• Nie Znaleziono Wyników

O wierszach Karola Irzykowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O wierszach Karola Irzykowskiego"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Głowala

O wierszach Karola Irzykowskiego

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (20), 114-126

(2)

Wojciech Gfowala P oetyckie grzechy m łodości

0 wierszach

Karola Irzykowskiego

1 We w rześniu 1934 ro k u zapisy­ w ał Irzykow ski w dzienniku

„Tego roku m usiałem w ycierpieć trzy razy, na ten sam te­ mat: moich dawnych wierszy. Zaczął Boy swoim artykułem

B r zyd k a książka, bo on m yśli sobie: ginę ja, to przynajmniej

i jego pociągnę w dół za sobą”. [I dalej w ym ienia jeszcze Nowakowskiego i Czachowskiego stwierdzając:] „Chociaż u nich w szystkich była zła w ola (...), ale m uszę przyznać tym napaściom słuszność. W iersze były złe, nie m iałem wówczas sposobności uczyć się z pierwszego źródła, jakim była dla Polaków liryka francuska” (s. 253).

Te m łodzieńcze w iersze — bo o nie tu szło przede w szystkim , choć publikow ał je jeszcze w 1918, a p i­ syw ał także i później — p su ły m u opinię przez w iele lat. K to ty lk o chciał m u dokuczyć, przypom inał któ­ ry ś z utw orów d ru k o w an y ch w czasopism ach p rzed ­ w ojen n y ch lub w tom ie W ierszy i dram atów z 1907 roku. Z rezygnow any ton tej zapiśki 61-letniego czło­ w ieka nie u jaw nia jed n ak ogrom u am bicji i nadziei, jak ie w k ład ał Irzykow ski w sw oją twórczość bele­ try sty czn ą, w ty m i w ierszopisarską. U p raw iał tę

1 K. Irzykowski: Notatki z życia, obserwacje i m o ty w y . War­ szawa 1964. Podane przy cytatach strony ■— z tego wydania.

(3)

115 O W I E R S Z A C H K A R O L A I R Z Y K O W S K I E G O

dziedzinę — szczególnie d ram a t — do końca, w ierzył w tę sw oją pracę. „Na ty m świecie w a rto być tylk o poetą lu b n icz y m ” — notow ał w dzien nik u osiem na­ sto letn i chłopak.

T ych w ierszy m usiało być bardzo dużo. D w udziesto­ la te k o ogrom nej i k ry ty czn ie anality cznej sam ośw ia­ dom ości sk ru p u la tn ie rachow ał:

„Wczoraj przed północą trzy wiersze; po 12 w nocy jeszcze pięć. Było to tak, żem brał jak zw ykle m otyw z dziennika, aby go układać w wiersze i w ten sposób pożytecznie usnąć; ale tą razą byłem z każdym m otyw em ciągle gotów i natych­ m iast go na czysto przepisyw ałem . Trwało to do 3 godziny. W takim razie mam w tym miesiącu już 29 wierszy, w lic za ­ jąc w to i najm niejsze, 4-wierszowe. W m aju tylko 9 — z tych dwa po trzy kawałki, a w ięc 13, i jedno tłumaczenie. Więc mam już dobry dorobek” (s. 101).

(Choć trzeba przyznać, że w tych zapisach po jaw iają się i sądy 'bardżiej au tokrytyczne).

W cale dobre samopoczucie, wzm ożone jeszcze a g re ­ syw nością w p rzew idy w an iu n ieprzychylności i w d o d atk u dośw iadczeniam i z p rzy jęciem Pałuby, p r e ­ z e n tu je też Od autora, rodzaj posłow ia do W ierszy

i dram atów . W iersze te — jak zaśw iadcza a u to r —

pochodziły z la t 1'893— 1897 i b ro n ił je poeta p rzed d o m n iem an ą k ry ty k ą w skazyw aniem , że są one p rze­ cież „w y n ik iem odrębnego dążenia poetyckiego” , istn iejąceg o przeciw a k tu a ln y m i u znanym za dobre dążeniom . M ało tego: w sam ym śro d k u tom u w iersz

W sp o m n ie n ie zaw iera także k o m en tarz prozą, w y ja ­

śn iający, skąd w iersz się począł i dlaczego n ie został dokończony. K o m en tarzy w ięc aż n adto — choć czy­ te ln ik P ałuby nie pow inien być ich obecnością zdzi­ w iony.

