• Nie Znaleziono Wyników

P O W O J E N N E T R Z Y D Z IE S T O L E C IE „ W S Z E C H Ś W IA T A “

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "P O W O J E N N E T R Z Y D Z IE S T O L E C IE „ W S Z E C H Ś W IA T A “"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pism em Ministra O światy n r IV/Oc-2734/47

W ydano z pomocą finan sow ą P olsk iej A kadem ii Nauk

T R E Ś Ć Z E SZ Y T U 10 (2132)

G r o d z i ń s k i Z., P o w o je n n e trz y d z ie sto le c ie „W szech św iata” ... 253 W o j t u s i a k R. J., P ro f. d r K a ro l von F risc h , o d k ry w c a „m ow y” pszczół . . 256 D u 1 a k M., B a k te ry jn e zw a lcz an ie szk o d liw y ch o w a d ó w ...260 K o s t r a k i e w i c z L., Z w iązek te m p e r a tu ry źró d e ł p ie n iń sk ic h z w ysokością

n.p.m . i te rm ik ą p o w i e t r z a ... •» . . 261 M a c h o y Z., Z b a d a ń n a d zaso len iem g le b y w S zczecinie w la ta c h 1970— 1972 264 D robiazgi p rzy ro d n icz e

D uże m o ty le w p o łu d n io w y c h s ta n a c h B ra z y lii (J. R azow ski) . . . . 266 O rły n a d T o ru n ie m i B ydgoszczą (A. K a c z m a r e k ) ...267 R e k in p o la rn y (W. S e i d l e r ) ... ... . . 268 W iew ió rk a p a lm o w a (F u n a m b u lu s p a lm a r u m L.) w In d ia c h (W. S tro j­

ny) ... 268 S y n tez a ch lo ro filu w prze szc zep a ch ro ślin n y c h (F. M łodzianow ski) . . 269 M isja M a rin e ra 10 (K. N a w a r a ) ... ... 270 K ro n ik a n a u k o w a

N ag ro d y p a ń s tw o w e 1974 r ... 272 R o z m a i t o ś c i ... ... , . . 272 R ecenzje

N icolaus C o p ern icu s (E. R y b k a ) ... 275 K osm os — s e ria A. B iologia (Z. M . ) ... 275 C h ro ń m y p rz y ro d ę o jc zy stą (Z. M . ) ... ... . . . 275

S p ra w o z d a n ia *

I I I O lim p iad a B iologiczna zak o ń czo n a (A. F ag asiń sk i) . . . . . . 276 S p ra w o z d a n ie z d ziałaln o ści O d d zia łu W arszaw sk ieg o P T P im. M. K o­

p e rn ik a za ro k 1973 ... ... . 279 L isty do R e d ak c ji

K o m u n ik a t

S p i s p l a n s z

I. W A R AN CZARN Y, V a ra n u s ru d ic o llis (G ray). F o t. W. S tro jn y

II. Ś N IĘ T E W ĘG O R ZE n a je zio rze w L u b ię cin ie (pow. N ow a Sól). F ot. J. M endeluk III. G Ó R S K I STR U M IEŃ . K ark o n o sze. F ot. W. D udziński

IV. P IE N IN Y . S k a łk a w a p ie n n a n a d D u n a jc e m w C zorsztynie. Fot. W. S tro jn y

O k ł a d k a : ŻU R A W K O R O N IA ST Y (paw ioczuby), B alearica p a vo n in a L.

F o t. W. S tro jn y

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

ORGAN POLSKI EGO TOWARZYSTWA P R Z Y R OD N I K Ó W IM. KOPERNIKA

(Rok założenia 1875)

PAŹDZIERNIK 1974 ZESZYT 10 (2132)

ZY GM UNT G R O D ZIN SK I (Kraków )

P O W O J E N N E T R Z Y D Z IE S T O L E C IE „ W S Z E C H Ś W IA T A “

G erm ański okupant w trącił w niebyt w r.

1939 Towarzystwo Przyrodników im. K operni­

k a i jego organ prasow y „W szechświat” ; nie potrafił ich jednak zdławić. Już w m arcu, w dwa miesiące po w yzw oleniu Krakowa, kilku­

osobowa gru p a ocalałych i tu losem rzuconych członków Głównego Zarządu naszego Towa­

rzystw a postanow iła wznowić wydawanie

„W szechświata”. Na w ykonanie tego zamierze­

nia n ie wypadło długo czekać. Do końca m aja załatwiono w szelkie formalności z rejestrow a­

niem Towarzystwa, zezwoleniami na druk, z przydziałem papieru, dru karni itp. We w rze­

śniu ukazał się pierw szy zeszyt naszego mie­

sięcznika. Niedługo potem Główny Zarząd uro­

czyście podziękował kom itetow i redakcyjnem u za niezw ykłą spraw ność i tru d związany z osią­

gnięciem tego celu. W arto przypomnieć nazwi­

ska tych członków kom itetu: D. S z y m k i e ­ w i c z — redaktor, K. M a ś l a n k i e w i c z i W. W y s p i a ń s k i — członkowie redakcji.

