• Nie Znaleziono Wyników

"Europa i świat w epoce napoleońskiej", pod red. Moniki Senkowskiej-Gluck, Warszawa 1977 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Europa i świat w epoce napoleońskiej", pod red. Moniki Senkowskiej-Gluck, Warszawa 1977 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

570 R E C E N Z J E

go dzieła L. S t o n e ’a, ale sam a zdaje sobie spra-wę, że to bardzo n iew iele; zresz­

tą szersze porównania wykraczają poza zakres jej tematu. Badając dzieje magna- terii w czasach saskich autorka niejednokrotnie m usiała się odw oływ ać do cza­

sów poprzedzającego je panowania Jana III, a le dokładniejsze przeanalizow anie tego okresu jak i następującej p o czasach saskich epoki stanisław ow skiej, też zasłu­

guje na podjęcie. Na sw oich historyków czekają rów nież takie problem y, jak kształ­

tow an ie się dziedzicznych fortun m agnackich czy układ stosunków pom iędzy po­

szczególnym i rodam i i koteriam i magnackim i. Opracowania w ym aga rów nież elita w ładzy W ielkiego K sięstw a L itew skiego, chociaż należy się liczyć z dużym i trud­

nościam i (specyfika tam tejszych stosunków, zasadnicze braki w bazie źródłowej) w tej dziedzinie. W szyscy ci, którzy zechcą się zająć tym i problem am i n a pewno sięgną po pionierską pracę Tesresy Zielińskiej.

S tefa n Ciara

Europa i św ia t w epoce napoleońskiej, pod redakcją M oniki S e n ­ te o w s к i e j - G l u c k , „Wiedza Pow szechna”, W arszawa 1977, s. 516,

tabl. 24.

W poczytnej serii „Konfrontacje H istoryczne” ukazał się n in iejszy tom studiów zaw ierający rozprawy dziesięciu autorów: Ludwika B a z y l o w a , Leopolda G1 и с ­ к а , Stanisław a G r o d z i s k i e g o , Tadeusza Ł e p k o w s k i e g o , Kazim ierza P i e - s o w i c z a , M oniki S e n k o w s k i e j - G l u c k , Jerzego S k o w r o n k a , M arii W a w - r y k o w e j , Andrzeja Z a h o r s k i e g o i M ieczysław a Ż y w c z y ń s k i e g o . K siąż­

ka rozeszła się bardzo szybko, co św iadczy n iew ątp liw ie, że tem atyka napoleońska posiada w P olsce liczn e rze sze c z y te ln ik ó w *.

Redaktorka tomu kierowała się dwom a celam i. Cel p ierw szy to konfrontacja obrazu utrwalonego w polskiej św iadom ości historycznej z „rozległą panoramą dzie­

jową, w której sprawa polska stanow i w ażny co prawda i najbliższy nam — ale jednak fragm ent. Wydaje się, że takie ujęcie może przyczynić się rów nież i do lepszego zrozum ienia p olskiego kom ponentu tej panoram y” (s. 6). Cel drugi to chęć przybliżenia polskiem u czyteln ik ow i aktualnego stanu w ied zy historycznej o Francji, Europie i św iecie w epoce konsulatu i cesarstw a. N ie w szyscy autorzy w ystępujący w tym tom ie w jednakowym stopniu zajmują się źródłowo epoką na­

poleońską, a le zgromadzono pióra znakom ite i zaprezentow ano bardzo sumienny przeląd w ydarzeń i w ęzłow ych problem ów politycznych, prawnych i społecznych Francji (M. Senkow ska-G luck) oraz niektórych innych krajów jak A nglia, Austria, państw a niem ieckie, częściow o Prusy, Rosja i k raje słow iańskie. O czyw iście po­

czesne m iejsce zajm uje spraw a polska w dobie napoleońskiej (J. Skowronek).

Tom rozpoczyna znakomity esej A. Zahorskiego pt. „Napoleon—człowiek w ieku”.

Autor barw nie nakreślił środow isko rodzinne, osobowość i karierę Napoleona Bo­

naparte. Wyborny jest obraz stosunku cesarza do in stytu cji parlam entarnych i w tym w łaśnie obrazie dostrzegam lelew elow sk i sceptycyzm autora w obec w ielu przed­

sięw zięć politycznych Napoleona. Z drugiej w szakże strony Zahorski przypomina na tem at Napoleona: „Nie b ył on jednak w ładcą krw aw ym . Ilość przeciwników politycznych, którzy zostali zabici z jego rozkazu, jest bardzo niew ielka. Pod jego rządam i nie m iały m iejsca m asow e m ordy polityczne” (s. 62). Autorzy nawiasem mówiąc, n ie posiadają jednolitego spojrzenia na eppkę napoleońską. Różnice ocen, czasem m oże iibyt przytłumione, dodają moim zdaniem barwy i urody tem u tomo­

1 B . G r o c h u l s k a , Obraz epoki n apoleońskiej, „ N o w e K i i ą ż k i ” n r 22 z 30 l is to p a d a 1977, s . 28—29.