T rz y zatem ściśle połączone kw estie pow stają: czego w g ru n cie rzeczy czepiali się prześm iew cy, co Irzy ­ kow ski w m aw iał sw ojem u czytelnikow i i ja k w rz e ­ czyw istości (tj. h isto rii lite ra tu ry ) te w iersze w y g lą ­ d ają. A jeszcze dalej: dlaczego to pozyskało opinię grafom anii? N ie będzie tu szło o drobiazgow e i

oso-Po północy jeszcze pięć

(4)

W O J C I E C H G Ł O W A Ł A

116 bne w yznaczenie w artości ty c h w ierszy, raczej zaś — o określenie in teresującego ko n flik tu społecznoli- teraćkiego, k tó ry w skrócie się ową nazw ą „g ra fo ­ m an ia ” nazyw a.

2

N ajprościej — w edle reg u ł sto­ sow anych do zjaw isk o oczyw istych w arto ściach —

Cytuje Boy... p o stęp u je Boy w B r z y d k ie j książce, będącej, ja k w ia­ domo, odpow iedzią na Beniam inka. P ro sto ta tego ch w y tu — u p raw nionego w odpow iedzi na p am flet — polega n a zw ykłym przytoczeniu w yśm ianego on­ giś w „Ż yciu” k rako w skim czterow iersza:

Ej, łubko ma, Trzewiczki zzuj I cicho sza W koszulce stój!

(Czterow iersz ten, w edle dziennikow ej zapiski Irz y ­ kowskiego, m a pochodzić z d ra m a tu Zaraza w B e r ­

gamo, ale w jego w e rsji d ru k o w an ej go nie m a, choć

są tam fra g m e n ty bardzo słow nikow o i ry tm iczn ie podobne, jed n ak że w kontekście zdecydow anie g ro te ­ skowym , zaś didaskalia m ów ią, że brzm ią one w „ sty lu k a rc z e m n y m ”).

... i Czachowski B ardziej oględny był Czachowski w a rty k u le I r z y ­

k o w s k i nieznany, opisującym twórczość b e le try sty cz ­

n ą naszego poety. P rzy om aw ianiu jej części lirycznej d e c y d u je się przed e w szystkim na zacytow anie — d opiero potem w sp arte szerszym k o m en tarzem i lo­ ja ln y m odesłaniem do całego tom u, przez co kom izm c y ta c ji je s t już bardziej stonow any — zw rotki w ier­ sza Pod słońcem. (Intelekt):

Pastuch pastuszce zagrał na fujarce, I w zboża wabi ją łany,

W idziałem u nich w iadom e poznaki — Proceder powszechnie znany.

(5)

117 O W I E R S Z A C H K A R O L A I R Z Y K O W S K I E G O

Z w rotka ta w y rw an a jest także z w cale nie bukolicz- nego k o n tekstu. K om entarz w ypow iada pod adresem tych w ierszy to, co k ry ło się zapew ne także za m il­ czeniem ty lk o cytującego Boya: b rak zm ysłu este­ tycznego („nasuw a liczne zastrzeżenia”), niechęć do form y, ograniczenie się do pojęć w yłącznie in te le k tu ­ alnych itp. K om entarz ten — a dotyczy on Irzykow - skiego-poety, 'bo now elistę i d ram a tu rg a Czachowski bardziej ceni — zaw iera w gruncie rzeczy pełen k a ­ talog zarzutów , jakie przeciw ty m w ierszom w ypo­ w iedziano 1 jak ie sum ow ały się w jednym zdecydo­ w an ym określeniu: grafom ania. Podobne zarzuty form uło w ał już bowiem w 1907 ro ku recenzent F eld- m anow skiej „ K ry ty k i” , W acław M oraczewski. Ten p ro tek cjo n aln ie powiedział:

„(...) ale kochany Panie, nie chodzi tu o pracę i oryginalność, chodzi tylko o piękność, a piękna ta piosenka nie jest. Nic nie pomoże objaśnienie, że powinno się notować te lub owe m yśli, w ten lub inny sposób, piosenka nie jest ładna i ko­ niec. {...) Pan Irzykowski zresztą poezję dziwnie pojmuje, rozumie, że ona jest w ykw item rozm yślań i logiki, kiedy poezja dotąd nie wyśledzonego procesu jest skutkiem , pro­ cesu, który na pewno ani erudycją, ani rozum owaniem zbu­ dować się o ie daje”.

