Przestrzeń "matecznika" w "Panu
Tadeuszu" Mickiewicza
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 30, 85-100
R ocznik Towarzystwa Literackiego im. A. M ickiew icza X X X /1995
Irena Jokiel
PRZESTRZEŃ „MATECZNIKA”
W PANU TADEUSZU MICKIEWICZA
Głupi niedźwiedziu! G dybyś w mateczniku siedział, N igdy by się o tobie W ojski nie dow iedział...
(w. 5 6 6-567) 1
N a ów „dystych sław ny” zw rócił uw agę W yka, analizując tok narracyjny
P ana Tadeusza. Jest to, jeg o zdaniem , jedno z tych interesujących w poem acie
m iejsc, które łączą fragm enty o odm iennych cechach gatunkow ych. Są one podobne do przegubu, „jak przegub tu i tam należąc”2. Pam iętam y, że ta - jak ją badacz kw alifikuje - „parodystyczna inw okacja epicka rodem z poem atu heroikom icznego”3, ułatw ia przejście od statycznej konw encji opisu „jądra gę stw iny” do opow ieści o polowaniu.
T o m iejsce budzi ciekaw ość także i z tego powodu, że stanowi przedział m iędzy dw iem a skontrastow anym i rzeczyw istościam i, które istniejąc w obrębie jed n eg o św iata przedstaw ionego, m ają oparcie w dwóch krańcow o odm iennych system ach racjonalizujących ich strukturę. Jest to zatem granica między fanta styczną w izją ponadczasow ego państw a zw ierząt i realistyczną scenką z życia X IX -w iecznej szlachty. H um orystyczne zawołanie łagodzi skok jakościow y i spraw ia, że niedźw iedź, przenikający z nierealnej krainy stworzonej przez ludow ą w yobraźnię na realny brzeg litewskiej puszczy, jaw i się jako jeden i ten sam, m ajestatyczny „im perator” , kom iczny łakom czuch zw abiony przez „pasieki [...] w onność” , a zarazem groźny przeciw nik Tadeusza i Hrabiego.
R ozw iązując problem „w ieloaspektow ości gatunkow ej”4 Pana Tadeusza, M ickiew icz nigdzie przedtem nie zastosow ał takiego chw ytu. Z tym w iększą zatem siłą zaznacza się jeg o w yjątkow ość, a w konsekw encji także w yjątkow ość zw iązanego z nim fragm entu narracji, baśniow o w ystylizow anej opow ieści o m ateczniku 5, w ypow iedzianej przez odrębnego narratora, nie pojaw iającego się więcej w takim w cieleniu.
O pow ieść ta, otw arta pytaniem retorycznym („Któż zbadał...”)» zam knięta słow nikow ą definicją („Te puszcz stołeczne, ludziom nie znane tajniki,/ W języku sw oim strzelcy zowią: m a t e c z n i k i ”, w. 564-565), a więc ujęta w w yrazistą ram ę początku i końca, która ją w yodrębnia z potoku zdarzeń i przeciw staw ia dram atycznem u napięciu akcji spokój refleksyjnej opisow ości, otóż ta opowieść w yróżnia się w zględną sam odzielnością kom pozycyjną. W łączona zarazem w tok narracji z w ielką dbałością o to, by nie zakłócić organicznej spójności z elem entam i sąsiadującym i6, zdaje się wskazywać na siebie jak o na jed no ze strategicznych stanow isk w strukturze Pana Tadeusza.
1
W iadom o, że ten fragm ent poem atu oparł M ickiew icz na tekście Stefana W itw ickiego, całkow icie go przekształcając, począw szy od warstw y leksykalnej i syntaktycznej, przez kom pozycyjną, aż po sferę sensów nadrzędnych. Z acho w ało się kilka wersji brulionow ych, które dokum entują pracę M ickiew icza nad „m atecznikiem ”7. U m ożliw iają one odpow iedź na pytanie o zasadę rządzącą tym i przekształceniam i oraz w skazanie elem entów tekstu szczególnie ekspono w anych, pełniących znaczącą funkcję w złożonym kom pleksie całości artysty cznej poematu.
N a początek porów najm y kolejne wersje słynnego incipitu, poprzedzające w ersję ostateczną. Oto one:
U W itw ickiego:
Któż zbadał puszcz litewskich odw ieczne krainy, Ich ciem nie nieprzejrzane, ich wnętrza, głębiny
U M ickiew icza -redakcja pierwsza:
Ktoz zbadał puszcz litewskich szerokie krainy Ich cienie nie przejrzane ich wnętrzne głębiny?
redakcja druga:
Ktoż zbadał puszcz Litewskich szerokie krainy A ż do sam ego środka, do jądra gęstw iny?
redakcja trzecia:
Ktoż zbadał puszcz litewskich ogromne [krainy] [głębiny] krainy, Aż do sam ego środka do jądra gęstw iny?
— 87 —
redakcja ostateczna:
Któż zbadał puszcz litew skich przepastne krainy, A ż do sam ego środka, do jądra gęstw iny?
Epitet „odw ieczne” , który u W itw ickiego kieruje uw agę czytelnika na w y m iar czasow y, w pierwszej redakcji zastępuje M ickiew icz epitetem przestrzen nym - „szerokie” . Pozostaw ia go w redakcji drugiej, ale już w trzeciej w ym ienia na „ogrom ne” . Epitet ten nie w ykracza poza pole sem antyczne określeń prze strzenności. Podobnie ja k „szerokie”, należy do przym iotników niegranicznych, potęgujących w rażenie nieskończoności8, wraz z jego pojaw ieniem się w zrasta nacechow anie w planie ekspresji. W czwartej, kanonicznej wersji, osiąga ono najw yższy stopień dzięki epitetow i „przepastne”, w którego zakresie znaczenio w ym krzyżuje się „szerokość” z em anującą patosem „ogrom nością”, ale zarazem w zbogaca w ypow iedź o czynnik em ocjonalny. W aurze asocjacyjnej tego słow a określającego m iejsce bezdenne, otchłanne, nieprzebyte, m ieści się bow iem p rze życie lęku przed przestrzenią, w której człow iek może „zginąć” bezpow rotnie,
- '„9
„przepaść .
M am y do czynienia z interesującą sytuacją. Zanim w ykrystalizow ała się ostateczna w ersja formuły rozpoczynającej opis, trzykrotnej w ym ianie poddany został jeden tylko składnik nieruchom ego kontekstu - ten, który funkcjonuje jak o określenie cech przedm iotu istotnych z punktu w idzenia nad aw cy10.
