Teresa Dobrzyńska
"Metaphors we Live By", George
Lakoff, Mark Johnson, Chicago 1980 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 75/4, 344-350
1984
pow iedź na zarzuty Ł unaczarskiego: p o w ieść p olifoniczna, w yraz k ryzysu w artości w w . X IX , rozw ija się w sp ó łcześn ie n ie dlatego, że jest k onw encją, tech n ik ą lite racką, ale dlatego, że zagrożenia, jak ie n ie sie osob ow ości historia, n ie kończą s ię z k ap italizm em ; pogłęb ia je X X -w ie c z n a cy w iliza cja . L iteratu ra sy tu u je się na po
zycji „cza to w n ik a ”: tego, który n ie tylk o dostrzega, ale i ostrzega. O strzega poprzez dialog, śm iech , ironię i groteskę.
A ż do k ońca ży cia B ach tin o taką litera tu rę w a lczy ł. Z nam ienne jest to, że·
w osta tn ich w y p o w ied zia ch n a w ią z y w a ł do id ei p erson alistyczn ych , w y stęp u ją cy ch w jego p racach z p ierw szej p o ło w y la t d w u d ziestych . Id ee te na tle p o m y słó w s e - m iotyczn ych , w id o czn y ch n ie w ą tp liw ie w jego dorobku, zdają się brzm ieć anachro
n iczn ie. A jednak po p rzestu d iow an iu zebranych w om a w ia n ej a n tologii prac B ach
tina sk ło n n i jesteśm y p rzych ylić się do zaproponow anej przez wj^dawców h ip o tezy
„B achtina in teg ra ln eg o ”. In tegraln ość tę w id zim y n ie ty le w rozw iązan iach n a u k ow ych , co w p o sta w ie badacza. C zar i w ielk o ść B ach tin a polegają na tym , że w jego życiu, w jego n a u k o w y ch w yborach, św ia to p o g lą d o w y ch p rzem ianach i a k sjo logiczn ych p ery p etia ch w y ra ził się los X X -w ie c z n e g o in telek tu a listy , który a n i na m om en t n ie stra cił czujnej św iad om ości.
Zofia M itosek
G e o r g e L a k o f f and M a r k J o h n s o n , M ETA PH O RS WE LIVE В У . C hicago 1980. U n iv e r sity of C hicago P ress, ss. X IV , 242.
A b y n ajkrócej w yrazić, o czym G eorge L ak off i M ark Joh n son — lin g w ista i filo z o f — przekonać ch cieli c zy teln ik ó w sw e j książk i, w y sta rczy p rzefo rm u ło w a ć jej tytu ł: „We li ve b y m e t a p h o r s ”. Ż yjem y m etaforam i, p on iew aż p rocesy m e ta fo - ryzacyjn e p rzeja w ia ją się n a ogrom ną sk a lę w język u i k ształtu ją sy stem y p oję
ciow e w obrębie różnych ku ltu r. Ż yjem y m etaforam i, gd yż w id zim y św ia t takim,, jak i jest d ostęp n y n aszej k o n cep tu alizacji, ta zaś jest prod u k tem m etafory. Ż yje
m y m etaforam i, n asze d ziałan ia b o w iem u k ieru n k ow an e są przez m yślen ie, które — jako izom orficzn e z języ k iem — m a stru k tu rę przenośną. M etafora — pow iadają, au torzy — „przenika życie codzienne, n ie ty lk o język, lecz tak że m y ślen ie i d zia
ła n ie. N asz p o w szed n i sy stem p ojęciow y, k tórym p osłu g u jem y się w m yślen iu i działan iu , jest z n a tu ry sw ej w sposób fu n d a m en ta ln y m eta fo ry czn y ” (s. 3).
W idoczne w ty m u jęciu założenie p ełn ej hom ogeniczności języka, stru k tu ry k o g n ity w n ej i sfery działań p ozw ala dow ód ty tu ło w ej tezy k siążk i p rzep row ad zać na jednej z trzech w y m ien io n y ch płaszczyzn: na p łaszczyźn ie języka. U z y s k u j e m y ^
w ten sposób w n ik liw e stu d iu m sy stem u lek sy k a ln eg o i frazeologii (opis dok on y
w a n y jest na m a teria le an gielsk im ), od k ry w a ją ce m etaforyczn y punkt w y jśc ia w ie lu n ajbardziej p od staw ow ych k a teg o rii język ow ych , p o zw a la ją ce spojrzeć na daną.
k u ltu rę jako na sw o isty , odrębny od innych w y tw ó r p rocesów m etaforyzacji. K sią ż
ka niosąca ta k ie treści adresow an a jest n ie ty lk o do lin g w istó w i p sych ologów , le c z p rzede w sz y stk im do an trop ologów . S y tu u je się w tym n u rcie badań, k tó ry in sp i
rują prace W ilh elm a v o n H um boldta, Eduarda S apira i B enjam ina L ee Whorfa..
