p - l f
1 + n n
E N T U R A .
G Z E M JKS'T
» / l
K to mnio znajdzie, w yezerpnie zbawienie. (lY s y p . V I I I , 35J.
Przekład
0 . PROKOPA Ka p u c y n a.
W A R S Z A W A .
W Ł A S N O Ś Ć I D R U K S T . N I E M I E R Y ,
[I P lac W arecki Nr. 4.
j o t ____________ __ ______________ m o
C Z E M J E S T
n a b o ż eSs t w o j o m a t k i bożej.
CZEM JEST
Kto m nie znajdzie, wyczerpnie zbawienie. ( T r s y f. V I I I , 35 j.
PRZEZ
O. W E N T U R B J .
Przekład
0 . PROKOPA Ka pu c y n a.
— ---
W A R S Z A W A .
W Ł A S N O Ś Ć I D R U K S T . N IE M IE R Y , P iać W arocki 4.
1888.
stwo do Matki Bożej,“ ja k o niezawierający nic przeciwnego Wierze świętej i moralności katolickiej, lecz owszem dla dusz wiernych bardzo pożyteczny, godnym je s t druku i upowszechnienia.
W Płocku, d. 2 4 Kwietnia 1 8 8 8 r.
P ra ł. K atedr., Cen*, ks. duchów, w dyee. Płocic,
N. 579.
^ P P R O B A T U R ,
Plociae, 2 4 A prilis 1 8 8 8 anno.
A dm inistrator D ioecesis Plocensis, f H en ricu s P e tr u s Epus.
( L . S . )
R egens Cancellariae
•A.. Oltręjjliclii
^ o iB O .ien o H e iu y p o io . R a p m a B a , 26 Maji 1888 ro .;a .
C h w a ta Je zus ow i I Maryi p r z e n a j ś w i ę t s z e j .
eśli w tej książeczce znajdziesz coś c o - j j „nowego, czegoby inni piszący o Na-
„bożeństwie do przenajświęt. P an-
„ny, dotąd tak wyraźnie, jak starałem się
„to tu uczynić, nie pow iedzieli— to chyba
„to tylko, że głów nie chciałem dowieść w ie l
k i c h a najrozliczniejszych pożytków, z od
d a w a n ia serdecznej czci M atce Bożej w y
n ik a ją c y c h . A że jedną z cech czasów
„w których żyjem y, jest w łaśnie ubieganie
„się w yłącznie za tern co pożyteczne, co
„korzyść jak ą przynosi,— więc zdaje m i się
„że książeczka ta będzie na czasie. “ W te to mniej więcej słowa przem ówił do mnie jej autor, a jak wiadomo jeden z najznakom itszych św ieczników K ościoła w bieżącym w ieku, doręczając mi łask a
wie, to w swoim rodzaju arcydziełko, k ie dy przed laty trzydziestu, m iałem sposo
bność przedstaw ienia się mu osobiście.
OD T Ł U M A C Z A
Przytoczyłem zaś to jego w łasne o tej książeczce zdanie, gdyż określa ono do
skonale całą jej treść, a przez to już i po
leca ją bardzo każdem u czcicielow i naszej przenajdroższej M atki niebieskiej.
Z zadania bowiem jak ie sobie w niej założył autor, w yw iązał się on jak naj- św ietniej. I ta jego rozprawa pełna jest głębokich myśli, najtrafniejszych a naw et w istocie nowych poglądów, wywodów uczo
nych, w yśw iecających i dowodzących n ie wymownych pożytków' z oddawanej czci przenajświętszej P annie. W szystko to zaś ożyw ione jest i tym duchem serdecznego do Niej nabożeństwa i tóm namaszczeniem, ja kiem się odznaczają i inne znakom ite p i
sma ojca W entury o M atce Bożej.
To skłoniło mnie do przełożenia tego dziełka na nasz język , dla przysłużenia się niem naszym pobożnym czcicielom M a
ryi, a których pokornie proszę o w estchnie
nie do Niej za nędznym tłumaczem.
Pisałem w święto ' P rzen. Panny, M atki Boskiego P astorza
ro k u P ańskiego 1888, w klasztorze Zakroczymskim.
C Z Ę Ś Ć I.
Źródło, właściwość i ważność c z c i odda
wanej przenajświętszej Pannie.
ROZDZIAŁ I.
O czci oddawanej przenajświętszej l*aimie w odnoszeniu do czci nale-
* więty B ernard prześlicznie się wy- ra ził mówiąc, że „Przenajśw ię- tsza P anna je s t najszczytniej- szem arcydziełem rą k Boskich, prze- wyższającem w szystko co nie je s t Bo
giem, arcydziełem nad którem Sam tylko Boski dziełm istrz góruje" ‘).
To zaś trafn e i piękne zdanie, tak rozwinąć można. B yle przenajśw ięt
szą Pannę nie poczytyw ać za Bóstwo,
i) llom il. 2. Super Missus.
i nie przypisyw ać J e j nic takiego, co właściwem je s t tylko Bogu i odnosi się jedynie do Niego, jako Isto ty n a j
w yższej, — w szelka chw ała, wszelkie wywyższenie, należą się przechw ale- bnej M atce Boga.
Powyżej więc przytoczone w yraże
nie św iętego B ernarda, zaw iera w so
bie i powody i źródło i dzieje czci, ja k ą od początków chrześcijaństw a, Kościół oddaw ał i oddaje wszędzie i z a wsze najukochańszej córce Boga-Ojca, M atce Syna Bożego i niepokalanej Oblubienicy D ucha-Świętego.
K acerstw o i niew iara tegoczesne gorszą się z tego. W edług nich, cześć oddawana przenajśw iętszej Pannie nie posiada podstaw y na Słowie Bożern pisanem, na Biblii opartej. Dzisiejsi niedowiarkowie wszelkiego odcienia utrzym ują, że oddawanie czci M aryi, głoszenie J e j chw ały, wzywanie J e j opieki, pokładanie ufności w J e j mi
9
łość m acierzyńską, ja k to czynili z a wsze, czynią te ra z i czynić będą i na
dal praw dziw e dzieci Kościoła, — że w szystko to uw łacza Bogu. Lecz nie w ierz tym jakoby objawom gorliwości o chw ałę Boską, okazywanym przez tych, którzy rzeczywiście Boga nie miłują. J e s tto tegoczesnem fary zaj- stwem, nie ustępującem w niczem fa- ryzajstw u dawnemu co do obłudy. Obłu
da bowiem i nieszczerość, są główne- mi cechami błędu, ja k prostota i otw ar
tość, są właściwemi cechami prawdy.
