Andrzej Zawadzki
Pierwsze : nie będziesz podglądał
Boga swego, Gombrowicza
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (75), 109-113
Gombrowicza
N i e widziat mnie; przykuła m n i e jego m i n a , jedyna, której jeszcze nie znałam: jego twarz, przywykła do nieustających masek, nagle bez maski, rozebrana niejako do naga, bezbronna przerażająca, jednocześnie d r a m a t y c z n a w swoim napięciu i zastygła w jakimś b e z r u c h u , tragiczna. Odczuł moje spojrzenie, bo nagle powiedział przed siebie:
- N i e p o d g l ą d a j mnie.1
N i e wiem, czy Jerzy Jarzębski wybierając tytuł dla swej najnowszej książki o Gombrowiczu2 miał w pamięci zacytowany tu f r a g m e n t argentyńskich
wspo-m n i e ń Zofii C h ą d z y ń s k i e j ze spotkania z pisarzewspo-m, które wspo-miało wspo-miejsce pewnej parnej, sylwestrowej nocy w Argentynie. M n i e jednak przywołany obraz autora
Pornografii - strojącego m i n y do lustra, improwizującego wyimaginowane
pojedynki na miny, wreszcie zaś przyłapanego na m o m e n t bez żadnej miny ani maski -towarzyszył n i e u s t a n n i e podczas lektury Podglądania Gombrowicza. Myślę, że tytułowe „podglądanie" jest nie tylko efektowną metaforą mającą na celu przy-ciągnięcie uwagi czytelnika i zaintrygowanie go, lecz także przemyślanym projek-tem pisarskim i krytycznym, kolejnym - po kategorii gry - kluczem, który Jarzęb-ski wręcza do ręki amatorowi pism Gombrowicza.
Jest to z pewnością projekt złożony, wielowymiarowy. Ma pewien p o s m a k trans-gresji, skoro gwałci wyrażone tak mocno przykazanie „nie podglądaj m n i e " i
po-Zob. R. Gombrowicz Gombrowicz w Argentynie. Świadectwa i dokumenty 1939-1963, Myśl. Biblioteka Literacka, Warszawa 1988, s. 184. (Przedruk z wydania Wydawnictwa Puls, opublikowanego w Londynie w 1987 r.).
Roztrząsania i rozbiory
zwala smakować rozkosze voyeryzmu. Kusi obietnicą wyprawy w nieznane i zapo-wiada prawdziwą intelektualną przygodę. Uwodzi i intryguje sugestią jakiejś in-nej, „radosnej" wiedzy o Gombrowiczu, wolnej od ograniczeń sztywnego, nauko-wego, akademickiego dyskursu, lecz jednocześnie pochodzącej od „Mistrza", ba-dacza wybitnego, autorytetu i klasyka gombrowiczologii. Wreszcie jest silnie na-znaczony indywidualnymi zainteresowaniami i „interesami" Jarzębskiego, który osobistego charakteru swej książki b y n a j m n i e j nie kryje i mówi czytelnikowi: „opowiem wam inną przygodę moją z Gombrowiczem...". Jest to przygoda intym-na, przygoda rozumienia Gombrowicza i jednocześnie samego siebie, wyznaje au-tor we wstępie (s. 7).
Moje sprawozdanie z lektury Podglądania Gombrowicza zacznę więc od podglądania samego Jarzębskiego, co czynię od lat (choć oczywiście tylko nauko-wo) z wielkim dla siebie pożytkiem, a także przyjemnością. Jak zmienił się krytyk, jego zainteresowania, warsztat, język, którym o Gombrowiczu mówi na przestrze-ni bez mala dwudziestu lat dzielących Podglądaprzestrze-nie od Gry w Gombrowicza?
