• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1958, nr 11-12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1958, nr 11-12"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIN

E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E 0 1 0 Ś Ć — P O W T Ó R C E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie te d y i czyńcie u czniam i w s zy stk ie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i D ucha Św iętego".

Ew. Sw. M at. 28. 19

„ A lb o w iem nie w s ty d z ę się za E w angelię C h rystu so ­ wą, p o n iew a ż je st m ocą Bożą k u zb a w ien iu ka żd em u w ierzącem u

Rzym. 1, 16

Rok założenia 1929 Warszawa, listopad— grudzień 1958 Nr 11— 12

Treść n u m e ru : A lbow iem Dziecię narodziło się nam ... — P o k u tu jc ie a w ierzcie E w angelii — J a k u strze c u sta sw oje p rze d złem — G dzie leży punkt: ciężkości zborów zielo n o św iąt­

kow ych — O fiary — O C hrzcie — Z podróży m isy jn y ch — K ro n ik a — O dpow iedzi R e d ak c ji — N ow y Ś piew nik.

ALBOWIEM DZIECIĘ NARODZIŁO SIĘ NAM...

„Przetoż wam sam Pan znak da: oto panna pocznie i porodzi syna a nazwie imię jego Xm- mamiel“ (Iz. 7, 14). Ta spraw a najw iększej w a ­ gi, przepow iedziana w p roroctw ach, złączona jest z zapow iedzianym rów nież znakiem , zna­

mieniem . Zawsze bow iem sp raw y w ażne, o b ja­

w iane z w oli Bożej rodzajow i ludzkiem u w p ro ­ roctw ach, łączył P a n Bóg z pew nym i znakam i i okolicznościami ściśle określonym i i rów nież przepow iedzianym i, aby szatan-zw odziciel nie mógł oszukać człow ieka. P rzy p o m n ijm y sobie posłannictw o M ojżesza w Egipcie: z dziew ięciu znaków (cudów) czynionych przez M ojżesza, tylko dw a pierw sze m ogły być pow tórzone przez czarow ników egipskich; pozostałych naśladow ać nie m ogli. I oni i Żydzi m ieli zobaczyć przez te znaki m oc Bożą. Je d n i dla stra c h u i u leg ­ łości, d ru d zy dla pokrzepienia w iary. S tąd też później Żydzi p y tali i P an a Jezusa: „Cóż w żdy T y za znak czynisz, abyśm y w idzieli i w ierzyli Tobie?" (Jan 6, 30).

Przez całą historię O bjaw ienia Bożego w i­

dzim y znaki i cuda, k tó ry c h nie może naślado­

wać duch ciemności; dopiero p rzy dokończeniu czasów i objaw ieniu się pełnej m ocy ciem ności, będzie on-diabeł m am ił rodzaj ludzki falsy fi­

katam i cudów.

Nic więc dziwnego, że pierw szem u objaw ie­

n iu o narodzeniu się P an a Jezusa, tow arzyszyły znaki szczególne: zjaw ienie się A niołów Bożych, św iatłości niezw ykłej oraz oznajm ienie, iż Z ba­

w iciel narodził się nie w Jerozolim ie a w B etle- hem; n ie w pałacu, lecz w żłobie zw ykłej stajn i jest Jego pierw sze m ieszkanie. I kiedy w jakiś czas później m ęd rcy ze W schodu przybyw ają, aby K róla Żydowskiego pow itać, póki byli po­

słuszni pro ro ctw u i prow adzeni znakiem — szli dobrą drogą; gdy ty lk o zaw ierzyli sw em u ro zu ­ mowi a spuścili z oczu gw iazdę-przew odnika — zbłądzili.

„Przetoż w am sam P a n znak da...“ — w iele dzieł i rozpraw teologicznych napisano' na ten tem at, lecz m y nie teologicznie a duchowo o tej najw iększej Bożej sp raw ie m ówić będziem y.

Rzeczywiście P a n Bóg d aje znak od Siebie tym , którzy Go szu k ają i m iłują. D latego też i Józe­

fowi objaw ione zostaje cudow nie, że Jezus, K tó ry się narodzi, będzie tym Zbaw icielem oczekiw anym , i On to oczyści serca ludzkie od grzechów i od panow ania grzechu; a wówczas w ypełni się to w zupełności, co przepow iedziane było przez Izajasza, że im ię Jego będzie E m a- nuel-B óg z nam i. Bo Bóg może być :z człow ie­

kiem , to jest m ieszkać w sercu ty lko 1 oczysz­

czonym.

(2)

*

„Albowiem dziecię narodziło się nam a syn da­

ny jest nam; i będzie panowanie na ramieniu Jego a nazwą Imię Jego: Dziwny, Radny, Bóg mocny, Ojciec wieczności, Książę p o k o ju ;5 (Iz. 9, 6). Spójrzm y, przeczytajm y: „...dziecię narodziło- się nam...“ N am to znaczy w szystkim , to znaczy tobie i m nie! Mówi bow iem Słowo Boże, iż chce Bóg, „...aby w szyscy ludzie 'byli zbaw ieni..." (1 Tym. 2, 4). I dlatego człow iek, k tó ry dożyje objaw ienia w sercu sw oim , że to w łaśnie i jemu D ziecię-Zbaw iciel zositał dany, aby i on był zbaw iony — przeżyw a w ielką r a ­ dość tak , że w y k rzy k u je ze szczęśliwego- serca:

Dziecię d an e zostało nam! W y k rzy k u je z r a ­ dością, gdyż doznaje z łaski Bożej i przez Jego moc — w ypuszczenia z w ięzienia, z niew oli grzechu i panow ania grzechu. W ypuszczony zo­

sta je bow iem n a wolność praw dziw ą, wieczną.

A z tej niew oli ty lk o Pian Jezu s m a moc uw o l­

nić, ja k bow iem Sam świadczył: „D uch P ań ski n ade M ną, przeto Mię pom azał, abym ., zw ia­

stow ał pojm anym w yzw olenie... abym w ypuścił uciśnione n a wolność..11 (Łuk. 4, 18). Przyszedł Pan, aby w yprow adził człow ieka spod panow a­

nia grzechu — pod p anow anie Boże, albow iem

„...będzie panow anie na ram ien iu Jego...“ . I gdy to panow anie P ań sk ie objaw i się w naszym życiu, ta k zupełn ie innym od poprzed­

niego, nic dziwnego, że ci, k tó ry c h On w ybaw ił z ciem nicy grzechu — nazyw ać poczynają P a n a Jezusa: „...Dziwny, R adny, Bóg m ocny, Ojciec wieczności, K siążę pokoju"; a gdy w te n spo­

sób w ypełnia się to cudow ne p roroctw o podane nam przez Izajasza, zaczyna się w ypełniać i to następne: „a k u rozm nożeniu tego p aństw a i pokoju, k tó rem u końca nie będzie, usiądzie n a stolicy D aw idow ej i na kró lestw ie Jego, aż je postaw i i u tw ierd zi w sądzie i w sp raw ied li­

wości, od tąd aż n a w ieki. U czyni to zaw istna m iłość P a n a zastępów " (Iz. 9, 7). Ja k że to jest cudow ne, iż królestw o Boże będzie i je s t ro z­

m nażane w sercach naszych i tych, k tó rzy jesz­

cze m a ją być zbaw ieni; i że je s t to królestw o wieczne, k tó rem u „końca nie będzie* ‘ — chw ali serce nasze P an a i chce chw alić w każdej chw ili życia naszego. A to k rólestw o Boże p o w staje wyłącznie w w y n ik u działania łaski Bożej, i tylko Bożej. z aden w ysiłek i prag n ien ie n a w e t serca ludzkiego n ie może sam o przez się nic zdziałać w tej w yłącznie Bożej spraw ie. Nie

napróżno napisano: „uczyni to zaw istna (tj. w y ­ łączna, jedyna) m iłość P a n a zastępów ".

