Aleksandra Okopień-Sławińska
Teoria literatury w kształceniu
polonistów
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (50), 115-135
-Sławińska
Teoria literatury w kształce
niu polonistów *
M arii Renacie M ayenow ej
w dw u dziestą piątą rocznicę po w stania K a ted ry Teorii L iteratu ry w U niw ersytecie W arszawskim .
1.1. W iosną 1980 ro k u m ija 25 lat od założenia p rzez p rofesora K azim ierza B u-
dzyka w U niw ersytecie W arszaw skim — pierw szej oficjalnie zatw ierdzonej przez w ładze ośw iatow e — K a te d ry Teorii L ite ra tu ry . D ata ta w yznacza — rów nież ze względów osobistych — rozległość i k ą t w idzenia pano ram y , jak ą ogarniam w swoich roz w ażaniach n ad dzisiejszym m iejscem teorii lite ra tu ry w śród innych przedm iotów polonistycznych. N ajw ażniejszym i obliczonym na długą m etę za daniem , jak ie Budzyk n aty ch m iast p ostaw ił przed sw oją placów ką, było p rzygotow anie i w prow adze
* Jest to referat wygłoszony 22 listopada 1979 r. w Krako w ie na zorganizowanej przez KNoLP i krakowską WSP konferencji poświęconej wyższym studiom polonistycznym . Zarys tego tekstu przedstaw iłam 2 listopada 1979 r. w Pracow ni Poetyki Historycznej IBL-u; przygotowując jego pełną w ersję miałam w pam ięci uwagi i opinie ko legów w ypow iedziane wówczas w dyskusji.
Sposobność rocznicowa
A L E K S A N D R A O K O P IE N -S Ł A W IN S K A 116
Mierz siły na zamiary
Tak było
nie ra d y k a ln e j — w stosunku do ów czesnego sta n u rzeczy — przebudow y p ro g ram u studiów , w k tó ry m zupełnie now a ro la przypaść m iała treścio m teo re- tycznoliterackim . S tąd też p o d jęte od ra z u — bez w zględu na w a ru n k i m ate ria ln o -o rg a n iza c y jn e oraz stopień in te le k tu a ln e j gotowości au to ró w — p race nad podręcznikiem teo rii lite ra tu ry , s tą d pom ysły książek pom ocniczych dla d y d a k ty k i, zwłaszcza p rzed staw iający ch pew ne w zory analiz i in te r p re tacji, stąd naw et, zrealizow any dużo później, p ro je k t słow nika term in ó w literack ich, stą d ciągłe za tru d n ie n ia p rz y obm yślaniu i w spółredagow aniu k o lejn y ch w e rsji nowego p ro g ram u , stą d naukow a seria w ydaw nicza, stą d w reszcie coroczne do dzisiaj k o n feren cje teo rety czn o literack ie, po m y ślan e jako szkoła m łodej k a d ry bad aczy i d y d a k ty k ó w u n i w ersyteckich.
Spraw a k a d r — i dzisiaj a k tu a ln a — m iała wówczas c h a ra k te r ro zstrz y g a ją c y i d ra m a ty c z n y . P rofesor B udzyk jako an im ato r teo re ty c z n o litera ck ie j d y d a k ty k i m iał do w spółpracy ty lk o jednego p rzy g o tow anego pracow nika w osobie p ro feso r M arii R e n a ty M ayenow ej, reszta — by li to świeżo upieczeni absolw enci polonistyki, k sz ta łce n i w edle m odelu studiów , na II ro k u k tó ry c h zn ajd o w ały się 2 go dzin y p o etyk i, a p otem na ro k u IV po jaw iał okazjo n a ln y i nieobow iązkow y w y k ła d m onograficzny z teo rii lite ra tu ry . Z aw artość ow ych ćwiczeń z p oe ty k i zależała przede w szystkich od indyw idualności w ykładow cy, ale g en eraln ie m ieściły się one m iędzy dw iem a skrajnościam i, będąc albo re lik te m odw ie cznej szk o lno -no rm atyw n ej re to ry k i i p oetyki, albo „ k u źn ią” now ych idei literatu ro zn aw czy ch , co na p rzy k ła d w m oim studenckim dośw iadczeniu p rz y b rało postać całorocznej egzegezy dwóch ro zd zia łów z podręcznika Tim ofiejew a.
1.2. G ru n tow n a refo rm a p ro g ra m u polonistycznego, postulow ana i p rzygotow ana przecież nie ty lk o przez zespół Budzykow ski, chociaż przeze m nie
z te j p e rsp e k ty w y przeży w ana, n astąp iła w ro k u akad. 1966/1967. N iestety, ty lko jed nem u rocznikow i stu d e n tó w , ty c h w łaśnie, k tó rz y p rz y szli n a U n iw e rsy te t w 1966 r., udało się — i to nie bez w strząsów — zakończyć w edług tego p rogram u sw oją edukację. Ich o ro k m łodszych kolegów już zaczęły dotyczyć k o re k tu ry w układzie przedm io tów, a p otem skrócen ie studiów do lat czterech, co w rez u lta c ie pokiereszow ało obm yślany dość sta ra n n ie jako całość — to k kształcenia. Zm ienione zo sta ły ró w nież sfo rm u ło w an ia p ro g ram u przedm io tów teo rety czn o literack ich .
N aszym ów czesnym p rzek on an iom na te m a t m ie j sca i ro li w ątk ów teo re ty c z n o litera ck ic h w k sz ta ł cen iu polonistów , ja k ie pow zięliśm y p racu jąc nad now ym m odelem studiów , d aliśm y w y raz w nap i san y m p iętn aście la t tem u program ow ym r e fe ra cie 1. Było to na dw a la ta p rze d refo rm ą. Od tego czasu sy tu a c ja teo rii lite r a tu r y w Polsce — zarów no jako d y scy p lin y d y d ak ty czn ej, ja k i bad aw czej — uległa o g ro m n y m zm ianom , a m im o to ro zm aity ch m yśli z tam teg o czasu nie chciałabym się i dzisiaj w yrzec. A więc: że teo ria lite ra tu ry po w inna w d y d a k ty c e u n iw ersy teck iej pełnić ro lę łącznik a-p o średnika m iędzy inn y m i przedm iotam i, a zwłaszcza m ięd zy język ozn aw stw em a histo rią li te ra tu ry , p rzeciw d ziałając in te le k tu a ln e j d ezinte gracji w iedzy zdobyw anej przez polonistę; że ciąg teo rety czn o literack i pow inien tw orzyć ko n sek w en t nie skom ponow ane pasm o zajęć ro zw ijających się przez całe stu d ia oraz że pow inny być to zajęcia kształcące przed e w szystkim pew ne dyspozycje i spraw ności in te le k tu a ln e .
1 T. Kostkiewicz, A. Okopień-Słowińska, J. Sławiński: T e
oria literatu ry w polon istyczn ym nauczaniu uniw ersyteckim .
