• Nie Znaleziono Wyników

Dzieło literackie Jana Brożka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dzieło literackie Jana Brożka"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Barycz

Dzieło literackie Jana Brożka

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 45/1, 61-90

(2)

P race piśmiennicze Jan a Brożka (1585— 1652), wybitnego profe­ sora Akademii Krakowskiej, należą w pierwszym rzędzie do historii nauki, stanow ią jedną z piękniejszych i celniejszych jej kart. Wielo­ stronny uczony w duchu renesansowym — m atem atyk i astronom, fizyk i geograf, filozof i teoretyk nauki oraz jej historyk — zapisał się Brożek trw ale i zaszczytnie dociekaniem nad istotą i własnościami wieloboków gwiaździstych, badaniem teorii liczb (był właściwym w ynalazcą tzw. małego tw ierdzenia P. Ferm ata), studiam i n ad ży­ ciem i działalnością Kopernika, rozważaniami teoretycznym i (jeden z nielicznych w Polsce) nad podstawami, istotą i celem nauki.

Mniej znany jest natom iast Jan Brożek jako pisarz-literat wychodzący poza właściwe granice fachowego piśm iennictw a n au ­ kowego. Dorobek twórczy Brożka w dziedzinie literackiej jest w istocie niewielki liczbowo i tylko częściowo został ujaw niony. Składa się on z utw oru polemicznego Gratis, garści m aksym i afo­ ryzmów oraz dwóch biografii ludzi nauki: Mikołaja K opernika i Sta­ nisława Grzebskiego. Ale waga dzieła literackiego Brożka leży nie w ilości, lecz w ciężarze gatunkowym tem atyki. Zadaniem Brożka pisarza była w a l k a . Przejaw iała się ona w obronie narodowego ob­ licza k u ltu ry polskiej przed zalewem i suprem acją k u ltu ry kosmopoli­ tycznej i wyznaniowej, narzucanej społeczeństwu przez jezuityzm, w krytyce istniejących stosunków społecznych, a wreszcie w dąż­ ności do uw ydatnienia najpiękniejszych zdobyczy i wartości intelek­ tualnych narodu w przeszłości, do ukazania na przykładzie K opernika i Grzebskiego społecznej funkcji nauki w życiu.

Twórczość literacka Brożka jest ściśle powiązana z współczesnym m u środowiskiem pisarskim Krakowa, z tendencjami, kierunkam i i ogólnym charakterem , jaki ono wyrażało. Środowisko to przeszło w ciągu w. XVI znam ienną i doniosłą ewolucję: od bujnego

(3)

kwitu, od wielkich osiągnięć artystycznych i społecznych, od szero­ kiego tchnienia ogólnopolskiego po szczupłe i zawężone granice lite­ ratu ry mieszczańskiej i dydaktycznej upraw ianej przez grupę pisa­ rzy pochodzenia plebejskiego, częściowo bezimienną lub też celowo działającą anonimowo. Cezurę zasadniczą i niejako słup graniczny tej przem iany stanowił r. 1570, kiedy literatu ra w yraźnie zaczęła przybierać klasowy, ziemiański charakter. Kraków coraz więcej ogołaca się z twórców wielkiego formatu. Jeszcze w r. 1565 odszedł do Tykocina, by zagrzebać się tam w zajęciach starościńskich, Łukasz Górnicki, w r. 1570 przeniósł się do Czarnolasu Jan Kochanowski, P iotr Rojzjusz osiadł w Wilnie, zm arli tak silnie powiązani z atmo­ sferą literacką Krakowa: Andrzej Frycz Modrzewski i Mikołaj Rej (posiadał on swój dworek pod Wawelem, przy ul. Grodzkiej), prze­ stał zaglądać do grodu podwawelskiego starzejący się Marcin Bielski, którego tak pociągało ongiś bujne życie m iejskie i kram y z książka­ mi.

Z przeniesieniem stolicy do Warszawy od końca w. XVI pow staje na odcinku życia literackiego K rakowa niepokojąca pustka. Rozpadło się ostatecznie środowisko stare, nie utworzyło — nowe. Z daw niej­ szych pisarzy przebywa tu lat kilka (1600— 1607) Stanisław Gro­ chowski, samotne życie, przeryw ane tylko dłuższymi wyjazdami, pędzi w swej kamieniczce przy Placu Wszystkich Świętych tłumacz Ariosta i Tassa, P iotr Kochanowski, od czasu do czasu wpada do Krakowa podżupnik bocheński Achacy K m ita i właściciel Dalecho- wic — Seweryn Bączalski.

Odpadają bodźce, które skłaniały dawniej pisarzy szlacheckich do przyjazdu do grodu podwawelskiego. Nie kipi tu już bujne życie polityczne, brak też rozmachu gospodarczego, który sprzyja zawsze krzewieniu się ruchu umysłowego i postępu kulturalnego, budzeniu ciekawości intelektualnej. Ruch księgarski i wydawniczy jest arcy- słaby. Jedynie kilka księgarń przy ulicy Grodzkiej, wśród nich księ­ garnia prowadzona przez Żyda 1 w kam ienicy Dominika Marango- niego, zasilały rynek czytelniczy w zagraniczne nowości. D rukar­ stwo po zamknięciu oficyny Jana Jamuszowskiego nie tylko — poza małymi w yjątkam i (A. Fiotrkowczyk) — nie było nastawione na pro­ dukcję literatu ry wyborowej, ale przeciwnie — pogrążone było

1 S. M i c z y ń s k i , Zwierc iadło k o r o n y pols kie j. Kraków 1618, s. 54. Szczegół historycznie ciekaw y, um ieszczony w d ziele celow o, ma posm ak pro­ w okacji.

(4)

w dzikiej walce konkurencyjnej. Bez szerszych ambicyj, ekonomicz­ nie słabe i niezaradne — szło ono na łatwiznę i tandetę konsumpcyjną: na przynoszące łatw y zysk przedruki rzeczy poczytnych, na druk rzeczy niewielkich o charakterze masowym (kalendarze, prognostyki astrologiczne) czy am bicjonalnym (panegiryki weselne, żałobne itd.).

Siedemnastowieczny K raków literacki w yrabia sobie właściwe ob­ licze i wchodzi na odmienne drogi. O charakterze produkcji literac­ kiej tego okresu zadecydowała przede wszystkim przynależność i po­ stawa społeczna jej twórców, objęcie steru życia literackiego przez żywioł plebejski pozostający w w yraźnym antagonizmie do w ar­ stw y rządzącej i do jej potrzeb umysłowych. Ekonomicznie był to żywioł słaby, bez zaplecza majątkowego, jak bywało u pisarzy szla­ checkich, bez intratnego urzędu (sekretariat królewski), zdany prze­ ważnie n a własne siły, żyjący z pióra i licho płatnych zajęć um y­ słowych (bakałarstwo, profesura akademicka, korektorstwo w d ru­ karniach itd.). Twórczość literacka tych kół rozwija się zasadniczo w dwóch kierunkach: w kierunku literatu ry sowizrzalskiej, w yraża­ jącej b u n t i protest społeczny, oraz w kierunku piśmiennictwa typu erudycyjnego i popularyzatorskiego, zmierzającego do wzbogacenia rodzimej kultury, obliczonego na szerokie kręgi społeczeństwa. Jeśli twórcy kierunku pierwszego pozostali, poza nielicznymi w yjątkam i (Adam W ładysławiusz, Jan Jurkowski), bezimienni, przedstawiciele kierunku drugiego znani są nam wszyscy. Należał do nich polski arystotelik Sebastian Petryey z Pilzna, Stanisław Krzysztanowicz, Jędrzej Wargocki, realizujący konsekw entnie program przysw ojenia piśm iennictw u polskiemu historyków rzymskich, Teodor Zawadzki, polihistor Szymon Starowolski. Niektórzy z nich — choć w pełni świadomi przeciwieństw klasowych, jak Petryey, Zawadzki czy Sta­ rowolski, pisarz wszechstronny, ale płytki, typowy eklektyk posu­ wający się do granic plagiatu — przeszli z czasem na pozycje szla­ checkie i stali się w swej twórczości wyrazem ideałów i dążeń szlachty.

W tym ruchliwym światku literackiego Krakowa pierwszej po­ łowy w. XVII osobną pozycję zajm uje Ja n Brożek łączący w sobie niejako obydwa kierunki. Szeroka skala jego uzdolnień nie zamknęła się wyłącznie w dziedzinie poznania naukowego, nie ograniczyła się jedynie do upraw y wiedzy ścisłej, ale ogarnęła również literatu rę piękną. Z natury rzeczy zawód naukowy i łącząca się z tym supre­ macja zainteresowań (poznawczych nie dopuściły do rozwinięcia się w nim skłonności artystyczno-literackich sprawiając, że pozostały

(5)

one marginalnym , choć niemniej istotnym elem entem jego bujnego życia intelektualnego.

Brożek był organizacją psychiczną wysoce artystyczną. W mło­ dości okazywał duże uzdolnienia do śpiewu. Jako „dyszkancista“ (czyli solista) w ybił się w chórze szkolnym swego rodzinnego m iasta K urzelow a2. Zainteresow ań dla m uzyki — dodajmy — nie stracił naw et jako poważny profesor krakow skiej Alm ae Matris. Jako po­ czątkujący bakałarz szkoły parafialnej, zwłaszcza odkąd został senio­ rem, czyli kierow nikiem szkoły przy kościele Wszystkich Świętych w Krakowie (1610— 1612), prowadził z zamiłowaniem te atr szkolny. Z zapałem układał dialogi i deklam acje gryw ane przez zespół stu­ dencki niew ątpliw ie pod kierow nictw em samego a u to ra 3. Niestety, ten dział twórczości i zamiłowań pisarskich Brożka jest dla nas cał­ kowicie zakryty: nie .pozostał z niego ani strzęp. Tym więcej wypada tego żałować, że jedyny w pewnym sensie wykończony utw ór lite­ racki Brożka — Gratis, żywym dialogiem, ciekawymi i efektownym i sytuacjami, zaskakiwaniem przeciw nika niespodziewanymi w ypa­ dami — mimo tradycyjnej form y i tem atyki wskazywać by się zdawał n a duże możliwości twórcze autora w dziedzinie te atru szkol­ nego.

