• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Wodzisławskie. R. 2, nr 7 (75).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Wodzisławskie. R. 2, nr 7 (75)."

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Godów Gorzyce Lubomia ■ Marklowice ■ Mszana Pszów Radlin Rydułtowy Wodzisław Pow. Raciborski

Wódz isławskie

Rok II

Nr

7

(75) 14 LUTEGO 2001 NR INDEKSU

323942

ISSN 1508-8820 cena

1,80

Niszczejący budynek dawnego kina od lat jest w Pszowie kością niezgody

PSZÓW

Powrót Mega-Astry?

Po raz kolejny powraca jak bume­

rang problem zagospodarowania znajdującego się w centrum Pszowa budynku dawnego kina „Apollo”.

Ostatnio działała tam dyskoteka

„Mega-Astra”, co wywoływało nieza­

dowolenie części mieszkańców cen­

trum miasta. Po zakupieniu budynku przez władze Pszowa dyskoteka zo­

stała zlikwidowana, ale nie ma żadne­

go innego pomysłu na zagospodaro­

wanie tego obiektu, który znajduje się w fatalnym stanie technicznym. •

W wyniku uchwały podjętej przez Radę Miejską, ogłoszone zostały w ze­

szłym roku dwa przetargi na wydzier­

żawienie budynku dawnego kina. Oba nie przyniosły efektu. Do pierwszego - zorganizowanego w czerwcu - zgłosił się tylko jeden oferent, komisja sko­

rzystała więc z prawa nie rozstrzyga­

nia przetargu. W wyniku decyzji rad­

nych Zarząd Miasta ogłosił kolejny przetarg w październiku, tym razem w ogóle nie było zainteresowanych. Już po terminie wpłynęło pismo firmy pro­

wadzącej wcześniej dyskotekę „Mega- Astra”, zawierające ofertę wydzierża­

wienia budynku. Zarząd Miasta zaczął ją rozważać pod względem ceny i wa­

runków prowadzenia działalność i przystąpił do negocjacji. Przygotowy­

wany jest projekt umowy zawierający szczegółowe warunki, ale jak zapew­

niają w Urzędzie, krążące plotki o jej podpisaniu są nieprawdziwe.

Zarząd Miasta przedstawił oferen­

tom swoje żądania dotyczące utrzy­

mania porządku w lokalu i jego oto­

czeniu - tłumaczy Adam Ratajczak, sekretarz miasta. Lokal miałby być

całkowicie zamknięty podczas Wiel­

kiego Postu i Adwentu oraz innych świąt kościelnych, z którymi taka działalność mogłaby kolidować. Ka­

tegorycznie przestrzegany musiałby być warunek nie uczestniczenia w działalności gastronomiczno-rozryw- kowej młodzieży szkolnej. Dla niej miałyby być organizowane specjalne imprezy odbywające się do godziny 20.00. Władze miasta, jako właściciel budynku, miałyby prawo kontroli przestrzegania klauzul zawartych w umowie. Proponowane jest zawarcie umowy na czas określony - 3 lata.

Jednak zawierałaby ona dodatkową klauzule o możliwości jej rozwiązania za jednomiesięcznym wypowiedze­

niem w przypadku naruszania po­

rządku prawnego. Warunki stawiane przez miasto są kategoryczne, albo oferenci się na nie zgodzą, albo nie dojdzie do wydzierżawienia budynku, nie pójdziemy na żadne ustępstwa. To wszystko są dopiero projekty, żadna umowa nie została dotychczas podpi­

sana, wbrew krążącym plotkom.

Budynek dawnego kina „Apollo”

należał do instytucji zajmującej się dystrybucją filmów „Silesia-Film”.

Jednak przez pewien czas stał nie za­

gospodarowany i niszczał. Kilka lat temu wydzierżawiono ten obiekt pry­

watnym przedsiębiorcom, którzy uru­

chomili tam dyskotekę. To wywołało niezadowolenie okolicznych miesz­

kańców, którzy skarżyli się na nocne hałasy i uciążliwe zachowanie bywal­

ców lokalu. Opowiadali oni o zała­

twianiu potrzeb fizjologicznych przez uczestników dyskotek w sąsiadują­

cych z lokalem ogródkach, walających się prezerwatywach i majtkach na pło­

tach. Mówiło się też o tym, że przy okazji dyskotek wokół lokalu odbywa się handel narkotykami. Niechętnie na działalność takiego lokalu w bezpo­

średniej bliskości pszowskiej bazyliki patrzą środowiska kościelne. W końcu doszło do zamknięcia lokalu po zaku­

pieniu budynku przez władze Pszowa.

„Silesia-Film” chciała sprzedać dawne kino, okazało si$ jednak, że o ile sam obiekt jest własnością tej instytucji, to już grunt, na którym stoi jest komunal­

ny. Poprzedni Zarząd Miasta na czele z burmistrzem Ryszardem Zapałem do­

szedł do porozumienia z „Silesią- Film” w sprawie pierwokupu budynku i transakcję tę sfinalizowano. Chociaż część radnych poddawała w wątpli­

wość sensowność zakupu - jak mówili podczas sesji - rudery.

Teraz nikt nie ma koncepcji co zro­

bić z budynkiem. Jeśli będzie stał pu­

sty to trzeba go pilnować i ogrzewać, co wiąże się z kosztami. W przypadku wydzierżawienia władze Pszowa liczą na roczne dochody rzędu 60 tys. zł.

Jednak zdecydowany sprzeciw wobec planów ponownego uruchomienia dyskoteki wyraziła pszowska Rada Parafialna podczas spotkania, na któ­

re zaproszony został burmistrz Bogu­

sław Szymczyk. Zarząd Miasta w trakcie swojego niedawnego posie­

dzenia nie podjął żadnej decyzji w sprawie podpisania ewentualnej umo­

wy wydzierżawienia budynku dawne­

go kina ze względu na rozbieżne opi­

nie wśród mieszkańców Pszowa.

(/«*)

WODZIŁSAW

Tylu znamienitych gości nie oglądano dawno na sesji Rady Mia­

sta. Po raz pierwszy znaleźli się na­

wet wśród nich posłowie - Czesław Sobierajski i Karol Łużniak. Ale też temat był ważki, a i pora wyborów niedaleka.

Reanimacja trupa

Tematem wiodącym tej sesji było tworzenie nowych miejsc pracy dla pracowników likwidowanego Ruchu

„1 Maja”. Oceniać też miano dotych­

czasowe dokonania w tej mierze Wo­

dzisławskiej Strefy Aktywności Go­

spodarczej oraz rolę Spółki Restruk­

turyzacyjnej Kopalń S.A. w procesie zagospodarowania mienia pokopal­

nianego.

Wszyscy zebrani pochylili się, z mniej lub bardziej udanym, zrozumie­

niem nad losem braci górniczej z

„Maja”. Przypomniano im, że jeszcze w maju 1997 roku mówiło się, iż do 2004 roku kopalnia będzie normalnie funkcjonowała. Nie zapomniano wspomnieć o oburzeniu Rady Miej­

skiej, wyrażonym oficjalnie pod ko­

niec listopada 1998 r., na decyzje rzą­

dowe związane z restrukturyzacją gór­

nictwa, w wyniku których miał zostać przyspieszony proces likwidacji „1 Maja”. Wspomniano, że już w 14 mie­

sięcy od utworzenia W.S.A.G. została ona, pod koniec kwietnia 2000 r., zare­

jestrowana w Sądzie Rejestracyjnym.

Miało być pięknie. Miała kwitnąć współpraca i pełne zrozumienie po­

trzeb współudziałowców W.S.A.G., tj.

miasta Wodzisławia z Rybnicką Spó­

łką Węglową S.A. Uruchamiane termi­

nowo przez RSW S.A. transze miały umożliwić działalność i uatrakcyjnić W.S.A.G. wobec ewentualnych inwe­

storów krajowych i zagranicznych.

Dokończenie na stronie 2

Dostarczamy ekologiczny

OLEJ OPAŁOWY

wysokiej jakości do domów jednorodzinnych, firm i instytucji

O ferujemy :

• atrakcyjne ceny

• transport gratis

(W PROMIENIU 100 KMOD BYTOMIA)

• krótki czas realizacji dostaw Zadzwoń: 0800 66 55 44 - linia bezpłatna

STATOIL

W numerze

wielkiej ilości dóbr konsumpcyj­

nych, przyniosły z sobą modę na amerykańskie obyczaje. Wśród nich przybyło do Polski bardzo sympatyczne Święto Zakochanych.

Patronuje mu święty Walenty, któremu poświęcono 14 dzień lute­

go. Zapytaliśmy przechodniów o ich stosunek do tego nowego oby­

czaju.

Walentynki

strona 3

Kilkanaście par z terenu Wodzi­

sławia i Marklowic otrzymało nie­

dawno medale „Za długoletnie po­

życie małżeńskie” podczas uroczy­

stości, która odbyła się w wodzi­

sławskim Pałacu Ślubów.