Jeśli istniejące redakcje „m atecznika” potraktujem y jak o m ateriał dostar czający inform acji o kształtow aniu się obrazu poetyckiego, o elim inow aniu p o m ysłów niedoskonałych i zdążaniu ku konstrukcji najlepiej oddającej intencje tw órcy, to w odniesieniu do incipitu możem y stwierdzić, że synonim iczna wy- m ienność służy t u p r e c y z a c j i p r z e s t r z e n i oraz jej em ocjonalnem u na cechow aniu według zasady intensyfikacji.
2
Sygnałem uprzyw ilejow ania przestrzeni jako elem entu, na którym koncen truje się w yobraźnia porządkująca tekst, są także zm iany dokonane w następnym wersie. Już w drugim wersie przyjm uje on postać ostateczną. M ickiew icz usuw a zeń dookreślenia „szerokich krain” („nieprzejrzane”, „w nętrzne głębiny”), które w praw dzie w yolbrzym iają, ale zarazem rozm yw ają plastyczne kontury obrazu, i zastępuje zupełnie now ą jakością przestrzenną: pojęciem „środka” . Ów „środek” to nie tylko geom etrycznie wyraziste centrum , ale także - dzięki m etaforze „jądro gęstw iny” - m iejsce szczególne, najw ażniejsze w całości, której je st częścią, a zarazem m iejsce ukryte, niedostępne człow iekow i. W ersy m ów iące o niem ożności dotarcia doń brzm ią odpowiednio:
u W itwickiego:
N ie lęka się rybaków dno przepaści morza; M yśliw iec nie przemierzy puszcz litewskich łoża
u M ickiew icza:
Rybak ledw ie u brzegów nawiedza dno morza; M yśliw iec krąży koło puszcz litewskich łoża
N ietrudno spostrzec, że M ickiew icz nie zm ienia funkcji sem antycznej ow e go paralelizm u, który nadal pełni rolę m etaforycznego sygnału ludzkiej bezrad ności wobec niedostępnego „jądra gęstw iny” . Poprzednią strukturę obrazu po etyckiego narusza jednak w sposób znaczący: rezygnuje z kunsztow nego w y stroju retorycznego, aby urealnić, uplastycznić, zracjonalizow ać „czynności” ry baka i m yśliw ca, i aby wraz z nimi w prow adzić do tekstu nowe leksem y prze strzenności - „u brzegów naw iedza” i „krąży koło puszcz [...] łoża” . Jaw ią się one jak o dopełnienie w spółtw orzące model przestrzenny p u n k t u i k o ł a .
Przejrzystość i spójność tego modelu w zm acniają konsekw entnie wersy piąty i szósty:
[M yśliw iec] Zna je ledw ie po wierzchu, ich postać, ich lice. Lecz obce mu ich wnętrzne serca tajemnice
ew okujące przeciw staw ność tego co zew nętrzne i wewnętrzne.
Poniew aż ku tej figurze spacjalnej prow adzą najw ażniejsze przekształcenia, jakim M ickiew icz poddał pierw otny pom ysł, m ożna przyjąć, że język relacji przestrzennych zam ierzał uczynić istotnym elem entem poetyckiego przekazu.
W schem acie przestrzennym , jaki da się w yabstrahow ać z początkow ych wersów opisu, m ieści się bez reszty świat przedstaw iony „m atecznika” . M ateriał przestrzeniotw órczy, który wraz z innymi składnikam i w spółtw orzy strukturę tego świata, jest tak rozlokow any, by dom inacja planu ogólnego - środka i koła - w łaściw ego przestrzeni koncentrycznej, narzucała się czytelnikow i jako zasada porządkująca.
3
G ranica m iędzy przestrzenią otaczającą „jądro gęstw iny” i zam kniętym w centrum obszarem „królestw a zw ierząt i roślin” określona jest na kilku pozio mach literackiej sugestii, z których szczególną nośnością sem antyczną w yróż niają się:
a) bezpośrednie w ysłow ienie faktu nieprzekraczalności kordonu rozdzie
— 89 —
Za tymi jeziorkami już nie tylko krokiem, A le d a r e m n i e nawet zapuszczać się okiem Bo tam już w szystko m glistym z a k r y t e obłokiem
(podkr. - I.J.)
b) pośrednie - za pom ocą stylu - skontrastow anie dw óch różnych rzeczy
w istości przedstaw ionych, zewnętrznej i wewnętrznej.
Sposób ukształtow ania m ateriału językow ego sprawia, że każda z obu pod- przestrzeni jaw i się jako uniw ersum odrębne, podporządkow ane różnym kon w encjom poetyckim .
W obszarze zewnętrza, w jeg o artystycznym uporządkow aniu, dom inują zasady obrazow ania realistyczno-baśniow ego. R ealistycznego w tym znaczeniu, że w ypełniające ów obszar naturalne elem enty puszczańskiego św iata składają się na w izję utrzym aną w poetyce naśladow czej, nie zakłóconej działaniem sił podw ażających rzeczyw iste zw iązki. Hipotetyczny w ędrow iec trafi tu na
w ielki wał pniów, kłód, korzeni, Obronny trzęsawicą, tysiącem strumieni I siecią zielsk zarosłych, i kopcami mrowisk, Gniazdami os, szerszeniów , kłębami w ężow isk
(w. 487-490)
Przesunięcie na płaszczyznę obrazow ania baśniow ego dokonuje się dzięki w prow adzeniu m otywów ludowej wyobraźni („W ielkie jest podobieństw o, że diabły tam siedzą”), anim izacji (jeziorka „czyhają”, w oda „dym i, zionąc woń plugaw ą”) i porów naniu drzew do baśniow ych tworów, które
Siedzą w około wody, jak czarownic kupa Grzejąca się nad kotłem , w którym warzą trupa
(w. 503-504)
W arto zw rócić uwagę na funkcję tego tropu w strukturze opisu. Porów nując, a więc pozostaw iając pojęciom ich sem antyczną odrębność, rów now aży on rolę znaków baśniow ości i realizm u, sprawia, że obie formy ekspresji przenikają się naw zajem , nie przekraczając jednak bariery fantastyki. R ealiom puszczy uży czone zostały jedynie atrybuty fantastyczności, jakby dla zasugerow ania prawdy, że dziw ność i tajem niczość są nieodłącznym i składnikam i potocznego dośw iad czenia.
4
Ta bariera zostaje natom iast przekroczona w przestrzeni w ew nętrznej, do której - za pośrednictw em totalnej antropom orfizacji - przenikają praw a nie m ające odpow iednika w rzeczyw istości. Ich obecność zasygnalizow ana jest dw u stopniow o: najpierw przez przeniesienie stanowej struktury państw a feudalnego
na społeczność zw ierzęcą, która dzięki temu przedstaw ia się jak o układ zhie rarchizow any na m odłę ludzką (w. 516 - 523), następnie przez opisanie tego układu sposobem negacji, w yliczeniem cech właściw ych światu ludzi, ale nie obecnych w m odelu państw a zw ierząt. W konsekw encji fantastyczność w ynika nie tylko z w prow adzenia m aski zwierzęcej, ale także z faktu, iż pew ne reguły przyjęte w świecie człow ieka nie działają w społeczności zw ierząt. Ta społecz ność jest fantastyczna, nierealna, niem ożliw a, poniew aż jej uczestnicy „Nie znają praw w łasności” , „Nie znają pojedynków ni wojennej sztuki” , „N igdy jeden drugiego nie kąsa, nie bodzie” .
