w ania rozwoju nauki w d w óch płaszczyznach: ujęć genetyczno-kauzalnych i ujęć funkcjonalnych.
K ończąc referat, prof. Rybicki w skazał kilka problem ów, nad którymi wanto dyskutować: w ytw arzanie się specyfiki nauki, jej dziejow e k ształtow anie się, tw o rzenie się in stytu cji i zrzeszeń naukow ych oraz grup nieform alnych upraw iających naukę.
W dyskusji na plan pierw szy w ysu n ęły się głów ne potrzeby naszego n auko znaw stw a, a w szczególności zagadnienia organizacji i planow ania badań nauk o- znawczych. Prof. Tuszko scharakteryzow ał prace kierowanej przez siebie Pracow ni Badań N aukoznawczych, a dr Z. K ow alew ski om ówił działalność kierowanego przez prof. T. Kotarbińskiego K onw ersatorium Naukoznawczego *.
K ilku uczestników narady ¡(prof. E. O lszewski, prof. A. Tuszko, dr Z. K ow a lew ski) m ów iło o koordynacji badań naukoznawczych, postulując rozw ijanie w sp ół pracy m iędzy w szystk im i ośrodkam i naukow ym i, prowadzącym i takie badania. Spraw ę kształcenia m łodej kadry naukoznaw ców uznano za szczególnie trudną, naukoznawstw em zajm ować się bowiem m uszą specjaliści różnych dyscyplin. Zwracano przy tym uw agę n a m ożliw ości płynące z naw iązania współpracy z n i e którymi w arszaw skim i i krakow skim i katedram i filozofii, ekonom ii i socjologii, rzucając m y śl inicjow ania prac m agisterskch i doktorskich n a tem aty naukoznawcze.
Za najw ażniejszą potrzebę w spółczesnego naukoznaw stw a uczestnicy narady uznali zgodnie w skazanie w ęzłow ych problem ów badawczych. Prof. Tuszko dobitnie zaakcentow ał potrzebę stw orzenia takiej hierarchii w ażności problem ów n auko- znawczych, która by w pełni' odpowiadała w ym aganiom naszej gospodarki narodo w ej. Prof. Suchodolski, nawiązując do postulow anego przez prof. Rybickiego h isto rycznie (relatywizującego rozum ienia nauki, stwierdził, że tylko analiza sp ecyfiki w spółczesnej n auk i m oże stanow ić podstaw ę d la dalszych poszukiwań.
Prof. R ybicki w ystąp ił z w nioskiem , by w yodrębnianie w ęzłow ych problem ów naukoznaw stw a odbyw ało się w dwóch płaszczyznach: zagadnień teoretycznych i zagadnień organizacyjnych. M yśl tę podjął prof. Suchodolski, proponując opraco w anie listy w ęzłow ych zagadnień naukoznaw stw a w dziedzinie teorii prof. R ybic kiem u, w dziedzinie zaś potrzeb praktycznych prof. Tuszce, na sieb ie zaś biorąc stw orzenie na tej podstaw ie listy syntetycznej.
J e rzy D rew n ow ski
NOOSF1ERA TEIŁHARDA DE' CHARDIN TEMATEM ZEBRANIA DYSKUSYJNEGO ZAKŁADU HISTORII N A UK I I TECHNIKI PAN
D nia 18 stycznia br. Zakład Historii N auki i T echniki PA N zorganizował w Pałacu S taszica w W arszawie spotkanie dyskusyjne, które zagaiły referaty: T eilh ardow ska noosfera — n ow a epoka ro zw o ju lu dzkości dra Tadeusza P łu żań - skiego z W ydziału Filozoficznego U niw ersytetu W arszawskiego oraz M etodologiczne a sp e k ty filo zo fii T eilharda de C hardin dra Józefa Bańki z W ydziału Filozoficzno- -Hisitorycznego U niw ersytetu im. A . M ickiew icza w Poznaniu.
