• Nie Znaleziono Wyników

URATUJ MIŁOŚĆ. Dziecko czeka Rozmowa z Anną Szolc Kowalską, dyrektorem Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno Opiekuńczego w Łodzi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "URATUJ MIŁOŚĆ. Dziecko czeka Rozmowa z Anną Szolc Kowalską, dyrektorem Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno Opiekuńczego w Łodzi"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Rodzicielstwo zastępcze – INFOLINIA TEL. (42) 682 20 22 wew. 40

1

Po podjęciu decyzji o chęci zosta-

nia rodzicem zastępczym pierwsze kroki najlepiej skierować do insty- tucji, na co dzień zajmujących się tą problematyką. Może to być Ośrodek Adopcyjno–Opiekuńczy, Powiatowe Centrum Pomocy Ro- dzinie lub Miejski Ośrodek Pomo- cy Społecznej.

Pracownicy tych instytucji dysponują wszel- kimi informacjami dotyczącymi procedury przygotowawczej i kwalifikacyjnej. Podczas spotkania powinni przede wszystkim przed- stawić kandydatom na rodziców zastępczych wymogi formalne. Określa je Ustawa z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej, dokład- nie artykuł 73, punkt 1.

Kto może zostać opiekunem zastępczym?

Pełnienie funkcji rodziny zastępczej może być powierzone małżonkom lub osobie niepo- zostającej w związku małżeńskim, jeżeli oso- by te spełniają następujące warunki:

1. dają rękojmię należytego wykonywania zadań rodziny zastępczej;

2. mają stałe miejsce zamieszkania na te- rytorium Rzeczpospolitej Polskiej;

3. korzystają z pełni praw cywilnych i oby- watelskich;

4. nie są lub nie były pozbawione władzy rodzicielskiej, nie są ograniczeni we władzy rodzicielskiej ani też władza rodzicielska nie została im zawieszona;

5. wywiązują się z obowiązku łożenia na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby, gdy ciąży na nich taki obowiązek z mocy pra- wa lub orzeczenia sądu;

6. nie są chore na chorobę uniemożliwiają- cą właściwą opiekę nad dzieckiem, co zosta- ło stwierdzone zaświadczeniem lekarskim;

7. mają odpowiednie warunki mieszkanio- we oraz stałe źródło utrzymania;

8. uzyskały pozytywną opinię ośrodka po- mocy społecznej właściwego ze względu na miejsce zamieszkania.

Potrzebne dokumenty

Do rozpoczęcia całego procesu niezbędne jest również dostarczenie odpowiednich do- kumentów i zaświadczeń. W zależności od ośrodka mogą się one nieznacznie różnić, ale najczęściej wymagane są:

1. zaświadczenie o braku zdrowotnych przeciwwskazań do sprawowania opieki zastępczej wydane przez lekarza pierwszego kontaktu dla obojga kan- dydatów osobno;

2. zaświadczenie o zatrudnieniu i o dochodach; jak wyżej; w przypad- ku osób prowadzących działalność gospodarczą wypis z rejestru oraz PIT za ostatni rok;

3. własnoręczne oświadczenie o niekaralności obojga małżonków osobno.

Rodzaje rodzin zastępczych

Polskie prawo rozróżnia trzy ro- dzaje rodzin zastępczych: spo- krewnione z dzieckiem, niespo- krewnione z dzieckiem i zawo- dowe. Te ostatnie dzielą się na wielodzietne, specjalistyczne i o charakterze pogotowia ro- dzinnego.

W rodzinach zawodowych w tym samym czasie można umieścić nie mniej niż troje i nie więcej niż sześcioro dzieci (z wyjątkiem licznych ro- dzeństw – tutaj górne ograni- czenie nie obowiązuje). Do ro- dzin niespokrewnionych trafia-

Gdzie w Łodzi potencjalni rodzice zastępczy mogą przejść odpowiednie przeszkolenie?

Tego typu szkolenia prowadzimy oczywiście w naszym Archidiecezjalnym Ośrodku Adop- cyjno–Opiekuńczym (AOAO). Jego dokładny adres to 93-162 Łódź, ul. Broniewskiego 1A.

Podobne szkolenia organizują też: Ośrodek Rodzin Zastępczych „Szansa” (Łódź, ul. Piotr- kowska 17), Ośrodek Adopcyjno–Opiekuńczy TPD (Łódź, ul. Nawrot 30) oraz Towarzystwo Wspierania Dziecka i Rodziny „Lokomotywa”

(Łódź, ul. Pilarskiego 12).

Jak wygląda szkolenie prowadzone przez AOAO?

Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjno–Opie- kuńczy w Łodzi prowadzi szkolenia według programów „Dziecko Czeka…”, PRIDE oraz

„Rodzina”. Są to najpopularniejsze programy.

Mamy już 9–letnie doświadczenie w prowa- dzeniu tego typu warsztatów dla kandydatów na rodziców adopcyjnych i zastępczych. W na- szym Ośrodku pracuje 5 trenerów – wszyscy mają uprawnienia we wszystkich progra- mach. Zajęcia prowadzone są metodą warsz- tatową – 8 spotkań po 4 godziny. Szkolenia prowadzone są praktycznie bez przerwy przez cały rok – rocznie jest to 10 grup, w których przygotowuje się przeszło 120 osób. Chęt- nych do zostania rodzicami zastępczymi pro- simy o osobisty kontakt z AOAO.

W Łodzi nie ma Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Jak w takim razie wygląda sprawa ro- dzin zastępczych?

Kandydaci na zawodowe rodziny zastępcze – pełniące zadania pogotowia rodzinnego, specjalistyczne czy wielodzietne oraz prowa-

dzące rodzinne domy dziecka kierujemy do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, któ- ry zawiera z nimi umowy na pełnienie tych funkcji. To MOPS pełni rolę Centrum Pomocy Rodzinie w naszym mieście.

