Cena numeru podwójnego 5 zł.
CIRZESCIJANIN
E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O WT Ó R N E P R Z Y J Ś C I E CHRY ST US / I
„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i Ducha Swiętego“.
Ew. Św. Mat. 28. 19
„Albow iem nie wstydzę się za Ewangelię Chrystuso
wą, ponieważ jest mocą Bożą ku zbawieniu każdemu wierzącemu
Rzym. 1, '16
Rok XXII Warszawa, styczeń — luty 1958 Nr 1— 2
T r e ś ć : Mniemali, iż był z nimi... — Pierwsza miłość — Okruchy ze stołu Pańskiego — O jed
ności ludu Bożego — Istotne znaczenie Chrztu Duchem Świętym — Dzieci Boże na P o lesiu — Wczasy młodzieżowe — O wychowaniu dzieci — Informacja — Wskazówki metodyczne dla nauczycieli Szkółki Niedzielnej — Kronika — Ofiary — Odpowie
dzi redakcji — Do naszych Czytelników w kraju i zagranicą —• Od Administracji.
MNIEMALI, IŻ BYŁ Z NIMI...
Jak wszyscy pobożni Izraelici — rodzice Pana Jezusa, 'każdego roku udawali się na Święto Wielkanocne — do Jerozolimy. Aż jednego troku, gdy Jezus miał już 12 lat i „... gdy skończyły się one dni i, wracali na- zad, zostało dziecię Jezus w Jeruzalemie, a te
go nie wiedział Józef i matka Jego. Lecz mniemali, że jest w towarzystwie podróżnem, uszli dzień drogi i szukali Go między krewny
mi i między znajomymi, gdy Go nie znaleźli, wrócili się do Jeruzalemu, szukajcie Go“ (Łuk.
2, 43— 45).
Widzimy w tym wydarzeniu chwilowe od
dalenie się Pana Jezusa od rodziny — zbawio
nych. I widzimy, jiak Ci nie mogli być bez Jezusa. Nawet nie zauważyli w pierwszej ohwili, iż niema Go. Zamieszanie, duchowe 'oddziaływanie 'dużego tłumu, zebranego na
wet dla pobożnych celów, wpływa przeważnie ujemnie na wewnętrzny spokój, porządek człowieka (stąd nawoływanie Słowa Bożego:
„Trzeźwymi bądźcie“). Zigubili Syna. A le sko
ro tylko spostrzegli, iż są siami — rozpoczęli szukać Go — rozsądnie i bez zbytniego' poś
piechu — wśród krewnych i współpodróż- nych. I gdy jednak mimo to nie znaleźli, wrócili do miejsca wyjścia — do Świątyni.
I znaleźli Go> tam, gdzie — jak im wyjaśnia!
— być musiał.
Przyjrzyjm y się bliżej (temu, przeczytane
mu Stawu. Jakże wiele bowiem jest w nim nauki i 'dla nas. I my — zbawieni, członko
wie rodziny Bożej, wędrując -przez, życie nie
raz w podnieconym tłumie naszych czasów, możemy nawet nie zauważyć, iż w pewnej chwili utraciliśmy obcowanie iz żywym Jezu
sem, Chrystusem. (A obcowanie z kimś to w i
dzenie i słyszenie go). Może to stać sio przez nieuwagę (brak trzeźwości 'duchowej), przez grzech, upadek, przez postawienia ponad Je
zusa jakiejkolwiek sprawy lub rzeczy. Może to być nasza gorliwa służba dla M ego. Jeśli cokolwiek zajmuje w sercu naszym najwyż
sze miejsce, przeznaczone dla Jezusa — wów
czas przestajemy Go widzieć, słyszeć, nie ro
zumiemy tego, co do nas m ów i,. nie rozma
wiamy z Nim w doimu m odlitwy i nie może
my Go odszukać w zgromadzeniu. Często też dla tego nie modlimy się. Wówczas przycho
dzą, jiako aktualne te słowa: „A le mam nieco przeciwko tobie, ześ miłość twoją pierwsza;
opuścił...“ (Obj. 2, 4).
Jeśliby taki stan objawił się w naszym ży
ciu, cóż maimy .robić, gdzie Pana Jezusa zna
leźć?
Rodzice Jego poszli .prawidłową drogą: za
wrócili z samotnej podróży — i znaleźli Go siedzącego w Świątyni.. „A ujrzawszy Go ro
dzice, zdumieli się. 1 rzekła do Niego matka Jego: Synu! przeczźeś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z boleścią szukaliśmy Cię...“
(Łuk. 2, 48). Popatrzmy chwilę na siebie — jakże często i nie szukamy, i nawet świado
mej boleści nie doznajemy z powodu nie
obecności Pana Jezusa. <
„ I rzekł do nich: cóż jest, żeście mnie szu
kali? izaliście nie wiedzieli, iż w tych rze
czach, które są Ojca mego, ja być muszę?
Lecz oni nie zrozumieli tego Słowa, które mi mówił.“ (Łuk. 2, 50. 51).
Każdy -człowiek zbawiony, po przyjęciu Pa
na Jeziusa do serca i obmyciu grzechów swo
ich we krw i O fiary Jego, — wchodzi dio kró
lestwa Bożego, — Świątyni Bożej i to do
■najświętszego miejsca, „z a z a s ł o n ę“ , jak mówi Słowo: „Mając tedy bracia! wolność wnijść do świątnicy przez kreuj Jezusową, drogą nową i żywa£... którą nam poświęcił, przez zasłonę, to jest przez ciało Swoje“
(Żyd. 10, 19. 20).
Tam więc, w miejscu najświętszym, gdzie Pan Jezus przebywa w chwale Ojca, tam jest właściwie miejsce każdego dziecka Bożego.
Niestety wielu z powodu grzechu,- słabości i upadków wycofuje się z tego świętego miejsca bezpośredniego obcowania z Panem Jezusem do sieni, która jest przed Kościołem.
A jak wiidizimy ze Słowa Bożego (Obj. 11, 1. 2) sień wraz z tymi, którzy w niej przebywają
,.b ę d z i e w y r iz u, c o n a“ , to znaczy bę
dzie odłączona całkowicie od możności oglą
dania Pana Jezusa.
Jeślibyśmy więc, badając z łaski Bożej swój stan duchowny przekonali się, że utraci
liśmy możność obcowania duchowego z na
szym Zbawicielem., iż Go- nie ma w naszym życiu — mamy jpoidobnie, (jak Józef i Mary ja — wrócić do Świątnicy, tą „ d r o g ą n o w ą i ż y w ą " to jest przez wyznanie grze
chów i oczyszczenie się w Ofierze K rw i Pana Jezusa jak m ówi Słowo: „przystąpmyż z praw
dziwym sercem, w zupełności wiary, mając oczyszczone serce od sumienia złego i omyte ciało wodą czystą, trzymajmy wyznanie na
dziei niechwiejące się“ (Żyd. 10, 22. 23).
To musimy osobiście przeżyć, a przeżywszy powinniśmy służyć pomocą tym dokoła nas, którzyby znajdowali się w takiej sytuacji duchowego rozłączenia z, Panem Jezusem.
Obowiązek ten spoczywa na nas i to tym bardziej, im więcej widziecie, iż się , on dzień przybliża“ (Żyd. 10, 25), dzień przyjścia Pana Jezusa po Swój Kościół, który będzie zabrany z ziemi, ale bez sieni.
I dlatego badajmy siebie, rozsądźmy, może bowiem tylko mniemamy, iż imaimy Jezusa, a w rzeczywistości przebywamy w sieni, któ
ra nigdy nie , będzie mieć , społeczności ze świątynią, „ n i e b ę d z i e im li e ir iz o> n a“
(Obj. 11, 1. 2).
Jeszcze jest czas łaski, czas możności po
wrotu...
St. Krakiewicz
P I E R W S Z A M I Ł O Ś Ć
(dokończenie)
Na tym świecie miłować — znaczy cierpieć za ta, co miłujemy.
i „Natrafili (napotkali) mię Stróże, co cho
dzą po mieście; ubili mię, zranili mię...'c Dziwne — lecz. tak to jest — miłość ku Chry
stusowi doznawała najbardziej okrutnych prze
śladowań, ze strony tych, którzy byli sługami kuiltu, oczywiście nie tych, , którzy służyli rzeczywiście Jego królestwu, lecz tych którzy tylko ,,obchod;dl;; miasta", znali tylko zew
nętrzne formy rałigii i chronili je gorliwie, należeli do tych, którzy „strzegli ścian". Re
ligię przede wszystkim prześladowała religia.
Jan Hus. kapłan katolicki, i większość średnio
wiecznych bojowników o odrodzenie kościo-.
