Zofia Szmydtowa
Gogol o "Panu Tadeuszu"
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 8, 23-30
Zofia S zm y d to w a
GOGOL O P A N U T A D E U SZ U
Nie jest obojętne kto, kiedy, w jakich w arunkach, na jakiej podstaw ie i w jaki sposób w ypow iada opinię o dziele sztuki. W w ypadkach zaś szczególnie trudn y ch, przełom ow ych należy baczniej uw zględniać kom pe tencje opiniodawcy, dokładniej badać jego k u ltu rę literacką, a jeśli jest cudzoziemcem, także znajom ość oryginału. Wagę wypow iedzi Gogola ze wszech m iar słusznie ocenił Czesław Zgorzelski cytując je na eksponow a nym m iejscu w sw ym studium angielskim M ickiewicz in Russia: Gogol określił Pana Tadeusza jako „rzecz najbardziej zadziw iającą”
Ta sugestyw na form uła, stanow iąca oddźwięk em ocjonalny na niedaw no pow stałe dzieło zasługuje na uw zględnienie kontekstu, w jak im się znalazła i na w ięcej jeszcze, bo na kom entarz, zwłaszcza że au to r jej ani przedtem , ani potem nie w ypow iedział się na piśm ie o Mickiewiczu. Żaden także jego sąd w yrażony ustnie, nie doszedł do wiadomości publicznej, choć tru d n o sobie wyobrazić, żeby o nim nigdy z nikim nie mówił.
W takiej sy tuacji w arto pokusić się o w yręczenie w pew nym sensie Gogola, przez rek o n stru k cję jego doświadczeń, doznań, refleksji, zw iąza nych z tw órczością poetycką. Będzie tu szło o w ydobycie z daw niejszych in te rp re ta c ji pisarza stałych k ry terió w w artościow ania. Będzie szło także 0 ujaw nienie ogólnego ch a ra k te ru środowisk, wśród k tó ry ch w zrastał 1 rozw ijał się Gogol, o ludzi, który ch a u to ry te t najw yżej cenił, a także o jego praw dopodobne uznanie dla Mickiewicza jako dla przyjaciela Puszk ina i dekabrystów .
W w yw ołanym procesie życia i twórczości ukażą się tylko spraw y za sadnicze, pewne, kierunkow e. Nie będzie tu m iejsca na ujaw nienie sprzecz ności czy wrahań dręczących Gogola, jego w ątpliw ości i niepokojów, prześladujących go w czasie kom ponow ania M a rtw ych dusz.
Ju ż w środow isku gim nazjalnym w Niżynie Gogol przejął się ideałam i dekabrystów . W iadom y też był w szkole proces filom atów i filaretów . Św iadczy o ty m choćby fakt, że kiedy jeden z uczniów w y b rał sobiè do przekładu na język francuski w iersz Rylejew a, rom anista’ zalecając chłop
— 24 —
cu ostrożność powiedział: „Ty wiesz, że za tak ie rzeczy w W ilnie unie- szczęśliwiono pew nych m łodych lud zi” 2.
W tra k c ie dochodzeń, skierow anych przeciw ko nauczycielom oskarżo nym o w olnom yślność, Gogol nie k ry ł swego uznania i sym patii dla źle w idzianego w ykładow cy p raw a M ikołaja Biełousowa.