(3)

B E C E N Z J E 571

w i i stanow ią dodatkową zachętę do lekitury. Brakuje jednak w tej publikacji pod­

kreślenia różnorodności kierunków w historiografii francuskiej i powszechnej. A uto­

rzy n ie rzadko pow ołują s ię n a badania historyków francuskich, których publika­

cje w ystępują na końcu tomu: zarówno w nielicznych odsyłaczach, jak też w tzw . b ibliografii rozum owanej. Czytelnik w szakże odczuwa brak krótkiego zarysu za­

sadniczych nurtów historiografii francuskiej.

Na szczególne podkreślenie zasługuje piękny esej M. W awrykowej, om aw iają­

cy skom plikow any i n iezw yk le trudny problem stosunku niem ieckiej opinii publicz­

nej, z podkreśleniem opinii k ół intelektualnych, d o Flrancji i Napoleona. Temat ten, praw ie n ie tknięty w polskiej historiografii, zasługuje na dalsze b adan îà8. Rze­

czowa analiza w szystkich zawartych w itamie jedenastu szkiców przekraczałaby w y ­ m iary recenzji. Niektóre problem y epoiki napoleońskiej są bardziej kontrowersyjne, oceny głębiej (rozbieżne i na tych w łaśn ie wątkadh pragnę skupić uwagę.

Oba niezm iernie interesujące szkice L. B azylow a („Rosja”, „Słowiańszczyzna”) wnoszą dużo św ieżego spojrzenia n a sp raw y pozornie ty lk o znane i są rzetelnym w kładem d o historiografii polskiej. W yborny ,też jest esej Tadeusza Łepkowskiego („Napoleon a daleki św ia t”), w którym autor .trafnie podkreśla odm ienne m etody rządzenia i postępow ania Bonaipartego w Egipcie i Syrii: „Bezw zględność i okru­

cień stw o w obec ludzi Wschodu uważał za wskazane, gdyż stosow ano je przecież w odniesieniu do społeczeństw i tak do surow ości w ładzy i taniości ludzkiego ży­

cia przyw ykłych. Represje stosow ane w Egipcie, a zwłaszcza w ym ordow anie trzech tysięcy jeńców z Jaffy na czw arty d zień po ich poddaniu się, św iadczy o tym do­

bitnie” (s. 410). Bardzo ciekaw ie om ów ił Łepkowski stosunek do Napoleona opinii krajów Am eryki Łacińskiej, co w ięcej zafascynow anie „formami w ładzy zainspiro­

w anym i przez dyktaturę Bonapartego”. W w ykładzie M. Senkow skiej-G luck analiza struktury społecznej oraz instytucji napoleońskich w e Francji jest dokładna i szcze­

gólnie solidna. Autorka n ie ukryw a sym patii do tych przedstaw icieli historiografii francuskiej, którzy m ocniej akcentują dyktatorski charakter rządów Napoleona.

W tym sen sie jej w ykład jest bardziej „czarny” niż w izerunek cesarza w eseju A. Zahorskiego. A le w ty m rzeczow ym w ykładzie dostrzegam pew ne, n iew ielkie uleganie apologetyczmej historiografii francuskiej, gdy autorka analizuje w ydarze­

nia 18 i 19 brumaire’a roku VIII. W prawdzie Senkow ska-G luck m ów i bez osłonek 0 „pierwszym dniu dyktatorskich rządów Napoleona” (s. 123), ale dalej pisze, iż

„Paryż tch nął spokojem i zadow oleniem ... N a sam orzutnie ilum inow anych ulicach rozlegały się raz p o raz okrzyki na cześć republiki, Bonapartego i pokoju. — — Deklaracje now ego rządu przyjm owane z entuzjazmem zrodziły liczne nadzieje 1 złudzenia. Oczekiwano przywrócenia porządku i dobrobytu, przede w szystkim zaś trw ałego pokoju” <s. 123). I nieco wcześniej: „W ch w ili objęcia w ładzy przez Bo­

napartego sytuacja finansow a p aństw a była rozpaczliwa” (s. 106). A le już w w y ­ kładzie o bonapartyzm ie charakterystyka 18 bruimaire’a wyglądała inaczej. Autorzy tego w ykładu M. Senkow ska-G luck i L. Gliuck piszą: „Przeciw staw ienie się nie­

ładow i i rozprzężeniu z czasów dyrektoriatu jest w l e g e n d z i e n a p o l e o ń ­ s k i e j jednym z głów nych m otyw ów usprawiedliw iających dyktaturę Napoleona”

(podkreślenie m oje — W. Z., s. 441—442). Ciśnie się tutaj pytanie: czy zatem obraz zamachu stanu z 18 i 19 brumaire’a jest w ykładem stanu faktycznego, czy też ma­

my tutaj przykład poddania się historyka urokowi legendy napoleońskiej? W innym m iejscu autorka pisze w yraźnie o autorytarnych, arbitralnych rządach Napoleona

2 W a r t o p r z y p o m n i e ć c e n n ą r o z p r a w ę J a c q u e s D r o z a , L e rom an tism e allem and e t l’é ta t: Résistance e t collaboration dans l'A llem agne napoléonienne, P a r i s 1966. H e c e n z j e w :

„ R e v u e d ’H i s t o i r e M o d e r n e e t C o n t e m p o r a i n e ” t . X V , 1968, s . 380—381; „ P r z e g l ą d z i e H u m a ­ n i s t y c z n y m ” 1969, n r 4, s . 143—150. P o r . u j ę t ą w s y n t e t y c z n e j f o r m i e p r a c ę te g o ż a u t o r a w : L e s p a y s sous dom ination fran çaise (1799—1814), P a r i s 1968.

