• Nie Znaleziono Wyników

Przebojem. R. 2, z. 6=14 (1924)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przebojem. R. 2, z. 6=14 (1924)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

✓ r t/TN*_______;_______________ ✓ r u T r w n *

P R Z E B O J E M j

MIESIĘCZNIK UCZNIOWSKI P 0 S » . NAUCE i RBZAYWCE }

K U T N O N f l D O C H N i ą , Dnia 15 C ierw ca 1924 roku.

RO K II. | Cena 25 g r oszy z p rz e s y łk ą 28 g ro s z y | ZESZYT 6 (14).

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 6-ago: 1. Stanisław M on iuszko. 2. R adjo taleg rafja 3. Bajka • szczęściu. 4. Sprow adzenie zwłok H enryko S ia n k ia w ic ia .

5. Mkworale 6. Kranika

Stanisław Moniuszko.

Stan ku ltu ry muzycznej w Polsce w czasie wyjazdu Szo­

pena z Warszawy, nie byt wysoki. Poza stolicą, nie rozwijała się muzyką w żadnem innem m ieście, a w pałacach i dworkach silacheckich mało było zainteresowania dla niejj w ym aga­

jącej oprócz talentu wrodzonego, także pewnego nakładu pracy i pilności. To też Szopen, wiedział, opuszczając ojczyznę, że lot jego natchnień był za w ysoki, że dzieła jego dla niektórych ty l­

ko jednoste k będą dostępne. Wobec niskiego stanu oświaty, tru d n o było wymagać lepszego przygotowania artystycznego.

Trzebaby było najpierw wpoić w dwa pokolenia zam iłow anie do m etodycznej nauki muzyki.

Taką szkołę m ieli N iem cy w w ieku X V ll-tym , m ogły więc w następnych dwuch stuleciach wydać EJacha, Bethovena, Wagnera.

Pierwszym zaś naszym narodow ym nauczycielem m uzyki był Stanisław M oniuszko.

U rodził się on dnia 5 maja 1819 roku we wsi U bielu pod M ińskiem . D robno-szlachecka rodzina, której był p o to m kie m , miała indygenat już w XVI-tym w.

Przy końcu w. X V lll-tego miała rodzina M oniuszków znaczny m ajątek, ale wskutek złej gospodarki i ustawicznych sporów rodzinnych, posiadłość zmalała tak, że kom p o zyto r nasz już w m łodzieńczym wieku m usiał polegać na własnych siłach m aterialnych.

M oniuszko okazywał od dziecka w ielki pociąg do m uzyki, nie ujaw niał jednak nadzwyczajnych zdolności.

M atka uczyła go gry na fortepianie, a kiedy rodzina prze­

niosła się w r. 1827 do Warszawy, został nauczycielem M oniusz­

ki znany teoretyk August Freyer; kilka następnych gim nazjal­

i

(2)

nych lat spędził kom pozytor w M ińsku, ucząc się jednocześnie m uzyki u D om inika Stefanowicza.

W roku 1834 przerwał studja szkolne, a poświęcił się cał­

kow icie sztuce.

Później udał się do Berlina i tam został uczniem muzyka nie m ieckiego Karola Rungenhagena, dyrygenta' „S ingakadem ie*.

Nauka trwała zaledwie dwa lata. W r. 1839 pow rócił M oniuszko do W ilna. Tu otrzym ał posadę organisty przy kościele św. Jana, a w kilka m iesięcy później ożenił się z panną Aleksandrą M iil- lerówną.

Teraz rozpoczął M oniuszko bardzo pracowite życie, s k u t­

kiem dodatkowych lekcyj na fortepianie. Jednak ta praca nie odbierała m u zapału do tworzenia. Właśnie w tym okresie w ileńskim powstają najlepsze dzieła M oniuszki: Pieśni i Halka.

Dzieła te zjednały m u ogrom ną sławę. Zaproszono go do Warszawy i tam już przebywał do końca życia w charakterze dyrygenta opery. (Jmarł dnia 4 ego czerwca 1872 r.

M oniuszko ma dla m uzyki polskiej znaczenie epokowe, a to:

1

) jako twórca oper,

2

) jako kom pozytor pieśni solowej MoniuSżko przy akom panjam encie fortepianu.

Na polu pieśniarstwa wyprzedził go wprawdzie Szopen, ale na. dalśzy rozwój pieśni polskiej wywarł decydujący wpływ nie Szopen, lecz M oniuszko. Trzy pierwsze pieśni do słów M ic k ie ­ wicza wyszły nakładem berlińskim (Bate et Bock) i z tekstem nie m ie ckim w tłum aczeniu Blankenseego.

W iększość tych pieśni wyda! kom pozytor jako śpiewniki dom ow e, zawierające po kilkanaście pieśni. M oniuszce cho­

dziło o to, by dom polski stał się wychowawcą smaku e- stetycznego, by posiadał swój własny, polski skarbiec pieśni, 0 m elodji sw ojskiej. Pieśni zaś M oniuszki m iały być owym skarbem. Istotnie, stały się nim . Napisane do słów polskich 1 obcych poetów, nie wszystkie mają jednakow ą wartość; między n ie m i proste, dorywczo pisane p i o s e n s ą i pieśni, będące prawdziwem i arcydziełam i nowoczesnej liryki.

Do tych ostatnich zaliczyć należy „Prząśniczkę* do słów Czeczota i .B arkarolę * (tekst Korsaka). Wszystkie jednak o d ­ znaczają się nadzwyczaj piękną melodją i barwnym akompa- njamentem.

Jedne z nich .pisane są w formie wesołego, skocznego mazurka, inne zbliżają się do typu piosenki o melancholijnym wyrazie. Przeważają jednak formy taneczne. Odrębną wreszcie grupą stanowią ballady, pisane do słów Mickiewicza.

Najlepszą z nich jest ballada .C zaty *. Była ona zarazem ostatnią pieśnią Moniuszki. Rozpoczął on bowiem pracować nad operami, wprawdzie przed ukazaniem się pieśni, tworzył nasz kompozytor dla sceny.

Pierwsze te kompozycje dramatyczne składały się z oper Komicznych, zbliżonych stylowo do operetek niemieckich. Nie

(3)

odznaczały się one oryginalnością, nie n osiły też na sobie te ­ go piętna polskości, w spólnego późniejszym dziełom M oniuszki.

Na w łaściwym sobie gruncie stanął Stanisław M oniuszko dopiero w „H alce"1, flu to r libretta, W łodzim ierz W olski, zam ­ knął p ierw otnie akcję w dw óch aktach; w tej fo rm ie ukazała się ona w litografow an em wydaniu w W ilnie, a zarazem wy­

konano ją tam na astradzie koncertow ej (w r. 1847).

Nie przypuszczano, aby to były narodziny Dolskiej opery narodow ej. P iękno „H a lk i" oce n io n o do p ie ro po w ystaw ie­

niu je j w Warszawie.

