1
SPIS ZAW ARTOŚCI TECZKI —
$ \ s x ...
1/1. Relacja V - f' '0
I/2. Dokumenty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora —
I/3. Inne materiały dokum entacyjne dotyczące osoby relatora ——
II. Materiały uzupełniające relację 'J \ - ~ ^
111/1 - Materiały dotyczące rodziny relatora —
III/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. ‘—
III/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) — III/4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. — •
III/5 - in n e ...—
IV. Korespondencja \J
V. Nazwiskowe karty informacyjne V
VI. Fotografie ^
2
3
2 - 4 * . d o b (
d) C ( O \ U i \ Strona l z 3
^3iT
E l ż b ie t a Z a w a c k a
Od: Krystyna Wojtowicz _
Do: Elżbieta Zawacka <zawacka@wp.pl>
Wysłano: 20 sierpnia 2004 10:58 Załącz: header.htm
Temat: Marciniak I. - biogr.
w
M ARCINIAK IRENA z d. Lesisz (1929 - 2002) sanitariuszka oddziału partyzanckiego AL.
Wpy)
Urodziła się 24 lutego 1929 r. w Lubieszewie nad Stochodem na południowo- zachodnim Polesiu.^ĆÓrka Romana i Marii Lesiszów. Miała pięcioro rodzeństwa:
Franciszek, H elena,'Jan oraz siostry - starsza (zam. Janczarek) i najmłodsza (ii.ż.n.). Mieszkała wraz z rodziną w Lubieszewie do listopada 1943 r.
5 września 1943 r. Niemcy wycofali się i odtąd nasiliły się bandyckie akcje Ukraińskiej Powstańczej Armii - UPA. 9 listopada ojciec i matka zostali wezwani na zebranie do domu Buttmana, kiedy zebrało się ok. 200 Polaków Ukraińcy dom podpalili. W płomieniach wszyscy zginęli, za wyjątkiem zawiadowcy stacji Lubieszów Edwarda Przastka, który mimo ran i palenia się zdołał zbiec. Po tym dramacie ukrywała się u ukraińskiej rodziny Sołoszuk wraz z bratową i jej małym dzieckiem, pozostałe rodzeństwo było ukrywane przez inne ukraińskie rodziny.
Punktem zbornym dla ukrywających się Polaków było gospodarstwo Szołomickich, skąd rozdzielano ich do domów Ukraińców, którzy podjęli się ich przechowywać, mimo, że groziła im za to kara śmierci. Wkrótce wraz z siostrami i bratową podjęła wędrówkę w kierunku Bałandycz, gdzie spodziewały się spotkać partyzantów. W styczniu 1944 r. odnalazł je szwagier Janczarek i zabrał do leśnego obozu, zorganizowanego dla Polaków pozostających bez dachu nad głową.
Polski oddział partyzancki organizował się w oparciu o oddział radziecki, którym dowodził gen. Fiodorow. Już w czasie okupacji niemieckiej zachęcał Polaków do wstępowania do partyzantki, ale mało było chętnych do wiązania się ze Sowietami.
Dopiero po napadach UPA, w oparciu o ich partyzantkę zaczęły organizować się polskie oddziały, dowodził nimi Stanisław Szelesta. Komisarza, a także zastępców kompanii i plutonów przysłali Rosjanie.
Rodzeństwo, dwóch braci i Helena wstąpili do polskiego oddziału partyzanckiego im. Tadeusza Kościuszki, 14-letnia Irena pozostała w obozie z siostrami i jej dzieckiem oraz bratową i jej dzieckiem. Na skutek usilnych próśb, mimo młodego wieku, niespełna 15-letnia Irena została także przyjęta do oddziału im. Jarosława Dąbrowskiego, do plutonu, którym dowodził jej szwagier Janczarek. Oddziały szły na zachód, kiedy miejsce postoju znajdowało się niedaleko Bugu, przeszła podstawowe szkolenie dot. posługiwania się bronią i udzielania pierwszej pomocy rannym, opiekowała się chorymi na tyfus w szpitaliku partyzanckim. Potem została przeniesiona do sztabu brygady im. Wandy Wasilewskiej, w której skład wchodziły polskie oddziały i powierzono jej opiekę nad chorym dowódcą brygady St.
Szelestą. (Brygada od 17 lutego 1944 r. podlegała bezpośrednio dowództwu
W
l i n * .
04-09-01 4
Strona 2 z 3
Ukraińskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, 10 maja 1944 r. została przekazana Polskiemu Sztabowi Partyzanckiemu). Pod koniec kwietnia otrzymano rozkaz przeprawienia się na zachodni brzeg Bugu, przeprawiała się wraz z rekonwalescentami i rannymi pod gradem niemieckiego ostrzału. Niewielu dotarło do miejsca zgrupowania brygady. 14-go czerwca otrzymała swój pierwszy chrzest bojowy. Doszło do krwawej walki na Porytowym Wzgórzu. Była na pierwszej linii frontu, lżej rannych opatrywała na miejscu, ciężko rannych na plecach ciągnęła do prowizorycznych ambulatoriów liniowych. O tej ciężkiej próbie powiedziała
„pracowałam ja k w transie, a gdy zobaczyłam ciężko ranną koleżankę Halinę Dorywalską ogarnęła mnie nieopisana wściekłość” (L. Toporowicz, Droga do Yirtuti Militari, /w / Głos Szczeciński C 1968, nr. 309, s. 5). Po wyrwaniu się z okrążenia dotarli do wioski Ciosna na Lubelszczyźnie, przez całą drogę opiekowała się rannymi, którzy niejednokrotnie prosili j ą o ich dobicie, tu ponownie doszło do bitwy z kawalerią kałmucką. 22-go czerwca dotarli do Lasów Biłgorajskich i ponownie zostali okrążeni przez Niemców. Znowu udzielała pomocy rannym, kiedy jeden z nich - Kwaśniewski poprosił j ą o wodę, pobiegła po nią i w tym czasie została ciężko ranna, urwało jej palec u nogi, a w ciele utkwiło wiele odłamków, które lekarze wyciągali z jej ciała przez następnych 15 lat.
Zaopiekowali się nią siostra i brat, który na rękach wyniósł j ą z okrążenia. Podczas kolejnego przebijania się w Lasach Janowskich, po przebrnięciu rzeczki Szum, zgubiła cały oddział. Pozostała sama, bez pomocy, ranna, bez jedzenia i picia, cudem przetrwała ukrywając się w krzakach przez 4 doby, w pobliżu stacjonujących Niemców. Kiedy Niemcy odeszli pokuśtykała w kierunku wsi Górecko Kościelne, mieszkańcy udzielili jej pomocy i zawieźli do Zwierzyńca, gdzie zaopiekował się nią lekarz dr Władysław Wróblewski, potem przekazano ją do szpitala w Szczebrzeszynie i powierzono opiece dyrektora dr. Zygmunta Klukowskiego, który uratował jej rękę przed amputacją. Tu doczekała się wejścia Armii Czerwonej i tu odnalazła ją siostra Helena. Szpital opuściła z końcem września 1944 r.
Odznaczona Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy (1964 r.), Krzyżem Partyzanckim i Odznaką Syna Pułku.
Po wojnie zamieszkała w Stargardzie Szczecińskim, była majstrem ogrodnictwa i pracowała w „zieleni miejskiej”. Wyszła za mąż i miała dwie córki.
Zmarła 5 lipca 2002 r.
Rodzeństwo: Franciszek (ur.1922 r.), żołnierz oddziału partyzanckiego im.
Tadeusza Kościuszki od 8 września 1943 r. i Helena zam. Starek, w oddz. im. T.
Kościuszki od 17 listopada 1943 r., oboje przeszli cały szlak bojowy brygady im.
W. Wasilewskiej; Jan (1926-1944) żołnierz oddziału partyzanckiego od października 1943 r., zmarł na zapalenie płuc pod Domaczewem w maju 1944 r.
