• Nie Znaleziono Wyników

Czem jest nabożeństwo do Matki Bożej / przez Wenturę ; przekł. Prokopa kapucyna.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czem jest nabożeństwo do Matki Bożej / przez Wenturę ; przekł. Prokopa kapucyna."

Copied!
180
0
0

Pełen tekst

(1)

p - l f

1 + n n

E N T U R A .

G Z E M JKS'T

» / l

K to mnio znajdzie, w yezerpnie zbawienie. (lY s y p . V I I I , 35J.

Przekład

0 . PROKOPA Ka p u c y n a.

W A R S Z A W A .

W Ł A S N O Ś Ć I D R U K S T . N I E M I E R Y ,

[I P lac W arecki Nr. 4.

j o t ____________ __ ______________ m o

(2)
(3)

C Z E M J E S T

n a b o ż eSs t w o j o m a t k i bożej.

(4)
(5)

CZEM JEST

Kto m nie znajdzie, wyczerpnie zbawienie. ( T r s y f. V I I I , 35 j.

PRZEZ

O. W E N T U R B J .

Przekład

0 . PROKOPA Ka pu c y n a.

---

W A R S Z A W A .

W Ł A S N O Ś Ć I D R U K S T . N IE M IE R Y , P iać W arocki 4.

1888.

(6)

stwo do Matki Bożej,“ ja k o niezawierający nic przeciwnego Wierze świętej i moralności katolickiej, lecz owszem dla dusz wiernych bardzo pożyteczny, godnym je s t druku i upowszechnienia.

W Płocku, d. 2 4 Kwietnia 1 8 8 8 r.

P ra ł. K atedr., Cen*, ks. duchów, w dyee. Płocic,

N. 579.

^ P P R O B A T U R ,

Plociae, 2 4 A prilis 1 8 8 8 anno.

A dm inistrator D ioecesis Plocensis, f H en ricu s P e tr u s Epus.

( L . S . )

R egens Cancellariae

•A.. Oltręjjliclii

^ o iB O .ien o H e iu y p o io . R a p m a B a , 26 Maji 1888 ro .;a .

(7)

C h w a ta Je zus ow i I Maryi p r z e n a j ś w i ę t s z e j .

eśli w tej książeczce znajdziesz coś c o - j j „nowego, czegoby inni piszący o Na-

„bożeństwie do przenajświęt. P an-

„ny, dotąd tak wyraźnie, jak starałem się

„to tu uczynić, nie pow iedzieli— to chyba

„to tylko, że głów nie chciałem dowieść w ie l­

k i c h a najrozliczniejszych pożytków, z od­

d a w a n ia serdecznej czci M atce Bożej w y­

n ik a ją c y c h . A że jedną z cech czasów

„w których żyjem y, jest w łaśnie ubieganie

„się w yłącznie za tern co pożyteczne, co

„korzyść jak ą przynosi,— więc zdaje m i się

„że książeczka ta będzie na czasie. “ W te to mniej więcej słowa przem ówił do mnie jej autor, a jak wiadomo jeden z najznakom itszych św ieczników K ościoła w bieżącym w ieku, doręczając mi łask a­

wie, to w swoim rodzaju arcydziełko, k ie ­ dy przed laty trzydziestu, m iałem sposo­

bność przedstaw ienia się mu osobiście.

OD T Ł U M A C Z A

(8)

Przytoczyłem zaś to jego w łasne o tej książeczce zdanie, gdyż określa ono do­

skonale całą jej treść, a przez to już i po­

leca ją bardzo każdem u czcicielow i naszej przenajdroższej M atki niebieskiej.

Z zadania bowiem jak ie sobie w niej założył autor, w yw iązał się on jak naj- św ietniej. I ta jego rozprawa pełna jest głębokich myśli, najtrafniejszych a naw et w istocie nowych poglądów, wywodów uczo­

nych, w yśw iecających i dowodzących n ie ­ wymownych pożytków' z oddawanej czci przenajświętszej P annie. W szystko to zaś ożyw ione jest i tym duchem serdecznego do Niej nabożeństwa i tóm namaszczeniem, ja ­ kiem się odznaczają i inne znakom ite p i­

sma ojca W entury o M atce Bożej.

To skłoniło mnie do przełożenia tego dziełka na nasz język , dla przysłużenia się niem naszym pobożnym czcicielom M a­

ryi, a których pokornie proszę o w estchnie­

nie do Niej za nędznym tłumaczem.

Pisałem w święto ' P rzen. Panny, M atki Boskiego P astorza

ro k u P ańskiego 1888, w klasztorze Zakroczymskim.

(9)

C Z Ę Ś Ć I.

Źródło, właściwość i ważność c z c i odda­

wanej przenajświętszej Pannie.

ROZDZIAŁ I.

O czci oddawanej przenajświętszej l*aimie w odnoszeniu do czci nale-

* więty B ernard prześlicznie się wy- ra ził mówiąc, że „Przenajśw ię- tsza P anna je s t najszczytniej- szem arcydziełem rą k Boskich, prze- wyższającem w szystko co nie je s t Bo­

giem, arcydziełem nad którem Sam tylko Boski dziełm istrz góruje" ‘).

To zaś trafn e i piękne zdanie, tak rozwinąć można. B yle przenajśw ięt­

szą Pannę nie poczytyw ać za Bóstwo,

i) llom il. 2. Super Missus.

(10)

i nie przypisyw ać J e j nic takiego, co właściwem je s t tylko Bogu i odnosi się jedynie do Niego, jako Isto ty n a j­

w yższej, — w szelka chw ała, wszelkie wywyższenie, należą się przechw ale- bnej M atce Boga.

Powyżej więc przytoczone w yraże­

nie św iętego B ernarda, zaw iera w so­

bie i powody i źródło i dzieje czci, ja k ą od początków chrześcijaństw a, Kościół oddaw ał i oddaje wszędzie i z a ­ wsze najukochańszej córce Boga-Ojca, M atce Syna Bożego i niepokalanej Oblubienicy D ucha-Świętego.

K acerstw o i niew iara tegoczesne gorszą się z tego. W edług nich, cześć oddawana przenajśw iętszej Pannie nie posiada podstaw y na Słowie Bożern pisanem, na Biblii opartej. Dzisiejsi niedowiarkowie wszelkiego odcienia utrzym ują, że oddawanie czci M aryi, głoszenie J e j chw ały, wzywanie J e j opieki, pokładanie ufności w J e j mi­

(11)

9

łość m acierzyńską, ja k to czynili z a ­ wsze, czynią te ra z i czynić będą i na­

dal praw dziw e dzieci Kościoła, — że w szystko to uw łacza Bogu. Lecz nie w ierz tym jakoby objawom gorliwości o chw ałę Boską, okazywanym przez tych, którzy rzeczywiście Boga nie miłują. J e s tto tegoczesnem fary zaj- stwem, nie ustępującem w niczem fa- ryzajstw u dawnemu co do obłudy. Obłu­

da bowiem i nieszczerość, są główne- mi cechami błędu, ja k prostota i otw ar­

tość, są właściwemi cechami prawdy.