R eferat dra Płużańskiego skoncentrow ał się na Teilhardow skiej w izji św iata i filozoficznej interpretacji tej w izji, zw łaszcza w odniesieniu do kosm ogenezy, ze szczególnym uw zględnieniem jej ew olu cji w noosferze; nazw ą noosfery Teilhard oznaczył dążący do p unktu Omega, do utożsam ienia się z Bogiem układ m yśli i świadom ości ludzkiej, liczący obecnie p aręset tysięcy lat, który naw arstw ił się na poprzednie, niższe fazy ew olucji: geosferę — eitap transform acji nieorganicznych
1 Por. sprawozdania z działalności tego konw ersatorium w nrach 3/1965 i 3/1966 „K wartalnika”.
K ro n ik a 4 0 9
oraz biosferę — układ życia organicznego. W zasadzie referat rozw ijał w ybrane zagadnienia, poruszone przez autoara w jego k siążce o Teilhardzie *.
W następnym referacie dr Bańka, om aw iając m etodologiczne problem y filó - zofii Teilharda, podjął próbę w ykazania pozanaukowego charakteru jego podsta w ow ej koncepcji ew olu cji i(jafco opartej n a zbiltce p ojęciow ej „przyczyny celow ej”) oraz zanalizow ania konsekw encji filozoficznych, które w ynikają z- n ieupraw nionego przyjęcia tej generalnej koncepcji i(mln. n a przykładzie antropom orficznej koncepcji „hominizacji koam ogenezy”). Dr B ań k a zw rócił też uw agę n a biologizację kon cepcji ew olu cji Teillharda de Ghardin; stan ow isk o to n ie pozw alało T eilhardow i dostrzec sw oistości procesów społecznych i kulturow ych. Generalnie, referen t bronił tezy, iż teilhardyzm n ależy interpretow ać przede w szystk im jako pew ną poetycką w izję św iata, której w spólnota z n aukow ym punktem w id zen ia jest czysto pozorna.
W oparciu o referaty rozw inęła się żyw a dyskusja zm ierzająca, z jednej śrtrony, do uzupełnienia charakterystyki twórczości Teilharda, z drugiej zaś — d o poddania krytycznej ocenie -interpretacji, k tóre przedstaw ili referenci. Ze w zględ u na brak m iejsca ograniczym y się tultaj do szerszego p rzedstaw ienia czterech w ybra n ych w y p o w ie d z i2.
Mgr A nna Straszew icz z Ośrodka D okum entacji Ew olucjonizm u P A N m ów iła: 0 ile m oże o tym sądzić historyk pogranicza filozofii i biologii, popularność Teilharda de Chardin w yrasta na gruncie społecznego zapotrzebowania na taką w izję ludzkiego losu, która by n ie była zbyt katastrofistyczna, a Wtóra by jedno cześnie b y ła dobrze podbudowana dowodam i naukowym i.
W oczach przeciętnego odbiorcy filozofia T eilharda m oże te w aru nk i spełniać. Jest ona w oln a od ocen m oralnych. Zapewnia-, że pom im o w szelk ich zbrodni i okru cieństw , k tórych byliśm y .i jesteśm y św iadkam i, ż e m im o groźby totaln ej zagłady, ludzkość- nieuchronnie dąży ku czem uś w zniosłem u i doskonałem u: tak ie jest b o w iem praw o rozw oju im m anentnie założone w tym, oo istn ieje. Faszyzm n ie jest ani bardziej, an i m niej zły, niż dem okracja, n iż komunizm , bo cokolw iek przed siębrał czy przedsięw eźm ie — n ie odwróci toku ew olucji ludzkości, w yznaczonego przez naturę bytu.
Z in n ej strony, ten sam odbiorca orientuje się, ż e Teilhard był .znakomitym biologiem (paleontologiem ), że używ ane przezeń zw roty i term in y należą do b io logicznej aparatury n aukow ej (ew olucja, dyw ergencja, k onw ergen cja i w ie le in nych). M a w ięc prawo sądzić, że u p odstaw tej filozofii leży rzetelna rekonstrukcja w spółczesn ej w iedzy o przyrodzie ożyw ionej, której elem entem jest człow iek.