W yw ód zm ierza ją cy do u kazania m etaforyczn ej zasad y języka p o w in ien się opierać na p recy zy jn y m zarysow an iu cech badanego zja w isk a . W ieloznaczność te r m inu „ m eta fo ra ” jest p rzecież p o w szech n ie znana. M im o to L ak off i Joh n son nie p odejm ują prób y d ook reślen ia sen su tego term in u , p ew n e rozch w ian ie ow ego sen su sprzyja b o w iem p rzep row ad zen iu dow odu p ostaw ion ej przez nich tezy . W is to c ie tropią oni zm ian y zn aczen iow e, jak ie m u sia ły zajść w rozw oju języka, w pływ ając- na sy stem rela c ji sem a n ty czn y ch . P rzed m iotem r eflek sji są w ięc g łó w n ie „m eta
fory g e n e ty c z n e ” p o d leg łe p ełn ej lek sy k a liza cji, noszące ślad zm ian, jak im ok reślon e
słow a u leg a ły w diachronii; gen etyczn e zw iązk i słó w rzutow ane są na p łaszczyzn ę synchroniczną. A utorzy k sią żk i zdają sobie przy tym spraw ę, że p rocesy i rela c je przez n ich dostrzeżone n ie są u św iad am ian e przez p rzeciętnych u ży tk o w n ik ó w ję zyka. Jednak g łó w n y tenor ich opisu pozostaje taki, jak b y tego n ie b rali pod u w a gę: sy stem zlek sy k a lizo w a n y ch znaczeń traktują na ogół jako sy stem żyw o m eta foryczny. W tak im u jęciu zan ik a różnica pom iędzy „m etaforą g en ety czn ą ” a do
raźną d eryw acją sem antyczną — m etaforą aktualną. T ylko w tej ostatn iej zary
sow u je się opozycja znaczenia kodow ego i ak tualnej fu n k cji sło w a w u życiu p rze
n ośnym . Z w ażyw szy na to, w w ielu w yp ad k ach ch ciałob y się p rzeform u łow ać ty tu ło w ą tezę om aw ian ej książk i, zastępując ją stw ierdzeniem : m y ślim y i d ziałam y p osłu gu jąc się u język ow ion ym i pojęciam i, te zaś b yw ają zw y k le rezu lta tem pro
ce só w m etaforycznych.
U tożsam ien ie „m etafor g en ety czn y ch ” i m etafor ak tu aln ych jest jednak k o n ieczn e, jeśli chce się utrzym ać głoszoną tezę. W rezultacie p rzyjętego w k sią żce pun k tu w id zen ia pow staje obraz języka o w yek sp o n o w a n ej „form ie w ew n ę tr z n e j” — obraz, jaki m oże być d ostęp n y tylk o b ad aczow i bądź poecie.
O stosow an ej przez L ak offa i Johnsona m etodzie an alizy dobre w y o b ra żen ie daje op ow iedziana przez nich anegdota. Otóż p ew ien Irańczyk, który p rzybył na stu d ia do S ta n ó w Z jednoczonych ze słab ą znajom ością języka an gielsk iego, są d ził z początku, że w yrażen ie „th e solu tion of a p r o b l e m ” oznacza n a praw ach m eta fory coś an alogicznego do rozpuszczania su b stan cji sta łej w p łyn ie. To rozp u szcza
n ie problem ów , o czyw iście w jedynie m ożliw y, ab strak cyjn y sposób, w yd ało m u s ię czym ś n iezw y k le celn ym i m alow niczym . T oteż b y ł bardzo rozczarow any, gdy do
w ied zia ł się, że jego rozum ienie n ie p ok ryw a się z rzeczy w isty m sen sem tego w y rażen ia w język u a n g ielsk im . K om entując ten w y p a d ek d elek syk alizacji au torzy k sią żk i zauw ażają, że ktoś, kto żyw i przekonanie o „rozpuszczalności” prob lem ów , n ie u lega złudzeniu, że pozbędzie się ich raz na zaw sze. S trategia jego d ziałan ia p olegać będzie na tym , by problem „rozpuścić” n ajdokładniej i na jak najd łu ższy czas. C złow iek w ten sposób m yślący n ie w yk lu cza, że w y elim in o w a n y problem m oże się zn ów pojaw ić („w ykrystalizow ać z roztw oru ”), n ie b ędzie w ięc to dla n ie go zask oczen iem .
