• Nie Znaleziono Wyników

PRZYRODNIKÓW IM. M. KOPERNIKA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "PRZYRODNIKÓW IM. M. KOPERNIKA"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

WSZECHŚWIAT

PISMO PRZYRODNICZE

ORGAN POLSKIEGO

to w a r zy stw a

PRZYRODNIKÓW IM. M. KOPERNIKA

l » " ... ...

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U :

K o n s t a n t y S t e c k i . B o l e s ł a w N a m y s ł o w s k i j a k o b o t a n i k . J u 1 j u s z Z w e i b a vi m . S t r u k t u r y c y t o p l a z m a t y c z n e w ś w i e t l e b a d a ń

n a d H o d o w l ą t k a n e k i n v i t r o .

K r o n i k a n a u k o w a . K o m u n i k a t y z l a b o r a t o r j ó w . O c h r o n a p r z y r o d y . K r y t y k a i b i b l j o g r a f j a . M i s c e l l a n e a .

* 9 5 *

(2)

Wszystkie przyczynki do ,, Wszechświata” są honorowane w wysokości 15 gr. od wiersza.

P P . Autorzy artykułów otrzymują bezpłatnie 4 0 odbitek-

R e d a k c ja odpowiada za poprawny druk tylk0 tych przyczynków, które zostały je j nadesłane w postaci maszynopisów.

Z e Wzglądu na szczupłość miejsca, prosimy uprzejmie pp. Autorów komunikatów z laboratorjów o możliwą zwięzłość. Rozm iary komunikatu nie mogą przekraczać 1000 liter. Autorzy otrzymują bezpłatnie 100 odbitek komunikatu, k °miłnikaty jednak sct honorowane.

POLSKA SKŁADNICA POMOCY SZKOLNYCH

( O T U S)

W A R S Z A W A , N O W Y - Ś W I A T 33, II piętro front, T e l. 287-30, 28-73 i 128-43.

p o d a je d o w ia d o m o ś c i, ż e p r o w a d z i n a s tę p u ją c e d z ia ły :

I. D Z IA Ł P O M O C Y S Z K O L N Y C H . II. D Z IA Ł M A T E R J A Ł Ó W P IŚ M IE N N Y C H i P R Z Y B O R Ó W B IU R O W Y C H . III. K SIĘ G A R N IĘ P E D A G O G I C Z N O -N A U K O W Ą . IV. D Z IA Ł W Y D A W N IC Z Y

I D R U K Ó W S Z K O L N Y C H .

ZAOPATRUJEMY PRACOWNIE SZKOLNE

w e w szystk ie pom oce i p rz y rz ą d y p od ług P o radn ika w spraw ach nauczania i w y ch o w an ia (W y d a w n . M inisterstw a W . R. I O. P ).

S P I S Y , K A T A L O G I I C E N N I K I N A Ż Ą D A N I E . C e n y i w a r u n k i d o g o d n e .

(3)

DNIESTRPODDZWINOGRODEM

(4)

Wi E C H tA liT

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T - W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

Nr. 3 (1687) M arzec 1931

Treść zeszytu: K o n s t a n t y S t e c k i . B o le s ła w N a m ys ło w s k i jak o b otan ik J u l j u s z Z w e i b a u m . S tru k tu ry c y to p la z m a ty c z n e w ś w ie tle bad ań nad h o d o w lą tk an ek in vitro. K ro n ik a n au kow a K om u n ik a ty z lab ora -

to rjó w . O chron a p r z y r o d y . K r y ty k a i b ib ljo gra fja . M isc ella n ea

K O N S T A N T Y S T E C K I.

B O L E S Ł A W N A M Y S Ł O W S K I J A K O B O T A N I K .

Dnia 13 sierpnia 1929 r. zm arł w K ra k o­

wie prof. U niwersytetu Poznańskiego ś. p.

B o l e s ł a w N a m y s ł o w s k i . U rod zo­

ny w Zagórzu ziem i Sanockiej w r. 1882-im, ukończył gimnazjum w N ow ym Sączu, uni­

w ersytet w K rakow ie, gdzie doktoryzow ał się na w ydz. filozof, w r. 1908 i gdzie od 1905 r. pracow ał jako demonstrator, potem asystent p rzy katedrze anatom ji i fiz jo lo g ji roślin, a od 1912 c jako adjunkt p rzy Z a­

kładzie D oświadcz.-Roln. U. J. Podczas w ojn y internowany w R o s ji zostaje w r.

1917 nauczycielem Gim nazjum polskiego w W itebsku oraz obejm uje stanowisko bakterjologa do zw alczania epidem ji w gu- bernjałn. laborat. bakterjolog. w Witebsku.

P o pow rocie do P olsk i zostaje w r. 1919 po­

w ołany na Uniw. Poznański, gdzie obejm u­

je w yk ła d y botaniki na W y d z ia le Filozof., w r. 1920 zostaje profesorem n a dzw ycza j­

nym, a w r. 1922 profesorem zw yczajnym botaniki i fitop atologji na W y d z. Rolniczo- leśnym Uniw. Poznańskiego. Z m arły był

członkiem K om isji F izjo gr. Polsk. A k . Um., członkiem K om isji Mat. - Przyrodn. Tow.

P rzyjąć. Nauk w Poznaniu, Tow arzystw a Przyrodn. im. Kopernika, Czechosłowac­

kiej A k a d em ji Roln., Polsk. Tow . Botan.

oraz szeregu innych towarzystw nauko­

wych.

Pierw sze kroki na polu pracy naukowej stawiał ś. p. B o l e s ł a w N a m y s ł o w ­ s k i w pracow ni botanicznej Studjum R o l­

niczego U niw ersytetu K ra k ow sk iego pod kierunkiem E d w a r d a J a n c z e w ­ s k i e g o , gdy w 1905 r. został zam iano­

wany demonstratorem p rzy katedrze bo­

taniki ogólnej i fiz jo lo g ji roślin na Stu­

djum Rolniczem U niw ersytetu Jagielloń­

skiego. E. Janczew ski w ow ym czasie wykańczał jedno z cennych swych dzieł, m onografję rodzaju p orzeczek, p rzy której to pracy m łody demonstrator pomagał swemu profesorow i, przeprow adzając nie­

raz sztuczne zapylanie porzeczek, hodując cenną ich kolekcję, grom adzoną w ogro­

(5)

dzie botanicznym krakow sk im i w y rę c z a ­ jąc częstok roć profesora p rz y p ro w a d z e ­ niu ćw iczeń ze studentami rolnictw a. P o ­ za pracą p rzy katedrze, m łod y dem onstra­

tor pełen zapału i ochoty do nauki, u zy­

sk aw szy m ożność korzystan ia z bogatej bibl j oteki zak ładow ej, pochłania i w er-

B o le s ła w N a m y s ło w s k i.

tuje szeregi tom ów literatu ry botanicznej i w k ró tce rozpoczyn a sam odzielne bada­

nia nad m ało kogo interesującym w ow ym czasie w P o lsce św iatem grzybów .