Wcześnie zetknął się Brożek z literatu rą sowizrzalską, a może naw et — co nie jest wyłączone — wziął w tej bezimiennej twórczości udział. Zaw arte w Gratisie nieprzypadkow e aluzje do popularnego utw oru o przygodach Al bert usa czy też zapisane w raptularzu po­ wiedzenie: „Sowizrzał do pana Fiotrkowczyka, d rukarza swego: bym miał chodzić od pana do pana, wychodziłbym sobie nogi po kola­ n a“ 4 — wskazują, że bliską była m u literatu ra n u rtu plebejskiego i że rozum iał dobrze jej społeczną funkcję.

Zapam iętały miłośnik literatu ry ojczystej, wielbiciel jej n a j­ piękniejszych osiągnięć, zwłaszcza twórczości Jan a Kochanowskiego, nawiązywał Brożek świadomie do przekazanych przez przeszłość

2 Por. ciek aw ą zapiskę B r o ż k a w se k s te m ie w szytym do dziełka M usic es

poeticae. s i v e de com positio ne cantus (N ysa 1613): „Bełem diskancistą z młodu

i tak w rzeszcząc płuca sie chędożeły, że na starość zdrowe". Bibl. Jagieł.,

A i t e s 926.

8 Lakoniczne w iadom ości o tych w ystęp ach teatru szkolnego szk oły W szy st­ kich Ś w iętych um ieścił Brożek w najstarszym sw oim diariuszu osobistym pro­ w adzonym na Efemer ydach D. O r i g a n a za lata 1595— 1619, Szczecin 1609. Bibl. Jagieł., Math. 1426.

(6)

wzorów i form. Z niej przejął trzy tradycyjne gatunki literackie: krótkie i zw arte powiedzenie-maksymę, dialog, wreszcie biografię typu literacko-kulturalnego. G atunek pierwszy, aforystyczno-pare- miologiczny, znany pod nazwą przypowieści, apoftegmatu — up ra­ wiał od Biernata z Lublina każdy niemal z twórców literackich w ie­ ku XVI. Również forma dialogu między przedstawicielami dwóch stanów, ziemianinem i duchownym, miała stary rodowód. Używał jej Rej, chętnie posługiwał się nią Orzechowski, szeroko wyzyskał ją w swej prozie publicystycznej doby dwóch bezkrólewi Jan Dymitr Sokoliikowski, nie gardził nią i „kochanie w ieku“ — Jan Kochanow­ ski. Form ę biografii literacko-kulturalnej wziął Brożek najpraw do­ podobniej od K allim achar>, który użył jej najpierw dla oddania mistrzowskiego po rtretu Grzegorza z Sanoka, i od jego naśladow­ ców (Orzechowski). Użycie popularnych form wypowiedzi artystycz­ nej wypływało nie tylko z tradycjonalizm u czy mody literackiej, ale pochodziło z opartego na obserwacji przekonania, że za pośrednic­ tw em tych ulubionych gatunków literackich najłatw iej trafić do czy­ telnika. Byłoby błędem czy uproszczeniem, gdybyśmy w Brożku uznali wyłącznie epigona literatu ry ziemiańskiej drugiej połowy XVI wieku. Już sam fakt systematycznego pomijania przez Brożka postaci Reja ma swoją wymowę. Najwidoczniej zjawisko literackie zwane Rejem jest dla niego przeżytkiem, anachronizmem.

K ultura literacka'B rożka kształtowała się nie tylko na piśmien­ nictw ie narodowym, ale posiadała szerszy zasięg; opierała się rów ­ nież o najlepsze wzory literatu ry klasycznej. Nie obce jej było piśmiennictwo włoskie i, być może, francuskie. Jak daleko i głęboko szedł n u rt zainteresowań piśmiennictwem obcym i jego nowościami, jak bogata była skala oczytania i k u ltury literackiej Brożka, w ska­ zuje fakt znajomości — zapewne z czasów włoskich — słynnego dzieła Andreiniego Bravure del capitano Spavento della Val d’In-

fem o . Ta znajomość — dodajmy — stanowi jedno z pierwszych ech

utw oru Andreiniego w naszym kraju ß.

5 Na m ożliw ość znajom ości K allim achow ego Vita et m ores Gregorii Sanocaei w skazuje fakt, że utw ór ten m ieści się w rkpsie Bibl. Jagieł. 59, który to kodeks ma n iew ątp liw ie zw iązek z Brożkiem (m ieści się w nim m. in. jedyna kopia

Ż y w o t u St. G rzebskiego pióra n aszego matem atyka).

u Późniejszą adaptacją i losam i tego utworu w Polsce w. XVII zajm uje się M. B r a h m e r w interesującej rozprawie pt. Samochwał w ło s k i w kontuszu. Z d z i e j ó w w ł o s k o - p o l s k i c h s t o s u n k ó w k u l t u r a l n y c h . W arszaw a 1939.

(7)

Proza Brożka, kształtowana na wzorach starożytnych i renesan­ sowych, wykazuje jednocześnie niektóre schyłkowe cechy u tw ier­ dzającego się coraz silniej baroku: rozlewność stylu daleką od zwię­ złości i jędrności klasycznej prozy w. XVI, skłonność do m akaroni- zowania, włączanie do tekstu sporych rozmiarów w trętów i fragm en­ tów dzieł innych, szczególnie łacińskich, które np. w czw artym dia­ logu Gratisa dochodzą do jednej trzeciej tekstu.

Twórczość literacka Brożka w yrastała jak najściślej z potrzeb życia, z aktualnych i żywotnych zagadnień nurtujących społeczność polską tego czasu. Jej siła i znaczenie tkw iły nie tyle w literackim ujęciu czy w moralistyce, ile w śmiałym now atorstw ie myśli, w do­ sadnej i dogłębnej krytyce wad, niedomagań i szkodliwych przero­ stów życia społecznego, w obnażaniu ujemnych zjawisk istniejącego układu sił społecznych, w bystrości spostrzeżeń, trafności diagnozy i sformułowań. Cechy te wykazuje niewielka grupa maksym i afo­ ryzmów. Powstawały one luźno w różnych, nie dających się ująć czasowo, odstępach. Wiązały się z podróżą Brożka do Prus w r. 1618, z pobytem padewskim (1621— 1624), z epoką w alki z jezuitami, a póź­ niej z osiedleniem się na Wołyniu. Słowem, zawarł w nich Brożek w łasną życiową mądrość i doświadczenie zdobyte w długim okresie czasu zam ykającym się co najm niej latam i 1618— 1648.

Obok nielicznej grupki krajow ych czy zagranicznych przysłów oraz ciętych okolicznościowych powiedzeń samego Brożka większość aforyzmów i maksym obejmuje szeroką skalę zboczeń i niedomagań życia zbiorowego Polski, różnych jej gruip ludności i regionów (Prusy, Mazowsze, Wołyń). Jedne z nich m iały czysto praktyczne znaczenie, w yrażały krytyczny stosunek do tradycyjnego sposobu życia. Ude­ rzał w nich Brożek w typową dla baroku przesadę stylu i w yrażania się, szczególnie silnie piętnował zbytek ucztowania i nadmiernego raczenia się jadłem i napojami, karcił sarm acki zwyczaj przypijania do siebie i rzekome pobratym stw o zadzierzgane przy kuflu, przeciw­ staw iając się rozrzutności zalecał oszczędny i racjonalny sposób go­ spodarowania („nie wszystko kupować, co potrzeba, ale tylko — bez czego się człowiek nie może obejść“), nie pominął też regionalnych przyw ar ludności Mazowsza czy Wołynia. Główne wszakże ostrze uderzenia skierował Brożek przeciw przodującym warstwom: ducho­ w ieństw u i szlachcie. W swym daleko posuniętym rygoryzmie m oral­ nym w ytknął duchowieństwu zbytnią zapobiegliwość o dobra docze­ sne, wskazał też n a konieczność przesunięcia punktu ciężkości z cere­ moniału kościelnego i pompy na lekturę Pisma św.

(8)

Jeszcze zjadliwsze uwagi rozrzucił Brożek o klasie feudalnej. Wy­ śmiał nie tylko tępotę umysłową ciemnej szlachty mazowieckiej, ale napiętnow ał także bezwzględne ciążenie i preponderancję oligarchii w życiu k raju („trzeba wierzyć panom, bo skoda się im przeciwić, każdy im w ierzy“), ukazał nędzę ludu wiejskiego 7. D em okratyczna postawa Brożka, jego pojęcie równości wszystkich ludzi znalazło do­ bitnie utrw alenie w krótkim jak błyskawica powiedzeniu: „Głęboko tu? — O, aż do samego dna! — A utonąłby tu chłop? — By najw ięk­ szy pan!“ Rzecz znamienna, że choć sam członek Akademii K rakow ­ skiej nie pominął ujem nych zjawisk w jej życiu. Pełne krytycyzm u stanowisko zajął wobec groźnego zjawiska epoki — jezuityzmu.

