• Nie Znaleziono Wyników

"Histoire générale du protestantisme" T. 1: "La Reformation" T. 2: "L'etablissement (1564-1700)", Emile G. Léonard, Paris 1961 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Histoire générale du protestantisme" T. 1: "La Reformation" T. 2: "L'etablissement (1564-1700)", Emile G. Léonard, Paris 1961 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

m iasta rzeczyw iście n ie było m iejsca na om ów ienie rzem iosła? W ydaje się. że po­ m ijanie produkcji zniekształca obraz społeczeństw a i nie oddaje rzeczyw istych podstaw życia gospodarczego m iasta. Dość przypom nieć kapitalny problem rze­ m iosła spożyw czego i usługow ego, które przecież w m ieście — jak chce autor po­ n a d . 100-tysięcznym — m usiało odgrywać bardzo istotną rolę. Szkoda, że nie w iele m ożem y się o tym dowiedzieć. Dopiero bowiem w trzeciej części swej książki — części zatytułow anej „Społeczeństw o” — jest dość ogólnikowa wiadom ość o dzia­ łalności korporacji rzem ieślniczych nie odgrywających roli w polityce miasta, a je ­ dynie m ających znaczenie w życiu zawodowym.

W tej ostatniej części sw ej pracy Heers zajm uje się głów nie problem em dwóch arystokracji — ziem skiej i finansow ej, charakteryzujących społeczeństw o genueń­ skie. Przy okazji w łaśn ie w alk m iędzy tym i dwom a grupami n obili om awia i gru­ pę popolari oraz przebieg w ystąpień przeciw władzom m iasta. Charakteryzuje też pokrólce system władzy. Ciekawe uw agi czyni tu na tem at organizacji terytorialnej .ludności Genui. Trudno też odm ów ić słuszności w yw odom autora dotyczącym braku określonych podstaw gospodarczych i praw nych dla w pisania na listę takiej czy innej kategorii społecznej. D ecydow ała o tym bieżąca koniunktura, przypadek, a następnie tradycja tak silnie oddziałująca na społeczeństw o średniowieczne. Mi­ mo bow iem w ielkiego rozwoju miasta, m imo przejaw ów nowożytnej gospodarki należy zgodzić się z autorem , że Genua była jeszcze średniow iecznym m iastem ,

rozkw itłym na gruncie średniow iecznych stosunków produkcji.

K siążka zam knięta jest licznym i aneksam i ilustrującym i kurs złota, kurs lira, ew olu cję kapitału S. Gicrgio, rozwój floty genueńskiej, handel niew olnikam i itp. Zaw iera rów nież plany Genui a także dawne w idoki m iasta i portu.

C zytelnik m oże skorzystać rów nież z dokładnego zestaw ien ia źródeł archiw al­ nych i drukowanych oraz literatury przedm iotu.

K siążka H eersa jest n iew ątpliw ie pisana zbyt pośpiesznie, w iele jest w niej uchybień i braków; twórczo pobudza jednak badaczy ukazując całe bogactwo pro­ blem atyki, zachęcając do w ysiłk ów celem rozw iązania tych w szystkich spraw' i przynosi w iele nowych, cennych ustaleń.

H en ryk S am sonow icz

Em ile G. L é o n a r d , H istoire générale du p ro testa n tism e t. I, La R eform ation , s. 402; t. II, L ’éta b lisse m e n t (1564— 1700), s. 453, Presses U niversitaires de France, Paris 1961.

Emil L é o n a r d , zm arły w roku 1961 kierow nik Section des Sciences R eli­ gieuses w7 paryskiej École Pratique des H autes Études, b ył autorem licznych roz­ praw i szkiców dotyczących dziejów francuskich hugenotów. W ieloletnie studia badaw cze w tej dziedzinie pozw oliły mu na stw orzenie am bitnie zakreślonej sy n ­ tezy obejm ującej w trzech kolejnych tomach historię protestantyzm u na ca'ym św iecie. D w a pierw sze tomy z tego cyklu w y szły już z druku i stanow ią przedm iot obecnej recenzji; trzeci, zatytułow any „Decłin et R enouveau“, a om aw iający okres od XVIII do X X w ieku, ukaże się przypuszczalnie w najbliższym czasie.