Referat w ygłoszony na III Konferencji Teoretycznoliterac- kiej Pomocniczych Pracowników Naukowych Polonistyki, Ustronie, luty 1964 r. Druk. w „Ruch Literacki” 1964 z. 3, s. 109—116.
Dalej aktualne
A L E K S A N D R A O K O P IE Ń -S Ł A W IŃ S K A 118
Moda modą...
a o poziom dbać trzeba
* * *
2.1. Z w racając się k u sy tu acji dzisiejszej m yślę, że inaczej niż kilk an aście lat te
m u nie m a palącej potrzeby u p rz y ta m n ia n ia ran g i teo rii lite ra tu ry . Nie je st to specjalność n ie doce niana czy przeoczana. N aw et przeciw nie, zauw ażyć m ożna nie zawsze w artościow e e fe k ty n iew ątpliw ej m ody na uporczyw e teo rety zo w an ie n ie tylko w ro zp raw ach naukow ych, ale i w p ra k ty c e d y d a k tycznej, a — co ciekaw e — szerzące się epidem icz nie w k ra in ie zw anej m etodyką nauczania.
Z pew nego p restiżu, jak i zdobyła teo ria lite ra tu ry , nie w ynika w cale, aby nie należało sta ra ć się o pod niesienie poziom u nauczania tego p rzed m io tu i na studiach, i w szkole. Zwłaszcza w p ro g ram ie szkol nym tre śc i teo rety czn o literack ie p ojm ow ane są n a d er opacznie, rozproszone, nie poddane żadnem u uporządkow anem u układow i pojęć oraz pozbaw ione w łaściw ych im w alorów służenia sztuce le k tu ry i um iejętnościom zdaw ania z niej spraw y.
D ydaktyczna sam oświadom ość u n iw ersy teck iej te orii lite r a tu r y — m ówię tu łącznie o w szystkich za jęciach z tego cy k lu — nie jest chy ba rów nież zbyt w ygórow ana. P ew n e św iadectw o tem u d a je sam p rog ram przedm iotów teo rety cznoliterack ich, obo w iązujący na w yższych studiach polonistycznych w szystkich typów . Jakość zajęć zależy więc n ad al od osobistych, naukow ych i nauczycielskich d y s pozycji prow adzącego zajęcia. W ciąż jeszcze b rak lub po p ro stu nie m ożna dostać tak ich pom ocy n a ukow ych, k tó re zapew niałyby pow szechnie godziw y poziom zajęć naw et w w ypadkach, gdy nie p ro w a dzą ich ludzie tw órczo zainteresow an i w y k ład an y m p rzedm iotem , a choćby do niego odpow iednio p rz y gotow ani. Czy jest ich wielu? Ja k i je s t zatem ogól n y poziom bardzo licznej przecież k a d ry p ro w adzą cych zajęcia teo rety czno literackie na w szystkich polskich w yższych uczelniach — na to p y ta n ie nie
p o d e jm u ję się odpowiedzi. M imo w szystko trz e b a jed n a k zauw ażyć, że p rzy poró w ny w aniu ilości, ja kości i zróżnicow ania p rac teo rety czn o literack ich — zarów no badaw czych, ja k i spraw ozdaw czo-pod- ręcznikow ych, istn iejący ch w języ k u polskim dzi siaj i p rzed k ilk u n a s tu la ty — postęp w ydaje się w ręcz oszałam iający. Tyle że płynące zeń pożytki tru d n o tra k to w a ć jak o p ro ste u łatw ienia w n au czaniu.
3.1. Tem po, w jak im w spółczesna teoria lite ra tu ry o b rasta now ym i problem am i i dziełam i, przekracza znacznie m ożliw ości swobodnego opanow ania ich m yślow ego bogactw a, a zatem rozszerzając h o ry zon ty u tru d n ia — p arad o k saln ie — sam proces d y dak ty czn y . T ym p otrzeb niejsze w y d aje się u p rz y to m n ien ie ro li zajęć teo rety czn o literack ich tak , aby zadania ty ch zajęć sp ełniane być m ogły niezależnie od n ieu ch ro n n y ch i n ieu sta n n y ch w yborów i selek cji, k tó ry c h trz e b a dokonyw ać w ich tem atycznym w ypełnieniu.
P o m ijając zatem kw estię zaw artości i rozplanow a nia przedm iotów teorety czn o literackich, wskazać chciałabym n a stojące p rzed nim i zadania.
3.2. P ierw szym z nich, najogólniej w ytyczającym zakres nauczania, zwłaszcza w stad ium początko wym , jest w prow adzenie w świadomość słuchaczy takiego uporządkow anego a w ielow ym iarow ego u k ład u pojęć i ogólnych wiadom ości dotyczących budow y dzieła literackiego oraz procesu historycz noliterackiego, k tó ry to u k ład stanow iłby ram y dla zrozum ienia jednostkow ych zjaw isk literack ich za rów no daw nych, jak i współczesnych, zarów no zna nych, jak też dostrzeżonych po raz pierw szy. Na późniejszym , trzeciorocznym etapie zajęć z te orii lite r a tu r y zakres zainteresow ań pow inien ulec rozszerzeniu — z sam ej lite ra tu ry na c h a ra k te r po czynań .teoretyzujących, k tó ry m lite ra tu ra podlega. W ydaje m i się, że dokonać tego należy nie poprzez ogólne encyklopedyczne p rez e n ta c je poszczególnych
Rozwój to także utrudnienia
A L E K S A N D R A O K O P lE Ń -S Ł A W IŃ S K A 120 K westie teoretyczno-literackie Rola narzędzio-twórcza
szkół i k ieru n k ó w badaw czych, ale raczej poprzez w nikliw sze analizy c h a ra k te ry sty c z n y c h dla róż nych o rie n tac ji — sposobów ujaw n ian ia, p ro b lem a- tyzow ania i rozw iązyw ania określonych k w estii te - o retycznoliterackich. W ybór ty c h k w estii u zależn ia łabym od zain tereso w ań i przygotow ania p ro w adzą cego. O ile na zajęciach z poetyk i le k tu ry p rac naukow ych służą p rzede w szystkim ośw ietlaniu głównego o b iek tu dociekań, jakim jest te k s t lite ra c ki, p o jedynczy lub u ję ty jako uczestnik w iększego zbioru, o ty le na zajęciach z teo rii lite r a tu r y obiek tem p ra k ty k a n a lity c z n o -in terp re ta cy jn y c h staw ać się pow inien rów nież sam te k s t ro zp raw y n a u k o w ej.