Radykalizm poglądów, krytyczne i postępowe spojrzenie n a sto­ sunki społeczne, z góry wyłączały możliwość udostępnienia m aksym Brożka w druku. Pisał je „sobie a Muzom“, bez ambicji autorskich powierzając swe wypowiedzi i sformułowania tajni rękopiśm ien­ nych raptularzy.

Jest rzeczą znamienną, że jedyne dzieło literackie Brożka, w y­ kończone i przeznaczone dla czytającej publiczności, Gratis, dzięki bojowemu tonowi mogło się ukazać tylko anonimowo, przy zacho­ w aniu wielkiej ostrożności, drukowane potajem nie pod pieczą różno- wierców, i tylko częściowo, gdyż dokonana na nim egzekucja lite­ racka nie pozwoliła puścić w świat ostatniego, najbardziej ciętego i niebezpiecznego dla jezuitów dialogu czwartego. Dialog poświęcony był krytyce już nie partykularnych poczynań jezuitów, ale podstaw moralnych i ideologicznych ich działalności, i urastał w ten sposób do rozmiarów antyjezuityku w skali ogólnoeuropejskiej.

To jedyne drukow ane dzieło Brożka z zakresu literatu ry pięknej, rzucone na papier w ciągu nie więcej jak trzech miesięcy, myślowo narastało stopniowo i było owocem długich rozważań. Potencjalnie pierwsze jego zarody tkw iły może już w silnych prądach anty- jezuickich o charakterze politycznym, jakie w ystąpiły z początkiem XVII w. w różnych krajach europejskich: we Francji, w rzeczy- pospolitej weneckiej, Siedmiogrodzie, a u nas w dobie rokoszu Ze­ brzydowskiego. Jeśli w tedy nie w padł jeszcze Brożkowi do ręk i

7 W idoczna w obserw acji, jaką uczynił w drodze z Prus: „W oytaszku, idźże do pana, idź, dobry to pan, dać jeść. Gdym z Prus jechał przez M azow sze, led w ie kurczęcia dostałem i dzieci beło sześcioro, bez pasa, w .koszulach. W szystk ich do mnie w ysyłan o, idźże też ty etc.". Te i inne obserw acje i m aksym y są porozrzucane po różnych rękopisach i książkach Brożka znajdujących się w Bibl. Jagieł.

(9)

pierwszy znamienity antyjezuityk polski, słynna Equitis Poloni in

Jesuitas actio prima, związany z pierwszą próbą opanowania przez

zakon Akademii Krakowskiej w r. 1589, to już na pewno rozczytywał się w drugim czołowym utworze anty jezuickim, zrodzonym w okre­ sie rokoszańskim — w Consilium de recuperanda pace (1606). Szcze­ gólnie silnie musiało poruszyć umysł i zaprzątnąć uwagę Brożka ukazanie się dziełka Monita privato,8, które w formie apokryficznej, jako rzekomo tajna instrukcja władz zakonnych dla swych człon­ ków, odsłaniało praktyczną moralność jezuicką i niew ybredne m e­ tody osiągania celu. Trafność i ciętość zarzutów zapewniły dziełku niesłychanie długą żywotność, aż w głąb w. XIX włącznie, i — po przysw ojeniu na główne języki europejskie: angielski, francuski, niemiecki — szeroką poczytność. Ukazaniu się dziełka towarzyszyła w Krakowie ruchliwa propaganda antyjezuicka, która wyładowywała się jednocześnie (1615) w licznych paszkwilach, utw orach wierszo- wranych, „plugawych karteluszach“ przybijanych na drzwiach ko­ ściołów.

Na ten właśnie okres wzmożonych w ystąpień anty jezuickich w piśmie i druku przypada poczęcie się Gratisa znaczące się w życiu autora przejściem ze stanowiska biernego i odtwórczego śledzenia literatu ry antyjezuickiej do czynnego zajęcia się zbadaniem zawiłej problem atyki moralnej zakonu. Jest to r. 1615, w którym już możemy uchwycić pierwsze w tym kierunku studia Brożka nad dziejami i rolą zakonu oraz życiem jego założyciela9. Wyjazd do Padwy (1621— 1624) pogłębił — pod wpływem profesora padewskiego Cezara Cre- monina, groźnego przeciwnika jezuitów 10, oraz panujących w rzeczy- pospolitej weneckiej wrogich zakonowi nastrojów — antyjezuickie stanowisko Brożka. W tym nastawieniu, uzbrojony w nowe

doświad-* Pew ne spostrzeżenia i w ątki zawarte w Sekretn ych napominaniach — czyli, jak je nazw ano w polskim w ydaniu osiem nastow iecznym , S k r y t y c h rządach

j e z u i t ó w (1764) — przew ijają się w Gratisie. Czy jednak m ożna m ów ić w tym

w ypadku o św iadom ych zapożyczeniach Brożka? Chyba nie. W y p ły w a ły one zapew ne z jednakow ych sytu acji w postępow aniu zakonu, co prow adziło obu autorówr do tych sam ych spostrzeżeń. Sform ułow ania Brożka są oryginalne, p o­ siadają szeroką dokum entację, której brak S e k retn ym napominaniom.

n D owodzi tego m. in. zakupienie przez Brożka tegoż roku książki M a f f e i a

De v it a et morihus Ignatii Loiolae. Kolonia 1585. Św iadczy o tym zapiska um ie­

szczona na karcie tytułow ej tej książki: M. Joannes Broscius C urzelo vien sis em it

grossis 10 1615. Bibl. Jagieł. Hist. 1900.

10 A. F a V a r o, Lo Studio di Padova e la Com pagnia di Gesù sul finire del

(10)

czenia zdobyte we Włoszech, powrócił Brożek w połowie r. 1624 do kraju, 'trafiając na moment niezmiernego zaognienia się sporu mię­ dzy Akademią Krakowską a jezuitam i dążącymi przy użyciu wszel­ kich środków do opanowania uczelni krakowskiej i zadania jej śm iertelnego ciosu, sporu, który z otwarciem kolegium przy kościele św. P iotra w kw ietniu 1625 r. doszedł do szczytowego napięcia.

Z. dnia na dzień rosnące roznam iętnienie i zacietrzewienie walczą­

cych stron doprowadziło rychło do katastrofy. Dnia 13 czerwca padł w tum ulcie ulicznym, wznieconym przeciw szkołom jezuickim, a raczej przy pacyfikacji tego tum ultu, od kul piechoty grodzkiej student i bakałarz Akademii — Bartłomiej Przepiórka, a siedmiu jego towarzyszy odniosło rany.

Brożek, wówczas lekarz na dworze biskupa krakowskiego M ar­ cina Szyszkowskiego, nie pozostał obojętny wobec rozgrywających się wypadków. Rozpaliły go one do tego stopnia, że — jak pisał w pięć dni potem — gotów był przelać krew w obronie A k ad em ii11. W tym nastroju ducha, w połowie czerwca 1625 r. postanowił Brożek wystąpić przeciwko wpływowemu zakonowi. Motywy, które go po­ pchnęły do uchwycenia za pióro, były różnorakie: z jednej strony nienawiść do możnego a nie przebierającego w środkach zakonu, z drugiej synowska miłość i przywiązanie do Akademii, której dzieje wówczas zamyślał skreślić 12, wreszcie zrozumienie konieczności obro­ ny kultury narodowej i jej świeckiego charakteru.

Pierw otnym zamiarem Brożka było uderzyć tylko w w ysuw any tylekroć przez jezuitów projekt unii ich kolegium z szkołami akade­ mickimi, projekt, który w niedalekiej przyszłości pozwoliłby im opa­ nować U niwersytet, tak jak się stało z tyloma innymi uniw ersyte­ tami zagranicznymi. Fragm ent w tym duchu skreślonego przez Brożka pisemka zachował się w rękopisie Biblioteki Jagiellońskiej (nr 226, s. 147— 150 13). Ma on już, podobnie jak późniejszy Gratis, postać dialogu. C harakter obydwu rozmówców jest jednak zgoła inny niż w Gratisie. Nie są to ziemianin i pleban, postacie wzięte z W różek Kochanowskiego, lecz nieosobowe twory oznaczone lite­ rami: Q. (quaestio) i R. (responsum ). W treści natom iast znajdujem y

11 Por. list Brożka do rektora Jakuba N ajm anow ica. Bibl. Jagieł., rkps 227, k. 300— 301.

12 Por. list Brożka do kard. Kuźmy Torresa z 1 IX 1625: „Quorum nomina

aliquando deducam in A ca d em ia e descriptione, quam meditor". Bibl. Jagieł,

rkps 2363, s. 873.

(11)

duże podobieństwo (choć może nie jest ono tak ostro i dosadnie sfor­ mułowane, jak później w Gratisie), zwłaszcza z trzecią rozmową. Analogie są tak w yraźne i uderzające, że nasuw ają mimo woli przypuszczenie, iż mamy tu do czynienia niejako z pierwszym rzu­ tem Gratisa.

Do zredagowania jednak pisemka w duchu pierw otnych zamie­ rzeń nie doszło ostatecznie. Umysł Brożka zajęła w krótce inna, do­ nioślejsza sprawa, którą postanowił również włączyć do zamierzonego utworu. Oto z końcem sierpnia 1625 r. dostał się do rąk jego k rą ­ żący wśród szlachty w odpisach list rek to ra kolegium u św. Piotra — a zarazem głównego prom otora założenia szkół jezuickich w K ra­ kowie, Mikołaja z Łęczycy — skierow any do wielkiego zwolennika jezuitów, stolnika krakowskiego, Hieronima Przyłęckiego, w dniu 2 listopada 1624 r o k u 14. Charakter listu był typowo agitacyjny. Sporządzony na krótko przed zebraniem się wyznaczonego na koniec listopada sejm iku przedsejmowego województwa krakowskiego w Proszowicach, zm ierzał do pozyskania tanią i niew ybredną dema­ gogią (zarzucał profesorom Akademii plebejski charakter) mas szla­ checkich dla idei założenia szkół jezuickich w Krakowie. Oburzony do głębi zaw artym i w liście wywodami postanowił Brożek rozprawić się zasadniczo z przeciwnikiem, unicestwić i zmiażdżyć go zupełnie.