R o zp oczy n a od studjów fizjograficzn ych i już w 1906 roku ogłasza drukiem p ie r w ­ szą pracę z tego zakresu, ale ró w n o cze­

śnie, gdy tylk o stanął p rzy w arsztacie p ra ­ c y naukowej, swoim zapałem i serd ecz­

nym, przyjacielskim stosunkiem do k o le ­ g ów pociąga i zachęca do studjów bota­

nicznych szereg m łodych studentów, sam zaś w ieczn ie tkwi w pracowni, w iecznie szpera w książkach i drukach, w ieczn ie p rzep ro w a d za jakieś dośw iadczenia i o b ­ serw acje, zaw sze jest g o tó w do usług i w sk a zów ek , udzielanych m łodszym z k o ­ leżeń sk ą serdecznością i gotow ością.

A przytem N a m y s ł o w s k i miał p rzed ziw n y talent, oparty zresztą na mo- zolnem szperaniu w literatu rze botan icz­

nej, do w yszu kiw ania zagadnień i tem atów do pracy i w k rótce dokoła niego skupia

się szereg m łodych adeptów botaniki, k tó ­ rzy za jego przykładem , a często za radą i namową, rozpoczyn ają studja m ykolo- giczne.

I tu dw ie strony jego działalności, jako botanika, już na w stępie podkreślić mu­

szę: z jednej strony sumienne badania nau­

kow e, oparte o gruntowną znajomość lite ­ ratury botanicznej, z drugiej — p rz e d ziw ­ na zdolność stwarzania ow ej atm osfery z a ­ interesowania kwest jam i naukowemi bota- nicznemi, która czyni z niego p ie rw s zo ­ rzędnego pedagoga już od pierw szych lat jego p ra cy i cechuje jego działalność do końca życia.

W s zy s c y m łodzi botanicy, k tórzy p rzew i­

nęli się w ow ym czasie przez Laboratorium botanicum U n iversitatis Jagellonicae, ro z­

poczynają sw e studja, za przykładem N a- m y s ł o w s k i e g o , od prac m ykologicz- nych i je ż e li wielu z nich na stałe już p o ­ zostało p rzy pracy naukow ej na polu b o ­ taniki, to n iew ą tp liw ie nadzw yczaj w iele zd ziałał tutaj zapał i w p ły w N a m y ­ s ł o w s k i e g o , choć m oże w ielu z nas nie zdaje sobie dzisiaj z tego sprawy.

W tym czasie, gdy N a m y s ł o w s k i b ył dem onstratorem , potem asystentem w w y ­ m ienionej pracowni, t. j. pom iędzy 1905 a 1912 rokiem , pracow ali w pracow ni tei m ięd zy innymi K a zim ierz R o u p p e r t , A dam W o d z i c z k o , A n to n i W r ó b ­ l e w s k i , Z dzisław C h m i e l e w s k i , ja w reszcie także należę do ich liczby.

N a m y s ł o w s k i b ył pracow nikiem naukow ym niezm iernie w ytrw a łym i p łod ­ nym i z przed ziw n ą intuicją umiał w yszu ­ k iw a ć tem aty i zagadnienia naukowe, g o d ­ ne zajęcia się niemi i domagające się ro z­

w iązania. T o też p o cząw szy od r. 1906-go, gdy pojaw iła się w druku pierw sza jego praca, rok po roku ogłasza on po parę lub kilka prac, co świadczy, jak niezm ordowa­

nie pośw ięca sw e siły nauce. W y sta rc zy p rz e jrz e ć spis jego publikacyj, by przeko­

nać się, jaki ogrom pracy w yk on a ł N a- m y s ł o w s k i w ciągu życia. P ra ce jego zebrane razem stanowią pokaźny tom, obejm ujący ok oło jeden i ćw ierć tysiąca stron druku. K ażdy, kto w ie, czem jest

(6)

praca badaw czo-przyrodnicza, ile tygodni nieraz żmudnych dośw iadczeń trzeba p o ­ święcić, by móc ogłosić potem nieraz za ­ led w ie 2— 3 stron druku, ten zorjentuje się, ile trudu i w ys iłk ó w kosztuje badacza, by pozostaw ić w spuściźnie po sobie tak obszerny dorobek naukowy. Ś. p. N a m y ­ s ł o w s k i pozostaw ił po sobie 51 prac, przew ażnie badaw czych, częściow o o cha­

rak terze fizjograficznym , a w bardzo tylko nieznacznym stopniu — parę zaledw ie — popularyzacyjnych.

Ogłaszał je zarów no w języku polskim, jak francuskim, niem ieckim , w yjątkow o angielskim, w reszcie często po łacinie.

O głaszał w najróżnorodniejszych w yd a w ­ nictwach naukowych i czasopismach. Prze- dew szystkiem w ięc w w ydaw nictw ach A k a d em ji U m iejętności w K ra k ow ie, cały szereg prac ogłosił w Kosm osie w e L w o ­ wie, w Sprawozdaniach T o w . Naukow.

W a rszaw sk iego, w Pam iętniku F izjo gra ­ ficznym, w reszcie w e W szechśw iecie, Ogrodnictwie, Tygodniku Rolniczym . Z za­

granicznych w yd aw n ictw ogłaszał w w y ­ dawnictwie D orpackiego Uniwersytetu, w A nnales m ycologici, Zeitschrift fur Pflanzenkrankheiten, Centralblatt fur B ak­

teriologie, Parasitenkunde u. Infektions- krankheiten, Revu e generale de botanique, Annales de biologie lacustre, w reszcie w w yd aw n ictw ie bibliograficznem , redago- wanem p rzez w szech św iatow ej sław y den­

drologa Sergenta, a w ydaw anem na Ja­

majce.

P o przeniesieniu się po w ojnie z K r a k o ­ wa do Poznania zasilał swem i pracami oprócz w ielu w ym ienionych poprzednio także lw o w s k ieg o Sylwana, a przede- w szytkiem w yd aw n ictw a poznańskie: w ięc P ra ce Kom isji M a t.-P rzy r. T o w . P rzy ja ciół Nauk w Poznaniu, A rchiw um historji i fi- lozofji m edycyny oraz historji nauk p rzy­

rodniczych, R oczniki nauk rolniczych i leś­

nych, P rzeg lą d leśniczy. W re s zc ie p o ­ dręczniki przez niego pisane w ych od ziły nakładem K sięgarni Fischera i M a jew sk ie­

go w Poznaniu i K siążn icy-A tlas. P o za tem prace heraldyczne ogłaszał w Roczniku heraldycznym , w Literatu rze i sztuce— do­

datku do Kur jer a Poznańskiego i w R o c z­

nikach Muzeum W ielkop olsk iego.

G dy się przegląda spis prac ś. p. N a- m y s ł o w s k i e g o w porządku chrono­

logicznym, to w yraźn ie zaznaczają się 3 okresy w jego tw órczości naukowej.

P ie rw s zy okres obejmuje 7 lat pracy od 1906 r. do 1912-go, kiedy głów nie pośw ię­

ca się on studjom m ykologicznym .

