• Nie Znaleziono Wyników

Aktualność niektórych rozwiązań ascezy św. Jana Bosko

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Aktualność niektórych rozwiązań ascezy św. Jana Bosko"

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Świda

Aktualność niektórych rozwiązań

ascezy św. Jana Bosko

Seminare. Poszukiwania naukowe 1, 51-87

(2)

K s. A N D R Z E J S W ID A

AKTUALNOŚĆ NIEKTÓRYCH ROZWIĄZAŃ ASCEZY

SW.

JANA BOSKO Otwarta postawa

K ażdy święty jest arcydziełem B ożo-ludzkim oryginalnym , n iepo w ta­

rzaln ym i nowym, choć każdy „przyoblekł się w Chrystusa” (Gal 3,27;

Rz 13,14), tego samego Chrystusa. Jest niejako drugim Chrystusem ży­ jącym w sw oistych okolicznościach. A zatem jest nie tylko „ p ra w d ą ” , życiow ą p raw d ą w danych w a ru n k a ch i poniekąd sam ym „życiem ”, k tó ­ re poczęte w Bogu, w N im kiedyś będzie trw a ło n a w ieki, ale także „d ro­

g ą” (J 14,6) ■— drogą dla tych, co za nim idą ku Bogu, n aślad u jąc go

rozum nie.

G dy m ow a o drodze i naśladow aniu, to w sensie w yłuszczonym przez P iusa XI, k tó ry s ta ra ł się n am zbliżyć postać św. J a n a Bosko mówiąc: „N aśladow ać — znaczy w ejść w pew ien p o rząd ek idei, w p ew ną okre­

śloną ten d en cję ducha (...). N aśladow ać księdza Bosko zdaw ałoby się na

pierw szy rz u t oka rzeczą b ardzo tru d n ą , bo ta k złożoną i gigantyczną u k azu je się jego postać, ale św iętość jego jest jed n ą z łatw iejszy ch do n aślado w ania” 1. T ym łatw ie j jest naśladow ać św. J a n a Bosko, że choć żył w ubiegłym w ieku, m odel jego św iętości jest bardzo nowoczesny. Z re ­ sztą przyglądać się jego drodze św iętości m ożna nie ty lk o w celu n aśla­ dow ania, ale rów nież w celu w yłow ienia p ew n y ch rozw iązań ascetycz­ nych, w zbogacających w ielow iekow y dorobek K ościoła C h rystusow ego. N iniejszy a rty k u ł m a n a celu p rez e n ta c ję ty ch rozw iązań, nie w szyst­ kich — bo to w ym agałoby obszerniejszego opracow ania — ale p rz y n a j­ m niej n a jb a rd zie j c h a r a k t e ry sty czn y ch .

P rzed e w szystkim należało b y zw rócić uw agę na pew ien ry s zasad­ niczy, k tó ry stanow i n iejak o n a tu ra ln e podłoże rozw oju życia w ew n

ętrz-1 P rzem ów ienie P iu sa X I z 30 V 1934 z o kazji w izy ty I n s ty tu tu P iu sa XI. W:

(3)

negó, a zdaje się m ieć coś w spólnego ze w spółczesnym egzystenejałizm em chrześcijańskim . Coś, co J a n X X III d oprow adził do w irtu ozo stw a i co nie m a jeszcze ściśle nau k o w ej nazw y. J e s t to szczególna adekw atność chrześcijan in a wobec życia, jego o tw a rta postaw a, k tó ra spraw ia, że czło­ w ie k rozum ie i ceni życie w jego ró żn y ch p rzejaw ach i potrzebach; to specyficzny p rze jaw h um anizm u, k tó ry ceni człow ieka chodzącego po ziem i i p rag n ie go uszlachetnić. N azw ijm y to „życiowośeią ch rześcijań ­ s k ą ”, p ełną optym izm u i radości synów Bożych, m iłości dla w spółodku- pionych przez C hrystusa. ,,Życiowość” więc ·— z przym ieszką tego, co nazyw am y „affab ilitas”, a także ,,am ab ilitas” — by ła n a tu ra ln y m pod­ łożem rozw oju życia w ew n ętrzneg o u księdza Bosko. To w łaśnie później u J a n a X X III czarow ało św iat i przypom inało św. J a n a E w angelistę, otrzy m ało n aw et nazw ę ,,jo an n ita s”.

M ożna by tę ,,życiowość ch rześcijań sk ą” w iązać z roztropnością i d a ­ re m rady, tak ch a ra k te ry sty c z n y m dla aktyw ności apostolskiej św. J a n a Bosko, szczególnie w p rak ty k o w a n iu ew angelicznego błogosław ieństw a o m iłosierdziu. Przecież in tu icy jn ie w yczuw a on p raw d ę i nie znosi m a ­ n iery , konw enansu, zakłam ania, w szelkiej sztuczności, form ułek i fo rm a- listycznej system aty k i, ale z całą p ro sto tą um ie n a jtra fn ie j osądzić sy ­ tu ac ję i znaleźć n ajp ro stsze rozw iązania. A le gdy dostrzeżem y w p rz e ­ jaw ach ow ej ,,życiowości ch rześcijań sk iej” coś w ięcej niż początkow e n a tu ra ln e podłoże lub roztropność w ysublim ow aną przez d ar rad y, gdy zaobserw ujem y, jak w każdym człow ieku św. J a n Bosko dostrzega p ięk ­ no duszy odkupionej, jak z m iłością iście C hrystuso w ą pochyla się nad je j potrzebam i, jak w nosi pokój w sk o łatan e serca i po Bożem u ro zw ią­ z u je tru d n e sytuacje, to będziem y m usieli pow ótrzyć za o. P e r a 2, że jak iś niezm iernie żyw y prom ień d a ru m ądrości p rze n ik ał w szystkie dzieła księdza Bosko, n ad ając im w sp an iałą żyw otność, i że te n d ar jest dla niego charak tery sty czn y .

A by lepiej zrozum ieć „życiow ość” św iętego, ro zp atrzm y kilka jej p rze ­ jaw ów .

U fając O patrzności Bożej, nie u k ład ał z góry planów dla sw ych licz­ ny ch dzieł, ale pow ierzał je n a tu ra ln e m u biegow i rzeczy, b y raczej d o ­ stosow ać je do w y łan iający ch się potrzeb i dopiero z w olna doskonalić, a ten początkow y niep o rządek w m iarę m ożności doprow adzać do ładu. Chciał realizow ać nie swoje, ale Boskie plany. Słusznie zauw aża P ie rre Cras: „Gotowość księdza Bosko do w yko n yw an ia tego, n a co w ielka po­ trz e b a w y raźn ie w skazyw ała, jako n a w olę Bożą, m a podobny odpow ied­ n ik w zaw ieszaniu w ykonania, gdy n ie d ostrzegał opatrznościow ej w sk a­ zówki. W ykonaw szy to, co konieczne, zdaw ało się, że czeka na now ą ko­

2 C. P e r a : I dont dello S p irito S anto nell’anim a del B eato G iovanni Bosco.

T orino 1930 s. 64 i 288.

(4)

nieczność, by dalej postąpić w zaczętym dziele (...)· Ks. Bosko był n a j­ m niej system aty czn y m ze w szystkich św ięty ch ” 3. Ks. V alen tin i w sw y m ciekaw ym a rty k u le o duchow ości księdza Bosko przypom ina jego bardzo ch arak te ry sty c z n ą odpowiedź daną m onsignorow i Scotton, że jego „do­ m y pow stały z nieporządku, b y przechodzić do p o rząd k u ” 4.

Aby przyjść z pom ocą „ubogiej i opuszczonej m łodzieży” n arażonej pow ażnie n a depraw ację, w b ra k u odpow iedniego person elu posługiw ał się chłopcam i nie m ający m i prócz dobrej woli żadnych kw alifikacji. M a­ w iał w tedy, że trzeb a szczeniaka w rzucić do wody, aby nauczył się p ły ­ wać. W ten sposób w y robił sobie należycie w ykw alifik ow an y i o fiarny personel, złożony ze w sp an iały ch postaci, takich jak bł. ks. M ichał R u a i sługa Boży ks. F ilip R inaldi, jak w y b itn y pedagog ks. C e rru ti i długo­ le tn i m agister now icjuszów ks. B arberis, czy kard. J. Cagliero. Wychodził: z zasady n arzuconej m u przez życie, a przez w ielu zw alczanej: Lepsze jest w rogiem dobrego 5. Ks. V alen tin i w w yżej cytow anej p racy w id z i działanie tej zasady w trzech w ypadkach: Lepsze ju trz ejsze jest w rogiem dobra w w aru n k ach dzisiejszych; lepsze a b stra k cy jn e jest w rogiem do­ brego w k o n k retn y m w ypadku; lepsze drug o rzędn e jest w rogiem p ierw ­ szorzędnego, np. sp raw y zbaw ienia dusz 6. K ażdy z tych trzech w y p ad ­ ków jest rozw iązaniem w y b itn ie życiow ym dzięki o tw a rte j p ostaw ie księdza Bosko.

Nie teoretyzow ał, nie k ręp o w a ł życia w sposób bezw zględny, fo r­ m ułą z góry obm yślaną. Dzięki sw ej postaw ie o tw artej, dzięki zm ysłow i p raktyczn em u w yczuw ał trudności, p o trzeb y i s ta ra ł się znaleźć odpo­ w iednie rozw iązanie. T ak pow stał jego pierw szy R egulam in dla O rato ­ rium , potem dalsze, k tó re z czasem przek ształciły się w U staw y sale­ zjańskie, zatw ierdzone w 1874 r. F orm ę każdego a rty k u łu ustalał dopie­ ro po dłuższej p róbie p rak ty c zn e j i gotów był wycofać ją lub zm ienić, jeśli nie prow adziła do celu, nie pasow ała do zaistniałych w aru n k ó w i potrzeb. Tak oto nieliczne obow iązkow e p ra k ty k i pobożne obw arow ał jeszcze art. 150, w k tó ry m zaznaczał, że „czynne życie, jakiem u się przede w szystkim T ow arzystw o o d d aje”, m oże i w ty ch p ra k ty k a c h p rz e ­ szkodzić, więc w zam ian członkow ie „niech sobie w zajem nie przyśw iecają d obrym p rzy k ład em i doskonałym w ypełn ian iem zw yczajnych obowiąz­ ków chrześcijań sk ich ” . G dy zastrzeg a w a rt, 10, by „ p arafii z zasady

3 L a sp iritu a lité d’u n h o m m e d ’action S a in t Jean Bosco. „Vie S p iritu e lle ” 1938

n r 222 s. 278—292.

