• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1979, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1979, nr 12"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

CHRZEŚCIJANIN Gdyby proroka nie było

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 12., grudzień 1919 r.

GDYBY PROROKA NIE BYŁO ON PRZYSZEDŁ TAKŻE DO CIEBIE

PRAWDZIWA MIŁOŚĆ PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE MIES. „CHRZEŚCIJANIN”

„GŁOS PRAWDY”

NOWOŻYTNE PRZEKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO

GDYBYM MIAŁ ZACZYNAĆ ZYCIE RODZINNE OD NOWA (2) OTWARTE NIEBO

KRONIKA MODLITWA

SPIS TREŚCI ROCZNIKA 1979

M ie się c z n ik „ C h r z e ś c ija n in ” w y s y ł a n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie j e d n a k c z a ­ s o p is m a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia r n o ś ć C z y te ln ik ó w . W sz e lk ie o f ia r y n a c z a s o ­ p is m o w k r a ju , p r o s im y k ie r o w a ć n a k o n to Z j e d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e ­ lic z n e g o : N B P W a r sz a w a X V O dd ział N r 1153-10285-136, z a z n a c z a ją c c e l w p ła ty n a o d w r o c ie b la n k ie tu . O fia ry w p ła c a n e za g r a n ic ą n a le ż y k ie r o w a ć p r z e z o d ­ d z ia ły z a g r a n ic z n e B a n k u P o ls k a K asa O p iek i n a a d r e s P r e z y d iu m R a d y Z je d ­ n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e lic z n e g o w W a r sz a w ie , u l. Z a g ó rn a 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Mieczysław K wiecień, Marian Suski, Ryszard Tom aszew­

ski.

Adres Redakcji i Administracji:

00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.

Telefon: 29-52-61 (w. 5). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.

Indeks: 35462.

RSW „P rasa -K sią żk a -R u ch ”, W a r­

szaw a, S m olna 10/12. N akł. 5500 egz.

Obj. 3 ark. Zam . 1284. C-116.

G d yb y proroka nie było, to król A ra m u odniósłby niejedno z w y ­ cięstw o nad Izraelem . A le treść każdej jego narady w ojskow ej i w s zy stk ie jego pla n y strategiczne b y ły natych m iast p rzek a zy ­ wane królow i izraelskiem u. A lb o w iem był prorok w Izraelu. C y­

tu ję fra g m en t Pisma Św iętego: „R zecz ta oburzała króla aramej- skiego, zw ołał w ięc sw oich dostojników i pow iedział do nich:

Czy nie m ożecie m i donieść, kto z naszych trzy m a z królem izraelskim ? W te d y jeden z jego dostojników rzeki: N ikt, panie m ój, królu, łecz to prorok Elizeusz, k tó ry jest w Izraelu, donosi królow i izraelskiem u słowa, które w ypow iadasz w sw ojej ko m n a ­ cie syp ia ln ej” (2 Król. 6, 11—12). Prorok był w Izraelu!

G d yb y nie było proroka, n ik t b y się nie dow iedział o podstępie Izebel. Nabot, k tó ry nie m ógł zrezygnow ać z dziedzictw a swoich przodków na rzecz zachcianki króla Achaba, m ęża poganki Izebel, pozostałby na zaw sze w pam ięci p o tom n ych jako u ka m ie­

n o w a n y błuźnierca, k tó ry bluźnił (tak zeznali fa łszy w i św iadko­

wie, ludzie nikczem ni!) Bogu i królow i. Nic dziw nego — p o w ie­

działoby w ielu — że w innica Nabota, granicząca z pałacem. króla, dostała się Achabow i. A le był prorok w Izraelu! „W tedy doszło Eliasza T iszb ity słow o Pana tej treści: W stań, iv y jd ź na sp o t­

kanie z A chabem , kró lem izraelskim , k tó ry m ieszka w Samarii, a obecnie jest w w in n icy Nabota, dokąd poszedł, aby ją objąć w posiadanie i pow iedz m u tak: T a k m ó w i Pan: Dokonałeś m ordu i ju ż objąłeś w posiadanie? P ow iedz jeszcze tak: T ak m ów i Pan:

W m iejscu, gdzie p sy lizały krew 1 Nabota, p sy lizać będą róionież tw oją w łasną k r e w ” (I Król. 21,17— 19). B y ł w Izraelu prorok Pański!

G d yb y nie było proroka, albo raczej g d yb y nie było Piotra, nap eł­

nionego D uchem Ś w ię ty m apostoła, n ik t by się nie dowiedział 0 czynie A naniasza i S afiry. Zbór b y łb y przekonany, że ta k jak w szy scy wów czas, że ta k ja k Barnaba, rów nież oni sprzedali w szy stk o i pieniądze (w szystkie pieniądze!) u zyska ne ze sp rze­

daży p rzynieśli i położyli u stóp apostołów. A tak przecież nie było, bo „mąż, im ien iem Ananiasz, ze sw oją żoną Safirą, sprzedał posiadłość i za w iedzą żo n y zachował dla siebie część pieniędzy, a resztę przyniósł i zło żył u stóp apostołów’1 (Dz. A p. 5,1—2).

Ale b ył w zborze m ąż B oży, uczeń Pański, apostoł z darem pro­

roctw a czy słow a poznania, w ie d zy! „I rzek ł Piotr: Ananiaszu, c zym to om otał szatan serce tw oje, że okłam ałeś Ducha Św iętego 1 zachowałeś dla siebie część p ienięd zy za rolę?” (Dz. Ap. 5,3).

N astąpiły p o tem w ydarzenia, o któ rych c zyta m y w p ią ty m roz­

dziale D ziejów A postolskich. W w y n ik u tyc h w yd arzeń w ielki strach ogarnął cały Zbór i w szystkich , k tó rzy to słyszeli. B ył prorok w Zborze!

I wreszcie g d y b y nie było proroka, n iko m u z jego poddanych nie p rzyszło b y w ogóle na m yśl, że król Dawid, uw iódł Batszebę, i że stał się spraiocą śm ierci je j męża, Uriasza. M ogliby naw et chwalić króla za to, że — mogło tak w yglądać — ulitow ał się nad biedną w dow ą i w ziął ją za żonę, w ziął ją do swego pałacu. N aj­

w y ż e j h etm an Joab m ógłby się czegoś domyślać, ale i on nie od­

w a ży łb y się „pisnąć” ani słowa. A le prorok był w Izraelu! „W tedy N atan rzekł do Dawida: T y jesteś ty m m ę że m ” (2 Sam . 12,7).

Prorok N atan m iał odwagę pow iedzieć królow i,że był on ty m m ężem , k tó ry czyn e m sw oim zbeszcześcił Pana.

E lizeuszu, Eliaszu, Piotrze, Natanie, zoidzący, prorocy! Jesteście tak bardzo potrzebni!

E. Cz.

(3)

On przyszedł także dla ciebie

„Albowiem dziecię narodziło się nam, Syn jest nam dany i spocznie władza na Jego ramieniu, i nazwą Go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Po­

koju”. (Iz. 9,5)

K iedy oczekujem y n a n aro d z en ie dziecka, n a n o ­ wego potom ka, je st to d la rodziców w w iększości przypadków okres pełen refleksji n ad tym , kto w y ro ś­

nie z m ałego człow ieka, k tó ry przychodzi n a św iat?

Czy będzie dobry, czy zły? Czy spełni zam ierzenia swych rodziców ? Czy będzie się zdrow o chow ał, czy może będzie chorow ał; a m oże w m łodości um rze?

