• Nie Znaleziono Wyników

Czego archiwa polskie żądają od Niemiec i Austrii?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czego archiwa polskie żądają od Niemiec i Austrii?"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

A D A M S T E B E L S K I

C Z E G O A R C H I W A P O L S K I E Ż Ą D A J Ą O D N I E M I E C I A U S T R I I ?

Odbudowa naruszonego w ojn ą ży c ia jest n aczeln ym zadan iem pokole­ nia, 'które w ojn ę tę p rzeżyło. U nas występuje to w form ie bardziej stanow ­ czej i bezw zględn ej n iż gdzie indziej, bo naruszone zostały pow ażn ie esen- cjonalia. I to zarów no, jeśli chodzi o biologiczne siły narodu, jak i o jego dobra m aterialne c z y nagrom adzone pracą w ielu pokoleń dobra i w artości kulturalne. Toteż w e w szystkich tych dziedzinach m am y do w ykon an ia ogrom pracy — zm ierzającej w pierw szej lin ii do lik w id a cji skutków w ojn y — b y przyw rócić narodow i pełnię jego zdolności tw órczych. Jest to tak jasne i oczyw iste, iż brzm i jak truizm.

W dziedzinie arch iw aln ej lik w id acja następstw w o jn y d otyczy w sto­ sunkach m ięd zy Polską a N iem cam i nade w szystko zw rotu lub w yd a n ia ■Polsce odpowiednich zespołów a rch iw aln ych i kan celaryjn ych . Spraw a ew en tu aln ych e k w iw a len tó w c z y odszkodow ań za dokonane zn iszczen ia jest w tej dziedzinie bardzo skom plikowana. A rc h iw a lia bow iem i ich z e ­ społy są z regu ły niezastępow alne i w zasadzie e x t r a c o m m e r- t i u m. Z tej p rz y c z y n y zastąpienie ich in n y m m ateriałem aktow ym jest m ożliw e tylko w szczególnych w ypadkach; oszacow anie zaś jest rów nie w ątpliw e, jak i m ało celow e, ściślej m ów iąc, celow e w p ew n ych tylko granicach i p rzy istnieniu określonych w arunków , o których m ow a bę­ dzie niżej. N ie tyle bow iem chodzi w danym razie o ustalenie 'Wysokości strat, a tym sam ym o obliczenie sumy n ależn ych od N iem iec odszkodo­ wań, bo te i tak będą sięgały liczb zaw rotn ych , ile o przyw rócen ie w zg lęd ­ nie danie archiw om polskim w łaściw ej i n ależn ej im zaw artości.

1.

I w tej dziedzinie le ży na Niem czech w pierw szej lin ii o b o w i ą z e k z w r o t u P o l s c e w y w i e z i o n y c h z j e j t e r y t o r i u m a r ­ c h i w a l i ó w , a r c h i w ó w i k a n c e l a r y j . A liczba tego rodzaju zaw łaszczeń jest bardzo w ielka. W toku bow iem ostatniej w o jn y N iem cy p rzy ją w s zy z góry tezę, iż zw ycięstw o ich jest przesądzone, w sposób b ez­ cerem on ialn y i bez precedensu gospodarow ali w archiw ach i .kancelariach polskich. W szystk ie arch iw a państw ow e polskie, a także znaczn a liczba a rch iw ó w publicznych — sam orządow ych, kościeln ych .i linnych — a w w ielu razach także i arch iw a p ryw atn e — osób fizy c zn y c h i p ra w ­ nych — poddane b y ły nie tylko pod zarząd niem ieckich w ład z okupacyj­

(3)

nych i włączo-ne do niem ieckiej sieci archiw alnej, ale i plądrow ane w spo­ sób m niej lub bardziej w n ik liw y pod kątem w y łą c za n ia z nich rzeczy z tych lub innych w zględ ó w interesujących c zy m ogących zainteresow ać w ła d ze i naukę niem iecką i w y w o ż e n ia ich do N iem iec lub do tych części ziem polskich, które na sam ym już początku w o jn y w łączon e zostały do R zeszy. Takiem uż losow i u legły także liczn e kan celarie urzędów i instytu- cyj polskich d ziałających do w ybuchu w ojn y, jak np. kan celaria M inister­ stwa Spraw Zagran iczn ych , ocalała w części z w a lk w rześn iow ych 1939 r. W tej na szeroką skalę zakrojonej akcji nie da się stwiferdzić istnienia jakiejś z góry ustalonej i ogólnie przyjętej m etody postępowania. W różnych częściach Polski d zia ła li N iem cy w sposób różny, naw et w jednym okręgu c zy w jednej m iejscow ości różnice b y ły rażące. N iem iecka c y w iln a służba arch iw aln a w y tw o rz y ła w p raw d zie w praktyce pewne form y postępowania w stosunku do arch iw ó w i k an celaryj polskich, ale ani inne organy adm i­ nistracji cyw iln ej, ani wojsko, ani tym bardziej policja, podejm ujące nie­ jednokrotnie i w tej dziedzinie działalność na w łasn ą rękę, nie u w a ża ły się tym z a skrępowane. Tak np., :gdy na terytorium tzw . Generalnej Gubernii niem iecka c y w iln a służba arch iw aln a poddała archiw a i kancelarie pol­ skie m niej lub bardziej dokładnemu przeglądow i i w konsekw encji w y w o ­ ziła z nich przez c a ły czas trw ania okupacji liczn e zespoły i partie akt, nadając 'akcji tej pozory 'słuszności i naukowego uzasadnienia, n iem ieccy archiw iści w ojskow i, d zia ła ją cy na tym sam ym terenie, nie za d a w a li so­ bie ty le trudu, ale w krótkiej drodze i bez sporządzania protokółów 'zdaw ­ czo-odbiorczych c z y spisów zab ierali znaczne bardzo partie i zespoły inte­ resujących wojsko akt. Tak np. w y w ie zio n e zo sta ły do Poczdam u, a, zdaje się, że i do W ied n ia, bogate zespoły akt w ła d z i urzędÓAy okupacyjnych niem ieckich i austriackich z czasu pierw szej w ojn y św iatow ej. Taki sam los spotkał całe Archhvum W ojskow e i liczn e w ojskow e kan celarie polskie oraz cenne zbiory Instytutu Badania N ajn ow szej H istorii Polskiej. W ła ­ dze policyjn e d zia ła ły, rzecz prosta, jeszcze bardziej bezcerem onialnie. Z Płocka np. w y w io z ło Gestapo stare i piękne arch iw a kapitulne i k o n ­ systorskie, p rzy czym część ich u legła zaraz na miejscu rozgrabieniu i 'zni­ szczeniu; podobnie postąpiła p o licja z archhvum d iecezjaln ym w W ło c ła w ­ ku, a, zdaje się, że także i w Pelplinie.

Te akty oczyw istej sam ow oli i gwałtu starali się N iem cy, m imo swej bezprzykładnej pew ności siebie i w ia ry , iż siła jest jed yn ym uzasadnie­ niem słuszności, poprzeć jakim iś argum entam i natury ogólnej. B y ły one jednak rów n ie zm ienne i dowolne, jak zm ien n ym i i d o w o ln ym i b y ły n ie­ m ieckie m etody postępow ania w stosunku do a rch iw ów i k a n cela ryj pol­ skich.. Tak np. zab ierając do B erlin a z A rch iw u m Głów nego zespoły akt dotyczące ziem tzw . Prus Połu dniow ych i N o w ych Prus W schodnich, a w ięc ziem środkowej Polski, a do W ied n ia akta N adw orn ej K a m ery w ie ­ deńskiej dotyczące południow ej części K rólestw a Polskiego, p o w o ły w a li się archiw iści n iem ieccy na w zg lęd y prestiżow e, które nie p o zw a la ły rządow i R ze s zy pozostaw ić w rękach polskich akt centralnych w ła d z pruskich i austriackich z przełom u X V I I I na X IX stulecie, chociaż akta d o ty c zy ły w y łą c zn ie i w całości terytorium polskiego i z tego tytułu zn a la zły się w archiw ach polskich w 'w ykonaniu postanow ień traktatów tylżyck iego i wiedeńskiego. Tego samego prestiżow ego argumentu u ż y li archiw iści n ie­ m ieccy w innym także w ypadku, m ian ow icie w y w o żą c z W a rs z a w y w spo­

(4)