W idoczne w tej a n egd ocie p odejście d elek syk alizu jące stosow an e jest przez L a
k o ffa i Johnsona jako zasada opisu w ie lu innych fa k tó w język ow ych . D zięk i tem u m etafory od k ryw ają oni w szęd zie, tak że u sam ych p od staw język a — w m ech a
n izm ie nazw otw órczym . Choć an alizy przeprow adzane są na m ateriale a n g ielsk im , w’ie le tez szczegółow ych rozp raw y znajduje pokrycie w lek sy ce i frazeologii in n y ch języ k ó w europejskich, n iek tóre zaś m ają zapew ne zasięg u n iw ersaln y.
W książce w yróżn ion e zostały trzy w ielk ie k la sy m etafor: m etafory o n to lo - giczn e („ontological”), orien tu jące („orientational”) i strukturalne („structura l”). M e
ta fo r y ontologiczne w y k o rzy stu ją przenośnie pojęcie rzeczy lu b substancji. D zięk i nim przedm iotem m yśli, a w ięc i m ow y, mogą być zdarzenia, czynności, em o cje oraz pew ne doraźnie u sta la n e całości, np. pole w id zen ia określonej osoby w d an ym czasie. C hodzi tu w ięc o k ategorię rzeczow nika, zarazem zaś o tak i stosu n ek zja w isk , który ujm ow any jest jako relacja obiektów lub substancji (m ieszczen ie się jed n ej rzeczy w drugiej, n ap ełn ian ie rzeczy substancją, w ytw arzan ie itp.). J ed n y m z rodzajów m etafor ontologicznych jest antropom orfizacja.
M etafory orientujące określają u sytu ow an ie pojęć, przyjm ując za p od staw ę m eta fo ry za cji sw oiste postrzeganie i w artościow an ie przestrzeni, dane czło w ie k o w i ze w zględ u na jego budow ę, sposób poruszania się i postaw ę. Tak w ię c szczęście, zdrow ie, dostatek, p an ow an ie sytu ow an e są w sy stem ie kon cep tu aln ym „na górze”, a choroba, śm ierć, n ieszczęście, k lęsk a — „nisko”, co da się objaśnić u ży ty m prze
n ośn ie p rzeciw sta w ien iem p ostaw y w y p rostow an ej człow iek a zdrow ego, p ełn eg o życia, siln ego, zadow olonego i p ostaw y skurczonej, p och yłej człow iek a sm utnego-
bądź słab ego czy p o zy cji leżącej chorego, pokonanego lu b u m arłego. N a podobnej zasad zie p rzyszłość u jm ow an a jest p ojęciow o jako coś „z przodu”, przeszłość zaś jak o coś „z ty łu ”. W ynika to z p rzed sta w ien ia czasu za pom ocą m eta fo ry ruchu czło w ie k a po drodze.
M etaforyk a o rien tu jąca leży u p od staw sy stem ó w ak sjologiczn ych . T łu m aczy ona p o w sta n ie tak ich frazeologdzm ów , jak „upaść n isk o ”, „podniesiony na duch u ”,
„w ysok a ja k o ść”, „to jest przede m n ą ” (o p rzyszłej sytuacji).
M etafory stru k tu raln e w y stę p u ją w ted y , gd y p ew n e sy tu a cje i zja w isk a ok re
śla n e są p rzen ośn ie p rzy u życiu w y ra żeń od noszących się do in n y ch sy tu a cji i zja w isk — le p ie j p ozn an ych i p rzysw ojon ych p rzez daną gru p ę ludzką. P rzen ośn ie za sto so w a n e p ojęcie n arzu ca zja w isk u k o n cep tu a lizo w a n em u sw o ją strukturę, m o d elu je w ięc jego ro zu m ien ie i d eterm in u je sp osób w a rto ścio w a n ia . K on cep tu alizację tego typ u rep rezen tu ją np. serie w y ra żeń u jm u jące d y sk u sję w term in ach w a lk i („zbić a rg u m en t”, „strategia p rzep row ad zan ia w y w o d u ” itp.), o czasie m ów iące w term in ach ek on om iczn ych („oszczędzać cza s”, „ za in w esto w a ć dużo cza su ”, „m arno
tra w ić cza s” itp.), k o m u n ik a cję języ k o w ą w y ra ża ją ce jako p rzek a zy w a n ie paczki, której zaw artość sta n o w i treść k om u n ik atu , op a k o w a n iem jest zaś form a język ow a („przekazać in fo rm a cję”, „zm ieścić w ie le treści w n ie w ie lu s ło w a c h ”, „nadaw ca— od
biorca k o m u n ik a tu ” dtp.).
K o n fig u ra cje m eta fo r stru k tu raln ych ch arak terystyczn e są d la danej kultury.
K u ltu ra am ery k a ń sk a np. zd eterm in ow an a je s t przez ch a ra k tery sty czn e sposoby u p o jęcio w ien ia czasu w y ra ża ją ce się h a słem „C zas to p ien ią d z”; podobny stosu n ek do czasu obcy jest w ie lu in n y m kultu rom , ch ociażb y azjatyck im .
