• Nie Znaleziono Wyników

Psychologia jak ją widzi Heinrich : behawioryzm przed Watsonem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Psychologia jak ją widzi Heinrich : behawioryzm przed Watsonem"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

, A L E K S A N D R A   G R U S Z K A

U N I W E R S Y T E T J A G I E L L O Ń S K I

Psychologia jak ją widzi Heinrich.

Behawioryzm przed Watsonem

Kurt Danziger (1996) w swoim wystąpieniu na 26. Kongresie Psychologicz- nym w Montrealu rozważa pozornie tylko oczywistą kwestię: czy istnieje jedna i obiektywna wersja dziejów psychologii jako nauki? W jego opinii odpowiedź musi być negatywna, bowiem zarówno to, co zostaje włączone w ramy historii psychologii, jak i to, co zostaje z nich wykluczone, zależy w ogromnym stopniu od poszczególnych historyków tej dyscypliny, a konkretnie od ich narodowo- ści, afiliacji, aktualnych zainteresowań, horyzontów intelektualnych oraz uprze- dzeń. Oznacza to, że linearna, ujednolicona historia psychologii, z jaką mamy zwykle do czynienia w opracowaniach i podręcznikach, jest raczej pewną kre- acją niż lustrzanym odbiciem obiektywnego i dobrze rozeznanego stanu rzeczy.

Zdaniem Danzigera decydującą rolę w krystalizowaniu się jednolitej narracji o dziejach psychologii odegrało znaczne uprzywilejowanie pewnych centrów naukowych w stosunku do innych. Według niego w przeszłości dominowały dwa kryteria faworyzujące konkretne ośrodki oraz aspekty psychologii, które były uwzględniane jako istotne składniki jej historii. Pierwsze kryterium sta- nowiły związki autora z daną dziedziną psychologii, nierzadko prowadzące do przypisania jej centralnej, jednoczącej roli i zastąpienia historii całej dyscypli- ny dziejami tej wyróżnionej części. Im bardziej znaczący i wpływowy był autor takiej, a nie innej wizji psychologii jako nauki, tym bardziej status tej zapropo- nowanej przez niego wersji jej historii zdawał się niewątpliwy. Jako przykład Danziger podaje napisaną przez Edwina G. Boringa (1950) Historię psychologii eksperymentalnej, w której wszystko, co nie jest bezpośrednio związane z roz- wojem i wzmacnianiem wyróżnionego w tytule aspektu, zostało pominięte bądź w najlepszym razie uznane za peryferyczne, mniej znaczące.

Jeszcze jednak ważniejszym powodem każącym pisać dzieje psychologii w określony, tendencyjny sposób okazuje się zróżnicowanie psychologii wy- nikające z różnorodnego rozwoju tej dyscypliny w obrębie różnych tradycji

(2)

narodowych. Jest to moment kluczowy, bowiem, jak zauważa Danziger (1996), ustanowienie psychologii jako odrębnej nauki natrafiało na opór w licznych ośrodkach akademickich na całym świecie z jednym wszakże wyjątkiem: w USA powitano ten fakt z powszechnym zadowoleniem, czego skutkiem psychologia rozwijała się w ubiegłym stuleciu w Ameryce z dynamizmem, którego próżno szukać gdzie indziej. Sprzyjały temu dodatkowo dominująca gospodarcza i po- lityczna rola USA w skali globalnej oraz to, że w pierwszej połowie XX wieku Europa była widownią wojen, zawirowań ekonomicznych oraz innych trudności opóźniających rozwój nauki w znacznym stopniu. W związku z tym:

Amerykańskie podręczniki historii psychologii mogły ignorować praktycznie nie- mal wszystko, co pochodziło spoza USA, i nadal ze sporą dozą słuszności twierdzić, że przedstawiają nie dzieje psychologii amerykańskiej, lecz historię psychologii jako takiej. Inne narracje oparte na kluczu narodowym musiały pogodzić się ze swoim co najwyżej lokalnym statusem (Danziger, 1996, s. 2).

To właśnie ta rozbieżność między tempem i skalą rozwoju psychologii ame- rykańskiej a postępem innych ośrodków, w których dyscyplina ta natrafiła na mniejszy entuzjazm – w związku z czym jej rozwój nie przebiegał tak spekta- kularnie – ustanowiła i utrwaliła na dziesięciolecia podział na centrum i pe- ryferie. Jednakże metafora naukowego centrum i naukowych peryferi ma nie tylko geograficzny charakter (co jest widoczne na pierwszy rzut oka), ale także (co jest znacznie trudniejsze do dostrzeżenia), odnosi się do kwestii metodo- logicznych, merytorycznych i ogólnoteoretycznych (również metateoretycz- nych). Pociąga ona bowiem za sobą określone wyobrażenie o tym, jak powin- ny wyglądać zarówno wewnętrzna struktura danej dyscypliny wiedzy, jak i jej najważniejsze elementy składowe. Przy czym peryferiom przypisuje się za- zwyczaj mniej znaczący wkład, który bywa mocno uwarunkowany lokalnymi wpływami społecznymi, podczas gdy centrum jest przedstawiane jako dome- na wartości uniwersalnych czy wręcz ucieleśnienie racjonalności jako takiej (Danziger, 1996; por. też Brock, 2006). Zazwyczaj także, jak dowodzi historia, ośrodki peryferyczne nie posiadają odpowiednich zasobów i możliwości, aby prowadzić badania podstawowe ustalające fundamentalne prawa i zależności stanowiące rdzeń danej dyscypliny. Pozostaje im zatem tylko podporządkowa- nie się i uznanie standardów ustalonych w naukowych centrach i co najwyżej badanie, jak uniwersalne prawa i metody badawcze wypracowane w tych cen- trach będą uzmienniane w lokalnych kontekstach. Wysiłki i dorobek lokalnych ośrodków są w takim podejściu notorycznie niedoceniane, a one same stają się na lata ofiarami ograniczenia przez czynnik, który – przywoływany zresz- tą przez Danzigera – Roger Smith (1988) nazywa „pożyczoną świadomością”

(metodologiczną i merytoryczną).

(3)

Jak twierdzi kanadyjski badacz, model jednego centrum i wielu peryferi ulega jednak od pewnego czasu znaczącemu osłabieniu, za co z jednej stro- ny odpowiada wzrost znaczenia ośrodków badawczych spoza USA, a z dru- giej podział psychologii na wiele różniących się od siebie subdyscyplin oraz jej coraz większe metodologiczne zróżnicowanie, którego przejawem jest choćby akceptacja dla strategii badawczych wcześniej nieuznawanych w postępowa- niu naukowym. Wydaje się zatem, że pojawia się korzystny czas i miejsce na to, aby uzupełnić monocentryczną historię psychologii – znaną z klasycznych podręczników i opracowań – o jej wersje policentryczne, uwzględniające spe- cyficzny lokalny kontekst.