Cały Iz ra e l oczekiw ał przy jścia M esjasza, opow ia­

dano o N im w pieśniach i psalm ach, ra b in i często nauczali ja k i On będzie i co będzie robić. O pow iadali, że w yzw oli n aró d i uczyni go szczęśliwym . P ro ro ctw a w ielkie i m ałe, n a u k i starszych pow odow ały tęskne oczekiwanie n a Tego, k tó ry m iał być posłany od Boga.

Był ta k i okres w historii, p raw ie dw a tysiące la t temu, k iedy n a r o d z i ł s i ę Ten oczekiw any od dawna, oczekiw any przez cały naród, oczekiw any przez w iele w ieków , oczekiw any przez ludzi oraz inne stw orzenia Boże. On zszedł z tro n u aby odnieść tryum f, aby do końca pokonać szatana. On przyszedł dla ciebie i dla m nie, u ro d ził się jako dziecię. C z y ta­

my: „...dziecię narodziło się n a m ”. On przyszedł dla całego stw orzenia, aby dokonać odkup ien ia za k a ż ­ dego, On przyszedł osobiście dla nas!

Przychodząc do dziecka, nie m usim y się w stydzić, możemy podejść bez lę k u do niego, ono nie um ie oszukiwać, św iadom ie zadaw ać bólu. P a n Jezu s C h ry ­ stus n aro d ził się jako dziecię, aby każdy człow iek mógł do N iego bez w ahania, bez żadnych tru d n o ści mieć dostęp. Pow iedział: „...jeśli się nie naw rócicie i nie staniecie się jako. dzieci nie w ejdziecie do K ró­

lestwa N iebios”. Je d en z b raci przypom niał czyjeś zdanie, że aby zrozum ieć dzieci, m usim y się w spiąć do ich poziom u, m usim y w spinać się na palce a nie zniżać się. Je śli p o trafim y w spiąć się na poziom dziec­

ka i u w ie rzy ć w J e z “ -'m C h r y s t u s a jako P ana i Zbaw iciela, zn a jd u je m y zbaw ienie!

N astępna część tego w erse tu m ów i: „S y n je st nam dany”. P an Jezus C hrystus nie pozostał dzieckiem , ale dorósł i sta ł się s y n e m . O dzieciństw ie naszego Zbaw iciela niew iele możemy pow iedzieć, w iem y ty l­

ko trochę o Jego narodzeniu i pobycie n a św ięcie w Jerozolim ie, n ato m ia st p raw ie cały okres opisany w Ew angeliach, je st okresem synow skim , okresem m ęskiej dojrzałości Syna.

My ta k że przechodzim y pew ne okresy w naszym chrześcijańskim życiu. O kres niem ow lęctw a po n o ­ wo narodzeniu, a potem okres synow ski, okres d o jrza­

łego człow ieka, m ęża Bożego. W w ielu książkach z a ­ w ierających pisan e św iadectw a czytam y o tym , że chrześcijaństw o je st ta k ie słabe dlatego, że za dużo jest w nim „duchow ych n ie m o w lą t”, „ duchow ych d zie ­ ci”, k tó re nie tylko nie są zdolne do rodzenia, ale naw et nie m ogą sam e ani grom adzić pokarm u, ani naw et sam e się karm ić.

Często z a sta n aw ia m się, n a ja k im etap ie ja się z n a j­

duję? N ajw ażniejsze je st bow iem to, czy u g ru n to w a ­ ny w P a n u rosnę, czy rzeczyw iście lepiej poznaję sw ojego P a n a , czy b ard z iej kocham Go? Każdy z a s t ó j w życiu ch rześcijań sk im je st z ł e m , a jest najczęściej spow odow any zasm uceniem D ucha Ś w ię­

tego przez ja k iś grzech; np. n iew ypełnienie Jego n a ­ kazu, nieposłuszeństw o. J e s t bardzo niedobrze jeżeli ciągle p o z o s t a j e m y n a etap ie niem ow lęctw a, d zieciństw a a n a w e t synostw a. Jeżeli nie będziem y poznaw ać Boga w dalszym ciągu na nowo, to b ę ­

dziem y zapom inać o tym , co w iedzieliśm y ju ż kie­

dyś i m ożem y zacząć lepiej poznaw ać diabła; on zaś będzie się o to szczególnie troszczył, a Bóg może to

dopuścić.

P a n Je zu s C h ry stu s jako człow iek dorósł do „cał­

k o w ite j pełn i B o żej”; jako człow iek w zrósł do zu p e ł­

nych w ym iarów w yznaczonych Mu przez Ojca. Kiedy d otknął ślepego, ten odzyskał w zrok, kiedy pow ie­

dział do dem onów aby w ychodziły, m usiały w ycho­

dzić n aty ch m iast, kiedy m ów ił do m orza — ono p rz e ­ stało się burzyć, chłeb w Jeg o ręk a ch p o m nażał się...

„...i spocznie w ładza na Jego ram ieniu...” On już jako dziecko b y ł królem , ale Żydzi Go odrzucili.

M ów ili: „nie chcem y króla, m y m am y cesarza!” Ale i w tym w ykonał się Boży plan. P an Jezus C hrystus był kiedyś n a tronie, p rz e sz e d ł’ ziem ską pielg rzy m ­ kę i je st znow u na tronie. Ju ż niedługo jako K ról królów i P an panów spotka się ze sw ą O blubienicą, w yjdzie po nią n a obłoki. T am się z N im spotkam y i już „zaw sze z P an em b ędziem y”. P an Jezus C h ry ­ stus jako K ró l dysponuje w ładzą, k tó ra chce dzielić z każdym chrześcijaninem (por. O bj: 19,6—16; 2, 26 n;

3,21).

On tego chce, ale czy może to uczynić z tobą, ze m ną? Z daję sobie sp raw ę z tego, że m nie „m usi”

jeszcze bardzo przem ienić, abym m ógł stać się Jego użytecznym sługą. I chociaż wiem , że w e m nie nie m a tej mocy, aby się zm ienić, to je d n a k w iem , że był ktoś, k to to uczynił, kto przeszedł drogę w zros­

tu. Ten, k tó ry b y ł doskonały i osiągnął pełnię dos­

konałości — Syn Boży, P a n Jezus C hrystus! I przez Niego m am pew ność, że On ją w e m nie osiągnie.

„On tego dokona!”

To Jego nazyw am y „C u d o w n ym Doradcą”. Ten, k tó ry kiedyś był dziecięciem , może i chce zaradzić każdej biedzie, chce pokazać ci w yjście z każdego problem u! On chce i może to uczynić, a więc jeżeli m asz ja k iś problem , jeżeli t k w i s z gdzieś na drodze za P anem , jeżeli nie wiesz gdzie iść dalej, lub m y ­ ślisz, że dla ciebie nie m a ju ż ra tu n k u , że jesteś już ta k zły i tyle razy zaw odziłeś P ana, że już cię od­

rzucił, to w iedz — te m yśli podsuw a ci szatan. Bóg m ów i coś zupełnie odw rotnego: „Nie porzucę cię, ani

(4)

cię opuszczę!” Choćby nasze życie było bardzo złe, pełne grzechu i zw ątpień' On n ie chce mas skreślić ze sw ojej Księgi i czeka tylko, czy zechcem y n a nowo d o N i e g o s i ę z w ó c i ć , czy zechcem y Mu znow u podać dłoń. On ciebie bardzo kocha. Czy chcesz Mu spraw ić sm utek, ciągle Go odrzucając? On przyszed ł ta k że dla ciebie, bez w zględu n a to, na ja k im jesteś etap ie i chce ci doradzić, chce w skazać w yjście z każdego problem u, z k aż d ej sy tu acji. On nie chce abyś s t a ł w m iejscu.