Można by tu wskazać na wiele problemów interesujących i ważnych, skupię się jednak tylko na kilku zagadnieniach podstawowych i w e d ł u g m n i e n a j i s t o t n i e j -szych. Jarzębski-autor Gry w Gombrowicza wciskał siebie w sztywny u n i f o r m bada-cza uniwersyteckiego (co więcej - tzw. „młodego badabada-cza", obraz zgoła archety-piczny), samego Gombrowicza zaś ubierał w dostojną togę przedmiotu studiów akademickich. Analizy przedstawiane w Grze skupiały się s k r u p u l a t n i e na tek-stach, traktowały je w kategoriach k o m u n i k a c y j n y c h , nadawczo-odbiorczych, mówiły o systemach, poziomach znaczeń etc., słowem - mieściły się jakoś w para-dygmacie strukturalistycznym, choć z pewnością traktowanym nie w sposób sztywny i ortodoksyjny, lecz pomysłowo i twórczo dostosowanym do niepowtarzal-nego zjawiska artystyczniepowtarzal-nego, które miały opisywać. W Grze w Gombrowicza indy-widualny, osobisty gest lekturowy i interpretacyjny ustępował jednak przed wy-mogami metody, ulega! zawieszeniu i stłumieniu, „prywatne" czytanie Gombrowi-cza było zdecydowanie oddzielone od czytania „oficjalnego", „uczonego", oparte-go o solidne f u n d a m e n t y metodologiczne.
Już pobieżny rzut oka na Podglądanie Gombrowicza pozwala dostrzec, że -o czym części-ow-o wsp-ominałem wyżej - tu sprawy m a j ą się zg-oła inaczej. Wszak nie uwierają już krytyka instytucjonalno-metodologiczne ograniczenia, może czy-tać Gombrowicza nie jako p r e t e n d u j ą c y do obiektywizmu badacz, lecz jako od-biorca prywatny, który cudze doświadczenia spotyka i opisuje w kontekście do-świadczeń własnych; prywatny charakter lektury nie zostaje stłumiony, lecz wręcz przeciwnie - wyeksponowany, zaś jedność metodologii ustępuje miejsca wielości perspektyw, z jakiej dzieło pisarza się ogląda.
Czy znaczy to, że obie książki Jarzębskiego układają się w jasną i przejrzystą opozycję lektury oficjalnej i lektury prywatnej, odczytania naukowego i odczyta-nia osobistego? Sądzę, że tak zdecydowanie zarysowana antynomia byłaby m i m o swej pozornej atrakcyjności zbytnim uproszczeniem, choć zapewne można by się zastanawiać, czy Podglądanie Gombrowicza nie jest lub p r z y n a j m n i e j na ile jest
-właśnie tym „ i n n y m " odczytaniem pisarza, o którym Jarzębski wspomina we wstę-pie do Gry w Gombrowicza jako o „przeżyciu radości, swobody i ś m i e c h u "3. T y m , co
m i m o wszystkich różnic łączy, moim z d a n i e m , Grę w Gombrowicza i Podglądanie
Gombrowicza jest przede wszystkim ogromna wrażliwość autora na, by tak rzec,
zdarzeniowość pisarstwa autora Ślubu, jego złożoność i antynomiczność. W e wszystkich pracach Jarzębskiego o Gombrowiczu można dostrzec tę wrażliwość w wyrażanej zawsze - choć niekiedy wprost, a niekiedy między wierszami - reflek-sji o własnym dyskursie krytyka, o języku, w jakim o dziele Gombrowicza p r ó b u j e mówić.
Refleksja ta rodzi się nie tylko z (wyrażanej już jako swoisty topos piszących 0 autorze Kosmosu) obawy, by nie stać się P i m k ą , nie mówić o Gombrowiczu w spo-sób n u d n y i nie popaść w p u ł a p k i zastawione przezpisarza na pedantycznych kry-tyków. Stawką jest tu coś o wiele ważniejszego - właśnie ta „druga s t r o n a " śmiechu, kpiny i blagi, to co kryje się pod życiową i tekstową maską ból, m r o k , t r u d -ne, niekiedy niemożliwe do nazwania obsesje.