Kościół też na podobne brednie nie zwraca uwagi, i za całą odpowiedź na bluźnierstw a przez ducha fałszu miotane na M aryą, podwaja swojej gor­

liwości synowskiej w oddawaniu czci M aryi.

Kościół bowiem, jako w ierna Oblu­

bienica Syna Bożego, któ ry sta ł się człowiekiem, przypuszczony do tajem ­ nic Jeg o serca, wie o tem dobrze, że

(12)

wszelka cześć oddaw ana M atce, nader miłą je s t Synowi; że nietylko nie uw ła­

cza ona czci Jem u n ależ n ej, lecz owszem podnosi ją i chwały Mu przy­

daje.

U stóp to K rzy ża, Kościół, przed­

stawiony tam w osobie Ucznia, Ictóre- (jo Jezus miloioal *), z ust Samegoż swego Boskiego Założyciela um iera­

jącego, wywiedział się, że najdroższy P an nasz, w miejsce Siebie oddaje go w osobie tego ulubionego ucznia S w e­

go za dziecie, własnej M atce Swojej:

Niewiasto, oto syn Twój.... Uczniu, oto Matka twoja 1); a więc że na mocy wyraźnego rozkazu Swego Oblubieńca niebieskiego, powinien on miłować i czcić M aryą jako swoją M atkę, i może być pewnym, że nawzajem przez N ią bę­

dzie miłowanym sercem najprzyw ią- zańszej m atki.

•) Jan 16. 5. *) Jan 16. 8.

(13)

W tern też za w arta je s t cała ta ­ jem nica czci i miłości, ja k ą Kościół

bezustannie objawia ku M aryi i jego nieograniczonej ufności w opiece M aryi.

P a try a rc h a .Takób, wychodząc z t a ­ jemniczego snu, w którym objawionem mu zostało, że na miejscu na którem znajdował się wtedy, miał z jego po­

kolenia narodzić się M esyasz, prze­

ję ty został uczuciem pobożnej trw ogi i zawołał: Zaprawdę P an jest na tern miejscu, a ja nie wiedziałem. I prze­

rażony, ja k strasznem jest, rzeld, m iej­

sce to! nie masz tu nic innego, jeno dom Boży i brama niebieska *). N a ­ stępnie niedość mu było nazw ać to miejsce Domem clileba: Bethel ’), od­

nosząc to do M esyasza, k tó ry je s t Pra- ivdziwym chlebem niebieskim zstępują­

cym z nieba s); lecz na temże miejscu wzniósł o łtarz, a raczej jak b y św ią­

l) Genei. 28. i, Gen. 31. 13. ») Psalm 8. 10.

(14)

tynią, k tó rą nazw ał Domem Bożym, mówiąc: Kamień, to je s t mui' który 'wy­

budowałem, naziuan będzie Dom Boży ‘).

Owóż, takow e oznaki głębokiej czci wielkiego P atry arch y dla miejsca, na którem m iał tylko proste widzenie nie­

bieskie, jego stara n ie się żeby to miej­

sce przeszło do czci potomności, czyż nie są wymowną nauką daną nam przez Pismo święte, ja k a cześć i hołdy na­

leżą się M aryi, będącej żyw ą św iąty ­ nią, w której Syn Boży nie objawił się w widzeniu, lecz w Niej przeby­

wał przez dziewięć miesięcy i •/. Niej zaczerpnął całe własne Swoje ciało.

Mojżesz gdy zbliżał się do goreją­

cego krzaku, z którego P an Bóg r a ­ czył do niego przem aw iać przez A nio­

łów, ostrzeżonym został, że z najw ięk- szem uszanowaniem powinien do tego miejsca przystępow ać. Pow iedziane

’) Gen. 28. 4.

(15)

1 3

mu zostało: Zdejm obuwie z nóg two­

ich, miejsce bowiem na kłórem stoisz, ziemia święta jest '). Gdy przeto, we­

dług w yraźnych słów P ism a świętego, miejsce na którem P a n Bóg się obja­

wia i gdzie przem aw ia przez aniołów, je s t Ziemią świętą, do której zbliżać się trzeba ze drżeniem i której z usza­

nowaniem cześć oddawać należy, — m iarkujm yż czy w edług ducha tegoż Pism a świętego, nie powinniśmy, a z po­

wodów jeszcze ważniejszych, oddawać cześć szczególni], M a r y i, w którem przeczystem łonie Słowo odwieczne, Syn Boży osobiście zamieszkał ’), i z któ ­ rej zaczerpnął wszystko, co każdy syn bierze z m atki, to jest całe swoje człowieczeństwo.

N akoniec i K ról-P rorok głośno wo­

ła: Oddawajcie cześć podnóżkowi stóp Boga 3). Jak ż eb y więc nie miało być

') Exod. 3. 6. s) 1 Kor. 3. 8. *) Psalm 98. 5.

(16)

zgodnem z duchem Pism a świętego i z jego wyraźnem i słowami nakazu- jącem i oddawać cześć podnóżkowi Boga, oddawać cześć MATCE BOGA?

T ak tedy cześć oddawana przez w ier­

ne dzieci K ościoła M atce Hożej, opiera się na słowach Pism a świętego, ja k wszystko czego tenże Kościół św ięty nas naucza, lub co nam nakazuje.

Że zaś cześć takow a nie uwłacza w niczem czci należnej Bogu, dość będzie zwrócić uw agę na trz y rodzaje czci, ja k ą oddaje Kościół i do niej swoich wyznawców pobudza. Temi zaś są: cześć najgłębsza (cultus latriae), k tó ra oddaje się tylko Bogu; cześć uniżona (cultus duliae), k tó rą czcimy Św iętych, jako doskonałych sług Bo­

skich; i ponieważ nie można staw ić na równi czci oddawanej M atce Boga, z czcii} oddawaną Sługom Bożym, więc Kościół postanow ił i cześć najuniżeń- szą (cultus hyperduliae), k tó ra będąc

(17)

ja k to nazw a jej w yraża, głębszą od czci oddawanej sługom Bożym, je s t jednakże nieskończenie niższą od czci ja k najgłębszej (cultus latriae), n ale­

żnej tylko Bogu. I to uw yraźnia się bardzo dobitnie w modlitwach, jak ie Kościół często zanosi do M aryi w cią­

gu roku, a n aw et i kilka razy dziennie.

Jakoż, modlitwami temi są: 'Pozdro­

wienie. Anielskie, autyfona Witaj K ró ­ lowo,, hymn Gwiazdo morza i Litanije Loretańskie.