ła — cierpiała ii prześladowana była przez ko
ściół .Sam Chrystus odrzucony był przez naj
wyższych kapłanów żydowskich, On-Głowa kościoła, odrzuconym był iprzez służebników
kościoła. i ,
Lecz cierpieć za to, co się miłuje nie jest ciężko. Serce pałające miłością — pragnie nawet cierpieć za etgo, kogo miłuje. I właś
nie to 'cierpienie jest najlepszym, dowodem miłości. Chrystus po zmartwychwstaniu Swo
im objawił stię uczniom i pokaizywał im. ra
Nr 1— 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 3
ny (Swoje od gwoździ, aby nie wątpili — lecz.
wierzyli w to — iż stoi prized inimii On (Sam, Doskonała Miłość — tai imiiłioiść, która nie mogła przejść przeą ten świat bez ran oid gwo
ździ i cierniowej korony.
Kiedy my przyjdziemy tam, do lepszego świata i istainiemy przed Jego Obliczem — czyim poświadczymy, że byliśmy na ziemi chrześcijanami? Oczywiście nie pomogą nam żadne zaświadczenia pisane ina papierze o przy
należności do temu lub innego kościoła, ani świadectwo o przyjęciu chrztu, lecz ta przy
należność do ciała Chrystusowego i ten, chrzest w śmierć Jego będziemy musieli po
świadczyć ranami na rekach i czole, ranami serca, materialnymi stratami:, krzywdami i prześladowaniami, któreśmy ponieśli dlla Je
go Imienia; gdyż jeśli On-wcielenie Boskiej miłości, musiał przejść na ziemi drogę od żłob
ka do krzyża, nie mając gdzie głowy ISwej schronie, zelżony i opilwany — to jak nam ma się udać przejść przez, ulice i targowiska tego świata — bez ran, i wyśmiewania,1— a na
wet Czasiami iz przyjmowaniem wyrażonego' uznania ze strony tych, którzy odrzucają Chrystusa? Zaprawdę — „kto miłuje świat, w tym nie ma miłości ojcowskiej“ . |Klto mi
łuje Chrystusa, - tego świat powinien niema- widzieć.
„Cóż ma miły twój nad innych miłych —t o najpiękniejsza między niewiastami? co ma miły twój nad innych miłych, że nas tak po- przysięgasz?“ Gdyż miłujący Chrystusa, — mają nieprzemijające pragnienie świadczenia o Niim i innym ludziom. Czy icizynią to ze śle
pego (fanatyzmu, poddając się niewolniczo ślepemu uczuciu? Lecz Chrystus nie chce śle
pej miłości. A my przecież wiemy, dlaczego Go miłujemy; wiemy, że jest On piękniej
szy maid wszystkich synów ludzkich.
W Jego nauce nie ima żadinegO' braku — ani jednego słowa, któreby było przestarzałe lub nie nadawało się dla wszystkich ludzi - - wszystkich cizasów.
Jego Osoba jest bezgrzeszna,. Budda na próżnio walczył z istnieniem, grzechu, Maho
met również kajał ;się w grzechach swoich.
Lecz, o Chrystusie w pełnej; świadomości, na, podstawie historycznej rzeczywistości i oso
bistego doświadczenia mówimy: „Usta Jego — nader słodkie a wszystek jest pożądany;'1 wszystek — do końca, całkowicie i absolutnie doskonały, bezgrzeszny, święty, Boski. W Je
go Obliczu nie ma żadnej ułomności, nie ma ani cienia grzechu. I tylko dlatego może On zbawić grzeszników — i — „w ie jak pomóc tym,, którzy są fcuisizeini“ . „Usta Jego to sło- dycz“ — wszystko, co On nam mówi, pie ty l
ko przez Słowo pisane, lecz i bezpośrednio przez Ducha Świętego, choćby się to zdało być surowym żądaniem ofiary — dla nas jest słodyczą, gdyż przez Niego' mówi miłość — i tylko wtedy Jego głos przestaje być słody
czą — kiedy tracimy miłość ku Niemu —< tę pierwszą miłość.
Miłość miłości się objawia,
„Jezus najsłodszy11 — tak śpiewa- o Nim kościół wschodni. „Taki jest miły mój, i taki przyjaciel mój, o córki Jeruzalemskie!" Dla
tego nie wstydzimy się Jego' Imienia — lecz, głośno się radując, chcemy śpiewać o INirn
— wszystko i wszędzie.
W Ameryce, w pewnym, domu odbywały się chrześcijańskie nabożeństwa,. Mieszkańcy 'do
mu, słysząc głośne śpiewy skarżyli się właści
cielowi domiu, który był Żydeim. ,,,Moii drodzy, odpowiedział — gdybym ja znalazł Mesjasza, to jeszczebym głośniej krzyczał z radości.“ Tak, my chcemy obwieszczać Go, „ina dachach", głoś
no, chcemy uderzyć we wszystkie dzwony zwia
stowania o Jego miłości, o pięknie, (bo Om jest Światłością iii jSłoweim (Logos) świata, ,za któ
rym tęskni każda dusza ludzika. 1
A o mędrcach wszystkich narodów powiemy słowami apostoła Indii, Suinidar-Siinga: „Oni wykopali kanały, lecz tylko Chrystus napełnił je wodą."
Lecz gdzież jest On, wasz Chrystus? Jak możecie miłować Tego, KogO' nie widziały oczy wasze? „Dokąd poszedł umiłowany \twój, o najpiękniejsza między niewiastami, Gdzie się obrócił miły twój? a szukać Go będziemy z tobą.“
Oczy ciekawe niie widzą, lecz, serce wie — gdziei Om. 1
„M iły mój wstąpił do ogrodu Swego m ię
dzy zagonki ziół wonnych ,aby pasł w ogro
dach i żeby zbierał lilie“.
Maria Magdalena tego poranka po sabacie, widziała Go w ogrodzie, przy pustym grobie, lecz nie poznała Go — jej oczy były pełne łeiz — zdawało jej Isię, że to ogrodnik. Lecz po tym ocknęła! się na głos Jego, i zrozumiała, że to On, umiłowany duszy jej — Pan.
,A jednak — prawda,, On jest także ogrod
nikiem duszy naszej — On chce i może pu
stynię naszego serca, porośniętą, cierniem i ositaimi, przeistoczyć w ogród wonny.
Teraz On pasie tam, między liliami, pasie dusze nasze; On cały w piękności — chce a- byśmy i my (przyoblekli się w Jego piękno i „wMzieli chwałę Jego“ . On poszedł zbierać lilie, dokąd „nie wypełni 'się ich liczba“ — a wtedy wróci, aby wziąć Swoją umiłowaną — Kościół Swój, oblubienicę Swoją, duszę przez Niego odkupioną.
A teraz. — orna nie izma męki rozłąki — cho
ciaż nie widzi Niebieskiego Oblubieńca, oczy
ma cielesnymi — gdyż uniesienie pierwszej miłości czyni przyszłość — teraźniejszością.
Ona zaręczona jest z „ Jednym Mężem“, ażeby kiedyś istanąć przed Chrystusem „jako panna czysta“ — lecz już teraz może powiedzieć to wdzięczne słowo „Miły mój jest mój, a jam jest Jego, który pasie między Otoi są słowa, które wyrażają, głęboko, zgodlnie z. rze
czywistością — czym jest rcligia i jaki jest związek duszy! z żywym Bogiem. ,
Te słowa wyrażają 'wszystko — zarówno prawa, jak i obowiązki wierzącego-. „Ja należę do ;Niego“ , -— „jam. nie swóij“ , „jam. kupiony drogą krwią...” —- Cóż iza potężna moc prze
ciwstawiająca isię troskom, grzechowi i 'cier
pieniom kryje się w tych słowach, jeśli wyra
ża ją one rzeczywistą prawdę naszego' serca!
I itak właśnie jest, jeśli wypełniła tnais jpierw’-
sza miłość. 1 j
I kiedy luidleinzą na duszę fale pokus li świat zacznie wabić nas swoimi czarami lub (grod
zić katuszami, a nawet i śmiercią — serce 'od
wróci się od, tych fal i skieruje wzirok, pełen miłości i wierności ku Niebieskiemu, Oblu
bieńcowi: „Przyłóż mię jako pieczęć na serce Swojet jako sygnet do ramienia Swego! al
bowiem miłość mocna jest jako śmierć, twar
da jako grób zawistna miłość: węgle je j jako węgłe ogniste i jako płomień gwałtowny'1.
„Mocna jako śmierć, — miłość“ . „Już nie żyję jo-, lecz żyje we mnie C h r y s tu s „ D la mnie życiem jest Chrystus, a śmierć jest, zy
skiem■“ -—- gdyż śmierć skruszy przeszkody, odłączające mnie od Chrystusa,
Widziałem kiedyś obraz Łukaisiz,a Kranach a w Galerii Drezdeńskiej: „Śmierć św. Kata
rzyny” . ,W młodości uwierzyła' ona w Chry
stusa ii złożyła M,u ślub diuszy. I oitoi nadeszła godzina doświadczenia jej wierności. Dziewica klęczy, a oprawca pogańskiego władcy Diokle
cjana podniosą nad inią miecz, Oczy ijej pełne nieziemskiego uniesienia, zwrócone ku górze;
nie (boi się, czeka ostatniego ciosu — wie, iż zobaczy Go takim, jakim On jest,
Z Anglii wyjeżdżało do dzikich krajów kilku młodych chrześcijan, aby głosić /Ewiang|ejłię poganom. „Jakże to, nie boicie się? — przecież te dzikusy zabiją was; umrzecie (przed cza
sem!” — mówili ich przyjaciele. „Myśmy uimarli jjuiż przed tym, nim zdecydowaliśmy się jechać” ‘ odpowiedział jeden e nich. Wszystko może złamać brutalna siła, nawet przekonania, lecz jest jędrna moc potężna, niezwyciężona i iziawsize izwyciężafjąca — to imoc miłości.
