T E C H N I K .
CENY K S IĘ G A R S K IE :
B e z o p r a w y Z o p r a w $ Tom 1 Tom II Toin I Tom II
R u b li . . . 4,00 1,50 5,00 2,00
.Marąk niem . 10,00 3,50 12,50 5,00
K oron austr. 10,50 4,00 13,00 5,25
P o cenach pow yżej podanych m ożna będzie n ab yw ać tom I I je d y n ie za zw rotem dołączonego tu bonu; bez n ieg o zaś cen y księgarskie tom u I I będą rów ne cenom , podanym p ow yżej za tom I.
TECHNIK
PODRĘCZNIK
OPRACOWANY WIO DŁUG NIEM IECKIEGO PIERW OW ZORU,
WYDAW ANEGO P R ZEZ STOW ARZYSZENIE:
„ H O T T E ” .
TOM I.
WYDANIE STARANIEM KOMITETU REDAKCYJNEGO.
SKŁAD GŁÓWNY W K SIĘ G A R N IA C H : G EB ETH N ER A I W OLFFA W WARSZAWIE I G . G EBETH N ER A I S PÓ ŁK I W KRAKOW IE,
1905.
430423
AoOBoaCHO Heiisypoio.
UapniaBa, 28 ^eKaCpa 19Q4 ro&a.
D ru k a rn ia R iiu icssew sk icp o i W rotn o w sk icg o w W arszaw ie^
Spis treści Tomu I-go.
S tronica
P r z e d m o w a ... V Słowo wstępne do konkursu na ulepszenie słownictwa XI
Warunki konkursu na ulepszenie słownictwa . . . . XIX Omyiki druku i poprawki w yrazow nictw a...XXIII
D Z I A Ł P I E R W S Z Y . Matematyka.
I. T a b lic e ... ... i
II. A r y t m e t y k a ... 43
III. Funkcye kołowe i hyperboliczne . . . ' ... 60
IV. Rachunek różniczkowy i c a łk o w y... 69
V. Rachunek prawdopodobieństwa i teorya błędów . . . 87
VI. Geometrya analityczna... 93
VII. Pola powierzchni i objętości b r y ł...130
VIII. Półperspektywiczne rzuty równoległe... 139
D Z I A Ł D R U O I . Mechanika. I. Geometryczne prawa r u c h u ... 143
II. Statyka ciał s z t y w n y c h ...160
III. Dynamika ciał sztyw nych... 192
IV. Opory spowodowane t a r c i e m ... 215
V. Statyka cieczy. v ... ... 235
VI. Dynamika cieczy...238
VII. Mechanika gazów i par ...275
D Z I A Ł T R Z E C I . C i e p ł o ... B il D Z I A Ł C Z W A R T Y . W ytrzym ałość m ateryałów. I. Prawa ogólne i spółczynniki doświadczalne . . . . 327
II. Wytrzymałość prętów prostych... . 342
III. Wytrzymałość sprężyn...412
IV. Wytrzymałość płyt i n a c z y ń ... 418
IV S pis treści.
D Z I A Ł P I Ą T Y .
C z ę ś c i maszyn. s tro n ic a
I. Części maszyn leczące (Z lą c z n ia k i)...423
II. Części maszyn o ruchu obrotowym (Obrotniaki) . . . 448
III. Części maszyn do wciągania ciężarów (Wciągniki) . . 519
IV. Części maszyn wstrzymujące (Wstrzymniki) . . . . 536
V. Tłoki, tloczyska i diawnice ( T io c z n ia k i)... 542
VI. Napęd korbowy . . ... 551
VII. Części maszyn na przewody płynów (Przewodniaki) . 576 VIII. Części maszyn wyrównawcze (R ó w n ia k i)... 615
D Z I A Ł S Z Ó S T Y . Robniki (Silnice robocze). Uwagi wstępne ... 649
I. Obrabiarki...663
II. Dźwignice (silnice do podnoszenia ciężarów) . . . . 669
III. Dźwignice hydrauliczne, t. j. napędzane wodą . . . 718
IV. D ź w i g i ...729
V. Wyciągi (k o p a ln ia n e)...738
VI. Przenośniki i podnośniki... 755
VII. Silnice do podnoszenia c ie c z y ...759
VIII. Dmuchawy i kompresory (sprężarki)...780
D Z I A Ł S I Ó D M Y . Silniki. Część o g ó ln a ...801
I. Silniki ż y w e ... 802
II. Silniki w odne... .805
III. Silniki p a r o w e ...848
IV. Kotły parow e... 951
V. Silniki spalinowe... 1077
Dodatek. Uzupełnienie rozdziału o turbinach parowych 1125 Spisy alfabetyczne. Niemiecko-polski spis wyrazów technicznych . . . 1148
Rosyjsko-polski spis wyrazów technicznych . . . . 1164
Spis r z e c z y ... 1177
P R Z E D M O W A .