Owóż w Zdrowaś Marya, pow tórzy­

wszy wzniosłe słowa, którem i pow itał J ą anioł w dniu Zwiastowania i te, którem i w ita ła J ą św ięta E lżb ieta w dniu Naiuiedzenia, a co następnie Kościół streszcza niejako w dwóch słowach nazyw ając M aryą Matką Bożą, następnie zaraz przydaje: Módl się za nami grzesznym i teraz i w godzinę śmier­

ci naszej. T ak tedy, wymieniwszy tu całą szczytność niezrównanej godności

1 5

(18)

i chw ały M aryi, Kościół wyznaje b a r­

dzo w yraźnie, że tak ie J e j przyw ileje nie n ad ają J e j innej władzy ja k tę, żeby ja k najskuteczniej modlić się mo­

g ła do Boga za modlącymi się do Niej.

A ntyfona Witaj Królowo, je s t w pra­

wdzie wyrażeniem nieograniczonej ufno­

ści, ja k ą pokłada w Niej nasza jakby ta k ż e nieograniczona nędza, jęcząca boleśnie u stóp potęgi i niezmiernej i mogącej ją ratow ać, i w zyw ająca J e j niezm iernej miłości i litości. Lecz kończąc te pokorne i tkliw e błagania swoje, Kościół prosi M aryą tylko żeby okazała, loszysihim wiernym po ich ivyj- ściu z wygnania ziemskiego Jezusa, bło­

gosławiony owoc Jej żywota. A przez to Kościół wyznaje, że widzenie i po­

siadanie w niebie Boga, je s t jedynem dobrem prawdziwem , źródłem wszel­

kiego dobra, że Bóg je s t wszystkiein,

•że w szystko od Niego pochodzi i wszy-

(19)

17

st.ko co nie je s t Bogiem od Boga o trzy ­ muje istnienie i władzę ja k ą posiada.

Toż samo co do ślicznego hymnu Gwiazdo morza. W szystkie łask i o j a ­ kie w tej przecudnej pieśni prosi się M aryą, streszczają się w tej: „Żeby ten, któ ry z miłości ku nam raczył stać się Je j Synem, w ysłuchał próźb naszych za pośrednictwem Swojej M a­

tki, k tó rą uczynił i naszą M atk ą.“

Nakoniec Litanije ta k zwane Lore­

tańskie, które dzieci Kościoła umieją na pamięć i ta k często odmawiają na cześć M aryi serdecznie i z wielką po­

ciechą, zaw ierają w sobie długi szereg pozdrowień, a trudno wynaleść w spa­

nialszych, właściwszych, i wznioślej­

szych.

N ajprzód wymienia się tam szczy- tność przywilejów, k tó re wyniosły Ma- ry ą do godności m acierzyństw a Bo­

skiego, i nadaje się J e j ty tu ły czyli nazwy najśw ietniejsze i najzaszczyt-

Nabożeii, do N. M. 1 \ 2

(20)

niejsze. I ta pierw sza część L itan ii je st cała dogm atyczna, odnosząca się do tego, czego w iara uczy nas o M a­

ryi. D ru g a część je st cała pochwalna, w yrażająca niezrównanej wysokości stopień J e j cnót. W trzeciej części wylicza się symbole i figury, czyli przenośne obrazy, przez które dawni P rorocy przed wiekami i zanim się Ona pojawiła, opiewali chw ałę M aryi.

T a część je s t cała Biblijna. N a stę ­ pnie w części czw artej, wyjaśnione są powody ufności naszej w M aryi i wy­

mienione rozm aite w sparcia, jakich mo­

żemy od Niej oczekiwać. W ostatniej nakoniec części, w skazana je s t szczy- tność J e j godności, wynosząca J ą nad w szystkie istoty stworzone, jako też i Je j potęga jako Królowej nieba i ziemi.

A le i tu uw ażać należy, że gdy przy wzywaniu Boga w Trójcy jed y ­ nego, od czego L itan ije te zaczynają się, mówimy do Boga: Zm iłuj się nad

(21)

19

nami, wysłuchaj nas, — przy każdem wzywaniu M aryi, powtarzam y te sło­

wa: Módl się za nami. P rzez co wy­

znajemy i oświadczamy najw yraźniej, że Boga tylko uznajemy najwyższym D aw cą wszelkiej łaski i wszelkiego miłosierdzia, i że przyznając M aryi w całym szeregu isto t i ziemskich i nie­

bieskich pierw sze po Bogu miejsce, przyznajem y J e j w ładzę podobnież naj­

w iększą po w ładzy Boga, ale w ładzę udzieloną J e j przez Niego, od Niego pochodzącą, władzę będącą ja k ją p ięk ­ nie nazyw a św ięty B ernard „wszech - mocnością BŁAGALNĄ" ’).

Toż samo zauważać można w u k ła­

dzie w szystkich innych modlitw K o­

ścioła do M aryi, albo w prost do Boga a przez M aryą przez nas zanoszonych;

zawsze tam idzie tylko o pośrednictwo M aryi do Boga Je j Syna. Oczywi-

*) Om nipotentia suplox.

(22)

stem więc jest, że za rz u t niedow iar­

stw a jakobyśm y uw łaczali czci n a le ­ żnej Bogu oddając szczególną cześć M atce Boga, nie ma żadnej podstawy.

Kościół bowiem i dzieci Kościoła w raz z nim i ta k ja k on modlący się, nie u p atru ją w M aryi żadnej potęgi jako wypływ ającej z Niej samej, z J e j na­

tu ry stworzonej; lecz przyznają Je j w ładzę szczególną, udzieloną J e j przez Syna z wdzięczności i z łaski w y jąt­

kowej, w ładzę pośrednictw a skutecz­

niejszego bez żadnego porów nania, od wszelkiego innego w staw iennictw a.

P rzez cóż więc tak ie uczucia i takie przekonania, w ten sposób zgadzające się zupełnie i z zasadam i w iary i ze zdrowym rozumem, mogłyby uw łaczać w ładzy B oga? I jakim że sposobem prosić Maryą, żeby się w staw iła za nami do Boga, w yjednyw ać sobie u Niej przez hołdy J e j oddawane i zanoszone do Niej modlitwy, aby broniła naszej

(23)

2 1

spraw y przed Bogiem, jakim że sposo­

bem oczekując za J e j wstawianiem się skutków m iłosierdzia Boskiego i przyznając J e j tylko w ładzę w ypra­

szania u Boga dla nas tego, czego sami niegodniśiny wyprosić sobie,—j a ­ kim sposobem mówię, miałoby to uw ła­

czać czci należnej Bogu i jakoby z M a­

ryi czynić Bóstwo?

W praw dzie w L itanijach zw łaszcza, nazywam y M aryą Uzdrowieniem cho­

rych. Ucieczką grzesznych. Pocieszy- cielką strapionych. Wspomożeniem wier­

nych. Lecz nadając J e j miana tak tkliw e i świetne, zaraz przydajem y:

Módl się za nami. A czyż nie je st to wyraźnem uznaniem, że nie w prost od Niej oczekujemy tych wielkich do­

brodziejstw , jak b y Ona Sam a była ich źródłem, lecz że Ona to może nam je w yjednać Swojemi modlitwami? Czyż nie je s t to i wyznaniem i uznaniem, że Sam B óg tylko je st źródłem pier-

(24)

wotnem, Panem samowładnym i n a j­

wyższym R ozdaw cą wszelkiego dobra?