W ogólnych ram ach realistyczno-baśniow ego i fantastycznego obrazow ania różnicującego przestrzeń, istotną funkcję pełnią znaki jej w artościow ania w ka tegoriach em ocjonalnych. Opis przestrzeni zew nętrznej, nasycony słow nictw em pejoratyw nym („w oń plugaw a”, „w arzą trupa”) i hiperbolizm am i („wielki w ał” , „tysiącem strum ieni” , „ludzie ich dna nie dośledzą”), eksponujący brzydotę („ły se, skarłow aciałe, robaczliw e, chore”, „m chem kołtunow ate”), a więc odstrasza jące zintensyfikow aniem w yobrażeń budzących lęk - jednoznacznie kw alifikuje ją jak o przestrzeń niesam ow itą, groźną, w rogą człow iekow i. N a cechy te w ska
zuje bezpośrednio narrator, m ówiąc o „niebezpieczeństw ie” w ym agającym „nad ludzkiego m ęstw a” .
Kluczem do w aloryzacji przestrzeni wewnętrznej jako przyjaznej są te for my wyrazu, które w prow adzają w krąg sem antyczny zw iązany z poczuciem bezpieczeństw a: sform ułow ania oceniające tę przestrzeń w kategoriach dobra i piękna: („bardzo piękna, żyzna okolica”, „D obre są obyczaje”) oraz w yliczenie cech elim inujących zagrożenie („używ ają w czasu” , „Nie giną nigdy bronią sie czną ani palną”, „um ierają śm iercią naturalną”).
5
N iezbędnym w arunkiem aktualizacji sensów nadrzędnych w ystępujących w opow ieści o „m ateczniku” jest rozw ażenie funkcji, jak ą w ogólnym schem acie przestrzennym opartym na opozycji w nętrza i zew nętrza, środka i koła, pełni trzeci elem ent: droga. Ten składnik dopełnia całości układu spacjalnego, który, celow o usystem atyzow any1 \ urucham ia w arstw ę konotacji o nacechow aniu sym bolicznym , nieuchw ytnym , jeśli się ograniczym y do sem antyki sam ego w ysło wienia.
Leksem y ruchu im plikującego pojęcie „drogi” pojaw iają się ju ż w począt kow ych wersach opisu („naw iedza”, „krąży”), ale dopiero z frazą: „Bo gdybyś przeszedł bory i podszyte knieje...” kształtuje się w yobrażenie drogi jako czyn nika organizującego przestrzeń w całościow y układ. W tym procesie znaczącą funkcję pełni zm iana strategii narracyjnej, czyli zaw ężenie audytorium do „ty” , a tym sam ym ujaw nienie relacji m ów iący-słuchający oraz w yeksponow anie trybu
— 91 —
w arunkow ego. W konsekw encji znika opow iadanie trzecio-osobow e, w którym narrator nie je st nikom u przeciw staw iony, uobecnia się natom iast indyw idualna św iadom ość m ów iącego, zw rócona ku pojedynczem u odbiorcy. K om unikat zaś, kierow any do słuchającego i zaw ierający treści apelatyw ne, objęty zostaje klau zulą ostrożności: użyta tu form a gram atyczna mniej narzuca w olę w ypow iadają cego, a raczej w yraża życzenie, które - skierow ane do „ty” - „oddaje prym do
rozw iązania nakreślonej sytuacji osobie drugiej .
A sytuacja jest następująca: opow iadający proponuje w ędrów kę, lecz d e cyzję o jej podjęciu zostaw ia „tobie” . M ożesz tę w ędrów kę odbyć, ale nie m usisz. Sam natom iast pozostaje na pozycji przew odnika w skazującego etapy drogi i jej cel, oraz m entora ostrzegającego przed niebezpieczeństw em .
6
K reacjonizm w opisie m atecznika, polegający w pierw szym rzędzie na specjalnym ukształtow aniu uniw ersum przestrzennego, to fakt artystyczny dużej w agi, sygnalizuje on bow iem taką przebudow ę w yznaczników ziem skiej rze czyw istości, by stały się nośnikam i sensów ponaddosłow nych, w zbogacających
i o
przesłanie poem atu . W ystępujące w opisie motywy koła, środka i drogi, lub
inaczej m ów iąc, m otyw w ędrówki bohatera poprzez układ koncentryczny, to w yraźne znaki sym bolicznego nasycenia przestrzeni przedstaw ionej. M ożna w nich w idzieć sw oistą instrukcję odniesienia ow ego opisu do tych kontekstów kulturow ych, w których językiem pojęć spacjalnych, za pośrednictw em obrazów i fabuł m ówi się o rozum ieniu rzeczyw istości, o strukturze św iata w w ym iarze m itycznym . Takie bow iem kategorie, ja k kolistość, granica, przeciw ieństw o środ ka i okręgu, opozycyjność form otw artych i zam kniętych należą do podstaw o wych tem atów w yrażających elem entarne ludzkie dośw iadczenie. U fundow ane na głębokich pokładach zbiorowej podśw iadom ości odegrały istotną rolę w kształtow aniu w yobraźni artystycznej14.
P ojęcia te ju ż w starożytności łączono z treściam i m etafizycznym i i este tycznym i. C zynili tak np. pitagorejczycy, Platon, Cyceron, później neoplatonicy renesansow i, którzy usiłow ali godzić je z m yślą ch rześcijań ską15. Do geom e trycznych kształtów koła (kuli) i środka sięgano, zw łaszcza w średniow ieczu, tw orząc w izje doskonale zbudow anego kosm osu i Boga, źródła poznania i roz szerzającej się na cały św iat energii stw órczej16. W zorem scholastyków śre dniow iecznych pow racali do sym boli środka i koła „m etafizyczni” poeci doby rom antyzm u. D la C oleridgea koło od dyliżansu w idziane u kołodzieja staje się znakiem piękna i w yobraźni17. U N orw ida koło to „geom etryczne pojęcie w
P rom ethidionie i w rozw ażaniach o Piaście, dzieło techniki, sym bol sztuk pla
stycznych w Pierścieniu W ielkiej Damy, a zarazem figuralny, prasłow iański archetyp narodow ej jedności w duchu przedhistorycznej praw dy” 18. W poezji
Słow ackiego koło i środek funkcjonują jako m istyczna figura świetlistej w iecz ności otaczającej centrum - początek b y tu 19.