P rzy p atrzm y się ty m podanym niek tórym cechom P a n a naszego, Jezu sa C hrystusa.

Dziwny — cudow ny. Rzeczyw iście cudow ny.

Spójrzm y n a Jego postać. W sposób cudow ny zapow iedziany; w sposób cudow ny poczęty; n a ­ rodzeniu Jego tow arzyszą cudow ne w ydarzenia;

w cudow ny sposób został przygotow any do gło­

szenia E w angelii zbaw ienia; w cudow ny sposób posilony ibył przed U krzyżow aniem ; cudem Bo­

żym było Jego Z m artw y ch w stan ie i W niebo­

w stąpienie. T akim w łaśnie dziw nym , cudow nym P an em je s t nasz Z baw iciel-Jezus C hrystus.

D latego też ty lk o On m oże i m a moc dokonać w nas cudu zm artw ych w stan ia: z grzech u do życia wiecznego. On bow iem cu dem spraw ia to, że „stary “ człow iek skło nny i podległy przy ­ m usow i grzeszenia — um iera, i rodzi się „no­

w y" człow iek, m ają cy w s trę t do girzechu,. k tó ry przez przyjęcie i k o rzystan ie z laski Bożej nie m usi już grzeszyć.

Eadny. K ażdy człowiek potrzeb uje, choćby okresam i, pom ocy lub rady. I w łaśn ie zdarza się często, że w chw ilach najw ięk szej potrzeby życiowej — b rak u je człowiekowi dobrej rad y , pomocy. N ajw ięksi, n ajbardziej w ■ sobie zadu­

fan i ludzie, w ład cy — otaczali się doradcam i.

Bo i oni odczuw ali p o trzeb ę pom ocy, choćby spraw dzenia i p otw ierdzenia słuszności sw ych pom ysłów lu b decyzji. N ajb ard ziej zaś p o trz e b ­ na je s t człow iekow i pomoc w jego p raw dziw ych trudnościach. T ych w ew nętrznych, duchowych.

Gdy nie z n a jd u je w yraźnej odpowiedzi i decy­

zji, gdzie i ja k m a znaleźć w ew nętrzny spokój-, pokój duszy. P a n Bóg nie odm aw ia nikom u r a ­ dy, pomocy. N ikom u, k to jej nap raw d ę p o trze­

b u je i przychodzi po n ią do- Niego. P a n Bóg m ów i — i słyszysz ją w ów czas w sw ym sercu.

A le rad y Bożej trzeb a n ie ty lk o potrzebow ać i chcieć, ale trz-eba jej usłuchać i być jej po­

słusznym .

Bóg mocny. G dy człow iek s ta je b ezradny, gdy czuje się zupełnie bezsilny i jakikolw iek r a tu ­ nek i w y jście z sy tu acji w y daje się niem ożli­

w e — wówczas w pełni objaw ia się moc Boża.

I dlatego A braham ow i m ówi Bóg w yraźnie:

„ Jam jest Bóg W szechm ogący" (1 Mojż. 17, 1).

K iedy zaś było to m u pow iedziane? wówczas gdy w edle ludzkiej logiki, n ie m ógł już spo­

dziew ać -się potom stw a w ten sposób posilił go sam Bóg, iż dał m u zapew nienie, że rozm noży

(3)

go „bardzo obficie". W szystko to dzieje się, aby A braham m ógł z w ia rą p rzy jąć obietnicę Pań sk ą — opierając się na Jago- wszechmocy.

Stąd też m ówi Słowo Boże: „Bo nie będzie niem ożne u Boga żadne słow o" (Łuk. 1, 37).

K iedy i do kogo to było pow iedziane? To św ia­

dectw o w ypow iedziane było przez A nioła G a­

briela do M aryi P an n y , gdy m iała zw iastow ane, iż Ona, dziew ica, m a zostać m atk ą a począć z D ucha Św iętego. To najw ięk sze z w y darzeń Bożych — m a się dokonać w słabym człow ieku.

I d atego m usi być On posilony. I w iara M aryi P a n n y została posilona,, podobnie ja k A b rah a­

ma, przez wszechmoc Bożą, p rzy ję tą dobrow ol­

nie, a wówczas dokonało się w Niej dzieło Bo­

że: „...poczniesz w żywocie i porodzisz Syna i nazwiesz im ię Jego Jezus".

Ojciec wieczności. Bóg w szechm ogący jest O j­

cem P an a Jezusa, danego n am ludziom , abyś­

m y w Nim żyw ot w ieczny m ieli. P rzez w iarę bowiem, iż O fiara na K rzyżu złożona przez P an a Jezusa jest zapłatą za grzechy w szystkich ludzi — „...odpuszczenie grzechów weźm ie każ­

dy, co w eń wierzy" (Dz. Ap. 10, 43). I dopiero w sercu człow ieka, k tó ry odpuszczenie g rze­

chów w ziął przez w iarę z ręk i Bożej — może zamieszkać, zapanow ać T en K tó ry odpuszcza grzechy — Jezu s C hrystus. A o tak im Jego- p a ­ now aniu powiedział wów czas A nioł G abriel do M aryi P ann y, „...a k ró lestw u Jego nie będzie końca". Bo rzeczyw iście On — Jezu s C hrystus jest Ojcem wieczności; początkiem i tw órcą wiecznego życia w człow ieku śm iertelnym . Książę pokoju. Dzieje ludzkości, ja k i dzieje każdego człow ieka, to w łaściw ie dzieje n ie u ­ stannego niem al niepokoju. Troski, zm artw ie­

nia, obaw y — nieodłącznie tow arzyszą ludziom i narodom . Mówi n ie na próżno Bóg: „nie m asz pokoju niepobożnym " (Iz. 57, 21). S k u tk iem bowiem grzechu jest przede w szystkim b ra k po­

koju. I dlatego ja k n ajb ard ziej znam ienną ce­

chą grzesznika je s t b ra k pokoju w sercu, tak ludzi, k tó rzy oczyszczeni zostali od grzechów — poznaje się po pokoju m ieszkającym w ich ser­

cach. G dy serce przepełnione pokojem , w y le­

w a się on na zew nątrz. Gdzie P a n Jezu s — ten K siążę pokoju przebyw a, tam i pokój mieszka.

P a n Jezus g d y zjaw iał się w śród uczniów Sw o­

ich po zm artw ychw staniu, zawsze w ita ł ich sło­

w am i: Pokój wam! W itał ich zasm uconych i za­

niepokojonych — bo nie było Go w śród nich.

W itał ich z m iłością i przynosił im Swój pokój.

W szyscy ludzie tęsk n ią za pokojem . Tęsknią za pokojem i p rag n ą pokoju trw ałego. A p rze­

cież pokój pow szechny zaczyna się od pokoju człowieka. A tw órcą tego pokoju wiecznego w człow ieku jest P a n Jezus. I On ty lk o może być tw órcą pokoju powszechnego.

W iem y, iż przy jdzie ta k i czas, gdy P an Jezus będzie panow ał a w ów czas zap an u je i n a ziem i pokój m iędzy narodam i, jak przepow iedziano w proroctw ie: — „...i p rze k u ją m iecze sw e na lem iesze a w łócznie sw e n a sierpy; nie pod­

niesie n aró d przeciw narodow i m iecza, an i się będą ćwiczyć do b itw y " (Iz. 2, 4).