D la Kościoła, M arya w porządku łaski je s t tem, czem księżyc w po­

rządku św iata widzialnego. P la n e ta ta nie posiada św iatła w sobie samej, a prześliczny blask swój, którym nas rozw esela w śród nocy, bierze od słoń­

ca, zlewającego na nią swoje prom ie­

nie. Podobnież M arya: je s t dla nas isto tą nic nieposiadającą Sam a z S ie­

bie, a całą Swoją niezrów naną potęgę jak i samo Swoje istnienie, zaw dzię­

czającą Bogu. J e s t Ona tą tajem ni­

czą N iew iastą, o której w O bjaw ie­

niach świętego J a n a powiedziano: że po­

jaw i się Niewiasta przyobleczona tu Słoń­

ce ’), to je s t niew iasta, k tó ra zalana, na- wskroś ogarnięta św iatłością w ieku­

is tą Słońca sprawiedliwościs), P ana na­

szego Jez u sa C hrystusa, roztaczać ją

‘ ) Q b jaw . 3, 5, a) A n tyf. K o śc.

(25)

23

będzie na ludzi, podczas ich wędrówki wśród ciemności życia doczesnego. M a­

ry a więc dla nas je s t tylko istotą, stworzoną, i k tó ra w szystko co po­

siada a w stopniu bez żadnego poró­

w nania wyższym od tego co posiada­

ją i posiadać mogą najw ybrańsze inne istoty stw orzone,— w szystko to 'p o sia ­ da nie sama z Siebie, lecz otrzym uje to od Boga. R az więc jeszcze powtó­

rzę: jak że może niedow iarstw o zarzu­

cać nam że J ą poczytujemy za B ó­

stwo, i że przez cześć Je j oddawaną uwłaczamy czci należnej Bogu?

R O Z D Z I A Ł II.

O związku zachodzącym pomiędzy po­

średnictwem P a n a .lezusa, a pośredni­

ctwem przenajśw iętszej P anny.

$fak cześć oddawana M aryi, w niczem nie uwłacza czci należnej Bogu, co w rozdziale poprzedzającym sta ra li­

śmy się wyjaśnić, ta k również uda­

(26)

wanie się nasze do J e j pośrednictw a i pokładanie w niein nieograniczonej ufności, nie sprzeciw ia się wcale a r ­ tykułow i w iary naszej w pośrednictwo P an a Jezu sa, jedynego i najwyższego pośrednika między Bogiem a ludźmi;

a je s t to podobnież ja k cześć odda­

wana 'M atce Bożej, oparte na Słowie Bożem, na Piśm ie świętem.

W modlitwach swoich Kościół tak przem aw ia do Boga: „Spraw abyśmy błogosławioną M aryą za nami w sta­

w iającą się mieli, przez k tó rą zasłu­

żyliśmy Spraw cę życia otrzym ać, P a ­ na naszego Je z u sa C hrystusa, Syna Twojego" ’).

A także Kościół modli się i w te słowa: „Boże któryś chciał aby z bło­

gosławionej M aryi P anny żywotu, za zwiastowaniem A nioła, Słowo Twoje ciało przyoblekło,—daj proszącym Cię o to, abyśmy w ierząc iż je s t Ona pra-

ł) Offlc. Pary.

(27)

wdziwą R odzicielką Boga, J e j przed Tobą pośrednictwami wsparci z o sta li" ').

W idocznem więc je s t z tego, że z powodu-to uczestnictw a ja k ie m ia­

ła M arya w wielkich tajem nicach Bo­

g a Odkupiciela, i ponieważ je s t Ona Jeg o praw dziw ą M atką, Kościół po­

k ład a szczególną ufność w skuteczność J e j pośrednictw a i J e j modlitw, do dostąpienia przez nas owoców odku­

pienia. A co opiera się, ja k wyżej po­

wiedzieliśmy, na Słowie Bożem, na Piśm ie świętem.

Jak o ż, z P ism a świętego dowiadu­

jem y się, że trz y najwznioślejsze ta ­ jemnice zam ykające w sobie jakby

w streszczeniu całą spraw ę zbaw ie­

nia ludzi, P an J e z u s nie inaczej do­

konał, ja k w obecności i ze współu­

działem w nich M aryi. K iedy będąc jeszcze dzieckiem, po ra z pierwszy Objawił się, całemu św iatu w osobach

>) Tamie.

25

(28)

trzech Mędrców. E w angelija św ięta powiada nam, że odbyła się ta E pi- fanija, co w łaśnie znaczy Objawienie się, w obecności Je g o M atki, i że bę- dąc-to na J e j rękach, odebrał On pier­

w szą cześć od przedstaw icieli narodu ludzkiego. Znaleźli Dziecię z Maryą Matką Jego, i upadłszy pokłonili się Jemu ')• E w an g elija tak że mówi nam, że B oski Z baw ca nasz dokonał Swo­

jej krw aw ej ofiary podobnież nie in a ­ czej ja k pod oczyma przenajśw iętszej M atki, stojącej pod krzyżem , i że bliski już konania, przez o statnie w yrzeczo­

ne do Niej słowa, w J e j to sercu speł­

nił tajem nicę Swojej najtkliw szej mi­

łości ku nam, gdy w tedy postanow ił nam J ą za M atkę: Stała obole krzyża Jezusa Matka Jego. 1 rzelcł Matce w ska­

zując J a n a Oto Syn Twój J).

Nakoniec toż Pismo św ięte, nie za­

niechało zawiadomić nas, że Bóg-Czło-

■) Mat. 2 .1 1 . J a n 16. 8.

(29)

27

wiek wróciwszy do nieba, kiedy miał zesłać na ziemię D ucha-Sw iętego dla zrobienia nowego stworzenia '), zmie­

nienia postaci z ie m i5) i już stanow cze­

go założenia Kościoła, uczynił to w te­

dy, gdy Apostołow ie zgromadzeni w W ieczerniku, pod przewodnictwem przenajśw iętszej M atki Jeg o , trw ali na modlitwie: B yli trwający razem na modlitwie, z Maryą Matką Jego !).

A wiec czyż Kościół niewłaściwie wniósł z takowych objawów myśli Bo­

skiej, że gdy P an Bóg dopełnił naj­

większe tajem nice Swojego m iłosier­

dzia nad ludźmi, nie inaczej ja k za współudziałem w nich M aryi, tedy za­

wsze najłatw iejszy dla nas przystęp do Jeg o m iłosierdzia za pośrednictw em i wstawieniem się Maryi?

K ról-P rorok mówił do Boga: N ie­

zmiernie zaszczyceni są przyjaciele Twoi Boże; niezmiernie wzmocnione jest przo-

>; Efez. 4. 24. *) P salm 18. 10. ’) D zieje 1. 14.