W yrazem idei i w artości wiązanych z w yobrażeniem koła i środka jest w ystępująca w różnych kulturach, zarów no pierw otnych ja k cyw ilizow anych, konsekracja w ybranych m iejsc, oddzielanie ich od sfery profanum i przekształ canie w „święte centrum ”, bez którego, jak opisze Eliade, człow iek nie m oże żyć20.
Do centrum sym bolizującego absolutną rzeczyw istość, m ieszczącego się w przestrzeni zam kniętej, obwarowanej różnym i przeszkodam i, prow adzi zw ykle trudna droga,
„pełna niebezpieczeństw , chodzi tu bow iem o przejście od tego, co św ieckie, do tego, co sakralne i w ieczne, od śmierci do życia, od człow ieka do bóstwa. D ostęp do „centrum” jest równow ażny z konsekracją, z inicjacją. Po wczorajszej egzystencji, św ieckiej i iluzorycznej, następuje nowa
'l I
egzystencja, rzeczywista, trwała i skuteczna .
A rchetyp podróży ku centrum występuje pod różnym i postaciam i w wielu kulturach i rytuałach, w mitach, baśniach i legendach, w sztuce i literaturze, np., w tw órczości - jeśli ograniczym y się do klasycznych przykładów w kręgu europejskim - D antego, Joycea, Kafki, Eliota. Podróż tego typu odbyw a bohater zw ykle (jak np. w B oskiej K om edii) „krajem trudnym i nieznanym ”, etapam i, których liczba m a z reguły znaczenie m agiczne, i które są niebezpieczne, ale m ożliw e do przebycia22. Zarów no w literaturze starożytnej, jak chrześcijańskiej, m a ona znaczenie alegoryczne, obrazując życie pojm ow ane w kategoriach m eta fizycznych i etycznych, jako wyraz duchow ego wysiłku podejm ow anego przez człow ieka dla zdobycia określonych wartości m oralnych, jak o próba charakteru w ym agająca przezw yciężenia ludzkich ułom ności23.
7
W ędrów ka przedstaw iona w przypow ieści o m ateczniku, w łączona w ów porządek archetypiczny, ujaw nia pokrew ieństw o z w yobrażeniam i o podróży - m etaforze egzystencji. N arrator, charyzm atyczny znaw ca baśni ludow ej, w ystę puje tu w roli często spotykanej w poem atach alegorycznych opartych na sche m acie w ędrów ki24. Jako przew odnik i m entor roztacza przed słuchaczem - w ędrow cem obraz drogi trudnej, w przestrzeni wrogiej człow iekow i, tajem niczej i niesam ow itej. Aby dostać się do „środka”, musi on przekroczyć trzy koncen tryczne kręgi, trzy przeszkody, z których dwie pierw sze sym bolizują T rud i Trw ogę; pokonanie tych kordonów w ym aga od w ędrow ca siły, w ytrw ałości i odwagi. Trud i Trw oga sym bolizow ane przez obraz poetycki przestrzeni zew nętrznej jaw ią się jak o atrybuty istnienia człow ieka w świecie, w jego ziem skim w ym iarze, w zm ysłow o dotykalnej, em pirycznej rzeczyw istości. Nie człow ieka
— 93 —
w ogóle, ale tego, który podejm uje wysiłek w ędrówki „aż do sam ego środka” , który stoczy z sobą walkę przezw yciężając słabości, aby osiągnąć cel25. T rzecia przeszkoda, utw orzona przez „m glisty obłok”, „Co się w iecznie ze trzęskich oparzelisk w znosi”, jest w kontinuum przestrzennym opow ieści m iejscem szcze gólnym . Ponad to, że jest przeszkodą, posiada także cechy granicy, i to w w ielorakim znaczeniu, w ykraczającym poza podstaw ow ą rolę linii dem arkacyj- nej, zw iązanej z ideą zakazu.
W znaczeniu, jakie się temu elementowi, spacjalnem u nadaje w literaturze przedm iotu traktującej o kulturow ych i artystycznych w yobrażeniach przestrzen nych, granica pełni tu funkcję znaku aktualizującego opozycję: koło, przestrzeń zew nętrzna, złow roga - środek, przestrzeń wew nętrzna, piękna i przyjazna26. N azw ana Śm iercią, wnosi do tekstu sens eschatologiczny, poniew aż w przed staw ionym uniw ersum przestrzennym oznacza kres życia i św iata ludzkiego; stanow i barierę nieprzekraczalną dla w ędrow ca w jego. ziem skim wcieleniu, tożsam ą z cielesnym unicestw ieniem .
N ajszerszy jednak zakres znaczeń odsłania się z chw ilą, gdy funkcję tego elem entu rozw aży się w relacji do obu skontrastow anych podprzestrzeni z ich program ow o usystem atyzow anym i składnikam i i atrybutam i. G ranica rozdziela tu dw a obszary rządzone przez odm ienne system y reguł, z których pierw szy, utrzym any w konw encji realistycznej, im plikuje egzystencjalną drogę Trudu i Trw ogi, natom iast drugi, zbudow any według zasad fantastyki, w skazuje na ist nienie ponadczasow ej enklaw y piękna i szczęśliw ości. Tak określona granica kieruje uw agę ku tradycji literaękiej i kulturalnej, która streszcza się w form ule „tęsknoty za rajem ” .
O tym trw ałym wątku historii duchow ej ludzkości, w yrażanym w kulturze i sztuce najczęściej za pom ocą sym boliki koła (kuli) i środka, pisze M. Eliade, iż kryje się za nim
„pragnienie znalezienia się na stałe i bez w ysiłku w sercu świata, rzeczyw istości i św iętości, [...] pragnienie przekroczenia w sposób naturalny ludzkiego sposobu życia i uzyskania boskiego spo sobu życia, co chrześcijanin określiłby jako osiągnięcie stanu ludzkości przed grzechem pierw o rodnym”26.
8
Nie ulega w ątpliw ości, że sym boliczny ekw iw alent tej tęsknoty w opow ieści o m ateczniku w ykazuje wiele podobieństw a do utopii społecznej. Z najw ybit niejszym i utopiam i, począw szy od legendarnego państw a Feaków z VII pieśni
Odysei, łączy ją fundam entalna idea ustroju opartego na pokoju i solidaryzm ie,
wolnego od wojen i - co szczególnie uw ydatniło się np. u M orusa i w XIX- w iecznych utopiach - w olnego od w łasności prywatnej.
M ożna w niej rów nież dostrzec analogię do częstego w literaturze i filozofii toposu m itycznego początku, źródła wartości gw arantujących człow iekow i szczę śliwy żywot, do poetyckich m arzeń o utraconej na zaw sze bukolicznej Arkadii, o złotym wieku Hezjoda, Horacego, W ergihusza .