28

m niane w y ż e j akta okupacyjne z okresu pierw szej w o jn y św iatow ej, nie bacząc na to, że b y ły to akta w ła d z i urzędów administracji! lokalnej i że tym sam ym w ią za ła je z terytorium polskim nie tylko m ateria spraw, ale także i przyn ależn ość kan celaryjn a. Skądinąd przyn ależn ość kancelaryjn ą akt u w a ża li archiw iści n iem ieccy za podstaw ow ą zasadę now oczesnej ar­ chiw istyki, podkreślając to na każd ym kroku. W pow ołaniu też na nią w y łą c z y li np. z działu P r u s s i a e polskiego A rch iw u m Koronnego i z a ­ b rali 'do Berlina· ponad 70 dokum entów Zakonu K rzyżack iego, które od c h w ili ustanow ienia lenna pruskiego, tj. od r. 1525 sta n ow iły integralną część tego archiwum . Jest także rzeczą zn am ien n ą dla postaw y a rc h iw i­ stów niem ieckich w obec arch iw ów polskich w toku ostatniej w ojn y, że uznaną przez siebie za n aczeln ą dla arch iw istyk i now oczesnej zasadę kan celaryjn ej p rzyn ależn ości akt interpretow ali jak najbardziej rozszerza- jąco, b yle stw orzyć jakąkolw iek obiektyw n ą podstawę dla sw ych a rch iw a l­ n ych grab ieży w Polsce. W ten sposób uzasadniali np. żądanie w yd a n ia przez archiw a polskie akt dotyczących ziem już w p ierw szych m iesiącach w o jn y w łą czon ych 'do R zeszy, jakkolw iek żądanie to nie b yło bynajm niej logiczn ą konsekw encją wspom nianej zasady, na co niejednokrotnie z w r a ­ cali N iem com u w agę arch iw iści polscy, starając się, acz bezskutecznie, od­ w ieść ich od przedw czesnej repartycji akt m ięd zy arch iw a i od naruszenia jeszcze w czasie trw an ia w o jn y zaw artości aktow ej a rch iw ów polskich. Argum entom tym nie dali arch iw iści n iem ieccy posłuchu, ale rozw in ęli na szeroką skalę zakrojoną akcję, n azw an ą n iew in n ie „w y d z ie la n ie m akt“ ( A k t e n a u s e i n a n d e r s e t z u n g ) , którą objęte zo s ta ły w szystk ie n iem al arch iw a polskie a w w yn ik u której w y w ie ź li N iem cy z a rch iw ów tych л у іе ік іт і, nierzadko w agon ow ym i partiam i dziesiątki tysięcy dokumen­ tów, ksiąg i w olu m inów . Jedynym w zględem , który udaiło się w ym óc na N iem cach było to, że nie d ecyd ow ali się naruszać zw a rtych jednostek ar­ ch iw aln ych — opraw n ych tom ów i szytych w olu m in ów — bo naw et niepo­ dzielność zespołów a rch iw aln ych respektow ali tam tylko, gdzie krępow ała ich czujna i zd ecyd ow an a postaw a arch iw istów polskich; tam natom iast gdzie czujność ta nie b y ła lub nie m ogła być dość nieustępliwa, jak np. w Piotrkow ie, nie cofali się przed dzieleniem zespołów a rch iw aln ych i w y ­ w ożen iem ich części. N ie cofaili się też N iem cy w pew n ych w ypadkach, gdy za w yw iezien iem akt nie m ogli p rzytoczyć żadnego choćby pozornego uzasadnienia, przed u życiem w yb iegu lub zw yk łego 'kłamstwa. Tak np. nie mogąc pow ołać się n a żaidem sensowny argument, k tó ry b y stał się podsta­ w ą w y w ie zie n ia kilkuset pergam inow ych dokum entów d ziału L i v o n i a e A rch iw u m Koronnego polskiego, uciekli się archiw iści n iem ieccy do w yp o ­ ży czen ia dokum entów tych rzekom o d la studiów w T ajn ym A rch iw u m P a ń ­ stw ow ym w Berlinie. B y ły w reszcie nierzadkie w yp a d k i za w łaszczan ia akt i a rch iw ów polskich i w y w o że n ia ich m a n u m i l i t a r i bez jakiegokol­ wiek. uzasadnienia. W ten sposób obeszli się N iem cy nip. z arch iw am i p łoc­ k im i zarów no duchow nym i, o których w spom niano już w y że j, jak i z ta­ m ecznym A rch iw u m P a ń stw ow ym , w y w ie z io n y m i do K rólew ca. W rezu lta ­ cie tej bezcerem onialnej, chciw ością podszytej gospodarki niem ieckiej w ar­ chiw ach i kan celariach polskich — państw ow ych, publicznych i p ry w a t­ nych — znaczna bardzo liczba akt i a rch iw a lió w polskich w y w ie zio n a została w czasie ostatniej w o jn y do N iem iec i tam bądź złożon a w m aga­ zyn ach arch iw ów niem ieckich, bądź, d zieląc ich w ojenne losy, rozproszona

(5)

po prow incji. N ie tylko jednak chciw ość i instynkt grab ieżczy N iem ców rzu ­ c iły polskie bogactw a arch iw aln e w głąb terytorium R zeszy. Stało się to także częściow o w w yn ik u akcji zabezpieczan ia zbiorów arch iw aln ych przed ew en tu aln ym i skutkami działań w ojen n ych , którą p ro w a d zili a r c h i­ w iści niem ieccy w ciągu ostatnich dwóch lat w o jn y na bardzo szeroką skalę, a która w ostatnim jej etapie objęła także część a rch iw ów p ol­ skich. N a skutek ak cji tej zn a la zła się na terenie S tyrii w zam ku Fisch- born zmacana część A rch iw u m R a d ziw iłłó w , w y w ie zio n a w e -wrześniu .1944 roku z U rsynow a, w Graisleben koło H anow eru — szereg zespołów staro­ polskich akt m azow ieckich, przezn aczon ych początkow o do K rólew ca i w y ­ w iezio n ych z W a rs z a w y w listopadzie tegoż r o k u 1), gdzieś — podobno w Tu ­ ryn gii szy m oże w tym że saimym Grasleben — · starsze partie dokum entów i akt w ielkopolskich, w y w ie zio n e и Poznania; (a pośrednio i z W a rs z a w y ) w koiicu 1944 c z y na początku 1945 r., a ponadto szereg innych zespołów akt w y w ie zio n y c h różn ym i czasy z różn ych a rch iw ów polskich, jak np. z A rch iw u m Miejskiego w Toruniu, których obecnego m iejsca przechow ania nie udaio się dotychczas ustalić.

A le nie tylko· w toku obecńej w o jn y w y w o z ili N iem cy w głąb R ze s zy akta i a rch iw a lia polskie lub na ziem iach polskich powstałe i ziem tych dotyczące. M iało to m iejsce i w przeszłości. Tak np. w czasie pierw szej w ojn y św iatow ej zab rali oni z Białegostoku do K ró lew ca archiw um k a m e­ ry białostockiej z końca X V I I I i p ierw szych lat X IX w. Podobny los spotkał w ów czas także szereg a rch iw ów pryw atn ych , m niej na ogół znanych. Oso­ bną rubrykę stanow ią akta w ydan e w różn ym czasie N iem com z arch iw ów i kancelaryj polskich w w ykon an iu układów, które u stalały now e rozgran i­ czenie m ięd zy K rólestw em Polskim c z y R zeczpospolitą Polską a Prusam i c zy R zeszą N iem iecką. Tu w ym ien ić n a le ży ekstradycję akt iz ostatniej ć w ierci X V I I I i p oczątków X I X w. d otyczących P o m orza oraz części W ie l­ kopolski i Śląska, dokonaną w r. 1819 z A rch iw u m Ogólnego K rajow ego w W a rs za w ie ; tu w spom nieć n a leży ró w n ież o ekstradycji akt ostatniej do­ by dokonanej przez arch iw a i u rzędy polskie w w ykon an iu układów, któ­ re w części zastąpić m ia ły brak klau zu l a rch iw aln ych w traktacie w ersa l­ skim. Skoro· obecnie tracą sw e ży c io w e zn aczen ie rozgran iczen ia, które b y ły podstawą i uzasadnieniem om ów ion ych co dopiero ekstradycyj, jest rzeczą jasną, że Polska odzyskuje swe p raw a do ekstrahowanych w ów czas akt i w in n a je rew in dykow ać.

R o zw a ża ją c sprawę rew in d yk a cji n a leżn ych Polsce a rch iw ów i kan ­ celaryj nie m ożna pom inąć i tych także, które w różn ym czasie w y w ie z io ­ ne b y ły do N iem iec z ziem przez nas- odzyskanych. D o ty czy to Prus W schodnich i Gdańska, które utraciła Polska w sw oim czasie, na rzecz Prus, na skutek ich zaborczości oraz polityczn ej i m ilitarnej nad R zeczą - pospolitą przew agi, a do w ład an ia k tórym i w raca obecnie. Ta r e s t i t u t i o i n i n t e g r u m praiw Polski do rzeczon ych ziem pociąga za sobą w k on ­ sekw encji p rzyw rócen ie jej p raw do w y w ie zio n y c h stąd w okresie zab o­ ru archiw ów . A w iadom ą jest rzeczą, że już w X V II w. (1643) i później p rzew ieźli N iem cy do B erlin a niektóre zespoły akt w ła d z naczeln ych Prus Książęcych. Podobnie było i z aktam i gdańskimi, które w edle posiadanych przez arch iw istów polskich w iadom ości przew iezion o w zn acznej liczbie

’ ) Transport ten stanow ił jeden w agon piętnastotonowy, załadow any w e W łoch ach i skierow an y do Salz Detfurt.

(6)

зо

do R ze s zy w ciągu dw udziestolecia pom iędzy w o jn am i św iatow ym i. Także i ze Śląska ściągnęli N ie m c y do Rerłina pew ne zesp oły akt, jak np. A r ­ chiwum Sobieskich, pozostałe w O ław ie po śm ierci Jakuba Sobieskiego, z ło ­ żone następnie w A rch iw u m P a ń stw o w ym w e W ro cła w iu a stam tąd p rze­ w iezion e w X IX w. do Tajnego A rch iw u m P ań stw ow ego w Rerlinie. P o ­ w rót w szystkich tych akt i zespołów do w ła ściw ych arch iw ów jest sprawą p rzyw rócen ia archiw om tym należnej im zaw artości aktowej. Polska jest tym ż y w o zainteresow ana, bo jej przypadają z p raw a i zw y c za ju teryto­ rialne arch iw a ziem odzyskanych.

2

.

P raktyka traktatow a w tej dziedzin ie jest rów nie stara, jak i powszsch- nie n iem al stosowana, ch yb a że .zachodzą jakieś szczególne w zględ y, u za­ sadniające odstępstwo od zasady. W średniow ieczu w ładanie archiwum , które z a zw y c za j przech ow yw an e było w ra z z insygniam i w ła d z y w skarb­ cu, stanow iło poniekąd sym bol w ład ztw a. A i dziś nie jest to obce p o lity ­ cznem u m yśleniu. E x e m p l u m — sprawa M etryki litew skiej. W czasach now ożytn ych ten sym b oliczn y ch arakter a rch iw ów zeszedł na plan dalszy. N a czoło natom iast w ysunęło się praktyczn e ich zn aczenie dla adm inistra­ cji. Trudno jest dziś rządzić racjonalnie jakimś terytorium bez jego archi­ wów . R zecz prosta, iż w p ierw szej lin ii niezbędne są do tego celu aktai kan- cela ryj ostatniego urzędow ania, które w ra z ze zm ian ą w ła d ztw a a rch iw i­ zują się w krótkiej drodze i trafiają m asowo do archiw ów . A le rów n ież i akta starszej doby, z d aw n a spoczyw ające w archiw ach, nie są obojętne da adm inistracji bieżącej. I trudno tu w skazać jakąkow iek granicę za in ­ teresowania. B ieżące potazeby ży c ia i rzą d zen ia sięgają niejednokrotnie głęboko w przeszłość. Tak np. dla dokonania rozrachunku z Austrią po pierw szej w ojn ie św iatow ej rząd polski u jrzał się zm uszony do zarządzen ia rozległych poszukiw ań w aktach cen traln ych w ła d z R zeczypospolitej z w. X V III, by ustalić obszar lasów państw ow ych na terenie b. G alicji i ty ­ tu ły praw ne w ła d a n ia nim i w ow ym czasie. A nie b ył to jed yn y w y p a ­ dek sięgania do akt starszej doby dla ustalenia w spółczesnych nam z ja ­ wisk c zy faktów. A rch iw iści często m ieli ii m ają z tym do czyn ien ia na w ezw a n ie urzędów adm inistracji bieżącej, in stytucyj różnego typu c z y osób pryw atn ych . Zachodzi to szczególnie często p rzy w y m ia rze sp raw ied liw o­ ści, jako że prawo, zw ła szcza cyw iln e, jest z natury rzeczy k o n serw aty­ w ne i w konkretnych w yp ad k ach tk w i korzeniam i sw ym i w głębokiej nieraz przeszłości, przebijając się poprzez zm ieniające się ustroje do w sp ół­ czesności. D zięki temu nader poAvszechnemu zjaw isku zd ob yły sobie arch i­ w a w dobie n ow ożytn ej szerokie ży cio w e uzasadnienie i podstaw y istnienia i u pow szechniły się tak bardzo. N a b ra ły one bow iem dla ogółu istotnego zn aczen ia ja.ko instytucje pow ołane do grom adzenia w pierw szym rzędzie tytu łów p raw n ych oraz akt będących odzw ierciadlen iem codziennych zja ­ w isk ży c ia i narastającego historycznie porządku prawnego. Toteż archiw a służą przede w szystkim terytorium , którego akta p rzech ow yw u ją i jego każ- doczesnej ludności. I dlatego dzielą los tego terytorium .

A le dla dzieła rząd zen ia nie są bez zn aczen ia arch iw a także jako składnice źródeł dziejow ych . Kto rzą d zi p ew n ym terytorium i kto je za m ie­ szkuje, ten musi m ieć p ełn y i n iczym n ieskrępow any dostęp do w szystkich źródeł, które przeszłość terytorium tego odzw ierciadlają. W p rzeciw n ym

(7)

razie znajom ość przeszłości tej będzie chrom a lub niepełna. Ten bowiem , kto m a w sw ym ręku źródła d ziejow e, kształtuje w edług swego rozu m ie­ nia ·— nie m ów ię: w ed łu g sw ych zam ierzeń — obraz przeszłości i to n ie­ koniecznie przez narzucenie dziejopisarstwu tych c z y innych tendencyj, ale po prostu przez skierow anie jego zainteresow ań w tym lub w innym kie­ runku. Toteż żaden naród nie m oże się w y rze c swobodnego dysponow ania archiw am i i kancelariam i, dotyczącym i zam ieszkiw anego przez siebie tery­ torium — 'zam ieszkiw anego nie doraźnie, ale na trw ałe — a żaden rząd, który w y k o n y w a w ład zę na tym terytorium , nie m oże zrezygn ow a ć к obję­ cia tych archiw ów . W danym razie, tj. gdy chodzi o archiw a ziem od zy­ skanych, okoliczność ta posiadaj szczególną w agę, jako że znane jest nam dobrze bezcerem onialne naginanie przez N iem ców dziejopisarstw a do z a ­ łożeń p o lityczn ych ; w ostatnich latach kilkudziesięciu stało się to nagm in ­ nym p rzejaw em p sych ozy zb iorow ej narodu, ale było nierzadkie i dawniej, przez cały w iek X IX . Spraw a tedy p r z e j ę c i a p r z e z n a s a r c h i ­ w ó w i k a n c e l a r y j n i e m i e c k i c h n a z i e m i a c h o d z y s k a ­ n y c h i w y d a n i a p r z e z N i e m c ó w w s z y s t k i e g o , c o z n i c h j e s z c z e m a j ą , posiada dla Polski doniosłe zn aczenie : adm inistracyjne, naukowe i polityczne. A rc h iw a te i kancelarie d zielić muszą los ziem , któ­ rych dotyczą.

T eza — przez arch iw istów n iem ieckich często podnoszona — że ar­ ch iw a są w y łą c zn ie w yra zem przeszłości dziejow ej narodu, który je stw o­ rzył, i niepodzielną cząstką ustroju, w którym pow staiy, że zatem dzielą los tego ustroju i stanow ią w łasność tego narodu, której go pozbaw ić nie wolno, nie jest ani słuszna ani racjonalna. W y w o d z ą ją N iem cy z pow szech ­ nie przyjętej przez arch iw istykę nowoczesną zasady kajncelaryjnej p rz y ­ należności akt. W ed le niej akta n a leży przech ow yw ać w archiwum w edle ich kancelaryjnego układu, tj. w tym zespole i porządku, w którym zn ajd o­ w a ły się, gdy b y ły aktam i bieżącego urzędow ania. Skoro taka jest zasada ogólna — pow iadają arch iw iści niem ieccy — to p e r a n a l o g i a m arch i­ w a n a leży u trzym yw a ć w edle ich ustrojowej przynależności, tj. w ramach tego ustroju, k tóry je stw orzył, i na szczeblu, który im ten ustrój w y z n a ­ czył. Taka interpretacja zasady k an celaryjn ej p rzyn ależn ości akt w zastoso­ waniu do arch iw ów nie jest logiczn ym jej rozw in ięciem , bo akta w zespole to n ie to samo, co arch iw a w ustroju; nie jest to także rzeczow o uzasadnio­ ną analogią. Zasada k an celaryjn ej p rzyn ależn ości afct p rzyjęta została przez archiw istykę, gd yż u ła tw ia ła poszukiw ania, a. zatem ze słusznych przesłanek praktycznych. Dość jest znać określoną organizację w ładz, aby w drodze logicznego rozum ow ania ustalić, w jakim zespole a praw dopodo­ bnie także i w jakim miejscu odnajdzie się poszu kiw any akt. A le też tylko ten p ra k tyczn y w zgląd decyduje ό stosowaniu rzeczonej zasady. Bo jakżeż często spotykam y się, m y, archiw iści, w pracy naszej z najzupełniej nieu­ zasadn ion ym rzeczow o i 'logicznie układem akt w zespole i z nieustalonym lub zm ien n ym podziałem kom petencyj w urzędach. Ż y cie nie narzuca w tej dziedzinie żadnych stałych norm, kształtują je okoliczności i warunki, w ja ­ kich akta powstają i w jakich toczą się zd arzen ia dziejowe.

Zachodzi zatem pytanie, c zy rzeczyw iście w zg lę d y praktyczne л а г г и - cają jako jedynie słuszne rozw iązan ie p rzech ow yw an ie zespołu — w tym w ypadku określonego archiw um .— w ram ach całości akt odpowiedniego ustroju i traktow an ia go jako nienaruszalną własność narodu, k tóry go

(8)

32

stw orzył? Odpowiedź na to pytanie daje w zg lą d rów n ież praktyczn y, ale innej, w y żs ze j natury: archiw um służy terytorium i zam ieszkującej go lud­ ności.

Utrzym anie, aktu w e w ła ściw y m zespole i na w ła ściw y m w nim m iej­ scu jest dlatego w praktyce tak w ażn e, poniew aż zapobiega zagubieniu aktu pośród tysięcy c z y dziesiątków a naw et setek tysięcy podobnych akt, co łatw o nastąpić b y m ogło p rzy n iew ła ściw ym ich zaszeregow aniu w gru­ pach sztucznie tw orzonych. Takie niebezpieczeństw o nie grozi archiw om czy kancelariom będącym zespołam i akt — prostym i lub zło żo n y m i — pod warunkiem rzecz prosta, że ich rozm ieszczenie u w zględniać będzie ich geo­ graficzną, ściślej m ów iąc, ustrojow o-geograficzną przyn ależn ość, tj. że np. akta urzędu c z y instytucji lokalnej pomorskiej nie znajdą się w archiw um lubelskim c zy krakow skim i odwrotnie. Natom iast, jeśli w ram ach ustalo­ nej sieci arch iw aln ej w szystkie kancelarie pow stałe w w yn iku działania lokaln ych w ładz, u rzędów czy instytu cyj pom orskich zgrom adzone będą bez w zględu na epokę, z której pochodzą, a w ięc bez w zględu na ustrój, któ­ rego są w ytw orem , w terytorialn ie w ła ściw ym archiw um pomorskim, odna­ lezienie każdej kancelarii, każdego -zespołu pomorskiego będzie proste i logi­ cznie uzasadnione.

W praktyce zresztą naw et archiw iści n iem ieccy stosow ali tę zasadę p rzy rep artycji akt m ięd zy swoje archiw a, przesuw ając niejednokrotnie zespoły akt z jednego archiwum do drugiego, 'Zgodnie z każdorazow ą ich w łaściw ością terytorialn ą a nie według ustrojowej, adm inistracyjnej przy- należności urzędu w tym czasie, gdy on akta te w ytw a rza ł. Tak że w spo­ m niane już w y ż e j w yd ziela n ie akt z a rch iw ów polskich w czasie ostatniej w o jn y i w łączan ie ich bez w zględu na p rzyn ależn ość ustrojową do arch i­ w ó w niem ieckich lub za takie uznanych było stosowaniem przez a rch iw i­ stów niem ieckich zasady p rzyn ależn ości zespołu archiw alnego do teryto­ rium, którego dotyczył.

3.

D alszą konsekw encją tej zasady jest postulat, iż N i e m c y w i n n y w y d a ć P o l s c e z e s w y c h a r c h i w ó w i k a n c e l a r y j s w y c h w ł a d z n a c z e l n y c h i c e n t r a l n y c h w s z y s t k o t o, c o d o t y ­ c z y z i e m , p r z y p a d a j ą c y c h R z e c z y p o s p o l i t e j w e d ł u g n o w e g o r o z g r a n i c z e n i a . Ogrom na bow iem liczb a spraw tyczących się tych ziem docierała w toku instancyj do n a czeln ych i centralnych or­ gan ów w ła d z y i tu zn a jd ow ała ostateczne rozstrzygnięcie. N ie jest tedy rzeczą słuszną, ab y akta instancyj n iższych, referu jących spraw y, przecho­ w y w a n e z regu ły w arch iw ach i kancelariach lokalnych, p rzy p a d a ły arch i­ w om polskim, obsługującym bezpośrednio określone terytorium i jego lud­ ność, esencjonalia zaś, zaw ierające rozstrzygn ięcia i ich uzasadnienia, aby p ozostaw ały nadal jako akta instancyj w y żs zy c h w archiw ach niem ieckich, odciętych od zainteresow anego terytorium granicą polityczną. W tym bo­ w iem w ypadku zach odzi obaw a, że m a teria ł ak tow y w y d a n y Polsce okaże się w zn acznej liczbie w yp a d k ów bez istotnej w artości i że tak dokonany podział zespołów akt chybi celu. R o zw a ża ją c tę sprawę, nie m ożna także pom inąć faktu, że nie w aktach w ład z i urzędów lokalnych, ale w aktach instancyj w y ższy ch , często n aczelnych, grupują się ajkta charakteru nor­ m atyw nego, a w ięc zasadnicize dla znajom ości stanu prawnego na

(9)

teryto-riacb nas interesujących. W aktach też w y żs zy c h instancyj skupia się z re­ gu ły najbardziej pełny, p rzejrzysty i syn tetyczn y m ateriał in form acyjn y, obrazu jący stan rze c zy w poszczególnych prow incjach c z y ziem iach a tak w a ż n y dla adm inistracji czy nauki. D aleko posunięta centralizacja, tak ch arakterystyczn a dla organ izacji niem ieckiego a w szczególności dla pru­ skiego ż y c ia publicznego, podnosi bardziej jeszcze zn aczenie om aw ianego postulatu.

W yk on a n ie postulatu tego spoczyw ać w inno w zasadzie na w szystkich archiw ach niem ieckich, publicznych i p ryw atn ych a także na w szystkch kan celariach , które tego rodzaju akta posiadają. W szczególności w ym ien ić tu n a leży: A rch iw u m R ze s zy w Poczdam ie w ra z z oddziałam i, T ajn e A rch i­ wum P ań stw ow e Pruskie w B erlinie, Saskie A rch iw u m G łów ne w D reźnie oraz arch iw a: P ań stw ow e (d aw n iej A rch iw u m Domu, Dwo,ru i Pań stw a) i W ojskow e w W iedniu. W szystk ie on.e m ają szereg działów , d otyczących w całości lub w zn aczn ej części terytorium R zeczypospolitej, że w skażę dla przykładu zespoły dotyczące Pt u s W schodnich, N o w ych W schodnich, P o ­ łu d n iow ych i Śląska λν T ajn ym A rch iw u m P ań stw ow ym w B erlinie, s e n a - t u s c o n s u l t a , akta Sekretariatu Stanu i 'zbiór k artogra ficzn y w Saskim Arch iw u m G łów n ym w D reźnie, znaczne partie akt K a n cela rii N adw ornej i austriackich m inisterstw oraz archiw um Zakonu N iem ieckiego w A rch iw u m P a ń stw o w ym w W ied n iu czy zbiory kartograficzne w A rch iw u m W o jn y tam że. A to tylko n ieliczn e przyk ład y, m ające posłużyć jako ilustracja i uza­ sadnienie postawionej tezy a nie w yczerp ać sprawę. T rzeb a też m ieć w pa­ mięci, że w ym ien ion e w y ż e j zostały tylk o niektóre, n ajw a żn iejsze z naszego punktu w id zen ia arch iw a i że m ożna przypuszczać, iż w innych zn ajdzie się niejedno Polsce należne. Przech odząc z kolei do k an celaryj naczeln ych i centralnych w ład z niem ieckich, w których znajdują się n iew ą tp liw ie ze ­ s p o ły akt dotyczących ziem polskich i Polsce p rzypadłych , w ym ien ić natę­ ż y w pierw szej lin ii kancelarie Urzędu K anclerskiego i m inisterstw rz e ­ śkich: S praw Zagran iczn ych , W o jn y , Skarbu oraz R o ln ictw a i W y ż y w ie ­ nia a także pruskich: M inisterstw a S praw W e w n ę trzn y c h i W ych o w a n ia , ró w n ież kancelarie szeregu centralnych urzędów doby hitlerow skiej, jak urzędów bezpieczeństw a R zeszy, Frontu P racy, organ izacji stanu chłopskie­ go, partii narodow.o-socjalistycznej, ■ w reszcie kancelarię N aczelnego D ow ód z­ tw a, w szczególności w zw ią zk u z przygotow an iem napaści na Polskę i z kam panią w rześn iow ą w Polsce. Osobną grupę stanow ią kan celarie i ar­ ch iw a instytucji niem ieckich: gospodarczych, społeczn o-polityczn ych i kul­ turalnych, rozciągających swą działalność także i na ziem ie nasze, że w skażę dla przykładu w ie lk ie koncerny p rzem ysłow e i linie okrętow e oraz Instytut N ie m c zy zn y Zagran iczn ej w Sztuttgardzie.

Zachodzi jednak pytanie — i to zasadniczej natury — jak daleko po-, suwać się p rzy w yd ziela n iu z a rch iw ów i kan celaryj niem ieckich akt, do­ tyczą cych ziem polskich i przez Polskę odzyskanych, in n ym i słow y, co podlegać by m iało w ydaniu. W szystkiego, rzecz prosta, w y łą c z a ć nie m oż­ na i nie należy. G roziłoby to naruszeniem zw a rtych zespołów a naw et jednostek arch iw aln ych , tom ów czy teczek, i naruszałoby podstaw ow ą z a ­

sadę arch iw istyki now oczesnej — zasadę p rzyn ależn ości kan celaryjn ej akt. A le są tak λυ archiw ach, jak i w kancelariach niem ieckich zespoły samo­ istne lub stanow iące części zespołów w yższego rzędu, które w yodrębn iają się z całości akt rzeczon ych archiw ów i kan celaryj jako dotyczące ziem nas

(10)

34

bezpośrednio interesujących. Np. w berlińskim T a jn ym A rch iw u m P ań stw o­ w y m jest szereg zespołów d otyczących poszczególnych prow in cyj, p rz y ­ łączon ych w różn ym czasie do Prus. Są to akta departam entów terytoria!-, nych pruskiego Generalnego D yrektorium Finansów , będącego, jak w ie m y , centralnym urzędem adm inistracji ogólnej i skarbowej. Stanow ią one pro­ dukt odrębnych kan celaryj, d ziałających w ram ach wspólnego m inisterium ; w yod ręb n ia ły się przeto zarów n o w sw oim czasie w kancelariach, jak i obecnie w archiwum . K w a lifik u ją się w ięc całkow icie do w y d a n ia Polsce w m yśl zasady, iż arch iw a służą terytorium i jego ludności.

N a odbytym w Zurychu w r. 1938 m ięd zyn arod ow ym zjeźd zie h istory­ ków dyskutow ana b y ła m. in. spraw a d ziedziczen ia a rch iw ów w stosun­ kach m iędzyn arodow ych . R eferen t jej, prof. Siem ieński, w ów cza s dyrektor A rchiw um G łów nego A k t D aw n ych w W a rsza w ie, postaw ił tezę, że „ a r ­ ch iw a dotyczące pewnego terytorium , nie w y łą cza ją c akt w ła d z cen tral­ nych, p o w in n y d zielić los te'go terytoriu m “ i uzasadniał, że teza ta „p o zo ­ staje w zgodzie zarów no z zasadam i p raw a m iędzynarodow ego, jak i po­ stulatam i nauki historycznej, jeśli chodzi o scalenie w skali m iędzyn arodo­ w ej arch iw ów , rozbitych wskutek zm ian granic m ięd zy pań stw am i“ ’ ). G ranicę podziału stanow i w tym w ypadku zespół pow stały jako rezu ltat czynności sekcji czy w yd ziału , na które urząd q u a e s t i o n i s się dzieli. Skoro zatem sekcja taka c z y w y d z ia ł jakiegoś urzędu centralnego tw orzy w w yn ik u sw ych czynności zespół akt dotyczących określonego terytorium lub przechow uje w swej kan celarii zespół taki jako a n t e r i o r a c z y a 1- l e g a t a , d zieli on los tego terytorium . Sądzę, że takie sform u łow anie n ależałob y przyjąć jako w y ty c zn ą przy w yd zielan iu akt z a rch iw ów i k an ­ celaryj niem ieckich w zw iązk u z n ow ym rozgraniczeniem .

N ie jest to zresztą form u ła bez precedensów w przeszłości. W stosun­ kach m ięd zyn arod ow ych stosowana b y ła niejednokrotnie, zw ła szcza w w. X IX . Polska praktyka arch iw aln a z tegoż stulecia zn a trzy tego ro­ dzaju przyk ład y. W r. 1807 na podstawie postanowień traktatu ty lży c k ie g o A rchiw u m Ogólne K ra jo w e K sięstw a W arszaw skiego przejęło z B erlina akta centralnych w ła d z pruskich dotyczące ziem objętych granicam i K się­ stwa. W r. 1819 w w ykon an iu układu zaw artego m iędzy K rólestw em P o l­ skim a Prusam i, zgodnie z postanow ieniam i traktatu wiedeńskiego, z w ró ­ cone zostały Prusom odpow iednie z e s p o ły a naw et części zespołów akt, do­ tyczące ziem odpadłych od Prus. W r. 1828 za w arta została — rów nież zgodnie z postanow ieniam i traktatu w iedeńskiego — um ow a m ięd zy K ró ­ lestwem Polskim a Austrią, na mocy której rząd austriacki w y d a ł rzą ­ d ow i K rólestw a Polskiego z kan celaryj sw ych w ła d z centralnych akta, do­ tyczące tej części terytorium Królestw a, którą w ła d a li Au striacy do r. 1809. Taikże i po r. 1918 dom agała się Polska respektow ania w yło żo n y ch w y ż e j zasad p rzy zaw ieran iu traktatów pokojow ych z państw am i zab orczym i oraz. umów arch iw aln ych stanow iących ro zw in ięcie tych traktatów.

2) J ó z e f S i e m i e ń s k i , Respect des fonds — A p p lica tio n in tern a tio­

nale. P atrz A r c h e i o n , t. X V I, W arszaw a, 1938— 1939, str. 231, w sp ra w o­

zdaniu ze zjazdu. S praw ozdanie zaznacza; „ W w yniku — na forum najszer­ szym, św iatow ym , w rzeczyw istości stosunkowo bardzo szczupłym, teza p o l­ ska byia postaw iona i nikt p rzeciw k o niej nie wystąpił. W szczególności p. Bittner podniósł zastrzeżenia techniczne, nie zakw estionow ał w cale zasady“ .

(11)

Z w rot arch iw ów i k an celaryj w y w iezio n y ch oraz w ydan ie tych. które hądź p ow stały łub istn iały na ziem iach objętych now ą granicą, bądź ziem tych dotyczą, choć pow stały poza nim i, w yczerpu je w zasadzie w d zied zi­ nie arch iw aln ej z w y k łe obow iązki państw likw idu jących w ojn ę i ustalają­ cych nowe m iędzy sobą granice. A le w stosunkach m ięd zy Polską a N ie m ­ cam i zachodzą szczególne okoliczności, które skłaniają, nas do w ysu n ięcia w tej dziedzinie dalszych żądań. O kolicznościam i tym i są: notoryczna, uparcie w zn a w ia n a agresja N iem iec w stosunku do Polski i jej ziem oraz szczególnie złośliw e niszczenie przez N iem ców w szystkiego co polskie, szczególnie zaś polskich dóbr kultury i pom ników d ziejow ych polskich.

A gresja niem iecka — zrodzona w swej nowej, pruskiej postaci już w drugiej połow ie X V II w. w nieśm iałych rojeniach w ielkiego elektora — p rz y b ra ła ' form y konkretnej m y ś li politycznej i konkretnego w sw ym upo­

rze działania za czasów F ryd eryk a II. I od tej c h w ili nie przestała być przewodnia., m yślą p olityczn ą niem iecką. Ciągłość jest u trzym ana nie tylko w form ułow aniu zadań, ale także w działaniu. P ie c z y to zb yt znane, by potrzeba było o nich szerzej m ówić.

R zecz prosta, że ta kierunkow a m yśl niem iecka i samo uparte d zia­ łan ie znajdują tysiączne odbicia w archiw ach i kancelariach, odbicie

w postaci bogatego m ateriału inform acyjnego o Polsce i ziem iach polskich, grom adzonego skrzętnie i w szelkim i drogam i przez notorycznego agresora, liczn ych projektów i planów dotyczących całości zagadnienia polskiego lub jego fragmentów., w szelakich a nie dających się zlic z y ć dysp ozycyj i roz­ strzygnięć w ydaw an ych w toku działania, w ym ow n ych pouczeń i w ska­ zań udzielanych aparatowi) państw ow em u i czynnikom społecznym , pow o­ łan ym do rea lizo w a n ia zam ierzeń, w ielostronnych rozw ażań i ocen pod­ sum owujących osiągnięcia i poddających je analizie. A za w iera ją to w s ze l­ kiego rodzaiu akta: ustawy i rozporządzenia, zarządzen ia charakteru nor­ m atyw nego, korespondencja u rzędow a i pryw atn a, zestaw ien ia i spraw o­ zdania, raporty i meldunki, m em oriały i noty, bvulionowe szkice i w y k o ń ­ czane opracow ania i bp., p rzech ow yw an e przez w szelkiego typu arch iw a i kancelarie: centralne, krajow e, prow incjonalne, państwowe, społeczne, prywatne.

P recyzow an iu m yśli agresji sprzyjają, okoliczności, będące jednocześnie jej przejaw am i. To okresy, w których w ięk szy lub m niejszy szm at ziem i polskiej zn ajd ow ał się w reku agresora. Ro chociaż każda z agresyj, na­ wet dłu gotrw ały zabór ziem zachodnich Polski, napotykała na zd ecyd o­ w aną postawę narodu polskiego a za ła m y w a ła się ostatecznie w ogniu w alk przeoryw u jących kartę Europy, m yśl agresji i jej w y ty czn e nie z a ­ mierają. A gresja odparta w raca ze w zm ożon ą siłą i w yposażon a w do­ św iadczen ia zaczerpnięte z agresji poprzedniej. W ten sposób utrzym uje się ciągłość i konsekw encja ;w działaniach agresora. Szczególn ie jaisno zarysow u je się to, gdy zesta w im y ze sobą okresy krótkotrw ałych rządów niem ieckich na ziem iach polskich: 1793— 1806, 1914— 1918 i 1939— 1945. W e ź m y dla przykładu trzy kapitalne zagadn ien ia: sprawę rozgraniczę lia narodów, spraw ę stosunku do ludności rodzim ej oraz sprawę osadnictwa niem ieckiego na ziem iach zajętych.

Po drugim zaborze, gd y w rękach Prus zn a la zły się zachodnie w o ­ jew ód ztw a R zeczypospolitej, przeprow adzon y został n ow y podział adm

ini-4.

(12)

36

stra cy jiiy kraju. U tw orzono dw a departam enty: poznański i łę c zy c k i (p ó ź­ niej piotrkow ski), p rzy czym n arodziła się m yśl, ab y departam ent poznań­ ski traktow ać jako niem iecki, łęczy ck i zaś pozostaw ić jako rezerw at polski. W p ra w d zie w kilka lat później, po trzecim zaborze i ostatecznym upadku R zeczypospolitej, m yśl ta zastąpiona zostaje szeroką akcją kolonizacyjną, która obejmuje całość ziem polskich p rzypadłych z rozbiorów Prusom, ale jest rzeczą znam ienną, że w niespełna lat dw adzieścia potem kongres w ie ­ deński nie bez zabie'gów rządu berlińskiego ustala granicę m ięd zy Prusam i a odrodzonym K rólestw em Polskim m niej w ięcej zgodnie z linią, która ro z­ d ziela ła w czasach pruskich terytoria w spom nianych w y ż e j departam en­ tów Prus Połu dniow ych. W ten sposób ziem ie dawnego departam entu po­ znańskiego w eszły, zd aw ało się, na trw ałe w skład Prus. W toku pierw szej w o jn y św iatow ej, gdy w yp a d k i w ojenne w yd źw iign ęły spraw ę polską i zm u ­ siły państw a centralne do proklam ow ania w r. 1916 niepodległości Polski, obudziła się zn ów m yśl podziału ziem polskich na część, która przyłączon a do Prus stać się m iała na trw ałe niem iecką, i część, która, w postaci Kró- łts tw a Polskiego pozostać m iała rezerw atem polskim. M yśl tę wrysumął m e­ m oriał niem ieckich starostów krajow ych , poznańskiego i toruńskiego, zło żo n y n a jw y ższy m dostojnikom państw a a propagow any przez liczn e czyn n ik i społeczne niem ieckie. Proponow ana przez nich granica zgodna b yła m niej w ięcej z granicą drugiego zaboru. Że nie zostało to zre a lizo ­ wane, nie m ożna p rzyp isyw a ć tego Niem com , raczej zm ien n ym kolejom w ojn y. W sam ym początku drugiej w o jn y św iatow ej odradza się zn ów uparta m yśl niem iecka podziału ziem polskich na część uznaną za bez­ spornie i d efin ity w n ie niem iecką, i ta, nie czekając końca w ojn y, w łączon a zostaje do R zeszy oraz na część pozostaw ioną — do czasu c z y na trw ałe, rzecz to w tórna — jako re zerw a t polski w postaci tzw . Generalnej Gu­ bernii. Ustalona p rzy tym granica przebiega m niej w ięcej zgodnie z gra­ nicą proponowaną przez m em oriał z r. 1917. Z estaw ien ie fak tów p o w y ż­ szych jest w ym o w n e i pouczające.

R ów n ie pouczające je*t zestaw ien ie faktów d otyczących stosunku agre­ sora do rodzim ej, polskiej ludności. Po trzecim zaborze, gdy zd aw ało się, że Pru sy za w ła d n ęły na dobre ziem iam i polskim i, przystąpił rząd pruski n ie­ zw łoczn ie nie tylk o do zajęcia na rzecz skarbu k ró lew szczyzn i dóbr sto­ łow ych , co było uzasadnionym aktem sukcesji, ale ponadto !i do seku lary­ za c ji dóbr kościelnych. Tą drogą skupił on w sw ych rękach w szeregu okolic, jak np. w łęczyck im , blisko 2/з ziem i uprawnej i stał się tym spo­ sobem głów n ym dysponentem gospodarczym i dobram i kraju. U za leżn iło to od rządu szerokie rzesze ludności, zarów no poddańczej, jak i m iejskiej czy szlacheckiej, podporządkowując m u ją nie tylko polityczn ie, jak ogół lud­ ności ale, co w ażn iejsza, także i gospodarczo. Jednocześnie n ow a organi­ za cja dóbr zajętych na skarb w yrzu ca na bruk m iejski i pozbaw ia do­ tych czasow ych w arsztatów pracy i źródeł u trzym an ia ogrom ną liczbę oficjalistów . Pogłębia to k ry z y s gospodarczy dotkliw ie odczu w an y przez ludność rdzenną i zapoczątkow uje ostry k ry zy s socjalny, który od tej pory nie Avygasa przez c a ły w iek X IX . W szystk ie kluczow e p ozycje w nowej organizacji obsadzone zostają św ieżo sprow adzonym i Niem cam i, a w ielk ie latyfundia, hojną ręką rozdaw ane dostojnikom niem ieckim , stać się m ają podstawą nowej, całkow icie rząd ow i oddanej, w a rstw y szlacheckiej, której przezn aczen iem jest objęcie z czasem kierow n iczej roli polityczn ej w kraju.

(13)

W ten sposób zaw ład n ięciu przez Pru sy ziem iam i polskim i na przełom ie X V IJ I na X I X stulecie tow arzyszą głębokie procesy gosipodlaTcze i społeczne, które miejscową, ludność polską, bez w zględ u na jej przyn ależn ość stanową, zepchnąć mają, do poiziomu elementu, służebnego w ram ach niem ieckiej ra­ c ji stanu. Podobnie układał się stosunek N iem ców do ludności polskiej w okresie okupacji 1914— 1.918, m im o że w ojn a ów czesna nie była, skiero­ w ana bezpośrednio sw ym ostrzem przeciw ko narodow i polskiemu. I w ó w ­ czas bow iem N iem cy — zasłaniając się konieoznościam i w ojen n ym i — u godzili w podstaw y m aterialnej egzystencji narodu i w y w o ła li .w kraju ostry k ryzys 'gospodarczy i socjalny, który nie zn ajdow ał bynajm niej uzasadnienia

w warunkach w ojennych, a b ył akcją samą w sobie, rea lizow a n ą p rzy

okazji w ojny. Mam tu na uw adze planow ą, na ogromną, skalę p rzep row a­ dzoną dew astację zak ład ów przem ysłow ych w K rólestw ie Polskim , co w y rz u ­ ciło na bruk i pozbaw iło pracy setki tysięcy polskich robotników i pracow ników p rzem ysłow ych , a w konsekw encji także i h andlow ych, oraz n iszczycielską eksploatację bogactw naturalnych i roln ictw a i w klino- wanie ich w całokształt gospodarki niem ieckiej. Ostatnia okupacja b y ła niejako syntezą obu poprzednich. C ałkow ite w yw ła szczen ie ludności pol­ skiej z posiadanych dóbr na ziem iach w łączon ych do R zeszy i rzucenie jej na poniew ierkę, ścisła reglam entacja przez państwo ży c ia gospodarczego na pozostałych ziem iach polskich i w łą czen ie go do całokształtu gospo­ darki niem ieckiej a do tego d'zikia. eksploatacja sił roboczych polskich — b yły co do swej fo rm y czym ś dotychczas nie spotykanym , co do swej istoty w szak że dalszym rozw in ięciem m yśli, realizow an ej już przez Pru sy bez­ pośrednio po rozbiorach.

W.reszcie zagadnienie trzecie: osadnictwo. Po trzecim zaborze w ciągu kilkunastu lat rządów pruskich na ziem iach Polski centralnej rozw in ęli Prusacy nader ż y w ą akcję osiedleńczą. W krótkim czasie rząd pruski spro­ w a d ził tu z głębi N iem iec i osied lił do 15 tys. rodzin, c z y li ponad 60 tys. osób, co na ów czesne stosunki ludnościowe było baxdzo w iele. Osadnictwo to — w zorow an e na akcji, którą ro zw in ą ł na Śląsku i Pom orzu F ryd eryk II — objęło ludność w szelkiego typu: urzędników i oficjalistów rządow ych, kupców i in teligencję m iejską, rzem ieśln ików i techniczną, półin teligen cję w iejską, w reszcie sam odzielnych gospodarzy rolnych. Osadzano p rzy b y ­ szów zarów no na korzeniu i na placów kach gospodarczych nie obsadzonych c zy opuszczonych, jak i po uprzednim w yru gow an iu m iejscow ego Polaka. Osadnictwo to, jak zresztą w ogóle osadnictwo skąpego skądinąd F ry d e ­ ryk a II. b yło kosztowne, ale przeprow adzono tak, że osadnicy tw o rz y li w y ­ odrębnioną spośród otaczającej ludności społeczność, m ając m ożność z a ­ spokojenia \vszystkich sw ych potrzeb ży cio w y ch , zw ła s zc za w d zied zi­ nie kulturalnej — kościół, szkoła, gospoda — w ram ach w łasn ej grupy na­ rodowej. Chroniło to osadników niem ieckich w K rólestw ie Polskim przez cały niem al w iek X IX przed w p ły w a m i polskimi. W czasie pierw szej w ojn y św iatow ej w aru nki ogólne, w jakich z n a la z ły się w ów czas N iem cy, nie po­ z w o liły im na w zn o w ien ie akcji osadniczej na ziem ach okupowanych. T ym niem niej o to czyli oni szczególną opieką sw e daw ne nsadnictwo, w zm a c­ niając jego w ew n ętrzn ą spoistość — z biegiem czasu nieco osłabioną, — i przecinając w m iarę m ożności i ró żn ym i sposobami zadzierżgn ięte już z otaczającą społecznością polską w ę z ły w spółżycia. W ten sposób akcja niem iecka nie przyniosła w p raw d zie N iem com w ów czas n ow ych

(14)

liczbo-38

w yeh osiągnięć osadniczych na ziem iach polskich, ale przez w zm ocnienie odrębności, osadniczej grupy niem ieckiej p rzygotow a ła ją niejako do roli, jaką w dw adzieścia lat później narzucił; jej n arodow y socjalizm . W toku ostatniej w o jn y św iatow ej akcja osadnicza niem iecka przybrała' szczegól­ nie w ielk ie rozm iary, a szła obu w y ż e j w sk azan ym i drogam i; b y ła ich syn ­ tezą, doprow adzoną do absurdu.. W istocie sw ej nie b yła n iczym now ym , czerpiąc, w zo ry z osiągniętych poprzednio doświadczeń.

Tożsam ości w dziejach nie ma, zjaw isk a się nie pow tarzają, ale są lin ie kierunkow e stale, mimo zm ien iających się w aru n ków i okoliczności. Agresja niem iecka p rzeciw k o Polsce ma ich w iele. A upór, z jakim m im o w ielok rotn ych niepow odzeń jest podejm owana, nakazuje, by odjęte N iem ­ com zostały w szystk ie m ateriały, które — grom adzone w archiw ach i kancelariach — są niejako skondensow anym dośw iadczeniem przeszłości i podnietą na przyszłość. Jeśli dla pozbaw ien ia N iem iec m ożności w s zc zę ­ cia nowej w ojn y odejmuje się im broń i rozbraja przem ysł, m ogący posłu­ ży ć do nowego uzbrojenia i agresji, to samo n a leży u czynić z archiw am i і. kancelariam i niem ieckim i. Chodzi tu bow iem nie tylko o rozbroje­ nie m oralne, o zd em ilita ryzow a n ie uparcie ku agresji n aw racającej m yśli, ale i o odjęcie N iem com jednego z narzędzi, które słu ży im do o p ra co­ w an ia i precyzow an ia zam ierzeń i metod agresji przeciw ko Polsce. Toteż

N i e m c y

w i n n y

w y d a ć

P o l s c e

z e

s w y c h

a r c h i w ó w

i k a n c e l a r y j w s z e l k i e m a t e r i a ł y , k t ó r e s ą w y r a - z e m i c h d o t y c h c z a s o w e j p r z e c i w k o P o l s c e a g r es j i i k t ó r e p o s ł u ż y ć m o g ą w j a k i e j k o l w i e k f o r m i e d o p r z y g o t o w a n i a , n o w e j . Tego w y m a g a bezpieczeństw o nasze i u trzym an ie pow szechnego pokoju.

5.

-Takie są w n ajogólniejszych zarysach podstaw ow e postulaty Polski w dziedzin ie archiw alnej. W yk o n a n ie ich p ozw oli na przywirócenie archi­ w om polskim ich dotychczasow ej zaw artości — o ile ocalała ona od zn i­ szczen ia — oraz do objęcia przez nie tego w szystkiego, co im się z ty ­ tułu nowego rozgran iczen ia m ięd zy Polską a N iem cam i i z rozbrojenia N iem iec należy. N asu w a się iwszakże jedno jeszcze zagadnienie kapitalne, jeśli chodzi o lik w id ację w ojn y. To spraw a odszkodowań.

Jest rzeczą notoryczną, że w ojn ę w y w o ła ły w celach najeźdźczych N iem cy, jak rów n ież n otoryczn ym jest fakt bestialskich zn iszczeń dokona­ nych przez okupantów na ziem iach polskich. Z tego w yn ik a obowiązek N iem iec zrekom pensow ania Polsce poczynionych strat. O ile jedinak w e wszystkich niem al dziedzinach obow iązek ten daje się w sposób stosun­ kow o prosty p rzeliczyć w gotów ce lub w yró w n a ć ekw iw alen tam i, w d zie­ dzinie arch iw aln ej nasuwa on szczególne trudności i obiekcje. Z a zn i­ szczoną m aszynę lub urządzenie p racow n i naukowej m ożna zażądać bez w ah an ia odszkodow ania w gotówce, albo rekom pensaty w postaci takiej samej m aszyn y lub analogicznego u rządzenia; za zniszczon e dzieło sztuki c zy bibliotekę m ożna także, a czk olw iek trudniej, żądać ek w iw alen tów analogicznego typu czy charakteru. N atom iast ustalenie analogicznego ekw i w alentu za zniszczone larchiiwum c zy kancelarię, archiw aliu m o zy akt nie jest m ożliw e. T ak np. za zniszczone akta ziem skie i grodzkie raw skie c zy sandom ierskie lub za zniszczone archiw um R a d y A dm inistracyjnej

(15)

K rólestw a Polskiego c zy M inisterstw a S p raw ied liw ości R zeczypospolitej odrodzonej nie da się ustalić an alogiczn ych zespołów w archiw ach czy kancelariach niem ieckich, bo takich nie ma. N ie będą nim i .ani akta nie­ m ieckich burgów, ani akta niem ieckich d yrek toriów c z y departam entów X IX w., ani akta któregokolw iek niem ieckiego m inisterium , działającego po pierw szej w ojn ie św iatow ej. Bo ich 'zawartość, choć m oże w typie podobna, jest jednak w rzeczyw istości różna, niem iecka a nie polska.

A rch iw u m bow iem j. kan celaria jest z regu ły co do sw ej zaw artości unikatem nie dającym się zastąpić, a arch iw aliu m c z y akt może· być ana­ logiczn y z regu ły w dwóch tylko egzem plarzach — jako m inuta (w arch i­ wum w y s ta w c y ) i jako czystopis (w archiw um odbiorcy) — w y ją w s zy , ar­ ch iw a lia i akta w ieło egzem p la rzo w e spotykane z rza d k a i w okolicznościach szczególnych. Z n iszczone zatem archiw um c z y archiw aliu m , k an celaria czy a k t są w: zasadzie stratą nie dającą się zrekom pensować. N ie m oże tu być

m ow y o ekw iw alen cie.

N ie zn a c zy to jednak, a b y ■ zniszczone, rozprószone lub zagubione ar­ ch iw u m c zy kancelaria, arch iw aliu m c zy akt nie d ały się w p ew n ym b ar­ dzo ograniczonym stopniu zrekom pensow ać lub zastąpić innym . N ie bę­ dzie to, oczyw ista, to samo, ale m oże być, zw ła szcza dla nauki, m ateria­ łem zastępczym . Tak .np. zagubiony d ział dokum entów in flan ckich A rch i­ wum Koronnego nie da się od tw orzyć czy zrekom pensow ać i n s p e c i e , m ożna jednak z archi w ów niem ieckich w yd ob yć dokum enty i akta d oty­ czące In fla n t co do czasu i treści, dające m ateriał zb ieżn y z m ateriałem ■zagubionym i nie zw ró co n ym Polsce. Spalone arch iw a w ojskow e K sięstw a W arszaw skiego i K rólestw a Polskiego utracone są jako zespoły bezpow rot­ nie, m ożna jednak w drodze k w eren d y w archiw ach w ojskow ych francu­ skich uzyskać w odpisach lub zdjęciach m ateria ły co do treści i charakteru, zastępujące iw pew nych, rzecz prosta, granicach zniszczon e akta polskie. Zniszczen ie w archiw ach polskich akt i planów pom iarow ych dotyczących w łasności ziem skiej jest stratą, która niie ' da się odtw orzyć, ale 'w ykupie­ nie przez państwo akt i p lan ów pom iarow ych p rzech o w yw a n ych dotąd w rękach pryw atn ych , a w p ew nych razach dokonanie nowego pomiaru, może w niejakim stopniu zastąpić m ateriał utracony.

Jest 'zatem m ożliw ość w o gran iczon ym stopniu zrekom pensow ania utraconego archiw u m c z y k an celarii lub zastąpienia utraconego archiw a- lium czy aktu przez odpowiednio dobrany m ateriał zastępczy. I w tym kierunku m ożliw e jest ustalenie odszkodowań w form ie ek w iw a len tów , c z y to w naturze c zy w pieniądzach, niezbędnych dla u zyskania odpow ied­ niego m ateriału zastępczego. Toteż w t y c h g r a n i c a c h w i n i e n s p o c z ą ć n a N i e m c a c h o b o w i ą z e k w y d a n i a a r c h i w o m p o l s k i m o d p o w i e d n i c h e k w i w a l e n t ó w l u b z a p ł a c e ­ n i a o d s z k o d o w a ń.

. 6 .

In a czej w y g lą d a sprawa, jeśli chodzi o odszkodow ania za zniszczone przez N iem ców w yp osażen ie m ateriałow e a rch iw ów polskich. Tu odszko­ dow ania dadzą się łatw o ustalić i obliczyć. D otyczą one budynków arch i­ w aln ych , urządzeń biurow ych i m agazyn ow ych , urządzeń specjalnych, b i ­ bliotek podręcznych. A zn iszczen ie to bardzo znaczne. Kom pletnem u zn i­ szczeniu uległo 7 w ielk ich budynków arch iw aln ych (6 w W a rsza w ie,

(16)

40

1 w Pozn an iu ), uszkodzeniu częściow em u 1 budynek (w K ie lc a c h ); w z w ią ­ zku z tym zn iszczon ych zostało ponad 60 tys. m etrów bieżących półek, około 400 drabin różnej wlielkości, ponad 200 biurek i stołów, ty le ż szaf, około 800 krzeseł i foteli itd., pracow n ia fotograficzna, za k ła d y in troliga­ torskie oraz szereg in stalacyj pom ocniczych. N ajbardziej bolesne jest to, że zn iszczeniu u leg ły także doskonale w yposażon e biblioteki podręczne: A rch iw u m G łów nego (zw ła s zc za do czasów daw nej R zeczyp osp olitej i ad­ m inistracji sądowej polskiej X I X w .), A rch iw u m A k t D aw n ych (do dzie­ jów adm inistracji w K rólestw ie Polskim ), A rch iw u m Skarbowego (zw ła szcza w iele d zieł niem ieckiej literatu ry ekonom icznej), A rch iw u m Pań stw ow ego w P ozn an iu (do dziejów K sięstw a Poznańskiego) itd. W sumie straty w b i­ bliotekach podręcznych a rch iw ów publicznych polskich sięgają 50 tys. dzieł.

O bow iązki N iem iec w dziedzinie arch iw aln ej ustalone być muszą w traktacie pokojowym . T a k i b y ł dotychczas ogólnie p rzy jęty zw ycza j. Traktat w ersalski zle k c e w a ży ł to. A le też nie tylko w tej dziedzinie nie p r z y c z y n ił się on do uporządkow ania w sposób n a le ży ty stosunków m ię­ d zy narodam i i do u trw alen ia pokoju. N ie chcem y, b y daw ne błęd y po­ w tórzon e zostały obecnie; form u łu jem y w ięc postulaty nasze jasno. W ią ż ą się one z różn ym i kw estiam i natury ogólnej, które zn ajdą n iew ą tp liw ie rozstrzygn ięcie w traktacie. A chociaż — jako postulaty specjalne — tworzą· one całość żądań w określonej dziedzinie, nie jest konieczne, aby tw o rz y ły także taką zw a rtą całość w redakcji traiktatu. Przechvnie, klauzule archi­ w a ln e jako sform ułow ania arch iw a ln ych konsekw encyj takich c z y innych postanow ień traktatow ych natury ogólnej w in n y następow ać bezpośrednio po tych postanowlieniach. T ak np. dyspozycja zw rotu Polsce w y w iezio n y ch z jej terytorium arch iw ów i kan celaryj (winna zn ajdow ać się w tej części traktatu, która daje ogólne postanow ienia o lik w id a cji stanu w o jn y ; p e r a n a l o g i a m dyspozycja w y d a n ia Polsce arch iw ó w i kan celaryj, pow sta­ ły c h c zy istniejących na terytoriach jej obecnie p rzyzn a n ych lub dotyczą­ cych tych terytoriów — w tej części traktatu, która ustala now e rozgra ­ niczen ie; dyspozycja o w ydan iu Polsce z arch iw ów i kan celaryj niem iec­ kich m ateriałów , które m a g ły b y posłużyć do przygoto\vania now ej ćgre- sji — w tej części, która m ów i o rozbrojeniu; w reszcie dyspozycje, dotyczące odszkodowań i e k w iw a le n tó w z a dokonane zn iszczen ia — w części, która traktuje o odszkodowaniach. N ie m oże też 'zabraknąć w traktacie pokojo­ w y m postanow ienia, iż arch iw a i kan celarie oraz ich części, które c zy to

w czasie w o jn y c z y po przerw an iu działań w ojen n ych , ale przed podpisa­

niem traktatu z n a la z ły się poza granicam i N iem iec, w in n y być traktow ane tak, jak gd yb y nadal pozostaw ały na ich terytorium . N a le ż y bow iem lic zy ć się z tym , że N ie m c y nie om ieszkają ukryć sw ych a rch iw ów i kan celaryj choćby poza) granicam i kraju, b yle u chylić się od ich w ydania.

W reszcie jeszcze jedna uwaga. Postulaty w y że j sform ułow ane mówią, z regu ły o obow iązkach N iem iec w stosunku do Polski w dziedzinie archi­ w alnej. D o ty czy to w szelako N iem iec w granicach z r. 1939, a zatem łą ­ cznie z Austrią. A w ięc i na Austrię rozciągają się w yło żo n e w y ż e j obow ią­ zki. Z a takim postaw ieniem spraw y przem aw iają zarów no argum enty na­ tury ogólnej, jak i szczególne, archiw alne. Austria nie b y ła w p ra w d zie sie­ dliskiem im perializm u niem ieckiego naszych czasów , ale n otorycznie u czestn iczyła w niem ieckim ruchu im p erialistyczn ym , c zy to w latach

(17)

1914— 1918 jako g łó w n y i n ieza w o d n y sprzym ierzen iec R zeszy, c zy też w latach 1939— 1945 jako in tegralna jej część. W sprawach polskich w spół­ uczestnictw o to datuje się co najm niej od r. 1772, Jest tedy rzeczą, słuszną, i spraw iedliw ą, b y Austria poniosła konsekw encje tej sw ojej postawy. W szczególności arch iw iści polscy niejednokrotnie m ieli m ożność zetknąć się na sw oim odcinku za w o d o w ym <z archiw istam i austriackim i zarów no przed ostatnią wojną, jak i w trakcie jej trw a n ia i w ielokrotn ie skonstato­ w ali, iż ich postaw a w obec arch iw ów i k an celaryj polskich nie odbiegała w ie le od postaw y arch iw istów niem ieckich. Często b y li naw'et bardziej do­ k u czliw i i w ykrętni. Zresztą na terenie Austrii, w szczególności w archi­ w ach i kancelariach austriackich, znajduje się niejeden zespół, pochodzący z a rch iw ów i kan celaryj polskich lub archhvom polskim n ależn y.

A le samo sprecyzow an ie postulatów arch iw a ln ych i nadanie im p rzez traktat m ocy praw nej nie przesądza o ich rze c zy w is ty m zrealizow aniu . Wdadomą jest bow iem rzeczą, że N iem cy uparcie i w yk rętn ie potrafią u ch y­ lać się od w ykonania sw ych zobow iązań. Toteż rząd polski musi znaleźć sposób zabezpieczen ia się przed takim potraktow aniem sw ych postulatów. W dziedzinie archiw alnej niebezpieczeństw o jest szczególnie w ielkie, bo­ w iem na skutek system atycznego rozpraszania a rch iw a lió w i akt — z w ła ­ szcza co cenniejszych — po całym terytorium R zeszy, żadne archiwum , biblioteka, m uzeum c zy kan celaria niem iecka nie jest w kom plecie na m iej­ scu; części ich są rozw leczon e i ukryte nieraz w m iejscach najbar­ dziej nieoczekiw anych. Musi 'tedy strona polska zdobyć m ożność odszukania na terenie N iem iec nie tylko w y w ie zio n y c h z terytorium polskiego archi­ w ó w i kancelaryj, ale także i tych, które zgodnie z w y ż e j w yłu szczo n ym i postulatam i n ależą się Polsce. M ożność tę m ieć będzie R zeczpospolita tylko w tym w ypadku, gdy — !w oparciu o obecnie p rzez S p rzym ierzon ych w y ­ k o n yw a n y zarząd N iem iec — arch iw iści polscy uzyskają dostęp do nie­ m ieckich archiwóiw i k an celaryj, w ich w ła ściw ych siedzibach c zy w ro z­ proszeniu dla ustalenia ich zaw artości. Jeśli tego nie osiągniem y, słu­ szne postulaty polskie pozostaną tylko postulatami.

Cytaty

Powiązane dokumenty

, W odpowiedzi na pismo znak: DZSE.BDM.6004.4.2014.TSG infoimuj^, ze zespol koordynuj^cy program Bezpieczna i przyjazna szkoia na terenie wojewodztwa swi^tokrzyskiego b^dzie

potkania go jest wtedy bardzo wysokie (większość samic złożyła już jaja i w ysiaduje je); straciłaby tym razem o wiele więcej czasu na szukanie wolnego

Obecność kobaltu nieodzow na przy wiązaniu azotu przez

szych przestrzeni. Z tego też powodu, w obu działach, badania ześrodkowują się na poznaniu granic występowania, możliwie jaknaj większej ilości form i warunków,

na rozrywa się w pierścienie, między któ- remi powstaje nowy cylinder płynny, zwolna krzepnący znowu na powierzchni. Zjawisko to powtarzać się może ad infi-

dopodobnie jest w wielu razach zakrótki, pozostaje mimo to wskazany przez niego fakt, że pęd odbywa się w ciągu okre­. ślonych czasów, po których następuje

rane przez rostw ór na w ew nętrzne ścianki naczynia, nie zrów now aży się z ciśnieniem , w yw ieranem zzew nątrz przez cząsteczki wody, starające się pod

Dyskutując natomiast problem oceny efektywności i skuteczności prowadzenia polityki przemysłowej autor stara się wyważyć argumenty, nie zgadzając się z