rys- W ł . J ar o ck i.
W A R S Z A W A , N A K Ł A D Ę M ^ K SI Ę G A R N I P E R Z Y Ń S K I , N I K L E W I C Z i S - k a
1 9 2 2'
W A L K A
O R E K RU T A POLSKIEGO
PO D O K U P A C J Ą
POD OKUPACJĄ
P R O F E S O R U N I W E R S Y T E T U P O Z N A Ń S K I E G O
B . P O D S E K R E T A R Z S T A N U W M I N . S P R A W Z A G R A N I C Z N Y C H
i— j i=jl "i
W A L K A
O REKRUTA POLSKIEGO POD OKUPACJĄ
Z 6-ciu T A B L I C A M I
B ! B L l
Państwowego Licea
w GLlWj
r/ć k /
'■liEgcgiuneg
G H
S-KAź
N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I I S K Ł A D U N U T
P E R Z Y Ń S K I , N I K L E ? I C Z I S - K A
W A R S Z A W A 1922 © 0 ® ® ® © © © © N O W Y Ś W I A T 21.
' H b 3 4
V
C opyright by P erzy ński, N iklew icz & C-y, W a rs a w -
D R U K F. W Y S Z Y Ń S K IE G O i S-ki, W A R S Z A W A , [Z G O D A 5 .
uparcia ‘Polski u> czasie Wielkiej Wojny o Państwa Sprzymierzone przeciw Państwom Centralnym
Twórcom polityki jasnej i prawdziwie wielkiej która dała Polsce Zjednoczenie i ¿Niepodległość
Organizatorom Wojska Polskiego na Zachodzie
R o m a n o w i ^Dmowskiemu
*P re ze so w i ‘P o lsk ie g o K o m ite tu & C arodow ego u) ‘P a r y ż a
i
Ignacem u J. P a d e re w sk ie m u
O rę d o w n ik o w i 'P o ls ty O cea n em
tę pracę
która była wynikiem zgodnych z Ich polityką dążeń
i ciężkich zmagań W zajętej przez nieprzyjaciela Polsce
pośw ięca
A UTO R
R ozum ieliśm y to w szyscy w Polsce, że W ielka W ojna otw ierała p rzed nam i przyszłość. D latego sk u p iła i pochłonęła pow szechną uw agę, n a całe lata p rzy k u ła ją do chw ili bie
żącej, w zbudziła głęboką troskę o przyszłość, staw iając przed oczy nasze zagadnienia now e i wielkie.
W ogrom ie straszliw ego przew rotu każdy z nas usiłow ał jasno zdaw ać sobie spraw ę z m ilitarnego znaczenia w ypadków w ojennych, któ re w ciągu czterech lat przesuw ały się p rzed naszem i oczami. T k w ił, w nich taki olbrzym i w ysiłek woli, rozum u, pośw ięcenia, inicjatyw y i czynu w alczących, że tam , n a frontach, w dalszym krw aw ym pochodzie wojny, kryły się nieznane rozstrzygnięcia i w ażyły się losy w szystkich. Lecz m im o pow szechnego zajęcia, jakie budziły, zagadnienia m ili
tarn e nie stanow iły przedm iotu głębszych rozw ażań i zapew ne stanow ić nie m ogły w społeczeństw ie, pozbaw ionem w d łu giej niew oli w łasnej organizacji wojskowej.
O rganizacji takiej nie m ogły zastąpić ow e zaczątki ruchu w ojskow ego, któ re p o w stały p rzed w ojną w b. Galicji p o d okiem sztabu austrjackiego. Z resztą nie w yszła stam tąd głęb
sza m yśl wojskowa, o p arta o przew idującą inicjatyw ę polity
czną. W każdym razie nie by ł nią ów okrzyczany h azard sierpniow y r. 1914, którym m anifestacyjnie w iązano polski
1. W o b e c w y b u c h u w o jn y ś w ia to w e j.
— 8 —
2 . S ta n u m y s łó w w P o ls c e p r z e d w o jn ą .
ruch w ojskow y b raterstw em broni z arm jam i centralnem i po to, aby dopiero po p aru latach w y p ad k i w ykazały inicjatorom tego czynu, jak błędnym i niedojrzałym b y ł ich sąd o wojnie i o w yborze w łaściw ego w roga.
Przyczyna pow ierzchow nych sądów o w ojnie wogóle, jej stronie m ilitarnej i politycznej, tkw iła głębiej i nadew szystko zależała od stan u um ysłów w Polsce p rzed w o jn ą .,
D ługa niew ola przyzw yczaiła społeczeństw o polskie do jednostronnego sposobu m yślenia. O dw ykło ono od p atrzen ia w rzeczyw istość, k tó ra k ręp o w ała siły i o d b ierała m ożność w szechstronnego rozwoju, uw ażając ją za zło konieczne i nie
uniknione, od którego chętnie w zrok odw racano w przeszłość, ograniczając głów nie sw ą działalność do obrony elem entów życia narodow ego. N agrom adzone dośw iadczenia dziejow e w ydaw ały się jedynie godnym przedm iotem b ad ań , b yły źró
dłem nastrojów , historycznych legend, program ów politycznych.
W oderw aniu myśli od teraźniejszości, w pow szechnej—
rzec m ożna — niechęci do zagadnień aktualnych zastał n as niespodziew any w ybuch w ojny św iatow ej.
K iedy M ickiewicz zastanaw iał się n ad tern, dlaczego spółcześni rzadko um ieją ocenić doniosłość w y p ad k ó w ich o ta
czających, w ygłosił w Sorbonie te znam ienne słow a:
„ T r z e b a w ię c e j n iż ta le n tu , a b y z ro zu m ie ć teraźn iejszo ść, w ię c e j n iż g e n ju szu , a b y p rz e w id z ie ć p rz y sz ło ś ć , g d y ty m c z ase m ta k ła tw o t łu m a c zy ć p rz e s z ło ś c i“
M yśl polska p rzed w ojną głów nie kroczyła po tej osta
tniej, najłatw iejszej drodze. N ieliczne w yjątki nie m ogą osłabić tego sądu, że zb y t w iele zajm ow ano się tłum aczeniem prze
szłości, zb y t m ało zrozum ieniem teraźniejszości.
T ym czasem w tej teraźniejszości rozległ się nagle strzał w Serajew ie, zachm urzony horyzont rozdarła w krótce b ły sk a
w ica w ojny austro-serbskiej i uderzył straszliw y grom, rozle
gając się potężnem echem po ląd ach i m orzach: Niem cy w y
pow iedziały w ojnę Rosji i rzuciły się n a Francję!
W ojna zastała m nie n a Podhalu. T a m daleko na Z ach o d zie i tu, bliżej n a W schodzie i Północy, krw aw e toczyły się bitw y. Dochodziły o nich tylko w iadom ości, nierzadko w gó
rach rozlegał się pogłos dalekiej walki.
„ Z d a le k a d o c h o d zi k u m n ie H u k a rm a t •— s łu c h a m go słu c h e m N a k rw a w ą w ie ść w y tę żo n e m , W z w ą tp ie n iu to n ący g łu c h e m “ .
T ak w owej dobie Jan K asprow icz w „K siędze u b o g ich “ zap isał troskę serca swego i serc naszych.
P rzed oczym a przesuw ały się bezpośrednie skutki wojny:
przybyw ali ranni i chorzy do szpitalów , ubyw ali z pow iatu zdrow i, pow oływ ani do szeregów; ciągnęły z dolin długie sze
regi uchodźców w bezpieczniejsze góry, cofały się n a W ęgry różnojęzyczne pułki c. i k. armji i docierały za niem i nieliczne zb łąk an e patrole rosyjskie. F ale olbrzym iej naw ałnicy rozbi
jały się p rzed sam ym progiem tatrzańskim .
Z d a ła od bezpośredniego terenu w ojny schodziły się po d T a try w iadom ości z całej Polski. W szystkie niem al poczyna
n ia polityczne i w ojskow e ubiegały się o zw olenników w śród nagrom adzonej inteligencji. Ż ycie polityczne tętniło w całej
pełni.
W górach m ożna było łatw iej w yrobić sobie pog ląd n a cało ść zdarzeń w ojennych w łaśnie bodaj dlatego, że się nie w idziało żadnej bitwy.. T u , jak w sztabie, zdała od b ezp o
średnich zdarzeń, należało porządkow ać, ustalać i zgłębiać przeróżne informacje, aby z niem ałym w ysiłkiem z pow odzi w iadom ości w ydobyw ać rzeczy istotne i pew ne. W ogrom ie i mnogości w ypadków , gnanych z niepoham ow aną szybkością, trzeb a było rozpoznaw ać w ażne od błahego, stare od now ego, uk ry te w śród jaw nego. N iew ątpliw ie taki ch arak ter p racy zw iązany był z położeniem P o d h ala, jako szczególnego p u n k tu obserw acyjnego w Polsce w czasie wojny.