Taki odbiór T eilharda sprzyja dezinform acji co do m iejsca biologii w system ie w ied zy ludzkiej i roli, jaką pełnią treści ideologiczne biologii.
Biolog naftamiast, nieco obeznany z problem atyką teoretyczną i ideologiczną w łasnej nauki, bez trudu orientuje się, że Teilhard objął swą rekonstrukcją tylk o w ybrane w ątk i teoretyczne, które należą do przeszłości biologii. Obciążona jest owa rekonstrukcja tą postacią finalizm u, która dawno już została uznana za heurystycznie bezpłodną, a naw et szkodliw ą. Ponadto jest obciążona postacią r e dukcjonizm u najm niej dla ¡biologa sym patyczną. T eilhard bowiem , pom im o za strzeżeń, jakie czyni, sugeruje zbyt daleko idącą jedność ew olucji biologicznej i ew olucji człowieka.
W brew pozorom biologow ie są bardzo w yczuleni n a odrębność człow ieka jako gatunku i n a sw oistość ew olucji człow ieka jako tw órcy w artości niebiologicznych. Po doświadczeniach ostatniej w ojn y biologow ie są szczególnie n ieu fn i w obec w szel---- 1szel---- iszel---- szel---- wszel----1
1 T. P ł u ż a ń s k i , T eilh ard de Chardin. W arszawa 1'963.
* T eksty w ypow iedzi autorzy ich uprzejm ie przekazali redakcji „Kwartalnika" na piśm ie. —
kich prób ek sten sji praw d biologicznych n a ludzką sferę rzeczyw istości. Biologia bowiem została ciężko d otk nięta przez nazizm , który zaprzągł (niektóre jej dyscy pliny (genetykę) do uzasadniania doktryny w yższości w ybranej rasy i podtrzym y w ania jej czystości.
N ie Chcę zestawiać Tedlharda z ideologiam i nazizmu — p ow iedziała m gr Stra-
S 'z e w i c z — chciałabym jednak przypom nieć, że nazizm szukał dla siebie tradycji filozoficznej i znalazł ją b ez trudu w łaśn ie w dziewiętnasto w iecznych poglądach, które cechow ało m .in. to, że odw oływ ały siię w sw ej antropologii do teorii biolo gicznych.
B y ć m oże filozofia Teilharda ma w artości, które godne są upowszechnienia. A le jego pisarstwo, bezsprzecznie urzekające, jest tak n iejasne, że trudno w nim oddzielić te pozytyw n e w artości od złowrogiej obojętności w obec zjaw isk wciąż jeszcze d la n as odrażających. N ie sposób — bez dobrego przygotowania — oddzielić rów nież w nim to, co jest m istyką, od praw dy naukowej. Jest ona m oże w zględna, ale n ie bez pow odu ludzkość oddała specjalistom kontrolę nad jej dochodzeniem. D ow olne zaś niekontrolow ane p osługiw an ie się dorobkiem nauki m oże przynieść w ielk ie sizfcody sam ej nauce.
N astępnie podajem y w ypow iedź dra Leona Szyfm ana (Zakład H istorii Nauki i Techniki PAN):
D oktryna noosfery jest częścią system u Teilharda i m ożna ją nazwać socjolo giczną teorią tego utalentow anego paleontologa i w ybitn ego m yśliciela katolickiego. Dr Płużański podkreślał całkow itą oryginalność doktryny noosfery i stwierdził, że jest to w łasn a koncepcja Teilharda, przez nikogo n ie inspirowana.