4 E. V a l e n t i n i : L a sp iritu a lità di S.G. Bosco. „S alesian u m ” R. 14:1952 n r 1

s. 129—152.

5 G, L e m o y n e , A. A m a d e i , E. C é r i a : M em orie B iografiche di Don Gio­

v a n n i Bosco. Vol. 1—20. S an B enigno e T orino 1898—1948. Vol. 4 s. 587 (dalej cyt.: MB 4, 587).

(5)

nie przy jm o w ać”, to jed n ak nie w ym aga jej zastosow ania: „gdyby jak ąś

dla słusznych przyczyn przyjąć wypadało”. Podobnie art. 201 przypomi­ na, że „Ustawy nie obowiązują pod grzechem”, jeśliby zaś kto „stał się winnym wobec Boga”, to z innego tytułu 7.

W obec up ań stw o w ien ia dóbr m a rtw e j ręki w 1850 r„ k o nfisk aty po­

siadłości zakonnych i k a saty w ielu zakonów w Piem oncie, nosił się z za­

m iarem w p row adzenia obietnicy zam iast ślubów w organizow anym w ła ­ śnie zgrom adzeniu zakonnym . Pod w pływ em ra d y P iu sa IX zdecydow ał

się w prow adzić śluby, ale je dostosow ał do narzu con ych przez ta m tą rz e ­ czyw istość w arunków . Poniew aż ślub u bóstw a sta w ał się w ted y p ro b le ­ m em społecznym , więc k o rzy stając z pró b przez in n y ch już poczynionych w y sta ra ł się w Rzym ie o zatw ierd zen ie now ej fo rm y ślubu. Nie poszło

łatw o, ale ostatecznie uzyskał, co chciał. Ślub w T ow arzystw ie S a lez jań ­

skim zab ran ia tylko rozporządzać sam ow olnie dobram i m aterialn y m i, ale nie broni p ro f esom :— pozw ala (p erm ette), ja k się w y raża ks, R ical- done 8 — posiadać i zarządzać za n ale ż y ty m pozw oleniem ty m i dobram i. Ks. Bosko m iał powiedzieć: „Bóg posłużył się nam i, żeby przedstaw ić now y w zór ślu bu ubóstw a, dostosow any do potrzeb czasu” 9. W epoce p ro p ag ującej wolność osobistą aż po liberalizm , ślub u posłuszeństw a t r a ­

d y cy jn ie pojętego nie m iał zam iaru n arzu cać apodyktycznie, w olał go

w prow adzać pow oli w form ie uległości synow skiej. Znalazło to w y raz

w a rt. 44 U staw : K ażdy m a przełożonego uw ażać „we w szystkim za ko­

chającego ojca i ulegać m u zupełnie, skw apliw ie, ochoczo i pokornie (...)” . Tylko w in te rp re ta c ji ślubu czystości sta n ą ł w wyraźnej opozycji

do p rzy b ierającej n a sile sw obody obyczajów. U jm u je go ry g o ry sty cz ­ nie ze w zględu n a m łodzież, dla k tó re j czystość jest pro b lem em zasad­ niczym .

Ks. Bosko b y ł realistą. Z n ał nędzę i d ep raw ację m łodzieży w łóczą­ cej się po przedm ieściach, pow iedzm y !— chuliganów , zagrażających po­ rządkow i publicznem u. W iedział, że n a jp ie rw trz e b a im zapew nić dach

7 U sta w y T o w a rzystw a S w . Franciszka Salezego. W arszawa 1925 art. 10 s. 86 i art. 201 s. 151; „Le d ix iè m e a rtic le —· zau w aża F. Desram aut — sur les paroisses confiées aux salesmens, a pris naissan ce dans les D e l i b e r a z i o n i des troisièm e et q u a triè m e chapitres généraux, publiés en 1887, quelques m ois avant la mort de san,it J e a n Bosco (... debbasi nè con fa c ilité n è in via o rd in a ria assum ere la direzione di parrocchie, che venissero dai V escovi offerte) ... ces phrases furent résum ées une prem ière fois dans les articles organiques de 1905 et une deuxièm e fois dans les constitutions latines de 1921”. (Les C on stitutions Satesiennes de 1966 — C om m entaire historique. Rama 1969 s. 51).

8 P. R i e a i d o n e : I Voti, Introduzione, P overtà. Vol. 1. Colle Don Bosco 1944 ' s. 286—292.

9 MB 9, 502.

(6)

nad głową, cłileb powszedni i uczciwą pracę, a dopiero wtedy można myśleć o jakichś wzniosłych planach duszpasterskich. Przyjmował ich do swego „Oratorium”, dzielił się swoim posiłkiem, umieszczał na naukę rzemiosła u majstrów, a potem sam dla nich prowadził szkoły zawodowe. Podobnych oratoriów i zakładów było wtedy w ięcej10 11, ale dzieło księ­ dza Bosko nie miało na celu jedynie pomocy charytatywnej doraźnej, krótkotrwałej,, także zmierzało do wyrobienia fachowego, obywatelskie­ go i religijnego. Chciał ks. Bosko zapewnić swoim podopiecznym byt ma­ terialny i ukształtowaną postawę moralną na przyszłość, co znalazło po­ parcie ówczesnego rządu radykalnego (Cavour, Rattazzi). Był przeciwni­ kiem uświadamiania publicznego w dziedzinie czystości, wychowawca

m iał być dla m łodzieży wzorem .

Dla dobra młodzieży ks. Bosko umiał zakasać rękawy; gdy było po­ trzeba, nie wstydził się żadnej pracy, organizował różne formy nadprzy­ rodzone. M ożna pow iedzieć za pisarzem -ro b o tn ik iem P ierre-H am p , że

„narzędzia kład ł p rzy try b u la rz u , a pieśń p rac y obok pieśni re lig ij­ n y ch ” n . Toteż w śród uczniów i czeladników m iał praw dziw ie św iętych. D om inik Savio był synem kow ala, M ichał M agone synem w yrobnicy, a F ranciszek Besucco pastuszkiem . Pedagogia to, a rów nocześnie ascety-

ka szczególnego typu. D latego ks. A. Caviglia pow iada: „Jeśli pedagogię

ta k p o jętą n azyw am p ro letariack ą, n ie sądzę, b y to było u jm ą dla treści duchow ej, k tó ra jest ta k b ardzo p ro le taria c k a w czterech błogosław ień­

stw ach ogłoszonych u św. Łukasza (6,20— 25), jak zresztą w pozostałej

całości, jeśli w eźm iem y pod uw agę, że n a u k a m o ralna z a w a rta w E w an ­ gelii dla w szystkich, b y ła n a jp rz ó d ogłoszona p ro le taria to w i i została przez niego p rzy jęta, a odrzucona przez k lasy w yższe” 12 *. W czasie pole­

m iki, prow adzonej jeszcze za życia św iętego przez jedno z pism tu ry ń -

skich z „B iulety nem S alezjań sk im ” (B ollettino Salesiano) n a te m a t p ro ­ blem u jałm użny, nazw ano księdza Bosko zw olennikiem kom unizm u. Nic dziwnego. U m iał przecież p a trz eć b ezstro n n ie n a różne p rob lem y spo­ łeczne, m iał postaw ę o tw artą.

O bserw ow ał niezw y kły rozw ój n a u k i i techniki, zapow iadający szybki postęp cyw ilizacji. N a to ró w n ież nie pozostaw ał obojętny. P o tra fił w y ­ korzystać ich zdobycze dla szkolnych w arsztató w , dla zakładów i św ią­

10 W ystarczy w y m ienić w łoskie: O ra to riu m św . F ilip a N ereusza w Rzym ie, św.

K aro la B orom eusza w M ediolanie, z a k ła d ks. L. P av o n i w B rescii, ks. J. Cocchis w T u ry n ie. P or. S. S t y r n a : D ziałalność ks. Bosko a K a to lic k i Ruch S połeczny X I X w ieku. L u b lin 1963 K U L (m aszynopis).

11 Le Saint des m etiers. „N ouvelle R evue F ra n ç a ise ” 1938 n r 5 s. 770.

12 II Magone M ichele — U na classïca esperienza educativa — S tudio. W: B i­ blioteca del Salesianum 9. T orino 1950 s. 6.

(7)

tyń. Ten, k tó ry p o tra fił zrezygnow ać z k a rie ry naukow ej, z osobistych w ygód i przyjem ności, aby oddać się p rac y w śród „ubogiej i opuszczo­ n e j” m łodzieży, ta k pow iedział o kosztow nych u rządzeniach technicz­ nych i zdobyczach naukow ych: „W ty ch rzeczach ks. Bosko chce być zawsze na czele p o stę p u ” 13. Albo jeszcze dokładniej: „Jeśli chodzi o coś, co zm ierza k u w ielkiej spraw ie dobra, ks. Bosko chce być zawsze w a w a n ­ gardzie p o stęp u ” 14. Czyż to da się pogodzić z zasadam i ascezy, ze ślubem ubóstw a? C zw arty n astęp ca św iętego założyciela w T ow arzystw ie Sa­ lezjańskim , ks. P. Ricaldone, p rzy taczając pow yższe słow a zrefero w ane przez P iusa XI, u zu pełnia je zdaniem , że ks. Bosko chce zawsze stać na czele p ostępu „nie popadając w zb y tn ią rozrzutność, w kosztow ny p rz e ­ pych, w w yszukaną elegancję” 15. Oczywiście ks. Ricaldone m ów i tu

raczej o ubóstw ie społecznym !(a nie osobistym ), więc dla p rzy k ła d u do­

rzuca słow a świętego: „Pozw alając n a budow ę, czy n a p raw ę dom u, n a ­ leży postępow ać z w ielką surow ością, by nie dopuścić do zbytku, okaza­ łości, eleg ancji” . Chodzi więc w ty m w y p ad k u o ascezę rozsądnej „po­ w ściągliw ości”, n ato m iast osobiste ubóstw o opiera się na zasadzie w y ­ rażonej w słowach: „Ubóstwo trz e b a m ieć w sercu, ab y je p ra k ty k o ­ w ać” 16, i k ie ru je się „pow ściągliw ością” b ard ziej surow ą: „U m ieć się obejść” 17. W ten sposób p o jęty m u b óstw em ks. Bosko opiera się z b y t­ niem u rozpędow i technizacji i cyw ilizacji m aterialisty czn ej, rów nocześnie roztropnie w y k orzy stu jąc ich cenne zdobycze.