3.3. N iezależnie od zróżnicow ania ty p u zajęć na k o lejn y ch szczeblach teo rety czn o literack iej edu kacji przypada jej p rzed e w szystkim rola n arzędziotw ór- cza: pow inna nauczyć literatu roznaw czeg o języka i badaw czych zachow ań. M ówiąc o ty c h ostatn ich , nie m yślę w cale o w yspecjalizow anych g estach n a u kowca, ale o sk ład n ik ach postaw y każdego p rz y gotow anego zawodowo polonisty. A więc o u m ie ję t ności problem aty zacji, odkryw ania i ro zum ien ia n a tu ry zw iązków i zależności m iędzy obserw ow anym i zjaw iskam i, o sztuce generalizow ania sp ra w d za l nego na literack im konkrecie, a więc stanow iącego przeciw w agę zarów no dla nie uznającego o g ran i czeń pięknoduchostw a, ja k i dla n ieprzy kład alneg o do literack ich p ra k ty k abstrak cy jn eg o scjenty zm u. M yślę też o um iejętn ości m otyw ow ania sądów i zn ajdow ania uzasadnień dla w rażeń to w arzy szą cych lek tu rze, a więc o racjo nalizacji doznań e s te tyczn ych , em ocjonalnych, zm ysłow ych itp., w re sz cie — o in te rp re ta c y jn e j zdolności do jednoczenia w większe fu n k cjo n aln e u k ład y w yodrębn io nych w to k u an alizy elem entów różnego rzęd u i ro d zaju : od najp ro stszy ch znaków językow ych aż do m a k sym alnie złożonych kom pleksów tekstow ych. 3.4. U n iw ersy tecką teorię lite r a tu r y p o jm u ję jako
p rze d m io t w sw ej istocie nie e ru d y c y jn y i p am ię ciow y, a le ro zw ijający p rzed e w szystkim horyzon ty m yślow e, zdolności anality czn o -k om b inacyjne, n a rz u c a ją c y znaczną dyscyplinę in te le k tu a ln ą , w y m ag a jąc y k onsekw encji w rozum ow aniach, a więc np. u trz y m y w a n ia stałej sk ali zależności m oty w a c y jn y c h m iędzy dośw iadczeniam i le k tu ry a w y pro w ad zan y m i zeń w nioskam i.
N aw et opanow anie podstaw ow ego zasobu term inów , k tó re m a być jedn y m z efektów ty c h zajęć, nie po w inno naru szać ich an ality czn o -reflek sy jn eg o c h a r a k te ru . O parcie to k u zajęć na przechodzeniu od
zaczerp n ięty ch z podręczników i opracow ań d efi n icji term in ó w do nauczania stu d en tó w „p rak ty cz nego posługiw ania się (tą wiedzą) p rzy analizie k o n k re tn y c h u tw o ró w ” — jak to p o stu lu je (dw u k ro tn ie pow tarzając) p ro g ra m nau czan ia — w y d aje
się objaw em d ydaktycznego p ry m ity w izm u i bez rad n o ści. Nie n ależy uczyć term in ó w , ale rozpozna w an ia pew nych zjaw isk litera c k ic h i zgodnego z tra d y c ją nazyw ania ich po to, ab y uczestniczyć w e w spólnocie m ów iących o lite ra tu rz e . S pecjalis ty czn a term inologia litera c k a — dość bogata, w y szuk an a i dziw acznie brzm iąca dla nie znających g rek i i łaciny dzisiejszych stu d en tó w — p rz e sta je b yć dla n ich obciążającą pam ięć a b ra k a d a b rą w ów czas, gdy sw oją in te le k tu a ln ą w y o b raźnią obejm ują oni p rze d e w szystkim p orządek literack iego m echa nizm u, którego składniki jakoś — tak w łaśnie — zostały ponazyw ane. Znajom ość nazw y i zap am ięta n ie definicji nigdy nie zastąpi rozum ienia. R ozu m ienie n ato m iast lik w id u je w iększą część tru dności w p rzy sw o jen iu definicji, a ich resztę pow inien u su n ąć z n a jd u jąc y się pod rę k ą S ło w n ik term in ó w literackich.
In n a nieco spraw a jest z term in olo g ią poszczegól ny ch szkół badaw czych: w szakże i tu ta j definicje term in ó w nie pow inny w yprzedzać znajom ości rze czy ani „chodzić luzem ”, n ato m iast stanow ić hasła
Jaki to przedmiot? Nie fetyszyzow ać terminologii A le się nie znajduje...
A L E K S A N D R A O K O P IE N -S Ł A W I N S K A 1 2 2
Język — pośrednik
wyw oław cze, u łatw iające id en ty fik a c ję rozm aitych o rien tacji naukow ych.
4.1. Zadania teorii lite r a tu r y w y n ik a ją nie tylk o z jej w ew n ętrzn ej a rc h ite k to n ik i jako odrębnej dyscypliny badaw czej, ale w dużej m ierze rów nież z jej położenia w śród in n y ch przedm iotów polonis tycznych, a p rzed e w szy stkim z m iejsca, jak ie z a j m uje m iędzy h isto rią lite r a tu r y a lingw istyką. Otóż je st ona przedm iotem , z p u n k tu w idzenia któreg o granice m iędzy lite ra tu ro - a językoznaw stw em u le g ają w różnych m iejscach z a ta rc iu w konsekw encji generalnego prześw iadczenia o językow ym c h a ra k terze tw orzyw a literackiego, a więc o tym , że dzie ło jest szczególną w praw dzie, a le zaw sze w ypow ie dzią językow ą. S y stem pojęć, jak im op eru je teoria lite ra tu ry , tw o rz y w rez u lta c ie coś w ro d za ju „ ję zyka p o śred n ik a” m iędzy m ow ą badaczy lite ra tu ry i b adaczy języka.
W okolicznościach zup ełnej separacji, jak a m a m iejsce w toku studiów m iędzy kształceniem h isto ryczn o literackim a językoznaw czym , sep aracji nie w zruszonej wobec w szelkich pró b, choćby n aw et porządkow ych uzgodnień co do chronologicznej współbieżności m ate ria łu , w ty c h okolicznościach tylko zajęcia teo rety czn o literack ie m ogą i p ow inny b rać n a siebie tru d w yposażenia absolw enta polo n isty ki we w zględnie u p orządkow any — jeśli nie jednolity, .to chociaż schizofrenicznie nie rozdw ojo ny — u k ład w yobrażeń o tym , co je st dziedziną je go jako polonisty działalności i zainteresow ania. W jakim stopniu i w ja k i sposób teo ria lite ra tu ry spełnia tę rolę in te g ru ją c ą św iatopogląd polonisty, zależy to od relacji, w jak ic h sam a pozostaje w obec obu w ym ienionych d yscyplin. Oto jak ry su ją się oba układy:
4.2. Teoria lite ra tu ry a h isto ria lite ra tu ry . Dopóki teo ria lite ra tu ry była k o n ty n u a c ją n o rm aty w n o - -k lasy fik u jącej poetyki a h isto ria lite ra tu ry idio- g raficznym opisem poszczególnych fenom enów sze
reg o w an y ch w p o rząd k u chronologii, dopóty bezce lowe b y ło b y d o p a try w a n ie się m iędzy nim i jakichś zobow iązu jący ch więzi. Dzisiejsza sy tu a c ja w pol skiej n au ce o lite ra tu rz e nie przypom ina tego p rz e rysow anego, a jed n a k w cale nie tak zam ierzchłego, żeby „ n a js ta rs i ludzie n ie p a m ię ta li” — obrazu. J a k mi się — m oże zbyt osobiście — w ydaje, podział na histo ry k ó w i teo re ty k ó w lite ra tu ry s ta je się wobec pew n y c h zadań badaw czych m ało istotny. S ta n d a r dy o pisu jak ich k o lw iek kom pleksów literack ich w y m ag ają dziś znacznej inw en cji g en eralizacyjn ej, zw róconych k u d ziełu u m iejętności an alityczn ych oraz u m iejętn o ści osadzenia go w literack iej tra d y cji» po jętej w całej w ielorakości jej przejaw ów . Z kolei n iezb y t w ielkie zainteresow anie i słaby od dźw ięk b u dzą prace teorety czn e, źle k o n ta k tu ją c e z in te rp re ta c ja m i history czn o literack im i, p re fe ru ją ce aprio ry czn e k lasy fik a c je i tab e lary c z n e opisy możliwości.