Ten obraz przyszłego pokoju Bożego m iędzy narodam i, będący w y n ikiem pokoju Bożego w sercach poszczególnych ludzi, daje też pełność pokoju przez rozszerzenie go na całą n atu rę:

„W ilk z b aran k iem paść się będzie; lew jako wół plew y jeść będzie; nie będą szkodzić ani zatracać na w szystkiej górze św iętej mojej,, m ó­

w i P a n " (Iz. 65, 25). Czyż m oże by ć człowiek, k tó ry b y tęskn iąc do p okoju praw dziw ego, p rag ­ nąc sam nim żyć i sw oim bliskim go zapew ­ nić — nie zawołał: „Ojcze nasz! przyjdź k ró ­ lestw o Tw oje!"

A to Boże k ró lestw o p o koju m oże w jednej chw ili zam ieszkać i w Tw oim sercu — m iły C zytelniku, bo przecież praw dziw ie Dziecię na­

rodziło się nam, a Syn dany jest nam“, nam w szystkim , a więc i tobie. Jezus chce zam iesz­

kać i w tw oim sercu k u pokojow i tw ojem u.

Abyś i ty w raz z A niołam i, w raz z całym lu ­ dem Bożym, m ógł też z całego, pełnego pokoju i radości serca zaśpiew ać: A lleluja! Dziecię n a ­ rodziło się nam , a Syn d an y jest nam...

St. Krakiewicz

„...a urodzi Syna i nazowiesz imię Jego — Jezus;

albow iem On zbawi lud Swój od grzechów ich."

(Mat. 2,21)

(4)

POKUTUJCIE A WIERZCIE EWANGELII

„...przyszedł Jezus,... każąc E w angelię kró lestw a Bożego, m ów ił: „ W y­

p ełn ił się czas, E w angelii

P o ku ta jest nierozdzielnie zw iązana z E w an ­ gelią. Znaczenie i doniosłość p o k u ty jest dzisiaj ta k samo pozbaw ione m ocy, ja k i sam krzyż Chrystusow y. (1 Kor. 1, 17.18). D la w ielu i w ie­

rzących n aw et ludzi je st z a k ry ta tajem n ica k rzyża Chrystusow ego, ja k też nie znana jest słodka tajem nica p o k u ty .Moc k rzyża C h ry stu ­ sowego jest w praktycznym życiu człowieku ty m sam ym , czym było Morze Czerw one dla Izrae­

litów — granicą pom iędzy Egiptem -niew olą, a ziem ią obiecaną, ziem ią odpocznienia. W mocy dzieła Golgoty, jest dla m n ie św iat ukrzyżo­

w an y a ja św iatu (Gal. 6, 14). Co w istocie za­

w ie ra ją w sobie te słow a Apostoła! P raw dziw a pokuta polega n a skruszeniu serca i zm iażdże­

n iu ducha przed obliczem Bożym; zaś w ia ra w radosne Poselstw o, podnosi człowieka z upo d ­ lenia (przez grzech) i budzi w nim żyw ą n a ­ dzieję w m iłosierdzie Boże. P rz y jrz y jm y się b li­

żej znaczeniu pokuty. J e st to poznanie w iny (grzechu), uznanie jej, a także wyznanie. T e trzy elem enty, stanow ią całość i sk ład ają się na praw dziw ą pokutę. Ja k o przy k ład służy n am upadek pierw szych ludzi w raju . G dy zg rze­

szyli, p rzestęp ują zakaz Boży, pożyw ając z d rze­

w a wiadomości dobrego i złego, otw orzyły się oczy ich, i u jrz e li sw oją nagość. P rz ed ty m byli także nadzy, a nie w stydzili się (1 Mojż. 2, 25).

Przed upadkiem bow iem b y li u b ra n i w Boży ubiór — niew inności, czystości, św iętości, sp ra ­ wiedliwości i miłości; dlatego nagość ciała,

zew nętrzna nie stanow iła problem u, w szystko było czyste i niew inne (Rzym. 14, 20; Tyt. 1, 15). Zw iedzeni przez węża, ograbieni zostali z tej Bożej osłony, ujrzeli sw oją nagość i w sty ­ dzili się. T eraz zaczęli u kryw ać się przed swoim Stw órcą (1 Mojż. 3, 7—-12). T ak w yglądała ta

„boska m ądrość", k tó rą im przyrzekł w ąż-diabeł.

P an Bóg w oła do człow ieka: „Adam ie, gdzie jesteś?" K ry jąc y się przed Bogiem A dam jest dowodem tego, że poznał sw oją w inę-grzech.

N astępnie, gdy Bóg chce go przyprow adzić do' tego, żetby uznał swój upadek, w skazuje n a żo­

nę jak o przyczynę ich upadku. K iedy i Ew a zw ala w inę na w ęża, los ich b ył zapieczęto­

w any.

p rzy b liży ło się kró lestw o Boże: Fokutnjicie, a w ierzcie Mar. 1, 14. 15

Dlatego, je s t to niezm iernie w ażne, że gdy człow iek je s t przek on any o sw ym grzechu,, aby to tak że uznał, dając tem u w y raz przez; w yzna­

nie. W yznać trz e b a grzech sw ój i w inę przed Bogiem, wobec K tórego przede w szystkim czło­

w iek grzeszy, ale także przed in n y m człow ie­

kiem , o ile się wobec kogoś zawiniło. Trzeba uznać w inę bez zastrzeżeń, bez usp raw ied liw ia­

nia się, i zasłan ian ia sw oją słabością, czy n e r­

wowością. Do tęgo w yznać bez w yk rętów , czy upiększania, bez reszty. T utaj leży p u n k t cięż­

kości. S zatan wie, że kiedy człow iek w szystko w yzna, sam siebie oskarży, w te d y on Zły, zo­

sta je odkryty, jako przyczyna wszelkiego zła, a ty m sam ym zdradzony i zdem askow any, tego zaś on się boi, tego nie znosi. Dlatego- i jest n a ­ pisane: „Na w szystko zaś, co spotka się z ot­

w a rtą nag aną pada snop św iatłości i zostaje n a ja w w ydobyte; a w szystko, co jest na jaw w ydobyte, s ta je się św iatłością" (Efez. 5, 13.14).

(nowy przekł.). D alej czytam y: „A jeśli w św ia­

tłości chodzim y, jako On jest w św iatłości, spo­

łeczność m am y m iędzy sobą, a k re w Jezusa C hrystusa, Synia jego, oczyszcza n a s od wszel­

kiego g rzechu “ (1 J a n a 1, 7). „Jeślibyśm y w y ­ znali grzechy nasze, w ie rn y je s t Bóg i sp ra ­ wiedliw y, a b y n a m odpuścił grzechy, i oczyścił nas od w szelkiej niepraw ości" (1 J a n a 1, 9).

K iedy ta k m a się rzecz przed Bogiem, d la­

czego m am y ty le sm ucących się w ierzących lu ­ dzi? Czem u ty lu nie rozw iązanych z różnych p ęt grzechu, kied y m am y obietnicę Piana: „Za­

praw dę... pow iadam wam ... cobyście rozw iązali n a ziem i, będzie rozw iązane i na niebie" (Mat.

18, 18). Dlaczego ta k m ało zw ycięstw a w co­

dziennym życiu? Azaż nie św iadczy to o rzeczy­

wistości, że jest pozbaw iona m ocy łaska p o k uty i m oc k rzyża C hrystusa? P okuta i moc krzyża C hrystusow ego, jialko nierozłączne części E w an­

gelii, są też w aru n k iem w ejścia do królestw a Bożego.

Oprócz form alnego (obrzędowego) w yznaw a­

n ia grzechów w n iek tó ry ch w yznan iach chrześ­

cijańskich, istn ieje tak że praw dziw e, biblijne, ew angeliczne w yznaw an ie grzechów, a je s t to

(5)

nieodzow na pomoc w b oju w iary, k u p ełnem u zw ycięstw u nad szatanem i grzechem , owszem i w chorobach. (Jak. 5, 16; Gal. 6, 1— 2).

Ż yjem y w czasie „inflacji" słów , przyrzeczeń i w czasie p rag n ien ia przypodobania się ludziom (2 Tym. 3, 5). Zachow ując pozory pobożności, a jednocześnie zapierając się tego, co stanow i jej siłę. „Bez końca się uczą, a nig d y do pozna­

nia p raw dy dojść n ie m ogą". Ja k groźne je s t to życie złudzeniem w spraw ach Bożych.

Stąd m ożem y zrozum ieć sens słów Apostoła, i jego obawy, gdy pisze: „Lecz boję się, by snać jako wąż oszukał Ewę chytrością sw oją, ta k też skażone m yśli w asze nie odpadły od p ro sto ty oriej, k tó ra jest w C hrystusie" (2 Kor. 11, 3).

Jak tu znaleźć w yjście ze sm utnego sta n u zbo­

rów Bożych?

P ow rót do pierw szej miłości; pow rót do p ro ­ stego w ierzenia Słow u Bożemu, pow rót do mocy i k rzyża Chrystusow ego. K u m ocy śm ierci

C hrystusa Pana, k tó ra uśm ierza wszystkie skłonności serca ludzkiego, sprzeciw iającego się Bogu. P ow rót do m ocy nowego życia, k tó re na jaśnię w yw iódł C hrystus przez Sw oje zm ar­

tw ychw stanie.

P okuta, drzw i do tro n u łaski, bram a k ró ­ lestw a Bożego. „P o ku tujcie a wierzcie E w an­

gelii". „Pom nij, z jak iej to wysokości upadłeś".

„P o ku tuj i spełniaj uczynki jak dawniej. W przeciw nym razie naw iedzę cię i usunę tw ój św iecznik z m iejsca jego, jeślibyś nie poku­

to w a ł" (Obj. 2, 5)...

„Ja którychkolw iek m iłuję, strofuję i karzę.

Bądź tedy gorliw ym i p o k u tu j" (Obj. 3, 19).

N ie łudźcie się, z Boga szydzić nie można.

„Co człow iek sieje, żąć będzie. K to sieje ciału, z ciała żąć będzie skażenie, kto zasiewa w Du­

chu, z D ucha żąć będzie żyw ot w ieczny" (Gal.

6, 7.8).

Karol K aleta

JAK USTRZEC USTA SW OJE PRZED ZŁEM

„Albowiem kto chce żyw ot m iłow ać i oglą­

dać dni dobre, niech poham uje język swój od złego a u sta jego niech nie m ów ią zdrady".

(1 P iotra 3, 10).

Aby w yjaśnić dany tekst, spróbujem y okreś­

lić, co to je s t zło. A więc złem nazyw am y w szyst­

ko to, co czynione je s t w brew woli Bożej,, lub inaczej m ów iąc w szystko, co jest naruszeniem przykazań Bożych.

W tym sam ym dniu, w któ ry m A dam i Ew a naruszyli jedyne, d an e i:m przykazanie Boże ■—- zło zapanow ało w ich sercach. I to zło pochodzi od diabła. S próbujem y zdjąć te m aski, któ ry m i zło się przykryw a i p rzy patrzym y się złu w jego praw dziw ej istocie.

Słowo „diabeł", pochodzi od greckiego słow a

„diabolos", znaczy: „.oskarżyciel" albo „kłam ­ ca". On to w łaśnie olśnił Ewę w przód k ła m ­ stw em a n astęp n ie oszczerstwem , skierow anym pod adresem P a n a Boga: „żadnym sposobem śm iercią nie pom rzecie, ale w ie Bóg, że którego­

kolw iek dnia z niego jeść będziecie, otw orzą się oczy wasze a będziecie, jako bogowie, zn a­

jący dobre i złe“ (Gen. 3, 4.5). Posłuchali oni tego pokuszenia diabelskiego, lecz nie stali się

przez nie bogami, a u tra c ili bezpośred­

nie obcow anie z B o ­ giem, k tó re było ich p raw dziw ym szczę­

ściem. Szczęście odeszło, a m iejsce jego w ser­

cach ich i ich potom ków — zajęło zło.

Słowo „szatan" oznacza: „przeciw nik". Bo je s t to przeciw nik Boga. Bóg jest miłością i praw dą; a więc sz ata n je s t przeciw nikiem m i­

łości i w szelkiej praw dy. S tarodaw ny wąż, oj­

ciec kłam stw a, przew ro tn y książę świata, bóg tego- w ieku, zły duch — oto jego osoba w św ietle Biblii. Z tego więc, co powiedziano w ynika, że je s t on ucieleśnieniem zła i źródłem zła.

Człowiek zjad ł owoc zakazany sw ym i u sta­

m i i razem z nim jak by połknął zło, diabła, k tó ry w te n sposób w stąpił do jego serca. I dla­

tego wszystko, co z u st wychodzi, pochodzi z serca. M ówił o tym Pan Jezus: „Ale co z u st pochodzi, z serca wychodzi, a toć p okala czło­

w ieka, albow iem z serca wychodzą złe m yśli, m ężobójstw a, cudzołóstw a, w szeteczeństw a, zło­

dziejstw a, fałszywe św iadectw a, b luźnierstw ą"

(6)

(Mat. 15, 18.19). W te n więc sposób P a n J e ­ zus potw ierdził, iż serce człow ieka stało się siedliskiem zła, m iejscem z któ rego d iab eł rządzi człowiekiem.

, / d e pow iadam w am , iż z każdego słow a próż­

nego, k tó reb y m ów ili ludzie, dadzą z niego licz­

bę w dzień są d n y “ (Mat. 12, 36). Ju ż k ró l D aw id wiedział, jakim niebezpiecznym nieprzyjacielem d la niego, są u sta jego (to je s t słow a pochodzące z nich). W iedział on przy tym , że sam o w łasnej sile n ie jest w stanie zapanow ać n ad nim i i dla­

tego prosi: „Panie! połóż straż u sto m m oim ; strzeż drzw i w arg m oich “ (Ps, 141, 3).

P an Jezus uczył uczniów Swoich prosić Boga Ojca: „...ale n as zbaw od złego...“ (Mat. 5, 13).

Tak więc widzim y, że Zły, zło — to złość, a złość to diabeł. T eraz więc rozum iem y, że przyczyną zła są nie ty le u sta i język, lecz serce opano­

w ane przez Złego. I dlatego m ożna ty lk o p rzejś­

ciowo uw olnić się od złych rzeczy, podobnie ja k przejściowo m ożna uśm ierzyć siln y ból przez przyjęcie uśm ierzającego środka, n a p rzy k ład opium lub m orfiny. A by zaś wyleczyć człow ieka z zapalenia w yrostka robaczkowego, trzeba in­

terw encji chirurga. Lecz ani lekarstw o, an i ręk a chiru rg a nie jest w sta n ie uleczyć serca, w k tó ­

ry m p a n u je Zły. T u ta j potrzebna inn a ręk a — tu ta j potrzeba Bożej łaski.

Owoc zakazany drzew a, poznanie złego i do­

brego', to je s t naru szen ie przykazania Bożego, przyniosło człow iekow i śm ierć. Lecz pełen m i­

łości Bóg nie zostaw ił człow ieka bez ratu n k u , bez zm iłow ania. Bóg stw orzył inne drzew o — K rzyż Golgoty, do któ rego przy bił niepraw ość prarodziców i naszą, włożyw szy je n a Syna Swojego. On — Jezu s poniósł Sam grzechy nasze na ciele Sw oim na K rzyż, „...abyśm y obum arłszy grzechom -spraw iedliw ośei żyli, K tó­

rego śm iałością uzdrow ieni jesteście” (1 Pio­

tra 2, 24).

Kto chce m ieć praw dziw e życie i ujrzeć dobre dni, pow inien panow ać nad sw ym i ustam i skłonnym i do zła; lecz aby by ły one zawsze zachow ane od Złego i od p rzew ro tn y ch mów, k tó re nieu ch ro n n ie przyw ieść muszą surow y sąd, trzeba pozwolić P a n u Jezusow i Wejść do s e r­

ca — „...jeśliby k to usłyszał głos Mój i otworzył drzw i, w n ijd ę do niego i będę z nim w ieczerzał a on ze M n ą“. (Obj. 3, 20). On sam zaś zbaw i i oczyści serce od zła.

„O jcze nasz! zbaw nas od złego. A m en,“

H. P.

z ros. tłum aczył St. K.

GDZIE LEŻY PUNKT CIĘŻKOŚCI ZBORÓW ZIELONOŚWIĄTKOWYCH

Zw ycięstw o m oże przem ienić się łatw o w po ­ rażkę, jeżeli przesuw am y p u n k t ciężkości, jeżeli nie przestrzegam y stopnia ważności i k ład zie­

m y głów ny nacisk na rzeczy, k tó re n ie pow in­

n y zajm ow ać pierw szego m iejsca. W ielu ludzi spotyka niepow odzenie, poniew aż zuży w ają za w iele czasu na rzeczy podrzędnego znaczenia

a zaniedbują rzeczy ważne.

. Ktoś na jednej konferencji określił pew nego braltia jako człowieka, „który je s t w y b itn ą oso­

bistością na m ało w ażnym stanow isku -— a m a ­ łym , niepozornym człow iekiem , skoro ty lk o zo­

stan ie postaw iony n a stanowisko' o bardzo w aż­

nym znaczeniu". S tał on się nic n ie znaczącym

(N ajpierw m iłość Ducha a p o te m dl ary Ducha) 1 Kor. 13 — 14:1

człow iekiem z tego prostego powodu, że b ra ­ kow ało m u d aru rozróżniania wzajem nego sto­

su n k u jed n y ch rzeczy do drugich i p rzy pisy­

w ania W łaściwego znaczenia rzeczom n a jw a ż ­ niejszym . 1

Praw dopodobnie głupie p an n y opisane w p rzy ­ powieści naszego1 P a n a (Mat. 25, 1— 13), cheł­

piły się swymi, sukniam i i sw ym i lam pam i. Bez w ątpienia m iały one te rzeczy w n ajlepszym porządku, lecz czego im brakow ało, to oleju, — rzeczy, k tó re j n a jp iln ie j potrzebow ały. M arta w iele się kłopotała i tru d z iła , lecz b rak jej było głębszego zrozum ienia M arii, k tó ra nadzw yczaj­

n ą ważność tej godziny poznała. C hrystus pou­

(7)

czał sw ych uczni, że trw o żliw a tro sk a o to, co będziem y jeść i pić lu b czym się będziem y p rzy odziewać, będzie tak: długo trw ały m i cięż­

kim pokuszeniem , dopóki nie będziem y szu­

k ali z dostateczną gorliw ością k ró lestw a Boże­

go i jego spraw iedliw ości. Jego d o b itn e (zale­

cenie): „Szukajcie naprzód", bez żad n ej w ą t­

pliwości ustanow iło tę podstaw ow ą regułę, że zw ycięskie życie g ru n tu je się n a zasadzie, że najw ażniejszym rzeczom zostanie p rzy zn ane w nasizym życiu w łaściw e m iejsce. M usim y p rze ­ strzegać w łaściw ego stopnia pierw szeństw a!

Istn ieją rzeczy, k tó re m uszą stać bezw zględnie na pierw szym m iejscu. W szystko pozostałe mo­

że potem, jeszcze jako p otrzebn e dojść w sto ­ sow nej m ierze i zostać n am przydane. T u je d ­ nak: chodzi w łaściw ie o rzeczy o drugo rzęd ny m znaczeniu. P a n n y p otrzebow ały lam p. Nasz P a n potrzebow ał skrom nego olbiadu; m y wszyscy po­

trzebujem y pożyw ienia i odzieży. Lecz nasze życie n ie 'osiągnie nigdy swego najw yższego przeznaczenia, jeżeli będziem y za w iele wagi przyw iązyw ali do 'rzeczy przem ijający ch i jeżeli sprawom, podrzędnym będziem y przypisyw ali za w ielkie znaczenie.

WŁAŚCIWE USZEREGOWANIE DARÓW DUCHA ŚWIĘTEGO

Gdy P aw eł zajm ow ał się w łaściw ym używ a­

niem darów D ucha w K oryncie, poniew aż w ty m w zględzie panow ały ta m nieśw iadom ość i n ie­

porządek, to' uczył ich, ja k ie m iejsce w in n y zająć te zielonośw iątkow e błogosław ieństw a, k tó re zostały im pow ierzone. Pouczał ich o tym , j.alki stopień ważności należy przypisać darom duchowym . Nie chodziło tu. o> rozróżnianie m ię­

dzy tym , co praw dziw e, a co fałszyw e albo, co Boże, a co diabelskie. W K oryncie birafco'- w ało duchow ej dojrzałości, d a ru rozpoznaw a­

nia, b y znaleźć w łaściw ą m iarę d la d ecydują­

cych w artości. W ynikło z tego p o d k reślan ie d a ­ rów szczególnie w ystęp ujących na. w idow nię, które jednak w bardzo m ałym sto pn iu p rzy ­ czyniały się do budow ania całego zboru. Z tęgo powodu w szystko, co. ma. do pow iedzenia, u j ­ m u je k ró tk o w napom nieniu: „(Starajcie się o lepsze d a ry “, w skazując przez to, że jed ne d ary D ucha są rzeczywiście w artościow sze od drugich. Ze sposobu w -ja k i on sam używ ał da­

rów D ucha w y n ik a niedw uznacznie, że on je różnie k lasy fik u je i jednym daje pierw szeństw o przed innym i, sikoro m ówi: „A w szakże w zbo­

rze wolę...“ (1 Koir. 14:19). P aw eł zajął w ty ch spraw ach całkiem jasn e osobiste stanow isko, na co należy położyć ja k najw iększy nacisk.

N adm ierne po d kreślan ie jak iejś p raw d y jest całkow icie uspraw iedliw ione i potrzebne, jeżeli ona dotąd n ie b y ła znana albo jeżeli była kw estionow ana. D latego było także u spraw ied li­

wione, że w ru c h u zielonośw iątkow ym szcze­

gólnie podkreślano mówienie językam i. P od­

kreśla n ie te j praw d y zn ajd u je sw e uspraw ie­

dliw ienie ta k długo aż to św iadectw o zostanie p rzyjęte. Jeżeli jednak: jakaś n a u k a albo do­

św iadczenie raz znalazły dostęp i zostały p rz y ­ ję te przez jakiegoś człow ieka, jakiś zbór, jakąś m iejscowość albo ja k iś ruch, to na podstaw ie P ism a w y n ik a stą d konieczność przyw rócenia w łaściw ej rów now agi w sposobie zastaw iania się o d aną praw dę. Z aniedbanie tego jest ró w ­ noznaczne z sam obójstw em . T u leży jasno p rz y ­ czyna, dlaczego n iek tó re zbory zielonośw iątko­

w e nie w ykazują w ięcej w zrostu,

Ich duchow a m ia ra nie je s t w porządku. Oni n ie k ład ą nacisku n a to1, co najw ażniejsze. PUnkt ciężkości został u n ich przesunięty. N ie rosną, poniew aż n ie p rzy k ła d ają odpow iedniego zna­

czenia d o istotnych w arunków , ja k ie trzeb a spełnić, a b y zbór ró sł i budow ał się.

M iejsce, jak ie pośw ięcają w ażnej służbie p ro ­ roczego k azan ia i pouczania oraz darow i n au - cziania, k tó ry m o b jęte je s t także całkow ite u ży­

w anie rozum u, je s t w ich zborze całkow icie niew ystarczające. Z n a jd u je się w błędzie, k to p rzyjm uje, że początkow e m ocne podkreślanie znaków i cudów , k tó re n a początku, służąc w zm ocnieniu św iadectw a, b y ły całkow icie w harm o nii z w olą Bożą, w y starczy tak że później, ab y dzieło łaski rok po roku kontynuow ać.

Słaba w ia ra dom aga się ciągle czegoś w idzial­

nego i uporczyw ie zm ierza do tego, b y stale przeżyw ać w e w szystkich dziedzinach o b jaw ie ­ nia. Bóg w sw ym nieskończonym m iłosierdziu i łasce okazuje w ielk ą 'wyrozumiałość d la tego prag n ien ia i p rzy sta je n a to. Jed n ak że u. Niego w idzialne objaw ienia D ucha nie zajm u ją tego m iejsca, ja k ie m y im dajem y.

Pan żniwa cieszy się bardzo ze zwiezionych snopów — lecz nie z w ystaw y narzędzi, jakie wydał swoim robotnikom, choćby były nie wiem jak ostre i wypolerowane.

„B łogosław ieni sa ci, k tórzy nie w idzą, a p rz e ­ cież w ierzą." ... „Chodzimy w iarą, a nie w idze­

niem ". W szyscy m ożem y się z ty m liczyć, że P a n w cześniej lu b później u su n ie podpory, na k tó ry c h w spieraliśm y się jako duchow e dzieci, w tv m celu, ab y nas od n ich odzwyczaić i w p ro ­ wadzić do głebslzej społeczności życiow ej z B o­

giem, która, będzie po dtrzym yw ana przez ob­

cow anie z Nim w m odlitw ie i Sławie. W ierzący nie iDowinien prosić o to, co jest przeznaczone d la now icjusza.

Jeżeli i będziem y trw a li n adal w te j postaw ie i jeżeli pozostanie nasze niew łaściw e ustosun­

kow anie sie. Dolegające n a ty m , że z uw agi na siebie sam ych będziem y zb y t m ocno podkreśla!i 'nadnaturalne objaw ienia w w idzialnych darach i znakach i cudach, nastąpi nieuniknione cofa­

nie się i Upadek. W łaśnie te rzeczy, na k tó re kładziem y sło w n y nacisk, beda coraz bardzie!

ch y b ia ły swego celu To. co w edług plan u Bo­

żego m iało być szczególnie kosztow ne, powszed­

nieje. W końcu dochodzi do tego, że nasze wielce

(8)

w ychw alane św iadectw o o przeżyciu, zielono­

św iątkow ym sta je się w ypłow iałe, p u ste i bez treści. Przyczyny tego należy szukać w ty m Fakcie, że przesunęliśm y p u n k t . ciężkości i nie przestrzegaliśm y Bożej h ierarch ii ważności. T u leży przyczyna, iż niektórzy d o b rzy ludzie po kilku latach czują się zaw iedzeni w sw ym osoi- bistym doświadczeniu, zielonośw iątkow ym . Ja k a szkoda, że potem., zam iast pozwolić się p rzy ­ prowadzić do porządku, w św ietle Słowa Boże­

go, uganiają-się t u i ta m szu k ając now ego „prze­

p ływ u p rąd u “ liub m oże „nowego p rze b u d z e ­ n ia" albo w reszcie „nowego poznania". W ten sposób ro zm ijają się tylk o z p lan em Bożym dla ich życia, zaczynają puszczać się n a m a­

nowce i nie prow adzą w ięcej życia zdrow o w zrastającego1. Pod p rete k ste m now ego p rzeży­

cia popełnia się znów ten sam s ta ry błąd. D ar języków staw ia się w yżej aniżeli poznanie; cu ­ da ceni się więcej niż m ądrość; d ary staw ia się ponad miłość. Rzeczyw isty cel, jak i w ich życiu w ydarzenie zielonośw iątkow e m iało osiągnąć, został przez nich udarem niony.

J e st źle zrozum ianą w iernością wobec zielo­

nośw iątkow ej praw dy, jeżeli chce się obejść zupełnie jednoznaczne znaczenie 1 listu do K o­

ry n tia n 12,31 — 13,2: „...a ja w am jeszcze zac­

niejszą drogę w skazuję... choćbym w iedział w szystkie tajem nice i m iał w szelką um iejętność i choćbym m iał w szystką w iarę, tak , że góry bym przenosił., a m iłości n ie m iał, jestem n i- czem “. W tym ustępie nie Ukiwi m yśl, że d u ­ chowe d a ry pow inno się nisko szacować; gdyż pow inniśm y „dążyć d o m iłości i starać się o d a ry duchow e" (1 Kor. 14:1). Raczej m ieści się tu niew yw ołuiace nieporozum ień w ezw anie do za­

chow ania właściwego zielonośw iątkow ego sto p­

niow ania. Zbór, w k tó ry m z n a jd u ją się i są czynne w szystkie d ary D ucha, nie doszedł jesz­

cze do celu swego przeznaczenia; on ty m tylko udow odnił, że stała m u się w udziale łaska, k tó ­ rej potrzebuje, aby móc ten cel osiągnąć. N aw et w tedy m oże on w ykazać m izern y niedostatek, jeżeli proroctw a, uzdrow ienia i cuda ceni wyżei niż w ykonyw anie woli Bożej i przenosi je nad posłuszeństw o naszem u O jcu w nieibiesiech.

O statecznym celem jest w ykształtow anie C hry s­

tusow ego sposobu m yślenia (usposobienia). T ylko w ted y dary D ucha zajm u ją w łaściw e m iejsce, jeżeli do tego jednego zm ierzają. P'an żniwa cieszy się ze zw iezionych snopów — a n ie z w y ­ staw y narzędzi, w k tó re zaopatrzył sw ych ro­

botników , choćby b y ły nie w iem jak ostre i lśniące. Jeżeli inni, k tó ry c h Bóg w yposażył w m niejsze d ary , w ięcej dokonają, to o trzy - m u ią też w iększa zapłatę. Oni pow ierzone sobie dobro przynajm niej w e w łaściw y sposób ulo­

kowali.

DUSZA WAŻNIEJSZA NIŻ CIAŁO Opow iadanie o m ocy P ańskiej bedace i w s ta ­ nie uzdrow ić chore ciała jest isto tn ą składow ą częścią zielonoświątkowego św iadectwa, J e st to

biblijne, a A postołow ie to przeżyw ali, że ludzie w w ielkich grom adach słuchali ewangelii,, po ­ niew aż w idzieli c u d a dokonyw ane przez sługi C hrystusow e w im ieniu Jezusa (Dz. Ap. 8:6).

Chw ilowo m ożem y zaobserw ow ać odżycie pracy ew angelizacyjnej w połączeniu z u zd ro w ien ia­

m i przez w iarę. D ziesiątkam i tysięcy p ły n ą ludzie na w ielkie zgrom adzenia i d zieją się po­

tęż n e cuda. Pow inniśm y się z tego cieszyć, a zwłaszcza z tych, k tó rz y zn ajd u ją C hrystusa ja k o Zbaw iciela i O dkupiciela ze sw ych w szyst­

k ich grzechów dośw iadczają Go jak o Możnego, k tó ry chrzci D uchem Ś w iętym i ogniem.

Lecz n aw et tam , gdzie stosuje się tafcie w y ­ soce skuteczne m eto d y ew agelizacyjne, n ie śm ie­

m y nigdy z oczu stracić tego, co jest rzeczy­

w iście najw ażn iejsze. N ie śm iem y nigdy staw iać ciała w m iejsce duszy! Choroba nie śm ie być d la nas nigd y w ażniejszą od grzechu! U zdrow ie­

nia nie śm iem y przenosić n ad uświeoenie. Z je d ­ nej stro n y je s t słuszną rzeczą złożyć dobrze po­

w iedziane św iadectw o o d arach uzdrow ienia i o działaniu cudów. Lecz sp ra w a p rzedstaw ia się zupełnie inaczej, jeśli u p raw ia się przez to św iadom ie zam ierzony k u lt. Ż adne powodzenie, choćby najw iększe, nie m oże zapobiec, pow olne­

m u upadkow i, jeżeli n ie po dkreśliło się z całym naciskiem rzeczyw iście głów nej sp raw y , jeśili popełniło' się te n 'błąd, iż p rzesu nęło się p u n k t ciężkości. N astęp ujące po ty m cofanie się zboru może być bardzo niedobre.

G dy nasz P a n w ędro w ał przez G alileę, cisnęli się do Niego ludzie w ielkim i tłum am i. N iejed­

no krotnie czytam y: „U zdrow ił ich w szystkich".

O n n ie odepchnął nikogo, k to Go w swoich cierpieniach, chorobach o pom oe błagał. Z d ru ­ giej stro n y jed n a k n ie o d stąpił On. nigdy ze swej jasno w ytyczonej drogi, gdy im ofiarow ał uleczenie. W te j sp raw ie przychodzili oni do Niego! Lecz. O n n ie szedł do nich. W Jego gło­

szeniu, w Jego n au k ach głów ny nacisk spoczy­

w a ł zawsze n a K ró lestw ie Bożym, k tó re póź­

n ie j w liście do R zym ian (14:17) zostało bardzo tra fn ie określone iako „spraw iedliw ość i pokój i radość w D uchu Ś w iętym ". On przyszedł, ,,aiby szukać i zbawić, co było zginęło**. Jeg o m isja nie polegała n a leczeniu chorych. Uzdrowienia, b y ły tylko w tó rn ym i obiawaimi tow arzyszącym i Jego głów nem u zadaniu. Jed y n ie ludzie, a n ie C hrystus, staw iali Jego uzdrow ienia ta k bardzo na pierw szy plan. N iekiedy usiłow ał On n a w e t ludziom, k tó rz y zostali ze sw ych chorób u w o l­

n ieni, nakazać co do tego m ilczenie. On obda­

rzy ł sw ych uczni m ocą u zd raw iania chorych.

T o była cześć ich m isji, do k tó re i zostali w v - s ani. Jednakow oż, gdy oni pow rócili pełni, r a ­ dości z tego powodu, że zakosztow ali coś z Bo­

żej mocy. szybko ich pouczył, że u n ich główny nacMc sroorzywa na niew łaściw ym m iejscu i na- n om inał ich słowami: ...Ale raczej sie radujcie, że imiona w "sze zapisane są w niebiesiech"

(Łuk. 10:20). T u m sm v m rzekonuiacy dowód na to, że w naszym opow iadaniu i w naszej służ­

(9)

bie p u n k t ciężkości w inien się znajdow ać zawsze w e w łaściw ym m iejscu.

Pod koniec sw ej działalności n a ziem i Jezus ganił m iasta, w k tó ry ch m iały m iejsce jego n a j­

potężniejsze czyny, a k tó re m im o to nie poku ­ towały. N ajw yższy ceł Jego służby i Jego k a ­ zania nie został przez dary, cuda i w ielkie dzieła osiągnięty. Ludzie odbierali od Niego z radoś- cą, co ty lk o od Niego m ożna było w ziąć, nie po k u tu jąc jed n a k ze swoich grzechów . Podobnie zachow ują się ludzie tak że dzisiaj. Ludzie będą nas całym i grom adam i naw iedziać tak , że tr u d ­ no n am będzie się od n ich uw olnić, skoro ty lk o zorien tu ją się, że m ożem y im być pom ocnym i w uzdrow ieniu darow anym przez Boga. M ożna się łatw o od w ielkiego tłu m u zarazić i ch e łp li­

w ie mówić o „przebudzeniu'1. Tym czasem p rze ­ budzenia n ie będzie, dopóki ludzie n ie zostaną postaw ieni oko w oko wobec rzeczywistości ich grzechu i wobec Boga.

P u n k tem kulm in acyjnym klasycznego przem ó­

w ienia zielonoświątkowego P io tra nie b y ło n a ­ w e t naw oływ anie do pokuty. D uch Św ięty sam

przekonał ludzi tak, że postaw ili oni pytan ie:

„Co m am y czynić?“ — „P o k u tu jcie1', pow iedział Piotr. W D ziejach A postolskich z n a jd u ją się całkiem osobliwe w ypadki uzdrow ień przez moc Bożą. Nigdy jednak, naw et w najm niejszej- m ie ­ rze nie dopuszczono do tego, b y one kogoś od­

prow adziły od usilnego naw oływ ania do p o k u ty i odwrócenia się od grzechu a skiero w ały na in ne tory. Gdy tłu m ludzi w padł w podniece­

nie i podziw z powodu jakiegoś cudow nego zna­

ku, został m u zaraz w skazany przez uczni jego grzech a on sam został postaw iony bezpośrednio

wobec Boga. W zielonośw iątkow ym opowiadaniu ew angelii p u n k t ciężkości nie podlegał n a jm n ie j­

szym w ahaniom .

N atchnione przez D ucha Św iętego, d ru k o w a­

n e Słowo Boże zostało nam dane za pochodnię naszym stopom i za św iatło na naszej' drodze.

Popełniam y potężny błąd, gdy kładź,iemv głów ­ n y nacisk n a jakieś m iejsce, n a k tó ry m w edług Słow a Bożego n ie p ow inno się go 'kłaść. T;u rozchodzi się o coś w ięcej aniżeli o p ro ste stw ie r­

dzenie, że to lu b owo „jest w Piśm ie napisane".

W P iśm ie jest m ow a o w ielu rzeczach, a każda rzecz zajm u je to' m iejsce, k tó re je j Bóg (prze­

znaczył, by osiągnąć przez Niego zaplanow any cel. Rów nież i m y m usim y każdej rzeczy przy ­ pisać taki stopień ważności i postaw ić j ą w takie m iejsce, k tó re n a m przez Pism o zositało w sk a­

zane.

Isto ta ew angelii polega n a tym , że m iłość Bo­

ża (objawiona) w C hrystu sie szuka ludzi, aby oni n ie zginęli, lecz m ieli życie wieczne. W iele dobrotliw ych i potężnych objaw ów Ducha, Św ię­

tego to Boże środki służące do osiągnięcia tego jed y n eg o celu; m y jed nak że tego oelu n ig d y n i e osiągniem y, jeśli w y trącim y z rów now agi Boży porządek i będziem y p o dk reślali jed n o stro n n ie ty lk o nasize środki. T ylko w te d y będziem y praw dziw ym i zielonośw iątkow cam i, gdy p u n k t ciężkości w naszej służbie i głoszeniu pozosta­

w im y w ty m m ejseu, k tó re m u zositało w yzna­

czone przez; sam ego C hry stusa. T ylko w ted y jesteśm y nim i, gdy jako głów ną rzecz p o d kreś­

lam y to, co Chrystus, jako głów ną rzecz nam

pokazał. Donald Gee

z języka niem ieckiego tłum . J. M rózek, jr.