(30)

dowanie ich ‘). A czyż można p rzy ­ puszczać żeby P an Bóg, ta k w yw yż­

szający przyjaciół i sług Swoich, nie miał, obdarzając J ą szczególną w ła­

dzą, wyjątkowym sposobem zaszczy­

cić Tę, której winien był życie co do ciała? Czyż można przypuszczać, żeby podniósłszy do godności k siążą t A po­

stołów i Św iętych, w łasną M atkę nie uczynił Królową? A znowu jak ąż b y J ą uczynił królow ą nieba i ziemi nad którem i Sam króluje, gdyby J ą nie obdarzył przywilejem otrzym yw ania, dla uciekających się do N iej, wszel­

kich łask za jej pośrednictwem i mo­

dlitwami?

A i to czytam y w Piśm ie świętem o następcy D aw ida, że skoro dostą­

pił najwyższej władzy w swoim n a­

rodzie, pierw szą myślą jego było przy­

rządzenie po prawej stronie jego tro ­ nu, tronu i dla m atki jego. Czyż więc

*) Psalm 30. i-

(31)

29

można przypuszczać, żeby P an Jez u s, którego ten król był tylko figurą, to je s t obrazem zapowiednim, żeby P an Jez u s praw dziw y Salomon '), m iał oka­

zać się mniej wdzięcznym dla Tej, k tó ra bez żadnego innego ludzkiego udziału, Sama dostarczyła Mu całego Je g o człowieczeństwa?

Nie masz przeto najmniejszej p rz e­

sady w tem, co tak że mówi św ięty B ernard, że: „P an Jez u s który dany nam został przez M aryą, chce żeby nic z tego co nam przyniósł, nie do­

staw ało się do nas inaczej ja k przez M aryą" 3)

K ażdy katolik nie w ątpi o tem, że P an Jez u s je st jedynym i praw dzi­

wym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi. L ecz dlaczegóż nie m iałby On postanowić w osobie M atki Swo­

jej, Pośredniczki znowu pomiędzy Nim Samym a ludźmi? Dlaczego zastrze-

') M at. 14. 4 2 , s) O m nia n o s y o lttit h a b e r e p e r Maiuam.

(32)

gając Samemu Sobie w ym iar Swojej sprawiedliwości, nie m iałby zw ierzyć M atce w ym iaru Swoich miłosierdź?

Poniżej wymienimy niektóre prze­

śliczne ustępy Ojców i D oktorów K o­

ścioła, jacy w nim przez ubiegły cli ośmnaście wieków jaśnieli, a przez k tó re oni stw ierdzali pobożną ufność w iernych w pośrednictw ie M aryi i ro ­ zbudzali do N iej nabożeństwo. T eraz, ponieważ odnosimy się głównie do te ­ go co nam Pismo św ięte o tem po­

daje, zwrócimy tu tylko jeszcze na to uw agę, że w iara w takow e pośredni­

ctwo za nami M aryi do Jezu sa, opie­

r a się na w yraźnem i uroczystein po­

stanowieniu Samegoż Zbaw iciela, a za- pisanem w E w angelii.

Dość już bowiem byłoby na tem co czytam y w E w angelii św iętego J a n a , że P an Je z u s proszony przez prze­

najśw iętszą M atk ę o poratow anie no­

wożeńców w K anie G alilejskiej, gdy

(33)

31

im przy uczcie weselnej zabrakło w i­

na, chociaż powiedział że czas w k tó ­ rym zajaśnieje cudami jeszcze był nie nadszedł w tedy,—uczynił jednakże ten cud którego dom agała się od N iego M a- rya. P rze z to bowiem dowiódł nam bardzo wyraźnie, że zawsze najmilej mu b ę­

dzie przychylać się do próśb Boskiej M atki Je g o za nas zanoszonych, i że i nadal w szystkie cuda Swojego mi­

łosierdzia nad nami, spełniać będzie tym że sposobem, to je s t na J e j pro­

śby, ja k to uczynił przy tym pierwszym Swoim cudzie. Dość powiedziałem, by­

łoby dla uzasadnienia naszej ufności w pośrednictwo M aryi, jako opierają­

cej się na powadze Ewangelii, na przy­

toczeniu powyższego w niej opowia­

dania. L ecz prócz tego, mamy także w E w angelii szczegóły jeszcze b a r­

dziej dowodzące, ja k dalece Kościół nieograniczoną ufność Swoją w pośre­

dnictwo M aryi, wywodzi z w yraźne-

(34)

go postanowienia J ą naszą M atką przez P a n a Jez u sa. W iemy bowiem że Syn Boży, w chwili zakończenia wielkiej spraw y pojednania z Bogiem ludzi, postanow ił i ogłosił M aryą Ma­

tk ą w szystkich w iernych, których pod krzyżem przedstaw iał J a n święty, a to w tedy gdy do niego powiedział: Oto Matka tiuoja, a do Niej: Niewiasto, oto syn Twój '). Te zaś słowa Boskie, a w najuroczystszej ja k a kiedy za­

b ły sła pod słońcem chwili, z krzy ża wyrzeczone, jak ież inne mogły mieć znaczenie ja k następujące: Że z woli i rozkazu P a n a Jezu sa, M arya ma opiekować się wszystkim i wiernymi jak b y byli J e j rodzonemi dziećmi, owszem jak b y byli Samym Panem J e ­ zusem; a że znowu ze swojej strony wierni, powinni uciekać się do M aryi, pokładać ja k najw iększą w Niej ufność

*) Jan 16. 14.

(35)

i czcić Ją, jak b y była ich rodzoną m atką.

To bowiem postanowienie, równie ja k cały T estam ent pozostawiony nam przez Boskiego Zbaw cę naszego, nie zaw ierało w sobie rozporządzenia li- czasowego, przem ijającego, odnoszące­

go się tylko do życia ziemskiego M a­

ry i i ukochanego ucznia Pańskiego, lecz było to prawo postanowione na w szystkie czasy istnienia Kościoła.

N a mocy przeto tego praw a, M arya chwały niebieskiej zażyw ająca, ma się opiekować wiernymi; a jakim że innym sposobem może tego dopełniać ja k tylko modląc się za nimi, w staw iając się ciągle za dziećmi K ościoła do Swego Boskiego Syna? A więc jakżeby w ier­

ni nie mieli i nie obowiązani byli ucie­

kać się do M aryi, ja k dzieci do ma­

tk i, dla w ypraszania sobie u N iej J e j pośrednictw a do Samegoż najw yższe­

go P ośrednika między Bogiem a lu-

Naboźeń. do N. M. P. 3

33

(36)

dźmi? W łaściw ie bowiem rozumiejąc ten ustęp E w angelii świętej o k tó ­ rym mowa, widzimy w tem testam en- talDem a przemiłościwem rozporządze­

niu uczynionem przez P a n a Jez u sa w chwili Je g o konania, n ajw yraźniej­

sze postanowienie i jak b y mocą B o ­ skich słów Je g o przetworzenie M aryi na M atkę naszą, a więc na szczegól­

ną Pośredniczkę naszą między Nim a Je g o uczniami, to je s t wiernemi dziećmi Kościoła, ja k On Sam je s t najwyższym i powszechnym pośredni­

kiem pomiędzy Bogiem a ludźmi.