Św iadectw em ty ch tre n d ó w in te le k tu a ln y c h jest nie tylk o c h a ra k te r 53 tom ów w ydanych dotąd w serii zam ierzonej od początku jako przedsięw zię cie in teg racy jn e, a z szacunku dla przeszłości wciąż noszącej p ierw o tn ą nazw ę Z D ziejów F o rm A rty s tyczny ch w L ite ra tu rz e Polskiej. A rgum entem m o gą być rów nież k o ro n n e opracow ania historyczno literackie, a więc ostatn ie sy n tezy podręcznikow e: Renesans Ziomka, Barok H ernasa, O świecenie K li m owicza i P o z y ty w iz m M arkiew icza, w k tó ry c h teo rety czn a sam ow iedza au to ró w w m niejszym lub w iększym stopniu, ale niezm iennie d eterm inow ała zarów no dobór, ja k u k ład i in te rp re ta c ję m ateriału . Nie zm ierzam b y n a jm n ie j do tw ierdzenia, jakoby obie dyscy p lin y tra c iły swą odrębność, nie m iały w łasnych celów i m eto d badaw czych, ani też do nich ty lk o należących enk law zainteresow ań, tym bardziej nie u siłu ję zasugerow ać stan u idyllicznego współżycia m iędzy ich re p re z en ta n ta m i. Sądzę je d nak, że ich naukow e w spółdziałanie, c h a ra k te ry z u
Wobec historii literatury Jest dobrze, ale nie idyllicznie
A L E K S A N D R A O K O P IE Ń -S Ł A W lN S K A 124
Poetyka historyczna
Wobec lingw istyki
jące postaw ę w ielu, zwłaszcza m łodszych, badaczy, pow inno znaleźć w yraz w p ro g ram ie stud iów polo nistycznych, m ianow icie poprzez w y o d rębnien ie w nim dziedziny takiej ja k p o etyka historyczna, zsynchronizow ana z h isto ry cznoliterackim tokiem nauczania. B yłyby to zajęcia, n a k tó ry c h te o re tyczna wiedza o budow ie u tw o ru i procesach ro z w oju lite r a tu r y spraw dzała się i ko n k rety zo w ała w postaci uhistorycznionej, w iedza histo ryczna zaś staw ała się ściślej, w sposób b ard ziej ciągły i lite racko niep rzyp adk o w y sproblem atyzow ana, zw łasz cza p rzy opisie uczestnictw a poszczególnych u tw o ró w w literack iej tra d y c ji. J a k dotąd p ró b y takich ujęć p o jaw iają się w obu tokach przedm iotow ych, ale poniew aż czynione są jak b y na m arginesie u k ła dów p rogram ow ych i jed y n ie w sposób doryw czy, przykładow y, a n ieraz zapew ne i am ato rsk i — w a r to by ło by pom yśleć o celow ym doborze k a d ry p ro w adzących tak ie zajęcia i św iadom ym ich przy g o to w aniu do ty ch zadań.
4.3. Teoria lite r a tu r y a językoznaw stw o. T u taj r e lacje u k ład a ją się inaczej. Pow iedzieć m ożna, że językoznaw cy nie m ają (poza nim i sam ym i) p iln ie j szych i b ard ziej zain teresow anych czytelników niż teo re ty c y lite ra tu ry . I to tak ic h czytelników , k tó rz y z p ro b lem aty k i lingw istycznej i jej rozw iązań w y ciągają nauki, ro zw ijają je, w p row adzają w now e sfe ry i dostrzeg ają dalsze konsekw encje in te r p re tacy jn e.
W o statn ich latach n astąp ił w obrębie teorii lite ra tu ry ogrom ny w zrost zainteresow ania przedm iotem , o k tó ry m tru d n o bezapelacy jnie wyrokow ać, w g ra nicach jak iej dyscypliny się zaw iera. Tym p rze d m iotem je st te k st językow y, a więc także te k s t li terack i, ro zu m ian y jako złożona s tru k tu ra se m a n tyczna. Oto jakie kw estie sta ły się tem a ta m i bad ań: a. L in earn e n a ra stan ie te k stu a p rzy ro st in fo rm acji sem antycznej, w aru n k i spójności tek stu , zagadnienie presupozycji.
b . H ierarchiczna s tru k tu ra tekstu, organizacja po szczególnych poziom ów znakow ych oraz zależności m ięd zy ty m i poziom am i, zw iązki m iędzy niższym i — b e z w ą tp ie n ia językow ym i — u k ład am i znaczenio
w y m i a fig u ra m i sem an tyczn ym i wyższego rzędu. c. K o m u n ik ac y jn a s tru k tu ra tek stu , te k s t literack i jak o zestrój w ielu w ypow iedzi i ró żnych poziomów k o m u n ik acy jn y ch , se m a n ty k a re la c ji osobowych, no w e ro zu m ien ie dialogow ości i monologowości, k o m u n ik a c y jn e kon sek w en cje teo rii aktów mowy. d. W ielość znaczeniow ych aspektów te k stu — s tr u k tu ra ln y c h , refe re n c ja ln y c h , p ragm atycznych, m e ta językow ych.
e. T ek st jak o u k ład in te g ru ją c y rozm aite ro d zaje znaków , znaki językow e wobec znaków innego r o d z a ju i rzędu, p ro b le m aty k a w tó rn y ch system ów m odelujący ch .
