• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Architektoniczny Uczniów Prof. Szyszko-Bohusza w Szkole Politechnicznej Lwowskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rocznik Architektoniczny Uczniów Prof. Szyszko-Bohusza w Szkole Politechnicznej Lwowskiej"

Copied!
46
0
0

Pełen tekst

(1)

uczni

(2)

u > “r ::v - -’ . *-- v - ■ - - .. - •*.

y - < y , - y y y y y - y y . V y - w y y ■ ■ \ -,-yv...y- . y y .,:. - y - .••"*■-v-yy- v - ÿ - ■ y V ... ,vs ~ y y . v ÿ - ■ r . , ^ v . v - , '

- •<• ? ; • •-*$ •'••• -.‘v ••. • :?v -..¿t „ ■:-.'i- ,ł - 4 . V-.'1. ■ .,Tv -*•, ¿<> ‘y- - V '■ „■ v.. <v • t \ * •-' *».*. - » , ‘ ■ j> •

’■"£ ■-?-.'%< .•?**•’>. "•••-' -r ' i ' • ■

- - y r y ÿ j y -.>■■ : ■ W ' , - > y y y

- .. •:

b U

5 k '- •?-

ïïïïi

mi-*-. ... - v,,. .. .... .„

JZ-’ 7 ■'"-Y,"<,?!■ .--~ír “ í'„;' < r, ç/yT- U! '■“’’■'Vi*.. . í ¿O ~ -?•'>' , « =K-T..-': r7k , "7^ V. — ' - 1 ¿Y* ? - . S ' '• , ’ Sj tjii* w. !,v* 'i* ' _y

' . , y , ' . ' • > „ . . . .• . . ♦ > . s , ' . . f . .v

' ' C > ' • " v ”, ^ V - * -

- ' ^ ’ ’ Y t ^ . o ~ _ J

- , . < r . J , ( v , , V •. ••••

, .-■■■•- j - • ». •• .• V - ; s - ' x - r • '■■-•■' ■* <•■ . > £ f~ '

» V " - . - , ' ï - S Æ - - ' -v

r '* * * - > ' *. - - ' • j “ - 4 * - - ;

'■--s ^ v ‘ ■

r i * ■ y * r . \ ...-■•*••,... '/"-.V: >or^ - V \ ■ •• • ' - :’í ^ ^ 7t\.

- A s* ;- -

■H- .<♦:*••.. A ■

> - y y y ^ -

Æ f ; --y— V--’— .-ÿA-?.. ' '

- y - y y - - .. . . : J ' W i .'î'A ' a - - -h ís á £ ^ ¡ s % ^ fe » S fS ¡

<: . . . . . 1 • - ¡ y i-,.,

r»\ : r ^

C'-r-rv :.:-v‘o>:5 y 'î v ’C n

• •?•-• - -.'.y • -- '-ï r ... ...

- . v K • > . > ; • - i ' -■ , 1 -

y .. '. ' -~r;A •- " ;■ •'• v - . - . '. ; . y - \ . - ■ .y- '••,'•■ ‘ •' ' ' !"'•• ■ v . - y y : ' ■•■'' - . . ’ • v ::&»-■ '- 'ÿ-y':';: ^ y •' '. '••• -, •.•¿.'y.- ■r“--h<

. - - - y - ■ . -

Air i'\* '' - . 1 V-S ^ '■ ‘‘ .tfV* ff , , *- .-•> .,,••- - - f.; •- ^ ' '• ; ••. • , .. , y

•■ <- -, r v y - y y ; . yy ^ • •' ' ' " ■,-:..;.. ■. í y v y . y ,/:■ -, y y - ^ y y - y , r \ r > ^ ^ ^ • ■-y - y , y - ; y , y , - y:- î ' y y - y - , , , . - • - , s „ .;

. - - -y-.--.-vyyv.yy-' - - y c - - y , ■. y . . y y y : y - y - - - y - - v y - y y . . '

'îf.--'- y " - : * :-• .. ' . . . ' y .

'--•*; y- . ,. - .

" _ '* 1

\ y - - v . ■’ vr ' ^ - v ' .

. r f y:,” ’”'- y - y ? - V * - " " ' , ? '"'•t':-^ \ -.v» '.* -v* -X'rs.'-» •- '-~ - ; • " ' .' - ',. - V ,f. •{: •'»%..• «■ \ .

,.. ... y. . -V>. t; ., ... , ) . r ..N e „ a . i ,.(. -u .-/-.--y. > y. . - 1 ..••-* ' -■ • -

’v-v '• 'r.V--- .'■;*• -it " y v ■'.*-.•%>•>*,-. ‘ ' v ' v -V-'ï ■ v' ' • K'-. - -

,. •• . - - v , . . . . , ; - . . . ' - - ,-:• - - -y : - .

‘ - ■ ' t » . . ’ • . . . , V ■ ' . - v —

: ’ y v y r ï ; ' -■- ' - y . ? > v y y - - y ' ■■-■ y - ' - . y - .' y - .

' ' '- ■ ' - 'y y y ’ : - y ^ y ^ ^ 'y' ^ r = y ^ : ^ y v ' ^

•>. *vjv^ V'-V J5,'1TÄ"V » '

^fc:àÿyy,vyyyv

*; ; • ‘ \ ( / y ' . r ~ . . . _• ; . . . . > ç . . ...

J ' v ' • " *-’ '•* • V»' 1 ;-■? y - ■-

' . - - " ■ y ^ <

V C y, - A * V- •• y V- y %..-:.' -X ■- X . . -. > * , ■. y 'V , Í. ... , 4 At . ' * , y ' . - . - - •-«*. , s

' ' ' ' • ^ . , v r i - v v ^ V i4 ÿ , , •>. - y- vv-* * '

, .. y : - . - , - - . . . y ; - - : o v v ^ - y - : : ^ . ; . ù > , : . - . - y y ^ ' y -. - -V. . . - y . ! ..

ÿ i - y ÿ . y y y . , y ~ - - - , y y '- - .y y - y :- - , . . y y y y v y . y 'y y y y y y -y : v -:...v --y :y y -v -,-y y -v y y ,.y - • " y - - y ; y . ¿ - - . - . y -,y * .-..-.v -,-y y v , y i;-

; . ’y.' .V ■' y'-V^A -•■; .r; -y.- ; ' y .-• .ÿi. ^ y ' *,. ;' .; ‘ T-- ' .- - > V ;y •> ' ! - •'*' ■%'.><. L-, 'v yV ,. vy

■'?•■'■ y. ,y-y y y - y - -.; -v.y y. •''■■■■ y - y - - ,-, , y - -■ ..- -: - f: y - y y . y -y - -y y. . . •>■ '-y,

y y í - i í f e . . . y ■v.yy-' :---vï.-y :yy '■ ;&•?*

. A y V i i ’- S - ' - i S . - y - y - w : y - = . v : ' , - y .- y - . , . .* y / . . - y . - y r . ..:. ■ ‘ y y w -y - - • ' . s . : - , ■ ■ . . . y , : . y - . ; ; j > - V ï :

- - v , - -- ' - y •. - ■■ ■ - y y - y ,y y y i’.,...-.-v -y - y -. .-. . '. y - y ; , ,; , - , ,.