O m aw iając b liżej m etafory stru k tu raln e, a u torzy k sią ż k i zw racają u w agę, że m o d elo w a n ie jed n ego zja w isk a przez in n e p ociąga za sobą u w y d a tn ien ie jednych jego a sp ek tó w przy ró w n o czesn y m p rzesłon ięciu innych. P o jęcie m od elu jące n a k ła d a na e le m e n t rzeczy w isto ści p o d leg ły k o n cep tu a liza cji w ym iary, jak ie posiada w d ośw iad czen iu lu d zk im — sw o ją fo rm ę dośw iad czaln ą („ges talt”), tj. „kom pleks w ła śc iw o ś c i w y stę p u ją c y c h łą c z n ie ”, k tóry „jest dla n aszej św ia d o m o ści bardziej p o d sta w o w y n iż od d zieln e p o ja w ien ie się ty ch w ła śc iw o ś c i” (s. 71). F orm y d o św ia d cza ln e różnych zja w isk ob jętych o k reślen ia m i języ k o w y m i m ogą się n ak ład ać n a in n e, tw orząc pojęcia pochodne, co p row adzi do różn icow an ia s ię znaczeń. G dy n p . na p ostać d o św ia d cza ln ą ro zm o w y p rzen iesion o form ę k on cep tu aln ą w a lk i, po
w sta ła n o w a jakość: do sy stem u p o jęcio w eg o w łączon a została sprzeczka, k łótn ia.
O rien tacja w zak resie m o d elo w a n ia pojęć przez m etafory stru k tu raln e pozw ala u czestn ik o w i d an ej k u ltu ry w ła śc iw ie rozp ozn aw ać sy tu a cje i pod ejm ow ać odpo
w ied n ie d ziałan ia. Tak np. jego za ch o w a n iem w sporze rządzić będzie n ie ty lk o m od el rozm ow y, lecz i m o d el w a lk i.
L a k o ff i Joh n son zdają sobie sp raw ę, że p rob lem n ak ład an ia na rzeczyw istość w y ż e j op isan ych form d o św ia d cza ln y ch m oże zachodzić zarów no na p raw ach m eta fory, jak i na zasad zie prostej k a teg o ry za cji (obu tym tech n ik o m k on cep tu alizacji p rzyzn ają m iejsce w ob ręb ie jednej sk a li ciągłej — na sk ra jn y ch jej biegunach).
Z aliczen ie do k a teg o rii też polega n a n ałożen iu na dane z ja w isk o p ew n ej form y d ośw iad czaln ej, w łą czen ie zaś tej k a teg o rii w zakres k ategorii nadrzędnej ty m tylk o się różni od m o d elo w a n ia m etaforyczn ego, że w p ierw szy m w y p a d k u p ojęcia p o
siad ają sto su n k o w o dużo cech w sp ó ln y ch (np. spór jest rodzajem rozm ow y), w dru
g im — u w ażan e są za od ległe. T ak ie p o sta w ien ie sp raw y dopuszcza istn ien ie w y p ad k ów n ieja sn y ch , m ieszczących się p om iędzy obu b iegu n am i w sp om n ian ego con
t i n u u m 4 L a k o ff i Joh n son przyjm u ją rozsądne rozw iązan ie, że zd ecyd ow an a od
1 P rzyp om n ijm y tu d a w n iejsze w a h a n ia I. A . R i c h a r d s a (The P h ilo so p h y o f Rhetoric. N e w Y ork 1950, s. 118), czy ty ln a łap a szym p an sa to noga w sen sie do
sło w n y m , czy te ż m etaforyczn ym .
p o w ie d ź u dzielona być m oże jed yn ie w ted y, gdy w ch od zące w grę p ostaci d o św ia d cza ln e są w ystarczająco b lisk ie lu b odległe.
J e ś li m etafory pozw alają rozum ieć jedną dziedzinę d ośw iad czen ia w term in ach in n ej, to p ow staje pytanie: które d ośw iadczenia trak tow an e są jak o p od staw ow e?
U sta len ia w ty m zak resie m ogą m ieć charakter un iw ersaln y, gd yż u p od staw s y stem u k on cep tu aln ego o p isyw an ego przez L akoff a i Johnsona leżą p ojęcia z w ią zan e z doznaw aniem ciała (zob. m etafory orientujące), z p rostym i m an ip u lacjam i
<tak objaśnia się przenośne p ow stan ie k ategorii kauzacji), z pojęciem rzeczy i sub
s ta n c ji. D ośw iad czen ia w ła śc iw e czło w ie k o w i („naturalne rodzaje d o św ia d czeń ”) m ogą też — oprócz d oznaw ania ciała — obejm ow ać interakcje zachodzące p om iędzy c zło w ie k iem a jego otoczen iem i od d ziaływ an ia m iędzyludzkie.