Ta „życiowość ch rześcijań sk a” św. J a n a Bosko — coś w ro dzaju zdol­ ności przystosow ania się do w a ru n k ó w życia zgodnie z czynem i słow em C hrystusow ym — opiera się n a głębokiej w ierze i synow skim zaufan iu O patrzności Bożej (scio cui credidi). W e w szystkim um ie on dojrzeć w olę Bożą i cenić w e w szystkim jej p rzejaw y . „W ystarczy zastanow ić się — m ów i P ius X I — n ad tru d n o ściam i w szelkiego rodzaju, zarów no m a te ­ ria ln y m i ja k i m oralnym i, staw ian y m i przez w rogów , a niekiedy i p rz y ­ jaciół, n ad trudnościam i, k tó re m usiał przezw yciężyć, i n ad okazałością oraz w ykw intnością triu m fu św iatow ego odniesionego jeszcze za życia, by zrozum ieć, czego m oże dopiąć zau fan ie B ogu” 18. Z aufanie w łaśnie było źródłem zn am ien n ej dla ks. Bosko beztroski o dziś i ju tro , pogody i pokoju ducha.

1S P rzem ów ienie P iu ssa X I z 2 0 II 1927, z okazji czytania d ek re tu o herciczności cnót. W: Don Bosco nelV augusta parola dei P api s. 11.

u P rz em ó w ie n ie P iu sa X I z 3 VI 1929, jw . s. 30. .

13 R i c a l d o n e , jw. s. 97. '

18 M B 5, 670.

17 Specyficzne w y ra że n ie A. C aviglii.

18 P rzem ów ienie P iu sa X I z 2 1 IV 1929, z o kazji D ek retu „T u to ”. W: Don Bosco

(8)

R ola m iło śc i

Ks. Bosko p odkreślał często znaczenie swego pierw szego „ sn u ” , czy wizji, k tó ra skutecznie zaw ażyła n a ty m , co m ożna śm iało nazw ać d u ­ chem jego dzieł, życiodajną siłą m łodzieżow ego apostolstw a, d o m in antą

jego życia w ew nętrznego. B yły to n atch n io n e słow a polecenia, czy roz­ kazu: „Nie biciem, ale łagodnością i m iłością w inieneś pozyskiw ać sobie p rzyjaciół” 19. C odziennym echem odezw ą się one w jego życiu całkow i­ cie pośw ięconym „biednej i opuszczonej m łodzieży”, by w reszcie s k ry ­ stalizow ać się w pedagogicznym system ie p rew en cy jn y m (zw anym ró w ­ nież ,,zapobiegaw czym ” lub „ u p rzed zający m ”), o p arty m „na rozum ie, relig ii i m iłości” 20. D la niego ta k sy stem p rew e n cy jn y w y raża się m i­ łością 21, jak i m iłość w y raża się sy stem em p rew encyjn ym . D latego ów system nie ogranicza się tylk o do dziedziny pedagogicznej, ale tw orzy także zrąb ascetyki salezjańskiej.

Otóż polecenie o trzy m an e w dzieciństw ie do tego stopnia zaw ażyło na kształto w an iu się jego życia w ew nętrznego, że m iłość już nie tylko sta je się tego życia zw ieńczeniem , ale stanow i n a w e t podstaw ę w yjścio­

wą. Czyżbyśm y wobec tego by li zm uszeni powrócić do daw nej dyskusji prow adzonej przez szkołę św. F ranciszka Salezego ze szkołą ig n acjań - ską i fra n c u sk ą z siedem nastego wieku: co pow inno być chronologicznie pierw sze — miłość, czy ofiara? C hyba nie, bo u J a n a Bosko, p o dejm u ­ jącego się w ielkich n a owe czasy w yrzeczeń, m iłość i ofiara b y ły ze sobą splecione nierozłącznie, ty m b ard ziej, że m iłość i ofiara, zachow ując swą hierarchiczną zależność, m iały sw oisty c h a ra k te r. O fiarę nazw iem y w d al­ szych rozw ażaniach szeroko p o jętą powściągliwością, tu należy z a trz y ­ m ać się n ad znaczeniem i ro lą miłości.

P rzed e w szystkim ta Boska miłość, k tó ra przep ełn iła jego dziecięce serce, nie m ogła w spółistnieć z egotyzm em . Poczęła odryw ać go od dzie­ cinnych zain tereso w ań i zabaw , albo raczej p rzetw arzać w nich miłość w łasną, pobudzając do zajęcia się zbaw czym dziełem C hrystusow ym . W e­ dług P iu sa X I ks. Bosko „o trzy m ał od Boga sw oiste posłannictw o, szcze­ gólniejszą m isję k o n ty n u o w an ia dzieła zbaw ienia, rozprow adzając i p rzy ­ sw ajając duszom w coraz to szerszym i obfitszym sto p n iu drogocenne jego owoce” 22. Ta m isja apostolska, św iadom ie i dobrow olnie podjęta, przekroczy w iek dziecięcy i m łodzieńczy, b y w szerszym środow isku zdo­ byw ać i k ształtow ać dusze dla C hry stu sa. Ks. Bosko stan ie się

zachłan-18 MB 1, 121. 20 MB 13, 919. 21 M B 6, 381.

(9)

nym na dusze — „Da mihi animas caetera tolle” będzie jego życiowym hasłem.

M iłość zm uszała go do n a u k i w bardzo tru d n y c h w aru nk ach, żądała

rezygnacji z ciszy klasztornej, z marzeń misyjnych i wygodnej posady,

w ym agała n aw et stosow ania pokazów k u g larsk ich dla pozyskania m ło­

dych widzów. Tej miłości w szystko m usiało się w nim podporządkow ać.

Dzięki niej w iara n a b ie rała życia, ufność w iązała ściślej z Bogiem, apo­

stolstw o znajdow ało p rak ty czn e rozw iązania, ew angeliczna ra d a ubóstwa

staw ała się jej drogą do łudzi i ochroną p rzed zagubieniem się w doczes­ ności, czystość zn am ien ity m w y razem jej o fiarn ej służby, a synow ska uległość rezy g n acją z w łasnej woli, b y żyć już ty lk o w olą Bożą. Miłość

w ty m w szystkim b yła głów ną sprężyną, d o m in an tą jego życia p rz e ra ­

sta ją cą w szystko; au ten ty czn a m iłość C hrystusow a, ale w now oczesnej szacie. Było w te j postaw ie coś ze św. F ran ciszk a Salezego, k tórego dla siebie w y b rał za wzór, a za p a tro n a dla now ego zgrom adzenia zako n ne­ go. W ziął coś z jego „słodyczy”, owej p o n ę tn e j „słodyczy ap o sto lsk iej”. Ks. Bosko znał doskonale jej w artość, więc n ieraz przestrzegał: „P am ię­

taj, że m uch nie łow i się na ocet” 23. Z okazji sw ych święceń k apłańskich pow ziął m iędzy in n y m i tak ie postanow ienie: „Miłość i słodycz św. F ra n ­ ciszka Salezego m ają k ierow ać m n ą w e w szy stk im ” 24, bo przecież słodycz „w m ow ie i w czynie zjed nyw a w szystko i w szy stk ich ” 2S. Było to więc św iadom e w y k o rzy sty w an ie apostolskiej ro li miłości.

Owa „słodycz” m a w sobie rów nież coś z dobroci i łagodności J e z u ­ sowej. Święty d ostrzegał dw ie zasady (d u e principii), n a k tó ry ch ona się

w spiera: „ Jed n ą było słowo i p rzy k ła d Zbaw iciela, d ru g ą znajom ość lu d z­

kiej słabości” 26. Św iadom ie w łączył się w ięc w a k cję Chrystusową przez

miłość.

Chcąc w yrobić do kładniejszy pogląd n a p rze jaw y psychofizyczne „sło­ dyczy” , ks. Bosko poucza, że działa ona w tro ja k i sposób: „P ierw sze jej

działanie po w strzy m u je w y b u ch y gniew u oraz im p et ognia w zb u d zają­ cego duszę i w yw ołującego zm ianę b a rw y n a policzkach. Człowiek p ra k ­ ty k u ją c y słodycz nie da poznać po sobie pierw szego poruszenia, bo dzia­ łan ie łaski uprzed zi działanie natury (...). D ru g ie działanie słodyczy polega na w ielkiej uprzejm ości i n a pogodzie oblicza, co k aż d em u ze zbliżają­

cych się dodaje otuchy (...). N a koniec trzecie działanie polega n a u su ­

23 MB 8, 490. 24 MB 1, 518. 2 5 MB 17, 628.

28 'M B 3, 382.

(10)

w aniu z duszy pozostałości po doznaw anych strap ien iach i przykrościach

złego traktowania’’ 27. Potrzebne jest zatem świadome korzystanie z lecz­ niczej ro li miłości.