3. P u n k t o b s e r w a c y j
n y p o d c z a s w o jn y .
4 . W p o s z u k iw a n iu m y ś li p r z e
w o d n ie j.
ł
Śledząc długi rozwój w ypadków , od których zaw isła przyszłość Ojczyzny, targany niepokojem i trw ogą niepew no
ści w pierw szych m iesiącach w ielkich w alk ruchom ych, usiło
w ałem znaleźć jakiś m om ent integrujący w śród złożonego splotu w ydarzeń w ojennych.
M iałem odczucie — zrazu m gliste i nieokreślone — że w m nogości w ypadków i sytuacyj w ojennych tkw i pew ien p a nujący kierunek, niezależny od codziennych w ahań, którym d aw ały w yraz biuletyny z pola w alki, że góruje n ad niem i pozio
m em uogólnienia jakaś idea, około której, jak dookoła osi, w iele się zdarzeń w ojennych obraca od chwili, kiedy m inął m om ent zaskoczenia, fronty się ustaliły i ograniczona przez to została sfera przypadkow ości.
N ieraz staw ałem na granicy spekulacji i m istycyzm u.
W reszcie kierow any raczej intuicją, niż zim nem rozum ow a
niem , zatrzym ałem całą swoją uw agę n a idei w yczerpania, której doniosłość w ów czas zaledw ie m ajaczyła się w pom roku przyszłości. Stopniow o stała się ona w m ym um yśle tym w łaśnie m om entem integrującym rozw ażania w ojenne, ' tern ziarnem , z którego rozw inęła się koncepcja wojny św iatow ej, pojętej jako m echanizm w yczerpania, tą osią, około której coraz więcej w irow ało w ypadków .
Idea w yczerpania była m yślą przew odnią, która rozśw ie
tlała ciem ności, i w skazując zbaw cze, choć jeszcze dalekie wyjście, pozw oliła w społeczeństw ie, znużonem przeciw nościam i, rozbitem zw ątpieniem , trzym ać m ocno ster polityczny, p e w n y i dobrze' w yrachow any.
Myśl p o w stała z obserwacji życia i otaczających w y p ad ków , nie z książek i system ów . K siążki n a terenie okupow a
nym by ły niem ieckie, system y tylko austro-polskie lub nie
m ieck o -p o lsk ie. Z d o b y w ać znajom ość rzeczy i um acniać w sobie św iadom ość p raw d y m ożna było jedynie n a p o d sta
w ie skąpych w iadom ości, zbieranych z trudem i ryzykiem po d okiem wrogów.
— 10 —
Pierw szą myśl, że w ojna św iatow a będzie trw ała długo, 5: P°wsla;
m e i r o z w i-
w ygłosił lord K itchener, któ ry w dniu w ypow iedzenia woj- n ię c ie id e i
n y N iem com przez A nglję został m inistrem w ojny (5 sier- w y c z e rp a -
pnia 1914 r.). O pow iadają, że kiedy w październiku 1914 r, K. Schw ab, am erykański król stalow y, zjaw ił się w m iniste- rjum wojny, K itchener pow jedział: „W ojna p o trw a bardzo długo: co najm niej 5 lat. Czy m oże p an zaraz podpisać zo b o w iązanie, że w ciągu lat pięciu pańskie Betleem pozostaw ać będzie po d p ań sk ą kontrolą?”
P rzep o w ied n ia lo rd a K itchenera zaskoczyła wszystkich.
C ała p rasa austro-niem iecka szydziła z niej, pow ołując się n a b u tn ą zapow iedź W ilhelm a II, że zw ycięskie w ojska niem iec
kie pow rócą do kraju, zanim pożółkną liście n a drzew ach.
Sam byłem uderzony tym poglądem angielskiego m inistra wojny, żołnierza i organizatora. Nie m ogłem pojąć, na jakiej podstaw ie lord K itchener m ógł sform ułow ać tak zdecydow any pogląd, odbiegający od tego wszystkiego, co się słyszało w około. W bitw ach r. 1914 i 1915 w yczekiw ano w ciąż decy
zji i m yśl K itchenera poszła w zapom nienie. W iosną przyszło zw ycięstw o po d Gorlicam i.
Lecz arm je rosyjskie w klasycznym odw rocie cofnęły się i znow u stanęły n a olbrzym im froncie, zm uszając tern sam em p ań stw a centralne do now ego w ytężenia sw ych sił i uszczu
plenia sw ych rezerw .
W ów czas zacząłem rozum ieć szczególny ch arak ter tej wojny i oceniłem genjalne spojrzenie w przyszłość lorda K it
chenera. Jesienią 1915 r. myśl o m echanizm ie w yczerpania stała się dla m nie jasną. P ań stw a centralne porów nyw ałem w ów czas do olbrzym iego rezerw uaru: ścianam i jego były fronty, a m i
litaryzacja ludności w yw oływ ała ruch i ciśnienie atom ów ludz
kich w kierunku dofrontow ym ; dem on wojny poryw ał n a frontach atom y, a ciśnienie w ew nątrz rezerw uaru staw ało
*) L ife of lo rd K itc h e n e r (p rz e z sir G eo rg e A rth u r’a).
— 12 —
się od pew nej chwili, w której m ilitaryzacja osiągnęła naj
w yższą prężność, w ielkością nieustannie m a le ją c ą .x)
Z tych czasów pochodził pierw szy orjentacyjny rachunek rezerw p ań stw centralnych, zrobiony z nadpor. K, F. w K ra
kow ie. W ynik tęgo rach u n k u b y ł przerażający: staw ało się jasnem , że Niem cy i A ustrja, w obec bliskiego deficytu rezerw , zechcą sięgnąć po rezerw y niem al nietknięte Kongresówki!
Pow iedziałem w ów czas przyjaciołom na P odhalu, że sp ra w a rek ru tą stanie się osią polityki niem ieckiej w P o ls c e 2).
Sytuacja staw ała się o tyle groźniejszą, że do poboru rek ru ta p a rła także działalność w erbow nicza na terenie b. K rólestw a D epartam entu W ojskow ego galicyjskiego N aczelnego K om itetu N arodow ego (NKN) i że z m yślą o poborze społeczeństw o osw ajał sam fakt istnienia legjonów, w alczących u boku p ań stw centralnych, konieczność uzupełniania strat, oraz chęć tw orze
n ia now ych formacyj.
R zeczą najw ażniejszą było, zdaniem mojem, bezstronnie dow ieść, zapom ocą ściślejszych obliczeń, że p ań stw a centralne id ą ku niedoborow i rezerw i że dlatego gotow e są sięgnąć po rezerw y K ongresów ki, b y zaw czasu zaoszczędzić w łasne. By
ło b y zatem w prost szaleństw em daw ać N iem com ludzi w chwili d la nich krytycznej.
Do obliczenia rezerw zabrałem się z zapałem przy p o m ocy odd an y ch mi przyjaciół. T rzeb a było zorganizow ać zbie
ran ie d a t w prasie po tej i tam tej stronie frontu, w kadrach, szp italach ,-k o m isjach poborow ych, n a froncie.
*) B y tem w ó w c z as, ja k o lek arz, k o m e n d a n te m s z p ita la w o jsk o w eg o , izo lo w a n e g o z p o w o d u e p id e m ji ospy. Ż o łn ie rz e w s z y s tk ic h n a ro d o w o śc i m o n arc h ji, z k t ó ry m i się z ży łem p rz e z czas o d o so b n ie n ia , o d c z u w a li b e z n a d z ie jn y sta n w o jn y , z a trz y m an e j w ró w n o w a d z e b o jo w ej n a fro n tac h w ten s p o s ó b ,¡ż e s tra c ili w ia rę w szczęście.
„ W tej w o jn ie n ie p o d o b n a m ie ć szc zę ścia. T y le ra z y w ró c ą c ię ze s z p ita la n a front, a ż zg in iesz* . B y ły to ty p o w e sk u tk i w y c z e rp a n ia w z a k re s ie in d y w id u a ln e j p sy c h ik i a to m u ludzkiego.
*) Z a w ia d o m iłe m o ty m w y n ik u o b lic z e ń P o la k ó w w S z w a jc a rji z a p o ś r e d n ic tw e m W ito ld a ks. C z a rto ry sk ie g o w lu ty m 1916 r.
Z d o b y w an ie d a t n ap o ty k ało n a ogrom ne trudności. ‘) W m iarę, jak p raca p ostępow ała, um acniało się w e m nie p rz e k o n an ie o słuszności założenia, które w ybrałem jako naj
praw dopodobniejsze, zanim zdołałem je liczbowo uzasadnić i rozw inąć. Ujęcie syntetyczne wojny, n a podstaw ie idei w y
czerpania, kiełkow ało i rosło p o d w pływ em troski o rezerw y polskie i nap ięcia woli, podnieconej trudnem i w arunkam i zew nętrznem i.
