• Nie Znaleziono Wyników

Cechuje go natomiastnapastliwy ton.To tekst inkwizytora

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cechuje go natomiastnapastliwy ton.To tekst inkwizytora"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria 1999, R. VIII, Nr 3 (31), ISSN 1230-1493

Barbara Skarga

Przeciw inkwizytorom

Zazdrośnik bezwiednie przyczynia się do sławy czło­

wieka wartościowego swoimi przesadnymi wypowie­

dziami. Tamten chętnie by mu powiedział. „Jakież ci jestem wdzięczny. Iluż przyjaciół zjednała mi twoja nienawiść”.

Cl. A. Helvetius Zawiść jest bardziej nieprzejednana niż nienawiść.

Fr. de La Rochefoucauld Artykuł profesoraPelcapt. Filozofia i eseistykafilozoficznaa naukowe badanie i nauczanie filozofii, umieszczonyw „Przeglądzie Filozoficznym nr 1/1999, za­

dziwił mnie i oburzył. To niejest tekst, który by zachęcał do merytorycznego sporu, nie daje zresztądo tego podstaw, gdyżucieka się do banalnej i powierz­ chownej argumentacji. Cechuje go natomiastnapastliwy ton.To tekst inkwizytora.

Zaraz na początku pisze profesor Pelc o taktyce, jakiej rzekomo używają przeciwnicy pozytywizmu w swychkrytykach. Taktyka ta ma polegać na tym,że

— tucytuję — „zpobudekczysto emocjonalnychtworzy sięnieprzychylnąkary­ katurę, bytym łatwiej zwalczać poglądy owego fikcyjnegoograniczonego«pozy­

tywisty», «neopozytywisty» czyza przeproszeniem«logika». Nie przypo­

minam sobie takich emocjonalnychataków. Sama wielokrotnieróżnetezy pozy ­ tywistów krytykowałam, ale nikt, kto moje praceczytał, niedostrzeże w nich na­ wet chęci nadaniapozytywizmowi karykaturalnych form. Natomiastatak profe­ soraPelcaod karykatury nie stroni. Wystarczytu przytoczyć jego słowa o tym nieszczęsnym filozofie, antyjasnościowcu, nie posiadającym kultury logicznej, wrogo i agresywnie do logiki nastawionym, pogrążonym w tęsknotach i marze­ niach, który swój pogląd na świat wspieranie na zdobytej wiedzy, lecziluzjach i fantazjach „mającychukoić strach przedwłasnymniebytem”. Oskarża profesor Pelc tych antyjasnościowców, stojących „na straży własnej niekompetencji, o brak samokrytycyzmu, pretensjonalność, o bałamucenie wychowanków, o to, że z męt­

ności czynią cnotę i stosują z upodobaniem „miana abstraktów nota bene

(2)

168 Barbara Skarga

tego ostatniego wyrażenia nierozumiem. Tenkarykaturalny obraz samej filozofii i tych, którzy uprawiają ją nie według „naukowych” zasad opracowanych przez Szkołę Lwowsko-Warszawską, zasadjedynie prawomocnych, został sporządzo­

nywjednym celu, którego profesor Pelc nie kryje. Wszystkich tych ludzi należy trzymać zdaleka od uczelni.

Ztakim obrazem filozofii niemacodyskutować. W niektórych punktach ży­

wo mi przypomina argumenty wysuwane niegdyś przez marksistów przeciwko metafizyce i religii. Chcialoby się więc tylko wzruszyć ramionami w myśl przy­ słowia, żechoćciąglektoś przeszkadza, karawana idzie dalej. Nie mogęjednak tego zrobić, gdyż profesor Pelc ucieka się do procederu, któryw świecie nauko­ wym, i nietylko naukowym, określa się krótko: to niefair. Przytacza on z kon­ tekstów wyrwane cytaty mające służyć za dowód, że ci antyjasnościowcy piszą językiem mętnym, niekonsekwentnym,niespójnym, paradoksalnym, sprzecznym, naśladowczymitd., itd. Takich określeń jest wtekście pełno. Otóż po pierwsze, żadencytatwyrwany zkontekstu nie jest w pełni zrozumiały. Tekst nie daje się sprowadzić do poszczególnych zdań, co wyraźnie wydaje się profesor Pelc suge­

rować. Po drugie, nie wszystkie wypowiedzi filozoficzne dają się przełożyć na ję­

zyk potoczny. Takie tłumaczenie tekstu, do którego profesor Pelc zachęca, a ra­

czej którego wymaga, może łatwo coś uprościć lub coś istotnego zgubić. Plan Paryżanie dąjejeszcze pojęcia o Paryżu, o czym doskonalewiedział pozytywista Taine. Nie o to mi jednak chodzi. Nie rozumiem natomiast, jak można podejmo­

wać krytykę jakiegośrozdziału filozofii,jeślinie zadało się sobie trudu bliższego się znimzapoznania izrozumienia, lecz przeciwnieodrzuciło się goa priori.