-- , y v-y w - - - - v - v v . - . - v - -■-■ ■ ■■■.- ; y y - - - - - — - . y y - ---y--- . y y - y - y

•y .•,.. ’A . - .-r •£.:■:■■■■•- y V - . y r ł -. v ; > ' v : ' - y ' ^ , . ; - .•■. . .. y . v : -..'■ ' - » v. ; O - y ' - ; , . <

y ’• y.Ä' ¿ r ? >! : f X .: V- " ' •* * ‘ * V.- . '.x.% -,

w.. "y- - '- .y- •-■'/.• r ■ -*•■. “'&.->££ r fc.p w V /--. V.-.'**. i,X ,îü. - '.V ■ - . ‘ —■; v : - .y.=% : * i.v*. " '.- v- •• - JrC ' V- ¿V'-.. • 'îi^ ; - *;•' - . . ■ ' > ' -v - ,,,.v .-¿l.»?,.*/. y V > , ÿ : '

/.'-.'-‘i-żt VA.i#v'v - .-. ,/y. /y--’--y\t*r-y-, * # - w . . -.-«v..1!.y..-^- ,

- y;v--lyy-r: -yyayi y

\ ' } < V ^ ‘; • . V - t / ' ' {

, . “ • - ' -r,y. -v . > . - --.i v- ; ^ y ; , y V y . V ' ^ - •v .— -, -* * - • y V y - - v - ^ - v >y.y--y;y ^,-y ; . ł . - v. . • .. - •- y- ... .... -y ^ *,v y.... * . .i; .. -. .—^ >-4 , -

; . C . :; - y y : . - ; ' . y ' y

'-yy-vy. y -y v y " ¡:z'V-’V^.yv'y.y--,:V-'-’'yyy'yy:y .yyy.y-y:-yy''y'---y'yi*y-v;.-;

:vy:y:;-yy,yí,yy-;yv'Vv-y-yyvyyy-'V-yyyy:y--y;yyy,vvv:-.y.-.yy;-.,-y y . - , , v yy ..y y = v

- - y - - v . - Í - - . y - , V ÿ';:y ' y y y ?y y vy y i - ; - y - :. y -,;y y :y y y -y .; y .v y y y .v y .;_ y . y - v - y y ;

■: - y y ; -v - , , . . ,-y y y -y - . y v y , : . . : .- . .

W*?¿‘

' y , S «. - y,y--y.y . _ , , - « •* ^ ^ _■ * * - - - i -y y .. y„y y< - ■

* ^ . ’A ' v ' '• 'V ■r.'-*- ^ Â>: -f * # *v

; • « • > . ' ; ' • A ‘- . ' * '. ‘.r-' - - ' 'j -

V y" • •'’> - -:'V; -y •^ ' ' w- V jS 'T . •'-'’i-jÿ ± ~ -, " *“ . •’-y .: ■ V c — y^:.; .:• '..

^ ; ; :,n.: • y .irry-.f^ - -»••y-veyj. ••• -x ~r .■■■%,■v • ■ - :

' y y y -.- 'iv 'y ' - . . y

y ^ i y y v . . -

(3)

"" M C H I T E K T 0 N 1 C Z N Y

T r a c ę u c z n i prof S z y fz k o - T o h u fz ą w f z k o ie p o li te c h n ic z n e j lw ow ikiej.

.I T t C h S ?

1 9 1 2 — 1 9 1 3 .

(4)

ZA K ŁAD Y EY B & Z E Z IŃ /K IE G O I T O W / DRYKL W

(5)

B rak tradycyi, b ra k ciągłości w y siłk ó w n astępujących po sobie p o k o ­ leń naszych arch itek tó w — o to n ajpow ażniejsze szk o p u ły , stojące na p rzeszk o d zie do ży w eg o ro zw o ju naszej arch itek tu ry . O byż ten p ierw szy rocznik, ro sn ą c z rok u na ro k , z czasem stać się m ó gł w ydaw nictw em potężnem , notującem w szy stkie nasze w ysiłki na polu arch itek tu ry i tw orzącem — pow oli — jej tradycyę.

W tej intencyi w ydajem y dziś plon jedn eg o p ó łro c z a p rac y słuch aczy V -go ro k u Politechniki lw ow skiej.

(6)

■■ . íT ' -Z; ‘ ¿V"'- ■ .-r-r‘ly' ‘ .■. -

S & g sæ

SąsSSSsrisS Së$i&gâ*!Sàôeery*, Cs^í^n^-íG;

Í B S Í E ^ ^ ^ S I ^ ^ ^ S ^ I ^ S E l Í I É I l i i P 8 Í ;S I 5 I P í S ^ B ^ s S ^ ^ ^ B i S I' -' r • » ■ Y- *•• -" " ■x-j • ‘ * . ' ’"-Y , vyv - - - ' - .* -:-v ..- Z '^ ú y

% 3--”1 —1 - “V-C-r-íT-5-- -:-- ^ ^ . £>

-y ; 'y Y . y . : , , y v ; - y - y - ^ y : - y . ^ - , :,;

> -y z z y y y y ;c 7 § y ^ y p 0 p y 0 y M i ~ -, -y-, ---- y ÿ * f y ~ y M .;z

•■„V- '- S^ísé'V v

. - • .y- -, ’ :' y - >

¡ l p | ¡ | | | ^ ^ - ,;y - - . .y y y y y

y y - v . y . : y y . y . y , - s s y s ä ; K P i :y y , * ^ v ; c V s y y i ^ i S

y . - • • • •••■••t \ ,-:- ~ y - .v r J ; y ~ . ;. y y - -y , y y y y y -

yyyyvyy :, y ; y --- y y Y r y y.;..- ■ :yy:y y,.yy y y-;v:yy y:,. yyry iyy"'y'; y -Ay-vf -y r " ':-y .y:

■y- y ’ ' / - y - - - “. -.. y-yAÿyZyy

; ‘y - - y V v. , -: ; ~y y- ; : - . .

# 881889118 ®®

Kyyyy-vyyrsyr

... .

Ä § ® i # £ -¿8

- J - — * -

ig iiitiiiiis

g g % ^ ¡ P 8® 9®;

&ÍKÍ5 gSS&ë

(7)

STOSUNEK SZTUKI NOW OCZESNEJ DO KONSERWACYI ZABYTKÓW

W y k ł a d p r o f . S Z Y S Z K O - B O H U S Z A z d n i a 2 9 - g o s t y c z n i a 1913.

S ztu ka, a przed ew szy stk iem a rc h ite k tu ra X IX w ieku, różni się tem najbardziej od sztu ki e p o k po p rzedn ich , że sp o g ląd a na zabytki p rz e ­ szłości z c a ł y m z r o z u m i e n i e m ich arty sty czn ej w arto ści. Jeśli daw niej, za w yjątkiem m o że epo k i ren esan su w sto su n k u do sztuki rzym sk iej, u w ażan o j e d y n i e s p ó ł c z e s n ą m odę za praw dziw ie ide­

alną, a w sz y stk ie p op rzed n ie za mniej g o d n e uw agi, a naw et b a rb a ­ rzyńskie, to w w ieku X IX w szy stk ie style zd o b yły uznanie, ocenę, p o c h w a łę lub nagan ę. Z azn ajo m ien ie się ze w szystkiem i tajnikam i stylow ym i ubiegłych czasó w s p o w o d o w a ło w rezultacie choro bliw e dążenie do z a sto so w a n ia w życiu tej n o w o nabytej wiedzy. Nie tylko p o w sta ją now e budow le w stary m guście sta w ia n e : m ask a rad ę tą rozciąg nięto rów nież i na najbardziej cenne n asze zabytki p rze sz ło śc i, z aczęto je odczy szczać, sz tu k o w ać i uzupełniać, byle tylko w rócić im w ygląd taki, jaki z a ra z po w yk o ń czen iu rze k o m o m ieć m usiały. Ja k że dum ni byliśm y z tych o d tw o rze ń 1 J a k ż e się cieszyły całe N iem cy, gdy po długiej i żm udnej p rac y w y k o ń c z o n o n areszcie k a te d rę w K o­

lon ii, k tó ra d o sz ła naszych czasó w w stanie niezupełnym . Ileż to n ajp rzeró żniejszych ko ścio łó w w y szło z rą k re sta u ra to ró w w s z a ­ cie błyszczącej od now o ści. P rz ec ież zadaniem ów czesnych k o se rw a to - ró w było nie tylko w zm ocnić chylącą się do ruiny budow ę, lecz rów nież w sz y stk o nie w y k o ń c z o n e — w y kończyć, w szy stk o d o p ro ­ w adzić do jed n ości stylow ej, chociażby ze sz k o d ą dla innych e p o k . T ak i budynek po tych w szy stk ich p rze ró b k a ch zm ieniał się nie do poznania, a publiczność w ierzy ła, że m a p rzed so b ę p ierw o tny rdzeń i cieszyła się tym w spaniałym rezultatem .