Celem niniejszego wydawnictwa, je s t elanie techni
kom polskim obszernego podręcznika w języ k u ojczy
stym; z celem ty m zw iązał się zarazem cel d rugi, stokroć może ważniejszy: przyczynienie się do przysw ojenia technicznem u językow i naszem u w yrazow nictw a rodzi
mego, dążącego do w yplenienia zeń cudzoziemczyzny wogóle, a zwłaszcza niem czyzny, w szechwładnie dotąd w nim panującej.
Myśl podjęcia niniejszego w ydaw nictw a w yłoniła się w komisyi, w ybranej przez sekcyę techniczną przy od
dziale warszaw skim T ow arzystw a P opieran ia Przem ysłu i H andlu, w ybranej dla poczynienia kroków w celu urzeczyw istnienia budow y Politechniki warszawskiej.
Po ukończeniu swej pracy, kom isya uznała za stosow ne przy rozw iązyw aniu się wyznaczyć z pośród swych członków kilku, którzyby się podjęli zaradzenia drugiej z najpilniejszych potrzeb techniki miejscowej: w ydaw a
nia polskich podręczników technicznych.
Dlaczego uznano pracę nad słownictwem technicz- nem za najpierw szy i tym czasem najw ażniejszy krok w w ykonaniu postaw ionego zadania, ja k tę pracę pojęto i ja k prow adzono— tem u pośw ięcam y poniżej oddzielnie słów parę, tu zaś wspom nim y chociaż pobieżnie, o histo- ry i i treści niniejszego w ydaw nictw a.
V I Przedm owa.
W październiku 1899 r. powyżej w spom niane grono osób w ybrało kom itet red ak cy jny podręcznika.
D rogą doboru, w m iarę w zrastających potrzeb, czy to z powodu różnorodności obrabianego m ateryału, czy też z pow odu w yjazdu niektórych, członków kom itetu z W arszaw y*), skład jego podlegał uzupełnianiu i po
większaniu. Należeli do R edakcyi pp.: E b e rh a rd t Julian, Gryżewski Ja n , H ofm an Józef, Lew enberg Alfons, Lisiecki Stanisław , L utosław ski M aryan, M iclialikowski J a n , Obrębowicz Kazimierz, Podw orski A leksander, Ros- set A leksander i Żerański Tadeusz.
K om itet na przeszło 250 posiedzeniach, które od samego początku do tej pory, w ciągu lat pięciu, odby
w ał co poniedziałek, w lokalu Stow arzyszenia Techników w W arszawie, opracow yw ał słow nictwo i załatw iał nie
liczne stosunkow o spraw y gospodarcze.
W tłom aczeniu i opracow aniu treści brali udział pp.: B łachow ski Z ygm unt, Cichocki W ładysław , Czo- pow ski H enryk, D ickstein Sam uel, Dobrowolski F ra n c i
szek, D om aniew ski Czesław, Drzewiecki P io tr, Gryżew- ski J a n , H eurich J a n , H ofm an Józef, H om ułko M aksy
m ilian, K ojusa Józef, K ruszew ski Stanisław , Kuszelew- ski A ntoni, L ew enberg A lfons, Lilpop Franciszek, L i
siecki Stanisław , L utosław ski M aryan, Ł ubieński Józef, M ałyszczycki Stanisław , M iclialikow ski J a n , N atanson E dw ard, Obrębowicz Bolesław, Obrębowicz Kazim ierz, Okolski Stanisław , Ossowski Kazim ierz, P la te r K o n stan ty, Podw orski A leksander, Potw orow ski GustaAv, Proc- n er Ja n , R osset A leksander, R y ch ter Tadeusz, Skotnicki
*) O puścili W arszaw ę, n ie przestając brać czy n n eg o udzia
łu w pracach k om itetu , pp.: G ryżew sk i Jan, H ofm an Józef, L ew en b erg A lfons.
Przedm ow a. VII
Czesław, Słućki Adam , Srokow ski Kazim ierz, Św ię
cicki Mieczysław, Świerczewski Czesław, W in e r Ig n a cy, "Witkowski "Władysław, Żerański Tadeusz i inni.
W treści stosow aliśm y się początkowo do 17-go w y
dania, niemieckiego, g dy jed n ak podczas pracy ukazało się wydanie 18-te, w ypadło wiele dodać, wiele zmienić, aby skorzystać ze wszj^stkicli ulepszeń i uzupełnień, w prow adzonych do nowego w ydania. N iektóre rozdzia
ły rozwinęliśm y szerzej (turbiny parowe, pędnie, wodni- ctwo, rury), inne skróciliśmy, jako m niej ważne dla n a szych potrzeb (np. form alności niem ieckie przy zatw ier
dzaniu kotłów); czasem zm iana u k ładu przyczyniała się do większej jasności (np. w rozdziale o m iarkow ni- kach), gdzieindziej trzeba było sporo dodać, aby p rzy stosować podręcznik do różnorodności potrzeb techniki we wszystkich trzech dzielnicach; m iało to miejsce szcze
gólnie w przepisach, obowiązujących w poszczególnych państw ach; staraliśm y się, o ile można, przedstaw ić i uw ydatnić różnice, zachodzące w ty m względzie pod rządem austryackim , niem ieckim i rosyjskim . W reszcie w ydanie niniejsze zaw iera pierwsze, o ile nam wiadomo, w literaturze naukow ej określenie pojęcia entropii.