Dotę gody

strona 14

(2)

VJjskrocie

PSZÓW

Odwołana została uchwała Rady Miejskiej z 15 listopada 2000 r. w sprawie ogłoszenia konkursu na dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury. W regulaminie konkursu władze Pszowa określiły, że kandy­

daci powinni legitymować się co najmniej wykształceniem średnim specjalistycznym i pięcioletnim sta­

żem pracy. Zostało to zakwestiono­

wane przez Wojewodę Śląskiego jako niezgodne z rozporządzeniem rządu. Przedstawiona przez Zarząd Miasta propozycja złożenia skargi do Naczelnego Sądu Administra­

cyjnego nie została przyjęta przez Radę na sesji grudniowej. Stąd też zdecydowano się na odwołanie konkursu na dyrektora MOK.

Obecnie jego obowiązki pełni Ma­

rek Hawel z Referatu Promocji, Oświaty, Kultury i Sportu Urzędu Miejskiego.

Władze Pszowa wyraziły zgodę na zawarcie porozumienia komu­

nalnego w sprawie utworzenia no­

wej linii autobusowej z Rybnika przez Rydułtowy do Pszowa. Z pro­

pozycja taką wystąpił Rybnik, jeśli zaakceptują ją również władze Ry- dułtów to linia „Bazylika-Bazyli- ka” zacznie funkcjonować od 1 czerwca tego roku.

RYDUŁTOWY

Opłaty skarbowe za zarejestro­

wanie działalności gospodarczej zo­

stały ustalone przez Radę Miejską w wysokości 50 zł. To mniej niż prze­

widywała propozycja Zarządu Mia­

sta. Zgodnie z projektem uchwały, przedstawionym Radzie Miejskiej, opłaty miały wynieść 90 zł. Jednak radny Krzysztof Jędrośka złożył wniosek o utrzymanie opłat na do­

tychczasowym poziomie, czyli w wysokości 30 zł. Argumentował on, że dla osób rejestrujących działal­

ność gospodarczą dla uzyskania sto­

sunkowo niewielkich przychodów kwota 90 zł jest wysoka. Władze Rydułtów mówią o promowaniu rozwoju gospodarczego, należy więc konsekwentnie nie zwiększać obciążeń dla drobnych przedsiębior­

ców. Skarbnik Bernard Labusek tłu­

maczył, że Zarząd zaproponował znaczny wzrost opłaty przewidując w najbliższej przyszłości taką decy­

zję władz centralnych. W głosowa­

niu przyjęto decyzję Zarządu - było 8 do 8 a zadecydował głos przewod­

niczącego. Burmistrz Alfred Sikora zaproponował jednak uchwalenie opłaty w wysokości 50 zł. Po pew­

nym formalno-prawnym zamiesza­

niu, przeprowadzono reasumpcję głosowania i uchwalono propozycję burmistrza.

Nowiny Raciborskie зр. z o.o

Wydawnictwo Prasowe

■ Redakcja:

44-300 Wodzisław Śląski, ul. Powstańców Śl. 5,

tel. 0-32/455 68 66, fax 455 66 87;

e-mail: nowiny@netpol.pl

Dyrektor Wydawnictwa Prasowego KatarzynaGruchot

■ Redaktor naczelnyMarek Jakubiak

■ Sekretarz redakcji Ewa Halewska

Redakcja techniczna PawełOkulowski, Piotr Palik

© Wszystkie prawa autorskie do opracowań graficznych reklam ZASTRZEŻONE.

Materiałów nie zamówionych nie zwracamy.

Ogłoszenia przyjmuje

sekretariat redakcji w Wodzisławiu Śl., w godz. od 8.00 do 16.00.

Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

■ Skład: NOWINY RACIBORSKIE Sp. z o.o.

■ Druk: PRO MEDIA, Opole

■ INFORMACJE ■

CZYŻOWICE

Działający od kilku miesięcy chór gimnazjalny został nazwany imieniem zmarłego niedawno Jana Szczepańczyka, harcerza i dyrygenta, związanego do wielu lat ze środowiskiem czyżowickim. „Matką chrzestną” chóru była Żona nieżyjącego muzyka i pedagoga Marianna Szczepańczyk.

Chóralny chrzest

Gimnazjalny zespół śpiewaczy po­

wstał we wrześniu zeszłego roku a prowadzi go Janina Gimpel. W skład chóru wchodzi 25 osób, które ćwiczą dwa razy w tygodniu. Chórzyści po raz pierwszy zaprezentowali się publicz­

Szczepańczyka

ności podczas uroczystości otwarcia w Czyżowicach nowej sali gimnastycz­

nej wykonując „Gaudeamus”.

Okazało się, że młodzież chętnie chodzi na próby, by ćwiczyć śpiew - mówi Stefania Rodak, dyrektor Gim-

WODZISŁAW

Mimo, że od wodzisławskich wyborów do dzielnicowych rad upłynął już kwartał, nie wszyscy potrafią się pogodzić z ich wynikami Piszą więc miesz­

kańcy pisma, a odpowiednie komisje badają zasadność zarzutów.

Ważne wybory

Ważność październikowych wy­

borów do Rady Dzielnicy Nowe Mia­

sto podważyła grupa mieszkańców z ul. Wyszyńskiego. W swej skardze podnosili zarzuty natury formalnej tj.

fakt pokrewieństwa jednego z człon­

ków komisji skrótacyjnej z wybra­

nym radnym oraz rzekomy stan upo­

jenia alkoholowego części zgroma­

dzonych wyborców. Powoływano się też na podobne opinie wyrażane przez mieszkańców z ul. Marklowickiej.

W toku wyjaśniania zarzutów

MSZANA

Śmieciowy problem

Na początku roku firma wywożąca do tej pory śmieci z terenu gminy przekazała wójtowi pismo informują­

ce, że zaprzestaje świadczenia tych usług. Wyjaśniono, że po wprowadze­

niu segregacji, ilość śmieci spadła i przedsiębiorstwo ponosi straty z tytu­

łu tej działalności. Władze gminy umożliwiły więc mieszkańcom pod­

pisanie indywidualnych umów z in­

nymi firmami, zajmującymi się wy­

wozem nieczystości. Przedsiębior­

stwo „Global”, które do tej pory ob­

sługiwało gminę domagało się wpro­

wadzenia uchwałą Rady Gminy obo­

wiązku wywozu z każdej posesji co najmniej jednego pojemnika śmieci o pojemności 110 1 miesięcznie. Miesz­

kańcy mieliby płacić raz na kwartał za trzykrotne wywiezienie kubła.

Nie możemy narzucać mieszkań­

com wyboru firmy, to oni bezpośrednio zawierają umowy z przewoźnikami - tłumaczy wójt Jerzy Grzegoszczyk.

Mieli oni do wyboru pięć firm posiada­

nazjum w Czyżowicach. Była to bar­

dzo udana inicjatywa. Chór wziął udział w I Międzygminnym Przeglą­

dzie Kolęd i Pastorałek w Gołkowi­

cach zajmując II miejsce. Uznaliśmy, że dobrze byłoby, gdyby zespół miał

swoją nazwę. Nasze gimnazjum jest nowym tworem, tworzymy jego histo­

rię. Niedawno zmarł druh Jan Szcze­

pańczyk, związany od wielu lat z czy­

żowickim chórem „Moniuszko”, za­

proponowano więc nadanie gimna-

przez Komisję Rewizyjną Rady Miej­

skiej okazało się, że były one bezza­

sadne, a nawet kłamliwe - gdyż na li­

ście obecnych w trakcie wyborów nie znaleziono podpisów cytowanych lo­

katorów z ul. Marklowickiej. Ze względu na powyższe, nie znaleziono podstaw do podważenia prawomoc­

ności dokonanego wyboru składu Rady Dzielnicy Nowe Miasto. O pod­

jętej decyzji powiadomiono radnych na styczniowej sesji Rady Miasta.

J.A.B.

jących koncesje, których przedstawi­

ciele dyżurowali w każdy poniedziałek w sali posiedzeń Urzędu Gminy. Każdy mógł wybrać najkorzystniejszą ofertę.

Kubły na śmieci zakupiła gmina i prze­

kazała mieszkańcom w użytkowanie.

Dotychczas płacili oni za każdorazowe wywiezienie pojemnika. Teraz firmy sugerują, żeby wprowadzić stałą mie­

sięczną opłatę za wywóz śmieci. Obo­

wiązuje uchwała Rady Gminy z 1997 r., która przewiduje, że każdy właści­

ciel posesji powinien opróżniać po­

jemnik raz w miesiącu. Na terenie gmi­

ny jest 389 budynków, z których nie wywieziono ani jednego kubła śmieci.

Do tej pory patrzyliśmy na taką sytu­

ację z pobłażaniem, ale trzeba będzie podejść do tego bardziej rygorystycz­

nie. Nie może być tak, że część miesz­

kańców uchyla się od obowiązku wy­

wozu śmieci, można podejrzewać, że potem trafiają one do przydrożnych ro­

wów.

(jak)

zjalnemu chórowi jego imienia a mło­

dzież przyjęła tę propozycję.