Cezurę pericdyzacyjną pom iędzy pierwszym a drugim tom em w yznacza dla autora śm ierć K alw ina (1564), w nim to· bowiem , a nie w Lutrze, w idzi Léonard tw órcę nowego typu cyw ilizacji, a m ianow icie cyw ilizacji protestanckiej (t. I om a­ w ianej pracy, s. 259). Rok 1700, na którym kończy się tom II syntezy, to ostateczny kres stabilizacji protestantyzm u, po którym już zaczyna się jego upadek a — W dalszej perspektyw ie — odrodzenie. P ierw sza z tych cezur, sporna jako zasada, a dla w ielu krajów rów nież i jako data·, jest jednak n iew ątpliw a dla Polski.

(3)

RECENZJE

W dziejach R zeczypospolitej bow iem rok 1564 można powiązać z w yraźnym i po­ czątkam i kontrreform acji, a mianowicie· z przybyciem jezuitów , rozłam em w zbo­ rze kalw ińskim (lata 1562— 1565) i w ystąpieniem na sejm ie silnej grupy katolickich posłów.

Przy w idocznych sym patiach Leonarda dia reform acji, a szczególnie dla k a l- w inizm u, którego byl w yznaw cą, uderza duży obiektyw izm w ujęciu zagadnienia. W idoczny jest on szczególnie w przedstaw ieniu postaci Lutra (wśród bezpośrednich potom ków tego reformatora w ym ien ia Leonard Liebknechta i Zeissa ·— t. I, s. 101), a także jego stosunku do W ielkiej W ojny Chłopskiej 1525 roku (t. I, s. 95—96). Leonard ostro k rytyku je Z w ingliego, którem u zarzuca prow adzenie awanturniczej i zakończonej fataln ie n ie tylko dla protestantyzm u szwajcarskiego, ale i niem iec­ kiego, polityki (t. I, s. 162— 163). Warto tu jednak zaznaczyć, iż autor nic n ie w spo­ m ina o tym , że rów nież i K alw in pośrednio sw ym i pism am i podsycał toczącą się w e Francji w ojnę dom ową na tle religijnym .

Léonard stara się także o bezstronne przedstaw ienie obozu katolickiego, co można by chyba w p ew nym stopniu powiązać z nurtującym i obecnie^W nie pro­ testantyzm francuski tendencjam i pojednawczym i i ekum enicznym i. W ydaje się zresztą, iż w ypow iedzi Jana X X III stw ierdzające, że w in a za rozłam w X V I-w iecz- nym chrześcijaństw ie leżała „po obu stronach“, um ożliw ią rów nież i katolickiej historiografii bardziej ob iek tyw n e ujm ow anie dziejów reform acji. P ierw szą tęgc „jaskółką” w Polsce m oże być chyba próba nowego spojrzenia na Lutra podjęta w roku 1962 przez „Tygodnik Pow szechny”.

Léonard zwraca rów nice uw agę na w ie le niedostrzeganych u nas daw niej aspektów reform acji; autor podkreśla w ięc, że protestantyzm nie był dziełem sekty „heretyckiej“ w alczącej z kościołem , ale początkowo zw olenników papiestw a pra­ gnących w ten sposób uchronić chrześcijaństw o od upadku. Genezę tego ruchu w idzi Léonard przede w szystkim w rewolcie· przeciwko pobożności katolickiej, re­ w olcie w znieconej w im ię now ego typu religijności (t. I, s. 10). D latego też prze­ ciw staw ia się on m arksistow skiej historiografii w idzącej podłoże reform acji w pierwszym rzędzie w stosunkach społeczno-gospodarczych epoki. Zgodnie ze sw ym i założeniam i m etodologicznym i Léonard lekcew aży radykalne skrzydło tego ruchu, do którego — jak pisze — „historycy kom unistyczni” przyw iązują nad­ m ierne znaczenie (t. I, s. 74 i 91). Obszerniej już przedstaw ia heterodoksję typu antytrynitarskiego, czy związanych z nią bojow ników tolerancji.