D o tego problemu z nazywaniem, pisaniem o czymś, co niełatwo opisaniu się p o d d a j e , dochodzi jeszcze problem inny. N i e od dziś wiadomo (i jest to kolejny to-pos gombrowiczologii), że największym p r o b l e m e m - z którym musi się zmierzyć każdy, nie tylko początkujący gombrowiczolog - jest nie tyle samo dzieło Gombro-wicza, ale ogromna literatura p r z e d m i o t u , która wokół tego dzieła narosła. Funk-c j o n u j e ona nie tylko jako k o r p u s tekstów, z którymi należy się zapoznać i jakoś odnieść, lecz jako swoista biblioteka, instytucjonalna przestrzeń posiadająca swe bieguny i napięcia, swych ortodoksów i heterodoksów, swe dyskursy kanoniczne 1 burzycielskie. Coraz t r u d n i e j jest stworzyć p r z y n a j m n i e j względnie nowy i orygi-nalny język opisu, znaleźć nowe konteksty, u k u ć nowe pojęcia i kategorie czy przy-n a j m przy-n i e j zapropoprzy-nować świeże metafory, które pozwoliłyby, jeśli już przy-nie odkryć w pismach autora Kosmosu jakieś aspekty n i e z n a n e , takie, które u m k n ę ł y uwadze wcześniejszych komentatorów, to b o d a j rzucić jakiś nowe światło na problemy znane i opisywane wielokrotnie.
Książkę Jarzębskiego czytałem więc przede wszystkim jako próbę stworzenia właśnie jakiegoś nowego, bardziej giętkiego języka, w którym można by o Gombro-wiczu opowiadać. Takiego języka, który łączyłby „pokusę autobiograficzną" z „po-kusą encyklopedyczną", unikał sztywności akademickich f o r m u ł , nie będąc jedno-cześnie swobodnym pisaniem „przy" Gombrowiczu, traktowaniem jego dzieła jako ilustracji czy pretekstu do rozważań ogólniejszych, co jest zapewne chwytem u p r a w n i o n y m , lecz z konieczności i n s t r u m e n t a l i z u j ą c y m dzieło pisarza. Wreszcie języka unikającego mocnej opozycji biografii i tekstu i pokazującego oba te czyn-niki w nieustającej interakcji: życie jako kreowaną mozolnie opowieść o sobie, dzieło zaś jako formę istnienia, bycia w świecie i wśród ludzi.
Myślę, że to właśnie próba zbudowania takiego dyskursu spowodowała, iż Gom-browicz podglądany przez Jarzębskiego ma tak wiele twarzy, sama zaś książka
Roztrząsania i rozbiory
rza różnorodnością nie tylko problematyki, lecz także krytycznoliterackiej poety-ki. Oprócz tekstów, które mieszczą się w konwencji rozprawy bądź szkicu, w Podglądaniu można odnaleźć swoistą gawędę czy też opowieść biograficzną
(Gombrowicz: ucieczka z rodzinnego domu; Dziedzic z sandomierskiego), ukazującą
„ro-dzinny konflikt autora" (s. 100) jako leitmotiv twórczości, nie tylko „źródło" pisar-stwa Gombrowicza, lecz także przedmiot ciągłej kreacji i fantazmatycznych prze-kształceń. Taką „biografią tekstu" jest także szkic poświęcony Testamentowi, który szczegółowo i w sposób bardzo interesujący przedstawia, jak powstawało ostatnie duże dzieło Gombrowicza. Podobnie jak w szkicu Gombrowicz i Wittlin - dwaj
spi-skowcy, także w Dziwnej historii Testamentu pisarz pokazany jest w swoistym
dialo-gu, dramatycznym napięciu rodzącym się w jego interakcjach z p a r t n e r e m roz-mów czy też intelektualnych sporów, w których p r z y j m u j e różne pozycje i odgrywa różne role, dokładnie opisywane przez Jarzębskiego. O d m i e n n ą pozycję w struktu-rze książki z a j m u j e W Buenos Aires po trzydziestu pięciu latach, esej o charaktestruktu-rze wspomnienia, peregrynacji argentyńskimi śladami Gombrowicza, która p r ó b u j e zachować coś z atmosfery znikającego już Buenos Aires czasów autora Ferdydurke i przynosi portrety żyjących jeszcze członków „świty" pisarza. T o m zamyka recen-zja z książki Jana Błońskiego, analizująca krytyczny dyskurs wybitnego badacza twórczości Gombrowicza.