Plan Brożka był podwójny. Zredagowany 1 w rześnia 1625 r. obszerny m em oriał do kardynała protektora Polski, Kuźmy Torresa, z oficjalną skargą na Łęczycanina 15, na jego klasowe nastawienie dalekie od ideału miłości chrześcijańskiej, miał urobić mu odpowie­ dnią w Rzymie opinię, wskazać na metody, jakim i się posługiwał, napiętnować jego stanowo-sziachecką argum entację i w ten sposób osobiście go pogrążyć. Jednocześnie podjął Brożek pisanie polemicz­ nej odpowiedzi treści ogólniejszej, która m iała wykazać nie tylko słuszność stanowiska Akademii w sporze o założenie kolegium k ra­ kowskiego, ale jednocześnie miała obnażyć istotę szkolnictwa jezuickiego, oświetlić moralność zakonu, jego dalekosiężne cele zmie­ rzające do duchowego podboju i społeczeństwa polskiego, i całego św iata katolickiego. Pismu nadał Brożek taki sam charakter

pole-14 Kilka kopii tego listu jest w rkpsach Brożka (np. Bibl. Jagieł. — 3047). Pierw szą o nim w iadom ość znajdujem y w liście Brożka datow anym z Kolegium W ięk szego 28 VIII t. r.: „N os hic Петит a pałrib us Socie tałis łurbamur. lam

nos omni bona exis tim atio ne sp o lia v it Lencicius". Bibl. Jagieł., rkps 5, s. 1285—

1286.

(12)

miczno-agitacyjny, jaki ongiś posiadał list Łęczycanina. Wszak miało ono przeciwdziałać jego skutkom, a równocześnie obronić tradycję, kierunek i ideę szkolnictwa akademickiego. Jak list Łęczycanina, pismo Brożka posiadało określone przeznaczenie i z góry przewidzia­ nego odbiorcę: szlachtę województwa krakowskiego m ającą się ze­ brać w połowie grudnia 1625 r. na sejmiku przedsejmowym w Pro­ szowicach.

Trawiony gorączką polemiczną i chęcią dania przeciwnikowi jak najszybszej odprawy, w ciągu jednego miesiąca przygotował Brożek odpowiedź. Trzy pierwsze „diskursy“, polemizujące bezpośrednio z wywodami Łęczycanina i z argum entacją w spraw ie szkół, były już pod prasą z początkiem października. D ruk odbywał się potajem ­ nie — z zachowaniem wszelkich ostrożności, z obawy przed repre­ sjam i i możliwością unicestwienia pism a — w pokątnej drukarence, we wsi Wielkanoc koło Krakowa, pod pieczą tamtejszego m inistra różnowierczago Hi. Równocześnie z drukiem trzech „diskursów“ podjął Brożek pisanie czwartej rozmowy pt. Varietas 17, która m iała zawrzeć dalsze zarzuty nie odnoszące się już bezpośrednio do spraw y otwarcia szkół, oraz objąć całokształt kry ty k i moralności i działania zakonu. Do ogłoszenia jej jednak nie doszło 18. Jezuici przyłapali 30 paź­ dziernika 1625 r. list Brożka pisany do m inistra w Wielkanocy w sp ra­ wie druku, a doszedłszy po nitce do kłębka spowodowali uwięzienie drukarza i konfiskatę znalezionego u niego nakładu. Starosta grodzki w Krakowie, Gabriel Tarnowski, w ielki poplecznik jezuitów, przed którego forum sprawa przyszła, w pierwszej chwili chciał ukarać śm iercią drukarza. Dzięki w staw iennictw u jezuitów, którzy obawiali

18 W iadom ości, jakie posiadam y o druku Gratisa, opierają się na liście Brożka do ministra k alw iń sk iego w W ielk an ocy z 3 X t. r. List ten przyłapali jezu ici i ingrosow ali do krakow skich ksiąg grodzkich. P rzytoczył go z opuszcze­ niem nazw iska Brożka S z e m b e k w sw ej odpow iedzi w ydanej pod p seu d on i­ mem Pieknorzeckiego (Gratis plebański, Gratis w y ć w i c z o n y . Kraków 1627, s. 427) oraz w sw ym rękopiśm iennym diariuszu z podaniem nazw iska autora — jezuita J. W ielew ick i (Scriptores rerum Polonicarum. T. 17, s. 225).

17 W każdym razie miał już w ted y Brożek p rzygotow any do niej materiał, o czym św iadczy fakt przesłania przy w spom nianym liście (3 X) do ministra w W ielk an ocy proroctw a św. H ildegardy w yp isan ego z R oczn ików kościeln ych B a r o n i u s z a , które następnie zużytkow ał w tym że dialogu.

18 Gdyby Varietas, jak niektórzy przypuszczali, był drukow any, znałby go n iew ątpliw ie W ielew ick i czy Szembek. Ten ostatni w sw ej odpow iedzi w spom ina w yraźnie o Gratisie i „dwu diskursach z G ratisem drukow anych w espół" (s. 225). R ów nież w sp ółczesn a zapiska (rkps Bibl. Jagieł. 1896, s. 263) m ów i w yraźnie o spaleniu trzech dialogów .

(13)

się w związku z tym wzburzenia przeciw sobie opinii publicznej, Tarnowski zmienił -pierwotną decyzję na karę chłosty u pręgierza i wyświecenie drukarza z miasta. Dnia 20 listopada odbyła się na rynku krakow skim 19 „przy bytności wielu ludzi rozmaitego stanu, także szlachty“, ponura egzekucja połączona z równoczesnym spale­ niem przez kata skonfiskowanego przy uwięzieniu drukarza nakładu

Gratisa.

Mimo terro ru szerzonego przez zwolenników partii jezuickiej, głównie przez wpływowego — z racji dzierżonego urzędu — starostę Tarnowskiego (pachołkowie grodzcy pobili — z polecenia wicesge- renta grodu krakowskiego, St. Różanki — drukarza, Franciszka Cezarego, za krytykę wykonanej egzekucji), skutków w ystąpienia Brożka nie dało się już absolutnie zniweczyć. Siła jego dialogów, których część mimo wszystko zdołała przeniknąć do czytelników, była tak duża, że sejmik w instrukcji uchwalonej w dniu 16 grudnia dla posłów na sejm w arszaw ski20 stanął zdecydowanie po stronie Akademii, polecając posłom „za tę jako wszytkiej R. P. krzyw dę gorąco ująć się, prośbę usilną do J. K. M. wnieść, z stanam i się zniozszy efficere i laudo communi obwarować, żeby Akademia K ra­ kowska przy starych prawach, zwyczajach i prerogatywach swoich zostawała, a szkoły nowo przez jezuity postanowione de facto znie­ sione były i in posterum, aby tak jezuici, jako i alterius cuiusvis

status osoby studia invitis et non consentientibus academicis w K ra­

kowie circumcirca nie wznawiali i nie postanawiali, peny na nich i forum nam ówili“. Co więcej, tego samego dnia, tj. 16 grudnia 1625, przedstawiciele sejm iku wnieśli do krakowskich ksiąg grodzkich uroczystą protestację przeciw postępowaniu j e z u i t ó w a w obronie Akademii, ,yprzy której — stwierdzano — stać, o nię się zastawiać chcemy i będziemy“. Idąc po linii i pod wpływem przekonywających wywodów Brożka, protestująca szlachta wypowiadała się zdecydo­ wanie przeciw narzucanej, kosmopolitycznej i kościelnej oświacie jezuickiej. „Minąwszy [. . .] spustoszenia szkół farnych [. . .], zagu­ bienie profesyej [tj. nauk] potrzebnych, niewolą, którą szlachecki stan ponosić by musiał, gdyby zepsowawszy Akademią same jezuic­ kie szkoły w Koronie zostały, minąwszy to, że przerzeczona Aka­ demia równymi prerogatywam i, przywilej mi, ornam entam i jako jaka

19 J. N. F r a n k e , Jan Brożek... Kraków* 1884, s. 110 n.

20 A. P r z y b o ś , A k ta s e j m i k o w e w o j e w ó d z t w a kra k o w sk ie g o . T. 2: 1621— 1648. Kraków 1953, s. 49.

(14)

część niepoślednia R. P. cum omnibus eius partibus związana jest i sieła R. P. należy na tym, żeby w pokoju i przy prerogatywach swoich powinność swoją czyniła...“. Nastroje nieprzejednane w sto­ sunku do jezuitów były tak duże, że marszałek sejm iku w wystoso­ wanym w kilka dni później (19 grudnia) liście wręcz zakazał Akade­ mii w imieniu sejm ikujących podejmowania jakiejkolwiek ugody z je zu itam i22.

Zwycięstwo Brożka w pojedynku z groźnym przeciwnikiem było pełne, aczkolwiek, jak najbliższa przyszłość m iała okazać, chwilowe. Niemniej czwartej części Gratisa nie mógł już opublikować. Wykoń­ czona ostatecznie na przełom ie r. 1625, pozostała — w rękopisie. W całości utw ór Brożka ukazał się dopiero po przeszło trzech wie­ kach — w roku 1929.