W g ru d n iu 1828 r., po ukończeniu gim nazjum , udał się Gogol w raz z kolegą A leksandrem D anilew skim w poszukiw aniu zatru dn ienia do P e tersb u rg a. O siągnąw szy powodzenie w przedstaw ieniach szkolnych, usi łował dostać się do te a tru , ale nie zdał przepisanego egzam inu i zm uszony był zrezygnow ać z zaw odu ak tora. Przez rok był kancelistą, przytłoczonym bezm yślną pracą przepisyw acza, potem nauczycielem w szkole żeńskiej. W tedy to zaczęły się krystalizow ać jego upodobania biegnące w dwóch kieru n k ach . W yw oływ ały one pow staw anie utw orów literack ich i studiów k rytycznych. P ra k ty k a p isarska w spółdziałała z reflek sją. A rty sta św ia dom y sw ych zadań i osiągnięć staw ał się znaw cą przedm iotu, jego w nikli w ym in te rp re ta to re m . W cześnie, bo w rok u 1828, jako dziew iętnastoletni m łodzieniec, napisał Gogol k ró tk ą rozp raw kę pt. O t y m , czego się w ym aga od k r y t y k i . Żądał tu od jej przedstaw icieli: bezstronności, bezinteresow ności, w yk ształcenia i w rażliw ości na sztukę poetycką. W prow adzał w swój prog ram k ry te ria m oralne, in te le k tu a ln e i estetyczne. D opełniał je je dnym jeszcze w arunkiem . „ K ry ty k a — tw ierdził — powinna być surow a, żeby ty m w iększą cenę m ogła nadać p ięk n u ” 3. W roku 1836 doszedł do uogólnienia sw ych dośw iadczeń au to ra i dociekliw ego badacza poezji w kon kluzji: „ k ry ty k a o p arta na głębokim rozum ieniu i sm aku, k ry ty k a w y sokiej m iary ta le n tu jest rów nej w artości, co w szelka twórczość oryginal n a ” 4. Było to już po w ielkich w ysiłkach i w ielkich osiągnięciach w dzie dzinie twórczości i k ry ty k i.
P o dtrzy m an ie znalazł m łody pisarz po opublikow aniu w czasopism ach litera c k ic h sw ych pierw szych oryginalnych utw orów . O dkryli go rów no cześnie Żukow ski i Puszkin. S p o tkan ie z P uszkinem nastąpiło w pam ięt ny dzień 20 m aja 1831 r. Ś w ietn y d e b iu ta n t był na nie w szechstronnie przygotow any. M iał przed sobą przyjaciela d ekabrystów i bliskiego im M ickiewicza, w ielkiego poetę i w ybitnego znaw cę poezji. Zdobył od razu jego opiekuńczą sym patię. U m iał z niej korzystać i um iał się za nią od płacać. K ażdy jego u tw ó r w itał entuzjazm em , w poczuciu trudności zna lezienia w łaściw ych słów określających kolejne try u m fy genialnego poe ty . W ro ku 1831 n apisał pochw ałę Borysa Godunowa; wówczas także cha rak te ry z u jąc poezję Kozłowa stw ierdził, że m a się ona do nie dającej się ogarnąć poezji P uszkin a jak część do całości, co uw ażał za w a rte uzna nia 5. L ato tegoż ro k u spędził Gogol z Żukow skim i Puszkinem , spotykając się z nim i każdego w ieczora. Połączyła ich świadomość w ielkiej odpo w iedzialności poety jako pracow nika w sferze sztuki, dla k tó re j niedbal
stwo, b rak precyzji, w szelkie niedociągnięcia w charakterologii, w obra zowaniu, harm onii brzm ieniow ej są rów nie niew ybaczalne jak oszustwo i inne nadużycia. P uszkin w u tw o rach w prow adzających poetę podnosił surowość jego w ym agań wobec w łasnej twórczości, surowość, któ rą z tak ą siłą podkreślił w sw ojej m łodzieńczej rozpraw ce o k ry ty ce Gogol. N aro dziny pom ysłu staw ały się zobowiązaniem podjęcia tru d u ciągnącego się niekiedy z konieczności latam i. Od zaw iązku do krystalizacji dzieła droga w iodła przez niepokój, próby, w ahania. O posuw aniu się pracy decydo w ały chwile skupienia, proces w ew nętrzny, kontrolow any przez m yśl k rytyczną. Więź przyjaźni wzbogacała twórczość każdego z przyjaciół. Nie tłum ili się oni w zajem nie, ale rozw ijali we w łaściw ym sobie k ie ru n ku. Puszkin, orien tu jący się doskonale w rodzaju tale n tu Gogola, poddał m u tem at Rewizora i M a rtw ych dusz. I nie pom ylił się w w yborze. K on cepcja, stanow iąca podnietę, znalazła godnego w ykonaw ę, zdolnego w y wołać z pam ięci to, co zaobserwow ał, usłyszał, czym się przejął, zdolnego rów nocześnie w yrazić to w tw orzyw ie słow nym i ożywić. Czuli się ci za p rzyjaźnieni poeci pracow nikam i sztuki, p rzenikniętej duchem obyw a telskim , odkryw cam i p raw d życia w ew nętrznego i zew nętrznego, tw ó r cam i rzeczy now ych i trw ały ch zarazem — przedm iotów artystycznych. Odrębność talentó w sprzy jała rozszerzeniu skali w rażliwości estetycznej. Oczytanie i w ykształcenie w literatu rze, w historii, ojczystej i obcej, za interesow anie się rodzim ym i obcym folklorem ułatw iało znalezienie w ła snej drogi, łączności z rodzim ą i obcą tra d y c ją literacką. Potęgow ało e n e r gię tw órczą, wzm agało kom petencję w sądzeniu i w artościow aniu tw ó r ców poezji.
Nie mogło zabraknąć w rozm ow ach przyjaciół latem 1831 r. nazw iska M ickiewicza jako poety i jako człowieka. Puszkin wysoko go cenił, prze łożył jego dwie ballady, w ym ienił w śród najw ybitniejszych tw órców so netu. Ze w zględu na niego śledził przebieg pow stania listopadowego. Nie m a w ątpliw ości, że dzielił się z Gogolem sw ym i w spom nieniam i o tym , k tó ry stał m u się bliskim i drogim , którego w raz z K ościuszką uw ażał za najgodniejszych przedstaw icieli Polski.
Gogol w ówczesnym swoim stu d iu m Borys G odunow, podziw iając ożyw ienie przeszłości w dziele poezji, w prow adził w aluzji do Pieśni W aj- deloty porów nanie ze zm artw ychw staniem w dniu końca św iata. Z m y ślą o ty tu ło w y m bohaterze Gogol pisze: „M inione życie, jak by na sm u tn y głos dzwonu, całe się skupia wokoło niego! Co zmarło, żyje!” 6. Pozostaje to w związku z poetyckim porów naniem z Konrada Wallenroda:
J a k o w dzień sąd n y z gro b o w ca w y w o ła U m arłą p rzeszłość trą b a arch an ioła,
T ak na d źw ię k p ieśn i ko ści1 spod m ej stop y W o lb rzy m ie k s z ta łty z b ie g ły się i z r o s ły 7.
— 26 —
■Zbieżność ta w skazyw ałaby na znajom ość polskiej powieści poetyckiej w oryginale. W yszła ona, jak Sonety, w Rosji, była łatw o dostępna, uzy skała rozgłos, pociągała odrębnością przy analogiach z powieściam i B yro n a ' i Scotta. Gogol w czytyw ał się w każdy now y u tw ó r Puszkina. Uczył się na nich rozpoznaw ać w ielorakość ekspresji. W stud ium sw ym z róku 1834 pt. K ilka słów o P uszkinie poddał bad aniu poryw ające przez swą niezw ykłość tem aty czn ą u tw o ry związane z K aukazem , G ruzją, K rym em , W yróżniając je od inn y ch pozbaw ionych efektów , m agicznego działania, a przecież prom ieniu jący ch czystą, w olną od re to ry k i poezją. Podziw iając lakonizm , d y skrecję w yrazu, dziecięcą czystość, doszedł do w niosku, któ ry ta k oto sform ułow ał: ,,...im przedm iot jest zw yklejszy, ty m wyżej musi się w znieść poeta, żeby w ydobyć z niego to, co niezw ykłe, i żeby ponadto to niezw ykłe było szczerą p ra w d ą ” 8. U jaw niło się tu uw rażliw ienie Gogo la na a rty sty czn e ujęcie zwykłości, potoczności, n a prostotę w sztlice słowa.
M ickiewicz kończył w tedy Pana Tadeusza.
Gogol w racając po lata ch do w ielo stron nej, in sp iratorsk iej poezji P usz kina, w idział w niej oddźw ięk na przeszłość, n a teraźniejszość, na rodzi mość i obcość. W Onieginie odkryw ał w spółdziałanie czułych elegii, ciętych epigram atów , m alow niczych idylli w pow staniu dzieła stanow iącego od dźw ięk poety na cały ten w yw ołany przez niego obraz teraźniejszości. W prozie powieściowej P u szkina podziw iał „p ro stą wielkość prostych lu d żi”. U znał w ty m w y pełnienie zadania poety, żeby „wziąć nas i oddać nani nas w oczyszczonej i lepszej postaci” 9. D ocierając do tajem n ic poe zji czystej, obyw ającej się bez reto ry czn y ch ozdób, bez efektow nej tem a ty k i, obaw iał się, że będzie ona m iała ograniczony krąg odbiorców, że większość nie dosłyszy, nie dopatrzy, nie odczuje dyskretnego piękna pro m ieniującego z głębi. O dw oływ ał się do w łasnych odczuć, do faktu, że dokoła P uszk in a pow stał cały gw iazdozbiór poetów, k tó ry ch on pobudzał do działalności czy w ręcz stw arzał. W tej hiperboli w yraził się może n a j m ocniej k u lt Gogola dla m istrza. P u szk in zaś, w ielki budziciel, sam się budził na głosy n a tu ry czy sztuki, gotów: „Drżeć radośnie z zachw ytu, czułości, w zru szenia” 10.
W dzięczny za odzew na swą twórczość, życzliw y dla cudzej, nie pom i jał niczego, co pom ysłow e i odkryw cze. Dochodziło n aw et do arty stycznej c h a ra k te ry sty k i i oceny, u trzy m an ej w tonie oryginału, działającej przez obrazy, analogie i aluzje. Tak się stało z balladą M ickiewicza Trzech B u d rysó w w w ierszu, zaczynającym się od słów: „W rozkosznym cieniu, gdzie fo n tan n y / Z raszają ściany n a try sk a m i” n . P uszkin przeprow adził tu fin ezy jn ą grę poetycką. W yw ołał uczty chanów w B akczysaraju, u św ietn ian e przez piew ców W schodu, upodobnił ich pieśni, łączące po chlebstw o z m ądrością, do klejnotów i dyw anów , żeby w ynieść nad ich
ludyczną poezję zwycięskiego jej w spółzaw odnika z Litw y, k tó ry p rze jaw ił i siłę w m ów ienia, i lekkość fantazji, górującej nad rzeczyw isto ścią: Jego czarodziejstw o stałoby się najpiękn iejszą ozdobą uczty w y znawców M ahom eta. W szak b ran k i L itw inów nasunęłyby ucztującym myśl. o czekających na nich po zgonie uroczych huryskach. Oddał w ten sposób Puszkin połączenie w balladzie sugestyw ności faktów realny ch z żartobliw ością i fan tasty ką. W szak w ym arzone, zam ieszkujące w edług K o ra n u zaśw iaty h u ry ski stąp ają w utw orze Mickiewicza po ziemi. Cie szą, uszczęśliw iają. Lotność fan tazji uznał więc słusznie Puszkin za bardziej jeszcze uderzającą w tak im układzie. Uchwycił i oddał równo* cześnie szczególny odcień czułej żartobliw ości przenikającej balladę uchy lającą jakiekolw iek p rzejaw y grozy w ojennej w brew tem atow i. A ato dwie o statnie zw rotki w iersza poety i znawcy poezji:
L ecz żaden z czaro d zie jó w m iłych , C h oć w zn io sły m d arem m yśli w ład a ł, N ie m iał w b a ja n iu tak iej siły, T a k ch y trze w ie rsz y nie u k ład a ł, J ak ó.w p rzezierc zy i s k rzy d la ty
P o eta z tej cu d ow n ej strony, G d zie m ąż je s t g ro źn y i ko sm aty, H u rysom zasię rôw 'ne ż o n y .12
Z acytow ał te zw rotki pochw alne zarazem i żartobliw e w swojej m ono grafii o Puszkinie M arian Toporowski, a om aw iając ją w ,,Życiu W arsza w y ”! Jaro sław Iw aszkiewicz dodał: „m nie zdaje się ten p o rtre t M ickiewi cza najcenniejszy, tłum aczy poniekąd i słoneczność Pana Tadeusza”. U w a ga to zasługująca na szersze rozw inięcie i dokładniejsze uzasadnienie. Tu wszakże chodzi o pokazanie na k o n k retn y m przykładzie w ysokiej um ie jętności czytania poezji, jakiej przez swe dzieła i przez swe reflek sje uczył Puszkin.
W obu dziedzinach Gogol dochodził do sam odzielnych osiągnięć. 0 d robnych utw o rach P uszkin a pisał, że jest w nich ,,i rozkosz, i prosto ta, i chwilow a wysokość m yśli, obejm ująca nagle czytelnika św iętym chłodem n a tc h n ien ia ” 13. U w ażał je za kam ień probierczy sm aku k ry ty k a , jego estetycznego rozeznania. Niepokoił go jednak fak t niedocenienia tych dostępnych przecież w ierszy. W ydaw ał mu się naw et jakąś ogólną zasadą, z k tó rą nie mógł się pogodzić. O słuszności własnego rozeznania i isto t nych znawców poezji nie w ątpił. J a k oni w czytyw ał się w u tw ory poe tów, polegając na swych doświadczeniach, na sw ym oddźwięku. Na osob ne badania zasługują jego wypow iedzi o w łasnych utw orach, w nikliw e, w ielostronne, nieraz polemiczne.
W czerw cu 1836 r. Gogol w yjechał z Rosji gniew ny, oburzony na rząd 1 jego zw olenników za ostre atak i przeciw ko Rewizorowi. Szukał m iejsc
— 28 —
pięknych i zdrow otnych dla kon tyn uo w ania w spokoju, zaplanow anych i zrealizow anych ju ż M a rtw y c h dusz. Tylko ofiarodaw ca tem atu , Puszkin, poeta Żukow ski i k ry ty k P le tn iew wiedzieli, jaki c h a ra k te r m a pow stające dzieło i na jak szeroką zam ierzone jest skalę. Ich też prosił Gogol o po moc, o dostarczanie m ateriałów , zw iązanych z osobliwym i tran sak cjam i głów nej postaci. Im zw ierzał się z przebiegu procesu twórczego, k tó rem u zwłaszcza w pierw szym ro k u tow arzyszyła wesołość. Tak było naprzód w Szw ajcarii, a potem w P ary żu . P ły n ęła ona z poczucia, że p an u je nad sw ym pom ysłem , że w y o b raźn ia przenosi go do k raju . W fakcie, iż n a j piękniejsze pejzaże obcych stro n nie podniecają go do tw orzenia, a pobu dza je jedynie ziem ia rodzim a, w idział dowód swej nierozdzielności z oj czyzną, swego p atrio tyzm u . W liście do Żukow skiego w yraził zdum ienie śm ieszące go, że w łaśnie w P a ry ż u pisze dzieło tak rdzennie rosyjskie.
Nie mógł Gogol nie wiedzieć, że przed p a ru la ty inny, nie obcy m u b y n ajm n iej poeta, przenosił się na ty m tak że m iejscu z ziem i cudzej do w łasnej, także dzięki w yobraźni. Nie da się ściśle oznaczyć czasu, kiedy Gogol zapoznał się z P a n e m Tadeuszem . Je d y n a jego wypow iedź, zaw arta w liście do D anilew skiego z 11 kw ietn ia 1838 r., św iadczy dowodnie o je dnym : oto że wów czas le k tu ra dzieła należała do przeszłości. W olno p rzy puścić, iż stało się to przed otrzy m aniem w iadom ości o tragicznym zgonie P uszk in a w m arcu 1837 r., gdy m yśl Gogola pochłaniały w spom nienia o u traco n y m na zawsze niezastąpionym m istrzu. W liście z 3 w rześnia skiero w any m do Sm irnow a Gogol donosił o sw ym głębokim w zruszeniu, doznanym przy czy tan iu w iersza Puszkina, m ówiącego o odwiedzinach swej wsi, w któ rej dziesięć la t nie był, o tym , jakim m u się w yd ał jego do m ek, jego pokój, gdzie zza ściany nie dochodził już odgłos ciężkich kroków niani, i te same drzew a, ale w ted y sam otne, tera z w otoczeniu rodziny. Bo oto k rzew y cisną się k u nim ja k dzieci. P rz e ję ty czytaniem tego u tw oru zaczynającego się od słów: „Znów odw iedziłem / Ten kącik ziem i....” , a za mieszczonego w piśm ie „S ow rem ien nik ” już po śm ierci jego redak tora, Puszkina, Gogol stw ierdził: „Z adziw iająca prostota i tak i zarazem głęboki sm utek, że nie m iałem n aw et sił, żeby to przepisać: tak m i się zrobiło sm u tn o ...” 14
B ardzo praw dopodobne, że przedstaw ione przez Puszkina rodzinne związki drzew , ujm o w an y ch pokoleniam i, skierow ały m yśl Gogola ku obrazom leśnym z księgi III Pana Tadeusza, gdzie pokoleń jest więcej, a podobnie jak w w ierszu ro sy jsk im czułością otoczone są m łode krzew y. P uszkin nazyw a je „zieloną ro d zin ą”, M ickiewicz „dziatw ą leśn ą ”. Puszkin w rócił do swego dom ku po dziesięciu latach jak Tadeusz, a i dostrzeżone przez nich zm iany w dom u i za dom em m ogły skojarzyć się w pam ięci uw ażnego czytelnika. Gogol przed zw róceniem 9ię do D anilew skiego s tu k a ł
in te resu jąc y c h go utw orów po księgarniach w Rzymie. Tak być m usiało, skoro stw ierdził w liście do przyjaciela, że ich tam nie było. W yraził żal, że się D anilew ski nie dom yślił, żeby m u przysłać Noce egipskie i Gasuba Puszkina. W Nocach egipskich w ystępow ał im prow izator Włoch, co n asu wać mogło i jak w iem y nasuw ało niektórym Rosjanom m yśl o im prow i zacjach Mickiewicza. Bezpośrednio po w yrażeniu tej prośby następow ały
słowa:
„ P r o s z ę C i ę j e s z c z e , k u p d l a m n i e n o w y p o e m a t M i c k i e w i c z a — n a j b a r d z i e j z a d z i w i a j ą c ą r z e c z : Pa na Tadeusza” 15.