On je st „Bogiem M ocnym ”. On stw orzył w szech­

św iat; jakżeby nie m ógł pomóc tym , k tó ry ch ta k bardzo ukochał! Jego mocy nie m ożna zobrazow ać, nie m ożna jej zm ierzyć, zważyć, je st potężniejsza nade w szystko co m ożem y poznać naszym ograniczo­

nym rozum em . N asz M istrz chce n am pow ierzyć Sw ą moc!

„Ojciec O d w ieczn y” x— nie starzec z długą brodą, ale K toś, nad K im czas nie w y w iera sw ego niszczą­

cego w pływ u, bez początku i bez końca. Do Tego, k tó ry w szystko stw arza, m ożem y zw rócić się ja k do Ojca! Czy to nie coś w spaniałego, m ieć Kogoś z r o ­ dziny ta k w ysoko w rządzie K ró lestw a Bożego?! On chce abyśm y do Niego przychodzili ze w szystkim i sw ym i spraw am i, prośbam i, ta k pro sto i ta k szcze­

rze, ja k dziecko do Ojca!

O sta tn i Jego ty tu ł w tym w ierszu — to „Książę P o ko ju ”. P an Jezu s C h ry stu s nie posiada w sobie lęku, jako Ten, k tó ry m a w ładzę n ad w szystkim , je st pełen h arm onii, nie może się bać; On chce także n am dać swój pokój!

Czy już w iem y, na czym polega życie bliższe Pana, na czym polega rośnięcie, synostw o? Możemy to w y ­ w nioskow ać m .in. z tego w iersza, z ty tułów naszego P a n a ; z Jego Im ion.

Ten, k t o i d z i e za P anem , s ta ra się, aby sły ­ szeć co m u chce pow iedzieć Bóg. S ły szy w skazów ki, w ie ja k a je st Jego rad a, posiada moc, m a z Bogiem bardzo b liski k o n ta k t, m a pokój i wie, K to rządzi!

M oglibyśm y tę listę chw alebnych Im ion P an a jeszcze znacznie powiększyć. On je st miłością, radością, w ol­

nością, itd.

B rac ia i siostry, na pew no przeżyliśm y już nieraz w sp an iałą radość lu b pokój od Boga! On chce, aby te n Owoc był w nas stale. J a k i w sp an iały je st nasz Bóg, ja k w ielk a je st Jego miłość! Gdy w idzim y jaki je st nasz cel i co Bóg n am o feru je; czy m ożem y się jeszcze w ah ać i stać w m iejscu?

Bóg przyszedł dla każdego z nas, pójdźm y dzisiaj za Nim!

Bogusław Skałka

Prawdziwa miłość

W S ta ry m T estam encie, w 3 rozdziale K sięgi K ró ­ lew skiej czytam y, że w pew nym domu, w okresie trzech dni urodziło się dw oje niem o w ląt płci m ęskiej.

M atki nie m iały opieki z zew nątrz, były sam e. O jco­

w ie tych dzieci nie byli znani i u jaw n ien i. Owe k o b ie ­ ty m iłow ały je d n a k sw oje dzieci pom im o, że te p rz y ­ szły n a św iat niezgodnie z ich planem . N iem ow lęta nie m iały w łasnych łóżeczek i spały razem z m atk am i.

P ew nej nocy stało się nieszczęście. Je d n a z m a tek podczas snu przy g n io tła sw oje dziecko. K iedy się obudziła, stw ie rd z iła z p rzerażeniem , że jej dziecko je st m artw e. Zrozpaczona, p o d ję ta stra sz n ą decyzję.

Podeszła do łóżka d ru g iej śpiącej m atk i, za b rała jej żywe dziecko, a podłożyła jej sw oje m artw e. Gdy śpiąca kobieta obudziła się, o d k ry ła ten podły po d ­ stęp. Oczywiście doszło do aw a n tu ry . M a tk a k tó ra sw oje dziecko przygniotła, tw ie rd z iła stanow czo, że żywe niem ow lę należy do niej. P ra w d z iw a m atka, k tó ra znała sw oje dziecię zaprzeczała tem u. P o n ie ­ w a ż 's p o r u tego n ik t ro zstrzygnąć nie p o trafił, obie k obiety postanow iły udać się do najw yższego sędzie­

go k tó ry m b y ł sam k ró l Salom on. K ról te n zgodził się je p rzy jąć i ro zstrzygnąć spór. D ezycja k tó rą p o d ­ jął po 'rozpatrzeniu spraw y, sta ła się głośna. N azw ana została „w yrokiem S alom onow ym ”. W yrok te n z n a ­ ny je st w e w szystkich n aro d a ch i pokoleniach. S a ­ lom on w ysłuchaw szy p rzy b y łe doń k obiety p ow ie­

dział: „P rzynieście m iecz”. Z w róciw szy się do jednego z rycerzy k az ał rozciąć przyniesione przez niego żywe dziecko i oddać po połow ie każdej z m atek. D ecyzja ta n a jb ard zie j p rze ra ziła tę, k tó ra by ła praw d ziw ą m a tk ą m ałego dziecka. S k łoniła się w ięc królow i p ro ­ sząc, ażeby nie pozw olił zabijać dziecięcia. Zgodziła

„A je d n a k Syjon m ów i: P a n m n ie opu­

ścił i W szechm ocny zapom niał o m nie.

Czy k o b ieta może zapom nieć o sw oim n ie ­ m ow lęciu i nie zlitow ać się n ad dziecię­

ciem swego łona? A choćby one zapom ­ niały, je d n a k J a ciebie nie zapom nę. Oto na dłoniach m oich w yrysow ałem cię”.

(Izajasz 49, 14—16 a),

się oddać go żywego tej innej kobiecie. Tu p o tw ie r­

dziła się p ra w d a o w ielk iej m iłości m atczynej. Miłość ta w obliczu śm ierci grożącej jej dziecku jak gdyby za p aliła się w sercu praw d ziw ej m atk i. D ruga kobieta nie p rze jęła się sp ecjaln ie w yrokiem króla. Wówczas k ró l S alom on p o d ją ł o stateczną decyzję, k tó ra o k aza­

ła się spraw ied liw ą. K azał on oddać niem ow lę tej, k tó ra gotow a była oddać sw oje dziecko cudzej k o ­ biecie, byleby tylk o to dziecię żyło. To by ła p r a w ­ dziw a m atk a.

M ądra decyzja, ja k ą p o d ją ł Salom on, każe nam zastanow ić się n ad jego dojrzałością i m ądrością. Z a­

chodzi pytan ie, skąd u niego ta k a m ądrość? O dpo­

w iedź z n a jd u je m y w Biblii. Ju ż jako m łody król, S alom on m odlił się o rozum ne serce. Bóg w ysłuchał jego m odlitw ę i dał m u m ądrość. C zytam y o tym w 1 K rólew skiej 13, 12: „I sta ł się S alom on człow iekiem m ą d ry m ja k n ik t przed nim ani po n im ”. A p o tw ie r­

dziła to, p o d ję ta przez niego decyzja. Na p rz y k ła ­ dzie Salom ona widzim y, że w iedza i w ykształcenie to jeszcze n ie wszystko, że praw d ziw a m ądrość pocho­

dzi od B oga”.