N aw et S tanisław Garysz, k tó ry w p rzy jazn y m to ­ nie — w y nikałoby z tego, że u w ierzył w in stru k cje posłow ia — recenzow ał W iersze i d ra m a ty w „N a­ szym K r a ju ”, stw ierdzał po prostu: „poezji w nich nie znajdziem y, n ato m iast sporo tra fn y c h uw ag i sp ostrzeżeń” .

Zatem : niepoetyczne poezje, n iefo rtu n n e ich ra c jo ­ nalizacje, b rak zm ysłu estetycznego, pogarda dla form y. D egradacja zupełna: w iersze Irzykow skiego okazują się niedobre wobec dw u ta k różnych syste­ mów literack ich (tj. m łodopolskiego i m iędzyw ojen­ nego, m ożem y bow iem na chw ilę p rzyjąć, że takie dwa o w zględnej jednolitości zjaw iska istniały), na g ru n cie k tó ry ch stali Boy, Czachowski, M oraczew ski czy G arysz. Bo przecież te potępienia bez bardziej p recy zy jn y ch dowodów — n a w e t jeśli uznam y k r y ­

Mózgowa poezja

(6)

W O J C I E C H G Ł O W A L A

118

Autoocena Irzyk ow skie­ go...

ty cznoliterackie p raw o do takich bezdow odow ych m etod — w y n ik a ją z przy jęcia za n a tu ra ln e i oczy­ w iste tak ich system ów w artości, w obec k tó ry c h fte w iersze au tom aty cznie p rzepad ały. Dowodów już nie było potrzeba: sy stem i p rzy m ierzan e doń w iersze, k tó re brano za jego realizację, były już na pierw szy rz u t oka dostatecznie różne.

P rzy zn an ie ra c ji n ap astn ik o m w 1934 r. było ty lko ciche i p ry w atn e, bo w dzienniku — posłow ie do

W ierszy i dram atów zaw iera jed n a k dość szeroko

rozw in iętą obronę tej poezji, i to w cale dokładnie przew id u jącą a rg u m e n ty np. M oraczewskiego, k tó re i ta k bez zw racania uw agi na posłow ie padły! P rzede w szystkim m am y tu czystą świadom ość jej odm ien­ ności od obow iązującego potocznie system u lite ra c ­ kiego: w iersze te — pow iada ich a u to r — ,,już z d a ­ leka z w yglądu nie są podobne do tych, k tóre dziś uchodzą za ostatni w y raz rozw oju w liry c e ” (s. 210). Po d rug ie — jak ju ż w skazyw ano — zachęca Irz y ­ kow ski do uznania, że są one „w ynikiem odrębnego dążenia poetyckiego, bodaj ta k samo u praw nionego jak dążenia in n y ch liry k ó w polskich” (s. 213). Ta odrębność m iałaby polegać na tym przede w szyst­ kim, iż

„Co do treści są to utwory «bezmyślne», bo prawie w yłącz­ nie uczuciowe, i w tym tkw i pierwszy kontrast do naszej liryki współczesnej, która jest przeważnie refleksyjną i m y­ ślą pokrywa deficyty poezji, a poezją deficyty myśli. U w a­ żam lirykę za instrument zbyt delikatny, by mogła w ypo­ w iadać m yśli; zadaniem jej jest wyrażać stany przedm yślo- w e i nadm yślowe (...) Liryk jest odkrywcą stworzeń, które zaludniają otaczający nas chaos, nie ich badaczem (...)” (s. 213—214). i[I dalej:] „poetę-liryka wabić m oże sama p las­ tyczność swego wynalazku, szczególna atmosfera jakiegoś spostrzeżenia, coś co nigdy w tej samej kombinacji już nie w r ó c i'(...)” (s. 216).