T a k p o w stała w iosną 1916 pierw sza część tej pracy o w ojnie św iatow ej i w pływ ie rezerw K ongresów ki n a dalszy jej przebieg. Był to poufny m em orjał, przeznaczony dla p o d trzym ania w P olsce, okupow anej przez N iem cy i A ustrję, tej polityki, która, stojąc niezachw ianie po stronie koalicji, zw al
czała czynne w spółdziałanie z pań stw am i centralnem i od w y buchu wojny, aby w dalszym ciągu przeszkodzić poborow i rek ru ta w K ongresów ce, a tem sam em zapobiec utw orzeniu regularnej armji polskiej u boku N iem ców . M em orjał ten w skazyw ał n a jesień 1916, jako na' krytyczny okres zaczyna
jącego się niedoboru rezerw w N iem czech, i zaw ierał za
sadniczy pogląd na w ojenny m echanizm W yczerpania.
Z n a n y nielicznym działaczom w Galicji m em orjał został przedłożony w K ongresów ce n a poufnym zjeździe polity
cznym w Lublinie 1 1 sierpnia 1916 r. Przedm iotem o b rad b y ła sp raw a rek ru ta w zaborze rosyjskim w zw iązku z praw d o p o d obieństw em w ojny nierozegranej. Broniąc poglądu, że w ojna będzie najpraw dopodobniej zdecydow ana zw ycięstw em koalicji, w ykazyw ałem n a podstaw ie obliczeń, że jesienią 1916 rozpo
czyna się krytyczny okres niedoboru rezerw w Niem czech, a już rozpoczął się w A ustro-W ęgrzech. D ata w ypow iedzenia w ojny przez R um unję w znacznej m ierze będzie uzależniona o d stanu rezerw w A ustro-W ęgrzech. W obec tego n a leż a ła
•6. Poufny- m e m o r j a i o g ro ź b ie . p o b o ru w P o lic e -
’) P . in ż. T e d . S z c ze p ań sk i z K ra k o w a p o m ó g i m i w s ta ty s ty c z n e m o b lic z e n iu i w ie le z aw d z ięc za m jeg o w y tra w n e m u są d o w i.
7 . P ie r w s z e p o t w i e r d z e n i e o b li
c z e ń .
S . P r o g r a m d z ia ła n ia .
przypuszczać, że R um unja w ypow ie w ojnę b ąd ź n a w iosnę—
co nie zaszło — b ądź latem 1916, co w ykażą dopiero w ypadki.
P o tej dyskusji ogarnął m ię niepokój. R ach u n ek rezerw i przew idyw anie deficytu w określonych term inach pójdzie w odpisach z rąk do rąk po K rólestwie. Rzecz, znana szczu
płem u gronu w Galicji, stanie się w łasnością ogółu inteligencji politycznej. O dczułem cały ciężar odpow iedzialności za p o danie liczb i d at narazie tylko praw dopodobnych!
Czy i jakie objaw y ukryw anego przez rządy deficytu re zerw zajdą w czasie przez rachunek wyznaczonym ?
27 sierpnia R um unja w ypow iedziała wojnę. T w ierdzi
łem w śród przyjaciół, że jest to pierw szy dow ód słuszności zasadniczej koncepcji w ojny i ścisłości założeń liczbowych.
R achunek w yczerpania rezerw jest już praw dziw y dla A ustro- W ęgier.
T rze b a czekać w ypadków krytycznej jesieni dla Niem iec.
Jeżeli zajdą w tym czasie i b ęd ą sym ptom atyczne dla deficytu rezerw , w ów czas obliczenie będ zie pod staw ą, n a której oprze się w kraju nasz obóz polityczny, w alczący przeciw państw om centralnym i przeciw m ożliwości poboru w Polsce.
• Pobory, rezerw y, straty, ranni, chorzy, zabici, zaginieni, jeńcy — cała staty sty k a w ojennej niedoli bezustannie zajm o
w ała m e myśli. T e liczby nieraz w ydaw ały się jak b y w yjęte z m orza krw i i z m orza łez, bezim ienne sym bole całego m ro
w ia nieznanych mi istot ginących, w ołających ratunku, w yją
cych z bólu, m okrych od zim nego potu konania lub jeszcze zdrow ych i żyw ych, czekających kolei lub już prow adzonych w ogień. Miljony, miljoriy ludzi żyw ych, porw anych w m e
chanizm straszliw ie nieubłagany!
D ać jeszcze ludzi naszych W ilhelm ow i II lub Franciszkow i Józefowi, który w bezw zględnej obojętności n a krzyk rozpa
czy „sw oich lu d ó w “, sk ład ał coraz to now e hekatom by n a ołtarzu germ ańskiego bo g a wojny?
Pozwolić w ciągnąć nietknięty praw ie rezerw uar Polski
— 14 —
K ongresowej, zanurzyć go w m orze krw i, w bezm iar cierpień i poniew ierki, do czego naw o ły w ała p rasa aktyw istyezna w szyst
kich odcieni społecznych, przy dźw ięku trąbki legjonowej i w erbunkow ym b ębnie licznych biur D ep. W ojsk. NKN, w zyw ających bez w ah an ia do szeregów ochotniczych now ych, przew ażnie nieletnich, „Bartków zw ycięzców “?
T o było by więcej niż głu p o tą i lekkom yślnym hazardem ! Bronić tego rezerw uaru od zagłady siłą w pływ ów , argu
m entów , instynktu sam ozachow aw czego, p racą polityczną, b ę dącą praw ie apostolstw em w ciężkich w arunkach policyjno- w ojskow ych okupacji i austro-niem ieckiej suggestji, uchronić m łode pokolenie od nieszczęścia, zachow ać dla przyszłości w odm ęcie wielkiej wojny na nieznany dzień w yzw olenia: — oto jaki był program działania n a dalszy ciąg wojny.
P o akcie 5 listopada 1916 i w y p ad k ach początku 19'17
uw ażałem , że rachunek rezerw znalazł w ystarczające potw ier- nia rezerw dzenie w w ydarzeniach, aby go ogłosić jako druk tajny i p u - c e n t r a l n y c h
ścić w szerszy obieg zaw arte w nim p o g lą d y 1). pod °ku
„Mimo przekonania, pisałem w przedm ow ie, o praw dzi
w ości w yników , zaw artych w tej pracy, przyznajem y, że p o trzeb ną i zarazem w ystarczającą m iarą ścisłości obliczeń sił
p a c ją .
*) » W o jn a św ia to w a w św ie tle cy fr i w p ły w re z e rw K o n g re só w k i n a d a ls zy jej p rz e b ie g " (c zę ść I-a beze ro z d z ia łó w X i X II), ó se m k a, str. 116; d w ie ta b lic e . D w ie k o p je rę k o p is u z ło ż y łe m n a rę ce A . ks. S a p ie h y , b is k u p a k rak o w sk ieg o , i W . ks. C z a r
to ry sk ieg o . R ę k o p is ze L w o w a p rz e w ió z ł s łu c h a c z U n iw er. lw o w sk ie g o , p ó ź n ie jszy o b ro ń c a teg o m ia sta , p o r.-le k a rz W ło d z im ie rz K o sk o w sk i. N a raż o n y n a o s o b is tą r e w iz ję n ie m ie c k ą , sz c zę śliw ie u r a to w a ł się i rę k o p is d o w ió z ł d o W a rsz a w y . D ru k ie m z a ją ł się in ż. T a d e u s z K o b y la ń sk i (p ó ź n ie js zy u c z e stn ik w a lk lw o w s k ic h w lis to p a d zie, je d e n z k ie ro w n ik ó w tajn e j p ra s y sto łe c z n e j), w d ru k a rn i N ie m iry , k tó ry z p r a w d z iw ą o d w a g ą o b y w a te lsk ą p o d ją ł się w y k o n a n ia n ie b e z p ie c z n e j p ra c y b e z w z g lę d u n ą sk u tk i. W cza sie d ru k u w e s z ła ż a n d a rm e rja n ie m ie c k a w c e lu re k w iz y c ji m ie d z ia n e g o w a lc a o d m a s z y n y d ru k a rs k ie j. D zięk i p rz y to m n o śc i o b e c n y c h , rz e c z u s z ła u w a gi. N iem cy z a b ra li w a lec , k sią żk ę z o s ta w ili. K sią ż k a ro z e s z ła się o d ra z u w c a ły m n a k ła d z ie 800 eg ze m p la rzy . P o s ą d z o n o (p io trk o w s k i D z ie n n ik N a ro d o w y ) sz ta b fra n c u sk i o jej w y d a n ie . W o js k o w e b iu ra w y w ia d o w c z e o k u p a n tó w s z u k a ły p iln ie a u to ra. P o n ie w a ż ta b lic e z w y k re se m s tr a t z o s ta ły n ie o s tro ż n ie o d b ite lito g ra fic z n ie z o b ja ś n ie n ia m i, p isa n em i m o ją rę k ą , ra d z o n o m i, a b y m s ię m ia ł n a b a c z n o śc i lu b k ra j o p u śc ił. L ec z śla d y u d a ło się z a trz e ć i a u to r p o z o s ta ł n ie z n a n y m .