Łódź, jako jedno z pierwszych miast urucho- miła pogotowia rodzinne. Obecnie funkcjonu- je już 25 rodzin zastępczych wypełniających te zadania. Powstają też rodziny zastępcze specjalistyczne i wielodzietne, uruchamiane są rodzinne domy dziecka.

Są to zadania niezwykle ważne, ponieważ, jak pokazują badania, 85% wychowanków w ośrodkach szkolno–wychowawczych to wy- chowankowie domów dziecka. I później – zna- komity procent wychowanków ośrodków to pensjonariusze zakładów karnych. Inwestycja w rodzicielstwo zastępcze to inwestycja w zdrowe dorosłe społeczeństwo. (ac)

Jak zostać rodzicem zastępczym?

D

DOOKKOŃCCZZEENNIIEE NNAA SSTTRR.. 33

Ê

FENIKS

U R A T U J M I Ł O Ś Ć

Centrum Służby Rodzinie w Łodzi www.csr.org.pl • www.aborcja.info.pl

Dziecko czeka…

Rozmowa z Anną Szolc–Kowalską, dyrektorem Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno–Opiekuńczego w Łodzi

FENIKS_gazeta_A3.qxd 9/30/2005 1:04 PM Page 1

(2)

Rodzicielstwo zastępcze – INFOLINIA TEL. (42) 682 20 22 wew. 40

2

Pobyt w domu dziecka wymusza na pod- opiecznych dostosowanie się do swoistego ko- deksu postępowania. Nie mogą podpaść ani opiekunom, ani rówieśnikom. W twardych re- aliach życia uczą się dwulicowości. Z jednej strony – podporządkowują się zasadom i regu- laminom określanym przez wychowawców, z drugiej zaś usiłują nie podpaść kolegom. Te przyzwyczajenia przenoszą potem do rodziny zastępczej.

Chodzi o tak przeszkadzające w życiu co- dziennym kłamstwa, wulgaryzmy czy agresyw- ne zachowania. W domu dziecka są natural- nym elementem wizerunku, w domu rodzin- nym zaś rodzice nie mogą się na nie zgodzić.

W nowym domu

Zdarza się również, że rodzice zastępczy ma- ją zbyt wysokie wymagania wobec dziecka.

Szczególnie w pierwszej fazie „uczenia się sie- bie”. Dziecko, które w placówce nie miało naj- częściej nikogo bliskiego, utrzymywane było w ryzach jedynie przez system kar i nagród.

W dodatku bardzo ograniczony. Wychowawcy nie byli dla wychowanka żadnym wzorem, a je- dynie strażnikiem. W takiej sytuacji łatwo było stać się przezroczystym, niewidzialnym dla do- rosłego otoczenia.

W domu rodziny zastępczej jest inaczej – dziecko nagle znajduje się w centrum uwagi.

Nie przemknie się niezauważone korytarzem.

Otaczają je ludzie najczęściej sympatyczni, do- brze nastawieni, ale oczekujący zupełnie in- nych zachowań niż wychowawcy. Trudno jest się szybko przestawić, stąd stres i czasem za- burzenia zachowania. Bywa tak, że dziecko nie rozumie, czego rodzice zastępczy od niego oczekują. Nie widzi potrzeby wynoszenia śmie- ci, pomagania przy zakupach, solidnego odra- biania lekcji czy wreszcie regularnego chodze- nia do szkoły.

Jeśli dziecko trafia do rodziny spokrewnionej bezpośrednio z domu rodzinnego zmiana mo- że być dla niego drastyczna. Rodzice zwykle nie interesowali się za bardzo dzieckiem – je- go zdrowiem, wynikami w nauce czy sposoba-

mi spędzania wolnego cza- su. Więź – toksyczna – tworzyła się najczęściej wtedy, gdy rodzic wyrażał niezadowolenie z jakiegoś powodu. Dziecko było wte- dy karcone, a nawet bite.

W rodzinie zastępczej po- jawia się troska. Dla dziec- ka – najczęściej bardzo uciążliwa i przesadna.

Dziecko musi być też po- słuszne. I to posłuszne ko- muś, kto nie jest ani oj- cem, ani matką. To przera- sta czasem jego możliwo- ści. Pojawia się protest,

który nie trwa wiecznie, ale wymaga od rodzi- ny zastępczej wielkiej cierpliwości.

Manifestacja niezależności

To, w jaki sposób dziecko okazuje swoje nie- przygotowanie do nowej sytuacji zależy w znacznej mierze od jego psychiki i dotych- czasowych doświadczeń. „Niektóre dzieci za- mykają się w sobie, wycofują i blokują na kon- takt z opiekunami. Ci z kolei pełni zapału i chę- ci pomocy, pozytywnie naładowani podczas szkolenia chcą jak najszybciej pomóc dziecku przełamać blokadę i często popełniają błąd nadaktywności” – zauważają psychologowie.

Opiekun stara się organizować dziecku czas, być przy nim w każdej chwili, rozmawiać z nim i każdym gestem pokazać mu swoją troskę i sympatię.

Reakcja dziecka bywa prze- ciwna do oczekiwanej – wyco- fuje się jeszcze bardziej i ucie- ka w siebie. Czasem wystarczy dać mu trochę więcej czasu na oswojenie się z nową sytuacją albo zdecydować na zwiększe- nie autonomii. Nie można jed- nak dziecka ignorować, bo nie- wiele będzie się to różniło od jego dotychczasowego do- świadczenia z domu dziecka albo domu rodzinnego. Z dru- giej strony rodzic zastępczy nie może być nachalny. „Mądry opiekun powinien być świado- my potrzeb dziecka i gotowy być z nim wtedy, gdy ono go potrzebuje. Powi- nien powoli oswajać je dając mu czas na po- znanie nowych ludzi i miejsc” – oceniają psy- chologowie.