(4)

572 f r E C E N Z J E

(s. 136), które nieco dalej nazywa dyktaturą <s. 143) dokuczliwą dla społeczeństwa, znoszącą w olność słow a, stow arzyszeń etc. Jej sąd o cesarzu jest znacznie bardziej ostry niż Zahorskiego: „Pycha i przekonanie o w łasnej nieom ylności, przybrały roz­

m iary św iadczące o przyćmieniu cechującej go dotychczas jasności i trzeźw ości są ­ du” (s. 136). Taki wizerunek cesarza jest dość rzadki w polskiej historiografii. Tro­

chę zaskakuje w tym nader krytycznym w ykładzie nieobecność pam iętników gen.

H enri Gatiem Bertranda, ogłoszonych dopiero w latach 1949—1951 i gen. Gourgauda, opublikowanych w 1889 r., a w reedycji poszerzonej w 1947 r. Jak w iadom o kreślą one inny w izerunek Napoleona niż lukrow ane relacje Las Casesa czy gen. M ontho- loma *.

W w ykładzie autorki brakuje oceny końcowej fazy rządów Dyrektoriatu i w y ­ jaśnienia, dlaczego arm ia udzieliła poparcia Bonapartemu. Przeciw nik legen dy na­

poleońskiej H enri G u i l l e m i n przypom ina, iż sam Napoleon zw ierzał się w 1816 r. przed gen. Bertrand, że sytuacja Francji w cale n ie w yglądała katastrofal­

nie, w ręcz przeciwnie: Le D irectoire ava it les m oyen s de se sou ten ir con tre les p artis de l’interiev/r; au dehors le p éril n’e x ista it plus; il n’y ava it aucune dissolu­

tion à craindre *. Zdaniem itego autora stan finansow y Francji n ie był zły (import — 253 min. franków; eksport — 300 min.). Bezpieczeństw o w ew nętrzne n ie b yło tak fatalne. Na zewnątrz gen. M asséna pobił Rosjan pod Zürichern, gen. Brune odzy­

skał Holandię, gen. Ney oczyścił M oguncję. Sytuacja Francji była w ięc u stabili­

zowana jeszcze przed powrotem Bonapartego z Egiptu. Przyczyną upadku D yrekto­

riatu była — zdaniem Guillem ina — próba podporządkowania armii, zapow iedzia­

na w dekrecie z 24 grudnia 1798 r. B yła w nim m owa, że każdy generał w trakcie działań wojennych będzie kontrolowany pod kątem finansowym przez komisarza cyw ilnego. Generałowie żyli z grabieży. D yrektoriat tym dekretem uderzył w armię i podpisał w yrok śm ierci na siebie. La Reveiilière pisze w yraźnie w sw oich pa­

m iętnikach, że to „fakcja w ojskow ych połączona z e złodziejam i w spólnie obali R epublikę”. H. G uillem in mocno akcentuje, że zamach stanu Bonapartego w spierali bankierzy: Roederer, Perregaux, Necker, Delessert. Bank Francji p ow ołany w 1800 r. otw ierał nienotow ane m ożliw ości eksploatacji finansow ej kraju dla grupy finan sjery i aferzystów . N ie dyrygow ał nim i Bonaparte, p rzeciw n ie b ył on narzę­

dziem w ręku Perregaux i innych bankierów , dając im szyld i ochronę p a ń stw a 5.

Mamy tutaj odm ienne ośw ietlenie genezy 18 brumaire’a. Jacques B a i n v i l l e pi­

sze z em fazą, że 18 brumaire’a rozpoczął „złoty okres dla Francji” ; Louis M a d e l i n

— że dzień ten przyniósł Francji „porządek i zaufanie”. Na t o G uillem in zapytu­

je: porządek — to znaczy powrót do takiej eksploatacji, jaką zn iósł Robespierre i jego w spółtow arzysze. Zaufanie? ale do kogo? Do grupy aferzystów i cyników.

O czyw iście błyskotliw y esej G uillem ina jest politycznym pam fletem , usiłującym przekonać czytelnika, że Napoleon b y ł ojcem duchow nym w spółczesnych system ów dyktatorskich. Jeżeli się trochę dłużej nad tym zatrzymałem , to aby zasygnalizować potrzebę bardziej w n ik liw ego ośw ietlen ia genezy 18 brumaire’a, tak aby czytelnik

J G . H . B e r t r a n d , Cahiers d e Sainte-H êlène. M a n u s c r i t d é c h i f f r é e t a n n o t é p a r P a u l F l e u r i i o t d e L a n g 1 e , t . I —I I I , P a r i s 1949—1951; G . G o u r g a u d , Journal d e Sainte-H élène 1815—1818. E d i t i o n augm entée d ’après le m anu scrit original. P r é f a c e e t n o t e s d ’O c t a v e A u b r y , t . I—I I , P a r i s 1947.