10. P o r e w o l u c ji w R o
sji.
11. U d z i a ł S ta n ó w Z je d n o c z o
n y c h .
i szybkości ich w yczerpyw ania w w ojnie św iatow ej m ogło być tylko potw ierdzenie w niosków przez dalszy przebieg zda
rzeń. D ośw iadczalne kryterjum dla danej pracy sprow adza się do tego: Czy m ianow icie ogół sym ptom ów ukrytego dla szerszych kó ł i ukryw anego starannie przez rządy zjaw iska b rak u rezerw zajdzie w czasie z góry przez rachunek w yzna
czonym? Stało się tak w rzeczyw istości, te objaw y w yczer
p an ia rezerw w ypadły n a czas przew idziany ściślej, aniżeli n aw et m ożna by ło przypuszczać. P rzez ten fakt utrw alona zo stała ’zasadnicza koncepcja wojny, a co więcej, potw ierdzona ścisłość założeń liczbow ych ta k w całości, jak i w szczegó
łach, począw szy od ostatecznego w yniku, a schodząc do ele
m entów , których w ielkość starano się określić w sposób m o
żliw ie praw d o p o d o b n y w obec niem ożności określenia ich w ar
tości praw dziw ych-
W nioski praw dopodobne, które d o tąd zaw sze przyjm o
w ano z niedow ierzaniem , stają się obecnie pew nem i po ogniow ej p ró b ie dośw iadczenia i w św ietle w ypadków końca 1916 r. Są to p raw d y , n a których oprzeć się w inna, jak n a fundam encie, dalsza tak ty k a polityków , w alczących o zjedno
czenie i niepodległość Polski“.
Lecz rew olucja w Rosji obalała całkow icie rach u b y n a w yczerpujące działanie frontu w schodniego. M echanizm w y
czerpania z tej strony staw ał się nieczynnym . T ym czasem cały p o p rzed n i rach u n ek opierał się w łaśnie n a założeniu, że R osja nie zaw iedzie.
Stało się inaczej: państw o carów ogarniał olbrzym i pożar i czynił je niezdolnem do walki. D latego obliczenie w ytrzy
m ałości rezerw p ań stw centralnych, jeśli było n aw et słuszne, m iało ch arak ter raczej historyczny, jak to zresztą pisały dzien
niki aktyw istyczne (np. N ow a Reform a, lipiec 1917).
T ym czasem głos i czyn z za O ceanu zm ienił sytuację w o
jenną. Słow a orędzia p rezy d en ta W ilsona d. 22.1 . 1917 r.
do sen a tu stw ierdzały konieczność pow stania Polski zjedno
— 16 —
czonej i niepodległej. U dział Stanów Z jednoczony cli w d o tychczasow ym konflikcie zarysow yw ał się w tak i sposób zd e
cydow any, że nie by ło n a zw ątpienie m iejsca. W reszcie 5-go i 7-go kw ietnia kongres i sen at uzn ały stan w ojny z N iem cami. W tych now ych w arunkach cały p u n k t ciężkości p rze
niósł się n a spotęgow any przez ud ział S tanów Z jednoczonych front zachodni.
L atem 1917 w dalszym ciągu podjąłem b ad an ia staty styczne n a d w yczerpaniem rezerw w pań stw ach centralnych.
Było to w czasie ofensyw y niem ieckiej po d Z b o ro w em i T a r
nopolem , kiedy rzeczyw istość zd aw ała się zad aw ać k łam p o glądom n a stan rezerw w N iem czech. W listopadzie otrzy
m ałem z W iednia oficjalne daty o olbrzym ich stratach i ro z
paczliw ym stanie rezerw w m onarchji austro-w ęgierskiej. R ó żnice w zakresie strat w obliczeniach m oich a zestaw ieniach urzędow ych b y ły bardzo niew ielkie.
W ów czas zachęcony zgodnością w yników , rozw ażając przebieg pow ołań i strat w m onarchji austro-w ęgierskiej w p a
dłem n a m yśl teorji w ojny integralnej, t. j. wojny, prow adzo
nej dó w yczerpania całego rezerw uaru m ęskiego, której w y
k ła d d aw ały w łaśnie p ań stw a centralne.
P raw a w ojny integralnej i o p arte n a nich w ykazanie faz krytycznych — pierw szej: początku niedoboru rezerw , drugiej fazy: brak u uzu p ełn ień w kraju — zostały w ykryte zapo- m ocą m atem atycznego ujęcia' pow szechnie spostrzeganych obja
w ów w yczerpania, zw iązanych z ciągłem i przeglądam i w kraju i pow ołaniam i n a front.
Z godność teorji z rzeczyw istością, b a d an ą w A ustro-W ę
grzech i N iem czech, b y ła uderzająca. Lecz z pow odu m inio
nego już niebezpieczeństw a poboru w K ongresów ce, a także ów czesnych w arunków silnie rozbudzonej w alki politycznej z N iem cam i i w iarołom ną A ustrją, czem byłem pochłonięty, części II i III o w ojnie nie zostały ogłoszone. Były znane tylko gronu przyjaciół.
W a l k a o r e k r u t a p o l s k i e g o p o d o k u p a c j a 2
12. D a lsz e s tu d ja .
13. P r ó b a s y n te z y .
14. O k r e s w a lk r o z s t r z y g a ją c y c h .
W łaśnie p raca b y ła ukończona i w styczniu 1918 r. ob
liczyłem dyspozycje rezerw w N iem czech n a rok b ie ż ą c y ,1) przyjm ując za p o d staw ę średnie zużycie żołnierza n a froncie w latach ubiegłych, oraz stan pow ołań w N iem czech.
N a jesień r. 1918 w y p ad ała w ed łu g obliczeń ta chw ila krytyczna, kied y liczebny stan arm ji n a froncie przy dalszem trw aniu w alk zm niejszać się będzie gw ałtow nie w obec niem o
żności pow ołania w ystarczających uzupełnień z kraju, w yczer
panego do d n a z rezerw : słow em arm ja topniejąca, osam o
tniona w polu bez dopływ u rezerw .
W pam iętnym dniu 21 m arca rozpoczęła się w alna ofen
syw a niem iecka — ostatni K aiserkam pf. N astąpiło potężne uderzenie armij niem ieckich pom iędzy St.-Q uentin i L a Fere w m iejsce spojenia frontu francuskiego i angielskiego. R oz
ległość tej ofensyw y przeszła najśm ielsze oczekiw ania. K iedy przy niew zruszonych frontach p o ch ó d ofensyw nie przekra
czał dotychczas p a ru kilom etrów , Niem cy posunęli się w kie
runku A m iens 58 kim ., w kierunku C hateau-T hierry 53 kim., n a H aseb ro u ck 1 7 kim.! P am iętam , jak w padli do m nie przy
jaciele i zastali m ię n a d statystyką rezerw , k tó rą przegląda
łem , w strząśnięty w ypadkam i na froncie zachodnim . Z n ie cierpliw ieni radzili rzucić obliczania, które zdaniem ich m oże by ły teoretycznie słuszne, lecz stały w sprzeczności z rzeczy
w istością, k ied y groźne zw ycięstw a N iem ców obaliły zasadę frontów niew zruszonych.
— C zekajm y zatrzym ania pochodu niem ieckiego — odp o w iedziałem . — W ów czas znow u okażą się słusznem i słow a m em orjału z r. 1916: „Położenie linji frontu nie odgryw a w ielkiej roli. G dziekolw iek now y front przeniosą w ypadki, rozpocznie się działan ie m echanizm u w yczerpania” .
T ylko — rzecz j a s n a — nie było w iadom em , kied y i w ja-
— 18 —
, *) O b lic z e n ia te w y d ru k o w a n o w tajn e m p ise m k u „ Z c h w ili“, w y c h o d z ą c e m w e L w o w ie .
kich w arun k ach ofensyw a będzie pow strzym ana, zw łaszcza dla nas, b ęd ący ch zdała. P o czerw cow ych a tak a c h m iędzy A isn ą i M arną, oraz ostatniej ofensywie 15 lipca n a zachód i w schód od R eim s, rozpoczął się w trzy dni potem ko n tratak
10-ej i 6-ej armij francuskich n a niem ieckie p raw e skrzydło.
R ozgorzała ogólna ofensyw a w ojsk sprzym ierzonych po d dow ództw em m arszałk a Focha, który zd o łał uchw ycić inicja
ty w ę operacyjną i utrzym ać ją aż do końca dzięki przew adze m aterjalnej i czynników m oralnych.