Zaczyna od prac fizjograficznych, notu­

jąc w yniki sw ych spostrzeżeń i opracowu­

jąc swe zb iory m ykologiczne, gromadzone podczas licznych w y c iec ze k po Galicji, Pracę tę kontynuuje przez cały 1-szy okres swej działalności naukowej, ogłaszając w ie­

le cennych p rzyczyn k ów o rozm ieszcze­

niu i występowaniu grzybów w Polsce, bardzo często znajdując gatunki, które do tego czasu nieznane b y ły z ziem polskich.

M ożna z całą stanowczością twierdzić, że prace N a m y s ł o w s k i e g o i tych, k tó ­ rzy rów nocześnie z nim w pracow ni botan.

Un. Jag. zaw sze p rzy jego pom ocy i współdziałaniu pośw ięcili się studjom m ykologicznym , stw orzy ły ż y w y ruch na tem polu badań fizjologicznych po p rzer­

wie, jaka w tej dziedzinie istniała od cza ­ su prac m ykologów starszych, aż do prac rozpoczętych przez N a m y s ł o w s k i e- g o, t. j. po przerw ie, trwającej od roku 1890, aż do r. 1906. A zaznaczyć trzeba, że przed N a m y s ł o w s k i m m ykologją Galicji zajm owano się bardzo mało, od r.

1835-go, k ied y pojaw iła się pierw sza pra­

ca m ykologiczna Z a w a d z k i e g o , za­

led w ie sześciu w ogóle poprzedników miał N a m y s ł o w s k i na tem polu w ciągu okresu trzech ćw ierci wieku. T eraz z pra­

cowni botanicznej Uniw. Jag. pojaw ia się szereg prac i przyczynków m ykologicznych, a w ięc przedew szystkiem N a m y s ł o w ­ s k i e g o , także R o u p p e r t a , następnie W r ó b l e w s k i e g o , S t e c k i e g o , pa­

ni K a s t o r y i in.

Drugim ośrodkiem badań m ykologicz- nych stał się rów nocześnie z K rakow em L w ów , gdzie nadzwyczaj ż y w y ruch na po­

lu badań fizjologicznych w ogóle zorgani­

zow ał nieodżałow anej pam ięci ś, p. M.

R a c i b o r s k i . N a m y s ł o w s k i p rzy ­

(7)

stępuje w k ró tce także do w yd aw n ictw zieln ik ow ych prow adzonych przez R a c i ­ b o r s k i e g o i w ydaje zieln ik grzyb ó w , jako IV -ty zeszyt m yk otek i polskiej, red a ­ gow anej p rzez R a c i b o r s k i e g o .

O bdarzony z natury dużym darem spo­

strzegaw czym , już p o czą w szy od w c z e s n e ­ go okresu swych badań od kryw a szereg no­

w ych gatunków g rzy b ó w nieznanych zu­

pełnie w nauce. P ie rw s zy z od krytych na­

zy w a im ieniem profesora, u którego pra­

cuje jako asystent. Jest to grzyb, paso- r zy tu ją cy na trawie, W y k lin ie pospolitej, n a zw an y C o lle ło trich u m Janczewskii. N ie ­ które z n ow ocdkrytych g rzy b ó w p rzed sta­

w ia ją się nadzw yczaj ciekawie, jak np.

W aw elia regia, w orkow iec, stanowiący n ietylk o nowy, nieznany gatunek, ale t w o ­ rzą cy n ow y rodzaj, a naw et now ą podro- dzinę. W ię k szo ś ć z gatunków n ow ood k ry- tych N a m y s ł o w s k i e g o w ytrzym a ła p rób ę czasu i n a zw y ich nie zn alazły się w synomm ice już daw niej od krytych form, a do dziś cieszą się pełnem uznaniem my- k clog ów .

Jednakże do najcenniejszych n iew ą tp li­

w ie prac N a m y s ł o w s k i e g o w z a ­ kresie m ykologji należą prace, pośw ięcon e spraw ie p łcio w eg o rozm nażania się p leś­

niaków . Badanie tej kw estji zap rzątało w ted y um ysły szeregu m ykologów . W ia ­ dome było, że form a rozm nażania się płciow ego, w ytw arzan ie t. zw . zygospor, w ystępu je u nich bardzo rzadko i nieraz niema sposobu zmuszenia tych grzybów do w ytw o rze n ia zygospor. C hodziło o stw ierdzenie przyczyn tego zjaw iska. Tak w ybitni m yk olod zy europejscy, jak V a n T h i g h e m , K l e b s , F a l e k , B r e f e l d tłu m aczyli powstawanie zygospor zależn o­

ścią od tych lub innych czyn n ik ów z e ­ w nętrznych, jak nasycenie atm osfery parą wodną, brakiem pew nych składników p o ­ karm ow ych i t. p., zbijając nawzajem sw e poglą d y i nie wyjaśniając ostatecznie kw estji. D op iero w odm ienny sposób kw estję tę ujął am erykański badacz B 1 a- k e s 1 e e i rzu cił nadzw yczaj cie k a w e św iatło na całą sprawę, utrzymując, że u niektórych pleśniaków w ystępu je g rzy b ­

nia o dw ojakim charakterze płciow ym u r ó ż ­ nych osobników i te grzy b y tw orzą zygo- spory tylk o w przypadku zetknięcia się osobn ik ów o różnych rodzajach p łciow o- ści. T a k ie pleśniaki nazw ał B l a k e s l e e h e t e r o t a l l i c z n e m i ; u innych g rzyb ­ nia nie w ykazu je zróżnicow ania p łciow ego i te m ogą naw et w przypadku pochod ze­

nia g rzy b ó w z jednego zarodnika tw orzyć zygospory. T a k ie nazw ał B l a k e s l e e h o m o t a l l i c z n e m i .

N a m y s ł o w s k i badał pleśniaki pod w zględ em ich homo- i heterotallizm u i w y ­ k a zał podobnie jak rów nocześnie z nim paru innych badaczy: H a m a k e r , K o ­ m i n a m i , H a g e m i i., że kwest ja ta nie przed staw ia się tak prosto, jak ujm ował B l a k e s l e e , a że u szeregu form, uważanych przez B l a k e s l e e g o za heterotalliczne, powstają zygosp ory drogą

, F f- s Z j '

Z y g o s p o r y R h iz o p u s n ig ric a n s de B a ry . ai, as • - a z y g o s p o r y , w k tó ry c h k o p u la c ja ga m et n ie d o s zła do skutku, b — r o z w ija ją c a się zy g o s p o ra . c — z y -

g o s p o ra n o rm a ln ie w y k s zta łc o n a .

homotallizmu, że w reszcie są rasy pleśnia­

k ó w heterotallicznych, które nie są w yb it­

nie zróżn icow an e p łciow o, ale które w y ­ kazują jakby niezu pełny hom otallizm , z a ­ w iązując zygosp ory z 1-ej grzybni, lecz nie w yk ształcając ich definityw nie. Zjaw isko to, cie k a w e dla spraw y płciow ości w ogóle nazw ał N a m y s ł o w s k i h e m i h o -

(8)

m o t a l l i z m e m . A n alo giczn e zjaw isko odkrył H a g e r a w zakresie heterotalliz- m y; nazwano je h e m i h e t e r o t a l - 1 i z m e m.