T a k się rzecz m iała do niedaw na. Dziś jed n ak zw ycięża zdanie, że nie należy dążyć p rz y restau racy i do jedności stylow ej ze sz k o d ą dla z a ­ b y tk ó w z innych e p o k , p rzy p a d k o w o w danej budow ie w jedn ą c a ­ ło ść zw iązanych. Ale panuje jeszcze w dalszym ciągu m anja w y k a ń ­ czania, i to w dodatku w stylu, o d pow iadającym stylow i zabytku, tak, ja k rze k o m o z ro b ił by to a rty s ta śred n iow ieczn y. K ró tk o m ów iąc p a­

nuje dalej m anja im itow ania i fan tazy o w an ia na tle stylów h isto ry czny ch i h istorycznej rek o n stru k cy i i p ano w ać będzie z ap ew n e tem m ocniej

5

(8)

im lepiej potrafim y zim itow ać w łaściw ości k ażdego stylu, i — dodajm y od siebie — z tern w ięk szą sz k o d ą dla nas i dla zabytku. K om u w ła ś­

ciwie p rzy słu ży się taki a rc h ite k t? Z ap ew n e, że w łaściciel zab y tkow eg o gm achu w olałby m ieć rzecz now ą, a przynajm niej całą, zam iast fra ­ g m entarycznej i zniszczonej. P o d ob n ie w o lał każden m ecen as sztuki w XVI wieku mieć uzupełnioną p rze z zd olnego rzeźb iarza figurę an ­ tyczną, zam iast zn alezionego to rsa , bo m ó g ł z takiej uzupełnionej figury zrob ić jakiś użytek. M niejsza o to, że taki m ecenas sztuce w cale się nie p rzysłu żył, psując rzeźbę, k tó ra p rzy p a d k o w o do rąk jeg o trafiła i fałszując ją tak, że dla nas w znacznej m ierze m usiała stracić sw ą daw ną w artość.

Z apew n e nie m ożn a w tym w ypadku p o ró w n y w ać a rc h ite k tu ry do rzeźby. D zieło rąk rzeźb iarza należy do czystej sztu k i, gdy w szelk a budow a musi p rzed ew szy stk iem odpo w iadać sw em u p raktyczn em u celowi i jeśli m a i nadal jem u odpow iadać, jeśli nie m a z o sta ć m uzealnym zabytkiem , musi z ko nieczności w wielu w yp adkach podlegać kolejnym p rze ró b k o m , ro zsz e rz e n io m i uzupełnieniom . Ja k ż e w ob ec teg o m am y w tych w ypadkach p o stę p o w a ć ? Czy m am y dalej dążyć podług daw nej recep ty do c o ra z d o sk on alszej imitacyi, czy też znaleść inne w yjście ? O dpow iedź nasunie się sa m a p rzez się, jeśli zbadam y całą h isto ry ę um iejętności k o n se rw o w a n ia zab y tkó w .

P o czątk i tej h istoryi sięgają do ść odległych czasów . W iadom em p rz e ­ cież jest, że już w X V w ieku w P aństw ie K ościelnem w ydano pew ne praw idła co do k o n se rw o w a n ia zab y tk ó w sztuki rzym skiej, i że pierw szym takim urzędow ym k o n se rw a to re m b ył — Rafael. W innych p aństw ach eu ropejsk ich p o d o b n e p raw id ła w ydano znacznie p ó ź n ie j:

w Szw ecyi za G ustaw a-A dolfa, w N orw egii, Danii, Portugalii, A ustryi, Badenie i B ayreucie w XVIII. w ieku. Nie należy jed n ak teg o w szy st­

kiego uw ażać za jak ieś sk ry sta liz o w a n e pojęcie o opiece nad z ab y t­

kam i. T o o statn ie p o w sta ło d o p iero w X IX . w ieku, na podatnym gruncie epok i ro m a n ty c z n e j; w p ierw szym o k resie w y w o ła ło dążenie do o d tw arzan ia daw nego w yglądu, w drugim — ró w n o rzę d n ą ocenę w szystkich stylów , w trzecim n areszcie pod w pływ em pism R uskina

— zu p ełn ą negacyę w szelkiej restau racy i, dzięki niem al niew olniczej m iłości do w szy stk iego , co sta re , co sw o ją p aty n ą p rzy p o m in a nam , ile burz i ile w iekó w p rz e sz ło nad tym zaby tkiem . Z w ycięża zdanie że nie należy resta u ro w ać , tylko k o n se rw o w a ć , po d trzy m y w ać, zad a­

6

(9)

nie bez kw estyi zd ro w e i ro zu m n e, jak już jednak w yżej zaznaczyliśm y resta u ro w an ie z ab y tk ó w w sp o só b czysto k o n se rw a to rsk i, redukujące się do w ym iany części absolutnie zniszczonych, do zabezpieczenia od dalszeg o rujnow ania się i t. d. należy do rzad ko ści. W ogrom nej w iększo ści w y p ad k ó w należy mieć na uw adze w ym ogi życia sp ó łc z e s- n eg o . J a k już zaznaczyliśm y, k o ściół, ratu sz czy dom m iejski nie jest p rzecież zabytkiem m uzealnym , k tó ry by m ó g ł na ko n serw acy i i och ro n ie od w szelkich zm ian p o p rze stać . S ą to o rg anizm y żyjące, o ile jeszcze sw ym celom słu żą. W zro st ludności w ym ag a pow iększenia k o ściołów , zjaw iają się no w e p aram en ta kościelne w średniow iecznych k a te d r a c h ; p odobnie ulegają ro zszerzen iu nasze budynki publiczne, a jeśli nie z o sta ją ro z sz e rz o n e , ulegają upiększaniu, p o lichrom ow aniu i m eblow aniu. A dzi­

siejszy czło w iek kulturalny czyż nie będzie dążył do przebudow ania i sto so w n eg o ad ap to w an ia otrzy m an ej w spadku średniow iecznej kam ie­

nicy odpow iednio do w ym agań n o w o czesn eg o kom fortu i hyg jeny ? K ró tk o m ów iąc, w olbrzym iej w iększości w y p adk ów dochodzim y do p ro b le m u : jak należy ro zsz e rz a ć , p rzeb ud o w yw ać i ad ap to w ać bud ow ę z ab y tk o w ej w arto ści. P rz y ro b o tach zw y k ło się jeszcze trzy m ać stylu o d n o śn e g o budynku. G oty cki n a p rz y k ład k o śció ł ro z sz e rz a się w stylu gotyckim , do ro m a ń sk e g o dostaw ia się w ieżę ro m ań sk ą, do b a ro k o ­ w eg o dostaw iam y k ru ch tę b a ro k o w ą , W ro k o k o w y m kościele staw ia­