Na scenie warszawskiej ukazała się .H a lk a " poraź pierwszy dnia 1-ego stycznia 1858 r. A rcydzieło to zjawiło się w n o ­ wej fo rm ie , flk c ję rozszerzono do 4 aktów, dodano w iele n o ­ wych ustępów muzycznych. Tak zm ieniona opera wzbudziła o g ro m n y entuzjazm . M oniuszkę nazwano słusznie tw órcą p o l­

skiej opery, przyczem zaczęto wykazywać i podkreślać m uzycz­

ne wartości arcydzieła.

Je st w .H a lc e * niezwykła siła charakterystyki i to zarówno w partjach w okalnych ja k i instrum entaln ych; inpo- nujące chóry są zbudowane, ale nadewszystko są m e lo d y j­

ne; m elo d je płyną z naturalną prostotą i w dziękiem i brzm ią nawskroś sw ojsko. Pierwiastek narodow y przedstawiają w „H a l­

ce" mazur, polonez i tańce góralskie; są to wspaniałe i pełne zacięcia sarm ackiego poem aty.

W m elodjach „H a lk i" w iele je s t także m otyw ów ludow ych, a to głów nie w śpiewach Jo n tk a i H alki (np. arja „J a k o od w ichru krzew poła m a n y" lub „G d yb y z rannym s ło n k ie m " i t. d.)

Dzięki tym to pierw iastkom ludow ym i narodow ym , stała

«tą „H a lk a " tak drogą polskim sercom .

Są bow iem inne opery M oniuszki, pod względem stylu m uzycznego jednolitsze i lepsze. Taką je st przedewszystkiem opera „Straszny d w ó r", napisana do słów Jana C hęcińskiego.

M uzyka tego dzieła odzw ierciedliła to n e m sp o ko jn ym ży­

cie p olskich dw orków . Podobnie ja k polonezy Szopena stały się apoteozą ducha rycerskiego narodu, tak i m uzyka .S trasz­

nego d w o ru * odm alow ała to. czem żył staro szlachecki, p olski dw ór. Oddała w iernie tę atm osferę rodzinną, partjarchalną w któ re j panuje nie górna m yśl, ale dobre serce.

M uzyka ta zawiera ponadto o b o k ustępów solow ych, pierwszorzędne m otyw y m elodyjne (polonez M iecznika, arja Stefana z kurantem ), wspaniałe sceny zbiorowe: ch ó r dziewcząt przy krosnach, finał ll-ego aktu i t. p.

„Straszny d w ó r" poprzedziły opery: „F lis *, „H ra b in a * i piękna, szlachecka sielanka muzyczna „V e rb u m n o b ile *.

Pod wpły wem Wagnera nastąpił u Moniuszki znamienny zwrot.

Zaczyna on tworzyć opery w myśl wywodów zawartych w pracy niemięękiego muzyka p. t. „O per und D r a m a * . Pier*

(4)

wszą tego rodzaju operą była „P arja". Doznała ona zupełnego niepowodzenia. Niestety, słusznie.

„P arja" nie odznaczała się ani m elodyjnością, ani śm ia­

łością pom ysłów . To można powiedzieć także o ostatniej op e ­ rze M oniuszki, „B ra c ie ".

Charakter dram atyczny mają również „W id m a "; są to sce­

ny w kaplicy cm entarnej z „D ziadów " M ickiewicza, przeznaczo­

ne na estradą koncertową. Do tekstu Kraszewskiego napisał M oniuszko kantatą „M ild a “ ; podobny typ kantaty mają: .Pani Twardowska" i ballada o „F lo rja n ie S zarym 1*.

Dziełem o w ysokim polocie natchnień są „S onety K rym ­ s kie " do słów M ickiewicza, ułożone na chór mieszany z orkiestrą.

Z licznych kom pozycyj kościelnych i świeckich w ym ienić jeszcze należy: „L ita ń je O strobram skie*, „R e q u ie m “ i wspaniałą, poetyczną uwerturą .B a jk a ". Uwertura ta jest ostatniem dzie­

łem mistrza.

Talent Stanisława M oniuszki nie należał do genjalnych.

Nie dotarł on do samych szczytów doskonałości artystycznej, choć m iał skrzydła zdolne do wysokich wzlotów, został jednak nauczycielem m uzyki narodow ej, kładąc w ten sposób fu n d a ­ m ent pod dalszy je j rozwój.

Dzieła jego dotarły do wszystkich warstw narodu, zabłą­

dziły nawet pod strzechy wieśniacze. Mają one siłą przem awia­

nia do każdego serca ludzkiego, a zwłaszcza polskiego.

Piąknie powiedziano, że muzyka M oniuszki, to duch z d u ­ cha narodu.

Kutno, 9.VI. 24 r.

Tadeusz Maryanowski KI. VII.

Radjotelegrafja i radjotelefonja.

W ie k XIX-ty, który słuszni* można nazwać „zadziwiają­

c ym ", i paw adu całago szeregu w a ln yc h bardzo, a nieoczekiwa- nych w y n ala zkó w , złożył u progu daby obecnej n t w ą niespa- dzianką i zarzucił w ten sposób swój pomost na w. XX ty.

Radjatalegraf, z którego w dalszym ciągu rozwinął s!ą radjo- telafan, jest tym jaskrawym d a w a d a m , t e znajdujemy sią w apaca bardza ważnych w ynalazków i m o że m y doczakać sin wialkich zmian w dotychczasowem naszem życiu.

Dla większości naszego saołeczeństwo r adjotelegrafja, ta

„tarra ineognita", w ydaje się w ynala zek ten c u d e m naszaj apokl, a nieiylko jednem z dalszych ogniw nieprzerwanego łańcucha odkryć wieku współczesnego. Mylny ten sąd w y p ły ­ nął i niedokładnej znajomaści p e d ło ia n au k aw eg a. na kto- rarn zradził sią ten tak w atny dla nas wynalazek. Radiotele­

graf jest bowiem tylko — „dowcipem” — jak go w swoim

(5)

czasie nazwali inżynierowie, zastosowaniem praktycznych, w a ­ ln y c h o d k ry ć naukowych d ru g ie j p o ło w y w. X lX -te g o . Dlate*

30

t a i niezbędnem jest dla zro zu m ie n ia is to ty te le g ra fo w a n ia bez d ru tu — choćby pobieżne ty lk o — zaznajom ienie się z nie- którem i w a in a m i odkryciam i e le k tro d y n o m ik i

Każdy praw ie inteligentny czło w ie k wie, że te le g ra fo w a n ie bez drutu polega na zużytkowaniu fal e le k try c z n y c h ; nie w e je d­

nak, w jaki sposób je w y tw a rz a m y , nie wie, na czem one p o le g a ­ i w j a k i i p o s ó b je z u żytkow ujo m y.