Te teoretyczne in stru k c je dla dom niem anego czytel­ n ika i k ry ty k a zaw ierają jeszcze jed n ą c e n n ą uwagę: m ianow icie Irzykow ski pokazuje palcem konk retn e w iersze cudze, k tó re re a liz u ją zam iary z g ru n tu od­

(7)

119 O W I E R S Z A C H K A R O L A I R Z Y K O W S K I E G O

m ienne od jego w łasnych, tak że k o n k retn y c h . Są to w iersze S ta ffa z to m u Pta k o m niebieskim — Irz y ­ kow ski zastrzeg a się je d n a k z góry, że n ie m a to zna­ czyć jako by m ia łb y 'być p oetą od S taffa lepszym . K ry ty cz n y opis m łodopolskiego system u lite ra c k ie ­ go, jak i obecny jest w posłow iu, je st chy ba opisem dość w ie rn y m (nie podano tu w szystkich jego szcze­ gółów). Czy m am y tu je d n a k do czynienia i z w ie r­ nym opisem teo rety czn y m p ra k ty k i poetyckiej Irz y ­ kow skiego p rezen to w an ej przez w iersze sprzed po- słowia?

S pójrzm y n a jp ie rw na to zestaw ienie ze Staffem . S taffow skiem u O radosnej ojczyźnie przeciw staw ia Irzy kow ski swój w iersz W wagonie. U tw ór S taffa je s t dość d ługim (28 w ersów ) ciągiem sym bolicznych obrazów „d ru g iej rzeczyw istości” , rzeczyw istości m a ­ rzen ia („lądy, gdzie są zaciszne jak miłość ogrody”), do k tó rej dociera się poprzez sym boliczną „w ędrów ­ k ę ” i „żeglow anie” . J e st to ciąg o k o n se k w e n tn e j jednolitości sty listy czn ej, b ogatej o rn am entyce u trz y m an e j w łagodnej, isto tn ie pogodnie radosn ej, arielow skiej to n acji (A rielem nazw ał S taffa bodaj Brzozowski).

W w ierszu Irzykow skiego tak że m am y tę d ru g ą rze­ czywistość, choć nie tak arielow sk ą — ale je s t ona połączona z rzeczyw istością em piryczną, zaś podróż od jed n e j do drugiej odbyw a się zw ykłym pociągiem , k tó ry n agle — jak b y u G rabińskiego — niezw y kłeje w pom yśle podróżnego,

Że w załam ów rzędzie On od ziem i się oderwie, I jak smok pod niebo w zięci, I z w ichram i bujać będzie

Pośród gwiazd zamieci!

Różnice są, i to dość isto tn e, choć pew ne pow ino­ w actw a d ały b y się odnaleźć na poziom ie — jak to n a z y w a ją — k o n tek stu m ikrostylistycznego. To, co m a u S taffa ową łagodną tonację, zdaje się istnieć jak o w artość po zy tyw n a w tym sam ym system ie,

... spostrzeżenie G łowali

(8)

W O J C I E C H G Ł O W A Ł A

1 2 0

Porównania erotyczne

w k tó ry m tk w i i Irzykow ski ze swoimi n e g a ty w n ie naznaczonym i w artościam i, obecnym i zresztą u teg o samego S taffa gdzie indziej. Idzie o takie zw ro ty u Irzykow skiego, jak: „K siężyc tru p ią tw arz p rzy b liża / B ladym św iatłem b łysk a...” , „Oto w sercu se n n y m w sta ją / D uchy pogrzebanych m arz eń ” itp.

Te różnice jeszcze w y raźn iejsze są w d rug im w s k a ­ zanym przykładzie, Ogrodzie miłości S taffa i trz e c h ero ty k ach Irzykow skiego, w k tó ry ch także — ja k u S taffa — podm iot liryczny je st kobietą (ciekaw e, że jest *to dość częste w ero ty k a ch Irzykow skiego). W ogrom nych ro zm iaram i w ierszach S taffa m am y stylistycznie rozpasany — choć w ew n ątrz bardzo konsekw en tn y — m onolog oczekującej dziew czyny, którego poszczególne fra g m e n ty cytow ane osobno m ogłyby budzić kom izm dziś tak samo jak owe cy ­ tac je z Irzykow skiego u Boya czy Czachow skiego (np. „W moich p iersi pąki / Będziesz w gniatał się dzikim n ieukojem ło n a ” czy „O, zjaw m i się, ty ra n ie jasn y, słodki kacie!”). Irzykow ski w k reśle n iu podobnej sy ­ tu acji w C zekam jest zdecydow anie bardziej asce­ tyczny, nic tu z m igotania ty lu pow tórzeń, sp ię trz e ń m etafor, refren ó w Staffow skiego monologu. A le też o co innego tu chodzi, ja k poświadcza zakończenie:

Choćby mną żałość owładła grobowa, To nikt ode m nie nigdy nie usłyszy Ani zachęty, ni pierwszego słowa.