W y d aje się, że językoznaw czy pro gram nauczania polonistów p ozostaje n iem al niew zruszenie obojętny wobec p raw ie w szystkich w ym ienionych tu p rzy kładow o zagadnień i nie p ró b u je się wobec nich określić. Św iadczą one jed n ak dow odnie o tym , jak siln a zależność istn ieje m iędzy teo rią lite ra tu ry a lingw istyką. T rzeba tylk o powiedzieć, że jest to więź je d n o stro n n a — tylk o te o re ty c y lite ra tu ry uczą się od językoznaw ców . Ci zaś w dyd aktycznej re a li zacji swojego przed m io tu stro n ią od w szelkiego po ro zu m ien ia z badaczam i lite ra tu ry , badaczam i k u l tu ry , badaczam i kom u n ik acji. B ronią się przed lin g w isty k ą w ypow iedzi, tekstów , w iększych układów znaczeniow ych. S p y ch ają w p rak ty c e na p lan d a l szy teo rię zjaw isk językow ych. Cenią bardziej w ie dzę o genezie niż ro zu m ien iu fu nk cji. O bstają p rz y eru d y c y jn o -h isto ry c zn y c h lub opisow ych szczegó łach fu n k cjono w an ia sy stem u językow ego. U m iejęt ność w yliczenia d e k lin acy jn y ch i koniugacyjn ych kom plikacji polszczyzny sta w ia ją przed re fle k sją nad ogólnym i m echanizm am i językow ego po ro zu m iew ania się.
Co wypada wiedzieć o tekście?
Miłość nieod wzajem niona
A L E K S A N D R A O K O P IE Ń -S Ł A W I Ń S K A 126 Tłumaczenia jako wskaźnik Obowiązek nowatorstwa
Mówię nie o poszczególnych uczonych, ale o naucza n iu polonistów i chciałabym się m ylić. W iem je d nak, jak w iele n ad językoznaw czym i przedm iotam i p ra c u ją stu den ci i jak m ało grom adzą p rzy ty m g en eralizacy jn ej energii m yślow ej, k tó rą p o tra fili by potem spożytkow ać p rzy in te rp re ta c ji złożonych
zjaw isk w ypow iedzi.
P ośrednim w skaźnikiem zarysow anego tu stan u jest spraw a tłum aczeń. To teo re ty c y lite r a tu r y i k u ltu ry , to logicy-sem antycy są głów nym i pro m o toram i większości niezw ykle w ażnych p rzekład ó w obcych prac językoznaw czych o c h a ra k te rz e teo rety cznym i ogólnym , nie m ówiąc już o pracach z sem an ty k i, sty listy k i, leksykologii itd. W y starczy w spom nieć dział tłum aczeń w „ P a m ię tn ik u L ite rac k im ” czy książki przygotow yw ane pod p a tro n a te m M. R. M a yenow ej, S. SkW arczyńskiej, S. Żółkiew skiego, H. M arkiew icza, M. Głowińskiego, J. Pelca, B. Stanosz 1 innych. Czyżby językoznaw cy jakoś pogodzili się z b rak ie m w polszczyźnie podstaw ow ych p rac B en- v e n iste ’a, K a rc ev sk y ’ego, H jelm sleva, Coseriu, C hom sky’ego i innych w ielkich językoznaw ców w spółczesnych 2?
4.4. Z astanaw iając się nad m iejscem teorii lite ra tu ry w k ształceniu polonistów , chciałabym napom knąć o jeszcze jed nej roli, inaczej niż poprzednie nie w y nik ającej w sposób konieczny z n a tu ry tego p rze d m iotu, ale na m ocy u trz y m u ją c y ch się prześw iad czeń zazw yczaj m u p rzyp isyw anej. N azw ałabym ją „obowiązkiem n o w ato rstw a”, k tó re przez stu d en tó w oczekiw ane jest od tych zajęć w stopniu w iększym niż od innych. N iegdysiejsza p o ety k a była relik te m trad y cjon alizm u , dzisiejsza teo ria lite ra tu ry .trakto w ana z kolei byw a wręcz jak ośrodek n o w in k arstw a w yw ołującego zaciekaw ienie (no i dobrze), sensację
2 Z przyjemnością odnotowuję ukazanie się, wkrótce po w y głoszeniu tego tekstu, ważnego zbioru tłumaczeń J ęzyk o
zn aw stw o strukturalne pod red. H. Kurkowskiej i A. W eins
(aby!), a n aw et szy d erstw o i zgrozę (też miło...). P ro w ad zący zajęcia, chcąc nie zawieść ty ch nadziei, po w in ien być obeznany z najro zm aitszy m i nowościa mi, nie ty lk o w nau ce o lite ra tu rz e , ale i w sam ej lite ra tu rz e . To c h a ra k te ry sty c z n e , że jako p rzed m io t an a liz teo rety czn o literack ich w y b ieran e by w a ją z upodobaniem u tw o ry współczesne, nie osłucha ne, n ieraz bardzo jask raw o naru szające uznane przez tra d y c ję k ry te ria i naw y k i; al'bo — na opak — u tw o ry ta k klasyczne, że zm um ifikow ane i dopie ro nieoczekiw anie ożyw ające w b lask u nowej in te rp re ta c ji.
Poza ty m zajęcia teo re ty c z n e stosunkow o najłatw iej p rze k ra cz a ją granice w łasnego przed m iotu i specja lizacji, rzucając pom osty k u innym , pociągającym sw oją nowoczesnością, atrak cy jn o ścią, a n aw et h e r- m etyzm em , p o k rew n y m dziedzinom m yśli h u m a nisty czn ej, a więc k u teo rii k u ltu ry , antropologii s tru k tu ra ln e j, teorii in fo rm acji, sem antyce logicznej, now szym kieru n k o m językoznaw stw a i filozofii czy psychologii, socjologii, sem iotyce, cybern etyce, teorii gier, topologii itd. itd. — n iem al bez końca.
T rud no jed n ak tro ch ę n ie zachm urzyć ty ch jasnych i rozległych horyzontów teo rety czn o literack ieg o in- teg racjo nizm u i n o w ato rstw a. Ów obowiązek — po kazow ego niem al — no w ato rstw a jest nie tylko w y jątk o w y m p rzy w ilejem tej dyscypliny, ale też n ie zw ykłym jej obciążeniem , z któ rego n ajp rostszym w yjściem byw a ucieczka w sferę nie opanow anego w erbalizm u: efektow nej i bezbrzeżnej eru d y c y j-ności, m odnej frazeologii, n iefu n k cjo n aln y ch fo rm a lizacji, n iew ery fik o w aln ych uogólnień. Pow szednie słabości badaczy s ta ją się p rz y ty m śm ierteln y m i grzecham i dydaktyków .
* * *
5.1. Aby sprostać zadaniom , jak ie się wobec niej w ysuw a, i oczekiwaniom , k tó
re budzi, teoria lite r a tu r y jako przedm iot
A L E K S A N D R A Ο Κ Ο Ρ ΙΕ ΪΪ-S Ł A W I Ń S K A 128
Konsekwentny ciąg zajęć
Teoria znaku użytego
nia m usi sam a zatroszczyć się o zasadę w łasnej w ew n ętrznej in teg racji, tw orząc k o n sek w entn ie sp roblem atyzow any i rozw ijający się w edle jasn e go p lan u w ieloletni ciąg zajęć, dla studen tów szczególnie zainteresow anych i przygo tow an y ch — uw ieńczony p racą m agisterską.