W łaściw ości stru k tu raln e sy stem u pojęciow ego spraw iają, że czło w iek u św ia d a m ia sobie św ia t za pośred n ictw em spiętrzonych konstruktów m etaforyczn ych . M o
ż liw e jest przy ty m w ielo k ro tn e m od elow an ie danego zjaw isk a przy zastosow an iu ró żn y ch pojęć m etaforycznych: narzucanie m u postaci dośw iadczalnej szeregu in n y c h zjaw isk . Np. m iłość w e frazeologii an gielsk iej ujm ow ana jest w k ategoriach p rzeb yw an ia drogi, jak ró w n ież w k ategoriach w alk i, szaleń stw a, u legan ia ja k iejś ta jem n iczej sile. A u torzy p ostulują, b y tak ie ukodow ione sposoby k on cep tu alizacji zja w isk o d n otow yw ać w słow n ik ach , gd yż przynosi to w ażną inform ację o stru k tu rze danego języ k a i u trw alon ych w ty m języku sposobach postrzegania rzeczy
w isto śc i.
O w e „m etafory języ k o w e” w y w iera ją istotn y w p ły w na n ow o p ow stające u ję c ia m etaforyczn e. Z w yk le ek sp loatu je s ię przy ty m jakieś gotow e w zorce, w y k o rzy stu ją c nie u żyw an e elem en ty danego pojęcia strukturującego (jego pole sem an tyczn e, p aradygm aty synonim iczne). Np. m etafora życia jako podróży m oże być ro zw ija n a przy u w zględ n ien iu różnych sposobów podróżow ania, m etafora k on stru o
w a n ia w y w o d u m oże w yk orzystać tak ie pojęcia z zakresu b udow nictw a, jak k ory
tarze, ściany, p iw n ice itp., podczas gd y istn iejące w język u ak tu alizacje tego w zor
c a m etaforyczn ego eksp loatu ją już inne n azw y części domu: fundam enty, p od w a
lin y , zręby, um ocnienia, szk ielet k onstrukcyjny. L a k o ff i Johnson pokazują w ięc m ech an izm gen erow an ia n ow ych m etafor bardzo isto tn y dla opisu języka p o ety ck ie
go. Z arysow ana zostaje też m ożliw ość u stalan ia stopnia orygin aln ości m etafory w zg lęd em frazeologii język ow ej (czy m etafora rozszerza znany w zorzec, czy też sto s u j e u p o jęcio w ien ie danej rzeczy bądź zjaw isk a w sposób dotychczas n ie znany).
A utorzy k sią żk i w sk azu ją w tym m iejscu sw ych w y w o d ó w na problem , k tóry od d aw n a n iep ok oił filo zo fó w i b ył przyczyną n egow an ia poznaw czej w artości w y p o w ied zi m etaforycznych. M ianow icie bezkrytyczne p rzyjm ow an ie k on cep tu alizacji m etaforyczn ej podsuw ać m oże błędne w yobrażenia na tem at rzeczy ok reślan ej. To sk ło n iło n iek tórych filo zo fó w do w yp ow iad an ia się za w y k lu czen iem m eta fo ry z d y sk u r su nau k ow ego. L ak off i Johnson u św iad am iają sobie n ieb ezp ieczeń stw a k om u n ik a c ji m etaforycznej (np. m etafora porozum ienia językow ego jako przekazu, ogar
n ia ją ca — jak pokazał M. R e d d y 2 — b lisko 70% zw rotów d otyczących m ó w ien ia , im p u tu je pogląd, że znaczenie słó w i zdań jest ob iek tyw n e i n ie w y m a g a tw órczej p o sta w y odbiorcy, bo stan ow i gotow ą zaw artość p aczki p rzekazyw anej przez n a d a w c ę adresatow i, którą adresat p ow in ien tylko rozpakow ać, tj. dekodow ać), jed nak zgodnie z w cześn iejszy m i w y w o d a m i w idzą in n e m o żliw o ści om in ięcia tego n ieb ezp ieczeń stw a . Od m etafor n ie m a b ow iem ucieczki, w y p ełn ia ją one c a ły język . N ieb ezp ieczeń stw o ograniczeń p oznaw czych zagrażających k o m u n ik acji m eta fo ry cz
2 M. R e d d y , The C o n d u it M e ta p h o r — A Case of F ra m e C onflict in our L a n g u a g e abou t Language. W zbiorze: M etaph or an d Thought. Ed. A. О r t ο n y, C am bridge 1979.
n ej m ożna osłab iać sięg a ją c po n o w e m etafory, n o w e sp osob y k o n cep tu a liza cji św ia ta .