B ib lijn a opowieść nie m ów i n am tylko o m atce, k tó ra trac ąc sw oje dziecko zap rag n ęła aby nie m iała

4

(5)

go i d ru g a kobieta. O pow ieść ta m ów i p rzede w szy ­ stkim o m iłości m atczynej w sk azu jąc jednocześnie na Bożą m ądrość i n a działan ie D ucha Św iętego. Duch Św ięty pom ógł S alom onow i w y d ać sp raw ied liw y w y ­ rok. W Biblii czytam y, że On też p rze m aw ia ł przez proroków .

Chociaż m iłość m a tk i je st w ielka, by w a je d n a k że m a tk a odda sw oje dziecię, lu b zapom ni o nim . J e j m iłość m oże zapalić się i zgasnąć, lecz P a n m ów i:

„Ale J a ciebie nie zapom nę”. Bóg nie zapom ni inigdy Swojego ludu, nie zostaw i Sw oich w yb ran y ch . ..P atrz J a ciebie w y ry so w ałem n a sw oich rę k a c h ”. To było tajem n icze i zagadkow e słowo dla w spółczesnych prorokow i Izajaszow i ludzi. D la uczni i n a śla d o w ­ ców P a n a Je zu sa zn ak i na dłoniach p rzy p o m in ają Jego cierpienia i śm ierć n a K rzyżu G olgoty. P ro ro k o ­ wi Izajaszow i d an e było w idzieć tę odległą, a le m a ­ jącą się w ypełnić miłość. Z dalek im w yprzedzeniem m ów ił o przeb ity ch dłoniach Z baw iciela na krzyżu Golgoty. Na p rze b ity ch dłoniach pozostały znaki cier­

pień, p o tw ie rd z ają ce Bożą m iłość do nas.

Z przytoczonej opow ieści b ib lijn ej w ynika, że p r a w ­ dziw a m a tk a m iłu jąc sw oje dziecko po stan o w iła za w szelką cenę przyczynić się do tego, aby było ono zachow ane p rzy życiu. Z apew ne przeży w ała rozpacz i ból, ale postanow iła zrzec się dziecka n a rzecz d r u ­ giej niew iasty. Je j in te n cję doskonale zrozum iał i p raw idłow o ocenił król. D latego też praw d ziw a m a t­

ka otrzy m ała sw oje dziecię z pow rotem .

Bóg O jciec b ard z iej um iłow ał Swego S yna aniżeli kto k o lw iek p o tra fi w tym św iecie m iłow ać a je d n ak zezw olił n a Jego śm ierć. To była n ajw ięk sza cena ja k ą m ożna zapłacić. U czynił to, ażeby okazać lu d z ­ kości sw oją w ielk ą m iłość. Syn Boży p rzyniósł w y ­ baw ienie, w ziął w szystkie grzechy na siebie i zgła­

dził je n a K rzyżu Golgoty. Od tego czasu, dla p o je d ­ nanych z Bogiem ludzi przez zasługi S yna Bożego, istn ieje m ożliw ość ochrony przed Bożym sądem i w e j­

ście do Jego chw ały. M iłość Boża w iększa je st niż m i­

łość m atczyna. Bóg je st w iększy niż Salom on.

K azim ierz M uranty

Pięćdziesięciolecie

miesięcznika „Chrześcijanin"

P rz ed k ilk u la ty dw ie Społeczności chrześcijańskie

— b ap ty ści i refo rm o w a n i — św ięciły uroczystości pięćdziesięciolecia służby w ydaw anych przez siebie czasopism. W ro k u 1975 obchodził sw ój „Złoty J u b i­

leusz” b ap ty sty czn y m ies. „Słowo P ra w d y ” a w roku 1976 analogiczną uroczystość św ięciła refo rm o w a n a

„ Jed n o ta”, m iesięcznik za jm u jąc y się sp raw am i p o l­

skiego ew angelicyzm u i ekum enii. A tym razem k o ­ lej na nasze pismo.

W e w rześniu 1979 roku m inęło (oficjalnie) 50 lat od m om entu u k az an ia się w d ru k u pierw szego egzem ­ plarza m iesięcznika „C h rześcijan in ”. B rat A ntoni P rze- orski re d a k to r i w ydaw ca tego m iesięcznika, w spólnie z braćm i W acław em Ż ebrow skim i S tefanem B o rt­

kiew iczem już od r. 1919 nosili się z zam iarem w y ­ daw ania czasopism a ew angelizacyjnego pt. „P ax Vo- bis” (Pokój Wam). Pod d atą 25 X II 1919 r., u k az ał się naw et p ro sp ek t pism a, w k tó ry m w ydaw cy podali je ­ go cel, zasady i w a ru n k i p re n u m e ra ty .1 W w y d ru k o ­ w anej ulotce czytam y:

”« P ax Vobis» nie je st organem ja k iejś sekty, jakby to może ktoś chciał przypuszczać, lecz w ylew em s e r ­ ca szczerze polskiego, przepełnionego w ia rą w moc C hrystusow ą i m iłością do k r a ju — serca, pragnącego w szystkich pozyskać d la C hry stu sa, ażeby pod Jego rządam i nastało w reszcie n a ziem i K rólestw o Boże, — państw o, którego pod d an i czują się w olni, bo je d y n e ­ m u królow i serc ludzkich — Bogu — poddanym i, p a ń ­ stwo, gdzie nie będzie łez, an i sm utku, ani krzyku, ani boleści. (Obj. 21,4). «P ax Vobis» będzie głosić zasady W ielkiego M istrza C h ry stu sa tak , ja k Go rozum ieli pierw si Jego uczniow ie tj. nie trzy m ają c się ram ek dogm atycznych jakiegokolw iek kościoła, lecz będzie n eu tra ln e, dążąc do jednego celu — celu Tego, K tóry dla szczęścia ludzkości życie sw e złożył w O fierze”.2

T rudności ze stro n y w ładz i d u chow ieństw a do m in u ­ jącego K ościoła nie pozw oliły, w okresie m iędzyw o­

jennym , n a w yd aw an ie m iesięcznika „P ax V obis”.

W a rty k u le opublikow anym w num erze p aź d ziern i­

kow ym naszego m iesięcznika (w ro k u 1969) b r. Józef M rózek, obecny re d a k to r naczelny oraz au to r cy to w a­

nego arty k u łu , info rm u je, że ów cześni w ydaw cy już w m a rc u 1922 ro k u d ru k u ją „pierw szy n u m e r m iesię­

cznika (objętość 20 stron) i n a d a ją m u ty tu ł «C hrze- ścijanin». Je d n ak ż e pism o „C h rz eścija n in ” zaczyna r e ­ g u la rn ie w ychodzić dopiero od w rześnia 1929 ro k u i

w naszej h isto rii tę d atę należy uw ażać za p o c z ą- t e k w y d aw an ia czasopism a — ko n k lu d u je br. J.

Mrózek.

I

Od w rześn ia 1929 r. re d a k to re m i w ydaw cą m iesię­

cznika b y ł br. A ntoni P rz eo rsk i (1873—1948), m ieszk a­

jący w Ja b ło n n ie k. W arszaw y. P ierw szy n u m e r w y ­ dany w e w rześn iu 1929 r., m ia ł objętość 16 stro n i u k az ał się w n ak ład zie 2 tys. egzem plarzy. W m ie się­

czniku ty m czytam y: „P isem ko z pom ocą Bożą p o ­ św ięcam y św iad ectw u o Jezu sie C hrystusie, jako je d y ­ nej nadziei naszej, a zarazem każdego człow ieka. Na stronicach tegoż chcem y dowodzić, że w nik im innym i w niezem innym nadziei n aszej pokładać nie m o­

żem y i nie pow inniśm y, jeżeli nie chcem y doznać w ielkiego, wiecznego zawodu. C hcem y rów nież z a ­ chęcać w szystkich naszych C zytelników do przyjęcia te j jed y n ej nadziei naszej, na k tó rej polegać chcem y n ajzu p e łn ie j i w sp raw ie w y d aw an ia tego św ia d e­

ctw a...”.

