• Nie Znaleziono Wyników

"Jan Gawiński. Studyum literackie", Leszek Marya Dziama, Kraków 1905 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Jan Gawiński. Studyum literackie", Leszek Marya Dziama, Kraków 1905 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Jarecki

"Jan Gawiński. Studyum literackie",

Leszek Marya Dziama, Kraków 1905 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 5/1/4, 87-95

(2)

całym zastępem w ydanych dotąd jednotom owych zarysów i podrę­ czników dziejów naszej literatury. G dyby tom d ru gi dorów nyw ał pierw szem u, to zarys ten nadaw ałby się w ybornie do przekładu na obce języ k i dla zaznajom ienia cudzoziemców z procesem rozw oju literatu ry polskiej.

B . Chlebowski.

Czesław Pieniążek:

O ż y c i u i d z i e ł a c h M i k o ł a j a R e j a

z

N a g ł o w i c . We Lwowie. Nakładem Macierzy polskiej

19 0 5

(Bi­

blioteka Macierzy Polskiej N.

2 9 .)

str.

90.

K siążeczka p. Pieniążka je s t przykładem, jak można tom at po­ w ażn y popularnie przedstawić. Pisana jasno i przystępnie, unikająca w yrażeń literackich i szczegółów niepotrzebnych , a mimo to wolna od b łę d u , często napotykanego w broszurach przeznaczonych dla w arstw szerszych , używania wyrażeń dziecinnych , id zie torem zw y­ kłym : autor k reśli stan P o lsk i w w. 15. i 1 6 . , m ówi o znaczeniu łacin y i pierw szych książkach polskich, na tem tle staw ia R eja i jego pism a — prawie w szystk ie — podając w iele przykładów, i charakte­ ryzujących R eja i pouczających czytelnika. Objaśnienia w yrazów nie­ znanych m oźeby b yło lepiej umieścić pod tekstem , niż w tek ście, co razi bardzo w wierszach, psując rytm, i tak u R eja nieszczególny. N ie mający sensu wiersz : „Z granicy polskiej m ili nigdziem nie w y ­ jec h a ł“ (str. 82.) należałoby poprawić na: „Z granicy polskiej, m ili, nigdziem nie w yjech ał“. Możeby dobrze się sta ło , g d y b y w 2. w y ­ daniu nie imputowano Panu B ogu w yroku potępiającego na Reja („że za przykładem wielu innych odpadł od w iary ojców... , to B ó g go juź dawno osąd ził“) , bo czytelnik , który przeczytaw szy książe­ czkę, tak polubił poczciwego Reja, czuje mimo woli sw ej, raczej pod w pływem charakterystyki autora , żal , że Rej goreje w ogniu pie­ kielnym . — K siążk ę zdobi podobizna R eja i podobizna karty tytu ­ łowej „Zw ierzyńca“ i „W izerunku“ .

M . Beiter.

D z i a m a L e s z e k M a r y a :

J a n

G a w i ń s k i . Studyum literackie.

Kraków,

1905, str. 146 + VII4 - 4

n.

1.

in

8 -o .

Mało znana, niemal — jak się w yraża autor cytow anej pracy— γ, tajem nicza“ postać G aw ińskiego w ystęp uje obecnie w konturach, jeżeli nie zu pełnie szczegółow ych , to w każdym razie najbardziej

(3)

ch arak terystyczn ych i dosadnych. O dsłonięcie tajem nicy, ukrytej dotąd w aktach archiw alnych i rękopisach b ibliotecznych, nie zaw sze w y szło na k orzyść reputacyi G aw ińskiego. Sam autor bardzo surowo, ale zarazem sp raw ied liw ie ocenia w artość człow ieka, którego nam w sw ej pracy przedstaw ia, — Szlachetka, o którego klejnocie n igd zie niem a żadnej w zm ianki, „m yśli u sta w iczn ie o p ow iększeniu sw ej fo rtu n y “, ma tę „chciw ość k rescytyw y, posiadającego już urząd, żąd­ nego d alszych posuwań się w godnościach, znaczeniu, pow adze“ . „N ie czeka pochwał, upomina się o n ie “ . N ależy do typu ty ch ludzi, k tórzy zobow iązania sw e pien iężne zw yk le dopiero w przedsionku sądowym w yrów n yw ać są p rzyzw yczajen i“.