Badania nad płciow ością pleśniaków w p row ad ziły imię N a m y s ł o w s k i e g o

A c łin o m y c e s ra d ia tu s N a m y s ł. H o d o w le a garow e.

do m iędzynarodow ej literatu ry botanicznej i w raz z całym problem atem b y ły p rzed ­ miotem ożyw ion ej dyskusji na łamach cza­

sopism botanicznych. Badaniom nad p le ś ­ niakami oddaw ał się N a m y s ł o w s k i ze specjalnem zam iłowaniem , w d a jąc się w ielok rotnie w polem ikę z B 1 a k e s 1 e- e m i odparowując jego zarzuty.

W tym pierw szym okresie badań i tw ór ­ czości naukowej N a m y s ł o w s k i e g o rów n ież cenne są prace pośw ięcone bada­

niom pasorzytów lu dzkiego oka, a m iano­

w icie nieznanych prom ien iow ców i bakte- ryj, w yw ołu jących ow rzod zen ie rogów ki;

w yodrębnia on, hoduje i opisuje z materja- łu dostarczonego z K lin iki okulistycznej Uniw. Jagiell. szereg prom ieniow ców , na­

zyw ając je A cłin om yces radiatus, cerebri- formis, de Bernardini, Neddeni, roseus oraz

bakterję: Bacterium Rosenhanchi. W r e s z ­ cie w tym okresie w yk on yw a szereg prac z zakresu m orfologji teratologicznej, z któ­

rych niew ątpliw ie najcenniejsza jest praca ,,0 n i e p r a w i d ł o w o ś c i a c h w b u ­ d o w i e k w i a t u p o l n e j o s t r ó ż - k i" drukowana także po niemiecku w w y ­ chodzących w D orpacie Pracach Dorpa- ckiego Uniwersyt. O grodu Botan., która rzuca św iatło na sposób w ytw orzen ia się kwiatu ostróżki polnej; pisze także jeszcze jedną pracę florystyczną wspólnie z J a n ­ c z e w s k i m .

P r z y końcu 1-go okresu swej pracy nau­

kowej, w r. 1912, zostaje N a m y s ł o w - s k i zam ianowany adjunktem p rzy Zakła­

dzie D oświadcz.-rolniczym U. J. i pracuje tam, oznaczając przysyłane próby chorób roślin uprawnych celem ustalenia sposo­

bów ich zwalczania.

Jak w idzim y więc, prace 1-go okresu badań N a m y s ł o w s k i e g o p o ś w ię c o ­ ne b y ły głów nie m ykołogji.

W roku 1913 zainteresowuje się N a m y ­ s ł o w s k i kwestją, cz y w w odach sło­

nych podziem nych zbiorników wodnych w W ie lic zc e żyją organizm y roślinne, I tu trzeba podziw iać nadzwyczajną intuicję naukową badacza, który umie wyszukać tak ciekaw e i ważne pod w zględem nau­

kow ym tematy.

Rezultatem przeprow adzonych poszuki­

wań jest znalezienie szeregu nadzw yczaj osobliwych, zupełnie nieznanych dotąd m i­

kroorganizm ów, które żyją w tych w ie c z ­ nie ciemnych, mniej lub w ięcej nasyco­

nych solą podziem nych wodach w W ie ­ liczce, a mogą żyć nawet, jak stw ierdził to N a m y s ł o w s k i , w ro ztw o rze nasy­

conym soli kuchennej. W yod ręb n ił on tu­

taj 15 w iciow ców , 4 bakterje, 1 grzyba, jednem słow em od krył całą flo rę n iezm ier­

nie ciekawą, żyjącą w warunkach, w ja ­ kich w ogóle nie spodziew aliśm y się istnie­

nia jakiegokolw iek życia, florę, odznacza­

jącą się nadzwyczajną odpornością na ci­

śnienie osm otyczne soli, w ynoszące do 213 atm osfer. Fakt ten niezm iernie cieka­

w y dla biologji w ogóle stw ierdza raz je ­ szcze dobitnie, że glob nasz ziem ski jest

(9)

przep ełn ion y po b rzegi życiem i że w s z ę ­ dzie tam, gdzie ty lk o zaistniały warunki ch oćby najtrudniejsze dla jego rozwoju, ż y ­ cie wciska się zd ob yw czo w postaci n a jro z­

maitszych, tysiącznych form istot żyw ych .

T o kapitalne odkrycie decyduje, że za interesow anie ś. p. N a m y s ł o w s k i e - g o zw raca się teraz głów n ie w kierunku świata m ikroorganizm ów, żyją cych w w o­

dach m ineralnych Polski, a następnie do m ikroorganizm ów , żyjących w m orzu i praca o flo rze słonych w ód W ie lic zk i, og ło­

szona w 1913 r., rozpoczyn a 2-gi okres tw órczości naukowej N a m y s ł o w s k i e- g o, k tó ry m ożem y scharakteryzow ać jako okres badań algologicznych i hydrobiolo- gicznych. T rw a ten okres od r. 1913 do r.

1924 z czteroletn ią przerw ą, sp ow odow a­

ną w yp ad kam i wojennem i.

W latach 1913 i 1914 przed sięw ziął N a- m y s ł o w s k i szereg w y c ie c ze k badaw ­ czych i ogłosił w yn iki badań m ikroflory galicyjskich szczaw i solanek, a w ięc szcza w y w M ik o w ej, w W apiennem . w Szczaw niku, w Jastrzębiku, źródła pod K rynicą, w K ryn icy, pod Muszyną, w Słot- w inie, w Tyliczu , solanki w Przeb iecza- nach, w S rogow ie Górnym , w Stanyli, pod Stebnikiem, w K a czycy, solanki podziem ­ ne w Bochni i Kałuszu. W ym ien iłem ten długi szereg m iejscowości, gdzie dotarł N a m y s ł o w s k i , b y w ykazać, jak su­

miennie stara się on zebrać m aterjał nau­

kow y. W Bochni i Kałuszu znajduje tę sa­

mą swoistą florę, co w W ie lic zc e , w szcza­

w ach zaś znajduje charakterystyczną zu­

bożałą flo rę słodkow odnych m ikroorga­

nizm ów, jak okrzem ki, bakterje żelaziste, sinice i glony z grupy sprzężnic. W y p ełn ia temi pracam i w ażną lukę w badaniach fizjograficznych Polski.

M arzeniem jego b yło zbadać m ożliw ie w szystk ie najw ażniejsze źródła mineralno podkarpackie polskie i przenieść swe ba­

dania na obszar K a rp a t Rumuńskich. N ie ­ stety brak odpow iednich środków m ater­

ialnych nie p o zw o lił mu na zrealizow an ie tego planu.

W W ie lic zc e, badając flo rę wodną, na­

trafia ta k że na bardzo ciek a w e resztki zw ęglo n e flo ry m ioceńskiej, zachowane w soli, zbiera obfitą ich kolekcję, częścio­

w o oznacza, nie posiadając jednak nara- zie odnośnej literatu ry ani środków na je' nabycie, odkłada ich opracow anie na po­

tem. N ie dane mu już jednak było dokonać tej pracy. Tem at ten podjął później i opra­

cow ał inny botanik polski.

