• Nie Znaleziono Wyników

Topika morska w poezji Adama Mickiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Topika morska w poezji Adama Mickiewicza"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Leszek Zwierzyński

Topika morska w poezji Adama

Mickiewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 91/2, 157-173

(2)

Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O

Pam iętnik Literacki XCI, 2000, z. 2 PL ISSN 0031-0514

LESZEK ZW IERZYŃSKI

TO PIK A M O RSK A W PO EZJI A D A M A M ICKIEW ICZA*

Istotną rolę topiki m orskiej w poezji M ickiew icza dostrzegano niejednokrot­ nie. Zw racano szczególnie uw agę na obecność tejże topiki w utw orach zw iąza­ nych tem atycznie z m orzem 1. W ydaje się jednak, iż jej znaczenie je st szersze, w ykraczające poza w iersze „m arynistyczne” . Spróbujem y poniżej zarysow ać ca­ łościow y obraz topiki m orskiej w tw órczości M ickiewicza.

Postaram y się wyodrębnić i opisać pojaw iające się tu tradycyjne m otyw y i to­ posy w proponow anym przez Abram owską, wąskim zn aczen iu 2. Będziem y chcieli także (w ykorzystując przeprow adzone ju ż w tej m aterii badania) w skazać i zana­ lizow ać now o pow stałe, rom antyczne toposy m orskie. Zrozum iałe, że tutaj termin „topos” stanie się szerszy i mniej ostry - A bram ow ska stosuje określenie „ąuasi- topika”. Zarów no w przypadku toposów, ja k i quasi-toposó\v będziem y zm ierzać nie do katalogow ania, lecz raczej do ukazania ich roli w tw orzeniu św iata sensów w konkretnych utworach. W centrum naszej uwagi znajdzie się topika morska, gdyż ona w łaśnie, wśród m otyw ów akw atycznych, zdobyła w literaturze zarówno antycznej, ja k i staropolskiej szczególną pozycję.

„W szkole klasycznej”

T radycyjne m otyw y i toposy m orskie w y stęp u ją u M ick iew icza głów nie w dw óch zespołach tekstów: w jeg o wczesnej poezji i w w ierszach okolicznościo­

Studium niniejsze jest napisaną na now o wersją pierwszej części mojej rozprawy doktor­ skiej M o tyw y akw atyczn e w tw órczości p o e ty ck ie j A dam a M ickiew icza, przygotowanej pod kierun­ kiem prof. Ireneusza O p a c k i e g o . Pozostałe trzy części rozprawy ukazały się w postaci książki: L. Z w i e r z y ń s k i , W yobraźnia akw atyczna M ickiew icza. K atow ice 1998.

1 Zob. J. B a c h ó r z , M ickiew iczow ska w izja m orza. „Zeszyty N aukow e W ydziału Humani­ styczn ego Uniwersytetu G dańskiego”. Prace Historycznoliterackie. Nr 5 (1977). - M. Ś l i w i ń s k i ,

C zlow iek-iyba. Szkice m arynistyczne. Słupsk 1991. O topice zob. E. R. C u r t i u s , L iteratura euro­ p ejsk a i łacińskie średn iow iecze. Przełożył i opracował A. B o r o w s k i . Kraków 1997 (tu rozdział

o topice, a także s. 7 6 -7 7 ). - J . A b r a m o w s k a , Toposy i niektóre m iejsca w spóln e badań litera c­

kich. W: P o w tó rze n ia i w ybory. S tudia z te m a to lo g ii i p o e ty k i h isto ryczn ej. Poznań 1995, s. 7.

- E . K o t a r s k i , S arm aci i morze. M aryn istyczne p o c zą tk i w literatu rze p o lsk iej X V I-X V II wieku. Warszawa 1995, s. 105. - D. S n i e ż k o, Topos „ ży c ie ja k o żeglu ga ” w repertu arze topiki egzysten cji

ludzkiej. (Na p rzyk ła d zie tw órczości M ikołaja Reja). „Z eszyty N aukow e Wydziału H um anistyczne­

go Uniw ersytetu G dańskiego”. Prace H istorycznoliterackie. Nr 17 (1991): Topika w ó d i żeg lu g i (red. A. M artuszewska), s. 4 1 -4 4 . - M. S k w a r a , M o tyw y i to p o sy w odne w p o e z ji fu n era ln ej X V I w.

w P olsce. Jw., s. 7 1 -7 5 . - J. Z i o m e k , R etoryka op iso w a . W rocław 1990, s. 302.

(3)

158 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I

wych (im ionnikow ych). O becność toposów w m łodzieńczych utw orach to ślad term inow ania w „szkole klasycznej” . Z kolei w iersze im ionnikow e, będące przy­ kładem specyficznego rodzaju aktu kom unikacji literackiej, przez sw ą sytuację pow stania, okazjonalność, są szczególnie podatne na konw encjonalizację i czer­ panie z gotow ych skład n ik ó w 3.

W dwóch wczesnych utw orach (K artofla, Ju ż się z pogo dn ych niebios...) wy­ korzystał M ickiew icz m otyw „w ypraw y m orskiej” . W obu z w ypraw ą zw iązany je s t topos „przekraczania granic” . O toposie tym jak o czym ś fundam entalnym dla antycznych i średniow iecznych wyobrażeń świata pisze M arian Ś liw iński4. W kla­ sycznej postaci topos ów znajduje się w „stoickiej” odzie I 3 H oracego (Sic te diva p o ten s C yp ri)5. Pojaw ia się też w B oskiej K om edii: w pieśni X X V I Piekła Wergi- liusz i Dante spotykają Ulissesa, ukaranego za przekroczenie granic ludzkiego św iata (słupy Heraklesa). W odzie Horacego fakt realnej, m orskiej w ypraw y Wer- giliusza (utw ór je st propem ptikonem ) służy do nakreślenia obrazu rodu ludzkie­ go, a także m odelu św iata i jeg o praw. U stanow ione tu zostały w yraziste granice, w skazujące ład kosm osu. Poszczególne kręgi są „zam knięte” , a „przegrody” w y­ znaczają zarazem granice etyczne, praw o obow iązujące w danej części świata. H oracy w ystępuje przeciw istocie ludzkich poczynań: nieustannem u przekracza­ niu granic. Według stoików ludzki logos w inien dążyć do zgodności z Logosem k o sm o su 6. Pęd do transgresji je st w gruncie rzeczy w ystępkiem , czym ś sprzecz­ nym zarów no z logosem duszy ludzkiej, jak i z Logosem kosm osu.

W Kartojli, która przedstaw ia realną w ypraw ę m orską, granice także są ele­ m entem ładu świata, a ich przekraczanie pow oduje negatyw ne skutki. W kreśle­ niu rysów św iata i dziejących się zdarzeń w ykorzystane zostały tradycyjne topo­ sy. Z agrożenie dla okrętów K olum ba stanowi Neptun. Jego w ypraw a to znany antyczny topos:

Brał rydwan, morskim dziełem z konch tworzony cudnie, Zaciął trytony, srebrna które zdobi łuska;

B ieży rydwan i z lekka w ód oblicze muska. [w. 1 8 8 -1 9 0 ]7

Pierw ow zory tego toposu znajdują się w Iliadzie (ks. XIII, w. 2 3 -3 0 ) i Ene- idzie (ks. V, w. 8 1 6 )8. Za spraw ą N eptuna m orze staje się dla uczestników w ypra­ w y „m iejscem strasznym ” . Brak tu jed n ak typow ych składników toposu m o­ rza jak o „locus horridus” : sztormów, wichrów, w ysokiej fali zalew ającej w szyst­ ko i niszczącej okręt. Straszna dla uczestników w ypraw y okazuje się cisza m or­ ska, która unierucham ia okręt, i palący żar słońca. To w szystko konsekw encje toposu „przekroczenia granic” . Przekracza je Kolum b opuszczając znane, oswojo­

3 O utworach sztam buchow ych zob. I. O p a c k i , P om n ik i w iersz. P a m ią tk a i p o e zja na

p rzeło m ie ośw iecen ia i rom antyzm u. W: „ W środku niebokręga P o ezja rom antycznych przełom ów .

K atow ice 1995, szczególn ie s. 126-131 i 166-172. 4 Ś l i w i ń s k i , op. cit., s. 65.

5 D o niej odw ołuje się, jak stwierdza J. K l e i n e r (M ickiew icz. T. 1. Lublin 1948, s. 114), akwatyczna część utworu Już się z p o godn ych niebios...

6 Zob. P. T i 11 i c h , M ęstw o bycia. Tłum aczył H. B e d n a r e k . Paris 1993, s. 18-25.

7 W szystk ie utw ory A. M i c k i e w i c z a cytujem y z edycji: D zie ła . Wyd. R oczn icow e. 1 8 9 8 -1 9 9 8 . T. 1. Opracował Cz. Z g o r z e l s k i. Warszawa 1993; t. 2. Opracował W. F lo r i an, przy w spółpracy K. G ó r s k i e g o i Cz. Z g o r z e l s k i e g o (1994); t. 3. Opracowała Z. S t e f a n o w s k a (1995); t. 4. Opracował Z . J . N o w a k (1995).