Delegacja z gimnazjum zjawiła się na jednej z prób chóru „Moniuszko”, żeby uzyskać akceptację tego pomy­

słu. O zgodę zwrócono się również do Marianny Szczepańczyk - żony dyry­

genta. Gdy propozycja spotkała się z przychylnym przyjęciem, przystąpio­

no do organizowania uroczystości nadania chórowi imienia. „Chrzciny”

odbyły się w obecności rodziców młodych chórzystów w gimnazjalnej auli. Uczniowie wystawili widowisko jasełkowe, potem biografię Jana Szczepańczyka przedstawiła Janina Gimpel. Sakramentalną formułę „Na- daję wam imię „Chór im. dh. Jana”

wypowiedziała Marianna Szczepań­

czyk, która była bardzo wzruszona

WODZISŁAW

Reanimacja trupa

Dokończenie ze strony 1

A tu tymczasem okazało się, że Ruch „1 Maja” fedrować będzie do końca lutego tego roku. Kopalniany węgiel, mimo że poszukiwany, sprze­

dawany jest za 1/3 ceny wydobycia - więc skórka nie warta wyprawki. I

Zdegustowany pustosłowiem obietnic przedstawiciel lokalnej „Solidarności' podziękował zebranym za trud przybycia do sali zbornej Ruchu „1 Maja"

choć boom na węgiel ma teoretycznie nastąpić dopiero za 6 - 7 lat, rozważa­

no jakby tu do tego czasu przeżyć.

Obiecana harmonogramem na sierpień 2000 roku 1 transza ze strony RSW S.A., ma być przekazana dopiero do końca lutego. To opóźnienie oraz brak uregulowań prawnych, nie ściąga ja­

koś specjalnie tłumu inwestorów do Wodzisławia. Podejrzewa się nawet, że Spółka Restrukturyzacyjna połknie co smakowitsze kąski, czym defini­

tywnie odstraszy chętnych, a bogatych inwestorów. I cóż z tego, że w wyniku porozumień warszawskich, z czerwca ubiegłego roku, Spółka miała szansę uczestniczyć w pilotażowym progra­

mie, który mógł jej przynieść ogólno­

podczas tej uroczystości. Obecna był wiceprezes chóru „Moniuszko” Mag­

dalena Paloc oraz Rada Rodziców z przewodniczącą Agnieszką Paloc na czele. Na zakończenie młodzi chórzy­

ści wykonali pieśń, do której muzykę skomponował ich patron.

Zastanawialiśmy się, czy nie jest za wcześnie na nadanie imienia Jana Szczepańczyka, od jego śmierci upły­

nęło niewiele czasu - tłumaczy dyrek­

tor Rodak. Ale jest to działanie celo­

we, chcieliśmy, żeby młode pokolenie zapoznało się z tą postacią, dopóki się o niej mówi w Czyżowicach. Zamie­

rzamy w przyszłości pozyskać jakieś pamiątki po druhu Janie i stworzyć w gimnazjum kącik poświęcony jego pa­

mięci.

(jak)

polską sławę, kiedy Zarząd przespał tę okazję. I choć Zarząd przeczy temu, jemu z kolei zaprzeczają fakty. Podpie­

rając się innymi faktami, RSW S.A.

udowadnia natomiast, że robi wszyst­

ko - co dozwolone w ramach prawa - by zrobić górnikom i miastu jak najle­

piej. A tak poza wszystkim, to ze stwo­

rzonych z inicjatywy W.S.A.G. miejsc pracy, tylko 30% obsadzonych jest przez byłych górników. Oznaczać by to mogło na przykład, że byłym górni­

kom nie pilno do nowych zajęć. Po­

dobnie, choć w oparciu o inne dane, wywodził swój pogląd na tę sprawę Starosta Powiatu. O innych, żenują­

cych wypowiedziach, nawet się nie za­

jąknę.

Zaduma i ogólnikowe obietnice trwałyby dłużej niż trzy godziny, gdy­

by nie stanowcza postawa przewodni­

czącego „Majowej” Solidarności, Da­

miana Majchera. W konstekście stylu wykonania poprzednich porozumień podziękował zebranym za kolejne, pu­

ste obietnice. Jestem zawiedziony i przebiegiem sesji - powiedział - i bra­

kiem uzgodnienia konkretnych rozwią­

zań związanych z naszą załogą.

Przy pełnym zrozumieniu złożo­

ności istniejących wokół Ruchu „1 Maja” sytuacji, najwytrwalsza część gości udała się pełnić swe zaszczytne funkcje.

J.A.B.

SPROSTOWANIE

W poprzednim numerze „Nowin Wo­

dzisławskich” przez pomyłkę zdjęcie z sesji Rady Miejskiej w Wodzisławiu poświęconej likwidacji kopalni „1 Maja” zostało zamieszczone przy ar­

tykule „Kto jest winien?” relacjonują­

cym wyjaśnienia dyrektora rydułtow- skiego szpitala na temat oskarżenia jego podwładnych o błąd w sztuce le­

karskiej. Za popełniony błąd w sztuce dziennikarskiej czytelników i wszyst­

kich zainteresowanych przepraszamy.

ŚRODA, 14 LUTEGO 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE

(3)

Walentynki

Lata 90-te, oprócz dostępu do wielkiej ilości dóbr konsumpcyjnych, przyniosły z sobą modę na amerykańskie obyczaje.

Wśród nich przybyło do Polski bardzo sympatyczne Święto Zakochanych. Patronuje mu święty Walenty, któremu poświęcono 14 dzień lutego. Zapytaliśmy przechodniów o ich stosunek do tego nowego obyczaju.

Iwona, która w tym roku niestety nie ma kogo obdarować, pochwala istnienie tegoświęta. Przyrównuje jepotrosze do Dnia Kobiet, ale uważa, iż powinno ist­

nieć. Sądzi, że zakochanie niejest tylko domeną młodych. Według Iwony, najsto­ sowniejszym prezentem tego dnia jest serduszko lub drobny upominekzapako­

wany w pudełeczko w kształcie serca.

Ten amerykański obyczaj po­

pierają bardzo Ania i Tomasz, üwäzsjq, że musi on, istnieć.

Ludzie powinnisię kochać. To uczucie jest ważnym elemen­

tem życia każdego człowieka - i samo to uzasadnia rację ist­ nienia Dnia Zakochanych.

Poza tym - dodaje Ania - miło jest dostać kartkę, na której wyrażone są uczucia jakimi da­

rzy cię drugaosoba. Ten dzień świętują przede wszystkim młodzi, jest więc nadzieja, że na trwałe zagości w naszym kalendarzu.Okazuje się, żeTo­ masz zaplanował już prezent dla Ani. Będzie on po troszę uzależniony od zasobności portfela. Gdy pilnie strzeżona tajemnica ujrzała już światło dzienne, Ania potwierdza, że też myślała nad wyborem gu­

stownego prezentu. Będą to ich pierwsze razem spędzone Walentynki. A okrasą ich pre- zentów będzie słodki całus.

■ l * їй Sjgll КЦ f

Dwiemłode dziewczyny z Turzy - Marzena i Aldona - oczywiście wie­

dzą, że jest takie święto. Marzena twierdzi,że wDniu Zakocha­ nych trzeba wysłać najbliższej osobiekartkę i upominek.Swemu chłopakowi planuje wysłać walentynkową kartkę. Za to osobiście chce mu wręczyć- upatrzoną już -figurkę. Aldonanie będzie korzy­ stała z pośrednictwapoczty. Kupi swemu chłopakowi kartkę oraz maskotkę, które da mu w środę w trakcie spotkania.

Zapytanao święto Zako­ chanych kierowniczka jednej z wodzisławskich

kwiaciarni, Basia, okre­ śla swój stosunek do tego dnia jako czysto handlowy. Musi dbać o interes. Dlategozakupiła do sklepu dużo prezen­

tów z walentynkowymi emblematami. Wie z praktyki, że w środę du­

żym powodzeniem będą się cieszyły czerwone róże. Będzie je miała przez cały dzień. Sama nie jest zbytnią entu­

zjastką tego święta. Je­ żeli miałaby zrobić pre­ zent ukochanej osobie, to musiałby to być prak­

tyczny upominek. Na pewno nie tani.

Halina też uważa, że to święto na trwale zagościu nas. Zakochani ludzie nie patrzą nametrykę. Można nawetsądzić, że u osóbz doświadczeniem życiowym - to uczucie jest głębsze.

Fakt, iż to święto postrze­ ganejest jako święto mło­

dych, uskrzydla ich i od­

mładza. Poza tym, niewy­

magasię byztej okazjiku­

pować drogie prezenty.

Wystarczy symboliczna róża, mały drobiazg, spa­

cer we dwoje. Tym bar­ dziej, że miłosne uniesie­ nia skutecznie hamuje stan posiadanej gotówki.

Sama otrzymuje w tym dniu różę,choć nie rewan­ żuje się w ten sam spo­

sób.Chwali sobie to świę­ to jako miły sposóbzaak­

centowania uczuć do bli­

skiej osoby.