W yznaniowy punkt w idzenia sprawił, że o ile oba recenzow ane tom y zaw ierają ·' w iele w iadom ości na tem at organiazcji w ew nętrznej kościołów protestanckich, a także obszernie om aw iają spory teologiczne w yn ik łe w dobie reform acji, to poglądy społeczne poszczególnych ugrupowań zostały przedstaw ione nader po­ bieżnie. Mimo tych m ankam entów w ynikających z p ostaw y m etodologicznej autora, praca Leonarda przynosi w iele cennego materiału, przede w szystk im w dziedzinie faktografii. Wiąże się to zresztą w dużym stopniu z jej charakterem ; .je st to bowiem raczej podręcznik niż polem icznie ustaw iona synteza, która by starała się skoncentrow ać na najw ażniejszych wydarzeniach z dziejów reform acji. Ś w iad ­ czy o tym m. in. fakt, iż obficie zgromadzony m ateriał został zestaw iony w sposób' odpowiadający poszczególnym „paragrafom” stosow anym w podręcznikach.

Najbardziej w artościow a jest ta część pracy, która dotyczy najlepiej znanej autorowi dziedziny, a rhianowicie historii reform acji w e Francji. N a uwagę zasłu ­ gują tu liczne zbieżności z dziejam i naszego protestantyzm u. Obu ruchom tak samo odmawiano oryginalności sugerując, iż są jedynie następstw em recepcji luteiranizmu (por. Léonard, t. I, s. 3). Uderzająco· podobny jest rów nież stosunek protestantów i k atolików do konfederacji warszaw skiej i edyktu nantejskiego; zarówno w Polsce jak i w e Francji najbardziej skrajni przedstaw iciele obu w a l­

(4)

czących obozów w id zieli w tych aktach przejaw pożałow ania godnego kompromisu, a nie układ um ożliw iający pokojow ą koegzystencję obu religii (Léonard, t. I, s. 147—148). Wspólna jest też m ała odporność polskich i francuskich protestantów na zakusy kontrreform acji, jak też podobne losy em igracji ariańskiej i hugenockiej (por. Leonard, t. II, s. 384). Obie one liczyły na te sam e trzy czynniki, które m og’y um ożliw ić egzulantom pow rót do kraju, a m ianow icie na interw encję obcych m o­ carstw, przem iany w ew nętrzne w państw ie i w reszcie zw rot w stosunku m onarchy do spraw tolerancji.

Są jednak i różnice: tak np. Léonard w skazuje na laicyzację francuskiego pro­ testantyzm u, jaka zachodziła w pierwszej połow ie XV II w iek u (t. II, s. 150 n.). W polskim środow isku kalw ińskim proces ten nie w ystęp uje. W początkach XVII stulecia zm ienia się rów nież w e Francji ton polem iki katolickiej wobec hugenotów na bardziej pojednaw czy i oględny (t. II, s. 32,3), odm iennie niż w Rzeczypospolitej, gdzie ulega on w tym czasie -wyraźnemu spłyceniu i zaostrzeniu. W związku z tym na uznanie zasługuje fakt, iż Léonard stwierdza, że n ap astliw e stanow isko pastorów protestanckich wobec katolików przyczyniało się do zaogniania stosun­ ków pom iędzy oboma w yznaniam i (t. II, s. 350). I w reszcie czytelnikow i polskiem u m ało znany jest chyba fakt, iż bitw a pod W iedniem w p łyn ęła w p ew ien sposób na przyśpieszenie odwołania edyktu m antejskiego. Ocaliła ona m ianow icie k o­ ronę Leopolda I, na którą m iał apetyt Ludwik XIV. Król francuski zrezygno­ w aw szy zaś z m yśli o cesarstw ie nie m usiał się już liczyć z protestantam i, wręcz,

przeciwnie zaś chciał w ykazać sw ój zelotyzm niegorszy od gorliw ości innych w ładców.