P o za w ym ienionem i pracam i w yk on y­

w a i ogłasza w tym okresie szereg prac tak że z innych d zia łów botaniki, m ianowi­

cie prace z zakresu anatomji, z tych jedną w yk o n y w a w spólnie z p. A n i e l ą K a- s t o r y , późniejszą swą żoną, a m ianow i­

cie pracę o budowie anatomicznej A c łin i- dia colo m icta i arguta, roślin należących do m ało zbadanej pod w zględem anato­

O ic o m o n a s J a n c z e w s k ii N a m k i. W ic io w ie c o d k r y t y p r z e z N a m y s ło w s k ie g o .

(10)

m icznym rodziny D illeniaceae. W reszcie w raca jeszcze raz do m ykologji i pisze w tym czasie pracę, przedstaw iającą syn­

tetyczn ie rezu ltaty badań nad grzybam i Galicji i Bukowiny, ogłoszoną w P a m ięt­

niku Fizjograficznym , oraz w raz z R o u p - p e r t e m opracow uje bibljografję dendro­

logiczną polską do w yd aw n ictw a red ago­

wanego przez S e r g e n t a , a w ydaw ane­

go na Jamajce. Rezu ltatem bliższego ze­

tknięcia się jego w zak ładzie doświadczal- no-rolniczym z zagadnieniam i związanem i z rolnictw em jest drobna praca o kainicie jako środku zw alczania chwastów zbożo­

wych, zaw ierająca oryginalne spostrzeże­

nia i obserw acje, a ogłoszona w T ygod n i­

ku R olniczym w 1914 roku.

W c jn a p rzeryw a norm alny bieg prac N a m y s ł o w s k i e g o . Zastaje go na B iałej Rusi, w ięc na obszarze państwa ro­

syjskiego, gdzie jako poddany austrjacki przechodzi cały łańcuch w szelkiego rodzaju utrapień wojennych, aż do tragedyj ro ­ dzinnych w czasie rew olu cji bolszew ickiej, aż do n iew oli w obozach jeń ców i interno­

wanych i zam ieszkiwania w raz z rodziną, z małemi dziećmi, w namiotach p łócien ­ nych, aż do oskarżeń o antyrew olncyjność przez w ładze sow ieckie, gdy on, posiada­

jący stopień doktora, a w ięc w szak ,,do­

k tór", nie chce lec zy ć i operow ać chorych w szpitalach sowieckich, czego w ładze so­

w ieck ie, składające się w ted y przew ażnie z analfabetów szeregow ców , zrozum ieć nie są w stanie. A takie posądzenia grozi­

ły w szak nieraz znalezieniem się pod lufa­

mi rozstrzeliw u jących karabinów.

Zm ęczony i w yczerp a n y przejściam i w o- jennemi w raca pod koniec 1918 r. do K r a ­ kowa i w reszcie po szeregu przykrych p rzeżyć bezdom nego pow ojennego tułacza, którego p o łożen ie i stan nie zaw sze um ie­

ją ocenić ci, k tó rzy nie przechodzili po­

dobnych przeżyć, zostaje N a m y s ł o w ­ s k i p ow ołan y w roku 1919-ym na U n i­

w ersytet Poznański do w yk ła d ów botaniki na W y d z ia le Filozoficznym , a w r. 1920 zostaje profesorem botaniki i fitopatologji na W y d z ia le Rolniczo-Leśnym .

W Poznaniu organizuje pracow nię bota­

niczną i skupia dokoła siebie szereg m ło­

dych sił, które w pracow ni jego kształcą się i w yrabiają na dzielnych botaników.

N ajw ięk szą jego radością od tej chw ili jest, gdy w idzi możność publikowania w a rto ­ ściow ych prac uczniów, które b yły w y k o ­ nane w jego pracow ni i pod jego kierun­

kiem.

Przed ew szystk iem jednak, mimo zajmu­

jących masę czasu i licznych zajęć, z w ią za ­ nych z organizow aniem now ej pracowni, nie m oże żyć bez pracy badaw czej i roz­

poczyna szereg badań, w krótce też o g ła ­ sza szereg prac. A ż do r. 1924 zaintereso­

wania jego idą w dalszym ciągu głów nie w kierunku algologji { hydrobiologji. Bada w ięc m ikroflorę źródeł podreglow ych ta­

trzańskich i tu czyni ciek a w e odkrycia, od­

najdując w Jaszczurzycy, ciepłem źródle podtatrzańskiem, po raz 1-szy w Polsce glo­

ny: H yella fontana i G ongrosira de Barya- na, ciekaw e, gdyż drążące i niszczące w a­

pienie i m ało zbadane pod w zględ em b io­

logicznym, znane w Europie tylko z połu­

dniowej F ran cji i ze Szw aj car j i, a w A m e ­ ryce ze Stanów Zjednoczonych. P o za temi znajduje także po raz 1-szy w Polsce inte­

resującego pod w zględem geograficznego rozm ieszczenia krasnorosta H ildebrandiia rivularis, przedstaw iciela tak nielicznych krasnorostów słodkowodnych.

Następnie czyni w dalszym ciągu szereg ciekaw ych spostrzeżeń nad florą z solanek W ieliczk i, hodowaną w warunkach sztucz­

nych i w yniki ogłasza w pracy „Studja h ydrobiologiczne", pociąga go tak że mo­

rze, przeprow adza w ięc i ogłąsza szereg prac z zakresu m ikroflory, m ianowicie fi- toplanktonu Bałtyku, także opracowuje okrzemki dylu w jalne z pod Poznania, raz jeszcze w raca do tak ulubionego tematu z 1-go okresu pracy naukowej, ogłaszając w paryskiem R e v u e g e n e r a l e d e b o t a n i q u e pracę z zakresu płciow o- ści pleśniaków.

W tym okresie po raz pierw szy zdradza zainteresowanie do badań archiwalnych, ogłaszając ciekaw ą pracę z zakresu histo- rji nauk przyrodniczych o rodaku naszym M ichale B oim ie i jego F l o r a S i n e n s i s

(11)

i k rytyczn ie ośw ietlając ten cie k a w y d o ­ kument z historji badań przyrodniczych polskich z X V I I w. Stw ierdza przytem , że termin ,,f 1 o r a “ dla określenia roślinności w ogóle, k tórego w p row ad zen ie p rzy p isy ­ w ano dotychczas Linneuszowi, u ży ty z o ­ stał w tem znaczeniu po ra z 1-szy znacz­

nie w cześn iej p rzez polaka, w łaśnie p rzez M ichała Boima. W res zc ie w y d a je dla sw ych słuchaczy, k tó rzy zaw sze licznie u częszczali na barw n ie w ygłaszan e w y k ła ­ dy kochanego p rzez nich p rofesora R e p e ■ t i t o r i u m z a n a, t o m j i r o ś l i n , k tóre w k ró tce rozchodzi się w 2 w y d a ­ niach.

T o b yłab y charakterystyka 2-go okresu p ra cy N a m y s ł o w s k i e g o , p o św ięco - nego głów nie badaniom algologicznym .