Dialogi anty jezuickie Jana Brożka — pisane w ogniu walki i ciężkich zmagań z jezuitami, w gorączce polemicznej, tworzone pospiesznie i oddawane do składania częściami — nie posiadają w ła­ ściwie tytułu. Używana dziś nazwa Gratis przeniesiona jest z ty ­ tułu pierwszej rozmowy na całość polemiki. Mimo niedociągnięć wynikłych z tempa i eruptyw nego sposobu powstawania pisma, a co za tym idzie — niemożności przetraw ienia w spokoju całości w y­ wodów, utw ór Brożka posiada zw artą kompozycję. Wykazuje on w konstrukcji myślowej dwie płaszczyzny tematyczne: trzy pierwsze dialogi wiązały się bezpośrednio z walką Akademii przeciw zakła­ daniu szkół jezuickich i opanowywaniu wychowania w kraju przez zakon. Pierwszy zaw ierał ogólną charakterystykę pedagogiki jezuic­ kiej, wnikał w jej organizację, tok, metody i cele nauczania, w jej kosmopolityczny i polityczny kierunek, w elitarne nastawienie. Szczególnie silnie uderzał w rzekomą zasadę bezpłatności nauczania. Wykazał, że opiera się ona o bogate fundacje uzyskiwane, w różny zresztą sposób, od społeczeństwa. Obok tego zasadniczego w ątku w ystępują rzucone mimochodem, ubocznie i epizodycznie, uwagi ukazujące swoiste rysy moralności jezuickiej: zachłanność na dobra m aterialne, oportunizm, sprzyjanie silniejszemu, posługiwanie się obłudą i pochlebstwem. Myślą przewodnią dialogu drugiego, P rzy­

wilej, było wykazanie, że jedynie Akademia Krakowska na pod­

stawie przywilejów królew skich i statutów koronnych ma praw o do prowadzenia szkolnictwa publicznego. Dialog ten — w swej kon­ cepcji prawniczej słaby, kazuistyczny i formalistyczny, o naciąganej

(15)

argum entacji — wykazuje przecież duże w alory przez rzucenie św ia­ tła na m ię historyczną U niw ersytetu jako dźwigni oświaty i kultury umysłowej w Polsce. Dialog trzeci, Konsens, m iał za zadanie w y­ kazać bezpodstawność uroszczeń przeciwników opierających swe racje praw ne na zezwoleniu, czyli tzw. konsensie, tj. ugodzie za­ w artej między częścią zespołu profesorskiego a zakonem w lutym 1583 r. w spraw ie otwarcia pod pewnymi w arunkam i szkół jezuic­ kich. Wywód ten (najkrótszy ze wszystkich części) treściowo i m y­ ślowo łączył się najściślej z poprzednim.

Dialog czwarty, Varietas, przenosi nas na drugą płaszczyznę tematyczną: z szczegółowych roztrząsań o charakterze lokalnym i partykularnym przechodzi do sensacyjnego i rewelacyjnego u ka­ zania w ostrym świetle, bez obsłonek, całego system u i mechanizmu te j potężnej, trzęsącej wówczas światem katolickim organizacji.

W ten sposób pismo Brożka wybiegło daleko poza ram y samej kontrow ersji, najeżonej w swym przebiegu proceduralnym ka- zuistyką i form alistyką prawniczo-scholastyczną. B ystry i krytyczny um ysł Brożka nie zadowolił się roztrząśnieniem problem u (czy jezuici są upraw nieni formalnie do otw ierania swych szkół, do dowodzenia monopolu w dziedzinie akademickiego nauczania), lecz śmiałym rzutem sięgnął w głąb zagadnienia, aby poddać nieubłaga­ nej krytyce fundam entalne podstawy moralności i cały system postę­ pow ania Towarzystwa Jezusowego. Śmiało piętnował więc jego dąż­ ność do zapanowania nad światem, lekceważenie postanowień papie­ skich i soborowych, rozciąganie suprem acji na całość życia religijne­ go, zarzucenie idei apostolstwa na rzecz doczesnej polityki i spraw świeckich, mieszanie się do rządów i polityki, bez w ahania uw ypu­ k lał jego specyficzne cechy: zdolność przystosowania się do okolicz­ ności i swoisty oportunizm, stosowanie zasady — cel uświęca środki, bezwzględność wobec przeciwników, lekceważenie innych zgroma­ dzeń zakonnych, nieliczenie się z zasadami etyki w dążeniu do celu, swobodne posługiwanie się hipokryzją, pochlebstwem, trzym anie z w arstw am i uprzywilejowanymi i wyrobienie w sobie dążności elitarnych.

Wszystko to sprawiło, że pismo Jan a Brożka, mające pier­ w otnie na celu wykazanie bezpodstawności uroszczeń jezuickich do nauczania w Krakowie, rozrosło się w groźny atak na zakon i jego ducha.

Było zaś ono napraw dę dla zakonu groźne i niebezpieczne, za­ w a rł w nim bowiem Brożek szereg argum entów zaczerpniętych nie

(16)

tylko z własnej obserwacji poczynań jezuickich w Polsce, ale przede wszystkim ze starannej, długoletniej lektuiry literatu ry jezuickiej — i ito nie tylko ich przeciwników, ale nade wszystko wypowiedzi i oświadczeń najcelniejszych przedstawicieli zakonu (św. Ignacego Loyoli, Ribadeneyry, Maffeia, Trigaulta, Scriibaniego; z polskich — Skargi) — oraz ze starannego przestudiowania ustaw odaw stw a za­ konnego. K ultura i erudycja książkowa Brożka zabłysły tu w całej pełni święcąc praw dziw e trium fy. Dzięki niej zdobył dla swego dzieła najwalniejsze bodaj argum enty. Miejsca takie, jak wykazanie różnic w dedykacji dla Filipa IV hiszpańskiego w pierwszym (1624) i drugim (1625) w ydaniu dzieła jezuity belgijskiego K arola Scriba- niego Politico-Christianus, należą do najlepszych w piśmie. Dokonać tego mógł tylko człowiek o takich szerokich, europejskich horyzon­ tach jak Brożek. Był zaś Gratis tym groźniejszy, że — pisany w ogniu walki — wykazuje niepospolite zalety polemiczne, błyszczy w erw ą i dowcipem, chłoszcze biczem satyry, razi znienacka zatru tą strzałą ironii, nie waha się, gdy potrzeba, użyć patosu. Jako pisarz Brożek okazuje w ogóle niepośledni talent. Widać to w przeprowadzeniu akcji, w przepojeniu dialogu realiam i dnia codziennego, w wyposa­ żeniu utw oru kolorytem lokalnym, w um iejętnym oddaniu psychiki i pojęć przeciętnego, wsiowego ziemianina.

Dialog odbywa się we wsi podkrakowskiej, w dworku ziem iań­ skim — przy piw ie i bigosie — w ciągu dwóch dni. Dwa pierwsze „dyskursy“ obejm ują dzień pierwszy, dwa następne — drugi. Rzecz­ nikiem akademickiej spraw y jest stary pleban przeniesiony z W różek, ongiś „cząstka Akademii“, obecnie proboszcz wiejski. R eprezentuje on czynnik ofensywny. Skupił w nim Brożek całą siłę uderzenia na zakon. Jak na człowieka od lat przebywającego na prowincji, na głuchej wsi, jest on stanowczo za uczony. Ziemianinowi wyznaczył Brożek rolę praw ie bierną. Stanowi on typ lokalnego, żeby nie po­ wiedzieć — wsiowego statysty, którem u dopiero opowiadanie ple­ bana otw iera oczy n a właściwe cele dążeń jezuitów. W tym kon­ tekście i układzie, gdy tylko jedna strona, tj. pleban, w ystępuje aktywnie, dla zdynam izowania akcji i jej ożywienia wprowadził auto r już w drugim „dyskursie“ dwie nowe osoby: profesa jezuic­ kiego i jego socjusza. Właściwą rolę wyznaczył im dopiero jednak w „dyskursie“ czwartym.

Dla ożywienia zbyt abstrakcyjnego i teoretycznego toku rozmowy, dla zdynamizowania jej wyposażył Brożek utw ór w rumieńce życia. P rzetkany on jest nie tylko rysam i anegdotycznymi i obyczajowymi,

(17)

przypowieściami i przysłowiami, ale naw et gadkam i z życia zwie­ rząt, obserwacjami z życia dzieci. Zwłaszcza starannie dbał Brożek o oddanie kolorytu lokalnego. Czyni to na różne sposoby: przez utrzym anie stałego związku z bieżącym życiem, wprowadzenie wzmianek o dwóch ulubionych postaciach ówczesnej literatu ry rybał- towskiej: A lbertusie i Matiaszu. W utw orze czujemy naw et grozę epidemii „powietrza“, a jednocześnie roztacza on przed czytelnikiem barw ny świat egzotyki krajow ej (przygoda Rusina wybierającego miód leśny) i dalekiego wschodu (epizody o mało znanych krajach: Japonii, Chinach, Abisynii, Nowym S wiecie). Nie znaczy to, by utw ór nie posiadał słabych stron. Postać plebana zbyt uczona, zbyt biegle orientująca się w najnowszej literaturze europejskiej jest — jak na człowieka od la t przebywającego na prow incji — mało praw do­ podobna. Zbyt duża ilość przytoczeń z różnych książek psuje ramy kompozycji, argum entacja niejednokrotnie jest naciągana i form ali- stycznie ujęta.