P ra k ty k o w an ie m iłej dla d ru g ich „słodyczy” w ym aga w n iejed n y m w ypadku opanow ania, zaparcia, w yrzeczenia. „P otrzeba w ted y — m ów i ks. Bosko — w ielkiej cierpliw ości, albo inaczej w ielkiej miłości, p rz y ­ praw ionej słodyczą, łagodnością św. Franciszk a Salezego” 28. W ty m w y ­

p adku cierpliw ość to w y raz m iłości k rzy żu jącej: „Zdaję sobie spraw ę

z tego, że kosztuje, ale czy wiecie od czego pochodzi słowo cierpliw ość, patientia? Od patio r, p ateris, passus sum, p a ti — to znaczy znosić, to­ lerować, cierpieć, gw ałt sobie zadaw ać. G dyby nie w ym agała tru d u , nie byłaby cierpliw ością” 29. Nie po trzeb a żadnych w ym yśln ych pokut, ona je skutecznie zastąpi. R ektorow i S em inarium , k tó ry ubolew ał n a d c ie r­ pieniem pew nego wym ęczonego, cEorego k apłana, i w ypow iedział na po­ ciechę zdaw kow e słowa: „ale też ksiądz wie, ja k cierpienie uśw ięca!” — odp arł n aty ch m iast: „Nie, nie, księże rek to rze, nie cierpienie, ale cierpli­ wość uśw ięca” 30. Słow a te o d słan iają jego pogląd na u m artw ien ie. W y­ buchow y z n a tu ry , przyzw yczaił się w ysoko cenić cierpliw ość, co w ię­

cej, w łączył ją do pow szechnego a rse n a łu u m a rtw ie ń swoich synów, ale

0 tym będzie m ow a nieco dalej.

Czasem chcąc lepiej scharakteryzować swoją dom inan tę życiową, nie

nazyw a jej miłością, ale raczej pew nego ro d zaju przychylnością (am a- bilitas.) O kreślenie to spo ty k am y n a p rzy k ła d w jego pedagogicznym trak tacik u , gdy w yjaśnia, że jego sy stem m a p o tró jn ą podstaw ę: la ra - gione, la religione, l ’am orevolezza (rozum , religia, serd eczn o ść)31. Arna- biłitas jest synonim em w y rażen ia fam iliarita s — zażyłość, jeszcze lepiej ch arak tery zu jąceg o ty p miłości, o k tó ry m u chodzi.

Świat m łodzieży jest ogrodem z am k n ięty m dla dorosłych. P o trzeb a dużo in tuicji, albo raczej miłości, ju ż nie ty le m atczy nej, co p rzy jaciel­ skiej, b y nie być obcym, b y w y tw o rzyć atm o sferę w zajem ności -— „jed ­

no serce i jed n ą duszę”. „T rzeba przełamać fa ta ln ą zaporę nieufności

1 zastąpić serdeczną ufnością (...) p rz y pom ocy zażyłości ;(familiarité)” 32.

„Bez zażyłości tru d n o okazać uczucie, a bez tego nie m a m ow y o zau fa­ n iu” 33 34. S tąd pedagogiczna zasada: „D iligite et diłigem ini, sed diligite anim as v estras et v e s tro ru m ” u , bo nie chodzi o ckliw e, sen ty m en taln e,

27 MB 3, 382. 23 MB 12, 456. 29 MB 12, 456. 29 MB 18, 129. 31 MB 13, 919. 32 MB 17, 108. 33 M B 17, 111. 34 MB 15, 183.

(11)

niebezpieczne, ale o zdrowe, czyste uczucie. Co w ięjeej, potrzeba, „by chłopcy nie ty lk o b y li kochani, ale b y w iedzieli, że są kochani” 35.

N a fund am en cie owej zażyłości ks. Bosko s ta ra ł się ułożyć sto sun ki w swoich zgrom adzeniach zakonnych. Tam nie m a d ystan su m iędzy p rze ­ łożonym a podw ładnym . P rzełożony m a się okazyw ać „n ieu stan n ie ko­ chającym ojcem, k tó ry chce wiedzieć w szystko po to, by w szystkim czy­ nić dobrze, a źle n iko m u” 36. „M iłość i uprzejm ość w in n y nim kierow ać zarów no w stosunkach z dom ow nikam i, jak i z obcym i” 37.

N aw et karność zarów no w rodzinie, w dom u w ychow aw czym , jak i w zakonie m a się opierać na „au to ry te c ie m iłości”. A to zaprow adzić i tego w ym agać m oże tylko n ad p rzy ro d zo n a m iłość nie licząca się z ofiarą. P rzełożony „pow inien być gotów znieść w szelkie niew ygody, podjąć się w szelkich tru d ó w , byle tylko osiągnąć swój cel” 38. W tedy podw ładni od­ płacą m iłością za miłość, bo ona jest sam a w sobie, w sw ej istocie zdo­ bywcza. Z a p a n u je w ted y praw d ziw a „atm o sfera ro d zin n a ” .

Celem u trz y m an ia karn o ści zakony w ubieg łych w iekach posługiw a­ ły się — pow iedzm y słow am i księdza Bosko — „system em k a rcący m ” .

Przełożony „wobec w ykraczający ch niech się k ie ru je surow ością i staw ia w ym agania, aby przez n a d m ia r p o kory [przełożonego] nie został nad w y ­ rężon y a u to ry te t p o trzeb n y w rzą d z e n iu ” — czy tam y na p rzy k ład w ro z­ dziale 50 R eguły św. R om ualda. J e st to a u to ry te t o p a rty na bezw zględ­ n y m posfuszeństw ie. P apieże J a n X X III i P aw eł VI p rzy w ra c a ją naszej epoce postaw ę pokory i miłości. Je d n ak że ju ż św. Jan o w i Bosko udało się oprzeć organizację zakonną n a „ au to ry tecie m iłości” , gdy zastosow ał „system p re w e n c y jn y ” zam iast karcącego nie ty lk o w zględem w ycho­ w anków , ale i w zględem sw ych w spółpracow ników . Miłość przełożonego up rzedzała w ykroczenia i zapobiegała im skutecznie. Jego obecność, p rz y ­ dzielana praca, stosow ana rozry w k a, jego cierpliw ość i w ielkie pośw ię­ cenie paraliżow ały albo leczyły różne o d ru ch y n iesubordynacji. W ten

sposób ojcow skiem u au to ry teto w i m iłości odpow iadała synow ska karność miłości. Ks. Bosko nie ignorow ał posłuszeństw a, za po rad ą odgórną w p ro ­ w adził ślub posłuszeństw a zam iast obietnicy, ale w idział w nim uległość synow ską.

Choć n ik t nie k w estio n u je tego, że celem zakonów jest doskonałość m iłości („perfeetio e a rita tis ”), w ielu jed n a k n ie dow ierza, b y m iłość m ogła być rd zen iem czy kośćcem organizacji zakonnej, a jed n ak dla od­ now y życia zakonnego w a rto studiow ać i p rak ty k o w ać sy stem p re w e n ­ c y jn y księdza Bosko, a b y przek on ać się o w ielkich m ożliw ościach miłości.

35 MB 17, 108. 36 MB 10, 1102. 37 MB 7, 526. 38 MB 13, 919.

(12)

A by rozw iązać isto tn y p rob lem w spółżycia n a płaszczyźnie miłości, ks. Bosko uw zględnił w sw ym p ro g ram ie jeszcze jed en p rze jaw miłości, a m ianow icie wesołość i poczucie wolności. Ju ż in n i p rzed nim próbow ali

to w ykorzystać w ró żn y sposób. W pedagogice stosow ał je św. Filip N e-

reusz i ks. Bosko często p ow tarzał jego zachętę: „Bądźcie weseli, h a ła ­ sujcie, biegajcie, skaczcie, byleście nie grzeszy li” 39. On stosow ał to samo, uw ażając wesołość i wolność za b ardzo w ażny środek apostolski: „W y­ chow ankom niech się pozostaw ia zupełn ą swobodę, aby m ogli skakać, biegać, hałasow ać do woli; prócz tego g im nastyka, m uzyka, deklam acja, te a tr, przechadzki są środkam i bardzo skuteczny m i do osiągnięcia k a r­ ności i zachow ania m oralności i zdrow ia. U w ażać tylk o należy, aby p rze d ­ m iot rozryw ki, osoby biorące w niej udział i rozm ow y, jakie jej to w a rz y ­ szą, nie były n a g a n n e ” 40. Ś w ięty w ychow aw ca, idąc za m yślą tegoż św ię­ tego F ilipa N ereusza, lubił pow tarzać: „M elancholia (w znaczeniu sm u t­ ku) jest ósm ym grzechem g łó w ny m ” i p rzytaczał zdanie św. Franciszka Salezego, że św ięty sm u tn y jest sm u tn y m św iętym . Istn ieje bow iem

u dusz p ro sty ch i szczerych w y raźn y zw iązek m iędzy „św iętą w esoło­

ścią” a sum ieniem spokojnym i m iędzy złym hum o rem a niespokojnym sum ieniem . „K to nie m a spokoju z Bogiem, nie m a pokoju z sobą, nie m a pokoju z in n y m i” 41.

W esołość w edług księdza Bosko jest w ażnym środkiem udoskonale­ nia. W żyw ociku D om inika Savio lu b u je się w słow ach m ałego świętego, zw róconych do kolegi: „W iedz, że u nas św iętość polega na w ielkiej w e­ sołości” 42. W łaśnie jego p ro g ram w y p racow any dla m łodzieńczych dusz pracujący ch n ad sobą brzm iał: „Jeśli chcesz być dobry, w yp ełniaj tylko trzy rzeczy (...), widzisz, są to: wesołość, n auka, pobożność” 43. Nie tylko w życiu m łodzieży, ale w każdym zespole, a szczególnie w rodzinie i w za­ konie, wesołość p ełn i rolę czynnika uśw ięcającego. P o tra fi śm iałym w y ­ buchem rozładow ać napięcie, rozproszyć chm ury, w zbudzić en tu zjazm i gorliwość. Uczy lekcew ażyć sobie m ałostkow e u raz y i uprzedzenia. D zia­ ła kojąco w tru d n y c h okolicznościach. J e s t praw dziw ą strażniczką poko­ ju. W esoły nie tylko pozytyw nie oddziaływ a na innych, ale tak że n a sie­ bie. W im ię m iłości bliźniego p rze łam u je sw e w ew n ętrzn e opory i stałą pogodą n ap raw ia różne skrzy w ienia c h a ra k te ru . Toteż, jak m ów i ks. Bos­ ko, „diabeł obawia się w esołych” 44.

39 MB 3, 603. 40 MB 13, 919. 41 MB 17, 113.

42 J. B o s k o : Ż ycio rys S ługi Bożego D o m in ika Savio w y ch o w a n ka W ielebnego

K siędza B osko w T u ryn ie . K ra k ó w 1918 s. 8 8.