Niemniej takie próby niejako w samym punkcie wyjścia są narażone na spore trudności. Danziger zwraca uwagę na dwie pokusy czyhające na dziejopisa psy- chologii, chcącego uniezależnić jej historię od specyficznego amerykańskiego centrum i uwzględnić wkład oraz znaczenie pomniejszych ośrodków. Pierwsza z nich to próba zreferowania historii psychologii jako historii modernizacji, czyli unaukowienia psychologii według pewnego abstrakcyjnego modelu stawania się coraz bardziej naukową. Wydaje się, że najbardziej pasującą do tego ilustra- cją jest przedstawiona przez Jacoba R. Kantora (1942/2000) propozycja ujęcia dziejów psychologii jako procesu stawania się psychologii coraz bardziej beha- wiorystyczną. Wiele wskazuje jednak na to, że przypuszczalnie nie da się opisać dziejów psychologii jako klarownego marszu od koncepcji przednaukowych do naukowych, nie popadając przy tym w znaczną arbitralność. Niezależnie od tego, że naukowość bądź nienaukowość jakiegoś sposobu uprawiania myśli psy- chologicznej (a także psychologii) mogą przecież podlegać dyskusji, to jeszcze dodatkowo „nie istnieje nic takiego jak abstrakcyjny-modernizm-w-ogólności, który przenika wszystkie poszczególne kultury lokalne” (Danziger, 1996, s. 4), bowiem każda z nich realizuje swoją własną, partykularną wersję modernizmu (co widać szczególnie, kiedy się weźmie po uwagę choćby modernizmy spoza kultury euroamerykańskiej).

Druga pokusa z kolei polegałaby na idealizacji i/lub romantyzacji lokalnych ośrodków, podkreślaniu ich niedostrzeżonych zasług, nobilitacji niedocenione- go wkładu. Odrzucając obydwie te drogi, Danziger postuluje skoncentrowanie się nie na „zaściankowych wizjach”, lecz na zmieniających się wzajemnych rela- cjach między znaczącymi ośrodkami, w ramach których doszło do ukonstytu- owania się takiej psychologii, jaką znamy współcześnie, przy czym centralnym problemem staje się w jego ujęciu kwestia migracji intelektualnej, rozumiana przede wszystkim w odniesieniu do idei, teorii oraz społecznej praxis. Danziger dookreśla swoją propozycję w postaci serii intrygujących pytań:

Co się dzieje z psychologicznymi pojęciami, teoriami czy procedurami, kiedy po- dejmowane są próby ich przeszczepienia? Dlaczego niektóre z nich okazują się

(4)

znacznie lepszymi podróżnikami niż inne? Jakim sposobem ta podróż je zmienia, czasem wręcz w stopniu uniemożliwiającym ich rozpoznanie? Dla kogo okazują się użyteczne i dlaczego? Można się tu powołać na wiele historii transferu skuteczne- go, ale także na liczne, nierzadko znacznie bardziej pouczające, przypadki niezro- zumień, błędnych tłumaczeń, całkowitego braku zrozumienia czy wręcz wrogości (Danziger, 1996, s. 4–5).

Powyższy cytat wydaje się dobrym punktem wyjścia do dokonania sui gene- ris eksperymentu myślowego i zaprezentowania takiej nieudanej „transplanta- cji” z gruntu europejskiego na grunt amerykański, chociaż już w punkcie wyjścia można się zastanawiać, czy kategoria „przeszczepienia” nie jest tu użyta mocno na wyrost. Aby bowiem do niej doszło, obiekt przeszczepiany – tu: pewna pro- pozycja uprawiania psychologii jako nauki – musi zostać, po pierwsze, w ogóle zauważony, a po drugie, „zakwalifikowany” do takiej procedury. W opisywanym wypadku problem polega na tym, że spełnienie bądź niespełnienie obydwu tych warunków mogą być bardzo trudne, a prawdopodobnie nawet niemożliwe do jednoznacznego ustalenia. Z uwzględnieniem wszystkich możliwych zastrzeżeń warto się jednak podjąć tego zadania, wzmiankowana propozycja wydaje się bowiem jedną z najwcześniejszych i całościowych, a przy tym niezwykle atrak- cyjnych propozycji uprawiania psychologii jako nauki w sposób, który później dominował w całym niemal XX wieku, a co więcej, czytelnik amerykański, czy szerzej: anglojęzyczny, został o jej istnieniu poinformowany, i to w piśmie, któ- rego ranga i wpływowość nie podlegają dyskusji.

Oto w 62 numerze Nature (Book Review, 1900) ukazało się krótkie omó- wienie dwóch książek Władysława Heinricha (1869–1957), polskiego psycho- loga eksperymentalnego, historyka filozofii i pedagoga, który przez całe swe naukowe życie był związany z Uniwersytetem Jagiellońskim w Krakowie. Re- cenzja była nader przychylna – autor określił bowiem prace Heinricha jako

„dobrze przemyślane, spójne przedstawienie orientacji psychologicznej, która jest pod wieloma aspektami atrakcyjna” (Book Review, 1900, s. 245) – a co wię- cej, zestawiając je z inną recenzowaną, amerykańską książką (Anoutlinesketch:

psychology for beginners, Hirama M. Stanleya), z bólem skonstatował, że bar- dzo odbiega ona swą zawartością i jakością od publikacji polskiego badacza1. Z perspektywy czasu uderza szczególnie to, że z recenzji nie wynika w sposób wyraźny, iż jedna z omawianych prac Heinricha – Zur Prinzipienfragen der Psy- chologie (1899) – zwłaszcza w swych końcowych partiach, jest swego rodzaju manifestem naukowym, a ściślej, oryginalną i dobrze uzasadnioną propozycją

1 „Przejście od kompetentnej i przemyślanej pracy Heinricha do tak rozwlekłego i rozczaro- wującego kawałka pop-psychologii, jakim jest esej Stanleya – jest bolesne” (Book Review, 1900, s. 245).

(5)

uprawiania psychologii, wprawdzie niewykraczającą swym charakterem poza poziom zarysu, ale jednak spójną i wartą rozważenia.