Z wszystkimi przecież swymi niedociągnięciami talent polemicz­ ny, siła argumentacji, wnikliwość i bystrość obserwacji, głębokość ujęcia staw iają dzieło Brożka w rzędzie n a j c e l n i e j s z y c h a n t y j e z u i t y k ó w polskich a poniekąd i europejskich. W li­ teraturze naszej jest ono niejako zakończeniem tego procesu, który w zmaganiach społeczeństwa z narzucaną mu ideolo­ gią jezuicką wydał w latach 1590— 1625 kilka niezwykle cennych utworów. W yrastają one ze wspólnego pnia, dlatego tu i ówdzie odkryw a się między nimi a Gratisem pokrewieństwo myślowe i tem a­ tyczne. Niemniej szerokością poruszonej problem atyki, bogactwem dokumentacji, rozpracowaniem obserwacyj już poczynionych i w re­ szcie oryginalnością ujęcia utw ór Brożka przewyższa poprzedników. O międzynarodowej pozycji antyjezuityku Brożka decyduje — mimo zbyt pochopnych zastrzeżeń B ru ck n era2;J —■ dialog czwarty. Dzięki niemu, można powiedzieć, urasta Brożek na „polskiego Pascala“, a jego dzieło na „polskie Prow incjałki“. Ciekawa, nie­ przypadkowa jest łączność obu utw orów przedzielonych od siebie trzydziestoleciem powstania, odmiennymi stosunkami, a przecież tak podobnymi genezą, ogólną fakturą, tym samym dem askatorskim ce­ lem, tym i samym i wynikam i tru d u myślowego i pisarskiego.

Obydwa utw ory rodziły się w atmosferze pełnej nam iętności i na­ pięcia, wychodziły ze środowisk zagrożonych śm iertelnie w swym

(18)

istnieniu przez Towarzystwo Jezusowe (grupa Port-Royalu, A kade­ mia Krakowska). Bezpośrednie chwycenie za pióra przez obydwu pisarzy nastąpiło w szczytowym momencie zmagań: Pascala bez­ pośrednio po potępieniu przez Sorbonę dwóch listów A m aulda (1655), Brożka — po czerwcowych w ypadkach 1625 roku. Oba wystąpienia, wychodząc z obrony swych instytucji, apelowały do powszechności i z zagadnienia partykularnego, ze sporu o zasady wychowania czy religii przenosiły spraw ę na płaszczyznę szerszą. Co więcej — dzięki walorom ujęcia literackiego i głębokości problem atyki staw ały się niepowszednim wydarzeniem i intelektualną sensacją dnia, która — przerósłszy przedmiot sporu — zdobyła z m iejsca trw ałą pozycję nie tylko w publicystyce antyjezuickiej, ale w literaturze narodowej. Mimo pozornego oderw ania obydwa utw ory wykazywały polityczne oblicze i — łączność: Gratis z koncepcjami części obozu szlachec­ kiego, tzw. politykami nie chcącymi poddać się duchowej tyranii jezu­ itów, ich ideałowi teokratycznem u i kosmopolityczno-rzymskiemu,

Prowincjałki zaś, według podejrzeń rządu, z frondą. Znamienne dla

obydwu utworów było i to, że pow staw ały stopniowo, w najściślej­ szej tajem nicy i obydwa dzięki literackiej egzekucji, dokonanej na interw encję wszechwładnego zakonu przez władzę państwową, po­ zostały właściwie dziełami niedokończonymi. Wspólny im był naw et tak drobny szczegół, że obydwa nie posiadają tytułu, bo przecież i Prowincjałki otrzym ały go dopiero z czasem, od słowa zawartego w pierwszym liście („List do przyjaciela na prow incji w sprawie...“). Dodać warto, że wyszły spod pióra ludzi jeszcze młodych, pełnych tem peram entu, namiętności i „świętego“ oburzenia: Brożek liczył lat 40, Pascal — 33. Również i w fakturze są obydwa dzieła podobne: głównych argumentów dla zwalczenia przeciw nika dostarczyła im przede wszystkim literatu ra jezuicka, z tą tylko różnicą, że Brożek opanował ją sam, Pascalowi zaś służyli pomocą Messieurs de Port

R oyal: A rnauld i Nicole. Co więcej, obydwaj autorzy w ykazują tę

samą technikę w wyzyskaniu tej literatu ry . Obydwaj też w prow a­ dzili do swych utw orów postacie jezuitów, choć w odmiennych ro­ lach: Pascal dobrodusznego ojca wypowiadającego naiwnie n a j­ skrytsze tajemnice zakonne, Brożek, przeciwnie, szczwaną figurę uzbrojoną w wybiegi i sylogistykę jezuicką. Co jednak najważniejsze, końcowe wnioski utw orów w ykazują najw yraźniejsze podobieństwo: uderzają w skażenie i zdeprawowanie moralności przez szeroko roz­ budowaną kazuistykę, w system mniemań prawdopodobnych, w kom- promisowość w stosowaniu zasad w iary w praktyce życia, w opor­

(19)

tunizm, dalekosiężną am bicję do panow ania n ad światem, dążenie do narzucenia m u ideału teokratycznego, zachłanność na dobra do­ czesne, chęć wywyższenia się ponad papiestwo i sobory, pom iatanie innym i zakonami itd. I wreszcie łączy oba utw ory to, że spraw, w których obronie autorzy w ystąpili, które stały się punktem w y j­ ścia dla polemiki, właściwie nie obronili.

To krótkie porów nanie w ystarczy, aby w osobie Brożka uznać „polskiego Pascala“, choć obydwa dzieła spotkał odmienny los. Rzecz Pascala stała się jedną z czołowych i trw ałych pozycji w literaturze francuskiej i światowej, natom iast u tw ór polski — literacko może nie tak błyszczący, choć w ew nętrznym żarem namiętności, trafnością sądu i diagnozy nie ustępujący swemu towarzyszowi francuskiem u — zasnuł całkowicie cień zapomnienia.

*

Szczupły dorobek Brożka n a polu literatu ry pomnożyć należy 0 jeszcze jedną pozycję, leżącą właściwie na pograniczu literatu ry 1 historii, mianowicie o zwięzłą, doskonale ujętą, bogatą w fakty bio­ grafię Mikołaja Kopernika, pomieszczoną w drugim wydaniu Setnicy

pisarzy polskich Starowolskiego.

Zanim przy stąpim y do przeprow adzenia dowodu autorstw a В roż­ kowego, scharakteryzujm y pokrótce tę biografię. Celuje ona nie tylko w yborną znajomością życia polskiego astronoma, naw et cha­ rakterystycznych drobnych szczegółów, niepospolitym znawstwem i orientacją w w ew nętrznych jego rysach, ale nadto opanowaniem na w ylot realiów epoki i jasnym oraz trafnym uchwyceniem prze­ łomowego znaczenia K opernika w rozwoju astronomii. Te cechy portretu wielkiego uczonego odcinają się ostro od ujęć innych pisarzy znajdujących się w tomie Starowolskiego, ujęć płytkich, czczych i gadatliwych, przepełnionych frazeologią i płytką moralistyką. Również w samej plastyce przedstaw ienia — realistycznej, uwidocz­ niającej bez obsłonek niepowodzenia i przykrości Kopernika — jako też w technice tw orzenia p o rtretu znać zasadnicze różnice. W m iej­ sce górnolotnej swady widzimy budowę w ątku biograficznego opar­ tego w całości na czerpanym z pierwszej ręki m ateriale źródłowym, wśród którego autor obraca się z pełną swobodą. Autor zaczyna od daty i miejsca urodzin, opisuje stosunki rodzinne, uw ydatnia dużą indywidualność w uja Kopernika, Łukasza Waczenrodego, i jego sta­ nowisko w spraw ie krzyżackiej. Z kolei przechodzi do studiów:

(20)

podkreśla uzyskanie przez wielkiego astronom a .podstaw wiedzy m a­ tematycznej w Krakowie, podkreśla jego ścisły związek z krakow ską szkołą matematyczną, w ym ienia nazwisko nauczyciela — Wojciecha z Brudzewa. Trafnie charakteryzuje dalej autor biografii stosunek początkującego astronom a polskiego do profesora bolońskiego D. M. Novary, którego — jak słusznie zaznacza — „nie był uczniem, lecz raczej pomocnikiem i świadkiem jego obserwacyj“, i omawia nie­ w yjaśnione jego publiczne w ystąpienie w Rzymie. Podnosi trudności w dostaniu się do kapituły, umieszcza je tylko niesłusznie w latach 1501— 1504, zamiast: 1495— 1497. U w ypukla z kolei wszechstron­ ność geniuszu Kopernika, jego uzdolnienia w zakresie fizyki i m ate­ matyki, doskonałą znajomość dwóch języków starożytnych, a także zainteresowania dla medycyny, dając w tym miejscu trafn y rys filo­ zoficznego umysłu polskiego astronom a „nieczułego na wszystko, co nie było związane z filozofią, którą to cechę dzielił z niewieloma tylko um ysłam i“.

W drugiej części biografii, poświęconej w ewnętrznej charaktery­ styce genialnego tw órcy nowego nieba, kreśli biograf przeciwności i przykrości, które spotykały Kopernika za życia (niechęć zakonu krzyżackiego, w ystąpienie W. Gnaphaeusa) i podnosi niepowodzenie, jakie spotkało jego dzieło po śmierci, w szczególności ustosunkowa­ nie się do jego doktryny J. Scaligera, Bodina, Leowicjusza. Na tym tle podkreśla entuzjastyczne oddanie J. J. Rhetyka dla m istrza i uw ypukla znaczenie nowej teorii. Dla autora biografii tyle kw estio­ nowana — od lat dziesięciu będąca w ogniu zaciętej w alki nie tylko naukowej, ile przede wszystkim ideowej i światopoglądowej — w ar­ tość i doniosłość odkrycia Kopernika jest tak bezsporna, że nie po­ trzebuje szerszego uzasadnienia. „Nie m am bowiem potrzeby silić się n a sławienie tego, którego sam św iat oświecony znakom itą jego teorią o ustawicznym ruchu ziemi wielbi, jak również i ten nowy, starym nieznany pogląd o ciałach niebieskich“. Tak mógł pisać tylko fachowy znawca przedm iotu, nie p łytki polihistor w rodzaju S taro- wolskiego.