N iestety, w p rzeciw ień stw ie do oryginalnych zasług Teilharda w zakresie pa leontologii, jego schem at w yjaśniający m echanizm rozwoju społecznego jest ek lek tyczną próbą powiązania niektórych idei jezuity-entom ologa W assmanna, m ateria lizm u społeczno-przyrodniczego H aeckla oraz teorii ortogenezy Ćuenota. W italizacja hominizaaja, socjalizacja, w zrastająca cerebralizacja od ryb do ssaków — to u T eilharda tylko m echaniczne nagrom adzenie oderw anych term inów, oznaczają cych p ew n e procesy biologiczno-ew olucyjne, które rzeczyw iście jako całość ó w iele prościej i lepiej przedstaw ił Haeckel, szczególnie w książce Die E w igkeit (Jena 1915).
D oktryna noosfery je st gorszym w ydaniem tzw. uniw ersalnej geneityki Haeckla, w której ten autor stara się w ykazać, jak popędy, sym patie, altruizm, w alk a o byt itp. tworzą zbiorowiska społeczne, które kom plikują się w raz z rozw ojem filo g e nezy, pow stania zorganizowanego społeczeństw a ludzkiego, państwa, prawa, k la i itd. Obraz Teilharda jest o w iele uboższy w fakty, jego koncepcja za to silniej uw ydatnia w porów naniu z koncepcją H aeckla m oment psychizm u, korzystając z teorii ortogenezy posługującej się pojęciam i im manentnej i transcendentnej celo w ości, przez co doktryna noosfery zbliża się do finalizm u spirytualistycznego.
N ależy m ocno podkreślić, czego itu w ogóle n ie w spom niano, że Teiłhard prze oczą całkow icie rolę pracy produkcyjnej w procesie przekształcania się królestw a zw ierząt w społeczność ludzką. K iedy T eiłhard określa przyczynę powstania czło w iek a jako „typową m utację biologiczną”, dodając jednak natychm iast: „mutację jedyną w sw oim rodzaju”, narzuca się pytanie, co było przyczyną takiej m utacji: przypadek, cud, czy pew na n ow a praw idłow ość działająca na m ałpę człekokształtną w kierunku uczłowieczenia? W szakże Teiłhard jako paleontolog dobrze w iedział, że w spółczesna nauka o antropogenezie uznaje pow szechnie decydującą rolę pracy w przekształceniu się 'określonego gatunku m ałp w praludzi i w reszcie w homo sapiens.
N ie w nikając w dalsze szczegóły, trzeba stw ierdzić, ze doktryną noosfery jako doktryna socjologiczna jest krokiem w stecz w porównaniu z innym i doktrynami
K ron ika 411
stw orzonym i przez biologów przed Teilhardem ; stanow i ona n ajsłabsze ogniwo całej nauki tego paleontologa i m yśliciela. Z lekcew ażenie dorobku p aleontologicz nego Teilharda przez dra Płużańskiego oraz n iedostateczne w głęb ienie się w lite raturę biologiczną i filozofię biologii X IX i X X w . sia ły się, m oim zdaniem — za kończył dr Szyfm an — przyczyną niead ek w atn ości przedstaw ionej przez p rele genta interpretacji doktryny noosfery Teilharda d e Chardin.
Doc. Teresa R ylska (Wydział Filozofii C hrześcijańskiej K atolickiego U n iw ersy tetu Lubelskiego) treść sw ojej w ypow iedzi ujęła w punkty:
1) Dr Bańka m ów ił o sprzeczności m etodologicznej w przyjm ow aniu przyczy- now ości celowej. A iednak w spółczesna nauka od czytu je niejednokrotnie celow ość w rzeczyw istości św iata żyw ego. N ow e św iatło rzuciła tu cybernetyka, w prow adzając pojęcie sprzężenia zwrotnego. Teilhard de Chardin n ie b ył dobrym biologiem , jego specjalności — to paleontologia i geologia. Toteż poglądy jego n a specjację budzą w iele zastrzeżeń. G dyby Teilhard znał lepiej np. w spółczesną genetykę, m ógłby przeprowadzić analogię m iędzy celowością i kierunkow ością, jaką p ow szechnie przyjm ują em briolodzy w onitogenezie człowieka, a takim iż cecham i jego filogenezy. Jak w ■substancji dziedzicznej — w zygocie — istn ieje pełny w zór (cel) dojrzałego człowieka, tak i w substancji dziedzicznej pierwszej istoty żyw ej m ogły istn ieć po tencje filogenetycznej przem iany gatunków aż do hom o sapiens w łącznie.
