• Nie Znaleziono Wyników

O zakresie badań nad Polską najstarszą

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O zakresie badań nad Polską najstarszą"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksander Gieysztor

O zakresie badań nad Polską

najstarszą

Ochrona Zabytków 13/1-4 (48-51), 3-8

(2)

ALEKSANDER GIEYSZTOR

O ZAKRESIE BADAŃ NAD POLSKĄ NAJSTARSZĄ

Badania nad początkam i Polski, jej kulturą i najstarszym i postaciam i życia gospodarczego, społecznego i politycznego w okresie form ow ania się odrębności narodowych i utw orzenia w ielk ieg o , w łasn ego państw a, m ają znaczną historię. Z aciekaw ienie tym i spraw am i sięga po prostu pierw szych prób pisania historii Polski, jeszcze w w iekach średnich. W ystępow ało ono także wśród następnych dziejopisów, którzy w m iarę sw oich m ożliw ości i różnie form ułow anego k w e ­ stionariusza d ociekali ow ych początków. O żyw iły się te badania pod w p ły ­ w em siln ych im pulsów ideow ych i politycznych w now szej historiografii co naj­ m niej dw ukrotnie: w X IX w ieku, w dobie form ow ania się now oczesnego na­ rodu, i w okresie m iędzyw ojennym . Od lat z górą dziesięciu jesteśm y w resz­ cie św iadkam i now ych form i now ej treści tej dziedziny studiów historycz­ nych, znajdujących się u nas pod szczególną opieką państw a ludow ego, które doceniło w p ełn i rolę św iadom ości historycznej w przebudow ie w ięzi społecz­ nej i nadaw aniu jej now ego kształtu. Warto podkreślić tę rolę nauk historycz­ nych w e w spółczesnym społeczeństw ie. W zięły one na sieb ie trudny obow ią­ zek w ystaw ian ia każdem u pokoleniu rachunku z jego przeszłości, w yjaśn ia­ nia mu drogi historycznej ludzkości i narodów. Przekazują one szerszem u ogółow i sw oje w y n ik i skom plikow anym system em transm isji, w którym dzia­ łają różnorakie środki upow szechniania. N ie dość jednak powtarzać, że nie ma rzetelnej i skutecznej popularyzacji bez rzetelnej nauki. Głodu w ied zy nie da się zaspokoić bez rozległych badań, które jednak nie mogą mieć na celu ow ych zabiegów popularyzacyjnych czy bezpośrednich zastosow ań w szy st­ kich zdobytych w yn ik ów . N aczelnym zadaniem badań jest przybliżanie się do praw dy — proces poznaw czy, kosztow ny i pracochłonny, który przyspie­ szyć można tylk o na w łaściw ej drodze, w ew nątrz w arsztatu badaw czego, przez w zrost i koncentrację sił i środków, ale nie przez staw ian ie zadań doraźnych i pozbaw ionych p erspektyw y.

W eszliśm y w ub. roku w okres, w którym naród polski będzie obchodził tysiąclecie sw ego państw a. Obchody rocznicowe m ają od legły rodowód — zaw ­ sze b yły w yrazem św iadom ości grup społecznych w obec sw ej przeszłości. Ale dopiero niezbyt dawno, przez rozbudowę nauk historycznych, ludzkość z y ­ skała now oczesny instrum ent, który ułatw ia przyjrzenie się nurtom rozw ojo­ w ym , badanie ich szybkości i ich przebiegów . Nie w yobrażam y sobie dziś k u ltu ry bez nauk społecznych i historycznych, nie w yobrażam y sobie jej roz­ budow y i poszerzania w oparciu o jakiekolw iek fikcje i m ity, których groźna niek ied y eksploatacja dała się poznać nam w szczególności. Stąd zrozum iałe się staje, że pośród zam iarów uczczenia w sposób m ożliw ie trw ały polskiego T ysiąclec a, obok szerokich akcji społecznych, w ysu w a się na czoło opieka nad badaniam i naukow ym i, które zm ierzają do udzielenia odpowiedzi na p y ­ tania staw ian e uczonym przez ogół Polaków: skąd Polska pow stała, co za­ pew niło jej trw anie, jakie siły społeczne nadaw ały kierunek procesowi h isto­ rycznem u kształtującem u jej rozwój?