Bada n i* nad elektrycznością w ykazały, i e prąd e lek tryc z­

ny zachowuje się względem otoczenia jak magnes: przyciąga lub odpycha bieguny magnesu, układa opiłki żelazne, m a g n e ­ suje żelazo i stal. Istnieje więc do ko ła przewodnika, po k tó ­ rym prąd przebiega, pole m agnetyczne o własnościach takich samych, jak pola dokoła magnesu; zo względu na. p o ch o d ze ­ nie, zowie się ono polem e le k tr o m a g n e ty c in e m . Z chwilą, k ie ­ dy zmienia się szybko i perjodycznie stan elektryczny prze­

wodnika, wówczas powstają w o taczejącym eterze powszech­

nym szybkie i porjodyczne drgania, które rozchodzą, się na wszystkie strony, jako f a l e e l e k t r y c z n e . Ź ró d łem fal elektrom agnetycznych jest i s k r a elektryczna, którą wytw arza i s k i e r n i k zw. t a k i e w ib ratorem , rądjatorem lub oscylatorem

Teorytyczne rozważania M axwella i szereg świetnych doś­

wiadczeń Hertza w y ka zały podobie ństwo fal elektrycznych do świetlnych. Dzięki wynalezieniu szybkodrgającego w ib ra tora przekonał się Hertz, że szybkość fal elektrycznych wynosi 300.000 km. na sekundę i i e fale e lektryczn e rozchodzą się w ten sam sposób, jak fale świetlne (po linji prostej).

Obecność fal elektrycznych w powietrzu m ożna w ykryć d w o m a sposobami:

Po 1-sze. Skoro w przestrzeni, którą przebiega fala elek­

tryczne znajduje się rosonator, dostrojony do w i b r a t o r , który wy tw orzył falę, lo ukażą się w nim iskiorki elektryczno (H e rt *).

Po 2-gie. Skoro silna fale elektryczno przebiegną przez • rurkę szklaną, luźnie nap e łn io n ą o piłkam i żelaznemi (przez t.

zw. kohorer lub d e d e k to r Branlego), wówczas koherer prze­

puszcza prąd, nawet p o m im o ustania fal. A by je przywrócić do stanu pierwotnego, należy je wstrząsnąć, przez co opiłki r o iló ż n ia ją się.

Na tych wszystkich badaniach oparł się M arconi (1896 r.) przy budowie swojego aparatu. Grunt dla odkrycia M arc o n ie ­ go przygo to w ały prace M. Tesli’«go nad często przeryw an ym i prądami o wysokiej sile e lek tr o -w ib u d z a jąc ej. Inżynier ten d ą ­ żył do skonstruowania aparatu, w k tó ry m b y za p rzew odnik ału- żyła ziemia. Kiedy Tesle pracował w Anglji nad wykończeniom swego tele grafu bez drutu, wówczas M arc o n i badał zogad-

(6)

Hienie telegrafowania bez drutu pod kierunkiem P r ee ce a. T y m studjem zawdzięcza radjotelegrafja swój początek.

Przyrząd M a rc e n i’eg^ do telegrafowania bez drutu skłe*

da się z dwóch •dd zieln ych części: wysyłacza i odbieracza.

Zasadniczą częścią aparatu wysyłającego jest iskiernik, zasila­

ny przez potężną cewkę indukcyjną. Drgania, w ytw orzone w tej części, działają indukcyjnie na cewkę, której jeden bie­

gun jest połączony z ziemią, drugi z drutem, zwanym anten- ną, wyniesieni* wysoko nad ziemię (150 i więcej m.) Drut ten jest odpowiednio zestrojony z iskiernikiem; wytw arzają slą więc w nim silne drgania elektryczne w górę i w dół. D rg a ­ nia te stanowią źródło fal elektrycznych, rozprzestrzeniających się na wszystkie strony l i * stacji odbiorczej znajduje się an- tenna, zestrojona z wysyłającą Drgania w y w o ła n a w niej przez nadciągająca fale, działają indukcyjnie na koherer, który prze­

syła znaki da zwyczajnego aparatu M o r ie g o , zastąpionego później przaz tele fon. Tak więc istetnensl częściami aparatu M arcania ga są: iskiernik, w y tw ariają cy fale elektryczno i ke- herer, przyjm ujący niejako ta fala .

Rzecz zrozumiała, źe przyrząd Marconiego m ia ł pewno wady, które dopiero później skutecznie usuwano i nio odrazu znalazł swoje zastosowanie. Pierwszy raz akutecznle zastoso­

wano nowy sposób telegrafowania bez drutu dopiero w r.

1911 Czytelnicy słyszeli chyba o słynnej katastrofie okrętu .T ita n ic a *, który rozbiwszy się o góry lo dowe Atlantyku, d a ­ wał za pom ocą telegrafu bez drutu sygnały o swym losie i doczekał się przybycia kilku okrętów, śpieszących na pomoc po otrzymaniu alarmu. Katastrofa Titanica miała bardzo d o ­ niosły wpływ na rozwój radjotelegrafjl. Teraz bowie m dopiero zrozumiano znaczenie nowego przyrządu i teraz dopiero zys­

kała dziedzina ta nowych współpracowników, którzy w k ró t­

kim czasie przyczynili się do skonstruowania radjotelefonu.

Bardzo ważnym dla rozwoju radjotelegrafjl jest r. 1913.

Zastosowania w ro ku tym .la m p e k k a to do w y c h* do radjote- legrafji pozwala na wzmocnienie dźwię ków w aparatach od- biorcsych o kilka tysięcy razy i na precyzją przesyłanych dźwię ków. Te wszystkie wynalazki wprowadzają do radjotolo- grafji doniosłe zmiany i pozwalają na przesyłania za pom ocą rodjo, oprócz depesz, także słowa, muzyką, śpiew i t. p. Po w ­ staje radjotelefon. Zasada ra d jo te le fo n u jest ta sama co radjeto- lagrafu. Radiotelefon wym aga tylko, podobnie jak tele fon d ru to ­ wy, osobnego mikro fonu na stacji wysyłającej. Zbudow anie pre­

cyzyjnego m ikrofonu, któryby posiadał zdolność usuwania dźw ię­

ków ubocznych, stało się zagadnieniem, obchodzącem żywo wie ­ lu uczonych naszego wieku; rozwiązano je dopiero w fllemczeoh.