Wydaje się, że praca ta powinna była odegrać w dziejach psychologii znacznie ważniejszą rolę niż tylko bycie przedmiotem szkicowego omówienia w choćby najbardziej prestiżowym czasopiśmie naukowym. Można ją bowiem potraktować jako nowatorski projekt uprawiania psychologii, pod którym, z niewielkimi tylko zastrzeżeniami, mogliby się podpisać późniejsi klasycy behawioryzmu. Choć powstał on w czasie, gdy dominująca świadomościo- wa psychologia pochłonięta była dyskusjami nad wrażeniami i wartością in- trospekcji (Boring, 1953; Danziger, 1980), a debata między strukturalistami i funkcjonalistami jeszcze się na dobre nie rozpoczęła (por. np. Angell, 1903, 1907/2000; Titchener, 1898/2000, 1899), to zrywał niemal całkowicie z men- talistycznym punktem widzenia, w którego miejsce proponował oryginalny konglomerat fizykalizmu, protobehawioryzmu i sensualizmu, za swój główny przedmiot mający ludzkie zachowanie. Niestety, czy to z powodu tego, że jego książka wydana była po niemiecku, czy też dlatego, że swój projekt psychologii naukowej sformułował zbyt wcześnie – i nie zyskał on wtedy żadnego odze- wu – Heinrich nie figuruje w podręcznikach jako ważny współtwórca jednego z najważniejszych prądów myślowych w psychologii XX wieku. Najwyraźniej świat naukowy nie był gotów na przyjęcie programu tak radykalnie odbiegają- cego od dualistyczno-introspekcyjnych przyzwyczajeń typowych dla większości ówczesnych psychologów. Zdawał sobie zresztą z tego sprawę sam Heinrich, trzeźwo oceniając sytuację: „[n]iewielka jest moja nadzieja, że podana w za- kończeniu metoda psychologii spotka się ze szczególnym uznaniem. Mnie wy- daje się ona jedynie słuszna” (Heinrich, 1899/1988, s. 31). Zapowiadał jednak, że w przyszłości przeprowadzi serię badań, „w których zostanie udowodniona praktyczna użyteczność podanego sposobu ujmowania zagadnień” (Heinrich, 1899/1988, s. 31). Dostarczaniu argumentów na rzecz powyższej tezy poświęcił całe swoje życie. Wydaje się, że ponad sto lat po publikacji klasycznego teks- tu Johna B. Watsona (1913/2000) i ponad pięćdziesiąt lat po tym, jak Burrhus F. Skinner (1963/2000) w Pół wieku behawioryzmu podsumował osiągnięcia tego wpływowego nurtu w psychologii i filozofii nauki, szerzej nieznane dzie- ło Heinricha zasługuje na życzliwe przypomnienie.

Warto jednak zacząć od konstatacji, że Władysław Heinrich nie jest na ro- dzimym gruncie postacią obcą czy zapomnianą. Znany jest przede wszyst- kim jednak nie jako teoretyk czy metodolog, lecz organizator nauki – oddany rzecznik psychologii eksperymentalnej oraz założyciel pierwszego laborato- rium psychologicznego na ziemiach polskich, a więc ktoś, kogo można by za- sadnie określić mianem rodzimego odpowiednika Wilhelma Wundta (por.

Pieter, 1972; Szewczuk, 1988; Stachowski, 2000; Rzepa, Dobroczyński, 2009).

Do jego ważnych zasług należy zaliczyć także powołanie Katedry Pedagogiki,

(6)

a następnie – Katedry Psychologii Pedagogicznej (od 1929 roku kierował nią Stefan Szuman) oraz Naukowego Towarzystwa Pedagogicznego. Nie należy też zapominać, że od 1923 roku Heinrich był przez piętnaście lat redaktorem na- czelnym ważnego rodzimego periodyku – Kwartalnika Filozoficznego, wokół którego udało mu się zgromadzić znaczących współpracowników i autorów (por. Pieter, 1972; Stachowski, 2000; Rzepa, Dobroczyński, 2009).

Od początku swej działalności Heinrich był postacią łączącą różne orien- tacje teoretyczne i badawcze, na pozór dość odległe od siebie, z jednej strony bowiem pociągały go nauki ścisłe, z drugiej – psychologia i historia filozofii.

Przy czym podkreślić należy, że jego dość rewolucyjne na owe czasy rozumie- nie psychologii lokowało ją zdecydowanie bliżej bieguna przyrodniczego niż filozoficznego, choć na takie, a nie inne jej umiejscowienie decydujący wpływ miał zapewne jego nauczyciel filozofii – słynny współtwórca empiriokryty- cyzmu Richard Avenarius2. Właśnie pod jego kierunkiem, jako zwieńczenie swoich studiów filozoficznych w Zurychu, Heinrich napisał i obronił dyser- tację doktorską. Pierwsza z omawianych w Nature książek była rozszerzoną wersją tego doktoratu opublikowaną pod tytułem Diemoderne Physiologische Psychologie in Deutschland. Eine historisch-kritische Untersuchung mit beson- derer Berücksichtig ung des Problems der Aufmerksamkeit (1895). Po powrocie do kraju Heinrich podjął pracę asystenta w Katedrze Fizyki Doświadczalnej UJ i niemal od razu ujawnił swe zainteresowania psychologią eksperymentalną, przeprowadzając prekursorskie badania nad wrażeniami. Komunikat na ich te- mat został zamieszczony w sprawozdaniach Akademii Umiejętności w Krako- wie za rok 1898 i stał się pierwszym na terenie Polski doniesieniem dotyczącym psychologii eksperymentalnej (Szewczuk, 1988; Rzepa, Dobroczyński, 2009).

Od początku swego pobytu w Krakowie Heinrich zabiegał o utworzenie pracowni psychologii eksperymentalnej. Plan powiódł się przy wydatnej po- mocy profesora fizyki, Augusta Wiktora Witkowskiego (Heinrich był w latach 1897–1900 jego asystentem), późniejszego rektora Uniwersytetu Jagiellońskie- go. W spisie wykładów z roku akademickiego 1903/1904 znajdujemy informa- cję o pracowni wraz z adnotacją, że pozostaje ona „pod kierunkiem i dozorem doc. dra W. Heinricha” (Szewczuk, 1988, s. 8). Tym samym Heinrich stał się twórcą pierwszego polskiego ośrodka psychologii doświadczalnej, którym kie- rował do 1911 roku, kiedy to – co jest paradoksem historycznym, a także swo- istym signum temporis – po otrzymaniu tytułu profesora zwyczajnego przejął Katedrę Filozofii po księdzu Stefanie Pawlickim, największym przeciwniku powołania laboratorium psychologii doświadczalnej. Odtąd Heinrich rozwijał

2 W Nature czytamy o Heinrichu: „Autora można scharakteryzować jako ucznia Avenariu- sa z odjęciem metafizyki swego mistrza” (Book Review, 1900, s. 245).

(7)

swoje zainteresowania zarówno jako psycholog eksperymentator, jak i historyk filozofii. Z jednej więc strony prowadził wiele badań, których wyniki systema- tycznie publikował wraz ze swoimi współpracownikami, czego zwieńczeniem było ogłoszenie dwóch tomów Travaux du Laboratoire de Psychologie Experi- mentale de l’Université de Cracovie w słynnej francuskiej oficynie wydawniczej Alcan (Heinrich, 1923, 1938). Z drugiej strony, co w kontekście tego opraco- wania ma znaczenie szczególne, Heinrich ogłaszał liczne prace filozoficzne, w których często poruszał zagadnienia metodologiczne oraz naukoznawcze (1901, 1907/1988, 1914, 1925, 1930).