Jarzębski najczęściej unika budowania całościowych formuł interpretacyjnych i prób zamykania w nich badanych tekstów; p r e f e r u j e i n t e r p r e t a c y j n e „wglądy" ukazujące wewnętrzną dynamikę dziel Gombrowicza, ich i m m a n e n t n e napięcia i dialektyczność. Często zwraca swe zainteresowania ku „pre-tekstom", szkicom, zapiskom, pierwszym wersjom utworów (jak w Operetce jako garderobie duszy), pod-kreślając nie tylko ich znaczenie dla zrozumienia procesu twórczego, który dopro-wadził do powstania wersji ostatecznej, ale także status - by się tak wyrazić - sa-modzielnych przedmiotów interpretacyjnych, zasługujących na osobne studia. Geneza tekstu okazuje się więc równie ważna, jak jego s t r u k t u r a , proces kształto-wania dzieła równie interesujący, jak samo dzieło. W innych szkicach krytyk uka-zuje teksty Gombrowicza jako f u n k c j o n u j ą c e w kontekstach kulturowych, odczy-taniach czy wreszcie intersemiotycznych przekładach. N a j l e p s z y m przykładem takiej strategii jest - według mnie - Ferdydurke w pułapce historii, gdzie zderzenie książki z jej ekranizacją służy refleksji nad historią X X w., a także „historyczno-ścią" samej powieści, jej f u n k c j o n o w a n i e m w różnych historycznych kontekstach i podatnością na odczytania i interpretacje takie właśnie konteksty uwzględ-niające w sposób szczególnie wyraźny. Wreszcie krótki szkic Pytania do „Ślubu ", za-czynający się parafrazą fabuły d r a m a t u utrzymaną w nieco gawędowym stylu („Był sobie pewien młody żołnierz...", s. 101), a stawiający pytania podstawowe dla wszelkich odczytań, a także inscenizacji dzieła. Na pytania te czytelnik nie otrzy-m u j e odpowiedzi i sądzę, że jest to w pełni świadootrzy-my gest autora, nie tylko otwie-rający tekst na kolejne odczytania, lecz także wskazujący na te jego miejsca, które wymykają się ostatecznie nawet n a j b a r d z i e j pomysłowym i wyrafinowanym proce-durom interpretacyjnym.
U w r a ż l i w i e n i e na n i e p o w t a r z a l n o ś ć dzieła G o m b r o w i c z a - jego s e m a n t y c z n e bogactwo, a t a k ż e na to wszystko, co b a d a c z o w i w dziele t y m n i e u c h r o n n i e się wy-m y k a - spowodowało też, że J a r z ę b s k i „ b r o n i " p i s a r z a p r z e d e k s p a n s y w n o ś c i ą nie-k t ó r y c h współczesnych języnie-ków nie-k r y t y c z n y c h i t e o r e t y c z n o l i t e r a c nie-k i c h . Tzw. queer
theory - p r z y n o s z ą c a bez w ą t p i e n i a wiele i n t e r e s u j ą c y c h s p o s t r z e ż e ń na t e m a t
ero-tyki, t o ż s a m o ś c i , miejsca ciała w twórczości G o m b r o w i c z a - zawodzi, gdy u s i ł u j e zbyt p o ś p i e s z n i e i m e c h a n i c z n i e p o d d a ć tę twórczość c a ł o ś c i o w e m u opisowi w swoim w ł a s n y m języku, z a p o m i n a j ą c o n i u a n s a c h , specyfice G o m b r o w i c z o w -skich gier i strategii. N i e wystarczy z a s t ą p i ć języka s t r u k t u r , systemów i z n a k ó w językiem p r a g n i e n i a , s e k s u a l n o ś c i , gender, by G o m b r o w i c z a nazwać i w y j a ś n i ć -ostrzega J a r z ę b s k i .