N ajbliższa jest ona jednak średniow iecznej, chrześcijańskiej idei „państw a B ożego” św. Augusytna, a to przez wskazanie na krainę edeńskiej niew inności jak o praw zór istniejący poza czasem i historią. „M atecznik” - raj, m ityczne centrum św iata przedstaw ionego, jaw i się jako m iejsce chroniące objaw ioną ideę takiej organizacji m oralnej, która daw ała człow iekow i szansę bytu poza winą, w szczęściu i spraw iedliw ości. Niestety, człow iek zdradził tę ideę i odszedł od porządku przedustanow ionego przez Boga. Przed apostatą, który w imię cyw ilizacji w yzw olił dem ony nienaw iści, egoizm u i interesu, droga powrotu została zamknięta:
Szczęściem człow iek nie zbłądzi do tego ostępu, Bo Trud i Trwoga i Śmierć bronią mu przystępu.
(w. 556-557)
„Szczęściem ...” , bo w yobrażenie biblijnego raju, źródła życiodajnej siły i natu ralnego rozwoju św iata zgodnego z planem boskim musi zostać czyste, nie skażone ludzką winą: „praw am i w łasności” i „w ojenną sztuką” .
Pułapka pesym izm u - bo tak by m ożna przenośnie nazwać ironiczny w ydźw ięk tego dw uw ersu - uchyla się, jeśli tekst opow ieści odczytam y do końca językiem kategorii spacjalnych, biorąc pod uwagę sem iotyczną funkcjo nalność w szystkich elem entów układu przestrzennego. Należy pam iętać przede w szystkim o tym , że zostało w nim określone nie tylko sym boliczne centrum , cel ludzkiej tęsknoty, czyli perspektyw a pow szechnego zjednania „w m iłości i zgodzie”, ale także prow adząca do niego droga - cierpienia dopełnionego ofiarą życia. Ofiarą, bo przecież dobrow olność czynu - śm ierci - została tu zasyg nalizow ana trybem w arunkow ym frazy „Bo gdybyś przeszedł...” . W kontekście cyw ilizacyjnej winy człow ieka śmierć, „m glisty obłok” , przez który trzeba przejść, aby się znaleźć tam , gdzie „Jak ojce żyły w raju, tak dziś żyją w nuki”, jaw i się jako czyn pośw ięcenia za wartości reprezentow ane przez centrum .
Poszerzony o ideę śm ierci pojm owanej w kategoriach pośw ięcenia i ek s piacji, przedstaw iony krąg sensów sym bolicznych wykazuje zw iązek z system em wartości rozsnutych przez polski rom antyzm w okół śm ierci. Śm ierci pojm ow anej nie tylko w kategoriach obrony narodowego bytu i m ęczeństw a za ojczyznę, choć ten m otyw w literaturze polskiej znalazł najbogatszą reprezentację29, ale także w odniesieniu do uniw ersalistycznej idei m oralnego odrodzenia ludzkości.
M otyw odkupicielskiej m ocy cierpienia i ofiarnej śm ierci, przew ijający się przez całą tw órczość M ickiew icza, najpełniejszą w ykładnię zyskał w K sięgach
— 95 —
się w form ie poetyckiej wizji, bez oprawy realiów polityki europejskiej, wolny od m artyrologicznej retoryki. W śród wielu m ożliwych odczytań tego wielo-zna- cznego tekstu upraw niona jest i ta właśnie: śm ierć oznacza tu ocalenie przez w ew nętrzną przem ianę, narodzenie now ego człow ieka, bo tylko odnow iony m o ralnie człow iek m oże pow rócić do „początku” i budow ać porządek ziem ski na edeńskim planie boskiej doskonałości.
9
Interpretow ana przez sym boliczne sensy wynikające z kreacjonistycznej struktury przestrzeni opow ieść o m ateczniku jaw i się jako m etaforyczny wyraz w ażnych w ątków historiozofii i estetyki M ickiewicza.
Przedstaw iając społeczność zw ierzęcą według m odelu feudalnej hierarchii stanow ej, gw arantującej harm onię w spółistnienia i w olności, poeta daje wyraz swojej fascynacji średniow ieczem . W przestrzennej lokalizacji feudalnej utopii, opartej na układzie koła i środka, w olno w idzieć poetycki kom entarz do koncepcji średniow iecza pojm ow anego nie jako etap w ew olucji dziejów , lecz ich środek.
„Chrześcijaństwo - pisał M ickiew icz w P ierw szych wiekach historii P olski - zaczęło rozwijać się w wiekach, które instynkt pow szechny nazwał średnimi, i ze środka miało rzucić św iatło na początek i na koniec świata, wytłum aczyć proroctwa i przepowiednie przyszłości”30.
W centrum przestrzeni m atecznika nakładają się na siebie: w izja boskiego porządku, istniejącego poza czasem , i historycznej epoki, ocalającej duchow e przesłanie biblijnego „początku” ; średniow iecze wyniesione zostaje tu do rangi m itycznego środka i miary dziejów 31.
Podobny hołd zostaje złożony tradycji ludowej. W yrażona w Konradzie
W allenrodzie idea „pieśni gm innej”, która chroni pam ięć zbiorow ą narodu, po
w raca w opow ieści o m ateczniku w ystępując tu w roli nosicielki prawdy obja wionej, zdolnej do w ypełnienia misji ozdrow ieńczej w św iecie skażonym cy w ilizacją interesu m aterialnego. To właśnie nie kto inny, jak „w ieść gm inna” mówi tu o istnieniu ow ego sakralnego centrum i lokalizuje je w realnej prze strzeni, w „jądrze gęstw iny” litewskich puszcz. W nim, „jak w arce N oego” , trw a ocalony pierw iastek stwórczej energii duchow ej, tam są „złożone w szystkich drzew i ziół nasiona, / Z których się rozrastają na świat ich plem iona” i „z w szelkich zw ierząt rodu/ Jedna przynajm niej para chow a się dla płodu” (w. 512- 515).
Ideę posłannictw a ludowej tradycji Słow ian rozw inął M ickiew icz, ja k w ia dom o, w dyskursie paryskim , dając pełną w ykładnię prześw iadczenia, iż Sło wianie, zachow ując pam ięć objaw ienia pow szechnego, zachow ali klucz do ta jem nicy bytu. W prelekcjach pow rócił do m yśli o terapeutycznej sile tej tradycji
i przeciw staw ił ją m artw ym teoriom „doktrynerów i system atyków zachodnich”, odwołując się - podobnie ja k w opowieści o m ateczniku - do sym boliki nasienia:
„W naszych stronach rolniczych w iadom o to z dośw iadczenia, że gatunki zboża po pewnym przeciągu lat zw odzą się i nędznieją, a wtedy, żeby je odnow ić, trzeba sprowadzić nasienie z krainy, która ma to do siebie, że wydaje zaw sze ziarno zdrowe i bujne.