„Wody wielkie nie mogłyby zagasić tej m i
łości ani rzeki zatopić; choćby kto wszystką majętność domu swego dał za takową miłość, byłby pewnie wzgardzony
Takie chrześcijaństwo, oczekujące przyjścia Pańskiego,, pałające ogmiiem pierwszej miłości, zwycięża i teraz, w dzisiejszym świecię, w wal
ce duchowej,, w piecu prześladowań. |
„ I wypuścił wąż z gęby swojej za niewia
stą wodę jako rzekę, chcąc sprawić, aby ją
rzeka p o r w a ł a 1 ;
„Lecz oni zwyciężyli go Krwią Baranka i słowami świadectwa swego i nie umiłowali duszy swojej aż do śmierci.“
N ie miłować 'duszy swojej można tylko, gdy samemu się miłuje tą pełną miłością, któ
ra wypiera nasze „ja“ nasze osobiste korzy
ści, bóle i straty. Takiej miłości godna jest tylko miłość doskonała — to jest — Chrystus.
Ten, który objawia się jako źródło ognia i światła — „trzymający siedem gwiazd w prawicy Swojej, przechadzający się w po- środku siedmiu świeczników“ — daje nam odpowiedź na to pytanie „Pamiętajże tedy, skądeś wypadł, a pokutuj i czyń uczynki pierw- sze“ . Pokutować — znaczy uiznać swoją winę.
Pokuta iz powodu utraty pierwszej miłości — to pokuta wierzących. T o zew historii nar- szych dni, to hasło współczesnych męczenni
ków i wyznawców Chrystusa. 'Tb głos rewo
lucji, która wybuchła dlatego, że ostygły i wiara i miłość, chrześcijaństwo przeobraziło się w fermę, sól utraciła siłę, wyschło źród
ło miłości i sprawiedliwości — wiekami na
rastało społeczne kłamistwo, które doprowa
dziło do socjalistycznego wybuchu.
Pokuta z grzechu, Iktóiryim jest (brak miło
ści oraz pragnienie powrOitu doi pierwszej m i
łości, doprowadzą nas do oczekiwania i wo-
Nr 1— 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 5
łainia do Boga — gdyż, tylko „Bóg jest m i
łością,, — i wszelka prawdziwa. „miłość jest od Boga” — Wszelka inna miłość jest 1— po~
powierzichowną, złudna, cielesna, samolubna,1
—- ehe© ona nie tyle sama kochać, ile raczej
być kochaną. 1 1
„ Wsj poi i mn i j “ f „ p o k u t u j " , „ c z y ń " . W (stosunku do grzechu Hub wrogów, w służ
bie bliźniemu — postępuj w duchu pierwszej miłości, naśladując uczynki) pierwszych dni twojego 1 chrześcijaństwa. Z powrotem , ku pierwszemu chrześcijaństwu, ku Ewangelii, wyznawanej w czystości i prostocie rybaków Galilejskich, ku Ewangelii miłości, ogarniają
cej wszystkich i wszystko współczuciem i cał
kowitym przebaczaniem! Taki jest zew pierw
sze! j miłości.
„A jeśli nie chcesz, przyjdę przeciwko to bie rychło, a poruszę świecznik twój z m iej
sca swego, jeślibyś nie pokutował“ . 0 , ileż jesit teraz dusz, zborów i kościołów z. poruszo
nymi świecznikami! Płomień ich świecy za
czął migotać, poteim (gasnąć, potem czadzić i dymem swoim zasłaniać Oblicze Chrystusa.
Taką świecę Om porusza z miejsca, a gałąź nie przynosząca owocu zostaje odcięta.
Bóg cierpliwie znosi (jeszcze wiarę, która reprezentuje jedynie pracę (uczynek),, obowią
zek — (bez miłości. Lecz jest druga, gorsza krańcowość — miłość bez pracy, bez obo
wiązku, bez dyscypliny, bez posłuszeństwa.
Taka miłość to samolubstwo, to- miłość wła
sna, to upajanie się tylko uczuciami.
„Ale wżdy to masz, iż nienawidzisz uczynków Nikołaitów, których i ja niena- u)idzę“ .
Mikołaj, Antyjocheńczyk, jedem z siedmiu, diakonów (iDz. Ąp. 6,5) nauczał przewrotnie o wolnej woili, co dla jego zwolenników stało się (pretekstem, do rozpusty. Tak powstała sekta Nikolaitów. Błędna nauka powstaje zwykle wtedy, kiedy my nie naśladujemy Chrystusa, lecz idziemy za osobistymi myśla
mi jakiegoś chrześcijanina, a więc kiedy przestajemy być Chrystusowymi a stajemy się „ P a w i o w y m i , „ A p o 11 o s o w y- m i “ , „ K i e f a s o w y m i“ ; stajemy się wtedy ,,N i k o 1 a i t a, :m. i".
Ani praca bez miłości, ani tym bardziej mi
łość bez pracy nie mogą Ibyć miłymi Bogu.
Miła imiUi jest czynna, prawdziwa miłość. Bo
gu miła jest p :r a c a m i ł o ś c i — „wiara skuteczna przez miłość“ !
Uczynki bowiem bez miłości są martwe;
próżna i kłamliwa jest miłość bez uczynków.
Wspominając chrześcijan zboru Tesalonioeń- skiego, apostoł Paweł pochwala w nich: „sku
teczną wiarę, pracowitą miłość i cierpliwą na
dzieję w Panu Jezusie Chrystusie
Takim pragnieniem uzewnętrznienia siebie w uczynku, w bohaterstwie samozaparcia — objawia się prawdziwa, pierwsza miłość. I je żeli będziemy walczyć o odrodzenie się w nas tej miłości i w tej walce zwyciężymy, oto. co nas oczekuje: „Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi zborom. Temu, co zwycięży — dam jeść z drzewa żywota, które jest w po
środku raju Bożego“ .
M y często, przeżywszy nawrócenie, zatrzy
mujemy się ma początku (drogi, stoimy; ma, pro
gu — i dlatego świat jest, jeszcze dla, rnais w i
doczny i watbi swoimi ponętami, a wnętrze świątyni niewyraźne i dalekie w swej niepo
jętej (głębi. A Bóg chce, abyśmy szli dalej, w najgłębszą istotę Jego Królestwa, abyśmy pożywali „z drzewa żywota, które jest w\ po
środku raju Bożego
„Żyć — to miłować", Imitować — to znaczy żyć. I dlatego tylko tych, którzy są zdolni mi
łować, Bóg może uczynić godnymi pożywania1 z ( d r z e w a ż y woutą, że źródła doskonałej, Bolskiej m i i o ś c i.
Złoi naszych czasów to j— brak jedności, dy- letantyzm, powierzchowność, ,,chrzęści j aństwo
progu". : [
Są chrześcijanie, podobni ido dzwonnika, któ
r y bywa tyllko mai dzwonnicy a nie znajduje czasu, aby być w samej świątyni lub uczestni
czyć w procesji. : \
.Niechaj Sam Duch prawdy wyjaśni każde
mu w mowie jego duszy tajemnicę pierwszej miłości i napełni duszę świętym za nią prag
nieniem. Jedno z dwojga,: albo pozostaniemy głuchymi na Jego głos i maisz, świecznik (będzie poruszony (usunięty1) ■— ą, wtedy świat, na, je
go miejsce zatknie swoją żagiew, dymiącą krwawym płomieniem złości i zniszczenia, al
bo posłuszni wołaniu Ducha Świętego będzie
my pokutować — a wówczas jasny promień rozjaśni na nowo otaczający nas mrok r— (bło
gosławioną światłością pokoju i miłości.
„K to ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi...“
W. F. Marcinkowski
OKRUCHY ZE STOŁU PAŃSKIEGO
Mocno odbijają mi się słowa w sercu moim które mówili wodzowie ludu Bożego-, jpo po
wrocie z niewoli ibabłiilońskiej, gdy znowu po raz pierwszy mieli obchodzić święto namio
tów — pamiątkę pielgrzymki ludu Izraelskie
go po puszczy. „ Idźcież, jedzcie rzeczy tłuste, a pijcie napój słodki, a posyłajcie cząstki tym, którzy sobie nic nie nagotowali; albowiem świę
ty to dzień Panu naszemu. Przetoż nie frasujcie się, albowiem wesele Pańskie jest siłą waszą1'.