„ P o lity k ą się nie zajm uje“.— „Zyje nie samolubnem, ale jakiem ś oddzielnem życiem , zam kniętem w ciasnem kole obowiązków konie­ cznych. W id zi, co się dokoła dzieje, bo w id zieć m usi. K lęsk i, sp a­ dające na P olsk ę, na K raków zw łaszcza, m uszą go w prost dotykać i boleć, ale o tem nie p i s z e “. — Aut or pracy nazyw a tę cechę „od­ pornością wobec wrażeń zew n ętrzn ych “ i podkreśla ją u G aw ińskiego na każdym kroku.

Pochodzenie G aw ińskiego n ie ja s n e , ród zupełnie nieznany. A utor przypuszsza, źe pochodził z W ielom owic na P odlasiu (powiat b rzeski, gu b. grodzieńska), a to na tej podstawie, źe k s z ta łc ił się w sąsiedniej B iałej, w kolonii akademickiej, założonej przez W il- sk iego. Pakt ten ostatn i stw ierd ził autor n iezb icie nieznanym dotąd rękopisem, przechow anym w b ib l. Baw orow skich we L w ow ie, a za­ wierającym zasady s t y lis t y k i łacińskiej, przepisane w łasn ą ręką G aw ińskiego *).

R ów nocześnie jednak zw rócił sam autor uw agę na ak ty ośw ię­ cim sk ie sądowe, z których w ynika, że obok W ielom ow ic galicy jsk ich (pow iat b ia lsk i) we w si B u dy przebyw ał w r. 1639 Grzegorz Ga­ w iń sk i, arendarz. Prócz tego nazw isko jak iegoś G aw ińskiego H iero­ nim a znajdujem y w latach 16 4 3 —16 4 5 w „M etryce szkół nowodwor­ sk ic h “, a n azw isk a trzech G aw ińskich w aktach województwa kra­ k ow sk iego. P . Dziam a sąd zi jednak, źe pień rodu G aw ińskich istn ia ł na Podlasiu, a w ym ien ien i poprzednio G aw ińscy, co do których n ie­ ma n aw et pew ności, czy b y li jakim i krew nym i Jana, pochodzili może z bocznych g a łę z i głów n ego drzewa.

G aw iński Jan u k oń czył szkołę bialską, jak autor przypuszcza, w r. 164 2 . — I tutaj w y łan ia się znów pewna k w estya.

Czy G aw iński b y ł uczniem A kadem ii krakowskiej ?

A utor pracy zaznacza, że „w m etrykach Alm ae M atris J a g ie l- lonicae darem ny trud poszukiw ania G a w iń sk ieg o “ . Jednakowoż nasu­ w ają się tu pew ne w ątp liw ości. W szakże niem a również w m etry­ kach nazw isk a S tan isław a G aw ińskiego, tym czasem z ody tego

*) W ia d o m o ś ć o ty m r ę k o p is ie p o d a ł p ie r w s z y A m b ro ży G ra b o w sk i

(4)

autora „Ad F elix A uspicium Cursus Philosophici B ien nalis excellen t, ac. doct. Y iro D. Martino R a d im iń sk i“ w yn ik ałob y raczej, źe brat n aszego poety b y ł około 1 6 5 0 r. uczniem Akadem ii.

W śród utworów naszego poety znajdujemy fragm ent p. t. „Ode gratulatoria R ectori creato Academiae Cracowiensis M. D-no Y ite lio “ . P. Dziaina przypuszcza, źe fragm ent ten p ośw ięcony b y ł n ie nowo wybranemu, ale raczej zmarłemu w r. 1648 V iteliu sow i, a to na tej podstawie, źe oda ta um ieszczona je s t m iędzy inneaai, pocho- dzącem i z r. 1648 i 1649, g d y b y zaś poświęcona b yła w yborow i rektora, to „odnosiłaby się do r. 1643, a w ięc um ieszczenie jej wśród ód z r. 1648 byłoby w trętem “. Jednakowoż oda ta może pochodzić niekoniecznie z r. 1643, ale z lat późniejszych, mimo, źe się może odnosić do faktu wyboru V iteliusa. V iteliu s bowiem b y ł w ybieran y kilkakrotnie rektorem, a b y ł nim również w latach 1647 i 1648 jak to w ynika choćby z rozpraw owego H erciusa Jakóba, w ydan ych w ty ch w łaśn ie latach z dopisem : „Sub felicibus A u sp iciis Jacobi Y it e lii R ec to r is“ *).

Oda zaś ta przem awiałaby może za tem, źe G aw iński, jeżeli naw et n ie b y ł uczniem Akadem ii, przebyw ał może ja k iś czas m iędzy r. 16 4 3 a 1648 w K rakow ie, a w każdym razie interesow ał się tem, co się w A kadem ii działo.