(6)

W la ta c h 1929—1933 n a lam ach „C h rześcijan in a” z a ­ m ieszczane były a rty k u ły różnych au to ró w pośw ięcone przede w szystkim te m aty ce b ib lijn ej. R edagow ano stałe działy, ja k „N auka b ib lijn a ”, „S tu d iu m b ib lijn e ” ,

„K alendarz b ib lijn y ”. Red. A ntoni P rz eo rsk i nie d r u ­ kow ał arty k u łó w polem icznych. Z b ra k u w y sta rc z a ją ­ cych środków m a te ria ln y c h w ro k u 1933 u k a z a ł się o statn i n u m e r (3—5) m iesięcznika.3 B ra t A. P rz eo rsk i w spólnie z br. S. B ortkiew iczem od listo p ad a 1933 r., zaczynają w ydaw ać czasopism o „W olny C h rze śc ija­

n in ”. I w a rty k u le w stępnym piszą, że: „«W olny C h rześcijanin* będzie w ychodził za m ia st pism a

"C h rześcijan in * ”.'1 Lecz n ieb aw em ta k że te n nowy m iesięcznik p rz e sta je ukazyw ać się; pow odem był, ja k poprzednio, b ra k funduszów .

II

P ierw szy pow ojenny n u m e r „ C h rz eścija n in a” ukazał się w czerw cu r. 1946. C zasopism o to było red a g o w a ­ ne przez br, Z dzisław a A. R epsza; w ydaw cą był P o l­

ski Kościół E w angelicznych C hrześcijan B aptystów . W ciągu dw óch la t m iesięcznik „C h rześcijan in ” był w spólnym pism em pięciu Społeczności ew angelicz­

nych: Z w iązku S łow iańskich B aptystów w Polsce, Z w iązku E w angelicznych C hrześcijan, Z w iązku W ol­

nych C hrześcijan, E kskluzyw nych C hrześcijan, K o ­ ścioła C hrystusow ego. P rz ed sta w iciele w ym ienionych Społeczności sp o tk a li się w dn. 24—27 m a ja 1945 roku na soborze, w czasie którego utw orzony został P olski Kościół E w angelicznych C hrześcijan B aptystów .5 De­

legaci soboru pow ierzyli red a k cję m iesięcznika

„C hrześcijan” br. Zdzisław ow i A leksandrow i Repszo- wi (1909—1971). W roku 1946 w ydrukow ano dw a n u ­ m ery (styczeń-czerw iec i lipiec-grudzień) w roku n a ­ stępnym jeden n u m e r p o trójny (styczeń-m arzec 1947)

— pod red a k cją br. Z. A. Repsza. W ;r. 1947 w ydano dw a num ery czasopism a „C hrześcijanin” (4—5 w rze- sień-październik i 6—7 łistopad-grudzień) pod r e ­ dak cją br. A lfreda W. K urzaw y. Te dw a ostatnio w ym ienione num ery pośw ięcone były już przede w szystkim spraw om Społeczności baptystów .

III

W m a ju 1947 ro k u trzy Społeczności ew angeliczno- -w olnokościelne: E w angeliczni C hrześcijanie, W olni C hrześcijanie i S tanow czy C hrześcijanie, u tw orzyły Zjednoczony K ościół E w angeliczny. W ro k u n a s tę ­ pnym w ydrukow ano pierw szy n u m e r pism a „C hrze­

ścijan ” (listopad) ju ż ja k o organu Zjednoczonego K o­

ścioła Ew angelicznego. J a k w la ta c h p o przednich cza­

sopism o red ag o w ał br. Z dzisław A. Repsz. Lecz i w tym czasie pism o ukazyw ało się „w m iarę środków i m ożliw ości”0 — w spom ina później br. J. M rózek. We w rześniu 1950 ro k u w yszedł o sta tn i n u m e r (3—4) cza­

sopisma. M iesięcznik nie był dru k o w an y aż do paź­

dziernika r. 1957. W tym okresie nasza Społeczność w ydała (na pow ielaczu) dw a n u m e ry „B iuletynu Z jed ­ noczonego K ościoła E w angelicznego’. W styczniu r. 1954 ukazał się pierw szy n u m e r tego w ydaw nictw a, które poświęcono praw ie w całości h isto rii Zjednoczonego Kościoła Ew angelicznego w Polsce. B iuletyn zachow ał fo rm a t pism a „C hrześcijanin” i liczył 52 strony. Pod koniec r. 1954 w ydano drugi num er biuletynu. Z gro­

m adzono w nim opracow ania o ch a rak te rz e biblijno- -teologicznym . B iuletyn m iał ten sam fo rm at (A-4) i liczył 84 strony.

IV

W listopadzie 1957 roku w znow iono w ydaw anie p is­

m a „C h rześcijanin”, jako organu Zjednoczonego K o­

ścioła Ew angelicznego, in tegrującego od r. .1953 dw ie dalsze Społeczności ew angeliczne: C hrześcijanin W iary E w angelicznej i w yznaw ców K ościoła C hrystusow ego.

Czasopism o red ag o w ał (do listo p ad a 1964 r.) ja k w okresie p o przednim br. Z dzisław A. Repsz. Na p rz e ­ strze n i tych p raw ie 20 la t w działalności red a k cy jn e j p om agała br. Repszow i — Jego w iern a i p raco w ita M ałżonka — s. E rn e sty n a Repszow a.

W a rty k u le opublikow anym p rzed 10 la ty przez br.

J. M rózka, za w a rte je st bardzo in te re su ją c e rozw aża­

nie dotyczące w spółzależności i rozw oju poszczegól­

nych w yróżników z n a jd u ją cy c h się w p o d t y t u l e m iesięcznika „C h rz eścija n in ”.7 W ro k u 1929 hasło z a ­ w a rte w p o d ty tu le b rzm iało: „Św iadectw o C h ry stu ­ sowi P a n u Z m a rtw y c h w stałe m u ”. W czerw cow ym n u ­ m erze z ro k u 1946 w p o d ty tu le czytam y: „Pism o p o ­ św ięcone p o znaniu i pogłębieniu życia duchow ego i społeczności ch rz eśc ija ń sk ie j”. Od ro k u 1948 (listopad) z najdujem y w tam że trójczłonow e hasło: ,,Ewange- lia-Ż ycie c h rz eśc ija ń sk ie-P o w tó rn e przyjście C h ry stu ­ s a ”. W num erze grudniow ym w r. 1957 p o d ty tu ł n a ­ szego m iesięcznika uzupełniony został o jeden n ad e r w ażny elem ent: „ J e d n o ś ć”. I w końcu p o d ty tu ł

„C h rześcijan in a” w zbogacił jeszcze jed en sk ła d n ik i (od n r u 2/63) w y stę p u je on w n astęp u jące j form ie:

„E w angelia-Ż ycie i m yśl c h rz eśc ija ń sk a-Jed n o ść -P o w - tó rn e przy jście C h ry stu sa ” . P rz ek sz tałce n ia w y stę p u ­ jące w p o d ty tu le „C h rz eścija n in a” w y ra ż a ją zapew ne (lub chcą w yrażać) poszerzanie się w ew n ętrzn ej św ia ­ dom ości w śród członków i zapew ne zespołu k ie ru ją c e ­ go naszej Społeczności, pod k ątem zadań stojących przed n ią i jej pism em ?