(Nehem. 8,10). I ta cząstka przeznaczona jest dla tych, którzy sobie nic nie nagotowali. N ie jest to tylko powtórzenie słów .z tamtej chwi
li u nóg (Pana, lecz raczej duchowa obietnica i pcjkairm, cząstka dla tych, co nic nie mają.
Czytajmy Słowo Boże': (2 Królewska, 2y2..10.)
„A gdy przeszli (Jordan suchą nogą), rzekł Eliasz do Elizeusza: Żądaj czego chcesz, abym ci uczynił pierwej niż będę wzięty od ciebie.
Tedy rzekł Elizeusz: Proszę, niech będzie dwójnaisobny duch twój we mnie. Ale mu on (Eliasz) odpowiedział: trudnejś rzeczy pożą
dał../'
Ach, żebyśmy tak zawsze to prawe życzenie, prośbę, wyjawić mogli wobec Pana:, chociaż się fo wielkie żądanie nieraz zda trudne. A - zaż nam nie dał Pan obietnicy"... czegokol
wiek byście chcieli, proście a stanie się wam“
(Jan 15,7)? Pod jednym tylko warunkiem da
na jest nam t,a nieograniczona możliwość u~
zyskania wszystkiego od Boga naszego. „Je
śli we Mnie mieszkać będziecie i słowa> moje w was mieszkać będą...“ Wszystko jest możli
we temu, który wierzy, a pozostać chce w tym, czym jest dlań Pan sam iii Jego słowo.
Elizeusz pros:! o podwójną miarę Ducha Bożego*, który był w Eljaszu, a z życia E li
zeusza wiemy, że się spełniło to pragnienie.
Bardzo doniosłe życzenie i prośba, która powinna być naszą gorącą prośbą i pragnie
niem,, aby i na nas spoczęła ta podwójna mia
ra Ducha Bożego. Ile to niedostatku, biedy duchowej, nędzy nawet znajduje siię wśród wie
rzących zborów Jezusowych. A czy taka jest wola Boża? Nie, nigdy, wszak Pan nasz drogi powiedział: „Jam przyszedł, aby owce Moje żywot miały i obficie miały.“ (Jan 10,10). Nie widzimy i w tych słowach Pana) naszego, te
go życzenia, abyśmy wzięli tę podwójną mia
rę Duicha? — nie tylko żywot, ale obfity ży
wot. A jest to przecież wielka różnica, czy ktoiś żyje tylko, aby żył, albo czy ktoś żyje obfitym życiem, które udziela się i innym, którego żywot tryskający, wylewający się na
zewnątrz,. (
Lecz jak się ten obfity żywot, ta podwójna miara Ducha uwydatnia w praktycznym ży
ciu? O to się właśnie rozchodzi, aby ten dwój- nasebny Duch mógł się ujawnić wśród nas i przez nas.
Wiemy, że Eliasz (był prorokiem Bożym, mocnym prorokiem, w którego życiu obja
wiał ,się Bóg w ■ mocy i ogniu. Duch Elljaisza przedstawiła nam Bega w Jego sprawiedliwo
ści i świętości, przed Którego obliczem wszys
tko zła skruszone, zniszczone i spalone być musi. Duch Eliasza, to 'duch zakonu, bez łassiki, duch sprawiedliwości bez miłosierdzia, duch mocy bez' miłości. Najlepiej widzimy to iz w y padku, który nam jest opisany w II księdze Królewskiej 1,9-15. Król lOchozyjasz posyła pięćdziesiątnika z 50 żołnierzami, aby pojmali Eliasza i przyprowadzili do króla; a gdy ci przyszli pod górę na której siedział Eliasz, wezwał go prowadzący ów i oddział l wojska:
Mężu Boży, król rozkazał, abyś zstąpił.
Eliasz odpowiedział dowódcy wojska:
„Jeśliżem jest mąż Boży, niech ogień z stą
pi :z nieba a pożre ciebie i ■ pięćdziesięciu twoich. Zstąpił tedy ogień z nieba i pożarł go i pięćdziesięciu jego. A to się stało po dwa- kroć” . Widzimy w tym wypadku tę bezwzględ
ną moc Bożą, objawiającą się nad bezpra
wiem. IA jest to tenże Duch, który jest tak bliski każdemu z nas. Najlepiej widzimy to na przykładzie uczniów Pana Jezusa.
Pan idąc z uczniami przez Samarję, chce się zatrzymać w mieście, prawdopodobnie na no
cleg, lecz Samarytanie Go nie przyjęli; wte
dy zdjęci gorliwością dla Pana dwaj ucznio
wie, chcą spuścić ogień z nieba, aby spalił nie
gościnnych Samarytan. Wtenczas Pan ich zgromił mówiąc „nie wiecie jakiegoście du
cha. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusz ludzkich, ale z a c h o w a ć (Łuk.
9,54-56). Tutaj widzimy uczniów Pańskich w świętej gorliwości zakonnej, wzorującej się na gorliwości Eliasza. 1 dlatego na przykład.
Eliasza powołują się oni, chcąc ukarać tych, którzy nie chcą przyjąć Pana Jezusa.
Nr 1— 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 7
Teraz wrócimy do proroka Elizeusza, następ
cy Eliasza, który znalazł się w zupełnie po
dobnym położeniu jak i Eliasz, tylko że za
miast pięćdziesięciu żołnierzy, prawie całą armię wysłał król syryjski, aby pojmał Eli
zeusza. Bardzo bowiem Elizeusz przeszka
dzał królowi syryjskiemu, gdyż mocą Duch i Bożegoi przenikał wszystkie jego tajne plany i zamiary, i objawiał je królowi Izraelskiemu.
Prorok Elizeusz prosi Boga,-.„Panie, zaraź ten lud — wojsko śłepo\tą“ ; a wychodząc naprze
ciwko nim, mówi doi indeih: „Nie tać to droga, ani to miasto. Pójdźcie a zawiodę was do mę
ża, którego szukacie. I przywiódł je do Sama- rji w pośród obozu Izraelskiego. A widząc je król Izraelski, rzekł do Elizeusza: „Mamże je pobić, ojcze mój?“ Teraz uwydatnił silę ten dwójnasobny duch Elizeusza, który mówi do króla: „Azaż je wziąłeś mieczem twoim, albo przez luk twój, żebyś je miał pobić? Nie bij!
Połóż chleb i wodę przed nie, aby jedli i pili i wrócili się da pana swego. I stało się tak.“
A iskutek był taki, że nie ważyły: się więcej wojska Syryjskie wpadać do ziemi Izraelskiej;
i w ten Boży sposób została rzeczywiście w y
grana jedna wojna.
Duch Eliasza, to duch gorliwości dla Pana Zastępów, to duch starozakomny, który o włada
nieraz i serca wierzących, jak to widzimy stało się z uczniami Pańskimi. Duch Elizeu
sza, ów dwójnasobny duch, to duch łaski i mi
łosierdzia Bożego, cierpliwości i nieslkwapli- wości Bożej, która jest zbawieniem naszym.
W tym świecie powinihśmy doświadczać, jaki duch panuje w naszych sercach — czy nie duch Eliaszowy, który z gorliwości dla Pana i Jego dzieła, pała w nasi gorliwością niedob
rą? Apostoł mówi Galatczykom „dobra jest rzecz pałać miłością w dobrym zawsze“ lec2j byli tacy, którzy „pałali do Galacjan miłością niedobrą“ (w gorliwości zakonu) (Gal. 4,17.18).
Można podawać zakon w duchu Ewangelii, w duchu miłości Chrystusowej, w dwójna- sobmym diudhu; a można podawać Ewangelią w duchu zakonu, w duchu Eliaszowyim, gorli
wością niedobrą pałając. Ileż łlaski nam po
trzeba, abyśmy zawsze w duchu, miłości, cier
pliwości i pokory Chrystusowej służyli jedni drugim! Jeśli ktoś pozna ze Słowa Bożego;, że tak się rzecz ma, wtedy stoi na tern niewzru
szenie. i
Doświadczajmy samych siebie, czy mamy już ową dwójnasobną miarę ducha — Ducha Chrystusowego.
' ' ; -l Karol Kaleta
O JEDNOŚCI LUDU BOŻEGO
„... aby Syuy Boże rozproszone w jedno zgromadził.“ Jan 11,52
Od chwili pierwszego świadomego wystą
pienia człowieka przeciw prawu Bożemu, to jest popadnięcie w grzech — zapanowała na ziemi niezgoda i chaos — zapanował niepokój.
A serce ludzkie pragnie pokoju, harmonii, odpoczynku. I dlatego ludzkość usiłuje w yz
wolić się z jarzma skutków nieposłuszeństwa Bogu,. ale pomimo czynionych prób i starań świat jest skłócony nadal, serce ludzkie nie może prawdziwie odpocząć.
A był czas, gdy na polach betlejemskich a- niołowie obwieścili pokój dla ziemi (Łuk. 2, 14). Pokój zupełny, wspaniały, Boży, który dar- je tylko Jezus Chrystus — On Książę Pokoju (Izaj. 9,6). A sprawia Pan Jezus, ten pokój
—■ w ludziach dobrego ■upodobania:. W tych, którzy upodobali sobie pokój Boży sprawia, iż sami oni stają się sługami pokoju, a napi
sano: „błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożym nazywani będą“ (Mat. 5, 9).
I stało Się tak. W życiu tych, którzy przy
jęli to słowo zwiastowania i uwierzyli całym sercem Jezusowi Chrystusowi — możemy po
dziwiać praktyczne przejawy 'działania mo
cy Bożej, albowiem „którzykolwiek Go przy
jęli dał im (tę, moic,, alby się stali synami Bo
żymi, to jest tym, którzy wierzą w Imię) Je- go“ (Jan 1,11— 13). Przez przyjęcie i działa
nie tej mocy, która ich odrodziła, stali się jedną jrodlziną, rodziną Bożą.
Zakon miłości pociąga serca ludzkie wza
jemnie ku sobie, i tak powstaje wispólnota duchowa „...a u onego mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna ...,,(Dz. Ap.
4, 32). Ta wspólnota miłości była tak mocna
i głęboka, że musiała wywołać dobrowolną wspólnotę materialną: a żaden z majętnoś
ci swoich nie zwał nic swojem własnem, ale mieli wszystkie rzeczy wspólne.“
Tak wyglądali pierwsi chrześcijanie.. Pierw sza miłość płonęła w sercach ich, a silniejsza jest ona od piekła, od grzechu, od egoizmu.
To (był początek pracy. Pańskiej, gdy złote ziarno Ptrawdy zostało posiane na tej grzesz
nej ziemi. A le niestety wraz a tym ziarnem, poczęło wzrastać i inne nasienie, ' posiane przez wroga ((Mat. 13, 2i5), który chciał ze
psuć harmonię życia duchowego', aby znów zapanowało w sercach ludzkich zło, i niena
wiść. Jakże wiele oglądamy tego dzisiaj.
Ale — chwała Bogu naszemu — jak nie zostało zakończone głoszenie Słowa Bożego dla zbawienia grzesfejniików, tak nie ustała praca Pańska „... aby Syny Boże rozproszone w jedno zgrom adzili
Jezus Chrystus polecił aniołom Swoim, alby nietylko głosili Ewangelię „w s z y s t k i e - m u s t w o r z e n i u " , ale również, aby uczy
li wszelkiej prawdy Bożej. A jedną jz najważ
niejszych prawd Bożych, jest ita o j e d n oi ś- c i l u d u B oi ż e g o!
Zwróćmy uwagę na to, że nigdzie nfie za
pisano, aby Pan Jezus modlił się o posłuszeń
stwo uczniów Swoich w oczekiwaniu przez, niich w Jerozolimie przyobleczenia mocą z wysokości. Wiedział, że oni będą cierpliwie oczekiwali tego Chrztu Ducha Świętego — ' i tak się stało. A le napisane jest, jak uczył o (jedności dzieci Bożych, jak nakazywał, aby do niej Idążyć ii w niej trwać, — i napisane jest jak bardzo modlił się oi tę jedność między na
mi. Sam Pan Jezus zostawił nam świadectwo 0 wielkiej, zasadniczej wadze tego zagadnie
nia. Wiedział najlepiej, jak trudne jest dla naszego „ja” — pragnienie, dążenie i trwanie w jedności.
Dlatego też konieczne! jest przyjęcie do serc naszych tego pragnienia i nakazu Pana Jezusa, aby nie odpowiadać przed Bogiem za lekceważenie modlitwy Syna Bożego o jed
ność wśród was,Hi aby móc dążyć szczerze 1 skutecznie do zakończenia stanu rozprosze
nia dzieci Bożych. Jakże często i wiele w ie
rzących działa niestety w isposób podtrzymu
jący lub powoduj,ący rozproszenie wśród ludu Bożego. INie zdając sobie sprawy fz, popełniane
go grzechu i przysparzanego Synowi Bożemu cierpienia.
Modlimy śię o > duchowe przebudzenie w na
rodzie naszym1 i ono nastąpi, ale i my musi
my obudzić się ze snu, , abyśmy wyszli na spotkanie nadchodzącemu Jezusowi. Spotka
nie to będzie pełne tryumlfu i szczęścia, jak
że więo może nastąpić ono bez jedności wie
rz,ących? jPrzied tą chwilą wpamiałą zgromadzi Bóg rozproszonych [Synów Bożych.
Duch Święty kładzie i w dzisiejszych cza
sach do serc dzieci Swoich, świadomość ko
nieczności gorącej modlitwy o jedność dzieci Bożych.
Dziś miliony serc boleje z powodu chaosu i niedostatku dluchowego między wierzący
mi. Bezustannie proszą Boga, aby dał przebu
dzenie i ,w tym kierunku między nami. I sta
nie się to napewno w Domu, Bożym.
Modlimy siię i będziemy się modlić, aby Bóg (wylał 'i na nas Ducha. Miłości i Pokoju, dla skutecznego szukania dróg pojednania,
.Są tacy, którzy tnie wierzą, aby mogła na
stąpić jedność wśród ludu Bożego. Ci w swo
jej gorliwości pobudzają serca ludzkie do nienawiści i odosobnienia,. O takich ludzi trze
ba modlić się,, aby dał im Bóg łaskę opamię
tania i pokuty z, tego grzechu. (Judy 19).
Sami zaś j powinniśmy być gotowymi do uczynienia wszystkiego, czego Pan Jezus za
żąda, aby tylko przyczynić się do zbierania
„Synów Bożych" po wszelkich ślepych ulicz
kach i zakamarkach.
Każde d-ziecko1 Boże powinno wiedzieć, że jedność Judu Bożego jest dziełem, i nakazem Pańskim, a wszelkie rozerwanie, czym, nie byłoby uzasadniane — nie jest od Boga.
Prawdziwe przyczyny bowiem ,rozerwani,a są tak chytrze zamaskowane, że ocenić je 'do
kładnie jest bandzo "trudno. Wiem y jednak, że poza nim stoi tein sam wróg, siejący złe nasienie, od pierwszej rodziny na Ziemi po
cząwszy. Musi w nas żyć to przekonanie, iż miłość Boża jest okazana w Jezusie Chrystu
sie dla wszystkich grzeszników, a nie tylko dla , m n i e “ lub „ n a s " , albowiem, chce Bóg
„aby wszyscy ludzie byli zbawieni i ku Zna
jomości prawdy przyszli“ (1 Tym. 2, 4).
A więc niema uzasadnienia oddzielania się lub wynoszenia ponad innych.
Pilnie czytając w Objatwieniu Sw. Jana co Pain Jezus mówi do siedmiu Zborów, widzimy
Nr 1— 2 C H R Z E S C I J A N I N 9
wyraźnie, że zbory te żyły każdy swoim od
rębnym życiem, mającym złe i dolbre strony*
ale pomimo tych odrębności zbory te tworzy
ły jeden Kościół Boży.
Wiemy iz historii. Kościoła, iż w Efezie tym aniołem Zboru był i uczeń Apostoła Pawła
— Tymoteusz, a w Smyrnie — Polikarp. Po
mimo pewnych różnic i odcieni w ich poję
ciach, trwali oni w [jedności, gdyż wraz ze Oborami byli całkowicie własnością Bozą. ,
Tak samo ' powinno być i między nami.
Pewne różnicę, a często raczej odcienie poglą
dów lub zwyczajów, istniejące czasem w Zbo
rach lub gronach 'dzieci Bożych, nie powinny w żadnym razie stanowić przeszkody do jed
ności duchowej ludu Bożego. Więcej trzeba za
ufać Bogu. On sam będzie pomagał w usu
waniu przeszkód w obcowaniu, jeśli tyl
ko będzie w nas pragnienie zgody i jedności, jeśli rzeczywiście żyć będzie w nas miłość Chrystusowa. Pięknie to wyrazili już kiedyś bracia nasi w krótki sposób kreśląc duchowe zasady jedności ludu Bożego': w sprawach za
sadniczych — jedność, w drugorzędnych — wolność, a w e wszystkich — miłość.
Piszący te słowa należał zawsze do tych, którzy pragnęli pełnej społeczności ze wszyst
kimi dziećmi Bożymi. B ył też świadkiem i z łaski Bożej uczestnikiem trudnej i pełnej w y siłku pracy, która przyniosła piękne owoce
wśród Zborów ewangelicznych, będących obecnie członkami Związku Ewangelicznych Chrześcijan ,— Baptystów w ZlSRR. Ileż to błogosławieństwa duchowego przeżywają spo
łeczności, w których Chrześcijanie Wiary Ewangelicznej, Baptyści, Ewangeliczni Chrze
ścijanie i wierzący z innych ugrupowań, ży
ją i pracują razem. Odwiedzaliśmy niedaw
no te |Zlbory i oglądaliśmy sami piękne w y niki jedności: , harmonijne i pełne pokoju współżycie ludu Bożego oraiz owocną pracę 'ewangelizacyjną. Uradowało się serce, gdy we wszystkich Zborach tamtejszych ustawio
ny został nawet specjalny „ D z i e ń J e d- n o ś c i “ , jako święto całej społeczności. I dla
tego, kto poznał z, łaski Bożej wartość i bło
gosławieństwo ; jedności a przede wszystkim wiolę Pana Jezusa i świętość Jego1 oifiary, któ
rą złożył, aby „wszyscy byli jedno“ — ten zawsze będzie ponad wszystko szukał jednoś
ci ludu Bożego. !
Ta praca, jak i życie chrześcijańskie, w y maga poświęcenia i itr udu. Spotyka się bo
wiem zawsze z zaciętym qporem tych, któ
rzy pod pozorem obrony dogmatycznej czy
stości duchowego życia, w gruncie rzeczy bro
nią (często nieświadomie) cielesnego pojmo
wania Słowa , Pańskiego'. Stąd tyle boleści i zgorszenia. Stąd też trzeba wiele znieść obelg i oszczerstw. W iele kłamliwych oskar
żeń pozostawić bez , próby bronienia się.
Trudna to i bolesna droga dla naszego „s t a
r e g o ( e z i -o w i e k a ” , ale bardzo radosna dla odnowionego, duchowego' serca.
Wiedząc o tym wszystkim di z własnego doświadczenia, wielu nas — Chrześcijan Wia
ry Ewangelicznej — podało szczerze i po (bra
tersku dłoń braciom z innych ewangelicznych ugrupowań, alby żyć i pracować w jedności.
Jesteśmy w niej piąty rok. I teraz z wieloma braćmi, nawet odmiennych poglądów, razem modlimy się i pracujemy, znaleźliśmy wspól
ny język braterski, z wieloma łączy1 nas oso
bista przyjaźń. Wiem y w sercu swoim, że jesteśmy na właściwiej drodze. Przekonaliśmy się jeszcze raz, że jesteśmy w rodzinie Bożej.
Mógłby kitoś zapytać, czy to wszystko tak łatwo i bez żadnych zgrzytów przychodzi?
Oczywiście życie nasze nie było wolne i od przykrości. Sprawiedliwość każe przyznać, że i od własnych braci spod znaku Pięćdziesiąt- nicy również je trzeba było przeżywać, i to te najboleśniejsze. A le czy życie może być wolne od trudności? Więcej mam zależy na posłuszeństwie Słowu Pańskiemu, niż na oso
bistej przyjemności. t Raczęj ma , Apostoła Pawła trzeba nam spojrzeć, gdy mówił, iż chcąc być posłusznym, „nie radził się ciała i krwi“ i dlatego może on wydać ,takie świa
dectwo: „nie jest m i tak droga dusza moja, abym tylko bieg m ój z radością, wykonał i posługę, którąm wziął od Pana Jezusa na oświadczenie ! Ewangelii łaski Bożej“ (Dz.
Ap. 20, 24). ,
Znamy przecież wszyscy ostatnią arcyka- płańską modlitwę Pana Jezusa (Jan 17). W ie
my, że właśnie jedność i wzajemna miłość dzieci Bożych, miała być dlia świata, świadec
twem, przez które miano poznać i uwierzyć, iż Pan Jezus jest Synem Bożym, i Zbawicie
lem, a w ten sposób poznać Boga Żywego i Jego Słowo. A wobec tego, iż na .wrzeszlko- dzie do wypełnienia ,Się pragnienia Pana Je
zusa stoi brak jedności, zgody i miłości mię
dzy wierzącymi I— foto chce .nadal nieść odpo
wiedzialność za ten grzech sprzeciwiania się
woli Bożej? a to pod pozorami takiego lub owego poglądu czy zwyczaju. Nie wolno ryzykować swoim życiem wiecznym.
Bójmy się Boga i rozpocznijmy te pracę od samych siebie. Nie zamykajmy też oczu w swoich środowiskach na objawy niezgody lub rozerwania. Nie odpoczywajmy, póki nie osiągniemy ; błogosławionego celu: z g o d y i j e d n o ś c i. ;
Pamiętajmy też o tym, że każda modlitwa Pana Jezusa została wysłuchana. Przyjdzie Królestwo Boże w Jego chwale, przyjdzie też pojednanie wszystkich dzieci Bożych. Biada
nam, jeśli nie chcemy być posłuszni głosowi Pańskiemu i odrzucamy możność pojednania
— życia w jedności.
Módlmy się, aby Pan Bóg doprowadził nas do tego wzrostu duchowego i zrozumienia wo
li Jego, abyśmy usłuchali głosu, Jego — aby stała się jedną owczarnia i jeden Pasterz.
Aby modlitwa Pańska ożyła w sercach ludu Bożego: „aby wszyscy byli jedno, jako Ty Ojcze we Mnie a Ja w Tobie; aby i oni w Nąs jedno \byli, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłal“ (Jan 17, 21).
Sergiusz Waszkiewicz ;
ISTOTNE ZNACZENIE CHRZTU DUCHEM ŚWIĘTYM
Artykuł niniejszy, którego autorem jest sekretarz Światowego Związku Zielonoświątkowców, był za
mieszczony w Biuletynie naszego Kościoła (1954 r.) w wolnym przekładzie Brata Andrzeja Kominka, z ję
zyka niemieckiego. Następnie zaś ukazał się w czaso
piśmie „Dobry Pasterz” (1957 r.) wychodzącym w Sta
nach Zjednoczonych A.P. Ze względu ma istotne zna
czenie i biblijną treść artykułu — zamieszczamy go obecnie w chęci zapoznania z nim szerokiego ogółu naszych Czytelników
Redakcja W Dziejach Apostolskich jest opisanych wiele nadzwyczajnych wydarzeń, ale jeśli któ
re z nich szczególnie (zwraca na siebie uwagę, to jest nim. iz całą pewnością działanie Ducha Świętego; ono bowiem jest przyczyną powsta
nia tego wszystkiego, co nazywamy Dzieja
mi Apostolskimi.
To co się w dzień pięćdziesiąty po, Ukrzyżo
waniu stało z uczniami Pańskimi zgromadzc- nyimi w sali, Ibyło czymś tak nadzwyczajnym i o takiej mocy, że całkowicie ich wewnę
trznie praekształtowało i napełniło siłą, ze wszystkimi tego skutkami, dowodnie potwier
dzającymi Boże pochodzenie tej mocy. Zjaw i
skiem tak niezwykłym zdumieni zostali ludzie przebywający w tym czasie w Jerozolimie, a widząc i słysiząc objawienie woli Bożej, sa
mi zapragnęli mięć udział w tych błogosła
wieństwach. Przełożeni narodu żydowskiego poznali, iż stoją przed sytuacją, której istotna treść li skutki, przekraczają możliwość zrozu
mienia i wykraczają poza ich władze i umie
jętność.
Jak wszystko przedtem w Piśmie Świętym wskazywało na Jezusa i Jego przyjście, tak
Dobry - Pasterz
w Dziejach Apostolskich widzimy opis wypeł
nienia obietnicy o przyjściu (wylaniu) Ducha Świętego, a po Jego już przyjściu patrząc wstecz, widzimy całą Jego działalność od po
czątku.
Jak przyjście (Syna Bożego jest momentem centralnym w historii ludzkości, tak i przyj
ście Ducha Świętego jest takim, momentem w historii .Kościoła i wierzących. Doniosłość zesłania (wylania) Ducha Świętego jest tak:
wielka, iż wymaga bardzo uważnego i staran
nego zastanowienia się. Łatwo bowiem w tej tak Iświętej ii ważnej sprawie o powstanie po
glądu niewłaściwego, jednostronnego a nawet niegodnego. Spoglądając w Dzieje Apostolskie często spotyka się pogląd, jakoby moc i istota Ducha Świętego oraz , obecność Jegoi wśród groma uczniów Ibyła wyrażona tylko w tych.
nadzwyczajnych zjawiskach. Widoczne objawy towarzyszące zstąpieniu Ducha Świętego jak:
Nr 1— 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 11
gwałtowny wiatr, języki ogniste, mówienie obcymi językami, tłumaczenie tych języków, widzenia, uzdrowienia, łatwo prowadzą do w y tworzenia poglądu, iż to są jedyne a przynaj
mniej te najznaczniejsze skutki Jego działania.
Nowa siła. Byłoby błędem opisany stan A- postołów w dzień Pięćdziesiątnicy ocenić, lub uważać za przeżycie o charakterze psychi
cznym (nerwowym) łub ekstazy religijnej. To, było przeżycie głęboko 'duchowe. Od chwili bowiem chrztu Duchem Świętym, widzimy uczniów Pańskich całkowicie duchowo prze
istoczonych. Zielone Świątki przyniosły nową skałę (czy naazieij miairę usprawiedliwieniu i no
wą moc ku poświęceniu. Apostołowie głosili Ewangelię z wielką mocą a czytamy też, że towarzyszyła tej działalności wielka łaska.