D ecydujący bój F o ch a b y ł praw dziw ą „w alką n a w yczer
p a n ie ” . Jej nieuchronną koniecznością b y ła listopadow a k ap i
tulacja N iem ców .
N a p o d staw ie dokum entów urzędow ych dziś m ożna stw ier
dzić, że b y ła ona w ynikiem św iadom ości ogólnego w yczerpa
nia i bezskuteczności dalszego oporu. A rm je niem ieckie były niezdolne do dalszej w alki i N iem cy sam e uznały się za pobite.
Była to istotna klęska w yczerpania w zakończeniu wojny, k tó ra w całości okazała się w alką n a w yczerpanie ogółu w artości realnych, lecz i n adew szystko rezerw ludzkich.
Idea tedy w yczerpania, n a w stępie w ojny nierozum iana, p o d jej koniec stałą się p ra w d ą pow szechnie u z n a n ą 1). Nie zdziw iłem się przeto, kied y w rozm ow ach z w yższym i ofice
ram i arm ij sprzym ierzonych dow iedziałem się w r. 1919-m o istnieniu teorji „w ojny n a w y czerp an ie“— théorie d e la guerre d ’usure w e Francji lub angielskiej theory of attrition, o której w spom inał m i prof. Lord, b ad acz stosunków w Polsce i od
dany nam przyjaciel.
*) W io s n ą 1919 p rz e b ie g w y c z e rp a n ia p a ń s tw c e n tra ln y c h p rz e d s ta w iłe m s z e fo w i s z ta b u Jo ffre ’a g en . B elin , k tó ry b a w ił w W a rs z a w ie . W ro z m o w ie tej z n a la z łe m n o w e d o w o d y , u m a c n ia ją c e m o je p o g ląd y , co d o ro z strz y g a ją c eg o z n a c z e n ia re ze rw w w o jn ie ś w ia to w e j. D n. 2 c z e rw c a 1918 n a ra d z ie w o je n n ej w A b b e v ille — o p o w ia d a ł m ię d z y in n e m i g en . B elin — m a rs z a łe k F o c h o św ia d c zy ł: „ J e n 'a i b e so in q u e d ’h o m m e s ” .
15. T e o r j a W ie lk ie j
W o jn y .
20 —
T eo rje te nie są m i d o tąd znane. W yłożona w pracy mej teorja w ojny integralnej p o w stała p o d uciskiem okupan
tów , w czasie trium fów niem ieckiego oręża.
W Polsce, zajętej przez nieprzyjaciół, zrodziła się myśl, u rą
gająca ich m aterjalnej potędze, pow odzeniu n a polu bitew , w d al
szych zw ycięskich ofensyw ach w różąca przyśpieszenie klęski.
Myśl ta w chwili stosow nej jaw nie w ystąpiła do walki.
P o d badaw czem okiem „K a-Stelle“ (K undschaftstelle) w yw al
czyła sobie w pływ polityczny, rozw inęła się stopniow o z ogól
nego założenia idei w yczerpania aż do szczegółow ych w nio
sków praktycznych i zyskała, śm iem tw ierdzić, w tych w a
ru n k ach praw o do nazw y „polskiej teorji wojny integralnej“.
• W y d aje mi się, że m oże być ona użyteczną w przyszłości.
U m iejętne zastosow anie teorji w ojny integralnej do w a runków w łasnego kraju, m oże go w pew nej m ierze ustrzec od m egalom anji i „przerachow ania się“, t. j. od błędów p o p eł
nionych w w ojnie przez Niem ców. K ażde bow iem państw o, a już zw łaszcza polskie — zagrożone w ojną długotrw ałą — m usi m ieć przebieg w yczerpania rezerw taki, jaki by ł w p a ń stw ach centralnych. O kazuje się bow iem , że długotrw ające w alki b ez decydującego rozstrzygnięcia, któ re d o p ro w ad zają do bezczasow ej niem al rów now agi bojowej n a frontach, w y
w ołują w ruchu rezerw okresy krytyczne. Są to okfesy p o czątku niedoboru rezerw i końcow ego b rak u uzupełnień. O b ec
ność krytycznych m om entów w pozornej i zw odnej m onotonji nieustającego ruchu rezerw w kraju, w kadrach i n a froncie rzuca ciekaw e św iatło n a w ojnę i klęskę w yczerpania, jako n a zja
w isko niem al przyrodnicze, któ re m oże się pow tarzać.
W ytw arza się stan rzeczy, w obec którego w ola po p e w nym czasie okazuje się praw ie bezsilną. P op ro stu brnie się w w ypadki, z ofensyw y w ofensywę lub stylem k o m u n ik ató w
„ze zw ycięstw a do zw ycięstw a“ aż do.... klęski, k tó ra przycho
dzi niem al niespodzianie w m om encie, zaw sze trudnym d o oznaczenia z góry.
S tąd w ielka troska n a przyszłość i n aw et bezw zględna konieczność, by atakujący nieprzyjaciel m ógł być pow strzy
m an y przed n astan iem pierw szej fazy krytycznej w yczerpania rezerw , t. j, przed początkiem icb niedoboru, by nie pow tórzyć zgubnych dośw iadczeń dw ucesarstw a.
W chw ili pow staw ania p racy niniejszej niew iele dozna
łem zachęty wogóle, a już najm niej ze strony polskich sfer w ojskow ych po d okupacją i w Galicji. N iektórzy w ręcz u w a
żali całe obliczenie rezerw za chw ast m istyfikacji w yhodow any w głow ie „cyw ila“. O kazałem się jed n ak uparty m — św iado
m ość p raw d y daje ten św ięty upór. K oncepcję w ojny rozw ijałem stopniow o w śród otaczających m nie w ątpliw ości i niew iary.
W ra sta ła ona coraz m ocniej w glebę wojennej rzeczyw istości i v/ końcu dojrzała do ogólnego, m atem atycznego ujęcia.
W yznaję tu, że ze w szystkich ścisłych prac, które w życiu w ykonałem , p racę o w ojnie i klęsce w yczerpania uw ażam za najw ażniejszą, jakkolw iek zagadnienia m ilitarne by ły m i d o tychczas obce. N ietylko dlatego, że bieg zdarzeń p o tw ier
dził praw dziw ość rachunku rezerw i przew idziane okresy k ry tyczne, lecz głów nie dlatego, że obliczenia te w yw arły skutek polityczny, w ażniejszy od ich objektyw nej ścisłości naukow ej.
Jeśli sw ego czasu praca „O w ojnie św iato w ej“ odw odziła od d an ia rek ru ta N iem com lub A ustrji, jeśli przez to, bodaj w m ałej części, przyczyniła się dó oszczędzenia sete k tysięcy P o lak ów dla przyszłości, jeśli naw ołując do zm niejszenia ofiar w ojny, w zm ocniła w społeczeństw ie polskiem w iarę w zw y
cięstw o Sprzym ierzonych i w słuszność polityki, prow adzonej w kraju i poza jego granicam i, po stronie Sprzym ierzonych i przeciw państw om centralnym — to tern sam em d a w ała au to row i najżyw sze zadow olenie w prześw iadczeniu spełnionego obow iązku w o bec w łasnego kraju i n atu raln y ch jego Sprzy
m ierzeńców :).
16. W p ły w o b lic z e ń w c z a s ie w o jn y .
*) J a k d a le c e z a k o rz e n io n e b y ło p rz e k o n a n ie o z w y c ię stw ie p a ń s tw c e n tra l
n y c h i sz e rz o n a ś le p a w ia ra w ic h s iłę w ś ró d w y ż sz y ch sz ta b o w c ó w P o la k ó w w ar*
K iedy w 1914 przyjaciele poszli n a front ze ściśniętem i sercam i w m undurach armij zaborczych, odchodząc, zrzucili na nas, pozostałych w kraju, cały ciężar obow iązku m yślenia o spraw ie polskiej. Nie przypuszczałem , że ten ciężar był ta k
wielki! x
m ji a u stro -w ęg ie rsk iej, ś w ia d c z y o tern n a s tę p u ją c y fak t: IV sierpniu /9 1 8 u k a z a ła się p o d o k u p a c ją i w G a lic ji b ro s z u rk a p o d ty tu łe m „ S p ra w a P o ls k a " , d ru k o w a n a ja k o rę k o p is . N a p is a ł ją z n a n y g e n e r a ł arm ji a u strja ck ie j, k tó ry u c h o d z i za u m y s ł b a rd zo lo tn y i m a w ie lu z w o le n n ik ó w , c o te ż s p ra w iło , że w o k resie w o je n p ie rw s z y c h la t N ie p o d le g łe j P o ls k i o d g ry w a ł n ie ra z ro lę k ie ro w n ic z ą . B y ł o n g łó w n y m d o ra d c ą R a d y R e g en c y jn e j w s p ra w a c h w o jsk o w y ch , z w o le n n ik iem tw o rz e n ia w o js k a p o lsk ieg o p o d k ie ro w n ic tw e m n iem iec k ie m , p rz e c iw n ik ie m w o jsk a p o lsk ieg o n a W sc h o d z ie . D la p o u c z e n ia — ja k się sa m w y ra z ił— o w y n ik u w o jn y „ e n d e k ó w “— ta k n a z y w a n o w c z a sie w o jn y w s zy s tk ic h , k tó rz y z w ią z a li s p ra w ę p o ls k ą z p a ń s tw a m i S p rz y m ie rzo n e m i i p rz y n ic h trw a li w z m ie n n y ch k o le ja c h — g e n e ra ł X . p is a ł n a str. 31:
„ P rz e b ie g w a lk n a z a c h o d n im fro n cie z d a je się p rz y b liż a ć ro zstrzy g n ięc ie, c h o ciaż n ie b ę d z ie o n o z a p e w n e tak ie m , jak ie g o o g ó ł laik ó w w y c ze k u je.