Grawiński b y ł — jak udowodnił p. D ziam a — dworzaninem kró­ lew icza Karola Ferdynanda, biskupa w rocław skiego i p łockiego, i za­ pewne razem z królewiczem często zm ieniał m iejsce pobytu. Autor odtwarza h yp otetyczn ie pobyt G aw ińskiego na dworze i dorzuca p rzy tej sposobności szereg now ych szczegółów , odnoszących się do mało znanej postaci Karola Ferdynanda.

U d z ia ł Grawińskiego w w alkach z kozactwem w r. 1648 w klęsce pod P iław cam i nie da się poprzeć źadnyin stanow czym dowodem. A rgu m enty jednak p, D ziam y za tym udziałem , w y sn u te na p odsta­ w ie pism G aw ińskiego, są dość przekonyw ujące.

R ów nocześnie jednak z „Trenów na śmierć K się sk ie g o “ i „N a­ grobków “, w yd . w r. 1650 w idać — jak zaznacza a u to r — „źe do roku 1650 z ż y ł się już b y ł G aw iński z Krakowem, źe przed o g ło ­ szeniem sw ych pierwszych w język u polskim napisanych utworów (t. j. przed r. 1 6 5 0 ) m usiał w tem m ieście czas jak iś p rzeb yw ać“.— Zapewne zatem najpóźniej po paktach Zborowskich opuścił G aw iński szeregi wojskow e i podążył do Krakowa. Tutaj został on alumnem grodu krakowskiego, a w cztery lata później „succollectorem “ Opoc- kiego, podwojewodziego krakowskiego.

W czasie m iędzy r. 16 5 4 a 1657 G awiński n ik n ie nam z oczu. P . Dziam a przypuszcza, źe znajdował się wśród obrońców oblężonego przez Szwedów Krakowa, a następnie w alczył pod W arką pod do­ w ództw em Czarnieckiego. O statnie przyp u szczenie oparte je s t na

(5)

sta w ie dwóch w ierszy G aw iń skiego, z których p ierw szy p ośw ięcon y j e s t „Pułkom pod W arką z b ity m “, a d ru gi „Stefanowi C zarnieckiem u“.

Na u w agę zasługu je tutaj w iersz z I I ks. „D w orzanek“ p. t. „D o H anny w drogę p ospolitego ru szen ia“ . Jeżeli w iersz ten odnosi się do r. 1655, to w takim razie śladów pobytu poety w tym czasie: m u sielib yśm y szuk ać aż na U krain ie ; jeż eli zaś (do czego się s k ła ­ nia również autor) odniesiem y ten w iersz do r. 1648, to, skoro H anną j e s t m ieszczka krakowska, M ałgorzata L aytnerów na, m u sielib yśm y przypuścić, że przed r. 16 4 8 G aw iń ski m ieszk ał w K rakow ie i za­ lecał się już do swej p rzyszłej żony.

N a nowo spotykam y G aw iń sk iego w K rakow ie od r. 1657. Zostaje on tutaj subdelegatem i succollectorem n astęp cy Opockiego, F elicyan a G rabkow skiego, generalnego podwojewodziego krakowskiego· w ojew ództw a. W tym mniej więcej czasie, a w każdym razie przed d. 18 paźdz. 16 5 8 (Dz. str. 50) żeni się G aw iński z M ałgorzatą, córką zm arłego murarza, Jana Laytnera, który zostaw ił po sobie kam ienicę na K aźm ierzu i druga p rzy ul. św . A n n y w K rakow ie. P ierw szą z n ich objął nasz poeta na w yłączn ą sw ą w łasność, po d łu g ich sporach i procesach, w r. 1661 ; d rugą zakupił od syn a zm arłego L aytn era w r. 1677.

R ozpoczyna teraz spokojny ży w o t urzędniczo-m ieszczański, p o­ św ięcon y zarazem pracy poetyck iej. Stanowisko n aszego poety wśród sfer m ieszczan k rakow skich m usiało b yć znaczne, skoro w r. 1665 m ieszczaństw o to w ybiera go na sw ego rzecznika w obec króla w sp ra­ w ie uzyskania zn iesien ia poboru, opłacanego na rzecz w ojska.

M imowoli nasuw a się tu analogia do lw ow sk iego burm istrza- poety, Bartłom ieja Zimorowicza. Zimorowicz, pokrew ny Gawińskiemu- i rodzajem talentu i ogólnym charakterem i stanow isk iem społe- cznem, w znosi się jednak na w y ż y n y p atryotyzm u i p ośw ięcenia dla kraju, które p ozostały nied ostęp ne dla G aw ińskiego. T ak samo w utworach sw y ch p ierw szy przem ienia ck liw ą sielan kę na re a listy ­ czn y obraz k rw aw ych w ypadków w spółczesn ych , d rugi pozostaje w d ziedzinie konw encyonalnej sztu k i.