43 Tenże: P astuszek A lp e js k i czyli życio rys m ło d zien ia szka F ranciszka Beśucco

w y ch o w a n ka O ratorium salezjańskiego w T u ryn ie . W arszaw a 1928 s. 73.

(13)

Mimo stanu łaski przychodzą chwile oschłości i niepokoju wewnętrz­ nego. Ks. Bosko ich nie ignoruje i tak przemawia wtedy do zatroskanej duszy: „Bądź zadowolona z dolegliwości i niepokojów odczuwanych, bo droga krzyża właśnie prowadzi do Boga. A przeciwnie, gdybyś teraz

była w esoła i zadowolona, m ogłabyś w ty m obaw iać się jakiegoś oszu­ stw a ze stro n y przew ro tn ego w ro g a” 45. U św. Ja n a Bosko P iu s XI pod­ k reśla n ieu sta n n ą pogodę ducha, najw y ższy spokój (,,una calm a som ­ m a ”) 46. By go osiągnąć nie w y starcza łaska zw yczajna, po trzeb a w yso­ kiego stop nia m iłości Bożej.

Miłość kształtowała duszę J a n a Bosko. W apostolskiej p racy u k azy ­

w ała się pod różnym i postaciam i, jak w idzieliśm y w yżej, i tę p racę p rze ­

m ieniała w ustaw iczne jednoczenie się z Bogiem, aż po zjednoczenie mi­

styczne, p rzeb ijające na zew n ątrz u rzek ający m pokojem ducha. Czy to

było pom im o pracy, czy też dzięki pracy, nie ro zstrzy g niem y teraz. Ale

w a rto przytoczyć zdanie księdza A. P o rta łu p p i, k tó ry analizując życie

w ew nętrzn e księdza Bosko, pisze: „Widzimy w nim doskonałe połącze­

nie działania i k ontem placji, k tó re są rów noczesnym i jed ny m p oru sze­

niem ducha odżyw ianego sak ram en tam i, u ży w any m i i zalecanym i w spo­ sób dotychczas n iesły ch an y (...). Taką form ę połączenia przygotow ały wieki. N ajprzód w idzim y ją w Boskim wzorze, w C h rystusie i Jego A po­ stołach, ale słabość ludzka rozdzieliła z czasem dw ie czynności siostrzane.

M aria i M arta rozeszły się (...)” . N adeszły w reszcie czasy, że tak i oto św ię­ ty, „ ja k np. ks. Bosko, może być całkow icie za ję ty w ysiłkiem , m oże za­

pom nieć o obecności Bożej, tracąc ją z m yśli, w yobraźni, ucziicia, ale

nie gubi skutecznego i ożywczego zjednoczenia” 47.

Rola p racy

Ś w ięty J a n Bosko od zaran ia swego życia w ra sta ł w pracę. M atka była m u pierw szą m istrzy n ią i wzorem . „U k ształto w an y w jej szkole m ały J a n e k już w w ieku czterech la t pracow ał, m iędląc n a p rzykład konopie;

gdy zaś w yrósł, cały czas pośw ięcał pracy, przeznaczając zaledw ie pięć

godzin na sen, co w ięcej, nie sypiał w cale raz w tygodniu. T rzeba p rz y ­ znać, że ty m p rzekraczał słuszne g ranice ludzkiego rozsądku. W szelako nad przyrodzony rozsądek św iętych, nie zobow iązując innych, dopuszcza tę nadgorliw ość, bo ich roztropność jest n atch n io n a nienasyconym p ra g ­ nieniem podobania się Bogu, a ich żarliw ość podsycana jest synow skim

45 M B 12, 278.

48 P rzem ów ienie P iu sa X I z 19 III 1929, z o kazji u zn a n ia cudów do b ea ty fik ac ji.

W: Don Bosco nelVaugusta parola dei P api s. 15.

47 La S p iritu a lità del B eato Don Bosco. „Scuola C a tto lica” 1930 n r 1 s. 14.

(14)

lękiem przed możliwością urażenia Go i gorącym pragnieniem dobra” 48. Tymi słowami papież Pius XII stara się uzasadnić żywiołowość pracy —~- tę podstawową cechę św. Jana Bosko. Wskazuje na pobudki nadprzyro­

dzone: „nienasycone prag n ien ie podobania się B ogu”, „synow ski lęk p rzed m ożliwością u rażen ia Go” i „gorące p rag n ie n ie d o b ra ”.

W ew nętrzne prześw iadczenie, że Bóg od niego żąda n ieu sta n n ej p ra ­ cy, by rzec dosadniej — „m ęczeństw a p ra c y ”, p rze b ija z różnych słów. B ronił się kiedyś, gdy m u radzono, by się oszczędzał, bo co stra c i na n a ­ tężeniu pracy, to zyska n a jej długości: „A jednak, a jednak, jeśli chcę

zbawić swą duszę, trzeb a b ym ta k czy n ił” 49. N atom iast sw oim synom

duchow ym polecał inaczej: „Co do pracy, pracu jcie dużo, ale czyńcie to w tak i sposób, by móc pracow ać d łu g o ” 50. W ięc P iu s X II zaznacza, że ks. Bosko był n ad go rliw y w pracy, „nie zobow iązując ty m in n y ch ” 51. Ale choć nie zobow iązyw ał, to jed n a k pochw alał. Na zarzu t, że skrócą

sobie życie i u m rą młodo, odrzekł: „Szczęśliwy, kto u m iera z tak p ięk ­

nego pow odu” 52. W idocznie „m ęczeństw o p ra c y ” p rzew idyw ał również

dla innych. Z daje się, że pracą chciał zastąpić ostre p o k u ty i u m a rtw ie ­ nia m inionych wieków. P racą, nie biczow aniem , chciał u jarzm ić ciało.

„Nie polecam w am p o k u ty i dyscypliny, ale pracę, pracę, p ra c ę ” 53. Św. J a n Bosko był ty ta n e m pracy. P iu s X I pow iedział o jego życiu: „życie kolosalnej pracy, k tó re czyniło w rażen ie m iażdżące już na samo tylko w ejrzen ie” 54. Z kolei należy ustalić, o jak ą pracę tu chodzi.

Papieże podkreślali przed e w szystkim p racę apostolską. P ius XI nazwał

go „prom iennym apostołem w ychow ania ch rześcijańskiego” , pow iedział

też: „Duch apostolski p rzen ik a całą jego egzystencję, n asiąk łą już duchem

wyrażającym się dokładnie i zup ełn ie w tych jego słowach, w ty m jego

haśle, w iernie p rz e ję ty m przez synów duchow ych — da m ihi anim as caetera to lle ” 55 *. Rów nież P iu s X II nazw ał św iętego „apostołem ro b o tn i­ czych dzielnic”, a J a n X X III bardzo tra fn ie „apostołem m łodzieży” . Cał­

kiem słusznie w szyscy po d k reślali p racę apostolską księdza Bosko. O ty m

zresztą on sam często mówił.

48 P rzem ów ienie P iu sa X II z 31 1 1940, z okazji au d ien c ji ogólnej, jw. s. 103. 49 G. L e m o y n e : V ita del Ven. S ervo di Dio G iovanni Bosco. Vol. 2 T orino 1922 s. 213.

50 MB 14, 254. 293. 634.

51 P rzem ów ienie P iu sa X II z 3 1 1 1940, jw . s. 103. 52 MB 7, 485.

53 MB 4, 216.

54 P rzem ów ienie P iu sa X I z 3 X II 1933, z okazji D ekr. „T u to ”. W: Don Bosco nelV augusta parole dei Papi s. 48.

55 P rzem ów ienie P iu sa X I z 9 V II 1933, z okazji ogłoszenia heroiezności cnót D. Savi'o, jw . s. 31.

(15)

N ależy jed n a k ustalić, czy w pojęciu ,,pracy ap o sto lsk iej” m ieszczą się także rozm aite czynności, k tó re tru d n o sam e w sobie nazw ać apo stol­ skim i, ale bez k tó ry c h p raca ta k a nie m ogłaby się rozw ijać, np. czyn­ ności ad m in istra c y jn e lub podróże.

Ks. Bosko zak res p rac y apostolskiej rozszerza na w szystkie niem al czynności z nią związane. W dłuższym przem ów ieniu do sw ych synów duchow ych, „pracow ników e w angelicznych ’’, nazyw a „praw dziw ą p racą w w innicy P a ń s k ie j” m odlitw ę, d ob ry przykład, b u d u jące rozm ow y, wzo­ row e uczestniczenie w p ra k ty k a c h pobożnych, u su w anie zgorszenia, upo ­ m nienia b ratersk ie. „Tych to sposobów i tysiąca in n y ch m oże używ ać każdy, czy to kapłan, czy k lery k , czy laik, jakiegokolw iek bądź w ieku p racu jący w w innicy P a ń sk ie j” 56. Pow iedział także: „K to chce być p ra w - dziw ym pracow nikiem ew angelicznym , nie może tracić czasu, ale pow i­ nien pracow ać — ten n a jed n y m stanow isku, d ru g i na innym : w nauce, w asystencji, n a k atedrze; ten w rzeczach m aterialn y ch , ta m te n na kazal­ nicy i w konfesjonale, in ny w b iu rze i na p re fe k tu rz e (...)” 51.

Z daje się, że w podobny sposób pojm ow ał p racę apostolską księdza Bosko papież P iu s XI. W p rzem ów ieniu z okazji ogłoszenia d e k re tu o he- roiczności cnót D om inika Savio w y raził się, że jest on arcydziełem księ­ dza Bosko, n ajw sp aln ialszy m „owocem dzieła wychow aw czego, dzieła apostolskiego”, i zaraz dodał o w ychow aw cy: „bo całe jego życie, w szy­ stkie dzieła b y ły zawsze apo sto lstw em ” * 58. K iedy indziej zaś powiedział: „K ażdy rok życia księdza Bosko, każdy dzień, każda chw ila jego życia była cudem, całą serią cudów. Zarów no gdy m a się na uw adze sam otną w ieś w Becchi, gdzie jako ubogi chłopaczek pasał trzo dę ojcow ską, jak i początki dzieła u św. Filom eny, a p o tem w ażniejsze i w p raw iające w za­

dum ę -(tych co um ieli m yśleć) na Valdocco (...)” 59.