W Podglądaniu Gombrowicza zostały więc z e b r a n e teksty b a r d z o różne, powstałe p r z e d laty i c a ł k i e m świeże, r e p r e z e n t u j ą c e r ó ż n e o p t y k i p a t r z e n i a na twórczość p i s a r z a , teksty r ó ż n e g o k a l i b r u i r ó ż n e j wagi. W i e l e z nich m o ż n a już u z n a ć za kla-syczne pozycje gombrowiczologii. Sądzę, że o s t a t n i e z a i n t e r e s o w a n i a J a r z ę b s k i e g o G o m b r o w i c z e m i p o d e j ś c i e krytyka do p i s a r z a n a j l e p i e j jest w i d o c z n e w trzech szkicach: „Operetka" jako garderoba duszy, Trudno być Bogiem i Literatura jako forma
istnienia. Pierwszy z n i c h p r ó b u j e u p o r a ć się ze s p e c y f i k ą G o m b r o w i c z o w s k i e j
ero-tyki, s p l o t e m obsesji i k o m p l e k s ó w , wyczytać je p o d „ z a p i ę t y m na o s t a t n i g u z i k " t e k s t e m i o b n a ż y ć ich związki z polityką i w ł a d z ą . D r u g i p o k a z u j e twórczość pisa-rza jako swoistą o d p o w i e d ź na p r o b l e m a t y k ę ś m i e r c i Boga, jeden z p o d s t a w o w y c h p r o b l e m ó w f i l o z o f i c z n y c h X X w. G o m b r o w i c z w y c i ą g n ą ł z tego f a k t u k o n s e k w e n cje o s t a t e c z n e , u j a w n i a j ą c grozę i swoiste p i ę k n o świata p o z b a w i o n e g o t r a n s c e n -d e n c j i . Trzeci szkic wreszcie s k u p i a się na specyfice -d i a r y s t y c z n e g o -d y s k u r s u G o m b r o w i c z a , p o l i f o n i i Dziennika czytanego jako f o r m a r o d z ą c a się na styku „ j a " i świata.
Podglądanie Gombrowicza to książka t r u d n a m i m o a t r a k c y j n e j i p o z o r n i e
przy-s t ę p n e j , bo p o z b a w i o n e j w y r a f i n o w a n e g o a p a r a t u m e t o d o l o g i c z n e g o , f o r m y w y k ł a d u . P o d g l ą d a n i e , zwłaszcza p o d g l ą d a n i e G o m b r o w i c z a , to przecież nie zaba-w a , lecz c z y n n o ś ć ś m i e r t e l n i e pozaba-ważna, p r ó b a sięgnięcia zaba-w mare tenebrarum nie-zwykłej duszy, w y m a g a j ą c a czegoś więcej niż t y l k o s p r a w n e g o a p a r a t u n a u k o w e g o i - jeśli t r a k t u j e m y całą rzecz rzetelnie - p r o w a d z ą c a k o n i e c końców do postawie-nia na własny u ż y t e k p r o b l e m ó w , k t ó r e a u t o r Operetki u k a z y w a ł z tak p r z e r a ż a j ą c ą n i e k i e d y jasnością, do u s t a w i e n i a lustra, w k t ó r y m m u s i m y w k o ń c u zobaczyć ta-kże naszą w ł a s n ą twarz.