[...] W św iecie duchów podobnież jest kraina tajemnicza, do której trzeba udawać się po to ziarno nasienne, z któregoby można rozplenić moc i wiedzę. Ku tej krainie pow ołują nas w yroby ducha słow iańskiego” . I dalej dodaje: „jeżeli uznacie nas za braci, my doprowadzim y was do poznania naszego Ojca w spólnego, do poznania Jego dom u” (wykład z 26 XII 18 43)32.
Tak oto, posługując się form ą system atycznego wykładu, argum entow ał M ickiew icz w College de France, głosząc potrzebę moralnej odnow y św iata w spółczesnego przez zw rot ku wartościom duchow ym przechow yw anym w tra dycji ludowej, zw rot oznaczający zarazem pow rót do „dom u O jca” , ojczyzny w szystkich ludzi.
W Panu Tadeuszu idea ta jest zaszyfrow ana w sym bolicznej przestrzeni „m atecznika”, ściślej m ówiąc, w układzie m ówiącym , jaki w spółtw orzą w yzna czniki tej konstrukcji artystycznej. Układ ten, oparty na archetypicznych tem atach przestrzennych i zw iązanych z nimi wartościach uniw ersalnych, funkcjonuje jak o w ielka m etafora raju utraconego i m arzenia o pow rocie doń jako do „arki N oego” , po ocalenie. Jest poetycką figurą m etafizycznej koncepcji pow rotu do początku za cenę śm ierci daw nego „ja”, obarczonego cyw ilizacyjnym i grzecha mi, które „św iat nasz kłócą” .
W strukturze poem atu koncepcja ta pełni w yjątkow ą rolę. Przede w szystkim współtw orzy nadrzędną ideę powrotu, która przenika różne płaszczyzny dzieła, od inwokacji po epilog, osiągając najdobitniejszy w yraz w pow rocie em igrantów do Soplicow a33. D zięki tej idei Pan Tadeusz jaw i się jako w yraz poszukiw ania „inspiracji do przezw yciężenia dojm ującej teraźniejszości, niew oli, tułaczki, m etafizycznego w yobcow ania” i w yraża „m arzenie o zniesieniu now ożytnego tragizm u polskich dziejów - tragizm u objaw iającego się w ciągłej niem ożności spełnienia, w istnieniu połow icznym ”34.
Jednak w odróżnieniu od owego powrotu wodzów do „centrum polszczy zny”, który, osadzony w schem acie fabuły, je st zdarzeniem z planu historii, w ędrów ka do „środka”, do biblijnego praw zoru, jest zdarzeniem z dziedziny mitu. M itu pojm ow anego i jako wyraz pierw otnej praw dy o porządku w szech świata, i sam ow iedzy narodu, przeczucia jeg o misji w dążeniu do ziem skiej realizacji boskiego ładu.
Dlatego m ożna przyjąć, że alegoryczna podróż „aż do sam ego środka, do jąd ra gęstw iny” litew skiego m atecznika funkcjonuje w dw ojakim znaczeniu. W w ym iarze uniw ersalnym odw ołuje się do łączącej ludzkość hum anistycznej w ię zi, założonej w boskim planie stworzenia, a niszczonej przez wieki upadku.
— 97 —
Z arazem perspektyw a odnow y m oralnej, warunkującej pow rót do źródeł, doty cząc ludzkiego istnienia w ogóle, obejm uje swym zasięgiem także i jednostkow e istnienie narodu polskiego; to naród, inspirując duchow e odrodzenie i kształtując „now ego człow ieka” przyszłości m oże stać się tw órczym czynnikiem dziejów.
A naliza wtrąconej w tok narracyjny Pana Tadeusza osobliwej struktury, ja k ą je st opow ieść o m ateczniku, prow adzi do wniosku, że przedstaw iony tu po wielu przekształceniach układ przestrzenny, wykazujący pokrew ieństw o z ar- chetypiczną koncepcją środka, koła, podróży do centrum , a w konsekw encji z m item „tęsknoty do raju”, to nie tylko model św iata alternatyw nego wobec trudnej teraźniejszości. To także próba nadania sensu historii przez w skazanie m itycznej instancji odw oław czej, która pozw ala dostrzec celow y ład w zm ien ności i chaosie. U jm ując to jeszcze inaczej - próba określenia ostatecznego horyzontu ziem skich dziejów człow ieka.
W tym kontekście uniw ersalistycznych znaczeń szczególnej w ym ow y na biera opis cm entarza, adresow any niew ątpliw ie do em igrantów , których tragiczna sytuacja została pokazana w Epilogu. Tylko oni w swej upokarzającej roli tułaczy na obcej ziem i mogli w łaściw ie i w pełni uchw ycić praw dę zaw artą w sugestii, że niezbędnym , naturalnym elem entem świata, o który warto się zm agać i ku którem u winny zm ierzać dzieje, jest taka sytuacja, by każdy m iał praw o do grobu we w łasnej ojczyźnie35. „O grób dla kości naszych w ziem i naszej” prosił w szak poeta w Litanii pielgrzym skiej... .
P r z y p i s y
1 M ickiew icz, D zieła w szystkie, t. 4, Pan Tadeusz. Wyd. Konrad Górski, W rocław 1969, s. 85. D alsze cytaty z Pana Tadeusza za tym że wydaniem.
2 K. W yka, „Pan T a d eu sz”. Studia o p oem acie, W arszawa 1963, s. 298. 3 Tam że, s. 293.
4 Termin S. Skwarczyńskiej, M ickiew iczow skie „pow in ow actw a z w y b o ru ”, W arszawa 1957, s. 605.
5 Na gen ologiczne aspekty tego fragmentu Pana Tadeusza zwraca uw agę Skwarczyńska, pisząc o zastosow aniu maski zwierzęcej w literaturze: „[...] M ickiew icz, który bajką K ró l chory
i lisy daje ostrą satyrę feudalizmu w edycji carskiej - w baśniowo w ystylizow anym opisie ma
tecznika w Panu Tadeuszu daje solidarystyczną utopię powszechnej zgody przy takim samym obrazie feudalnego układu stan ow ego” ( W stęp do nauki o literaturze, t. 1, W arszawa 1954, s. 199); w g Wyki cała op ow ieść o mateczniku jest baśnią (dz.cyt., s. 293). O baśniow ości matecznika pisał także J. Rostafiński (Las, bór, puszcza, m atecznik - ja k o natura i baśń w p o e zji M ickiew icza, Kraków 1921, s. 11 i 30-31), krytycznie odnosząc się do sądów H. B iegeleisena, W. G ostom skiego i R. Piłata, którzy kw alifikow ali op ow ieść o mateczniku jako opis puszczy.