(4)

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 159

ne m orza „starego świata” . Obcość nowego m orza jest w K artofli wyraziście pod­ kreślona:

Już w biegli, kędy stary świat kończy granicę, Inne tam wiatry cieką, woda ma różnicę, [w. 1 5 7-158] Brak śladu jakiejkolw iek ziemi:

Patrzą, jak błękit, na dół zataczając szkliska,

B rzegiem oblicza sw ego brzeg w ody obciska, [w. 153-154]

Z nikają gwiazdy, „dróg m okrych w skazów ki” . W reszcie św iat w yw raca się zupełnie na opak, stając się przestrzenią nieludzką:

[...] Ocean leżącej nie ruszył przestrzeni. Lecz gwiazda dzienna coraz wzdym a go i pieni, Coraz gęściej w powietrzu pary ciężą wodne, Błękit mgłami oblicze zasunął pogodne. Znika nareszcie słońce! znika dni rachuba!

I świat sprzed oczu nędznych wydarła noc gruba! [w. 4 3 1 -4 3 6 ]

Od niechybnej śmierci ratują K olum ba i jeg o tow arzyszy niebiosa. „Boska interw encja” w trakcie w ypraw y jest, ja k w skazuje K otarski, toposem znanym ju ż w an ty k u 9. W ystępujący w em blem atach 10 obraz ręki ratującej statek od niechyb­ nej zagłady zostaje w K artofli heroikom icznie przekształcony. K olum ba przed śm iercią ocala rzucona z nieba przez św. D om inika pieczona „ziem ianka” - znak bliskiego ju ż now ego świata. O statecznie więc dzięki Boskiej sankcji przekrocze­ nie granic staje się czymś dozw olonym .

W w ierszu Ju ż się z pogodnych niebios... w ypraw a m orska je st m etaforycz­ nym obrazem życia. M ickiew icz odw raca tu antyczny schemat: ju ż inicjalne w e­ zw anie do żeglugi przynosi obraz św iata otw artego („O tw orem ci przestrzenne leżą oceany”). W obrazach w ypraw y m orskiej podstaw ow ą rolę pełni topos „he- roiczno-argonautyczny” 11. Jego w zorcem je st w ypraw a Argonautów, której opis odnajdujem y m.in. w Odysei, a także w O d ziep y ty jsk iej IV Pindara.

W w ierszu M ickiew icza zaw arte je st bezpośrednie naw iązanie do mitu A rgo­ nautów, nastąpiła też am plifikacja toposu:

Frygijczyk, co się pierw szy chytrej zw ierzał fali, A w zaw ody na złom nym puściw szy się drewnie, Choć nań Piekła i N ieba dąsały się gniew nie,

W w łasnych dzielnościach ufny, śm iałych żądań pełny, N ieba i Piekła zw alczył, złotej dostał wełny. [w. 8 -1 2 ]

M im o iż użyta je st tu tradycyjna (H oracjańska) fraza o tym , „co się pierw szy chytrej zw ierzał fali”, funkcja toposu, który u H oracego rozpoczyna listę w ykro­ czeń rodu ludzkiego, zostaje odw rócona. H oracy pisze:

9 Ibidem , s. 105.

10 Zob. J. K o t a r s k a , M otyw y akw atyczne w polskich em blem atach XVII wieku. „Zeszyty N a­ ukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego”. Prace Historycznoliterackie, nr 17, s. 25.

11 O tem acie „argonautycznym” i o „bohaterskim ideale życia w sym bolach argonautycznych” w K a rto jli i w w ierszu Już się z pogodn ych niebios... pisze W. K u b a c k i w pracy Ż eglarz i p ie l­

grzym (Warszawa 1954, s. 10, 117). Z rozprawy tej, ze w zględu na zawartą w niej obszerną „antolo­

g ię” utworów (lub ich fragmentów) zawierających m otyw y nautyczne, będziem y często korzystać. Interpretacje K ubackiego, w związku z silną ideologizacją, są niestety tylko m iejscam i m ożliw e do wykorzystania. „Stoicyzm ” został tu, naszym zdaniem , zbyt poszerzony, przez co traci sw ą tożsa­ m ość, a poezja potraktowana jest zbyt instrumentalnie.

(5)

160 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I Potrójną m iedzią pierś miał okutą,

Kto się odw ażył najpierwszy pływać Kruchą po morskich odmętach szk u tą 12,

Podobnie użytkow ała ten topos polska poezja ośw ieceniow a, jak w idać w wier­ szu K niaźnina Do Józefa Sw iętorzęckiego m ającego żeg lo w a ć:

M usiało temu zapewne

Serce być z dębu, warowne stalą, Co pierw szy płótna pow iew ne Siniał nad burzliwą rozpuścić fa lą 13.

M ickiew icz w ykorzystuje ten topos w funkcji heroicznej, odw racając nega­ tyw ny znak przypisany ludzkiej transgresji. Prym am y staje się tu „prom etejski pochód ludzkości”, do którego w zyw a przyjaciół, a topos heroiczno-argonautycz- ny zastosow any je st w klasycznej retorycznej funkcji entym em atu, ja k o obrazo­ wy argument. W celu przekonania o uniwersalności postaw y heroicznej przekształ­ ca H oracjańskie „Potrójną m iedzią pierś m iał okutą” we „W szak nie m iał barki z dębu ni serca ze stali” (Już się z pogodnych niebios..., w. 7). Tworzy w ten spo­ sób now y wzorzec heroizm u.

Ż eglarz

Żeglarz, uznaw any za przełom ow y rom antyczny w iersz M ickiew icza, stano­ wi rów nież przełom w sposobie w ykorzystania topiki morskiej. N a początku utworu w ystępuje ona w tradycyjnej form ie, lecz w m iarę jeg o rozw oju uzyskuje nową, rom antyczną postać. C zesław Zgorzelski zw racał uw agę na jed nolito ść i zw artość Żeglarza, osiągniętą dzięki tem u, iż w ykorzystana tu alegoria obejm uje całość w iersza 14. Sprawa w ydaje się bardziej skom plikow ana. N iew ątpliw ie funkcjonu­ je tu alegoria „życie jest żeglugą” , jed nak ulega ona tak daleko idącym transfor­ m acjom , m etaforycznym przekształceniom , tak zm ienia się w poszczególnych stro­ fach udział składnika realnego i konw encjonalnego, iż rzeczyw istą podstaw ę owej jednorodności utworu stanowi raczej nieustanna obecność m orza, którego obrazy każdorazow o określają zm ien iającą się egzystencjaln ą i o n tolog iczną sytuację podm iotu. W łaśnie zderzenie człow ieka i żyw iołu (realne i m etaforyczne) tw orzy podstaw ow ą strukturę poetycką, częściow o tylko m ieszczącą się w alegoryczno- ści. D latego do opisania topiki m orskiej w Żeglarzu niezbędne będzie określenie w ystępujących w poszczególnych segm entach utw oru obrazów m orza. Z konkret­ nymi jeg o „w cieleniam i” zw iązane są bowiem poszczególne m otyw y i skupione w okół nich toposy. Pierw szy obraz m orza je st w dużym stopniu zgodny z trady­ cyjnym i, „stoickim i” przedstaw ieniam i m otywu „życie jak o żegluga” . D ostrzec tu m ożna nie tylko m orze i statek, lecz także brzeg i przestw ór pow ietrzny („w i­

12 H o r a c y , oda 1 3 (Sic te diva p o ten s C ypri). W: Wybór p o e zji. Wyd. 5. Opracował J. K r o ­ k o w s k i . W rocław 1975, s. 8 (tłum. L. S i e m i e ń s k i ) . BN II 25. K o t a r s k i (op. cit., s. 104) pisze o „m otyw ie złorzeczenia skierow anego przeciw pierw szym żeglarzom , tym, którzy zainicjow ali podróże m orskie”.

13 Cyt. za: K u b a c k i , op. cit., s. 120.

14 Cz. Z g o r z e l s k i , O sztu ce p o e ty ck ie j M ickiew icza. P ró b y zbliżeń i uogólnień. Warszawa 1976, s. 8 8 -8 9 .

(6)

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 161

cher m iota”). W zestaw ieniu ze staropolskim i realizacjam i (najczęściej o nace­ chow aniu religijnym ) znam ienny je st brak portu (celu). Pojaw ia się on dopiero w trzeciej strofie w stereotypow ej, ogólnikowej formule: „sław y [...] opoka” , jak o elem ent drugiego ju ż segm entu wiersza, gdzie następuje zm iana poetyki i sposo­ bu obrazow ania. W inicjalnej strofie, stanowiącej segm ent pierwszy, w yodrębnić m ożna topos „okręt na w zburzonym m orzu” 15. Są tu charakterystyczne dla tego toposu elem enty: ogrom ne fale („dziś jakie fale”), w iatr („w icher m iota”), ciem ­ ność i oddalenie od brzegu. Przenośny sens całego obrazu podkreślony został w ostatnim w ersie m etaforą „korab żyw ota” . Już w tej strofie widać, jak M ickie­ w icz przekształca tradycyjne m otyw y i toposy. W klasycznych przedstaw ieniach m otyw u „życie jak o żegluga” utonięcie oznacza śm ierć lub (w utw orach religij­ nych) potępienie - „utonięcie w grzechach” . Zam iast tego pojaw ia się w Żeglarzu ham letyczne pytanie o porzucenie „korabia żyw ota” . Z m ienia ono sens całego m otyw u, sugeruje odm ienne, zw iązane z kontekstem całości, znaczenia.