„T echnik“ zatem pow inienby stać się bardziej po
trzebny polskiem u technikow i, niż niem iecka „ H iitte ”, je s t bowiem w treść obfitszy i bardziej przystosow any do m iejscowych potrzeb. I ta k np. zam iast przytaczać podaw ane w podręczniku niem ieckim dane o w yrobach fab ry k zagranicznych, staraliśm y się, gdzie było można, pow oływ ać się na wyrób}- w ytw órni krajow ych, z k tó
rych niejedna stw orzyła odrębne ustroje. Podobnie, za
m iast danych o rzekach niem ieckich podaliśm y w iado
mości o naszych.
V III Przedm ow a.
Przez wcielenie rozdziału o m ateryałack budow la
nych do I I tom u, otrzym aliśm y podział treści rów niej
szy: oprócz tego zaś pragnęlibyśm y dodać, jako tom trzeci, słow nik techniczny, zaw ierający w yrazy, zasto
sowane w w ydaw nictw ie, w raz z tłom aczeniem na jęz y ki obce. "Wobec obfitości now otw orów , by ułatw ić czy
telnikow i ich zrozum ienie, opracow aliśm y spis rzeczy znacznie szczegółowiej, niż to uczyniono w niemieckim pierwowzorze, dodając tłom aczenie niem ieckie i ro syj
skie, oraz spisy alfabetyczne w ażniejszych w yrażeń niem ieckich i rosyjskich z podaniem ich znaczenia-pol
skiego.
W e wzorach m atem atyczno-technicznych zachow a
liśmy znakow anie niem ieckiego pierw ow zoru, pomimo, iż się ono opiera przew ażnie na w yrazow nictw ie nie- mieckiem. W praw dzie I I I Zjazd techników polskich uchw alił znakow anie wielkości m atem atyczno-technicz
nych, nie m ogliśm y się jednak , mimo chęci najszczer
sze, do tej uchw ały zastosow ać z dwóch m ianowicie po
wodów: Po pierwsze, znakow anie to nie obejm uje całej dziedziny techniki i nie obejm uje oznaczeń w szystkich wielkości, jak ie się spotykają w podręczniku: dla pozo
stałych trzebaby zatem albo stosować znakow anie pier
wow zoru niemieckiego, co wiodłoby do nieporozum ień, gdyż te same znaki m ogłyby oznaczać różnorodne poję
cia, albo też trzebaby opracow ać uzupełnienia uchw alo
nego znakow ania. Poniew aż znaki i w skaźniki najdo
godniej tw orzyć z pierw szych głosek w yrazów , oznacza
jący ch pojęcia, któ ry m odpow iadają, należy przeto po
siadać najpierw ustalone słownictwo, a potem dopiero opracować w edług niego znakow anie, któreby m ożna polecić, jak o właściwe do powszechnego u ży tk u . Uwa
żaliśm y zatem za konieczne poczekać z uzupełnieniem
Przedm ow a. IX
znakow ania clo czasu, aż będzie m ożna poczytyw ać n a sze słow nictw o techniczne za dostatecznie ustalone.
D rugi powód dotyczył techniki redakcyjnej: rzecz p ro
sta, że przy zachow aniu znakow ania pierw ow zoru ł a tw iej nam było ustrzedz się od om yłek d rukarskich i redakcyjnych, praw ie nieuniknionych przy przek ształ
caniu wzorów z jednego znakow ania n a drugie.
W następnem w ydaniu „T echnika", o ileby do tego czasu now y zjazd techników uchw alił, na podstaw ie już ustalonego słow nictw a, w yczerpujące znakow anie w iel
kości m atem atyczno-technicznych, uw ażalibyśm y za swój obowiązek zastosować się do takiego znakow ania, tak, ja k w pisow ni stosow aliśm y przepisy Akadem ii Umiejętności w K rakow ie.
Poza pracą redakcyjno-w ydaw niczą i poza współ- pracownictwem licznego g ro na zawodowców, w ydanie
„T echnika“ w ym aga kilkunastotysięcznego kapitału, bez którego wszelkie dobre chęci nie doprow adziłyby do celu. M e uzyskaw szy pom ocy K asy M ianowskiego, m usieliśmy się uciec do ofiarności pryw atnej: oprócz innych drobniejszych ofiar, najw iększą pomoc, jak ą uzykaliśmy, stanow iły: zakupienie przez Stowarzyszenie Techników w W arszawie, za przedpłatą, tysiąca egzem plarzy „T echnika“ do rozdania m iędzy członków: h o j
ny d a r W -go P io tra W ertlieim a (2000 rubli), w m yśli uczczenia ś. p. swego ojca Juliusza, k tóry w ydanie
„T echnika“ uznał za wielce pożądane; pożyczki w arun
kowo zw rotne (1500 rubli za pośrednictw em W -go E d w arda N atansona i 500 rubli od sto w. stud. „A rconia“), a wreszcie uczynność tych, którzy, nie bacząc na dość w ysoką cenę, poparli w ydaw nictw o nasze przez um ie
szczenie swych ogłoszeń. W szystkim tym , którzy, czy
to pieniędzm i, czy też bezinteresow ną pracą umożliwili w ydanie I tom u „T ech nik a“, składam y dzięki w im ie
niu polskiego piśm iennictw a technicznego. Poparcie to umożliwiło nam naznaczenie ceny sprzedażnej, tak niz- kiej, że nie pokryw a ona naw et kosztów druku, ly c in i papieru. W ykończenie I I tomu, którego w ydrukow a
no dopiero 16 arkuszy, w ym agać będzie jeszcze paro
letniej pracy:
Komitet Redakcyjny.