Kościół też na podobne brednie nie zwraca uwagi, i za całą odpowiedź na bluźnierstw a przez ducha fałszu miotane na M aryą, podwaja swojej gor
liwości synowskiej w oddawaniu czci M aryi.
Kościół bowiem, jako w ierna Oblu
bienica Syna Bożego, któ ry sta ł się człowiekiem, przypuszczony do tajem nic Jeg o serca, wie o tem dobrze, że
wszelka cześć oddaw ana M atce, nader miłą je s t Synowi; że nietylko nie uw ła
cza ona czci Jem u n ależ n ej, lecz owszem podnosi ją i chwały Mu przy
daje.
U stóp to K rzy ża, Kościół, przed
stawiony tam w osobie Ucznia, Ictóre- (jo Jezus miloioal *), z ust Samegoż swego Boskiego Założyciela um iera
jącego, wywiedział się, że najdroższy P an nasz, w miejsce Siebie oddaje go w osobie tego ulubionego ucznia S w e
go za dziecie, własnej M atce Swojej:
Niewiasto, oto syn Twój.... Uczniu, oto Matka twoja 1); a więc że na mocy wyraźnego rozkazu Swego Oblubieńca niebieskiego, powinien on miłować i czcić M aryą jako swoją M atkę, i może być pewnym, że nawzajem przez N ią bę
dzie miłowanym sercem najprzyw ią- zańszej m atki.
•) Jan 16. 5. *) Jan 16. 8.
W tern też za w arta je s t cała ta jem nica czci i miłości, ja k ą Kościół
bezustannie objawia ku M aryi i jego nieograniczonej ufności w opiece M aryi.
P a try a rc h a .Takób, wychodząc z t a jemniczego snu, w którym objawionem mu zostało, że na miejscu na którem znajdował się wtedy, miał z jego po
kolenia narodzić się M esyasz, prze
ję ty został uczuciem pobożnej trw ogi i zawołał: Zaprawdę P an jest na tern miejscu, a ja nie wiedziałem. I prze
rażony, ja k strasznem jest, rzeld, m iej
sce to! nie masz tu nic innego, jeno dom Boży i brama niebieska *). N a stępnie niedość mu było nazw ać to miejsce Domem clileba: Bethel ’), od
nosząc to do M esyasza, k tó ry je s t Pra- ivdziwym chlebem niebieskim zstępują
cym z nieba s); lecz na temże miejscu wzniósł o łtarz, a raczej jak b y św ią
l) Genei. 28. i, Gen. 31. 13. ») Psalm 8. 10.
tynią, k tó rą nazw ał Domem Bożym, mówiąc: Kamień, to je s t mui' który 'wy
budowałem, naziuan będzie Dom Boży ‘).
Owóż, takow e oznaki głębokiej czci wielkiego P atry arch y dla miejsca, na którem m iał tylko proste widzenie nie
bieskie, jego stara n ie się żeby to miej
sce przeszło do czci potomności, czyż nie są wymowną nauką daną nam przez Pismo święte, ja k a cześć i hołdy na
leżą się M aryi, będącej żyw ą św iąty nią, w której Syn Boży nie objawił się w widzeniu, lecz w Niej przeby
wał przez dziewięć miesięcy i •/. Niej zaczerpnął całe własne Swoje ciało.
Mojżesz gdy zbliżał się do goreją
cego krzaku, z którego P an Bóg r a czył do niego przem aw iać przez A nio
łów, ostrzeżonym został, że z najw ięk- szem uszanowaniem powinien do tego miejsca przystępow ać. Pow iedziane
’) Gen. 28. 4.
1 3
mu zostało: Zdejm obuwie z nóg two
ich, miejsce bowiem na kłórem stoisz, ziemia święta jest '). Gdy przeto, we
dług w yraźnych słów P ism a świętego, miejsce na którem P a n Bóg się obja
wia i gdzie przem aw ia przez aniołów, je s t Ziemią świętą, do której zbliżać się trzeba ze drżeniem i której z usza
nowaniem cześć oddawać należy, — m iarkujm yż czy w edług ducha tegoż Pism a świętego, nie powinniśmy, a z po
wodów jeszcze ważniejszych, oddawać cześć szczególni], M a r y i, w którem przeczystem łonie Słowo odwieczne, Syn Boży osobiście zamieszkał ’), i z któ rej zaczerpnął wszystko, co każdy syn bierze z m atki, to jest całe swoje człowieczeństwo.
N akoniec i K ról-P rorok głośno wo
ła: Oddawajcie cześć podnóżkowi stóp Boga 3). Jak ż eb y więc nie miało być
') Exod. 3. 6. s) 1 Kor. 3. 8. *) Psalm 98. 5.
zgodnem z duchem Pism a świętego i z jego wyraźnem i słowami nakazu- jącem i oddawać cześć podnóżkowi Boga, oddawać cześć MATCE BOGA?
T ak tedy cześć oddawana przez w ier
ne dzieci K ościoła M atce Hożej, opiera się na słowach Pism a świętego, ja k wszystko czego tenże Kościół św ięty nas naucza, lub co nam nakazuje.
Że zaś cześć takow a nie uwłacza w niczem czci należnej Bogu, dość będzie zwrócić uw agę na trz y rodzaje czci, ja k ą oddaje Kościół i do niej swoich wyznawców pobudza. Temi zaś są: cześć najgłębsza (cultus latriae), k tó ra oddaje się tylko Bogu; cześć uniżona (cultus duliae), k tó rą czcimy Św iętych, jako doskonałych sług Bo
skich; i ponieważ nie można staw ić na równi czci oddawanej M atce Boga, z czcii} oddawaną Sługom Bożym, więc Kościół postanow ił i cześć najuniżeń- szą (cultus hyperduliae), k tó ra będąc
ja k to nazw a jej w yraża, głębszą od czci oddawanej sługom Bożym, je s t jednakże nieskończenie niższą od czci ja k najgłębszej (cultus latriae), n ale
żnej tylko Bogu. I to uw yraźnia się bardzo dobitnie w modlitwach, jak ie Kościół często zanosi do M aryi w cią
gu roku, a n aw et i kilka razy dziennie.
Jakoż, modlitwami temi są: 'Pozdro
wienie. Anielskie, autyfona Witaj K ró lowo,, hymn Gwiazdo morza i Litanije Loretańskie.