D oszukać się tu m ożna także elem entów innego toposu, w naturalny sposób zw iązanego z poprzednim : m orza jak o „m iejsca strasznego” . Jego śladem są nie w yobrażenia burzy, lecz naruszenie (w ręcz odw rócenie!) porządku, jak ie się tu dokonało. W pierw szej strofie czas i przestrzeń w spólnie m etaforyzują ludzkie życie. C ofnąć się przestrzennie do brzegu nie m ożna, gdyż z ruchem (żeglugą) zw iązany je st czas (linearny, a więc nieodw racalny). Jednak, choć cofnięcie życia nie jest w m ocy żeglującego, to porządek czasu (egzystencji) został odwrócony: po jutrzni, oznaczającej początek życia, następuje nie dzień, ale noc. M orze, będ ą­ ce m etaforą świata, okazuje się m iejscem nieludzkim , niezgodnym z naturalnym porządkiem kosm osu.

Kolejne trzy strofy przynoszą, jak to ju ż w sk az y w an o 16, najbardziej stereoty­ pow e w tym w ierszu, klasycystyczne alegorie (Piękno i C nota). N astępuje też zm iana perspektywy. W pierw szym segm encie podm iot określał sw ą własną, in­ dyw idualną sytuację („gdym był”), tu w ypow iada praw dy ogólne (w yrażane b ez­ osobow o). W sferze topiki na m otyw „życie jak o żegluga” nakłada się inny - „w y­ praw y m orskiej” :

Szczęśliw y, czyjej przewodniczą łodzi Cnota i Piękność, niebieskie siostrzyce! Gdy się noc zgęszcza, wzm agają pow odzi,

[ ...]

D opłynie, kędy sław y góruje opoka,

[ ...]

D opłyn ie w e krwi i pocie. [w. 6 -1 5 ]

W yraźnie w ram ach tego m otyw u rośnie dram atyzm , ciem nieje w izja w ypra­ w y (życia). W ażne też jest, iż w kolejnych strofach obraz m orza staje się coraz bardziej abstrakcyjny i ogólny. .W trzeciej strofie - m orze jak o sposób w yrażania św iata funkcjonuje ju ż tylko na zasadzie trw ałości zarysow anych uprzednio kształ­ tów. W łaściw ie przem ienia się ono tutaj w ogólnikow e „obszary św iata”, m otyw zaś „życie jak o żegluga” roztapia się w ogólniejszym m otyw ie „życie jak o dro­ g a” . W następnej strofie abstrakcyjna personifikacja piękności zostaje skonkrety­

15 Zob. K o t a r s k i, op. cit., s. 255 i 273. 16 Zob. K 1 e i n e r, op. cit., s. 226.

(7)

162 L ES Z E K . Z W I E R Z Y Ń S K I

zow ana, „zm aterializow ana” dzięki pojaw ieniu się (w drugiej części strofy) ele­ m entów rysujących jakąś nie nazw aną dziew czynę. M ickiew icz, w ykorzystując tu obrazow anie z poezji sentym entalnej („serca czule”, „rączki”), przekształca do­ m inujący w utw orze m otyw „życie jak o żegluga” w erotyczny: „m iłość jako że­ gluga” , aktualizow any przez topos „burzy cierpień m iłosnych” . Zauw ażalne jest tu jednoczesne w yłam yw anie się obrazow ania z ściśle akw atycznego uw arunko­ w ania. Pojaw iają się inne m aterie (kamień, lód), charakterystyczne dla topiki m i­ łosnej. R ezultatem tego je st pow stanie kolejnych w yobrażeń: rzeczyw istość ka­ m ienieje, postać kochanki przem ienia się w swe przeciw ieństw o - kam ienny (lo­ dow y?) posąg.

W ostatnim w ersie piątej strofy pow raca sform ułow ane na nowo pytanie „być albo nie być”, rozw inięte i pogłębione w dwóch strofach następnych. To pytanie ju ż nie o sens życia, ale o sam o istnienie, o fundam enty bytu ludzkiego postrzega­ nego w całości, nie tylko w w ym iarze ziem skim , lecz rów nież transcendentnym . W yrażeniu tak rozum ianego istnienia służy pojaw iający się tu nowy obraz: m orze jak o „otchłań bytu” . Znika brzeg, przestaje być w ażny podział na niebo i ziemię, m orze w ypełnia całość świata. N arodziny to ju ż nie odpłynięcie od brzegu, ale „w rzucenie” do m orza (do „bytu otchłani”). U legają zm ianie nie tylko w yobraże­ nia, lecz także zw iązane z nim i sensy. Problem em nie jest tu utonięcie (śmierć), skoro m orze stanowi rezerw uar istnienia. Przeciwnie: nieodw racalnym utonięciem je st w łaśnie zaistnienie. Świat nas „ćm i” (św iat-ułuda), „kołacze” (życie-m łyn). Pragnieniem podm iotu jest nie zachow anie życia, lecz w yrw anie się z klatki bytu, którą okazuje się św iat-m orze. Do tego konieczna byłaby transgresja poza życio­ d ajną głębinę, przejście w inną m aterię: albo w gęstszą („zginąć na dnie”), albo lżejszą („z niej w ylecieć”). Jednak, w ram ach m odelu rzeczyw istości zawartego w tych strofach, w ydaje się to niem ożliwe. Istnienie w brew „głosow i św iata” jest wieczne, a jeg o obraz to krążenie „po niezm iernej głębi” . Czas nie jest ju ż linear­ ny, lecz cykliczny - kolista „czasow ieczność”. W yraźne są tu echa Byrona. Nie chodzi o jak ieś konkretne elementy, choć m otywy obecne w Żeglarzu (pragnienie nieistnienia, żegluga jako oderwanie od zwykłości świata) w ystępują również w tłu­ m aczonych przez M ickiew icza utw orach Byrona (E uthanazja, P ożegnanie Czajld H arolda). W ażniejszy jest efekt: now a w izja świata, now e w cielenie podm iotu i now y jeg o stosunek do świata, w idoczny szczególnie w ostatnich trzech strofach Żeglarza.

A le ta centralna część utw oru, w której obecny je s t skrajnie pesym istyczny obraz życia i św iata (kołow rót istnienia), zaw iera jakąś tajem niczą sferę przem ia­ ny, punkt krytyczny w iersza. Jak w piekle Dantego: schodząc na sam o dno, docie­ ra się do m iejsca, w którym droga prow adzi do góry (Piekło, pieśń XXXIII). Z a­ w arte je st tu pragnienie nieistnienia i zarazem radość, iż „G w iazda ducha zaga­ snąć nie zdoła” . M etam orfoza przejaw ia się w łaśnie w pozytyw nym nacechowaniu m etaforyki określającej bycie. O dzyw a się tu (m ów iąc o nieśm iertelności) głos „w ew nętrznej w iary” . Znam ienne je st zw iązanie z nim ciepła („nie wyziębi”). Te najgłębsze praw dy nie są tylko bezosobow ym i praw am i abstrakcyjnego świata. D otyczą konkretnej jednostki - w strofie siódmej w raca indyw idualna, podm ioto­ w a form a wyrażania.

W analizow anej części utworu, w zw iązku z nową, rom antyczną w izją św ia­ ta, trudno w skazać tradycyjne motywy, choć sam o „m orze jak o otchłań” to znany

(8)

topos b ib lijn y 17. W Żeglarzu ma ono jednak zupełnie inne konotacje (co zw iąza­ ne je st z rysam i bajronow skim i). Zauw ażm y, że w obrazach otchłani znika nie tylko horyzont, lecz także okręt. Zostaje sam człow iek zanurzony w głębinie. W bezpośrednim zm aganiu zm niejsza się dystans dzielący człow ieka i morze w tra­ dycyjnej topice. Fizyczna bliskość człow ieka i m orza w ydaje się zalążkiem now e­ go ich stosunku - nowej antropologii i nowej wizji m orza. Jej ślady widoczne są ju ż w ostatnich trzech strofach utworu. „O tchłań m orska” jak o obraz egzystencji staje się tu rom antycznym toposem , aktualizującym tradycyjny m otyw „życie jak o żegluga” . (Fascynacja głębiną w odną przejaw ia się rów nież w pisanych rów nole­ gle balladach rusałczanych. Świat ballad i dziejących się w nich cudow nych zda­ rzeń dzieli jednak większy dystans od podm iotu autorskiego.) Powaga, z ja k ą w Ż e­ glarzu z obrazu otchłani m orskiej odczytyw any je st w izerunek ludzkiego losu - w izerunek, który m ów iący odnosi bezpośrednio do siebie - sprawia, iż ta w izja głębiny nie m a w łaściw ie odpow iedników w ów czesnej poezji M ickiewicza.