(3)

ó w próg historii P olski przyciągał od daw na uw agę P olaków . O ceniano go i datow ano bardzo różnie. N ajstarszy nasz historyk, anonim ow y panegirysta domu panującego w początkach XII w iek u , sięgał pam ięcią zbiorow ą w sp ół­ czesnych mu ludzi do m itycznego Piasta-oracza, księcia P opiela na podgrodziu gnieźnieńskim , um ieszczając zdarzenia początkow e w czasach prapradziada i pradziada M ieszka I. Sfery m ożnow ładcze XII w ieku n ie zad ow oliły się taką zgrzebną i dynastyczną interpretacją historii początkow ej. Ich rzecznik, mistrz W incenty, rodem spod W iślicy, jak na to ostatnie badania w skazują, w pa­ triotycznym zapale spróbow ał nie tylko rozbudow y legend krakow skich, ale sięgn ął starożytności klasycznej, A leksandra W ielkiego i Juliusza Cezara, w pro­ w adzając ich w bliższe zw iązki z ziem iam i polskim i. W XIII w iek u zapisano u nas po raz pierw szy historię W algierza W dałego, w gruncie rzeczy romans rycerski z bohaterem Gauthier d ’A quitaine, przeniesionym przez uczonych literatów na grunt w iślick i najpew niej w czasie krótkotrw ałej stołeczności d zielnicow ej W iślicy w w ieku X II, gdy odczuwano tam także potrzebę prze­ dłużenia historii lokalnej w głąb w ieków . H istoriografia now oczesna długo była wpatrzona w osobowość znanych z im ienia, znam ienitych zresztą p o lity ­ ków polskich X i XI w ieku, M ieszka i Chrobrego, którzy przesłaniali jej w szystko inne. Jeden z jej odłam ów skłonny jest do dziś dnia całą historię P olski zaczynać od daty r. 966, bardzo zresztą istotnej, w ażkiej w skutki, ale też bogatej w przeszłość, przygotow ującą akt przyjęcia now ej religii przez uform ow ane i św iadom e sw ych celów państw o M ieszka I i jego poprzed­ ników .

Problem sam ego term inu „początków ” jest zresztą w ogniu dyskusji n ie tylko historiografii polskiej. K onsekw entny, a raczej skrajny, ew olucjonizm w naukach historycznych kazał niedaw no jednem u z najw iększych h istory­ ków francuskich, Marc Bloch, pow ątpiew ać w przydatność tego pojęcia w apa­ raturze m yślow ej historyka. Istotnie, w szelk ie znane origines mają przecież jeszcze dalej w przeszłość sięgające korzenie i nietrudno sp ecjaliście, np. antro­ pologow i, w ykazać zdum iew ająco trw ałe dziedzictw o odległych epok lu d z­ kości w dzisiejszym obliczu człow ieka ziem polskich. A le sceptycyzm u, czy też niechęci do tego dogodnego, zdaniem naszym , term inu, nie podzielam y. W prawdzie taśm a czasu idzie nieprzerw anie, w praw dzie pojaw iające się na niej zjaw iska zm ieniają sw ą postać, ale w yd aje się, że dysponujem y odpow ied­ nim i narzędziam i poznaw czym i, aby chw ytać m om enty najistotniejsze i ro­ zum ieć d ialek tyk ę przem ian. Syn tetyczn y pogląd na dzieje tw orzy się m. in. przez w yszu k iw an ie słupów m ilow ych drogi rozw ojow ej, na której pojaw ia­ ją się now e jakości. Otóż nie da się zaprzeczyć, że są znaki rozpoznawcze, które obejm ują czas w yjściow y historii państw a i narodow ości polskiej; po w y ­ pełnieniu się tego czasu now e zjaw iska stają się całk ow icie w idoczne, odróż­ niając się od zam kniętej epoki poprzedniej.

W ynika stąd, że z a k r e s c h r o n o l o g i c z n y badań nad początkami P olsk i w ym aga rozpoznania. W ydaje się, że w ieku ad quem trzeba szukać tam, gdzie widoczność jest stosunkow o najlepsza, gdzie na skutek obfitszego po­ św iadczenia źródłow ego zjaw iska w ystępują w ostrym św ietle. Pozw ala to na ich zbadanie całkow ite, nie tylk o w kontekście ich czasu ale także w zw iązku ze stanem poprzedzającym , który często da się jeszcze odczytać. Za czas pełni polskiego w czesnego średniow iecza przyjąć trzeba w iek XII, okres burzliw ego rozw oju, który zapow iada przetw orzenie, ale ma jeszcze w sobie w iele elem en ­ tów gospodarki i kultury początku społecznego i państw ow ego, odziedziczo­