Najpotężniejsze i najhardziej znamienne działanie Ducha Świętego w kościele Nowegoi Przymierza polega na całkowitym przekształ- towaniu ludzkiej osolbowości. Dlatego jasnym i pełnym dowodem obecności Ducha Świętego jest w. w i ę k s z y m s t o p n i u s p o s ó b ż y c i a i is p o is ó b m y ś l e n i a, niż jakiś szczególny rodzaj uwielbiania lub obja
wiania nadnaturalnych sił. C u d a s a m e w s o b i e n i e s ą d o w o d e m. Gdy, Saul został przez Samuela pomazany na króla, zstąpił nań Duch Święty, jak tylko znalazł się wśród proroków, będąc w drodze doi d o mu. Tak czytamy w Starym Testamencie. Da
lej czytamy, 'że Saul pod wpływem Ducha świętego [prowokował wraz z innymi proroka
mi a miał iteż przepowiedziane, iż w wyniku 1ego przeżycia miał się st^ć innym czołwie- Iriem. Późniejsze jednak życie dowiodło, ii nie zmienił się on i nie istał ,sę innym człowie
kiem a i jego prorokowanie okazało siię też, bez pożytku.
Niestety przyznać musimy, iż, nie tylko w tym jednym wspomnianym wypadku stwier
dzić możemy tego rodzaju powierzchowne i bezowocne życie duchowe, g d y ż i’ w d z i s i e j s z y c h c z a s a c h w i e 1 u t a k z w a ń y c h , ,z .i e l o ń o ś w i ą t k o w c ó .v“
p r z e ż y ł o — j a k s a m i | D w i e r- d sd ą — e h ir z eis t D u c h e m Ś w i ę- t y m, kt ó r y j e d n, a k, p o d 'o b n i e j a k u S a u l a, o ik a ż u j e s i ę b e z- o w o <c n y.
W Nowym Testamencie mażemy stwier
dzić daleko głębsze i skuteczniejsze działa
nie Ducha świętego, które jednak' po bliższym
przyjrzeniu się nie jest w czasie ograniczono, gdyż działanie to jest widoczne i w Starym Testamencić; zawsze jednak widzimy, że cućfa same w sobie nie mogą stanowić dostatecz
nego dowodu obecności i działalności Ducha Świętego.
G d y D u ć h d z i a ł a. Czegośmy u Sau- la zobaczyć nie mogli, to widzimy u Piotra, Pawła, Jana i reszty Apostołów, a w szczegól
ności w tym duchowym narodzeniu się ich, jako nowych ludzi. Objawiły się w nich nowe wartości 'duchowe: odwaga, umiejętność prze
mawiania, jedność ducha, ofiarność w służb'e Bożej, radość i prostota serca, bo jaźń Boża.
Tym byli przeniknięci. Stąd też ich wiara i wzmagający się wpływ głoszonej Ewangelii o,raa powaga, która ich zdoibiła. Wszystkie te cechy mówią wyraźnie k> swym. pochodzeniu, to jest o napełnieniu Duchem Świętym. Ści
sły związek pomiędzy Idziałamiem Ducha Świę- tega a życiem duchowym (wewnętrznym), jest widoczny, gdy przyglądamy się wnikliwości działania Ducha Świętego w różnych dziedzi
nach życia wewnętrznego człowieka.
Działanie Ducha Swiętegoi w Starym Te
stamencie je,sit dobrze widoczne u. Gedeona, o którym jest powiedziane: „ I napełnił Duch Pański Gedeona,." Te:n sposób określania działania Ducha odnosi się i do Apostołów, którym powiedziane zostało: „otrzymacie moc Ducha Swiętego.“ Przy takim szczególnym działaniu Duicha Świętego, któremu nie towa
rzyszy jakiekolwiek zamieszanie w ludzkiej osobowości — wyraźnie widzimy właściwy stan człowieka, któremu przez Ducha Święte
go spływa cudowne posilenie duchowego ży
cia. Przez p o s i l e n i e (poparcie) człowiek staje się zdolnym ido tego, aby być człowie
kiem Bożym.
Takie przeżycie Pięćdziesiątnicy jest i po
zostaje darem łaski Bożej i nie może ono na stąpić na żadnej innej 'drodze: ani w wyniku religijnych ćwiczeń i zabiegów, ani jako w y
nik ludzkiego oddziaływania lufo uczuciowości.
Dlatego tak jest, iż źródłem wydarzeń Pięćdziesiątnicy jest sam Pan, Bóg, który jest Duchem Świętym, a więc są to sprawy świę
te i 'duchowe. Całość w ten sposób cudowny odmienionego nęwego życia jest kształtowa
na i kierowana na nowych drogach według upodobania Bożego. Takie były przeżycia A- postoiłów i tłumaczy ono i ich zmiany w ew nętrznie i objawy zewnętrzne.
D u c h o w a m o c e h r iz, e ś c i j a ń s t- w a. Należy stwierdzić, iż moralna siła chrze
ścijaństwa nie wynikała z idogmatów Kościo
ła (chociaż kościół wiele nowego uczył). I s t o t ą c h r z e ś c i j a ń s t w a b y ł a g o r ą c a w i a r a i c h r z e ś c i j a ń s k i e ż y c i e p ir o w a d z o n e w m o c y; D u c h a Ś w i ę t e g o ' . Ta m o c n o w e g o- ż y c i a j e s t i si t o t ą m o c y c h r z e ś c i j a ń - s t w a.
Jest to tak zasadnicza sprawa, że gdy ktoś ją , przeoczą jest , podobny ■ — jak pisze Piotr Green w swojej książce Prowadzenie chrześcijańskiego życia“ — do pisarza, któ
ryby pisząc o prowadzeniu chrześcijańskiego życia zapomniał o roli Ducha Świętego. To tak jakby pisząc instrukcję o samochodach nie wspomnieć, iż do poruszania takiego mecha
nizmu jest potrzebna benzyna.
Wspaniałe i wyraźne wyjaśnienie do tej części nauki o Duchu Świętym, znajdujemy w liście do [Rzymian, w rozdziale 8, gdzie Apostoł Paweł mówi, że „ona sprawiedliwość zakonu była wypełniona w nas, którzy nie według ciała chodzimy, ale według Ducha.
Wyraz „według Ducha” obejmuje chrześcijań
skie życie z całą jego różnorodnością, jego ta
jemnicami, jego pięknością a w szczególności życie wewnętrzne.
K l u c z e m d o c h r z e ś c i j a ńs k i e j m o r a 1 n o ś c i jest miłość Boża wylana w serca przez Ducha Świętego. Nasz Pan Je
zus (Chrystus ISaim uczył, żel największe przy
kazanie w zakonie Bożym tak brzmi:,,Będziesz miłował Pana Boga twego, ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej, i ze wszystkiej myśli twojej, a bliźniego twego, jako samego siebie.“
I zapewnił przy tym, że na tych dwóch przy
kazaniach cały zakon i prorocy -— zawisnęli.
M i ł o ś ć j e s t w y p e ł n i e n i e m z a- k o n u. Ona jest znamieniem prawdziwego chrześcijanina. Miłość Boża objawiła się w Jezusie Chrystusie, który przyszedł na ten*
świat przez moc Ducha Świętego. Przede wszystkim objawił on miłość Bożą przez Swo
je cierpienie na krzyżu, na którym isamegO' Siebie Bogu ofiarował przez Ducha Świętego.
I ta sarna) miłość objawia się w dalszym cią
gu w (Kościele, który jest ciałem Chrystusa i Jego zborem,. To samo źródło Bożej miłości wypływa również ze Zboru. Miłość Boża jest, wlana również i w nasze serca,. Dlatego) powi
nien widzieć świat, jak swobodnie i poi kró
lewsku działa Duch w zborze, objawiając się przez różne dary. Jeden z wielkich pogańskich filozofów powiedział: przypatrzmy się, jak ci chrześcijanie wzajemnie się kochają. Zdanie to jest 'echem słów naszego Mistrza: „stądci po
znają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość , mieć będziecie jedni -kul drugim. “
„ Ś w i a t j e d n a k o d c z u ć m u sil t o c i e p ł o i w i d z i e ć m o c m i ł o ś c i . Miłość musi bez przerwy w zborze idziałae, ustawicznie wszystkie przeszkody przezwycię
żać i odnosić zwycięstwo ponad wszystkim.
W t a i sposób powinien poznać świat, , że m i ł o ś ć j e s t n a j w i ę k s z ą p o t ę g ą n a z i e m i .
Duch wylany, w dzień Pięćdziesiątnicy prze
mieni świat przez ludzi, którzy sami pozwolili się Jemu j przemienić na zdolnych do życia w miłości. Trudno iwypowiedzieć, co na świe- cie by się działo, gdyby Kościół był napeł
niony mocą Ducha Świętego-.
Miłość jest najwspanialszym kształtem sprawiedliwości, ponieważ jest ona najwięk
szym dziełem Ducha Świętego i najcudowniej
szym wynikiem duchowego życia.
Donald Gee
„ A Bóg nadziei niech was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadziei przez moc Ducha Świętego”
R z y m . 15, 13
Nr 1— 2 C H R Z E Ś C I J A N I N 13
DZIECI BOŻE NA POLESIU
(dokończenie)
W drodze powrotnej z Olsza n odwiedziliśmy jeszcze raz Choromsk, gdzie mnie oczekiwano.
Znów miałem możność świadczyć o miłości Pana naszego — Jezusa Chrystusa.
Zjazd. Braci — pracowników w Olszanach
Stąd też wyruszyłem do Mińska (20 listo
pada) w towarzystwie Brata A. Kasperowi- cza, który specjalnie przyjechał zobaczyć się:
ze mną. W Mińsku miałem możność uczestni
czenia w nabożeństwie. Jest to młody jeszcze, gorliwy Zbór Zielonoświątkowców, któremu brak jest dobrego wychowawcy i nauczyciela.
Żal miłych Braci i Sióstr, iż są bez należytego kierownictwa. Oby Bóg miłosierny spełnił pragnienie ich serca.
Ponieważ musiałem skrócić swój pobyt w Mińsku, nie miałem niestety możliwości spotkania się z miłym Bratem Czeczniowern, prezbiterem na Białoruś.
Z Mińska udaliśmy się ido Mańkiewicz, gdzie wzięliśmy udział w nabożeństwie, mającym dla Zboru zarówno charakter weselny, jak i pożegnalny. Przybliżył się bowiem czas po
żegnania .i zakończenia mojego pobytu wśród kochanych Braci i Sióstr na Polesiu. Wśród radości przychodzą też i myśli o przykrości rozstania. A le i to musi być. Następnego dnia odjechaliśmy do Pińska. Spotkanie z braćmi po tylu latach niewidzenia się, było nad w y
raz serdeczne. Serdecznie też wspominam bra
terskie, miłe rozmowy i spotkania z takimi braćmi jak: D. Sienkowiec, S. Antonowicz, Protosawicki, Z. Kałurowicz, Buńkiewicz z Ła- hiszyna i G. Bajko. Jakaż to łaska Pana na
szego, że mamy tak miłą rodzinę Bożą na
tym świecie. Miłość i serdeczność szczerych dzieci Bożych pokrywa przykrości czy boleści przeżywane od niestatecznych członków ludu
Bożego. i ; -
§|||f
W drogę powrotną mieliśmy wyruszyć właś
nie z Pińska. I dlatego szczególnie cennym przeżyciem, potrzebnym sercu mojemu, była możliwość uczestniczenia w nabożeństwie, któ
re odbyło się w wieczór poprzedzający dzień odjazdu.
Dom modlitwy Zboru pińskiego położony jest przy ul. Moprowskiej. Sala wypełniona całkowicie. Nieobecnego z powodu choroby przewodniczącego Zboru zastępuje Brat Pies- tow, który ogłosił, iż nabożeństwo będzie mia
ło charakter ewangelizacyjny, a nie — jak zwykle — modlitewny, a następnie zaprosił jednego z Braci do rozpoczęcia nabożeństwa.
Po przeczytaniu Słowa Bożego i modlitwie, zaproszono mnie również do usługi Słowem Bożym -—- przy czym Brat Piestow poprosił, abym się nie ograniczał czasem. W zgromadze
niu wyraźnie odczuwamy działanie łaski Bo
żej — Duch Święty wszystkich nas tak po
budził Słowem Bożym, iż brak możliwości dla opisania tego, co serce moje mogło przeżyć.
Święto Żniw w Zborze w Mankiewiczach
Nabożeństwo zakończyła wspólna, dziękczynna modlitwa, w której odczuwaliśmy obecność Pańską.
Po nabożeństwie, ostatnią noc spędziliśmy w gościnnym domu rodziny Huków. Trudno x byłoby zapomnieć chrześcijańską gościnność i miłą społeczność tego domu. Na dworzec odwoził nas Brat Piotr Huk, który jest szofe
rem. Po drodze jeszcze mogliśmy wspólnie
pomodlić się z Bratem Antonowiczem i S. Po- leszko. Zanosiliśmy dziękczynne modlitwy do Tronu Łask za społeczność, którą mogliśmy mieć i prosiliśmy o błogosławieństwo Pańskie na dalsze dni.
Po modlitwie udajemy się wszyscy na dwo
rzec, gdzie nas — mili nasi — usadawiają w wagonie, aby nam było jak najwygodniej w drodze powrotnej do domu.
Nie sposób zapomnieć, jak i nie sposób być dostatecznie wdzięcznym Panu za tę miłość, jaką daje do serc dzieci Bożych. T yle też tro
ski i ciepła okazali nam Bracia i Siostry z Piń
ską, że pozwoliło to na rozwianie niektórych, przykrych wrażeń pozostawionych przez nie
liczne — na szczęście — osoby.
Po odwiedzeniu wielu Zborów a tez i po
szczególnych rodzin, po przeprowadzeniu wie
lu rozmów z Braćmi — pracownikami, zwróci
ły moją uwagę dwie szczególnie ważne spra
wy, widoczne w tamtejszej społeczności dzie
ci Bożych: pokój i gorąca wiara,
Zbory, które odwiedziłem, składają się w przeważającej części iz braci Chrześcijan Wiary Ewangelicznej oraz znacznej liczby bra
ci -— Baptystów. Pomimo to nie napotkałem nigdzie nieporozumień między nimi na tle poglądów.
Przyczynę tego radosnego stanu ujrzałem w tym, że gdzie Bracia — pracownicy praw
dziwie szanują i cenią Dzieło, Słowo i Miło
sierdzie Boże, a przeżyli prawdziwie nawró
cenie, tam panuje ład, pokój, pokara, posłu
szeństwo i inne cnoty chrześcijańskie. I dla
tego nie ma tu waśni, rozerwania, ukrytych osobistych celów, ale na pierwszym miejscu jest Jezus Chrystus i Jego Ewangelia. To sta
ło się zasadą w życiu tamtejszych Zborów.
I dlatego też gorącą wiarę tam widać, obja
wiającą się w owocach, a jednym ;z nich to go
rliwość doświadczana różnymi trudnościami w wypełnianiu obowiązków Ewangelii.
Wzruszające jest naprzykład, gdy jakaś du
sza chcąc mieć koniecznie społeczność z dzieć
mi Bożymi, idzie nawet do 50 km., aby być na nabożeństwie w jakimś Zborze. Prawie co wieczór młodzież i starsi, zbierają się na modlitwę i trwają w niej godzinami, prosząc o różne sprawy, prosząc o Chrzest Duchem Świętym.
Zbory są duże, przeważnie ponad sto i w ię
cej członków liczące. Niech Bóg, Który nas powołał do naśladowania pokoju i świętobli- wości, wzbogaci nas i pomoże zrealizować te piękne nakazy Ewengelii w naszym praktycz
nym,, 'Codziennym życiu. Niechaj się to oka
że w nas wszystkich, którzy oczekujemy chwa
lebnego Przyjścia Pańskiego po odkupionych Swych i wybranych, którzy trwają w tych przykazaniach; bez pokoju bowiem i święto- bliwości nikt Boga oglądać nie może.
Teodor Maksymowicz
WCZASY MŁODZIEŻOWE
(dokończenie)
Personel składał się zasadniczo z 5 osób:
1) kierownik pełniący zarazem funkcje w y
chowawcy, wykładowcy i organizatora w i ę k s z o ś c i imprez,
2) wychowawczyni, która zarazem nadzorowa
ła kuchnię i dyżurnych,
3) administrator i gospodarz, pełniący także czynności ,aprowizaitoira,
4) kucharka,
5) pomocnica kucharki.
Spośród wczasowiczów wybrano starszego i starszą sali, których zadaniem był nadzór nad porządkiem i czystością na terenie pomieszczeń sypialnych i troska o utrzymywanie w nich chrześcij ańskiej atmosfery.
Zasadniczo każdy wczasowicz pełnił dyżury.
Obowiązkiem dyżurnych było dbanie o czy
stość i porządek w pomieszczeniach noclego
wych, jadalni, sieni, na klatce schodowej i ubi
kacjach, nakrywanie stołu, podawanie posił
ków, uprzątanie naczyń oraz wykonywanie wszelkich poleceń kierownictwa. Pełnienie dy
żurów oprócz praktycznych korzyści miało cha
rakter wychowawczy. Niejeden „mamin synek“
lub „ulubienica tatusia“ przyzwyczaili się tu do usługiwania innym.
O atmosferze, jaka panuje na wczasach, de
cyduje w znacznym stopniu stosunek personelu do wczasowiczów. Jeżeli młodzież czuje się z personelem, a zwłaszcza wychowawcami, do