M ożna w ysnuw ać rozm aite koncepcje co do in te g ra cyjnej fo rm u ły zajęć teo rety czno literack ich. W szak że z p e rsp e k ty w y m oich dośw iadczeń i przy go tow a nia najdogodniejszą ogólną p odstaw ę ty c h zajęć, i to zarów no ze w zględu n a ich w ew n ętrzn ą spoistość m yślow ą, jak też na szanse k o o rdynacji z z a in te re sow aniam i innych przedm iotów , u p a tru ję — nie jak się to początkow o w ydaw ało — w ogólnej teorii znaku, ale w sem antycznej .teorii kom unikacji, a więc teo rii znaku użytego, w prow adzonego w spo łeczną sy tu ację porozum iew ania się, fu n k cjo n u jąc e go jako sem an ty czn y przekaz w p rze strz e n i n ad aw czo-odbiorczej.
U jęcie tak ie pozw ala ogarnąć i w edle stałej zasa d y — o w ielkiej m ocy g en eralizującej — z in te rp re tow ać całe u n iw ersu m w ypow iedzi, począw szy od p ojedynczych i n ajprostszych, poprzez /tak złożone jak u tw o ry literack ie, aż do w ielkich kom pleksów tekstow ych. Dla każdego bow iem ty p u w ypow ie dzi — niezależnie od jej budow y, fu n k cji i złożonoś ci — teo ria k o m u n ik acy jn a u stan aw ia pew ne w spól ne, rozm aicie tylko w ypełniane, p a ra m e try . Umoż liw ia ona osadzenie lite ra tu ry pośród wielości z ja w isk k u ltu ry , a poza ty m pozw ala w jed n o lity spo sób sproblem atyzow ać rozm aitość fu n k cjo naln ych aspektów sam ego dzieła.
5.2. Z kom unikacy jn o-sem an tyczn ego p u n k tu w idze nia dzieło jaw i się w trzech w ym iarach:
1) jako uczestnik (przedm iot) rzeczyw istego u k ładu k om unikacyjnego,
2) jako p rzedstaw io ny u k ład (obraz) ko m u nikacy jn y, 3) jako do k u m en t (świadectwo) rzeczyw istego u k ła du kom unikacyjnego.
Ad 1. Jak o u czestnik k o m u n ikacji dzieło w ym aga
opisu w k atego riach socjologicznych i historycznych, u jm u ją c y c h zew nętrzne okoliczności jego żywota; w g rę wchodzą tu przykładow o: procesy i in sty tu c je życia literackiego, form y k u ltu ry literack iej, spo soby k o n ta k tu a u to ra z odbiorcam i o raz użytkow a nia tra d y c ji litera c k ie j przez różne grup y uczestni ków kom u n ikacji (pisarzy, publiczność, k ry tyk ów , cenzorów , m ecenasów itp.). Nie sposób tu zresztą w ym ienić ty ch w szystkich ko ntek stów in te rp re ta cyjn ych , społecznych, ideow ych, politycznych, bio graficznych i innych, jak ie m ogą zajm ow ać b ad a jącą pod ty m k ą te m dzieło — socjologię lite ra tu ry oraz w pew nej m ierze rów nież nim i zainteresow a ną — historię lite ra tu ry .
Ad 2. Dzieło jako przed staw io n y uk ład k o m u n ik a
c y jn y stoi w c e n tru m uw agi teo rii lite ra tu ry , k tó ra w ten sposób uzy sk u je w gląd w fu n kcjon alne m o ty w a c je i kom plikacje jego s tru k tu ry . Jako układ k o m u n ik acy jn y dzieło okazuje się zestro jem w ielu w ypow iedzi, a zatem w ielu podukładów nadaw czo -odbiorczych h ierarchiczn ie lub w spółrzędnie zespo lonych. Są one bądź ukazane w p rost poprzez p re z en tację ich uczestników , bądź też im plikow ane przez sam sposób w ypow iedzi. Na c h a ra k te ry sty k ę ty ch układów sk ła d a ją się przykładow o: rodzaj r e lacji m iędzy p a rtn e ra m i (możliwość dialogowej w y m ian y ról, niższość — wyższość), p rag m atyczne m o ty w acje i e fek ty m ów ienia, stopień porozum ienia i w spólnoty kodow ej, zobow iązania wobec odbiorcy na różny ch szczeblach ko m unikacji, fo rm y zależnoś ci przedstaw ionego św iata od działań osoby m ów ią cej itd. D okładniej sp raw y te p rzed staw ię w o stat niej części tego /tekstu.
Ad 3. O pisanie dzieła jako d o ku m entu k o m uni
k a c ji — m im o in tu icyjneg o i od daw na żywionego przekonania, że dzieło jest tak im dokum entem — n astręcza n ajw ięcej trudności. J e s t bow iem p rz y k ła dem kw estii, k tó re j nie są w sta n ie sam odzielnie
Dzieło uczestniczy w komunikacji Dzieło przedstawia komunikację D zieło dokumentuje komunikację 9
A L E K S A N D R A O K O P IE Ń -S Ł A W I Ń S K A 130
Konwencje komunikacy j ne
Morsztyn był najwyższy?...
rozw iązać, a n aw et praw idłow o sform ułow ać, ani badan ia zw rócone k u zew n ętrzn y m k o ntek stom dzieła (właściwe socjologii czy historii lite ra tu ry ), ani też skupione na jego w ew n ętrzn ej organizacji (właściwe poetyce). Tylko przezw yciężenie p a rty k u lary zm u obu ty ch podejść m oże otw orzyć tu no we horyzonty. W iadom o — choćby z em p irycznych obserw acji — że nacisk okoliczności z e w n ętrzn y ch w pływ a na istn iejące konw encje k o m u n ik acy jn e i prow adzi do pow stania now ych u k ładó w lite ra c kich. Ale dopiero wiedza o k o m u n ik a c y jn e j złożo ności i w ieloznaczności dzieła u p rz y ta m n ia , w jak i skom plikow any u k ład ograniczeń, u p ośred nień i związków, niezależnie od woli i in te n c ji au to ra, wchodzi każdy k o m u n ik at p rzy b ie ra jąc postać u tw o ru , a więc realizu jąc się, czyli o b jaw iając św iatu, poprzez zawsze obecne i nigdy sem anty czn ie nie n e u tra ln e — literackie konw encje ko m u n ik acy jn e. „W yznanie w ia ry ” , „skarga m iłosna” , „gniew lu d u ”, ,,ból istn ien ia ”, „k rzyk duszy” — ja k o treści, k tó re a u to r m a do zakom unikow ania, w y stąp ią za każdym razem w innej postaci, zależnie od tego, czy zn ajdą się w dram acie, powieści, h y m nie lub saty rze, w y pow iedziane w dialogu, n a rra c ji, m onologu w e w n ętrzn ym , reto ry czn ej ty rad zie, refren ic zn e j śpiew ce itd.