Czasem dzieci buntują się, są bardzo pobu- dzone, a nawet agresywne. „Nie radząc sobie z nadmiarem emocji i uczuć wyładowują się na tych, którzy są najbliżej i na dodatek mają ja- kieś oczekiwania wobec nich”. Taka postawa jest jeszcze trudniejsza dla opiekunów zastęp- czych. Najczęściej mają świadomość przyczyn takiego zachowania, ale nie potrafią na nie w odpowiedni sposób zareagować. Muszą się tego po prostu nauczyć. Podczas tej nauki war- to pamiętać, że wszystkie zachowania mają swoje źródło, swoją przyczynę i czemuś służą.

(db)

W jaki sposób sprawują Państwo opiekę nad dziećmi?

Jesteśmy rodziną wielodzietną długotermi- nową – tak to się nazywa. Taką funkcję pełni- my od 22 lipca, a wcześniej, od 2001 r. byli- śmy rodziną zastępczą w pogotowiu, pełniącą funkcje pogotowia rodzinnego. Dzieci przy- chodziły do nas wtedy na krótko – maksymal- nie powinien być to rok, w wyjątkowych sytu- acjach – rok i 3 miesiące.

W tej chwili dzieci mogą mieszkać z nami aż do pełnoletniości, oczywiście jeśli rodzice biologiczni nie wystąpią o dzieci. Teraz nasze dzieci są pewniejsze – kiedyś mijał rok i mu- siała nastąpić zmiana – dzieci szły do innej rodziny zastępczej, a gdyby ośrodek adopcyj- ny nie znalazł takiej, to dziecko wracało do domu dziecka.

Dlaczego 4 lata temu zdecydowali się Państwo na to, żeby zostać rodziną zastępczą?

My już od dawna nosiliśmy się z myślą, że- by być rodziną zastępczą. Ale myśleliśmy o jednym lub dwójce dzieci. Ale później uro- dziło nam się dziecko, które ma teraz 9 lat.

W tym czasie zmieniliśmy mieszkanie, wybu- dowaliśmy dom i wszystko się odsunęło w czasie.

A cztery lata temu przeczytałam w gazecie, że istnieje coś takiego jak rodzina zastępcza w pogotowiu. I zdecydowaliśmy się. Oczywi- ście najpierw trzeba było przejść kursy, bada- nia psychologiczne.

A co było impulsem, żeby zmienić swój status?

Dla jednego z chłopców, który jest z nami już 4 lata byliśmy rodziną zastępczą długoter- minową. Po wejściu do Unii powiedziano nam, że jeżeli chcemy pozostać pogotowiem, musimy tego chłopca oddać do innej rodziny.

Wtedy byliśmy z nim już 3 lata i byliśmy bar- dzo z nim związani. Dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę statusu.

Czym zatem rodzicielstwo zastępcze różni się od adopcji?

Adopcja jest o tyle lepsza dla dziecka, że nie ma ono dwóch mam, czy mamy, cioci i taty. W takiej rodzinie jak na- sza, rodzice dziecka mają prawo do odwiedzin, oczywiście jeśli chcą.

Spotykają się z dziećmi, czasem otrzymują przepustki i dzieci wyjeż- dżają z nimi. Maluchy różnie to prze- żywają. A adopcja to wiadomo – to już moje dziecko – wychowuję je, je- stem mamą aż do osiągnięcia peł- noletniości. Nikt mi nic nie narzuca.

Adopcja to jest jedno z najlepszych dla takich dzieci wyjść.

Na jakie problemy natknęli się Pań- stwo jako rodzice zastępczy?

Na pewno dzieci przychodzą do nas z różnymi chorobami – to spra- wa podstawowa. Na przykład Klau- dia miała wodogłowie, które w tej chwili się zatrzymało. Ale przycho- dzą też bardzo często zestresowane i niedopilnowane. Mieliśmy taki przypadek, że 6–letnie dziecko w ogóle nie umiało mówić.

Trzeba włożyć bardzo dużo pracy, korzysta- jąc z pomocy lekarzy, żeby dziecko wróciło do normalnego stanu i normalnie funkcjonowało w rodzinie.

Co poradziłaby Pani tym osobom, które zasta- nawiają się nad przyjęciem do swojej rodziny dziecka? Bo przecież to nie jest tak prosto: de- cyzja, odbycie kursu i już...

Przede wszystkim trzeba kochać dzieci i być przygotowanym na pracę z nimi. I to du- żą pracę. Ale jak ktoś wychowuje czy wycho- wał swoje dzieci, tak jak w naszym przypadku (mamy dorosłe dzieci – 20–letnią córkę i 18–letniego syna), to taka praca nie jest czymś zupełnie nowym. Wiem, jakie są pro- blemy – czy to będzie moje dziecko, czy nie moje, ale trzeba mu pomóc.

[na chwilę trzeba przerwać rozmowę, bo jedna z dziewczynek domaga się miejsca na kola- nach u „mamy”]

Kalinka była poprzednio w takiej rodzinie, gdzie za dużo od dziecka wymagano, myśla- no, że od razu wszystko dziecko będzie potra- fić i wszystko było na baczność.

Ale to była rodzina zastępcza?

Tak, to była rodzina zastępcza, z którą póź- niej rozwiązano umowę. To chyba było nieporo- zumienie, żeby tę rodzinę zaangażować w opiekę. Dobrze, że wprawdzie późno, ale w ogóle do tego doszło. Kiedy Kalinka do nas przyszła, panicznie bała się męża. W ogóle go nie tolerowała, piszczała jak podchodził. By- łam tylko ja, on musiał być w dużej odległości.

Chyba była przestraszona tym panem, u które- go była w rodzinie zastępczej. Teraz jest z nami od 9 miesięcy i widać, że się zmieniła.

Teraz są Państwo rodziną długoterminową, ale wcześniej musieli Państwo oddawać dzieci po maksymalnie 15 miesiącach. Co się wtedy czuje?

Z tym bywa różnie, ale generalnie im dłużej dziecko jest z nami – tym gorzej się rozstać.