Nie masię zatem rozeznaniaw problematyce tej filozofii, w jej podstawowej ter­ minologii, w jej hipotezach, wtakich lubinnychinterpretacjach fenomenów. Nig­ dyby mi nie przyszłodo głowykrytykowaćnp. Logikę matematyczną Quine’a, choć ją czytałam. Nie znam się na tym. Widocznie profesorPelc uważa, że ma prawo krytykować to, cojego wiedzę przerasta, uznajebowiem tylko jeden, włas­

nyrodzaj filozofowania, inne odrzuca. Profesor Pelc nie może zatem osądzić, co w tych poszczególnych cytatach możnabyłowyrazić prościej, a czego nie, cojest analizą i na czym ta analiza polega, na ile jest ona wnikliwa lub nie. Profesor Pelcorzeka, że jestto naśladowanie i powielenie. Takie wyroki uważam za nie­ dopuszczalne i sprzeczne z zasadami rzetelnej krytyki. Rzeczą zaś zupełnie absurdalną jest odwołanie się profesora Pelca do autorytetów, do opiniiAjdukie- wicza i Tatarkiewicza, jak gdyby miały one rozstrzygającą moc. to opinieo Hei­ deggerze, które dziś czytamyz zażenowaniem. Można bowiem tego filozofa nie lubić, można — a nawet trzeba dyskutować z jego tezami, aletak zbywać nie należy.Nie o Heideggerami tuzresztąchodzi, ale jest tu onpostacią znaczącą.

Tyle słów o procederach użytych w tekście profesora Pelca. Jest jeszcze sprawadruga. Mówisię nieustannie ofilozofii naukowej, lub filozofoznawstwie.

Na czymwięc ma onopolegać? Sądząc przede wszystkim zprzytoczonego cyta­

tuzartykułu Kotarbińskiego, tenjestbadaczem filozofii, kto „uprawia myśliciel-

(3)

Przeciw inkwizytorom 169 stwo, doskonalączagadnienia, pojęcia, twierdzenia i systemy twierdzeń. Czyta­ jąc tesłowa, nie stroniące odmetafory, mamwrażenie, że mogę się w pełni z ich autorem zgodzić. Myślicielstwo to ładne słowo. Myśliciel, jak rozumiem, to właśnie filozof, tenktóregoprofesor Pelc takkrytykuje. Doskonalenie zaś zagad­

nień,jak sądzę, polega tunp. naszerszym ich ujęciu,dostrzeganiuwieloaspekto- wości itp. Mamyzresztąw historii filozofiiświetne przykłady takich doskonaleń, czy to owych zagadnień, czy całych systemów. Husserl w swoich późniejszych dziełachwniósł wiele uściśleń anawet modyfikacji w stosunku do swych wIde­

ach wyrażonychpoglądów. Scheler próbował „doskonalić” Husserlowskie tezyipod­ stawy samej fenomenologii. To samo czynił Bergson,wystarczy porównać Szkice z Materiąi pamięcią. To zwykła droga filozofii, która pragnie być coraz bliżej prawdy. Nie miejsce tujednak, bym na ten temat robiławykład. Czytelnik rozu­

mie, w jakim kierunku zmierzamojainterpretacjasłów Kotarbińskiego. Profesor Pelc pozbawił mnie jednak moich złudzeń. Jego zdaniem te słowa należy rozu­

mieć zgołainaczej. Doskonalenie więc pojęćnie polega na uchwytywaniu ich niu­

ansów, ichzmienności,co śledzi z uwagą każdy filozof analizujący jakiśtekst, ani nawielostronnymdookreśleniu, lecz na całkowitym ichujednoznacznieniu i zam­

knięciu w definicji, tak jakby filozofia i nie tylko filozofia, lecz wszelki dyskurs, mogły operować jedynie sprecyzowanymi pojęciami niby klockami, bez wprowa­

dzania nowych semantycznych zmian, tylko z tychklockówbudując swojątreść.

Doskonalenia zaśzagadnień,a także systemów, ma polegać zdaniem profeso­

ra Pelca — na usuwaniu z nich zdań bezsensownych, a więc takich, którenicze­

go nie dotyczą, oraz zdań, które nie są intersubiektywnie sprawdzalne. Wkonse­

kwencji, wszelkie zdania, które dotyczą bytu, wartości moralnych lub estetycz­ nych,przeżyć świadomości, samej świadomości, ludzkiej egzystencji, są to zda­ niabezprzedmiotowe, nie dotyczą one rzeczywistości obiektywnej,gdyż nieznaj­ dują potwierdzenia wdoświadczeniu zmysłowym. Sam zaś tekstnaukowy nie po­

winien wyrażać subiektywnych przeżyć badacza-nauczyciela. Powinien obiek­

tywnie „informować, krytycznie analizować, eksplikować i wyjaśniać gene­

tycznie lubprzyczynowo”.