X Przedm ow a.
W arszaw a, vr sty czn iu 1905 r.
SŁOWO WSTĘPNE
DO K O N liU K S U
NA ULEPSZENIE SŁOW NICTW A TECHNICZNEGO,
ZA STO SO W A N EG O W I T O M IE P O D ItB O Z S IK A
„ T E C H N I K
N a początku przedm owy wykazaliśm y, jak i cel n a
kreślił sobie K o m itet redak cy jny „T echn ik a“. Z daw ał on sobie spraw ę, że do tego celu nasz języ k techniczny nadaje się z trudnością. P rz y niezw ykle nizkim stopniu rozwoju przem ysłu i szkolnictw a wiele w yrażeń wogóle nie istnieje, inne u ta rły się w form ie skażonej, wziętej bezpośrednio z języ k a cudzoziemskiego, lub na wzór za
granicznego w y razu błędnie utw orzone, obce są brzm ie
niem i budow ą naszem u językowi. M ogą one od biedy słu
żyć do porozum iew ania się pom iędzy inżynieram i, k ształ
conymi przew ażnie zagranicą, lub pom iędzy m ajstram i najczęściej cudzoziemcami. Ale wobec silnej dążności do wyzw olenia się z pod przew agi przem ysłu obcoplemien- nego, wobec widoków rozszerzenia wytwórczości w łas
nej i w yplenienia z ju ż istniejącej pierw iastka cudzo
ziemskiego, now ożytny m akaronizm języ ka technicznego stanow i poważne niebezpieczeństwo zatracenia poczucia odrębności i czystości języka w m asach robotniczych.
Czerpią one swe wiadomości techniczne od kierowników, którzy sami kształceni pod obcym w pływ em , a pozba
wieni źródeł do uzupełnienia swego w ykształcenia w ję zyku ojczystym , nie m ogą nie wyw rzeć w pływ u zgu-
X II Słowo w stępne.
bnogo n a językow e wykształcenie ludu, którego wogóle nic nie podtrzym uje prócz zmysłu samozachowawczego.
Zaradzić tem u może jedynie rozwój popularnego p i
śm iennictw a technicznego, w którem by na czystość ję zyka zwrócono szczególną uw agę, a należało rozpocząć przede wszy stldem od przygotow ania możliwie wszech
stronnego m atery ału w yrazow nictw a w poszczególnych dziedzinach techniki.
W ydan ie słow nika niezupełnie do celuby prow adzi
ło — wydać słow nik techniczny można dopiero w tedy, g dy się do pewnego stopnia samo polskie słownictwo techniczne ju ż ustali, a celowi tem u może w spółdziałać ta k a książka, k tó ra dla większości techników potrafi być niezbędna; tru d n o zas znaleźć bardziej rozpow szechnio
ne dzieło techniczne, ja k w ydaw any co kilka lat przez niemieckie Stow arzyszenie techniczne „H iitte “ podręcz
nik techniczny p. t. „Taschenbuch der H u tte “.
Dobrze obm yślany i należycie opracow any dobór tre ści pierwow zoru w ym agał stosunkow o nieznacznych zm ian i ulepszeń, aby odpowiedzieć potrzebom polslriej techniki we w szystkich trzech dzielnicach; pozwalało to na skupienie całej uwagi ku dopięciu głów nego celu: ze
brać istniejące ju ż słow nictwo techniczne, popraw ić co popraw y w ym aga, uzupełnić je poza tem now otw oram i, obm yślonym i celowo, zgodnie z zasadami języka i po
trzebam i techniki, pozostaw iając z cudzoziemczyzny je dynie w yrazy zupełnie ju ż u ta rte i przystosow ane do brzm ienia m ow y polskiej, oraz te w yrazy pochodzenia łacińskiego i greckiego, który ch się zastąpić dobrym wyrazem polskim nie dało, lub k tó re m ają znaczenie bardziej naukow e niż techniczne.
Czyż w yrażenia ja k : kupi linek, Icuplować. Tcolben- sztanga, na feder i n u t, bormaszyna i t. p. nie są chw a
stam i języka, które corychlej w yplenić należy, tem bar- dziej że m ożna je zastąpić wyrazam i odrazu zrozum ia
łym i, naw et dla zwykłego robotnika, a więc sprzęgło, sprzęgać, tłoczy sko, na w pust i wpustkę, wiertarka i t. p.