W ty m p u n k cie pożądane b y ło b y od różn ien ie treści zn aczen iow ej m etafor z le k s y - k a lizo w a n y ch i p rzen ośn i ak tu aln ych ; ty lk o te osta tn ie n ie m ają w p ełn i u k ształto
w an ego zn aczen ia i p od legają in terp reta cji in d y w id u a ln ej, co n iep o k o iło filo z o fó w dążących do oparcia p orozu m ien ia na in tersu b iek ty w n y ch , jasno zarysow an ych se n sach słów .
M etafory stru k tu ra ln e ro zw ija ją się sy stem o w o — k o n tyn u u ją sw ó j w y w ó d au torzy. W zajem ne sto su n k i w obrębie tej k la sy m ożna ok reślić jako zgod n ość („consistence”) lub sp ójn ość („coherence”). Z godność zachodzi w ted y, gdy grupa m eta fo r oparta jest n a jed n ym p ojęciu u ży ty m przen ośn ie („rozw ija jed en obraz”),, sp ójn ość zaś w ted y , gd y m eta fo ry oparte n a różnych tem atach są n iesp rzeczn e, tem a ty te dadzą s ię b o w iem sp row ad zić do jak iegoś pojęcia n adrzędnego. W yra
żen ia p rzenośne, jak n p . „now a droga ż y c ia ”, „m usim y się ro zejść”, p rzed sta w ia ją ży cie lu d zi jako w sp ó ln ie p rzeb yw an ą drogę (inne podobne w y ra żen ia w sk a zu ją n a to, że chodzi tu o p ieszą w ęd rów k ę). M etafory tak ie są zgodne. N atom iast zdania
„nasze m a łżeń stw o rozbiło się n a ra fa c h ” (obraz w sp ó ln eg o życia jako rejsu) oraz
„m am y zielo n e ś w ia tło ” (obraz życia jako poruszania się po ru ch liw y ch u licach lu b jako jazdy pociągiem ) n ie ro zw ija ją w p ra w d zie jednego obrazu, lecz sta n o w ią sp ó j
ną k la sę m etafor, gd y ż jako n iesp rzeczn e dadzą się sp row ad zić do jed n ego w z o r c a m eta fo ry czn eg o o g ó ln iejszeg o (m etafora p rzeb yw an ia drogi). Z w yk le m eta fo ry k a m od elu jąca jak ąś sferę zja w isk n ie jest oparta na jed n ym obrazie (nie jest zgod n a).
Jed n ak z reg u ły te zróżn icow an e u jęcia przen ośn e są n iesp rzeczn e, co s ta n o w i o sp ójn ości danej k u ltu ry .
O prócz tego typ u sp ó jn o ści — „ w e w n ę tr z n e j” — przy której grupa wyrażeńt m eta fo ry czn y ch odnosi się do jed n ej rzeczy lu b zjaw isk a, isto tn y m w y ró żn ik iem k u ltu ry jest „ zew n ętrzn a ” sp ójn ość m etafor, g d y to sam o p o jęcie sto so w a n e j e s t przen ośn ie do różn ych rzeczy i zja w isk . P rzy k ła d ó w teg o rodzaju sp ójn ości d o
starczają m eta fo ry orien tu ją ce.
R ela cje m etaforyczn e, jak ie L a k o ff i Joh n son w id zą w języku, p ozw alają ic h zd an iem zrew id o w a ć szereg tez teo rii sem an tyczn ych . A ta k u ją on i m. in . pogląd, że p ojęcia dadzą się rozłożyć na jed n o stk i elem en ta rn e sensu, k tóre sta n o w ią z b ió r k o n ieczn y ch i w y sta rcza ją cy ch w a ru n k ó w p op raw n ego u życia d anego w y r a ż e n ia . W ed łu g a u to ró w do tr e śc i p ojęcia d ociera się n a drodze in terp reta cji m eta fo ry cz
n ej — poprzez r zu to w a n ie stru k tu ry jednego zja w isk a na in n e. N ie w id zą tu o n i różn icy pom ięd zy term in em z lek sy k a lizo w a n y m a żyw ą m etaforą. P od k reślają p rzy ty m r e la ty w n y ch arak ter znaczenia: „znaczenie zdania je s t za w sze zn aczen iem ze w zg lęd u na kogoś — b ądź realn ą osobę, bądź id ea ln eg o czło n k a d anego sp o łeczeń s t w a ” (s. 184). To w y ja sk r a w ie n ie r e la ty w n eg o ch arak teru znaczenia d p o lem ik a z sem a n ty k ą op isu jącą in w a ria n tn ą stru k tu rę znaczeń w y n ik a z p rzesu n ięcia pro
cedur b a d a w czy ch o d p o w ied n ich dla bad an ia żyw ych p rocesów m eta fo ry za cji — w p ła szczy zn ę badań syn ch ron iczn ych . P o lem izu ją c z autoram i, trzeba zw rócić u w a g ę n a fa k t, że przen ośn a gen eza d anego w y ra żen ia n ie sto i n a p rzeszkodzie w łą czen iu się te g o w y ra żen ia — po p ełn ej le k sy k a liz a c ji — w sy stem zw ią zk ó w i op o
zy cji k o n sty tu u ją cy ch kod; ow o w łą c z e n ie w rela c je k od ow e sp raw ia, że zn a c z e n ie pod d aw ane b y ć m oże d ek om p ozycji. N egu jąc m o żliw o ść i zasad n ość ta k ieg o op isu znaczeń, a u torzy k sią żk i p rzeciw sta w ia ją się p rocedurom a n a lity czn y m w ie lu szk ół sem an tyczn ych , p rzek reśla ją zasad n iczą o p o zy cję syn ch ron ii i diachronii, a ta k że odrzucają te przeob rażen ia zn aczen iow e, jak ie n ie s ie lek sy k a liza cja — zacieran ie się- zw iązk u w y ra żen ia p och od n ego z w y ra zem m o ty w u ją cy m .