N a le ż y sp o d z ie w a ć się s ta m tą d m o żliw o śc i b a rd z o jeszc ze z n ac z n y c h n ie s p o d z ia n ek , z w ła s z c z a g d y się z w aży , że N iem cy , a szc ze g ó ln ie H in d e n b u rg , d ą ż y li o d sa m eg o p o c z ą tk u sw ej o b e c n e j sz e ro k o z ak ro jo n ej ak cji, d o . ja k n a jz u p e łn ie jsz e g o za
a n g a ż o w a n ia c e n tra ln y c h , t. j. g łó w n y c h re z e rw fran k o -a n g ielsk o -a m ery k a ń sk ich , i do celu tego z b liż y li się te ra z w ła ś n ie z n a c z n ie p rz e z p e w n e o p u sz c ze n ie tere n u , n ie z a le ż n ie o d tego, czy o n o b y ło z g ó ry za m ierz o n em , czy n ie. N ie m c y w c ią g a ją w ro g ó w d o o fen sy w n eg o p o s u w a n ia się n a p rz ó d i p rz y g o to w u ją jes zc ze ja k iś cio s o lb rz y m i, p ra w d o p o d o b n ie flan k o w y , k tó ry m n ie ty lk o s p o d z ie w a ją się o d e b ra ć E n te n c ie w s z e lk ie jej d o ty c h c z a s o w e k o rz y ści, lec z m o że i do rzec zy w iste g o ro z b ic ia je j arm ji d o p ro w a d z ą . G d y b y się je d n a k ż e n ie b a w e m u s ta liła ty lk o p o n o w n a w a lk a p o z y cy jn a, to b y ło b y to d la o b u s tro n d o w o d e m , że n ie w a rto u b ie g a ć się w ty ch w a ru n k a c h o d e fin ity w n e ro z strz y g n ięc ie, a w ó w c z as p o k ó j p o ro z u m ie w a w c z y p o w in ie n b y ć ju ż b liż sz y m , n iż się to o b e c n ie w s zy s tk im w y d aje.
W ta k im ra z ie z a d o w o li się z a p e w n e k o a lic ja n a jc h ę tn ie j p rz e p ro w a d z e n ie m sw y c h p o s tu la tó w w s p ra w ie B elgji, o k u p o w a n y c h o k o lic F ra n c ji. N a to m ia s t o W sc h o d zie, a szczeg ó ln iej o P o lsc e , rz a d k o się ju ż te ra z ta m w s p o m in a . Z a te m z n ie m i (z p a ń stw a m i C e n tra ln e m i), a n ie z W ilso n e m lu b G re y em b ę d z ie m u s ia ła P o ls k a u k ła d a ć p rz e d e w s z y s tk ie m sw e sto su n k i p a ń stw o w e . U k ła d y ro z p o c z ę te o b e c n ie w g łó w n ej k w a te rz e n ie m ie c k ie j p o w in n y b y ć p rz e to w y z y sk a n e n ie d la m n ie j lu b w ię c e j au stro - p o lsk ie j lu b p o lsk o -n iem ie c k ie j k o m b in a c ji, lec z d la z a p e w n ie n ia P o lsc e siln eg o m o c a rstw o w e g o s ta n o w is k a w ś c is łe j łą c z n o ś c i z p rz y s z łą śro d k o w ą E u ro p ą ...”
T e s ło w a lek k o m y śln e , p ły tk ie i sz k o d liw e — b o z n a jd u ją c e w ś ró d a k ty w is tó w w ia rę i a u to ry te t m ilita r n y — n a p is a ł g e n e ra ł 31 s ie rp n ia 19181 D ziś zaś z p a m ię tn i
k ó w L u d e n d o rffa w ia d o m o , ż e d z ie ń 8 s ie rp n ia b y ł u w a ż a n y p rz e z n ieg o za p rz e ło m o w y i w ró ż ą c y n ie c h y b n ą k lę s k ę a rm jo m n ie m ie c k im .
O bow iązek spełniłem , pracu jąc w edle sił m oich n a d p o głębieniem w społeczeństw ie poglądów n a toczącą się w ojnę—
w śród żałosnej skargi szpitalnej, niem ej boleści pobojow iska, nędzy ew akuacyjnych baraków , w czasie rujnujących ludność Polski poborów , pow ołań, w erbunku.
W śród rzeczyw istych dow odów siły p ań stw centralnych i pow odzenia n a frontach, w skazyw ałem stale n a uk ry ty m o m en t ro sn ącej ich słabości w ew nątrz kraju i n a w zrastające praw d o p o d o bień stw o klęski w yczerpania.
P rzy tem w szarej jednostajności galicyjskiego „H inter- la n d u “ szed łem przeciw głów nem u prądow i. P rzez pierw sze bow iem la ta w ojny p rą d ten unosił w iększość społeczeństw a w b. Galicji w kieru n k u beznadziejnego w sp ó łd ziałan ia z p a ń stw am i centralnem i aż do chwili, kiedy po pokoju brzeskim ogół tego społeczeństw a w y b u ch n ął żyw iołow ym pro testem przeciw tej polityce. Z w ycięstw o zdrow ej m yśli politycznej było zupełne!
O d tych chw il m ija la t cztery. N ie by ło czasu zająć się w ydaniem rękopisu: działalność polityczna w r. 1918, udział w obronie L w ow a i W schodniej M ałopolski, w reszcie p ółtora roku n a odpow iedzialnem stanow isku w Min. sp raw zagrani
cznych w przełom ow ej d la Polski chw ili — te w szystkie oko
liczności n astęp o w ały zbyt szybko po sobie, by m ożna się b yło zająć drukiem książki.
O becnie w p aro letn iem oddaleniu w alki polityczne w P o l
sce z czasów w ielkiej w ojny m ogą być już ocenione z w ięk
szą dozą zim nej krwi.
W o b ec tego p racę sw ą pow ierzam nietylko przyjaciołom politycznym , lecz i przeciw nikom . P rzedew szystkiem zaś ogó
łow i Polaków , którzy z b itew n a w szystkich frontach w ynieśli dośw iadczenie żołnierskie, ożyw ione w iarą w P olskę i m yślą o utw orzeniu siły zbrojnej, któ rab y stan ęła n a w ysokości bardzo trudnego zadania, jakiem je st obrona i utrw alenie n ie
podległego b y tu p ań stw a polskiego.
17. P r z e z n a c z e n ie p r a c y o w o jn ie .
— 24
18. T r a k ta t N iebezpieczeństw o bow iem nie m inęło. W praw dzie po-
wersalski
w d w a la ta dyk to w an o pokój i podpisano tra k ta t w W ersalu. Lecz arty- P°klcjf.f' ku ły tra k ta tu ustalono w w arunkach, które po św ieżem zw y
cięstw ie w y d aw ały się naogół trw ałe, przynajm niej n a dłuższy przeciąg czasu. P rzek o n an ie to okazało się zaw odne.
Nie przew idziano zbyt szybkiej niestety zm iany n astro jów i kierunków politycznych w śród sam ych Sprzym ierzonych;
nie doceniono w pływ ów potężnych czynników m iędzynarodo
w ych, k tóre w czasie w ojny w szędzie uchyliły się od ofiar krw i, a po jej zakończeniu um iały odczekać, ab y realizow ać w łasne rachuby, obce hasłom , p od którem i prow adzono wojnę.
W reszcie zaw czasu nie przedsięw zięło w ystarczających zab ez
pieczeń dla w ykonania przez zw yciężonych postanow ień T rak tatu .
W szystko to spraw iło, że w w ielu w yp ad k ach artykuły T ra k ta tu obracają się dzisiaj przeciw tym , którzy je układali lub przyczynili się do ich ratyfikacji, pom im o, że n ied o state
czność gw arancji b y ła w idoczna i nie rów now ażyła poniesio
nych olbrzym ich ofiar.
