• Nie Znaleziono Wyników

Ewa Siedlecka. Rok: 2003 Czasopismo: Niebieska Linia Numer: 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ewa Siedlecka. Rok: 2003 Czasopismo: Niebieska Linia Numer: 2"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Siedlecka

Rok: 2003

Czasopismo: Niebieska Linia Numer: 2

Miało być tak: ofiara przestępstwa i sprawca mogą skorzystać z mediacji. Jeśli pogodzą się, pokrzywdzony zyska zadośćuczynienie, a sprawca - nadzieję na umorzenie sprawy lub łagodniejszy wyrok. Dlaczego tak nie jest?

Czy mediacji trzeba się bać? Ofiara nie ryzykuje nic. Nawet nie musi spotkać się ze sprawcą twarzą w twarz, bo można rozmawiać za pośrednictwem mediatora. W dodatku może sama określić rodzaj zadośćuczynienia - materialnego czy moralnego. Sprawca też nie ryzykuje wiele - co najwyżej sędzia okaże się wyjątkowo surowy i nie weźmie pod uwagę jego chęci

naprawienia wyrządzonej krzywdy. Korzyść odnosi też społeczeństwo - sprawca albo nie trafi do więzienia, gdzie trzeba by go utrzymywać, albo trafi tam na krócej. W dodatku dzięki mediacji albo w ogóle nie dochodzi do postępowania sądowego, albo skraca się je do niezbędnego minimum. A to oznacza mniejsze koszty i odkorkowanie sądów.

Tyle teoria. Przekłada się ona na praktykę na tyle dobrze, że mediacja zalecana jest przez Unię Europejską (ramowa decyzja z 2001 r. o statusie ofiar w postępowaniu karnym). W Polsce mediację wprowadzono do prawa karnego w 1997 r. Jednak jak dotąd prokuratorzy i sędziowie bojkotują tę procedurę. W 2002 roku na 458 tys. spraw karnych, które wpłynęły do sądów rejonowych, tylko w 786 przeprowadzono mediację. Prokuratorzy skierowali do mediacji tylko 40 spraw na 1 mln 647 tys. wszystkich, które wpłynęły do prokuratur rejonowych!

Odwet czy naprawa?

Mediacja to coś więcej niż kolejny instrument systemu prawa. To także idea. Idea

rozwiązywania konfliktów bez przemocy, idea zadośćuczynienia i przebaczenia. To koncepcja

"sprawiedliwości naprawczej", która może uzupełniać, a czasem zastąpić wszechobecną dziś "sprawiedliwość odwetu".

Sprawiedliwość naprawcza to sprawiedliwość polegająca na zadośćuczynieniu. W jej centrum pozostaje ofiara ze swą subiektywnie odczuwaną krzywdą i z własnym wyobrażeniem

stosownej odpłaty. Sprawiedliwość odwetu zaś to rezultat "upaństwowienia"

konfliktu pomiędzy sprawcą a ofiarą. Wyrasta ona z przeświadczenia, że najważniejszą ofiarą przestępstwa jest państwo, bo sprawca dokonał zamachu na ład prawny przez nie ustanowiony.

Kara jest więc rodzajem państwowego czy społecznego odwetu za ten zamach. I niewiele - lub zgoła wcale - zostaje tu miejsca na "prywatną" krzywdę ofiary. "Konflikt

powinien należeć do osób w nim uczestniczących, ale został im «skradziony» przez prawników i innych specjalistów" - twierdzi Nils Christie, norweski kryminolog, jeden z pionierów

"sprawiedliwości naprawczej". To między innymi za jego sprawą w latach 70.

powstał na Zachodzie ruch mediacyjny. Zdaniem działaczy owego ruchu tylko sprawiedliwość naprawcza zawiera elementy, które mogą "uleczyć" sprawcę, ofiarę i

(2)

społeczeństwo, przywracając naruszony przestępstwem ład. Te elementy to zadośćuczynienie i przebaczenie. Tymczasem sprawiedliwość odwetu z definicji odrzuca przebaczenie, a

zadośćuczynienie pojawia się w niej rzadko i niejako "poza" ofiarą - bo to sąd, nie zaś osoba skrzywdzona, decyduje o ewentualnym naprawieniu krzywdy. Taka sprawiedliwość często wywołuje w przestępcy nie skruchę, lecz chęć zemsty.