W ostatnim segm encie pow raca obraz z początku utworu. M otyw „życie jako żegluga” ujęty je st jed n ak w nowej perspektyw ie, zdobytej w środkow ych stro­ fach. Przez konw encję przebija się konkretna, realna sytuacja podm iotu („czarne chm urzyska” , w icher „co tu liny targa”, „G rom co tu bije”); w szystko odnosi się do niego. Spoza opisanej przez K u b ack ieg o 18 polem iki ze stoicyzm em (ze „stoją­ cym i na brzegu”) przezierają efekty przem iany, która się w utw orze dokonała. W pierw szej strofie w iersza świat i życie ludzkie w ydają się całkow icie uw arun­ kow ane, zdeterm inow ane: trzeba płynąć, zaw rócić się nie da. W końcow ych stro­ fach m ożna płynąć lub stać na brzegu, m ożna też „w rócić do dom u” . M orze, będą­ ce m etaforą kształtu egzystencji żeglującego, okazuje się je d n ą z m ożliw ych re­ alizacji życia. Polem ika ze stoicyzm em jest tu wariantem podstaw ow ego problemu: konieczności dokonania w yboru m iędzy egzystencją autentyczną a nieautentycz­ n ą (H eideggerow skie term iny dość dobrze oddają sens tej podstawowej alternaty­ wy). Inaczej form ułując, je st to w ybór m iędzy życiem widza a życiem uczestnika zdarzeń. Ten egzystencjalny wątek jest niezw ykle istotny zarów no dla analizow a­ nego w iersza, jak i dla całego rom antyzm u. W ybór żeglarza jest w ystaw ieniem się na ryzyko; owo „dalej” m ożna rozum ieć zarów no w sensie czasow ym (jeszcze płynąć), jak i przestrzennym (przekraczanie kolejnych granic). To sform ułow any na now o w rom antyczny, egzystencjalny sposób topos heroiczno-argonautyczny. Sam świat pozostał rów nie groźny; nadal niebezpieczne je s t życie-żeglow anie. M orze pozostaje m iejscem strasznym , choć dzięki wolności, ja k ą uzyskuje pod ­ m iot, nie je st ju ż m iejscem nieludzkim . W prost przeciw nie, w ybór żeglow ania, jak o egzystencji autentycznej, jest w yborem tego, co najgłębiej ludzkie.

K rystalizują się tu zręby „sem antyki rom antycznego żeglarza” 19. W yraźny je st indyw idualizm żeglującego, odcięcie od innych, od społeczności. Chodzi nie tylko o odsunięcie, w yrażone odległością przestrzenną czy obrazem odm iennej sytuacji egzystencjalnej, lecz o w ypow iedziane w prost przekonanie o absolutnej

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 1 63

17 Zob. M. L u r k e r, Słow nik o b ra zó w i sym b o li biblijnych. Przełożył K. R o m a n i u k. Poznań 1989, s. 127.

18 K u b a c k i , op. cit., s. 108-111.

(9)

164 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I

sam otności jednostki w świecie, o niem ożności przedarcia się do drugiego, zrozu­ m ienia go.

D okonuje się tu także przem iana stosunku do morza. W kręgu kultury antycz­ nej, a także staropolskiej m iejscem w łaściw ym dla człow ieka je s t lą d 20. N a m orze człow iek w yrusza w konkretnym celu, chcąc gdzieś dotrzeć. Podobnie w trady­ cyjnym m otyw ie „życie jako żegluga” - cel stanowi dopłynięcie do portu. W Ż e­ glarzu m orze je st wyborem człow ieka, oznacza odrzucenie lądu jak o czegoś mniej praw dziw ego, jak o uładzonego, sfałszow anego obrazu św iata i życia. To w yraźny ślad bajronizm u. M im o iż m orze wydaje się groźne, żeglarz i ono tw orzą pew ną całość. Podm iot m ów iący określa je jako zw iązane z sobą - „patrzycie na mnie i me fale” . To krok w kierunku zniw elow ania wzajem nej obcości człow ieka i m o­ rza zakodow anej w tradycyjnej topice.

Topika imionnikowa

M otyw „życie jako żegluga” stanowi ramy im ionnikow ego utw oru Różnym losem rzuceni... Zrealizow any tu został w „laickiej” w ersji: brak portu i celu, brak kierunku organizującego przestrzeń, żegluga i m orze-św iat nie m ają religijnego nacechow ania. W podobny sposób m otyw ten był ujęty w analizow anym w cze­ śniej Żeglarzu. M odyfikację stanowi żeglow anie po m orzu życia n ie je d n e j, lecz dw óch łodzi. Co interesujące, każda z nich jest ośrodkiem w łasnego, odrębnego św iata, który w ydaje się niezależny od świata drugiej łodzi. Topos „okręt na burz­ liwym m orzu” określa sytuację tylko łodzi podm iotu. „C hm ury” , „burza” i „m or­ skie straszydła” dotyczą jak b y w yłącznie jego. Los „łodzi z bisiorem ” w yraża ra­ czej topos „okręt płynący pom yślnie do brzegu” .

W ykorzystane toposy zdają się jednoznacznie w artościow ać łodzie i ich losy. Jednak gest w yrzucenia kom pasu w prow adza inną perspektyw ę. Kom pas - ele­ m ent często w ystępujący w barokow ych przedstaw ieniach em blem atycznych - oznacza w ram ach m otyw u „życie jak o żegluga” rozum 21. W yrzucenie kom pasu za burtę (gdy gw iazdy nie są w idoczne) w ygląda na czyn desperacki. W rzeczy­ wistości ustanaw ia on w utw orze nową, rom antyczną skalę w artości. Rozum p rz e­ staje być naczelną duchow ą w ładzą człow ieka, bogactw o i po w od zen ie przesta­ j ą być w yznacznikam i w artości jednostki. W ogóle zaw ieszo n a je s t opozycja

lepsze/gorsze, skoro niedostępne s ą ju ż m etafizyczne znaki o rien tacyjn e (gw iaz­ dy) i nie m ożna w skazać w łaściw ego kierunku żeglugi. W now ej, bajronow skiej persp ektyw ie dotychczasow y sposób oceny w artości p rz estaje obow iązyw ać. W ażny je s t (pojaw iający się ju ż w Ż eglarzu) gest w yboru, konstytuujący w o l­ ność jed n o stk i, a także heroizm i determ inacja w ytrw ania w podjętym losie-żeg- ludze.

W ariant nowej postaci m otywu „życie jako żegluga”, stw orzonej w ostatnich trzech strofach Żeglarza, odnajdujem y też w późniejszym , im ionnikow ym Ż eg la ­ rzu 22. Tu rów nież zaw arte są obrazy zgodne z toposem „m orza ja k o m iejsca strasz­

20 Zob. K o t a r s k i , op. cit., s. 122-123.

21 Zob. K o t a r s k a , op. cit., s. 23. Kompas m oże oznaczać rów nież cnotę, lecz w omawianym utworze ew identnie w yeksponow ane jest znaczenie poznaw cze - rozum, rozsądek.

(10)

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 165

nego” („zhukana fala”, „głębia”, „w icher”, „odm ęt”, „żyw iołów bezrząd”), a że­ glow anie oznacza w ybór egzystencji heroicznej. W Żeglarzu II następuje jednak kontam inacja m otyw u „życie jako żegluga” z innym tradycyjnym m otywem „oj- czyzna-okręt” . W praw dzie pojaw ia się on tutaj niejako w tle, ale właśnie losy oj- czyzny-okrętu są przyczyną wyboru dokonanego w płaszczyźnie egzystencji in­ dyw idualnej. O kręt, od którego „barkę w icher odbił” , nie jest, co prawda, dookre- ślony, ale to, iż żeglarz „na nim swe nadzieje złożył” (a także nazw anie barki „tułaczą”), pozw ala odczytać go jako okręt-ojczyznę. A ktualizujący ten m otyw topos „tonącego okrętu” jest dany w utw orze tylko pośrednio („w szystko jest p a­ stw ą odm ętu”).

Indyw idualny w ybór żeglarza określa tu tradycyjna topika akw atyczna. O bra­ nie bow iem , po utracie ojczyzny-okrętu, żeglugi jak o kształtu egzystencji w yraża­ jącego niezgodę na to, co się stało, jest realizacją konkretnego w ariantu szerszego

m otyw u peregrynacji. Posłużym y się tu system atyką tego m otyw u, opracow aną przez Janinę A b ram o w sk ą23. Sytuacja żeglarza przystaje do schem atu, w którym w ędrujący (tu: żeglujący) pozbaw iony je st zarów no m acierzystego punktu w yj­ ścia (ojczyzny), ja k i m iejsca docelow ego (portu), obdarzonego rów nie w ielką w artością i m ogącego stać się now ą ojczyzną. N iem ożliw a je st realizacja ani sche­ m atu O dyseusza, ani Eneasza. Taki stosunek do rzeczyw istości stw arza koniecz­ ność nakreślenia innej drogi. W ybór dokonany przez podm iot w tym utworze, jeg o postaw a (niezgoda na „cichy ląd”), stanie się później trw ałym elem entem polskie­ go rom antyzm u; jej skrystalizow aniem będzie idea pielgrzym stw a polskiego.