Czy G aw iński m iał sposobność zetkn ąć się osobiście z Zimo- row iczem ? P . D ziam a przypuszcza, że stało się to może w r. 1667, k ied y G aw iń ski w sprawach w ojskow ych b a w ił przez czas d łu ż sz y we L w ow ie.

W r. 1671 obejmuje G aw iń ski urząd superin ten denta wa­ rzelni w ielick iej i bocheńskiej niem al rów nocześnie z K ochow skim . S tosu nk i G aw iń skiego z K ochow skim przedstaw ia p. Dziam a zg o d ­ nie z poglądam i zasłużonego biografa K ochow skiego, prof. Czubka. A utor przyjm uje zatem od p. Czubka w ytłóm aczen ie słó w K ochow ­ sk iego o G aw iń skim : „vectus studiurum sin p a lestra “, w ed łu g którego słow o „stu d ia“ oznacza tutaj tylk o zabaw y, t, j. poezyę, a i sam stosu n ek dwu poetów charakteryzuje słow am i, w yjętem i z pracy prof. Czubka.

(6)

D ziw na to b yła przyjaźń. Z jednej strony pobudzała G aw iń­ sk iego w kierunku m istyczno religijnym , pobudzała do formułek po­ bożnych w g u ście tej, którą znajdujemy w rękopisie pod r. 1683 „A d M. D . G. et B. M. V. SS. Ś. T T T . omniurnque coelicorum laudeum “ *). — Z drugiej zaś strony p iszą obaj poeci w spólnie w starszym już w ieku w iersze pijackie, których treść można poło­ żyć częściow o na karb Anakreonta, ale w znacznej części na karb podchm ielonego stanu obu przyjaciół.

Prócz wspólności uczuć i przekonań naw et p olityczn ych (Ga­ w iń sk i pod w pływ em K ochow skiego interesuje się nawet polityką, i staje się zw olennikiem lig i przeciw Turkom) łą c zy obu przyjaciół pokrewieństw o losu. Kochowskiem u umiera żona Maryanna z N isiow - skich ; tak samo G aw ińskiego odumiera jego żona M ałgorzata (mię­ dzy r. 1679 a 16 8 1 ) ; K ochowskiego żeni jego przyjaciel w roku 1 6 8 0 z M agdaleną, wdową po Różance, podstarościm grodzkim krakow ­ skim ; w trzy lata później zaślubia G aw iński za namowa K ochow ­ sk iego wdowę M agdalenę K ośm ińską z domu Kochlewską, z którą jednak ż y ł bardzo krótko i nie oglądał już prawdopodobnie syna, z tej żony zrodzonego.

L iteracki profil naszego poety kreśli p. D ziam a w kilku rysach ch arak terystyczn ych , nie p och leb ion ych , ow szem , kierow anych są ­ dem, czasem może nawet zb yt surowym. Mówiąc o pierw szych utw o­ rach G aw ińskiego (do r. 1650) wypowiada autor sąd n astęp u jący: „P isać m usiał (G aw iński) łatw o, g d y zdołał w tym czasie napisać kilka utworów łaciń sk ich i polskich, ale do orlich w zlotów stw orzo­ nym nie b ył, ani też um ysłu twórczego, sam odzielnego nie posiadał wcale ; natom iast czytując chętnie, a prawdopodobnie i w iele poezyi polskich i łacińskich, podobające się mu przeczytane u stęp y przera­ b iał i pom ysłam i w łasnym i p rzeistaczał“ .

O łatw ości pisania św ia d cz y ły b y choćby „Treny na śm ierć K się sk ie g o “. Do u w ag autora o tym utw orze dodamy jeszcze, że K sięsk i umarł d. 31 styczn ia 1650 (jak św iad czy nagrobek podany u S tarow olskiego : „Monum Sarm .“ str. 52). Przedmowa do „T ren ów “ ma datę 17 lu tego 1650. W przeciągu zatem tych dwóch tygod n i p ow stał ów utwór G aw ińskiego.

Przytem je s t jeszcze jedna cecha, na pozór n iezgodn a z tą łatw ością tworzenia : oto jak iś k ult dla w łasn ych tworów. Przebija on się nie tylko w tem starannem zebraniu przy końcu życia w szy stk ich sw ych w ierszy, ale jeszcze bardziej, w tej w łaściw ości, którą tak słu sz n ie podkreśla ciągle p. D ziam a, źe G aw iń sk i ty lo ­ krotnie wraca do daw nych sw ych w ierszy, że przerabia je i reda­ guje na nowo. W y p ły w a ło to może również z braku now ych m yśli i kręcenia się w jednem i tem samem kółku.