Wszystko jednak wskazuje na to, że z perspektywy dalszych dziejów psycho- logii największą zasługą krakowskiego badacza było sformułowanie nader ory- ginalnego programu jej uprawiania, który został przedstawiony w drugiej z prac omówionych w Nature, a mianowicie w Zur Prinzipienfragen der Psychologie (Heinrich, 1899). Aby dostrzec doniosłość publikacji Heinricha i móc w pełni docenić jej nowatorski charakter, warto dokładniej scharakteryzować zawarte w niej tezy, a niektóre z nich dodatkowo zestawić z późniejszymi o czternaście lat postulatami manifestu behawiorystycznego Johna B. Watsona (1913/2000).

Praca Heinricha jest krótka, jeśli jej objętość rozpatrywać w relacji do standar- dów publikacji o charakterze książkowym (pierwsze szwajcarskie wydanie liczy mniej niż osiemdziesiąt stron), charakter prezentowanych w tekście rozumowań każe ją jednak potraktować jako raczej długi artykuł, który składa się z rozbu- dowanego wprowadzenia teoretycznego oraz syntetycznej konkluzji, mającej wyraźnie charakter manifestu (wiele sformułowań wręcz narzuca skojarzenia z tekstem Psychologia jak ją widzi behawiorysta). W pierwszej, przygotowaw- czej części, Heinrich prowadzi wielowątkowe rozważania nad pojęciami przy- czynowości fizycznej i psychicznej, które czytelnikom nieobeznanym z fizyką oraz filozofią nauki mogą się jawić jako nieco ezoteryczne. Niemniej konkluzje, do których dochodzi, okazują się nader interesujące, a służą mu następnie do podbudowania własnej propozycji metodologicznej. Przede wszystkim Heinrich utrzymuje, że postulowane przez wielu psychologów istnienie „osobnej” przy- czynowości psychicznej – a więc twierdzenie, jakoby jedne zjawiska psychicz- ne powodowały powstanie innych zjawisk psychicznych lub na nie w specjalny sposób oddziaływały – jest nie do utrzymania w świetle paralelizmu psychofi- zycznego oraz zasady zachowania energii:

wyodrębniona psychiczna przyczynowość staje się po prostu niemożliwa. Ponieważ szereg fizyczny jest w całości fizycznie określony, to i przebieg tego, co psychiczne, musi być w całości określony stosownie do założonego jednoznacznego przyporząd- kowania. Jeżeli chciałoby się „psychiczne” uporządkować w jego przebiegu za po- mocą specjalnych praw przyczynowych, to musiałoby się z konieczności przerwać przyczynowość fizyczną (Heinrich, 1899/1988, s. 51).

(8)

Co więcej, psychika i świadomość, jako następcy substancjalnej duszy, z któ- rej zachodnia nauka i filozofia dawno już zrezygnowały, okazują się zupełnie niewspółmierne w swej zdolności do bycia przedmiotem obiektywnych badań w porównaniu z obiektami i procesami o fizycznym, a także i fizjologicznym charakterze. Heinrich konstatuje, że w jego czasach właściwie każda psycholo- gia roszcząca sobie prawa do bycia nauką przyrodniczą uprawia w najlepszym razie psychofizjologię, zwykle fizjologię, z pewnością nie potrafi zajmować się samą tylko psychiką. Jest to zrozumiałe, jeśli bowiem porównamy bada- nie fizjologiczne z badaniem psychologicznym, to musimy skonstatować, iż:

„[t]am mamy przed sobą obiekt, którym możemy się zajmować w dowolnych warunkach, dowolnie często; tutaj mamy tylko przemijające przeżycia. Tam mamy trwałe zasady, które są niezależne od wszelkiej filozofii; tutaj wciąż były konieczne metafizyczne założenia” (Heinrich, 1899/1988, s. 62). Dodatkowo Heinrich zauważa, iż nowożytne przyrodoznawstwo doprowadziło do charak- terystycznego subiektywizmu, który, dodajmy od siebie, wspierany był jeszcze przez filozofię Kanta i ówczesną fizjologię (np. w postaci Johannesa Müllera teorii specyficznych energii zmysłowych, por. np. Pongratz, 1967). Oznacza to już nie tylko, że ktoś, kto uprawia introspekcję, zajmuje się badaniem pewnego obiektywnie istniejącego przedmiotu badań z subiektywnej perspektywy (jak to później widział Watson), ale także i to, że sam przedmiot badań, psychika i świadomość stają się domeną subiektywności jako takiej.

O ile zatem Watson odrzuca introspekcję przede wszystkim dlatego, że „ob- serwator” w psychologii introspekcyjnej nie może być kontrolowany (a w rezul- tacie mamy do czynienia z niedającym się uzgodnić „pluralizmem wyników”), o tyle w ujęciu Heinricha sam obiekt badania – świadomość/psychika, z racji swej subiektywnej natury, jest już w punkcie wyjścia całkowicie bezużyteczny.

I kiedy współcześni mu badacze zastanawiali się, czy introspekcja jest (czystą) samoobserwacją – (diereine) Selbstbeobachtung – czy też tylko spostrzeganiem wewnętrznym (innere Wahrnemung, jak chciał Wundt), czy rozgrywa się na- dążnie, czy też może zachodzić tylko po pewnym czasie, stając się retrospekcją (jak postulował Franz Brentano), czy wreszcie dokonujący introspekcji rzeczy- wiście opisuje swoje wewnętrzne stany (Beschreibung), czy też je tylko komu- nikuje (Kundgabe) (por. Boring, 1953; Danziger, 1980), to Heinrich (podobnie jak późniejsi klasycy behawioryzmu) twierdził, że psychologia świadomości, z introspekcją jako główną metodą – to nic więcej jak epistemologicznie śle- pa uliczka:

kiedy postawiono przed psychologią zadanie badania zjawisk świadomości jako subiektywnych przeżyć, tym samym zniesiono faktycznie istnienie obiektywnego stanu rzeczy, który ma być badany. Psychologiczne badanie w tych okolicznościach ograniczyło się do bardziej lub mniej udanego wyliczania subiektywnych przeżyć,

(9)

a wypowiedzi psychologa „wyszkolonego w obserwacji” stają się wówczas tyle samo warte, co wyznania „sentymentalnej duszy” (1899/1988, s. 109).

Jednocześnie cały czas Heinrich stara się wykazać, że nowożytne przyrodo- znawstwo nie jest zainteresowane badaniem substancji, w której zachodzą widocz- ne zmiany, lecz – co wydaje się zgodne z pozytywistycznym rozumieniem nauki tak ważnym dla późniejszych wersji behawioryzmu i neobehawioryzmu – bada- niem samych zmian i relacji między obserwowalnymi zjawiskami. A zatem: „opis jest nowym metodologicznym wymogiem w stosunku do nauk przyrodniczych.