* H . G u i l l e m i n , Napoléon te l qu el, P a r i s 1989.

* T a m ż e , s . 88—93. Z k r y t y k ą p o l i t y k i f i n a n s o w e j B o n a p a r t e g o w y s t ą p i ł e m i g r a n t g e ­ n e w s k i , p r o b u r b o ń s k i e k s p e r t p o l i t y k i f i n a n s o w e j N a p o l e o n a n a u s ł u g a c h A n g l i i — F r a n c i s d ’I v e r n o i s (1757—1842), a u t o r b r o s z u r y p t . Ł e s c i n q prom esses. T a b l e a u d e la c o n d u i t e du g ou vern em en t consulaire en vers la France, ^ yA n gleterre, l'Italie, l’A llem agne e t s u r t o u t envers la Suisse, L o n d r e s 1802 ( w y d . i i w 1803 r .) . P i j a ł o n i m F . С r o u z e t , L e s conséquences écono­

m iqu es d e la révolu tion. A propos d ’un in é d it d e s ir Francis d ’Ivern ois, o d b i t k a z „ A n n a l e s H i s t o r i q u e s d e la R é v o l u t i o n F r a n ç a i s e ” .

(5)

R E C E N Z J E 573

był rzeczyw iście przekonany, że legenda napoleońska została potraktowana krytycz­

n ie i została skonfrontowana z bogactw em innych źródeł.

Inny problem , też dyskusyjny w w ykładzie M. Senkow skiej-G luck, to pióba nadania autorytarnym rządom (term in n iezbyt szczęśliwy!) Napoleona charakteru liberalnego w okresie „stu dni” w 1815 r. Mam na m yśli „Akt dodatkowy do kon­

stytu cji Cesarstwa” z kw ietnia 1815 r., opracowany przez Beniam ina Constant. Zda­

niem autorki, „Akt stan ow ił komprom is, który nikogo n ie zadow olił” (s. 149). Bra­

k u je m i w tym fragm encie w ytłum aczenia, dlaczego faktycznie d oszło do zbliże­

nia N apoleona i Constanta. Jean B a e l e n , autor wybornej książki p t. „Benjam in Constant et Napoleon” (Paris 1965) p isze w yraźnie, że Constant „nałożył m askę liberała na profil Cezara”. A lfred N e t t e m e n t twierdzi, że Constant w 1815 r.

nadał napoleonistom zabarw ienie liberalne, zaś obozowi liberalnem u dodał barwy napoleońskiej. Constant b ył tym politykiem , który usiłow ał, acz bezskutecznie, po­

łączyć liberalizm ze sław ą i orłam i napoleońskim i, a w każdym razie um ożliw ił bonapartystom skonstruowanie legen dy o liberalnym cesarzu. Jakie b yły m otyw y tej krótkotrw ałej fascynacji? W spominany już Baelen tłum aczy ten fakt zbliżoną postaw ą Constanta i Napoleona w obec jakobinów. Równa była ich niechęć, pogar­

da i obawa przed jakobinizmem. M otyw istotny, lecz trudno w ierzyć, że głów ny i że faktycznie Francja 1815 roku była zagrożona przez jakobinów. W ydaje m i się, ze Constant obaw iał się przede w szystkim , że skrajni rojaliści z otoczenia Ludwika X VIII zm ierzają n ie tylko do obalenia k onstytucji 1814 r., lecz do otw artej restau­

racji feudalizm u w e Francji*. To był, m oim zdaniem, decydujący m otyw powrotu

„syna m arnotrawnego” B. Constanta na fotel radcy stanu u boku Napoleona. Sen- koiwska-Gluck ma rację pisząc, że okres 100 dni miał doniosłe znaczenie, w ykra­

czające daleko poza zw ykły epizod (s. 148). Uważam , że przesadne jest określenie Jean A lberta B é d é , że konstytucjonalizm Beniam ina Constant m iał „zabarwienie rew olucyjne” (une couleur révolu tion naire), choć taki w niosek jest kuszący, gdy się zestaw ia jego poglądy n a k onstytucję z poglądam i daleko bardziej konserw atyw ­ nego Chateaubrianda ’. P o prostu Constant b ył w yrazicielem tych grup społecznych, które choć zm ęczone 'ustawicznymi w ojnam i Napoleona, jeszcze bardziej lę k a ły się przechw ycenia rządów w 1815 r. przez ultrarojalistów i żyły w ob aw ie zlikw ido­

w ania zdobyczy okresu rew olucji. Generalna ocena rządów Napodeona jest u Sen­

k ow skiej-G luck bardzo krytyczna: „Z biegiem czasu rządy napoleońskie nabierały coraz bardziej charakteru autorytarnego i arbitralnego. Ze sw obód obyw atelskich ostała się w łaściw ie ty lk o w olność sum ienia i to pod warunkiem n ie głoszenia publicznie przekonań ateistycznych. W olność słow a została praktycznie zniesiofia.