Mediacja została wprowadzona do prawa dzięki uporowi zapaleńców z organizacji

pozarządowych. Pierwszy program - pod nazwą Projekt Pojednania między Ofiarą a Sprawcą - ruszył w Kanadzie w 1974 r. Rok później mediację zaczęli wprowadzać Brytyjczycy i

Amerykanie. Dziś stosuje się ją w większości krajów zachodnich.

W Polsce jej pionierami byli działacze Polskiego Centrum Mediacji, którzy od paru lat realizowali program pojednania z nieletnimi sprawcami przestępstw. Było to możliwe, gdyż nieletni nie

"podpadają" pod kodeks karny z jego rygorami procesowymi, ale pod ustawę o postępowaniu z nieletnimi. Wyniki programu zachęciły twórców nowego prawa karnego - i mediacja znalazła się w prawie karnym, choć zdaniem jej entuzjastów w zbyt ograniczonym zakresie. Ale nie zadziałała, mimo że jej wprowadzenie odtrąbiono z wielkim hukiem -

międzynarodową konferencją w ośrodku Ministerstwa Sprawiedliwości w Popowie jesienią 1998 r. Wygłoszono wówczas wiele wzniosłych słów o mediacji, ale pojawiły się też głosy sceptyczne.

(...)

Trzy mity

Niestety, to właśnie sceptycy mieli rację. Dlaczego mediacja w Polsce jest w zasadzie martwa?

Zdaniem Moniki Płatek, pełnomocnika rzecznika praw obywatelskich ds. pomocy ofiarom przestępstw, dzieje się tak, gdyż mediację otacza nieufność społeczna. Wciąż pokutują trzy mity. Po pierwsze, przyzwyczailiśmy się uważać, że jedyną prawdziwą karą dla przestępcy jest możliwie najdłuższe pozbawienie go wolności. (...) Mediację traktujemy zatem jako coś, co stoi na przeszkodzie do wymierzenia "prawdziwej" kary, skoro sprawcy, który pojednał się z ofiarą i wynagrodził jej krzywdę, sąd może wymierzyć karę łagodniejszą albo w ogóle umorzyć sprawę. Tymczasem z doświadczeń sędzi Agnieszki Rękas, która jako jedna z

nielicznych promuje mediację w kierowanym przez siebie wydziale karnym Sądu Rejonowego w Częstochowie - wynika, że sąd, choć bierze pod uwagę postawę oskarżonego, który dogadał się z ofiarą, to jednak niekoniecznie odstępuje od wymierzenia mu kary. A jeśli nawet umarza sprawę, czyni to pod warunkiem, że sprawca wypełni zobowiązania podjęte w toku mediacji.

Nierzadko uwzględnia treść zobowiązań w wyroku skazującym, co daje ofierze gwarancję, że jeśli nie zostaną dotrzymane, będą podlegały egzekucji sądowej. To obala drugi z mitów

wymienionych przez dr Płatek - jakoby pokrzywdzony nic nie zyskiwał na mediacji, bo sprawca nie dotrzyma umowy. I trzeci mit - jakoby mediacja stanowiła zagrożenie dla pokrzywdzonego, bo sprawca może go zmuszać groźbami do zawarcia ugody, licząc na korzystny dla siebie wyrok. - Trzeba pamiętać, że takie zmuszanie byłoby traktowane jako przestępstwo groźby karalnej czy utrudniania postępowania - mówi dr Płatek. - Poza tym postępowanie toczy się pod okiem mediatora, który w tych warunkach odstąpi od mediacji, gdyż jej zasadą jest pełna

dobrowolność udziału obu stron.