Dorota zna swego chłopaka od wrze­

śnia, będą to więc ich pierwsze wspólne walentynki. Planuje wysłać w tym roku trzy okolicznościowe kartki. Wszystkie będą adresowane do tego jedynego, w którym jest zakochana. Liczy również na rewanż z jego strony oraz wieczorne spotkanie przy świecach. Ma nadzieję nie zawieść się wswychoczekiwaniach.

Opracował J.A. В

Edyta twierdzi, że to święto jest bardzo po­

trzebne. Ludzie powinnisię kochać. Tak mło­ dzi jak i starzy. Dobrzewtakim razie, żejest dzień, w którym można manifestować swe uczucia obdarzając bliską osobę drobnym prezentem i kwiatkiem. Nad wyborem prezen­

tudla swego chłopaka myślała już od pewne­ goczasu. Trochę inaczejdotego święta pod­ chodzi Paweł - jej chłopak. Udaje, że słyszał coś o tym w radiu. Po chwilidodaje jednak,że w zeszłym roku obdarował swą dziewczynę maskotką i różą z dołączoną do niej kartką.

NOWINY WODZISŁAWSKIE

TEGO JESZCZE NIE GRALI

tel. 42 39 700 w. 40

tel. 42 39 700 w. 37

tel. 42 39 700 w. 35, 36 Nowa CORSA

■ rabat nawet do 4.840,00 zl

ASTRA CLASSIC Z ABS i ALUFELGAMI - już od 34.950,00 zl

OPEL FIJAŁKOWSKI

Rybnik, Ul. Żorska 75 (naprzeciwko makro)

Salon Serwis Sprzedażczęści

♦ jazda próbna

* samochód w rozliczeniu

* kredyt bez poręczycieli

ŚRODA, 14 LUTEGO 2001 r. 3

(4)

LUDZIE TEJ ZIEEMI ■

Malarz od poniedziałku do soboty

Instalator wodno - kanalizacyjny i CO. Malarz - amator. To nietypowe połączenie nosi w sobie Henryk To­

pisz. Przez 27 lat górnik dołowy. Na emeryturze nareszcie pokazał co po­

trafi i co kocha. To malowanie.

Tematy jego obrazów zwykle po- wstają z autopsji. Jak wspomina, naj­

więcej materiału czerpał ze „szubanio piyrzo”, na które chodził z babcią Ma­

tyldą. Tam chłonął stare opowieści, które układały się w głowie w obrazy.

Dziś przelewa tn üä papier.

Uwielbiałem te spotkania. Wsłu­

chiwałem się w wiele ciekawych, cza­

sem ziejących grozą opowieści. Na końcu już zwykle drzemałem. Nasłu­

chałem się jednak i tak dostatecznie wiele - wspomina H. Topisz. Najlep­

szy był jednak fyjderbal, czyli spotka­

Obraz olejny przedstawiający gospodarstwo Konstantego Kowola w okresie międzywojennym

nie kończące szkubaczki. Dostawałem tam kakałszale i krepel. Dla dziecka wtedy najwspanialsze rarytasy.

W malarskiej twórczości ważny jest pomysł. Jeśli już jakiś zalążek po­

jawi się w głowie, zaparza kawę, ry­

suje grafikę, a dopiero później prze­

nosi to na płótno. Namalowanie obra­

zu zabiera mu ok. 2 tygodni. Wszyst­

ko podporządkowane jest bowiem tak

Pszowskie tematy to ulubione motywy H^Topisza

prozaicznemu powodowi, jak schnię­

cie farby. Od tego dużo zależy.

Swe pasje objawiał od dzieciń­

stwa. Marginesy książek kościelnych babci Matyldy, pełne były jego rysun­

ków malowanych ołówkiem. Do dziś pamięta ból klapsa jaki dostał za karę od babci. Cóż, byli za biedni na kupo-

wanie materiałów do rysowania. A on tak bardzo chciał rysować. W końcu będąc już w podstawówce zapisał się do Ogniska Plastycznego w Rydułto­

wach. Ludwik Konarzewski, kierow­

nik Ogniska, nagradzał nawet zdol­

niejszych uczniów co jakiś czas blo­

kiem rysunkowym czy kredkami. Dla jedenastoletniego Henryka było to ogromne wyróżnienie a także wspa­

niały prezent. Kiedy jednak pewnego dnia przyszedł jak zwykle -do Ogni­

ska, pełen zapału do pracy, zastał nie­

dawno zrobioną przez siebie rzeźbę całą zniszczoną, a swe rysunki podar­

te. Mimo, że nawet sam L. Konarzew­

ski przeprowadził prywatne śledztwo by znaleźć winowajcę, pan Henryk zniechęcił się na tyle, że zakończył swą przygodę z Ogniskiem.

Od tego czasu uczył się sam metodą prób i błędów.

Moim ulubio­

nym twórcąjest dzie­

więtnastowieczny malarz Iwan Szysz­

kin. Tak jak on malo­

wał las, tego według mnie nikt nie jest w stanie pow-tórzyć.

Zachwyca mnie rów­

nież malarz Iwan Aj- wazowski, a z grafi­

ków Tadeusz Cie- ślewski. Ja im nigdy nie dorosnę do pięt - mówi pan Henryk.

Jak mówi najbar­

dziej lubi tematykę górniczą, ją bowiem zna. 27 lat pracy gór­

niczej zrobiło swoje.

Mimo, że malar­

stwem interesuje się od dziecka poważne malowanie rozpo­

czął na emeryturze.

Wcześniej nie było po prostu czasu.

Po pracy przycho­

dziłem tak zmęczony, że na malowanie nie miałem już i sił.

Jedynie w niedziele coś tam tworzy­

łem, dlatego takich malarzy jak ja nazywało się niegdyś niedzielnymi.

Chociaż tak prawdę mówiąc i nie­

dziele „ na życzenie załogi” nie były wolne - wspomina pan Henryk.

Pierwszym jego obrazem był pej­

zaż jeziora górskiego. Wyszedł cał­

kiem nieźle, co zachęciło go do dal­

szej pracy. Dziś nie ma go już w do­

mowej galerii pana Henryka. Swymi obrazami nie handluje, duża część z nich znajduje się w sali Związku Za­

wodowego Górników na KWK

„Anna”, część oddaje na aukcje.

Namalowane przez pana Henryka obrazy można już dziś liczyć w set-

Henryk Topisz

Henryk Topisz - urodzony w 194lr. w Rydułtowach, obecnie mieszka w Pszowie.

Z wykształcenia technik - górnik. Wiatach 1959 - 1985 pracował jako górnik dołowy w KWK „Anna”. Z zamiłowania malarz, grafik i filatelista. Szczególną uwagą darzy liternictwo i stare kroje pisma, które stara się stosować w swoich pracach graficznych.

Dużo uwagi poświęca malarstwu sztalugowemu. Swoje prace prezentował na Krajowej Wystawie Sztuki Nieprofesjonalnej Górników w Katowicach, Międzynarodowej Wystawie Koloru i Formy Wrocław' 91. Wystawiał również

w Warszawie, Łebie, Wodzisławiu, Żorach, Rydułtowach, Pszowie i Lubomi.

kach, grafik powstało jeszcze więcej.

Dodatkowo interesuje go liternictwo i stare kroje pisma, które stara się sto­

sować w swoich pracach graficz­

nych. Nie gardzi też wielkimi przed­

sięwzięciami plastycznymi. Projekto­

wał i wykonał wystrój Sali Pamięci Narodowej w Pszowie, był także au­

Ta grafika niedługo Już trafi na sztalugę

torem oprawy plastycznej tzw.

„Karczmy Piwnej” w Pszowie. Naj­

więcej jednak uwagi poświęca malar­

stwu sztalugowemu, które stanowi dla niego najmilsze spędzanie czasu.

Maluje zwykle pejzaże stron rodzin­

nych, stara się również utrwalić na płótnie otaczającą go rzeczywistość i

specyficzne sytuacje, których niekie­

dy nie waha się podkreślić tonem sar­

kazmu i kpiny. Jest także autorem grafik w książce „Monografia histo­

ryczna Pszowa oraz zarys historycz­

ny gminy i parafii Krzyżkowice w opracowaniu źródłowym Ludwika Musioła”. Grafiki jego znajdują się także na okładkach książek wielu ra­

ciborskich poetów. Jego obraz znala­

zł się również w Muzeum Sztuki Lu­

dowej w Otrębusach a także w kata­

logu wystawy malarstwa nieprofesjo­

nalnego „Barwy Śląska”, wystawy prezentowanej na IV Festiwalu Na­

uki w Warszawie w ubiegły roku.

Najświeższy pomysł, jaki niedługo trafi na sztalugę to zapomniany chod­

nik górniczy, tam zardzewiałe, nie­

używane wozy. Obok nich stoi rę­

bacz strzałowy a nad nim skarbnik upominający go: idziesz na szyb i gwiżdżesz!

Z zamiłowania jest nie tylko mala­

rzem ale i filatelistą. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Filatelistycz­

nego. Najbardziej interesują go znaczki polskie i niemieckie, tych pierwszych ma tyle, że mieszczą się w 10 albumach. Te drugie pochodzą z lat 1872 -1945.