19. C z y n A przytem skończyła się bezm ierna ofiara i jak b y prze-
mi l i tarny , . v . . . i , • r > i
a d z ie ł o brzm iał w pam ięci w spółczesnych niebyw ały poryw w alczą-
d y p lo m a c ji. c y c k M orze krw i w siąknęło w ziem ię i zbyt szybko porosło
traw ą zapom nienia... Św iat, przez w alkę w yniesiony p o n a d zw ykłe poziom y z ekstazy i n ap ięcia w szystkich sił d u ch o w ych, w p ad ł w pow ojenną depresję i przejął się niem al w y łącznie troską o elem en tarn e podstaw y gospodarczego bytu.
Z takiego stan u ogólnego zm ęczenia korzystają potężne siły, które p ragną w pleść stosunki pow ojenne w koło d aw nych przeznaczeń, oprzeć je n a w yłącznej niem al przew adze czynników m aterjalnych, z zapoznaniem tych praw m oralnych, - za k tó re w alczono i um ierano w ciągu la t czterech.
Z raz u nieśm iało, p o tem coraz w yraźniej, w reszcie z o tw ar
tym cynizm em pokój usiłuje się oprzeć nie n a p raw ach ludów do wolności, lecz n a złotych słu p ach m ocarzy M am ony. Środ-
kow a E u ro p a m iałab y pow rócić do daw nego uk ład u , opartego n a gospodarczej, a w ięc z czasem i politycznej hegem onji N iem iec, w przęgniętych w orbitę w ielkośw iatow ych interesów im pęrjum Brytańskiego.
'Bezpośrednim skutkiem tej polityki, utajonej w czasie konferencji pokojow ej, dziś jaw nej, znajdującej swój w yraz w opozycji L loyd G e o rg e a przeciw słusznym żądaniom Francji i najbardziej upraw nionym postulatom Polski— jest w zm ocnienie p rąd ó w pangerm ańskich n a zachodniej granicy Polski.
R ozlega się tam w łaśnie złow rogie i już rozpow szech
nione hasło: „Es kom m t d er T a g “. T o znaczy: przyjdzie dzień, kied y po w eto w an a m a b y ć najw iększa m aterjalna strata p ru ska! W tym dniu m a przestać istnieć zapora po lsk a dla od
w iecznego D rang n a ch O sten. P aństw o polskie, najpierw od cięte od m orzą, później ujarzm ione przez w rogie czynniki gospodarcze, utraci sw obodę ruchów i, co za tern idzie, isto
tn ą niepodległość. M etodę tę już raz ze skutkiem w ypróbo
w ały P rusy...
W ów czas dopiero T ra k ta t W ersalski okaże się ostatecznie św istkiem papieru, gdy P olska będ zie ubezw ładniona.
Istnienie bow iem Polski silnej stanow i najbardziej istotne zabezpieczenie przeciw nieuspraw iedliw ionej napaści N iem iec, żyw ą a nie p isan ą gw arancję pokoju. W łaśnie dlatego pan- germ anizm i panbolszew izm , który za jego sp raw ą p o w stał i z nim się skojarzył w dążeniu do od w etu i podboju, pragną bezpośredniego sąsiedztw a. Inaczej nie d a się ono pom yśleć, ja k tylko p rzez pogrążenie, przez now y zalew ląd u polskiego, który zjednoczony i niep o d leg ły w yłonił się niem al nagle po straszliw ej burzy dziejowej z p o to p u trójcesarskiego im perja- lizmu, jako sym bol jego u padku.
P olska silna n ie p rz e sta ła być w dalszym ciągu nap o leo ń skim kluczem sk lep ien ia europejskiego i sam a jest najbardziej zainteresow ana w tern, ab y utrzym ać pokój pow szechny, op ar
ty nie n a rów now adze, utrzym yw anej p rzez podbój i przem oc,
20. S k u tk i p o lity k i
L lo y d G e o r g e ’a.
21. P o ls k ą s iln a — ż y w ą g w a r a n c j ą p o
k o ju .
22. P o ls k a w w a lc e o u t r w a le n ie n ie p o d
le g łe g o b y tu .
lecz polegający n a dobrem i trw ałem porozum ieniu i w sp ó ł
działaniu narodów .
Z natu ry sw oich przyrodzonych w arunków , w jakich hi- storja p ostaw iła Polskę, jest ona jak b y ziarno m iędzy m łyń- skiem i żarnam i.
Musi bronić się od starcia pom iędzy pożądliw ością za chodniego sąsiad a a skojarzoną z nią siłą w schodniego ślepe
go olbrzym a.
N ajskuteczniej — przez czynny udział w m oralnej p rze
budow ie św iata i w przodow aniu innym narodom w ich usi
łow aniach do oparcia pokoju pow szechnego n a ideale n aro d o wego i pokojow ego ustroju ludzkości.
K u tej dziejow ej konieczności graw ituje bow iem histo ryczny rozwój narodów , by osiągnąć p ełn ię bytu, ow ą pleni- tudo gentium, n ą której przyjście, jako n a tajem nicę w ieków , w skazyw ał w zaraniu naszej ery, w liście do R zym ian, A p o stoł N arodów i w k tó rą za najw ybitniejszem i um ysłam i sw oich m yślicieli w ierzy N aród Polski.
Lecz rów nocześnie bronić się P olska m usi także przez p ełn ą gotow ość bojow ą i oparcie o sojuszników .
W izja lepszej przyszłości braterskiego w spółżycia narodów nie m oże zasłaniać niebezpieczeństw i gróźb najbliższego jutra, zaw ieszonych n ad Polską, i nie uw alnia od obow iązku p rzed sięw zięcia w szystkiego, co m oże zapew nić skuteczną przed niem i obronę.
/
W a rsz a w a , w s ie rp n iu 1921.
— 26 —
(P R Z E D R E W O L U C JĄ W RO SJI).
W O JN A Ś W IA T O W A N A W S T Ę P IE 1916 I W P Ł Y W R Ę- Z E R W K O N G R E SÓ W K I N A D A L S Z Y JEJ P R Z E B IE G ,
U li
■
- , , , ,
. .',. u,;- -_£r . i ■'' ■ '.i c-w vV *•> .
•: V •-:•> U>-:
çn;-,-'■-•■
iSSiií
V h:&. &5£$tm m
xMm«
INii
; ■
' '. Í $ Í
§!-;■ ' ;-:'vv :■•■ ■ *: --?« ■•'■■ W/¿-mSkj4mmkú¿’^ik¿v-.A'<yi:tsi-:>; Lb
-
1 ' &¡j m M
H'v ^ . - . ; '. v V 'v 'v V W Í - : '¿p M í
...
lr?v:í p ^ S |s ^ f o í ? #
.
’ ^^kk'M:C'^'‘ "í' %r'W3®( ■"vS‘l-?*
;í
'■»%tó4|*ͧS[
. • • # 'v;' ■ ■ ’' • w*
:;' '*
;-'*#/ í ;-VK:. £**.$?
, .. _ , . .. . .♦,,'•’■'L'1-.'*-'•/■ &* ¿•’i-L;'í-j?-íy¿ \ ;t tó í *v A á & r t #.<r>.V-.’" '„’•?•:v-,» '< ? • ■ I
■ • ■ -■ ■ ■ \ v . , \ '.■■:-i.-:,y.v-.-.-V ' '■>■•'■.■:■., ■ 3 r J v \ V í
kSí •>vj*í- ' ''•‘-'V- *'••-'•'■ . v , . . - ^.. ŁL;vt' *v,---
É t f i f i ^ ^ n i a
. - . ' / • '
/,- .r.K,-- -»..j
• ■■ ■ r„'_»a ' .•':
¥t<- :-•
# : .0§&p ^ M mm§É&Má
- ;>•.••■■.-
• ■':rY/r’:;<i& & •- '-'•’•*> ;ft ä ■ -
i v<? v p * k '
91
® “ ■ *',■ <;Ä> JÄiA fe ,' - ÿ.
SM
{• m W Ê È m m M. . ...
. rk :
V fi
mm
: ' - -v-;
.. ;> •' w
• ’-..-';m-: -••.■ -W.!
.«'-:■> ■ v-.. v /?
V
'.-r •rY'.’ ■ , ** Lî'''uV
Lt
' íí-Vl-v-
,;v ■
l s ® s i
T-" - *?■ -Ł' ”'• ••‘fk'í'^ví. í'.rr\
' ; -.
.-.r v --
- "■• ■ ■'
WĘm • " ' 'k ' - Ż" ■ '"■■ ?• '^ir
ití - s. : •;-. >. ■:*<: ■/•->•&*.
plá#|l Sfc SWSfe
i / ; I
W ÉÉÉÉÉé ;
Rf • ^.•‘ • <.-
r-. ,'WSS^æei I
P ogląd na w o jn ę św ia to w ą i d w a p ytan ia na w stęp ie 1916 r.
D ługie przeciąganie się w ojny, obliczonej zrazu n a p arę m iesięcy, zm usza każdego do zastanow ienia się n a d istotą tego w dziejach najkrw aw szego dośw iadczenia ludzkości.