Po naszych doświadczeniach w pogotowiu uważam, że dziecko powinno być w nim jak najkrócej i jak najszybciej odchodzić. Było u nas kiedyś dziecko przez rok i 7 miesięcy.

Ale znaleziono dla niego rodzinę adopcyjną.

Bardzo to przeżyliśmy, bo byliśmy już nasta- wieni na to, że z nami zostanie. Tyle tylko, że dla dziecka naprawdę najlepsza jest adopcja.

Teraz ma wspaniałych rodziców, mamy z nimi kontakt i wiemy, że jest dobrze. Bywa jednak tak, że dziecko wraca do swojej biologicznej matki i dowiadujemy się, że sytuacja jest zła.

Przeżywamy to wtedy bardzo mocno.

Czyli z dziećmi, które od Państwa odeszły utrzy- mujecie kontakt?

To też różnie bywa, ale generalnie tak. Nie narzucamy się, ale od czasu do czasu, dowia- dujemy się, co u nich słychać. Przygotowuje- my paczki na święta, przyjeżdżamy z innymi dziećmi, wzajemnie odwiedzamy. Mamy taki przypadek, że dziewczynka, która była u nas półtora roku trafiła do rodziny, w której mama znalazła sobie nowego pana, mającego jesz- cze dwójkę swoich dzieci. Ten tata nie pracu- je, lubi trochę wypić. Odwiedziliśmy ich, a dziecko zupełnie inne niż wtedy, kiedy od nas wyjeżdżało. Naszym zdaniem nie powin- na wrócić do rodziców, ale o tym decyduje przecież sąd, a nie my.

A jak na Państwa zaangażowanie reagują dzie- ci biologiczne?

Kiedy zaczynaliśmy, nasz najmłodszy syn miał 5 lat. Był trochę rozpieszczony, jako naj- młodszy. Na początku trzeba go było brać na kolana i długo tłumaczyć. Ale po jakimś cza- sie zobaczył, że te dzieci nie są u nas na sta- łe, tylko co jakiś czas odchodzą i pojawiają się inne. I był już mniej zazdrosny.

A jak reagowali starsi? Traktowali to jak nor- malną pracę mamy. Oczywiście bardzo chęt- nie nam pomagają, wystarczy, że poproszę o pomoc. Jeśli tylko są w domu i mają chwilę czasu, zajmują się maluchami. Są starsi, to można im zaufać, że robią to dobrze.

Można nawet powiedzieć, że są dumni z tak dużej rodziny. W tej chwili mamy trójkę wła- snych dzieci i piątkę, czyli w sumie ósemkę.

Naszemu najmłodszemu Rafałowi w szkole czasem nie chcą wierzyć, że ma tyle braci i sióstr. Tak liczna rodzina to jednak w obec- nych czasach ewenement.

[Kalina wdrapuje się teraz na kolana „tatusia”]

Widzę, że córa już zaakceptowała tatę?

Trochę to trwało. Na początku to trochę źle się z tym czułem. Przecież dziecko wychowu- jące się w normalnym domu idzie chętnie i do taty i do mamy. A ona akceptowała tylko żonę – tak jakbym ja był jakimś trędowatym. Mu- siałem ją przekonać do siebie swoimi sposo- bami. No i teraz jest moją najlepszą koleżan- ką, taką kumpelą. I jest w porządku. A wła- śnie teraz dowiedzieliśmy się, że jest przygo- towywana do adopcji zagranicznej. Pojedzie

do Holandii... (ac)

Trudności adaptacyjne

Dorośli, którzy chcą zostać rodzicami zastępczymi, muszą przejść trzymiesięczne, solidne szkolenie. Tymczasem dzieci wchodzą do no- wego domu najczęściej nieprzygotowane. Rodzinę czeka zatem trud- ny okres „docierania się”.

„Moja najlepsza kumpela”

Rozmowa z Bogdą i Zbigniewem Świtnickimi z Łodzi, tworzącymi wielodzietną zawodową rodzinę zastępczą

FENIKS_gazeta_A3.qxd 9/30/2005 1:04 PM Page 2

(3)

Rodzicielstwo zastępcze – INFOLINIA TEL. (42) 682 20 22 wew. 40

3 ją dzieci niedostosowane społecznie albo

dzieci z różnymi dysfunkcjami oraz problema- mi zdrowotnymi wymagającymi szczególnej opieki i pielęgnacji. W takiej rodzinie w tym samym czasie nie może się wychowywać wię- cej niż troje dzieci. Rodziny zawodowe przyj- mują nie więcej niż troje dzieci na pobyt okre- sowy do czasu unormowania sytuacji życio- wej dziecka, nie dłużej jednak niż na rok.

W szczególnie uzasadnionych przypadkach można ten okres przedłużyć maksymalnie o kwartał.

Szkolenie

Po pierwszym spotkaniu informacyjnym pracownik socjalny przeprowadza wywiad środowiskowy w domu kandydatów. Jeśli ro- dzina spełnia wymogi formalne, rozpoczyna szkolenie grupowe.

W Polsce istnieje kilkanaście programów szkoleniowych dla kandydatów na rodziny za-

stępcze i adopcyjne za- twierdzonych przez Mi- nisterstwo Polityki So- cjalnej. Szkolenie naj- częściej odbywa się w Ośrodku Adopcyjno–

–Opiekuńczym lub Po- wiatowym Centrum Po- mocy Rodzinie. W zależ- ności od programu trwa około 3 miesięcy. Kurs obejmuje zasady funk- cjonowania rodzin za- stępczych, typowe pro- blemy związane z opie- ką zastępczą i sposoby

radzenia sobie z nimi. Najczęściej podstawą kursu są spotkania warsztatowe, które zmu- szają uczestników do mocnego zaangażowa- nia – zarówno emocjonalnego jak i intelektu- alnego.