2) Teilhard przypuszcza, ż e siły przyciągania m iędzyludzkiego — siły m i łości — pow inny przeważyć siły nienaw iści. Biolog, badając siły przyciągania i od pychania w polu biotycznym (w ujęciu (Henryka Prata), stwierdza, że p ierw sze są silniejsze n iż drugie. Np. gameta m ęska jest z w ięk szą siłą przyciągana przez ga m etę żeńską, niż odpychana przez drugą m ęską. A w ięc biolog m oże poprzeć op ty m izm socjologiczny antropologa. Wolno rów n ież uznać, że dalszy postęp w rozw oju św iadom ości człow ieka, posltulowany przez Teilharda, jest m ożliw y, a to w św ietle faktu stw ierdzonego przez neurofizjologów , iż człow iek w spółczesn y realizu je za led w ie ok. 40% aktów poznawczych i twórczych z tych, do których m ózg jego jest uzdolniony.
3) P ierw szy prelegent n ie b y ł chyba w zgodzie z Teilhardem , gdy podkreślał, że p u n k t Omega muisi być Bogiem . M yśliciel francuski zaznaczał kilkakrotnie, że skutecznie dążyć do zespolenia się ludzkości w punkcie Omega mogą rów n ież ludzie n ie w ierzący w Boga, byleby tylko w ierzyli w m ożliw ość w szechstronnego postępu.
Teilharda cechuje w ie lk i szacunek dla cudzych przekonań [...].
4) R zeczywistość ostatnich la t zdaje się iś ć po lin ii optym istycznych p rzew i dywań Teilharda. R uch zjednoczeniow y zapoczątkow any w chrześcijaństw ie rozsze rza się n a w yznaw ców innych religii i n aw et n a ateistów ; pojaw iają się próby d ia logu. Świadom ość przynależności do jednego gatunku „człow iek” zaczyna n iw e lo w ać różnice rasowe, narodowościow e, religijne, społeczne, sprzyjając scalaniu się i organizow aniu całej ludzkości.
Mgr Maria W ładyka {Zakład Historii N auki i Techniki PAN) stwierdziła: Neurofizjolog francuski P a u l Chaudhard w sw ej ostatniej pracy La pen sée scien tifiqu e de T eilh ard ¡(Paris, 1965 r.) sugeruje — opierając się na n ie opubliko w anych do tej pory pism ach Teilharda — że często, m ów iąc o nim , nadużyw a się określenia „filozof”. W edług C haucharda m y śl Teilharda n ie jest filozofią. Jako uczony-analityk — Teilhard czuje się zobowiązany do szczegółow ego zbadania określonych odcinków rzeczywistości. Jako u czon y-syntetyk — chce zrozum ieć św iat i człow ieka, przyzyw ając do w spółpracy uczonych w szystk ich specjalności. S praw y w iary isą n a tym etapie pracy T eilharda całkow icie zaw ieszone, choć m y ślenie jego jest m yśleniem człowieka, który nigdy n ie w ątp ił o m aterii i n igdy n ie
w ątp ił o duchu. S tąd u Teilharda ów 'kierunek p erspektyw y całościowej, la direction d ’une p ersp e c tiv e d’en sem ble — jak m ów i Ghauchard. N asuw a m i to reflek sję — pow iedziała m gr W ładyka — że przy takich założeniach teilhardyzm n ie m ieści się w żadnej k lasyfik acji naukow ej i rozsadza ram y aktualnych podziałów wiedzy.
Innym już zagadnieniem , choć w św ie tle powyższego logicznym i chyba m etodo logicznie poprawnym, w y d a je się p ostaw ien ie przez Teilharda propozycji, aby b io rąc za punkt w y jścia dane n aukow e, rozważyć problem atykę religijną (nie — filo zoficzną). N ie m usim y przy tym w chodzić w m otyw y, jakie k ierują Teilhardem w postaw ieniu tego postulatu, i w jego osobiste przekonanie, że tylk o nauka i w ia ra łącznie dają m ożliwość ukazania sensu i celu życia.