Je śli na ćw iczeniach z poetyk i przeciw staw ić m oż na ero ty k M orsztyna ero tyk ow i M ickiewicza, ten zaś L eśm iana, a onże — P rzybosia, to nie dlatego, że psychofizyczny u stró j ty ch au to ró w b y ł aż tak odm ienny, ani też nie dlatego, że w ciągu w ieków i lat zm ieniały się erotyczne doznania, ale dlatego przede w szystkim , że literack ie ko n w en cje k o m u n i k acy jn e um ożliw iające w yraz ty c h doznań — p rz e obraziły się w sposób najoczyw istszy.
6.1. P rzy jąw szy k o m u n ik acy jn o -zn ak o w y p u n k t w i dzenia te o re ty k lite r a tu r y m oże rów nocześnie otw ie ra ć przed słuchaczam i w ielorakie p rze św ity k u in nym dyscyplinom h u m an isty czn y m , ja k też objąć
sy ste m aty z ac y jn ą m y ślą ogrom ne połacie rozproszo n e j, bo z różny ch złóż i źródeł pochodzącej i w edle ro zm a ity c h zasad cząstkow o porządkow anej, w iedzy na te m a t b udo w y dzieła i teo rii procesu h istorycz noliterackiego.
6.2. K o m u n ik acy jn ej p ro b lem aty zacji poddają się ju ż n a jp ro stsz e u k ład y znakow e, użyte w fun k cji w ypow iedzi, tj. w prow adzone w sy tu a c ję nadaw czo -odbiorczą. W pole uw agi wchodzą n aty ch m iast ję zykow e m echanizm y w ypow iedziotw órcze, zapew nia jące m ów iącem u dysponow anie nieograniczonym po ten c jałe m sem an ty czn y m i tw orzenie nieskończonej liczby ró żn y ch w ypow iedzi; ośw ietleniu poddaje się więc dw oista b u d o w a zn ak u językow ego oraz gw a ra n c je jego fu n k cjo n a ln e j i p rag m aty czn ej sp ra w ności w p o rów n aniu ze znakam i inn ych rodzajów ; n a stęp n ie zaś — in te g ra ty w n e zdolności znaków do tw o rzen ia układ ów coraz w yżej zorganizow anych w drodze syntagm aty czneg o zespalania składników , w y b ran y ch z p a ra d y g m a tu możliwości, innego dla składników każdego poziom u.
6.3. P roces w ypow iedziotw órczy, p o tra k to w a n y jako problem badaw czy a zarazem k ierunkow skaz dla po rząd ku d ydaktycznego, pozw ala zatem objąć w szystkie szczeble o rg an izacji m ow y aż po dzieło li terack ie. P oprzez ,te k o lejn e stopnie pozw ala on też prześledzić u k ład k o m u n ik acy jn y ch rela cji osobo wych. N acechow anie podm iotow o-odbiorcze pojaw ia się bow iem w raz z n a jp ro stsz y m ak tem illokucyjnym odciśniętym w p rag m a ty c z n y m znaczeniu zdania i w zm ien iających się postaciach tow arzyszy nie tylko w szelkim — obo jętnie ja k skom plikow anym — wypow iedziom , ale rów nież pozw ala sc h ara k te ry zo wać i w yróżnić ich g atu nk o w e, rodzajow e, stylow e, h istoryczn e czy osobowościowe — kom pleksy.
W te n sposób p ro b le m aty k a podm iotowości, a w raz z nią ogólnie re la c ji osobowych, um ożliw ia jed n o litą in te rp re ta c ję zjaw isk litera c k ic h rozm aitego rzędu, do tej p o ry całkow icie n iem al rozproszonych i izo
Mechanizmy w ypow iedzio twórcze
Relacje osobowe
A L E K S A N D R A O K O P IE Ń -S Ł A W IŃ S K A 132 To jest podstawa Wizja komunika cyjna i dyrektywy czytania
low anych, bo p rzy p isa n y ch o d ręb n y m sferom z a in tereso w ań : bądź ,to n a rra to re m i jego czynnościam i, b ąd ź to c h a ra k te ry s ty k ą św iata postaci, bądź to bio g raficznym , psychologicznym , ideow ym i jak im k o l w iek p o rtre te m a u to ra — zawsze 'bez żadnych p r a w ie w idoków na przejście od sp ra w ,tego rzęd u do językow ej b u d o w y u tw o ru . N ato m iast z pro po no w anego tu p u n k tu w idzenia ok reślen ie p e rsp e k ty w y podm iotow o-odbiorczej stanow i nie ty lk o podw ali n y rozum ienia i w y jaśn ien ia każdego zdania te k stu , ale rów nież c h a ra k te ry s ty k i s tr u k tu r w ypow iedzio- w ych w szelkiej ran g i.
6.4. N iuanse g ram atyczn o-składniow e, słow nikow e, frazeologiczne, fo rm y m odalne, sy g n ały in to n a c y j n e — w szystkie one są poszlakam i dla o k reślenia p o staw y m ówiącego wobec a d re sa ta oraz wobec w łasn ej w ypow iedzi i jej przedm iotow ego k o n te k stu , a tak że jej u sy tu o w an ia w języ ku , w ty m rów nież w języ k u literack iej tra d y c ji.
Ironia, ż a rt, sty lizacja, aluzja, p a ra fra z a , p arodia, a tak że np. przem ilczenie, elip sa, języ k ezopowy, alegoryczność, sym bolika i m etafo ry zacja — są św iadectw am i p ew n ej w izji k o m u n ik a c y jn e j i dy re k ty w a m i czy tan ia. T ym bard ziej z w ro ty zbudo w an e jako bezp o średnie sk ierow ania m owy, choć m y lące często ową bezpośredniością, bo fakty czn ie ro zg ry w a n e n a in n ej płaszczyźnie niż a u to r — czy teln ik . W sztuce ig ra n ia nim i celow ała zwłaszcza poezja reto ry cz n a poprzez apostrofy, inw okacje, e k sk lam acje i p y ta n ia reto ry czn e pozornie n a jb a r dziej odw ołująca się do odbiorczego w spółudziału. W ym ienić tu m ożna rów nież nieskończenie w iele sty listy czn y ch sposobów u rab ia n ia ocen i opinii — hiperbola, litota, p e ry fraz a , g rad a c ja , am plifik acja, nagrom adzenie, sz tu k a e p ite tu itp. A jak w iele o a u to rsk im w y o brażeniu czytelniczych k o m p ete n c ji m ów i sam dobór słow nictw a, a zw łaszcza g ry z frazeologią?