Jeśli kandydaci ukończą kurs, zostaną pozy- tywnie ocenieni przez zespół szkolący i przej- dą badania psychologiczne, otrzymują za- świadczenie kwalifikacyjne i pisemną opinię.

Początki

Z zaświadczeniem w dłoni można już rozpo- cząć starania o rozpoczęcie sprawowania opieki zastępczej.

Truizmem jest stwierdzenie, że właściwy do- bór dziecka do rodziny jest bardzo ważny. Po- winien on uwzględniać specyfikę rodziny i jej możliwości jak najlepszego zaspokajania po- trzeb konkretnego dziecka. Ośrodki przepro- wadzające adopcję mają na bieżąco aktuali- zowaną bazę dzieci oczekujących na miejsce w rodzinach zastępczych. Dzięki temu ich pracownicy mogą pomóc w skojarzeniu malu- chów z przeszkolonymi rodzinami.

Kiedy już rodzice zapoznają się z dziec- kiem, zaakceptują je, a ono zaakceptuje swo- ją nową rodzinę, kolejny krok, jaki mają do wykonania to złożenie wniosku o ustanowie- nie ich rodziną zastępczą. Wniosek dotyczy konkretnego dziecka. W załączonej doku- mentacji muszą się znaleźć wszystkie zgro- madzone wcześniej zaświadczenia.

Dopiero pozytywna decyzja sądu kończy ca- ły proces. A tak naprawdę jest jego począt-

kiem… (kf)

Jak zostać rodzicem zastępczym?

Dokończenie ze str. 1

Jest Pani córką rodziców, którzy zdecydowa- li się zostać rodzicami zastępczymi w pogo- towiu. Jak Pani przyjęła ich decyzję?

Mówiąc szczerze na początku byłam tym wszystkim trochę przerażona. Zastanawia- łam się jak mama da sobie radę. Bo prze- cież my jesteśmy już dorosłe, a opieka nad dziećmi teraz jest inna niż 20 lat temu. Do- datkowo bałam się, że będzie mi to prze- szkadzać w nauce, bo studiuję medycynę.

Ale teraz nie wyobrażam sobie, żeby tych dzieci miało tutaj nie być. Jak tylko mam możliwość, pomagam mamie. Zresztą ta opieki bardzo dużo mi daje. W tym roku miałam na przykład praktyki w szpitalu Ry- dygiera na porodówce i opiekowałam się noworodkami. Wszystkie moje koleżanki, które przyszły na praktyki, nie miały prak- tycznie zielonego pojęcia o tym, co powinny robić. A ja nie miałam z tym żadnego pro- blemu – ani przebieranie, ani karmienie nie sprawiało mi najmniejszego kłopotu.

To na pewno kwestia doświadczenia i umie- jętności. Ale chyba przy takiej opiece poja- wia się coś więcej?

Mam tylko 21 lat, ale śmieję się, że już odczuwam instynkt macierzyński. Staram się opiekować tymi dziećmi tak, jakbym to ja była ich matką. I naprawdę – już chciała- bym mieć własne dzieci.

Pani doświadczenie jest bardzo pozytywne.

Co powiedziałaby Pani dzieciom tych rodzi- ców, którzy zdecydują się zostać rodziną za- stępczą?

Że nie ma się czego bać. Ja na początku się bałam, ale teraz uważam, że to jest coś cudownego. Jestem dumna z moich rodzi- ców, że zdecydowali się na coś takiego.

Niektóre moje koleżanki, kiedy dowiadują się o tym, nie mogą uwierzyć. Twierdzą, że nigdy nie zaakceptowałyby takiej sytuacji.

A ja apeluję do wszystkich, żeby się nie przejmowali i nie bali takiej decyzji. Bo to jest naprawdę piękne. (ap)

„Nie bójcie się takiej decyzji”

Rozmowa z Kamilą Jagodzińską, córką małżeństwa prowadzącego pogotowie rodzinne

W jaki sposób zostali Państwo rodzicami za- stępczymi w pogotowiu?

Zainspirował nas program telewizyjny o po- rzuconych dzieciach. W jego trakcie pojawił się apel, aby zgłaszały się rodziny, które chciałyby pomóc dzieciom. Tak się szczęśliwie złożyło, że oboje z żoną oglądaliśmy ten program. Długo po nim rozmawialiśmy i wspólnie postanowili- śmy zgłosić się pod wskazany adres. W ten sposób trafiliśmy do Archidiecezjalnego Ośrod- ka Adopcyjno–Opiekuńczego, gdzie pani dy- rektor Kowalska zrobiła z nami wywiad, poin- struowała nas, a po jakimś czasie zakwalifiko- waliśmy się na szkolenie.

Co jednak było takim decydującym impulsem?

Bo chyba ta decyzja nie zrodziła się tylko z oglądania telewizji?

Po prostu wzruszyliśmy się podczas emisji tego programu. Doszliśmy do wniosku, że ma- jąc taki dom, dorosłe już dzieci – można po- wiedzieć, że samodzielne – postanowiliśmy coś od siebie dać tym dzieciom. Widzieliśmy tam przypadki, które nas naprawdę wzruszyły.

Widzę, że dziećmi zajmuje się głównie Pani?

Tak – cały dzień i całą noc. Trafiają do nas bowiem same noworodki ze szpitala Rydygiera i Sterlinga. Mają po 5, 6 tygodni, czyli są bar- dzo małe. Potrzebują bardzo dużo ciepła i mi- łości...

[płacz, rozmowę podtrzymuje mąż]

Przeważnie są to dzieci porzucone przez matki zaraz po urodzeniu. Zwykle pochodzą z rodzin wielodzietnych, w których rodzice nie mają warunków na ich utrzymanie i podejmu- ją decyzję, żeby je zostawić w szpitalu. Zdarza- ją się jednak również dzieci matek samotnych, które urodziły bez stałego związku i nie widząc perspektyw utrzymania dziecka, decydują się je zostawić.