Już krótko, w ym ien im y pozostałe w ypow iedzi w referow anej dyskusji. Prof. E ugeniusz O lszew ski (ZHNiT) m. in . podkreślił, ż e twórczość Teilharda jest ważną próbą dostosow yw ania się m yśli katolickiej do aktualnego rozw oju nauki i techniki. Red. Adam P aygert (Stow arzyszenie „Pax”) «tw ierdził natom iast, że teilhardyzm nie p ow stał bynajm niej jako rezultat podjętego n a zam ów ienie w y siłk u adaptacji do ducha w spółczesności; d ługotrw ała podejrzliwość k ościoła a jednocześnie fen o m eny św iatow ej recepcji teilh ard yzm u 3 świadczą, że m y śl T eilharda zrodziła się z autentycznego przeżycia. Dr W anda Grębecka (Ośrodek D okum entacji E w olucjo- nizm u PA N ) m. in. szczegółow o scharakteryzow ała antydarw inizm koncepcji T eil harda, blisk ich koncepcjom Ł ysenki czy Vandela; historycy ew olucjonizm u znają zresztą niejedną teorię sprzeczną z darwinizm em , w yrosłą na gruncie paleontologii. Red. M ieczysław Tazbir {Stow arzyszenie ,jPax”) m. in. w n iósł zastrzeżenie, iż n ie m ożna m ów ić o bezkrytycznym zaakceptowaniu i uw ielbianiu przez Teilharda cy w ilizacji technicznej i m aszynizm u, gdyż n ie ignoruje on bynajm niej niebezpie czeństw w zm agającej się m ocy ludzkiej 4. Red. Barbara O lszew ska ¡(„Kwartalnik H i storii N auk i i T echniki”) zwróciła u w agę na uderzające podobieństwo egzaltowanego stosunku do n auk i i techniki Teilharda i W iktora Hugo oraz n a pokrewieństwo estetyczno-form alne ich obrazów przyszłej ludzkości; interesujące jest silne oddzia ływ an ie tej poetyki n a m arksistów : W ieku X X (napisanego przez Hugo na w yspie Guersney) — n a Maujrice Thoreza, H ym nu w szech św ia ta (napisanego przez Teilhar da na Jersey) — na Rogera Garaudy.
N a zakończenie zebrania w ypow iedzieli się krótko obydwaj referenci.
, M. W.
POSIEDZENIE NAUKOWE ZESPOŁU OŚWIECENIA ZAKŁADU HISTORII. NAUKI I TECHNIKI PA N
W dniu 1 m arca br. odbyło się w K rakow ie p osiedzenie Zespołu O świecenia z re feratem doc. H eleny M adurowicz-Urbańskiej N ow e m a te ria ły do działalności n auko w e j Jana Jaśkiew icza.
R eferentka przedstaw iła w y n ik i sw oich ostatnich badań, prowadzonych w ra m ach długoletnich studiów dotyczących Jaśkiew icza i jego działalności uniw ersy
3 Jako jeden z przejawów: szerokiego zainteresow ania można przytoczyć p ośw ię cony Teilhardowi specjalny, bogato ilustrow any dodatek („Univers ¡Match”) do nru 842 z 1965 r. tygodnika ,P a r is M atch”. (Przypis redakcji).
4 Por.: P. C h a u c h a r d, La pen sée scien tifiqu e de T eilhard. P aris 1965: „Opty mizm Teilharda n ie jest optym izm em łatw ym . Z chw ilą gdy ew olu cja kosm osu do stała się w ręce w oln ych ludzi, staje się dram atem naznaczonym trwogą, ponieważ człow iek m oże m niej lub bardziej w ynaturzyć 'zwyczajne i norm alne przeznaczenie