Moje najlepsze rarytasy to pierw­

sze wydane niemieckie znaczki - opo­

wiada pan Henryk.

Znaczki zbiera od szkolnych lat.

Dziś ma i zwykłe ale i takie na alumi­

nium i na jedwabiu.

To drogie zainteresowania i filate­

listyka i malarstwo. Jeszcze dziś znam ludzi, którzy mimo to, że potrafią świetnie malować nie malują bo nie mają czym - wspomina pan Henryk - podobnie jak ja kiedy byłem dziec­

kiem.

Tekst i zdj. Aleksandra Matuszczyk - Kotulska Grafiki - Henryk Topisz

NOWINY WODZISŁAWSKIE

A

ŚRODA, 14 LUTEGO 2001 r.

(5)

«

informacje

. ^=ZT^=ZZ^=_ZZ^==—

WODZSŁAW

Zgodnie z wodzisławskim programem zajęć na ferie zimowe 2001, MOK „Centrum” w dniu 8 lutego zaprosił dzieci i młodzież szkolną na wycieczkę w góry. Głównym celem tej jednodniowej eskapady było tak zwane rozrusza­

nie kości, dotlenienie się i poznanie nowych szlaków górskich. Okazało się, że dla paru młodych wycieczkowiczów miał to być ich pierwszy kontakt z górami. Typowo wiosenna pogoda nie psuła dobrych nastrojów 33 uczestnikom wycieczki, w tym również dziewczynkom mieszkającym na stałe w Toruniu i Rybniku. Rodzice oddali rankiem swe pociechy pod opiekę paniom Ani i Izie oraz panu Markowi i umówili się na ponowne spotkanie o godzinie 17.00.

W poszukiwaniu śniegu

Punktualnie o godz. 9.00 wesoły autobus kierowany przez Jana Cebu­

lę, rusza w kierunku Ustronia. Pierw­

szym - jak się okazało trudnym kon­

kursem - jest wypatrywanie śniegu.

W przeciągu godzinnej jazdy trudno go było dostrzec, a jeśli już - to nie spełniał on wymogów stawianych przez organizatorkę. Raz było go zbyt mało, innym razem był zbyt brudny.

W efekcie konkurs nie został roz-

MSZANA

Zima we wsi

Około setki dzieci i młodzieży przychodzi codziennie na zajęcia or­

ganizowane podczas ferii przez Wiej­

ski Ośrodek Kultury i Rekreacji.

Uczestnicy są w wieku bardzo róż­

nym - od czterolatków po młodzież

Podczas ferii dzieci w Mszanie się nie nudziły

16, 17-letnią a dzięki pomysłowości i inwencji opiekunów nikt się nie nu­

dzi. Tego rodzaju zimowiska dla naj­

młodszych mieszkańców Mszany od­

bywają się od kilku lat.

Gdy odwiedziliśmy mszański WOKiR podczas ferii, dzieci bawiły się właśnie w przygotowywanie wła­

snych filmów. Każda z grup obmyśla­

ła swoją historię - były to bajki, ko­

Podczas zajęć w WOK i R-ze młodzież wcielała się w filmowców

Staramy się jak najbardziej uroz­

maicić zajęcia, tak żeby każdy znalazł coś dla siebie - tłumaczy Mirosław Szymanek, dyrektor WOKiR-u. Cie­

szymy się, że dzieci przychodzą rów­

nież następnego dnia, bo to znaczy, że dobrze się tu bawią. Zawsze mamy bardzo dużo uczestników zajęć, wszy­

scy już są do tego przyzwyczajeni, że podczas ferii codziennie coś się tutaj dzieje. Organizujemy zabawy pla­

styczne, gry planszowe, wyjeżdżali­

śmy do kina w Wodzisławiu, zaplano­

wana jest też wycieczka do „Figlolan-

strzygnięty. Oczywiście nie przeszko­

dziło to nam w sprawnym dojechaniu do stóp Równicy.

Słoneczna, choć wietrzna pogoda.

Śniegu brak. Mimo to dzieciaki zabie­

rają ze sobą plastikowe urządzenia do zjeżdżania po śniegu. Mamy w sumie do przejścia około 20 km. Na razie naszym celem jest zdobycie szczytu Równicy (884 m n.p.m.). Pełni ufno­

ści w swe siły maluchy oraz starsza

du” w Rybniku. Przygotowaliśmy

„Kącik marzeń”, gdzie dzieci mogą zapisać swoje życzenia, które będzie­

my starali się w miarę możliwości spełnić. Na specjalnej tablicy można też malować graffiti.

medie, dramaty a nawet filmy gang­

sterskie - które potem trzeba było roz­

pisać na sceny i namalować na klat­

kach. w każdej takiej „ekipie filmo­

wej” był reżyser i montażysta. Na ko­

lejne zajęcia zaplanowano m.in. dzień teatru - zadaniem uczestników będzie przygotowanie przedstawienia na podstawie własnego scenariusza, wy­

myślenie bohaterów i wykonanie ku­

kiełek. Odbędzie się także rewia mody a na zakończenie ferii - bal przebierańców.

młodzież posuwa się po czystej po­

wierzchni drogi asfaltowej w kierun­

ku chaty „Pod czarcim kopytem”. Do pierwszego punktu docieramy w mocno rozciągniętej grupie. Niektó­

rzy skrócili sobie trochę trasę, co nie znaczy, że są mniej zmęczeni od po­

zostałych. Jak głosi legenda, w miej­

scu gdzie stoi obecnie zabytkowa cha­

ta, pojawił się kiedyś diabeł rodem z piekła. Okolica tak mu przypadła do gustu, że zaplanował mieć tu swoje domostwo. Dzięki diabelskim sztucz­

kom chata stanęła w trymiga. I stoi do dziś. Panują w niej piekielne ciemno­

Chwila odpoczynku w trakcie podejście po dużą górę

ści. Z diabelskich nawyków pozostało .tu „zdzieranie skóry” z kupujących przybyszów. Na szczęście wygórowa­

ne ceny nie interesują nas, gdyż na­

karmią nas zbójcy.

Idziemy dalej pod górę. Tym ra­

zem musimy poruszać się już szla­

kiem. Błażej zapytany czy nie przera­

ża go taka wspinaczka, uśmiecha się tylko jak rasowy alpinista. Na widok śniegu leżącego nieopodal „Zbójnic­

kiej chaty”, zmęczenie po długim marszu znika jak za dotknięciem cza­

rodziejskiej różdżki. Najpierw jednak smażymy nad ogniskiem kiełbaski.

Potem zaczyna się białe szaleń­

stwo. Niewielki stok, pokryty cieńką warstwą śniegu, staje się prawdzi­

wym torem saneczkowym. Rozpo­

czyna się rywalizacja w najdłuższym zjeździe. Okazuje się, że lepiej z tą konkurencją radzą sobie dziewczyny.

Justyna, Martyna, Żaneta i Kasia zaje­

chały najdalej, przekraczając próg bezpieczeństwa. Honor chłopaków

Humory dopisywały wszystkim

uratował Nikodem z 2a, SP 4. Jeżeli już znaleźliśmy śnieg, należało go maksymalnie wykorzystać. Nie obyło się więc bez bitwy śnieżkami oraz ulepienia bałwana. To wiekopomne dzieło sztuki rzeźbiarskiej w śniegu

zostało oczywiście uwiecznione na zdjęciu dla potomnych.

Okazało się, że nie tylko śniegu jest mało. Mało pozostało też czasu.

Musieliśmy zrezygnować z wejścia na sam szczyt. Zarządzono powrót do autokaru. Zmiana przemoczonych

Dzieci zjeżdżały po resztkach śniegu

ubrań i gorąca herbata z termosu po­

zwoliły szybko zapomnieć o trudach górskiego spaceru. Zwłaszcza, że w perspektywie mieliśmy jeszcze zwie­

dzanie Wisły. Oczywiście każdy chciał zobaczyć Adama Małysza. Na poszukiwanie genialnego skoczka mieliśmy półtorej godziny.

Najlepiej poradziła sobie z tym Violetta Oślizlok z SP 8, która za trzy złote objechała w turystycznej ciuchci wszystkie atrakcje Wisły. Przewod­

niczka, w trakcie półgodzinnej jazdy, pokazała również dom państwa Mały­

szów. Skoczek był już nieobecny, gdyż wyjechał rano na trening. Trzeba po­

wiedzieć, że Wisła żyje Adamem Ma­

łyszem i czerpie pełnymi garściami z

jego sławy. Podkoszulki z jego podo­

bizną sprzedawane są po 50 złotych.

Znacznie tańsze, ale też drogie, są bre­

loczki i widokówki z jego zdjęciami.

Gdyby był jeszcze śnieg, wiślanie nie mogliby narzekać na obecny sezon.

W oznaczonym terminie wszyscy stawili się przy autokarze. Zaczęła się droga powrotna z niespodziankami.