Nie w ystarcza p o szczególe rozw ażać i b ad ać „klęsk“ lub
„zw ycięstw “ p ań stw w ojujących, cofania w stecz lub p o su w ania się n ap rzó d wojsk, w strząsania lub przeryw ania frontów , ich skrócania lub w ydłużenia, kruchości najw iększych tw ierdz, w znoszonych przez lata, i siły oporu przygodnie pow stających row ów strzeleckich. Z a w o d n e okazały się w szystkie rachuby strategików -am atorów , którzy pilnie obstaw iają szpilkam i fronty n a m a p ac h i b ez dostatecznych danych, które są do stęp n e jedynie sztabom , snują o położeniu m ilitarnem daleko idące wnioski, p ełn e n ap rzem ian to pesym izm u, to optym izm u, za leżnie od osobistych przekonań i życzeń. N a p o d staw ie takich rozw ażań o m iejscow ych sukcesach i niepow odzeniach, „w al
n y c h “ zw ycięstw ach i „n iep o w eto w an y ch “ klęskach w p o szczególnych p u n ktach olbrzym iego frontu dochodzim y p o
1 7-m iesięcznem trw aniu w ojny do tego nieoczekiw anego w nio
sku, że te „zw ycięstw a“ nie były jeszcze takiem i „klęskam i“
strony przeciw nej, k tó reb y rozstrzygały o w yniku i rychłym końcu wojny.
Przeciw nie, w ojna przed łu ża się i nie w idać jej kresu.
Pobici nietylko broni nie m yślą złożyć, lecz nie chcą zaw rzeć pokoju, ofiarow anego przez zw ycięskie dw ucesarstw o, grom adzą now e, niew yzyskane siły i nietylko p rag n ą zgodnie w ytrw ać, lecz co dziwniej’sza, żyw ią nadzieję doprow adzenia w ojny do zw ycięskiego d la siebie końca, k u pow szechnem u zdum ieniu lub gryzącej ironji p rasy środkow o-europejskiej i oddanej jej części p rasy polskiej.
W ydaje się, że siły w ojskow e i m oralne pobitej m ilitar
nie E n ten te’y w zrastają stale, gdy siły niem ieckie raczej id ą k u w yczerpaniu i że dla tego kierow nictw o w ojsk dw ucesar- skich m usi się śpieszyć, podejm ow ać k rw aw e ofensyw y i wiel- kiem i ofiaram i uprzedzać inicjatyw ę strategiczną przeciw ników , by siły, pow oli, lecz stale rosnące koalicji kruszyć szybko i sprow adzać do m iary w łaściw ej w celu uzyskania stan o w czej przew agi, a chociażby tylko w celu zachow ania rów no
wagi siły bojowej.
K ażdego m yślącego człow ieka u d erza ch arak ter tej w oj
ny, to jask raw e przeciw ieństw o m iędzy w artością zw ycięstw a, a doniosłością klęski, pom iędzy u tartem i d o tąd pojęciam i, a r z e c z y w i s t ą n o w ą i c h t r e ś c i ą , gdy to, ćo w inno b yć czynnikiem siły i organizacji, staje się przeciw nie mor m entem słabości, rozstroju i zniechęcenia, i — odw rotnie.
Jakaż jest w ew nętrzna treść, m echanizm tej wojny, tak niepodobnej do innych? W czem tkw i ukryty sens w ypadków , k tó re ludzkość okupuje śm iercią, kalectw em i nieopisanem i cierpieniam i m iljonów istnień?
T ru d n o się kusić o to, b y w tych chw ilach odw rócenia w szystkich dotychczasow ych w artości odgadnąć cele i pojąć uk ry te drogi, jakiem i O patrzność prow adzi ludzkość k u prze
kształceniu i odrodzeniu św iata.
T o w ielkie zagadnienie, któ re nurtuje w iele um ysłów , stanie się jasnem d la przyszłych pokoleń.
Lecz już dziś m usi być ono bodaj w głów nj'ch, zasadni
czych linjach ro zp atry w an e i zrozum iane.
— 30 —
jakie podejm ujem y, by w niknąć w istotę w y p ad k ó w w ojen
nych, p rzed staw ia d la oceny obecnego położenia i d la n aj
bliższej przyszłości znaczenie pierw szorzędne. I w łaśnie dziś, a nie jutro. Bo w chw ili „staw ania się” faktów należy już m ieć jasny sąd o nich, zrozum ieć istotną treść w ypadków , przew idzieć p raw d o p o d o b n y kierunek zdarzeń i ich skutki.
O d tego jasnego poglądu zależy kierow nictw o polityczne, k tó re — gdy złe i lekkom yślne — n aró d nasz doprow adzi do zguby i zniszczenia, gdy do b re i przew idujące — w odm ęcie w y p ad k ó w pozornie najsprzeczniejszych, natchnie go jasn ą m yślą, obudzi nieom ylny instynkt życia, czynem i słow em u trzym a olbrzym ią w iększość n a w łaściw ej linji i ocali resztę sił żyw otnych dla w łasnej przyszłości. G dy decydujące fakty b ę d ą już dokonane, najgłupszy będzie m ądrym ... O by tym m ądrym nie b y ł znow u po szkodzie P olak.
/. Suggesłje pozorów i istota wypadków.
O d rzu ćm y suggestję, rządow ej, sprzedajnej lub w rzaskli
wej prasy, k tó ra w szędzie, a już przedew szystkiem w cesar
stw ach środkow ych, przez 17 m iesięcy ogłasza bezustanku odniesione i rozstrzygające zw ycięstw a, a zam ilcza lub um niej
sza p o n iesio n e klęski, aż do w yczerpania cierpliw ości i in te
resow ania się w ypadkam i ze strony czytelników .
U siłujm y raczej objektyw nie spojrzeć n a rzeczyw istość.
U biegły okres w ojny zaw iera już praw ie w szystkie m o żliwości strategiczne i dośw iadczenia w ojenne, jak ie pow tórzą się w najbliższej przyszłości: w alki ruchom e i pozycyjne, n a nizinach, w górach, n a bło tach , w pow ietrzu i n a m orzu, zdo
byw anie w ielkich tw ierdz, łam an ie frontów i zw ijanie ich w p o chodzie olbrzym ich m as n a now e pozycje, w reszcie okresy
„rzekom ej ciszy “, w zm ożonej inicjatyw y, olbrzym ich dłu g o trw ałych bitew.
R zut oka na k artę w ojenną pokazuje, że m ocarstw a Cen
%
tralne osiągnęły ogrom ną ekspansję sw ych sił n a w schód, zachód i południe, co daje im p o d staw ę do ogłoszenia siebie za zw ycięzców , do dyktow ania w arunków pokoju pokonanym przeciw nikom i do w płynięcia n a decyzję m ałych p ań stw b a ł
kańskich, olśnionych przepychem niem ieckiej siły zbrojnej, a poniekąd słusznie do urobienia opinji św iata o niezw ycię
żonym orężu niem ieckim . O bszary zdobyte ceną olbrzy
m ich ofiar, okolone rozległym idącym w tysiące kilom etrów frontfem, w ym agają w ielkich sił, celem ich obsadzenia, utrzy
m ania i obrony w obec co najm niej niem alejących sił nieprzy
jacielskich.
W w alkach pozycyjnych, w okresach t. zw. ciszy u b yw a z olbrzym ich frontów tak znaczna ilość ludzi w kategorjach
9
rannych, zabitych, w ziętych do niew oli i chorych, że to w y
kruszanie rezerw ludzkich w codziennym krw aw ym znoju budzi odrazu pytanie, na jak długo tych rezerw starczy, za
rów no po tej, jak i p o tam tej stronie i czy w takich w aru n kach w alki, sytuacja m a k s y m a l n e j e k s p a n s j i m ilitarnych sił dw ucesarstw a d a się w ogóle n a dłuższy term in utrzym ać?
»
2. Dwa plany: zaskoczenie i ekspansja.
Przypom nijm y, że niem iecko-austrjacki pierw otny plan w ojskow y bynajm niej do takiej, jak obecna, m aksym alnej eks
pansji nie dążył.
Przeciw nie chciano przeciw ników zaskoczyć błyskaw i- cznem i uderzeniam i, pobić każdego zosobna, lecz nie d o p u ścić, by w alki i ruchom e bitw y stanęły w miejscu.
a) Zaskoczenie.
M om ent zaskoczenia m ilitarnego tkw ił już w zaskoczeniu politycznem , w m eto d ach onieśm ielenia przeciw ników przez gw ałtow ne i bezw zględne kroki dyplom acji niem ieckiej.
O publikow anie dokum entów dyplom atycznych um ożliw ia skreślenie tej polityki zaskoczenia, prow adzonej w pam iętnych
dniach końca lipca i początk u sierpnia 1914 r.
— 32 —