Zw iązanie m otyw u indyw idualnego „życie jak o żegluga” z m otyw em poli­ tycznym „ojczyzna-okręt” dostrzec m ożna także w innych utw orach M ickiew i­ cza. Szczególnie skom plikow ana jest konstrukcja tych m otyw ów w M ajtku. Sama alegoria okrętu-ojczyzny m a rodow ód antyczny - pow szechnie znanym w zorcem była oda I 14 H oracego (O navis, referent in m are te novi). W ielokrotnie w ykorzy­ styw ano j ą w literaturze staropolskiej (M odrzew ski, Kochanow ski, Skarga), szcze­ g ó ln ie ch ę tn ie sięg an o do niej w p iśm ie n n ic tw ie o św iecen io w y m , zarów no w publicystyce, ja k i w poezji. W ym ieńm y tu chociażby bajkę N iem cew icza Okręt czy K rasickiego Św iat ze p su ty 24.

W M ajtku alegoria ta realizuje się dw upoziom ow o. Na każdym piętrze zary­ sow ana je st sytuacja żeglow ania. W pierw szych strofach ow ą sferę m etaforyczną organizuje m otyw „życie jak o żegluga” . W praw dzie w m om encie w ypow iedzi żeglow anie znajduje się w stadium potencjalnym (przygotow ania do w ypraw y), ale określa ono perspektyw ę przyszłości, stanow iąc zarazem płaszczyznę obrazu­ ją c ą całość życia i sytuację tytułow ego m ajtka. Topos „statku odpływ ającego od

brzegu” zostaje tu zm odyfikow any przez um ieszczenie go w horyzoncie innych toposów, skupionych w okół obrazu ojczyzny. W tej części utw oru ojczyzna tw o ­ rzy centrum statyczne. N akłada się na nie ściśle rom antyczny - bajronow ski - topos porzucania ojczyzny-brzegu.

W strofach szóstej i siódmej ojczyzna rów nież stanowi centrum , ale jej obraz skonstruow any je s t na innej płaszczyźnie w yobrażeń. O rganizuje je tradycyjny

21 J. A b r a m o w s k a , P eregryn acja. W: P o w tórzen ia i w ybory, s. 2 9 5 -3 0 3 .

24 Funkcjonowanie tego m otywu w literaturze staropolskiej znakom icie zostało przedstawione przez K o t a r s k i e g o (o p . cit., s. 2 2 9 -2 5 2 ).

(11)

m otyw „ojczyzna-okręt” , aktualizujący się w toposie „tonącego statku” (łodzi). W tle zasugerow any jest obraz katastrofy indywidualnej („pow ódź”). Skojarzenie dwóch obrazów tonącego statku (z teraźniejszości i z przeszłości) sprawia, źe groźba katastrofy okrętu-ojczyzny staje się bardziej realna. Powstaje skondensow any obraz jednej burzy grożącej jednostce i całej zbiorow ości, obejm ujący przeszłość i te­

raźniejszość. Dalej następuje pow rót na pierw sze piętro obrazow ania, zostaje ono jed n ak przekształcone. A nalogicznie jak w w ierszach Żeglarz I i Ż eglarz I I sytu­ acja zdeterm inow ania św iata z początku utworu zostaje przekształcona w sytu­ ację żeglugi jako wolnego w yboru - ślad toposu heroiczno-argonautycznego. Tym razem jed nak zm iana dokonała się nie dzięki oderw aniu od ludzi, lecz dzięki lu­ dziom („św iętym niew iastom ”).

M otyw „ojczyzna-okręt” uzyskał w tw órczości M ickiew icza swe n ajpełniej­ sze w cielenie w K sięgachpielgrzym stw apo lskiego . Tradycyjna antyczna alegoria została tu rozbudow ana i zm odyfikow ana dzięki w ykorzystaniu elem entów bi­ blijnych. O braz tw orzą w praw dzie rysy charakterystyczne dla topiki m otyw u „ojczyzna-okręt” : burzliw e m orze, okręt, sternik, kom pas, dążenie okrętu do brze­ gu - ale naw et one zostały tu zm ienione. Przedstaw iony jest los n ie je d n e g o tylko okrętu, lecz kilku. N ieporządek i bunt - typowe przyczyny m orskiej katastrofy (topos „tonącego okrętu”) - dotykają nie okręt-ojczyznę, lecz „okręty w ielkie w ojenne” . Stają się one jak b y exemplum przestrzegającym przed w yborem złej drogi.

N ajistotniejszą m odyfikację stanowi przem iana okrętu-ojczyzny w statek ry­ backi. To odw ołanie do E w angelii, do łodzi rybackiej i zw iązanego z nią m otyw u „kościoła jak o łodzi Piotrow ej” 25, który nałożony na obraz „ojczyzna-okręt” po­ w oduje sakralizację tego ostatniego i przem ianę znaczeń całości m otywu. N ie cho­ dzi tu ju ż tylko o ziem ski rejs, doczesną pom yślność ojczyzny, lecz o je j funkcję w płaszczyźnie transcendentnej. Pozorna wielkość okrętów „pustych” analogicz­ na je st do obrazu kolosa na glinianych nogach (Dn 2, 31 -4 5 ), a gw iazda w skazu­ jąca drogę (I, w. 6, 7, 8) przyw ołuje gw iazdę betlejem ską. U tonięcie okrętu to nie tyle utrata państw ow ości (trudno było mieć w ątpliw ość co do pom yślności ziem ­ skiej „w ielkich okrętów ”), lecz utrata bytu w w ym iarze duchow ym . W ędrów ka ludu ze statku rybackiego (z zabraną „iglicą” ) aż do odbudowy i wypłynięcia „statku pielgrzym skiego polskiego” to pierw sze obrazy rozwiniętej dalej m esjanistycznej idei pielgrzym stw a, jak o trwałego kształtu egzystencji Polaków po utracie nie­ podległości.

L o cu s horrid us

M ożna w tw órczości M ickiew icza w skazać szereg utworów, w których istot­ ną rolę pełni obraz „m orza jako m iejsca strasznego” . Przy szerokim zakresie rozu­ m ienia tego toposu za jego w ariant m ożna uznać „O bszar gnuśności zalany odm ę­ tem ” w Odzie do M łodości. Służy on podkreśleniu negatyw nego nacechow ania ziem i i przeciw staw ieniu jej „rajskiej dziedzinie ułudy”. Dalej „w ody trupie” są sceną, na której rozgryw a się życie i śm ierć płaza „żaglika” (m otyw „życie jak o żegluga”). M orze jak o żyw ioł groźny, wrogi człow iekow i pojaw ia się w K o nra ­

166 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I

(12)

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 167

dzie Wallenrodzie. Tu, w Pow ieści Wajdeloty, w ystępuje w rom antycznej postaci tego toposu jako „m orze północy” 26:

[...] na wybrzeżach Połągi,

G dzie grzmiącymi piersiami białe roztrąca się morze I z pienistej gardzieli piasku strumienie wylewa:

[ ]

[...] nowa żwiru nasuwa się hydra, Białe płetwy roztacza, lądy żyjące podbija

1 rozciąga dokoła dzikiej królestwo pustyni, [w. 3 2 7 -3 3 5 ]

Topos locus horridus służy tu zobrazow aniu niszczącej w szystko w okół po­ tęgi zakonu krzyżackiego, w ykorzystany jest więc w tradycyjnej, retorycznej funk­ cji obrazow ego argumentu.

T rzykrotnie M ickiew icz kreśli podobne w yobrażenie „m orza jak o żyw iołu obcego” . W nie dokończonym sonecie Jastrzą b m orze obecne je s t pośrednio, poprzez przedstaw ienie lotu jastrzęb ia, który, „p orw an y” przez chm urę z nieba (sfery m acierzystej), w rzucony został w dziedzinę działania żyw iołu w odnego. M orze potraktow ane je s t tu szeroko: obejm uje nie tylko sam ą w odę, lecz także w ichry i cały obszar pow ietrzny nad nią. D la ptaka, chroniącego się na m aszcie s ta tk u 27, gw arantem bezpiecznego pobytu w śród ludzi okazuje się nękające go uprzednio m orze. M a ono am biw alentne oblicze: sam o je s t zagrożeniem dla istot znajdu jący ch się w zasięgu fal, lecz zarazem w ym usza sw ą p o tęg ą p rzestrzeg a­ nie fundam entalnych praw, obow iązujących w jeg o granicach. Stanow i w ięc ele­ m ent jak ieg o ś praetycznego ładu kosm icznego.