— i w raz z ty m zakończeniem zn ajd u jem y się w obszarze tajem nic, k tó re rozw ikływ ała rozpoznana rów nież jako niepoetyczna Pałuba, a od k tó ry ch S taff był daleko. To bardzo isto tn y trop, na k tó ry za chw ilę pow rócim y.

T rzeba zatem powiedzieć, że te przeciw staw ien ia nie do końca są p raw d ziw e w pierw szym w ypadku, w drugim zaś m am y w łaściw ie w skazanie przedm iotu zbyt różnego, b y m ożna go było rozsądnie p rzy m ie­ rzać do w łasnej produkcji. M ożna więc podejrzew ać, że in stru k cje z posłow ia sobie — w iersz zaś sobie!

(9)

1 2 1 O W I E R S Z A C H K A R O L A I R Z Y K O W S K I E G O

I tak ch y b a rzeczyw iście jest. Z akład an a w posłow iu jednolitość 'tych w ierszy nie je st obecna w nich sa­ mych! M am y tu bow iem sw oistą „w ielopoetyko- wość” . Są w iersze realizujące system p oety cki bliski polskiem u pozytyw izm ow i literack iem u, i to od te ­ m atyk i po ry tm ik ę . W idać to w takich w ierszach, ja k

Wiarus („w ia ru s” to p raw ie topos), k tó ry ta k oto

skocznie się zaczyna:

Polski w iarus siw ow łosy, Bez rodziny w koło Pali ogień na kominku, By dumać w esoło.

— ja k W zaw iei usną, ja k Ż y d ó w k a , w iersz p rzypo­ m inający społeczne obrazki K onopnickiej, k tó re j Irzykow ski nie lubił. Do tego k ręg u m ożna by poli­ czyć też w iersze o m niejszej czystości system ow ej, ja k U r y w e k z pa m iętnika Zosi, Na łące (w ierszyk o dziecinie płaczącej, iż po strad ała zebrane kw iatki):

Trawka traw kę trąca, Dziwią się dziecinie: Słoneczko się śm ieje, A rzeczułka płynie.

— czy w reszcie Z łańcucha, dzieło o b ry ta n ie, co- uw olniony przez naiw nego m alca ,,za gardło chw yta go zębam i” , zaś potem „pobiegł uganiać po polach” . Obok tego m am y i realizacje system u m łodopolskie­ go, czasem dość konsekw entne, jak Odłam skały u

wejścia do d olin y tatrzańskiej z takim początkiem :

Stałem, niegdyś król szczytów, na karkach z granitu I kłułem ostrym berłem opony błękitu;

Lecz Bóg strącił piorunem dumnego z wierzchołka, Postaw ił u gór w ejścia, jak w bramie pachołka.

— czy też in n e w iersze o ta jn ik a c h duszy z takim k om p letem m łodopolskiego w yposażenia poetyckie­ go, jak „S k rzydła Nicości” , „Z głębi ciem ności” , „sza­ łu w iry ” , „ L e th e ” czy podobnego ty p u m etaforyczna o rn am en ty k a n iek tó ry ch erotyków . Jed nakże te r e ­ alizacje w sw ojej całości w y d ają się m niej

konsek-N iejednolitość poezji Irzy­ kow skiego

(10)

W O J C I E C H G Ł O W A L A

1 2 2

w entn e, od pew nego m iejsca n iek tó re z nich s k rę ­ cają w in n y m k ie ru n k u — i to czasem w ygląda na zw ykłą nieudolność (podchw ycili to prześm iew cy), czasem zaś na św iadom y zam iar, Tam, gdzie w y daje się przezierać ów św iadom y zam iar, m am y do czy­ n ien ia zw ykle z tym , cośmy sobie nazw ali obszarem taje m n ic Palu by (jeden z w ierszy tego tom u m a n a ­ w et ty tu ł S tr u m ie ń s k i mówi:). Je st to jakb y trzecia