Z godnie ze sw ą fen o m en o lo g icz n ą orien tacją L a k o ff i Joh n son rozpatrują k w e stię p r a w d ziw o ści zdań n ie jak o prostą k on fron tację znaczenia zdania z odpo
w ie d n ią sytu acją ob iek tyw n ą lub kreow aną. K om p lik acja p rzejaw ia się tu po obu stro n a ch rela cji w y p o w ied ź— św iat. W ypow iedź rozum iana jest — jak ju ż w sp o m
n ie liś m y — dzięk i in terp retacji spiętrzonych k on stru k cji m etaforyczn ych ; św ia t
<rzeczyw isty lu b k reow an y) dany jest niebezpośrednio, jaw i się jako obraz u stru k - tu ro w a n y poprzez k ategorie p ojęciow e, którym i operuje człow iek . N a k sz ta łc ie tego obrazu odbija się m etaforyczn a natura m yśli. Stąd praw d ziw ość zdania w d a
n e j sy tu a cji b ędzie fu n k cją n aszego sposobu rozum ienia zdania i sytu acji: „rozu
m ie m y dane stw ierd zen ie jako b ędące w danej sy tu a cji praw dą, g d y n asze rozu m ie n ie tego stw ierd zen ia p asu je do n aszego rozum ienia sy tu a cji w stop n iu w y sta rcza ją cy m do naszych c e ló w ” (s. 179). W tej k on cep cji praw da jest w ięc z r e la ty - w izo w a n a do sy stem u p ojęciow ego i m o żliw o ści interp retacyjn ych czło w ie k a rozpo
rząd zającego ty m system em . N ie jest to praw da absolutna.
Z astrzeżenia, jakie autorzy k sią żk i w yp ow iad ają pod ad resem ro zp o w szech n io n y c h teorii sem an tyczn ych i — stosu jących ich procedury opisu — prak tyk lek sy k o g ra ficzn y ch , w łączon e są w bardziej zasadniczą polem ik ę z dw om a sta n o w i
s k a m i filozoficzn ym i: su b iek ty w izm em i ob iek tyw izm em . O biektyw izm w u jęciu a u to r ó w to pogląd, w k tórym zakłada się istn ien ie rzeczyw istości n ieza leżn ej od sy s te m u kon cep tu aln ego, jak im d ysp on u je człow iek poznający św iat; zgodnie z ty m św ia to p o g lą d em pojęcia odw zorow ują realn ą strukturę rzeczyw istości, praw da m a w ięc statu s o b iek ty w n y , a id ea łem poznania jest poznanie n au k ow e. S u b iek ty w izm z k o le i zaprzecza m o żliw o ści ob iek ty w n eg o poznania rzeczyw istości i istn ien iu p ra w d y ab solu tn ej, p onadosobow ej; poznanie św iata m a charakter in d y w id u a ln y — je s t su b ie k ty w n ą w izją św iata, którą n a jlep iej w yraża zm etaforyzow any język p o e
ty c k i. Obu ty m sk rajn ym stan ow isk om L akoff i Johnson p rzeciw staw iają u jęcie, k tó r e w p raw d zie odrzuca m ożliw ość poznania autonom icznej rzeczyw istości, a le g ło s i o b iek ty w n o ść sąd ów zrela ty w izo w a n y ch do system u p ojęciow ego danej k u ltu ry . W k on cep cji tej dopuszcza s ię w artościow an ie logiczne sąd ów i ich w e ry fik o w a ln o ść p o n a d in d y w id u a ln ą , p on iew aż praw d ziw ość zdań „zrelatyw izow an a jest do n a szeg o s y s te m u p ojęciow ego, k tóry opiera się na n aszym d ośw iadczeniu i p odlega u sta w ic z n e j kon troli dok on yw anej przez n as i innych u czestn ik ów naszej k u ltu ry w co d z ie n n y m w sp ółd ziałan iu z in n ym i lu d źm i oraz w in terak cji z otoczen iem fiz y c z
n y m i k u ltu ro w y m ” (s. 193).