Owóż w Zdrowaś Marya, pow tórzy
wszy wzniosłe słowa, którem i pow itał J ą anioł w dniu Zwiastowania i te, którem i w ita ła J ą św ięta E lżb ieta w dniu Naiuiedzenia, a co następnie Kościół streszcza niejako w dwóch słowach nazyw ając M aryą Matką Bożą, następnie zaraz przydaje: Módl się za nami grzesznym i teraz i w godzinę śmier
ci naszej. T ak tedy, wymieniwszy tu całą szczytność niezrównanej godności
1 5
i chw ały M aryi, Kościół wyznaje b a r
dzo w yraźnie, że tak ie J e j przyw ileje nie n ad ają J e j innej władzy ja k tę, żeby ja k najskuteczniej modlić się mo
g ła do Boga za modlącymi się do Niej.
A ntyfona Witaj Królowo, je s t w pra
wdzie wyrażeniem nieograniczonej ufno
ści, ja k ą pokłada w Niej nasza jakby ta k ż e nieograniczona nędza, jęcząca boleśnie u stóp potęgi i niezmiernej i mogącej ją ratow ać, i w zyw ająca J e j niezm iernej miłości i litości. Lecz kończąc te pokorne i tkliw e błagania swoje, Kościół prosi M aryą tylko żeby okazała, loszysihim wiernym po ich ivyj- ściu z wygnania ziemskiego Jezusa, bło
gosławiony owoc Jej żywota. A przez to Kościół wyznaje, że widzenie i po
siadanie w niebie Boga, je s t jedynem dobrem prawdziwem , źródłem wszel
kiego dobra, że Bóg je s t wszystkiein,
•że w szystko od Niego pochodzi i wszy-
17
st.ko co nie je s t Bogiem od Boga o trzy muje istnienie i władzę ja k ą posiada.
Toż samo co do ślicznego hymnu Gwiazdo morza. W szystkie łask i o j a kie w tej przecudnej pieśni prosi się M aryą, streszczają się w tej: „Żeby ten, któ ry z miłości ku nam raczył stać się Je j Synem, w ysłuchał próźb naszych za pośrednictwem Swojej M a
tki, k tó rą uczynił i naszą M atk ą.“
Nakoniec Litanije ta k zwane Lore
tańskie, które dzieci Kościoła umieją na pamięć i ta k często odmawiają na cześć M aryi serdecznie i z wielką po
ciechą, zaw ierają w sobie długi szereg pozdrowień, a trudno wynaleść w spa
nialszych, właściwszych, i wznioślej
szych.
N ajprzód wymienia się tam szczy- tność przywilejów, k tó re wyniosły Ma- ry ą do godności m acierzyństw a Bo
skiego, i nadaje się J e j ty tu ły czyli nazwy najśw ietniejsze i najzaszczyt-
Nabożeii, do N. M. 1 \ 2
niejsze. I ta pierw sza część L itan ii je st cała dogm atyczna, odnosząca się do tego, czego w iara uczy nas o M a
ryi. D ru g a część je st cała pochwalna, w yrażająca niezrównanej wysokości stopień J e j cnót. W trzeciej części wylicza się symbole i figury, czyli przenośne obrazy, przez które dawni P rorocy przed wiekami i zanim się Ona pojawiła, opiewali chw ałę M aryi.
T a część je s t cała Biblijna. N a stę pnie w części czw artej, wyjaśnione są powody ufności naszej w M aryi i wy
mienione rozm aite w sparcia, jakich mo
żemy od Niej oczekiwać. W ostatniej nakoniec części, w skazana je s t szczy- tność J e j godności, wynosząca J ą nad w szystkie istoty stworzone, jako też i Je j potęga jako Królowej nieba i ziemi.
A le i tu uw ażać należy, że gdy przy wzywaniu Boga w Trójcy jed y nego, od czego L itan ije te zaczynają się, mówimy do Boga: Zm iłuj się nad
19
nami, wysłuchaj nas, — przy każdem wzywaniu M aryi, powtarzam y te sło
wa: Módl się za nami. P rzez co wy
znajemy i oświadczamy najw yraźniej, że Boga tylko uznajemy najwyższym D aw cą wszelkiej łaski i wszelkiego miłosierdzia, i że przyznając M aryi w całym szeregu isto t i ziemskich i nie
bieskich pierw sze po Bogu miejsce, przyznajem y J e j w ładzę podobnież naj
w iększą po w ładzy Boga, ale w ładzę udzieloną J e j przez Niego, od Niego pochodzącą, władzę będącą ja k ją p ięk nie nazyw a św ięty B ernard „wszech - mocnością BŁAGALNĄ" ’).
Toż samo zauważać można w u k ła
dzie w szystkich innych modlitw K o
ścioła do M aryi, albo w prost do Boga a przez M aryą przez nas zanoszonych;
zawsze tam idzie tylko o pośrednictwo M aryi do Boga Je j Syna. Oczywi-
*) Om nipotentia suplox.
stem więc jest, że za rz u t niedow iar
stw a jakobyśm y uw łaczali czci n a le żnej Bogu oddając szczególną cześć M atce Boga, nie ma żadnej podstawy.
Kościół bowiem i dzieci Kościoła w raz z nim i ta k ja k on modlący się, nie u p atru ją w M aryi żadnej potęgi jako wypływ ającej z Niej samej, z J e j na
tu ry stworzonej; lecz przyznają Je j w ładzę szczególną, udzieloną J e j przez Syna z wdzięczności i z łaski w y jąt
kowej, w ładzę pośrednictw a skutecz
niejszego bez żadnego porów nania, od wszelkiego innego w staw iennictw a.
P rzez cóż więc tak ie uczucia i takie przekonania, w ten sposób zgadzające się zupełnie i z zasadam i w iary i ze zdrowym rozumem, mogłyby uw łaczać w ładzy B oga? I jakim że sposobem prosić Maryą, żeby się w staw iła za nami do Boga, w yjednyw ać sobie u Niej przez hołdy J e j oddawane i zanoszone do Niej modlitwy, aby broniła naszej
2 1
spraw y przed Bogiem, jakim że sposo
bem oczekując za J e j wstawianiem się skutków m iłosierdzia Boskiego i przyznając J e j tylko w ładzę w ypra
szania u Boga dla nas tego, czego sami niegodniśiny wyprosić sobie,—j a kim sposobem mówię, miałoby to uw ła
czać czci należnej Bogu i jakoby z M a
ryi czynić Bóstwo?