Maluchy trafiają jednak do nas po kilku tygo- dniach – pewien czas muszą spędzić w szpita- lu. Ale kiedy tylko do nas przyjeżdżają, staramy się im zapewnić ciepło, którego w szpitalu czy w domu dziecka by nie miały.

Dziećmi opiekuje się głównie żona, ewentu- alnie ja po pracy. Na szczęście mamy jeszcze córki, które nam pomagają – one też się zaan- gażowały bardzo w nasze pogotowie. Podziwia- my je, że jeszcze znajdują na to czas. Jedna z nich skończyła już studia, druga jeszcze stu- diuje. Cieszę się, bo jest to bardzo dobra szko- ła dla przyszłych matek.

Widzę na ścianie zdjęcia kilku dzieci, ale nie są to chyba wszystkie, które do Państwa trafiły?

Do tej pory mieliśmy 14 dzieci. Monisia jest trzynasta, a Damianek – czternasty. Monisię dostaliśmy w ubiegłym miesiącu, a Damianek trafił do nas kilka dni temu. To są malutkie dzieci, przeznaczone do adopcji. Jestem pew- na, że ośrodek znajdzie dla nich wspaniałych rodziców.

Jak wygląda Wasza opieka nad dziećmi w po- gotowiu? Bo można powiedzieć, że jesteście dla nich taką karetką pogotowia, dzięki której maluchy nie trafiają do domu dziecka.

Jesteśmy pogotowiem rodzinnym i zajmuje- my się tymi dziećmi aż do czasu, gdy sąd po- dejmie decyzję co dalej. Sąd ma na to 12 mie- sięcy. Dlatego dzieciaczki są u nas rok, a w wy- jątkowych sytuacjach o 3 miesiące dłużej.

W tym czasie ośrodek szuka dla nich rodziców adopcyjnych. I najczęściej się to udaje. Od nas tylko dwoje dzieci nie zostało adoptowanych, ale tylko dlatego, że były trochę starsze i po pewnym czasie wróciły do swoich biologicz- nych rodziców.

Co się dzieje od momentu, kiedy dowiadujecie się, że dla dziecka znalazła się rodzina adopcyj- na? Rozmawiacie z tymi ludźmi?

Oczywiście utrzymujemy kontakty, przyszli rodzice przyjeżdżają do nas znacznie wcze- śniej niż te dzieci do nich trafiają. Przyjeżdżają, a my uczymy mamę i tatę jak to dziecko prze- wijać, karmić, kąpać. Matki uczą się od mojej żony jak powinny postępować z dzieckiem. Nie chodzi tu tylko o jakieś ogólne zasady, ale na- wyki tego konkretnego dziecka. Uczą się jego reakcji w różnych sytuacjach.

Czy zdarzyło się, że mieli Państwo negatywne wrażenie związane z kandydatami na rodziców adopcyjnych?

Nie, taka sytuacja się nie zdarzyła. Czasem zresztą sąd pyta nas o zdanie, wzywa na posie- dzenie i wypytuje o to, jak rodzice się zachowu- ją, czy odwiedzają dziecko w okresie preadop- cyjnym. Ale przecież większość rodziców jest sprawdzana przez ośrodek adopcyjny lub Miej- ski Ośrodek Pomocy Społecznej. Ci rodzice nie- raz nam się zwierzają, że muszą tak długo cze- kać, czasem są zniecierpliwieni. Ale przecież wiadomo, że muszą być dokładnie sprawdze- ni. Bo najważniejsze jest dobro dziecka i nie może ono po pierwszym problemie, które mia- ło, gdy matka je zostawiła, trafić do ludzi przy- padkowych.

Te dzieci trafiają do Państwa prosto ze szpita- la. Czy widać po nich, że zostały porzucone?

Kiedyś mieliśmy niepełnosprawne dziecko z dosyć dużym upośledzeniem. Lekarze zna- leźli u niego bardzo dużo chorób, nie będę ich teraz wyliczał. Często cierpią na chorobę siero- cą. Muszę to powiedzieć – nie zawsze w szpi- talu mają taką opiekę, żeby pielęgniarka co- dziennie zajmowała się nim tak, jak to robi na- sza rodzina.

Muszę przyznać, że mamy też dużo szczę- ścia, że możemy korzystać z opieki lekarskiej nad maluchami. Cieszymy się wielką życzliwo- ścią naszej przychodni przy ulicy Nastrojowej.

Praktycznie na każdy nasz sygnał przyjeżdża pani doktor Murawińska. Nie jest obojętna na los tych dzieci i traktuje nas wyjątkowo.

A wracając do schorzeń, to niektóre maluchy rzeczywiście mają wady rozwojowe. Ale – co

nas bardzo cieszy – kandydaci na rodziców adopcyjnych czasem nie chcą o nich wiedzieć.

Nie ma tego pytania na samym początku: „A czy dziecku coś dolega, czy czasem nie jest chore? No to może weźmiemy jakieś inne”.

Wiemy, że chcą tego dziecka bez względu na jego stan.

Ale przy przekazywaniu dziecka rodzicom adopcyjnym coś chyba kłuje w sercu?

Lepiej o tym nie mówić, bo...

[tym razem wzruszenie odbiera mowę ojcu]

Wczoraj odwiedziły nas bliźniaki Jaś i Małgo- sia. To było bardzo miłe, ponieważ miałam je 9 miesięcy. Rozstanie z nimi było bardzo cięż- kie – wszyscy się z nimi bardzo zżyliśmy. Ale ile było radości, kiedy nas wczoraj odwiedziły!

To właśnie jest wspaniałe, że rodzice adop- cyjni zwykle się z nami zaprzyjaźniają. Opowia- dają, że dziecko powiedziało „mama” lub „ta- ta”, nie robi już siusiu w pieluszkę, pojawił się pierwszy ząbek, narysowało kółko.