m y ro k o k o w e o łta rz e , w goty ck ie o k n a sta ra m y się w k o m p o n o w a ć goty ckie w itraże. Z a w sz e i w szędzie stajem y na poziom ie jedności stylow ej, uznanej p rzecie za m rz o n k ę , tyle tylko, że obecnie m am y p rete n sy ę do nadzw yczajnych subtelności w w ykonaniu i im itow aniu fo rm stylow ych, ja k gdyby to w łaśn ie ro z g rz e sz a ło nas w p o p e łn ia ­ nych błędach. .Łatw ość w y szu kan ia odpow iedniego w zo ru , m o żn o ść p o ró w n a n ia całeg o sz ereg u p odobnych zab y tk ó w w zdjęciach fo to ­ graficznych, z a o strz y ły n asz w z ro k i odczucie różnic stylow ych rz e ­ czyw iście d o p ro w ad ziły do perfekcyi. D oszliśm y do teg o , że w p ro je ­ ktach sw oich więcej uw agi zw racam y na sty lo w o ść, niż na w a rto ść p rak ty c zn ą kom po zy cy i, zapo m in ając, że najbardziej sty lo w a im itacya nie m o że m ieć tyle w łasnej w arto ści arty sty cznej, co o ry g in ał, k tó ry p o w s ta ł w epoce nie upraw iającej imitacyi, a w ięc m ającej znacznie w o lniejszą fantazyę. Czy tak ie zaślepienia w stylach e p o k d aw n o mi­

nionych nie uw łacza indyw idualności naszej e p o k i? Czy m ożem y od a rty stó w sp ó łczesn y ch w ym agać, by z pietyzm em , m iłością i zn ajo m o ścią rzeczy stw orzyli rzecz arty styczn ą, jedynie kom pilując daw ne m o ty w a ?

(10)

T ajem nica sentym entu i piękna, k tó re n as u d erzają w zab y tk ach da­

w niejszych ep o k stylow ych i zm u szają do ich im itow ania k ry je się nie w jednolitości stylow ej. Bynajm niej — raczej ch yba w jed n o lito ­ ści pięknej i artystyczn ej ko m p o zy cy i niezależnie od teg o , w jakim stylu k o m p o zy cy a ta z o sta ła p rze p ro w a d z o n ą. T e ra z ró w nież z ro z u ­ m iem y, że tajem nica k o jarzen ia się w zg o d n ą ca ło ść fo rm sty lo w o różnych, a n aw et sprzeczn y ch , zależy nie od stylu, tylko od artyzm u w ykonania. A więc i now y d o d atek m oże zupełn ie d o b rze łąc z y ć się ze s ta rą budow ą, o ile tylko w ym ogom piękna o d p ow iada, nie k o ­ niecznie w ym ogom stylu. P iętno sw e każdem u zaby tko w i nadaje nie jedność czy czysto ść stylow a, lecz ty lko jednolicie w y so k a w a rto ść a rty ­ styczna w szystkich poszczeg ó ln y ch części i sto su n e k tychże do całości.

S próbujm y na p rzy kład ach jeszcze lepiej zgłębić rezu ltaty , do jakich w tym rozum ow aniu doszliśm y.

W jednym z ro m ańskich k o śc io łó w niem ieckich przed p rze sz ło 50 laty w y rzu co n o całe um eblow anie w ew n ętrzn e, p o niew aż p och o d ziło z epoki b aro k o w ej i ro k o k o w e j, to z a ś nie o d p o w ia d a ło ów czesnym pojęciom o jedności stylow ej. T o , co w ó w czas zam ieszczo n o n a m iej­

sce w yrzuconych p rzedm io tó w , dziś n as razi i naszym pojęciom 0 pięknie zupełnie nie odpo w iad a. Z uśm iechem p o litow an ia p a trz y ­ my na te qu asi-ro m ań sk ie form y . Dziś k ażden z nas potrafi lepiej w yw iązać się z takiego zadania, czy w yn ika jed n ak stąd, że m am y z a p ro jek to w ać o łta rz e , kazalnice i k o n fesy o n ały no w e i w praw dziw szym stylu ro m a ń sk im ? Kto nam zag w aran tu je, że najbliższe po k o len ie nie będzie z p o dobnym uśm iechem p o b łażan ia i politow ania p a trz a ło na te nasze im itacye ? Czy w og ó le najlep sza im itacya, arch aizu jąca p o ­ szczególne fo rm y , nie zm iażdży doszczętnie tw oru o ry g in aln eg o w ca­

łej jeg o p ro sto cie, naiw ności i p o w a d z e ? Z e źle z ro zu m ian eg o pie­

tyzm u do staro św ieck o ści p o w staje w ten sp o s ó b zu p ełn y b ra k pie­

tyzm u. B yłoby m oże już znacznie lepiej, gdyby w tym w yżej w y ­ m ienionym w ypadku w y p o sa ż o n o w n ę trz e w sp rz ę ty q u a s i-g o ty c k ie , quasi-ren esan so w e lub q u a si-b a ro k o w e — przynajm niej w tedy o ry g i­

nalne fo rm y ro m ań skie nie m iałyby żadnych ryw ali p se u d o ro m a ń sk ic h . Najlepiej by jednak było, żeby te sp rz ę ty p o w sta ły nie w jakim ś stylu historycznym , lecz jedynie p rz y uw zględnieniu jed n e g o w ażn eg o w a ­ runku — by w szy stk ie now e przed m io ty były arty sty czn ie p o m yślan e 1 w form ie i w k o lo rz e z a sto so w a ły się do o to czen ia. N iech p o w sta n ą

(11)

przedm io ty , nie k łó cące się z oto czen iem , a jednak nie w p ro w a d z a ­ jące n ik o g o w błąd co do czasu ich pow stania. D bajm y p rzed ew szyst- kiem o inwidualne rozw iązan ie zadania, by w rezultacie o b o k daw nej rzeczy artysty cznej sta n ę ła n ow a, g o d n a teg o sąsiedztw a, rów nież arty sty cznie p o m yślana i w y k o n an a. T y lk o w tedy będzie o n a godnie rep re z en to w a ła n a szą ep o k ę, a zara z em odpow iednio w iązała się w je­

d ną a rty sty c z n ą c a ło ść z zabytk am i e p o k daw niejszych,

P rzejd źm y do innego przykładu. Słynny n asz ro m ań sk i k o śc ió ł w T um ie p od Ł ę c zy c ą m a b o g aty rom ań sk i p ortal boczny. P ó ź n o ren e sa n so w a k ruchta, do teg o w ejścia dobud o w an a, chyli się do upadku, w zam ian up adającej m a być zb u d o w an a now a. N iem a najm niejszej w ątpliw ości ze w szy stk ie usiłow an ia b ędą sk ie ro w a n e ku tem u by n o w a k ru ch ta by ła m ożliw ie ro m a ń sk ą . P raw dziw ie o dczuw ający piękno człow iek zro zum ie, jak b a rd z o zaszk o d zi p o d o b n e sąsiedztw o imitacyi o ry g in a­