W ynalazek radjotelegrafu i radjotelefonu oddawał już nie­

raz ludzkości niecenione usługi. Bardzo wielkie znaczenie po­

siada r r d j '' t * ! ’,^ r ?f dIn których nio m e łn a połączyć

(7)

drutow em . Telegraf bez drutu umożliwia okręto m p o r o z u m ie ­ nie sie ■ lądem, l a p o m o c ą steru powszechnego, p rz e w o d z ą ­ cego fale elektryczne. W yn alazek radjo tele fonu nie wyparł w zupełności radiotelegrafu, który na dalszych przestrzeniach jest pewniejszy, a zwłaszcza oddaje celom w o js ko w y m n ieoce­

nione usługi. W czasie pokoju posiada rad jo telefo n w ię k s ie m a cz a n ie dla społeczeń stw a i coraz wląeej się rozpowszechnia.

W hiiemciech korzysta każda średnio z a m o in a rodzina z usług rodjotelafonu, w ton sposób, że dzieci pobieraj*] lek cjo w y m o w y językó w obcycb, gospodyni dowia duje sie o ce­

nach ż y w n o ic i na targu, syn reguluje awój zegarek i t. p. Nie mniejsze zastosowanie zn ajduje radjotalegraf w rtnglji, Franc|i I Am eryce. W e Francji kosztuje stacja odbiorcza około 200 fr.

Gorzej przedstawia się ta dziedzina wiedzy u nas. a z n a j­

duje się ona bowie m dopiero w zaczątku swego rozwoju Kie­

d y ! i u nas w Kutnie będzie można słuchać koncertu z W a r­

szawy, albo uczyć się przy pomocy tego aparatu ebcych J ęiykó w ?

A. W. kl. VII.

Bajka o szczęściu.

(D okończenie)

Po chw ili oprzytom niał lecz ku je g o zdziw ieniu ujrzał się nie pod gruzam i śnieżnej góry, lecz na lodow ym cyplu nad brze­

giem przepaści. Była ona w idocznie bardzo głęboka, bo nie było widać dna, i szeroka, gdyż nawet zarys przeciw ległej krawędzi nio był w idocznym .

Góra, pod którą grzm iało i biyskało, stała w te m sam em co przedtem m iejscu.

Gdy sko w ro n e k ukazał się w otworze ja s k in i, ujrzał starca w ysokiego, siwego, lecz już tak w ie kie m pochylonego, że nie m ó g ł powstać z fotelu, stojącego przy kutej, dębow ej skrzyni Z tej to właśnie skrzyni w ydobyw ały się błyskaw ice, lecz tu, w ja skin i nie było prawie słychać ich grzm otu, ani widać b ły­

skawic. Przerażony ptaszek ledw ie m ó g ł wypow iedzieć, po co przybył.

Czarodziej jednak, okazał się bardzo dobrym , i dał sko­

w ro n ko w i m aleńki, zaczarowany fle cik, k tó ry grał sam, za każ- dem życzeniem właściciela, a m iał tę cudow ną własność, że każdy, kto usłyszał jego głos, stawał, i z m iejsca ruszyć się nie m ógł, oczarowany cudną m elodją, którą grał fle cik.

Przywiązał go czarodziej do szyi ptaka kaw ałkiem p ro ­ m ienia słonecznego.

Rad żadnych czarodziej dawać nie chciał, a za fle c ik i n i­

tkę słonecznego b'asku zarządał serca ptaszyny. S kow ronek zgo­

dził się na to bez wahania, prosił tylko o dwa tygodnie zw łoki, by m ó g ł przed śm iercią uzdrowić królew nę.

(8)

Czaiow nik więc zapowiedział mu, że po dwóch tygodniach zjawi się przy nim i w yjm ie m u serce bez względu na o ko licz­

ności. I nato zgodził się ptaszek, lecz wyraził wątpliwość, czy potrafi uzdrow ić królew nę bez żadnych leków. „N ie trzeba", odrzekł czarodziej „L e ć, i czyń co uważasz!"

— Poleciał więc. Znów przelatywał ponad śnieźnem i pola­

m i, nad góram i i m iastam i, lecz teraz najm niejszej na nie riie zwracał uwagi, brał na piersi słoneczny prom ień i ciężar fle- cika, którego pieśni czarować m iały wszystko Lecz piękniejsze chyba m elodje grały w sercu ptaszyny.

Nie pam iętał już skow ronek, że za dwa tygodnie skończy się to piękne jego życie. Na nie wogóle nie pom ny! leciał na­

przód, słuchając oszalałej szczęściem i słońcem pieśni, która mu grała w piersiach. Wreszcie, goniąc resztkami sił, czternastego dnia, bardzo wczesnym rankiem , ujrzał w szarzejącej oddali za­

m ek j ogród króla sm utku. '

Gdy przyleciał, odrazu zabrał się do dzieła. Prom ień słońca, • któ ry m iał cudowną właściwość, że po nim można było prze­

ślizgnąć się przez najm niejszą szparkę, napróżno szukał tej o- statniej w grubej oponie, zasłaniającej okno królew ny.

. Najwęższej nawet szczelinki w niem nie było. Zrozpaczony skow ronek parę godzin stracił na tych poszukiwaniach.

Tymczasem na dworze życie jesienne zawrzało w całej pełni.

Późna ju ż była jesień. Złote, dojrzałe owoce zwisały z drzew.

Powietrze było ciężkie od odurzającej woni jesiennnych kw ia­

tów. Chóry ptasząt i owadów, napełniały je m elodją brzem ien­

nej złotem jesieni.

Jesień grała w szumie żółknących liści. Jesień królow a­

ła na świecie.

flle skow ronek nie zważał na te cuda. Siedział na osypa­

nej dojrzałem i ow ocam i gruszy, i m yślał nad sposobam i dosta­

nia się do królew ny. W ięcej, prócz je j w idoku nie pragnął, bo wierzył, że ten w id o k królew ny Lotys właśnie, natchnie go siłą, zdolną uzdrowić królew nę. Cóż, kiedy niestety ujrzeć je j nie m ógł!

W tem nowy pom ysł powstał w jego główce: oczaruje dw o­

rzan i sfrunie do wnętrza pałacu!

Ja k pom yślał, tak i zrobił.

M ieszkańcy pałacu, opanowani czarem dziwnego flecika, nie śm ieli stawiać przeszkód odważnem u ptakow i. Tak leciał przez wysokie sale i długie korytarze, aż zatrzymał się przed drzwia­

m i królew ny. Drzwi były zam knięte, lecz to nie powstrzym ało skow ronka: czarodziejskiem u fle to w i nakazał m ilczenie, i z bla-.

skiem słonecznym spłynął do kom naty królew ny przez dziurkę od klucza.

Królewna spała, gdy zawisł nad je j łożem . I, jak daw niej, na blade je j czoło spływały krucze włosy, lecz teraz królewna L o t,

3

uśir.icchtJa się p r;cz sen. Snać śniła o cw cj radosnej bo­

(9)

g in i piękna, która, choć nieznana, zapanowała w je j skołatanych chorobą m yślach.