Jeszcze bardziej niebezpieczne, bo usypiające czuj
ność n aw et w rażliwych na cudzoziemczyznę osobników,
Słow o w stęp n e. X III
są w yrażenia, tłom aczone bezkrytycznie z obcych języ ków. Czyż np. siła ży wa, chociaż brzm i niby po nasze
mu, m aluje pojęcie, które ma przed staw iać? Prze- tłom aczona żywcem z przeżytych ju ż obecnie co do swego znaczenia w yrażeń „lebendige K r a f t“ czy też
„force v iv e “, siła żywa nie je s t a n i silą, a ni żt/wą, lecz energią, czyli pracą m asy będącej w rozpędzie. Czy więc mimo „utarcie się“ tego w yrażenia, nie w ypada go zastąpić innem , lepiej m alującem dane pojęcie i bardziej zgodnem z nowszym i poglądam i na energię i siłę, np.
wyrażeniem: energia lub praca rozpędu?
Licząc się z tein, że język potoczny byw a często nielogiczny, w ielu m niem a, iż język wogóle nie potrze
buje być logiczny. Otóż sądzim y, że logiczność nie za
szkodziłaby i językow i potocznem u — nielogiczność zaś szkodzi bardzo językow i technicznem u; u tru d n ia ona bo
wiem przysw ajanie sobie now ych pojęć drogą kojarze
nia, a w technice nieraz w krótkim czasie trzeb a się oswoić z olbrzym ią ilością now ych pojęć.
Zasada „Vox populi suprem a lex “ bynajm niej przez to nie upada, bo g dy lud uku je sam orzutnie jak ą nazwę na często sp oty kan y przedm iot, nadaje się ona prze
ważnie do użytku, pom im o zbytniej nieraz dosadności (np. m ałp iarka= K o pierm aschin e). A le g d y zachodzi po
trzeba tw orzenia licznych nazw drogą rozbiorczego ro zumowania, niema pow odu, k tóry b y zw aln iał w tym w ypadku od porządkow ego i logicznego m yślenia.
Dlatego, unikając tłom aczenia n a oślep, w ychodzi
liśmy zawsze z pojęcia, które należało oddać w yrazem polskim; staraliśm y się powinowactwo pojęć odtw orzyć w podobieństwie końcówek lub przybranek, a do tw o rzenia w yrazów now ych korzystaliśm y z istniejących już w znaczeniach pokrew nych, jeżeli nie w współczesnym , to w daw nym języku.
N atom iast usuw aliśm y niepotrzebne now otw ory, je żeli na te same pojęcia w języku istniały i b yły używ a
ne przez daw niejszych pisarzy w yrażenia lepiej je okre
ślające: jeżeli np. B ronisław M arczewski w „Przew odni
ku p raktycznym 'dla inżynierów “, w ydanym w r. 1859,
XIV Słowo w stępne.
„m otor“ określa jędrnem i męskiem w yrażeniem „sil
n ik “ (str. 153), nie m ieliśmy powodu przyznać praw a obyw atelstw a nowszemu w yrażeniu „silnica“, którem u nadaliśm y wyłącznie znaczenie m aszyny napędzanej silnikiem, a więc bardziej biernej. P rzyk ład y powyższe przytaczam y dla uw ydatn ienia rodzaju pracy i w ytycz
nych, jakiem i się kierow ał kom itet redakcyjny „Techni
k a “ w swej pracy nad słownictwem technicznem . Rozkład p rac kom itetu był następujący: treść niem iecką rozdano działam i osobom, które albo same zajm ow ały się tłum a
czeniem, albo na swoją rękę sta ra ły się o tłóm aczy i do
ręczały kom itetow i gotow y rękopis wraz ze spisem za
stosow anych w nim w yrażeń technicznych—b raki treści, tłóm aczenia i spisu uzupełniał przew ażnie głów ny re daktor, opracow ując nieraz na nowo ustępy, w ym aga
jące przeróbki.
Tłómaczom rozdano, opracow ane w kom itecie .w sk a zówki“ , ja k należy tłóm aczyć, ja k i w ygląd nadać ręk o
pisowi dla ułatw ienia pracy redakcyjnej. Do „w ska
zów ek“ dołączono praw idła pisowni, w ydane przez A k a
demię U m iejętności w K rakow ie, której w yroki uznano za obowiązujące dla naszego w ydaw nictw a.
Spis wyrazów niem ieckich tłóm aczonego tek stu pod
daw ano rozbiorowi na posiedzeniach kom itetu, o ile mo
żna było, w obecności red ak to ra danego działu lub tłó- macza.
AVybrane w yrazy zw ykle podlegały ostatecznem u postanow ieniu na zebraniach następnych; wprowadzano je do druku, a w ątpliw ości, jak ie się nasuw ały przy prze
glądaniu korekty, rozstrzygano w ponownych rozpra
wach na zebraniach kom itetu.