O calenie jastrzębia na m orzu tw orzy pierw szą płaszczyznę utw oru, w ykorzy­ staną do odczytania zdarzeń drugiego, „podm iotow ego” piętra - ludzkiego „m o­ rza życia” . Role bohaterów tej drugiej historii zostają określone przez sytuację „historii m orskiej”, a jednocześnie m ożna tu rozpoznać elem enty tradycyjnego m otyw u „życie jako żegluga” . W drugiej części sonetu elem enty rzeczyw istości nabierają też w yraźnie charakteru alegorycznego. G iovanna-okręt żeglująca po m orzu życia, „sam a w niebezpieczeństw ie” („w icher” , „słota”, „straszydła” - to­ pos „okręt na w zburzonym m orzu”), kusi i „staw ia sidła” na, rów nież zagrożone­ go, poetę-ptaka. N a m otyw „życie jako żegluga” nakłada się tu więc inny, po­ krew ny - „m iłość jak o żegluga” . Zauw ażm y, iż G iovanna, w ram ach w ykorzysta­ nego toposu „kuszenie przez syreny” (aktualizującego w skazane wyżej m otywy), pełni funkcję syreny. A przecież zajm uje w strukturze zdarzeń m iejsce statku! A ntyczne zaś syreny były ptakokształtne, podobnie ja k poeta-jastrząb w analizo­ w anym sonecie. N astąpiło więc skrzyżow anie tradycyjnych ról w ynikających z to­ piki (kuszonego okrętu i kuszącej syreny) z rolam i w ynikającym i ze struktury zdarzeń utw oru (kuszonego ptaka i kuszącego okrętu).

O braz w rzucenia w obcy żyw ioł znajduje się także w Ustępie III części D zia­ d ów , w początkow ym fragm encie D rogi do Rosji. Tu rów nież figurą człow ieka

26 Zob. B a c h ó r z ,o p . cit.

27 Inny, bardzo podobny obraz chronienia się na statku ptaka porwanego burzą znajduje się w K on radzie W allenrodzie: „Jak gołąbek, porwany wiatrem śród morskiej topieli, / Pada na maszty samotne nieznajom ego okrętu” (IV, w. 5 8 6 -5 8 7 ). M otyw ptaka nad m orzem (spadającego) pojawia się również w G órze K ikineis.

(13)

168 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I

jest ptak - „oczy m oje jak o dwa sokoły” . Ogrom oceanu, groźba jeg o potęgi i od­ dalenie od sfery m acierzystej są bardziej nam acalne niż w sonecie:

Nad oceanem nieprzejrzanym krążą, Porwane burzą, do lądu nie zdążą, A w idzą obce pod sobą żyw ioły, N ie mają kędy spocząć, skrzydła zwinąć,

W dół patrzą, czując, że tam m uszą zginąć, [w. 4 -8 ]

O braz m orza służy zarysow aniu sytuacji człow ieka w przestrzeni całkow icie obcej, wrogiej. W stosunku do Jastrzębia jej groźne rysy uległy w yostrzeniu: brak m iejsca m ogącego być ocaleniem , brak śladu czegoś, co ludzkie. M orze m a tu tylko jedno oblicze - żyw iołu niosącego nieuchronną śm ierć. To negatyw ne nace­ chow anie przejaw ia się w różnych elem entach jeg o w izerunku. W Jastrzęb iu ptak został porw any przez chm urę, tu sokoły krążą „porw ane burzą” . W dalszej części poem atu pow racają obrazy m orza śniegów podkreślające jeg o ogrom i nieznisz- czalność:

Lecz morze śn iegów w zdęte nie czernieje, W yzwane wichrem powstaje z łożyska I znow u jakby nagle skam ieniałe,

Pada ogromne, jednostajne, białe. [w. 4 4 -4 7 ]

Brak tu choćby śladu kosm icznego porządku z Jastrzębia. M im o różnic na­ stąpiła w obu utw orach podobna przem iana tradycyjnego toposu. M orze stanowi śm iertelne zagrożenie nie tyle dla płynącego po nim statku (w praw dzie zm aga się on z falam i, ale przynależy do m orskiego świata), ile dla przybysza z innego ży­ w iołu - ptaka. K ażdorazow o je st on figurą człow ieka, jakiejś jeg o w ładzy lub sytuacji duchow ej (oderw ania, zagubienia, w ydziedziczenia). G łów ną opozycję tw orzą tu nie m orze i ziem ia (człow iek), lecz m orze i pow ietrze (ptak). Z agroże­ nie dotyczy nie bytu ziem skiego człow ieka, ale jeg o duszy.

Nowa topika

N ajw iększy przełom w przedstaw ianiu m orza, jak i dokonał się w rom anty­ zm ie, polegał nie na przekształceniu tradycyjnych m otyw ów i toposów, lecz na w ypracow aniu jeg o nowej, całościowej wizji. Podstaw ow e cechy tego rom antycz­ nego oblicza żyw iołu opisuje M arian Ś liw iń sk i28. W skazyw aliśm y ju ż niektóre cechy rom antycznego żeglarza; równie istotne są now e rysy przedstaw ień sam ego m orza. Staje się ono czym ś, co fascynuje, czasem je st w ręcz przedm iotem ko n­ tem placji; um ożliw ia przeżycie spotkania z transcendentnym , stając się jednym z w idzialnych kształtów absolutu.

Ów przełom „m arynistyczny” w literaturze polskiej dokonał się niew ątpliw ie w Sonetach krymskich. Przynoszą one najw szechstronniejszy, najbardziej zróżni­ cow any zespół obrazów m orza. W praw dzie dostrzec m ożna tu rów nież tradycyj­ ne m otyw y (jak w skazał Jó ze f B ach ó rz29), ale całość, w której uczestniczą, je st tak nowa, nacisk na to, co jednostkow e, m om entalne, naoczne, je st tak duży, że

28 Ś 1 i w i ń s k i, op. cit., s. 8 1 -9 4 . 29 B a c h ó r z , op. cit.

(14)

tracą one sw ą daw ną funkcję i stają się składnikam i now o pow stających rom an­ tycznych ąuasi-toposów. W B urzy m ożna rozpoznać elem enty tradycyjnych topo­ sów „m orza jako m iejsca strasznego” i „tonącego okrętu” , a także antyczną gene­ alogię niektórych obrazów („genijusz śm ierci” , „m okre góry w znoszące się z od ­ m ętu”), lecz dla w ydźw ięku całego sonetu w ażniejsze jest, iż burza została tu uchw ycona w bezpośrednim , naocznym dośw iadczeniu, w całej swej gw ałtow no­ ści i potędze. W zm aga to w rażenie totalność zachodzących zjaw isk, chaos i d e­ strukcja, przejaw iające się na różnych poziomach tekstu. Ten świat w m chu, w który na rów nych praw ach w łączone są morze, statek i ludzie, zderzony zostaje z abso­ lutnie odrębnym , oddzielonym od w szystkiego cogito bajronicznego bohatera.

W całym cyklu w idoczna je s t fascynacja m orzem jak o żyw iołem . O dzyw a się ona naw et w sonetach „górskich” , gdzie realne m orze nie je st obecne, ale w yko­ rzystane zostało je g o w yobrażenie. W alor estetyczny aktualizow any jest w ró ż­ nych postaciach m orza: od ciszy po burzę. Tradycyjny stosunek do tego żyw iołu odw rócony został tak dalece, iż to, co w antyku i późniejszej literaturze stanow iło ją d ro jeg o negatyw nego w izerunku: nieprzew idyw alność, absolutny brak znam ion ładu, chaos jak o stan podstaw ow y, w rom antyzm ie okazuje się czym ś pożąda­ nym , atrakcyjnym . W idać to w B ajdarach, gdzie ów stan chaosu je st tym , co pra­ gnie osiągnąć jeździec, zanurzając się w m orskich bałw anach. Zostaje odw rócony tradycyjny topos. M yśl jeźdźca w yobraża „łódka wiram i kręcona” ; w przedsta­ w ieniu tym (topos „tonącego okrętu”) cel to nie ocalenie, lecz „zbłąkanie się” i pogrążenie (utonięcie).

Ten pozytyw ny stosunek do m orza jest jeszcze w yrazistszy w przedstaw ie­ niach w ody łagodnej, spokojnej. Pojaw iają się tu elem enty kontem placji krajobra­ zu. D w ukrotnie m orze ujęte je st w perspektyw ie erotycznej. O brazy te nie m iesz­ czą się jed n ak w ram ach m otyw u „m iłość jako żegluga”, gdyż to ono sam o zostało w yobrażone jako kochanka. W Ciszy m orskiej żyw ioł w odny ukazano w kształcie m łodej, śniącej dziew czyny. Podstaw ę porów nania stanowi delikatne falow anie spokojnego m orza, podobne do oddychania śpiącej. M orze jest tu nacechow ane bardziej erotycznie niż sam a dziew czyna: najbardziej zm ysłow y obraz („Cichym i gra piersiam i rozjaśniona w oda” ) przynależy do w yposażenia obrazow ego m orza, a nie dziewczyny. K ontynuację tego m otyw u odnajdujem y w następnym sonecie (Żegluga). O braz żeglugi jak o m iłości zm ysłowej pojaw ia się także na początku Farysa. K ochanką, podobnie ja k w Ciszy m orskiej, je st sam o m orze. Gdy jedn ak w sonecie naszkicow ano obraz m iłosny potencjalny, tu żeglow anie staje się form ą aktu miłosnego:

Jak łódź w esoła, gdy uciekłszy z ziem i Znow u po m odrym zw ija się krysztale I pierś morza objąw szy w io sły lubieżnemi Szyją łabędzią buja ponad fale: [w. 1-4]

(Podobnym erotycznym nacechow aniem została obdarzona w oda w Św itezian­ c e -vj. 103-108.) W przeciw ieństw ie do tradycyjnych m otyw ów nie m am y w Ci­ szy m orskiej i w F arysie do czynienia z alegorią: m orze nikogo innego niż siebie nie w yobraża. To ono sam o je s t jak b y jak ąś prakobiecością ukazaną w czystej postaci.