Pani Ania ogłosiła konkurs na opo­

wiedzenie dowcipu. Nagrodą była guma do żucia. Mimo, że konkurs był skierowany do chłopców, dziewczęta rozbawione żartami też przypomnia­

ły sobie wice. Po pół godzinie szyby autobusu drżały już niebezpiecznie od chóralnego śmiechu. Najwięcej gum zebrała Żaneta Orzechowska z SP 5. Pobiła też swoisty rekord w liczbie wypitych kubków herbaty. Za to najbardziej aktualny dowcip po­

wiedziała Alina Zborowska z За z SP 28. Oto on: „Lecą dwa bociany, a obok nich Adam Małysz. Po pewnym czasie jeden bocian pyta drugiego - Czy nie wiesz kto to leci z nami?

Drugi odpowiada - Nie wiem. Leci już od pół godziny i jeszcze się nie przedstawił.”

Konkurs dowcipów zamienił się w konkurs na piosenki. Najładniej chyba zaśpiewała Kasia Kołtuniak z 3b, z SP 1. Choć chórki i duety były równie miłe dla ucha. Żadna z do­

tychczasowych produkcji satyry- styczno-piosenkarskich nie wywołała

jednak takiej reakcji jak pytanie za­

dane przez panią Anię. Brzmiało ono - czy jedziemy do Jastrzębia odwie­

dzić Mc Donalda? Głośna i chóralna aprobata pomysłu zagłuszyła dalszy ciąg wypowiedzi, że była to tylko niezobowiązująca propozycja. Na wycofanie się z niej było już za póź­

no. Pojechaliśmy do centrum Jastrzę­

bia.

Krótko przed umówionym czasem wysiadaliśmy we wspaniałych humo­

rach z autokaru zaparkowanego przy budynku MOK „Centrum” w Wodzi­

sławiu. Dzieci umawiały się jeszcze na dodatkową wycieczkę we wtorek do Szczyrku.

J.A.B.

NOWINY WODZISŁAWSKIE ŚRODA, 14 LUTEGO 2001 r.

(6)

POWIAT WODZISŁAWSKI ■

PARAFIE POWIATU WODZISŁAWSKIEGO - CZĘŚĆ XXI

Kościół Ewangelicki p.w. Świętej Trójcy

„Kościół ewangelicki w Wodzisła­

wiu Śl. oraz przylegający do niego gmach Sądu Rejonowego stanowią pozostałość po zespole zabudowań byłego klasztoru franciszkanów-mi- norytów, sprowadzonych do miasta w połowie XIII wieku. Kościół poświę­

cono w czasach franciszkańskich

Współczesna ambona

Świętej Trójcy i takie też wezwanie nadal nosi. Wybudowano go w 2 po­

łowie XV wieku i jest najstarszym obiektem sakralnym w Wodzisławiu Śl.” - pisze Paweł Porwoł w opraco­

waniu „Kościół ewangelicki p.w.

Świętej Trójcy w Wodzisławiu SI.”, wydanym nakładem Starostwa Po­

wiatowego w Wodzisławiu Śl.

Organy kościelne

FRANCISZKANIE W WODZISŁAWIU ŚL Franciszkanie przybyli do Wodzi­

sławia w połowie XIII wieku. Oddano na ich potrzeby teren w północno-za­

chodniej części miasta, przylegający do narożnika rynku. Obszar ten od razu przeznaczo­

no pod zabudo­

wę klasztorną, gdyż: Już w XIII w. zdawano sobie sprawę z miastotwórczej roli zakonów” - pisze Paweł Po­

rwoł - „Nie wie­

my jak wygląda­

ła pierwotna świątynia wodzi­

sławskich mino­

rytów, bo nie za­

chował się żaden jej widok.” Z pewnością była podobna do współczesnych jej murowanych obiektów sakral­

nych franciszka­

nów na Śląsku np. we Lwówku, Żaganiu czy Opolu. „Klasztor franciszkanów- minorytów w Wodzisławiu Śl.

powstał więc wkrótce po zało­

żeniu miasta. Z odkrytej i opublikowanej pod koniec ubiegłego stulecia przez Rudolfa Hir- sch’a informacji wynika, że Bracia Mniejsi uzyskali konwent i mieszkanie w Wodzisławiu na Śląsku w 1257 roku. Pewne zaś przesłanki nie tylko zdają się fakt ten potwierdzać, ale i wskazywać dodatkowo, że miał on miejsce podczas podróży wizytacyjnej

ówczesnego generała zakonu francisz­

kanów Św. Bonawentury, z Rzymu chyba do Wiednia.” - pisze Paweł Po­

rwoł. „Z braku innych źródeł trzyna­

stowiecznych, umożliwiających do­

kładne wyjaśnienie początków samego Wodzisławia, datę 1257, będącą zara­

zem pierwszą wzmianką o mieście, utarło się z czasem traktować jako mo­

ment jego założenia.”

KOŚCIÓŁ WODZISŁAWSKICH MINORYTÓW

W połowie XV wieku kościół p.w.

Świętej Trójcy stał się słynnym w okolicy miejscem odpustowym. Poza głoszeniem słowa bożego oraz spra­

wowaniem opieki nad chorymi i ubo­

gimi, franciszkanie pomagali niejed­

nokrotnie w duszpasterstwie sąsied­

nich parafii lub w ich administrowa­

niu. W 1783 roku w klasztorze prze­

bywało 9 zakonników. Kres działal­

ności wodzisławskich minorytów po­

łożył wydany w 1810 roku powszech­

ny edykt o kasacji zakonów.

PARAFIA EWANGELICKA W WODZISŁAWIU ŚL.

„-Początki parafii ewangelickiej w Wodzisławiu wiążą się z założeniem w latach 1776-1778 przez ówczesną wła­

ścicielkę Mniejszego Państwa Stano­

wego Wodzisław - hrabinę Sophie Ca­

roline von Dyhm - kilku kolonii w okolicach miasta, przeznaczonych dla niemieckich głównie i austriackich rzemieślników. W jednej z takich kolo­

nii, nazwanej od nazwiska założycielki Dyhmgrund (Marusze), hrabina posta­

wiła dla swoich współwyznawców w 1776 roku drewniany kościół ewange­

licki. Budowla ta została rozebrana w 1818 roku. Wówczas ewangelicy zwrócili się do wodzisławskiego pro­

boszcza katolickiej parafii z prośbą o oddanie do ich dyspozycji starego ko­

ścioła drewnianego p.w. Świętego Krzyża, stojącego na północ­

no-zachodnim przedmieściu raciborskim. Proboszcz wy­

raził zgodę i odtąd ten paro- wiekowy już, bo pochodzący z XV wieku kościół katolicki zaczął służyć ewangelikom.

Niebawem jednak zupełnie nieoczekiwanie zawaliło się sklepienie kościoła i w 1826 roku prawdopodobnie trzeba go było również rozebrać.”

Wobec takiej sytuacji wzmo- żono naciski na aktualnego właściciela dominium wo­

dzisławskiego i patrona pa­

rafii ewangelickiej, hrabiego Ernesta von Strachwitza, w celu wykupienia przez niego z rak Magistratu Wodzisła­

wia dawnego kościoła po- franciszkańskiego i przezna­

czenia go na potrzeby para­

fii. 8 lutego 1830 roku ko­

ściół minorytów został zaku­

piony na potrzeby parafii ewangelickiej za symbolicz­

na niemal cenę 500 talarów. Uroczy­

stość poświęcenia kościoła ewangelic­

kiego w Wodzisławiu Śl. odbyła się 3 VIII 1831 roku. Odtąd też ten dawny kościół minorytów znów zaczął pełnić funkcje sakralną i służyć tym razem parafii ewangelickiej.

WOJENNE ZNISZCZENIA Wiosną 1945 roku Wodzisław zo­

stał na skutek działań wojennych, w 80 procentach zniszczony. Wtedy też zarówno dawna świątynia minorytów, jak i zabudowania poklasztome, za­

mieniły się w ruinę. Inicjatorem od­

budowy kościoła ewangelickiego po zniszczeniach wojennych był ks. Jan

Kościół Ewangelicki p.w. Świętej Trójcy w Wodzisławiu

Bolesław Fussek, proboszcz Parafii Ewangelickiej w Wodzisławiu Śl. w latach 1952-1974. Odbudowany z niebywałą starannością po zniszcze­

niach wojennych kościół ewangelic­

ki, a pierwotnie franciszkański, p.w.

Ostroluczne okno gotyckie

Świętej Trójcy został konsekrowany w sierpniu 1963 roku i od tej pory po­

nownie służy miejscowym ewangeli­

kom za świątynię.

PARAFIA EWANGELICKA W WODZISŁAWIU ŚL.

Parafia ewangelicka w Wodzisła­

wiu Śl. żyje bardzo aktywnie - opowia­

da proboszcz parafii ks. Marcin Lukas.

Regularnie odbywają się u nas nabo­

żeństwa, śluby, chrzty i pogrzeby. Na­

bożeństwa odprawiane są w każdą nie­

dzielę i święto o godzinie 10.15. Głów­

ną częścią nabożeństwa jest Homilia oraz sakrament komunii świętej, którą wierni otrzymują pod dwoma posta­

ciami. W trakcie nabożeństwa odpra­

wiana jest Liturgia, na którą składa się m.in. śpiewanie psalmu i Skład Apo­

stolski - opowiada ks. Marcin Lukas.