W praw dzie w L itanijach zw łaszcza, nazywam y M aryą Uzdrowieniem cho
rych. Ucieczką grzesznych. Pocieszy- cielką strapionych. Wspomożeniem wier
nych. Lecz nadając J e j miana tak tkliw e i świetne, zaraz przydajem y:
Módl się za nami. A czyż nie je st to wyraźnem uznaniem, że nie w prost od Niej oczekujemy tych wielkich do
brodziejstw , jak b y Ona Sam a była ich źródłem, lecz że Ona to może nam je w yjednać Swojemi modlitwami? Czyż nie je s t to i wyznaniem i uznaniem, że Sam B óg tylko je st źródłem pier-
wotnem, Panem samowładnym i n a j
wyższym R ozdaw cą wszelkiego dobra?
D la Kościoła, M arya w porządku łaski je s t tem, czem księżyc w po
rządku św iata widzialnego. P la n e ta ta nie posiada św iatła w sobie samej, a prześliczny blask swój, którym nas rozw esela w śród nocy, bierze od słoń
ca, zlewającego na nią swoje prom ie
nie. Podobnież M arya: je s t dla nas isto tą nic nieposiadającą Sam a z S ie
bie, a całą Swoją niezrów naną potęgę jak i samo Swoje istnienie, zaw dzię
czającą Bogu. J e s t Ona tą tajem ni
czą N iew iastą, o której w O bjaw ie
niach świętego J a n a powiedziano: że po
jaw i się Niewiasta przyobleczona tu Słoń
ce ’), to je s t niew iasta, k tó ra zalana, na- wskroś ogarnięta św iatłością w ieku
is tą Słońca sprawiedliwościs), P ana na
szego Jez u sa C hrystusa, roztaczać ją
‘ ) Q b jaw . 3, 5, a) A n tyf. K o śc.
23
będzie na ludzi, podczas ich wędrówki wśród ciemności życia doczesnego. M a
ry a więc dla nas je s t tylko istotą, stworzoną, i k tó ra w szystko co po
siada a w stopniu bez żadnego poró
w nania wyższym od tego co posiada
ją i posiadać mogą najw ybrańsze inne istoty stw orzone,— w szystko to 'p o sia da nie sama z Siebie, lecz otrzym uje to od Boga. R az więc jeszcze powtó
rzę: jak że może niedow iarstw o zarzu
cać nam że J ą poczytujemy za B ó
stwo, i że przez cześć Je j oddawaną uwłaczamy czci należnej Bogu?
R O Z D Z I A Ł II.
O związku zachodzącym pomiędzy po
średnictwem P a n a .lezusa, a pośredni
ctwem przenajśw iętszej P anny.
$fak cześć oddawana M aryi, w niczem nie uwłacza czci należnej Bogu, co w rozdziale poprzedzającym sta ra li
śmy się wyjaśnić, ta k również uda
wanie się nasze do J e j pośrednictw a i pokładanie w niein nieograniczonej ufności, nie sprzeciw ia się wcale a r tykułow i w iary naszej w pośrednictwo P an a Jezu sa, jedynego i najwyższego pośrednika między Bogiem a ludźmi;
a je s t to podobnież ja k cześć odda
wana 'M atce Bożej, oparte na Słowie Bożem, na Piśm ie świętem.
W modlitwach swoich Kościół tak przem aw ia do Boga: „Spraw abyśmy błogosławioną M aryą za nami w sta
w iającą się mieli, przez k tó rą zasłu
żyliśmy Spraw cę życia otrzym ać, P a na naszego Je z u sa C hrystusa, Syna Twojego" ’).
A także Kościół modli się i w te słowa: „Boże któryś chciał aby z bło
gosławionej M aryi P anny żywotu, za zwiastowaniem A nioła, Słowo Twoje ciało przyoblekło,—daj proszącym Cię o to, abyśmy w ierząc iż je s t Ona pra-
ł) Offlc. Pary.
wdziwą R odzicielką Boga, J e j przed Tobą pośrednictwami wsparci z o sta li" ').
W idocznem więc je s t z tego, że z powodu-to uczestnictw a ja k ie m ia
ła M arya w wielkich tajem nicach Bo
g a Odkupiciela, i ponieważ je s t Ona Jeg o praw dziw ą M atką, Kościół po
k ład a szczególną ufność w skuteczność J e j pośrednictw a i J e j modlitw, do dostąpienia przez nas owoców odku
pienia. A co opiera się, ja k wyżej po
wiedzieliśmy, na Słowie Bożem, na Piśm ie świętem.
Jak o ż, z P ism a świętego dowiadu
jem y się, że trz y najwznioślejsze ta jemnice zam ykające w sobie jakby
w streszczeniu całą spraw ę zbaw ie
nia ludzi, P an J e z u s nie inaczej do
konał, ja k w obecności i ze współu
działem w nich M aryi. K iedy będąc jeszcze dzieckiem, po ra z pierwszy Objawił się, całemu św iatu w osobach
>) Tamie.
25
trzech Mędrców. E w angelija św ięta powiada nam, że odbyła się ta E pi- fanija, co w łaśnie znaczy Objawienie się, w obecności Je g o M atki, i że bę- dąc-to na J e j rękach, odebrał On pier
w szą cześć od przedstaw icieli narodu ludzkiego. Znaleźli Dziecię z Maryą Matką Jego, i upadłszy pokłonili się Jemu ')• E w an g elija tak że mówi nam, że B oski Z baw ca nasz dokonał Swo
jej krw aw ej ofiary podobnież nie in a czej ja k pod oczyma przenajśw iętszej M atki, stojącej pod krzyżem , i że bliski już konania, przez o statnie w yrzeczo
ne do Niej słowa, w J e j to sercu speł
nił tajem nicę Swojej najtkliw szej mi
łości ku nam, gdy w tedy postanow ił nam J ą za M atkę: Stała obole krzyża Jezusa Matka Jego. 1 rzelcł Matce w ska
zując J a n a Oto Syn Twój J).
Nakoniec toż Pismo św ięte, nie za
niechało zawiadomić nas, że Bóg-Czło-
■) Mat. 2 .1 1 . J a n 16. 8.
27
wiek wróciwszy do nieba, kiedy miał zesłać na ziemię D ucha-Sw iętego dla zrobienia nowego stworzenia '), zmie
nienia postaci z ie m i5) i już stanow cze
go założenia Kościoła, uczynił to w te
dy, gdy Apostołow ie zgromadzeni w W ieczerniku, pod przewodnictwem przenajśw iętszej M atki Jeg o , trw ali na modlitwie: B yli trwający razem na modlitwie, z Maryą Matką Jego !).
A wiec czyż Kościół niewłaściwie wniósł z takowych objawów myśli Bo
skiej, że gdy P an Bóg dopełnił naj
większe tajem nice Swojego m iłosier
dzia nad ludźmi, nie inaczej ja k za współudziałem w nich M aryi, tedy za
wsze najłatw iejszy dla nas przystęp do Jeg o m iłosierdzia za pośrednictw em i wstawieniem się Maryi?
K ról-P rorok mówił do Boga: N ie
zmiernie zaszczyceni są przyjaciele Twoi Boże; niezmiernie wzmocnione jest przo-
>; Efez. 4. 24. *) P salm 18. 10. ’) D zieje 1. 14.
dowanie ich ‘). A czyż można p rzy puszczać żeby P an Bóg, ta k w yw yż
szający przyjaciół i sług Swoich, nie miał, obdarzając J ą szczególną w ła
dzą, wyjątkowym sposobem zaszczy
cić Tę, której winien był życie co do ciała? Czyż można przypuszczać, żeby podniósłszy do godności k siążą t A po
stołów i Św iętych, w łasną M atkę nie uczynił Królową? A znowu jak ąż b y J ą uczynił królow ą nieba i ziemi nad którem i Sam króluje, gdyby J ą nie obdarzył przywilejem otrzym yw ania, dla uciekających się do N iej, wszel
kich łask za jej pośrednictwem i mo
dlitwami?
A i to czytam y w Piśm ie świętem o następcy D aw ida, że skoro dostą
pił najwyższej władzy w swoim n a
rodzie, pierw szą myślą jego było przy
rządzenie po prawej stronie jego tro nu, tronu i dla m atki jego. Czyż więc
*) Psalm 30. i-
29
można przypuszczać, żeby P an Jez u s, którego ten król był tylko figurą, to je s t obrazem zapowiednim, żeby P an Jez u s praw dziw y Salomon '), m iał oka
zać się mniej wdzięcznym dla Tej, k tó ra bez żadnego innego ludzkiego udziału, Sama dostarczyła Mu całego Je g o człowieczeństwa?
Nie masz przeto najmniejszej p rz e
sady w tem, co tak że mówi św ięty B ernard, że: „P an Jez u s który dany nam został przez M aryą, chce żeby nic z tego co nam przyniósł, nie do
staw ało się do nas inaczej ja k przez M aryą" 3)
K ażdy katolik nie w ątpi o tem, że P an Jez u s je st jedynym i praw dzi
wym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi. L ecz dlaczegóż nie m iałby On postanowić w osobie M atki Swo
jej, Pośredniczki znowu pomiędzy Nim Samym a ludźmi? Dlaczego zastrze-
') M at. 14. 4 2 , s) O m nia n o s y o lttit h a b e r e p e r Maiuam.
gając Samemu Sobie w ym iar Swojej sprawiedliwości, nie m iałby zw ierzyć M atce w ym iaru Swoich miłosierdź?
Poniżej wymienimy niektóre prze
śliczne ustępy Ojców i D oktorów K o
ścioła, jacy w nim przez ubiegły cli ośmnaście wieków jaśnieli, a przez k tó re oni stw ierdzali pobożną ufność w iernych w pośrednictw ie M aryi i ro zbudzali do N iej nabożeństwo. T eraz, ponieważ odnosimy się głównie do te go co nam Pismo św ięte o tem po
daje, zwrócimy tu tylko jeszcze na to uw agę, że w iara w takow e pośredni
ctwo za nami M aryi do Jezu sa, opie
r a się na w yraźnem i uroczystein po
stanowieniu Samegoż Zbaw iciela, a za- pisanem w E w angelii.
Dość już bowiem byłoby na tem co czytam y w E w angelii św iętego J a n a , że P an Je z u s proszony przez prze
najśw iętszą M atk ę o poratow anie no
wożeńców w K anie G alilejskiej, gdy
31
im przy uczcie weselnej zabrakło w i
na, chociaż powiedział że czas w k tó rym zajaśnieje cudami jeszcze był nie nadszedł w tedy,—uczynił jednakże ten cud którego dom agała się od N iego M a- rya. P rze z to bowiem dowiódł nam bardzo wyraźnie, że zawsze najmilej mu b ę
dzie przychylać się do próśb Boskiej M atki Je g o za nas zanoszonych, i że i nadal w szystkie cuda Swojego mi
łosierdzia nad nami, spełniać będzie tym że sposobem, to je s t na J e j pro
śby, ja k to uczynił przy tym pierwszym Swoim cudzie. Dość powiedziałem, by
łoby dla uzasadnienia naszej ufności w pośrednictwo M aryi, jako opierają
cej się na powadze Ewangelii, na przy
toczeniu powyższego w niej opowia
dania. L ecz prócz tego, mamy także w E w angelii szczegóły jeszcze b a r
dziej dowodzące, ja k dalece Kościół nieograniczoną ufność Swoją w pośre
dnictwo M aryi, wywodzi z w yraźne-
go postanowienia J ą naszą M atką przez P a n a Jez u sa. W iemy bowiem że Syn Boży, w chwili zakończenia wielkiej spraw y pojednania z Bogiem ludzi, postanow ił i ogłosił M aryą Ma
tk ą w szystkich w iernych, których pod krzyżem przedstaw iał J a n święty, a to w tedy gdy do niego powiedział: Oto Matka tiuoja, a do Niej: Niewiasto, oto syn Twój '). Te zaś słowa Boskie, a w najuroczystszej ja k a kiedy za
b ły sła pod słońcem chwili, z krzy ża wyrzeczone, jak ież inne mogły mieć znaczenie ja k następujące: Że z woli i rozkazu P a n a Jezu sa, M arya ma opiekować się wszystkim i wiernymi jak b y byli J e j rodzonemi dziećmi, owszem jak b y byli Samym Panem J e zusem; a że znowu ze swojej strony wierni, powinni uciekać się do M aryi, pokładać ja k najw iększą w Niej ufność
*) Jan 16. 14.
i czcić Ją, jak b y była ich rodzoną m atką.
To bowiem postanowienie, równie ja k cały T estam ent pozostawiony nam przez Boskiego Zbaw cę naszego, nie zaw ierało w sobie rozporządzenia li- czasowego, przem ijającego, odnoszące
go się tylko do życia ziemskiego M a
ry i i ukochanego ucznia Pańskiego, lecz było to prawo postanowione na w szystkie czasy istnienia Kościoła.
N a mocy przeto tego praw a, M arya chwały niebieskiej zażyw ająca, ma się opiekować wiernymi; a jakim że innym sposobem może tego dopełniać ja k tylko modląc się za nimi, w staw iając się ciągle za dziećmi K ościoła do Swego Boskiego Syna? A więc jakżeby w ier
ni nie mieli i nie obowiązani byli ucie
kać się do M aryi, ja k dzieci do ma
tk i, dla w ypraszania sobie u N iej J e j pośrednictw a do Samegoż najw yższe
go P ośrednika między Bogiem a lu-
Naboźeń. do N. M. P. 3
33
dźmi? W łaściw ie bowiem rozumiejąc ten ustęp E w angelii świętej o k tó rym mowa, widzimy w tem testam en- talDem a przemiłościwem rozporządze
niu uczynionem przez P a n a Jez u sa w chwili Je g o konania, n ajw yraźniej
sze postanowienie i jak b y mocą B o skich słów Je g o przetworzenie M aryi na M atkę naszą, a więc na szczegól
ną Pośredniczkę naszą między Nim a Je g o uczniami, to je s t wiernemi dziećmi Kościoła, ja k On Sam je s t najwyższym i powszechnym pośredni
kiem pomiędzy Bogiem a ludźmi.
P ro ro k Iz ajasz przepowiedział że:
W ynijdzie rószczka z korzenia Jessego, i kwiat z jego korzenia powstanie, i spo
cznie na Nim duch Pański *). Owóż nie masz wątpliwości, że: Ta rószczka, wyprorokowana, była obrazem zapo- wiednim czyli figurą M aryi, a ten K w iat cudowny był symbolem czyli
') Izaj. 48, 40.
także obrazem zapowiednim Pana J e zusa. Słusznie więc, w ykładając to proroctwo, św ięty B onaw entura po
wiada: że ja k jeśli kto pragnie posia
dać D ucha-Św iętego, powinien się uda
wać do Rószczki Nazarejskiej ') to j est do P a n a Je z u sa w którym On p rz e
bywa, nieodłącznym będąc od drugiej osoby T rójcy przenajśw iętszej, — ta k podobnież kto chce odszukać P a n a Jez u sa, niech się ucieka do Rószczki Jessego, do M aryi, z k tó rą On zawsze je st razem . Co ten Św ięty D oktor w tych kilku pięknych słowach w y raża: „K to pragnie dostąpić ducha Pańskiego, niech kw iatu szuka na Rószczce z której w yrósł." 3).
I tę to w łaśnie myśl, pierw otni chrześcijanie w yrażali i pędzlem i dłu tem, w tych malowidłach ściennych i w tych płaskorzeźbach, które w ta k wielkiej liczbie napotykam y w dawnych
») Kum . 27, 5. a) Spee. B. V . M .
35
katakum bach Rzymskich. Tam zawsze widzimy P an a Je z u sa na rękach Swo
jej Boskiej M atki, jakby nie inaczej chciał przedstaw iać się do odbierania od ludzi dowodów ich czci i miłości, ja k przez J e j ręce. J e s t też to wy
kładem bardzo wyraźnym tych słów Ew angelii św iętej, gdzie powiedziano 0 T rzech królach: I znaleźli Dzieciątko z Maryą Matką Jego '). T akie malo
w idła i tak ie rzeźby, są to kazania pod oczy podpadające, a równie wy
mowne ja k zw ykłe kazania do słuchu przem aw iające. U czą nas one że t a jem nica pośrednictw a M aryi, rozpo
częta w stajence Betleem skiej za przedstaw icielam i pierwocin pogan n a
wróconych, trw a ciągle na pożytek całego rodu ludzkiego, że nie można znaleść Jez u sa inaczej ja k w M aryi 1 przez M aryą i że, ja k powiada R y szard od św iętego W aw rzyńca: „nikt
') Mat. 2. 11.
nie przychodzi do Niego inaczej ja k J e j rę k ą wiedziony, i gdy łask a O jca Jeg o przez N ią wyjednana, przycią
gnie go do nóg J e g o “ ').
W ia ra więc w miłosierne pośredni
ctwo M aryi do J e j Boskiego Syna, a w iara opierająca się na dogm atach katolickich, na słowach Pism a św ię
tego, na obrzędach religijnych od p ier
wszych wieków K ościoła po dziś dzień sta le przez wszyskich wiernych z a chowywanych, na dowodach ja k zba
wienny wpływ wywierało to powsze
chnie,—w iara takow a w niczem uw ła
czać nie może wierze w nieograniczoną skuteczność najwyższego pośrednictw a Boskiego Zbaw cy naszego.
Proś mnie, matko moja, o co tylko chcesz, mówił Salomon do niew iasty k tó ra go na św iat w ydała, i p rzyda
wał: nie godzi się bowiem ażebym od
wrócił oblicze moje od ciebie 3): żebym
•) Scrm. 3. do B. V. M. 3 K ról. 2. 20.
nie uczynił tego czego żądasz. C zyż
by więc Syn Boski, dozwolił przew yż
szyć się przez syna ludzkiego w usza
nowaniu od każdego syna należącem się matce? .Takim sposobem mogłoby to uw łaczać w ierze w B oską wszech- mocność Zbaw iciela, w ierzyć że On zaw sze na prośby Swojej M atki oka
że się ta k łaskaw ym ja k syn D aw ida zapew niał swoją m atkę że się nim okaże na je j prośby. Dlaczego mia
łoby to być czemciś niewłaściwem, przypuszczać że P an Jezus, który uprzedzając chwilę czynienia przez Niego cudów, pierwszy cud swój na żądanie M aryi uczynił, nie miałby i n a
dal czynić cudów gdyby tego zacho
dziła potrzeba, na prośby M aryi, a na pożytek uciekających się do pośredni
ctw a J e j m acierzyństw a Boskiego i J e j m acierzyńskiej litości nad ludźmi? D la
czego nie mielibyśmy wierzyć, że ta k ja k królowie ziemscy, najłaskaw iej
przyjm ują prośby swoich poddanych, zanoszone do nich przez ręce ich ulu
bieńców, tak i K ró l niebieski n ajprę
dzej przychyli się do próśb naszych popartych pośrednictw em Jeg o naj
droższej M u M atki.
Czy dziecko uciekające się do po
średnictw a m atki, dla otrzym ania od ojca czegoś o co uczucie bojaźni w ła
dzy oj cowskie j u tru d za mu prosić w prost jego samego,— zapoznaje przez to p ra wa jak ie ma nad nim ten którem u ży
cie winien? A jeśli to dziecie, czując że zasłużyło na gniew ojcowski, prosi m atkę aby ojca p rzebłagała; jeśli spo
dziew a się otrzym ać za jej pośredni
ctwem przebaczenie którego ciężkość i mnogość jego przew inień nie daje mu nadziei otrzym ać przez siebie sa
mego,— czyż przez to właśnie nieobja- wia ono tem większego uszanowania godności, wyższości i władzy ojco
wskiej? Jak im że więc sposobem dusza
chrześcijańska m iałaby zapoznaw ać po
tęgę pośrednictw a P a n a Je z u sa i bo
gactw a Jeg o łaski, prosząc o nie za wstawieniem się M aryi? I jakim spo
sobem grzesznik, którego ciężkość i mnogość jego występków przeraża na sam ą myśl o P an u Jez u sie naj
wyższym Sędzią, m iałby M u uw ła
czać, spodziew ając się przebłagać Go za wstaw ieniem się Jeg o Boskiej M atki, k tó rą On Sam, um ierając, zapisał te- stam entalnie dla w szystkich chrześci
ja n na M atkę?