‘) J e s t o n a b łę d n ą (ja k n a to z w r ó c ił m oją u w a g ę k s. F ija łe k ), g d y ż im ię M a ry i u m ie sz c z o n e j e s t p rzed im ie n ie m św . T ró jcy . M oże to b łą d G a w iń s k ie g o , m o ż e w y r a z m is ty c z n e j c z c i d la M a tk i B osk iej.

(7)

U derza również jed nostajność formy. W ła ściw ie w całej twór­ czości G aw ińskiego można rozróżnić trz y zasadnicze form y : panegi- ryk, który w razie, g d y je s t p isan y na śm ierć, przybiera formę tre­ nów — sielanka — i w iersz liry czn y , przechodzący często w epi­ gram at.

P ie rw szy z ty ch rodzajów literack ich nie przynosi w ielkiej ch lu b y G aw ińskiem u. Podkreśla w praw dzie słu sz n ie p. Dziam a, źe „G aw iński w p anegirykach nie przekroczył n ig d y m iary dobrego smaku i nie zn iż y ł się do schlebiania warchołom i rokoszanom “ — ale je s t to też jedyna zaleta, którą można tym utworom przypisać. L iczbę tych panegiryków , dotychczas znaną, p ow ięk szył p. D zia­ ma nowym, ciekaw ym , g d y ż zdaje się pierwszym utworem poetyckim G aw iń skiego. Są to po łacin ie napisane „T ren y żałobne na śmierć W ilsk ie g o “, wydrukow ane w dodatku do pracy p D ziam y. D atę pow sta­ nia tych „ P la n ctu s“ określa autor latam i 1 6 2 7 — 1642.

Inne p an egiryk i, odnoszące się do K sięsk ieg o ( 1650) , królewi­ cza Karola Ferdynanda („G aneth lia“ 1650), Lubom irskiego („Laska w ie lk a “ 16 7 4 *), Baira („V enus p olsk a“ 1 673) nie przedstaw iają w ię­ k szego interesu. Pomijam y również m ilczeniem drobne p anegiryczn e w iersze, jak np. do W ła d y sła w IV , do V itellia, Skarszew skiego, B iank iego i in.

„N agrob ki“, ten „płód cm entarnej“ muzy, jak się w yraża p. D z ia ­ ma, p ow stały zapewne za przjddadem Szym onowicza, którego „Na­ grob k i zbieranej d ru ży n y “ p rzy łą cz y ł G aw iński do w ydania sw oich „N agrobków “ (w r. 1650). Tak samo dodał tu jeszcze G aw iń ski „N agrobki rozm aitych autorów “, a i swoje dawniejszo tu um ieścił, np. trzy nagrobki, w y ję te z „Trenów na śmierć K się sk ie g o “ .

N ależy przy tej sposobności sprostow ać pewien b łąd , który p op ełn ił p. B retholz w sw ojej pracy p. t. „Ü ber unbekannte und w en ig bekannte polnisch e D ich ter des X V II. Jah rh u n d erts“ (Krakau 1 8 9 7 ). N a str. 73 — 77 podaje on nagrobki, które znalazł w rękop. b ib l. w rocław skiej, jako dotąd nieznane i n ig d z ie nie drukowane. Otóż w s z y s t k i e te nagrobki, tak G aw ińskiego, jak i inne „ex d iv er sis authoribus“ , b y ły juź drukowane w owej ed y cy i z r. 1650.

P óźn iejsze nagrobki z o sta ły wydane przez S eredyń sk iego S łu ­ szn ie jednak w y ty k a p D ziam a w ydan iu Seredyńskiego dwa kardy­ nalne b łęd y : źe S. przedrukował tutaj również nagrobki Szym ono­ w icza, oraz, że przedrukował tak ie nagrobki G aw iń skiego, które są ty lk o przerobieniem daw niejszych.

Za punkt k u lm in acyjn y w rozwoju tw órczości poetyckiej Ga­ w iń sk ieg o uważam y jego „D w orzanki“ , w yd. w r. 1664 (lich y prze­ druk Bobrowicza 18 3 7 ). W sp ółcześn ie w y s z ły trzy k się g i ty ch ep i­

*) ЛУ o d p is ie t e g o u tw o r u (R ęk o p . O sso l. 780) z n a jd u je s i ę p. t. „ N o ta a u t h o r is “ u w a g a : ,,D e le a n tu r h a e c E c lo g a , fin is a p p lic e tu r ad a l i a “. U w a g a , n ie p o w tó r z o n a w w y d a n iu P a u le g o (s tr . 27— 38).