A zatem gdy m ów im y o p rac y księdza Bosko, to chodzi n am nie ty lko

o „pracę apostolsk ą” w ścisłym znaczeniu, ale w łaśnie o „pracę apostol­

ską w znaczeniu szerszym ”.

O. Skrzydlew ski przypom ina w „A ten eu m K a p ła ń sk im ” 60, że „praca

aposto lska” jest p raw dziw ą pracą, a w ięc działaniem p o d jęty m przez człowieka, św iadom ym a k te m woli (actio hom inis) dla użytecznościow e- go celu, jakim jest „przygotow anie w ładz duchow ych innego człow ieka do p rzyjęcia łaski w ia ry i m iłości B ożej”. D ziałanie m oże zm ierzać do tego celu bezpośrednio i w te d y m am y do czynienia z w łaściw ą „pracą ap o stol­ sk ą ”, albo też pośrednio, jako czynność pom ocnicza „pracy ap o sto lsk iej”

53 MB 12, 626. 5T MB 12, 630.

53 P rzem ów ienie P iu sa X I z 9 V II 1933, jw . s. 31. 59 P rzem ów ienie P iu sa X I z 19 III 1929, jw . s. 16.

6u Teologia pracy lu d zk ie j. „A teneum K a p ła ń sk ie ” R. 54: 1962 n r 2 s. 101.

(16)

(niekoniecznie przez ten sam podm iot spełniana) i wtedy stanow i „ p ra ­ cę apostolską w szerszym znaczen iu ” . J a k szeroki zasięg m a to pojęcie, tru d n o określić. Gzy o bejm u je ty lko prace, k tó ry ch celem bliższym jest rozw inięcie „pracy ap o sto lsk iej” , czy rów nież i prace, k tó ry c h celem są owe prace pomocnicze, a zatem długi łań cu ch prac uzup ełniający ch się?

Po u stalen iu te rm in u „ p ra c a ” należy p rzejść do kw estii zasadniczej : jaką ona odgryw a ro lę w ascezie naszego św iętego?

B y . u n ik nąć nieporozum ień, trz e b a podkreślić różnicę m iędzy p rze- bóstw ioną aktyw nością C h ry stu sa P a n a a czysto ludzką aktyw nością n a ­ tu ra ln ą. M iędzy ty m i dw om a ty p am i p rac y jest przepaść nieskończona, jak m iędzy w artościam i n ad p rzy rod zo ny m i a przyrodzonym i. K iedy p ra ­ ca ludzka zaczyna w jakiś sposób naw iązyw ać do Boga, rozpoczyna się jej uśw ięcenie, by dzięki łasce dopiąć szczytow ego „p rzeb ó stw ien ia”. M ię­ dzy pracam i m niej lub w ięcej uśw ięconym i i będącym i w in ty m n ej łącz­ ności z łaską nie m a w y raźn y ch granic. G ranica jest w idoczna dopiero m iędzy tak im i n ad p rzy ro dzo n y m i p racam i a czysto n a tu ra ln y m i, choćby naw et ożyw ionym i jak ąś m yślą o Bogu. N iek tó rzy nazy w ają „h erezją czynu” tak ą „czystą aktyw ność ożyw ioną kilkom a ogólnikow ym i m yśla­ m i o Bogu” . W edług inn y ch „h erezją p ra c y ” jest raczej p op rzestaw an ie na tak iej p racy m in im aln ie uśw ięconej zam iast m o d litw y 61. Ks. Bosko z m odlitw y nie rezygnow ał, a ja k rozu m iał pracę, w y jaśn ił P ius XI.

Ju ż na p ry w a tn e j au d iencji 6 VI 1922 r. z okazji n ad an ia salezjanom odpustu na uśw ięconą p racę m ówił, że p raca i m odlitw a są jed n ą i tą sam ą rzeczą; p raca jest m odlitw ą, a m odlitw a jest pracą: p rac a jest n i­ czym dla wieczności, jeśli nie jest złączona z m odlitw ą, a ta znów, by zo­ stała p rz y ję ta przez Boga, w ym aga w zniesienia w szystkich w ładz duszy. P raca i m odlitw a są nierozłączne i w zw ykłym życiu idą kro k w krok: najprzód jed n ak m odlitw a, a p otem praca. Papież m usiał w idać głęboko zastanaw iać się n a d uczynionym spostrzeżeniem , bo pow rócił do niego k ilk akro tn ie w , przem ów ieniach b a rd z iej oficjalnych. Z okazji d e k re tu o heroiczności cnót księdza Bosko w 1927 ro k u pow iedział o nim , że „był wszędzie obecny, k rzą tają c y się w n ieu sta n n y m zgiełku, w ym agającym przystosow ania się, zap ierający m dech, w śród n a tło k u próśb i porad, a zawsze duchem gdzie indziej obecny, zaw sze w górze, gdzie pogoda nigdy nie zakłócona, gdzie spokój do m in u jący i w ładczy tak, że w nim praca b y ła w p ro st e fek ty w n ą m o d litw ą ' i sp raw dzała się w ielka zasada życia chrześcijańskiego: qu i láb o rat. o ra t” 62.

61 P a trz refe ra ty : F. A n t o n e l l i : Le arm i delVapostolato e 1’eresia deW azio- ne — „preghiera d iffu sa ” i L. C a s t a ñ o : L a fin a lità delVapostolato. W: S e tti- m ana di spiritu a lità a R om a V — V I 1949. M ilano 1950.

62 P rzem ów ienie P iu sa X I z 20 I I 1927. W: D on Bosco nelV augusta parola dei

(17)

Pius XI w swych przem ów ieniach n ieje d n o k ro tn ie p ow racał do za­

obserwowanego faktu, że św ięty b y ł zjednoczony z Bogiem n a w e t w śród

najmniej sp rzy jający ch okoliczności: „To było jedną z cech księdza Bos­

ko, czyniącą w ielkie w rażenie najw yższy spokój, panow anie n ad cza­

sem, k tó re pozw alało w ysłuchiw ać w szystkich doń przychodzących z t a ­ kim niezakłóconym spokojem , jak b y nie m iał nic innego do ro b o ty ” 63. Więc z jed n ej stro n y cechow ał go n iezw y kły spokój i skupienie ducha, a z d ru giej n ie u sta n n y czyn apostolski, bardzo owocny.

To zestaw ienie prow adziło m yśl papieża do w ciąż pow tarzanego w nios­ ku. „.Wypada zapytać się: na czym polega tajem n ica tego cudu pracy, n iezw ykłej ekspansji, niezm iernego w y siłk u i św ietnego sukcesu? Sam błogosław iony dał w yjaśnienie, p raw d ziw y klucz do całej te j w sp aniałej tajem nicy; dał je w sw ym ustaw icznym dążeniu, owszem, w n ieu sta n n ej m odlitw ie do Boga, bo n ieu sta n n ą była jego w ew n ętrzna, ciągła rozm ow a z Bogiem i rzadko w kim , ta k jak w nim , sp raw dzała się m aksym a: qui lab o rat, orat; on bow iem w p rost id en ty fik o w ał p racę z m odlitw ą; dał to w yjaśnienie w ow ym stały m w ezw aniu: Da m ih i anim as, c a etera tolle: dusze, zawsze poszukiw anie dusz, m iłość dla dusz” 64. Ten p o w tarzający się w niosek papieża, nie ty lko w przem ów ieniach p ry w atn y ch , ale i w p u ­ blicznych, a więc posiadający już pow ażną rangę, zm usza do zastanow ie­ nia się. Czyżby praca m ogła być m odlitw ą, albo o dw rotnie — m odlitw a pracą? P rz y n a jm n ie j u ks. Bosko — tak, bo „rzadko w kim ” to się sp ra w ­ dza.

Je ste śm y zadowoleni, gdy zdołam y w cisnąć jakieś now e zjaw isko w odpow iednią przeg ró d k ę z u stalo n ą e ty k ie tą czy definicją, a niepo ­ koim y się, gdy niezu p ełnie pasuje. M onsignore M. Campo, p rofesor m e­ diolańskiego U n iw e rsy te tu N ajśw . Serca Jezusow ego, zastanaw ia się w sw ym referacie o n a tu rz e m o d litw y n a d definicją, k tó ra by objęła w szystkie zn ane rod zaje m odlitw y. N a p ierw szym m iejscu staw ia d efi­ nicję św. Tom asza 65, a przytoczyw szy o kreślenie podane przez św. F ra n ­ ciszka Salezego w „T eotym ie”, stw ierdza, że m ożna poprzestać na defi­ nicji m o d litw y św. Tom asza, m im o n ad rz ę d n e j fu n k cji rozum u, jaką w n ie j dostrzegam y, bo w syntezie to m istycznej poznanie i miłość są so­ lid arn e (conoscenza e am ore sono solidadi). Otóż tą d efin icją tru d n o objąć pracę, choćby n a w e t apostolską. Je śli w zestaw ieniu z innym i św iętym i p a trz y m y „na św . J a n a Bosko lu b św. Jó zefa Cottolengo, przepełnionych niepoham ow aną zachłannością ap o sto lstw a” , z n a jd u je m y w ted y to, co ich w szystkich łączy, a m ianow icie m iłosne poszukiw anie Boga, k tó re

63 P rzem ów ienie P iu sa X I z 19 I II 1929, jw . s. 15. 64 P rzem ó w ien ie P iu sa X I z 19 X I 1933, jw . s. 42.

65 „O ratio ra tio n is est actus, ap p lica n tis d esid eriu m v o lu n ta tis ad eum qui non est su b p o te sta te n o stra, sed su p ra nos, scilicet D eum ” — I I —II q. 83.