Trzecia tonacja tego zbioru, najb ard ziej sam odzielna i trochę

tonacja sprzeczająca się z posłow iow ym w skazaniem na „bez­ m yślność”. W N i e m y m duecie — nieco podobnie jak w e w sp om n iany m C zekam — m am y monologi Jego i Je j, p rzed staw iające jed n ak ie chęci, k tó re jed n ak n ie u ja w n ią się w ytłum ione przez kontrolę św iado­ mości (On: „G otow aś m yśleć, / Żem się zakochał (...) / A p o tem jeszcze w dom u poskarżyć, ' I m iałbym hecę” , Ona: „Boję się tego, / By m nie ten chłopiec, / Pocałow aw szy, / Potem nie w yśm iał”). Podobnie jest w Na ławeczce tu usiądę..., O północy — o a u te n ­ tyzm ie nam iętności, m im o że opłaconej, a także w au to tem aty czn ej Drzazdze, w y jaśniającej genezę tw órczości poetyckiej (ma w niej iść o n eu tralizację urazów : „by przyspieszyć to zobojętnienie, / Piszę w iersz oto” ), w w y stro ju stylistyczny m zbliżającym ją do prozaicznej w ypow iedzi potocznej.

Je st tu jed en jeszcze ślad, m niej już w y raźn y — ale

Futurystyczne jest. Otóż w 'kilku pom ysłach w y daje się Irzykow ski

pom ysły zupełnie fu tu ry sty c z n y — te n „ fu tu ry z m ” pow staje chyba p rzez sw oistą groteskow ość, k tó ra bierze się z połączenia oficjalnej dotąd p ro b lem aty k i poetyc­ kiej z obrazam i jeszcze poetycko nie nobilitow anym i, w dod atk u dotąd poetycko nie tylko nie n e u tra ln y ­ mi, ale w ręcz antypoetyckim i. Tak jest w w yśm ie­ w any m B y ć czy nie być?, gdzie m am y „fizjologicz­ n y ” obraz duszy siedzącej sobie w m ózgu (co jest czym ś „na k s z ta łt ciasta”), na lekkim m ostku („Może to n aw et m o stek — V arolego?” — w y jaśn ijm y , że

pons Varoli jest częścią m ózgu w iążącą obie połowy

(11)

-123 O W I E R S Z A C H K A R O L A I R Z Y K O W S K I E G O

bliczność — w szystko zaś zwieńczone już u p raw n io ­ n y m p oetycko zakończeniem , o k tórego pom ijanie m iew ał Irzyk ow sk i p reten sje:

Bo poza moją czaszką nie chcą śmierci, Chcę się nią zabić, lecz na łódce m yśli,

W śmierć się zabłąkać i drogi nie znaleźć z powrotem.

Podobną to n ację m a w iersz Za miastem, k tó ry otw ie­ ra ta k i obraz:

Gdy nikt już na m nie nie patrzy, Rozkraczam nogi i pochylam ciało, I przez tę bram ę obserwuję w dali Pola i domy, lasy i strum ienie Krajobraz piękny i oryginalny.

Choć trzeb a powiedzieć, że tę ,,futurystyczność” m ożna było zobaczyć dopiero z p e rsp e k ty w y p ó źn iej­ szych dośw iadczeń poezji polskiej — i że rów nie do­ brze m ogła być ona b ran a p rzed tem za nieudolność czy za n ieu p ra w n io n e w p row adzanie ńiepoetyckich obszarów w yobraźni.

Tak w skrócie w yglądałoby to, przez co a u to r cierp iał potem ty le lat, przez co od­ m ów iono m u ta le n tu — i co pew nie wciąż w ygląda kom icznie, kied y gra w całości tw órczości Irzykow - , skiego, o u stalonej przecież w ysokiej powadze. A m o­

że przed e w szy stk im : kiedy gra z potocznym i i ży­ w ym i m n iem aniam i o osobowości au to ra, lekko po­ n u rej, zdecydow anie pow ażnej, z głową w bardzo „ teo rety czn y ch ” chm urach. P ew nie to i dlatego tak rozśm ieszyło w ielu, że wów czas a u to rk a od erotycz­ ny ch subtelności, N ałkow ska, całow ała się z tym teo­ rety czn y m Irzykow skim pod oknem jej krakow skiego m ieszkania — i t o chyba z saty sfak cją, ja k w y n ik a­ łoby z jej dziennikow ej zapiski.