(8)

gram atów i w ierszy liryczn ych . Seredyński w yd ał jeszcze jedną, którą nazw ał czw artą. Jednakow oż, jak udowodnił p. D ziam a (str. 6 0 — 62) znaczna część tych nowo w ydanych przez S eredyń sk iego „D w orzanek“ to tylko przeróbki, lub w prost powtórzenie daw n iej­ szych . P. Dziam a przypuszcza (str. 82), że G aw iński dlatego tych dalszych „D w orzanek“ nie o g ło sił drukiem, ponieważ zaw ierały u je­ mne opinie o kobietach, o sądach i sędziach, a często również g rz e­ s z y ły zb y tn ią w olnością treści. W każdym razie p ow stały one prze­ w ażnie w ostatn ich latach życia poety, jak dowodzą takie w iersze, jak np. _ Do K ochow skiego o Podzup kow stw ie“ (po 1671) lub „R eces do ra d y “ (około 1683).

„D w orzanki“ G aw ińskiego (podobnie jak „Niepróźnujące próż­ n ow an ie“ K ochow skiego) nie są utworem oryginalnym . Sam G aw iń­ sk i znaczną ich liczb ę ok reślił jako tłóm aczenia lub przeróbki. Za­ leżność od obcych wzorów w ykazał dokładniej p. Dziam a. Uderza tu zw łaszcza ogromna zaw isłość od K ochowskiego, p rzedew szystkiem od „ P raszek '. Osobne m iejsce wśród „D w orzanek“ zajmują tłóm a­ czenia i przeróbki „A nakreonta“ .

N asuw a się w tem m iejscu kw estya, czy G aw iński znał jęz y k greck i? P. Dziam a sądzi, źe nie znał. Zajmując się jednak bliżej tem i „anakreon tyczn y m i“ wierszam i G aw ińskiego, doszedłem do prze­ konania, że G aw iński znał dobrze orygin ał i nie tłóm aczył, jak np. Kochanowski, dopiero za pośrednictwem łacińskiem H enryka Ste- phaniego.

P. Dziam a w ykazał jeszcze w „D w orzankach“ szczegółow iej w p ły w y Bidermana. Mureta, Teokryta, M arcyalisa i A lciaty.

Do sielan ki G aw iński nie miał talentu. Jedną z nich p. t. „Mo­ p su s“ (liche naśladow nictw o Szym onowicza) o g ło sił aż w r. 1650 razem z „N agrobkam i“. Później pracował nad dalszem i, zdaje s ię naw et z w ięk szym zapałem, n iż nad „D worzankam i“ (por. w yraże­ n ie: T y ty s mnie dawno w oła). W ydał je w r. 1668 jako „Sielanki nowo n apisan e“ (5 sielanek). Później jeszcze Pauli w yd ał sześć sie­ lanek, Seredyński jed n ą; razem 13, po w yłączen iu jednej (Do Ko- rynny) pióra nie G aw ińskiego, oraz jednego fragm entu (Sylenus), jedenaście.

P ierw sza z nich, „M opsus“, to lich e naśladow nictw o Szym ono­ w icza. „Ż yw ot ziem iański i d w orski“ je st głów n ie odbiciem w p ły ­ w ów W ergiliusza, Horacego, Reja i K ochanow skiego. Sielanka „Pa­ ster ze“ je st przerobieniem Szym onowicza „K osiarzy“ . „ B ab y“ są n iew oln iczą kopią „B ab “ Szymonowicza. Sielanka „S półm iłośnicy“ zw iązana z sielanką Szym onowicza p. t. „D ziew ka“. „Do K orynny “, wzorowana prawdopodobnie na wzorach w łosk ich , je st zapewne innego pióra, co sam G aw iński zaznaczył (Sielanka bezim iennego autora z rękopisu pewnego w yjęta). „Łaska w ielk a“ je s t w ła ściw ie p anegirykiem na cześć Lubom irskiego. „P asterz“ p ow stał pod w pływ em Szym onow icza „Z alotników “. Najzupełniej zależne od S zy ­ m onowicza są również „Odczary“ G aw ińskiego, zatytu łow an e:

(9)

„Od-cz a ry na Sim onidesow e c z a r y “. „N iesporne z a le ty “, to znów „D ziew ­ k a “ Szym onow icza ze zm ienionem zakończeniem sielanki. „ S y len u s“ j e s t tylk o tłum aczeniem V I ek lo g i W ergiliu sza. „Przemowa żartow na“ w ięk szem i zaletam i się nie odznacza. „R ocznica“ wreszcie, napisana na cześć zmarłej żon y K ochow skiego, pow stała pod w pływ em „R ocz­ n ic y “ Zimorowicza.