/w cA
APAK - t. ...; Małaszczycki Zbigniew, Partyzanci z Polesia; Satora Kazimierz, Sanitariuszki z Lasów Janowskich i Puszczy Solskiej /w/ WTK 1968, nr. 23, s/6,7; Toporowicz Ludmiła, Droga & ->] *v do Yirtuti Militari /w/ Głos Szczeciński 1968, nr. 309, s. 5; Wesołowski Z., Kawalerowie Orderu
VM, PRL, s. 56;
04-09-01 5
Córka Romana i Marianny. Urodziła się 24 lutego 1929 r. we wsi Podosk Stary k. Świętej Katarzyny w pow. kieleckim. Jej rodzice byli chłopami.
W 1934 r. razem z rodzicami wyjechała na Polesie do Lubieszowa nad Stochodem.
Tam od siódmego roku życia chodziła do szkoły powszechnej (także podczas I okupacji sowieckiej). Naukę przerwała w 1942 r. po zamknięciu szkoły przez Niemców. 9 lipca 1943 r.
banda UPA spaliła ich gospodarstwo, a jej rodzice zginęli w płonącym domu. Po trzech miesiącach ukrywania się u życzliwych Ukraińców wstąpiła do Brygady im. W. Wasilewskiej stacjonującej w rejonie Bobrza nad Stochodem. Jako sanitariuszka i łączniczka brała udział w walkach tego oddziału w Lubelskiem na Porytowych Wzgórzach i w Puszczy Solskiej.
W życiorysie z 1959 r. sporządzonym dla ZBoWiD pisze: „W roku 1944 wkroczyłam w szeregi partyzanckie Oddz. Dąbrowskiego bryg. im. Wandy Wasilewskiej jako sanitariuszka. W maju 1944 r. przedostaliśmy się w lasy na terenie lubelszczyzny. Podczas walki z niemcami 22 czerwca 1944 roku ratując rannych sama zostają ciężko ranna (26 ran).
Po kilku dniach ucieczki po lesie dostaję się w ręce niemieckie, gdzie znęcali się nade mną.
Z trudnością dostałam się na wieś. Tamtejsi mieszkańcy odwieźli mnie do szpitala w Zwierzyńcu. Po kilkunastu dniach w Zwierzyńcu zostałam przeniesiona do szpitala w Szczebrzeszynie k. Zamościa, gdzie leczyłam się do października 1944 r. W tym czasie zostałam odnaleziona przez siostrę [Helenę], która zabrała mnie do Chełma Lubelskiego.
Tam przerabiałam dalszy kurs szkoły powszechnej, a później gimnazjum. Ciężkie warunki dożycia zmusiły mnie do przerwania nauki i przystąpienia do pracy. Od roku 1946 pracuję po dziś dzień”
W Brygadzie AL Dąbrowskiego im. W. Wasilewskiej przebywała dokładnie od 15 lutego do 24 czerwca 1944 r. czyli do rozbicia tego oddziału podczas bitwy w Puszczy Solskiej. W 1946 r. podjęła pracę w KW PPR, a następnie została skierowana do Zarządu Wojewódzkiego ZWM w Kielcach. W tym czasie miała na utrzymaniu swoją młodszą siostrę.
Od 1947 do 1961 r. pracowała w radach narodowych. Od 1961 r. do przejścia na emeryturę 30 listopada 1981 r. pracowała w Rejonowym Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Stargardzie Szczecińskim jako starszy referent.
Mieszkała w Stargardzie Szczecińskim przy ul. Czarnieckiego 11. Zamężna za ... Marciniakiem, miała dwie córki - Elżbietę ur. w 1949 r. i Barbarę ur. w 1951 r.
Od 1945 do 1949 r. była członkiem ZWM. Nie należała do PZPR, była natomiast od 1959 r. członkiem ZBoWiD, następnie ZKRPiBWP pełniąc funkcję członka Zarządu Wojewódzkiego w Szczecinie. Była delegatem na IV i VI Kongres ZBoWiD. Należała także do Związku Inwalidów Wojennych i pełniła funkcję członka Koła ZIW w Stargardzie oraz działaczką FJN i PRON. Na początku lat 80-tych była także członkiem Miejskiej Komisji Kontroli Społecznej.
Zmarła w 2002 r.
Uchwałą Rady Państwa z dnia 17 stycznia 1964 r. odznaczona Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari za czynny udział w walkach z hitlerowskim okupantem.”
Odznaczona także Krzyżem Partyzanckim w 1961 r., Medalem Zwycięstwa i Wolności w 1972 r., Medalem 10-lecia PRL w 1955 r., Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju w 1969 r. oraz Odznaką Synów Pułku w 1968 r. i Gryfa Pomorskiego w 1969 r. W 1983 r. została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Źródła:
Arch. Zarządu Okręgu ZKRPiBWP w Szczecinie, akta osob. Ireny Marciniak, syg.
22164; BKiO Kancelarii Prezydenta RP, Imienny spis odznaczonych Orderem Wojennym Virtuti Militari w latach 1960-1987, s. 38, poz. 150.
6
MARCINIAK Irena z d. LESISZ (1929-2002), osierocona przez UPA, L3Jelnia--partyzanTlća
Irena Lesisz urodziła się 22 II 1929 w rodzinie rolników Romana i Marianny we wsi
Po wybuchu wojny kontynuowała naukę do 1942, do czasu zamknięcia szkół polskich przez okupanta niemieckiego. Kiedy Niemcy we wrześniu 1943 wycofali się z Polesia nasiliły się bandyckie akcje UPA i Irena 9 XI 1943 straciła oboje rodziców, a jej dom rodzinny został spalony. Zginęli w płomieniach podpalonego przez bandę UPA budynku razem z ok. 200 Polakami zwołanymi na zebranie gromadzkie. Irena wraz z bratową i małym bratankiem ukryła się u ukraińskiej rodziny Sołoszuk, pozostałe rodzeństwo u innych ukraińskich rodzin (którym za to groziła śmierć). Wkrótce wraz z siostrami i bratową podjęły wędrówkę do leśnego obozu partyzanckiego i tam odnalazł ją szwagier Janczarek w styczniu 1944. Wkrótce 15-letnia Irena, obok starszego rodzeństwa, została przyjęta do oddziału partyzanckiego im. J.
Dąbrowskiego do plutonu, którym dowodził szwagier Janczarek. Posuwając się na zachód z oddziałem znalazła się na dłuższym postoju niedaleko Bugu, tam przeszła podstawowe szkolenie posługiwania się bronią i udzielania pierwszej pomocy rannym. Opiekowała się chorymi na tyfus w zorganizowanym tam szpitaliku partyzanckim. Następnie została przeniesiona do sztabu brygady im. W. Wasilewskiej, gdzie powierzono jej opiekę nad chorym dowódcą brygady Stanisławem Szełestą (Brygada od 17 II 1944 podlegała bezpośrednio dowództwu Ukraińskiego sztabu Ruchu Partyzanckiego, a 10 maja tr. została przekazana Polskiemu Sztabowi Partyzanckiemu). Pod koniec kwietnia 1944 otrzymano rozkaz przeprawienia się na zachodni brzeg Bugu. Irena przeprawiała się wraz z rekonwalescentami i rannymi pod silnym ostrzałem niemieckim. Dnia 14 czerwca przeszła swój chrzest bojowy biorąc udział w walce na Porytowym Wzgórzu, była na pierwszej linii frontu, lżej rannych opatrywała na miejscu, ciężko rannych na plecach ciągnęła do prowizorycznych ambulatoriów liniowych. Po wyrwaniu się z okrążenia dotarła z brygadą do wioski Ciosna na Lubelszczyźnie, przez całą drogę opiekując się rannymi. Dnia 22 czerwca dotarli do Lasów Biłgorajskich i ponownie zostali okrążeni przez Niemców. W czasie bitwy została ciężko ranna od wybuchu granatu, urwało jej palec u nogi, a w ciele utkwiło 26
J » » T
Oddziału AL im. J. Dąbrowskiego, potem Brygady AL im. W. Wasilewskiej, po wojnie ogrodniczka
Podosk Stary k. Świętej Katarzyny w pow. kieleckim. W 1934 rodzina Lesiszów przeniosła
7
odłamków (lekarze wyciągali je z jej ciała przez następnie 15 lat). Ranną wyniósł ją z okrążenia brat. Podczas kolejnego przebijania się w Lasach Janowskich, po przebrnięciu rzeczki Szum, zgubiła cały oddział. Sama, ranna, bez pomocy i jedzenia, przetrwała ukrywają się w krzakach przez 4 dni, w pobliżu stacjonujących Niemców, budujących w tym czasie most na rzece Szum. Po ich odejściu z trudem dotarła do wsi Górecko Kościelne, gdzie mieszkańcy udzielili jej pomocy odwożąc ją do szpitala w Zwierzyńcu. Następnie trafiła do szpitala w Szczebrzeszynie, gdzie udało się uratować jej rękę przed amputacją. W szpitalu doczekała wejścia Armii Czerwonej. Odnalazła ją tam siostra Helena i po opuszczeniu przez Irenę z końcem września 1944 szpitala zabrała do Chełma Lubelskiego.
Irena Marciniak Uchwałą Rady Państwa z 17 I 1964 za czynny udział w walkach z hitlerowskim okupantem została odznaczona Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti
Militari. Odznaczona także Krzyżem Partyzanckim (1961), Odznaką Synów Pułku w (1968) i Gryfa Pomorskiego (1969), Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju (1969) oraz Medalem Zwycięstwa i Wolności (1972).
Po wojnie w Chełmie podjęła kurs szkoły powszechnej, a później gimnazjum. Ciężkie warunku materialne zmusiły ją jednak do przerwania nauki. W 1946 podjęła pracę w KW PPR, a następnie została skierowana do Zarządu Wojewódzkiego ZWM w Kielcach. W latach 1945-1949 należała do ZWM. W tym czasie miała na utrzymaniu swoją młodszą siostrę. Od 1947 do 1961 pracowała w radach narodowych. Od 1961 do przejścia na emeryturę 30 XI 1981 była starszym referentem w Rejonowym Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Stargardzie Szczecińskim. Od 1959 członek ZBoWiD, pełniła funkcję członka Zarządu Wojewódzkiego w Szczecinie, była delegatem na IV i V Kongres ZBoWiD.
Należała także do ZIW, była działaczką FJN i PRON. Na początku lat 80-tych była także członkinią Miejskiej Komisji Kontroli Społecznej. Nie należała do PZPR. Za swoją działalność odznaczona Medalem 10-lecia PRL (1955) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1983). Zmarła 5 VII 2002.
Zamężna za Marciniaka nieznanego imienia, miała dwie córki - Elżbietę (ur. 1949) i Barbarę (ur. 1951). Rodzeństwo: brat Franciszek (ur. 1922), żołnierz oddziału partyzanckiego im. T. Kościuszki; siostra Helena zam. Starek, także żołnierz oddziału partyzanckiego im. T.
Kościuszki, brat Jan (1926-1944), żołnierz oddziału partyzanckiego, zmarł na zapalenie płuc pod Domaczewem.
8
I ą ę ,
APAK, T. 3536/WSK (tamże opracowanie Wojtowicz K.) AZO ZKRPiBWP w Szczecinie, ao.
Marciniak I, sygn. 22164; BKiOKPRP, Im. spis VM PRL 2, s. 38, poz. 150;
Kobieta polska w II wojnie światowej (materiały bibliograficzne), Warszawa 1973, s. 90; Małaszycki Z., Partyzanci z Polesia... ; Satora K., Sanitariuszki z Lasów Janowskich i Puszczy Solskiej, WTK 1968, nr 23, s. 6-7; Toporowicz L., Droga do Yirtuti Militari, Głos Szczeciński 1968, nr 309, s. 5;
Wesołowski, PRL Kaw. V M ..., s. 56; Źródła i materiały do dziejów ruchu oporu na Lubełszczyźnie, t.
4, s. 345
9
\jt( x ^ ' Ą ' \ k
u u^
on-
w^ u m 0.T | yp1f ' ^ r v 0 ^ ' ^ 7 ' j /fj ^
»
MARCINIAK Irena z d. LESISZ (1929-2002), osierocona przez UPA, od 1944 żołnierz poleskiego oddziału partyzanckiego AL im. J. Dąbrowskiego; po wojnie ogrodniczka
Irena Lesisz urodziła się 22 II 1929 w rodzinie rolników Romana i Marianny zamieszkałych we wsi Podosk Stary k. Świętej Katarzyny w pow. kieleckim. W 1934 rodzina Lesiszów przeniosła się do Lubieszowa nad Stochodem w b. woj. poleskim i tam Irena wychowywała się razem z pięciorgiem rodzeństwa i uczęszczała do szkoły powszechnej.
Po wybuchu wojny kontynuowała naukę do 1942,'do czasu zamknięcia szkół polskich / * przez okupanta niemieckiego. Kiedy Niemcy we wrześniu 1943 wycofali się z Polesia\ y 'T bandyckie akcje UPA nasiliły się i Irena dnia 9 XI 1943 straciła oboje rodziców, a jej dom ^ rodzinny został spalony.'^ginęli w płomieniach podpalonego przez bandę UPA budynku dii U/ lź razem z ok. 200 Polakami zwołanymi na zebranie gromadzkie. Irena wraz z bratową i małym
bratankiem ukryty się u ukraińskiej rodziny Sołoszuk, pozostałe rodzeństwo u innych • U ukraińskich rodzin (którym za to groziła śmierć). Wkrótce wraz z siostrami i bratową podjęły wędrówkę do leśnego obozu partyzanckiego i tam odnalazł ją szwagier Janczarek w styczniu
1944. Wkrótce 15-letnia Irena, /obokj starsztgif rodzeństwa, została przyjęta do oddziału f-j ca xi, 1 lAfaj partyzanckiego im. J. Dąbrowskiego do plutonu, którym dowodził szwagier Janczarek. «
Posuwając się na zachód z oddziałem'znalazła się na dłuższym postoju niedaleko Bug ustawi V ("H przeszła podstawowe szkolenie posługiwania się bronią i udzielania pierwszej pomocy k f rannym. Opiekowała się chorymi na tyfus w zorganizowanym tam szpitaliku partyzanckim.
Następnie została przeniesiona do sztabu brygady im. W. Wasilewskiej, gdzie powierzono jej opiekę nad chorym dowódcą brygady Stanisławem Szelestą (Brygada od 17 II 1944 podlegała bezpośrednio dowództwu Ukraińskiego sztabu Ruchu Partyzanckiego, a 10 maja tr. została przekazana Polskiemu Sztabowi Partyzanckiemu). Pod koniec kwietnia 1944 otrzymano rozkaz przeprawienia się na zachodni brzeg Bugu. Irena przeprawiała się wraz z rekonwalescentami i rannymi pod silnym ostrzałem niemieckim. Dnia 14 czerwca przeszła ^
swój chrzest bojow^biorąc udział w walce na Porytowym Wzgórzuj była na pierwszej linii '< ( | -j ^ frontu, lżej rannych opatrywała na miejscu, ciężko rannych na plecach ciągnęła do
prowizorycznych ambulatoriów liniowych. Po wyrwaniu się z okrążenia dotarła z brygadą do
wioski Ciosna na Lubelszczyźnie, przez całą drogę opiekując się rannymi. Dnia 22 czerwca ^
\dotarli do Lasów Biłgorajskich i ponownie zostali okrążeni przez Niemców.j W czasie bitwyV V została ciężko ranna od wybuchu granatu, urwało jej palec u nogi, a w ciele utkwiło 26
odłamków (lekarze wyciągali je z jej ciała przez następnie 15 lat). Ranną wyniósł J}4 z A & Kf
10
11
okrążenia brat. Podczas kolejnego przebijania się w Lasach Janowskich, po przebrnięciu
rzeczki Szum, zgubiła cały oddział. Sama, ranna, bez pomocy i jedzenia, przetrwała ukrywają'/ i/ ^ ^ się w krzakach przez 4 dni, w pobliżu stacjonujących Niemców, H)udufąeyełf w tym czasie T\j4m^
q Pif*
most na rzece Szum. Po ich odejściu z trudem dotarła do wsi Górecko Kościelne, gdzie mieszkańcy udzielili jej pomocy^jadwa żąe-fąfdo szpitala w Zwierzyńcu. Następnie trafiła doY^'
. . . . . . W ocLwbiU
szpitala w Szczebrzeszynie, gdzie udało się uratować jej rękę przed amputacją. W szpitalu
doczekała wejścia Armii Czerwonej. Odnalazła jąjtam^ siostra Helena i po opuszczeniu przez - f ' Irenę z końcem września 1944 szpitala zabrała do Chełma Lubelskiego.
Irena Marciniak Uchwałą Rady Państwa z 17 I 1964 za czynny udział w wałkach z hitlerowskim okupantem została odznaczona Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti
Militari. Odznaczona także Krzyżem Partyzanckim (1961), Odznaką Synów Pułku w (1968) i Gryfa Pomorskiego (1969), Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju (1969) oraz Medalem Zwycięstwa i Wolności (1972).
Po wojnie w Chełmie podjęła kurs szkoły powszechnej, a później gimnazjum. Ciężkie warunkiji materialne zmusiły ją jednak do przerwania nauki. W 1946 podjęła pracę w KW PPR, a następnie została skierowana do Zarządu Wojewódzkiego ZWM w Kielcach. W latach 1945-1949 należała do ZWM. W tym czasie miała na utrzymaniu swoją młodszą siostrę. Od 1947 do 1961 pracowała w radach narodowych. Od 1961 do przejścia na emeryturę 30 XI 1981 była starszym referentem w Rejonowym Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Stargardzie Szczecińskim. Od 1959 członek ZBoWiD, pełniła funkcję członka Zarządu Wojewódzkiego w Szczecinie, była delegatem na IV i V Kongres ZBoWiD.
Należała także do ZIW, była działaczką FJN i PRON. Na początku lat 80-tych była także członkinią Miejskiej Komisji Kontroli Społecznej. Nie należała do PZPR. Za swoją działalność odznaczona Medalem 10-lecia PRL (1955) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1983). Zmarła 5 VII 2002.
Zamężna za Marciniaka nieznanego imienia, miała dwie córki - Elżbietę (ur. 1949) i Barbarę (ur. 1951). Rodzeństwo: brat Franciszek (ur. 1922), żołnierz oddziału partyzanckiego im. T. Kościuszki; siostra Helena zam. Starek, także żołnierz oddziału partyzanckiego im. T.
Kościuszki, brat Jan (1926-1944), żołnierz oddziału partyzanckiego, zmarł na zapalenie płuc pod Domaczewem.
\r
12
i |
i i m {°
APAK, T. 3536/WSK (tamże opracowanie Wojtowicz K.) AZO ZKRPiBWP w Szczecinie, ao.
Marciniak I, sygn. 22164; BKiOKPRP, Im. spis VM PRL 2, s. 38, poz. 150;
Kobieta polska w II wojnie światowej (materiały bibliograficzne), Warszawa 1973, s. 90; Satora K„
Sanitariuszki z Lasów Janowskich i Puszczy Solskiej, WTK 1968, nr 23, s. 6-7; Toporowicz L., Droga do Yirtuti Militari, Głos Szczeciński 1968, nr 309, s. 5; Wesołowski, PRL Kaw. V M ..., s. 56; Źródła i materiały do dziejów ruchu oporu na Lubełszczyźnie, t. 4, s. 345
MARCISZEWSKA Helena zob. HERMANOWSKA Helena
13
14
15
16
17
18
19
20
21
O o dparciu w ściekłych sztu rm ów h itle ro w skich oddziałów na Po- ry to w y m W zgórzu 14 czerw ca 1944 r., zg ru p ow an ie A rm ii L u do w ej i p a rty z a n tk i radzieckiej w y rw ało się nocą z okrążenia.
P a rty z a n ci p o su w a ją się ku P u szczy S olskiej. Tu o d d z ia ło m fh i
tlero w sk im , re a liz u jąc y m w ielką o p e ra c ję p rzeciw p arty zan ck ą, u - [ d a je się 22 czerw ca znowu osa
czyć p a rty z an tó w AL pod G óre- ckiem K ościelnym .
N atk n ąw szy się na silny opór, w róg w zm acn ia pierścień o k rą żenia, by z kolei p rzejść do li
k w id a c ji okrążonych. Do akcji w chodzi a rty le ria i m oździerze.
Są zabici i ra n n i. Pociski n iem i
ło sie rn ie tn ą drzew a i ludzi. P o legli p a d a ją rów nież w śród żoł
n ierz y b ry g ad y AL im. W. W asi
lew sk iej, p rzy b y łej w iosną zza B uga. L udzie są zmęczeni, n ie w y sp an i, zgłodniali, b ru d n i. O d
c zu w ają już b ra k am unicji.
S a n ita riu s z k i m ają ręce pełne roboty.
Irk a L esisz b yła najm ło d sza z nich. L iczyła sobie 15 i pół w io
sen. W oddziale byli też jej s ta r szy b r a t i sio stra. Rodziców — w y m o rd o w ali banderow cy za B ugiem , w Lubieszow ie. Irk a o p a try w a ła ran neg o K w aśn iew skiego. P ro sił o wodę, zem dlał.
Irk a b ierze m enażkę i biegnie na d ru g ą stro n ę górki. Na w zn ie
sien iu ro ze rw a ł się g ra n a t a rty le ry jsk i, siekąc jej oiaJo w 26 m iejscach. P o dn io sła się z zie
m i, p ró b u je biec d alej. S łania się. C zuje stra szn y ból, z lew ej rę k i p ły n ie krew : W ystraszona, biegnie z pow ro tem z płaczem . N ap rzeciw w ybiega siostra, p o d trz y m u je ją. K oleżanka trz ę s ą cymi się ręk o m a zakłada o p a tru n k i. N adbiegł też b ra t, po m a
ga rozciąć lew y b u t. O dłam ek u rw a ł pół palca nogi.
O zm roku oddziały podjęły prób ę w y rw a n ia się z okrążenia.
P od o d d ziały bry gady im. W.
W asilew sk iej, podobnie jak in ne, p rz e b ija ły się poprzez odci
nek b ło ta, niebezpiecznego grzę
zaw iska. B ra t Lesiszów ny bierze Irk ę , n iesie ją. S an itariu szk a w zięła jej to rb ę sa n ita rn ą , sio-
się. B ra t ciągnie Irk ę ze sobą.
W padli w m ałą b ło tn istą rzecz
kę Szum , k tó rą z tru d e m fo rsu ją. W ydostają się z rzeczki, zno
w u w p a d a ją w grzęzaw isko. K toś z uciekających o d erw ał Irk ę od b rata. Z ostała sam a. G rzęzła po pas. W reszcie w ygrzebała się i d o tarła do brzegu.
W yszła na polankę. W dali po
przez drzew a, do jrzała jakiś dom.
S k ierow ała się ku niem u. W tem spostrzega przed sobą w odleg
łości 30—40 m stanow isko trzech żołnierzy niem ieckich. Oni ró w
nież ją zauw ażyli i oddali trz y strzały ponad jej głową. U padła, czołgając się w krzaki. Po chw i
li znalazła schronienie pod je d nym z gęstych św ierków . G ałę
zie, opad ające do sam ej ziemi, u- życzały dobrej osłony. Ledw ie u - siadła w tym ukryciu, przecho
dzi koło niej kilku żołnierzy, szu k ając jej. Za chw ilę trzech konnych p o d ejm u je gonitw ę. Nie
z n a jd u ją jej.
Pod osłoną św ierka przeleżała cicho jak m ysz cztery dni i n o ce. Nie zd rad ziła swej obecności, choć p rag n ien ie paliło, a tu ani k ro p li wody. Z jadła całe k rzacz
k i zielonych jagód, ile m ogła ty l
ko dosięgnąć rę k a spod ukrycia.
N iem cy w tym czasie b u d ow a
li m ost na rzeczce Szum. C zw ar
tego dnia pod w ieczór w ynieśli się.
Irk a opuszcza schronienie pod św ierkiem . P rzed w yjściem
zdjęła spodnie uszyte w edług fa sonu wojskowego, pozostała su - kienczyna. Płaszczyk m iała po
darty. Pas zdjęła i zakopała pod świerkiem w raz ze spodniam i i tem blakiem ze sznurów spado
chronowych. W ten sposób p rzy b rała wygląd cyw ilny, dziew czę
cy.
Ropiejące ran y i gorączka t r a w iły ją. P od p ierając się kijem , podąża w k ieru n k u dom u, celu sprzed czterech dni. Dom był p'-i- sty, na płocie w isiały ręczniki i ścierki pozostawione przez żoł
nierzy hitlerow skich, którzy tam kw aterow ali w czasie operacji p rzeciw party zantom . Je d n ą ze ścierek ow inęła nogę.
W róciła dróżką leśn ą obok
daw nego legow iska. Po drodze n a tk n ę ła się na fu rm a n k ę z N iem cam i — nie zatrzy m ali jej.
Idąc dalej, spotyka P olaka, chło
pa, zabranego z koniem na pod- w odę. P y ta „Co p an ie n k a tu ro b i? ”
Z krzaków w yskoczyło pięciu Niemców. Jed en z nich w y k rzy k u je : „ B a n d it-p a rtisa n ” i zdzie
lił Irk ę kilka raz y po tw arzy . Dziewczyna tłum aczy, że nie jest żadnym „ b a n d y tą ”.
Podchodzi oficer. P olak tłu m aczy w y jaśn ien ia Irk i, opow ia
dającej, że jest sie ro tą zza B u
ga, uciekająca z rodzinnych stro n przed banderow cam i. P rz e chodząc przez las, u słyszała strzelanin ę, sk ry ła się w row ie i ta m została n agle ran n a . S tra c i
ła przytom ność. Ja k aś k o bietą z rob iła jej o p atru n ek . O ficer dał w ia rę opow iadaniom , k tó re m o
gły brzm ieć w iary g o d n ie w ze
staw ieniu z w iekiem dziew czy
ny. Irce podano g arnu szek w o dy z rowu, dano jeść i kazano iść do pobliskiej wioski.
Nogi ledw o niosły, ra n y u - tru d n ia ły p o ru szan ie się. Po d ro dze Irk a spostrzegła zsiniałe tru p y party zantó w , ślady n ie-
j „ r n l l r - TY/Ti q c 7 l r o n I r n w s i ’
p p ł k K a z i m i e r z
22
cymi się ręk om a zakłada opa-
; tru n k i. N adbiegł też b ra t, p o m a
ga rozciąć lew y b u t. O dłam ek u rw a ł pół p alca nogi.
O zm ro ku oddziały podjęły próbę w y rw a n ia się z "okrążenia.
P od o d d ziały b ry g ad y im. W.
W asilew skiej, podobnie jak in ne, p rz e b ija ły się poprzez odci
nek b ło ta, niebezpiecznego grzę
zaw iska. B ra t Lesiszów ny bierze Irk ę , niesie ją. S an itariu szk a w zięła jej to rb ę sa n ita rn ą , sio
s tra niesie jej k a ra b in ek i zapas naboi. Irk a , w yczerpan a u p ły wem k rw i, prosi, by nie m ęczy
li się z nią w rozpaczliw ej dla w szystkich sy tu a c ji i dobili ją w ystrzałem . P ro si o w odę do p i
cia, k tó re j nie było. D ostaje rza d k ie błoto do zw ilżenia ust.
^ P cT p ew nym czasie-zdobyto k o nia, rannego, na k tó ry m Irk a od byw a dalszą podróż. Syczy z b ó lu przy każdym p o tkn ięciu się.
K rótki, nocny postój. L udzie, słaniający się ze zm ęczenia i n ie w yspania, zasy p iają sto ją c n a wet.
Sygnał dalszego m arszu k tó ryś z zaspanych przegap ił, nie przekazał dalej. W skutek tego grupka, w k tó re j znajdow ali się m. in. ra n n y d -ca bry g ad y St.
Szelest, Irk a z b ra te m i inni, po
zostaje na m iejscu. Po z o rien to w aniu się w sy tu acji, g ru p k a od
dzielnie m aszeru je, na w ła sn ą rękę. Id ą przez całą noc. W bło cie Irk a gubi d ru g i b u t, zostaje boso.
R ankiem ponow nie w chodzą na n iep rzyjaciela. P a rty z a n ci w p a d a ją w szuw ary , o d strz e liw u ją
Sa n itariuszka z B ryg ad y A L im.
W. W asilew skiej Irena Lesisz -»
zdjęcie z ‘k w ie tnia 1946 r.
1 C I w * . --- --- ---
-
zrobiła jej o patru nek . Oficer dał w ia rę opow iadaniom , k tó re m o
gły brzmieć w iary go dn ie w ze
staw ieniu z w iekiem dziewczy
ny. Irce podano garn uszek w o
dy z rowu, dano jeść i kazano iść do pobliskiej w ioski.
Nogi ledw o, niosły, ra n y u - tru d n ia ły po ru szan ie się. Po d ro dze Irka spostrzegła zsiniałe tru p y partyzantów , ślady n ie daw nych w alk. M ieszkanka w si, napotkana na sk ra ju lasu, zapro
w adziła Irk ę do dom u. Tu n a p i
ła się wody, p alon a gorączką. Za
rzucono ją pytan iam i. M ówiła to sam o, co Niemcom, bojąc się de- koiispiracji.
Gospodyni, Michalina Szym ań
ska poprosiła m iejscow ą nauczy
cielkę i żonę w ó jta. Przyszły, zo
baczyły Irk ę i przy stąp iły do obm yw ania i o p atry w ania ran . Położyły ją na łóżku. W ójtow a dom yślała się, że Irk a je s t dziewczyną z lasu. Z aklinała się, że jej nie w yda, chciała jed n a k dowiedzieć się z jakiego je s t od
działu, bo może . ktoś ją będzie szukał. I r k a ;ząęięłą sję, nie u?
jaw niła nic,. K obiety tym czasem zebrały się' w 'są sie d n im pokoju i radziły, co zrobić z dziewczyną;
Uradziły, że przy go tują ją na śm ierć, „bo żyć, to ona długo nie pożyje”. N astępnego dnia rano przybyła w ójto w a z księdzem , za nim i ludzie, k tó rzy w przedpo
koju odśpiew ali pieśni religijne.
Tak przygotow ana na śm ierć, w ypraw iona została podwodą z
23
dziadkiem (taki ty lk o został w e wsi) do szp itala w Zw ierzyńcu.
W szpitalu w niesiono ją na no
szach do sali o patrunkow ej. M u
siała w yglądać strasznie. Gdy k tó raś z p ielęgniarek weszła, to tylko pokręciła głową i odcho
dziła. P rzyszedł lekarz, kazał ściągnąć odzież. P ierw sze p y ta nie brzm iało: „Gdzieś się, sm a r
kulo. kręciła, że cię ts k p o sieka
ło?”. Odpowiedź tak a sam a, jak w lesie i w e wsi. L ek arz p rzy stąpił do usu w an ia odłam ków i zakładania opatrunków . W yła z bólu. Służba szp italn a w yszła, nie mogąc słuchać jęku. Po za
biegu doktor oświadczył, że nie może jej trzy m ać w szpitalu, gdyż nie m a żadnych dokum en
tów. To byłoby niebezpieczne.
Nie m iał jed n a k serca, by dziew czynę w yrzucić, zdecydow ał się więc pozostawić ją na razie w szpitalu na w łasne ryzyko.
Po dw utygodniow ym pobycie w szpitalu pod opieką dra W ła
dysława Wróblewskiego, została przew ieziona do Szczebrzeszyna.
D r W róblew ski uzgodnił p rze d tem spraw ę z d yrek to rem ze Szczebrzeszyna, drem Zygmun
tem Klukowskim.
niu w alk i, bo cóż m ożna było zrobić innego. Znosiła m ężnie o- k ro p n e bóle, w w arunkach ro z paczliw ych w alk, osaczenia zgrupow ania partyzanckiego przez w roga.
H elenka Lesisz pocieszała ją:
„O derw iem y się od Niemców, przylecą do lasu radzieckie sa m oloty po ran n y ch party zantów , zabiorą cię do szpitala za fro n t, w yzd row iejesz”. H alin ka odpo
w iad a: „N aw et jeśli zabiorą, to co kom u będzie po m nie potem ,
po kalece?”
Z ok rążenia na P orytow ym W zgórzu p arty zan ci p rzerw ali się nocą z 14 n a 15 czerwca. N a w ozie jech ała ciężko ran n a H a li
na. I znów, kilk a dni później, pod G óreckiem party zan ci w p a d ają w sieć h itlerow skiej o b ła
wy. W ówczas ju ż nie było m o
żliwości lądow an ia sam olotów , by zabrać kolejnych najciężej ran n y c h p arty zantów . P ierścień ok rążenia by ł zbyt ciasny, w o kół — Niemcy.
W tej rozpaczliw ej sy tuacji jed y ny m m ożliw ym kieru n k iem o d erw ania się od w roga była grząska, b a g n ista łąk a w śród la su. Zdecydow ano się spróbow ać tego w yjścia, nocą. L udzie g rzę
źli, zapadali się w błocie. O w y p ro w adzen iu ta b o ru nie było m owy. Wozy pozostały w półko
lu obrony.
Na jed n y m z wozów była H a- link-n 7!n dnia ieszcze w ym ogła
ek spedycję nad rzeczkę Szum, od n alazła św ierk, ukrycie sprzed 22 lat. Z zakopanego wówczas pasa pozostała tylko m etalow a sprzączka. N a w zgórzu pod Gó
reckiem , z m łodych wówczas drzew ek w yrosły duże drzew a, z w idocznym i okaleczeniam i z cza
sów bitw y. O dłam ki pocisków a rty le ry jsk ic h i m in m oździerzo-
Halina Dorywalska, sanitariuszka brygady, zginęła w czasie walk 22 czerwca 1944 r. Zdjęcie —
wcześniejsze, z 1939 r.
24
tem sprawę z dyrektorem ze Szczebrzeszyna, drem Zygmun
tem Klukowskim.
Dr K lukow ski w spólnie z in nym i lekarzam i u rato w ał Irce rękę, której groziła am pu tacja.
Nie pam ięta już nazw iska ch i
rurga, lecz p am ięta do dziś, że z bólu przy usuw aniu odłam ka, u - gryzła go w plecy i p o d arła m u koszulę. P rzeprosiła gó później serdecznie, nie pogniew ał się.
Dr K lukow ski p o sta ra ł się o do
żyw ienie rekonw alescentki. Zo
n a dra Klukow skiego zao p atry w ała Irk ę w książki.
W sierp niu , już po w yzw oleniu, odnalazła Irk ę w szpitalu s ta r sza siostra H elenka, k tó ra po w ypędzeniu Niemców z L u b el
szczyzny podjęła poszukiw ania zagubionej nad Szum em ciężko ran n ej siostry.
Irk a opuszcza szpital w końcu w rześnia 1944 r. D zielna sa n i
tariuszka została odznaczona O r
derem V irtuti Mi li ta r i V klasy. Po latach, w 1959 r. zostały w yjęte jeszcze trz y odłam ki. Łącznie zostało w yjętych ż ciała posieka
nej pod G óreckiem san itariu szk i 26 odłamków (nogi, udo, ręka, łopatka).
M niej szczęścia m iały k oleżan
ki Ireny. 18-letnia Halina Dory- w alska była san itariu szk ą w p lu tonie zwiadu. W czasie w cze
śniejszych w alk, ;na P orytow ym W zgórzu > w godzinach p rzed p o łudniow ych 14 czerwca, pochy
lała się w łaśnie nad ran nym , by udzielić m u pomocy, gdy seria z broni m aszynow ej ścięła ją. R a
ny w praw ym ram ieniu i ręce — niegroźne, lecz kolano — rozfoi- te, szpik kości w yzierał z jab łk a kolanow ego. O trzym ała tylko prow izoryczny opatrunek w og-
lu obrony.
Na jed ny m z wozów była H a lin k a. Za d nia jeszcze wym ogła od dowódcy pododdziału p rz y rzeczenie, że w razie b ezn a
dziejnej sy tu acji, n a jej żądanie*
dobije ją. P a rty z a n ci zdawali so
bie bow iem spraw ę z b a rb a rz y ń stw a stosow anego przez h itle row ców wobec rann ych p a rty zantów . Nad Bugiem ciężko r a n nego M aśnickiego na wozie ob
lali Niem cy benzyną i podpalili.
Spło nął żywcem spalony, nie m o
gąc się poruszać.
Dowódca podbiegł w tra k c ie w ycofyw ania się, w nocnym za
m ieszaniu do wozów. Nie zn a
lazł H aliny na m iejscu. N iezna
ne są dokładnie okoliczności jej śm ierci. Podobno Niemcy zasko
czyli tabor. O blali wozy z r a n nym i benzyną i podpalili.
*
U niknęła tego losu sa n ita - riu sz k a -'Ja n in a F -u < la le ji‘ , &iężko rartria w brżućb, zona dowódcy batalionu. Z astrzeliła się sam a z pistoletu, by uniknąć w padnuj-—
cia w ręce bestialskiego w roga.
Epopeja 10-dniowych krw aw ych w a lk czerwcow ych w Lasach J a now skich i Puszczy Solskiej nie m iała odzw ierciedlenia w ekspo
zycji M uzeum W ojska P o lsk ie
go. B rak było realiów — ekspo
natów , autentycznych pam iątek z tych w alk. T rzeba było w yjść naprzeciw ty m dziejom , odgrze
bać m a te ria ln e ślady i dowody w alk na ich pobojow iskach.
W czerw cu 1966 r., w 22 la ta po w ydarzeniach, do Lasów J a now skich i Puszczy Solskiej, u- d ała się ekspedycja M uzeum W P z udziałem p arty zan tó w b ry g a dy AL im. W. W asilew skiej.
W śród uczestników — Iren a L e- sisz-M arciniak. Zaprow adziła ona
brygady, zginęła w czasie 22 czerwca 1944 r. Zdjęcie
wcześniejsze, z 1939 r.
Irena Lesisz-M arciniak — z d ję cie z 1966 r.
wych zabijały i kaleczyły ludzi, kaleczyły też drzew a. O dłam ki z ludzi w y jęte zostały przez chi- ru rg a , n ik t nie pom yślał o za
chow aniu ich na pam iątk ę, dla histo rii. Te z drzew — u tk w iły w pniach, w rosły w nie. W loty- dziury w idoczne są do dzisiaj.
Postanow iono pow yjm ow ać tro chę tych śladów bitw y. Przy po
m ocy siekiery w ydłubano z głę
bi pni m ałe odłam ki z owych czerw cow ych w alk.
Należą one dziś do cennych p a m ią te k m uzealnych, zajm ując m iejsce w śród innych części u- z b ro jen ia i wyposażenia, doku
m e n tu ją c czerwcową epopeję b ite w partyzanckich w Lasach
Jan o w sk ich i Puszczy Solskiej.
25
26
r r * v r * r
-:#*a fdai*
* ) , a d
■Hdw ►
rannych.
&U w i
ła d rw o -
T pO C tlM
t fMipy Irw onami 'f jf e a " ale-
> o w le . W retiu- Szukana K-ZCh po- owem a tono po-
Innych rlooo,
» ? > -
Bic Ol*
a k n!e w ały o- iich (du- - S J to lo do- n n ie js zy)
ięciu.
S; domiono
£ k-W lelki dzw ony i byłych Z apadła wiezienia w onnie y
^ Jxł, któ- iniejszyl i«ł pod- SzymaA- MlCCZy- B u- Chorzy.
v rw enów
t
ek Ko- oboszczta l , T n *
'Ą lalo sl<j, n a1e ta i V. riola w V, ain a •
& ' •* * » • yakać.
w J a -
^>]ro«'ar.a Z akll- aklonić w ie by z'~. teń na
W ielki, len iem t* Itw ony y-j lec* o- v' d prze- a *i )« • i; "tycii M i»i «
«U*ń- ś?; >y ko
n a to
■ now ll
£ | LU. by
■ jfM*- / i « L u - fi trz y g -
SANITARIUSZKI ż LAStiW
■■■: irzjg-
>arafli te j V't trafił la go .'ydsli
* Obioru, onów' arafil now ią m De-
n
itliŁ-p rze-
P
O o d p a rc ia w k l A t y r l sztu rm ó w h itle ro w sk ich oddziałów bo P o - r y tow ym W zgórzu 14 czerw ca 1*44 r„ zg ru p o w a n ie A rm ii L u d o w ej ! p a rty z a n tk i rad ziec k iej w y rw a ło tl ę nocą i o k rąż e n ia.P arty z an c i p o eu w ają l i t k u Pu«
u c z y SoIakJeJ. T u o d d ziało m hi
tle ro w sk im . re a lizu jący m w ielk ą o p e rac je p rzeć ;w p arty za n ck ą . u - da je s ią 22 czerw ca znow u oaa- czyć p a rty z a n tó w A L p od G ó re- ckiem K o icieln y m .
N a tk n ą w sz y sią n a siln y o pór, w ró ć w u n a c n ia płericleA o k r ą żenia. by z kolei przejiC do li
k w id a c ji o k rą io n y c h . Do akcji w chodzi a r ty le r io 1 m d id z ie rz e . Są zabici 1 ran n i. P o cisk i n ie m i
ło sie rn ie tn ą d rze w a I lu d zi. P o
lecił p a d a ją ró w n ież w śró d żoł
nierzy b ry g ad y A L Im. W. W asi
le w sk ie j, p rz y b y łe j w io s n ą zza B u fa. L u d z ie są zm ęczeni. n ie w y sp an i, zg ło d n iali, b ru d n i. O d czu w ają ) u l b ra k a m u n icji.
S a n ita riu s z k i m a ją ręce pełn e roboty.
Irk a L e stss b y ła n ajm ło d sza z nich. L iczy ła so b ie 15 i poi w io
sen. W o d d z ia le byłl tez Jej s ta r szy b r a t 1 lio s tra . Rodziców — w y m o rd o w ali b an d e ro w cy za B ugiem . w L ubiesaow ie. Irk a o p a try w a ła ra n n eg o K w a śn iew skiego. P ro sił o w odę, zem dlał.
Ir k a b ie rz e m e n ażk ę i biegnie na d r u g ą s tro n ę górki. Na w znie
sien iu r o z e rw a ł się g r a n a t a r t y le r y js k i siek ą c je j d a ł o w 24 m iejsca ch . P o d n io sła się z zie
mi. p r ó b u je biec d a le j. S łan ia się C z u je £tr.“a?ny "ból. 2 !*weł ręk i p ły n ie k rew . W y straszo n a, b ie g n ie z p o w ro tem z płaczem . N ap rzeciw w y b ieg a s io s tra , p od
trz y m u je Ją. K o leżan k a trz ę s ą cym i s ię rę k o m a za k ła d a o p a tru n k i. N ad b ieg ! też b r a t, p o m a
ga ro zciąć le w y b u t. O d łam ek u rw a ł p ó ł p alca nogi.
O zm ro k u o d d ziały . p o d ję ły p ró b ę w y rw a n ia się z o k rąże n ia.
P o d o d d zia ły b ry g a d y lm . W.
W a silew sk iej, p o d o b n ie Jak In
n e. p rz e b ija ły się p o p rzez o d ci
nek b io ta , n ieb ezp ieczn eg o g rzę
zaw iska. B ra t L esiszó w n y b ie rze Irk ę. n ie s ie Ją. S a n ita riu s z k a w zięła Jej to rb ę s a n ita r n ą , sio s tra n ie sie je j k a ra b in e k i zap as naboi. I r k a , w y c z e rp a n a u p ły w em k r w i, p ro si, by n ie m ęczy
li się z n ią w ro zp ac zliw e j dio w szy stk ich sy tu a c ji i d o b ili ją w y » lrz a ic n t.;P ro a i b w o d ę d o p i* ’ cła, k tó r e j n ie było. D o staje rzad k ie b ło to d o zw ilżen ia u st.
Po p e w n y m czasie zd o b y to ko
nia, ra n n e g o , na k tó ry m Irk a o d byw a d a lsz ą podróż. S y czy z bó
lu p r z y k aż d y m p o tk n ięciu się.
K rótki, n o cn y po stó j. L u d zie, s ła n ia ją c y się ze zm ęczenia 1 n ie w y sp an ia. z a sy p ia lą s to ją c n a w et.
S y g n ał d alszeg o m a rsz u k tó ry ś z za sp an y c h p rz e g a p ił, n ie p rzek azał d a le j. W sk u te k tego g ru p k a, w k tó r e j z n a jd o w a li sią m. In. r a n n y d -c a b ry g a d y S t.
Szelest, I r k a z b ra te m i In n i, po
zo staje n a m ie jic u . P o z o rie n to w an iu się w s y tu a c ji, g ru p k a o d d zieln ie m a sz e ru je , n a w ła s n ą rękę. Id ą p rzez ca łą noc. W bło
cie I r k a g u b i d ru g i b u t, zo sta je boso.
R an k iem p o n o w n ie w ch o d zą na n ie p rzy jac iela. P a rty z a n c i w p a d a ją w sz u w a ry , o d s trz e liw u ją
ślą. B ra t c ią g n ie I r t o t e to b ą.
W padli w m a łą b ło tn istą rzecz
k ą 8 cum . k tó r ą z tru d e m fo rs u ją . W y d o stała zlą a rzeczk i, zno
w u w p ad ała w zrtezaw isko- K to ł a o ciek ają cy ch o d erw ał Irk ę od b rata. Zoatala sam a. G rzęzła po PM. W re*ade w y crseb ala ałą i d c ta r la do b rz ea u . _
W yszła na polanką. W d ali po- zez d rzew a, d o jrz ała ja k iś dom.
ero w ała się ku niem u. W tem sp o atrzeca p rz ed sobą w o d lec- to4ci 90—40 m stan o w isk o trzech żołnierzy niem ieckich. O ni ró w nież Ją za u w aży li I o d d ali trz y strza ły ponad Jej głową. U padła, czołgając się w k r z a k i P o ch w i
li znalazła ac h ro o ien ie pod Jed
nym z gęsty ch św ierków . G ałą-
£
* t k ł » tp o d o te m y t * »»<»«*»•*
u r a w o jtk tn ra c o . p o « o » u l $u- k ltn c ijB * . P U u n y t m U b po*
d a rty . P u td f e U I n J u p a lr, pod tw lK itir m a r r u u ip odnir.ul 1 t« n b U k i* m t« tm u rO w , * d o - c h ro o o w y rh . W Wn i p o ^ b [frty . b r a ta w y g ląd cy w iln y . dxlm>«i«- cy.
K o p lejąr* ra n y t t r a w iły Ją. P o d p in a ją c »tą liU*” V p o d a ła w k ie ru n k u dom u. c .:u ł p r u d c a la ra c b dni. Dom byt p u lty . na p ło c i, w islaty r^ » > lk l 1 ic lc rk l poaoataw lon* p rz rr to l- n i . r l j b itlrro w ik lc h . k tó r r j ta m k w a ta ro w a li w n a i l * opnracjl p rz K tw p arty zan to m . Jad u ą M le ir r a k o w ln ą ła no*ą.
W ró ciła d r ń lk ą M n ą obok
p p ł k K a z i m i e r
zle, o p ad ające do sam ej ziem i, u - życzały d o b rej osłony. L ed w ie u- siad ła w ty m u k ry ciu , przecho
dzi koło niej kilku żołnierzy, s z u k ając je j. Z* ch w ilą trz ech k o o n rc h p o d ejm u je go n itw ą. N ie z n a jd u ją jej.
Pod osłoną św ierk a p rzeleżała cicho Jak m ysz cz tery d n i i no
ce. Nie z d rad z iła sw ej obecności, choć p rag n ien ie paliło, a tu ani k ro p li wody. Z ja d ła cale krzacz
ki zielonych Jagód, ile m ogła ty l
ko d o siean ać rę k a spod uk ry cia.
N iem cy w ty m czasie -budow a
li m ost n a rzeczce Szum. C rw a r- U£e ćnin pc,£ *..itssA?
się.
Irk a o puszcza sch ro n ie n ie pod św ierk iem . P rzed w y jściem
SoRttoriuszłco a B ry ę a d y A L <m.
W. W w ilcw iW eJ Irena L e t i t t — s d jfc ie z k w ie tn ia 1*46 r.
d aw n eg o le co w łsk a. P o drodze n a tk n ę ła sią na fu rm a n k ą z N iem cam i — n ie zatrzy m ali je j.
Id ąc d a le j, sp o ty k a P olaka, chło
p a, za b ra n e g o a k oniem na po d - w odą. P y ta „C o p a n ie n k a tu ro b i?"
Z k rzak ó w w yskoczyło trfęeiu N iem ców . J e d e n z nich w ykrzy
k u je : „ B a n d it-p a rtis a n " 1 zdzie
lił Irk ę k ilk a razy po tw arzy.
D ziew czyna tłu m aczy , że nie Jest żadnym „ b a n d y tą " .
P odchodzi oficer. Polak tł u m aczy w y ja ś n ie n ia Irk i, opowia
d a ją c e j. że Jest s iero tą xz» 3 u - ga. u c ie k a ją c a z ro d zim y ch stro n p rz e d banderow ca*'.'i P rze
ch odząc p rz ez las. u -./s z a i a s trz e la n in ę . s k ry U się w r jw te l ta m zo sta ła n a g le ra n n a . S traci
ła p rzy to m n o ść. J a k a ś kobieta zro b iła Jej o p a tru n e k . Oficer d a l w ia rę o p o w iad a n io m , któ ro m o
gły. b rzm ieć w ia ry g o d n ie ar ze*
staw ieni}! z wieklett* dziewczy
ny. Ircfc 'j& d ł n o g arn u szek w o -‘
d y z ro w u , d an o Jeść 1 kazano i i i do p o b lisk iej wiockL
N ogi led«*o n iosły, ran y u - tr u d n la ły p o ru sza n ie się. F o d ro d ze I r k a sp o strz eg ła ustalała tr u p y p a rty z a n tó w , ślad y n ie
d a w n y c h w alk . M ieszk a n k i w si, n a p o tk a n a n a s k ra ju la su , napro
w a d z iła I r k ę d o d om u. T u n a p i
ła aią w o d y . p a lo n a gorączką. Za- ratfcojtt.Ją.ByftftaUwl l*óvdte tp aam o, c o N iem com , b o ją c lię d e - k onsplracJL
G o sp o d y n i, M ich a lin a S tf s a a ś - sk a p o p ro siła m iejsco w ą nauczy
cielk ę | żonę w ó jta . P rzyszły, zo
baczyły I r k ą 1 p rzy stą p iły do o b m y w an ia i o p a try w an iu ra n . P ołożyły j ą n a łóżku. W ójtowa d o m y śla ła się. że I r k a Jest d ziew czy n ą z la su . Z a k lin ała się.
i e Jej n ie w y d a, ch ciała Jednak d o w ied zieć s ię z jak ieg o Jest o d - t d z ia ło ,’ tx>Mm ode ktoś- ją będzie s zu k a ł. I r k a zacięła się, nie u*
ja w n lła n ic . K obiety tym czasem z e b ra ły s ią w sąsied n im pokoju I rad ziły , co zrobić z dziewczyną.
U rad z iły , t e p rzy g o tu ją Ją n a im ie rć , „bo żyć, to ona długo n ie p o ży je". N astęp n eg o d n ia ran o p rzy b y ła w ó jto w a z księdzem* za nim i lu d z ie, k tó rz y w przedpo
k o ju o d śp iew ali p ie ln l religijne.
T ak p rzy g o to w a n a n a łs d e rć , w y p ra w io n a zo sta ła podw odą z
am l zków
I
: 'P «&
5 m ion.V I sklch o k an ia i.-: ta b u - V;.^Brv>ścl r — am l, ział-
trz y m a ł m n ie za ręk ę. P a m ię ta m , ja k szed ł z w y p ro sto w a n ą głow ą, ze s p o jrz e n ie m w b ity m w ża n d a rm a . D laczego n as n ie zab ił? — n ie w iem , n ie ro zu m iem do d zi
siaj.
P o szliśm y w k ie r u n k u M a r
s załk o w sk iej. P o d ro d ze s p o tk a liśm y p a n a L a je r a . zn an eg o w arszaw ak ie g o fila te lis tę , o jc a m oich sta rs z y c h k o leg ó w po
d w ó rzow ych. O jciec o strz e g a ł —
„N iech p a n ta m n ie id z ie , za b i
ją pana!** a le on u d ał się w k ie
r u n k u d om u. Z o sta ł za b ity w
Ce zo stały zespolone o tw o ram i p o -
K
zab ijan y m i w p iw n icach 1 n a żd ej k o n d y g n a c ji a b y u ła tw ić p o ru s z a n ie się p o te re n ie o strz eliw a n y m p rzez w roga. P o w sta ła k u c h n ia d la u ciek in ieró w z W oli i in n y ch dzielnic.*
G d y d o ro śli z a ję li się o rg an iza
c ja życia ca łej społeczności k a
m ien ic y — Jej m ieszk ań có w i po
n a d lSO-oaobowe) ftrupy u ciek i
n ie ró w . m y - chłopcy, sta n o * ili-
co raz m n ie j b y liśm y dziećmi: co
r a z w ięcej w koło n as było krw i, za b ity ch i r a n n y c h — znajomych z k am ien icy , nieznanych chłop
ców a p o w stań czy ch oddziałów o d p ie rając y c h a ta k i niemieckie.
P rzez n a s z ą k am ien icę przewi
ja ły sią ró żn e oddziały, ale załogę stan o w ił o d d ział zw any „pulkfem lo tn iczy m ". P o n iew aż zna-em d o b rze sy lw e tk i niem ieckich samo
lo tó w —• zo stałem w yznaczony n a o b s e rw a to ra przeciw lotnicze-