(18)

u księdza Bosko ta k w y bitnie się zaznaczyło pam ięcią na obecność Bożą. Ta pam ięć, do k tó re j prow adzi ćw iczenie się w obecności Bożej, jest isto­

tą m odlitw y życia — m ówiąc za O. A n to n e lli66 — jest zw iązana z obiem a form am i m odlitw y (u stn ą i m yślną) jako ich konsekw encja, -rozwinięcie, kontynuacja. M ożna by zatem postaw ić pytanie: gdzie kończy się m o­ dlitw a w ścisłym słow a znaczeniu odpow iadająca definicji tom istycznej? Czy jeszcze jej odpow iada m od litw a śpiew ana, podobnie ja k m ów iona, m odlitw a kom pozycji m uzycznej a u to ra pochłoniętego Bogiem, m o d litw a gestu niem ow y, m odlitw a tań ca ludów pierw otnych, m odlitw a aposto­

łowania, m odlitw a pracy uśw ięconej? To znaczy, czy zjaw isko m o d litw y jest pojęciem ciągłym , czy też nieciągłym , zakresow ym , o w y ra ź n y ch granicach zakresu? W w y p ad k u rozciągłości pojęcia p raca apostolska, czy naw et każda p raca uśw ięcona, k tó rą zazw yczaj nazy w am y m odlitw ą ży­ cia, m ogłaby być podciągnięta pod pojęcie m odlitw y. W tedy w słow ach Piusa X I nie byłoby żadnej sprzeczności. Owszem, tak a id en ty fik acja (nie ty le logiczna, ile życiowa) dw óch term in ów , n aw et znaczeniem dość od­ ległych od siebie, ale nieprzeciw staw nych, m ogłaby w y jaśn ić zaobserw o­ w ane przez ks. V alentiniego fenom eny, k tó re nazw ał „sy ntezam i” (oczy­ wiście życiowymi, a nie logicznymi). U księdza Bosko uczenie jest ucze­ niem się, form ow anie jest form ow aniem się, działanie jest k on tem p lacją, p raca jest m odlitw ą 67. Ks. Bosko jest „św iętym , którego nie da się zm ie­ ścić w fo rm u ła c h ” — m ów i cy tow an y już poprzednio P ie rre Cras.

Je śli przyjm iem y, że papież w w y rażen iu „m o d litw a” nie w idział m o­ dlitw y w ścisłym znaczeniu, ale „m odlitw ę życia” , to w te d y id en ty fik a ­ cję pracy i m odlitw y m ógł rozum ieć albo w ty m znaczeniu, że każda p ra ­ ca księdza Bosko b y ła m odlitw ą życia, albo rozszerzając zakres „m odli­ tw y życia” n a w szystkie jego przejaw y , obejm ow ał ty m pojęciem zarów ­ no pracę, jak i m odlitw ę w ścisłym znaczeniu, bo ją także m ożna uw ażać za przejaw życia i w ted y rzeczyw iście zachodzi iden tyfik acja. T ru dn o rozstrzygnąć, co papież m iał n a m yśli, to jed n ak chyba chciał podkreślić, że w życiu księdza Bosko praca pełn iła rolę m odlitw y — jako synteza w zm ożonej działalności i tro sk i o życie duchow e.

W życiu św iętego zatem praca odgryw ała rolę um artw ien ia, jak ju ż w idzieliśm y, rolę m odlitw y, a te ra z dodajem y, że służyła jako środek do­

66 P a tr z re fe ra ty : M. C a m p o : N a tu ra delVorazione i F. A n t o n e l l i : L a p resenza di Dio. W: S e ttim a n a di sp iritu a lità a R om a 23— 31 I I I 1946. M ilano 1947. F. A ntonelli ta k się w y ra ża m iędzy innym i: „ L ’esereizio d ella prese n za di Dio [...J si p o treb b e definiré, in lin g u a generale, la continuazione di p reg h ie ra , u n a p reg h ie - -ra in in te rro tta , il lavoro tra n sfo rm a to in p reg h ie ra . In so m m a u n a fo rm a di p re g ­

h ie ra [...]. L ’esereizio della prese n za <31 Dio à collegato ad am bedue qu este fo rm e di p re g h ie ra (vocale e litú rg ica, poi q u e sta m entale), come u n a oonseguenza, una sviluppo, u n a continuazione d ella m o d esim a”.

(19)

skonalenia. Ks. Bosko nie tylko dla siebie tego środka używał, ale go polecał innym, a w testamencie pozostawił synom duchowym. Pius XI

do tego sam ego zachęcał salezjanów m ówiąc, by naśladow ali swego za­

łożyciela „bez odmierzania pracy”. „Pamiętamy — powiedział ■— p o w ta ­

rza n e przez niego chw alebne hasło: kto nie um ie pracow ać, nie jest sa ­

lez jan in e m ” 68. Przecież o D om iniku Savío ks. Bosko sam napisał w jego

życiorysie: „pierw szym środkiem , jaki m u w skazano [nieosobowo m ów i

o sobie] do naby w an ia doskonałości, m iało być poszukiwanie dusz dla

P. Boga; nie m a bow iem n a św iecie nic św iętszego n ad pracę około zba­ w ienia dusz, za k tó re nasz naju k o ch ań szy Z baw iciel p rzelał do o statn iej krop li K re w Sw oją P rz en a jśw iętszą ” 69. W te n sposób praca, jako śro ­ d ek doskonalenia, m a rów nocześnie spełniać rolę apostolską. D ługi sze­ re g dusz b o h aterskich z błogosław ionym M ichałem Rua, ze Sługą Bożym ks. F ilipem R inaldim n a czele, szedł tą sam ą drogą, a ks. Bosko, p rzy g lą ­

dając się ich pracy, pochw alał gorliw ość i dobrego ducha: „M uszę w pro st

powiedzieć, że nie m ożna ju ż w ięcej pragnąć; w y d aje m i się, że został urzeczyw istniony ideał, jak i sobie dla Z grom adzenia w yrobiłem . Bo nie tylko, że się dużo p racu je, ale tow arzy szy tem u duch posłuszeństw a i go­ towości n a w szystko” 70. Z atem duch p osłuszeństw a w oli Bożej, a z a ra ­ zem w yrzeczenia się sam ow oli. J e s t w ty m i w iara, i ufność, i przede w szystkim miłość; jest to, co k ard. S te fa n W yszyński określa „duchem p rac y lu d zk ie j” .

K o n tro w e rsy jn a k w estia p racy z czasów procesu . beatyfik acyjn ego księdza Bosko, b roniona przez P iu sa XI, w dobie posoborow ej s ta je w in ­ n y m św ietle.

Dzisiejsze spojrzenie antropologiczne, o p arte na K siędze R odzaju, żeby ludzie „ziem ię czynili sobie p o d d an ą” (Rdz 1,8) — „w y raża się, p rz y n a j­ m niej u ludzi w ierzących, jako sy n teza życia świeckiego i religijnego. Ś w iat bow iem nie jest ukończony (statyczny), ale ty lk o zarysow any (dy­ nam iczny). Bóg człow ieka pow ołał do w spó łp racy w p orządkow aniu tego ś w ia ta ” — w edług słów G ev a e rta 71. To znaczy, że działalność człow ieka n a świecie polega n a dopełn ian iu stw órczego działania Bożego. A n a w e t w ięcej: dla człow ieka w ierzącego w in te rw e n c ję eschatologiczną C h ry ­ stu sa działalność ta polega n a ak tu alizo w an iu i w y ra ż an iu obecności Sło­ w a W cielonego w św iecie oraz n a u k ieru n k o w a n iu św ia ta do C hrystusa. Bo chociaż człow iek św iat hum an izuje, w y rażając i realizu jąc w nim

08 P rzem ów ienie P iu sa X I z 3 VI 1929. W: Don Bosco nelVaugusta parola dei P api s. 29.

69 Ż ycio rys S łu g i B ożego D o m in ika S a vio s. 45. 70 MB 11, 29.

71 J. G e V a e r t: A ntropologia di ieri, antropologia di oggi e v ita di preghiera. W : La V ita di P reghiera del Religioso Salesiano. T orino 1969 s. 104.

(20)

siebie jako człow ieka, to ty m sam ym w y raża i realizu je człow ieczeństw o C hrystusa, jako człow ieka doskonałego, skupiającego ludzkość w sobie. W ten sposób, h um an izując św iat, p rzy g otow u je go do w łączenia w m a ­ jącą nadejść pełnię u w ielbienia Syna Bożego.

Dlatego, m ów iąc słow am i J u a n A lfaro, „jeśli chrześcijanin przez w ia­ rę poznaje ch ry sto cen try czn ą celowość stw orzenia, pow inien celowo skie­ row ać całą sw oją działalność na św iecie do u w ielbiania C hrystusa. Ale tak a w yraźnie ch ry sto cen try czn ą in te n c ja nie n a d a je nowego znaczenia obiektyw nem u sensow i jego pracy, lecz tylk o u zn aje i p rzy jm u je na spo­ sób w pełn i ludzki rzeczyw iste i głębokie znaczenie p ra c y ” 72.

Choć obiek tyw n y sens p rac y nie zm ienia się, to jed n ak jej znaczenie w zrasta n iepom iernie w re la c ji z S ynem Bożym. W cielony Syn Boży jest w yrazem i przenosicielem Miłości, dlatego rzeczyw ista w spółpraca z Nim. w hu m anizow aniu św iata s ta je się ak cją miłości. Ś w iat w yp ełnia się miłością, tajem niczą siłą, k tó ra m obilizuje ludzką moc działania, i skierow u je ku eschatologicznej realizacji planów C hrystusa.

C hrześcijanin w ychow any w tra d y c y jn y c h poglądach m iał do w ybo­ ru: albo u staw ienie swego życia na m ate ria ln ą rzeczyw istość ziem ską, ulegając ciążeniu k u ziemi, albo u staw ienie życia na duchow e w artości nadprzyrodzone, z rów noczesną ucieczką od św iata, albo po przestaw anie na oscylow aniu m iędzy ty m i dw iem a sk ra jn y m i w artościam i, co jedn ak pogłębia rozdarcie w ew nętrzn e. Inaczej w ygląda sy tuacja, gdy człow iek włącza się w działalność Bożą, dzięki m iłości w spółpracując z Bogiem w porządkow aniu św iata w edług planó w C h ry stusow ych. Będzie to p ra ­ ca apostolska, bez w zględu na to czy w ścisłym , czy w szerszym znacze­ niu.