Sielanki G aw iń skiego nie tylk o nie dorów nały zu pełnie sielan ­ kom Szym onowicza, ale stoją znacznie niżej od pokrewnych im s ie ­ lanek Zimorowicza. Sielankopisarz lw ow ski, również naśladowca S z y ­ m onowicza, w prow adził jednak do sw ych sielanek ton y rzew nego liryzm u naśladując w tym w zg lę d z ie sw ego gen ialn ego m łodszego brata, Szym ona, a może i m iejscam i korzystając ze sp uścizny, po 'n im pozostałej, w prow adził również tony w strząsającego realizmu pod w pływ em w ypadków w sp ółczesn ego życia. Sielanki G aw ińskiego obracają się w kółku przysłów , stw orzonych przez Szym onow icza. Szablonow ość i jałow ość m yśli, to głów na ich cecha.

Możemy śm iało pominąć m ilczeniem okolicznościowe utw ory Ga­ w iń sk ie g o , jeg o „V enus p olsk ą“ (1 6 7 3 ), „Clipaeus C h r istia n ita tis“ (1 6 8 0 ), „Mowę osta tn ią J a d w ig i z K olb u szow a“ (1 6 8 i), jak również jeg o „P salm y“ (licha przeróbka psalm ów K ochanow skiego), oraz dwa w ięk sze poem aty p. t. „H erkules na dw oistej drodze“ i „Fortuna“ (1 6 9 0 ). S ła w y one poecie nie p rzyczyn ią i do h isto ry i literatury nie przejdą, są tylk o sm utnym i przykładam i tego w yjałow ienia um ysłu poety, któreśm y juź na sielankach stw ierd zili. Jed yn ie w „Liryce p o lsk iej“ niektóre w iersze pociągają urokiem języ k a i formy.

J eż elib y nas teraz zapytano, z kim zestaw ić G aw ińskiego w na­ szej literatu rze, to sądzim y, źe jed yn ie z Bartłom iejem Zimorowi- czem. A n alogia le ż y nie tylk o w ży ciu i w stanow isk u społecznem obu tych pisarzy, ale g łó w n ie w cechach talentu i działalności, tak pokrewnej. Z estaw ien iem tem jednak nie chcem y bynajmniej u b liżyć Z im orowiczowi, k tóry n iew ątp liw ie i charakterem i talentem znacznie przew yższa k rak ow sk iego p oetę; je s t on niejako b liższy „złotego w ie k u “, oblany jeszcze ostatnim i promieniami zachodzącego słońca renesansu. G aw iński, ap atyczn y i obojętny na zjaw iska w spółczesnego życia, przechow ał może d zięk i tej obojętności w spom nienia lep szych czasów , ale n ie potrafił w lać w nie ducha nowego, ani dodać do nich coś orygin aln ego z siebie. N ajlepsza część jego twórczości, to przeróbki i tłum aczenia „A nakreonta“ , które nie ty lk o są najlepsze w całej literaturze X V I i X V I I wdeku, ale dorównywują najlepszym tłum aczeniom obcym, takiego R onsarda, B elleau, w łoskim A n t. Gap- pone (1 6 7 0 ) lub niem ieckiem u F rillera (1 7 0 2 ). Tem tłum aczeniem , oraz drobniejszym i w ierszam i liryczn ym i w sze d ł G aw iński do h isto­ ry i literatu ry, która nad innym i jeg o utw oram i może przejść śmiało do porządku dziennego, notując je jako ciekaw e może okazy w spół­ czesnej kultury, ale nie jako dzieła sztu ki.

Zajęci postacią sam ego G aw ińskiego, zapom nieliśm y niemal o pracy jeg o biografa, k tóry z rzadką pracow itością w sz y stk ie te

(10)

nieznane dotąd szczeg ó ły zebrał i stw o rzy ł w ten sposób pierw szy bardzo ciekaw y i p ożyteczny życiorys G aw ińskiego. Do głów nej usterk i swej pracy sam autor przyznał się w zakończeniu, w yrażając obawę, czy odtwarzaniem g en ezy d zieł nie zaciem nił p rzejrzystości sw ej pracy. Ten pew ien brak przejrzystości w y n ik ł jednak n ie ty le może z zagm atw anego miejscami układu pracy, ile może ze sposobu p isan ia, którego przejrzystym i lekkim nie m ożnaby nazwać.