Jakiż głęboki realizm, daleki od powierzchownego zachwytu i sentym entalizm u, przebija z zaznaczonego szczegółu: „i nie zo­ baczył wydrukowanego swego dzieła O obrotach, bo w tym dniu, w którym um arł, pierw szy egzemplarz przywieziono z Niemiec“. Jakże ono odbiega od tradycyjnego ujęcia, które każe Kopernikowi oglądać w dniu śm ierci własne dzieło — w ysiłek całego życia. Z ileż większą słusznością postąpił biograf siedemnastowieczny podkreśla­

(21)

jąc ten drobny, ale tragiczny w swej wymowie fakt, że dzieło doszło konającego, od miesięcy sparaliżowanego i pozbawionego przytom no­ ści starca.

Wyniki biografii są tak odkrywcze i rew elacyjne, przynoszą tak szczegółowo wycieniowaną sylw etę biograficzną wielkiego uczone­ go 24, w prowadzają tyle nowego m ateriału, którego naw et w drobnej części nie posiadała w ydana kilka la t przedtem pierw sza drukow ana biografia Kopernika, pióra M ikołaja Muliersa, zamieszczona przy trzecim w ydaniu dzieła O obrotach (A m sterdam 1617), tak w nikają głęboko w problem atykę naukow ą dokonanego odkrycia, że żadną m iarą nie można ich uznać za owoc w arsztatu powierzchownego poli- histora, jakim był Starowolski. Po prostu nie „pasują“ do niego.

Któż był zatem autorem tej niespotykanej u nas w tym wieku skrupulatności i dociekliwości badawczej? Rąbka tajem nicy w ar­ sztatu pisarskiego uchyla sam biograf powołując się dw ukrotnie na autografy listów K opernika (pisanych do Waczenrodego i do przy­ jaciół krakowskich), będące w posiadaniu „przesławnego męża, J. Brożka, zwyczajnego astrologii profesora w Uniwersytecie K ra­ kowskim“. Czyżby rzecz cała sprowadzała się do udzielenia pomocy m ateriałowej? Bynajmniej. Spraw a autorstw a biografii K opernika idzie dalej. Mamy wszelkie podstaw y do przyznania nie tylko współ- autorstw a, ale pełnego ojcowstwa — naszem u Brożkowi.

1. Rzecz osnuta jest na zrębie m ateriału zebranego w całości za­ pobiegliwością Brożka. Każdy przytoczony szczegół, m ający należytą dokum entację źródłową, pochodzi od niego.

2. Bezsporną własnością Brożka jest selekcja zużytego m ateriału oraz krytyczna jego interpretacja: czy to będzie trafne określenie stosunku młodego K opernika do D. M. Novary, czy podkreślenie jego związków naukowych z krakowskim środowiskiem naukowym. Po­ dobnie uwypuklenie szczegółu tak ważnego dla zagadnienia narodo­ wości Kopernika, dziedzicznej wrogości wobec zakonu krzyżackiego.

24 B ogactw o w prow adzonego m ateriału u w ydatnia się zw łaszcza przy p o ­

rów naniu biografii Kopernika zaw artej w 1 w yd. S e tn i ć y (Frankfurt 1625, s. 8 8— 89, pióra sam ego S t a r o w o l s k i e g o ) , która oparta jest w całości niem al na danych z przedm ow y M u l i e r s a zam ieszczonej w trzecim, amsterdamskim w ydaniu dzieła O obrotach (1617). Dodać należy, że biografia z 1 w yd. roi się od grubych błędów i zm yśleń w ła śc iw y c h tw órczości i w arsztatow i h istoryczn e­ mu S tarow olskiego (np. w iadom ość o studiach Kopernika w różnych u n iw ersy­ tetach niem ieckich czy o p ow ołan iu go przez biskupa ch ełm ińskiego Tidemana G izego do kapituły warm ińskiej. D ość pow iedzieć, że Gize został sześć lat po śm ierci Kopernika biskupem warmińskim!).

(22)

Pełną własnością Brożka było też z-wrócenie uwagi i podniesienie negatywnego nastaw ienia do nowej nauki szeregu uczonych drugiej połowy XVI i początku XVII wieku.

3. Sam kształt literacki biografii, odbiegający całkowicie od roz­ lewnej płycizny Starowolskiego, przem aw ia przeciw autorstw u tego ostatniego. Taki właśnie sposób kompozycji cechuje pism a Brożka z zakresu historii kultury. U w ydatnia się w nich szeroka podstawa źródłowa, ujęcie zwięzłe, chwilami skrótow e — tru d n e skutkiem tego w czytaniu, kładące nacisk na wewnętrzne, głębsze elem enty portretow anej osoby, nie operujące zw ykłym schematem biograficz­ nym — wprowadzenie do kontekstu oryginalnych źródeł. Było ono wypływem nie tyle właściwości jego w arsztatu pisarskiego, ile .po­ trzeby ściślejszej i pełniejszej dokum entacji historycznej.

4. Dodajmy, że omawiana biografia nie była przypadkowym przedsięwzięciem Brożka, ale łączyła się ściśle z jego szeroko pojęty­ mi studiam i nad życiem i działalnością Kopernika. Podjął je Brożek pod wpływem pierwszego drukiem ogłoszonego zarysu biograficz­ nego Muliersa (1617), jako też pod wrażeniem ujaw nienia cennych, dostarczonych mu przez kolegów uniw ersyteckich dokumentów ko- pem ikańskich, których wybór ogłosił pospiesznie drukiem w roku 1618 25. Ambicja stw orzenia rozległej, godnej wielkiego uczonego biografii skłoniła Brożka do podjęcia w tym że 1618 r. w ypraw y naukowej w poszukiwaniu śladów dokum entam ych i m aterialnych fromborskiego astronoma. Przetrząsnął niezwykle skrupulatnie, n i­ czym dzisiejszy badacz, biblioteki i archiwa od Fromborka, B ranie­ wa, Reszla, Lidzbarku, po Toruń, obejrzał starannie miejsca zw ią­ zane z działalnością Kopernika. O garnięty gorączką twórczą już w czasie podróży i bezpośrednio po jej zakończeniu przetraw iał zebrane m ateriały i rzucał na papier pierwsze próby i uwagi. Po­ praw ił nie tylko m uliersow ską biografię, ale skreślił kilka ułam ko­ wych, ciekawych ustępów z problem atyki kopem ikańskiej (wykazują one ścisłe podobieństwo do ustępów zamieszczonych w Setnicy S ta­ row olskiego26). W form ie osobnego poszytu ustępy te w łączył do amsterdamskiego w ydania dzieła O obrotach.

25 Ściśle m ów iąc dw a listy G izego do Jerzego Donnera i do J. J. Rhetyka z lat 1542 i 1543. Druczek ogłoszon y bez tytułu, bez podania m iejsca i daty w ydania, posiada jed y n ie nagłów ek: Ioannes Broscius Curzelouiensis A c a d e m la e

C racovie nsis Ordinarius Asłr oio gus. Lectori S.

- 28 Egzemplarz w yd an ia wraz ze w spom nianym seksternem Brożka jest w Bibl. Jagieł. W yjątki ciek aw sze z tych notât Brożka (m. in. o n ieprzychylnym

(23)

Liczne zajęcia dydaktyczne, zawodowe (wykonanie pomiarów geodezyjnych w kopalniach wielickich) i naukowe, zwłaszcza badania nad pojaw iającą się w jesieni 1618 r. niezwykle dużą kometą, k tó ra wywołała w kołach astronomicznych całej Europy wielkie porusze­ nie, wreszcie przygotowanie do d ru k u nowoczesnego podręcznika arytm etyki liczb całych i rychły potem w yjazd na studia do Włoch (gdy nie udał się plan podróży naukow ej do J. Keplera) — odciągnęły Brożka od pisania, ale nie od studiów kopem ikańskich. Przeciwnie, rozmyślał o nich stale, jak dowodzi tego list do Galileusza z czerwca 1621 r., w którym wyraźnie zapowiadał przygotowanie monografii 0 Koperniku. Trudno ją było napisać w w arunkach pobytu padew ­ skiego, wytężonej pracy nad medycyną, masowego pochłaniania książek, naw iązyw ania naukowych znajomości i dyskusyj prowadzo­ nych nad różnymi zagadnieniam i nauki. Ale nie udało się jej zreali­ zować i po powrocie do kraju. Przyjazd Brożka do K rakowa w lipcu 1624 włączył go od razu w w ir rozognionego sporu z jezuitami. W tej sytuacji, gdy staw ka szła o istnienie Akademii, wszystko inne zeszło na plan drugi. W tym także i, zdawało się, bliski plan w ykonania monografii o Koperniku (do czego jeszcze przyczyniło się cechujące Brożka rozproszenie umysłowe). W tym stanie rzeczy zdecydował się Brożek n a częściowe chociażby - wprowadzenie w obieg wyników swych poszukiwań i studiów. K orzystając z przygotowywanego d ru ­ giego w ydania Setnicy skreślił do niej niewielką (zgodnie z założe­ niam i dzieła) ale celną — w ykazującą doskonałą znajomość biografii 1 zrozum ienie doniosłości odkrycia K opernika — monografijkę, k tó ra istotnie stanie się płodnym zaczynem dla dalszych studiów kopem i­ kańskich w XVII i XVIII w. (m. in. P. Gassendiego).