T rochę d a n y c h t e c h n i c z n y c h , dotyczących czasopism a. M iesięcznik „C h rześcijan in ” w la tac h 1929—1933 dru k o w an o w n ak ład zie 1—2 tys. egz.; w la ta c h 1946—48 n ak ła d w ynosił 4—5 tys. egz., pism o m iało fo rm a t A-4. W okresie następ n y m (1949—50) pism o m iało zm niejszony fo rm a t i d rukow ano je w nakł. 4 tys. egz, m iesięcznie. Po w znow ieniu w roku 1957 przyw rócono poprzedni fo rm a t (A-4) czasopism u i w ydaw ano w n ak ład zie 5 tys. egz. W la ta c h sześć­

dziesiątych zm niejszono n a k ła d czasopism a ale już w r. 1970 d ru k o w a n e je st w ilości .4,8 tys. e g z . a po r o ­ k u 1970 osiąga n a k ła d 5 tys. i w ynosi on ak tu a ln ie 5,5 tys. egzem plarzy. M iesięcznik rozpow szechniam y w k ra ju i zagranicą (1,5 tys. egz. — w r. 1978). Od w znow ienia, w r. 1957, czasopism o je st drukow ane bez p rze rw y przez Z akłady G raficzne przy ul. Sm ol­

nej 10/12, w W arszawie.

Do ro k u 1964 pism o w ydaw ano w szacie c z a rn o -b ia ­ łej; do r. 1950 dość rzadko ta k że zam ieszczano ilu s tra ­ cje; ale już od r. 1957 rzu ca się w oczy w y raźn e w zbo­

gacenie m a te ria łu ilustracyjnego. Od n u m e ru stycz­

niow ego w r. 1965 w prow adzono n a okładkę kolor i ilu s tra c ję (fotografia, ry su n ek , g rafika). Od n ru 1/1965 na s. 2 zam ieszczam y także rodzaj k rótkiego a rty k u łu

6

(7)

redakcyjnego, k tó ry — w m ia rę up ły w u la t — p rz e ­ kształcił się w form ę felieto n u . P o ru sz am y w nim , z reguły, ja k ą ś jed n ą m yśl b ib lijn ą lu b pro b lem w y ­ stępujący w naszym życiu.

W ciągu la t zm ieniał się rów nież s k ł a d R e d a ­ k c j i . W la tac h 1929—33 re d a k to re m i jednocześnie w ydaw cą był br. A n to n i P rz eo rsk i; w la ta c h 1946—64 pismo redagow ał br. Z dzisław A. Repsz. W listopadzie 1964 ro k u utw orzono K olegium R edakcyjne, w skład którego w eszli b rac ia: Jó z ef M rózek (re d a k to r n ac ze l­

ny), Z dzisław A. R epsz (zm. 1971), M ieczysław K w ie ­ cień (do 1972 r. zast. red a k to ra naczelnego i sekretarz) br. E d w ard C zajko (od r. 1972 s e k re ta rz red ak cji) oraz J a n T ołw iński (od r. 1969). W m a ju 1975 ro k u do K o­

legium R edakcyjnego w eszli b ra c ia 'M arian S u sk i i R yszard Tom aszew ski. W pionie technicznym m ie ­ sięcznika „C hrześcijan in ” od r. 1964 (listopad) w sp ó ł­

p ra c u ją z R e d ak c ją — p. red. J. W iśniew ski i p. red.

K. W alczyński.

Red. J. M rózek w cytow anym już artykule? za ją ł n astęp u jące stanow isko w sp ra w ie d ru k o w a n ia na ła ­ m ach czasopism a arty k u łó w polem izujących. Pisze w nim : „P oniew aż w sk ła d Zjednoczonego Kościoła E w angelicznego w chodzą różne u g ru p o w a n ia w y z n a ­ niowe, Kościół m a u sta lo n e jedynie podstaw ow e z a sa­

dy w ia ry (część ich um ieszczono w S tatu c ie Kościoła)

— por. p a r. I p. 1 i 2; p a r. II i par. IV — w sp raw ac h drugorzędnych m ogą w ięc istnieć różnice. W zw iązku z tym , że różnice istn ie ją pom iędzy poszczególnym i kieru n k am i, R ada K ościoła pod d a tą 12 g ru d n ia 1970 ro k u p rzy ję ła do k u m en t za ty tu ło w a n y : „Z asady w spółżycia i w spółpracy w Zjednoczonym K ościele E w angelicznym ”.8 W tym sam ym ro k u opublikow ano także te k st „O dezw y do Zborów Zjednoczonego K o ­ ścioła E w angelicznego i do Zborów Polskiego K ościoła C hrześcijan B ap ty stó w w P R L ” oraz zasady w spółży­

cia i w sp ó łp racy m iędzy obydw om a K ościołam i (nr 1/1970, s. 6).

Z e s p ó ł R e d a k c y j n y dokładał sta ra ń , żeby na stronicach „C h rześcijan in a” każdy z C zytelni­

ków m ógł znaleźć dla siebie poszukiw ane treści, k tóre by w zbogaciły jego w ia rę i m iłość do P a n a ; treści uczące i zachęcające do służby, b udujące, inform ujące o życiu i w yd arzen iach dziejących się blisko i daleko.

Słow em : do lepszego dążenia za P an em Jezusem . W la tac h sześćdziesiątych d ru k o w a n e były m.in.

dw ie bardzo in te re su ją c e serie a rty k u łó w , k tó ry ch ce­

lem, w łaśnie, było zachęcenie C zytelników do w z ra s ta ­ nia w w ierze, do pójścia d alej za P an em Jezusem . M yślim y o a rty k u ła c h I. K arg iela z cyklu: „Ś w iatło z cienia przyszłych d ó b r” i A n d rew M u rra y ’a — „M ie­

szkaj w Je z u sie ”. P iew sza z w ym ienionych serii, w tłum . br. Fr. W ięckiewicza, zaw iera w ykład n o w o - t e s t a m e n t o w e g o sensu sta ro testam e n to w y ch sym boli zaw arty ch w obrazie P rz y b y tk u i jego u rz ą ­ dzeń oraz służby k ap łań sk iej. W o statn ich la tac h p o ­ dobny te m a t został poruszony w cyklu „Ś w ięta iz ra e l­

skie i żydow skie”, p ió ra br. P. K arela. W a rty k u ła c h A. M u rra y ’a zw rócona została uw aga m.in. n a problem c i e r p i e n i a jako koniecznego w a ru n k u w zra sta n ia w w ierze w P ana.

W iele zeszytów pośw ięcono Osobie i d ziałan iu D u­

cha Św iętego (np. n ry 6/65; 5/66; 5/78; 6 i 7—8/79). W nrze 12/77 zam ieściliśm y stu d iu m (nt. „Boskości Je z u ­

sa C h ry stu s a ”) pod k ą te m dostarczenia in fo rm ac ji o n ie b ib lijn ej a rg u m e n ta c ji tzw . „św iadków ” Jehow y.