S p ró b u jm y je d n a k bardziej ogólnie ujrzeć przyczynę tej klęski. T rzeba do tego tylko rozplątać ten węze­

Poezja — nie pasująca do autora

(12)

W O J C I E C H G Ł O W A L A 124 N ieudolne naśladow ­ nictwo Grafomania pozasystem owa czy prekursorstwo?

łek kw estii, k tó ry o k reślan o k ró tk o jako „ b ra k t a ­ le n tu ” . Nie idzie tu o w y jaśnienie, czy go p o sia d a ł lub dlaczego nie posiadał, w którym , m iejscu ta jego siedząca na moście V arola dusza była ułom na. Z a in ­ te re su jm y się raczej duszam i — m aterializu j ąc je w w yznaw ane przez nie system y w artości e ste ty cz ­ nych — tych, k tó rzy w tej spraw ie w yrokow ali. Otóż sy tuacja, w k tó rej dochodzi do ujem nego w a r­ tościow ania ja k ie jś twórczości, da się rozdzielić n a j­ p ierw n a dw ie g ru p y d ziałania m echanizm ów o b ro n ­ nych jakiegoś system u, broniącego się przez m u ta c ję lub unicestw ieniem . W pierw szej m am y do czynie­ nia z orzeczeniem , iż tak a twórczość realizu je w spo­ sób zupełnie nieu do ln y oficjalny sy stem w artości li­ terackich. Taka tw órczość w tym w y pad ku je s t ro z ­ poznaw ana jeszcze w obrębie istniejącej lite r a tu r y — tego się jej na ogół nie odm aw ia — tyle że lite r a tu r y złej. J e st to — pow iedzm y — grafom ania system ow a. W d rugim w y p a d k u orzeka się, że ta k a tw órczość w ogóle nic w spólnego z lite r a tu r ą nie m a — 1 je s t zła p rzede w szystkim dlatego. Inaczej m ówiąc, je s t ona tw orzona w obec nieistniejącego tu i teraz sy ste m u w artości: pow iedzm y o niej — grafom ania p o zasy ste­ m owa. G rafom ania system ow a — jeśli ta k ą n a ­ p raw d ę je s t — nie m a w zasadzie szans na ja k ik o l­ w iek ru ch w procesie historycznoliterack im : p rz y ­ w iązana n a stałe do rodzim ego system u będzie dzie­ liła z nim jego losy, ale zawsze jako zła jego stro n a . W ięcej m ożliw ości nieoczekiw anych zdarzeń m ieści w sobie d ru g i w y p adek tw órczości potępionej. Otóż m aże się zdarzyć i tak, że owa twórczość po pew n ym czasie może Zbiec się z pow stały m w łaśnie now ym system em — i w te d y odkryw czy polonista stw ierdzi w ypadek p re k u rso rstw a . T rudno chyba je st ustalić jak ieś praw idłow ości czy w ręcz p raw a dla m ech a­ nizm u tego zbiegu, rów nałoby się to w g ru ncie rz e ­ czy ro zw ik łan iu ciągle d la n a s tajem niczych sp raw praw idłow ości procesu historycznoliterackiego. W każdym razie n ie m ożna tu nie m ówić też i o tzw.

(13)

125 O W I E R S Z A C H K A R O L A I R Z Y K O W S K I E G O

p rzy p a d k u — o czym zw ykle z okazji w ynalezienia takiego p re k u rso rstw a zapom ina się, w ytyczając p ro ściu teń k ą linię im plikacji od p re k u rso ra do owego nowego sy stem u lub przy pisu jąc m u szczególną i n ie­ praw dopodobną nadśw iadom ość historyczną.

I z drugiej stro n y — o c z y w iśc ie do takiego zbiegu może z u p ełn ie nie dojść i tak a twórczość trw ale bę­ dzie pozostaw ać poza kolejno pow stającym i ty p am i lite ra tu r, nie zy skując nigdy oficjalnego powodzenia społecznego.