W te j p e rsp e k ty w ie d a je się funkcjonalizow ać ró w nież sk ładnia. M am na p rz y k ła d na m yśli łańcuchy zależności zdaniow ych jak o znam ię logicznego w y w odu i środek in te le k tu a ln e j persw azji w porów n a n iu ze sposobam i b u d o w y i w iązania zdań zm ie rzający m i k u em ocjon aln em u terro ro w i, m ającym i pogrążyć odbiorcę w topieli uczuć i nastrojów , ja k chciała to uczynić m o d ern isty czna proza przez jej m yślniki, w y k rz y k n ik i, p y tan ia , urw an ia, w ielo kro pk i, niedom knięcia z p ersp e k ty w ą na niesk oń czoność, serie synonim iczne i pow tórzeniow e; z k o lei z d an ia-frazy ub ezw łasnow olniające sw oją k o n stru k c ją , w yw ażone w liczbie i pro p orcjach czło nów w iązanych przez podobieństw a i k o n tra sty , w sp a rte na efek to w n y ch an ty tezach , a n ty c y p a c y j n ie zawieszone i przeciągane, a w końcu bezapela cy jn ie rozstrzy g n ięte, za trza śn ięte w raz z ostatn im w yrazem — pointą, ta k aby czy teln ik nie m iał już nic z nim i do zrobienia, ja k ty lk o pojąć je w ich do skonałej postaci; w reszcie poddane rytm ow i fa lu jących naw rotó w — zdan ia-k o łysank i i stojące na przeciw nym b ieg u n ie — zdania-pobudki.
6.5. Ten pospieszny i w yłącznie w roli przy k ład o w ej p rzeprow adzony p rzegląd uprzy to m n ić m iał za sięg i skalę p ro b le m aty z ac y jn y ch potencji, jakim i d ysponują osobowe re la c je kom un ik acy jne. Przez odw ołanie do nich d a je się rów nież przeprow adzić typologia podstaw ow ych form w ypow iedzi lite ra c kich jako form rozm aitego k o n ta k tu nadaw czo-od biorczego. W sposób oczyw isty u jaw n ia się p rzy ty m np. ustosu nko w an ie dialogu i monologu, ob ja wia p ry m arn o ść i n adrzędność re la c ji dialogow ych jako siły w ypow iedziotw órczej, choć tra d y c y jn a po ety k a i tra d y c y jn e językoznaw stw o w yraźnie u p rz y w ilejow ało m onolog i z jego sta ty c zn e j p e rsp e k ty w y w yciągało szereg konsekw encji.
K om u nik acy jna w ielopłaszczyznow ość i zh ie rarc h i zowanie u tw o ru nie ty lk o tłu m aczą skom plikow a nie jego osobowej s tr u k tu r y — odrębności i
odpo-O składni można nieskończenie
A L E K S A N D R A O K O P IE Ń -S Ł A W IŃ S K A 134 Św iat przedstawiony to też komunikacja Od języko znaw stw a do historii literatury
wiedniości m iędzy rozm aitym i in stan cjam i nad aw czym i (autorem , podm iotem u tw o ru , n a rra to re m i m ów iącym bohaterem ) oraz p a ra leln y m i wobec nich in stan cjam i odbiorczym i. R zucają też now e św iatło na czasoprzestrzenne u k ład y w obrębie u tw o ru oraz pozw alają ujednolicić sposoby c h a ra k te ry s ty k i różnych odm ian w ypow iedzi, tak ich ja k monolog liryczny, n a rra c ja , dialog, m onolog w e w n ętrzn y , monolog w ypow iedziany, didaskalia, w prow adzenia cudzej m ow y itp.; w y ja śn ia ją też zróżnicow anie postaci i fu n k cji ty c h sam ych odm ian w ypow iedzi w obrębie różnych g atunk ó w litera c kich, np. dialogu w dram acie i w powieści, opow ia dania w epice i liryce.
6.6. W ypada w reszcie choćby napom knąć, że rela cje k o m u n ik acy jn e m ają rów nież w pływ na budow ę św iata przedstaw ionego, k tó ra dokum entow ać może postaw ę liczenia się z w iedzą i percep cy jn y m i zdol nościam i odbiorcy lub św iadczyć o ich lekcew aże niu, dem onstrow ać b ra k w szelkich zobowiązań w y jaśn iający ch i po rządkujących wobec tego, do kogo m ów iący się zw raca, albo też wobec tego, czyjej obecności nie ujaw n ia, a czyj odbiór ostentacyjn ie, choć może pozornie — ig n o ru je. W płaszczyźnie od b io ru rzeczyw istego nazyw a się czasem k on sekw en cje tak ie j p ostaw y — liczeniem na inw en cję i .twór czą w spółpracę czytelnika.
6.7. W te n sposób, pozostając w obrębie jednolitego u k ład u odniesień, przeb ieg łam od g ran icy (a może i rd zen n y ch tery torió w ) języ ko znaw stw a do g ra nicy poety k i histo rycznej, k tó rą przekraczam w chwili, k ied y składniki sy tu a c ji k o m u n ik acyjnej zaczynam ro zp atry w ać w ich dokonanej literack o postaci i k ied y w re z u lta c ie u z y sk u ję wiedzę nie o a b stra k cy jn y c h m echanizm ach literack ich, ale o ich historycznych realizacjach. Tą drogą wchodzę na te re n h isto rii lite ra tu ry .
W jaki sposób kom u nikacyjno-znakow a koncepcja dzieła w łącza je w proces h isto ry czn y oraz w u k ła
dy będące p rzedm io tem b ad ań socjologii lite r a tu r y i teo rii k u ltu ry , o ty m w spom inałam poprzednio, m ówiąc o dziele jako o u czestniku i św iadectw ie społecznych procesów kom unikacyjnych.
7.1. J a k się ju ż zastrzegałam , zarysow anej tu k o n cepcji jednolitego sproblem atyzow ania zajęć teo re - ty czn o literack ich i pow iązania ich z innym i p rz e d m iotam i polonistycznym i nie tra k tu ję jako w y tycznej p rogram ow ej, a więc pow szechnie n a rz u conej i obow iązującej, uw ażam ją n ato m iast za p rzy k ład jednego z m ożliw ych sposobów postępo w ania dydaktycznego, o k tó re pow inien troszczyć się p row adzący zajęcia. Sądzę bow iem , że spoczyw a na nim obow iązek u trz y m y w a n ia w yraźnie skom ponow anego to k u m yślowego, konsekw en tnej po staw y in te rp re ta c y jn e j, n ieustannego w y siłku w y jaśniającego, p orządkującego i scalającego. Tego w ysiłku, którego zbyt nikłe ślad y widać w sfo rm u łow aniach a k tu aln eg o p ro g ram u przedm iotów teo - rety c zn o lite rac k ich i k tó ry to w ysiłek został ty m sam ym p rzerzu co n y na b a rk i prow adzących z a ję cia. Je m u to w łaśnie sta ra ła m się w yjść naprzeciw .
To tylko przykład