W lecie 1924-go roku, badając fitoplan- kton Bałtyku, napotyka i zainteresow uje się N a m y s ł o w s k i znakami rybaków pom orskich, w ycinanem i na sprzęcie r y ­ backim i sp ostrzegłszy z w ła ściw ą sobie bystrością, że ma do czynienia z niezm ier­

nie oryginalnem i prym ityw am i herbów i że studja nad niemi m ogą rzucić niezm iernie ciek a w e św iatło w o g ó le na pochodzenie h erb ów polskich, zaczyna z zapałem stu- djow ać heraldykę, ogłaszając szereg bar­

dzo cennych prac z tego zakresu, których tu jednak bliżej ch ara k teryzow a ć nie będę.

R o k 1924-ty rozpoczyn a w ten sposób 3-ci okres tw órczości naukowej B. N a ­ m ysłowskiego, k ied y to d zieli on swój czas m ięd zy studja botaniczne a studja heral­

dyczne. P ra ce przyrod n icze z tego okresu to częściow o botaniczne prace b adaw cze teren ow e, częściow o zaś prace z zakresu historji nauk przyrodniczych, oparte na badaniach archiwalnych, w reszcie w y ­ nikła z dociekań historyczno - h era ld ycz­

nych, n adzw yczaj ciek a w a i g łęb ok o filo ­ zoficzn ie pomyślana rozp raw a o ch arakte­

rze biologiczno-społecznym zatytu łow ana:

„ R o z w a ż a n i a n a d p r o b l e m e m r o d z i n y i r o d u“ .

T o k rótk ie streszczenie i w y lic ze n ie n ie­

których prac daje nam jednak pojęcie o tej niezm iernie w y trw a łe j pracy i cen ­

nym dorobku naukowym, jaki p o zosta w ił po sobie N a m y s ł o w s k i .

N auka polska straciła w nim jednego z tych rzetelnych a cichych pracow ników , k tó rzy bez w zględu na środki, bez w zg lę­

du na czas, bez w zględu na własne siły dążą do w ydarcia przyrod zie tych djamen- tow ych okruchów w iedzy, które tak za ­ zdrośnie kryje ona przed okiem ludzkiem . B ez w zględu na środki, gdyż istotnie prace swe p rzep row adził N a m y s ł ó w - s k i niezm iernie skromnemi środkami.

Jednej bowiem rzeczy nie umiał i nie nau­

c z y ł się nigdy. A m ianow icie nie umiał osiągać korzyści z odniesionych zd ob yczy naukowych i istotnie cennych rezultatów sw ych badań i nigdy nie umiał upom nieć się skutecznie o należną mu pomoc. Jak m ów iłem , ca ły szereg zam ierzeń i p r o je k ­ tó w musiał odpaść z powodu braku środ­

k ó w materjalnych, a starania jego o sub­

w encje na badania sp otyk ały się z w y k le z odm ową i odm ow y takie nie stanow iły oczyw iście zachęty i podniety do dalszych i n ow ych badań. A mimo to nie ustawał w pracy, badał, pracow ał, studjował i od­

kryw ał. M ia ł bowiem w ielkie zam iłow anie do nauki. Posiadał to, co jeden z najw ybit­

niejszych w spółczesnych botaników, m ó­

w iąc o nim ok reślił jako w ybitną „ ż y łę "

naukową, w ięc o w o w ielk ie, zmuszające do badań p rzyw ią za n ie do nauki, które k a ­ że zam iłow anym uczonym w ytrw a le p o ­ św ięcić się badaniom p rzez całe ż y c ie i nie ustaw ać w p ra cy niezależnie od trud­

ności i przykrości.

B ez w zględu na czas, jakim rozp orzą ­ dzał, gdyż nieraz późno w noc można go b y ło zastać nad książkam i i rękopisami.

B ez w zględu w reszcie na siły, jakie p o ­ siadał, g d y ż będąc jeszcze bardzo osłabio­

ny po przebyciu ciężk iej choroby, posta­

n ow ił odbyć badaw czą w yc iec zk ę w K a r ­ p aty i na Spisz dla zdobycia cennego m a- terjału naukowego i to właśnie m ierzenie sił na zam iary d o prow ad ziło niestety do katastrofy.

Botanika polska straciła w nim n iety lk o w yb itn ego badacza, o zdecydow an ej indy­

(12)

widualności, m ykologa i algologa, ale stra­

ciła także w ybitnego pedagoga, który swym zapałem umiał pociągać do nauki szeregi m łodych pracow n ik ów . W czasie 10-ciu ostatnich lat p ra cy w Poznaniu p o ­ trafił N a m y s ł o w s k i skupić koło sie*

bie szereg m łodych sił, których niejedna praca w ykonana pod jego osobistem k ie ­ row nictw em stanowi już dziś trw a ły d o ro­

bek nauki polskiej. W pracowni botaniki ogólnej i fitop atologji Uniw. Pozn. w yk o­

nali swe prace doktorskie uczniow ie jego:

B. Liebetanz, ks. W aw rzyn iak , Irena Hop- pówna, K a rol Zaleski, tak że szereg m ło­

dych leśników ogłosił swe pierw sze pra­

ce, przew ażnie z m ykologji: D zięgielow ski, Fełenczak, K rólik ow ski, Birula, D ą b row ­ ski, Kościelny. W szystkim służył w ska­

zów kam i i radą, wszystkich przyw ią za ł do siebie swem mimo przykrości i przeci­

wieństw życiow ych m łodzieńczem usposo­

bieniem i zapałem do nauki.

T o też pam ięć o jego imieniu nietylko pozostanie na stałe w nauce polskiej d zię­

ki tym cennym pracom, które zaw sze świadczyć będą o jego trudach i wysiłkach, ale pozostanie także na dług:e, długie lata żyw e, serdeczne przyw iązanie i w d z ię c z ­ ność w sercach jego licznych uczniów i w spółpracow ników .

J U L J U S Z Z W E I B A U M .

S T R U K T U R Y C Y T O P L A Z M A T Y C Z N E W Ś WI E T L E BADAŃ N A D H O D O W L Ą T K A N E K IN V I T R O .

W ażn em zadaniem biologji zarów no nor­

malnej jak i patologicznej w chw ili o b ec­

nej jest poznanie biologji kom órki, a tem samem poznanie jej struktury. Jednakże m etody badań struktur cytoplazm y k o ­ m órkow ej, do niedawna w yłączn ie oparte na badaniu kom órki utrwalonej, skom pli­

k ow ały znacznie problem at. M e to d y cy to ­ logiczne, przez stosowanie czynników działających często brutalnie, zmieniają w mniejszym lub w iększym stopniu m or­

fologię struktur, lub też przez zmiany w tórne m ogą w y w o ły w a ć w cytoplazm ie powstawanie ob razów sztucznych, nie od­

powiadających zgoła strukturom rzeczy w i­

stym. P o za temi czynnikami, na skom pliko­

wanie problem atu w płynęło rów nież w nie­

małym stopniu i to, że struktury te badano na kom órkach bardzo złożonych i z tego też w zględu trudno często b yło odróżnić struktury podstaw ow e, to jest w ystępują­

ce niezm iennie w e w szystkich komórkach, od tych, które są rezultatem czynności swoistej kom órki. Poznanie struktur pod­

staw ow ych cytoplazm y jest m ożliw e na takich komórkach, które bądź nie z a w ie ­

rają produktów czynności swoistej, bądź też zaw ierają je w bardzo m ałej ilości.