(4)

nych po epoce B olesław ów . Od czasu głośnej wśród historyków dyskusji nad podstaw am i genezy społeczeństw a średniow iecznej Polski, przeprowadzonej w roku 1881, zw yciężył realistyczny pogląd Stanisław a Sm olki o pożytku b a­ dań rekrogresyw nych, w ychodzących w łaśn ie z XII w ieku w stecz, nie u ch ylają­ cych się od rekonstrukcji w cześniejszych stosunków , z pomocą bogatego zasobu źródeł tego stulecia. Dziś, gdy stoim y nad otw artym i w ykopam i sta ­ now isk archeologicznych, rów nież ten okres najczęściej stanow i najtreściw szą w arstw ę k u ltu ry polskiej przed jej przem ianam i u szczytu gospodarki czyn ­ szow ej. R ozkw it sztuki rom ańskiej, pośw iadczony Gnieznem i Strzelnem , Wro­ cław iem i K rakow em , a od niedaw na znakom itym i św iadkam i pom yślności artystycznej W iślicy, w ychodzi z gleb y dobrze przeoranej prądami id eow ym i XII w iek u , ferm entacją kulturalną, społeczną i polityczną, ożyw ioną d ziałal­ nością w si, targów , podgrodzi i m iast polskich. Jednocześnie olbrzym ia w ię k ­ szość w ytw orów k u ltu ry m aterialnej w ykazuje w ysok i stopień rozw oju form m iejscow ych sięgających jak w idzim y, schodząc w dół w arstw k u l­ turow ych naszych w yk op alisk , znacznie w cześniej, w w iek X, IX i jeszcze dalej. Podobnie, znane ze źródeł pisanych, szczegóły urządzeń dw oru k siążę­ cego lub okazały poczet nazw różnych grup ludności zależnej są także palim - psestem zapisanym często nową, X II-w ieczną treścią, palim psestem przecież m ożliw ym do odczytania rów nież w zakresie starszych, zaw artych w nim inform acji.

D yskusja nad książęcym i osadami służebnym i, nad narocznikam i, nad askrzy- p tycjam i, żeby w y m ien ić tylko ostatnie tem aty studiów nad ustrojem spo­ łecznym w czesnofeudalnej P olski i genezą jej k lasy chłopskiej, pokazała, że w ychodząc z m ateriału XII w ieku, a naw et późniejszej daty, można w cale pe­ w ną ręką sięgnąć w pom rokę otaczającą budow ę zrębów państw ow ości p ia sto w ­ skiej. D okoła W iślicy np. rozłożyły się w sie o nazw ach takich jak: K ob yln ik i, W iniary, Sk otn ik i, Ł agiew n ik i, Owczary, K onary, Żer(d)niki, Św inary, Szczyt­ niki, Grotniki; studium ich rozm ieszczenia w skali ogólnopolskiej (nazwy te w ystęp u ją także w innych dzielnicach), w ykazało ich zw iązek z grodam i P olsk i średniow iecznej. Bliższa analiza ich fu n k cji gospodarczych nasunęła dom ysł o ich znaczeniu w organizacji zaopatrzenia grodów książęcych w dobie poprzedzającej ów rozkw it X II-w ieczny rzem iosła i w ym ian y tow arow o-p ie- niężnej. A nalogia czeska i m orawska każe przypuszczać, że m am y tu do czy ­ n ienia z fragm entem przem yślanego planu ekonom icznego bardzo w czesnej daty, najpew niej z w iek u X, kiedy rozbudowa aparatu w ładzy politycznej w scalonym p aństw ie polskim poszukiw ała sposobów jej utrw alenia w ojsk o­ w ego, gospodarczego, adm inistracyjnego a także kultow ego. Grody b y ły także siedzibam i pierw szych kaplic, staw ianych w ew nątrz grodów i na podgrodziach, a szczęśliw y traf i m etodyczna eksploracja doprowadza dziś w w ielu m ie j­ scach na ślad y ow ej pierw szej przebudow y kraju, jego unow ocześnienia na m iarę w ym agań ow ego czasu.

Jak dalece w głąb sięga przygotow anie tej przebudow y, którą datow ać można dziś w sposób w cale p ew n y na drugą połow ę X wieku? N ie jest tu naszym zadaniem przedstaw ianie dróg pow staw ania pierw szej polskiej m onarchii od gen ezy jej tronu gn ieźnieńskiego począw szy. A le należy wskazać na w ieloraką złożoność sytu acji geograficzno-polityczn ej P olski X w ieku, a w szczególności na odrębną rolę innych, poza P olanam i, ośrodków państw ow otw órczych, m. in. na Śląsku i na Pom orzu, a przede w szystk im na obszarze W iślan. B ada­ nia p odjęte z w yraźnym opóźnieniem w stosunku do lepiej nam już dziś

(5)

znanego pasa środkow ego ziem polskich, ale kontynuow ane dziś w szlachetnej em ulacji, z zapałem i pow odzeniem , przez środow iska archeologiczne krak ow ­ skie i w arszaw sk ie, badania te przynoszą od paru lat w y n ik i bez przesady rew elacyjn e. Pokazują nam inność kulturalną obszaru południow ego, jej od­ m ienne tradycje np. w gospodarce, w dziedzinie obrotu kruszcow ego, lub dziejów narzędzi rolniczych, a jednocześnie naw iązują do przekazów pisanych IX i X w iek u , które od daw na pouczały o odrębnych w ysiłk ach politycznych, rejestrow an ych tu przez obcych obserw atorów . Tu także, przez w yraźne n a­ w iązania głów n ych ośrodków osadniczych w czesnego średniow iecza do podob­ nych skupień już w p ierw szych w iekach n. e. przez przetrw anie niektórych technik w ytw órczych sięgam y do historii starożytnej, jako do poprzedniego etapu rozw ojow ego. Narzuca się on jako niezbędny punkt w y jścio w y dla coraz w iększej liczb y problem ów u jaw nianych w toku dyskusji nad podstaw am i g o ­ spodarczym i i społecznym i późniejszej Polski. Specjalna rola tegoż obszaru w dobie m igracji słow iań sk ich i obcych najazdów V—VII w. zaczyna się także zarysow yw ać w badaniach, m ających na celu rekonstrukcję historii politycznej i etnicznej tego ciem nego lecz decydującego w w ielu spraw ach, okresu.

Niech mi w oln o będzie uzupełnić jeszcze dotknięty już z a k r e s g e o g r a ­ f i c z n y badań nad genezą P o lsk i paru uw agam i. R ów nom ierne studium geo- graficzno-historyczn e za pom ocą w szelkich dostępnych m etod c a ł o ś c i obszaru m acierzystego P olsk i jest postulatem zrozum iałym , aczkolw iek jesz­ cze czekającym na pew n ą koordynację w ysiłk ów . Trzy regiony w czesnośred­ niow iecznego środow iska geograficznego Polski: pas pom orski, pas środkow y i pas połu d n iow y, w m iarę zagęszczania się sieci badań archeologicznych ujaw nią w ie le zagadnień w cześniejszej ich historii, co um ocni chyba tylko nasze uznanie dla budow niczych w ielk iego państw a polskiego, posługujących się tak n iejed n olitym , m im o całą bliskość etniczną i geograficzną, m ateriałem społecznym i przyrodniczym . W iele spodziew ać się można po pogłębieniu badań region aln ych aż do stopnia szczegółow ości topograficznej. Dotychczasow e próby — biskupiń ska, łęczycka i częściow o też w iślick a — p ostaw iły w no­ w ym św ie tle zagadnienia osadnictw a w iejsk iego w obrębie n iew ielk iej jed ­ nostki m orfologicznej. N ie trzeba tłum aczenia, ile podstaw ow ych k w estii, do­ tyczących w sp óln oty terytorialn ej opola, form osadnictw a i eksploatacji w a ­ runków przyrodzonych zostanie poddanych rew izji. Jest jednak także inny aspekt geograficzn y badań, prow adzonych dziś przez nauki historyczne w P o l­ sce. Chodzi m ia n o w icie o ich tło pow szechne, o odgrodzenie się od partyku­ laryzm u, rzekom ej w yją tk o w o ści naszych spraw przez otw arcie okna na św iat ów czesnych analogicznych prób i osiągnięć kulturalnych i politycznych. Nie ma problem u z dziedziny k u ltu ry polskiej, który by dał się rozwiązać bez szybkiego od n iesien ia do spraw podobnych wśród sąsiadów bliższych i dal­ szych: R usi i B izancjum , Czech, N iem iec, Francji i W łoch, czy Skandynaw ii. Po w ie lu dośw iadczeniach jesteśm y dziś lepiej uzbrojeni m etodycznie w d zie­ dzinie badania w p ły w ó w , oddziaływ ań i w spółzależności. P róbujem y coraz dokładniej integrow ać zjaw isk a, na pierw szy rzut oka zaskakujące sw oją inno­ ścią, w strukturę m iejscow ego procesu historycznego, który w ytw arzał okre­ ślone potrzeby i określone w arunki ich recepcji.

D otykam tu z a k r e s u r z e c z o w ' e g o podjętych badań spraw y n a jg łę ­ biej tk w iącej w tych przekształceniach, które nauka polska, hum anistyka polska, przeszła, czasem nie bez bolesnych dośw iadczeń i może naw et pew nych strat, ale przecież w sposób, który ją całkow icie unow ocześnił, tworząc z niej

(6)

coraz bardziej cenionego partnera dyskusji m iędzynarodow ych i przedsięw zięć o bardzo szerokiej sk ali zarów no m etodologicznej jak i erudycyjnej. N ie w y ­ starcza nam zup ełn ie lista książąt i królów jako klucz historii; zdarzenia polityczne, n aw et najw ażniejsze, psychologizm ich m otyw acji lok u jem y w p ra w ­ dzie może nieco w yżej, ale m am y oczy jeszcze szerzej otw arte na zjaw iska m a­ sowe. Interesuje nas historia o długim oddechu, dzieje przekształceń stru k tu ­ ralnych, a w szczególności źródła ich dynam iki. Jednocześnie w każdym zja­ w isku szukam y w ielo w a rstw o w eg o osadu całego procesu historycznego od sfery gospodarczej i społecznej po polityczną i kulturalną. H istoria stała się trudniejsza.

Cóż stąd w y n ik a dla badań początków „spraw y n arod ow ej”, jak rzecz określił Joachim L elew el?

Narzuca się przede w szystk im potrzeba rozbudow y aparatu p ojęciow ego a za­ razem kw estionariusza, który staw iam y przed sobą pam iętni zasady, że m ateriał badaw czy gotów jest nam odpow iedzieć na pytan ia pod w arunkiem , że się mu je postaw i. W iele dziesiątków lat upłynęło na pracow itym i pożytecznym zbiera­ niu i opisyw aniu num izm atów , zanim , nie dalej niż la t 8— 10 tem u sform u łow a­ no k w estię, czy opracow anie skarbów m onet i kruszców w czesn ośred n iow iecz­ nych potrafi nam ośw ietlić zakres upieniężnionej sfery obiegu tow arów w w ie ­ ku IX , X i XI. W iele stu leci oglądało dzieła sztuki in teresu jącego nas okresu jako obiekty k u ltow e, w iele dziesięcioleci jako ciek aw e zabytki starożytności; od niedaw na p otrafim y rozgryzać ich form ę i treść zarów no jako realizację poglądów estetyczn ych jak i w ażkie św iad ectw a m entalności ludzkiej w jej zm iennych postaciach.

W ydaje się, że obecnie naczelne zadanie h istoryk ów i archeologów , język o­ znaw ców , historyków sztuki i architektury m ożna by określić jako rozpoznanie struktury i dynam iki procesu w ytw arzającego naród i państw ow ość polską. Jeżeli znam y z grubsza już jego chronologię, to dopiero od n iew ielu la t um iem y kierow ać dociekania w stronę obiecującą n a jw ięcej, gdy idzie o u jaw n ien ie czynników spraw czych tych przem ian społecznych, które zd ziałały, że nowa w ięź społeczna typu w czesnofeudalnego objęła ludzi i ich czyny. Rzecz staje się jasna w św ie tle w cale nie tylko teoretyczn ych założeń, ale praktyki badaw czej, że strona ta to złożona dziedzina badań stosunków produkcji, spo­ sobów społecznych w ytw arzania dóbr m aterialnych, tech n ik i postępu sił w y ­ tw órczych o zróżnicow anym , w czasie i przestrzeni, tem pie. Tam poszukujem y najgłębszych bodźców przem ian, które od zw iercied liły się w różnych sferach procesu historycznego. Poszukiw ania archeologów i h istoryk ów p osu n ęły po­ w ażnie naprzód naszą w iedzę w zakresie h istorii k u ltu ry m aterialnej n aj­ w cześniejszej Polski. N ajdaw niejsze rolnictw o i hodow la, górnictw o i h u tn ic­ tw o, szeroki zestaw rzem iosł — stan ęły dziś w n ow ym św ietle , pokazując burzliw e narastanie podstaw gospodarczych rodzim ego rozwoju.

Na porządku dziennym naszej nauki stają także procesy adaptacyjne wobec tych głębokich zm ian, zachodzących w różnych dziedzinach życia społecznego. Zm iany te należą do rodzim ych przejaw ów b u d ow y now ego typu w ięzi m iędzy ludźm i, m im o że znane w socjologii k u ltu ry zjaw isk o d yfu zji w prow adza czasem , naw et w sposób przem yślany, elem en ty obce, asym ilow an e w ie lo ­ stopniow o i w różnym w ym iarze, jak to przede w szystk im w idoczne jest w dziejach recepcji chrześcijaństw a. Struktura w ięzi sp ołeczn ej, od w spólnot rodow ych i terytorialnych po narodziny układu feu d aln ego i jego um ocnienie się, są dalszym w ażnym tem atem badaw czym , znanym w p raw d zie nie od

(7)

dziś naszej nauce historycznej, ale interesująco odnow ionym w ostatnich latach. Państw o i prawo, organizacje i instytucje, norm y i zw yczaje, mimo znacznej literatury specjalistycznej, pośw ięconej w czesnem u średniow ieczu, czekają na ośw ietlen ie płynące z lepszego rozpoznania całokształtu życia, które te zjaw iska w yw ołało. W reszcie kultura, jej podstaw ow e przem iany w k ie ­ runku rozdw ajania się na nurty dw orski i ludow y, ale także um acniania e le ­ m entów integracyjnych z poczuciem narodowości w łasnej na czele, m entalność i system y ideologiczne, twórczość kulturalna literacka i artystyczna — oto przykładow o przytoczone dalsze problem y P olski najstarszej.

Czy tak zarysow any program historii o drugim oddechu przekreśla nasze zainteresow ania historią zdarzeń, historią polityczną, historią w alk i o w ładzę, historią w alk o niepodległość kraju? O czyw iście rola tego nurtu dziejów po­ zostaje w genezie państw a polskiego w poprzednim w ym iarze, ty le, że rzucona na tło historii zjaw isk i procesów m asow ych nabiera now ego wyrazu, u zupeł­ nia rozum ienie pow iązań m iędzy różnym i sferam i przebiegu historycznego. Jeśli przypisuje się, i słusznie, szeroko rozum ianej historii kultury w agę n a­ czelnego tem atu syntetyzującego dzieje, to w znacznym stopniu te sam e zalety ma historia państw a. A dzieje najstarsze ziem polskich zaw ierają i w tym zakresie niem ało zagadek. Państw o W iślan przynosi nam najstarsze, obok im ion pierw szych książąt gnieźnieńskich, św iadectw a aktyw ności polityków , przyw ódców ów czesnych grup przodujących. Gdy książę W iślan zm uszony do chrztu przez Św iętopełka m oraw skiego pod koniec IX w ieku w Żyw otach M etodego jest anonim ow y, to znam y z im ienia księcia Zachlum ian w Serbii. Michała syna Wysza, którego przodkowie w IX w. ratow ali się ucieczką znad W isły w toku jakichś nieznanych nam w alk politycznych.

Zbierając uw agi nad zakresem badań Polski najdaw niejszej podniesiem y jeszcze, że m ateriał i m etody jego opracow yw ania stają pod znakiem założenia teoretycznego w ielk iej w agi: jedność procesu historycznego jest gwarancją jego poznaw alności z najdrobniejszych śladów , które m ogą, acz w różnym stopniu, odbijać rzeczyw istość m inioną.

I w reszcie jeszcze raz sprawa popularyzacji badań. H istorycy i archeologow ie świadom i są w agi zam ów ienia społecznego, które w ykonują. Nie w ym agajm y jednak od nich co dzień w yników tak rew elacyjnych jak odkrycie posadzki ze sceną figuralną w W iślicy. Od prasy i popularyzacji należałoby żądać w pro­ w adzenia ogółu nie tylko w osiągane rezultaty, ale i w w arunki w arsztatow e nauk historycznych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest ono bowiem nie tylko głównym ośrodkiem znanego na całym świecie, największego regionu winiarskiego, ale i stolicą wielkiego imperium obejmującego ponad 120 ty- sięcy

[r]

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

wać się do organizm u nie tylko drogą pokarm ow ą, lecz także i oddechową, następnie ulega kum ulacji we w szystkich tkankach (również i w tk an ce kostnej),

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

To, co tomistyczny punkt wi- dzenia na moralność pozwala nam powie- dzieć, to to, że w każdej sytuacji, w której się znajdziemy, gdy podejmowane są dane decyzje