P ro ro k Iz ajasz przepowiedział że:

W ynijdzie rószczka z korzenia Jessego, i kwiat z jego korzenia powstanie, i spo­

cznie na Nim duch Pański *). Owóż nie masz wątpliwości, że: Ta rószczka, wyprorokowana, była obrazem zapo- wiednim czyli figurą M aryi, a ten K w iat cudowny był symbolem czyli

') Izaj. 48, 40.

(37)

także obrazem zapowiednim Pana J e ­ zusa. Słusznie więc, w ykładając to proroctwo, św ięty B onaw entura po­

wiada: że ja k jeśli kto pragnie posia­

dać D ucha-Św iętego, powinien się uda­

wać do Rószczki Nazarejskiej ') to j est do P a n a Je z u sa w którym On p rz e­

bywa, nieodłącznym będąc od drugiej osoby T rójcy przenajśw iętszej, — ta k podobnież kto chce odszukać P a n a Jez u sa, niech się ucieka do Rószczki Jessego, do M aryi, z k tó rą On zawsze je st razem . Co ten Św ięty D oktor w tych kilku pięknych słowach w y ­ raża: „K to pragnie dostąpić ducha Pańskiego, niech kw iatu szuka na Rószczce z której w yrósł." 3).

I tę to w łaśnie myśl, pierw otni chrześcijanie w yrażali i pędzlem i dłu ­ tem, w tych malowidłach ściennych i w tych płaskorzeźbach, które w ta k wielkiej liczbie napotykam y w dawnych

») Kum . 27, 5. a) Spee. B. V . M .

35

(38)

katakum bach Rzymskich. Tam zawsze widzimy P an a Je z u sa na rękach Swo­

jej Boskiej M atki, jakby nie inaczej chciał przedstaw iać się do odbierania od ludzi dowodów ich czci i miłości, ja k przez J e j ręce. J e s t też to wy­

kładem bardzo wyraźnym tych słów Ew angelii św iętej, gdzie powiedziano 0 T rzech królach: I znaleźli Dzieciątko z Maryą Matką Jego '). T akie malo­

w idła i tak ie rzeźby, są to kazania pod oczy podpadające, a równie wy­

mowne ja k zw ykłe kazania do słuchu przem aw iające. U czą nas one że t a ­ jem nica pośrednictw a M aryi, rozpo­

częta w stajence Betleem skiej za przedstaw icielam i pierwocin pogan n a­

wróconych, trw a ciągle na pożytek całego rodu ludzkiego, że nie można znaleść Jez u sa inaczej ja k w M aryi 1 przez M aryą i że, ja k powiada R y ­ szard od św iętego W aw rzyńca: „nikt

') Mat. 2. 11.

(39)

nie przychodzi do Niego inaczej ja k J e j rę k ą wiedziony, i gdy łask a O jca Jeg o przez N ią wyjednana, przycią­

gnie go do nóg J e g o “ ').

W ia ra więc w miłosierne pośredni­

ctwo M aryi do J e j Boskiego Syna, a w iara opierająca się na dogm atach katolickich, na słowach Pism a św ię­

tego, na obrzędach religijnych od p ier­

wszych wieków K ościoła po dziś dzień sta le przez wszyskich wiernych z a ­ chowywanych, na dowodach ja k zba­

wienny wpływ wywierało to powsze­

chnie,—w iara takow a w niczem uw ła­

czać nie może wierze w nieograniczoną skuteczność najwyższego pośrednictw a Boskiego Zbaw cy naszego.

Proś mnie, matko moja, o co tylko chcesz, mówił Salomon do niew iasty k tó ra go na św iat w ydała, i p rzyda­

wał: nie godzi się bowiem ażebym od­

wrócił oblicze moje od ciebie 3): żebym

•) Scrm. 3. do B. V. M. 3 K ról. 2. 20.

(40)

nie uczynił tego czego żądasz. C zyż­

by więc Syn Boski, dozwolił przew yż­

szyć się przez syna ludzkiego w usza­

nowaniu od każdego syna należącem się matce? .Takim sposobem mogłoby to uw łaczać w ierze w B oską wszech- mocność Zbaw iciela, w ierzyć że On zaw sze na prośby Swojej M atki oka­

że się ta k łaskaw ym ja k syn D aw ida zapew niał swoją m atkę że się nim okaże na je j prośby. Dlaczego mia­

łoby to być czemciś niewłaściwem, przypuszczać że P an Jezus, który uprzedzając chwilę czynienia przez Niego cudów, pierwszy cud swój na żądanie M aryi uczynił, nie miałby i n a­

dal czynić cudów gdyby tego zacho­

dziła potrzeba, na prośby M aryi, a na pożytek uciekających się do pośredni­

ctw a J e j m acierzyństw a Boskiego i J e j m acierzyńskiej litości nad ludźmi? D la­

czego nie mielibyśmy wierzyć, że ta k ja k królowie ziemscy, najłaskaw iej

(41)

przyjm ują prośby swoich poddanych, zanoszone do nich przez ręce ich ulu­

bieńców, tak i K ró l niebieski n ajprę­

dzej przychyli się do próśb naszych popartych pośrednictw em Jeg o naj­

droższej M u M atki.

Czy dziecko uciekające się do po­

średnictw a m atki, dla otrzym ania od ojca czegoś o co uczucie bojaźni w ła­

dzy oj cowskie j u tru d za mu prosić w prost jego samego,— zapoznaje przez to p ra ­ wa jak ie ma nad nim ten którem u ży­

cie winien? A jeśli to dziecie, czując że zasłużyło na gniew ojcowski, prosi m atkę aby ojca p rzebłagała; jeśli spo­

dziew a się otrzym ać za jej pośredni­

ctwem przebaczenie którego ciężkość i mnogość jego przew inień nie daje mu nadziei otrzym ać przez siebie sa­

mego,— czyż przez to właśnie nieobja- wia ono tem większego uszanowania godności, wyższości i władzy ojco­

wskiej? Jak im że więc sposobem dusza

(42)

chrześcijańska m iałaby zapoznaw ać po­

tęgę pośrednictw a P a n a Je z u sa i bo­

gactw a Jeg o łaski, prosząc o nie za wstawieniem się M aryi? I jakim spo­

sobem grzesznik, którego ciężkość i mnogość jego występków przeraża na sam ą myśl o P an u Jez u sie naj­

wyższym Sędzią, m iałby M u uw ła­

czać, spodziew ając się przebłagać Go za wstaw ieniem się Jeg o Boskiej M atki, k tó rą On Sam, um ierając, zapisał te- stam entalnie dla w szystkich chrześci­

ja n na M atkę?

ROZDZIAŁ III.

D ow ody jako. czcią. ku przenajśw ię­

tszej P a n n ie przejeci byli Ojcowie

K ościoła.

|f a k dalece oddawanie czci przenaj"

św iętszej Pannie, zgodnem je s t z d a ­ chem Ew angelii i zaw artem i w niej naukami, a oraz ja k je s t dawnem, powszecknem i skutecznem , mamy te ­

(43)

go bardzo w yraźny dowód w św ia­

dectw ach Ojców i D oktorów K ościo­

ła. Począw szy od św iętego Dyonizego A reopagity ucznia św iętego P aw ła, aż do św iętego Alfonsa Liguorego, o s ta ­ tniego co do czasu D oktora Kościoła, wszyscy najznakom itsi w Kościele mę­

żowie, u trw a la jąc przez dziew iętna­

ście wieków naukę w iary, nie prze­

staw ali rozżyw iać i rozpowszechniać uczucia uwielbienia i ufności wzglę­

dem M aryi i zachęcać do tego chrze­

ścijan. Czynili zaś to ta k przykładem swoich pobożnych w tym duchu ćwi­

czeń, ja k i swojeroi wiekopomnemi pismami. Stanow iłoby to bogaty i p rz e­

pyszny księgozbiór, gdyby zebrać r a ­ zem w szystkie dzieła ja k ie ci mężo­

wie, wsławieni zarówno swoim genju- szem i głęboką wiedzą jak i św ięto­

ścią życia i wysokiemi cnotami,—po­

święcili w yłącznie na wielbienie go­

dności M aryi, na wyświecanie J e j w iel­

(44)

kości, na zachęcanie wiernych do od­

daw ania J e j czci należnej i rozży- wianie do Niej serdecznego nabożeń­

stw a. I rzecz godna uwagi: że najda­

wniejsi 7. pomiędzy tych i świadków i krzew icieli praw dziw ych zasad w ia­

ry chrześcijańskiej,—byli wymowniej­

szymi, rzekłbyś naw et bardziej uno­

szącymi się świętym zapałem m ówiąc o M aryi, aniżeli ci którzy po nich na­

stąpili.

Żałujem y że ram y niniejszego pi­

sma, nie dozw alają nam przytaczać tu to co przez naszych Ojców i mi­

strzów w wierze, bardziej u d erzają­

cego było wypowiedzianem na cześć przenajśw iętszej P anny w każdym w ie­

ku ery chrześcijańskiej. Lecz nie mo­

żemy pozbawić siebie i czytelnika po­

ciechy przytoczenia tu niektórych p rzy ­ najmniej św ietnych dowodów katoli­

ckiej pobożności ku M aryi. W ierne dzieci K ościoła wdzięczne nam za to

(45)

43

będą; z a szczęśliwych się poczytają widząc że oddając najgłębszą po B o­

gu cześć M aryi, nic nie przesadzają, i że naw et nie dościgają tego czego najw yższej powagi m istrzow ie w iary, dom agają się pod tym względem od ich umysłu i serca, i co sami spełniali na cześć M aryi.

N ajznakom itszy z pomiędzy D okto­

rów Kościoła, a podobno i najw iększy genijusz w świecie uczonym, św ięty A ugustyn ta k się w yrażał: N adeszła tedy, bracia najm ilsi, ta k droga dla w szystkich rocznica N arodzin błogo­

sławionej zawsze Dziewicy M aryi P a n ­ ny. Słusznem więc je s t, aby pam iątka takow a obchodzoną była z objawami najżyw szej radości przez naszą zie­

mię, k tó rą narodzenie się na niej tej przenajśw iętszej Dziewicy, ta k nie­

zmiernie uświetniło. M arya je s t tym kw iatem polnym, z którego w yrosła

(46)

drogocenna L ilija dolinna ') i przez k tó ­ rej wydanie na św iat Syna, n a tu ra naszych pierw szych rodziców przem ie­

nioną, została i wina zmazana. N a Niej jednej nie spełnił się ten sm utny A v y -

rok wydany na E w ę, że w boleściach rodzić będziesz s), gdyż O na opływ a­

ją c w radości porodziła Zbaw iciela.

E w a sta ją c się m atką płakała, M a- ry a się w eseliła wydając na św iat Syna. E w a rodząc sprow adziła na zie­

mię płacz, M arya tylko wesele nie­

bieskie nosiła w Swem łonie; albo­

wiem dziecie E w y było grzesznikiem , a D ziecie M aryi samą niewinnością.

M atk a rodu ludzkiego sprow adziła na ziemię karę, M atk a P an a naszego spro­

w adziła na nią zbawienie. S praw czy­

nią grzechu była E w a, a Spraw czy­

nią zasługi M arya. E w a straszn ie nam zaszkodziła, bo nas zabiła na duszy;

M arya najw iększe w yrządziła nam do­

P iefo 2. J. *) Gen. 5. 6.

(47)

brodziejstw o, przyw racając nam życie łaski. T am ta śm iertelny cios nam za­

dała, T a nas uzdrowiła. N ieposłuszeń­

stwo E w y odpokutowane zostało po­

słuszeństw em M aryi, i wiarołomstwo jednej wynagrodzone w iarą drugiej.

O! jak więc słusznie może p rze­

najśw iętsza P an n a Sam a opiewać dziś w niebie chw ałę jak iej tam zażyw a, i rozwodzić pienia w ysław iające Je j Bożerodzicielstwo! I my przeto łączm y nasze pienia z J e j radościami, i ja k ­ by chórem J e j pieniom w niebie, od­

powiadajmy naszem i z tej ziemi. A po­

słuchajcie w jak i to sposób, ta prze­

najśw iętsza nasza śpiewaczka, jeszcze tu na ziemi śpiew ała: „ Wielbij duszo moja Pana, w ołała Ona, i rozradował się duch Mój w Bogu Zbawienni Mo­

jem . Albowiem wejrzał na niskość S łu ­ żebnicy Swojej, bo oto odtąd błogosła- wioną zwać Mnie będą wszystkie na­

rody. Albowiem wielkie rzeczy uczynił

(48)

Mi Ten który jest mocen“ '). T ak tedy cud nowego Boskiego porodu, zniszczył przyczynę dawnego grzechu, i śpiew M aryi płacz E w y u tu lił“ 3).

N a innem znowu miejscu, tenże w iel­

ki D októr Kościoła, ta k się wyraża:

„O! przenajśw iętsza Maryo! któż k ie­

dy potrafi oddać Ci te dzięki i tę chw ałę do których masz prawo? T y bowiem przez Twoje przecudne p rzy­

zwolenie na tajem nicę W cielenia, w y ­ ra to w ałaś św iat zatracony. Czyż mo­

że biedny ród ludzki zdobyć się na oddanie Ci czci godnej Ciebie, któ­

raś pośrednictwem Swojem przyw ró­

ciła ludzi do zw iązku z Bogiem. P rzyjm więc łaskaw ie jakkolw iek nędzne, ja k ­ kolwiek nieodpowiedne Twoim za słu ­ gom dzięki, ja k ie Ci składam y. A gdy próśb naszych nie odrzucisz, win na­

szych, pomodliwszy się za nas, uzyskaj odpuszczenie. P rzyjm błagania nasze

’) Euk. 1. 10. 3) K azanie 42.

(49)

do św iątnicy m iłosierdzia Twojego, i pojednaj nas z Bogiem. Niech On raczy w ejrzyć dobrotliwie na to co mu przez Oiebie ofiarujemy, i niech wysłuchanym i zostaniemy o co Go przez Ciebie z w iarą prosimy. P rzyjm łaskaw ie to co u stóp Twoich sk ła ­ damy, a za to daj to o co błagam y, wyjednaj przebaczenie tego co nas obawą napełnia, boś T y jedyną N a ­ dzieją grzeszników. P rze z Ciebie spo­

dziewam y się win naszych odpuszcze­

nia, i w Tobie-to, o! najbłogosławień- sza między niew iastam i, cała nasza nadzieja nagród niebieskich. P rz e n a j­

św iętsza Maryo! ra tu j nieszczęsnych, wspomagaj trwożliwych, wesprzyj w ą­

tłych, módl się za ludem, w staw się za duchowieństwem i za poświęconą Bogu płcią niewieścią. N iech doznają Twojej pomocy wszyscy pobożnie ob­

chodzący Twoje uroczystości1* *).

*) K a z . 18 o Ś w ię ty ch .

47

(50)

T ak tedy przem aw ia książę D okto­

rów Kościoła Zachodniego, posłuchaj­

myż znowu jak o tym samym przedmio­

cie, w yraża się najuczeńszy i najw y­

mowniejszy z Ojców K ościoła W scho­

dniego: „Syn Boży, powiada św ięty J a n Z łotousty, na m atkę w y b rał So­

bie n ie ja k ą niew iastę opływ ającą w do­

sta tk i ziemskie, lecz T ę błogosławio­

ną Dziewicę, której duszę przyozda­

biały w szystkie cnoty. D latego-to bo­

wiem że błogosławiona M arya P anna, z całego rodu ludzkiego była isto tą najśw iętszą i najczystszą, w łonie Swo- jem poczęła C hrystusa P an a. Do tej więc przenajśw iętszej Dziewicy i M a­

tk i Boga, uciekajmy się, abyśmy po­

żytków J e j opieki dostąpili. W sz y st­

kie dziewice do których przemawiam, pod skrzydła M atki P a n a naszego g a r­

nijcie się. O na to bowiem, posiadanie najpiękniejszego, najdroższego i n aj­

trudniejszego do zachowania waszego

(51)

skarbu, opieką Swoją zapewni: chcę mówić, w cnocie dziew ictw a w as utw ier­

dzi na zaw sze" ’).

I w innem swojem kazaniu, tenże św ięty Ojciec K ościoła ta k przem a­

wia: „Z aiste, bracia najm ilsi, wielkim cudem potęgi i dobroci Boskiej je s t przenajśw iętsza M ary a P anna. Nic wyższego i doskonalszego nad N ią nigdy nie było i nie pojawi się nigdy.

O na jedna je s t isto tą godnością Swo­

ją przew yższającą w szystko co tylko je s t stworzonego w niebie i na ziemi.

K tóż od Niej świętszy? Ani prorocy, ani apostołowie, ani męczennicy, ani patryarchow ie, ani anieli, ani trony i moce niebieskie, ani serafiny, ani cherubiny. Słowem, pomiędzy wszyst- kiem i istotam i stworzonemi nic w yż­

szego, nic doskonalszego nietylko zna- leść, ale ani wyobrazić sobie nie można.

*) Kazanie 38.

4 9

tfaboźcii. do N. M. P . 4

(52)

„O na to je s t służebnicą, a razem i Matką, Boga; Dziewicą a oraz i R o­

dzicielką. Ona to je s t M atk ą Tego, który przez Ojca przedwiecznego zro­

dzony został przed wszelkim począ­

tkiem, którego najwyższym Panem w szystkiego uznają i aniołowie i lu­

dzie. Chcesz-li wiedzieć o ile Dziewi­

ca ta przew yższa w szystkie moce nie­

bieskie? Oto masz w krótkich słowach to zaw arte: N ajw yższe duchy niebie­

skie ze drżeniem i strachem stają przed oblicznością Boga, i tw arze sobie za­

słaniają. O na jedna za cały ród lu­

dzki z ufnością pośredniczy do Boga którego jest M atką. P rzez nią też odpuszczenia grzechów dostępujemy.

B ądź więc pozdrowiona, córko Boga a razem M atko Jego i Dziewico, tro ­ nie Boski i niebo w którem On z a ­ m ieszkał, ozdobo, zaszczycie, chwało, i Obrono Kościoła; a błagam y Cię, bezustannie módl się za nami do J e ­

(53)

zusa Syna Twojego a P an a naszego;

ażebyśmy przez Ciebie doznali miło­

sierdzia w dzień sądu i tych dóbr do­

stąpili, które zgotowane są dla m iłu­

jących Boga, a to z łaski i dobroci P a n a naszego Je z u sa C hrystusa, k tó ­ remu w raz z Ojcem i Duchem Św ię­

tym królującemu, chw ała i dzięka niech będą na wieki wieków. A m en“ ')•

Z pomiędzy zaś Ojców i D oktorów Kościoła któ rzy nastąpili po Ojcach i D oktorach czw artego i piątego wie­

ku, tych złotych czasów chrześcijań­

stw a, przytoczym y tu tylko jeden ustęp z dzieł św iętego B ernarda, te ­ go świecznika K ościoła Zachodniego, owszem i całego św iata chrześcijań­

skiego, a któ ry jak streszczał w so­

bie naukę katolicką wieków k tó re go poprzedziły, ta k w średnich był tejże nauki najśw ietniejszym rzecznikiem.

Otóż ja k ten wielki genijusz a razem

i) K a z a n ie 14.

Cytaty

Powiązane dokumenty

N ajstarsze z nich datow ane przez U m berto M aria Fasolę na lata dziewięćdziesiąte II wieku, znajduje się w najstarszej części katakum b, do której przylega

Aktualnie oferta szkoleniowa została skierowana do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznych z terenu Małopolski – odbyły się już pierwsze szkolenia..

Th e discussion of the role of the Church and clergy in the 19 th -century Russian society was stimulated by Great Reforms of Alexander II, especially by the relaxation

Praca ta po pierwszej lekturze, zwłaszcza przez czytelnika nie orientującego się dotąd w niniejszej pro- blematyce, stwarza wrażenie, że jest pełna wzajemnie się

mię, upokorzył się przyjmując ciało ludzkie, a tćin samćm i w szystką nędzę natury naszćj, a ludzie którym nic nigdy złego nie wyrzędził;.!. N ajm nićjsza

Chodzi tutaj przede wszystkim o zdanie sprawy z aktualnego stanu środowiska, źró­ deł zmian zachodzących w tym środowisku, jego wpływu na życie i zdrowie człowieka,

- Nie, jest ich dwa razy więcej, bo do parzystych dochodzą jeszcze liczby nieparzyste, których jest tyle samo, co parzystych.. Ale jednocześnie jest ich dwa