K on cep cję tę L a k o ff i Johnson n azyw ają dośw iad czen iow ą („ e x p e r i e n ti a li s t”) te o r ią rozum ienia, w łączając ją w obręb filozofii fen om en ologicznej. Z godnie z tą k on cep cją czło w ie k jest częścią otoczenia pozostającą w obec św ia ta w r e la c ji d y n a m iczn ej. O toczenie m aterialne i k u ltu row e od działuje na człow ieka, d o starczając m u form d ośw iadczalnych, które k szta łtu ją jego sy stem p o jęcio w y i w łą czo n e są w m etaforyczn ą stru k tu rę języka. S y stem y pojęciow e k ształtu ją zaś ok reślon ą w i z j ę św iata, będącą p rojekcją form dośw iad czaln ych k ształtu jących języ k d an ej sp o łe c z n o śc i i rządzących jej m yślen iem . W ten sposób znosi się rozziew , ja k i is tn ia ł m ię d z y o b iek ty w izm em a su b iek tyw izm em .
T eoria ta w y ja śn ia szereg problem ów , jakie w y n ik a ją w k o m u n ik a cji m ięd zy lu d z k ie j. T łu m aczy tru d n ości k om u n ik acyjn e zachodzące p om iędzy u czestn ik a m i r ó żn y ch kultur, k tórych języ k i operują innym i sy stem a m i k o n cep tu a ln y m i i od w o łu ją się do innych dośw iadczeń człow iek a w św iecie. W k o n cep cji L ak offa i Joh n son a akt k o m u n ik acji p rzed staw ion y jest — co odpow iada w ie lu n a jn o w s z y m ujęciom — jako zachow anie tw órcze. P od k reśla się też, że jed n ostk a lu d zk a, p o d leg ła p ew n ym stereo ty p o w y m sposobom k on cep tu alizacji św iata, m oże — p o p rzez dem ask ow an ie m etafor fu n k cjon u jących w jej m y ślen iu i sto so w a n ie m e ta fo r n ow ych — przekraczać bariery pojęciow e, u zysk u jąc św ieży , tw órczy ogląd rze
c z y w isto śc i. M etaforyzacja sta je się w tym ujęciu sposobem a k ty w n eg o istn ien ia c z ło w ie k a w św iecie. J est to zarazem sposób, k tóry m a n ie ty lk o w y m ia r in te le k
tu aln y, p o n iew a ż m y śle n ie m etaforyczn e — jak o oparte n a w ielo w y m ia ro w y ch for
m ach d o św ia d cza ln y ch („gestalts”) — łą czy w sz y stk ie n a tu ra ln e w y m ia ry d o św ia d czen ia lu d zk iego, m a ch arak ter in teg ra ln y .
N iezm iern ie in teresu jąca, choć budząca różnorakie zastrzeżenia, k siążk a L akoffa i Joh n son a n ap isan a jest w sposób bardzo przystęp n y, szczególn ie w c z ę śc i p ie r w szej. A u torzy rezygn u ją z o d w o ły w a n ia się do litera tu r y przedm iotu, w y k ła d roz
b ijają n a drobne cząstki, o b ficie n a sy ca ją c go m a teria łem p rzyk ład ow ym . C zytel
n ik , n ie p o d ejrzew a ją c św iatob u rczych założeń w y k ła d u , d aje się w cią g n ą ć w ś le d zen ie m etaforyczn ej g en ezy pojęć i oto n a g le staje w o b ec k o n ieczn o ści o p o w ie
d zen ia się za jakim ś sta n o w isk ie m zarów no w k w e stii rozu m ien ia n a tu ry języka, jak i założeń ep istem o lo g iczn y ch . S ą to p roblem y zasad n icze. W d rugiej części książk i, p o św ięco n ej p o lem ice z p an u jącym i teo ria m i sem an tyczn ym i, w y w o d y pro
w ad zon e są n a bardzo w y so k im p oziom ie abstrakcji, co sp raw ia, że k sią żk a je s t n iejak o rozłam an a k o m p o zy cy jn ie i n o si ślad y osobnej pracy m y ślo w ej i pisarskiej·
obu au torów . M im o ta k rozłam an ego tok u w y k ła d u jest to p u b lik acja w a rta g łę bok iego p rzem yślen ia i sta n o w i jedną z ciek a w szy ch pozycji, jak ie na tem a t m eta fo ry u k a za ły się w o sta tn ich latach .
T e r e s a D o b r z y ń s k a