Poznane i opisane ma być nie to, co leży u podstaw zmian otaczającego świata, lecz same zmiany” (Heinrich, 1899/1988, s. 94). Kolejnym poważnym zagrożeniem dla naukowej psychologii jest, zdaniem Heinricha, dualizm, a więc traktowanie człowieka jako złożonego z dwóch – nieprzystających do siebie i sobie przeciw- stawianych – rodzajów tworzywa: „subiektywnej świadomości” i „obiektywnych procesów fizjologicznych”. Tego typu podejścia zawodzą tak długo, jak długo nie zrozumie się, że celem psychologii „jest poznanie człowieka, a nie odkrywanie jego świadomości” (Heinrich, 1899/1988, s. 112). Takie „poznanie” zaś musi brać pod uwagę głównie to, że ludzie są aktywni i działający.

Część pozytywna projektu Heinricha od samego początku opiera się – po- dobnie jak to się dzieje u wszystkich niemal późniejszych klasyków behawio- ryzmu – na przekonaniu, że można badać tylko to, co jest w pewien określony sposób dostępne badaczowi, to znaczy jest dostępne zmysłowo, w sposób in- tersubiektywnie komunikowalny, podlegający kontroli. Heinrich pisze: „[c]zło - wiek, jako składnik otoczenia, jest nam dany obiektywnie w jego zmianach fi- zjologicznych i tylko w takiej postaci. (…) W swoich przejawach psychicznych inny człowiek może być tylko pomyślany, i to przez analogię do nas samych”

(Heinrich, 1899/1988, s. 39). Zatem psychologia jest nauką przyrodniczą, a jej podstawowym celem pozostaje dostarczenie wyczerpującego opisu zachowania człowieka. Poszczególny „człowiek, rozpatrywany bez uprzedzeń, jest w podob- ny sposób dla każdego z nas składnikiem otoczenia, jak każdy inny przedmiot.

Do jego badania można zatem zastosować metodę, jaką stosuje się do badania wszystkich innych przedmiotów” (Heinrich, 1899/1988, s. 106).

W wyniku takiej diagnozy Heinrich dochodzi do niemal identycznych kon- kluzji z tezami zawartymi w słynnym manifeście Psychologia, jak widzi ją be- hawiorysta (Watson, 1913/2000). Dlatego końcowe postulaty, zamykające pod- rozdział zatytułowany Metoda psychologii, warto przytoczyć w całości. Wszak jawią się one jako minimanifest behawiorystyczny, ogłoszony czternaście lat przed wystąpieniem Watsona:

Metoda nauk przyrodniczych, według której pełny, obiektywny opis jest nauko- wo-przyrodniczym sposobem ujmowania, obowiązuje również psychologię. Tutaj

(10)

powstaje specjalne zadanie badania zachowania się człowieka w stosunku do innych ludzi i do całego otoczenia. Przystępując do realizacji tego zadania, nie ma się żad- nych powodów do traktowania otaczającego świata jako mechanicznych, bez jakoś- ciowych procesów. Należy raczej przyjąć, że jest on realny w tej swojej jakościowej różnorodności, w jakiej jest nam bezpośrednio dany. Temu otoczeniu przeciwsta- wiany jest człowiek, którego wypowiedzi i zachowania mają być badane. Jeżeli w ba- daniu stosuje się metodę opisową, to ogólnym zadaniem jest ustalenie stosunków zachodzących między bezpośrednio obserwowanymi procesami. Jeżeli zatem ustali się zmiany otoczenia w ich związkach, zmiany w organach zmysłowych, w układzie nerwowym i wszystkie postacie wyrażania się człowieka, tak jak dane są one w ob- serwacji jako działania lub jako wypowiedzi, jeśli ustali się całokształt ich wzajem- nych stosunków, to zachowanie się człowieka zostaje w pełni poznane, a zadanie psychologii rozwiązane (Heinrich, 1899/1988, s. 116–117).

Co więcej, Heinrich zdaje sobie sprawę z faktu, że człowiek posługuje się językiem, a więc psycholog wykształcony w tradycji świadomościowej powi- nien odnieść ten fakt do danych introspekcyjnych, wiążących się z sensem, znaczeniem. Polski badacz ujmuje jednak język w sposób nader specyficzny.

Otóż według niego wypowiedzi językowych nie należy traktować jako infor- mujących o stanie świadomości wypowiadającego, lecz jako obserwowalne ko- relaty zmiennych neurologicznych i środowiskowych. Wprowadzenie mowy jako mentalistycznie potraktowanej zmiennej pośredniczącej w fizykalny sze- reg przyczynowo-skutkowy to według Heinricha (podobnie widział tę sprawę ponad 60 lat później Skinner, 1963/2000) błąd metodologiczny, a „wypowiedzi słowne muszą być włączone w przyczynowy szereg zmian dających się obser- wować” (s. 115). Pisze o tym następująco:

Obiegowa psychologia (…) wypowiedzi traktuje jako „objaśnienie danych świado- mości”, a wyrywając ze złożonego związku zmiany w układzie nerwowym, prag- nie dowiedzieć się, w jaki sposób „świadomość” wiąże się z układem nerwowym, gdy tymczasem właściwy związek obejmuje: jakościową różnorodność otoczenia, zmiany w układzie nerwowym, wypowiedzi człowieka (Heinrich, 1899/1980, s. 115, w przypisie).

Wiele wskazuje na to, że nie tylko Watson czy Edward Lee Thorndike, ale nawet Donald Olding Hebb i Burrhus Frederick Skinner mogliby się bez prze- szkód podpisać pod większością tych postulatów. Heinrich był jednak myśli- cielem subtelnym i zdawał sobie sprawę z tego, iż „sami jesteśmy obserwa- torami, którzy opisują całe otoczenie” (Heinrich, 1899/1980, s. 117). Oprócz tego jesteśmy przedmiotami dla innych ludzi. Pojawia się tu dość zawikłany problem, który nie pozwala na jednoznaczne przesądzenie, że psychologia jest

(11)

w pełni obiektywną dziedziną nauk przyrodniczych. Tym samym przed psy- chologiem staje trudny problem sformułowania sui generis „zasady nieozna- czoności” w psychologii, a więc „rozpoczyna się zadanie pozostające do roz- wiązania, zadanie określenia stosunku opisującego do tego, co jest mu dane.

Wraz z jego rozwiązaniem będą rozwiązane wszystkie problemy filozoficzne”

(Heinrich, 1899/1980, s. 117).

Warto od razu zauważyć, że propozycja Heinricha jest kanoniczną wręcz eg- zemplifikacją słuszności tezy, którą wielokrotnie tu przywoływany Kurt Danziger stawia w tekście z 1979 roku poświęconym pozytywistycznej krytyce oraz – w jej konsekwencji – odrzuceniu psychologii Wundta. Wykazuje on, że kiedy na prze- łomie XIX i XX wieku psychologowie, tacy jak Oswald Külpe, Edward Titche- ner czy Hermann Ebbinghaus, zaczęli przedefiniowywać psychologię, to czyni- li to w duchu empiriokrytycyzmu Avenariusa i Ernsta Macha, co w rezultacie prowadziło do uznania jej za naukę przyrodniczą, która powinna się poznaw- czo koncentrować na obserwowalnych, peryferycznych procesach ściśle związa- nych z fizjologicznym funkcjonowaniem organizmów (rozumianych zasadniczo na modłę biologiczną). Wundtowski nacisk na sens (teoria rezultant psychicz- nych), jego woluntaryzm i zainteresowanie znaczeniem zostały w tym kontekś- cie potraktowane jako przejaw metafizyki i odrzucone. Danziger stwierdza, że jedną z logicznych konsekwencji takiego stanowiska jest właśnie behawioryzm.

Heinrich, uczeń Avenariusa, jawi się więc jako najbardziej naturalny reprezentant tej anty-Wundtowskiej orientacji, który dodatkowo w swoich tezach idzie znacz- nie dalej niż wymienieni przed chwilą krytycy założyciela laboratorium w Lipsku.

Można powiedzieć, że Heinrich okazuje się pierwszym europejskim behawiorystą au found, w samej swej istocie, nie tylko bowiem postuluje charakterystyczne dla późniejszych inkarnacji behawioryzmu rozumienie psychologii jako przyrodni- czej nauki o zachowaniu, ale także robi to z określonych filozoficznych powodów, powołując się na naukoznawcze tezy drugiego pozytywizmu, przede wszystkim w wydaniu Avenariusa. Jak zaś powszechnie wiadomo, silne związki między róż- nymi wersjami behawioryzmu i neobehawioryzmu a kolejnymi wcieleniami filo- zofii pozytywistycznej stanowiły wyróżniający, rozpoznawczy znak tej, uważanej przecież za specyficznie amerykańską, wersji psychologii.

W tym momencie nasuwają się najistotniejsze pytania. Czy pracę Heinricha mogli przeczytać amerykańscy behawioryści, a w szczególności Watson? Wie- my, że temu ostatniemu nieobcy był język niemiecki, gdyż cytował on prace napisane w tym języku w swoich tekstach. Czy zatem krótkie omówienie w Na- ture było wystarczająco zachęcające, aby skłonić go do zapoznania się z propo- zycją polskiego psychologa? Czy z tego omówienia można wywnioskować, że rozważania Heinricha mają charakter co najmniej protobehawiorystyczny, jeśli już nie czysto behawiorystyczny? Trudno odpowiedzieć na to pytanie jedno- znacznie. Z jednej strony recenzent zauważa, że Heinrich jest zainteresowany

(12)

przede wszystkim fizykalnymi aspektami ludzkiego zachowania, co prowadzi go do eliminacji świadomości z zakresu psychologii i koncentracji na ustaleniu relacji między zmianami w środowisku i odpowiadającymi im zewnętrznymi reakcjami. Można przypuszczać (oczywiście, w całkowicie hipotetyczny sposób), że uwaga tego rodzaju powinna być dla Watsona nader zachęcająca do lektury książki Heinricha. Jednak, z drugiej strony, takie wykluczające świadomość sta- nowisko wydaje się recenzentowi co najwyżej osobliwe, w komentarzu bowiem stwierdza, że przywodzi ono na myśl sytuację „grania Hamleta z pominięciem roli Hamleta” (Book Review, 1900, s. 245). Jeśli zaś chodzi o Watsona, to, nie- stety, wiadomo tyle tylko, że starannie zatarł on ślady po swym życiu intelektu- alnym: spalił bowiem wszystkie osobiste papiery, zapiski oraz listy, a zachował tylko odbitki własnych prac naukowych, co dla badacza dziejów psychologii jest stratą niepowetowaną (Burnham, 1994)3. Nie dowiemy się zatem przypuszczal- nie nigdy, czy w wypadku pracy Heinricha mamy do czynienia z przeszczepem czy też utraconą szansą. Czy warto ją zatem teraz przypominać?

Wiadomo, że znaczenie jakiejś teorii czy propozycji metodologicznej nie może być w żadnym razie oceniane w oderwaniu od jej dalszych losów w dzie- jach psychologii: przede wszystkim recepcji, ewentualnych korekt, którym pod- legała, wpływowości, oddziaływania na różne aspekty naukowej praxis. W tym sensie trzeba stwierdzić, że propozycja Heinricha albo nie odegrała żadnej roli, albo też jej wpływ jest bardzo trudny do ustalenia, jego ewentualne ślady wydają się bowiem z różnych względów niemal niemożliwe do wytropienia. Jeśli jednak przyjąć za dobrą monetę to, iż behawioryzm był ze wszystkich projektów uprawia- nia psychologii, jakie pojawiły się w pierwszym półwieczu jej istnienia, najbliż- szy standardom naukowości, które z niewielkimi korektami są podzielane także i dzisiaj, to sformułowanie podstawowych zrębów „behawiorystycznej postawy”

wydaje się bezsprzecznie faktem godnym odnotowania. Istnieje zatem przynaj- mniej jeden ważny powód przypominania zapomnianego dzieła Władysława Heinricha: to kwestia ustalenia „pierwszeństwa i oryginalności”, która w bada- niu dziejów każdej nauki odgrywa ważną rolę. Oczywiście, nie jest ona w żadnej mierze dominująca czy decydująca. Jak sugerują autorzy wielokrotnie wznawia- nego podręcznika historii psychologii (Schultz, Schultz, 2008), wiele klasycznych idei, które znamy w pewnej konkretnej postaci, pojawiło się w nauce znacznie wcześniej, często w kształcie niewiele różniącym się od tych słynnych, później- szych wersji4. Pojawiły się one jednak poniekąd za wcześnie, niejako „nie w porę”,

3 W roku publikacji pracy Heinricha Watson ma 21 lat, co wydaje się stosunkowo młodym wiekiem, jednak nie należy zapominać, że psychologią interesował się on od wczesnej młodości, a doktorat obronił już w roku 1903, mając zaledwie 24 lata.