W sp raw ie Irzykow skiego m am y do czynienia z po­ m ieszaniem ty ch k ilk u w yp adk ó w — ze w zględu w łaśnie na ową niejednorodność system ow oliteracką tego zbioru w ierszy. Przede w szystkim jed n a k obec­ na tu je s t tw órczość up raw ian a w duch u istniejący ch system ów — m ieliby śm y w ypadek pierw szy z w y ­ różnionych, Choć orzeczenia na tem a t ,,b ra k u po ezji” w ty ch w ierszach w skazując jednocześnie i na w y­ padek d rug i, realizow any, jak w idzieliśm y, w o wiele m niejszym stopniu. T rudno cokolw iek tw ierdzić o losach p rzy szły ch tego drugiego ty p u w ie rsz y — nie należy się chyba jed n a k spodziew ać ja k ie jś sensacji procesow ohistorycznej w ty m względzie.

Takiego w ięc m echanizm u tego zdecydow anego po­ tęp ien ia Irzykow skiego m ożna się dom yślać. Co cie­ kaw e, Irzykow ski — choć niekoniecznie dosłow nie w tak im sfo rm u ło w aniu ja k tu — po stron ie k ry ­ tyczn oliterack iej swojej św iadom ości zdaw ał sobie spraw ę z ty ch m echanizm ów . S tąd też posłow ie do om aw ianego zbioru je st dobrym czynem k ry tyczno­ litera c k im jak o opis system u m łodopolskiego — ftie odpow iada ono jed n a k tw órczości w łasnej. (G dyby ta k było, m oglibyśm y z szacunkiem m ówić o u d a ­ nym czy n ieu d an y m eksperym encie literack im i cała afe ra n a b ra ła b y zupełnie now ych w ym iarów ). Tak ja k b y m iędzy tw órczością a jej zracjonalizow anym p ro je k te m istn iała jak aś — tak p recy zy jn ie opisy­ w an a w Pałubie n a przy kład zie cudzych św iadom oś­ ci — „nie p o p rzebijana ścian k a”, k tó ra rozsypała się

Janusow e oblicze (grafomanii)

(14)

W O J C I E C H G Ł O W A L A

126

Pożytki irracjonalizmu

dopiero w owej zapisce z 1934 roku. U p a rte trz y m a ­ nie się pisania w ierszy p rz y niem ożności d o p ro w a­ dzenia go do jego projek tów , k tó re uw ażało się za dobre, byłoby zatem jeszcze jed n y m z irra cjo n a liz - mów ch arakterologicznych tej tak zracjonalizow a­ nej — choć przede w szystkim w legendzie o .n ie j — osobowości. K a rl M annheim pow iada, ,,że czynnik irra c jo n a ln y nie zawsze jest szkodliw y, a n a w e t przeciw nie, stano w i je d n ą z najb ard ziej w artościo­ w ych sił, jak im i rozporządza człowiek, o ile owe m om en ty irra cjo n a ln e pobudzają jego dążenia do r a ­ cjo n aln y ch i o biektyw nych celów bądź tw orzą dzięki su b lim acji w artości k u ltu ro w e, bądź w reszcie, jak o

pur elan, pom n ażają radość życia” 2. O radości t r u d ­

no tu a k u ra t m ówić przy tej jak gdyby sa m o u trą c a ją - cej się b ezu stan n ie osobowości, a le czy może nie jest tak, że tem u irracjonalizm ow i Irzykow skiego za­ w dzięczam y w iele w sp an iały ch m om entów w jego pom ysłach kry ty czn oliterackich? Bo czyż nie dlatego nasz pisarz p rzy ją ł za d o brą ową obiegow ą fig u rę p ok azującą k ry ty k a jako skrachow anego poetę?

■ K. Mannheim: Człowiek i społeczeństwo w okresie prze­

Cytaty

Powiązane dokumenty

gatsza niż się w pierwszym wejrzeniu wydaje, być może jest ona śladem „postulowanej”, oczekiwanej, wyczekiwanej przez Irzykowskiego „transgresji podmiotu w przedm iot”

El enchus cleri

nin państwowych, językiem urzędow ym stał się język rosyjski, a eta t koni w stadninie ograni­.. czono do 140

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

Kronika

Pod nazwą SEAT Financial Services oferowane są usługi bankowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. z o.o.) oraz usługi ubezpieczeniowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. Oddział

• Universal 56S, rozmiar 90E, Pasek Inox, szyba reflex kolory: Antracyt, Ciemny orzech Złoty dąb. • Perfect 68XG, rozmiar 90E, Pasek Inox Plus, lustro weneckie kolory: