• Nie Znaleziono Wyników

Kadena życie i twórczość

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kadena życie i twórczość"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Krystyna Jakowska

Kadena życie i twórczość

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3, 172-175

(2)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

172

niezgodności om aw ianej książki z tra d y c y jn y m rozum ieniem p rz e ­ k ład u re k a p itu lu je na p raw ach m etafo ry „lud yczn a” hipoteza tłu ­ m aczenia ja k o gry, w yw iedziona z Homo ludens J. H uizingi. Czy­ ta m y w niej, że ja k o gra p rze k ład jest „działaniem .swobodnym ” , że obow iązują w nim określone — stałe i w y m ienn e — reg u ły gry, że gra — odrębna i ograniczona — „sam a zaw iera przebieg sw ój i sen s” , że je s t p o w tarzaln a itp. W arto chociażby d la takich r e ­ fle k sji przeczy tać tę m ąd rą i p asjo n u jącą książkę.

J e r z y S w ię c h

Kadena życie i twórczość

M ichał S p rusiński: Ju liu sz K a d e n - B a n d r o w s k i . Z y ­ cie i tw ó rc z o ść . K rak ów 1971 W yd aw n ictw o L ite ­ rackie, ss. 341.

K allenbach sw oją m onografię o K rasińskim zaczynał tak: „Z ygm unt K rasiński urodził się w P ary żu , 19 luteg o 1812 roku, przed sam ą wiosną, «pam iętna w iosna w ojny, w iosna u rodzaju», k ied y to serca polskie ogarnęło jak ieś dziw ne p rzeczu ­ cie jak przed św iata końcem , jak ieś oczekiw anie tęsk ne i radosne (...) K iedy jen erało w a K rasiń sk a tu liła w P ary żu do p iersi swe je ­ dyne, w ą tłe dziecię, W incenty K rasińsk i dążył na czele sw oich dzielnych szw oleżerów (...)” . Rzecz by ła (pisana w ro k u 1904. „Opo­ wieść o S tefan ie Ż erom skim należałoby zacząć od tego, co na pozór n a jb ard ziej zew nętrzne ukształciło przecie do najgłębszych pokładów osobowość p isarza (...)” — tak brzm i początek m ono­ g rafii A rtu ra H utnikiew icza o Żerom skim . P y tan ie: z nau ką p rz e ­ sta je m y czy ze sztuką? K allen b ach tra k to w a ł swoje dzieło jak o pracę naukow ą, n a u k a o lite ra tu rz e naów czas in nego język a nie znała. A u tor w spółczesny tra k tu je m onografię jak o p rac ę popula­ ry zato rsk ą. Je st nią rzeczyw iście; c h a ra k te ry sty c z n a zaś, gaw ę­ dziarsk a sty listy k a dla w spółczesnego odbiorcy jeszcze to silniej podkreśla.

W o sta tn ic h kilkudziesięciu la ta c h dokonało się więc sym p tom a­ ty czn e p rzesunięcie. Liczne m onografie ty p u „życie i tw órczość” p rzesu n ęły się ja k b y poza ob ręb n au k i sensu stricto. Są ciekaw e, czytyw ane, w ydaw ane, ale na m arginesie tw órczości naukow ej.

P o z a nią. J e śli zaś uczony uczuw a potrzebę zarysow ania „sy lw etk i” pisarza, p o stę p u je z tysięcznym i ostrożnością mi i ze św iadom ością rozlicznych m etodologicznych zapadni. T ak chociażby, jak J .J. L ip­ ski w swej m onografii o K asprow iczu. W skazując na k ry ty k ę ja k o na w łaściw y tere n „duszoznaw czej” p e n e trac ji, precy zu je L ipski — na swój użytek, ale m ożem y to uogólnić — granice h isto ry k a lite ra tu ry . Nie są one szerokie: ,,(...) na ogół nie w artościu ję, nie p ró b u ję naw iązać in tu icy jn eg o k o n tak tu z K asprow iczem , obec­ n y m jakoś w tej twórczości, nie robię w ielu rzeczy, k tó re — jak sądzę — w olno robić k ry ty k o w i, gdy m a już solidną p o d staw ę

(3)

rzeczową, h istoryczno-literacką. Można więc też nazwać w ykony­ w aną tu robotę p racą u podstaw . U podstaw historyczno-literackiej w iedzy o K asprow iczu” 1.

