• Nie Znaleziono Wyników

Wprowadzenie stanu wojennego - Wiesław Wiśniewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wprowadzenie stanu wojennego - Wiesław Wiśniewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WIESŁAW WIŚNIEWSKI

ur. 1938; Niemce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, stan wojenny, LZNS, Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, areszt, pacyfikacja zakładu, ZOMO, milicja

Wprowadzenie stanu wojennego

Byłem przekonany, że to już idzie tą drogą. Dziewiątego grudnia obchodziłem swoje imieniny, [impreza była w sobotę], miałem u siebie gości. Z Komitetu Miejskiego przyszedł do mnie Kałakucki i mówi, że będzie stan wojenny, żeby zabezpieczyć zakład. Ja mówię,: „A co ja ci zabezpieczę?”. [Odpowiedział]: „[Zrób tak] żeby nie było strajku.”. Ja mówię: „Zrobię wszystko co będzie w mocy.”, zbyłem go. Rano wstaję, idę do garażu, a tam poczta jest akurat, stoi żołnierz. Mówię: „Dzień dobry, a cóż pan tu robi?”. „Cicho, ja na warcie stoję.”, mówi. „Poczty pilnujemy.”. Wróciłem się do domu, włączyłem telewizor i jest stan wojenny. Oczywiście normalnie poszedłem do zakładu. Zebrałem swój tam najbliższy personel i powiedziałem co jest, co można zrobić w naszych warunkach żeby był spokój, żeby nie doszło do jakichś tam niepotrzebnych rozruchów, bo mimo wszystko różne rzeczy mogą się dziać. Mogą przecież wniknąć do zakładu jacyś ludzie niepowołani, nieodpowiedni.

Nawet nazwijmy wariaci, bo przecież to nie są żarty. Zrobiłem krótką odprawę i poszedłem na zakład. Nie mówiłem konkretnie co mają robić, tylko żeby byli odpowiedzialni i zachowali spokój. Jeżeli coś robicie, to róbcie z rozumem, z głową, a nie bezmyślnie. Pracowała u mnie Michaluka żona, Marysia. Michaluk był pierwszym sekretarzem w Chełmie i ona cały strajk była w zakładzie, a pał dostała niesamowicie. [ZOMO nie wiedziało kto jest kto przecież], tłukli, rzucali granaty hukowe i dymne, popłoch robili. Zrobili taką ścieżkę i naganiali ludzi w stronę Majdanku. Dopiero na wysokości kościoła gdzieś, na boki to rozpraszali. [Niektórych wzięli ze sobą], jak ja jechałem to było z dziesięć osób w radiowozie w której ja jechałem. Mieli informacje, był przedstawiciele [władz w zakładzie, pokazał im gdzie jestem.] Wpadli [do mnie do gabinetu] i brutalnie się zachowywali. Było przede wszystkim czuć od nich wódkę. Nie powinni takich rzeczy robić. Nie wiem czy oni sami pili czy im dawali, nie ważne. W każdym bądź razie byli na służbie i takich rzeczy nie powinno być. Nawet zwróciłem uwagę temu co mnie przesłuchiwał,

(2)

mówię, że jak wysyłaliście, to przynajmniej trzeźwych, a nie pijanych po mnie.

Data i miejsce nagrania 2011-10-24, Niemce

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Potem jak już uruchomiliśmy tą elektrociepłownię, to jakoś nie mogłem się odnaleźć i tam były takie wewnętrzne tarcia, dlatego przeniosłem się do pracy na energetyka

[Mimo to] dwa, trzy razy do roku jeździłem tam i w miarę możliwości na tyle, na ile można było, żeśmy z synem ten teren porządkowali. Z każdego roku

Poza tym jeszcze taka anegdotka –nie wiem, czy jest to do końca prawdziwe, czy sam sobie kiedyś tego nie wymyśliłem –o ile pamiętam, to chowałem się przed mamą raz, właśnie w

No i jechały czołgi, więc dla mnie [to było] silne skojarzenie z latami II wojny światowej, bo ja pamiętam dobrze czołgi niemieckie.. Ja lata wojny spędziłem nie w

Albo przynajmniej śmiej.” No i [zakończmy] takim optymistycznym akcentem, że na pewno w Unii zostaniemy, że na pewno uda się coś zrobić z uchodźcami, żeby oni żyli w

Wyjazd - jak jedzie się [ulica] Świętoduską do góry, skręci się w Zieloną to teraz już nie można skręcić w lewo w [ulicę] Staszica, tylko trzeba jechać dalej do ulicy

Trzeba było jeszcze coś postawić; wypiliśmy przy kolacji, żeby się ta glazura dobrze trzymała, pan poszedł, wzięliśmy się z żoną za doprowadzenie łazienki i

Świdnik, tam było lotnisko, ale myśmy daleko nie chodzili, tylko do lasu jeździliśmy z brzegu, na świeże powietrze, tak zwane, bo to pod okupacją.. Jadąc tą platformą,