4 Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że te wcześniejsze, surowe i niedostrzeżone lub w swoim czasie odrzucone wersje stanowiły niezbędne składniki procesu prowadzącego do

(13)

w czasie, kiedy zostały sformułowane i przedstawione, nie zyskały bowiem szer- szego lub wręcz żadnego odzewu. Za głównego winowajcę tego „przeoczenia” czy też „odrzucenia” potencjalnie płodnej idei amerykańscy autorzy uznają Zeitgeist,

„ducha dziejów”, który jest jednak pojęciem nader enigmatycznym, a status on- tyczny jego desygnatu jawi się w gruncie rzeczy jako dość nieokreślony. W naj- lepszym razie wydaje się on pełnić funkcję kategorii wyjaśniającej o charakterze

„zmiennej pośredniczącej”, i to wyłącznie w redukcyjnym znaczeniu, jakie nadali temu pojęciu Kenneth MacCorquodale oraz Paul E. Meehl w swojej klasycznej już pracy o terminach teoretycznych w psychologii (1948). Byłby wtedy „duch dziejów” niczym więcej jak tylko zbiorczym określeniem na wiele społecznych i kontekstowych „efektów motyla” (butterfly effect), które w odniesieniu do me- teorologii zaproponował Edward Lorenz (1963). W najgorszym zaś razie użycie tej kategorii oznacza przyznanie się do bezradności, a więc wyznanie, że nie po- trafimy inaczej wyjaśnić, dlaczego coś się stało w taki sposób, jak się wydarzyło.

Stanowisko tego rodzaju oznaczałoby jednak nie tyle „naturalizm”, ile „fatalizm”

dziejowy. Schultzowie podają, że na przykład Robert Whytt już w XVIII wieku wystąpił z ideą bardzo podobną do tej, jaką pod nazwą warunkowania klasyczne- go znamy z pism Iwana Pawłowicza Pawłowa, ich zdaniem jednak klimat epoki nie sprzyjał wtedy recepcji pomysłów tego rodzaju (Schultz, Schultz, 2008). Cza- sowa odległość między Whyttem (1751), który pisał o mimowolnych ruchach u ludzi i zwierząt, a pracami Pawłowa (1927) o warunkowaniu wynosi około stu pięćdziesięciu lat, niemniej pomysł Heinricha dzieli od podobnej idei Watsona już tylko lat czternaście. Czy zatem w tym dość krótkim czasie stało się coś takie- go, co gwałtownie zwiększyło możliwość oddziaływania i efektywność tej idei?

Czyżby jednak o jej niepowodzeniu w wersji Heinricha zadecydował wyłącznie fakt, że została ona opublikowana w języku niemieckim, który zniechęcał do lek- tury? A może nie przeczytał jej w swoim czasie nikt „właściwy”?

Co więcej, podejście takie, jak prezentują Schultzowie, mimo pozorów na- ukowości, a nawet pewnej oczywistości, która każe aprobować efekty jego sto- sowania w pewnych intelektualnych granicach bezpieczeństwa, zawodzi, gdy wykorzystamy je do całkiem innego materiału. Nie mamy wielkiego proble- mu, żeby zgodzić się z następującą konstatacją: „[t]eoria naturalistyczna suge- ruje, że gdyby Darwin umarł młodo, ktoś inny sformułowałby teorię ewolucji w połowie XIX wieku, ponieważ intelektualny klimat sprzyjał akceptacji takiego sposobu wyjaśniania pochodzenia gatunku ludzkiego” (Schultz, Schultz, 2008, s. 18). Zwykła tylko trawestacja takiego stwierdzenia, w której zamiast Darwina głównymi bohaterami staliby się Hitler, Stalin czy Pol-Pot oraz ich aktywność, uzyskania kulturowej masy krytycznej, a więc społecznej gotowości do zauważenia i przy- jęcia tej wersji, która pojawiła się we „właściwym czasie” (por. np. Whyte, 1960/1978).

(14)

zwraca uwagę na to, że stanowisko tego rodzaju odbiera nie tylko wszelką za- sługę, ale także i rozmywa jakąkolwiek odpowiedzialność. Więcej racji zdaje się mieć Gregory Bateson (1996, s. 64–65), który kontestował takie mechaniczne widzenie dziejów wiele lat wcześniej:

Uważam za nonsensowne twierdzenie, iż nie jest ważne, który konkretny czło- wiek będzie zaczątkiem zmiany. Właśnie to bowiem sprawia, że przyszłość histo- ryczna jest nieprzewidywalna. Ale, oczywiście, jest ważne, kto zapoczątkowuje trend. Gdyby zamiast Darwina był to Wallace, mielibyśmy dziś zupełnie inną te- orię ewolucji. W wyniku Wallace’owskiego porównania procesu doboru natural- nego do silnika parowego z regulatorem Watta cały ruch cybernetyczny mógłby się pojawić 100 lat wcześniej.

Czy zatem, gdyby zamiast manifestu Johna B. Watsona uznanie zyskała nie- wielka książeczka Władysława Heinricha, mielibyśmy dzisiaj zupełnie inną psy- chologię? Wszystko wskazuje na to, że takie pytanie musi pozostać retoryczne.

Na sam koniec jednak warto jeszcze raz podkreślić, że teoretyczna propozycja Heinricha z całą pewnością zasługuje na trwałe miejsce w dziejach psychologii, szczególnie pośród innych kanonicznych tekstów wczesnego behawioryzmu.

Wydaje się bowiem, że polski badacz na kilkanaście lat przed Watsonem „wi- dział psychologię” w sposób uderzająco zgodny – i to zarówno co do ducha, jak i litery – nie tylko z tym, co postulował twórca behawioryzmu, ale także i póź- niejsi klasycy tego kierunku, jak na przykład Burrhus F. Skinner (1963/2000) czy Donald O. Hebb (por. np. 1969/1974). Należy mieć nadzieję, że przypomi- nanie o tym fakcie to jednak coś więcej niż tylko idealizacja działalności zało- życiela pewnego lokalnego ośrodka, przed którą to praktyką przestrzegał ba- daczy dziejów psychologii Kurt Danziger.

Bibliografia

Angell J.R. (1903). The relation of structural and functional psychology to philo- sophy. Philosophical Review, 12, 243–271.

Angell J.R. (1907/2000). Psychologia funkcjonalna.W: J. Siuta, K. Krzyżewski (red.), Behawioryzm i psychologia świadomości, 15–36. Kraków: Wydawnictwo Uni- wersytetu Jagiellońskiego.

Bateson G. (1996). Umysł i przyroda: jedność konieczna. Warszawa: PIW.

Book Review (1900). Die Moderne Physiologische Psychologie in Deutschland;

Zur Prinzipienfragen der Psychologie; An Outline Sketch, Psychology for Be- ginners. Nature, 62, 245–245, doi:10.1038/062245a0.

Boring E.G. (1950). A history of experimental psychology, wyd. 2. New York: Appleton.

(15)

Boring E.G. (1953). History of introspection. Psychological Bulletin, 3, 169–189.

Brock A.C. (2006). Rediscovering the history of psychology: interview with Kurt Danziger. History of Psychology, 1, 1–16.

Burnham J.C. (1994). John B. Watson: interviewee, professional figure, symbol.