W ynika s tą d /ż e czytał go daw niej, że go już daw niej tak wysoko oce nił, iż zapragnął odczytać go znowu i mieć na w łrsność, co p rzy podróżach stanow iło już w yróżnienie. Żeby właściwie ocenić ton uniesienia to w arzy szący słowom Gogola, należy odwołać się do faktu, że w gronie tak ich znawców jak przede w szystkim Puszkin, ale obok niego także Żukow ski i sam Gogol, w itało się zadziw ieniem dzieło poetyckie, uderzające orygi nalnością. Gogol, k tó ry tak wcześnie poznał się na w ielkim bogactw ie dzieł P uszkina, posiadł w w ysokim stopniu sztukę czytania poezji. U w ra żliwił się na jej stro nę dźwiękową, obrazow ą i em ocjonalną, a szcze gólnie na arty sty c z n y w yraz prostoty. Miał więc wszelkie dane po tem u, żeby, zwłaszcza w latach swojej dojrzałości estetycznej i k ry ty czn ej roz poznać w Panu Tadeuszu nowy, oryginalny tw ó r poetycki, odznaczający się pro sto tą i dać m u w ysokie m iejsce w świecie sztuki słowa.
Żal tylko, że a u to r tak doświadczony, tak w ym agający od siebie jako od a rty sty , obdarzony rzadkim , o dużej skali zm ysłem krytycznym , w prost pow ołany do om ów ienia różnych stro n Pana Tadeusza poprzestał na la konicznie w yrażonym uznaniu.
P r z y p i s y
1 C. Z g o rze lsk i, M i c k ie w ic z in Russia [w :] A d a m M ick iew icz , P o e t of Pola nd. A S ym p o siu m , edit. K r id l, N e w Y o r k , C o lu m b ia U n iv e rs ity P ress 1951, s. 131.
2 C. M a szin sk ij, Gogol. M o sk w a 1951, s. 25. P r z e k ła d y w tek śc ie pochodzą od a u to rk i a rty k u łu .
3 N. W., Gogol o literaPurie. Iz b ra n n y je statii i pism a. M o sk w a 1952, s. 23. 4 T am że, s. 78.
5 T am że, s. 30. * T am że, s. 28.
7 A . M ic k ie w ic z, K o n r a d W alle n rod, P ie śń W a j d e lo t y , w . 207 - 211. e N. W ., op. cit., s. 44.
— 30 —
9 T am że s. 182.
10 L u tn ia P u szk in a , w y b r a ł i p rz e ło ż y ł J. T u w im . W a rsz a w a 1954, s. 129. 11 T am że, s. 72.
12 M. T o p o ro w sk i, G e n iu s z i c a r y z m . R z e c z o Pu szkin ie. W a rsza w a 1971, s. 63. 13 N. W ., op. cit., s. 44.
14 T am że , s. 104.
15 T am że, s. 105: „Jeszczo , p o ża łu jsta , k u p i d la m ien ia n o w u ju M ic k ie w ic za u d iw ite ln ie js z u ju w ieszcz: P a n Tadeu sz...”