ROZDZIAŁ III.
D ow ody jako. czcią. ku przenajśw ię
tszej P a n n ie przejeci byli Ojcowie
K ościoła.
|f a k dalece oddawanie czci przenaj"
św iętszej Pannie, zgodnem je s t z d a chem Ew angelii i zaw artem i w niej naukami, a oraz ja k je s t dawnem, powszecknem i skutecznem , mamy te
go bardzo w yraźny dowód w św ia
dectw ach Ojców i D oktorów K ościo
ła. Począw szy od św iętego Dyonizego A reopagity ucznia św iętego P aw ła, aż do św iętego Alfonsa Liguorego, o s ta tniego co do czasu D oktora Kościoła, wszyscy najznakom itsi w Kościele mę
żowie, u trw a la jąc przez dziew iętna
ście wieków naukę w iary, nie prze
staw ali rozżyw iać i rozpowszechniać uczucia uwielbienia i ufności wzglę
dem M aryi i zachęcać do tego chrze
ścijan. Czynili zaś to ta k przykładem swoich pobożnych w tym duchu ćwi
czeń, ja k i swojeroi wiekopomnemi pismami. Stanow iłoby to bogaty i p rz e
pyszny księgozbiór, gdyby zebrać r a zem w szystkie dzieła ja k ie ci mężo
wie, wsławieni zarówno swoim genju- szem i głęboką wiedzą jak i św ięto
ścią życia i wysokiemi cnotami,—po
święcili w yłącznie na wielbienie go
dności M aryi, na wyświecanie J e j w iel
kości, na zachęcanie wiernych do od
daw ania J e j czci należnej i rozży- wianie do Niej serdecznego nabożeń
stw a. I rzecz godna uwagi: że najda
wniejsi 7. pomiędzy tych i świadków i krzew icieli praw dziw ych zasad w ia
ry chrześcijańskiej,—byli wymowniej
szymi, rzekłbyś naw et bardziej uno
szącymi się świętym zapałem m ówiąc o M aryi, aniżeli ci którzy po nich na
stąpili.
Żałujem y że ram y niniejszego pi
sma, nie dozw alają nam przytaczać tu to co przez naszych Ojców i mi
strzów w wierze, bardziej u d erzają
cego było wypowiedzianem na cześć przenajśw iętszej P anny w każdym w ie
ku ery chrześcijańskiej. Lecz nie mo
żemy pozbawić siebie i czytelnika po
ciechy przytoczenia tu niektórych p rzy najmniej św ietnych dowodów katoli
ckiej pobożności ku M aryi. W ierne dzieci K ościoła wdzięczne nam za to
43
będą; z a szczęśliwych się poczytają widząc że oddając najgłębszą po B o
gu cześć M aryi, nic nie przesadzają, i że naw et nie dościgają tego czego najw yższej powagi m istrzow ie w iary, dom agają się pod tym względem od ich umysłu i serca, i co sami spełniali na cześć M aryi.
N ajznakom itszy z pomiędzy D okto
rów Kościoła, a podobno i najw iększy genijusz w świecie uczonym, św ięty A ugustyn ta k się w yrażał: N adeszła tedy, bracia najm ilsi, ta k droga dla w szystkich rocznica N arodzin błogo
sławionej zawsze Dziewicy M aryi P a n ny. Słusznem więc je s t, aby pam iątka takow a obchodzoną była z objawami najżyw szej radości przez naszą zie
mię, k tó rą narodzenie się na niej tej przenajśw iętszej Dziewicy, ta k nie
zmiernie uświetniło. M arya je s t tym kw iatem polnym, z którego w yrosła
drogocenna L ilija dolinna ') i przez k tó rej wydanie na św iat Syna, n a tu ra naszych pierw szych rodziców przem ie
nioną, została i wina zmazana. N a Niej jednej nie spełnił się ten sm utny A v y -
rok wydany na E w ę, że w boleściach rodzić będziesz s), gdyż O na opływ a
ją c w radości porodziła Zbaw iciela.
E w a sta ją c się m atką płakała, M a- ry a się w eseliła wydając na św iat Syna. E w a rodząc sprow adziła na zie
mię płacz, M arya tylko wesele nie
bieskie nosiła w Swem łonie; albo
wiem dziecie E w y było grzesznikiem , a D ziecie M aryi samą niewinnością.
M atk a rodu ludzkiego sprow adziła na ziemię karę, M atk a P an a naszego spro
w adziła na nią zbawienie. S praw czy
nią grzechu była E w a, a Spraw czy
nią zasługi M arya. E w a straszn ie nam zaszkodziła, bo nas zabiła na duszy;
M arya najw iększe w yrządziła nam do
P iefo 2. J. *) Gen. 5. 6.
brodziejstw o, przyw racając nam życie łaski. T am ta śm iertelny cios nam za
dała, T a nas uzdrowiła. N ieposłuszeń
stwo E w y odpokutowane zostało po
słuszeństw em M aryi, i wiarołomstwo jednej wynagrodzone w iarą drugiej.
O! jak więc słusznie może p rze
najśw iętsza P an n a Sam a opiewać dziś w niebie chw ałę jak iej tam zażyw a, i rozwodzić pienia w ysław iające Je j Bożerodzicielstwo! I my przeto łączm y nasze pienia z J e j radościami, i ja k by chórem J e j pieniom w niebie, od
powiadajmy naszem i z tej ziemi. A po
słuchajcie w jak i to sposób, ta prze
najśw iętsza nasza śpiewaczka, jeszcze tu na ziemi śpiew ała: „ Wielbij duszo moja Pana, w ołała Ona, i rozradował się duch Mój w Bogu Zbawienni Mo
jem . Albowiem wejrzał na niskość S łu żebnicy Swojej, bo oto odtąd błogosła- wioną zwać Mnie będą wszystkie na
rody. Albowiem wielkie rzeczy uczynił
Mi Ten który jest mocen“ '). T ak tedy cud nowego Boskiego porodu, zniszczył przyczynę dawnego grzechu, i śpiew M aryi płacz E w y u tu lił“ 3).