K ilka konkurujących ze sobą policji (m inisterstw o podicji, prefektura policji, żan­

darmeria) tw orzyło aparat represji, który u ch ylał się od kontroli sądów ” (s. 136).

Takie spojrzenie na epokę napoleońską nie jest znów bardzo odległe od opinii G uillem ina, tyle że ten ostatni jest stanowczo bardziej konsekw entny w sw ej n e­

gatywnej op inii o Napoleonie. N aturalnie autorka starannie przestrzega konwencji w ykładu naukowego, n ie ma w ięc tej sw obody w form owaniu opinii i ocen, co

autor pam fletu.

W sum ie otrzym aliśm y bardzo sum ienny, choć n iew ątp liw ie kontrowersyjny obraz Francji pod rządam i Napoleona. C zytelnik znający choćby pobieżnie okres ter­

roru jakobińskiego czy arbitralne rządy despotów m niej od Napoleona oświeconych w Prusach lub A ustrii mniej surow ym okiem spojrzy na rządy Napoleona, a bar­

dziej zapam ięta ch w ałę zw ycięzcy spod A usterlitz, gdyż w ie, że pani de Staël mogła pisać (choć m iała kłopoty z drukiem ) pod okiem policji m inistra Fouché,

* B e n i a m i n C o n s t a n t , Sto dni panow an ia Napoleona B onaparte. T ł u m a c z y ł B r u n o K i c i ń s k i , „ O r z e ł B i a ł y ” t . I I I , 1819, s . 174—1T5; W ł. Z a j e w s k i , W kręgu biografii ( r e c . J e a n B a e l e n , B enjam in C onstant e t Napoléon, P a r i s 1965), „ L i t e r y ” 1967, n r 9, s . 30.

J W ł. Z a j e w s k i , Chateaubriand, „ P r z e g l ą d H u m a n i s t y c z n y ” 1969, n r 4, s . 142—143.

(6)

574 R E C E N Z J E

gdy gdzie indziej autor „Podróży z Petersburga do M oskwy” pojechał po napisaniu na Syberię, a po powrocie i(w 1802 r.) popełnił sam obójstwo. Losy Radiszczewa i lo sy pani de Staël, m niej od ległe w czasie, a bardziej co do szerokości geogra­

ficznej, mówią nam dostatecznie dużo o rzeczyw istym podziale Europy napoleoń­

sk iej, o dwóch rzeczyw istościach politycznych tam tej epoki.

N im przejdę do spraw polskich, słó w kilka o roli legen dy napoleońskiej w Polsce 1 historiografii polskiej epoki napoleońskiej. W P olsce legenda napoleońska uderzała przede w szystkim w zaborców, cem entow ała przym ierze narodu polskiego i francuskiego w X IX w iek u 8. Jakże trafnie ujął to Cyprian Norwid:

Przyszedłem na św iat jak napoleonista Niech kula sw o je p ełn i i uderza!...

Niech żyje cesarz i w olność ojczysta!

Pierw szy, który zrozumiał niebezpieczeństw o tkw iące w legendzie napoleoń­

skiej, b ył Mikołaj N ow osilcow. W p oufnym raporcie z 8/20 lu tego 1823 tr. p isał do Aleksandra I: „Słusznie m ów i on [Józef K alasanty Szaniaw ski], iż n ie bez przy­

czyny nazw ano nieraz Napoleona »w cieloną rew olucją«. R zeczyw iście, b y ł on n aj­

potężniejszym poplecznikiem i głów nym realizatorem zasad r e w o lu c j i---. Także radykałow ie francuscy, którzy dziś z taką zaw ziętością atakują rząd, w ykazują naj­

głębsze p rzyw iązanie do Napoleona, pomim o surow ości jego despotyzmu, przeko­

nani, iż słu żąc jemu służą spraw ie rew olucji powszechnej” ®. Drugą specyficznie pol­

ską cechą legendy napoleońskiej po 1815 r., b yło godzenie kultu Napoleona z lib e­

ralizm em , co szokow ało w ielu cudzoziemców. K apitalne uw agi na ten temat za­

w iera m em oriał byłego komisarza w ojny z okresu napoleońskiego Bechu. Przybył on w 1820 r. do W arszawy, aby poinform ow ać w . ks. K onstantego o stanowisku Paryża w obec rew olucji karbonairskiej w Neapolu. Bechu b y ł zaskoczony przyw ią­

zaniem Polaków do Napoleona, o którym n ie m ów ili inaczej jak le cher B onaparte.

Najbardziej b ył zdumiony tym , że P olacy są i za sw obodam i konstytucyjnym i, i za Napoleonem : d fa u t dire au ssi que les Polonaises son t gangrenes d e bon apartism e e t (fest la chose d u m onde la plu s v isib le que d e vo ir leurs effo rts pou r a llier cela avec le lib é ra lism e le. W ym owne, że od tradycji napoleońskich odwrócą się kalisza- n ie w latach 1830—1831. W incenty N iem ojew ski dostrzegał n aw et zgu b ne kroki gen. Ghłopickiego w naśladow aniu Napoleona. W tym celu przetłum aczył jedną z M esséniennes Casim ira D elavigne’a pt. „Do Napoleona”, m ów iącą o pogwałceniu w olności, jako o głów nej p rzyczynie upadku cesarza, i utwór ten zadedykow ał Chło- pickiem u. N aw et dla m łodych rom antyków w 1831 r. Napoleon n ie jest wzorcem osobowym , rolę tę raczej przyjm ie bohater rew olucji am erykańskiej W aszyngton.

M ożliwe, że nożyce Szaniaw skiego utrudniły szerzenie się legendy „N apoleona-libe­

rała”, czy „koronowanego W ashingtona”.

Sądzę, że t e uw agi ułatw ią lepiej odbiór bardzo rzetelnego szkicu J. Skowron­

ka pt. „Sprawa polska”. Św iadom ie podkreślam n iew ątp liw e zalety tego w ykładu, ale nie oznacza to, że przy jego lekturze n ie nasuw ają się w ątpliw ości i znaki za­

pytania, a n aw et sprzeciwy. Podobało m i się bardzo interesujące, oryginalne po­

rów nanie k w estii polskiej w dobie napoleońskiej z ruchem w yzw oleńczym P o­

łudniow ej Słowiańszczyzny.

Pierw sza kw estia, jaka nasuw a się po lekturze szkicu Skowronka to pytanie, co autor rozum ie pod pojęciem „sprawa polska”? Moim zdaniem zbyt szeroko in ­

8 P o r . A . Z a h o r s k i , Spór o Napoleona w e F rancji i w P olsce, W a r s z a w a 1974; j . w i l - l i u m e , Polska w ersja legen dy n apoleoń skiej, „ A n n a l e s U n i v e r s i t a t i s M a r i a e C u r i e ^ S k ło d o w - S k a ” v o l. X X X , 1975, s. 19—28.

β A G A D , A r c h i w u m B r a n i c k i c h z S u c h e ] , s y g n . 288/360: k o p i e r a p o r t ó w N o w o e ilc o w a z 1823 r . ; T. S k a r b e k , D zieje P o lski c z . I I : K ró lestw o P olskie od epok i p o czą tk u sw ego d o rew o lu cji listo p a d o w ej, P o z n a ń 1877, s . 92. f

io A r c h i v e s d u M i n i s t è r e d e s A f f a i r e s É t r a n g è r e s , R u s s i e n o 161, s . 96 a n : M é m o i r e d e M . B é c h u s u r s a m i s s i o n à V a r s o v i e 1820.

(7)

R E C E N Z J E 575

terpretuje to p ojęcie skoro w łącza doń ściśle w ew nętrzne problem y K sięstw a War­

szawskiego, np. dekret grudniow y 1807 roiku, czy tzw. opozycję jakobińską. Milczy, za to n a tem at ów czesnego stosunku Prus d o spraw y polskiej (w bibliografii nie ma ani jednej odnośnej pozycji Juliusza W i l l a u m e ) 11. K w estia druga: dlaczego autor zaw ęził — w sensie terytorialnym — spraw ę polską do ziem K sięstw a War­

szawskiego? Wszak H. K ołłątaj pisząc „Uwagi nad położeniem tej części ziem i pol­

skiej, kitórą od pokoju tylżyckiego zaczęto zw ać K sięstw em W arszawskim ” <1808) ja­

k o bodaj pierw szy pisarz polityczny sw ego pokolenia dowodził, że przyszła gra­

nica zachodnia oprze się na Odrze: „Trudno byłoby n ie dotknąć tej m yśli, iż od zachodu nigdzie m iećby nie m ogła Polska '[bezpieczeństwa] gdyby w e w szystkich punktach n ie docierała do Odry, od źródła aż po jej ujścia, gdyby na północy nie posiadała brzegów Morza B ałtyckiego”. Skoro T e d a k t o r k a tomu n ie w ykazała w ięk ­ szego zrozumienia dla W olnego Miasta Gdańska, w ypadało spraw y te jednak w łą ­ czyć do „Sprawy p olskiej”. N ie jest to problem bagatelny, skoro w traktacie fran- cusko-gdańskim z 13 lipca 1807 r. Gdańsk próbował restaurować w szystk ie związki, jakie istniały m iędzy tym m iastem a Polską, i rozciągnąć zw ierzchnictw o Polski nad m iastem (artykuły 1 i 2). N apoleon traktatu tego n ie ratyfikow ał, a le fakt, że Gdańsk w trakcie układów w T yłży deklarow ał aż 10 m in franków dodatkowej, niezleżnie od w ysokiej kontrybucji, w płaty do skarbu Francji, aby losy sw e zw ią­

zać z Polską, jest zbyt rew elacyjny i ma głęboką w ym ow ę historyczną, zasługującą na szczególne zaakcentowanie. K om isja Rządząca czyniła znaczne starania i w ysiłki, aby w łączyć Gdańsk w obręb K sięstw a W arszaw skiego1*.

K w estia trzecia: czy początek roku 1813 b ył „okresem now ej reorientacji pol­

skich nadziei i polityków ” (s. 381)? Wszak A leksander n ie daw ał Polakom żadnych realnych obietnic. Korespondencja Józefa W ybickiego (nb. jego nazw isko pada w w ykładzie tylko raz i to przy om awianiu legendy napoleońskiej, a przecież nie m ów iąc już o roli W ybickiego w 1806 r., godziło się podkreślić jego w y siłk i z 1797 r.

w próbaoh „um iędzynarodowienia” spraw y polskiej na kongresie planow anym w R astadt 1 usilne próby pozyskania Bonapartego do tej koncepcji) świadczy w yraźnie o tym , że ks. Józef P oniatow ski nie b y ł odosobniony w sw ej lojalności dla cesarza Napoleona. A leksandrow i I im ponow ał opór arm ii polskiej i jej brawura pod Lip­

skiem , lecz rów nież przyw iązanie d o Napoleona. Handelsm an w yraźnie pisał, że dzięki oporow i i w aleczności arm ii polskiej zrodziło się K rólestw o Polskie. Pogląd ten w generalnym rysie uznaje i Skow ronek pisząc: „Nawet te ograniczone decyzje [kongresu wiedeńskiego] zapew niające kontynuację państw ow ości polskiej na na­

stęp ne kilkanaście la t b yły konsekw encją, a w dużym stopniu zasługą epoki napo­

leońskiej” (s. 389).

K w estia czwarta: na uw agę, m oim zdaniem , zasługiwała w ypow iedź Napoleona w W ilnie 11 lipca 1812 r. przed deputacją sejm u skonfederow anego. Wypowiedź·

w yw ołała kontrow ersyjne interpretacje w naszej historiografii. Spraw a jest o tyle istotna, że porów nując słow a i czyny Napoleona w k w estii polskiej z lat 1806—

1807 i 1812 łatw iej uchw ycić zasadniczy kierunek jego p olityki w tej d zied zin iels.

i i P o r . J . W i 11 a u m e , P ru sy a sp ra w a polska za K sięstw a W arszaw skleyo, „ R o c z n i k i H i s t o r y c z n e ” 1948, z . 2; t e n ż e , P ru sy w obec K się stw a W arszaw skiego, „ S p r a w o z d a n i e P o z ­ n a ń s k i e g o T o w . 'P r z y j a c i ó ł N a u k ” 1949, n r 1 ; t e n ż e , R ozgraniczenie K się stw a W arszaw skiego z P rusam i, „ P r z e g l ą d Z a c h o d n i ” 1951, n r 3— 4; t e n ż e , Stan ow isko P r u s w o b e c sp ra w y p olskiej na kongresie w iedeń skim , „ P r z e g l ą d Z a c h o d n i ” 1950, n r 1—2. C o d o p o j ę c i a „ s p r a w a p o l ­ s k a ” p o r . H . w e r e s z y c k i , S praw a p o lska w X I X w iek u , [ w : ] P olska X I X w iek u . Pań­

stw o —społeczeń stw oku ltu ra, p o d r e d . S t . K i e n i e w i c z a , W a r s z a w a 1977, s . 121—122.

i* P o r . w ł . Z a j e w s k i , R ew ela c ja archiw alna: u kład Jrancusko-gdański z 13 lipca 1807 r., „ L i t e r y ” 1998, n r 4, s . 28—29; t e n ż e , K o n cep cje ks. A dam a C zartoryskiego w spraw ie Gdańska, i Torunia, „ L i t e r y ” 1971, n r l , s . 29—30; t e n ż e , Gdańsko b je t d e la riv a lité des p u i s s a n c e s a u t e m p s d e N a p o l é o n , „ A c t a P o l o n i a e H i s t o r i c a ” t . X X V I , 1971. s . 31—15.

13 J . W i 11 a u m e , P olska w ersja leg en d y napoleońskiej, S. 22—23.

(8)

576 R E C E N Z J E

W reszcie k w estia piąta: problem atyczne są w rozważaniach autora wzory czy „zmo­

d yfikow ane m odele w alk i o niepodległość P olsk i” nakreślone n a n astępne dziesięcio­

lecia (s. 395). W anoim przekonaniu ani pow stanie listopadow e, ani styczniow e n ie­

w iele mogły skorzystać z tych m odeli, bow iem kontekst sytuacji międzynarodowej za każdym razem b y ł inny. Publicystyka 1831 r. sięgała raczej d o w zorów insurekcji kościuszkow skiej. Im ię Napoleona, jeżeli s ię pojaw iało, to raczej jako w zór szyb­

kiego działania na polu bitw y, a n ie jako męża stanu. Czartoryski jako prezés Rzą­

du N arodow ego dość długo żyw ił złudzenia co do m ediacji M etternicha, co wszak doprowadziło do gw ałtow nego konfliktu z L elew elem w sierpniu 1831 r. A le i L e­

lew el nie b ył entuzjastą Napoleona, ani też n ie m iał nadmiaru złudzeń co do Po­

mocy Francji. O kaliszanach już wspom niałem.

Te znaki zapytania n ie um niejszają naukowych i intelektualnych w alorów szki­

cu Skowronka. Jego oceny generalne godne są przytoczenia: „Sześcioletni (czy sied­

m ioletni) byt w łasnego państw a, okupiony utratą 10—15% ludności, przyspieszył procesy budzenia się polskiej świadom ości narodowej i w niósł d o niej istotne w ar­

tości. --- Inicjatorzy powstania w ielkopolskiego pod koniec 1806 roku, w zyw ając do broni zapew niali współrodaków: w k ilk a m iesięcy znajdziem y się ponow nie m ię­

dzy narodam i Europy. Zainicjow ane w epoce napoleońskiej przem iany polityczne, gospodarczo-społeczne i w sferze św iadom ości objęły n ie ty lk o K sięstw o W arszaw­

skie, lecz w dużym stopniu także tę w iększą część narodu, 'która żyła poza jego granicami” (s. 389—390).

Uważam , ż e ten zbiorowy tom szkiców znakom icie zapoznał czytelników z aktualnym stanem wiedzy historycznej o Francji, Europie i sw iecie, m im o n ie­

obecności w tym zbiorze spraw Hiszpanii, Włoch czy Belgii. N asze p olskie bada­

nia nad tym i ostatnim i tem atam i n ie są imponujące, ale te lu k i należy szybko w y ­ pełnić. Godzi się itutaj przypom nieć cenne szkice M. K u j a w s k i e g o „Z bojów polskich w w ojnach napoleońskich” (1967) dotyczące udziału oręża p olskiego w pró­

bach ujarzm ienia Hiszpanii. Sprawa polska nabierze pełnego ciężaru historyczne­

go, jeżeli w II w ydaniu znajdą się szk ice o stosunku Prus do K sięstw a, o Wolnym M ieście Gdańsku oraz o polskim w ysiłku zbrojnym. Należy czyteln ik ow i pokazać wkład pow ojenny naszych historyków w te szczególnie tem aty, które z różnych przy­

czyn n ie były badane przed w ojną (archiwa berlińskie i gdańskie b yły w ted y niedo­

stępne naszym historykom) n aw et kosztem takich problem ów (np. bonapartyzm), które doczekały się w ostatnich latach odrębnych opracowań k siążk ow ych 14. Znik­

nięcie książki ъ księgarń świadczy o tym , że zdobyła ona zaufanie czytelników . U czyniono niem ało, aby książka była popularna i w p ełn i respektow ała w ym ogi krytyki naukowej. W następnym w ydaniu konieczny będzie indeks nazwisk. Załączo­

ne w k o ń d u tomu informacje bibliograficzne będą ułatw ieniem dla tyoh czyteln i­

ków, którzy pragną pogłębić sw ą w ied zę o epoce napoleońskiej.

W ła d ysła w Z a je w sk i

G ospodarka p rze m ysło w a i początki cy w iliza c ji tech n iczn ej w ro l­

niczych krajach Europy. S tu dia i m a teria ły, pod red. Ireny P i e t r z a k - P a w ł o w s k i e j , Zakład Narodowy im. O ssolińskich — W ydawnictwo, W rocław 1977, s . 390.

Trzeci z k olei tom „Studium i m ateriałów ” pod redakcją I. P i ę t r z ą k- P a w- ł o w s k i e j , zatytułow any „Gospodarka przem ysłow a i początki cyw ilizacji tech ­ nicznej w rolniczych krajach Europy” przerasta objętością p ierw szy tom serii, a

i* O l e g e n d z i e n a p o l e o ń s k i e j 1 b o n a p a r t y z m i e p i s a ł rz e c z o w o i o b s z e r n i e A . Z a h o r s k i , S p ó r o N apoleona w e F rancji i w P olsce, W a r s z a w a 1974.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli jednak nie jest prawdą, że logika jest jedna, to może istnieć logika prawnicza jako odmienny rodzaj logiki.. Zatem albo logika jest jedna, albo nie jest prawdą, że nie

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

Innymi słowy największy zbiór niezależny w G ma

Dla dodatniej liczby naturalnej n znaleźć wzór na największą potęgę liczby pierwszej p dzielącą n!4. Rozłożyć na czynniki pierwsze

Czy nie przeczy to tezie, że pierwszy wyraz ciągu nie może mieć wpływu na

Szuler jest gotów grać z nami wiele razy o dowolne stawki, które jesteśmy w stanie założyć.. Udowodnić, że niezależnie od wyboru strategii nasze szanse na uzyskanie

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

- dopóki nie mamy właściwej skali trudno jest usunać obserwacje odstające - może we właściwej skali te dane się symetryzują. - do chunka można dodać opcję warning=FALSE