Zdaw aćby się m ogło że kom órki takie wo- góle nie istnieją. Jednakże tak nie jest, gdyż kom órki m orfologicznie niezróżnico- wane, jak kom órki m ezenchym atyczne za ­ rodkow e, posiadają cytoplazm ę o cechach zaw sze jednakowych i są w yrazem struk­

turalnym bardziej prostych podstawowych stosunków. Stąd też problem at struktur cytoplazm y m oże być najlepiej ujęty w k o ­ m órkach właśnie tego typu. Jednakże ba­

danie podobnych komórek zw ykłem i me­

todami histologicznemi, a w ięc na skraw ­ kach nawet najcieńszych, jest stosunkowo utrudnione, a w prow adzenie do kom órki w chw ili utrwalania sztucznych czynników m oże m ieć w p ły w na ukształtow anie się struktur.

W spółczesn a cytologja posługuje się in- nemi metodami, które pozw alają na obser­

w ację bezpośrednią struktur kom órk o­

wych żyw ych i zmian, jakim ulegają one w czasie czynności kom órki. Metodami, które p o zw oliły na znaćzne zgłębienie t e ­ go problematu i na w ydatny jego rozw ój

(13)

F ig . 1. H o d o w la tk a n k i m e z e n c h y m a ty c z n e j z a r o d k a k u rc zę c ia . D n i 40 in v itro . 48 g o d z in p o o s ta t­

nim p r z e s z c z e p ie . S ia te c z k a na o b w o d z ie ś ro d k o w e g o fra g m en tu tk a n k i — k o m ó rk i w y r o s łe w ciągu 48 g o d zin .

w ostatnich latach są: m etoda hodow li tkanek poza ustrojem (in v itr o ), barwienie przyżyciow e oraz m ikrooperaeje.

J eżeli um ieścim y w krop li osocza ku ­ rze g o z dodatkiem od pow ied n iego pok a r­

mu (w y c ią g tkanek zarod k ow ych ) c z ą ­ steczkę serca zarod k ow ego lub tkanki p o d ­ skórnej kurczęcia, to już po 24 godzinach pobytu w cieplarce dookoła czą steczk i pierw otnej pow staje w ien iec kom órek, który po 48 godzinach tw orzy zbitą masę kom órk ow ą tuż p rzy cząsteczce pierw otnej. T a ostatnia rozluźnia się bar­

dziej ku obwodowi, tw orząc w yraźn ą sia­

te c z k ę (fig. 1). K o m ó rk i żyją ce w tych w a ­ runkach, szczególnie zaś te, które leżą bardziej obwodowo, ulegają, p rzez zm ie­

nione warunki napięcia p o w ierzch n iow ego

silnemu rozpłaszczeniu (fig. 2) i przy jed ­ noczesnej dużej absorpcji w o d y p rzez k o ­ lo id y protop lazm y podstaw ow ej stają się bardzo p rzezroczyste. D la tego też stają się w idoczne, dzięki różnicom w załam yw a­

niu światła, struktury bardziej gęste.

W tych warunkach można struktury te ba­

dać w polu ciemnem, lub też zabarw ić je p rzy ży cio w o . P o n iew a ż w hodow li tkanek, w warunkach najlepszych, kom órki żyją bardzo długo, w ykonyw u jąc sw oje norm al­

ne czynności, m ożna łatw o prześledzić z a ­ chowanie się różnych struktur w różnych fazach czynności kom órki. T a k ą kom órkę ob serw ow aną m ożna po obserw acji utrw a­

lić i w ten sposób skontrolow ać, jakie zm iany występują w niej pod w pływ em utrw alaczy.

(14)

M etod a m ikrooperacji przyczyn iła się rów n ież do znacznych p ostępów w d zie­

dzinie poznania struktur cytoplazm y, Za- pomocą specjalnego aparatu (mikromani- pulatora) można w yk on ać szereg bardzo subtelnych naw et operacyj na kom órce żyw ej, jak to uszkodzenie jądra kom órk o­

w ego lub w arstw y protoplazm atycznej z e ­ wnętrznej, zastrzykiw anie rozm aitych sub- stancyj bezpośrednio do samej cytoplazm y w ew nętrznej lub też do w odniczek, usu­

wanie elem entów chondriomu i t. d. i w ten sposób badać zachow anie się rozm aitych struktur w kom órce.

Struktury cytoplazm atyczne, omawiane w niniejszym artykule, w ystępujące we w szystkich kom órkach niezm iennie i w i­

doczne w kom órce żyw ej, jako stałe ich składniki m ożem y sprow adzić do trzech:

warstwa pow ierzchniow a cytoplazm y, chondriom i układ wakuolarny. Inne struk­

tury, jak jądro, wrzeciono, centrosferę, tu­

taj pomijamy. N ie znam y kom órek, w k tó ­ rych trz y w yżej w ym ienione struktury nie w ystępow ałyby zupełnie.

W cytoplazm ie kom órek istnieje w a r­

stwa zew nętrzna, pow ierzchniow a, różnej grubości, która w edług C h a m b e r s a jest rów nie nieodzow na do życia, jak jej jądro, Jeżeli zapom ocą ig ły mikromanipulatora w arstw ę tę zniszczyć, cytoplazm a kom ór­

ki ulega rozpadow i, o ile w arstw a zniszczo­

na nie ulegnie bardzo szybkiej regen era­

cji. W niektórych kom órkach zróżn icow a­

nie tych warstw jest nawet tak wybitne, że kom órka ginie bezw zględnie, gdy w a r­

stwa zew nętrzna zostanie zniszczona. Ta w arstw a zew nętrzna stanowi ochronę m e­

chaniczną kom órki i jednocześnie odgryw a rolę błony półprzepuszczalnej. Półprzepu- szczalność jest jej zasadniczą własnością.

Już dawniej zresztą przypisyw an o jej tę rolę, ale stw ierdzenie dośw iadczalne jest zasługą C h a m b e r s a , który zjaw isko półprzepuszczalności ob serw ow ał b ezp o­

średnio. Barwnik eozyna nie barwi zupeł­

nie kom órki, gdy zad ziałać nim od ze­

wnątrz, jeżeli natomiast zastrzyknąć eozy- nę zapom ocą m ikropety bezpośrednio do cytoplazm y, kom órka ulegnie natychm ia­

stowemu zabarwieniu. N ie w e wszystkich kom órkach można m orfologicznie w y ró ż ­ nić w arstw ę zewnętrzną. W hodowlach in vitro jedynie tylk o w kom órkach nabłon­

kowych udało się L e w i‘e m u istnienie w arstw y tej bezpośrednio stwierdzić.