Parafia ewangelicka w Wodzisławiu Śl. podejmuje dialog z kościołem rzym­

sko-katolickim w ramach tzw. Ruchu Ekumenicznego, dążącego do jedności wszystkich chrześcijan. Od czterech lat w styczniu odbywają się wspólne na­

bożeństwa, w których uczestniczą wierni obydwu kościołów. Wtedy to proboszcz parafii rzymsko-katolickiej ks. Bogusław Płonka wygłasza kazanie w kościele ewangelickim, a ja jako proboszcz parafii ewangelickiej wy­

głaszam kazanie w kościele rzymsko­

katolickim. Miedzy wyznawcami każ­

dego z tych kościołów istnieje wspó­

łpraca. przyjaźń i szacunek- podkreśla ks. proboszcz. Warto także zauważyć, że w kościele ewangelickim często od­

bywają się koncerty chórów ze wzglę­

du na charakterystyczny pogłos wnę­

trza świątyni, który odpowiada wyko­

naniu zwłaszcza dawnej muzyki. Obec­

nie gromadzimy środki na remont ko­

ścioła. Umożliwia to wydany niedaw­

no folder-cegiełka „Kościół ewange­

licki p.w. Świętej Trójcy", który opra­

cował dyrektor wodzisławskiego mu­

zeum Paweł Porwoł - dodaj e pro­

boszcz ks. Marcin Lukas.

(Wiadomości historyczne pochodzą z opracowania „Kościół ewangelicki p.w. Świętej Trójcy w Wodzisławiu Śl. autorstwa Pawła Porwoła).

PARAFIA EWANGELICKA W WODZISŁAWIU ŚL.

UL POŚPIECHA1 TEL 455 45 04 Proboszcz - ks. Marcin Lukas Liczba wiernych - ok. 400

Mszą św. - w niedziele i święta o go­

dzinie 10.15

6 ŚRODA, 14 LUTEGO 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE

(7)

■ POWIAT WODZISŁAWSKI ■

POWIAT

Widok opuszczonych i zdewastowanych przez miejscowych wandali' eks- budek drużników, eks-poczekalni i eks-kas, nie jest nikomu obcy. PKP led­

wo dysząc finansowo, pozbywa się wszystkiego i wszystkich - jak zbędnego balastu z tonącego okrętu.

Tanio sprzedani

Chcąc uzyskać informację na te­

mat planów PKP, związanych z takimi nieruchomościami, musiałem poroz­

mawiać wstępnie z wieloma odpowie­

dzialnymi osobami. Okazało się bo­

wiem, że proces pączkowania zakła­

dów, sekcji oraz naczelników odpo­

Ten obiekt jest jeszcze w niezłym stanie. Jak będzie wyglądał za rok?

wiedzialnych za poszczególne ele­

menty majątku PKP jest niemały. Ba, są sekcje odpowiedzialne tylko za pe­

rony, bądź tylko za szyny.

Wracając jednak do tematu. Po po-

______________________________ ■ ŚLĄSKIE CODKI ■

Kiery do tyn mo

Dzisio yno o jednym godajom w radju, telewizorze i gazetach. Walyn- tynki! Aż mie szczynka boli jak to móm głośno pedzieć. Możno se my- ślicie, że te świynto nima nic wert bo ni nasze, a jo bez to żech z dziada pra­

dziada Ślónzok byda go Wóm z pa­

liczki wybijoł. Możno i mocie recht bo mocka piyknych naszych świónt mómy. Yno tak po prowdzie, chocioż móm 83 lata mie óne nie szteruje. Po­

myślicie stary a gupot sie mu zachciy- wo, a sómsiod sie z tego tak uśmioł, że mi padół: Ty mosz ala i dwa boloki, a twoji dzieci sóm glacoki, co znaczy żech je gupi. Jo se zaś myślą, że koż- do przyleżytoś je dobro, coby babie pedzieć, że je do nas zocno. Człowiyk zaś wiy co mioł dziepiyro jak to stra­

ci. Yno wtedy to je już zymft po obie- dzie. Jedne co mi w tym świyńcie yno nie pasuje, to to że nikiere dziołchy piyrsze posyłajom karty do synków.

Downo to sie nie godziyło, coby frela piyrszo pokazowała, że i na synku zo- leży. Tyn zaś musioł sie fest nastarać, coby ta sie chocioż na niego pojrzała.

Okazji nie było za wiela coby trefić sie z jakomś gryfhom frelom. Była to abo muzyka, abo odpust, a nikierzy nie uwierzom ale i pońć, majowe i ró­

żaniec. Przez cołki miesiónc chodziy- ło sie na nabożyństwo, tóż szło tam i jako porzóndno i pobożno frela doj­

rzeć. Najprzód to pora kroków dali szło sie za takóm frelom. Dziepiyro za pora dni szło sie jóm spytać, czy by szło jóm du dóm odkludzić, i to nie dali jak do furtki. Po takim dugim od- kludzaniu nie było już gańba sie jóm spytać czy idzie prziś na zolyty. Jak sie i galan przipodoboł to dała zwóla, yno nie było żodnego sóm na sóm.

Godki, błozny, umizgi to wszysko

wierzchownym zapoznaniu się z no­

wym schematem organizacyjnym, zde­

centralizowanej PKP, mogłem wresz­

cie zasięgnąć informacji u źródła.

Okazał się nim dyrektor Zakładu Nie­

ruchomości PKP, Jan Ciszewski, od­

powiedzialny za puste, wolno stojące

obiekty.

Powiedział mi, że gdyby ogólna restrukturyzacja kolei państwowych przebiegała równolegle z takim sa­

mym procesem dotyczącym lokal-

pod czujnym okiym mamulki abo ta- tulka. Uzaś kiedy mamulka padała, że czas już spać stowało sie i szło jak nejpryndzyj du dom.

Na póńci też szło sie przipodobać obranej frelce. My chodziyli na póńć do Pszowa dwa razy w roku, w czyrwcu i we wrześniu. Procesyjo cióngła sie i cióngła, tela było ludzi.

Za krziżym trzimanym przez mini­

stranta szły dzieci, potym chłopy, or­

kiestra, wierni ze sztandarami i kape- lonek. Za nim fest dużo ludzi z piyk- nie obstrojonymi figurami świyntych.

Niyść ich trza było dość konsek, były ciynżki toż zaś była przyleżytoś przi­

podobać sie jakiś freli. Brali my od nich te figury, a oddowali dziepiyro pod kościołym. Nikierzy mieli mu- skle jak żyniaty wróbel, ale tyż niośli.

Po sumie zaczynało sie odpustowe szalyństwo. Szło dziołsze jakiś piyk- ny, papiórzany kwiotek w szisbudzie ustrzelić abo serce z piernika kupić.

Dobro na piyrsze zolyty była tyż muzyka. Tak żech z mojom Jadwigom zaczon zolycić. Pamiyntom było to w Dzimiyrzy na zolu u Lisa. Tak po prowdzie to jo mioł już po ni oko od downa. Za łeboniów my sie już znali boch jo miyszkół we Łukowie óna w Dzimiyrzy toż daleko nie było, a dzie­

ci wszyndzi polezóm. Jeji siostra wy­

dała sie tyż kole nas, za chłopa ze Łu­

kowa Ymila. Nieroz jóm widzioł jak prziszła na byzuch do siostry. Cho- dziył żech tyż do jeji tatulka, znanego w cołki wsi cieśle Wilyma, pomogać i zarobić trocha piniyndzy. Zolyciyli my 2 lata. Jeji tatulek i mamulka mie już znali tóż byli tymu radzi, a tak po prowdzie kożdo rodzina była rada, że sie zaś kiery z chałupy na swój i wy- niós bo biyda była jak diosi. Chcieli

Opuszczona i zabita dechami na głucho poczekalnia w Radlinie. Nie potrzebna nikomu, wstydliwie kryje się w cieniu wiaduktu

nych kolei - wszystko potoczyłoby się inaczej. A tak, jest tak jak jest. Ponad­

to, stary grzech zaniechania - jakim obciąża gminy - przejęcie części kole­

jowego majątku, dziś nie zrodziłoby koniecznej redukcji personelu i deka­

pitalizacji majątku trwałego. Dyrektor wie za pewne co mówi, jeśli chodzi o punkt widzenia PKP. Zapominać za to zdaje się o tym, że gminy borykały się i borykają nadal ze zbilansowaniem kolejnych rocznych budżetów. Jedyną alternatywą w obecnym stanie rzeczy, dyrektor widzi w sprzedaży obiektów.

Ceny do uzgodnienia. Do wytargowa­

nia.

Jeżeli nie znajdą się chętni, mienie niszczeć będzie do czasu, aż ktoś ze- chce kupić obiekt tylko gwoli odzy­

skania cegieł. Smutny los każdego biedaka.