P rz y pracy posiłkowano się polskim i słownikam i, szczególnymi ja k Podczaszyński, narzędziow y Łódzki, kolejow y Lw ow ski, ogólnym i ja k W ileński i obecnie w ydaw any „Słownik języka polskiego“, a przedewszyst- kiem nieprzebraną skarbnicę w yrazow nictw a znajdow a
no w słow niku Lindego. W iele bardzo wyrazów, m ogą
cych się w ydać now otw oram i, czerpano w prost z L inde
go: korzystając z tego, że dany w yraz wyszedł z po
Słowo wstępne* X V
tocznego użycia, przyw racano go do języka w znaczeniu pokrew nem , a szczególnemu
Często bowiem, szukając w L in d em nazw podobnych, znajdow ano odsyłacze do w yrazów zapom nianych, k tó re z powodzeniem m ożna było zastosować. Chętnie też korzystano z łatwości, z ja k ą lud tw orzy w yrażenia w swych gw arach.
N ieraz spostrzegano popełnione pom yłki i, gdzie b y ło można, w prowadzono zm iany w korekcie; w p aru wypadkach odstąpiono w późniejszych rozdziałach od po
wziętego i ju ż urzeczyw istnionego w d ru k u postanow ie
nia, doszedłszy z biegiem czasu do przekonania, że było ono niewłaściwe; k o m itet z pewnością nie b y ł zaślepio
ny w swojej nieomylności. Z adanie podjęto tru d n e i nie
wdzięczne, bo b u n tu ją się przeciw Avprowadzeniu now o
tworów ci, któ ry ch przyzw yczajenie czyni zadow olony
mi z obecnego sta n u rzeczy, k tó ry ch nie rażą „ u ta rte “ wyrazy niemieckie, a rażą czysto polskiego brzm ienia nowotwory, lub w yrażenia, często przed kilkudziesięciu laty jeszcze w potocznem użyciu będące. N iestety, ilość ludzi, odczuw ających potrzebę g runtow nego oczyszcze
nia naszego języ k a z obcych naleciałości, jakkolw iek coraz większa, nie jest może dość w ielka i wobec tego kom itet przygotow any je s t nie tylko n a słuszne zarzuty, lecz naw et na ryczałtow e potępianie swej pracy.
M e tylko o w skazów ki i rady, ale i o k ry ty k ę prosi
my; uw ażam y bowiem pierwsze w ydanie za początek naszej pracy, której w ynikiem po p a ru lata ch pow inno być drugie, popraw ne wydanie: w niem należałoby u su n ąć wszystko, co się okaże niewłaściwe, a w prow adzić wszystko, co dobrego w j^dadzą. rozpraw y, ja k ie przez .niniejszą książkę w yw ołam y.
P rag n ąc te rozpraw y ożywić i powołać szerszy ogół do pracy nad wyrobieniem możliwie popraw nego pol
skiego słow nictw a technicznego, ogłaszam y niniejszem
KONKURS
na ulepszenie zastosowanego przez nas słow nictw a.
P odręcznik te ch n icz n y . T . I. II
W arunki konkursu podajem y poniżej oddzielnie.
F u n d u sz n a nagrody pochodzi z ofiar n a ten cel prze
znaczonych, lub z dochodów nadzw yczajnych w yda
w nictw a. P ragniem y przez ogłoszenie tego konkursu dowiedzieć się, czy nie m ożnaby zam iast w ybranych przez nas nowotworów znaleśó lepszych: a więc lepiej odpow iadających pojęciu, bardziej dogodnych w użyciu (nadających się do tw orzenia pochodnych i do odmia- ny), zgodniejszych z tradycyam i języ k a polskiego, k ró t
szych lub dźwięczniejszych.
P rz y ogłoszeniu k o nkursu nie chodziło nam o otrzy
m anie zdań ogólnikow ych, że w yraz przez nas propono
w any jest zły, zbyteczny, że należałoby pozostaw ić daw n y w yraz cudzoziemski lub w yrażenie nie zastosowane przez nas z powodu swej niewłaściwości, lecz chodzi nam równocześnie o powody, dla k tórych w yraz przez nas stosow any m a być niewłaściwy, a przedew szyst- kiem o otrzym anie lepszego.
W obec tego, że każde nasze w yrażenie zostało uchw a
lone po w yczerpujących rozpraw ach, pragnęlibyśm y aby m atery ałk o n k u rsu , b ył rów nież odpowiednio om ówiony, nie staw iam y jed n a k tego za w arunek, bo czasem poczu
cie języka pozwoli i bez m otyw ów utw orzyć w yraz lepszy, niż w szystkie osiągnięte mozolną pracą.
Z astrzegam y sobie jednak praw o w ypow iedzenia n a szego zdania o nadesłanych w yrazach przed gronem sądu konkursow ego; o ile jednak , naw et w brew naszym wywodom, nadesłany n a konkurs w yraz zostanie, zgo
dnie z w arunkam i konkursu, uznany za lepszy od n a szego, chętnie go zastosujem y w drugiem 'wydaniu i cieszyć się będziemy, jeśli podobnych zm ian w prow a
dzić w ypadnie ja k najw ięcej.
Sąd konkursow y pragnęliśm y uczynić możliwie nie
zależnym, aby tem łatw iej jego postanow ienia zyskały uznanie ogółu.
Pom inęliśm y więc w szystkich, którzy brali udział w pracach niniejszego w ydaw nictwa; sami usunęliśm y się od udziału w uchw ałach sądu, zastrzegając sobie jed y n ie możność obrony w yrazów przez nas dobranych.