Z n ik ło zm ęczenie sko w ro n ka , gdy ją ujrzał, a serce na p e ł­

n iło m u się ta k silną i gorącą m iłością, że w tej c h w ili gotów był z całym św iatem walczyć o zdrow ie kró le w n y Lotys. W k o m ­ nacie panow ał zm rok. „Ś w ia tła !" błagał sko w ro n e k, „S ło ń c a ” ! zawołał w bezdennej, m iło sn e j rozpaczy, siadając na za- sło n ię te m o kn ie . 1 stał się cud. Rozdarła się od góry do d o łu złotem tkana zasłona. Prysły kryształy o k ie n n e j arom a tyczne, je sie n n e pow ietrze ru n ę ło radosną falangą do k o m n a ty

, wraz ze śpiewfem ptasząt i je s ie n n y m szum em drzew.

W yśniona b o g in i „Z y c i« “ stanęła przed oczym a rozbudzo­

nej k ró le w n y w barw nych szatach jesie n i.

Tak w ielka była m iło ść skow ronka, że naw et m artw e przed­

m io ty ustępow ały przed św iętym je j żarem . Lecz nagle stanął przed sk o w ro n k ie m czarodziej z p ó łn o cn e j krainy i nieubła ga­

nym ruchem m a le ń kie g o sztylecika w yjął je g o uszlachetnione m iło ścią serce.

Lecz o dziwo 1 zam iast biednego tru p a ptaszęcego, stał przed kró le w n ą p ię kn y i s tro jn y m ło d z ie n ie c ! . . .

f l potężna fala życia bijącego tę tn e m natury ow iew ała u zdrow ioną k ró le w n ę Lotys . . . .

Skończyła bajkę grusza, a zbudzone blaskiem słonecznym dzieci wstały i zam ieniw szy znaczące spojrzenia, poszły w dal, kryjącą świat, poszły na poszukiw anie k ró le w n y L otys i k ró le ­ wicza S ko w ro n ka . . . I poszły dzieci w o tw a rte ram iona życia i szczęścia.

K utno, w styczniu 1924 r.

KI. IV. J. P o d czaski.

Sprowadzenie zwłok Henryka Sienkiewicza.

D zie n n iki warszawskie d o n io sły, że na zebraniu przedsta­

w icie li różnych in stytu cyj w ybrano k o m is ję dla prac p rzyg o to ­ wawczych do sprowadzenia zw łok H enryka S ienkiew icza. K om isja odniosła się za p o średnictw e m d-ra Kozubskiego do G m in y Vevey w Szwajcarji, gdzie spoczywają zw łoki w ie lkie g o Pisarza w celu p o in fo rm o w a n ia się co do fo rm a ln o ści, ja k ie należy za­

łatw ić w ty m względzie. Zarząd G m in y ośw iadczył się z całą g o ­ tow ością w szelkich ułatw ień, ja k ie będą potrzebne ze strony władz szwajcarskich.

O becnie podjęła ko m isja k ro k i w celu poro zu m ie n ia się z Zarządem ko ście ln ym w Vevey. W kró tce odbędzie się spe­

cjalna narada co do utw orzenia g łó w n e g o k o m ite tu w W arsza­

w ie i k o m ite tu w ykonaw czego. K om isja uznała je d n o m y ś ln ie , że zw łoki Sienkiew icza p o w in n y spocząć w W arszawie i otrzym ała

(10)

zezwolenie J. E. Ks. Kardynała Kakowskiego na tymczasowe umieszczenie zwłok w Katedrze.

V7ystawiona ostatnio w naszem Gimnazjum kolekcja akwa­

rel p. Stanisława Błońskiego wzbudziła żywsze zainteresowanie wśród szerszych sfer kutnowskiego społeczeństwa. Na zaintere sowanie to zasłużyła wystawa p. Błońskiego w zupełności. Arty­

sta zwiedził olbrzymią połać Rzeczypospolitej, a rezultatem tego jest wcale pokaźny zbiór akwarel. Początkowo tworzył p. Błoń­

ski swe obrazy bez wyraźniejszego planu Później — zaczął wzbogacać systematycznie swój zbiór nowemi pracami, co łącznie już teraz stanowi piękne album malarskie z his- torycznemi, cennem i ze wzglądu na architekturę i bogatemi we wspomnienia widokami Rzeczypospolitej. Oprócz zalet czysto ’

malarskich: przejrzystości i czystości rysunku, harmonijności i lekkości barw, prawdziwości efektów świetlnych — snuje się przez cały cykl obrazów gorące ukochanie Polski i jej zabytków.

P. Błoński uważa swoję kolekcję za niezupełną, brak w niej bowiem licznych pamiątek z innych okolic Rzeczypospo­

litej. Pragnie go uzupełnić nowemi eksponatami, by ostatecznie całość zaofiarować społeczeństwu, polskiemu.

Pocieszamy się, że zainteresowanie wystawą fr. Błońskie­

go, przyczyni się również do tego, że publiczność zechce zwie­

dzić w dniach od 16-ego do 23 czerwca wystawę, jaką urządza Gimnazjum.

Kółko literackie. S p r a w o z d a n i e z a r o k 1 9 2 3 / 2 4 . Ha wniosek uciniów klasy ósmej sosteło zawiązane „Kółko li­

terackie' priy naszem gimnazjum. Zebrenle organizacyjne o d ­ było sią dnia 23 września 1923 roku, na którem poproszono p. prof. Andersa o kierownictwo I opieką nad .Kółkiem'', f . prof. Anders w priemówIeniM ne ternie zebraniu naszkicował plan pracy na cały rok.

Dnia 29 listopada r. i. zwołane zebrenle nadzwyczajne w eelu unormowania stosunków wewnętrznych .Kole" oraz saleineici od Br. Porrecy I władz szkolnych. Uchwalono wów- ctes regulamin I wybrano z peśród członków zarząd prezesa Hoftmana I sekretarza St. Grudniewlcze. Pezatem aprawy

Akwarele Stanisława Błońskiego.

j. n. ki. vn

K R O N I K A .

i£>

(11)

organizacji wew nętrzne) o m a w ia n e d oryw czo, nie poświęcając im całego porządku dziennego le b ra n ia . D o takich sakra* na­

la ły i dnia 2 marca b r., na k tó re m u c h w a lo n o przyłączani*

„Koła* do Br. Pom ocy, oraz o m a w ia n o sposóp wygłaszania referatów t. j. postanowiono, i i re fe ra ty m ają być na przy­

szłość Ilustrowane w a ż n ie js ie m i w y ją tk a m i z dzieł autorów.

O g ó łe m zebrań odbyło się dwanaście: d zie wią ć n a u k o ­ wych, dwa organizacyjne, jed n o o p o rząd k u dziennym m ie ­ szanym.

T e m a t y opracow ane i wygłoszone są następujące:

30 tego września 1923 r. — „U wagi na IV tą pre lek cją M ic ­ kiew icza z 16 stycz. 1844 r.“ — kol M. H e ftm a n . 28 ego p aź­

dziernika 1923 r. — „Ludzie B ezdomni a „ W ia tr od m o rza * I Ż ero m sk i na tle tych u tw o ró w " — kol. T. Kujawski 11-ego listopada 1923 r. — .M ic k ie w ic z na straży spraw Polski w T r y ­ bunie L u d ó w " — kol. B. Blechstein. 25 ego listopada 1923 r. — „Poezjo A sn y ka na tlo współczesnej epo ki" — kol. J.

Maj. 2-giogo grudnia 1923 r. — o d czytan o n o w e lą Norwida f . t. „ S ty g m a t". 9 tego grudnia 1923 r — „N o rw id na tlo le- gend I nowel" — kol. M. H e f t m a n . 13-tego stycznia 1924 r.

— „Poczobutt, Kołłątaj, Śniadecki, ja k o re fo rm a to r z y * — kol.

E. F ilipo w icz. 16-tego m arca 1924 r — „Elem ent lu d o w y w poezji Goszczyńskiego" — kol. R. Wiśnie wski. 5 czerwca 1924 r. — „ W p ł y w W . Scotta na „Pana T a d e u sza * — kol.

M a rjan o w s ki.

Po odczytaniu referatu w y w ią z y w a ła się z w y k l e dys ku s ja . Zasadnic zo wiąc praca „K o ta " polegała na o p r a c o w y w a ­ niu I wygłaszaniu referató w oraz d y s ku to w a niu nad poruszo- nemi z agad n ien iam i

Obecnie „ K o ło * na czas w a k a c y jn y zaprzestaje pracy, k tó rą p o d e jm ie z w ląkszem z a in tereso w aniem , g d y i początek jost już uczynio ny.

Za k iero w n ictw o i pracą w „Kole* d z ią k u je m y najserdecz­

niej naszemu kierownikowi literackiemu p prof. Andersowi.

Lektura uzupełniająca kl. VII-ej.

1. „Kollokacja" — K orzenio wskiego (o p ra c o w ał kol. M a r ­ czak), 2. „ H a m le t" — Szekspira (oprać, kol Ryftln), 3. „ M a k ­ bet * — Szekspira (oprać. kol. Ryftin), 4. „Q iau r“ — B yrona ( • p r a c . kol. Pietrzak Fr.), 5. „ Z e m s ta * — Fredry (oprać. kol.

W e b e r ), 6 „Lilia W e n e d a * — S łow ac kieg o (oprać. kol. Z ie le ­ nie wski), 7. „D zie wic a Orleańska" — Szyllera (oprać. k a l.

M arjan o w ski),

8.

„ Z a m e k Kaniowski" — Goszczyńskiego (oprać, kol. G n iazd o w ski), 9. „Pan Jow lalski" — Fredry (oprać. kol.

W a s iak ), l f . „Mieszczanin szlachcicem* M ® lie r’a (oprać. kol. M a ­ je wski), 11. .L a lk a " — Prusa (oprać. kol. Stefa ński), 12. „ P r o m e ta -

(12)

12

usz“ — A jschylosa (oprać. kol. R yftin), 13. „M e lr E z o fo w ic z — O rzeszkow ej (oprać. k o l. M arczak), 14. „D ziew czę z Sącza"

- Rot. anow skiego (oprać. kol. Pietrzak L.), 15. „S p ra w ie d li­

w ie " — R eym onta (©prac. kol. C h *ciń ski), 16 „K ró l Zam czy­

ska ” — G oszczyńskiego (oprać, ko l, G niazdow ski), 17. „B ra n d *

— Ibs»na (oprać. kol. R yftin), 18. „P o w ró t posła* — N iem ce­

wicza (oprać. kol. Z ie le n ie w ik i), 19. „A n ty g o n a " — S ofoklesa (oprać kol. B ę tko w ski), 20. „P ałac i rudera" — Prusa (oprać, kol. C haciński), 21. „K lem ens B o ru ta " — Ś w iętochow skie go (oprać kol. G niazdow ski), 22. „Z ło ta Czaszka" — S ło w a ckie ­ go (oprać. ko l. 3anasiak), 23 „M azepa" — S U w a ckia g o (o- prac. kol. B ę tko w ski), 24. .M iz a n tro p " — M oliera (oprać. kol.

W asiak), 25. „W ie s ła w " — B rodzińskiego (opracow ał ko l.

P ietrzak Leon).

Pozatem uczniow ie kl. V ll-a j o p ra co w a li i w y g ło sili nastę­

pująca eferaty: 1. „L a w T oł»tó|* (oprać. kol. R yftin), 2. „R ey­

mont I Tatmajar" (oprać. ko l. C hęciński), 3. „M a la rstw o pol­

skie" (oprać. kol. M arjanow ski), 4. „M u zyka po lska " (oprać.1 kol. M aryanow ski), 5. „D ziałalność K aczkow skiego" (o *ra c . kol.

Chaciński),

6

. „P o lska literatura współczesna" (oprać. kol. R yftin).

K c łk o h is to ry c z n o . Dnia 18 ego maja r. b. odbyło : ię zebra rlie Kółka historycznego, na którem kol. kol.: Szubski i Rozeri w ygłosili referaty na tem at: „Kwestja chłopska w Polsce nie podległej aż do Sejm u W ielkie g o " i „Kwestja chłopska za J a ­ g iellonó w *. W dyskusji nad te in i pracami wzięli udział kol. kol.:

Berezowski, Kam iński, Stefański, Chaciński, Miszalski i Fr.

Pietrzak. Dyskusję zakończył ks. prof. W olanin, który w swo- je m przem ów ieniu zaznaczył, że obydwie prace odpowiadają swemu zadaniu, jakkolw iek w referacie kol. Rozena dało się zauważyć kilka usterek stylistycznych. Na tem zebranie zakoń­

czono. Przewodniczył zebraniu kol. Marjanowski.

Dnia 29 maja r. b. odbyto się zebranie Kółka historyczne­

go, na którem kol. kol.: Heyman i Kam iński wygłosili referaty p. t. „Zam ieszanie wewnętrzne w państwie m oskiew skiem i co Polska mogła z niego skorzystać" oraz „J a k wytwarzała się organizacja i władza państwowa (z dziedziny a ntropolo gji histo- rjozoficznej)".. W dyskusji nad pierwszą pracą wzięli udział kol.

kol.: Filipow icz i Stefański, nad drugą kol. kol.: M ajewski, Ko- ppel, Tomaszewski, Heyman, Filipowicz, Chaciński i Stefański.

Dyskusję zakończył ks. prof. W olanin, któ ry zaznaczył, że oby­

dwie prace odpowiadają swemu zadaniu. Wreszcie zajęto się sprawą urządzenia flk a d e m ji M arjańskiej. Na tem zebranie za­

kończono.