R ów nież w C iszy m orskiej pojaw ia się niezw ykle w ażny dla poezji rom an­ tycznej m otyw analogii m iędzy m orzem (jego głębiną) a psychiką (duszą) czło ­

(15)

170 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I

wieka. Śliwiński mówi tu w ręcz o h o m o lo g ii30. Pozwala ona poecie rom antycz­ nem u zjaw iska dostrzegane w głębinie odnosić do tego, co dzieje się w ludzkim w nętrzu. A tajem niczość, niedostępność, niepoznaw alność m orskiego dna w ier­ nie określa rom antyczną w izję duszy. Paralelizm to najczęstsza tu form a w zajem ­ nego stosunku, jednak samo zjaw isko odnoszenia się tych dwóch rzeczyw istości do siebie jest w poezji rom antycznej szersze. Rów nie atrakcyjne poznaw czo może być, w skazane ju ż w B u rzy, przeciw staw ienie żyw iołu wodnego i ludzkiego du­ cha. N iew ątpliw ie jednak hom ologia um ożliw iająca obrazow ą eksplorację ludz­ kiej psychiki je st dla poezji najw ażniejsza i najbardziej płodna. Śliwiński w yod­ rębnia dw a kierunki „eksploracji podw odnego św iata”, w których przejaw ia się paralelizm „m orze/dusza” . Pierw szy w ykorzystany został w Ciszy m o rskiej:

Spokój powierzchni jest pozorny [...], bow iem wodna otchłań zaw sze kryje w sobie o l­ brzym ie niebezpieczeństw o, niosące zagrożenie dla życia. Także w osob ow ości ludzkiej w y ­ różnić można warstwą zewnętrznych kontrolowanych reakcji i stanów oraz warstw ę głęboko skrywanych, podśw iadom ych em ocji, wspom nień i konfliktów [.. .]31.

Drugi kierunek w tw órczości M ickiewicza byw a w iązany ze w skazaną przez B achorza tradycją rokokow o-sentym entalną m orza jako skarbca 32. W ykorzysta­ nie jej dostrzec m ożna w jednym z w ierszy sztam buchow ych W im ionniku ’**. [Im ­ prow izacja dla E. Sledziejewskiej] . A kcja utw oru toczy się na dw óch piętrach, połączonych porów naniem opartym na paralelizm ie „m orze/dusza” . M orze staje się tu figurą, obrazow ym przedstaw ieniem pamięci - najwyżej cenionej przez ro­ m antyzm w ładzy duchow ej człow ieka. Jest przyw ołane ze względu na zdolność przechow yw ania w swym w nętrzu skarbów - pereł i korali. Jak pisze Śliwiński, w iersz ten „w prow adza głębię M orza B ałtyckiego jak o strefę absolutnego bezpie­ czeństw a i spokoju, w iecznego trw ania” 33. Ta moc uw ieczniania zostaje przenie­ siona, dzięki utożsam ieniu, na obraz duszy adresatki. Obie przestrzenie są w tym utw orze w yjątkow o pozytyw nie w aloryzow ane. P odstaw ą je st tu nie tylko roko­ kow y topos m orza-skarbca, lecz także obraz m orza jak o m iejsca uroczego (topos „m iejsca przyjem nego”?), o w yraźnie estetycznie nacechow anych rysach („prze­ czyste łono” , „Pod lazurow ą barw ą”). M orze sam o staje się klejnotem !

A le obrazy m orza znaczą tu więcej. Już w pierw szej strofie obdarow ują w y­ branych adresatki (tych, którzy w jej „pam ięci utoną” ) bogactw em pozytywnej w aloryzacji, ja k ą niesie w sobie w yobrażenie skarbów podw odnych. W drugiej strofie zostaje przyw ołana jeszcze bardziej niezw ykła, m agiczna w łaściw ość m o­ rza: potrafi ono nie tylko przechow yw ać skarby, lecz także je tw orzyć. Perły i k o ­ rale to ow oce m orza 34. Ta „skarborodność” przenosi się też na duszę człow ieka. Z dolność pam ięci adresatki do uszlachetniania znajdujących się w niej bytów je st pod staw ą nie w ypow iedzianej nadziei podm iotu, iż on rów nież m oże zostać, dzię­ ki zanurzeniu w m orzu-pam ięci, przem ieniony w klejnot.

30 Ś l i w i ń s k i , op. cit., s. 102. 31 Ibidem , s. 95.

32 B a c h ó r z , op. cit.

33 O skarbach morza w romantycznej poezji pisze obszernie Ś l i w i ń s k i {op. cit., s. 96). Jak uśw iadom iła mi prof. Zofia S t e f a n o w s k a , perły i korale są tu wyraźnym znakiem konwencji literackiej, jako że w Bałtyku nie ma ani pereł, ani korali...

(16)

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 171

Podobne obrazy pojaw iają się w Ajudahu. Także tutaj m orze m a moc rodzenia skarbów, które pozostaw iają na brzegu jeg o fale. Założona hom ologiczność p o­ zwala podm iotow i dom niem yw ać, iż na płaszczyźnie duchow ej tego rodzaju zdo l­ nością obdarzona jest dusza poety. W obu utw orach owa m ożność tw orzenia skar­ bów w ydaje się potencjalnie zaw arta ju ż w obrazach wody m orskiej, eksponują­ cych jej piękno:

[...] spienione bałwany to w czarne szeregi Ścisnąw szy się buchają, to jak srebrne śniegi W m ilijonow ych tęczach kołują wspaniale, [w. 2 -4 ]

A nalogię m iędzy duszą ludzką a głębiną dostrzec m ożna rów nież w elegii Do D.D. Podobnie ja k w Ciszy m orskiej w ykorzystana je st tu opozycja m iędzy po ­ w ierzchnią a w nętrzem . O dm iennie jed nak niż w sonecie przyw ołane są tu obrazy m orza burzliw ego, paralelne do stanu duszy podm iotu. A rgum entem pośw iadcza­ jącym istnienie innego, praw dziw ego jej obrazu („skarbnice / C zułości, pośw ięce­ nia, łagodnej dobroci” znajdujące się w jej głębi) je st topos „m orza-skarbca” przy­ w ołany w drugiej strofie:

[...] - W szak i na dnie fali,

K iedy ją wicher zm iesza, kiedy piorun pali,

C zyż w idać kraśne konchy, perłow e jagody? [w. 15-1 7 ]

D odatkow ym naocznym argum entem św iadczącym o m ożliw ości dotarcia do „skarbów duszy” podm iotu jest zm ienność wody: po uspokojeniu m oże stać się ona szybą, odsłaniającą skarby m orskiej głębi. Obraz przem iany duszy poety i jej następstw nakreślony został w dalszej części elegii. W ykorzystano tu tradycyjny, biblijny (K sięga Jonasza) topos „spraw iedliw ego m orza” , które burzy się i grozi łodzi płynącej ze złoczyńcą, a uspokaja się w m om encie w ym ierzenia mu kary (w yrzucenia za burtę). I znów jest to argum ent m ający przekonać rozm ów czynię liryczną o m ożliw ości przem iany duszy podm iotu. Tu dusza rów now ażna jest nie m orzu, lecz łodzi, a ram ę stanowi m otyw „życie jak o żegluga” . Utwór kończy sielankow a wizja w spólnego życia-żeglugi (topos „m iłości jak o żeglow ania po spokojnym m orzu” ). M etam orfozie ulega tu naw et tradycyjny topos „syreny - groźby dla żeglarzy” . Przem ieniać się w syrenę ma sam poeta, jeg o zaś śpiew nie będzie przyczyniać się do zguby okrętu, lecz uprzyjem niać kochance w spólną żeglugę.