W fibroblastach natomiast, dzięki ich sil­

nemu spłaszczeniu i tem samem dużej p rze­

zroczystości, w arstw a zew nętrzna jest n ie­

widoczna. Chem iczne własności błony z e ­ wnętrznej są bardzo m ało poznane. D o­

świadczenia w ykazały, że eter i chloro­

form rozpuszczają ją. Przypu szczalnie więc w chodzą w jej skład lipoidy.

Narządem kom órkow ym , którym się bli­

żej zajm iem y i który w ystępuje stale w e wszystkich kom órkach jest ch on d riom *).

Nieznane są takie stany czynnościow e ko­

mórki, w którychby narząd ten zanikał.

N a w et w przypadkach głębokich zmian w strukturze kom órki żyw ej, jak naprz.

pod w p ływ em kwasu karbolow ego, w ystę­

puje on jeszcze, a czk olw iek w znacznie zmniejszonej ilości. P o d tym w zględem zda­

nia autorów są zupełnie zgodne. Jedynie tylk o C h a m b e r s nie uznaje uniwersal­

ności chondriomu, a czk olw iek zgadza się na jego bardzo częstą obecność.

K om órk i hodowane in vitro nadają się idealnie do badań nad tym narządem k o ­ m órkowym , szczególnie zaś kom órki me- zenchymatyczne — fibroblasty zarodkow e kurczęcia, w pierw szych dniach życia p o ­ za ustrojem zaw ierają bardzo mało lub też zupełnie nie zaw ierają kulek tłuszczu, tak utrudniających obserwacje komórek, bada­

nych p rzy pom ocy innych metod. K om órk i w hodowli, dzięki zmianom napięcia p o ­ w ierzchniow ego, ulegają silnemu, jak już wspominaliśmy, rozpłaszczeniu i p rzez sil-

1) P o d n a z w ą chon d riom u . c h o n d rio zo m ó w , p la s to zo m ó w c z y te ż m ito c h o n d rió w p o jm o w a n e są tw o ry n itk o w a te , k ró ts ze lub d łu ższe, a lb o z ia ­ renka. opisan e p o r a ź p ie r w s z y p r z e z B e n d a 'ę w rok u 1898. T w o r y te o d n a le z io n e z o s ta ły w e w s zy stk ic h k om órka ch , a le u w id o c zn ie n ie ich w k o ­ m órce u trw a lo n e j w y m a g a s p e c ja ln e j te c h n ik i h i­

s to lo g ic z n e j. W k om órce ż y w e j n atom iast w id a ć je p o za b a rw ie n iu p r z y ż y c io w e m z ie le n ią Januso­

w ą a lb o w p olu ciemnem.

(15)

ne w chłanianie w o d y stają się bardzo p rz e ­ zroczyste. W w yniku tej zm iany stanu f i ­ zyczn ego chondriom, który w kom órkach w ustroju jest stosunkowo zbity, tutaj u le­

ga rozluźnieniu. W ten sposób zostają z re ­ alizow ane idealne w arunki do badań tego

©

W

i ©

€ >

$

tle czystej i bezbarw nej cytoplazm y. W k o ­ m órkach tkanki łącznej, fibroblastach, r o z ­ m ieszczenie chondriomu jest dosyć rów no­

m ierne. Składow e części chondriomu, prze- w ażn ie nitki, w ystępują w cytoplazm ie luźno, czasami w m ałych skupieniach, szczególnie w bliskości jądra k o m ó rk ow e­

go. C zęsto układają się one prom ienisto dookoła centrosfery lub też poszczególne nitki przylegają bezpośrednio do błony jądrow ej. W w arstw ie zew nętrznej c y to ­ plazm y chondriom w ystępuje rzadziej, a czk o lw iek i tam a naw et w bardzo odda­

lonych wypustkach kom órkow ych można spotkać cienkie i długie nitki, zabarw ione na niebiesko zielen ią janusową. P o dłuż­

szej obserw acji m ożna stw ierdzić, że po­

szczególn e nitki lub ziarenka chondriomu w ędrują do miejsc nie posiadających tych elem entów. Doświadczenia L e w i s ó w oraz L e w i e g o w yk aza ły, że ilość chon­

driomu w komórce m oże ulegać wahaniom, nigdy jednakże chondriom całk ow icie

F ig . 2. C z ę ś ć ze w n ę trz n a h o d o w li z fig . 1, w s i l ­ n iej szem p o w ię k s ze n iu . W id a ć r o z p ła s z c z o n e fib ro -

b la s ty.

składnika cytoplazm y. Chondriom m oże być obserw ow any p rzez długi okres czasu w rozm aitych czynnościach kom órki. W e w szystkich kom órkach hodow anych in vi- tro, cz y to fibroblastach najrozm aitszego pochodzenia, czy też kom órkach nabłon­

kowych lub mięśniowych chondriom w y ­ stępuje w mniejszej lub w ięk szej ilości.

P o zabarw ieniu p rzy ży cio w e m zielen ią ja ­ nusową, p rz y odpow iedniem utlenieniu środow iska (w arunek niezbędn y do tego barwienia, gdyż w przeciw nym razie b a rw ­ nik zostaje zredu kow an y do leukozasady}

chondriom w ystępuje bardzo w yraźn ie na

F ig . 3. F ib ro b la s t, k tó r e g o ch o n d rio m zo s ta ł z a b a r ­ w io n y p r z y ż y c io w o z ie le n ią janu sow ą.

w kom órce nie zanika. A u to rzy ci w no­

szą, iż obecność pew nej ilości chondriomu w kom órce jest niezbędna do jej życia.

B ard zo dokładne i żmudne pom iary C a r - r e l a i E b e l i n g a , przeprow adzone nad fibroblastam i zarodkow em i kurczęcia przy p om ocy barw ienia p rzy ży cio w e g o w r o z ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podobieństw u genetycznem u rodziców sprzyja oczywiście fa k t ich pokrew ieństw a, a do pewnego sto p ­ n ia (szczególnie w małych izolowanych populacjach) właśnie

N ajw ięcej d a ją wycieczki na północny brzeg, na k tó ­ rym roślinność jest zupełnie pierw otna i gdzie poruszać się m ożna tylko wyciętemi.. ścieżkami,

Łączenie się wodoru z tlenem jest silnie egzotermiczną reakcją, wyzwala się podczas niej dużo energji, dlatego też tlen jest tak ważnym biologi­.. cznie

niosłości, jeżeli chodzi o glebę samą dla siebie. Chronienie gleby przed spłókiwa- niem staje się problematem coraz bardziej aktualnym i — co

Odrazu dostrzegamy, że najświetniejsze gwiazdy najliczniej gromadzą się przy Drodze Mlecznej, dokładna zaś statystyka słab­.. szych gwiazd wykazuje również,

śród 500 abonentów abonenta żądanego. 2, Łącznik przed ramką w ielokrotnika.. dów— połączenie zostało dokonane. W nioski te są przytem tem bard ziej

gą się one rozmnażać. Naświetlanie wykonywano natychmiast po sporządzeniu preparatu tak, aby bakterje nie zdążyły jeszcze się rozmnożyć, po- czem umieszczano

Do kreowania środowiska wysokiej produktywności, które autorzy artykułu utożsamiają ze środowiskiem pozytywnie oddziałującym na konkurencyjność firm przyczyniają