Jeśli są spoza Łodzi, a wiele jest takich ro- dzin, przyjeżdżają do nas nawet bez specjalnej okazji i pokazują dzieci. A my się cieszymy, że dzieci nas rozpoznają. To wielka satysfakcja, jeśli taki maluszek po kilku czy kilkunastu mie- siącach pamięta jeszcze ciocię lub wujka. I je- śli uśmiechnie się na nasz widok, to znaczy, że nie zapomniało.

Ale rozstania rzeczywiście są bardzo trudne.

Tym ciężej to przeżywamy, im dłużej dziecko by- ło z nami. Jeśli dziecko jest 2, 3 tygodnie, to tak silna więź emocjonalna nie powstaje. Ale jeśli jest już kilka miesięcy lub około roku, to rozstać się jest ciężko. Ale jakoś musimy sobie radzić z tym problemem.

Co powiedzieliby Państwo osobom, które czy- tając tę rozmowę pomyślą – a może my też po- winniśmy coś takiego robić?

Kiedyś nie doceniałem tej sytuacji. Nie doce- niałem satysfakcji, jaką można mieć z tego za- jęcia. Początkowo podchodziłem do sprawy tak, że dobrze byłoby pomóc tym dzieciom. Ale nie sądziłem, że będę odczuwał taką radość, że to robię. Bo przecież to są niewinne stworze- nia, które ktoś musi przygarnąć, musi im po- móc. Jeżeli nie zrobimy tego my, to kto to zro- bi? Dom dziecka? Na całym świecie odchodzi się od domów dziecka na rzecz dziecka przy rodzinie. W rodzinie opieka jest dokładniej- sza, lepsza i...

Jest w niej miłość...

Właśnie. Nie wyobrażam sobie, że mogliby- śmy pewnego dnia powiedzieć: „dobrze, koń- czymy z tym”. Chciałbym to kontynuować jak najdłużej. Proszę sobie wyobrazić jak te malu- chy się cieszą na nasz widok, jak nas szukają wzrokiem. Kiedy kładziemy je w wózeczku czy łóżeczku i przez pewien czas do niego nie pod- chodzimy, tęsknią. Ten mały człowiek potrze- buje pogłaskania, przytulenia, pocałowania.

Widać, że jest to im potrzebne. (ac)

W rodzinie jest miłość

Rozmowa z Joanną i Andrzejem Jagodzińskimi z Łodzi, tworzącymi rodzinę zastępczą w pogotowiu

FENIKS_gazeta_A3.qxd 9/30/2005 1:04 PM Page 3

(4)

4

Rodzicielstwo zastępcze – INFOLINIA TEL. (42) 682 20 22 wew. 40

Rodzinny dom dziecka sprawuje opiekę nad dziećmi pozbawionymi właściwej pie- czy ze strony rodzin biologicznych. Placów- kę powołują lokalne władze. Jeśli zatem ktoś chce stworzyć rodzinny dom diecka, musi najpierw uzyskać (za pośrednictwem Miejskiego Ośrodka

Pomocy Społecznej lub Powiatowego Centrum Pomocy Ro- dzinie) potwierdze- nie zasadności prze- szkolenia w tym za- kresie.

Konieczne jest rów- nież zapewnienie od- powiednich warun- ków mieszkanio- wych. Rodzice mu- szą zapewnić w ta- kim wypadku miej- sce dla 4–8 dzieci.

Władze samorządo- we wyposażają pla- cówkę w miejsca do spania, pościel czy biurka. Jeśli jednak gmina widzi potrze-

bę stworzenia rodzinnego domu dziecka, może zainteresowanym przekazać w użyt- kowanie odpowiedni lokal.

Przy stworzeniu rodzinnego domu dziec- ka obowiązuje również cenzus wykształce- nia. Osoba, która będzie dyrektorem pla- cówki musi mieć przynajmniej ukończoną

szkołę średnią. Prowadzenie domu wyma- ga bowiem tworzenia dokumentacji i indy- widualnych planów pracy z dziećmi. Nadzór nad tą częścią działalności sprawuje PCPR lub Urząd Wojewódzki.

Zwykle do prowadzenia rodzinnych do- mów dziecka kwalifi- kowane są małżeń- stwa, które mają już doświadczenie w wy- chowaniu dzieci. In- nym czynnikiem, który ma wpływ na prawidłową działal- ności domu jest struktura rodziny, która się tego podej- muje. Z praktyki wy- nika, że mniejsze szanse powodzenia mają rodziny wycho- wujące w tym czasie własne małe dzieci.

Maluchy często nie rozumieją nowej sy- tuacji i konieczności dzielenia się swoimi rodzicami z nowymi

„braciszkami” i „siostrzyczkami”.

Błędem, który czasem popełniają rodzi- ny, jest nazbyt optymistyczna ocena wła- snych możliwości. Sprawowanie opieki za- stępczej nad dziećmi jest bowiem sporym wyzwaniem, do którego podjęcia trzeba się solidnie przygotować. (wk)

Czy rodzina zastępcza może przekształcić się w adopcyjną?

Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Można wyobrazić sobie dwie możliwości rozwoju sytuacji. Pierwsza z nich zakła- da, że matka biologiczna zosta- wia dziecko w szpitalu tuż po porodzie. Jeśli po upływie 6 ty- godni podczas rozprawy sądo- wej zgodzi się na przysposobie- nie dziecka, maluch trafi do adopcji. W tym okresie dziecko przebywa w rodzinie zastęp- czej, tzw. preadopcyjnej. Po rozprawie sądowej rodzina mo- że złożyć wniosek o przysposo- bienie dziecka, które u niej przebywa.