łow i, pełnem u n iep o ró w n a n e g o czaru. T ak i człow iek będzie uw ażał za najlepsze ro zw iązan ie zad an ia stw o rz e n ie p rzy bu dó w ki w e fo rm ach bodaj n ajno w szy ch, staw iając jedynie z a w a ru n e k p ro jek to d aw cy , by w ogólnym z a ry sie i sylw ecie nie w p ro w ad ził rozdźw ięku z całością, by o rd y n arn em i i niepo trzeb n em i szczeg ółam i nie sk aził piękności bogatej o rn am en ty k i p o rtalu . N iechże i taki d ro b n y szczeg ó ł, jak ta kru ch ta, św iadczy p rzed p o to m stw em , że m ieliśm y w ła sn ą a rc h ite k tu rę ! Je sz c z e jeden p rzy k ła d . P rz y p u ść m y , że m ały w iejski kośció łek , p o ­ siadający d e k o ra c y ę ro k o k o w ą , m a la rsk ą i rz e ź b ia rsk ą z czasó w Fon- tany, m a być ro z sz e rz o n y . D aw na część będzie tw o rz y ła p rezb itery um n o w eg o k o śc io ła . J a k po stąp ić z d e k o ra c y ą w n ę trz a tej dobud ow y , p rze p ro w a d z o n ej z re sz tą w b a rd z o sk ro m n y c h fo rm ach . Czy m am y d o sto so w a ć się całkow icie do dek o racy i sta rsze j części ? Jeśli tak — nic łatw ie jsz e g o nad w y k on an ia tego p o stanow ien ia. Z b ie ra m y m oty- w a z d aw neg o ko ścio ła, jeśli te nie w y sta rc z a ją — sięgam y do k o ­ ściołó w św . A nny lub św . A ndrzeja w K rakow ie i p ro je k t m am y g o ­ tow y. Co do w y k o n an ia za p ew n e też tru d n o ści nie będzie, sztu ka sz tu k a to rsk a sto i dziś d o ść w y so k o . O b ra z y do plafonów i m edaljo- n ów sk o m p o n u jem y z różnych m ied zio ry tów i fre sk ó w XVIII. w ieku, z któ ry ch sko m p letujem y n o w e scen y z figuram i ruchliw ych św iętych w śró d rozw ianych fałdów sukien. P o trafim y n aw et z ach o w ać c h a ra ­ k tery sty c z n y k o lo ry t. Co z a rad o ść i dum a, gdy n a re sz c ie u k o ńczym y w sz y stk o 1 Co za tryum f, jeśli n aw et z n a w c a historyi sztuki nie p o ­

(12)

trafi odró żn ić części autentycznie ro k o k o w e j od now ej d o b u d o w y ! T o w łaśnie w yk on aw cy teg o dzieła b ędą uw ażali z a n ajw ię k sz ą sw ą z asłu g ę — m y oddam y im spraw ied liw o ść, lecz nie będziem y mogli opędzić się refleksyom , ja k też dużo m ogli by zdziałać ci arty ści, gdyby cały o g ro m sw ej pracy zechcieli w ło ży ć w stw o rzen ie rzeczy s a m o ­ dzielnej, gdyby zechcieli w ypow iedzieć się w e w łasnym naszym ję z y k u ! Ja k ż e inaczej po czy n an o so b ie w daw nych w iekach. J a k dużo m am y k o ścio łó w , k tó re w części w schodniej p o ch o d zą z gotyckich czasó w , gdy naw y d o b u dow ano później w stylu b a ro k o w y m . M am y k o ścio ły ro m a ń sk ie z d e k o ra c y ą ro k o k o w ą (św . A ndrzej w K rak o w ie), k o ­ ścio ły goty ckie ze sp rzętam i i d e k o ra c y ą b a ro k o w ą (k o leg . w Skal- m ierzu). N ik ogo dziś nie ra ż ą pod o bn e różnice sty lo w e ; przeciw nie p o d o bn e p rzy k ład y s ą dla nas śliczne, ujm ujące, m y się cieszym y, że w iek XVIII. podobnie jak XV II., XVI. czy XV. — p o tra fił z w ła ­ ściw ą ty lk o sob ie ory g in aln o ścią i z odręb n y m gustem stw o rz y ć rzecz arty sty czn ą i w sw oim rod zaju piękną.

W szystkie te sty lo w e d y so n a n se ne ra ż ą n as w daw nych zab ytkach ty lko dla tego , że m am y do czynienia z d y sonansam i z ubiegłych w ieków , p rze z czas uśw ięconem i. U znać jed n ak sztu k ę s p ó łc z e sn ą za g od n ą, by sta n ę ła w jednym sz ereg u o b o k sztuki daw nej — nie m am y odw agi. Z jednej stro n y p rz y dzisiejszej restauracyi sta ra m y się p rzedew szystkiem zapew n ić całości jak n ajw ięk szą trw a ło ść nieza­

leżnie od teg o , z jakich e p o k p o c h o d z ą części sk ła d o w e tej całości.

Z drugiej za ś stro n y p rzy do b u d ow ach i uzupełnieniach nie w stęp u ­ jem y w ślady p rzo d k ó w i w olim y im itow ać jakikolw iek ze stylów historyczny ch. T o , co było ra c y ą w daw nych dobudow ach, re sta u ra - cyach i p rzebu do w ach , czyż nie p ow inno być rac y ą i dla n a s ? Czyż nasz re s ta u ra to r nie pow inien być p rzed ew szy stkiem a rty s tą ? Czyż nie pow inien dbać oto, by w resta u ro w an y m gm achu zło ży ć na w sze czasy ja k ą ś pam iątk ę naszej ku ltu ry i s z tu k i? O bow iązk iem s p o łe ­ czeństw a jest dać m o żn o ść arty sto m tw o rzy ć, nie tylko im itow ać w imię źle zro zu m ian eg o pietyzm u.

Sięgnijm y do o statn ieg o p rzy k ład u . Istnieje sta ro ż y tn e m iasto — p o ­ w iedzm y L w ów n a p rzy k ład — p osiad ające s z e re g sta ry c h kam ienic z X V — XVIII. w ieku. W rynku teg o m iasta, k tó ry g ro m ad zi w łaśnie najw iększą ilość tych kam ienic, zb u rz o n o jed n ą z nich, szczęściem najm niej ciekaw ą, bo ty p ow y falsyfikat z p rze d 3 0 laty. J a k ą kam ie­

10

(13)

nicę m am y tu w y b u d o w ać? M a to być dom to w a ro w y , zbudow any z zasto so w am iem w szystkich najno w szy ch ś ro d k ó w konstrukcy jn ych.

G m ach n o w o p o w stający pow inien o dpow iadać otoczeniu, co do tego d w óch zdań nie będzie. Chodzi o to , ja k się z a sto so w a ć do o toczenia.

A rchitekt przew ażnie p o stęp u je w ten sp o só b , że o p iera się w sw ojej kom po zy cyi na m otyw ie k tó re jk o lw ie k ze słynnych fasad w tern źe m ieście znajdujących się, w detalach kopjuje inne fasady. Ale nie sp o só b fasad ę n o w o czesn eg o dom u to w a ro w e g o z a p ro jek to w a ć tak, jak p ro je k to w a n o dom y m ieszkalne n a p rzy k ład w XVII. w ieku. D e- t a 1 e svtuacyi nie o b ro n ią i dom to w a ro w y zaw sze zo stanie dom em to w a ro w y m : n ow o czesn e w ym agania kom fortu, hygieny i bezpieczeń­

stw a publicznego, podobnie jak w ym agania k o n stru kcy i — z a w sz e o d ­ biją się w og ólnym w yglądzie fasady. Czyż nie lepiej w o bec te g o z a ­ p ro je k to w a ć dom zupełnie n o w o czesn y, dbając jedynie o to, by now y frag m en t rynku szczęśliw ie s k o ja rz y ł pew ien daw ny c h a ra k te r z zu ­ p e łn ą sam o d zieln o ścią i zastow an iem n o w o czesn y ch form w k o m p o ­ zycyi. P rz y budow ie now o czesn y ch k o s z a r, d w o rcó w kolejow ych, fabryk, dom ó w to w aro w y ch i b ankow ych m usim y dbać o zachow anie p ew neg o w sp ó lnego z otoczeniem ch ara k te ru , ani sło w a — lecz p a ­ m iętajm y, że nie osiągniem y tego p rze z naśladow anie detali. T y lk o w e w zajem nych sto su n k ach m as now ej budow y i otoczen ia i w e w zajem nych sto su n k ach detali do całości znajdziem y tajem nicę a rty ­ sty czneg o ro zw iązan ia zadania. P ojed y ńcze fo rm y i detale są czem ś p o d rz ę d n e m ; jeśli o n e s ą indywidualnie tra k to w a n e, oryginalne i piękne to tern sam em w zm agają p iękno całości, nigdy jednak te detale o ca­

ło śc i stan ow ić nie m ogą.

J a k m ocn o tkw im y jeszcze w daw nych p rze są d a ch , najlepiej d o w o ­ dzą te w ypadki, gdy ro zp a d a się w g ruzy jakiś sta ry z a b y te k . W tym p rzy p a d k u od tw o rzen ie daw nego w yglądu uw ażam y za co ś tak z ro ­ zum iałego, że nie d o pu szczam y n aw et m yśli o w ybudow aniu rzeczy now ej, jedynie d o sto so w an e j do całości otoczen ia. A przecież takie o d tw orzenie daw nego budynku będzie tylko niew olniczą k o p ją, fal­

syfikatem , przypom inającym d e k o ra c y e tea tra ln e — bo zap ew ne ty lk o fasady będą m ożliw ie w iernie o d tw o rzo n e , k o n stru k c y a zaś w n ę trz a zm ienioną zostan ie odpow iednio do naszych w ym agań i do śro d k ó w technicznych, jakiem i ro z p o rz ą d za m y . J e s t to ch o ro b li­

w ym rezultatem specy aln ego pietyzm u dla histo ryczny ch z ab y tk ó w . G dy ru n ęła w ieża św . M a rk a w W enecyi, cały św iat zdecydow ał, że kam -

l l

(14)

panile pow inna być o d b ud o w aną z zachow aniem w szystkiej m ożliw ej w ierności. Z punktu w idzenia n au k o w e g o ta n o w a w ieża nie m a żadnej w arto ści. Z punktu w idzenia a rty sty c z n e g o spełnilibyśm y czyn dodatni jedynie staw iając n o w ą w ieżę, w p ro p o rc y a c h , z a ry sie ogólnym , form ach i k o lo rz e o dpo w iad ającą oto czeniu . Nie tak daw no w K ra k o ­ w ie p ro p a g o w a n o m yśl odbud ow an ia daw n ego R atusza. G dyby nie b rak ś ro d k ó w m ielibyśm y m oże i ten g rzech na sum ieniu pom iędzy tylu innem i.

P rzyto czyłem tylko kilka p rz y k ła d ó w ; ale i tych p rzy k ła d ó w zupełnie w y starcza, by w ykazać, jak ieg o rodzaju zad an ia m usim y ro zw iązyw ać przy ko n serw acy i. S zczególnie dziś, gdy z dnia na dzień w z ra sta in­

tereso w an ie się o c h ro n ą zab y tk ó w , gdy sta re zabytki n arzu cają nam z g ó ry pew ne granice p rzy k o m p ozy cyi now ych gm achów w stary ch dzielnicach — dbać p rzed ew szy stk iem należy, by sz cz e g ó ln a cześć dla rzeczy starych nie p rzy tłu m iła w nas ukochania p r z y s z ł o ś c i . P raw d ziw y m iłośnik sztuki pow inien łączy ć w sobie w ra z ze zn ajo ­ m ością i trafn ą o c e n ą zab y tk ó w zrozum ienie dla sztuki żyjącej i ro z ­ wijającej się w form ach now ych. N ie pow inien on nigdy — jak to niestety czasem się z d a rz a , — w s t r z y m y w a ć ro zw o ju naszej sztuki. J e g o zdaniem p o p iera ć sz tu k ę n o w o c z e sn ą w szędzie, gdzie to bez szk o d y d la zab y tk ó w stać się m oże.

P ra g n ą ł bym natchnąć w a s, m łodych arch itek tó w , tą m o cą i w ia rą w e w łasn e siły, jakiem i odzn aczają się w szystkie epok i ubiegłe. Nie p ro p ag u ję oczyw iście takiego b ezw zględnego nieoglądania się na p rz e ­ szło ść, jakie cechuje te w szy stk ie epoki. Z n a jo m o ść w sp ó łm iern ej w arto ści w szystkich tw o ró w ręki ludzkiej w ra z z najnow szym i zd o b y ­ czam i techniki jest n ajpiękniejszą n a szą zd o b y czą N akazuje o n a nam w szystkie części sta re i chylące się do upadku p od trzy m ać i w zm o c­

nić, lecz jedno cześnie p rzy k ła d p rze sz ło śc i najw ym ow niej ch y ba p rz e ­ m aw ia za odrzuceniem d o ty ch c z a so w e g o s p o so b u uzupełniań p rzez im itow anie stylów . N iepodobieństw em je s t p rzenieść się duchow o w ja k ą ś h isto ry cz n ą ep o k ę. D o tego ideału zbliżam y się c o ra z b ardziej, lecz nigdy jego nie osiągniem y. Św ietnie o k reślił to G o ete ustam i Fausta.

T o , co m y uw ażam y z a duch czasu , je s t ty lko naszem indywidual- nem pojęciem o tych czasach . 1 lepiej zro b im y , jeśli się p o sta ra m y od- zw ierciadlić duch n a s z y c h c zasó w , nie k u sz ąc się o d tw a rz a ć to, co po dziesięciu latach będzie ro zu m ian em inaczej, niż dziś ro zu m ia­

ne m było.

12

(15)

I

N O W A K O W S K I W A C Ł A W S a l a z g r o m a d z e ń l u d o w y c h , w i d o k .

N a g r o d a P r o f e s o r a - k i e r o w n i k a .

(16)

II

N O W A K O W S K I WACŁAW S a la z g r o m a d z e ń ludow ych, lice.

(17)

III

N O W A K O W S K I WACŁAW

S ala z g r o m a d z e ń ludow ych, w id o k w n ę tr z a p r z e d s io n k a .

(18)

IV

&&S&582¿¿?/

jü-zr Jü'Aíi^.^y'Vwíai-TBCis&cai

N O W A K O W S K I W A C Ł A W

S a l a z g r o m a d z e ń l u d o w y c h , d e k o r a c y a ś c i a n p r z e d s i o n k a .

(19)

V

K I N O W S K I L U D W I K K o ś c i ó ł e k w i e j s k i , l i c e .

(20)

VI

(21)

VII

M A S Z Y Ń S K I A D A M ■ D e k o r a c y a w n ę t r z a w i e j s k i e g o k o ś c i ó ł k a .

S E I D E L P I O T R

B r a m a s a l i z g r o m a d z e ń l u d o w y c h .