J.A.B.

sie my żynić yno napoczła sie wojna i w listopadzie wziyni mie na przimu- sowe roboty do lagru. Robiyłech przi kładzyniu szosyji w Grossholbach.

Na wesele pościć mie nie chcieli, w końcu dostołech 2 tydnie wolnego.

14 lipca 1940 r. wziyni my ślub i zaro po nim nazod do lagru. Puściyli mie dziepiyro w grudniu 1940 r. ale ni na dugo. Jak prawie kożdego chłopa, kierego nie zawarli w obozie, wziyni mie do Wehrmachtu. Taki to było te nasze życi do kupy yno osobno pra­

wie piyńć lot. Piyńć lot wytli nom z naszego młodego życio.

Łóńskigo roku mieli my mieć szumno gościna 60 lot po ślubie.

Wszysko było poszykowane, mszo posztelowano, zol też, małe bajtle wierszyki już umiały nikierzy i gy- szynki już mieli. Yno Jadwiga nie do- czkała, straciyła sie dwa tydnie pryn- dzyj. Tóż chłopy pod wiela mocie komu nie bydźcie pragliwi i niech ni ma wóm żol na znaczek, kupcie karta abo kwiotek i dejcie go swoji babie. A wy babeczki dejcie kusku swojim chłopeczkóm. Pamiyntejcie, kiery do tyn mo! A dejcie se pozór, coby być do sia takimi, że kiery na was pojrzy powiy: On mo jóm rod, ona mo go rada.

Karlik

MARKLOWICE

Na półmetku

Seria spotkań radnych z mieszkań­

cami, zorganizowanych pod koniec stycznia była podsumowaniem doko­

nań władz gminy do połowy kadencji.

Przedstawiono zamierzenia gminy na najbliższe dwa lata.

Do najważniejszych zadań należą budowa gimnazjum oraz kanalizacji sanitarnej. Mieszkańcy nie zgłaszali do tych planów poważniejszych za­

strzeżeń. Byli tacy, którzy pytali, czy budowa gimnazjum jest konieczna, zgłaszano pomysły, by na ten cel przeinaczyć Dom Nauczyciela po opróżnieniu mieszkań. Jednak wyja­

śniono, że takie rozwiązanie nie jest możliwe. Mieszkańcy chcieli też uzy­

skać informacje na temat zasad udzie­

lania pomocy społecznej, pytali o ro­

boty drogowe i chodniki a także wy­

sokość diet radnych. Dużo zastrzeżeń

GORZYCE

Temat nieprawidłowości związanych z przetargami, dokonywanymi przez komisję przetargową w Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach, nie po raz pierwszy byl jednym z tematów obrad sesji Rady Powiatu. Tym razem Komi­

sja Rewizyjna przedstawiła wyniki kompleksowej kontroli 14 przetargów roku 2000.

Przerargi do prokutatury

W wyniku kontroli stwierdzono, że zostały naruszone m.in. art. 37 pkt 1 - o przetargach oraz art. 138 ust. 1 pkt 12 - ustawy o finansach publicz­

nych. Błędami kardynalnymi komisji przetargowej były uchybienia formal­

ne w tworzeniu umów. Należy do nich zaliczyć 3 „oferty” złożone bez pod­

pisów. W 6 innych brak było ustalenia wartości zamówienia - dotyczyły one dostawy żywności oraz artykułów chemicznych dla DPS. Kwestię ceny i ilości dostarczanego asortymentu to­

warów (w skali roku!) pozostawiano do uznania oferentom. Nie dość tego zawierano umowy na trzyletni okres i dopiero post factum (po pewnym cza­

sie?) zawierający dostrzegł swój błąd.

By go naprawić, starano się poprzez wprowadzenie aneksów, ograniczyć czasowy zakres obowiązywania umów.

Kiedy, jak to mówią, mleko się już rozlało - chciano unieważnić przetar­

gi. Okazało się, że od strony formal­

no-prawnej jest to niemożliwe. Taki pogląd, po konsultacji z prawnikami, przedstawił Zarząd Powiatu. Z uwagi na wykazane naruszenie przepisów, przewodniczący komisji przetargowej został zwolniony. Stopień winy i od­

powiedzialności dyrektora DPS zo­

stanie oceniony przez rzecznika dys­

cypliny finansów publicznych.

Stwierdzono, że w obecnej fazie wy­

jaśniania nieprawidłowości, zawie­

szenie dyrektora DPS w pełnieniu funkcji służbowych nie wchodzi w ra­

chubę. Stwierdzono też, że na wnio­

sek Prokuratury cała dokumentacja dotycząca przetargów została już jej przekazana.

Dyrektor DPS uzasadniał, iż nowe ustawy o samorządzie terytorialnym, służbie zdrowia i finansach wprowa­

dziły wiele zamieszania i niepewności w poczynaniach podległej mu admi­

było do utrzymania dróg powiato­

wych podczas zimy, wyjaśniono, że po zatrudnieniu przez Powiatowy Za­

rząd Dróg innej firmy, sytuacja się po­

prawiła. Uczestnicy spotkań chcieli wiedzieć ile pieniędzy gmina prze­

znaczyła na oświetlenie ulic oraz oczyszczanie. Mówiono również o nowym systemie wywozu śmieci wprowadzonym w Marklowicach.

Gmina zakupiła kontenery, które były przekazywane właścicielom po­

sesji za darmo - mówi wójt Tadeusz Chrószcz. Włączyło się do tej akcji ponad 80% mieszkańców. Mogli oni sami wybrać firmę wywożącą śmieci spośród czterech, które wyraziły chęć obsługiwania Marklowic. Każdy z właścicieli posesji mógł skorzystać z takiej oferty, która mu odpowiada.

(jak)

nistracji. Wierzy też, że jego 130-oso- bowy personel działał w zgodzie z własnym sumieniem i na rzecz za­

pewnienia jak najlepszych warunków bytowania mieszkańcom DPS. Do­

wodził, że powstałe błędy są w więk­

szej części wynikiem nieporozumie­

nia, gdyż art. 15 wyłącza konieczność przeprowadzania pisemnego zamó­

wienia na żywność. Wywieść z tego można wniosek, że dyrektor DPS do­

kładał swym pracownikom niepo­

trzebnej roboty, za którą ich jeszcze później ukarał. Nie poddając dyrek­

torskich wywodów ocenie, zauważyć trzeba, że zabrakło w tej wypowiedzi tematyki strat finansowych. Zmarno­

wanych funduszy publicznych. Skar­

ży się za to Dyrektor na dziennikarzy, że psują zdrową atmosferę panującą dotychczas wśród jego personelu.

Do całości poruszanych zagadnień ustosunkowały się kluby Unii Wolno­

ści i Unii Samorządowej. W swym oświadczeniu wyraziły głęboką dez­

aprobatę dla Zarządu Powiatu. Za naj­

mniejsze przewinienia uznały - zbyt wolne tempo wprowadzania w życie strategii rozwoju powiatu, a za to - odwrotnie proporcjonalnie poszerza­

jącą się szarą strefę zarobkowania.

Brak jawności życia publicznego upa­

trują jako jeden z podstawowych czynników, umożliwiających zaist­

nienie nieprawidłowości przeradzają­

cych się w afery gospodarcze. Z naci­

skiem podkreślili, że każdy rachunek krzywd musi zostać wyrównany.

To szlachetne oburzenie na pewno jest słuszne. Szkoda tylko, że w mo­

mencie gdy nie da się już odrobić strat finansowych. Obawiam się, że jeszcze większe oburzenie może wymieść z życia publicznego i oburzających się, i sprawców tego oburzenia. Każda bo­

wiem cierpliwość ma swe granice.

J.A.B.

NOWINY WODZISŁAWSKIE ŚRODA, 14 LUTEGO 2001 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez całe wakacje w Wiejskim Domu Kultury w Olzie odbywać się będą stałe zajęcia dla dzieci w godz.. Przewi- duje się (w zależności od pogody) wyjazdy na kąpielisko w

U nas może się uczyć każdy i jest traktowany jednako- wo, nie musi być katolikiem.. Przed laty mieliśmy jednego

16.00 przewidziany został pokaz szer- mierki utytułowanych zawod- ników „Górnika” Radlin, potem odbędzie się mecz gimnazjali- stów i policjantów komisariatu w Rogowie a

Jeśli konsument czuje się urażony, może się zwrócić do Inspekcji Handlowej, która jest władna przeprowadzić kontrolę.. Nawet te 16 złotych na smycz dla psa to dla nas

Stanie się tak, jeżeli pomył- ka jest drobna – dotyczy danych rachunkowych i nie może być większa niż tysiąc złotych.. Więcej

Rydułtowskie Centrum Kultury zaprasza na kolejny koncert kameralny, który odbędzie się 27 lutego o godz.. W sali Urzędu Stanu Cywilnego

Jego orgaflizatorem jest Ognisko Pracy Pozaszkolnej, Miejski Osro- dek Kultury, Urz^d Miasta oraz Sta- rostwo Powiatowe?. Otwarcie wysta- wy pokonkursowej zaplanowano na

O takie dofinansowanie mogą się starać również osoby prywatne, nie tylko miasto. W największym