OFIARY NA DOM STARCÓW od maja do grudnia roku 1958

K . Z w i e r e w i c z — 100.— ; J . W r a g a — 400.— ; F . K a r m e l — 500.— ; Z b ó r w W a r s z a w i e A l. J e r o z o l i m s k i e — 275.— ; M . L o ­ r e n z — 200.— ; F . W ię c k ie w ic z — 50.— ; A . B o r ó w k o — 45.— ; S . Ł y s i e n k o w a — 100.—■; B r a t e r s t w o A . H . B e c h o w i e 500.— ; Z . Z a m b r z y s k a — 300.— ; S. W ł. W . — 100.— ; Z b ó r w B i e l s k u - B i a ł e j — 100.— ; P l a c ó w k a w Ś w i n o u j ś c i u — 200.— ; Z b ó r w B i e l s k u - B i a ł e j — 100.— ; A . B o r ó w k o — 20.— ; Z b ó r K r a k ó w — 100.— ; Z b ó r C z e la d ź — 25.— ; Z b ó r S z c z e c in — 200.— ; Z b ó r T o m a s z ó w M a z o w ie c k i — 100.— ; Z b ó r N y s a — 150.— ; Z b ó r T o m y ś l — 10.— ; Z b ó r T o m y ś l — 32—.; R ó ż n i b e z i m i e n n i e — 410.—.

OFIARY NA WYDAWNICTWO od maja do grudnia roku 1958

G . S t e p h a n — 100.— ; Z . M a z a n e k — 100.— ; A . S t a w n i c k a — 50.— ; N . P r e i s s o w a — 50.— ; J . W o ź n i a k — 100.— ; B . K u r i a n

— 441.53; P . B a j k o — 3,200.— ; A . S t a w n i c k a — 50.— ; J . S t e l - m a c h o w i c z — 50.— ; J . W ię c k ie w ic z — 50.— ; B e z i m i e n n i e — 20.— ; G. S t e p h a n — 200.— ; M . M i c h l i c k a — 20.— ; p . G r o n - c z e w s k a — 5.— ; A . S t a w n i c k a — 50.— ; W . B . W o ls c y — 100.— ; A . W o j n a r o w s k a — 150.— ; A . U r b a n o w i c z o w a — 50.— ; R ó ż n i z z a g r a n i c y — 6926.24; p . B a j k o — 2100.— ; J . Z w e j g e r — 250.— ; A . W o j c i e c h o w s k a — 100.— ; Z b ó r w K o s z a l i n i e — 140.—; Z.

W ie c z e r z y c k i — 64.— ; M . K o l e s n i k o f f — 950.— ; P . R u d z k i — 862.— ; D . w a ł a s i ó w n a i C. S z r a r r r k ó w n a — 50.— ; A . M a ły s z — 100.— ; A . K o w a l s k i — 515.— ; P . K a j f o s z — 300.— ; T. T o m a l- c z y k — 200.— ; A . U r b a n o w i c z o w a — 50.— ; Z b ó r w K r a k o w i e

— 100.— ; Z b ó r w L e g n i c y — 530.— ; J . H . C h r u ś c i c c y — 200.— ; A . K o k o s z k a — 1720.76; W . K a p i t a n i u k — 903.48; K . C i e p e l a k

— 25.— ; Z b ó r w P i o t r k o w i e T r y b u n a l s k i m — 150.— ; A . U r b a ­ n o w ic z o w a — 50.— ; J . Ż a k — 100.— ; Z b ó r Z C h o r z o w a — 300.—

E R R A T A

w artykule „Wieczerza Pańska" Nr 8—10, z r. 1958

J e s t

S t r . 9, l e w a k o l u m n a , w i e r s z 21 o d g ó r y : P o k r ó t k i c h k i l ­ k u m o d l i t w a c h

S t r . 9, p r a w a k o l u m n a , w i e r s z 20 o d d o ł u : b i b l i a

S t r . 10, l e w a k o l u m n a , w i e r s z 1 o d g ó r y : u r o c z y s t o ś c i m a ­ s o w e j

S t r . 10, p r a w a k o l u m n a , w i e r s z 15 o d g ó r y : j e g o o b i e t n i c y S t r . 11, l e w a k o l u m n a , w i e r s z

31 o d g ó r y : Z b ó r w ię c w i ­ n i e n d b a ć o to , w śró d ! u - c z e s t n i k ó w

S t r . 11, p r a w a k o l u m n a , w i e r s z 6 o d d o ł u : iż t w o r z y j e d n o c ia ło

S t r . 12, l e w a k o l u m n a , w i e r s z 13 o d d o ł u : W n i e d z i e l ę o d b y ­ w a ł y s ię z w y k l e n a b o ż e ń ­ s t w a

S t r . 12, p r a w a k o l u m n a , w i e r s z 13 o d d o ł u : a r k a p r z y m i e r z a u l u d u s t a r o t e s t a - m i e j s c e , j a k a r k a p r z y m i e r z a b y ł a S t r . 13, p r a w a k o l u m n a , w i e r s z

12 o d g ó r y : (1 K o r . 11:20:22)

P o w i n n o b y ć :

P o k i l k u k r ó t k i c h m o d l i ­ t w a c h

B ib lia

u r o c z y s t o ś c i s a m e j

J e g o o b i e t n i c y

Z b ó r w ię c w i n i e n d b a ć o to , a b y w ś r ó d u c z e s t n i ­ k ó w

iż t w o r z y z n i m i j e d n o c i a ­ ło

W n i e d z i e l ę o d b y w a ł y s ię z w y k l e d<wa n a b o ż e ń s t w a

a r k a p r z y m i e r z a u l u d u s t a r o t e s t a m e n t o w e g o . A r ­

k a p r z y m i e r z a b y ł a

(1 K o r . 11:20-22)

W szelkie wpłaty należy dokonywać na konto w PKO nr 1-9-120.590.

Cytaty

Powiązane dokumenty

pisanym na sercach i woń poznania Jego rozprzestrzeniać się będzie tam, gdzie się znajdujemy... W ładze ow ego kościoła zap

Na terenie Okręgu Opolskiego działa też Centrum Telewizji Chrześcijańskiej CHARYZMA, którego dyrektorem jest pastor zboru „Charyzma” w Opolu, prezb. Piotr Cieślar,

Gdy coś się zepsuło, to Bóg stawiał na naszej drodze ludzi, którzy potrafili usunąć awarię za kwotę dokładnie taką ja k ą byliśmy w stanie zapłacić,

Bardzo szybko jed n ak jego styl życia się zm ienia, zaniedbuje szkołę, wiele czasu spędza w restauracjach przy al­.. koholu i grze w

Pismo mówi, że Bóg poszukuje takiego ludu, który się będzie smucił i ubolewał z powodu hańby, jaka w tych dniach ostatecznych jest ścią­.. gana na Kościół

K.] jest władcą ludu swoich czasów; a jak mirry używa się do leczenia ran i skaleczeń, tak też Bóg przez tego proroka leczyć będzie tkniętych paraliżem

Kiedyś w artykule, zdaje się o Gypsy Smithie, udało mi się obronić jego powiedzenie: „Jeśli ktoś nie chce służyć Bogu, będzie służyć diabłu&#34;. Powiedziałem

Duch Święty dom agał się ode mnie, abym publicznie się określił: kto i co jest dla mnie wżyciu najważniejsze, jakie są moje priorytety. Chciałem ogłosić