• Nie Znaleziono Wyników

Nie jestem w stanie zliczyć, ile mieliśmy programów - Jacek Abramowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nie jestem w stanie zliczyć, ile mieliśmy programów - Jacek Abramowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JACEK ABRAMOWICZ

ur. 1934; Milejów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, kabaret Czart, restauracja Czarcia Łapa, występy

Nie jestem w stanie zliczyć, ile mieliśmy programów

Nie jestem w stanie zliczyć, ile mieliśmy programów. Zrobiliśmy chyba około trzydziestu premier. Wszystkie nasze spektakle kabaretowe trwały minimum godzinę.

Na ogół było tak, że jak graliśmy [jeden skecz], to przygotowywaliśmy następne. Żeby premiera była możliwie szybko. I kiedy [występowaliśmy z] nowym [programem], to już nie wracaliśmy do starego.

Czasem, kiedy nam coś pasowało do programu, to sięgaliśmy po [obcą muzykę]. Ale w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach to były własne kompozycje. W początkowych programach (pierwszym, drugim) jeszcze mieliśmy mało własnych [utworów]. Ale później, już jak teksty były dobrze napisane, to doszliśmy do wniosku, że trzeba stworzyć do tego muzykę.

Płaciliśmy [za nie nasze kompozycje]. Normalnie robiłem wykazy do ZAiKS-u.

Osobiście zanosiłem je do do domu pani Haliny (nie pamiętam już jej nazwiska).

Mieszkała na ulicy Staszica i miała u siebie w domu biuro, odział ZAiKS-u. I normalnie się zanosiło wykazy i odprowadzało pieniądze. ZAiKS tego pilnował.

Data i miejsce nagrania 2013-12-11, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

To były takie czasy, że grało się popularne melodie, głównie zagraniczne.. Bo nastawiliśmy się głównie na muzykę dixielandową,

Ale ponieważ był też Abramow, to podszedłem do niego i powiedziałem: „Wie pan co, mamy podobne nazwiska, tylko pańskie jest krótsze” Też mu wszystko opowiedziałem.

Później, kiedy do kabaretu wkroczył Tytus Wilski (to było na początku lat sześćdziesiątych), to od czasu do czasu on sprzedawał kabaret poza [Czarcią Łapę]. Na

A ponieważ Czarcia Łapa była taką prowadząca kawiarnią w Lublinie, w związku z tym ambicją każdego czy dyrektora zakładu, czy przewodniczącego rady zakładowej było, żeby

Trzecie, pamiętam, były „Cięte kwiatki” Później ukazał się artykuł, [w którym pisano,] że „Cięte kwiatki w kabarecie Czart zostały za wcześnie ścięte.

Ale jak wracam myślami wstecz, to mi się wydaje, że najlepsze jednak były okresy, kiedy grali amatorzy.. Było bardzo