Czy tylko skrom ność podyktow ała badaczowi taki program , czy prześw iadczenie, że językiem nauki o lite ra tu rz e niczyjej osobo­ wości w yrazić się nie da? Ze naukow o zarysow ać sylw etki p isa­ rza w ogóle nie można? Że w chwili, gdy m am y do czynienia z w artościow aniem i intuicją, stajem y na gruncie k ry ty k i, która zawsze była podobniejsza do' sztuki niż do nauki? Z daje się, że gdy naszym celem sta je się rozw iązanie kom pleksu faktów lite ­ rackich i psychologicznych i w ielu inn ych jeszcze — odcinam y sobie drogę do naukow ego poznania. M ieszając kom petencje nau k i i k ry ty k i, życie łącznie z tw órczością u jm ując w syntetycznym , in ­ tu icy jn y m b ły sk u św iadom ości jako zjaw isko niep o w tarzaln e i bez cienia w ątpliw ości w łaśnie takie, a nie inne. Je ste śm y może — w porów naniu z niebłyskotliw ym i p e n e trac ja m i stricte literackim i — jednocześnie do praw d y zbliżeni i oddaleni. Zbliżeni — bo su g eru jem y dla fak tó w literack ich kon tek st psychologiczny, od­ d a le n i — b o nie chcem y powied'zieć, że to tylk o hipoteza. Z p a ry tem ató w „życie” i „tw órczość” ostał się więc dziś tylko drugi, fu n k ­ c je zaś biograficzne daw nych m onografii K lein era czy K alle n b a ­ cha p rzejęły k alen d aria życia i twórczości — ty m różniące się od poprzedników , że w yjałow ione z kom en tarza autorskiego, pozba­ w ione zatem am bicji sugerow ania czegokolwiek. N iew ątpliw ie n u d ­ niej jest układać k a le n d a riu m niż pisać m onografię, ale za to pew ­ n i jesteśm y, że piszem y praw dę. U kład k alen d ariu m w yznacza je ­ d y n ie chronologia. U kład m onografii „życia i tw órczości” n a rz u ­ cony jest p rzez autora. Oczywiście, nie w kom pozycji tem u, ale w potoku inform acji. W cale więc nie jestem pew na, czy drugi, rów ­ n ie u tale n to w an y 'Sprusiński nie p o tra fiłb y stw orzyć zupełnie in ­ nego K adena? Co w ięcej, może tego sam ego p o tra fiłb y dokonać, p rzy n ajm n iej we fragm en tach, ten sam S p rusiń ski, b ędący w in­ n ym hum orze? Dlaczego K aden ze w stępu jest tak sym patyczny, a K aden z dalszych rozdziałów — m niej? Pow ie ktoś, że cd daw ­ n a nikit nie w ierzy w jednolitość c h a ra k te ru . Czym innym jest jed n a k c h a ra k te r, czym in n y m jego obraz. A utorow i w idać zależało na w stęp n ym obudzeniu sym panii czy telnik a do K adena, k tó rem u przecież od w ielu lat *należy się społeczna re h a b ilita c ja — no a w to­ ku w yw odu, gwoli praw dzie i rów now adze, m usiały w yjść m niej m iłe rzeczy. Ale to pęknięcie jednolitości obrazu uśw iadam ia, jak w ielk i i konieczny je s t subiektyw izm p rac y ta k na pozór obiek­

ty w n ej.

W szystkie te w yw ody m ają na celu ty lk o jedno: uzasadnienie żalu, że p rz y swoich w ielkich zaletach książka S prusińskiego jest no­ w oczesną w stylisty ce rep re z en ta n tk ą daw nego naukow ego g a tu n ­

1 J. J. L ipski: T w ó r c zo ść Jana K a s p r o w ic z a w latach 1888— 1891. W arszaw a 1967, s. 9.

(4)

R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y 1 7 4

ku. Z p u n k tu w idzenia p o trzeb n au k i z pew nością szkoda, że w przedm iocie i m etodzie książka S p ru siń sk ieg o je st książką k r y ­ tyczną. Z p u n k tu w idzenia społecznych p otrzeb trzeb a się jed n ak cieszyć, że S p ru siń sk i u tra fił w sam o sed n o czytelniczych zapo­ trzebow ań. O K adenie niem al nic nie napisano. T eraz będzie p rz y ­ n a jm n ie j co pod daw ać w eryfik acji.

Ze w zględu n a swoistość g a tu n k u Spru siński nie staw ia i nie ro z­ w iązu je w ielu problem ów , k tó re w zw iązku z K adenem trzeb a będzie jeszcze postaw ić. Poza ekspresjonizm em niem ieckim , o k tó ­ ry m w książce jest m owa, istn ieje przecież dla K adena szerszy k o n ­ te k s t litera c k i. Zw łaszcza sty listy czn e p a ra n te le trzeb a w ynaleźć i zbadać; 'bliższego o g ląd u w a rta jest rów nież n a rra c ja K adena i jej zróżnicow anie. T e m aty m ożna by z resztą m nożyć. K siążka, k tó rą o trzym aliśm y , w in na być w łaściw ie n apisana po dokonaniu tak ic h opracow ań. Cóż, kied y ich nie ma. Z w y ją tk ie m p ra c H open- sztand a i M. P o d raza-K w iatk o w sk iej —■ znakom itych, ale dotych­ czas w ąskich zakresów p ro b le m aty k i. S prusińsk i m iał do dyspozycji recen zje książek K adena, k tó re p o tra k to w a ł częściowo ja k o curiosa, częściw o ja k o asu m p t d la w łasn y ch reflek sji. M iał także do d y ­ spozycji w łasn ą czytelniczą w rażliw ość. T en b ra k h isto ry czn o -lite­ rack iej b azy je st zapew ne d ru g im — obok specyfiki g atu n k u — pow odem n ied o sy tu naukow ej in fo rm acji, k tó ry odczuw a się p rzy c zy tan iu tek stu . In tu ic ja i zdolności a u to ra o ty le rek o m p en su ją te b ra k i, że istn ieją cy m ate ria ł je s t w pełni w ykorzystany . W szyst­ kie isto tne m yślow e w ątk i za w a rte w dotychczasow ych w ypow ie­ d ziach są n ie ty lk o zreferow ane, ale i tw órczo p o djęte, a w w ielu szczegółow ych spostrzeżeniach w łasn y ch późniejszy badacz na pew no znajdzie p u n k t w yjścia dla naukow ej reflek sji. W g ran i­ cach m ożliw ości g a tu n k u S p ru siń sk i dał w szystko, czego m ożna było oczekiw ać.

Z p raw d ziw y m fenom enem jed n a k sty k am y się w sferze form aln ej. To je st b ard zo p ięknie n ap isan a książka. C zytelnik pozostaje pod nieczęstym w lek tu rze polonistycznej w rażeniem , że a u to r szan uje czas. S p ru siń sk i je st lap id arn y . Choćby drobiazg: pierw sze zdanie książki m a podm iot dom yślny. Oczywiście, p o cóż p o w tarzać ty ­ tuł? A le któż z n as pozbaw iłby się dum nego, a tchnącego n u d ą pow tó rzenia? W spaniałe, w zięte od p o czątku tem p o je st (mimo przeszkód an ality czn eg o tem a tu ) u trz y m an e aż do końca za po­ m ocą k ró tk ic h , d o b itn y c h zdań, w yrazisty ch p aralel, o stry c h ko n ­ trastów . I jeśli n a w e t ow o m ęskie tem po m o m en tam i się rozłazi — choćby w nużącym referacie poglądów K ad ena na ów czesną lite ­ r a tu r ę — to S p ru siń sk i p o tra fi ożywić n a rra c ję p rzez odrzucenie p rzy łb icy ob iek ty w n eg o oglądacza: „D uch profeso ra P im k i p o ja ­ w ia ją c y się zawsze wówczas, gd y K aden rozw odzi się o liry ce, nie zn ik n ął w czasie d elib e ra c ji o p ro zie” (s. 285). S p ru siń sk i jest p isa­ rzem , jego książk a jest dziełem sztuki i m ożna mieć ty lk o nadzieję, że jego um iejętność o p ero w an ia sk ró ta m i i niezainudzania cz y te l­ nik a stan ie się w zorem dla inn y ch .

(5)

Z ew nętrzn ym blaskom stylistycznym tow arzyszy u jaw niająca się głębiej m ądrość p isarska autora. Do najczęstszych błędów m ono- grafistó w życia i twórczości należy m nożenie n ieisto tn y ch in fo r­ m acji —' zapew ne w nadziei, że gdzieś i kom uś m ogą się przydać. Dochodzi do absu rdu podaw ania w zrostu pisarza, jago rodziców i braci, rzetelnie, w cen ty m etrach — jak to m iało m iejsce w pew ­ nej m onografii z 1963 r. S p ru siń sk i ostro selekcjonuje, pom ija bio­ graficzne plotki, a w obrębie inform acji, które w y brał, w yraziście h ierarchizuje. Podziw w zbudza rów nież spraw ność w posługiw a­ niu się m ateriałem tak , aby cechy K adena — pisarza czy człow ie­ ka — w y n ik ały „sam e”, bez try w ialn ej oceniającej in g ere n cji n a r ­ rato ra. Nie znaczy to, że tej ostatniej w ogóle w książce S p rusiń - skiego nie ma. R ezerw uje ją on sobie jed n a k dla alu z ji czy „p rzy ­ m y k an ia o ka” poza dyskursem , w sposób tow arzyszący jak b y obiek­ ty w nej w ym ow ie faktów czy cytatów . Tak tw orzy się sugestia obiektyw izm u. P raw dopodobnie zresztą jest to je d y n y m ożliw y o biektyw izm p rac tego typu.

Czy w szystko jest absolutnie bez zarzutu w tej książce — p o trzeb ­ nej, ciekaw ej i ta k form alnie spraw nej? M iałabym do zarzucenia au torow i ton lekcew ażenia, p rzy b ieran y może nie całkiem bezpod­ staw nie, ale w brew dobrym obyczajom, tak wobec K adena, jak jego recenzentów , czy w reszcie wobec czytelników książki. C yto­ w ana aluzja do profesora P im ki z pew nością nie j,est up rzejm a, choć rozum iem y, że przyjem nie czasem okazać dystans wobec te­ m atu. Gorzej, gdy sta ra n ia m niej uzdolnionych czy m niej b ły sk o t­ liw ych, czy w reszcie błądzących po naukow ych m anow cach po­ przedników nazyw a S p rusiński zabaw ą („Stronice Mateusza Bigdy słu żyły S tanisław ow i T urow skiem u do zabaw y w « py tajnik i i w y­ krzykniki» (...)” — s. 183). W stosunku do czytelników razić może —1 sporadyczne, to .praw da — głoszenie e x cathedra sądów pozba­ w ionych arg u m en tacji, tra k to w a n ie jak o oczywistości rzeczy, k tóre by n ajm n iej oczyw iste nie są. N iesłusznie więc po sługuje się S p ru ­ siński jak term in em nazw ą „kadenizacja treści” (s. 70), skoro w łaś­ nie od jego książki m oglibyśm y oczekiw ać wyj-aśnienia tego, sit venia verbo, term in u . Nie uzasadnione sądy rzu c a ją się tym sil­ niej w oczy, gdy są niesłuszne, jak to je st chyba ze spostrzeżeniem o podobieństw ie sy lw etek pow ieściow ego m argrabiego P rzen iew - skiego z Generała Bar cza i Józefa Sw ieżyńskiego, p rem iera rząd u z 1918 r. {s. 158). Być może a u to r dysponuje tu lepszym i in fo rm a­ cjam i, lecz cóż mogło łączyć w ielbiciela Piłsudskiego z w yznaw cą Dmowskiego, a ry sto k raty czn eg o snoba z polityk iem o cenzusie le ­ karskim ?

R ecenzencki obyczaj w y ty k an ia w ad niech nie przesłoni ogólnego sądu o m onografii Sprusińskiego jako o książce potrzebn ej, in fo r­ m acyjnie bogatej i znakom icie napisanej — interesującej* wreszcie, jako p ró ba odw ażnego i nowoczesnego ożyw ienia starej trad y cji mono g raf isty k i polskiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

1891 – Praca nad projektami witraży dla Kościoła Mariackiego w Krakowie.. Teksty te nie

Tego wszystkiego zaraz się dowiecie, proszę o kliknięcie w poniższy link lub skopiowanie go i wklejenie w dowolną przeglądarkę

św iad czen ia

In contradiction to the identified mechanism from case study, the results of the simulation games showed that interference from asset owner’s management causes a higher level of

wadzona przez Sieroszewskiego do tej powieści i w takim stopniu rzeczowość, będąc najpełniejszym rozwinięciem naturalistycznej metody pisarza, osiąga ów

Przypomnę, że jest to forma pracy, która może zasadniczo wpłynąć na wysokość oceny końcoworo- cznej po klasie7, a następnie średniej ocen po klasie ósmej.. Prezentacja

Stanisław Abraham Bzowski urodził się w 1567 roku w Proszo­.. wicach, miasteczku należącym do powiatu lelowskiego w diecezji

wychodziły kolejne części , łącznie około 150 baśni.. Większość utworów została wymyślona przez H.Ch. Andersena i nie ma podobnych baśni na baśni świecie...