Elem enty topiki morskiej m ożna dostrzec także w niektórych późniejszych utw orach M ickiew icza. W ariantem paralel izmu rom antycznego „głębina m orska / dusza ludzka” jest utożsam ienie rozum u i oceanu w liryku Rozum i wiara z ok re­ su rzym sko-drezdeńskiego. W utw orze tym obrazow anie zostało podporządko­ w ane p ojęciow em u w yw odow i - pełni w ięc reto ry czn ą funkcję entym em atu. W ynikiem tego podporządkow ania jest tu jednak niekoherencja na poziom ie m o­ delu świata. W pierw szej części utworu ocean ujęto w ram y biblijnego toposu „m orza jak o żyw iołu okiełznanego przez B oga” , toposu zbudow anego tu na fun­ dam entach tradycyjnego, m itycznego m odelu św iata (ziem ia jako krąg przykryty sferą niebios). W m odelu tym m orze ograniczają w poziom ie zagrody „w ykow a- ne w skale” , a w pionie m iejsce i moc w yznaczona przez Stwórcę. U tożsam ienie rozum u i oceanu dokonane w dziesiątej strofie przygotow ane zostało wcześniej przez paralelność biblijno-kosm icznych obrazów rozum u (strofy 1-2) i oceanu

(17)

172 L E S Z E K Z W I E R Z Y Ń S K I

(strofy 7 -8 ). Z auw ażalna jest natom iast enigm atyczność w izerunku sam ego rozu­ mu, ukryta za zew nętrzną w spaniałością obrazów „grom ow ładnego czoła” . Ro­ zum je st czym ś z natury bardziej abstrakcyjnym niż dusza pojaw iająca się w m or­ skich paralelach z w cześniejszych utworów. Rozum to szkielet, struktura, fo rm a - coś niesubstancjalnego, przeciw nego m aterialności wody. O brazow e jeg o przed­ staw ienie (w postaci żyw iołu m orskiego) pojaw ia się dopiero w przedostatniej strofie. N iezw ykły to obraz ludzkiego rozumu: bezkształtny, m roczny chaos. To raczej rezerw uar pierw otnej, niezorganizow anej, irracjonalnej energii psychicznej (analogiczny do Freudow skiego id) niż ośw iecona ratio. Rozum przejaw ia się w racjonalności w yw odu w ykazującego wyższość wiary, a także w racjonalności, na której ufundow any je st nowożytny, fizykalny model ziem i, przyw ołany w ostat­ nich trzech strofach, by naocznie, naukow o udow odnić niem ożność „w niebow stą­ p ienia” rozum u-oceanu. W oczyw isty sposób model ten sprzeczny jest z obrazem rozum u-oceanu jak o kropli w dłoni Boga, opartym na m odelu m ityczno-biblij- nym . A przecież w łaśnie w zw iązku z obrazem biblijnym następuje utożsam ienie będące podstaw ą całego u tw o ru !35 Model fizykalny niszczy w łaściw ie podstaw ę obrazow ą paralelizm u rozum /ocean. Przyczyną zaniku tradycyjnej topiki w po- ośw ieceniow ej literaturze jest więc, być może, rów nież rozprzestrzenianie się no­ w ożytnego naukow ego m odelu świata.

Topika morska - przekrój

Próbując syntetycznie ująć funkcjonow anie topiki m orskiej w poezji M ickie­ w icza, m ożem y w yodrębnić trzy podstaw ow e grupy utw orów różniące się sposo­ bem w ykorzystania tej topiki. W pierwszej grupie (K artofla, Ju ż się z pogodnych niebios...) odnajdujem y toposy w tradycyjnym , w yraźnie w retoryce zakorzenio­ nym kształcie. N aw et jedn ak w tych wczesnych utw orach nie są one autom atycz­ nie pow ielane, lecz tw órczo przekształcane (topos „m orza jak o m iejsca straszne­ go” w K artofli) czy w ręcz odw racane (topos „heroiczno-argonautyczny” w w ier­ szu J u ż się z pogodnych niebios...). Tu też zarysow uje się w izja św iata otwartego. K ontynuację takiego w ykorzystania toposów odnajdujem y w w ierszach im ionni- kowych. Toposy są w nich traktow ane z reguły jak o punkt w yjścia do kreow ania czegoś nowego; to odrzucany wzorzec, um ożliw iający poprzez negację poszuki­ w anie projektu now ego i określający jeg o m ożliw y kształt. W iersze im ionnikow e stanow ią jed nak odrębną, graniczną grupę, gdyż pojaw iają się tu rów nież elem en­ ty now ej, rom antycznej topiki, wypracowanej w Żeglarzu I. Przełom ow ość tego utw oru w yraża się w dw oistości działających w nim m echanizm ów : w pierw szych segm entach obserw ujem y tradycyjne w ykorzystanie toposów (zabiegi przekształ­ cania, m odyfikow ania, odw racania), lecz w centralnych strofach stw orzony zo­ staje nowy, rom antyczny topos „m orskiej otchłani jak o obrazu egzystencji” . Prze­ m iana, która się dokonuje dzięki niem u, spraw ia, iż m otyw y i toposy obecne w ostatnim segm encie nie tylko uległy zew nętrznym przekształceniom , ale m ają nowy, rom antyczny fundament. Pow staje now e w cielenie toposu żeglarza. N a­

15 A nalogiczną sytuację sprzeczności powstałej w wyniku użycia przez K ochanowskiego dw óch krzyżujących się toposów wskazuje A b r a m o w s k a ( Toposy i niektóre m iejsca w spóln e badań lite ­

(18)

T O P I K A M O R S K A W P O E Z J I M I C K I E W I C Z A 173

stępstw a tego przełom u rom antycznego m ożna dostrzec w grupie w ierszy im ion- nikow ych. Zderzenie bow iem tradycyjnej i nowej topiki sprawia, iż w utw orach tych zaobserw ow ać m ożna najciekaw sze zjaw iska, najżyw szy ruch w ew nętrzny toposów. M otyw „m iłość jak o żegluga” stanow i w Żeglarzu I i w Jastrzębiu p rze­ kształcenie szerszego m otyw u „życie jak o żegluga” , w cześniej zaistniałego. Po­ dobnie w Ż eglarzu II na m otyw ie „życie jak o żeglu g a” nadbudow any zostaje m otyw „o jczyzna-okręt” . Z auw ażyć też m ożna, iż w iększość toposów ak tu ali­ zujących m otyw „życie jak o żegluga” (np. topos „tonący o k ręt” , „okręt żeglu ją­ cy po burzliw ym m orzu” ) oparta je s t na podstaw ow ym toposie m orskim - m o­ rzu ja k o J o c u s ho rridu s” . Z daje się to św iadczyć o tym , iż w praktyce p oetyc­ kiej m otyw y i toposy łączą się w „łańcuchy top iczn e” , pow odując poszerzanie sensów pojedynczych toposów.

Trzecią grupę stanow ią utwory, w których głów nym czynnikiem organizują­ cym całość sensów jest topika rom antyczna. W grupie tej centralne m iejsce zaj­ m ują niew ątpliw ie Sonety krym skie. Środkiem podstaw ow ym nie je st tu ju ż od­ w rócenie toposu - odw rotność zaw sze pozostaje zależna od pierw ow zoru - lecz stw orzenie zupełnie nowej, niezależnej od zużytych wzorców, topiki rom antycz­ nej. Takiej, która w yraża rom antyczną antropologię, m itologię i kosm ologię. Z a­ uważyć m ożna, iż podstaw ą tych toposów rom antycznych nie jest ju ż alegoria, lecz sym bol. W jednym z głów nych rom antycznych toposów m orskich, jakim je st paralelizm : m orze / ludzka p sy c h e, zostaje na nowo przyw rócona w ięź m iędzy poszczególnym i poziom am i rzeczyw istości. Równie w ażna w ydaje się przem iana toposu „m orza jako m iejsca strasznego” (tkw iącego u podstaw całej tradycyjnej topiki m orskiej) w w yobrażenie m orza jako żyw iołu fascynującego. Śliwiński p i­ sze w ręcz o „rom antycznym toposie m iejsca niezw ykłego” 36. M orze okazuje się skarbcem (A ju d a h ), kochanką (F a rys, Cisza m orska), a naw et analogonem bytu doskonałego, boskiego (A łuszta w dzień). M ożliw a staje się jeg o rom antyczna kontem placja. Now a topika m orska w yraża nowy stosunek do m orza, konkrety­ zuje go i utrwala.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wolontariat jaki znamy w XXI wieku jest efektem kształtowania się pewnych idei.. mających swoje źródła już w

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego

Th e discussion of the role of the Church and clergy in the 19 th -century Russian society was stimulated by Great Reforms of Alexander II, especially by the relaxation

Jest to program mający pokazać dany produkt na okres paru dni lub na liczbę uruchomień.. Ma trzy ograniczenia: niemożna drukować, zapisywać i innych

Oprócz sieroctwa Biblia wskazuje na jeszcze inną cechę człowieka: staje się on kimś, kto się ukrywa, kto ucieka przed Bogiem, a konsekwentnie przed praw dą i przed

R ozstrzygnięcia tak ie z kon ieczn ości bow iem dotyczą sytu acji uproszczonych, w yrw an ych z niepow tarzaln ego kontekstu, w jakim realizow an e są konkretne

Podaj nazwę kategorii znaczeniowej rzeczowników pochodnych, do której należy rzeczownik czytelniczka i podkreśl jego formant, a następnie za pomocą tego samego formantu

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości