• Nie Znaleziono Wyników

Wolność w sferze polityki i gospodarki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wolność w sferze polityki i gospodarki"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Luks

Wolność w sferze polityki i

gospodarki

Studia Elbląskie 8, 189-206

(2)

K r z y sz to f L U K S Studia Elbląskie

W y d z ia ł N a u k E k o n o m ic z n y c h VIII/2007

E lb lą sk ie j U c z e ln i H u m a n isty c zn o -E k o n o m icz n e j w E lb lą g u

WOLNOŚĆ W SFERZE POLITYKI I GOSPODARKI

W olność, bodaj najbardziej w ieloznaczne z pojęć, ja k ie sform ułow ał ludzki języ k , to w ynalazek cyw ilizacji i kultury europejskiej, a ściślej helleńskiej. W eszło w obieg myśli gdzieś w połow ie okresu kultury antycznej (rys. 1). P oprzednie cyw ilizacje pow stały jak o skutek rew olucji technicznej (zw anej też przem ysłow ą) neolitu nie znały tego pojęcia. W starożytnym E gipcie, M ezopotam ii czy C hinach problem w olności nie istniał. C yw ilizacje te w ytw orzyły św iatopogląd, a także praktykę p o lityczną i społeczną, zw any dziś kolektyw istycznym . Było to skutkiem w arunków w jak ich pow stały. Ich m aterialną podstaw ą były w ielkie rzeki E ufrat, T ygrys, Nil i nieco później Ż ółta Rzeka. W arunkiem nie tylko rozw oju, ale w ręcz przetrw ania było stw orzenie system ów irygacyjnych, co z kolei w ym agało ściśle zespołow ego d ziałania w szystkich członków daw nej społeczności. W szystko było podporządkow ane celow i w spólnem u. O czyw iste było zatem , że je d n o stk a ludzka m usiała być w pełni podporządkow ana zbiorow ości.

W arunki kształtow ania się cyw ilizacji helleńskiej były krańcow o odm ienne. G órzysta G recja w ym agała inicjatyw y poszczególnych członków społeczności. Nic więc dziw nego, że tutaj, jak to sform ułow ał Protagoras (urodzony 480 r. p.n.e.) „człow iek je st w m iarę w szechrzeczy, istniejących, że istnieją, nieistniejących, że nie istnieją” . N a arenę dziejów w kroczyło pojęcie w olności, tak osoby ludzkiej, ja k i społecznej. N arodził się św iatopogląd indyw idualistyczny rozw inięty i pogłębiony w czasach późniejszych przez chrześcijaństw o z je g o przynależnym człow iekow i rozum em i w olną w olą oraz rów nością w obec Boga. Do dzisiaj, m im o całego postępu, te dw a św iatopoglądy określają postaw y poszczególnych narodów w obec w szystkich aspektów życia człow ieka i społeczeństw a.

(3)

1 9 0 K RZYSZTO F LUKS

K onsekw encje tego stanu rzeczy byw ają tragiczne, gdyż, ja k to ujął H untington: „instytucje i w artości liberalnego Z achodu niekoniecznie są u n iw ersaln e” . Z drugiej strony są one jed n ak na tyle w arte obrony, że dochodzi do „zd erzen ia cy w ilizacji” . N iestety często w sensie dosłow nym . N aw et zresztą w obrębie cyw ilizacji helleńs- ko-chrześcijańskiej pojęcie w olności było i je st różnie definiow ane choć w jed n y m zdaje się p anow ała zgoda, że w olność to brak przym usu. Ten w yróżnik w olności odnoszono do:

a) dziedziny m oralności i religii (J. Locke), b) ekonom ii (A. Sm ith),

c) w polityce i obyczajach (J.S. M ili).

W edług A rystotelesa w olność łączy się z pojęciem o b y w atelstw a i praw em do pełnego uczestniczenia w życiu publicznym . W m etafizyce (św. A ugustyn, św. T om asz z A kw inu, R. D escartes, W .G. L eibniz, B. Spinoza, I. K ant, J. Fichte) sform ułow ano pogląd, że kw estia w olności dotyczy m ożliw ości d ziałania ludzkiego nie uw arunkow anego obiektyw nym i procesam i (w olna w ola, d e te rm in iz m )1. Jest to ow o kantow skie „niebo gw iaździste nade m ną, praw o m oralne w e m nie” . Z p er­ spektyw y czasu w inno się pow yższą tezę uznać za je d n ą z pierw szych prób teoretycznego podejścia do ograniczeń w olności — procesy obiektyw ne. W teologii w olność to stan bez grzechu bądź w w ym iarze osoby ludzkiej, bądź w w ym iarze eschatologicznym (List do R zym ian św. Paw ła). Tu pojaw ia się d rugie ograniczenie w olności rozum ianej ja k o brak przym usu — stan bez grzechu. W m iarę rozw oju

1 W szystkie definicje patrz: Encyklopedia „ G a zety W yborczej", H asło w oln ość, W arszawa

(4)

W O L N O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I GOSPO DARK I 19 1

myśli europejskiej ukształtow ały się w obec kwestii w olności następujące stan o ­ wiska:

1) W olność przysługuje człow iekow i z natury (J.J. R ousseau), je st tw orem ew olucji kulturow ej, praw nej i instytucjonalnej (Ch. M ontesquieu, F. B urke, Ch.A. de T ocqueville, F.A. H ayek).

2) W olność m a przede w szystkim charakter negatyw ny i je st brakiem o g ran i­ czeń (H obbes, w spółczesny libertarianizm ); w olności przypisuje się cechy pozy ty ­ wne, rozum ie się j ą ja k o m ożliw ość realizacji rozum nych celów (G .W . H egel). Z m yśli tego o statniego w yw odzi się, ja k się w ydaje, m arksistow skie stw ierdzenie, że w olność to u św iadom iona konieczność.

3) W olność przysługuje przede w szystkim jed n o stce i w yraża się w jej sw obodach (B. C onstant de R ebecque).

4) W olność w in n a przysługiw ać zbiorow ości — ludow i, narodow i, czy klasie i być m iernikiem jej suw erenności (J.J. R ousseau, K. M arks).

N iezależnie od różnic m iędzy poszczególnym i stanow iskam i w obec w olności doszło do sform ułow ania podstaw ow ego kanonu ładu społecznego w łaściw ego dla europejskiej cyw ilizacji. K anon ten przedstaw iony ju ż w osiem nastym w ieku przez tzw. fizjokratów obejm uje trzy filary:

— w olność osobistą, — w łasność pryw atną,

— w olność g o spodarczą (rys. 2).

Pełne w drożenie tego kanonu do praktyki politycznej i społecznej trw ało ponad sto lat i zostało osiągnięte w E uropie i A m eryce Północnej mniej więcej w tym sam ym czasie w latach 1861 i 1863. Form alne akty zapew niające ten stan rzeczy to ukaz cara A leksandra II z 1861 o zniesieniu poddaństw a chłopów oraz dekret p rezydenta A. L incolna znoszący niew olnictw o i polskiego Rządu N arodow ego o uw olnieniu i uw łaszczeniu chłopów , oba z 1863 roku. Z aznaczm y dla porządku, że niew olnictw o w B razylii zostało zniesione ponad 30 lat później. C iekaw e św iatło na różnice w pojm ow aniu w olności rzucają odm ienności m iędzy reform ą carską w Rosji i polskiego R ządu N arodow ego. O ba uw alniały chłopów z poddaństw a, a zatem daw ały w olność osobistą najliczniejszej grupie społecznej. N atom iast w prow adzały odm ienne zasady, co do w łasności pryw atnej. U kaz carski nadaw ał ziem ię w spólnotom w iejskim , a nie pojedynczym rodzinom . Polski dekret (utrzym any przez w ładze carskie po upadku pow stania styczniow ego) nadaw ał ziem ię je dnostkom . Pełną indyw idualną w łasność ziem i dały rosyjskim chłopom dopiero reform y P.A. Stołypina z 1911 roku. Tak zaznaczyła się różnica m iędzy kolektyw istycznym św iatopoglądem Rosji, a indyw idualistycznym Polaków . For­ m alne uznanie w spom nianych trzech filarów ładu społecznego bynajm niej nie rozw iązało do końca problem u w olności. Pom ijając ju ż próby je g o zanegow ania przez francuskich jak o b in ó w czy rosyjskich bolszew ików , utrzym anie tego ładu w ym agało i w y m aga zabezpieczenia instytucjonalnego, czyli krótko m ów iąc odpow iedniej form uły w ładzy państw ow ej. Z agadnienie, jak i rodzaj ustroju poli­ ty cznego najlepiej chroni w olność, było rozw ażane od sam ego początku uznania w olności ja k o dobra społecznego. Już w starożytności zw racano uw agę, że system , który zrodził się pod hasłem w olności — dem okracja stw arza w łasne form y zn iew o len ia (Platon). Pogląd ten podzielali także znacznie późniejsi F. B urkę,

(5)

192

K RZYSZTOF LUK S

C h.A . de T ocqueville, J.S. M ill i F.A. Hayek. W iek osiem nasty przyniósł m odelow e rozw iązanie problem u w ładzy politycznej w postaci m onteskiuszow skiej zasady podziału na w ładzę ustaw odaw czą, w ykonaw czą i sądow niczą, która, w takich czy innych postaciach obow iązuje do dziś w państw ach dem okratycznych. N ie oznacza to jed n ak „u niform izacji” podejścia do problem u w olności. W e w spółczesnych teoriach politycznych istnieją dw ie podstaw ow e tendencje w tej m aterii:

— m aksym alne rozszerzenie wolności indywidualnej (indyw idualistyczny liber- tarianizm ) w przekonaniu, że taka w olność stanow i w arunek konieczny i w ystar­ czający tw orzeniu innych w artości,

— podejście kompromisowe, w którym wolność jest ograniczona ze względu na sprawiedliwość społeczną lub społecznie uznany system praktyk i norm (komunitaryzm).

Źródło: W. Stankiew icz, H istoria m yśli ekonom icznej, PW E, W arszaw a 1998

W państw ach dem okratycznych uległo też zm ianie ujęcie zagrożeń wolności. Ich źródeł dopatruje się nie tyle w bezpośrednim przym usie (ciągle obecnym w w iększo­ ści państw świata, gdzie nie praktykuje się dem okracji), ile w pew nych form ach kultury zw iązanych ze strukturam i władzy takich jak społeczne stereotypy, kulturow e hierarchie, czy klasyczna filozofia oparta na w yraźnym rozróżnieniu praw dy i fałszu, zła i dobra, piękna i brzydoty (M. Foucault, R. Rorty, postm odernizm , fem inizm ). R óżnice w interpretacjach pow yższych pojęć oraz przypisyw anych im znaczeń prow adzą do różnego pojm ow ania wolności. Zdaniem J. Żakow skiego najbardziej w idoczne są cztery zasadnicze i nieusuw alne konflikty w obrębie samej wolności. Tradycyjny — m iędzy w olnością m oją a cudzą. Polityczny — m iędzy w olnością a użytecznością. Ideologiczny — m iędzy w olnością jak o sw obodą a w olnością jak o sposobnością. I konflikt system u m iędzy w olnością zbiorow ą a indyw idualną2.

2 Por. J. Ż а к o w s ki, C ztery fro n ty wolności, N iezbędnik inteligenta, „Polityka” nr 50 z dn. 16 grudnia 2 006 r.

(6)

W O LN O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I 1 9 3

Front pierw szy m ożna zilustrow ać prostym stw ierdzeniem : nie m ogę usiąść na krześle, na którym siedzi ktoś inny. Front drugi to problem relacji m iędzy w olnością bycia, a w olnością posiadania. L udzka praca to w ogrom nej m ierze zam iana w olności osobistej na w olność m aterialną. Problem kom plikuje się je szcze przez to, że każdy człow iek funkcjonuje w sw oistym rozdw ojeniu. Jest bow iem jed n o cześn ie producentem i konsumentem. Jako producent, chce swój produkt sprzedać ja k najdrożej, ja k o konsum ent cudzych produktów , chce je kupić ja k najtaniej. Front trzeci w yraża się w tym, że by chronić w olność jed n o stek w spólnota m usi j ą ograniczać. Jest to konieczne choćby dla zapew nienia b ez­ pieczeństw a zbiorow ego. W reszcie kw estia w olności ja k o praw a i ja k o spo so b n o ­ ści. C hodzi o to, że nie w ystarczy m ieć praw o do w olności, lecz konieczne je st je szcze m óc i chcieć z tego praw a korzystać. Problem m óc rozstrzyga stan m aterialny jednostki i społeczności. N ie m ając ku tem u środków nie m ożna być w olnym . Problem chcieć określa poziom św iadom ości. W Polsce np. każdy pełnoletni obyw atel m a praw o w ybierać w ładzę. K orzysta z tego p raw a m niej w ięcej 40% . R ezultat m ożna obejrzeć w telew izji.

D o przytoczonych wyżej frontów J. Ż akow skiego św iat w spółczesny dodaje je szc ze jeden w olność a technologia. Środki, które ludzkość w y nalazła dla zaspokojenia coraz bardziej w yrafinow anych potrzeb, coraz częściej w ym agają ograniczeń w ludzkich zachow aniach. Żeby nie zaczynać od początku np. koniecz­ ności stosow ania się do przepisów ruchu drogow ego, w ystarczy w spom nieć 0 efekcie cieplarnianym i jeg o skutkach.

W sum ie, nie tracąc z pola w idzenia faktu, że w olność je st podstaw ą rozw oju osobistego i społecznego nie m ożna nie zauw ażać, że m usi ona podlegać ogranicze­ niom . Skala i rodzaje tych ograniczeń są zm ienne i stanow ią niekiedy przedm iot w yboru. C hodzi o to, aby był to w ybór w łaściw y, a w arunkiem tego je s t w łaśnie w olność ja k o brak przym usu politycznego.

Szczególne, choć kontrow ersyjne znaczenie m a kw estia w olności w g o sp o d ar­ ce. K ontrow ersje te w ynikają nie tylko z przedstaw ionych wyżej dylem atów czy frontów w olności jak o takiej, lecz z sam ego pojm ow ania celów gospodarow ania. Z a cele te przyjm uje się pow szechnie w zrost gospodarczy i rozw ój gospodarczy. Przy czym niekiedy nadaje się tym pojęciom tożsam ość, co pow oduje dodatkow y chaos poznaw czy. Sprecyzujm y więc, że:

a) w zrost gospodarczy sprow adza się do w zrostu produkcji, który w następstw ie przynosi w zrost m ajątku. M iarą tego pojęcia je st w zrost Produktu K rajow ego Brutto (PKB),

b) rozwój gospodarczy to w zrost gospodarczy i doskonalenie instytucji społecz­ nych i sam ego społeczeństw a.

Rozw oju gospodarczego nie sposób ocenić jednym w skaźnikiem ja k PK B , co prow adzi do licznych nieporozum ień, a często do jeg o kw estionow ania ja k o celu działalności gospodarczej. Niem niej z punktu w idzenia jednostki ludzkiej a także zbiorow ości — narodu to w łaśnie rozwój jest tym celem zasadniczym . T o poziom rozw oju określa bow iem jakość życia. Ten w łaśnie cel stanow i istotę działania czło w iek a w gospodarce oraz polityki gospodarczej rozum ianej ja k o oddziaływ anie w ładz państw ow ych na gospodarkę. W olność przesądza o kształcie tych w ładz 1 form ach ich oddziaływ ania. O znacza to, że w yznacza ona m ożliw ości roz­

(7)

194

KRZYSZTOF LUKS

strzygania dylem atów jak ie niesie proces gospodarow ania oraz stopień d o sto so w y ­ w ania się do w ystępujących tu uw arunkow ań. Te dylem aty i u w aru n k o w an ia to przed e w szystkim :

— uznaw ane norm y etyczne i tradycje , czyli zasób przekonań i dośw iadczeń w yw iedzionych z przeszłości danego narodu,

— czas i przestrzeń,

— o biektyw na antynom ia postulatów spraw iedliw ości i efek ty w n o ści3. R am zes X III, tytułow y bohater pow ieści B olesław a P rusa Faraon, trafnie odczytał potrzeby sw ojego narodu i państw a. Jego zam iary odpow iadały tym potrzebom . P róba ich realizacji skończyła się klęską i śm iercią w ładcy. Z am ierzo n e reform y przeprow adził natom iast ten, który R am zesa unicestw ił — arcykapłan H erhor. O pow ieść je s t fikcyjna, a jed n ak dość dobrze odzw ierciedla zależność m iędzy kulturą, cyw ilizacją i obyczajam i narodu, a sk u tecznością reform atorów . H istoria ludzkości pełna je st zdarzeń podobnych. Ich geneza to jed en z głów nych d ylem atów polityki w ogóle, a zw łaszcza polityki gospodarczej — ja k dostosow ać zam iary do m ożliw ości określanych, m ów iąc um ow nie, społeczną zd o ln o ścią p rzy sw ajan ia zm ian. D la polityki gospodarczej je st to dylem at szczególnie istotny, g dyż dotyczy ona bytu m aterialnego narodu, który z racji obiektyw nej hierarchii potrzeb je s t zaw sze w centrum społecznej uwagi. Podatność społeczeń stw a na zm iany i kryteria oceny ich kierunku w yznaczają tradycje i w yznaw ane norm y etyczne. W szelkie uw agi w tych kw estiach, jak ie zostaną poczynione, nie m ają charakteru w artościującego. Innym i słowy, autor nie rości sobie pretensji do oceny takich czy innych tradycji, obyczajów czy norm . Pragnie tylko w ykazać ich o ddziaływ anie na strukturę preferencji społecznych i sposób ich w yw ołania, czyli pod staw o w e uw arunkow ania polityki. Polityk m oże bow iem sw oje pom ysły prze­ prow adzić tylko na dw a sposoby:

a) narzucając je sw ojem u narodow i,

b) poprzez przekonanie w ystarczającej w iększości tego narodu, że są one korzystne.

W obu przypadkach konieczne je st jed n ak choćby m inim alne dostosow anie zam ierzeń do „zdolności absorpcyjnych” narodu. O czyw iście, jeśli p roponow ane lub narzucone rozw iązanie m a trw ać przez czas dłuższy, czyli nie m ieć charakteru incydentalnego ja k np. podw yżki cen odw oływ ane po kilku dniach pod naciskiem ulicy.

Ź ródłem tradycji i obyczaju je st dośw iadczenie w połączeniu z w arunkam i życia. C złow iek ja k o część przyrody u zarania sw oich dziejów był zależny od innych jej części i odpow iednio program ow ał sw oje działania. Z dolność do intensyw nej pracy zależała np., a i dalej, m im o postępu technicznego, zależy od klim atu. Podobnie podział dnia na pracę i odpoczynek. C zynniki te, ja k rów nież inne o charakterze fizyczno-przyrodniczym oddziałują zarów no na sposób działan ia czło w iek a ja k o producenta (kreow anie podaży), ja k i na strukturę je g o potrzeb (kreow anie popytu). W arunki naturalne w toku dziejów w ytw orzyły w p o szczeg ó l­ nych społeczeństw ach w spom niane dw ie ja k gdyby postaw y w obec życia: k o lek ­ ty w isty czn ą i indyw idualistyczną. N astaw ienie odbiło się tak silnie na obyczajach

(8)

W O LN O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I 1 9 5

społecznych, że n a D alekim W schodzie przetrw ało do dzisiaj. W idać to w yraźnie w konstrukcji społecznej nie tylko takich państw ja k C hiny, czy W ietnam , które w dw udziestym w ieku przyjęły tzw. socjalizm realny, lecz także pozornie d e m o ­ kratycznych w rodzaju Singapuru. N aw et w Japonii, której konstytucję napisali i w drożyli po drugiej w ojnie św iatow ej A m erykanie, kolektyw izm uznaw any je s t za je d n o z głów nych źródeł sukcesu gospodarczego. Bliski W schód został przeorany przez islam , ale i tam bardziej liczy się w spólnota rodziny, klanu czy p lem ienia niż jed n o stk a. T akie „nastaw ienie” społeczne w idoczne je st na całym W schodzie w łącznie z R osją do dziś. U łatw iało to w przeszłości i pozw ala do dziś aplikow anie tym narodom , z ich w iększościow ym poparciem , autorytarnych, a w niektórych epokach w ręcz totalitarnych system ów w ładzy i stosow ania w obec nich w łaściw ej tym system om polityki gospodarczej. Nie pozostaje to bez w pływ u na m ożliw ości aplikow ania reguł rynku i przebieg liberalnych reform gospodarczych. W d z isie j­ szej literaturze przedm iotu m ożna często znaleźć pogląd o „n iep rzy staw an iu ” prorynkow ych reform do rzeczyw istości tych państw 4.

N iekiedy zresztą z przykładów rezultatów reform w społeczeństw ach k o lek ­ tyw istycznych w yciąga się w niosek, że dla innych społeczeństw reform y rynkow e nie m uszą być jed y n y m w yborem 5. Polityk nie m oże, jeśli chce być skuteczny, zignorow ać takiego nastaw ienia sw ego narodu. N aw et, jeśli dysponuje siłą. P rze k o ­ nał się o tym np. R eza Pahlavi szach Iranu.

N urt indyw idualistyczny je st w dziejach ludzkości historycznie późniejszy 0 jak ieś 1,5-2 tys. lat i pojaw ia się jak w spom niano wyżej wraz z cy w ilizacją 1 filozofią europejską, helleńską. Z naczenie jednostki ludzkiej pogłębiło je sz c z e chrześcijaństw o, które zapanow ało w całej E uropie stopniow o docierając następnie w w iększym lub m niejszym stopniu na pozostałe kontynenty. D zisiaj, bez w zględu na to ja k ie w pływ y m a w danym kraju taki czy inny K ościół chrześcijański, m ożna m ów ić o bardzo w yraźnym je g o oddziaływ aniu na postaw y i zachow ania społeczne w kręgu cyw ilizacji „białego człow ieka” . W Polsce nie trzeba chyba tej tezy udow adniać. W ydaje się, że to w łaśnie chrześcijaństw o doprow adziło do w y ­ tw orzenia się etyki kom pleksow ej, tj. ogarniającej w szelkie dziedziny życia tak jed n o stek , ja k i narodów , stanow iąc punkt odniesienia i kryterium oceny działań ludzkich. M ożna zatem przyjąć, że etyka stanow i obok w arunków naturalnych, dośw iadczeń historycznych trzeci czynnik kształtujący postaw y i preferencje społeczne. M usi zatem stać się przedm iotem zainteresow ania polityki, w tym polityki gospodarczej.

E tyka chrześcijańska stanowi zbiór norm i reguł, które z racji u k ształtow ania ich w ram ach system u religijnego opiera się na fundam encie tezy o istnieniu B oga ja k o ostatecznego źródła i kryterium ludzkiej m oralności6. Jest to zatem etyka posłuszeństwa w obec nakazów najw yższej, w szechm ocnej i obdarzonej dob ro cią istoty. Z akłada się przy tym , że dzięki autonomii sumienia jed n o stk a jest zd o ln a — za spraw ą uniw ersalnych procedur, racjonalnego nam ysłu — do rozpoznania

4 Por. m.in. J.E. S t i g 1 i t z, G lobalizacja, PW N, W arszawa 2004.

5 Por. D. R o d r i k , Reform y czasem zaw odzą, „R zeczpospolita” z 1 3 -1 4 .0 3 .2 0 0 4 , s. 134. Por. 13. P o g o n o w s k a , Refleksja etyczna kultury Z achodu, w: Elem enty etyki g o sp o d a rk i

(9)

1 9 6 KRZYSZTO F LUK S

i zarazem praktykow ania sw ego pow szechnego praw a m oralnego. Jest to także etyka intencji. Z akłada ona bow iem , że w łaściw ym przedm iotem oceny m oralnej ludzkich czynów nie są bezpośrednio faktyczne ich rezultaty, lecz m otyw y i in ten cje7. R eform acja przyniosła zm odyfikow aną etykę ch rześcijań sk ą — etykę protestancką. Jest to pojęcie łączne dla stanow isk etycznych, które od połow y X V I w ieku rozpow szechniały się w rezultacie pow stania różnych nurtów ch rześcijań st­ w a po schizm ie w K ościele zachodnim . D oniosłość roli tej etyki w przem ianach kulturow ych (w tym ekonom icznych) E uropy podkreślał M. W eber w dziele Etyka

protestancka a duch kapitalizmu. W yraża on tam centralną tezę o istnieniu

bezpośredniego zw iązku pom iędzy respektow aniem zasad tej m oralności a u trw ala­ niem się now ej postaci praktyki gospodarow ania8. E tyka p ro testan ck a je s t etyką religijną a zatem przyjm uje założenia o istnieniu B oga ja k o Istoty N ajw yższej, przy czym odm iennie niż w cześniej chrześcijaństw o ujm uje relację pom iędzy B ogiem a człow iekiem . W m iejsce koncepcji Boga, będącego uosobieniem m iłości, istotą w y baczającą człow iekow i po okazaniu przez niego skruchy i duchow ej, w ew n ętrz­ nej przem ianie, pojaw ia się Bóg jako Istota Najwyższa, wszechm ocna w tym sensie, że jej decyzje pozostają dla człowieka niepojęte, a zwłaszcza jeśli chodzi 0 akt obdarowania łaską zbawienia. Nie je st ona nagrodą za spełnianie dobrych uczynków , lecz efektem zasad jej rozdaw nictw a znanych tylko B ogu9. C odzienna służba B ogu przez ciężką pracę, sum ienne i uczciw e w ykonyw anie obow iązków rzem ieślnika, kupca, w ytw órcy, bankiera itd., pobożność, w yrzekanie się p rzy jem ­ ności i ograniczanie w ydatków na bieżącą konsum pcję do niezbędnego m inim um na rzecz przeznaczania środków na inw estycje i rozw ój w łasnego w arsztatu pracy m oże dać w idoczny rezultat w postaci m aterialnego p o w o d zen ia w interesach, a także uznania i dobrego im ienia w społeczności. I w łaśnie tak rozum iany sukces stanow i w ujęciu etyki protestanckiej św iadectw o szansy zbaw ienia, bo przecież Bóg nie otaczałby pom yślnością kogoś, kogo uprzednio przeznaczył na p o tęp ie­ n ie 10.

D okonana przez etykę protestancką sakralizacja pracy poprzez przyznanie jej rangi służby B ogu oraz środka koniecznego do zbaw ienia stanow i w ażną część historii europejskiej m oralności. Po raz pierw szy bow iem pojaw iło się tak w yraźne połączenie sfery m oralności z praktyką poprzez nadanie działalności gospodarczej 1 ekonom icznym zachow aniom jed n o stek m otyw acji św ia to p o g ląd o w ej".

W cześniejsza etyka chrześcijańska, a później katolicka p rzy jm o w ała b ez­ w zględny prymat sfery duchowej nad materialną, traktując pracę ja k o czynnik drugorzędny bądź w ręcz ja k o posępny skutek grzechu pierw orodnego (praca ja k o kara lub pokuta). Podejrzliw ość tej etyki w stosunku do skażonej grzechem ludzkiej natury i w szelkich starań o m aterialną pom yślność sym bolizuje przypow ieść o bogaczu i uchu igielnym , której sens je st ostrzeżeniem przed złem , ja k ie m oże nieść nadm ierna troska o dobra doczesne. B enedyktyńską sentencję „m ódl się

7 Ibidem, s. 57. K Por.: ibidem, s. 58 y Ibidem, s. 5 8 -5 9 . 10 Ibidem, s. 5 9 -6 0 . " Ibidem, s. 60.

(10)

W O LN O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I 1 9 7

i p racu j” (ora et labora) m ożna zaś uznać chyba za w yraz m oralnie uznanej nadrzędności sfery duchow ej w obec sfery ek o n o m ii12.

Polityka gosp o d arcza m oże jed n ak i pow inna stw arzać w arunki dla kształ­ tow ania obyczajów i postaw społecznych w kierunku:

— w zrostu przedsiębiorczości obyw ateli,

— w y tw orzenia i utrw alenia pozytyw nego stosunku do państw a,

— ograniczania, gdzie tylko to jest m ożliw e, niepew ności tow arzyszącej obiektyw nie działalności gospodarczej.

Realizacji pierw szego celu sprzyja w zrost poziom u w ykształcenia społeczeń­ stw a i optym alizacja w olności gospodarow ania. Stosunek do p aństw a w dużym stopniu zależy od przełam ania negatyw nych stereotypów . W Polsce było z tym niezbyt dobrze od zaw sze. M arszałek J. Piłsudski tak pisał o roku 1920, kiedy w ażyło się sam o istnienie ledw o co pow stałego państw a: „Śm iałem się zaw sze, że nie m ożem y zatracić charakteru arm ii ochotniczej, gdyż bije się u nas ten tylko, kto chce lub w reszcie ten, kto je st głupi” 13. Było zatem źle na długo zanim pojaw ił się „hom o sovieticus” . T ym w iększe zadanie stoi przed polską polityką. Z dzisiejszej p erspektyw y nie w ydaje się, że potrzeba podjęcia tego zadania istnieje w św iado­ m ości klasy politycznej, a co dopiero jeg o realizacja.

O graniczenie niepew ności tow arzyszącej działalności gospodarczej je st rów nie trudne. W ym aga bow iem od polityki gospodarczej sw oistego balansow ania m iędzy oczekiw aniam i społecznym i, a koniecznościam i w ynikającym i z działania obiek­ tyw nych praw ekonom icznych. Są to dylematy czasu i przestrzeni oraz zderzenia postulatu sprawiedliwości z koniecznością efektywności.

Stw ierdzenie, że w szelka działalność ludzka odbyw a się w czasie i przestrzeni je st w sposób najoczyw istszy banalne. Nie zm ienia to jed n ak faktu, że dla działań w sferze polityki, w tym polityki gospodarczej, czas i przestrzeń m ają znaczenie szczególne. A to dlatego, że stanow ią one głów ne, „przyrodnicze” czynniki określające stopień niepew ności życia społeczno-gospodarczego, a jed n o cześn ie każda polityka to w ykorzystyw anie szans. M usi zatem odnosić się czynnie do obu tych kategorii. C zas staw ia przed polityką następujące problem y:

— odczytania tzw . „ducha czasu” , czyli praw idłow ego określenia cech m om en­ tu, w którym podejm ow ane są decyzje i jeg o „w łaściw ości” ,

— w yboru horyzontu na jaki zam ierzone decyzje będą podejm ow ane,

— zoptym alizow aniu struktur i procedur polityki z punktu w idzenia czasu ujaw nienia się skutków podjętych decyzji oraz okresu ich oddziaływ ania.

„P oszukiw anie praw dziejow ych je st tak stare, ja k stara je st nauka historii i ja k starym i są dzieje filozofii. Tak nauka, ja k filozofia pow stały w antycznej H elladzie. G recy ów cześni pierw si stw orzyli naukow y obraz św iata, oni też rów nocześnie zaczęli staw iać p y tania dotyczące św iata i człow ieka, w ykraczające poza obszar nauki. N a tej drodze pow stała filozofia” 14. A utor pow yższego cytatu przedstaw ił w sw ojej pracy poglądy na „m echanizm dziejów ” oraz periodyzacje dziejów ludzkości, jak ie sform ułow ała myśl ludzka od w spom nianych czasów antycznych.

12 Ibidem, s. 6 0 -6 1 .

13 Por. J. P i ł s u d s k i , Rok 1920, Tow arzystw o W ydaw nicze „ G r a f, Gdańsk 1989, s. 19. 14 A. P i s k o z u b , Miąclzy historiozofią a geozofią, UG, Gdańsk 1994, s. 20.

(11)

198 K RZY SZ TO F LUKS

W ied za tego rodzaju w ydaje się m ieć bardzo pośrednie znaczenie dla potrzeb polityki. N iekiedy, zw łaszcza przy stosow nym zw ulgaryzow aniu, m oże być n iebez­ pieczna, gdy staje się „uniw ersalną racją”, uzasadnieniem działań i ideologii zgoła przestępczych, ja k faszyzm czy kom unizm . N iem niej je d n a k m oże stanow ić podstaw ę dla w yrobienia sobie poglądu na to, w jak im m om encie d ziejów się znajdujem y i czego m ożna oczekiw ać w przyszłości. D aje to cień nadziei na praw idłow e odczytanie ow ego „ducha czasów ” .

Poszukując w spom nianego „ducha dziejów ” w ypada zastanow ić się, czy ist­ n ieje ja k iś w ątek przew odni rozw oju ludzkości, coś co przew ija się przez w szystkie form acje i w sposób społecznie uśw iadom iony lub nie, oddziałuje na kierunek tego rozw oju. W ydaje się, że takim w ątkiem je st w olność jed n o stk i rozum iana ja k o jej p raw o do inicjatyw y w życiu społecznym (gospodarczym , p o lity czn y m itd.). Patrząc z tego punktu w idzenia łatw o stw ierdzić, że każda kolejna fo rm acja oznaczała:

— zw iększenie sw obód jednostki,

— poszerzenie zbioru je d n o stek z w olności korzystających,

od pow szechnego zniew olenia w dobie „cyw ilizacji hydrau liczn y ch ” do karty p raw czło w iek a i obyw atela ON Z. T ak więc dzieje cyw ilizacji fo rm u łu ją dla polityki, a zw łaszcza polityki gospodarczej w skazów kę, że postęp, także ek o n o m i­ czny m ierzony efektyw nością gospodarow ania je st funkcją w olności. T eza Lenina, że w spółzaw odnictw o w ygra ten system społeczno-polityczny, który osiągnie w y ższą społeczną w ydajność pracy została przez historię zw ery fik o w an a p o zy ty w ­ nie. T yle, że w ygrał system , który zapew niał jednostce w iększy zakres w olności. N ie był to system , o którym m yślał Lenin. R ozszerzanie zakresu w olności jed n o stk i ja k o w ytyczna kierunkow a polityki nie m oże być traktow ana ja k o dogm at, tj. zaw sze, w szędzie i za w szelką cenę, ja k to proponują od dziesięcioleci niektóre ruchy, a niekiedy i partie polityczne, np. anarchiści. P ow staje bow iem problem św iadom ości użycia tych sw obód. Innym i słow y, relacji m iędzy w oln o ścią je d n o ­ stki a w olnością społeczeństw a. T ryw ializując zagadnienie m ożna przytoczyć ow o pow iedzenie, że w olność mojej pięści kończy się przed pańskim nosem . Tzw . interes społeczny był zbyt często używ any ja k o alibi dla d ław ienia w olności jed n o stk i, by nie przyglądać mu się podejrzliw ie. N iem niej, dylem at zakresu w olności istnieje i musi być rozw iązyw any stale na now o w łaśnie przez politykę. Jak o praw idłow ość uniw ersalną w tej m aterii m ożna uznać je d y n ie ścisłą zależność m iędzy św iadom ym i racjonalnym korzystaniem przez je d n o stk i z posiadanych sw obód a poziom em ich w ykształcenia. T ak więc stałym czynnikiem rozw oju je st ed u k ac ja społeczeństw a.

D zieje ludzkości i ujaw niające się w nich praw idłow ości, uznaw ane lub nie, stan o w ią dość luźną inspirację dla polityki. T ym bardziej, że w iększość polityków , zw łaszcza w yłanianych w procedurze dem okratycznej, m a o nich m gliste pojęcie. Stąd też w ydaje się celow e skupienie uw agi na krótszych odcinkach czasu ja k ie m o żn a w yodrębnić w aktualnej form acji cyw ilizacyjnej. Polityka g o spodarcza je st w o tyle szczęśliw ym położeniu, że nauka ekonom ii od daw na bada rytm procesów g o spodarczych i odkryła oraz w znacznym stopniu u d okum entow ała cykliczny ch arak ter procesu gospodarow ania, zw łaszcza w gospodarce rynkow ej. C ykle g ospodarcze, zw ane także cyklam i koniunkturalnym i w znacznym , jeśli nie

(12)

W O L N O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I

199

decydującym stopniu w yznaczają horyzont decyzji tw orzących politykę g o sp o d ar­ czą.

N a obecnym etapie w iedzy o cykliczności kształtow ania się zjaw isk sp o łecz­ nych i gospodarczych m ożna jednoznacznie stw ierdzić, że:

— p raw id ło w o ścią zjaw isk gospodarczych je st ich cykliczny charakter, — p raw id ło w o ścią zjaw isk społecznych jest ich cykliczny charakter,

— cykliczne w ahania rozw oju gospodarczego zaw sze znajdują o d zw iercied ­ lenie w rozw oju zjaw isk sp o łe czn y ch 15.

Cykl koniunkturalny w yjaśnia się najczęściej ja k o sekw encję pow tarzających się ruchów zw yżkow ych i zniżkow ych rozw oju gospodarki. Inną u szczeg ó ło w iają­ cą hipotezą w yjaśniającą ideę cyklu koniunkturalnego jest, iż o dznacza się on zn aczną regu larn o ścią w czasie. Podłożem jej są cykle odnow y kapitału trw a łe g o 16. Pełna analiza cyklu obejm uje nie tylko charakterystykę je g o okresu, lecz rów nież am plitudy faz oraz tendencje do um iędzynarodow ienia. K ażdy szczebel rozw oju społeczno-gospodarczego w ystępuje w określonym czasie i określonych w aru n ­ kach. C zas rozw oju sił w ytw órczych (postępu technicznego), który w historii przebiegał bardzo w olno od m niej więcej dw ustu lat zdaje się coraz bardziej przyspieszać. Istn ieją czasy upow szechniania tego swego rodzaju narzędzi, tech n o ­ logii, tej sam ej generacji m aszyn i urządzeń. Czas poddaw any je st rytm ow i cyklicznem u, oporom społecznym i organizacyjnej zdolności absorbow ania p o ­ stępu.

C ykliczność rozw oju gospodarczego staw ia też na porządku dziennym problem czasu reakcji na podejm ow ane decyzje. G ospodarka to organizm złożony i p o d ­ legający oddziaływ aniu różnorodnych czynników . W rezultacie w ystępuje w niej dość znaczny m om ent bezw ładności. O d podjęcia decyzji, a naw et jej realizacji, do ujaw nienia się skutków upływ a pew ien okres czasu. W praktyce m oże to oznaczać, że realizuje się d ecyzję podjętą w innych okolicznościach. R yzyko je st tym w iększe im dłuższy je st czas zużyty n a jej w ypracow anie i w drożenie. Fakt ten o znacza kolejny dylem at polityki gospodarczej zw iązany z czasem — w ypracow anie takich procedur, które dają najw iększe szanse na podjęcie decyzji zgodnie z w arunkam i i zapew nienie jej skuteczności.

Pom iędzy kategoriam i czasu ludzkiego i przestrzeni ludzkiej zachodzą rozlicz­ ne i zupełnie oczyw iste analogie. T ak ja k człow iek od zarania cyw ilizacji poszukiw ał ładu w czasie — praw dziejow ych, tak sam o dążył do w ykrycia ładu przestrzennego dążąc do uporządkow ania przestrzeni ludzkiej, regionalizując ją w edług kryteriów , będących w ynikiem dociekań nad filozofią ludzkiej p rz e ­ strz e n i17.

Polityka g o spodarcza stanow i ten rodzaj działań ludzkich, który m a na celu m .in. skutecznie w ykorzystać w alory przestrzeni, ograniczyć skutki jej n ied o stat­ ków. W św iecie w spółczesnym w coraz w iększym stopniu oznacza to staranie się o zapobieżenie jej degradacji. D o przeszłości należą na szczęście, poza niew ielkim i w yjątkam i głów nie na B liskim W schodzie i w A fryce, konflikty polityczne na tle

15 Por. D. R u с i ń s к a, Cykle g o sp o d a rcze w tran sporcie, Gdańsk 1992, s. 6 -7 . If) Ibidem, s. 9.

(13)

2 0 0 K RZY SZTO F LU K S

pretensji różnych państw do tych sam ych terytoriów . B odaj najbardziej brzem ienny w skutkach dla św iata m oże być w tym zakresie konflikt palestyńsko-izraelski. W w iększej części kuli ziem skiej ludzkość je s t ju ż w olna od „kłótni o ziem ię” , która tak ciążyła przez stulecia rodzajow i ludzkiem u. W iek dw udziesty pożegnał im peria kolonialne, a postęp cyw ilizacyjny pokazał, że w ielkość terytorium nie gw arantuje ani dobrobytu ani potęgi. D ow odnie przekonał się o tym ZSR R . W ręcz p rzeciw nie, n ad m iarj)rzestrzen i m oże w istotny sposób negatyw nie oddziaływ ać na rozw ój gospodarki. Ś w iadczą o tym kłopoty Rosji z Syberią i D alekim W schodem . O d Irkucka do W ładyw ostoku m ieszka 8 min ludzi, których utrzym anie tam w y m aga olbrzym ich nakładów , zresztą niezbyt chętnie ponoszonych. Surow ce syberyjskie są tanie (przy niskim koszcie pozyskania), ale utrzym anie infrastruktury społecznej i technicznej je st na tyle kosztow ne, że w ątpliw y pożytek m oże przynosić zlokalizow ane tam przetw órstw o. M ożna na tym przykładzie stw ierdzić, że racjonalne gospodarow anie przestrzenią m oże czasem w ym agać rezygnacji z jej kolonizacji. N ie w arto przeciw staw iać się w yzw aniom przyrody za w szelką cenę.

Nie je st przedm iotem tego tekstu snucie rozw ażań na tem at form i m etod gospodarki przestrzennej. W ypada jed n ak stw ierdzić, że przestrzeń stanow i jed en z istotnych param etrów (obok czasu bodaj najistotniejszy) polityki gospodarczej. N a działania w tym w zględzie najpow ażniejszy w pływ będą m iały, ja k się w ydaje, dw a zjaw iska:

— rosnąca potrzeba w spółpracy m iędzynarodow ej w korzystaniu z przestrzeni, — konieczność sam oograniczania się przez człow ieka w stosunku do prze­ strzeni.

U w zględnianie tych zjaw isk jaw i się ja k o głów ne w yzw anie intelektualne polityki gospodarczej w zaczętym w łaśnie stuleciu. N iezw ykle istotne znaczenie dla uzyskania pozytyw nej i skutecznej odpow iedzi na to w yzw anie stanow i o kreślenie przez politykę, w tym gospodarczą, w łaściw ego podziału kom petencji i decyzji m iędzy poszczególne szczeble w ładzy oraz przyporządkow anie tym szczeblom w łaściw ej przestrzeni, czyli regionalizacja. Już w latach trzydziestych X X w ieku, francuski autor C. Brun tw ierdził, że: „W dziedzinie polityki i ad m in ist­ racji niew łaściw a centralizacja je st narzędziem despotyzm u; ułatw ia ona rew olucje i zam achy stanu; stanow i niebezpieczeństw o dla obrony narodow ej; źle broni interesów kraju; nie przyzw yczaja obyw atela do spraw ow ania funkcji publicznych, a naw et częstokroć zniechęca do nich; rozw ija biurokratyzm , pom naża ilość papierów i kom plikuje form alności adm inistracyjne.

Pod w zględem m oralnym i społecznym dąży do zrobienia z obyw ateli tłum u petentów , «narodu zaprzedanego sw em u rządow i», jak m ówi Proudhon; przyczynia się do osłabienia lub zaniku inicjatyw y indyw idualnej i zbiorow ej; sprzyja o lb ­ rzym iem u rozw ojow i stolicy i w ielkich m iast oraz ucieczce ze wsi do m iast.

Pod w zględem intelektualnym nadaje nauczaniu szablon jednolitości, czyni je w dużej m ierze oderw anym od życia, p ozbaw ia oryginalności literaturę, sztukę i m odę, pow oduje odpływ z prow incji do Paryża ludzi o najw ybitniejszych um ysłach.

Pod w zględem ekonom icznym nie potrafi pogodzić interesów często w ręcz sprzecznych różnych dzielnic kraju; p o zbaw ia niezbędnych środków k om unikacyj­ nych (w ielkie linie kolejow e, porty, kanały itd.), grom adzi kapitały, które m ogłyby

(14)

W O LN O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I 2 0 1

być użyte racjonalniej w przedsiębiorstw ach poszczególnych dzielnic, podsuw a tandetę, m arną im itację w yrobów paryskich, zam iast w yrobów w arsztatów regiona­ lnych.

N ajpow ażniejszy bodaj dylem at, jak i trzeba rozw iązyw ać w procesie gos­ p o d aro w an ia to antynomia sprawiedliwości i efektywności. Spraw iedliw ość, po jęcie z zakresu etyki, działu filozofii, zajm uje jed n o z kluczow ych m iejsc w polityce. P raktycznie nie m a polityki i polityków , którzy nie odw oływ aliby się do tej kategorii. Nic w tym dziw nego, gdyż ludzie „noszą w sobie” potrzebę spraw iedliw ości. O kreślenie treści tego pojęcia i zapew nienie uzyskania je g o o kreślonego kształtu z zasady stanow i jed n o z fundam entalnych zadań i celów polityki. R ażące niepow odzenie w tym w zględzie prędzej czy później, bez w zględu na sposób spraw ow ania, prow adzi do utraty w ładzy, czyli zaprzeczenia sensu polityki. P olityka gospodarcza m a w tym w zględzie znaczenie o tyle istotne, że d ecyduje o kryteriach podziału w ytw orzonych dóbr oraz o w arunkach ich w y­ tw arzania. O dgryw a zatem w ażną rolę w kształtow aniu spraw iedliw ości społecz­ n e jls. W „E ncyklopedii Pow szechnej PW N ” znajdujem y taką oto definicję sp raw ie­ dliw ości społecznej: K ategoria etyczna i społeczna o historycznie zm iennej treści, różnie pojm ow ana w różnych epokach i przez różne klasy społeczne. K lasy uciskane pow oływ ały się na spraw iedliw ość społeczną przeprow adzając radykalną krytykę panujących porządków społecznych w imię zasad w olności, rów ności i rozum nego urządzenia stosunków społecznych. Klasy panujące zaś starały się uzasadnić istniejący porządek społeczny (różnice stanow e i klasow e) odw ołując się rów nież do sw oistego klasow o i ideologicznie określonego pojęcia spraw iedliw ości społecznej. W ustroju kapitalistycznym burżuazyjne doktryny etyczne i praw ne sprow adzały zasadę spraw iedliw ości społecznej do formalnej równości obywateli wobec prawa, oznaczającej faktycznie sankcjonow anie istniejącej n iesp raw ied ­ liw ości społecznej w ynikającej z kapitalistycznego sposobu produkcji, w którym spraw iedliw ość społeczna opierała się na praw ie w łasności. M arksizm p rzeprow a­ dził naukow ą analizę pojęcia spraw iedliw ość społeczna w ykazując jej historycznie zm ienny charakter oraz przeprow adził krytykę je g o pojm ow ania w ustrojach opartych na wyzysku i ucisku człowieka, w iążąc spraw iedliw ość społeczną z pojęciem rów ności społecznej. W m arksizm ie podstaw ą spraw iedliw ości społecz­ nej je st wyzwolenie ludzi od w szelkiego ucisku, co łączy się nierozerw alnie ze zniesieniem prywatnej własności środków produkcji. Pełna realizacja zasad sprawiedliwości społecznej nastąpi w warunkach ustroju komunistycznego. W okresie budow nictw a socjalistycznego pojęcie spraw iedliw ość społeczna ma dw ojaki sens:

— przyznanie człow iekow i tego, co z tytułu w kładu je g o pracy i zasług słusznie mu się należy,

— przyznanie każdej jed n o stce należnych jej praw w ynikających z zasad demokracji socjalistycznejl9.

IK Istnieje ścisły zw iązek między spraw iedliw ością społeczną a spraw iedliw ością w stosunku do jednostki ludzkiej czy też spraw iedliw ością w o góle jako pojęciem etycznym . Ta ostatnia nie jest jednak bezpośrednio przedmiotem badań ekonom ii a polityka gospodarcza odnosi się do niej tylko pośrednio m iędzy innymi poprzez określenie stosunku do w łasności i kryteriów podziału.

(15)

2 0 2 KRZYSZTO F LUKS

W ydaw ać by się m ogło, że praktyka ostatecznie zw eryfikow ała system społecz­ no-gospodarczy opierający się na pow yższej definicji, a zatem polem ika z nim po zbaw iona je s t znaczenia poznaw czego. T ym bardziej, że p rzytoczona definicja m a charakter dogm atu religijnego — pełna realizacja założeń m a nastąpić w kom u­ nizm ie, czyli w innym życiu. N iem niej jed n a k stale ponaw iane są próby „zrefor­ m o w an ia” gospodarki rynkow ej pod hasłem spraw iedliw ości społecznej i to zarów no w teorii, ja k i w praktyce. O becnie tłum aczy się to ju ż nie „organiczną niesp raw ied liw o ścią” rynku, lecz je g o niedoskonałą postacią w konkretnych w arun­ kach gospodarki kapitalistycznej. Tej niespraw ności przeciw staw ia się tzw. zdrow y rynek.

Jest oczyw iste, że „zdrow y rynek” w ym aga innych niż kapitalistyczne form w łasności. R ynek ten m a wg tej koncepcji kierow ać się następującym i zasadam i:

1) N iech życie będzie m iarą w szelkich działań. 2) N iech koszty p onoszą ci, którzy podejm ują decyzje.

3) Popierajm y m ałe przedsiębiorstw a i w łasność bezpośrednio zw iązaną z firm ą.

4) Starajm y się dążyć do rów ności. 5) Preferujm y pełną jaw ność.

6) Z achęcajm y do dzielenia się w iedzą i technologią. 7) P oszukujm y różnorodności i sam ow ystarczalności. 8) Z w racajm y uw agę na granicę.

9) R espektujm y konieczną rolę rządu. 10) U trzym ujm y etyczną kulturę20.

Pow yższe zasady, naw et te, które są na tyle precyzyjne, że m ożna je inter­ pretow ać jed n o zn aczn ie (na pew no nie dotyczy to zasady 1 czy 9), stanow ią raczej w ątłą podstaw ę konkretnego działania w gospodarce, czyli polityki gospodarczej. Z d ają się bow iem pom ijać fakt, że podstaw ow ą m iarą skuteczności tej polityki je st efektyw ność g ospodarow ania zapew niająca niezbędną pozycję konkurencyjną w o­ bec innych gospodarek.

E fektyw ność ekonom iczną (spraw ność ekonom iczną) definiuje się ja k o zdol­ ność jed n o stk i gospodarczej do w ytw arzania w danym czasie i za pom ocą danych sił w ytw órczych określonej ilości dóbr i usług, zapew niających zaspokojenie potrzeb odbiorcy (pośredniego i końcow ego)21. W odniesieniu do gospodarki narodow ej ja k o całości m ożna rów nież to ujęcie zastosow ać z tym , że konieczne je s t uw zględnienie szerszego kontekstu, szczególnie m iędzynarodow ego. E fektyw ­

ność gospodarow ania, a zw łaszcza istnienie lub nie w arunków dla jej osiągnięcia stanow i o pozycji państw a w obec zagranicy. Pozycję tę w odniesieniu do aspektów ekonom icznych funkcjonow ania państw a w yznaczają:

— poziom zam ożności społeczeństw a (dochód i m ajątek), — udział w m iędzynarodow ym podziale pracy,

— stan relacji finansow ych w obec zagranicy (bilans płatniczy), — zdolność pozyskiw ania inw estycji zagranicznych.

20 Por. D.C. K o r t e n , Św iat p o kapitalizm ie, Łódź 2002, s. 51. 21 M ała E ncyklopedia Ekonom iczna, PWE, W arszawa 1974, s. 195.

(16)

W O LN O ŚĆ W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I 2 0 3

O ptym alizacja pow yższych kryteriów efektyw ności gospodarow ania w skali pań stw a w ym aga rygorystycznego przestrzegania zasady racjonalnego g o sp o d aro ­ w ania tzn.:

— m inim alizacji nakładów przy założonym celu, lub,

— m aksym alizacji efektów przy założonym , m ożliw ym do poniesienia p o zio ­ m ie nakładów .

Pierw szy człon powyższej zasady odnosi się do sytuacji, gdy cel jest znany np. uznany za niezbędny stan infrastruktury technicznej lub społecznej. Człon drugi dotyczy działań, tak bieżących, jak długofalow ych gdy znam y m ożliw ości i chcem y m aksym alizow ać efekt ich wykorzystania. W każdym przypadku polityka gospodar­ cza napotyka na dylem at spraw iedliw ość — efektyw ność, gdyż pojedynczy człow iek je st jednocześnie producentem i konsum entem a praca ludzka czynnikiem produkcji, którego nakład pow inien być racjonalizow any i źródłem utrzym ania przew ażającej części populacji zainteresow anej w m aksym alizacji korzyści z tego tytułu. Ten obiektyw ny stan rzeczy z góry w yklucza stosowanie się do hasła „w szyscy m am y takie sam e żołądki” i staw ia politykę gospodarczą wobec konieczności godzenia sprzecznych dążeń. N ie m ożna bow iem zapom inać, że pośw ięcenie efektyw ności na ołtarzu spraw iedliw ości prow adzi do uniem ożliw ienia sobie pełnego w ykorzystania istniejących szans, a w konsekw encji do utrudnienia realizacji najsłuszniejszych naw et postulatów . Ilustrację tej tezy m oże stanowić znana w ekonom ii krzyw a jednakow ego produktu i linia jednakow ego kosztu (rys. 3).

N a osiach w spółrzędnych odłożono nakłady pracy (Z) i kapitału (K), za­ znaczono izokw antę Y0 pokazującą m ożliw e do zastosow ania kom binacje czy n ­ ników produkcji przy w ytw arzaniu produkcji Ÿ’. Z aznaczone na rysunku m etody

В i С różnią się m iędzy sobą kilkom a cecham i. Po pierw sze różne są w obu

m etodach proporcje m iędzy zastosow anym i czynnikam i produkcji. W m etodzie

В stosuje się stosunkow o dużo nakładów kapitału (jest to więc m etoda k ap itało ­

chłonna), w m etodzie С natom iast stosunkow o dużo nakładów pracy (jest to m etoda pracochłonna). Po drugie m etody В i С różnią się poziom em przeciętnej kapitało- chłonności produkcji, m ierzonej stosunkiem nakładów kapitału do rozm iarów produkcji (a w ięc K/Y). W m etodzie С kapitałochłonność produkcji je st niższa niż w m etodzie w spółrzędnych, bow iem K /Y 0 < K(/Y 0. Po trzecie m etody В i С różnią się poziom em w ydajności pracy m ierzonej w ielkością produkcji przypadającej na 1 zatrudnionego, a więc stosunkiem Y/2. M etoda С charakteryzuje się niższą w y dajnością pracy niż m etoda B, bow iem Y(/Z , < Y,/Z0. Z pow yższego m ożna w ysunąć w niosek, że poziom w ydajności pracy zależy od poziom u kapitałochłon- ności produkcji. Im w yższy je st poziom kapitałochłonności, a więc im lepsze je st w yposażenie procesu produkcyjnego w m aszyny i urządzenia, tym w yższy je st poziom w ydajności pracy22.

Polityka gospodarcza oddziałuje na przedstaw ione zależności dw ojako: — obciąża obie grupy czynników produkcji św iadczeniam i na rzecz ogółu np. do niezbędnych nakładów dodaje obciążenia fiskalne (podatki, składki ubez­ p ieczeniow e itp.),

(17)

2 0 4 K R ZY SZ TO F LUKS

Rys. 3. Krzywa jednakowego produktu i linia jednakowego kosztu

Źródło: E lem e n ta rn e z a g a d n ie n ia e k o n o m ii, red. R. M ile w sk i, P W E W arszaw a 1999, s. 2 8 6 .

— oddziałuje na proporcje kosztów tych czynników jeśli zw iększa w nierów ­ nym stopniu koszty pracy i koszty kapitału.

W pierw szym przypadku zm niejsza m ożliw ości w zrostu produkcji zm uszając do kierow ania części zasobów na inne potrzeby, bądź pogarsza konkurencyjność producentów w stosunku do innych zw iększając w ielkość nakładów na jed n o stk ę produkcji. W przypadku drugim zniekształca strukturę nakładów sztucznie pod­ nosząc koszty pracy lub kapitału. W w arunkach w olności gospodarczej i rosnących m ożliw ości transferu kapitału w skali m iędzynarodow ej m oże to prow adzić do o graniczenia lub zaniechania części produkcji w kraju (przypadek 1) bądź do dalszej redukcji popytu na dany czynnik produkcji (przypadek 2). W praktyce sytuacja 2 odnosi się przede w szystkim , jeśli nie w yłącznie do czynnika osobow e­ go. P rzedstaw iona na rys. 3 m ożliw ość substytucji pracy i kapitału staje się bow iem coraz bardziej jednostronna, tj. zastąpienie kapitału pracą staje się nie tylko coraz m niej efektyw ne, ale i w ręcz niem ożliw e. W spółczesny poziom techniki w coraz w iększym stopniu elim inuje czło w iek a z bezpośredniego udziału w procesie produkcji, gdyż tylko to gw arantuje pożądany poziom jakości wyrobu. Proces ten w ydaje się nieodw racalny, co spraw ia, że bezrobocie w ysuw a się na czoło zagadnień społecznych. Poszukiw anie rozw iązań w tym zakresie w g kryterium spraw iedliw ości m oże zaow ocow ać rezultatam i zasadniczo odm iennym i od

(18)

oczeki-W O LN O ŚĆ oczeki-W SFERZE POLITYKI I G O SPO DARK I 2 0 5

w ań. I tak np. w ysuw a się tezę, że jeśli m iejsc pracy brakuje to rozw iązaniem m oże być skracanie czasu pracy, tak aby w iększa liczba ludzi m ogła uzyskać zatru d ­ n ien ie23. Po II w ojnie św iatow ej w E uropie doszło do znacznego skró cen ia czasu pracy. W N iem czech i Francji np. do 35 godzin tygodniow o, a bodaj w żadnym kraju U nii E uropejskiej tydzień pracy to nie w ięcej niż 40 godzin. Jak w iadom o nie przyniosło to radykalnego zm niejszenia poziom u bezrobocia. Z m iana sytuacji dem ograficznej (w zrost liczby ludności w w ieku poprodukcyjnym ) oraz otw arcie rynków św iatow ych (globalizacja) spraw iły natom iast, że obecnie zaczyna się p ow ażnie rozw ażać ponow ne w ydłużenie czasu pracy i to niekiedy bez zw iększania w ynagrodzeń. W ypada dodać, że w w ielu przypadkach zw iązki zaw odow e nie odrzucają takich propozycji. D laczego tak się dzieje w yjaśnia zróżnicow anie kosztu godziny pracy w różnych krajach. M ożna oczyw iście pom stow ać na „szantaż p rzed sięb io rcó w ” , że przeniosą produkcję za granicę. Ale tak w łaśnie działa im peratyw efektyw ności.

Z drugiej strony dośw iadczenie uczy, że aby człow iek pracow ał w ydajnie musi m ieć poczucie, że przyjm ow ane przezeń elem entarne zasady spraw iedliw ości są respektow ane. N ie je st zatem m ożliw e lekcew ażenie ich i składanie na ołtarzu efektyw ności. D latego tak w ażne je st zapew nienie rów ności w szystkich w obec praw a, w spom niane w „burżuazyjnej” definicji spraw iedliw ości społecznej. N ie jest to bynajm niej łatw e. C hoćby dlatego, że w ym iar spraw iedliw ości nie je st przecież bezpłatny. Jest różnica m iędzy jak o ścią pom ocy praw nej św iadczonej przez p raw nika z urzędu, a tą zapew nianą przez ren om ow aną kancelarię za o d p ow iednią opłatą. Nic też dziw nego rów nież w tym , że optim um ekonom iczne najczęściej pada ofiarą polityki, która realizuje cele generalne. D ylem at spraw iedliw ość — efektyw ność je st i będzie stale obecny ja k o param etr polityki gospodarczej. Jeżeli m ożna w yznaczyć w tej kw estii jak ą ś ogólną, ponadczasow ą regułę to chyba tylko to, że je d y n y m działaniem respektującym potrzebę spraw iedliw ości i, zw łaszcza w dłuższym okresie, w spierającym w zrost efektyw ności gospodarow ania je st rozw ój ośw iaty i w yrów nyw anie szans dostępu do w ykształcenia. Z asada rów ności w obec praw a pow inna być uzupełniona zasadą rów ności szans o św iato ­ w ych. D obrze oddaje ten postulat rys. 4.

Jest to je d y n a droga do w drożenia w życie postanow ień art. 25 P ow szechnej

D eklaracji P raw Człowieka, że: „K ażdy człow iek m a praw o do poziom u życia

zapew niającego zdrow ie i dobrobyt jem u i je g o rodzinie, w łączając w to w y ży w ie­ nie, odzież, m ieszkanie, opiekę lekarską i konieczne św iadczenia socjalne, a także do poczucia bezpieczeństw a w przypadku bezrobocia, choroby, kalectw a, o w do­ w ienia, starości lub utraty środków do życia w inny sposób od niego niezależn y ” 24. N iezależnie od stopnia osiągnięcia pow yższego dzisiaj, na dłuższą m etę żadna polityka g o spodarcza od treści tego artykułu abstrahow ać nie m oże. Co nie znaczy, że m ożna form ułow ane w nim postulaty trw ale osiągnąć lekcew ażąc praw a ekonom iczne. Podstaw ow ym w arunkiem p o w o d zen ia jest, ja k w skazują d o św iad ­ czenia ludzkości wolność. W zrost gospodarczy bez w olności je st m ożliw y. Rozw ój nie.

23 Por.: m.in. wyw iad J. R i f k i n a , G lobalny fa jra n t, „Gazeta W yborcza” z 29.12.2001 r. 24 Cyt. za: D.C. K o r t e n , op. cit., s. 177.

(19)

2 0 6 K R ZYSZTO F LUKS

Źródło: Barron’s Online

Cytaty

Powiązane dokumenty

Akcja Sprzątanie świata to doskonały moment, aby przyjrzeć się temu, ile śmieci jest w naszym domu i naj- bliższym otoczeniu.. Pamiętając, że działania w skali mikro dają efekty

WOKÓŁ LITERATURY DAWNEJ I WSPÓŁCZESNEJ – ANALIZY, INTERPRETACJE, SZKICE stro (...) i powiedzieć: »nie skurwiłeś się ani na cal«” 1.. Tak więc mamy do czy- nienia

Nauczyciel prosi, by uczniowie zastanowili się, czym jest reklama, jakie ma zadanie, czym powinna się charakteryzować.. Po uzyskaniu odpowiedzi sugeruje notatkę do

Pyta uczniów, w jaki sposób można sprawdzić faktyczną objętość akwarium i kończy rozmowę wyjaśnieniem, że podczas tej lekcji uczniowie nauczą się obliczać

Kilku uczniów wybranych przez nauczyciela odgrywa treść wiersza w formie stop- klatki (nieruchoma scena z rozbrykanymi dziećmi i aniołkiem). Pozostali uczniowie mają za

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Dla zapewnienia optymalnej opieki dziecku w szkole wskazane jest zorganizowanie apelu dla dzieci, na którym należy w przystępny sposób

Dzisiejsze spotkanie jest jednak bardziej pogodne, bo świętujemy urodziny i chcemy się częstować jego poezją” – napisała poetka.. Swoimi wspomnieniami podzie- liła się