(22)

VIII

\3 A L A

¿’EMSSTKTYWA

M A S Z Y Ń S K ! A D A A ł

S a l a z g r o m a d z e ń l u d o w y c h , w i d o k — K o ś c i ó ł e k w i e j s k i , l i c a i rzut.

(23)
(24)

X

T O M O R O W I C Z S T E F A N S a l a z g r o m a d z e ń l u d o w y c h , w i d o k i r z u t y .

(25)

XI

T O M O K O W I C Z S T E F A N K o ś c i ó ł e k w i e j s k i , w i d o k i rzut.

(26)

XII

K U C Z Y Ń S K I Z Y G M U N T K o ś c i ó ł e k w i e j s k i , w i d o k .

(27)

XIII

K U C Z Y Ń S K I Z Y G M U N T K o ś c i ó ł e k w i e j s k i , l i c e .

(28)

XIV

K U C Z Y Ń S K I Z Y G M U N T K o ś c i ó ł e k w i e j s k i , p r z e k r ó j

i rz u t.

(29)

Lilii

XV

u

J A W O R O W S K I C Z E S Ł A W S ala z g r o m a d z e ń lu d o w y ch , lice.

(30)

S I E M I Ą T K O W S K I J A N W i d o k k o ś c i ó ł k a w i e j s k i e g o .

(31)

XVII

W IK T O R B RO N IS Ł A W S ala z g r o m a d z e ń lu d o w y ch , w id ok.

(32)

XVIII

W I K T O R B R O N I S Ł A W S a l a z g r o m a d z e ń l u d o w y c h , l i c e .

N a g r o d a P r o f e s o r a - k i e r o w n i k a .

(33)

X IX

W IK T O R B R O N IS Ł A W

S a la z g r o m a d z e ń lu d o w y c h , p r z e k r ó j i rzut.

(34)

X X

W IK T O R B R O N IS Ł A W D o m to w a r o w y , lice.

-

-

(35)

X X I

W IK T O R B R O N IS Ł A W D o m to w a r o w y , w id ok.

(36)

X X II

W IK T O R B R O N IS Ł A W

H a la s k l e p o w a i rz u t d o m u tow arow ego*

1

(37)

u

xX

W IK T O R B RO N IS Ł A W D e k o r a c y a w n ę t r z a hali s k l e p o w e j .

(38)

W I K T O R B R O N IS Ł A W D e k o r a c y a w n ę t r z a hali s k l e p o w e j .

XXIV

(39)

,<SKARB ARCH1TEK TYRY W P O L JC E '

ZBLIŻA SIE KV KONICOWI TOKV IY GO~

,S K A R B A R C H 1 T E K T W '

GRO M A D ZI NAJCIEKAWSZE 1 NA JPIĘK ­ NIEJSZE DZIEŁA ZA BY TK O W E OD CZA­

SÓW NAJDAWNIEJSZYCH A Ż PO STYL NA­

POLEOŃSKI W POLSCE - PODOBNIE, JAK DZIEŁO V RAMCVSK1E J /A R T PRATIQVE;

ZESTA W IA NA RA ZIE TABLICE W S P O ­ SÓB LVŹNY~PODOBNIE, JAK INNE DZIEŁA FRANCVSK1E 1 ANGIELSKIE, OBEJMVJE TYMCZASEM SAMA ARCHITEKTW E BEZ

W ZC LE D V

N A R,ZVTY I KONSTRVKCYE PRZY KOŃCVTOMV C Z W A R TE G O WYJ­

DZIE SPIS TABLIC, V LOŻONY WEDLE EPOK

S T Y L

OWYCH. ORAZ SKOROWIDZ- , SKARB ARCHITLKTWY W POLSCE

'W Y ­

C H O D Z I OBECNIE WE LWOWIE ATR.ES

REDAKCYA, SKARBV ARCHITE KTVRY W POLSCE'-LWÓW

TOM NIEOPRAWATY KOR 3 8 ~Mjc32*-R*i5,«>

OPRAWNY W POŁPŁÓTNO K40~M33&>~R16,so OPRAWNY W PŁÓTNO K 4.2 3 5 ~ It

OPRAWNY W PÓŁSKÓREK K45-M 3a-R18,°o

(40)

Jan Lewiński

Biuro architektoniczne i przedsiębiorstwo iabryczne dla wyrobów przemysłu budowlanego

we Lwowie, ul. Andrz. hr. Potockiego 1. 58

Telefon N r. 1 99, a d re s dla te le g ra m ó w : Lew iński Ja n , L w ów . K aflow e piece, kuchnie i k o m in k i, k o lo ro w e i białe różnych s ty l ó w .—■ „U nicum “ , paten to w an y pow ielacz ciepła, ze szam o tu , g laz u ro w a n y w ew n ątrz. — T e rra k o ta i m ajolika budow lana.

N aczynia m ajolikow e a rty sty czn e i luksusow e.

D achów ki (k arp iów k i) i g ą sio ry g lazu ro w an e.

Pły tki g lazu ro w an e n a w yłożenie ścian w łaz ien k a c h , sieniach etc.

i g laz u ro w a n e naro żn ik i dla o c h ro n y k raw ęd zi m u ró w . Płytki p o sa d zk o w e stein g u to w e do w estybulów i k o ścio łó w . M atery ały budow lane w szelkiego rodzaju.

N iezniszczalne fasad y ze sztucznego kam ienia, sz tu k a tery e i sch o d y sp o so b em Em ila S c h ró d la w W iedniu.

P ły tki n a p o sa d z k ę — im itacya m arm u ro w y ch .

F a sa d y z T e rra p a trii n a w z ó r zagraniczn ej T e rra n o v y i T e rra sity . P o d ło g i so sn o w e i m aszy n o w e heblow ane na p ió ro i w pu st 5/4 i l 7 a cala gru b e.

W szelkie w y ro b y sto la rsk ie , p o rta le, b ram y , drzw i i o k n a w ko m - pletnem w ykonaniu w ra z z okuciem i lak ierow aniem .

W arsztaty ślu sa rsk ie do w y ro b u k o n stru k cy i żelaznych i ro b ó t arty st.

W arsztaty lakiernicze — H ygieniczne o su sza n ie now ych i starych budow li paten to w an ym i ap aratam i G o ld ziera i B ascha.

Ścianki g ip so w e w łasn eg o w y ro b u dla p rzedziału p o m ieszk ań i izolacyi od zim na i g łosu .

N ajtańsze sa m o n o śn e p rzed ziało w e ściany K e ssle ra z cegieł 8 cm . gru b e. — Z a k ład a rty sty c z n y rz e ź b ia rs k o -s z tu k a to rs k i i sztuczn ego m arm u ru . P a p a d a c h o w a „ D u re s k o “ . — C em ent i w a p n o h ydrauliczne.

(41)

KRAKOWKI -ZAKŁAD- \ i W T M Ź Ó # Q /Z K L E Ń i

MOZA1 KI / - G Ż ELEŃ/KJ

POLE C A -JW O J E -WYROBY- W E ■ W /Z Y /T K IC H -rr/IA C H - I- R O D ZA JA C H ; N O W O /C - YZKŁA- O -P O E ry W - META­

LICZNYM, DAJACE - PIĘKNE- lE : f 3 i.!,

Ii f A a 6», f :! ą i

r&

n

V

;

E FEKTA-1 • B EZ -yWLATŁA • Z • ZEWNĄTRZ;CENY- KONKV- R ENCYJNE; KO/ZTORY/Y-1 • PO­ \ RADY- FAC HOWE • B EZPLATN LE

1/ K /A U i - ^ A L r l U w b - D Ł Z r i A I JNlii ł^ J g ę a g - B

KRAKÓWALZK^II\!/K1EGO-23DOMWŁA/NT tel 1'.5?