^ y i Słow o w stępne.
Słowo w stępne. X V II
P racu jąc nad ustaleniem słow nictw a technicznego, zdaw aliśm y sobie spraw ę z tego, że zadaniu ta k tru d n e m u odrazu sprostać nie p o d o b n a : życie samo w ypleni z utw orzonego przez nas w yrazow nictw a to, co nie bę
dzie m iało dość żywotności, a n a stą p i to tem prędzej, im szersze koła zajm ą się owym przedm iotem .
Komitet redakcyjny
•podręcznika ,, Technikw.
W arszaw a, w sty c z n ia 1905 r.
WARUNKI KONKURSU
NA ULEPSZENIE SŁOW NICTW A TECHNICZNEGO
zasto so w a n eg o w I tom ie podręcznika:
„T E C H N IK “
O T K A C O W A N E G O P O D Ł U G N I E M I E C K I E G O
, TASCHENBUCH DER HÜTTE“.
§ 1. Celem niniejszego k o nkursu je s t zebranie obfi
tej ilości now otw orów , k tó re sąd konkursow y uzna za lepsze, niż w yrazy zastosowane w danem znaczeniu w I tom ie w ydaw nictw a „T echnik“ .
§ 2. Z a lepsze *) uw ażane być m ają w m yśl w a ru n ków niniejszego k on ku rsu w yrażenia, lepiej odpowia
dające pojęciu, k tóre m ają oddawać, bardziej w ygo
dne w użyciu (nadające się do tw orzenia pochodnych i do odm iany), zgodniejsze z zasadam i języ k a polskiego, krótsze i dźwńęczniejsze, niż w yrazy, zastosow ane w d a
nem znaczeniu w I tom ie „T echn ik a“ .
§ 3. Z a lepszy od zastosow anego w podręczniku now otw oru nie może być uznany w yraz pochodzenia cu
dzoziemskiego, lub polski, używ any w nowszem piśm ien
nictw ie technicznem , a nie zastosow any przez redakcyę podręcznika w danem znaczeniu. Nie zaleca się do n a grody w yraz w zględnie lepszy od zastosowanego w Tech
niku, o ile Sąd uzna, że daw niej używ any w yraz pol
ski, nie cudzoziemskiego pochodzenia, je s t jeszcze lepszy.
S 4. D la u n ik n ię c ia nieporozum ień co do dom nie
m anego znaczenia zastosow anych now otw orów , m iaro- dajnem dla określenia pojęcia je s t znaczenie w yrazu niemieckiego, umieszczonego w spisach alfabetycznych
*) L epsze, t. j. zalecające się do nagrody.
XXII W aru n k i konkursu.
5. Sekcya Techniczna 6. Koło Elektrotechniko'«' 7. „ A rchitektów
8. „ M ierników 9. Sekcya Górnicza
W arsz. Od
działu Tow a
rzystw a Pop.
przem ysłu i handlu.
10. Stow arzyszenie Techników w W arszawie.
10“- W ydział kotłow y p rzy Stów. Techników.
10.J- ,, słow nictw a „
11. Sekcya Ł ódzka T. pop. przem. i handlu.
12. R edakcya „ A rch itek ta“.
13. R edakcya G-azety cukrowniczej.
14. R edakcya Przeglądu technicznego.
15. R edakcya P rzeglądu górniczo-hutniczego.
§ l i . Zebraniem sądu konkursow ego zajm ie się ko
m itet redakcyjny „T ech nik a“ w przeciągu 2 tygodni od term in u n adsyłania prac; pożądane zaś byłoby ukoń
czenie prac sądu przed w ydaniem I I tom u podręcznika, aby w nim m ogły być ogłoszone w yniki niniejszego, oraz w arunki pow tórnego konkursu.
§ 15. P race konkursow e pow inny być nadsyłane w kopercie zapieczętow anej, zaopatrzonej w godło, pod adresem Stow arzyszenia Techników w W arszaw ie (W ło
dzim ierska 3), z napisem „K onkurs T ech n ika“ nie pó
źniej ja k 1 w rześn ia 1905 r. P race nadesłane po tym term inie nie m ogą współubiegać się o nagrody, a sąd konkursow y m a praw o nie ro zp atry w ać ich wcale.
ków czora
Str.
76 116 229 230 231 231 251 276 284 296 413 415 416 438 459 460 475 496 518 520 624 675 679 698 703 712 717 717 738 739 754 759 780 848 921
Przed u żytk ow an iem wypada popraw ić p on iższe
O M Y Ł K I .
U w a g a , „g “ oznacza w skróceniu w iersz liczony od góry (przyczem naglów - stronic n ie w liczano); „ d “ zaś oznacza w skróceniu w iersz liczony od dołu (przy-
w liczano i w iersze uw ag w odsyłaczach).