Druga możliwość pojawia się wtedy, gdy między dzieckiem a rodzicami zastępczymi poja- wi się bardzo mocna więź emo- cjonalna, a w tym czasie rodzi- ce biologicznie na mocy wyro- ku sądowego są pozbawieni praw rodzicielskich. Można wówczas starać się o przepro- wadzenie adopcji. Dziecko, któ- re ukończyło już 13 lat musi wyrazić na to zgodę. (az)

Miasto Łódź

Centrum Służby Rodzinie

Łódź, ul. Broniewskiego 1a P A R T N E R Z Y A K C J I

Rodzinny dom dziecka

Centrum Służby Rodzinie w Łodzi to organizacja prowadząca działalność pożytku publicz- nego, powołana w 1998 roku przez Arcybiskupa Łódzkiego. Zgodnie ze Statutem, misją Centrum jest podejmowanie różnorodnych działań zmierzających do zapewnienia pomocy osobom i rodzinom w tworzeniu godnych warunków życia i rozwoju, promocja rodziny oraz w sytuacjach kryzysowych udzielanie wsparcia rodzinom i osobom, które nie mogą samo- dzielnie przezwyciężyć swych trudności.

Przy ul. Broniewskiego 1a w Łodzi (tel. 0-42 682-20-22, csr@csr.org.pl) funkcjonują nastę- pujące jednostki organizacyjne Centrum:

• Ośrodek Interwencji Kryzysowej: poradnictwo prawne, psychologiczne, pedagogiczne, socjal- ne, duszpasterskie oraz pomoc rzeczowa (m.in. ze środków Funduszu Obrony Życia);

• Ośrodek Wsparcia dla Rodzin: poradnictwo rodzinne, terapia rodzinna, kursy w programie

„Szkoła dla Rodziców” oraz w programie edukacyjnym dla liderów i wychowawców

„Jestem!”;

• Jadłodajnia: najuboższym osobom wydawanych jest codziennie kilkaset posiłków (na dni wolne od pracy suchy prowiant);

• Ośrodek Promocji Rodziny: konferencje i szkolenia z zakresu innowacyjnych metod w pracy oświatowej i służb społecznych, Łódzkie Dni Rodziny;

• Szkoła Rodzicielstwa im. Profesora Włodzimierza Fijałkowskiego: kursy przygotowujące rodziców oczekujących urodzenia się dziecka do porodu, naturalnego karmienia, pielęgnacji nowo- rodka i pełnienia ról rodzicielskich;

• Świetlica Środowiskowa: wsparcie dla dzieci ze środowisk zagrożonych patologią społeczną;

pomoc w nauce, zajęcia korekcyjne, dożywianie;

• Fundusz Ochrony Macierzyństwa im. Stanisławy Leszczyńskiej: pomoc rzeczowa dla najbiedniej- szych matek w ciąży i z małymi dziećmi;

• Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjno–Opiekuńczy: przygotowywanie i kwalifikowanie rodzin adopcyjnych oraz zastępczych, praca z rodziną naturalną dziecka.

Poza główną siedzibą Centrum znajduje się jeszcze:

• Dom Samotnej Matki im. Stanisławy Leszczyńskiej w Łodzi, ul. Nowe Sady 17

(tel. 0-42 688-18-49, dsm@archidiecezja.lodz.pl): schronienie dla bezdomnych matek w ciąży i z małymi dziećmi.

I N T E R N E T

www.csr.org.pl

informacje o bieżącej działalności Centrum i nowych inicjatywach, dane kontaktowe, aktualności, fragmenty wystąpień medialnych

www.aborcja.info.pl

informacje o somatycznych i psychicznych skutkach aborcji, dane kontaktowe ośrodków świadczących pomoc kobietom w kryzysie, poradnictwo przez e-mail: ogólne (obsługuje pedagog) oraz w sprawach metod rozpoznawania płodności i antykoncepcji

(obsługują doradcy życia rodzinnego) www.adopcja.net

informacje o działalności Ośrodka Adopcyjnego w Łodzi, informacje dla kandydatów na rodziny zastępcze i adopcyjne, dane kontaktowe ośrodków katolickich

Działalność

Centrum Służby Rodzinie

Rozpoczynamy w 2005 roku budowę nowego budynku Domu Samotnej Matki

(obecny budynek jest własnością Miasta i znajduje się w fatalnym stanie technicznym).

Zapraszamy do włączenia się w to dzieło miłosierdzia:

Centrum Służby Rodzinie 93-162 Łódź, ul. Broniewskiego 1a

PEKAO S.A. V Oddział w Łodzi

46 1240 1545 1111 0000 1167 0924

FENIKS_gazeta_A3.qxd 9/30/2005 1:04 PM Page 4

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mój ojciec powiedział: „Dziecko będzie się rodzić w moim domu rodzinnym, żeby była rodzinna”.. Pijany dorożkarz wiózł mamę, ojca, brata, wujka, ojca brata - studenta

Proszę pomyśleć o sobie i zastanowić się nad tym w jaki sposób w tym trudnym okresie mogą Państwo zadbać o poszczególne sfery swojego życia; rozrywkę, relaks,

Z pomocy telefonicznej i online konsultantów Telefonu 800 100 100 mogą korzystać rodzice, nauczyciele oraz przedstawi- ciele innych instytucji działających na rzecz

De conclusie uit bovenstaand verhaal is dan ook dat het op dit moment nog niet duidelijk i s wat de spelregelsz i jn voor bouwen in de kustzone ,.. maar dat er met veel

Użycie zwrotu „odpowiedni etap rozwoju psychicznego” wskazuje, iż można na podstawie wnikliwych obserwacji ludzi w różnych stadiach rozwoju mówić o istnieniu

dziecko poszerza wiedzę na temat bezpiecznego zachowania się w domu, dziecko zna odpowiedzi na pytania: jak bezpiecznie się bawić?, jak bezpiecznie przebywać w

Jednocześnie temat ten, jako zagrażający i budzący napię­ cie, jest przez rodzinę ignorowany, nie dopuszcza się również do otwartego komunikowania o fakcie kazirodztwa, co

W Belgii diagnoza dyskalkulii obejmuje różnicowanie pomiędzy zaburzenia- mi a problemami (trudnościami) w uczeniu się matematyki (MLD - Math- ematics Learning Disabilities i MLP