Na ziemi niczyjej

Poza mitami jest problem bardziej podstawowy. Prokuratorzy i sędziowie - a więc ci, którzy mają proponować mediację - w ogóle nie wiedzą, jak to się robi i po co. I nie chcą się tego

(3)

mediacji stwierdzili, że Ministerstwo Sprawiedliwości właściwie "odpuściło" sprawę szkoleń. Chętni mogą się szkolić na koszt własny w licznie ogłaszających się firmach

prywatnych, ale po pierwsze - nie cierpią na nadmiar pieniędzy, a po drugie - nie wiadomo, ile te kursy są warte, bo ministerstwo nie wyznaczyło żadnych standardów szkolenia. Sędziów, prokuratorów i przyszłych mediatorów fachowo szkoli (korzystając ze wsparcia zagranicznych sponsorów) Polskie Centrum Mediacji. W tym roku ministerstwo dało pieniądze na

wynagrodzenia dla wykładowców trzech kursów organizowanych przez Centrum i obiecało współfinansować następne. W kursach uczestniczą jednak ci nieliczni sędziowie i prokuratorzy, którzy chcą się szkolić. A co z resztą? Zdaniem specjalistów wszyscy sędziowie i prokuratorzy powinni mieć obowiązek odbycia przynajmniej podstawowego kursu informacyjnego.

Obowiązek ustalony przez ministerstwo, egzekwowany przez prezesów sądów i szefów

prokuratur. Do tej pory już przekonani do mediacji mieli pod górkę, bo dotyczące jej przepisy są nieprecyzyjne i niespójne i jeśli ktoś uparł się, by stosować tę procedurę, musiał dokonywać samodzielnej interpretacji przepisów - ryzykując, że zostanie ona zakwestionowana przez przełożonego w prokuraturze czy przez sąd wyższej instancji.

Ważnym problemem było też ograniczenie prawa do mediacji tylko do drobnych przestępstw.

Tymczasem zgodnie z międzynarodowymi standardami mediacja powinna być dopuszczalna wszędzie tam, gdzie ofiara czuje jej potrzebę. Wszystko jedno, z jakiego powodu - czy dlatego, że chciałaby spojrzeć sprawcy w oczy i wykrzyczeć swój ból, czy dowiedzieć się, czemu

właśnie ją spotkało takie nieszczęście (ofiary często mają poczucie winy), czy przestać się bać, odzyskać poczucie godności.

Podobnie jest ze sprawcą, któremu może zależeć na mediacji nie tylko w nadziei na

łagodniejsze potraktowanie przez sąd. Może też odczuwać autentyczne wyrzuty sumienia, potrzebę wyjaśnienia i prośby o wybaczenie. Albo taka potrzeba obudzi się w nim, gdy ujrzy swój postępek oczami osoby skrzywdzonej.

Polskie prawo nie dało jednak pokrzywdzonym i sprawcom takiej możliwości. Sytuacja poprawi się niedługo, bo po fali krytyki i zabiegach entuzjastów i praktyków mediacji udało się

wprowadzić do uchwalonej przez parlament nowelizacji procedury karnej poprawki, które znacznie ułatwią stosowanie mediacji: zniesiono ograniczenie rodzajów przestępstw, których sprawcy mogą - na wniosek lub za zgodą ofiary - uczestniczyć w mediacji, a prokuratorzy nie będą mieli już przeszkód w kierowaniu spraw do mediacji, bo jej czas nie będzie się liczył do czasu postępowania prokuratorskiego (według prawa powinno trwać do trzech miesięcy).

Jednak na mediatorów nałożono ograniczenie, że mają sprawę zakończyć w ciągu miesiąca, co nie jest racjonalne, zważywszy na delikatność materii, z jaką w mediacji ma się do czynienia. W nowelizacji nie przewidziano też możliwości mediacji pomiędzy skazanym a jego ofiarą. Z niezrozumiałych powodów, bo skoro mediacja jest dobrowolna, a kara już orzeczona - komu i w czym miałoby to przeszkadzać?

W dodatku właśnie kontakt z ofiarą okazuje się często największym wstrząsem dla przestępcy.

W amerykańskich więzieniach prowadzi się specjalny program terapeutyczny dla nieletnich sprawców zabójstw, w ramach którego muszą oni oglądać policyjne fotografie z miejsca zbrodni i wysłuchiwać - na żywo lub z kaset wideo - opowieści bliskich zamordowanego. Osoby te mówią o swoich przeżyciach, rozpaczy, pustce po zabitym. I - poza nielicznymi przypadkami - wywołuje to w przestępcy głęboki szok. Szok, który daje szansę na pojawienie się poczucia winy. A więc na to, że gdy sprawca wyjdzie z więzienia, nie będzie już zagrażał innym.

(4)

Kapuś, spowiednik, terapeuta

W nowelizacji nie zmieniono też innych złych, zdaniem specjalistów, przepisów, np. tych, które godzą w zasadę poufności mediacji. Warunkiem szczerej rozmowy i porozumienia ofiary ze sprawcą jest zaufanie, że to, co zostanie wyjawione podczas mediacji, nie wydostanie się na zewnątrz i nie zaszkodzi żadnej ze stron. Bo mogą wyjść na jaw okoliczności, które poniżą ofiarę w oczach środowiska lub sprawić, że będzie uchodziła za współwinną zdarzenia (np.

molestowania seksualnego). Podobnie ze sprawcą - okoliczności, o jakich powie w trakcie mediacji, mogłyby posłużyć do uzupełnienia aktu oskarżenia czy surowszego wymiaru kary. A wreszcie sam przebieg (...) - gdyby był znany sędziemu czy prokuratorowi, mógłby mieć wpływ na ocenę ofiary czy sprawcy.

Tymczasem polskie prawo nie chroni mediatora od wezwania go na świadka i przesłuchania na okoliczność tego, czego dowiedział się podczas mediacji. Mediator nie ma więc takich

uprawnień jak adwokat (dla ochrony interesu swego klienta) czy dziennikarz (dla ochrony źródła informacji). W dodatku w znowelizowanej procedurze karnej nakazuje się, by mediator składał sędziemu pisemne sprawozdanie z przebiegu mediacji. Podobny zapis był do tej pory w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości, choć mediatorzy - przynajmniej ci fachowi -

ograniczali się w sprawozdaniach do podania liczby spotkań, miejsca, gdzie się odbywały, i zawartej ugody i na razie nie słychać, by żądano od nich czegoś więcej. Co nie zmienia faktu, że brak jest prawnych gwarancji poufności mediacji. Brakuje też innej podstawowej rzeczy - określenia kryteriów, jakie powinni spełniać mediatorzy. Nie wiadomo, czego można od nich wymagać, choć są rejestrowani przy sądach, sądy zlecają im prowadzenie mediacji, a państwo płaci wynagrodzenie (niewielkie: 100 złotych od mediacji z dorosłymi niezależnie od tego, na ilu sesjach była prowadzona).

W praktyce mediator musi mieć stalowe nerwy, intuicję psychologa, talenty psychoterapeuty, umiejętność zachowania bezstronności i podstawową wiedzę prawną. Musi wiedzieć, że mediacja wymaga cierpliwości. Na początku poczucie krzywdy, pojawiające się często u obu stron - i ofiary przestępstwa, i sprawcy, który teraz w swoim odczuciu pada ofiarą wymiaru sprawiedliwości - jest tak duże, że nie ma mowy o spotkaniu. Gdy wreszcie do niego dojdzie, strony często odreagowują swą złość, ból i upokorzenie - krzyczą, obrzucają się wyzwiskami, wypominają sobie stare krzywdy. A mediator jest od pilnowania, żeby nie uczyniły sobie krzywdy i nie przekroczyły granicy, która zamknie możliwość porozumienia. Potem musi

przetrwać kryzysy mediacji, kiedy strony - zdawało się bliskie kompromisu - nagle się wycofują.

I musi uważać, by nie brać niczyjej strony ani nie oceniać sprawiedliwości zawartego

porozumienia - bo ono ma być sprawiedliwe dla stron, nie dla niego. A jednocześnie nie może dopuścić do zdominowania jednej strony przez drugą, do zastraszania, moralnego szantażu czy wykorzystywania przewagi intelektualnej.

Janina Waluk, współzałożycielka Polskiego Centrum Mediacji, twierdzi, że wielu

zarejestrowanych mediatorów nie nadaje się do tej pracy. To osoby przypadkowe, przeszkolone na byle jakich kursach. (...) Znowelizowana procedura karna nałoży na ministra sprawiedliwości obowiązek określenia kwalifikacji mediatorów, ale po prawdzie mógł on też wydać stosowne rozporządzenia ma mocy dotychczasowych (mówiących o określeniu warunków, na jakich ma się toczyć mediacja), a to jednak przez ponad pięć lat się nie stało.

Mediacja dobra na wszystko

Choć prawo jest niejasne, kompetencje mediatorów bywają niskie, a Polacy uważają, że kara

(5)

Jeśli strony zostaną poinformowane o takiej możliwości (co wcale nie jest oczywiste, bo nie ma przepisu, który mówiłby, kto ma je informować), to w większości przypadków chcą z niej

skorzystać. Nic przecież nie ryzykują, bo mediacja jest bezpłatna i można się z niej w każdej chwili i bez żadnych konsekwencji wycofać. W wydziale karnym Sądu Rejonowego w

Częstochowie w zeszłym roku mediację zaproponowano w 187 sprawach - strony zgodziły się na nią w 180. W pierwszej połowie tego roku na 70 propozycji zaakceptowały 67. Aż 63 proc.

postępowań skończyło się zawarciem ugody. Ugody bywają różne. Nie zawsze chodzi o

odszkodowanie finansowe - czasem o jakieś usługi na rzecz pokrzywdzonego, przeprosiny czy inne zobowiązanie. Specjaliści podkreślają, że mediacja jest szczególnie potrzebna tam, gdzie strony zmuszone są żyć obok siebie - w konfliktach rodzinnych czy sąsiedzkich. Zdaniem sędzi Rękas procedura ta może odegrać ważną rolę w sprawach o znęcanie. - Pokrzywdzone rodziny miesiącami, a bywa, że latami oczekują na pierwszy termin rozprawy. Sprawca tymczasem czuje się bezkarny, a jego agresja przybiera na sile. Jeśli w wyniku mediacji dojdzie do pojednania, oskarżony podejmie leczenie odwykowe, zaś rodzina do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd będzie miała zagwarantowany spokój - to naprawdę warto z tego rozwiązania skorzystać.

Z doświadczeń pani sędzi wynika, że mediacja daje też dobre efekty w sprawach o bójki, pobicia, uszkodzenie ciała, groźby karalne, zmuszanie do określonego zachowania się i przestępstwa przeciwko mieniu (kradzieże, zniszczenia). Doświadczenie pokazuje też, że nie ma powodu, by mediację ograniczać do prawa karnego. Sprawdza się ona doskonale np. w sprawach rozwodowych. Strony dogadują się co do podziału majątku i opieki nad dzieckiem. Z gotową ugodą idą do sądu, który tylko kontroluje, czy porozumienie zgodne jest z zasadami prawa i czy nie doszło do naruszenia interesu dziecka. Po czym wydaje wyrok uwzględniający ugodę nawet na jednej rozprawie, zamiast ciągnąć sprawę miesiącami czy latami. (...)

Mediację wprowadzono już do nowego kodeksu postępowania administracyjnego. Nie jest to klasyczna mediacja, ale raczej sądowa ugoda, bo w roli mediatora występuje sędzia - ale daje możliwość polubownego załatwienia sprawy bez konieczności przewodu sądowego.

Od lat dyskutuje się w Polsce o zapaści wymiaru sprawiedliwości. Eksperci zastanawiają się, jak odblokować sądy przygniecione setkami spraw (...). Zdaniem wielu znawców problemu pomóc by mogła właśnie mediacja i wszelkie formy ugody pozaprocesowej. - By jednak ludzie chcieli korzystać z tych form, trzeba stworzyć zachętę finansową - mówi prof. Adam Zieliński, były rzecznik praw obywatelskich, autor raportu Instytutu Spraw Publicznych poświęconego przebudowie sądownictwa. - Mediacja czy ugoda powinny być dużo tańsze w porównaniu z kosztami, jakie normalnie ponosi strona w postępowaniu sądowym. Proces kosztuje bowiem bez porównania więcej niż ugoda. To ważny, lecz nie jedyny argument. Proces najczęściej zaostrza tylko konflikt - mediacja może go złagodzić, a w końcu doprowadzić do pełnego

pojednania. Postępowanie przed sądem trwa latami - mediacja dużo krócej. Wyrok sądu często nie podoba się obu stronom, bo jest decyzją sędziego, a nie ich własną, więc odwołują się od wyroku. Ugoda zawarta dzięki mediacji jest wyłącznie ich autorstwa. Jeżeli kogoś nie

przekonuje idea zadośćuczynienia i przebaczenia, rozwiązywania sporów bez nienawiści i agresji - czym, w pewnym sensie, jest "podanie kogoś do sądu" - to pozostają racje zdroworozsądkowe: odblokowanie sądów i obniżenie kosztów postępowania. By tak się stało, doprawdy nie trzeba wiele - kilka zmian w prawie i przejęcie przez Ministerstwo Sprawiedliwości niektórych obowiązków związanych ze szkoleniem mediatorów, sędziów i prokuratorów. Nie bardzo sobie wyobrażam, jakie racjonalne względy mogłyby stać temu na przeszkodzie. (...)

(6)

Obszerne fragmenty z artykułu, który ukazał się w "Gazecie Wyborczej" z dnia 17/18 stycznia 2003 roku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

54 Por. 26 Kodeksu postępowania karnego... Kwestia obowiązywania temporalnego przedmiotowych przepisów jest nieco bardziej rozbudowana i obejmuje trzy aspekty –

1) za sporządzenie i wniesienie skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia oraz udział w rozprawie przed Sądem Najwyższym - 75% stawki minimalnej, a jeżeli

Nazwa działu Od Do Elektryczne - Przebudowa budynku zaplecza socjalnego i punktu informacji turystycznej dla basenu jachtowego Portu Mors- kiego Hel.. 1 UKŁADANIE KABLI I PRZEWODÓW

Na mocy tych przepisów sąd ma obowiązek oczekiwać od Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) sprawozdania o sytuacji dziecka i rodziny oraz kontrolować nie rzadziej niż raz na

54) Ogólnopolski Związek Pracodawców Samodzielnych Publicznych Szpitali Klinicznych;. 55) Ogólnopolski Związek Pracodawców

3. Umowę ubezpieczenia uważa się za zawartą pod warunkiem opłacenia pierwszej składki przez Ubezpieczającego. Umowa ubezpieczenia zawierana jest na Okres

5. Części B karty pomocy nie przekazuje się osobie uprawnionej w przypadku udzielania nieodpłatnej pomocy prawnej lub świadczenia nieodpłatnego poradnictwa obywatelskiego poza

Patrząc przez pryzmat powyższego, chciałbym was uczulić na zasadność stosowania pasków postępu w klasycznych badaniach społecznych. O ile nie konstruujemy badania o charakterze