Zebraniu przewodniczył kol. Dangel.

Dnia

8

czerwca r. b. odbyło się zebranie Kółka historycz­

(13)

nego, na którem kol. Dangel w ygłosił referat p. t. „System szkół w Stanach Zjednoczonych A m e ryki P ó łn o cn e j". W dysku­

sji nad tą pracą wzięli udział kol. M ajew ski i ks. prof. W olanin, który zaznaczył potrzebę zaznajamiania się Polaków z urządze­

niam i innych krajów i narodów. Na tem zebranie zakończono.

Zebraniu przewodniczył kol. Rakoczy.

K ó łk o m a te m a ty cz n e . XVII-te zebranie Kółka m a te m a ­ tycznego kl. VI dn. 2-ego maja b. r Kał. Tom czak F roz w i ązał zadanie; trójkąeie ró w n o ra m ie n n ym ABC (A B podstaw a) po prow adzona przez punkt C dowolną prostą I f zntlezio no obraz symetryczny B, punktu B względem osi I. Prosto BA i I przecinają sią w punkcie I*. Znaleźć miejsca geom etrycz­

ne punktu P. Rozwiązanie zadania i krótka nai' niern dyskusja zgodne były w przeprowadzeniu i zasadami przyj<t<imi na XIII-em zebr. Kółka.

Dnia 7 go czerwca b. r. odbyło się ogólne, a zarazem o- statnie w tym roku zebranie (z udziałem kolegów z kl. V! i VII) Kółka m atem ., na którem wyrażono p. prof. Jochm anow i p o ­ dziękowanie i wdzięczność za pracę i kierow nictw o.

Ogród Botaniczny przy gimnazjum.

Staraniem Rady Pedagogicżnej został założony w Kutnie przy gmachu gim nazjalnym O gród Botaniczny. Podzielono go na cztery części, z których dwie stanowią właściwy O gród i w {<tórym pracuje klasa ttzecia; drugie ześ dwie części prze­

znaczone na praktyczne ćwiczenia dla klasy pierwszej i drugiej.

Dzięki energicznym zabiegom p. prof. Krajewskiego znajdują się w ogrodzie trzy akwarja oraz stacja M eteorologiczna 1 i lV-ego.

S kutkiem urlopu p. prof. Krajewskiego uległy prace w ogrodzie pewnej zwłoce, energiczne jednak zabiegi uczniów starają się doprowadzić ogród do należytego stanu. Podkreślić należy, że w tym roku wzbogacił p. prof.. Krajewski ogród w nowe okazy roślin.

j . a .

KI. III. <

Uroczystość nałożenia litijki harcerskiej. Czytelnicy przypominają sobie, i e czasu swego zaginęła harcerstwu K u t­

nowskiemu srebrna iilijka. Chcąc temu brakowi zapobiec, n a ­ łożono uroczyście w maju r. b. na sztandar inną srebrną li- lijkę wobec p. D yre k to ra Kostry, druha Wozińskieg# i zebra­

nych harceriy. Potem nastą,-.^. wręczenie sztandaru Hufcowi Kutnowskiemu. W czasie uroczystości przemówił P. D yrektor Kostro.

Wycia erka harcerska do Siemionie. Dn. 8 -ego czerwce b, r.

(14)

odbyła się wycieczka harcerska pod przew odnictw em hufcowe­

go D ru h * prof. Krajew skiego do S iem ienie. Dryżynę p o d e jm o ­ wali gościnnie pp. Konarzewscy i p. G ajerowa za co składa

D-na serdeczne dzięki.

S p o rt. Kutnow ianka — W. T. K. (Wło cławek) 3:0 (1:0).

Z aw ody powyższe, rozegrane dn. 1 czerwca r. b.( wykazały znaczną poprawą w grze ataku „K u tn o w ia n k i*. M im o wielkiego upału cechow ało zawody żywe te m p o , utrzym ane przez cały ciąg m atchu. f\ta k Kutnow ski, ostro ciągnący pod bramką prze­

ciwnika, u m iał przynajm niej częściowo zaznaczyć swą przewagę zdobytemi punktam i. Z piątki napadających w yróżniają się dwaj łącznicy: lewy — przez szybkie i odważne przeboje, prawy przez szczęśliwe strzały. Pom oc, ja k zwykle, dobra; obrona, z w yróżniającym się lew ym backiem , niweczyła szybko wszyst­

kie akcje przeciw nika.

Ruchomy kościół z r a d jo m u z y k ą . W Stanach Zjedna- tzanyeh zyskał w ielką popularność ruchamy kościół', umie- azczany na specjaln ym sam ech ed rie. T w ó rc y tego kościoła państwa Morgan jadąc aa swaj oryginalnej budowli, wykładają nauką bożą I z a p o m e c ą radjotele fonu rep ro du ku ją grą orga­

nów.

Egzam iny m a tu r a ln e w G im n a z ju m . Tegoroczna kl. VIII naszego gim nazjum liczyła 10-ciu uczniów. Do egzam inów m a ­ turalnych dopuszczono całą klasę, świadectwa dojrzałości dostali wszyscy, a w ięc p. p. Blechsztajn B., Chorzewski J., G rudnie- wicz St., Filipow icz E., H eftm an M., Karpiński W ł., K ujaw ski T., M aj J., W iśniew ski R. i W iśniew ski L.

Egzaminy skańczyły się 31 maja.

Nowoczesna m uzyka podwórzowa. Katarynka padwó- rzawa zastała z a g r o ż e n i w swaim istnieniu. Jaj miejsc* zaj­

muje teraz ruchom y aparat ra d ja te le fe n u . Pamysławy . k a t a ­ ryniarz* Berlina objeżdża wszystkie podwórza z radjotelegrafem, umieszczanym na trzykałowym wózku. W y n alazc a newej m uzy­

ki padwórzavej zbiera cbfite pieniądza za swój .w ynalazek*.

Oryginaln a radjostacja. Pewien pemyałewy mładzlaniac angielski P. Caltabari* ibudawał sobie radjastacją na wierzchu kapelusze. Dzląki temu nawet padezas przechadzki ni* jest pezbawieny przyjemności, jakiej dastarcza radjestacje.

Dalsze ofiary na Gimnazjum.

O d p, Kownackiego 20 zł., ze skarbonki p. Gniazdowskie­

go 5,000,000 m k , od p. Weinsteina Rubina 54,000,000 mk.. od Redakcji ,T y g. Kutn.* 27,000,000 m k , od p. Chacińskiego 36,000,000 mk., od p. F. Moszkowiczówny 32,000,000 mk.

(15)

-

15

Podziękowanie.

Dyrekcja Gim nazjum i Kierow nik gabinetu przyrodniczego p. prof. Krajewski dziękują Wp. Staroście H eym anowi i Zarzą­

dow i elektrow ni za otrzym any słup telefoniczny, Wp. Chaciń- skiem u za flaszkę eteru, ucz. G órskiem u Z. za wóz szutru, ucz.

O poczyńskiem u, za wóz piasku, ucz. Konarzewskiemu Z., za piękny okaz raka drzewnego w oprawie i p. K renkiem u, za piękną gablotę z okazami owadów.

Zarząd gabinetu zwraca się do wszystkich uczniów z proś­

bą o zbieranie okazów (szczególnie z nad morza) podczas wa­

kacji i ofiarow anie ich gabinetowi.

List da Radakcji.

SZANOWNA REDAKCJOI

O k a zu je się, ta noszą m y tl wydawania .Spisu Gazet i Czasopism R ze­

czypospolitej Polskiej" była doskonała. Cały poprzedni nakład, wynoszący 3.500 egzem plarzy, zastał wyczerpany. Dowodzi ta, że wydawnictwa takie jest potrzebna i że publiczność chętnie korzysta z zawartych w nim in fo r­

macji. Szczególnie dla osób i firm reklam ujących się .S p is ' tan o kazał p o ­ ważne usługi.

O becnie przystępujem y do wydania trie e ie g o ro c in ik a , który oprócz Inform acji, dotyczących wszystkich pism, zawierać będzie pewne dodatkow a działy, a p rzadew szyitkiem cenne wskazówskl dla reklam ujących się. Będzie więc to podręczny poradnik reklam ow y, o rar kom pletny .Spis G azet 1 O a - a o p iim " wychodzących w Pelsce. N iezależn ie podeny będzie wykez pism polskich, wychodzących poza g ranicam i kraju.

T em aty, o m a w ia n e j* .Poradniku*1: Istota reklam y. Znaczenie presy dla reklam y, WybAr pisma. Łlkłddanle tekstu. Reklam a Ilustrow ana. Klisza

* przyg o towanie. Powtarzanie ogłoszeń. O kreślenie miejsce I w ym iaru.

Reklam a stała I sezonowa. Kompanja reklam ow a.

Sądzimy, że Sz. Redakcja w dobrze zrozum ianym własnym Interesie nie odm ówi prośbie naszej o w ypełnienie k w e stjo nerju sia i uprzejm ie p rz e ­ to prosim y Sz. Redakcję o szybkie nadesłanie nam na załączony kweatjo- narjusz odpowiedzi, które posłużą do oprecowenie m e terjełu dla tego wy­

dawnictwa. Jak poprzednio tek I teraz info rm acja um ieazczone w kw est|e- narjuszu będą przez nas wydrukowane bezpłatnie, dle tych jedn ak wydaw­

nictw, któro p ra |n ą dać publiczności bardziej szczegółowo w iadomości o awem piśm ie, ezerw ujem y dział ogłoszeń podług załączone| taryfy na odwrocie.

W oczeklweniu azybkiago nadesłania wypełnionego kw ostjon arjuaia oraz zam ów ień, pozostajam y 2 ,

T E O F IL PIETRASZEK.

Łamigłówka geograficzno historyczna

1. . X

2. . . X

3. . . . X 4. . . . X 5. . . . . X 6. . . . X 7. . . . X

8. . . X

9. . X.

(16)

Środkowe litery, wyznaczone krzyżykam i, tworzą nazwę m iesięcznika dla młodzieży.

Znaczenie wyrazów: 1. Jedna z wysp H ebrydów na ocea­

nie W ielkim , 2. W schodnia prow incja Indyj brytyjskich, 3. M ia ­ sto w Galicji Wsch. słynne z w yrobu jedwabnych m akat i k ili­

mów, 4. Siedziba książąt polskich w zaraniu dziejów, 5. Jeden z najstarszych grodów ruskich,

6

. U lubione m iejsce pobytu k ró ­ la Jana III, 7. Półwysep A m e ryki pd. na pograniczu K o lum bji i W enezueli, 8. Prawy dopływ Elby, 9. Cieplice w rejencji wies- badeńskiej.

Za trafne rozwiązanie łam igłów ki przeznacza się nagrodę w postaci książki.

16

Leon Pietrzak.

Dn. 19-ego czerwca r. b. zmarł po ciężkich cierpieniach Pietrzak Leon, jeden z grona najbardziej łubianych kolegów, którego stratą boleśnie odczuł cały ogół uczniowski, a szcze­

g ólniej, zżyci z N im od młodszych klas, koledzy o śm io kla ­ siści. Razem ze zgonem ukochanego Leona, straciło nasze G im nazjum uzdolnionego pod każdym względem pracow ni­

ka, rokującego sobie jasną przyszłość.

Śm ierć wyrwała Go nam, zostawiając w uszczuplonem gronie niezatarty sm utek i w spom nienie braterskiej m iłości, jaką do Niego zawsze żywimy.

K O L E D Z Y .

W iadom ość o im ie r tc l śp. Leona P ie trz a k * nadeszła w chwili koń czenia niniejszego num eru w d ru karni. — Redakcja.

W ydaw ca: Z arzą d B ra tn ie j P o m o c y w o s o b ie p ro f. U R B R N ft.

R e d a k to r o d p o w ie d z ia ln y kol. W Ł O D Z IM IE R Z K R R P IŃ S K I.

K o m ite t re d a k c y jn y w o s o b ie p ro f. A n d e rsa .

D ruk J. Celkow skiego w K utnie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ro po dłuższym czasie dla stwierdzenia, czy chleb zapleśniał. Przynosi go gospodarzowi najdzielniejsza ze wszystkich żniwiarek, zwana przodownicą. Ten wieniec

skiego, jako władca Mandżurji.. W ten sposób Chiny podzieliły się na kilka oddzielnych państw. Czem więcej jednak s*ożą się stronnictwa, tem więcej rośnie

Wówczas grzmiało z Szwajcarji jego słowo, a każdy je musiał usłyszeć, kto usłyszał, przyznał, że przez Sienkiewicza przemawia wola dziejów i przy ostatnich

minów maturalnych, a często dopiero w ostatniej chwili, decyduje się taki młodzieniec na obranie sobie jakiegoś kie­.. runku

sy dopuścić nie chciały, obawiając się zbytniego wzmożenia się sił państwa polskiego.. Reformy poprzedzające u-- stanowienie Konstytucji Majowej były bardzo

Po odczytaniu referatu wywiązała się dyskusja nad kwestją, czy należało uwzględnić w odczycie kwestję polityczną, następnie zwrócono uwagę nia metodę

„W idzieli przed sobą po prawej i po lewej ręce lasy wielkodrzew e, prastare, zielone od koron sosnowych.. Puszcze te m łodziuchna wiosna baziami brzóz i

ka Dąbrowskiego, ideały patrjotycznego poświęcenia się dla o- gółu, karności obyw atelskiej względem rządu Rzeczypospolitej, ideały kulturalnej współpracy