D la zasady w reszcie zwrócim y tu jeszcze u w agę na pewne drobne u sterk i językow e, jak np. germ anizm y: „w m ięd zy cza sie“ {str. 136), „zaw ierać dane“ (str. 8 3 ), obce w yrazy zam iast is tn ie ­ ją c y c h odpowiednich polskich, np. „konstatuję“ (str. 108), „zrege-

stru jm y “ (str. 83) i t. p.

Praca p. D ziam y je st ważnym krokiem naprzód w kierunku poznania i zrozum ienia dotąd, mimo w szystk o, jeszcze n iew y św ietlo - nego X V II-g o w ieku.

K azim ierz JarecJci.

W asilewski Zygmunt

: Ś l a d a m i M i c k i e w i e z a . Szkice i przy­

czynki do dziejów romantyzmu. Lwów. Nakładem Towarzystwa W y­

dawniczego. 1905. 8-vo, s. 4 nl.-ł-III. d-300 1-4 nl.

J e s t to zbiór szkiców, ogłaszanych poprzednio w rozm aitych cza­ sopism ach i dziennikach, teraz złączonych razem w jedną całość, któ­ rej autor nadał ty tu ł od ostatniego szk icu : Ś l a d a m i M i c k i e w i ­ c z a . ( P a r ę w r a ż e ń z w y c i e c z k i n a L i t w ę ) (s. 2 6 9 — 2 8 2 ) : jak do ziem i nowogródzkiej podjął autor w ycieczkę, pragnąc poznać śro­ dow isko , z którego w yszed ł M ickiewicz , tak też wspomniane prace w iążą się bezpośrednio lub pośrednio z osobą litew sk iego wieszcza, bo cała epoka, którą uw zględnia autor w sw ych szkicach, szła w isto­ cie „śladam i M ickiew icza“, tem i śladami kroczy także ów poeta, któ­ rego „W yzw oleniu “ poświęcone je s t w zbiorze osobne studyum .

W książce p. W . znajdujemy juźto p o g a d a n k i, juźto źródłowe przyczynki do dziejów romantyzmu polskiego , juźto rozbiory k ryty­ czne. D w a pierw sze szk ice: „ S z k o ł y w P o l s c e a t w ó r c z o ś ć p o e t y c k a “ i „ S z k o ł a w o b l ę ż e n i u “ nie przynoszą nowych wprawdzie szczegółów , są jednak nadzwyczaj sumiennem przedstaw ie­ niem poruszonych w nich k w esty i : w pierwszym szkicu (s.

1 — 24)

przedstawia autor przewrót, ja k i zaszedł w szkołach naszych pod ko­ niec X V III. w. na rzecz języka polskiego, i jego w p ływ na literaturę w początkach w. X IX ., w drugim (s. 2 5 — 70) opowiada zajmująco o śledztw ie w ileńskiem Now osilcowa w sprawie u niw ersytetu w ileń­ sk iego , owym pierwszym w yłom ie w oblężeniu i zdobywaniu tw ier­ d zy polskiej na L itw ie, opierając się na gruntownem przerobieniu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rada Adwokacka w Warszawie liczy się z faktem odejścia od praktyki znacznej liczby adwokatów, którzy poprzestaną na wykonywaniu radcostw prawnych, obe­ cnie jednak

[r]

1 metra od miejsca, w którym piłka opuściła boisko, jeżeli piłka opuszcza boisko za bramką grę rozpoczyna się z narożnika (krzyżyk).. 10.W trakcie wykonywania rzutu

Oto przykłady korzyści, jakie przynosi bieganie – zarówno jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, jak i psychiczne.. Wymień jedną

nIE bEłKotAć (pisząc na przemian wielkimi i małymi). W przypadku wirtualnej kłótni powstrzymać się od argumentów ad personam. 4.Od tamtego czasu poradniki netykiety

In April 1982 a British company, headed by Sir Clive Sinclair, launched the ZX Spectrum computer on the market and sparked an IT revolution. The tiny black computer with its

Szansą na rozwój gospodarczy i społeczny województwa zachodniopomorskiego może być kontynuacja promocji społecznie odpowiedzialnego biznesu, którego jedna z zasad -

Co do ustroju w Polsce po 1989 roku autorzy wypowia- dają się zgodnie, że jest kapitalistyczny, nie definiując jednak, na czym jego istota.. Podziały w życiu