6 O braku tej dbałości w niektórych miejscach poematu pisze Wyka: „nadmierne dociąganie techniki narracyjnej do m ożliw ego prawdopodobieństwa wydarzeń fabularnych nie leżało M ic kiew iczow i na sercu” , dlatego często radził sobie „grubo zaciągniętym szw em ” (dz.cyt., s. 288).
Dodać trzeba, że nie ma to nic w spólnego z tzw. niekonsekwencjam i w Panu Tadeuszu, które, jak wykazał B. Zakrzewski, są zamierzonym i przez poetę składnikami wizji artystycznej. W ystę pująca np. w opisach synonim iczność takich pojęć, jak bór, las i puszcza, „ujawnia także znam iona określonych niekonsekwencji nazew niczo-sem antycznych, podległych w szakże prawom koncepcji artystycznych, np. ludowej baśniow ości - «m atecznik»” (B. Zakrzewski, O tzw. niekonsekw encjach
w „P anu T adeu szu ”, „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 1, s. 86).
7 Tekst S. W itw ickiego i kolejne redakcje opow ieści o mateczniku w ujęciu M ickiew icza wraz z aparatem krytycznym K. Górskiego, w: A. M ickiew icz, dz.cyt., s. 315-320.
8 J.D. Apresjan, Sem antyka leksykalna. Synonim iczne środki język a , przeł. Z. K ozłow ski i A. M arkowski, W rocław 1980, s. 91-93.
9 Słownik ję z yk a polsk ieg o , red. M. Szym czak, t. 2, W arszawa 1979, s. 992.
10 Badacze autografów P ana Tadeusza - R. Piłat (zob. O pis „ m a teczn ik a ” w trzech re d a
kcjach, „Pamiętnik Tow arzystw a Literackiego im. A. M ickiew icza, 1890) i S. Pigoń (Ze stu d ió w n a d tekstem „P ana Tadeusza". Trzy notatki, Kraków 1928) zgodnie stwierdzają, że zm iany
dokonyw ane przez M ickiew icza w rękopisach służą precyzji wyrażenia, „zmierzają do podniesienia artystycznej ekspresji wyrazu, do udoskonalenia formy; wyrażenia niezadowalające w treści czy trafności obrazowania zastępuje poeta w łaściw szym i” (S. Pigoń, dz.cyt., s. 28). Por. także: H. C ie- ślakow a, H. M isz, T. Skubalanka, P race nad język iem „P an a Tadeusza" w: O język u A dam a
M ickiew icza, red. Z. K lem ensiew icz, W rocław 1959, s. 129.
11 Na celo w o ść układu elem entów w opisie matecznika zw rócił uw agę J. Rostafiński, wiążąc ją z baśniow o-m itycznym rodowodem magicznej liczby trzy („trzy pasy dośrodkow e, nigdy w ten sposób nie występujące w naturze, a mające ilustrować trzy przeszkody, jakie by miał człow iek do przezw yciężenia, gdyby się chciał dostać na Szklaną górę - do jądra m atecznika” dz.cyt., s. 30-31).
12 S. Skwarczyńska, W stęp do nauki o literaturze, dz.cyt., t. 2, s. 320.
13 O problemie formowania elem entów przestrzennych w dziele literackim w kierunku ich sem antyzacji sym bolicznej patrz: J. Sławiński, P rzestrzeń w literaturze: elem en tarne rozróżn ien ia
i w stępne o czyw isto ści w: P rzestrzeń i literatura. Studia pod red. M. G łow iń sk iego i A. Okopień-
Sław ińskiej, W rocław 1978; J. Łotman, Struktura tekstu a rtystyczn ego, tłum. A. Tanalska, War szaw a 1984, s. 310-329; M. Bachtin, C zas i p rzestrzeń w p o w ieści, tłum. J. Faryno, „Pamiętnik Literacki” 1974, z. 4; G. Genette, P rzestrzeń i język , tłum. A. W. Labuda, „Pamiętnik Literacki” 1976, z. 1; H. M eyer, K ształtow an ie przestrzen i i sym bolika p rzestrzen n a w sztu ce narracyjnej, tłum. Z. Żabicki, „Pamiętnik Literacki” 1970, z. 3. Bezpośrednim nawiązaniem do kreacji prze strzennej matecznika w Panu Tadeuszu zdaje się być opis Litwy w R odzin nej E uropie Miłosza: „mój kraj rodzinny był puszczą, odw iedzaną na brzegach tylko przez okręty W ikingów . P ołożony był poza zasięgiem map i należał do baśni” (Rodzinna Europa, W arszawa 1990, s. 11).
14 O dw ołujem y się do ustaleń J. Sław ińskiego, który wśród najw ażniejszych kierunków w badaniach nad przestrzenią w literaturze i sztuce w ym ienił i ten obejmujący „Powracalne obrazy czy fabuły osnuw ające się w okół wyobrażeń Pionu, Poziom u, Centrum, Drogi, C zeluści, P od zie mia, Labiryntu - to uporczyw e przypomnienia archaicznych złóż kolektywnej podśw iadom ości, wariacje kilku elementarnych tematów, żyjących w najdłuższym czasie historii - w czasie antro pologiczn ym ” (J. Sław iński, , dz.cyt., s. 12-13). Inspirujące są tu zw łaszcza rozważania nad sym boliką przestrzeni w: M. Eliade, Traktat o historii religii, tłum J. W ierusz-K ow alski, Łódź 1993 (rozdz. Św ięta p rzestrzeń ; św iątynia, pałac, „środek" świata)', Yi- Fu Tuan, P rzestrzeń i
m iejsce, tłum. A. Morawińska, W arszawa 1987 (rozdz. M ityczn a p rzestrzeń i m ityczne miejsce)',
G. Poulet, M etam orfozy czasu, W arszawa 1977 (rozdz. P isa rze i przestrzeń)', S. Czarnowski,
P o d zia ł p rzestrzen i w re lig ii i m agii w: D zieła, oprać. N. Assorodobraj i S. O ssow sk i, t. 3.
— 99 —
15 Syntetyczne przedstawienie problemu w: T. M ichałowska, W izja p rzestrzen i w liryc e
sta ro p o lsk iej w: P rzestrzeń i literatura, dz.cyt.
16 Por. rozważania G. Pouleta o „boskim punkcie” u Dantego oraz o wyobrażeniach prze strzennych w pismach scholastyków średniow iecznych (Poulet, dz.cyt., s. 331-354). M. Eliade pisze: „W licznych tradycjach stw orzenie rozpoczyna się z „centrum”, tam posiada źródło całej rzeczyw istości, a w ięc energii życia” (dz.cyt., s. 363).