Tytuł syntezy Leonarda m ówiący o powszechnej historii protestantyzm u nie jest adekw atny do jej zawartości. W istocie bowiem zajm uje się on przede w sz y st­ kim rozwojem tego ruchu na Zachcdzie Europy, głów n ie w e Francji, następnie w Szwajcarii, N iem czech, Niderlandach, A nglii, pobieżnie przedstaw ia jego dzieje w państwach skandynaw skich, zupełnie zaś nie interesują autora losy reform acji w Polsce, na Węgrzech, czy na terenie dzisiejszej Jugosław ii. O samej Polsce Léonard pisze bardzo· niew iele; w paru zdaniach om aw ia w ięc szerzenie się w niej luteranizm u (t. I, s. 112— 113 i 255), kalw inizm u (t. II, s. 42—43) i antytrynitaryzm u (t. II, s. 44—47). To zupełnie nieproporcjonalne do w kładu polskiego protestan­ tyzm u w ogólny rozwój tego kierunku om ów ienie obfituje rów nocześnie w bardzo dużą, jak na te kilka stron, ilość pom yłek i nieścisłości.

Tak w ięc Jan Łaski powrócił do kraju w roku 1556, a nie 1557 (t. II, s. 42). Batorego poparli w staraniach o tron polski nie tylko kalw ini; z tekstu w yn ik a­ łoby, iż to katolicy osadzili D avidisa w w ięzieniu; autor bezpodstaw nie przypisuje tolerancję Zygm unta Augusta w pływ ow i Frycza Modrzejewskiego· jako sekretarza królew skiego nie wiedząc, iż tytu ł ten oznaczał w ów czas urzędnika kancelarii monarszej i był zresztą często jedynie honorowy (t. II, s. 43). R aków nie leży pod Krakowem , P oitevin nie był profesorem tam tejszej Akadem ii, ale w ykładow cą szkoły ariańskiej w L ew artow ie (dzisiejszy Lubartów) (t. II, s. 47). Andrzej W ę­ gierski nie był w yznaw cą Braci Polskich lecz kalw inem (t. II, s. 172). Trudno uznać Colloquium ch a rita tiv u m w Toruniu li tylko za m anewr jezuitów (t. II, s. 202), skoro było ono także przejawem pojednawczej polityki w yznaniow ej W ła­ dysław a IV. A ni K rzysztof Arciszew ski, ani też Jonasz Szlichtyng n ie opuścili kraju dlatego, iż w yzn anie Braci Polskich było już w ów czas w Rzeczypospolitej zakazane (t. II, s. 226). P ierw szy uciekł z kraju poniew aż bał się odpowiedzialności karnej za zabójstw o Kacpra Brzeźnickiego, drugi zaś b ył ścigany za w ydanie książki pro­ pagującej zasady socynianizm u. Szlichtyng ukryw ał się zresztą u zaprzyjaźnionej szlachty na Podgórzu.

(5)

144

RECENZJE

Tak lekcew ażące i po części błędne potraktow anie przez Leonarda spraw polskich w ynikło n iew ątpliw ie z nieznajom ości naszego języka i oparciu się na bardzo fragm entarycznej i przestarzałej bibliografii, częstokroć znanej autorowi om awianej pracy li tylko z tytu łów . Léonard cytuje je zresztą niekiedy od razu po francusku, co uniem ożliw ia zainteresow anym badaczom ich odszukanie, jak też sugeruje, iż autor korzystał z nieistniejących przecież tłum aczeń (t. I, s. 254, t. II, s. 44). To negliżow anie spraw polskich m a jednak — jak się w ydaje — sw oje głębsze przyczyny. Z jednej strony w ynika ono z częstego u niektórych francuskich autorów lekcew ażenia dziejów Europy W schodniej jako leżącej poza oikum eną cyw ilizow an ego świata, z drugiej zaś z osobistego „urazu” historyków p rotestan ­ tyzm u: po cóż zajm ować się bliżej krajem , w którym ich w yznanie m imo początko­

wych sukcesów poniosło tak dotkliw ą klęsk ę ze strony kościoła katolickiego. Oba tom y om awianej pracy zostały zaopatrzone w m apki, przedstaw iające p o­ dział w yznaniow y Europy w poszczególnych okresach, oraz w indeksy: osobowy (nie obejm ujący niestety nazw isk autorów prac cytow anych w przypisach) i rze­ czowy, noszący głów n ie charakter zestaw u haseł teologicznych. Co w ażniejsze jednak książka zaw iera bogatą bibliografię, zestaw ioną zarówno na k o ń c ^ to m ó w jak i uwidocznioną w odsyłaczach. Te ostatnie jednak tylko częściow o zasługują na tę nazwę; w tom ie I spotykam y w nich bowiem sam e tytu ły prac traktujących o om awianym w tekście problem ie, dopiero w tom ie II są one podawane wraz ze stronam i, na które się autor pow ołuje. Teksty źródłowe cytow ane w pracy nie zostały w ogóle zaopatrzone w jakiekolw iek odsyłacze. Sam a zresztą bibliografia, zam ieszczana w przypisach nader często nie pozostaje w żadnym związku z tekstem . Nieraz bowiem co innego autor pisze, niż twierdzą prace, na które się w tym m iejscu powołuje; dotyczy to oczywf.ście przede w szystkim dzieł pisanych w n ie­ znanym mu języku i przytaczanych li tylko z obowiązku bibliograficznego.

Oceniając całcść recenzow anej pracy należy w ziąć pod uw agę fakt, iż daleko łatw iej jest np. przedstawić historię katolicyzm u niż protestantyzm u rozbiłego na szereg zwalczających się nieraz nawzajem kościołów.

Janusz T azbir

M erku riu sz P olski, opracował Adam P r z y b o ś , K raków 1960, B iblioteka W iedzy o Prasie t. III, s. 489, 3 nlb, mapka.

„Merkuriusz P olsk i“, w ydany przez A. P r z y b o s i a , zasługujei na obszer­ niejsze om ów ienie niż to uczynił w „Małopolskich Studiach H istorycznych“ R. Ż β­ ί ε w s к i (t. IV, 1961 z. 3/4, s. 103—107), dlatego też postanow iłem w pewnym stopniu uzupełnić w zasadzie słuszne uw agi pierw szego recenzenta, zwłaszcza że p rzy sposobności m ożna w p ew nym stopniu zastanowić się nad zagadnieniam i, tak

aktualnym i dziś, w ydaw ania źródeł.

Zacznę od sprawy nie ulegającej w ątpliw ości, m ianow icie od tego, że fakt w y ­ dania ocalałych num erów „M erkuriusza” uważam za bardzo słuszny i zasługujący na pełną aprobatę nie tylko histeryk ów prasy polskiej, ale i historyków w ogóle. W praw dzie, jak słusznie podkreśla w ydaw ca, dopiero dalsze badania będą m usiały ocenić wiarogodność inform acji podawanych w tej pierw szej polskiej gazecie, jednak już pobieżne próby czynione przeze m nie w ykazują, że redakcja „Merku­ riusza” operow ała w iadom ościam i w yjątkow o, jak na te czasy, dokładnym i, acz­ kolw iek ostrożność przy korzystaniu z tych w iadom ości jest jednak wskazana.

W ydawnictw o poprzedził A. Przyboś w stępem , który czytelnika jednak nie za­ d awala. Liczący bowiem niecałe 13 stron w stęp jest albo za długi, albo za krótki. •Jak wiadom o, przy w ydaw aniu źródeł odstąpiliśm y dziś od zw yczaju daw nych w y

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

1 ustawy o rachunkowości, zgodnie z którym „konsolidacją można nie obejmować jednostki zależnej, jeżeli dane finansowe tej jednostki są nieistotne”, czyli jeżeli pomimo

ü Powyższa wycena nie jest ekspertyzą stanu technicznego przedmiotu wyceny i za taką nie może być uznawana, w szczególności nie może być traktowana jako gwarancja

Firma Fastcom Systemy Laserowe powstała w 2011 roku w Warszawie i zajmuje się sprzedażą systemów laserowych do znakowania, grawerowania i cięcia.. W naszej firmie zawsze

3) zawiesić w prawach hodowcy na okres do 36 miesięcy, 4) zawiesić w prawach członka na okres do 36 miesięcy, 5) wykluczyć ze Związku. Członkowie Głównego Sądu

Co roku Referat organizuje różne zbiórki na cele misyjne, które docierają do szczególnie potrzebujących.. Do ważniejszych akcji pomocy,

posługiwania się dwoma odmianami językowymi, które mają różny prestiż (umownie określany jako ‘wysoki’ i ‘niski’) i są używane w różnych sytuacjach i sferach życia

A Dermonutrient Containing Special Collagen Peptides Improves Skin Structure and Function: A Randomized, Placebo-Controlled, Triple-Blind Trial Using Confocal Laser Scanning