N r 9/66 z a w ierał podstaw ow e in fo rm ac je o T rójcy Ś w iętej ( w tym te k sty trze ch głów nych „w y zn ań ” w iary chrześcijańskiej). Ja k o n u m e r o te m aty ce b ib lij­

nej p rzew idziany b y ł n r 9/77. Zw łaszcza w la tac h o statn ich w ięcej u w agi zw racaliśm y n a a rty k u ły do ­ sta rc z a ją c e w s t ę p n y c h w iadom ości biblijnych, przeznaczonych przede w szystkim dla nowego p o k o le­

nia ludzi w ierzących (cykle a rt.: „D ekalog”, „O statnie p oselstw o” (Listy do siedm iu Zborów z O bjaw ienia św. Ja n a), „W ikręgu B iblii”, „W okół zagadnień s ta ­ ro testam e n to w y ch ” i in.). O publikow ano także sporo m a teria łu historycznego; pisaliśm y np. o kolejnych s y n o d a c h Zjednoczonego K ościoła Ew angelicznego (nry 10/65; 2/69; 2/72; 7—8/75; 2 i 4/79) i h isto rii k ie ­ ru n k ó w w spółtw orzących naszą Społeczność (np. nry 6/69; 7—8/70; 7—8/74 oraz n u m e r specjaln y : 7—8/77).

P ub lik o w aliśm y rów nież b i o g r a f i e pow szechnie znanych „m ężów w ia ry ”, ja k : J. B unyan, T. B a rra tt, Ch. F inney, B illy G raham , J. Lees, M. L u te r, D. L.

Moody, G. M uller, W atchm an Nee, L. P eth ru s, J o n a ­ th a n P au l, W. Paszkow , I. P rochanow , S ad h u S un d ar S ingh, G. S m ith, H. T aylor, G. W hitefield, M. Zinzen- do rf i w ielu innych, i p rzed staw ialiśm y s y l w e t k i b raci-k azn o d ziejó w — żyjących i zm arłych — n a le ż ą ­ cych do ru ch ó w w spółtw orzących Zjednoczony K o­

ściół E w angeliczny; ich służbę i dokonania! Sporo ta k że m iejsca zajm ow ały w iadom ości i „K ro n ik a”

w yd arzeń zborow ych (dosyć obfitcie ilustrow ana). Ten dział in fo rm ac ji i w y d arze ń u z u p e łn ia ją doniesienia n a te m a t in ic ja ty w pokojow ych, ekum enicznych i spo­

łecznych, itp.

W iele m iejsca zajm o w ała te m a ty k a m o d l i t w y i e w a n g e l i z a c j i . D w a o sta tn ie w ielkie kongresy ew a ngelizacyjne były rela cjo n o w a n e w „C hrześcijan i­

n ie ” : kongres b e rliń sk i (1966) w n rac h l i 3/67 i k o n ­ gres lozański (1974)— nry 11 i 12/74 oraz 4/1979. Przez kilka la t drukow ano teksty audycji „Głosu Ew angelii z W arszaw y”. Ten cykl o tw ie ra ogłoszenie o rozpo­

częciu tej służby przez naszą społeczność (nr 2/66), a po tem kolejno w zeszytach od 3/66 do 10/69 opubliko­

w ane zostały te k sty (kazania, m odlitw a) łącznie 76 a u d y c j i „G łosu E w an g elii”.

„C h rześcijan in ” je st w p ra w d zie pism em S połeczno­

ści Zjednoczonego K ościoła E w angelicznego ale d zia­

łalność jego nie ogranicza się do ram tej W spólnoty.

W śród odbiorców k rajo w y ch i zagranicznych z n a jd u je ­ m y w ielu Czytelników , k tó rzy należą do kręgów prze- budzeniow ych w różnych społecznościach chrześci­

jań sk ich . (i tzw. „h istorycznych” i w olnokościelnych).

P o n ad 1,5 tys. egz. naszego m iesięcznika w ysyłam y do ponad 20 k ra jó w — w Europie, n a B liskim W schodzie, do k ilk u k ra jó w afry k ań sk ich , do P ółnocnej i P o łu d ­ niow ej A m ery k i i do A u stralii. T akże w tym sensie

„C hrześcijan in ” pełni w ażną fu n k c ję religijno-społecz- ną, in te g ru ją c rozproszone po św iecie środow iska P o ­ lonii zagranicznej ze „stary m ” K rajem .

Z w iastow anie, k tó re p rze k azu je „C hrześcijanin” jest

— ja k w iem y z w ielu źródeł (wizyty, podróże, k o res­

pondencja, ofiary) — z radością o dbierane przez B raci i S io stry w k ra ju i zagranicą, a na przesyłkę z „C hrześcijaninem ” oczekuje się z w ytęsknieniem w w ielu m iejscach — w A rg en ty n ie i B razylii, we F ra n cji i w k ra ja c h sąsiednich a także daleko za rno-

(8)

rzam i w A ustralii, K an ad zie i S tan ach Zjednoczonych.

Lecz nie tylk o ta m daleko. T akże blisko w w ielu z a ­ kątk ac h naszego k ra ju !

Ten c h a ra k te r pism a ew angeliczno-w olnokościel- nego, pośw ieconego — w łaściw ie — jed n ej Osobie i jednej S p raw ie zachow ać chcem y, jako Zespół R e ­ dakcyjny, aż końca lu b do p rzy jśc ia P ana! T a jedna O s o b a — to Jezu s C hrystus, P a n i Z baw iciel nasz;

ta jed n a S p r a w a - to Jego K ościół lub szerzej b io ­ rąc Jego w iek u iste nadchodzące K rólestw o.

W szystko m am y od Niego, od P an a i Boga nasze­

go. I On, Bóg, S tw órca i daw ca w szystkich rzeczy, jedynie je st godzien uw ielb ien ia i chw ały. W yznajem y Jego Im ię, i do w iary i miłości, do o d d aw an ia c h w a ­ ły i w dzięczności Bogu, zachęcam y w szystkich sło ­ w am i P ism a Św iętego:

„G odzien jesteś, P an ie, Boże nasz, p rzy jąć chw ałę i część, i moc, poniew aż Ty stw orzyłeś wszystko, i z w oli T w ojej zostało stw orzone, i za istn iało [...]

Godzien je st te n B a ra n e k zabity w ziąć moc i b o g a­

ctwo, i m ądrość i siłę, i cześć, i chw ałę, i błogosła­

w ieństw o. I słyszałem , ja k w szelkie stw orzenie, któ re je st n a niebie i na ziemi, i pod ziem ią, i w m orzu,

i w szystko co w nich je s t m ów iło: «Ternu, k tó ry sie ­ dzi n a tronie, i B arankow i, błogosław ieństw o i cześć, i chw ała, i moc n a w iek i w ieków »” (Obj. 4, 11;

5,12—14).

oprać. R.T. i M.Kw.

P r z y p is y

1 P r e n u m e r a ta r o c z n a p r z e s y łk ą p o c z to w ą ty m c z a s e m o b li­

c z o n a z o s t a ła cło w y s o k o ś c i 15 m k r o c z n ie , p ó łr o c z n ie 8 m k . K w a r ta ln ie 4 m k . C en a p o j e d y n c z a m k . 1,50 f e n . ...

2 Z a c h o w a n o o r y g in a ln ą p is o w n ię .

5 W o k r e s ie m ię d z y w o je n n y m u k a z a ły s ię n a s tę p u j ą c e n u ­ m e r y m ie s ię c z n ik a „C hrześcijanin” :

1929 n r 1 ( w r z e s i e ń ) ; 2 ( p a ź d z ie r n ik ); 3 ( li s t o p a d ) ; 4 (g r u ­ d z ie ń ) ;

1930 — n r 1—12 (s ty c z e ń — g r u d z ie ń );

1931 — n r 1, 2, 3, 4, 5—6 (p o d w ó jn y 7, 8, 9, 10—11 (p o d w ó jn y )

12;

1932 — n r 1, 2—3 (p o d w ó jn y ) 4, 5, 6—7 (p o d w ó jn y ) , 8, 9, 10,

11—12 (p o d w ó jn y )

1933 — n r 1—2 (p o d w ó jn y ) o r a z n u m e r y 3, 4, 5 (m a r z e c , k w ie ­ c ie ń i m a j) ja k o o s ta t n i p o t r ó j n y n u m e r .