„ G I E W O N T “

PIERWSZA KRAJOWA FABRYKA A R T Y S T Y C Z N Y C H K I L I M Ó W

LWÓW, GRUNWALDZKA 12.

W yrabia pięk n e p o rty e ry , lam perye, n arzuty na o to m a n y , p rz y ­ kry cia na sto ły , dyw an y na pod łog i, w szelkie o zd o b y na ściany i t, p. rzeczy artystyczn ej w a rto śc i i w ielkiej trw ało ści. Z a m ó ­ w ienia w y k onu je się sz y b k o i tanio w edług żądany ch w z o ró w

i w e w szelkich żądanych rozm iarach . W zo ry w łasn e praw nie chro n io n e.

(42)

A. & K. Litwinowicz i Wyleżynski

inżynierow ie

L w ów , ulica L eo n a S ap ieh y 1. 3, T elefon N r. 1 2 5 4.

K rak ów , ulica R adziw iłłow ska 1. 8, T elefon N r. 2 1 1 0 .

p r o j e k t u j ą i w y k o n u j ą

C e n t r a l n e o g r z e w a n i e

w szelkich sy stem ó w . -Łaźnie P raln ie m echaniczne. S uszarn ie.

C yrk u lacy e g o rąc e j w o dy . K uchnie w ęglow e, p a ro w e i g azo w e.

Wodociągi

dla m iast, gm in, fo lw ark ó w , g m ach ó w publicznych. — Ujęcia ź ró d eł, w iercenia lub k o p an ia studzien. — Instalacye w o d o cią­

g o w e w dom ach pry w atn ych , klozety , łazien k i od n a jp ro st­

szych d o najw ykw intniejszych. O d p ływ y i kanalizacye itp. M a te ry ał d o b o ro w y . W ykonanie szybkie i w z o ro w e C eny um iark o w an e.

W szelkie urządzenia

u i! u ii i! u e l e k t r y c z n e u u u u u u

w y k o n y w a

A kcyjne Tow arzystwo elektryczne

p r z e d t e m

SOKOLNICKI i WIŚNIEWSKI

Lwów, Słowackiego 18, telefon 665 Kraków, Dominikańska 3, telefon 1206

A d res telegraficzny „ G ro m “

W ła s n a fab ry k a elek trotechniczn a w e Lw ow ie ul. N a B łonie 38.

(43)

| Z Y Q M V N T B O D A Z O W K i p I P ^ Z B M T ^ B i O R c i T W O B V D O W Y 1

! W O D O C I A - G Ó W

(DAWNIEJ B IV R O iKi^TALAGYJNE, TOWAKB. DLA- PRZEWTgB ELEKTR, WODOCL^GCW l KANALIZACJI* w?

W E L W C W I E Y L A C / H O L K E 4 1

BVDVJE W O D O e i^ q i l CENTRALNE 0<^2EWANIA

W Z E L K IC H cTYcTTEnÓW

W

WYKONV3E W SZELKIE POcfZVKIWANIA WODY, LY

PLA N Y l PROJEKTY W ODOC[ĄOOW E, V J £ S I A

¿R Ó D EL L W IERCENIA LVB KOPANIA STVDZlEN . CAŁKOW ITE WOBOCIĄCąi M IEJSKIE, ZY PELN E [W

! LNMIALACYE WODOCIĄGOWE W 3M A CH A eilPV B-g$

I LICZNYCH I PRYWATNYCH, KLOZETY, Ł A Z I E N K I ^ OD NAJPROSTSZYCH PO NAJWYKWINTNIEJSZYCH \N CYRKYLACYE WODY CÓ RA ?EJ,Q PPŁY W r K A J A L I - ^

v ZACYfj Rg>

MAT ERY AL POBOROWY WYKONANIE WZOROWE

CEN Y V M IA P KOWANE B|(

IADRES DLA LISTÓW? ZYQMVNT RODAKOWSKI, LWÓwI«

I TEL.GG7 i U

¡APRES DLA TELEGRAMÓW'. ROPAWODA, LW ÓW . k :

• it o w : J pE <iŁ K rv/z..oacjcrsR | K E E R O IY K ^E :BflELA ..pZD ^

KI. OBRiiZYiPOIOITRAFffi.ID/

* TvTmrtKrTT (

(44)

E . U D E R S K I £

K R A K Ó W

P r z e d s ię b io r s tw o dla budow li żelazobetonowych

i wykonanie fasad „T erran ova“.

Telefon Nr. 1268.

L. & G. Kaden Towarzystwo akcyjne

K rak ó w , D un ajew skieg o 6.

Jeneralne zastępstwo oddziału ceramicznego austryac- kiego Towarzystwa dla handlu i przemysłu w Pradze.

D o s t a r c z a

Posadzek kamionkowych, ru r kam ionkowych i flizów fajansowych na ściany. Pieców kaflowych gładkich i deseniowych w wielkim

wyborze, zarów no białych, jak kolorow ych.

W apna skalistego z własnych wapienników w Rząsce koło Krakowa i Glinnej Nawaryi koło Lwowa.

Gipsu m urarskiego z własnej fabryki w Glinnej Nawaryi. Szlachetnej zaprawy fasadowej z własnej fabryki w Krzeszowicach. Farb chem i­

cznych i ziemnych z własnej fabryki w Krzeszowicach. Cementu port­

landzkiego, wapna hydraulicznego, papy dachowej, teru gazowego, karbolineum , dachówek, w yrobów betonowych etc.

W ykonuje również: asfaltowanie torów jezdnych, podwórzy, piwnic itd.

(45)
(46)

B I B L I O T E K A G Ł Ó W K A P o l i t e c h n i k i Ś l ą s k i e j

7 2 6

c

,r ;-$p03?Q]t

& KlLic/ZE

^ r Z A K L A D V - IA %

? i-g R /Z i2 iKŁ/KIEd©¥k

f f l T Ó W r DRA/K ^ 11'

R Q W K IE G Q j f

• % MAK-LADE M A': M

,

% A Z Y &ę Z K M C A '/

r . . , :

Cytaty

Powiązane dokumenty

Addytywno-multiplikatywny model (10) może być wykorzystany do konstrukcji modelu i wykresu plonu nominalnego odmian, jako narzędzie do analizy adaptacyjnej reakcji

DziałalnoĞü w tym zakresie podejmowana jest głównie na szczeblu krajowym (chociaĪ obejmuje swym zasiĊgiem równieĪ działania na poziomie samorządowym) i wydaje

jak i kasztelanii raciąskiej, jest przekaz z 1256 r., dotyczący prób odbicia przez wojska Przemysława X grodu Nakła, zdobytego przez Mściwuja, syna Świętopełka

Powiedzieliśmy wyżej, że według Chwistka przedmiotem poznania może być jedynie to, co dane jest w doświadczeniu. Mamy jednak do czynienia z róż­. nymi rodzajami

[r]

Podniesie więc sztandar walki nie tylko w obronie kapitału włożonego w krajowe cegielnie, ale staje zarazem w obronie tego chłopa polskiego, który nie znalazłszy

Celem projektów jest wyrównywanie wiedzy i podnoszenie wyników nauczania z matematyki, języka angielskiego, zwiększenie zdawalności egzaminów maturalnych i zawodowych,

Bij langer verblijf van het gesmolten metaal vlak boven het stolpunt vormen zich - omdat dan de atomaire krachten het grootst zijn- zeer duidelijke grove segre- gaties, (fig. In