Za ty m o statn im rozw iązaniem zd ają się przem aw iać słowa K o n sty ­ tu cji L um en G entium skiero w an e już nie tylk o do kapłanów , zakonni­ ków, czy m ałżonków , ale ogólnie do w szystkich ludzi pracy, że „poprzez dzieła ludzkie m ają doskonalić sam ych siebie, w spółobyw ateli swoich wspierać, a całej społeczności i całem u stw o rzeniu dopom agać do osiąg­ nięcia lepszego stanu ; m ają oni rów nież naśladow ać C hrystusa, którego ręce tru d z iły się p racą rzem ieślniczą i k tó ry w raz z O jcem ustaw icznie działa dla zbaw ienia w szystkich: m ają Go naśladow ać w m iłości czyn­ nej, ciesząc się nadzieją i jeden drugiego brzem iona dźw igając, i przez sam ą codzienną p racę sw oją wznosić się na wyższy stop ień świętości, także apo sto lsk iej” 73. A zatem dla nich, prócz czynnika uśw ięcającego, jakim jest m odlitw a, także p raca m oże być sam a z siebie środkiem uśw

ię-72 Teologia postępu ludzkiego. W arszaw a 1971 s. 105—106.

73 K o n sty tu c ja L um en G entium n r 41. W: Sobór 'W atykański II. K o n stytu c je , D ek rety, D eklaracje. P o zn ań 1968 s. 146.

(21)

c en ia i apostołow ania, jeśli jest w y razem miłości. P ra ca św. Ja n a Bosko w now ym św ietle u zy sk u je znaczenie pionierskie. W y pływ ała z miłości, n ie zaniedbyw ała m odlitw y i zawsze by ła złączona z pow ściągliw ością.

Rola powściągliwości

Ks. Bosko bardzo często używ ał słow a „ te m p e ra n z a ”. P rzed e w szy­ s tk im m iał w ted y na m yśli w strzem ięźliw ość w jed zeniu i piciu. Nie po­ p rze staw a ł jed n ak n a ty m i' rozszerzał zakres owego pojęcia, w y rażając nim w szelki um iar. U niego „tem p eran za m iała oznaczać u m artw ien ie zew n ę trz n e i w ew nętrzne, u m iark o w anie w jed zen iu i piciu, czystość, pokorę, łagodność” — w y jaśn ia ks. S c o tti74.

Słowo „ te m p era n z a ” zostało spolszczone przez ks. B. M arkiew icza na „pow ściągliw ość” 75 76. W praw dzie języ k teologiczny ch ętn iej używ a t e r ­ m in u „u m iark o w an ie” , ale wobec b ra k u jednolitości u różnych auto rów i wobec tego, że term in ,pow ściąg liw o ść’’ m a już tak że pew ną tra d y c ję n a polskiej ziemi, m ożna pozostać p rzy ,,pow ściągliw ości’ ’.

D w um ian ascetyczny „praca i pow ściągliw ość” m iał ks. Bosko o trz y ­ m ać w nad p rzyro d zon y m poleceniu: „Te słow a będziesz w yjaśniał, b ę ­ dziesz pow tarzał, będziesz realizow ał. W ydasz podręcznik, k tó ry b y tłu ­ m aczył i u łatw ia ł zrozum ienie tego, że p raca i pow ściągliw ość jest tw oją spuścizną w Zgrom adzeniu, a rów nocześnie jego c h w a łą ” 7Ö. P otem je ­ szcze: „W asze Zgrom adzenie będzie istniało, dopóki członkow ie będą m i­ łow ali pracę i pow ściągliw ość” 77. Może dlatego w łaśnie, a może dla in ­ n y ch w zględów w ielką w agę p rzy k ła d ał ks. Bosko do tego dw um ianu.

Choć powściągliwość (um iarkow anie) u ks. Bosko m iew a bardzo sze­ ro kie znaczenie, jest czymś w ro d zaju ogólnie p o jętej „surow ości życia”

(austeritas), k tó rą ks. Caviglia w yw odzi z ase ety k i św. A lfonsa 78, to jed ­

74 P. S c o t t i : L a D ottrina S p iritu a le di D on Bosco. T orino 1939 s . . 40—41. 75 „Pow ściągliw ość i P ra c a ” — to ty tu ł p ism a i stow arzyszenia założonego przez ks. M arkiew icza.

76 M B 12, 466. 77 MB 14, 124.

78 A. C a v i g l i a : O duchu sle zja ń sk im . P rzy łęk ó w 1956 s. 20 (powiel.).' T w ie r­ dzi on, że ks. Bosko „w całej surow ości ascetycznej je st uczniem św. Alfonsa,. Nie zbacza an i n a k ro k z lin ii w y tk n ię tej przez niego w P ra xis C onfessarii (nr ,145—■ —147)”. P oglądy św. A lfonsa w te j m a te rii u jm u je w trzech p u n k ta ch : 1) T eoria o d erw an ia się: posługiw ać się św iatem ja k b y się go nie używ ało; 2) P ow ściągli­ w ość w najszerszym znaczeniu tego słow a: niew ygody, u m iark o w an ie, ogranicze­ nie p ragnień, m ia rk o w a n ie uczuć; 3) Pobożność -czynna* czyli życie w ew nętrzne, sam odoskonalenie, zjednoczenie z Bogiem — w p racy i w w y p ełn ian iu : obow iąz­ k ów stanu.

(22)

n a k nam przede w szystkim będzie chodziło o u m artw ien ie, „u m artw ien ie

salezjań sk ie” w ramach owej powściągliwości (umiarkowania). Zresztą

sam ks. Bosko u m artw ien ie, k tó re m u nad aw ał specjaln y c h a ra k te r, za­ zwyczaj tra k to w a ł osobno.

N ajp ierw sp ró b u jm y zestaw ić osobiste u m artw ien ie ks. Bosko. N ie­ łatw o było je dostrzec, bo sta ra n n ie je u k ry w a ł pod m aską przeciętnego księżyny. D opiero uw ażn y o b serw ato r p o tra fił je odkryć. P o staw a zw y­ kłego, p rzykładnego k ap łan a zwodziła, ale też dodaw ała chęci i odw agi do naśladow ania. Dopiero gdy w eźm iem y pod uw agę zły stan zdrow ia, ukry w an e zm artw ienia, o derw anie od dóbr tego św iata, tw a rd e ubóstw o, skrom ny, a n aw et bardzo sk rom n y pokarm , b rak jakichkolw iek wczasów,

u lg , ro zry w ek i w szelkiego ro d zaju wygód, a przede w szystkim p racę tak fizyczną, jak i duchow ą — dojdziem y do w niosku, że n ależał do dusz niezw ykle u m artw ionych, stojących n a w ysokim sto pniu doskonałości.

Tak był daleki od w szelkiego sm akoszostw a, że n a w e t zdaw ał się nie dostrzegać, co je, czy jest to dobrze p rzy p raw io n e i czy nie w ystygłe. Za czasów studenckich dodaw ał do sm aczniejszych p o traw nieco popiołu lub piasku, ale potem tego zaniechał, bo było zbyt osten tacy jne. Do w ina, jeśli pił, dolew ał wody. Od stołu — m aw iał — trz e b a w stać z takim uczuciem, że m ogłoby się zasiąść do now ego posiłku.

Poniew aż sypiał cztery, a n ajw y żej pięć godzni na dobę i często nie dosypiał, więc n ieraz m u się zdarzało zdrzem nąć na krześle. O poręcz krzesła zazw yczaj się nie opierał i zachow yw ał skrom ną postaw ę. M iał tylko jedną su ta n n ę i to p rzew ażnie p ołataną, obuw ie z dem obilu z szn u ­ rów kam i ze szpagatu poczernionego atra m e n tem , skro m n y pokój z n ędz­ nym i m eblam i i z ceglaną posadzką.

Do tego pobieżnego spisu dodać należy pracę, p racę bez w ytchnienia; w yczerpującą asystencję, to znaczy b ezu stan n e czuw anie p rzy chłopcach (mimo zmęczenia, dolegliwości, z m artw ień kłopotów i w strętó w b u n tu ją ­ cej się n a tu ry ) — a przecież zaw sze b y ł uśm iechnięty i cierpliw y, zawsze pełen słodyczy i miłości.

Poza nielicznym i próbam i jak iejś dyscypliny, tw ard y ch przedm iotów w łóżku lub czegoś uw ierającego pod odzieżą, nie stosow ał dobrow olnych u m artw ień „chłoszcząeyćh” . Sw oim penitento m , w ychow ankom i synom duchow ym nie pozw alał n aw et na podobne p ró b y 79.

Na prośbę D om inika Sa vio, aby pozwolił m u się um artw iać, odpo­ wiedział, że jego p o k u tą m a być posłuszeństw o i dodał: „pozw alam ci

79 P or. M em orie B iografiche; A. A m a d e i: Don Bosco e il suo apostolato. D al­ ie sue m em orie personali e da te s tim o n ía m e di contem poranei. Vol. 1—3 Torino 1931—1934; E. C e r i a: Don Bosco con Dio. T orino 1929; G. F a v i n i: A lle fo n ii della vita salesiana. T orino 1965; L. T e r r o n e : Lo spirito di S. G iovanni Bosco. T orino 1956.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto nie rozumiem do końca w pracy, która prezentuje uwarunkowania zaistnienia zagrożeń bezpieczeństwa na akwenie Morza Śródziemnego, jakichkolwiek odniesień do

W poszczególnych rozdziałach przedstawiono: zagrożenia dla zdrowia i życia, dla bez- pieczeństwa publicznego, zagrożenia wywołane substancjami psychoaktywnymi, wyzwania

Pierwsza z nich odnosi się przede wszystkim do kwestii kształtowania założeń nie- mieckiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz wzajemnej interakcji zachodzącej po-

urodzony tamże 1356, syn Hyrwarta przybyłego z westfalii i tylss zmarłych w sekcie i tamże pochowanych na cmentarzu, wprowadzony do sekty przez rodziców w 12 roku życia, odbył

cji, by sprawy m iędzy działaczami niepodległościowym i, w ynikłe z ich działalno­ ści, i to w dużej mierze działalności konspiracyjnej, oddać do

Zmarły całe swoje młode życie p ośw ięcił dla sprawy robotniczo-chłopskiej.. Wiadomość o jego śmierci przyszła w cztery dni po

Rocznika H istorii Czasopiśm iennictw a

W publi­ kacji znajdują się artykuły i notatki o tematyce ideologicznej i politycz­ nej, ilustrujące program poszczególnych organizacji konspiracyjnych oraz