Trudno znaleźć bardziej scjentystyczne credo, brzmiące niemal anachronicz­ nie, któż bowiem dziś żywi wiarę w możliwość intersubiektywnej weryfikacji tez filozoficznych, tylko logika sięjej poddaje. Twierdzenia filozoficzne nie kon- kluzywne. raczej propozycjami takiej lub innej interpretacji tych lub innych fenomenów. Analiza cudzych tekstów jest także tylko interpretacją lepszą, gor­

szą, mniejlub więcej wnikliwą. Powinna trzymać się jaknajbliżej tekstu, ale nig­ dy niebywa „obiektywna”, to po prostu niemożliwe. Nie wiadomo też, na czym właściwie ten postulat obiektywności mógłby polegać. Wyjaśniać zaś można nie tylko genetycznie i przyczynowo, o czymchyba profesorPelc powinien wiedzieć.

Co różni eksplikacjęiwyjaśnienie,tego naprawdę nie rozumiem. Sądziłam, że to to samo.

(4)

170 Barbara Skarga

Zostawmy jednak tenaiwne recepty. Rzeczą ważniejszą jest, żena ich pod­ stawiechcesięusunąćzfilozofii wszystkie jej tradycyjne zagadnienia, wszystko to, czym się od wieków żywi. Profesor Pelc wysuwa projekt likwidacji filozofii.

Stwierdza też, że naUniwersytetach dla filozofówniema miejsca, a zatem, bądź­ my konsekwentni, nie ma w nich miejsca dla Platonów, Kartezjuszy, Kantów, oczywiście Heglów, Bergsonów, Husserlów, także wielu anglosasów, chociażby dlaHume’a, wszak to autorTraktatu o religii naturalnej,nie mamiejsca dla Ri- coeurów, Gadamerów, Heideggerów itd., itd. A jak nie mamiejsca dla tych wiel­ kich,to nie może być dla tych małych, co sięośmielają filozofować. Uniwersytet jestwyłączniedlafilozofoznawców, którzy te systemy i poglądy,choćmożna po­ dejrzewać, że niewiele z nich zrozumieli, powinni analizować, rozbierać na po­ szczególne twierdzenia, badaćich sensowność, tłumaczyć to, co niejednoznaczne na język jednoznaczny, usuwać wątpliwości, konkludować i taką spreparowaną papką karmić studentów. Tych natomiast, którzy' zdradzają talenty filozoficzne, trzeba jak najszybciej usuwać. Jest to przerażająca wizja uniwersytetu, wizja sprzeczna z jego szczytnymi zadaniami, jakimi były zawsze rozwój myśli i wie­ dzy. Cała historia nas uczy, że ten rozwój zawdzięczamy wybitnym uczonym, którzy sami byli twórcami w danej dziedzinie i nie dawali się wcisnąć w gorset jakiegośmodelunaukowości, gdyżnajczęściej jegowartość okazywała się prob­

lematyczna. Przykładów jest wiele. Iluż toświetnych uczniów gromadziło się ko­

ło Husserla w Getyndze i Fryburgu: Reinach, Stein, Ingarden, Koyre, Plessner, przyjeżdżali Jaspers, Scheler. Po cojednak wymieniać nazwiska. Zapewne nic one profesorowiPelcowi nie mówią. To smutne, żektoś dzisiaj taki projektuni­

wersytetu możekreślić. Smutne jest też, że historia się powtarza. Kiedyś Ingar­ den, ten najwybitniejszy filozofw Polsce w naszym wieku, doznał wiele przy­ krości ze strony kolegów należących do Szkoły Lwowsko-Warszawskiej. Takież przykrości spotkał}'Henryka Elzenberga, równie wybitnegomyśliciela. Dziśusi­

łuje się szkodzić ich następcom. Jakwyjaśnić to postępowanienie biorące pod u- wagę prostej prawdy, że w różnorodności siła. Co powoduje ten atak? Pytanie zostawiam bezodpowiedzi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tak się tego nauczyłem, [że] nie mogę spać, nie mogę żyć, tylko pszczoła i pszczoła. Śni mi

Załącznik nr 2 – schemat dla nauczyciela – Czym bracia Lwie Serce zasłużyli sobie na miano człowieka. walczą o

strzeń znacznie wrażliwsza – przestrzeń postaw, wy- obrażeń, oczekiwań oraz poziomu zaufania: społecznej gotowości do ponoszenia ciężarów na zdrowie wła- sne i

Normą w całej Polsce stał się obraz chylącego się ku upadkowi pu- blicznego szpitala, który oddaje „najlepsze” procedury prywatnej firmie robiącej kokosy na jego terenie..

Jednak nie może zostać pominięty gatunek (tu traktowany szerzej, jako sposób konceptualizowania idei), który obok powieści grozy i baśni jest fundatorem dzieł science

Currently dominant directions in urban design are based on both the positive and negative ex- periences of past years, while contemporary built projects constitute a

nie ma u Barańczaka polityki traktowanej jako walka władzę, intrygi, jeśli już się pojawia, pojmowana jest jako arystotelesowska troska o dobro publiczne; bardziej jednak jest

Jan Paweł II, utwierdzając braci w wierze w prawdę, utwierdza ich w miłości Prawda bowiem jest dobra, a dobru należy się miłość.. W miłości prawdy tkwi