Postawienie tej hipotezy prowadzi z kolei do zbadania, czy i jakie stosunki łączyły Brożka ze Starowolskim. Dopiero stwierdzenie obo­ pólnych związków pozwoli na zamknięcie ostatniego ogniwa w do­ wodzeniu autorstwa.

Obydwaj pisarze byli rów nolatkam i z tego samego rocznika 1585. Łączyło ich wspólne pochodzenie mieszczańskie i jednaka kariera dobijania się piórem i pracą um ysłową w ybitniejszej pozycji spo­ łecznej. „Szlachectwo“ Starowolskiego i przydaw any sobie przez nie­ go samego herb były zwykłym podszywaniem się pod ten stan. Jest rzeczą uderzającą, że tak bądź co bądź wpływowy i płodny pisarz, nastaw ieniu Scaligera, Bodina, L eow icjusza do Kopernika) podał L. A. B i r k e n - m a j e г, M. Kopernik. Kraków 1900, s. 605— 610.

(24)

idący wcześnie całkowicie na pasku kontrreform acji katolickiej, w y­ kazujący w szystkie właściwości ideologiczne epoki, m ający tyle zna­ jomości wśród kleru świeckiego i zakonnego — tak niezwykle długo {od w stąpienia w r. 1639 do stanu duchownego) dobijał się wybitniejszego stanow iska w kościele. N ajpierw całe lata m usiał się zadowalać skrom nym stanowiskiem kantora kolegiaty tarnow skiej, w małym miasteczku, pozbawionym atm osfery intelektualnej i ksią­ żek tak potrzebnych dla pisarza polihistorycznego 27. Jeszcze trudniej mu przyszło zdobyć miej see w kapitule krakow skiej. W październiku 1647 r. wyszedł wreszcie w głosowaniu kapituły jako jeden z sześciu kandydatów przedstawionych biskupowi do w yboru na stanowisko zwyczajnego kaznodziei katedry krakowskiej, przepadł jednakże ostatecznie na rzecz barokowego m istrza wymowy — dom inikanina Jacka M ijakowskiego2H. Dopiero w dwa lata później (26 m arca 1649) dostał — jeden z czterech i to zrazu n a okres niecałych dwóch m ie­ sięcy — małoznaczący urząd penitencjarza katedry wawelskiej z fu n ­ dacji J. Foxa. U rząd ten zgodnie ze statutem fundacji przedłużano mu trzykrotnie (14 V 1649, 13 V 1650, 13 V 1651) na jeden r o k 29. Znamy jego współkolegów z tego urzędu: wszyscy (Jan Wróblewie, Jan Sataiecki, Andrzej Haskowski, Jan Chrzciciel Bodzanta) — ple- bejusze.

Oczywista, tak niski i nieznaczący urząd nie mógł być celem ambicji starego, dobiegającego kresu życia pisarza. Nic dziwnego, źe z początkiem lutego r. 1652 30 zrezygnował zeń, przenosząc nad niego możność przebyw ania Ausoniis in o ris31, prawdopodobnie w charakterze guw ernera. Dopiero na rok przed śmiercią, osiąg­ nąwszy już siedemdziesiątkę, otrzym ał „zaszczytne“ powołanie w po­ czet krakowskiej kapituły katedralnej. I znowu — rzecz znam ienna, rzucająca ostry snop św iatła na pochodzenie pisarza — protokół po­ siedzeń kapituły zgubił jego personalia. Notariusz kapitulny po p ro ­ stu nie wpisał — jak to zawsze bywało przy niepewnym pochodze­ niu — aktu jego instalacji kanonicznej, która w myśl statutów

27 Dał temu w yraz w przedm ow ie do dziełka W i e lk i patriarcha zach odn iego

Kościoła B e n ed yk t Św. Kraków 1641.

28 A rchiw um Kapituły Metr. w K rakow ie. A c t a a c t o r u m c a p i t u l i С г а с . T. 14 (1644— 1651), s. 487, 495, 498.

29 Tamże, s. 6 6 8, 675, 681, 737, 794. 80 Tamże, t. 15, k. 20 a.

81 Jak w yn ik a z przypisu d ed yk acyjn ego do A ndrzeja K łopockiego dod an ego do Monita legalia M eth odu m in u tr oque iure stu den do praescribentia. W yd. 1. Rzym 1652. Aprobata n osi datę 23 IX 1652.

(25)

kapitulnych miała zawierać stw ierdzony świadkami wywód szłachec* tw a po ojcu i m a tc e 82.

Po tej koniecznej dygresji powróćmy do właściwego tem atu, tj. do związków łączących obydw u pisarzy. Mimo rówieśnictwa nie­ równomiernie ułożyły im się studia. Brożek był już po m agisterium (1610) i prowadził w ykłady docenckie (do uzyskania katedry w r. 1614), gdy Starowolski w pisywał się z końcem r. 1612 (po 10 grudnia) do m etryki uniw ersyteck iej33. Najprawdopodobniej spotkali się i za­ poznali już wówczas.

Brożek, umysł w ybitny, w ybiegający ponad poziom ówczesnego zespołu nauczycielskiego Akademii, musiał zwrócić uwagę na cie­ kaw ą postać scholara dobiegającego już trzydziestki, niezasobnego w środki m aterialne (utrzym yw ał się częściowo z pomocy skarbnika sieradzkiego, Jan a Ż ernickiego34), ale pełnego zapału do nauki, a jeszcze więcej do pióra, postać, k tó ra mimo nieosiągnięcia nawet pierwszego stopnia naukowego, zaznaczyła się ruchliwością na niwie literackiej. Istnego pożeracza książek, jakim był od młodości Brożek, zainteresowały też niew ątpliw ie pierwsze produkty pióra

Starowol-32 Podajem y z akt kapitulnych (t. 15) obraz d ziałaln ości Starow olsk iego na teren ie kapituły. Po raz p ierw szy pojaw ia się na p osied zen iu 5 III 1655, następnie o b ecn y na tygod n iow ych p osied zen iach 12, 18, 22 III; 2, 9, 16, 22, 29 IV; 7 V; na kapitule gen. 10— 13 i 15 V . W ybrany w ów czas w raz z kan. St. Brudzińskim i A. R osczew icem do rew izji skarbca kapitulnego, oraz jako d elegat (razem z Grzegorzem Borastem, St. Brudzińskim, M. Słow ikow skim ) na najbliższe sądy k sięstw a siew iersk iego od b yw ające się w kurii biskupiej. 21 V mimo n ieo b ec­ n ości obrany znow u z Brudzińskim i R osczew icem do spisania inw entarza dobytku katedry i do zapakow ania p reciozów do skrzyń. N ieo b ecn y 4 VI, ale odtąd pojaw ia się stale przez czerw iec i lip iec na p osiedzeniach. 1 VII w ybrany w raz z Jakubem Skarszew skim na sejm ik proszow ski „pro tuendis iuribus

e c c le sia s " . 14 IX w ybrany ze sw ym i stałym i tow arzyszam i: R osczew icem i archi­

diakonem Skarszew skim do rew izji rachunków kapituły. O b ecn y na ostatnim posied zen iu w dniu 18 IX, na którym zapada uchw ała w yjazd u członków kapituły „pro tuenda et co nservanda salute" z pow odu ,, e ih e n a ta malitia Suecoium" z pow ierzeniem mu zarządu katedry na czas n ieo b ecn o ści k ap itu ły (z tytułu c zeg o dostał 500 złp.), zaś op iek i nad skarbcem kapitulnym w icek u stoszow i katedry, Janow i Bodzankow iczow i, zw anem u inaczej Górką (obaj plebejusze). R eaktyw ow ania posiedzeń kapituły już się S tarow olski nie doczekał. N a opróż­ nioną przezeń na skutek zgonu (27 IV 1656) k anonię tegoż roku otrzym ał pro­ w izję Seb. Kornecki, kanonik k u jaw sk i i sekretarz k rólew ski. Jeszcze w r. 1662 kapituła w yp łaca z pozostałej po pisarzu m asy spadkow ej dług zaciągn ięty przezeń u Jacka Pipana.

33 A lbu m Studiosoru m U n iv e is it a ti s C racovie nsis. Ed. G. Z a t h e y. T. 4, s. 32 (Simon Basilii Starow olski d. L uceoniensis).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Furthermore, a computational imaging approach is developed in chapter 5 , which uti- lizes helical PSFs to estimate general wavefront aberrations based on the acquisition of

Podobnie miałaby się rzecz z najmem mieszkań.. Kolejną grupą ludzi potencjalnie zainteresowaną najmem mieszkań mogłyby być poselstwa przybywające

Aan de hand van deze benoemde trends heeft het RLI een drietal voorstellen voor verandering gedaan, die zijn omgezet in een stelling voor het debat..

In this connection the m ineral phosphorus fraction percentage changed along w ith increasing fertilization level in favour of read ily soluble phos­ phorus and

Części szcze­ gółowe obejmują całość postępowania w sprawach z zakresu prawa osobowego (postępowanie o ubezwłasnowolnienie, postępowanie o uaraamie za

[r]

[r]

XXVI — postępowanie wstępne, do którego stosuje się odpowiednio przepisy o postępowaniu wstępnym sądu I instancji, wywo­ łanym przez wniesienie rewizji (z