N a innem znowu miejscu, tenże w iel
ki D októr Kościoła, ta k się wyraża:
„O! przenajśw iętsza Maryo! któż k ie
dy potrafi oddać Ci te dzięki i tę chw ałę do których masz prawo? T y bowiem przez Twoje przecudne p rzy
zwolenie na tajem nicę W cielenia, w y ra to w ałaś św iat zatracony. Czyż mo
że biedny ród ludzki zdobyć się na oddanie Ci czci godnej Ciebie, któ
raś pośrednictwem Swojem przyw ró
ciła ludzi do zw iązku z Bogiem. P rzyjm więc łaskaw ie jakkolw iek nędzne, ja k kolwiek nieodpowiedne Twoim za słu gom dzięki, ja k ie Ci składam y. A gdy próśb naszych nie odrzucisz, win na
szych, pomodliwszy się za nas, uzyskaj odpuszczenie. P rzyjm błagania nasze
’) Euk. 1. 10. 3) K azanie 42.
do św iątnicy m iłosierdzia Twojego, i pojednaj nas z Bogiem. Niech On raczy w ejrzyć dobrotliwie na to co mu przez Oiebie ofiarujemy, i niech wysłuchanym i zostaniemy o co Go przez Ciebie z w iarą prosimy. P rzyjm łaskaw ie to co u stóp Twoich sk ła damy, a za to daj to o co błagam y, wyjednaj przebaczenie tego co nas obawą napełnia, boś T y jedyną N a dzieją grzeszników. P rze z Ciebie spo
dziewam y się win naszych odpuszcze
nia, i w Tobie-to, o! najbłogosławień- sza między niew iastam i, cała nasza nadzieja nagród niebieskich. P rz e n a j
św iętsza Maryo! ra tu j nieszczęsnych, wspomagaj trwożliwych, wesprzyj w ą
tłych, módl się za ludem, w staw się za duchowieństwem i za poświęconą Bogu płcią niewieścią. N iech doznają Twojej pomocy wszyscy pobożnie ob
chodzący Twoje uroczystości1* *).
*) K a z . 18 o Ś w ię ty ch .
47
T ak tedy przem aw ia książę D okto
rów Kościoła Zachodniego, posłuchaj
myż znowu jak o tym samym przedmio
cie, w yraża się najuczeńszy i najw y
mowniejszy z Ojców K ościoła W scho
dniego: „Syn Boży, powiada św ięty J a n Z łotousty, na m atkę w y b rał So
bie n ie ja k ą niew iastę opływ ającą w do
sta tk i ziemskie, lecz T ę błogosławio
ną Dziewicę, której duszę przyozda
biały w szystkie cnoty. D latego-to bo
wiem że błogosławiona M arya P anna, z całego rodu ludzkiego była isto tą najśw iętszą i najczystszą, w łonie Swo- jem poczęła C hrystusa P an a. Do tej więc przenajśw iętszej Dziewicy i M a
tk i Boga, uciekajmy się, abyśmy po
żytków J e j opieki dostąpili. W sz y st
kie dziewice do których przemawiam, pod skrzydła M atki P a n a naszego g a r
nijcie się. O na to bowiem, posiadanie najpiękniejszego, najdroższego i n aj
trudniejszego do zachowania waszego
skarbu, opieką Swoją zapewni: chcę mówić, w cnocie dziew ictw a w as utw ier
dzi na zaw sze" ’).
I w innem swojem kazaniu, tenże św ięty Ojciec K ościoła ta k przem a
wia: „Z aiste, bracia najm ilsi, wielkim cudem potęgi i dobroci Boskiej je s t przenajśw iętsza M ary a P anna. Nic wyższego i doskonalszego nad N ią nigdy nie było i nie pojawi się nigdy.
O na jedna je s t isto tą godnością Swo
ją przew yższającą w szystko co tylko je s t stworzonego w niebie i na ziemi.
K tóż od Niej świętszy? Ani prorocy, ani apostołowie, ani męczennicy, ani patryarchow ie, ani anieli, ani trony i moce niebieskie, ani serafiny, ani cherubiny. Słowem, pomiędzy wszyst- kiem i istotam i stworzonemi nic w yż
szego, nic doskonalszego nietylko zna- leść, ale ani wyobrazić sobie nie można.
*) Kazanie 38.
4 9
tfaboźcii. do N. M. P . 4
„O na to je s t służebnicą, a razem i Matką, Boga; Dziewicą a oraz i R o
dzicielką. Ona to je s t M atk ą Tego, który przez Ojca przedwiecznego zro
dzony został przed wszelkim począ
tkiem, którego najwyższym Panem w szystkiego uznają i aniołowie i lu
dzie. Chcesz-li wiedzieć o ile Dziewi
ca ta przew yższa w szystkie moce nie
bieskie? Oto masz w krótkich słowach to zaw arte: N ajw yższe duchy niebie
skie ze drżeniem i strachem stają przed oblicznością Boga, i tw arze sobie za
słaniają. O na jedna za cały ród lu
dzki z ufnością pośredniczy do Boga którego jest M atką. P rzez nią też odpuszczenia grzechów dostępujemy.
B ądź więc pozdrowiona, córko Boga a razem M atko Jego i Dziewico, tro nie Boski i niebo w którem On z a m ieszkał, ozdobo, zaszczycie, chwało, i Obrono Kościoła; a błagam y Cię, bezustannie módl się za nami do J e
zusa Syna Twojego a P an a naszego;
ażebyśmy przez Ciebie doznali miło
sierdzia w dzień sądu i tych dóbr do
stąpili, które zgotowane są dla m iłu
jących Boga, a to z łaski i dobroci P a n a naszego Je z u sa C hrystusa, k tó remu w raz z Ojcem i Duchem Św ię
tym królującemu, chw ała i dzięka niech będą na wieki wieków. A m en“ ')•
Z pomiędzy zaś Ojców i D oktorów Kościoła któ rzy nastąpili po Ojcach i D oktorach czw artego i piątego wie
ku, tych złotych czasów chrześcijań
stw a, przytoczym y tu tylko jeden ustęp z dzieł św iętego B ernarda, te go świecznika K ościoła Zachodniego, owszem i całego św iata chrześcijań
skiego, a któ ry jak streszczał w so
bie naukę katolicką wieków k tó re go poprzedziły, ta k w średnich był tejże nauki najśw ietniejszym rzecznikiem.
Otóż ja k ten wielki genijusz a razem
i) K a z a n ie 14.