4„W olny C hrześcijanin”, 1933, n r 1 (listo p a d ),

5„C hrześcijanin”, 1946, n r 1, s . 2

0 „C hrześcijanin”, 1967, n r 2, „ M a ły J u b ile u s z ” .

7C hrześcijanin” 1969, n r 10, s . 7—8; „C zterdziestolecie

« C h r z e ś c ija n in a » ..”

8„C hrześcijanin” 1969, n r 10, s . 8.

Z ob . „C hrześcijanin”, 1972, n r 2 s . 14; „Zasady w sp ó łży ­ cia i w spółpracy w Z jed n o czo n ym Kościele E w anegltcznym ’\

zo b . K alendarz « C hrześcijanina» (1977), s. 167-168, ( a r t .:)

„C hrześcijanin”.

„ Gł o s P r a w d y "

M iesięcznik „C h rześcijan in ” jest organem Zjednoczonego Kościoła E w angelicznego. W 'związku z tym m ożna go uw ażać a a k o n ty n u a to ra działalności w ydaw niczej w szystkich denom inacji, k tó re w eszły w skład Zjednoczonego K ościoła E w angelicz­

nego. Były Z w iązek Stanow czych C hrześcijan jako jeden z w spół­

tw órców K ościoła Zjednoczonego m a bogatą tra d y c ję w ydaw niczą już od początków sw ego istn ien ia. W okresie m iędzyw ojennym był on w ydaw cą (regularnie ukazującego się przez okres 22 ■ la t m iesięcznika

„GLOS PRAW D Y”. W niniejszym a rty k u le chcem y podać zw iązłe in ­ form acje dotyczące tego m iesięczni­

ka.

„Głos P ra w d y ” ja k podaw ano p o ­ czątkow o w ty tu le tego czasopism a m iął n a celu p ogłębienie znajom ości Bożej P raw dy. Cel te n został ro z­

szerzony o pracę ew angelizacyjną co znalazło sw o je o dzw ierciedlenie w p odtytule czasopism a. Inform ow ano od stycznia 1926 r. że „Głos P ra w ­ dy ” je st pism em pośw ięconym dla szukających p raw dy. P o d ty tu ł te n z kolei zastąpiono cy tate m ze Słow a Bożego: „Ocuć się, k tó ry śpisz, a pow stań od u m arły ch a oświeci cię C h ry stu s” (EL 5,14).

W n agłów ku czasopism a p o d aw a­

no dw a te k sty ze Słow a Bożego, a m ianow icie:

„Na to przyszedłem n a św iat abym św iadectw o w y d ał p ra w d z ie ” (Jan 18,37).

„Jeżeli zostaniecie w słow ie moim poznacie p ra w d ę ” (Jan 8,32). Od m a ja 1927 r. w nagłów ku dodatkow o cytow ano n astęp u jący te k st:

„Jezus rze k ł: Jam ei jest droga, p raw d a i żyw ot” (Jan 14,6).

Czasopism o obejm ow ało swoim zasięgiem p rz e d e w szystkim zbory S tanow czych C h rześcijan n a te re n ie Ś ląską Cieszyńskiego zarów no w Polsce ja k i w C zechosłow acji. R e­

d ak c ją czasopism a zlajmował się po ­ czątkow o br. K arol Sniegoń, n a s tę p ­ n ie br. K aro l K aleta. W p racy w y ­ daw niczej czynny u dział b ra li b r a ­ cia: A dolf Małysz, K arol K u p k a i jako a d m in istra to r Jerzy Śliw ka.

Na podk reślen ie zasługuje fakt dużego p o św ięcenia red ak to ró w . P r a ­ cą re d a k c y jn ą i w yd aw n iczą zajm o­

w ali się oni obok sw ojej pracy za­

robkow ej. Z aangażow ani byli oni ponadto bardzo czynnie w pracy ew angelizacyjnej. Należy dodać, że był to okres dynam icznego rozw oju Zw iązku S tanow czych C hrześcijan.

Na p rac ę p rzy redagow aniu „Głosu P ra w d y ” pozostaw ał im najczęściej czas nocny. T a p ełn a o d d an ia służba przynosiła błogosław iony plon.

A rtykuły w m iesięczniku były k ró tk ie i zwięzłe. Ich treść była do­

stosow ana do poziom u in te le k tu a l­

nego czytelników . O ogrom nym przy w iązan iu czytelników do swego czasopism a św iadczą ich pochlebne opinie, k tó re m ożna jeszcze i obec­

n ie usłyszeć. Z achow ały się także nieliczne kom plety tego m iesięczni­

ka. K rążą one pom iędzy zborow ni- kam i n a Ś ląsku C ieszyńskim i b u ­ dzą zaw sze duże zainteresow anie.

Część arty k u łó w m ia ła c h a ra k te r k rótkiej hom ilii tekstów Słow a Bo­

żego. D rukow ano k a z a n ia znanych działaczy niem ieckiego ru ch u zielo­

nośw iątkow ego, p asto ró w : J. Paula, J. V ette ra i innych. Jednym z tego cyklu to k a z a n ie ew angelizacyjne J.

V ettera pt. „Czy je st P iek ło ?” 1. W k azaniu tym ew an g elista zastan aw ia się n a d sy tu a cją potępionych po śm ierci. B iorąc za p o d staw ę te k st:

„tam będzie p ła cz i zgrzytanie zę­

bów ” (Łuk. 13,28) a u to r pisze:

...„jakbym się c h ę tn ie chciał za­

pytać czy m oże być coś stra s z n ie j­

szego jiak być osądzonym n a całą wieczność n a płacz i 'zgrzytanie zę­

bów... Piodstawą do płaczu i zgrzy­

ta n ia zębów będzie ta k ż e w zajem ne osądzanie się: ,,Tyś w inien m ojej

8

Cytaty

Powiązane dokumenty

niejszość, obecność, kiedy On znajduje się w niebie. Wczoraj w przeszłości, kiedy On był na ziemi uczynił odkupienie za nasze grzechy. Co uczyniłeś w

Często też mówi się, że tem atem listu do Filipian jest ewangelia radości.. W tym liście Paweł wymienia, jakie okoliczności mogą

O ddalając się od Boga, odchodzą od Jego opieki, odrzucają społeczność z Bogiem, pozbaw iają się Jego m i­.. łosierdzia i

m iarem diabła jest: okradanie człow ieka z wszystkiego, co zwie się szczęściem, m altre to ­ wanie i unicestw ianie... zami złości, gniew u, zazdrości,

Jej to trzymamy się jako kotwicy duszy, pew nej i mocnej, sięgającej aż poza zasłonę, Gdzie jako po­.. przednik wszedł za nas Jezus, sta wszy się

(Należy odważnie zapisywać wszystkie odpowiedzi uczniów, łącznie z seksem, współżyciem seksualnym. Na pewno wśród wielu skojarzeń padnie słowo „uczucie”. Należy na to

Chrzest Duchem Św iętym jest działaniem Ducha Św iętego odrębnym od Jego działania odrodzeńczego... Może być

Jak widać z powyższego przeglądu źródeł, mimo że dysponujemy współczesnym przekazem o życiu Świerada (Legendą Maura), to jednak jego autor koncentruje się na