17 „Jest to okrąg - komentuje G. Poulet - którego centrum jest nieruchome, obw ód ciągły, zaś prom ienie w yraźnie się wyodrębniają; okrąg, w którym zw iązek centrum i peryferii jest bezpośrednio o czy w isty ” (dz.cyt., s. 454).
18 M. Inglot, W yobraźnia p o etyck a N orw ida, W arszawa 1988, s. 47 (patrz rozdz. D uch i
litera. O sym b o lice w yp o w ied zi po e ty ck iej w tw ó rczo ści N orw ida, w całości traktujący o figurach
krzyża, kuli i koła).
19 R. Przybylski, Śm ierć Saturna, „Tw órczość” 1985, nr 9, s. 91: „Początek to jakby centrum, punkt przecięcia się średnic koła. U Słow ackiego duch jest jak liczba. Toteż przez naturę przebija na zewnątrz geom etryczna struktura bytu” - pisze badacz interpretując sym bolikę obrazu pajęczyny w L iście do J.N. R em bow skiego i w R ozm ow ie z Helionem i H elois Słow ackiego.
20 M. Eliade, dz.cyt., s. 368.
21 Tam że, s. 367. Por. również uwagi M. Porębskiego o sym bolice centrum w rozprawie
O w ielo ści p rzestrze n i w: P rzestrzeń i literatura... , dz. cyt., s. 25-28.
22 O podróży ku centrum: P. Santarcangeli, K sięg a labiryntu, tłum. I. Bukow ski, W arszawa 1982, s. 204-212; J. Abramowska, P eregryn acja w: P rzestrzeń i literatura... dz.cyt.
23 J. Abram ow ska, .dz.cyt., s. 138.
24 „Trafny wybór [drogi - I.J.] oznacza niezbaczanie z w yznaczon ego gościńca, albo po prostu posłu szeń stw o w obec przewodnika, który udziela wskazów ek lub w ręcz bohatera prowadzi. W roli przewodnika występuje z reguły postać obdarzona autorytetem [...]” (J. Abram owska, dz.cyt., s. 137).
25 W rozważaniach badaczy o m otyw ie podróży ku centrum często pojawia się twierdzenie, że sym bolizuje ona próbę charakteru prowadzącą do przemiany duchowej człow iek a (por. J. Abram owska, dz.cyt., s. 135; P. Santarcangeli, dz.cyt., s. 210).
26 Terminu „granica” używ am y w znaczeniu, jaki nadaje mu J.Łotman: „istotną cechą organizującą strukturę przestrzenną tekstu jest opozycja «zamknięty - otwarty». Zamknięta prze strzeń interpretowana w tekstach w postaci różnych życiow ych obrazów przestrzennych: domu, miasta, ojczyzny - i w yposażona w określone cechy: «pokrewny», «ciepły», «bezpieczn y» - przeciw staw iona jest otwartej przestrzeni zewnętrznej i jej cechom: «obcy», «w rogi», «ch łod ny».^ ..] W tym przypadku najważniejszą cechą topologiczną przestrzeni stanie się granica. Granica dzieli całą przestrzeń tekstu na dw ie wzajem nie nie przecinające się podprzestrzenie. Podstaw ow ą jej cechą jest nieprzenikalność. T o, w jaki sposób granica dzieli tekst, stanowi jedną z istotnych je g o charakterystyk” (dz. cyt., s. 327).
27 M. Eliade, dz.cyt., s. 368.
28 Funkcję tego wątku w literaturze interpretuje R. Przybylski, E t in A rca d ia ego. E sej o
tęsknotach p o e tó w , W arszawa 1966. Patrz także: D. Śnieżko, M it zło teg o środka w tw ó rc zo śc i Jana K och an ow skiego „Pamiętnik Literacki” 1990, z. 1. O m otyw ie „rajskim” w literaturze
polskiej: J. B łoński, P olski raj, „Tygodnik P ow szechn y” 1987, nr 51-52.
29 M. Janion, C za s fo rm y otw a rtej, W arszawa 1984 (rozdz. Ś m ierć bohatera). 30 A, M ick iew icz, D zieła, W ydanie Jubileuszow e, W arszawa 1984, t. 7, s. 42. 31 O pojęciu środka m itycznego w historiozofii M ickiewicza: M. Janion, dz.cyt., s. 23. 32 A .M ick iew icz, W ykłady o literatu rze słow iań skiej, tłum. F. W rotnowski, L w ów 1900, t. 7, s. 24.
33 Ideę powrotu w Panu Tadeuszu interpretuje A. W aśko, P o w ró t d o „centrum p o lszc zy zn y ”.
0 p rzestrze n i sym boliczn ej w "Panu Tadeuszu", „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 1.
34 Tam że, s. 125.
35 Chronologia faktów z życia M ickiew icza w okresie pracy nad czwartą księgą poematu pozw ala przypuścić, że wizja cmentarza zwierząt - nb. nieobecna w zam yśle W itw ickiego - będąca w istocie poetyckim wyrazem tęsknoty za ziem ią rodzinną, pow stała pod w pływ em odczuć 1 przem yśleń związanych z chorobą i śmiercią Stefana Garczyńskiego, pochow anego w A w inionie 21 września 1833 r. M ickiew icz, który opiekow ał się przyjacielem do końca, głęboko przeżył je g o wygnańczą tragedię, postarał się o pochów ek i ułożył epitafium. Garczyński pisał do M ic k iew icza ze Szwajcarii: „dziwnie na ciele i duszy upadłem.[...] Jakże bym chciał T adeusza tw ego czytać, wzbudziłby m oże uśpioną duszę lekarstwami” (14 V 1833). M ickiew icz do Odyńca: „kropię moje poema, którego pieśń czwartą dziś kończę” (23 V 1833). Na początku lipca 1833 r. M ickiew icz w yjechał do Szwajcarii i na czas opieki nad chorym przerwał pracę nad poematem: „R oboty moje - zwierzał się D om eyce - całkiem na teraz przerwane.[...] przy od głosie kaszlu i patrząc na ciągłe cierpienia Stefana niepodobna m yśleć o pisaniu, a nawet czytaniu. Gdybym przynajmniej m ógł przepisywać pieśń czwartą; próbuję, m oże potrafię” (12 VIII 1833). O sytuacji i nastrojach M ickiew icza z tego okresu patrz: Z. Sudolski, M ickiew icz. O p o w ie ść biograficzna, W arszawa 1995, s. 386-395. Cytaty z listów z tegoż wydania.
36 M ickiew icz, K sięg i narodu p o lskiego i pielg rzym stw a polskiego. W stęp i komentarze Maria Grabowska, W arszawa 1986, s. 114.