ 12. W takim u jęciu jed n ości m ieściło się nie odrzucenie rozw oju społeczn ego poprzez sprzeczności — nie apoteoza jed n ości ja k o lik w id a cji na zawsze o w y ch sprzeczności, lecz w prost przeciw n ie: założenie ich pełn ego i upraw nionego rozw oju .w P olsce n iepodległej. N ie b y ło to w żadnym w ypadku rozum ienie konserw atyw ne.

W ścisłym zw iązku z’ kategorią jedności, jaką operu je M ochnacki, p o ­ zostaje pojm ow an ie przezeń roli silnej w ładzy w em igracji i w pow sta­ niu. W ładza ta ma do czynienia nie tylko z m obilizacją sił dla organizacji n ow ego pow stania, lecz z ten den cjam i do „w o jn y d o m o w e j“ , która roz­ prasza je g o siły. D latego silna w ładza w u jęciu M och n ackiego w inna u trzym yw a ć w ryzach elem en ty „ja k ob iń sk ie“ i k onserw atyw ne — na- k ierow u ją c w szelkie siły na g łów n y cel. O czyw iście, że w sw ej treści klasow ej tak p o ję ta w ładza służy utrzym aniu h egem on ii szlach ty w n a ­ rodzie — co w k on cep cji M ochnackiego jest przyjęte ja k o konieczność, fakt, z k tórym liczy ć się trzeba.

Z problem em insurekcji, re w o lu cji socja ln ej i w reszcie polityk i em i­ gra cyjn ej, w iąże się ściśle spraw a stosunku do re w o lu cji europejskiej i w o jn y eu ropejskiej. M ochnacki tak jak w iększość em igrantów , oczek u ­ je re w o lu cji w Europie. W ierzy, iż pow stające lu d y pom ogą w skrzesić Polskę. Jednocześnie rozw ija sw oisty pogląd na zw iązki m iędzy re w o ­ lu cją eu ropejsk ą a spraw ą Polski. Ż ądając od N iem ców „ż e b y n ow ej re­ w o lu cji francuskiej nie zostaw ili w osierocen iu “ 13. — liczy na re w o ­ lu cję francuską, europejską, która um ożliw i p o w ró t do k raju “ z b ro ­ nią w ręku ... z re w o lu cją i o b ce m w o jsk ie m “ (lis,t do· matki. 2 X I 1833)14.

„R e w o lu cja w dzisiejszej E uropie jest potęgą, którą tak ja k każde udziel­ ne m ocarstw o uważać potrzeba ... K om uż bardziej ja k P olakom przystało obliczać je j siły, m ierzyć je j rozciągłość albo oceniać n iem oc?“ 15. Jed­

12 D zień 29 listopada. 18 T. IV , s. 259. u T. I, s. 242. 15 T. IV , s. 232-3.

(6)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 725

nakże M ochnacki nie w idzi jed n orod n ości dotych cza sow ych i przyszłych „ r e w o lu c ji“ — in surekcji w P olsce z rew olu cja m i na zachodzie Europy. O ile w spólną, łączącą je cechą jest walka przeciw k o Św iętem u P rzy ­ m ierzu, despotyzm ow i, o w oln ość, o tyle różnią się one w sw ych treściach,

konkretn o-społeczn ych. Jednoczesność upadku narodu polskiego

z upadkiem w ładzy k rólew sk iej na zachodzie u czyn iła nas, pisze M och ­ nacki, poniekąd m im o w oli naszej sprzym ierzeńcam i rew olu cji, n ieprzy­ ja ciółm i w szelkiego porządku rzeczy w Europie, ch cącego lulb m ogącego się utrzym ać Ibez P olski n ie p o d le g łe j“ 1(i. „T y m to sposobem m y P ola cy staliśm y się rew olucjonistam i, bardziej z potrzeby dla odzyskania w łas­ nego bytu , k tóry pośw ięcon o interesow i dynastii pan u jących , niżeli z natury przeszłości naszego k raju — albo, przez m iłość re w o lu cji samej przez się, to jest: przez w rodzoną niespokojn ość ducha“ 17. O drzucając stosow anie k onkretnych rozw iązań re w o lu cji europejskich, postuluje za to M ochnacki korzystanie z bogatej sk arbn icy u m iejętności r e w o lu cy j­ nej. D opuszcza a naw et uważa za konieczne stosow an ie ow ej „u m ie­ ję tn ości“ ja k o m etody działania sp ołeczn ego w w arunkach polskich: nie tyle ja k o „zn iszczen ie“ gw a łtow n e, ile „sp o k o jn e “ — n ie tyle. rew olu ­

cyjn e, ile reform istyczne. N adzieje na rew o lu cję europejską, na pom oc lu d ów nie opuszczą n igdy M ochnackiego. Za to je g o stosunek do w o j­ ny europejskiej i p om ocy rzą dów — jest nie tylk o sceptyczny, ale w ręcz n egatyw n y. D ał temu przedśm iertny w yraz w pism ach auxerskich.

Od czasów aktyw nego poparcia, ja k ie udzielił K om itetow i D w ern ic­ kiego, M ochnacki nie bierze bezpośredn iego udziału w w alkach poli­ tyczn ych em igracji. N iem niej spraw a je j zjednoczenia i pow ołania je j przedstaw icielstw a a naw et rządu em igracyjn ego nie przestaje zaprzątać jeg o m yśli. Jest p rzeciw n y rozb iciu em igracji na zw alczające się partie (w II tom ie „P ow stania...“ pow ie, że przed odzyskaniem niepodległości „p a rtie nie pow in n y istnieć“ ). Z tej p rzy czy n y jest m.in. p rzeciw n y T o­ w arzystw u D em okratycznem u Polskiem u. W e w rześniu-październiku 1833 roku, w przededniu w y b o ró w do K om itetu D w ern ickiego, rozstrząsa z A. O strow skim , W . C hełm ickim i praw d opodob n ie innym i p rojek t „z a ­ w iera ją cy plan i środki zam ienienia E m igracji w ciało rządne“ . Podstaw ą dyskusji m iało b y ć p rzygotow yw a n e pism o A n ton iego O strow skiego pt. „P o m y sły w potrzebie reform y ... (w ydane w roku 1835). W jed n ym z listów do O strow skiego (z września 1833 roku) M ochnacki m.in. pisze: ,,... R ozczytaw szy się w piśm ie Szanow nego W o je w o d y m iałem dużo uw ag i starałem się przy gotow a ć do dyskusji. Z p ro je k tó w J .W .W ojew o- dy w tym w zględzie n ajw ięcej przypada do m ojeg o przekonania ten, w k tórym W ojew od a J e d n ą o s o b ę proponujesz em igracji za na­ czelnika. W iem , ja k ieb y b y ły trudności do przetłom aczenia o p rzy w ie - dzeniu do skutku w ładzy w ty m kształcie określonej. A le to jest jed n o co nas zbaw ić może. P oniew aż n ie tylk o J. W. W ojew oda, ale bardzo w iele osób teraz uw agę sw oją obraca ku tem u tak w ażnem u przedm io­ towi, — poniew aż zdaje się, że po tylu sm utnych dośw iadczeniach em i­ gracja łatw iej dzisiaj aniżeli k ied yk olw iek nakłoniłaby się do przy jęcia tej m yśli (przy potrzebn ych o utorow anie drogi staraniach), przeto w a

r-18 T. IV , s. 234. 17 T. IV , s. 234.

(7)

to b y żebyśm y się czynnie zajęli zebraniem w jed n o w szystkich chęci tego rodzaju, i w ykrzesali z nich pew ną ogólniejszą w olę. W tych dniach jeżeli tylk o b ędę pew n y, że J.W . W o je w o d ę zastanę w St. G erm ain w y ­ b iorę się... żebyśm y cały p ro je k t punkt po punkcie rozeb ra li“ 18. C zy doszło do bliższych ustaleń w ram ach ow ego projektu — na to trudno od p o­ w iedzieć. R ozm ow y (w k tórych brali praw d opodob n ie udział także A dam T. C hłędow ski i A leksan der J ełow ick i) wiążąc· się z rachubam i na n ow e w y b o r y do „K om itetu N a rod ow eg o P o lsk ie g o “ zapew ne kończą się w raz z krachem sam ych w y b o ró w . W iększość kandydatur nie otrzym u je w y ­ m aganej ilości głosów , co p o w o d u je w krótce rozw iązanie kom itetu (15 V 1834 roku). B ardzo w ażn ym dla dalszego toku naszych przedstaw ień jest fakt, iż M ochnacki podów czas zaw iązuje bliższą zn ajom ość z A leksan­ drem Jełow ickim . W przeszłości w ielokrotn ie zarzucano Jełow ickiem u, iż nie on, lecz M ochnacki, b y ł autorem tłum aczenia „S łó w w ieszczych “ Lam m enais (w ydan ych w końcu 1833 roku). Dla m nie osobiście nie pod­ lega żadnej w ątpliw ości — m im o zaprzeczeń N. M ochnackiego — że autorem tłum aczenia b y ł M ochnacki. D ość podać, że W . C hełm icki (uczestnik w spom nianych rozm ów z A . O strow skim ) w „T y god n ik u Em i­ g ra cji P o lsk ie j“ (Paryż 8 m arca 1836) zam ieścił list otw a rty „D o Pana Aleksandra. J eło w ick ie g o “ , w k tórym m. in. pisał: „...Słow a w ieszcze, chociaż się w ich autorstw o przystroiłeś, ja k w paw ie pióra kawka, są nie tw ego tłom aczenia lecz M ochnackiego, ja k m i to sam autor w p rzy ­ tom ności p.p. Anastazego Dunina i K alixta B orzew skiego ośw iadczył“ . Dziwna jest ponadto zbieżność artykułu M och n ackiego „K ró lo w ie i re­ w o lu cja “ (16 V I 1833 r.) z an tym onarchicznym stanow iskiem Lam m enais zaprezen tow an ych w „S ło w a ch w ieszczy ch “ i w e wstępie, do ich p o l­ skiego tłom aczenia. Z bliżen ie się M ochnackiego z J ełow ick im było sym ptom atyczn e ze w zględu na ich zbieżności ideow o polityczne. J eło­ w icki w „M o ic h w spom nieniach“ przypisu jąc sobie tłum aczenie „S łó w w ieszczych “ , tak oto tłum aczy p od jęcie tej in icja tyw y : ,,... tłom aczyłem ją nie w tej m yśli, b y lu d polsk i p o b u d zić p rzeciw k o szlachcie, bo też lud nasz czytać nie um ie; lecz w tej m yśli żeb y szlachtę polską skłonić ku ludow i, żeb y szlachta polska um iłow ała go jak brata i tak z nim p o ­ stąpiła ja k z b ra ćm i“ 19. Intencja w yłożon a tu jest praw dziw a, acz po­ dana w okresie, k ied y J ełow ick i „S ło w a w ieszcze“ potępiał ja k o sprzecz­ n e z duchem kościoła. J ełow ick i w zasadzie pod obn ie jak M ochnacki stał na gruncie konieczności przem ian socja ln ych p od k ierow n ictw em szlachty. P odobnie, acz już w sw ej treści inaczej, rozum iał potrzebę je d ­ ności n arodow ej. W reszcie podobnie jak M ochnacki m iał n egatyw ny, w ręcz w rogi stosunek do arystok racji — przy rów n oczesn ym uznawaniu je j s i ł y 20. Te m om enty — m oim zdaniem — oprócz innych zadecydow ały o późniejszej ich w spółpracy. Znam ienne jest, że obaj zetknęli się na

18 A r ch iw u m O strow sk ich z U jazdu, A r ch iw u m G łó w n e A k t D a w n y ch w W a r­ szaw ie.

10 A . J e ł o w i c k i , M o je w spom n ien ia , P ozn ań 1877, s. 421.

-° W p a p iera ch A l. J e ł o w i c k i e g o p rz e ch o w y w a n y ch w B ib lio te ce K U L , sygn. 128, z n a jd u je się je g o list do G ord a szew sk iego z dn . 2 V I I 1833 r. (K. 106), g d zie czy ta m y : „-..tak zw an a a ry stok ra cja m a zn aczen ie w G a licji, P ozn ań sk iem i na n ie ­ szczęście w ca ły m naszym kraju , a zatem n ie słow a m i ale p ostęp k am i z a w o jo w a ć ją m ożn a“ .

(8)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 727

gruncie um iarkow anej dem okracji, jaką reprezentuje podów czas K om itet D w ernickiego i ludzie typu A . Ostrow skiego.

W listopadzie-gru dn iu 1833 roku koń czy M ochnacki w M a rly-le-R oy pierw szy tom „P ow sta n ia N arodu P olsk ieg o“ i przenosi się z początkiem stycznia 1834 r. do Paryża. Tam m ieszkając w raz z A n ton im W a lew ­ skim p rzy ul. D auphine (od stycznia do m aja 1834 r.) intensyw nie pra ­ cu je nad II tom em „P ow sta n ia “ . Jest sch orow an y i w y cień czon y w y ­ tężoną pracą. W tym to czasie „pisząc «H istorię Pow stania» — czytam y w liście M och n ackiego do rod ziców z dnia 2 IX 1834 r. — m usiałem w ejść w stosunki z ludźm i, którzy rew olu cją rządzili i zgubili, z daw nym i n ieprzyja ciółm i m y m i“ 21. W ten sposób gdzieś w m a ju -czerw cu 1843 r. w ch odzi w kom u n ikację z W ład ysła w em Zam oyskim . O trzym ując od niego in form acje, m ateriały potrzebn e m u przy pisaniu II tom u „ P o ­ w stania ...“ M ochnacki konsultuje go i czyta Zam oysk iem u poszczególne

rozdziały. N ie b y ło b y w tym nic dziw nego (dość w spom nieć, że z w ielu innym i to czynił), lecz od rozm ów i dyskusji nad drugim tom em zaczy­ nają się bliższe kontakty M ochnackiego z obozem C zartoryskiego.

D yspon u jem y niestety zb y t szczupłym i faktam i z okresu sty czeń - lipiec 1834 r., aby m óc coś b liżej pow iedzieć na tem at sp orów i dyskusji toczonych w tym okresie przez M ochnackiego z ludźm i udzielającym i mu in form acji do pisanego dzieła. Z n am ienny jest jednakże fak t psucia się je ­ go stosunków z w yda w cą „P ow stania...“ W in cen tym C hełm ickim oraz A dam em T om aszem Chłędow skim . Są to spory, jeśli idzie o C hełm ickiego; głów n ie natury fin an sow ej — ale nie tylko. List C hłędow skiego do M och ­ nackiego (z 4 czerw ca 1834 r.)2ä, w skazuje na rozbieżności w ocen ie fa k ­ tó w pow stania. Istotą ich b y ły różn ice natury id eow o-p olityczń ej, łączą­ ce się zapew ne z pow stającym i różnicam i w ocen ie sytu a cji polityczn ej. Na te w łaśnie m iesiące przypada rozkład K om itetu D w ern ick iego i T D P - ow sk ie p ró b y zorganizow ania- em igra cji przez pow ołan ie' K om isji K oresp on den cyjn ej w Poitiers, słow em dalsze rozbicie, spolaryzow anie em igracji. Na M ochnackiego nie pozostaje bez w p ły w u fakt stłumienia pow stania Końskiego i paryskiego w iosną 1834 r. — co w pow ażn ym stop­ niu zachw iew a w nim n adzieje na szybką zw ycięsk ą rew o lu cję e u rop ej­ ską. D och odzą tu i p ro je k ty rządu Ludw ika F ilipa zm ierzające do odebra­ nia żołdu em igrantom i pozbaw ienia ich środków do życia a w ięc m ożli­ w ości pozostania w e F rancji. W szystko to, m oim zdaniem, składa się na warunki pow stania ja k iejś n ow ej k on ce p cji polityk i em igra cy jn ej, zgodnej z przeobrażeniam i jak ie zaszły w ew nątrz M ochnackiego. Potrzeba jak iejś potężnej „s iły “ , która b y zdolna była zje d n o czy ć rozbitą em igrację i w y ­ w ieść do Polski w drodze in su rek cyjn ej, staje się dręczącym m arzeniem M ochnackiego. Pisząc „P ow sta n ie...“ m yśli stale o ja k iejś takiej partii, której „m iarą jest siła. Siła tedy, n i e m o r a l n a w a r t o ś ć p r y n ­ c y p i ó w s p o ł e c z n y c h , siła materialna, siła w p ły w ów , talentów , m ajątków , rozum u, koneksji, siła potrzebna do zaw ojow an ia w społe­ czeństw ie innych opinii, in n ych interesów , fa k cji...“ 23. Analiza, którą do­ k on u je w „P ow stan iu ...“ , całe dośw iadczenie em igra cyjn e ukazuje mu, że

21 T . i, s. 257.

22 M uz. C zartorysk ich , sygn. 1523 ew .

23 P ow stan ie N arodu P olsk iego t. III (2), s. 285.

(9)

taką „siłą “ b y li ci, co posiadali „n a jw ięk sze m ajątki, naj rozciągłej sze k o­ neksje, p od pew n y m n aw et w zględem n a jw ięcej biegłości w spra­ w ach...“ 24. O glądając się za siłam i, które b y zdolne b y ły zjed n oczyć em i­ grację, M ochnacki liczy się ze szlachtą ja k o je d y n ie realną siłą w kraju. Jego zdaniem je d y n ie „im ion a h istoryczn e“ , ludzie z koneksjam i zdolni są zorganizow ać em igra cję i kraj do n ow ego pow stania. „J ak k olw iek szlachta polska n igd y się arystok racji z praw a stanu ukształcić u siebie nie pozw oliła, dużo w szelako pozostało w P olsce respektu dla im ion histo­ rycznych, po części naw et respektu dla w iększych fortun. R zecz dziwna: w tym kraju szlacheckiego gm inow ładztw a, znaczenie p a n ó w , zdaje się, nie tknięte w y b rn ęło z ruin R zeczyposp olitej, — w tym k raju szlache­ ckiej tak oprysk liw ej rów ności, p a n o w i e bez dw orów , bez p rzy w ile­ jów , b e z asystencji zachow ali jeszcze część nie m ałego w pływ u , który gdzieindziej służy tylk o u p rzyw ilejow an em u patrycjatow i, arystok racji uorganizow anej, posiadającej niezm ierne m ają tki“ 25. Oto elem enty, na których M ochnacki zaczyna konstruow ać sw oją k on cep cję polityk i em i­ g ra cyjn ej. O to platform a dyskusji, jaką podów czas prow adzi z W ła d y ­ sław em Zam oyskim , i fundam ent przyszłego porozum ienia z obozem Czar­

toryskiego.

W lipcu 1834 r. k oń czy M ochnacki drugi tom „P ow stania N arodu P o l­ sk iego“ , a w końcu lipca i z początkiem sierpnia rozpoczyn a pisanie p ierw ­ szych szk iców tom u trzeciego. M ateriałów do d zie jó w pow stania na P o ­ dolu i U krainie dostarcza mu Jełow ick i, kontaktując go rów nocześnie z szeregiem u czestników tego pow stania: Izydorem Sobańskim , W in cen ­ tym T yszkiew iczem , Jakubem M alinow skim , Zanem , H erm anem i Józe­ fem P otock im 2e. K ontakty M ochnackiego z tym i ludźm i są m oim zdaniem bardzo w ażne dla ustalenia dróg porozum ienia się je g o z obozem Czarto­ ryskiego. Znaczna część b o w ie m z w y że j w ym ien ion ych należała do Zw iązku Jedności N arodow ej zorganizow anego w r. 1833 przez C zartory­ sk ie g o . Przez nich to zapew ne M ochnacki orien tu je się w tym , co się dzie­ je w obozie X . Adam a. A m ają tam m iejsce podów czas bardzo ciekaw e procesy. Jak m ożna się zorien tow ać po szeregu pism w ypracow an ych w p ołow ie 1834 r. przez C zartoryskiego i jeg o ludzi, obóz X . Adam a po­ stanawia przekształcić i rozw in ąć obum arły ju ż „Z w ią zek Jedności N aro­ d o w e j“ . W biu letyn ie — program ie zatytu łow an ym „Stan naszej sp ra w y “ z datą 1 lipca 1834 r., opra cow a n ym (zapew nie dla rozesłania agentom ) przez C zartoryskiego luib kogoś z je g o otoczen ia , mówi. się w yraźn ie o t.e,go rodzaju n ow ej organizacji, określając je j cele i zadania. Z tą samą datą odn a jdu jem y w brulionach A. J. C zartoryskiego rękopisy zatytułow ane: „P ism o do k raju o przygotow an iu pow stania“ , „O organizacji pow stania“ , „In stru kcja o przygotow an iu pow stan ia“ etc.27. Z pism ty ch w ynika, że pod hasłem przygotow ań do in surekcji chce się zorganizow ać „Z w ią ze k “ dla potłum ienia w em igracji „sek tarzy“ z TD P. Z tym i właśnie ruchami w ew nątrz obozu C zartoryskiego wiąże się ściśle odezw a O gółu Zakładu w Poitiers (zwana „ak tem poitierskim “ ) przeciw k o X . A dam ow i J. Czar­

24 P ow stan ie N a rodu P olsk iego t. III (2), s. 287. 25 P ow stan ie N a rodu P olsk ie g o t. I II (2), s. 288.

2(1 Por. r;ps za gin ion ego zaczątku tom u III P ow stan ia, od n a lezion y p rzeze m n ie w M uzeu m C zartorysk ich .

(10)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 729

toryskiem u w ydana 29 lipca 1834 r. N ie m am y niestety dokum entów m ó­ w ią cych o tym , ja k M ochnacki reaguje na akt poitierski w pierw szych t y ­ godniach po je g o uchw aleniu. N iem niej, znając je g o poglądy na temat „ s iły “ , „im io n h istoryczn ych “ i w reszcie poglą dy głoszone w pism ach auxerskich n ie trudno dow ieść, że od pierw szej ch w ili w ydania ow eg o aktu m usiał mu b y ć p rzeciw n y. R ów n ocześn ie, ja k o polityk , zdaw ał sobie spraw ę, że obóz C zartoryskiego zn ajdu ją c się po akcie poitierskim w n ie­ łatw ej sytu acji, g otów będzie p rzy ją ć każdą w yciągn iętą rękę bez w zględu kto ją pod aje i na jak ich w arunkach. Jednakże choroba przeryw a M och ­ nackiem u pracę nad III tom em „P ow sta n ia...“ i bliższe kontakty ze św ia­ tem ( od 10 V III do 3 I X 1834 r.). Z chw ilą, gdy tylk o czu je się na siłach usiąść p rzy biurku, M ochnacki pisze do Zam oysk iego list datow any 2 IX 1834 r. Poza in form acją, iż z p ow od u ch orob y nie m ógł k on tyn u ow ać „P ow sta n ia...“ oraz wzm ianką, że „C h arak terystyk ę księcia g o tu ję “ 28 w liście nie ma żadnych in form acji, które b y w sk azyw a ły na jakieś b liż­ sze zw iązki polityczn e. P odob n ie się rzecz ma z listem do Zam oysk iego z 8 I X 1834. D opiero około 17 I X dochodzi do w stępn ych rozm ów z W ła­ dysław em Z am oysk im na tem at ew entualnej w sp ółp ra cy M ochnackiego z obozem K sięcia Adam a. Z an im przejdziem y do ich krótkiego przedsta­ w ienia, m usim y zdać sobie spraw ę, jaką k on cepcją k ieru je się M ochnacki w tych rozm ow ach.

M yśl o in surekcji w kraju, i to m ożliw ie najśpieszniej zorganizow anej, jest leitm otivem całej je g o k on cepcji. Insu rekcję trzeba przyspieszyć, bo „d zie ło zagłady narodu szybko postępuje. — C iem iężcy P olski w yn a jdu ją codziennie środki zniszczenia gw ałtow ne, w prost do celu tra fia ją ce“ 29. D latego nie m ożem y odkładać „środ k ów ratunku na lata i dziesiątki lat“ . W ieści z kraju głoszą o „w y w o że n iu szlachty drobnej m asam i“ , o „u k a ­ zach w y lu d n ia ją cych całe p r o w in c je “ , „w y w o że n iu b ib lio te k “ 30, o p o ­ stępu jącej zagładzie narodu a przede w szystkim je g o ostoi szlachty „k o n ­ serw u ją cej od w iek ów i na w ieki narodow ość polsk ą“ 31. R ów n ocześn ie też same w ieści głoszą o ob ojętn ości i w ręcz w rogości znacznej części bogatej szlachty ga licyjsk iej do sp ra w y now ego powstania. D w ie przeciw n e partie em igracji: „dem ok ra tyczn a “ i „d y p lom a ty czn a “ zw ątpiły w kraj i je g o siły, „zapom n ieli o w łasnym kraju, o narodzie polskim , jako o sile m o­ gącej zerw a ć obce pęta bez cudzej p o m o cy “ 32, oglądając się bądź to na re w o lu cję eu ropejską, bądź ,też w o jn ę eu ropejską — oto m om en ty św iad­ czące o niebezpieczeństw ie zagłady narodu.

Zdan iem M ochnackiego należy n iezw łocznie, licząc je d y n ie na sam ych siebie, p rzy gotow y w a ć in su rek cję w kraju. T o n aw oływ an ie w iąże się u M ochnackiego z k ryzysem w iary w szybkie postępy re w o lu cji e u rop ej­ skiej — ob ok w yraźnej a daw nej ju ż n iew iary w w ojn ę europejską i p o­ m oc o b cy ch rządów . „D la P olski i E m igracji... trzeba czegoś prędszego, 28 M ow a tu o ch a ra k tery styce danej w II tom ie P ow stan ia — St. S z p o t a ń s k i , M au ry cy M och n a ck i, K ra k ó w 1910, s. 244.

29 P ism o ok óln e ... Z a k ła d u A u x e rr e do r od a k ów em ig ra cji, (23 X 1834), t. I, s. 372. 30 P or. n iżej, n r 9.

31 D zień 29 L istopa da (W ła d ysła w III) „P a m ię tn ik E m ig ra cji P o ls k ie j“ z dn. 5 X I I 1832.

(11)

trzeba czegoś p ew n iejszeg o“ . P rok lam u jąc liczen ie na w łasne siły ośw iad­ cza rów nocześnie: „R a ch u jm y na w szystko co w ypaść m oże“ 33.

D la ce ló w pow stania należy zorganizow ać em igra cję i p o w o ła ć rząd polski k tóry w ezw ie K raj i E m igrację do przygotow an ia insurekcji. Tak ja k u podstaw rachub in su rek cyjn ych M ochnacki kładzie liczen ie na szlachtę, tak i w ładzę in su rek cyjn ą fu n dow ać ch ce na im ionach h isto­ ryczn ych , ludziach posiadających m ir i kon eksje w szlacheckiej Polsce. I tutaj doch odzim y do new ralgiczn ego punktu realizacji k on ce p cji M och ­ nackiego (z czeg o sobie zresztą doskonale zdaw ał spraw ę). M yśli o insu­ re k cji i w ładzy in su rek cyjn ej nie narodziły się u M ochnackiego w połow ie 1834 r., a ju ż z chw ilą p rz y b y cia na em igra cję. R zecz w ty m ■—■ że dotąd nie m ógł znaleźć w E m igracji siły zdolnej p od ją ć się tej m isji. O becnie siła taka się znalazła. R eprezen tu je ją X . A. J. Czartoryski. C złow iek ten ch ce insurekcji, jest przeciw n y rozbiciu E m igracji („S ek tom socja ln y m “ ), reprezentuje siłę i koneksje w k raju i za granicą. M ochnacki g otów jest go pop rzeć ■—■ ale p od w arunkiem , że C zartoryski w ystąpi w o b e c całej E u ropy ja k o rzecznik cierpiącej Polski i w ezw ie kraj do przygotow ań pow stańczych, że będzie działał w interesie in su rek cji — aż p o w y rzecze­ nie się sam ego siebie, po m ożliw ość w yrzucenia z F ran cji, po k on flik t ze zw olennikam i trójprzym ierza. K on cep cja śmiała! — w ym agająca jed n a k ­ że od C zartoryskiego w ielk iego sam ozaparcia, zrezygn ow an ia z rachub na rządy, rozgryw k i dyplom atyczne, stanięcia jaw nie, otw arcie na czele poczyna ń insu rekcyjn ych .

Idea zjedn oczen ia w e w sp óln ym fro n cie w szystkich em igran tów od arystok racji po dem okrację — dla w spólnego w szystkim celu: insurekcji, oto fundam ent, na k tórym M ochnacki chce oprzeć w ładzę powstańczą. „J a w E m igracji nie ch cia łbym w idzieć żadnej partii — ■ pisze do A n ton ie­ go O strow skiego 6 X I 1834 r.34 — połączon y z którąkolw iek starałbym się zaraz zaprzeć je j charakter ja k o partii i w ciągn ąć albo ją w ogół, albo ogół w nią — aby była całość.

Ten sposób utrudza (nie dla m nie w praw dzie) połączenie się z k tórą­ k o lw ie k partią, — ale dla każdej partii pod obn ą k om b in a cję czy n i n ie­ zm iernie ciężką“ . P ojm u jąc, że zjedn oczen ie tego rodzaju będzie rzeczy ­ w iście bardzo ciężkie, w „P iśm ie O k ólnym ...“ ogłasza: „T o co m ów im y nie uw ładcza żadnej opinii sum iennie w yznaw anej, nie w a lczy z żadną opinią... w szyscy dobrzy P ola cy w E m igracji ja k k olw iek zresztą ich p o­ lityczn e i społeczne w yobrażenia bardzo różne b y ć mogą, zw ażyw szy, że z niesnasek i rozd w ojen ia w yn ikn ęła trzechletnia zgubna b ezczyn n ość na­ sza, pow in n i dla w y jścia z tej bezczyn n ości, połą czyć się z sobą, w imię tej św iętej praw dy, że naród nasz ma jeszcze w olę i siłę dostateczną do pow stania przeciw k o o b cy m ciem iężcom “ . Nie oznacza to, b y M ochnacki rezygn ow ał z w łasnego program u społecznego i polityczn ego. Tem u celo­ w i ma służyć „T a jn y Z w ią zek “ . R ząd em igracyjn y, w ładzę insurekcyjną na em igracji p rojek tu je p o w o ła ć .w drodze w y b orów . (W tym też celu organizuje kom isję k orespon den cyjn ą w A u xerre). M ochnacki zdaje sobie spraw ę, że kierow anie E m igracją różniącą się w sw oim łonie w yobrażen ia­ m i polityczn ym i i sp ołeczn ym i nie będzie m ożliw e bez tajnej organ izacji

53 P ism o ok óln e, t. I, s. 374.

(12)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 731

pow ołan ej dla „śpiesznego E m igracji zjedn oczen ia“ 35. C elem „Z w ią zk u w k on ce p cji M ochnackiego jest „in su rek cja w k ra ju “ , środkiem zaś z je ­ dnoczenie Em igracji. O rganizacja Zw iązku jest w ojsk ow a i absolutna 3β.

D yktatura żołnierska“ ja k o reguła w o jn y in su rek cyjn ej znalazła tu pełn y wyraz. A bsolutna organizacja Zw iązku miała realizow ać „trz y w ielk ie środki stanu“ , ja k ie dośw iadczenie pow stania listopadow ego — zdaniem M ochnackiego — zaleciło n a r o d o w i37: l- o . „sp osób w o jo w a n ia “ , tj. władza „sprężysta, energiczna, to jest nieogran iczon a“ ; 2-o. „p o k ó j w ew nętrzny, zgodę dom ow ą -— poniew aż w szelki ruch sp ołeczn y w czasie w alki, pon ie­ waż w yn ik ają ce z tego ruchu stronnictw a, kabały, fa k cje utrudniały od­ rodzenie P olski i nie p od ob n ém czyn iły sp ojen ie w jed n o je j rozerw an ych części“ ; З-o. nie „u determ in ow an ie kształtu sw ego b y tu “ ze w zględu na politykę zew nętrzną. W ym ien ion e „trz y środki“ m iały stanow ić p od w a li­ nę działań pra k tyczn ych Zw iązku. Idea ta w yrosła z analizy pow stania listopadow ego, w yrażała potrzebę w alki p rzeciw k on trrew olu cji i ja k o - binizm ow i dla skoncentrow ania się na głów n y m celu: pow staniu. M och ­ nackiem u nie idzie o realizow anie jed n ej z ow y ch trzech zasad dla sam ej siebie. D latego „p o k ó j w ew n ętrzn y “ w E m igracji nie jest celem Zw iązku, tak jak nie jest n im w ojsk ow a organizacja Zw iązku i je j konkretna fo r ­ ma: legia. Są to tylk o środki dla realizacji celu zasadniczego: insurekcji. Stąd też „p o k ó j w ew n ętrzn y“ tak p o ję ty jest tylk o w aru n k ow y — trw a­ ją cy do czasu uzyskania n iepodległości. Na pierw szym etapie organizo­ wania Zw iązku na czoło w ysu w a się spraw a „p o k o ju w ew n ętrzn ego“ w E m igracji, ja k o w arunku je j zjednoczenia. W dow od zie M ochnackiego m om ent ó w w iąże się ściśle z prob lem em restytu cji znaczenia „o só b hi­ story czn y ch “ a w szczególności A dam a J. Czartoryskiego. W pertrakta­ cja ch z Zam oysk im M ochnacki m ocn o podkreśla, że po pow ołaniu do życia Zw iązku T ajn ego „je d e n rozkaz dzienny w y sta rczy “ , żeb y potępić lew icę em igracyjn ą i przeforsow ać p rojektow an ą l e g i ę 38. W P aryżu p rojek tow a ł M ochnacki u m iejscow ien ie biura Zw iązku, którego w iceprezesem m iał zostać W. Z a m o y s k i39. D ziałanie p rojek tow a n ej kom isji k oresp on d en cy j­ nej w A u x erre i Zw iązku T ajn ego b y ły w k on ce p cji M ochnackiego n ie - sprzecznie określone. Insurekcja, je d y n ie insurekcja miała b y ć celem ja w n y ch oraz tajn ych poczynań.

Sprawa w ładzy in su rekcyjn ej w E m igracji nie w y czerp u je całokształ­ tu k on cep cji M ochnackiego, w prost przeciw nie, jest zaledw ie w stępną jej częścią. P rob lem przygotow ania i przeprow adzenia in surekcji to bodaj czy nie najgłów niejsza, najbardziej zasadnicza część k on cep cji M och ­ nackiego. K on cen tru je się w niej jak w soczew ce i s t o t a różn icy m iędzy k on cepcją M ochnackiego a je g o kontrahentów . M ochnacki rozdzielając akt insurekcji od aktu „r e w o lu cji so cja ln e j“ , przem ian sp ołeczn ych — przenosząc dokonanie zasadniczych przem ian socja ln y ch na czas po od zy ­ skaniu niepodległości — nie uw ażał ich za niewskazane. W prost prze­ ciw nie, uw ażał je za konieczne (choć pod hegem onią szlachty). T o uznanie konieczności przekształcenia „w ięk szości“ w naród, uczynienia olb rzym ich

35 P or. n iżej, n r 1. 88 P or. n iżej, n r 3. 17 T. III (2), s. 171. 88 P or. n r 3. 89 P or. n r 0.

(13)

mas ludu w iejsk iego — narodem , rzu tu je w sposób w yraźn y na jeg o kon­ ce p cję insurekcji. Już w e „W stę p ie “ do tom u I „P ow sta n ia “ M ochnacki stw ierdza „stop n iow e rozw ija n ie się siły n a ro d o w e j“ w m in ion ych p o w ­ staniach, postęp w coraz szerszym w ciąganiu „m a s“ do powstania. Coraz

częściej — m ów i — „w e sp ó ł ze szlachtą chłopi z w iejską bronią, bo z kosą tylko, napadają na n iep rzy ja ciela “ 40. D latego form u łu ją c k on ce p cję no­ w eg o pow stania głosi, że będzie to „nieznana jeszcze w o jn a “ : w ojn a mas, „in su re k cja bez harmat i piech oty regu la rn ej“ 41. M arzy mu się n ow a „k o n ­

fe d e ra cja w łościan, potężniejsza od in surekcji 94 rok u “ . Brzm ią tu echa n aw oływ a ń z okresu powstania, kiedy to w zyw a ł do uczynienia zeń „ w o j­ n y n a ro d o w e j“ („C zem u m asy nie pow sta ją “ , 14 lutego 1831 r.). P odsta­ w o w ą siłą takiego pow stania ma b y ć jednakże szlachta, stan k tóry w P o l­ sce „w y łą czn ie w szystko jeszcze m oże, b o w n im w yłączn ie kon centru je się jeszcze w łasność i oświata, dwa g łów n e elem enty siły p u b liczn e j“ . Nie kto inny w ięc ja k „w ła ścicie le ziem scy“ są w istn iejącym stanie rzeczy „je d y n y m środkiem insurekcji, je d y n y m środkiem poruszenia ludności k r a jo w e j“ 42. I tutaj doch od zim y do problem u sposobu i dróg p rzy goto­ w ania powstania. Skoro szlachta jest „je d y n y m środkiem in su rek cji“ , to d o niej należy przede w szystkim adresow ać naw oływ an ia insurekcyjne. · Na niej się oprzeć. D latego M ochnacki ostro w ystępu je przeciw k o „sek ta - rzo m “ z T D P n a w ołu ją cy m do re w o lu cji socja ln ej w ym ierzon ej przeciw ­ ko szlachcie. „T a polityka nie m oże b y ć zbawienna, która obraża m ogą­ cy ch i ch cących pow stać“ . P onadto M ochnacki uważa, że w ezw ania rzu­ cane przez „sek ta rzy “ nie trafiają do ludu, bo „w P olsce lud prosty czytać jeszcze nie um ie; czyta praw ie sama szlachta. O w e w ięc pogróżki tak zw a­ n y ch dem okratów nie trafiają do m asy, b o ona jest um arła dla ich gazet, a zatem nie poruszą masy. T rafiają tylko do szlachty, którą to oburza, w części zniechęca“ 43. N ie znaczy to, że M ochnacki nie chce trafić w sw y ch n aw oływ a n iach in su rek cy jn y ch do „m a s y “ tj. ludu prostego. W prost przeciw n ie: chce on powstania, k tóreby o b jęło jak najszersze m asy lu du prostego i szlachty. D rogę dotarcia do ludu w idzi jednakże głów nie pop rzez szlachtę, która ma b y ć w n ajbliższym pow staniu kierow n ikiem całego ruchu. W ych odzą c z założenia, że jest podobieństw em „poruszenie do insurekcji całego narodu polsk iego“ uważa, iż tajenie zam iarów insu­ re k cy jn y ch E m igracji jest niesłuszne i bezcelow e. D latego „le p ie j p ow ie­ dzieć otw arcie: zrobiliśm y pow stanie, m yślim y o zrobieniu n ow ego p o w ­ stania, zrob im y n ow e powstanie, a przynajm n iej takie jest nasze przed­ sięw zięcie: otóż ję zy k nam w łaściw y. ...Trzeba kraj cały P olski z tą m yślą

dzisiaj sfa m ilja ryzow a ć — to w y w oła co praw da czu jn ość zaborców ... lecz to złe w yn a grod zi stokrotnie ożyw ien ie przez to ducha w narodzie, ob u ­ dzenie gotow ości w k raju do n ow y ch usiłow ań, n ow y ch p ośw ięceń “ 44. A k t ja w n ej p rok la m a cji pow sta ń czy ch dążeń rządu em igra cy jn eg o z Czartoryskim na czele — ma w ięc przy gotow a ć św iadom ość narodu, op i­ nię publiczną w P olsce do n ow ej insurekcji. Św iadom ość, że m asy w k ro

-40 T. II (i), s. 5. 41 P or. n iżej, nr 6.

42 L ist do gen. D w ern ick ieg o, t. I, s. 364. 43 T. I, s. 365.

44 L ist M och n a ck ie g o do W . Z a m oy sk ie g o z 26 pa ździern ika 1834. (St. S z p o t a ń - s к i, M a u ry cy M och n a ck i, s. 249).

(14)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 733

c z y ły na areną historii, jest u M ochnackiego tak silna, iż nie w yobraża sob ie inaczej now ej insurekcji ja k tylk o jako działanie „w ielk ich mas ludności k r a jo w e j“ . M ochnacki zdaje sobie spraw ę, „ż e Polska teraźniej­ sza jest trudna do poruszenia“ . D latego nad tym trzeba pracow ać, trzeba kształtow ać w tym kierunku opinię publiczną w k raju — w drażając w nią poprzez druk ideę św iadom ości sw ej siły. O ile „n a m asę działa tylko druk, im aginacja i szerokie w idzenie n arodow ego interesu, do in dyw id u ów sekretnie trafiać w ypad a“ 45. D ziałając na masę „trzeb a zarzucić całą P o l­ skę broszu ram i“ 46 zapoznającym i kraj z m yślą in su rek cji pow szechnej.

P ow stałe w ten sp osób „ta je m n e sprzysiężenie“ b y ło b y przedłużeniem pow stałego ju ż uprzednio Zw iązku T ajn ego na E m igracji. M ochnacki oprócz hasła insurekcji ja k o naczelnego punktu program u Zw iązku T a j­ nego na E m igracji i w kraju, um ieścić pragnął także — jak to pisze Z a ­ m oyski — sw o je „m y śli w przedm iocie kw estii so cja ln y ch “ 47. B y ły one zapew ne identyczne z głoszon ym i przez M ochnackiego w artykule „O re­ w o lu cji społeczn ej w P olszczę“ . Oto głów n e zręby k o n ce p cji z jaką M och ­ nacki przystępu je do pierw szych prólb w sp ółp racy z ob ozem C zartoryskie­ go. P rzystępu je z przekonaniem że zdoła l - o nakłonić go do jaw n ego o p o ­ wiedzenia się za k on cepcją zjedn oczen ia E m igracji w celach in su rek cy j- nych;

2-0

za stw orzen iem na em igra cji w ładzy in su rek cyjn ej z udziałem X. A dam a; З-o za szybkim i ja w n y m przygotow an iem insurekcji w kraju. Jak ju ż wskazaliśm y, in icja tyw a porozum ienia się z W ładysła w em Z a ­ m oysk im w yszła o d M ochnackiego. W e w rześniu, po opublikow aniu aktu poitierskiego potw ierdzon ego paru tysiącam i p od pisów (12 IX 1834), M och ­ n acki uznaje że nadeszła dogodna pora. Z datą 17 w rześnia 1834 r. (z P a­ ryża) w ysyła do Zam oysk iego list z p rop ozy cją w ydaw ania dziennika pod sw oją redakcją a pod auspicjam i C zartoryskiego. W liście form u łu je rów ­ nocześnie program pisma. „G d y b y to przypadło do przekonania P u łk ow ­ nika — czytam y w nim — m ógłb ym odłożyw szy w szelkie inne zatrudnie­ nia na bok, całą pracę pośw ięcić dziennikow i, k tórego w ych odzen ie byłob y

użyteczne spraw ie p u b liczn ej“ 48. Z ogłoszon ych fra gm en tów listu wynika, iż program dziennika jest w łaściw ie projek tem pla tform y w spółpracy z ob ozem C zartoryskiego w ogóle. Zam yka się on w n astępujących punk­ tach: l - o g łów n y m zadaniem pism a „b ęd zie w pajać w naród, że je g o o b o ­ w iązkiem jest pow stać przeciw k o całem u św iętem u przym ierzu, razem w je d n y m czasie na w szystkich punktach naszej ziem i“ ; 2-o dziennik u w a­ żany będzie „za organ K sięcia“ i ibędzie głosił, że A. J. C zartoryski po­ piera insu rekcję „ż e całą m yśl K sięcia zajm u je in su rekcja“ ; З-o dziennik będzie „w p a ja ł w em igrację zasadę zb rojn ej le gii“ . Po przedłożeniu p o ­ w yższego projektu, dochodzi w dniach 18— 24 września 1834 r. do bliż­ szych rozm ów z Zam oyskim . Ich przebieg jest niestety nieznany. Jedynie na podstaw ie dalszych listów można sobie ich treść zrekonstruow ać. P rzy ­ puszczalnie w czasie w spom nianych rozm ów M ochnacki przedkłada p u ­ blikow an y poniżej 49 a u ję ty w 6 punktach „p ro je k t platform y Związku T a jn e g o “ (nazwa nadana T. Κ.). R ezultatem rozm ów jest w stępne porożu

-45 P or. n r 9. 40 P or. n r 6. 47 P or. n r 2.

48 Jen erał Z am oysk i, t. III, s. 242, 49 P or. nr 1.

(15)

m ienie na podstaw ie k tórego Zam oyski daje obietn icę fin an sow ego i poli­ tyczn ego pop a rcia dziennika. M och n acki ze sw ej stron y p o d e jm u je się je ­ go w ydaw ania. Na tem at „ta jn e g o Z w ią zk u “ , k tóry p ro p o n u je M ochnacki dochodzi .do jak iegoś bardzo ogóln ego porozum ienia, p rzy czy m Zam oyski p od ejm u je się zostać w iceprezesem B iura C en tralnego Zw iązku. Istotny sens uzgodnień p oleg a ł p ra w d opodob n ie na tym , że Z a m oysk i w im ieniu C zartoryskiego ob ie cy w a ł p op rzeć k on cep cję M ochnackiego — odkładając ostateczne porozum ienie do czasu kiedy M ochnacki uruchom i dziennik. W rozm ow ach brali przypuszczalnie udział Janusz W oron icz i Aleksander Jełow ick i. W czasie o w y ch rozm ów Z am oyski praw d opodob n ie potakiw ał k on ce p cji in su rek cyjn ej M ochnackiego, nie chcąc go zrażać przed jeg o pu b liczn ym w ystąpien iem w obron ie Księcia. C zy M ochnacki zdawał sobie spraw ę z istn iejących m iędzy nim i różnic? N apew no tak. Od p o ­ czątku n ęcił on Zam oysk iego program em lik w id a cji znaczenia „k rzy k a - czó w “ z TDP, potłum ienia fa k c ji rzu ca ją cych oszczerstw a na księcia A da ­ ma. N ęcił ponadto w szelkim i tendencjam i do ustanow ienia w ładzy abso­ lutnej^ w E m igracji. M ochnacki m om en ty te w ysu w ał św iadom ich atrak­ cy jn o ści w obozie księcia Adam a. A w ięc: od początk u zm ierzając do prze­ ciągnięcia na stronę sw ej k on cep cji Zam oysk iego i C zartoryskiego, świa­ dom jest o p o ró w z ich strony. N iew ątpliw ie b y ł rów n ocześn ie w błędzie co do szczerości ich dążeń in su rek cyjn ych . B y ł głęb ok o przekonany, że C zartoryski j,est zw olen n ik iem przy gotow y w a n ia in su rek cji w k raju od zaraz. W ierzył w je g o pa trioty zm i zdoln ość do p ośw ięceń dla spraw y o j­ czyzn y; m niem ał, że C zartoryski zd e cy d u je się stanąć na czele rządu insu- re k cy jn e g o na em igra cji, jako rzeczn ik dążeń in su rek cy jn y ch um ęczon ego narodu. Z tą m yślą, po rozm ow ach z Z am oyskim , kładzie sw ój podpis pod protestacją przeciw k o aktow i z P oitiers (ogłoszoną w „L e M essager“ w dn. 24 września 1834 r.). O koło 27— 28 w rześnia 1834 r. w yjeżdża do A u xerre, celem w ydaw ania tam dziennika. Z apew n e w czasie rozm ów z Zam oyskim rozw ażając p rojek t w ydaw ania dziennika brał pod uw agę potrzebę opar­ cia dziennika o jakąś grupę em igrantów . A leksander J ełow ick i miał w A u x erre dobrego zn ajom ego m ajora Stefana D em bow skiego, z którym go łączy ły jak ieś fin an sow e speku lacje. I on to przypu szczaln ie rzucił m yśl oparcia dziennika o Zakład w A u xerre, tym bardziej, że druk b y ł tam tani. Przypuszczalnie M ochnacki (a m oże i Jełow icki) spodziew ał się p o ­ nadto (czego ju ż zapew ne nie m ów ił Zam oyskiem u) uzyskać dużą nieza­ leżność polityczn ą w stosunku do patron ów dziennika przez oparcie się o Zakład w A u xerre. Jak ju ż m ów iliśm y M ochnacki m iał b y ć redaktorem głów n ym . W yd a w cą zoistać m iał J ełow ick i. P ra w d op od ob n ie ju ż w ó w ­

czas ustalono, że do reda k cji w ejd ą ponadto Janusz W oron icz i K arol H offm an. P o p rzyjeżd zie M ochnackiego i J ełow ick iego do A u x erre Zakład (liczący ok oło 20 osób) w w iększości opow iada się przeciw k o aktow i w Poitiers. W iększość w ybiera prezesem Zakładu m ajora D em bow skiego. N iem ałe znaczenie ma w opinii Zakładu autorytet Jełow ick iego, b yłego członka K om itetu D w ern ick iego i aż dotychczas przeciw nika arystokra­ cji. Jeszcze w czasie pobytu w A u x e rre (28 IX — 6 X 1834 r.) — J ełow ick i agitując w spólnie z M ochnackim przeciw k o aktow i Poitiers, pisze (może naw et Mjspólnie z M ochnackim ) „K ilk a słów z pow od u ośw iadczenia J e ­ nerała D w ern ick ieg o“ (w ydane drukiem w P aryżu z datą 7 X 1834 r.). W piśm ie tym potępia D w ern ick iego za poch w ałę aktu z Poitiers, w z y ­

(16)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 735

w ając E m igrację do zgod y („zgoda jest je d y n ie arką, która nas do o jc z y ­ stych doprow adzi b rz e g ó w “ )· „K ilk a słów ...“ J ełow ick iego p rzy gotow u je i poprzedza kam panię p rze ciw D w ernickiem u, jaką w kilka dni później p od ejm ie Zak ła d A u xerre, pisząc ręką M ochnackiego „L ist do gen. D w er­ n ickiego od o fic e ró w i żołn ierzy Z a k ła dów A u x e r re “ (17 X 1834 r.). G łów ­ n ym akcentem „L istu “ jest obrona C zartoryskiego i podnoszenie jeg o zna­ czenia w kraju i na em igracji. T ym i poczynan iam i w ych od zi M ochnacki naprzeciw ob ozow i C zartoryskiego — spełniając niejako w stępne w arunki porozum ienia z Zam oyskim . Jednakże o ile dla C zartoryskiego i Z a m oy ­ skiego ow e w stępne poczynania M ochnackiego (noszące tak w yraźn ie zna­ m ię „o b r o n y osób “ ) b y ły niem al je d y n y m celem , jaki pragnęli osiągnąć, 0 tyle dla M och n ackiego b y ł to w yłączn ie w stępny krok na drodze do rea­ liza cji k on cep cji in su rek cyjn ej. Zaraz na następny dzień po podpisaniu przez M och n ackiego protestacji przeciw k o aktow i Poitiers, tj. 25 września 1834 r., W . Z am oysk i uważa za stosow ne zgłosić szereg zastrzeżeń.do kon­ cep cji 50 M ochnackiego. W ów czas k ied y M ochnacki opow iedział się już po stronie X . Adam a, zaczyna się czyn ić trudności co do w aru n k ów p o ro ­ zum ienia. P rzyjm u ją c, że podstaw ą działania Zw iązku jest „pow stan ie w kraju, pow stanie ogóln e w szystkich części daw nej P olski...“ , Zam oyski odrzuca zdecydow an ie p rzy ję cie in su rek cji jako bliskiego, bezpośredniego celu działań Zw iązku. Z dan iem jeg o „n a jb liższy m celem stow arzyszenia“ jest „u k rócen ie n iegod ziw ości“ w E m igracji, „ob a len ie sp ra w ców i stron­ n ik ów “ tych że tj. aktu Poitierskiego, T D P etc. A w ięc je d y n y m celem Zw iązku m a b y ć w alka z przeciw n ikam i osobistym i i polityczn ym i X. A dam a — w alka z obozem „d em ok ra ty czn y m “ . Z godn e jest to z cało­ kształtem p oglą dów X . A dam a na polityk ę em igracyjn ą i insurekcję w kraju. W przygotow a n ej przezeń (lub kogoś z je g o grona) platform ie id eo w o -p o lity czn e j pobudzanego na n ow o do życia „Z w ią zk u Jedności N a ro d o w e j“ pt. „Stan naszej sp ra w y “ traktuje się pod obn ie wszystkie· om aw iane kw estie. M im o, że podstaw ą Zw iązku jest „służenie krajow i, o jcz y ź n ie “ , „g o to w a n ie i grom adzen ie ile m ożności środ k ów do przyszłej w alki o b y t n a ro d o w y “ , to jednakże jest to cel bardzo, bardzo odległy. Na dzisiaj zaś pozostaje program , w edłu g k tórego „n aród nasz u ja rzm io­ n y musi i pow in ien u lec na czas przem ocy, i nadzieją lepszej przyszłości pod popiołam i należałoby przech ow yw ać. P ow in ien jednak staw iać opór stanow czy, w szelkim bezsilnym a tem sam em zgu bn ym dla k raju i spraw y w yb u ch om na dzień ogóln ego powstania, na które się g otow a ć i którego czekać w y trw a le jest pierw szym naszym obow iązk iem “ (tamże). N adzieja 1 w ytrw a łe czekanie na dogodne okoliczności, na w o jn ę europejską — a na dzisiaj zaś „w ystrzegan ie się w szystkiego, co b y tak indyw idua jak i ogół m ieszkańców i spraw ę narodow ą na n ow e prześladow ania narazić m o g ło “ oraz w zyw an ie do form ow an ia L egii dla w alki o spraw y D on M i- guelów , D on y M arii — oto program obozu C zartoryskiego. W takim k on ­ tekście podnoszenie sp raw y „in su re k cji“ stanow iło zw ykłą dem agogię, obliczon ą na w ykorzystan ie n astrojów patriotyczn ych em igrantów dla w łasnych k o te ry jn y ch celów . Taki jest sens traktow ania tego problemu, w om aw ian ym liście W . Z am oysk iego i sens p rojek tów in su rek cy jn y ch

(17)

A. J. C zartoryskiego (z lipca 1834 r . ) 51. Tak w reszcie p ojm ow a ł n a w oły ­ wania in su rek cyjn e członek „ra d y fa m ilijn e j“ , „zebran ia p rz y ja ció ł“ X . A. J. C zartoryskiego gen. D e m b iń sk i52. M ochnacki traktuje insu rekcję jako żyw otną spraw ę narodu, której odw lekać nie w oln o — obóz zaś Czarto­ ryskiego ja k o „m y śl daleką“ , którą rów n ocześn ie m ożna i n ależy w y k o ­ rzystać ja k o szyld do w alki em igra cyjn ej.

M ochnacki po otrzym aniu listu Zam oyskiego, nie k w api się z odp ow ie­ dzią. Działa w A u x erre. W idząc je d y n y ratunek w tym , aby książę stanął na czele poczynań in su rek cyjn ych i zdając sobie (po liście Z am oyskiego) spraw ę z różn icy zapatryw ań na cele p rojek tow a n ego Zw iązku, M och ­ nacki w ierzy jednak, że uda m u się te rozbieżności usunąć i nakłonić K się­ cia Adam a do przy jęcia sw o je j k on cep cji. Ten człow iek m yśli, przypisu ­ ją cy w dizałaniu ludzi i społeczeń stw olbrzym ią rolę św iadom ości z b ioro­ w ej i indyw idu aln ej, ideom w drażanym w um ysły — w ierzy ł głęboko w siłę przekonyw ania sw ej k on cepcji. R ów nocześnie zd a je sobie doskonale spraw ę, iż dopiero działanie p olityczn e m oże ją przekształcić w czyn. D la­ tego postanaw ia — bez uzgodnienia z Z am oysk im i w b re w tem u co tenże pisał w ostatnim liście — ogłosić publiczn ie sw oją k o n ce p cję insurekcyjną i w ezw ać do pow ołania w ładzy in su rek cyjn ej na em igracji. W tym celu, m ając pełn e poparcie w Zakładzie A u xerre, pisze i w y d a je „P ism o ok ól­ ne o ficerów , p o d o fice ró w i żołn ierzy z Zakładu A u x e rre do roda k ów Em i­ g r a c ji“ z datą 23 października 1834 r. W „P iśm ie ok óln y m “ zapow iada pow ołan ie K om isji K oresp on den cyjn ej w A u x erre dla zorganizow ania w ładzy in su rek cyjn ej w Em igracji. W krótce też po w ydaniu „P ism a “ k o­ m isja ta zostaje pow ołana do życia i w ch odzi w kom u n ikację z szeregiem in n ych Z akładów . R ów n ocześn ie M ochnacki zaczyna organizow ać kadry p rojek tow a n ego Zw iązku tajnego („T eraz zbieram y kadry, g d y się cok ol­ w iek zapełnią, b ędziem y je dzielić i zaczniem y p rojek tow a ć organiza­ c ję “ 53). Działania te w ykazują, że M ochnacki postanow ił w o b e c kunkta­ torstwa sw y ch kontrahentów , rozw a ża ją cych co jest „c e le m “ a co „śro d ­ k iem “ , przystąpić do działania na własną rękę. D ziałanie to ma w yraź­ nie charakter prow ok u ją cy . M ochnacki w „L iście do gen. D w ern ick ieg o“ czyni się stronnikiem X . A dam a zaś w „P iśm ie ok óln y m “ ja k o je g o stron ­ nik w ykłada program in su rekcyjn y, p rojek t pow ołania w ładzy insurek­ cy jn e j, tak ja k g d y b y C zartoryski się nań pisał. W ten sposób, niejako w b re w w o li w ciąga go do realizacji sw o je j k on cep cji. R ów nocześnie M ochnacki u trzym u je k orespon den cję z Zam oyskim , składając mu „r a - p orta “ z przebiegu sw oich poczynań. W liście do Z am oyskiego

51 W „In fo r m a c ji czytan ej panu M a rcin k ow sk iem u p rzed w y ja z d e m je g o d o Prus. k tó ry w y je c h a ł d n ia 14 p a ździern ik a 1834“ A. J. C z a r t o r y s k i g łosił: „P olsk a m oże w ró c ić do sw eg o ży cia ty lk o przez p ow sta n ie silne, p ow sta n ie w ca ły m k ra ju i w p o rę zrobion e. Co to zn aczy w p orę? O to zrob io n e k ied y n a d e jd ą ok oliczn ości o b ie cu ją ce p o m y ś ln y skutek- n aszym u siłow a n iom . Jak ie to są ok o liczn ości? W ojn a znaczna p r z e ciw sam ej M osk w ie lub Ś w iętem u P rzym ierzu i r e w o lu c ja bądź w M o ­ sk w ie, bądź w A u strii, P ru siech lu b N iem czech . N o w e r e w o lu c je we. F ra n cji lu b A n g lii, ipodług w sze lk ieg o p ra w d o p o d o b ie ń s tw a n ie m ogą stać się n am u żyteczn e, b o £>ędą tylk o o sła b ia ją cy m w strząśn ien iem , rozd w o je n ie m , w o jn ą d om ow ą . P o w y ż e j w zm ia n k ow a n y ch o k o liczn o ści n am trzeba czek ać, cierp liw ie, a p rzecież g o tow a ć się n ieustann ie d o siln ego i p om y śln e g o p ow stan ia“ (M uz. C za rtory sk ich sygn. 5282 ew .).

53 P or. nr 8.

53 L ist M o ch n a ck ieg o d o W. Z a m oy sk ieg o z dn. 26 X 1834, (A u x erre), St. S z p o - t a ń s к i, M a u ry cy M och n a ck i, s. 249.

(18)

M A U R Y C Y M O C H N A C K I I O B Ó Z C Z A R T O R Y S K IE G O 737

z 13 X 1834 r.3'1 prow a d zi z n im ciekaw ą i b a rd zo znam ienną polem ikę. G d y b y Zam oyski b y ł w ted y w e Francji, doszłoby m oże ju ż w ów cza s do zasadniczej k on trow ersji; jedn akże pod różow ał on w ted y po N iem czech, W łoszech i A lgerze. Trzeba dodać, że M ochnacki poza Zam oysk im z nikim z obozu X . A dam a się nie układał. Sytuacja taka b y ła chyba n a jw y g o d ­ niejsza dla M ochnackiego, dawała mu pełną sw obodę, której strzegł zaw ­ sze tak zazdrośnie. Charakter i zakres je g o d otych cza sow ych porozum ień z obozem X . A dam a tkw ił tak m ocno w sferze projektu , że nic go chyba poza w łasnym i dotych cza sow ym i działaniam i nie krępow ało. „R a p orta “ , ja k ie składa W. Zam oyskiem u, nie są tyle „ra p orta m i“ , ile in form acjam i daw anym i człow iek ow i, k tóry przyrzek ł b y ć w iceprezesem Biura tajnego Z w iązk u oraz su b w en cjon ow a ć w ydaw an ie dziennika. D ziałając w ra­ m ach tych w stępnych porozum ień, M ochnacki stale w zm acnia sw oją p o ­ z y c ję polityczn ą przez rozszerzanie zakresu ja w n y ch i ta jn y ch działań Zakładu A u xerre. P o w y jeźd zie J ełow ick iego nie ma M ochnacki żadnego wspólnika, z k tórym m usiałby się pow ażnie liczyć. O ficerów Zakładu opa­ n ow u je całkow icie. Tuż w ięc po w ydaniu przez Zakład „P ism a ok óln ego“ pisze do Zam oysk iego n o w y list z datą 26 października 1834 r. D onosząc o postępie „pu b liczn ego i tajnego działania naszego“ — tłum aczy się z p rzy czy n organizow ania K om isji K oresp on d en cyjn ej w A u xerre. Uza­ sadnia to posunięcie k oniecznością przeciw działania now opow stałej w A g en K om isji zostającej „częścią pod w p ły w e m dem okratów , częścią pod w p ły w em D w ern ick ieg o“ . P odob n ie tłum aczy się z w ezw ań insurek­ c y jn y ch zaw artych w „P iśm ie o k óln y m “ : „T rzeba b y ło — szan ow n y pu ł­ kow niku ·—· w y jść z in su rek cji ja k o zasady w tej okólnej odezw ie, napro­ w adzić ludzi na w niosek, że ten ty lk o E m igracją zarządzać pow inien, kto w kraju n a jw ięcej m oże, a zatem że nam potrzeba szukać zbaw ienia w e wziętości, w pływ ach, koneksjach osób, a nie w czczych m arzeniach, które oni dem okraci p ryn cyp iam i zow ią. P rzew id u ję z tego p ow od u nie m ało za­ rzu tów szanow nego Pułkow nika, a najbardziej lękam się, żeb y K siążę nie poczy ta ł tego kroku za nadto w czesny, m oże r y zy k o w n y “ . U spraw iedli­ w ia ją c się z tego rodzaju poczyna ń podkreśla, iż działa w przekonaniu, „ ż e j e s t j e s z c z e d l a n a s , d l a n a r o d u w t e m r a t u n e k , ż e b y P o l s k a p o s t r z e ig ł a K s i ę c i a n a c z e l e t y c h i d e i p o w s t a n i a “ 55. W zw iązku z kon iecz­ nością pow ołania centralnego Biura tajnego stow arzyszenia dom aga się szyb k iego pow rotu Zam oysk iego do Paryża.

W końcu października M ochnacki uświadam ia sobie coraz lep iej, że bezpośrednie w ciągn ięcie C zartoryskiego do rea liza cji je g o k o n ce p cji je st bardzo trudne, je ż e li nie w ręcz niem ożliw e. B ardzo znam ienna pod1 ty m w zględem jest zapiska poczynion a przez sekretarza A. J. C zartory­ skiego w zeszycie „N otatki i rozm ow y 1834 r. — 1841 r.“ , pod tytułem „R ozm ow a z m ajorem K arśn ickim “ 56, (rozm ow a ta została p ra w d op od ob ­ nie przeprow adzona w ostatnich dniach października). Oto pełn y tekst n o­ tatek z rozm ow y: „C zyta [tj. m jr. K arśnicki — przyp. nasz] list M ochna­ ckiego do niego pisany. M. pisze, że E m igracja ma d w o je n ieprzyja ciół w łon ie A rystok ra cją i D em okracją — jedn ą lękliw ą zbyt, drugą szaloną

1,4 P or. nr 3.

55 St. S z p o t a ń s k i, M a u ry cy M och n a ck i, s. 248-9. 50 M uz. C za rtory sk ich , sygn. 1060 ew .

Cytaty

Powiązane dokumenty

zorcza uznając, iż wcielenie tego związku do związku producentów dla ogólnej organiza- zacyi jest rzeczą bardzo ważną, upoważniła dyrekcyę do przyznania związkowi bruttow-

îecypc xeji e3H OÄopo

Spoiecznej. Corocznie stypendysta obowiązany jest przedłożyć zaświadczenie uczelni o przebiegu studiów. · wyplatę stypendillm uskutecznia Kasa Miejska na zlecenie

IIpoiiBBoncTBO TaKb nao.. TpyUOBT,, COEpHJKGHHBIXB CB OXOTOÖ. KoHenno, nacTyxy npHxosnaocB cTpaHCTBOBaTb cb n t c r a na ntcTO co CBOHMB CTa^OMB, KaKB 9T0 eilje s

ur/.ędu waszego iest wcześnie dochodzić, czyli nie masz przeszkody iakiey do małżeństwa między osobami do niego wstąpić chcącemi.. Obieraycie na reszcie

stawia zaliczanie kopalń surowca ropnego wraz z przedsiębiorstwami innego rodzaju do wspólnych towarzystw podatko wych liczne niekorzyści i to zarówno dla tychże

dniu. Rozbicie kartelu było do przewidzenia, jakkolwiek w ostatnich czasach utrzymywała się uporczywie pogłoska, że zostanie zawarte prowizoryum; przemysł naftowy podobne

Wystawa oprawy książki.. alten