"Wiersz Z a m i a s t P o w i n n o U y u
9 g
N agłówek
2 d
1 i 2 g 2 d
N agłówek
7 d 2 g 13 d
1 i 2 g; 12 d
8 d
/ 3 , 10, 14,
\io. ic a
9 d 14 d 5 i 22 g
1 d
14 g 22 g 9 g4 d 17 g 10 d 9 14 16 3 6
8 _
19 g 10 d 19 d 5 d 12 g
aa — Pb c
ar VI zazębiania zazębiania, się^
rozwijając.,
¿Y//CH12V . za i° dodać:
dmuchawkach giętkie giętkie skrętne
za wyrazem „wagi“ dodać:
długość długość pędnych obsady • prowadziło koponi X II rys. 552
*)kotrolery brami pociągarki pociągarki sprawozdań
za wyr. „przystawce“ dodać:
w sk azy
przed wyrazem „Podnoś
nica“ dodać:
matem wskazana , miedzianą
ae — @b c
arc.
IV przyporu przyporu^
rozwijającą VIkg/m*
z wyłączeniem zewnętrz
nego cieplika parowania dmuchawach
giętne giętne krętne
1000 ™ łbów lub nakówków szerokość
szerokość napędnych odsady prowadziła konopi
x
D rys. 551
.*)
kontrolery bramami przyciągarki przyciągarki sprawdzań , albo w sk a źn ik i
małym
silnika (wskazano pożyt- kowa)
miedzianej
tech n iczn y . T. I. 111
P op raw k i dotyczące w yrazow n ictw a.
Zam iast w yrazu Lepiej w prowadzić Stronica i wiersz
równoboczna równoramienna 105 w. 3 d.; 290 w. 13 g.
kapiaste łęczaste 137 w. 14 g.
spad spadanie 145 w. 9,11 i 12 d.; 148 w .6 g .
nietrwała chwiejna 168 w. 16 d.; 238 w. 15 g.
cholewa natłoczka 219 w. 17 i 18 g.; w. 27 g.
pras tłoczarek 228 w. 17 d.
mutra naśrubek 229 w. 1, 2, 4, 7 d.; 230
w, 5 i 7 g.
szerokość szczęki rozwartość szczęki 229 w. 12 d.
profil zarys 230 w. 12 g . ; 231 w. 2 d.
kół podzialkowych obwodów podziało 231 w. 16 d.
wych
śruby bez końca ślimaka 231 w. 3 d.
wyciąganie rozciąganie 232 w. 1 d.
wałek sworzeń 233 w. 11 d.; 234 w. 8 g.
w świetle w prześwicie 240 w 16 d.; 259 w. 16 i 19 g.;
260 w. 11 d.
glinka glina 267 w. 8 d.; 268 w. 4 i 6 g.
silnica silnik 279 w. 14 g.; 293 w. 1 i 5 d.;
306 w. 13, 17, 23 g.
ściskania sprężania 294 w. 18 g.
oświetlającego świetlanego 299 w. 3 d.
zgęszcza się spręża się 311 w. 14 g.
maszyn wiatrowych dmuchaw 311 w . 10 d.
gazy spalenia spaliny 322 w: 11, 15 i 18 g.
parter przyziom 389 w. 1 g.
zwijana zwita 415 w. 5 i 8 d.; 416 w. 1
i 5 g.; 417 w. 1 i 6 g.
den dennic 420 w. 6 d.
zam. całego wiersza b. D en n ice p ła sk ie 420 w. 12 d.
zaokrąglenia w wy zaoblenia 420 w. 8 d.
winięciu
fundamentowe posadowe 436 w. 14 g .
sfrezować zgryzować 447 w. 1 g.
frezowanych gryzowanych 467 w. 16 d.
szybkość prędkość 484 w. 11 d.
dźwigarek mosto suwnic dźwigarko- 488 w. 5, 13 i 14 d.
wych wych _ ł
głębokości głębizn 523 w. 6 i 7 g .
P opraw ki dotyczące w yrazow nictwa. XXV
Zam iast wyrazu Lepiej w prowadzić Stronica i w iersz
punkt martwy punkt zwrotu 552 w. 11 g., w. 7 d.; 554 w. 11 g.; 558 w. 15 g.
nastawiany prowa nastawiana prowa 561 w. 7 g.
dnik dnica
obręcz opaskę 561 w. 20 g.
obwodu na śruby wieńca śrub 581 nagłówek 5-ta rubryka.
ściśnic sprężarek 608 w. 15 d.
wywietrz aki dyszaki 651 w. 8 g. i str. nast.
rozdział rozrząd 665 w. 6 d.; 752 w. 5 i 4 d.;
753 w . 23 g.
przosuwniki przcsuwacze 677 w. 25 d.
ssącej ssawczej 719 w. 21 d.
uzbrojenie osprzęt 720 w. 10 d.
suwak-rozprężak suwak-zmieniak 721 w. 24 d.
tłoczący tłoczczy 722 w. 14 g.
lustro gładź 726 w. 19 g.; 727 w. 15 g.
kułakami ksiukami 752 w 1 g.
wlotu dopływu 761 w. 18 g.
kompresory sprężarki 780 w. 1 g. i str. nast.
skoku podskoku 791 w. 12 d.
nakreśloną wskazaną 793 w. 2 g.
pośredek przelotnia 793 w. 6 d. i str. nast.
przelewnicę blasza przewal blaszany 815 w. 8 i 9 d.
ną