W: J.T. Todd, E.K.Morris (eds.), Modern perspectives on John B. Watson and classical behaviorism, 65–73. Westport, CT: Greenwood.

Danziger K. (1979). The positivist repudiation of Wundt. Journal of the History of the Behavioral Sciences, 15, 205–230.

Danziger K. (1980). The history of introspection reconsidered. Journal of the Hi- story of the Behavioral Sciences, 16, 241–262.

Danziger K. (1996). Towards a polycentric history of psychology (revised and expand - ed version of a paper presented at the 26th International Congress of Psych- ology in Montreal, sierpień 1996), http://www.kurtdanziger.com/Paper%209.

htm (dostęp: 19.05.2016).

Hebb D.O. (1969/1974). Oko duszy. Przegląd Psychologiczny, 2, 163–176.

Heinrich W. (1895). Die moderne Physiologische Psychologie in Deutschland. Eine historisch-kritische Untersuchung mit besonderer Berücksichtigung des Problems der Aufmerksamkeit. Zürich: E. Speidel.

Heinrich W. (1899). Zur Prinzipienfragen der Psychologie. Zürich: E. Speidel.

Heinrich W. (1899/1988). U podstaw psychologii. W: W. Heinrich, U podstaw psy- chologii i inne pisma, 30–117. Warszawa: PWN.

Heinrich W. (1901). O metodologii nauk. Warszawa: Drukarnia J. Sikorskiego.

Heinrich W. (1907/1988). O rozwoju metod badań naukowych. W: W. Heinrich, U podstaw psychologii i inne pisma, 119–159. Warszawa: PWN.

Heinrich W. (1914). Filozofia grecka do Platona. Rozwój zagadnień, Warszawa: To- warzystwo Naukowe Warszawskie.

Heinrich W. (1925). Zarys historii filozofii: Filozofia grecka. Kraków: Gebethner i Wolff.

Heinrich W. (1930). Zarys historii filozofii: Filozofia średniowieczna. Kraków: Ge- bethner i Wolff.

Heinrich W. (ed.) (1923). Travaux du Laboratoire de Psychologie Experimentale de l’Université de Cracovie. Paris: Alcan.

Heinrich W. (ed.) (1938). Travaux du Laboratoire de Psychologie Experimentale de l’Université de Cracovie. 2. Paris: Alcan.

Kantor J.R. (1942/2000). Wstęp do psychologii interbehawioralnej. W: J. Siuta, K. Krzyżewski (red.), Behawioryzm i psychologia świadomości, 69–86. Kraków:

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Lorenz E.N. (1963). Deterministic nonperiodic flow. Journal of the Atmospheric Sciences, 20, 130–141, doi: http://dx.doi.org/ 10. 1175/1520-0469 (1963) 0 20 < 01 3 0:

DNF > 2.0.CO;2.

MacCorquodale K., Meehl P.E. (1948). On a distinction between hypothetical con- structs and intervening variables. Psychological Review, 55, 95–107.

(16)

Pavlov I.P. (1927). Conditioned reflexes: an investigation of the physiological activity of the cerebral cortex. London: Oxford University Press.

Pieter J. (1972). Historia psychologii. Warszawa: PWN.

Pongratz L.J. (1967). Problemgeschichte der Psychologie. Bern und München: Franc- ke Verlag.

Rzepa T., Dobroczyński B. (2009). Historia polskiej myśli psychologicznej. Gałązki z drzewa Psyche. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Schultz D.P., Schultz S.E. (2008). Historia współczesnej psychologii. Kraków: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Skinner B.F. (1963/2000). Pół wieku behawioryzmu. W: J. Siuta, K. Krzyżewski (red.), Behawioryzm i psychologia świadomości, 87–105. Kraków: Wydawnic- two Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Smith R. (1988). Does the history of psychology have a subject? History of the Hu- man Sciences, 1, 147–177.

Stachowski R. (2000). Historia współczesnej myśli psychologicznej. Od Wundta do czasów najnowszych. Warszawa: Scholar.

Szewczuk W. (1988). Władysław Heinrich – prekursor psychologii obiektywnej.

W: W. Heinrich, U podstaw psychologii i inne pisma, 7–29. Warszawa: PWN.

Titchener E.B. (1898/2000). Postulaty psychologii strukturalnej. W: J. Siuta, K. Krzy- żewski (red.), Behawioryzm i psychologia świadomości, 117–130. Kraków: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Titchener E.B. (1899). Structural and functional psychology. Philosophical Review, 8, 290–299.

Tolman E.C. (1922/2000). Nowa formuła dla behawioryzmu. W: J. Siuta, K. Krzy- żewski (red.), Behawioryzm i psychologia świadomości, 131–137. Kraków: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Watson J.B. (1913/2000). Psychologia, jak widzi ją behawiorysta. W: J. Siuta, K. Krzy- żewski (red.), Behawioryzm i psychologia świadomości, 139–154. Kraków: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Whyte L.L. (1960/1978). The unconscious before Freud. London: Julian Friedmann Publishers; New York: St Martin’s Press.

Whytt R. (1751). Of the share which the mind has in producing the vital and other involuntary motions of animals. Edinburgh: Hamilton, Balfour, and Neill.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ustalenie celu i obiektu prowadzonych badań: Celem jest obserwacja porównawcza interaktywnych modeli czaszek: szympansa, australopiteka Australopithecus afarensis,

©rotjenborf wieber einmal in alter'Jrifdje unb 'Jreube am Unterrichten vor feinen Spülern ftanb, ba fühlte er plö^lid), bafj er jettf fterben werbe. Unb ba breitete er

Ale zażądał, by poddano go egzaminom (ostrość wzroku, szybkość refleksu), które wypadły pomyślnie, toteż licencję, w drodze wyjątku, przedłużono na rok. Kilka lat

Brewiarium natomiast – określenie to stosuje się przede wszyst- kim do zamieszczonych w naszym tomie utworów Eutropiusza i Festusa (takie tytuły ich dzieł zostały

W konferencji wzięło udział 48 referentów reprezentujących ośrodki naukowe i instytucje z całej Polski (Akademia Ignatianum w Krako- wie, Akademia Pomorska w Słupsku, Ateneum –

Poznawcze starzenie się i jego korelaty neu- robiologiczne, przedstawił problem poznawcze- go starzenia się jako ciągły proces powodujący zmiany rozmaitych funkcji poznawczych w

Dieu t'a fait pour l'aimer, € non pour le’ comprendre: * Tuvij ible à tes yeux, qu’il régne dans ton cœur z Ll confond l'inju tice, il pardonne à Perreur : Mais il pun auf

Nicht bie form bes Schilbes, bes Helmes ober ber Helmbeche ift für ein neues Wappen roefentlidi, fonbern nur ber Wappeninhalt mit berWappen=. färbe unb