Dzięki nim ta w yrw a w życiorysie Wszech­

św iata trw ała tylko pięć la t w przeciwieństwie do poprzedniej trzynastoletniej wywołanej pierw szą w ojną światową. Ówczesna redakcja postanow iła w sierpniu 1914 r. „zawiesić na czas pew ien ... d ru k tygodnika Wszechświat, ponieważ n a sk u tek działań wojennych... zna-

i

lazła się w odciętej W arszawie bez artykułów i prenum eratorów ”. W r. 1917 zm arł B. Z n a - t o w i c z , który redagow ał to pismo i zabiegał o fundusze n a wydawnictwo przez 35 lat. Do­

piero z końcem 1927 roku wznowiono w yda­

w anie Wszechświata już jako dw utygodnika pod redakcją A. C z a r t k o w s k i e g o. W ro ­ ku 1930 Wszechświat stał się organem Towa­

rzystw a Przyrodników im. K opernika i zaczął ukazywać się jako miesięcznik pod redakcją J.

D e m b o w s k i e g o . Nowy redaktor, przecho­

dząc n a katedrę do u niw ersytetu w Wilnie, przeniósł tam także redakcję. Trzy m iasta za­

tem: Warszawa, Wilno i K raków o tak różnym klimacie umysłowym, stały się kolejną siedzi­

bą redakcji. Oblicze Wszechświata zmieniało się ale nie zmieniały się cele w ydaw nictw a, rosła natom iast liczba czytelników.

W szechświat jako pismo popularnonaukowe ma w pierwszym rzędzie inform ować o postę­

pach nauk przyrodniczych w szystkich k ierun­

ków, m a poruszać n a bieżąco zagadnienia n u r­

tujące naukę światową, inform ować o życiu naukow ym w k ra ju oraz zwracać uw agę na różnorodność zagadnień i różną ich ważność.

Jednym słowem m a uczyć i budzić zaintereso­

w ania przyrodnicze w społeczeństwie. W pier­

wszych latach pow ojennych W szechświat sta-

(4)

254

ra ł się jeszcze poza tym dawać lekcje uczącej się młodzieży z w ybranych zagadnień, do k tó ­ ry ch było trudno o podręczniki. Przykładow o:

1) J. T o k a r s k i Co należy wiedzieć o ska­

łach, 2) M. M i ę s o w i c z O energii w yzw ala­

n e j w tzw . reakcjach jądrow ych, 3) T. L i- t y ń s k i Budowa chem iczna białek. D rukow a­

no także składy osobowe zakładów biologicz­

n ych wyższych uczelni; miało to ułatw ić orien­

tację, kto przeżył w ojnę i gdzie obecnie p ra ­ cuje.

Dwa pierw sze roczniki były jeszcze bardzo chude, dopiero od r. 1947 osiągnęły 320 stron i n a tym poziomie u trzym ały się z nielicznym i odchyleniam i w dół przez cały czas. Początko­

wo pisyw ali arty k u ły przew ażnie przyrodnicy m ieszkający w K rakowie. T utaj bowiem sk u ­ pili się bezpośrednio po wojnie, tu ta j urucho­

miono szybko pełne studia w wyższych uczel­

niach i rozpoczęto działalność naukow ą. K ra­

kowscy autorzy daw ali w tedy do dw u trzecich artykułów , dopiero od rok u 1950 udział innych ośrodków zaczął w yraźnie w zrastać.

W latach 1946 - 1950 redaktorem naczelnym był Z. G r o d z i ń s k d , a w r. 1951 F. G ó r ­ s k i .

W 1952 roku doszło do fuzji Tow arzystw a P rzyrodników im. K opernika ze Zrzeszeniem P rzyrodników M arksistów i powstało nowe o nazw ie Polskie Towarzystwo P rzyrodników im.

M. K opernika. Z jego ram ienia objął redakcję W szechświata m arksista St. S k o w r o n i ste­

row ał nim przez la t pięć, starając się w pro­

wadzić n a łam y m iesięcznika zasady głoszone przez „Zrzeszenie”. Rocznik 1953 „m iał cha­

ra k te r eksperym entalny zarówno pod wzglę­

dem treści, ja k i układu graficznego”.

N ajokazalej w ypadł w tym eksperym encie zeszyt poświęcony w całości Kopernikow i, w 410 rocznicę jego śmierci. We w stępie ze­

szytu znalazła się przedm ow a do głównego dzieła K opernika przetłum aczona n a język pol­

ski i rysow ana przez grafika F. S e i f e r t a piękną czcionką. Górę każdej stro n y ożywiał czerw ony symbol rocznicowy, a w dolnym ro ­ gu stro ny znalazły się podobnej barw y figury zodiaku. W tekście umieszczono liczne p o rtre ­ ty K opernika, fotografie jego pom ników i m e­

dali oraz sta re drzew oryty m ające z nim jakiś związek. Treść zeszytu w ypełniały opisy ob­

chodów i w ystaw we From borku, K rakow ie i Toruniu, oraz inne okolicznościowe arty k u ły , ze spisem nowszej polskiej lite ra tu ry koperni­

kowskiej.

Z now inek zasługuje na uwagę ogłoszenie, a w dalszym ciągu rozstrzygnięcie ko nk u r­

su fotograficznego, którego plon w ykorzysta W szechświat w swoich zeszytach. Dział „Z da­

wnego W szechśw iata” potraktow any został w te n sposób, że najpierw idzie p rzed ru k np. no­

ta tk i o Białowieży z r. 1886, a uzupełnia ją obszerny arty k u ł o losie żubrów aż po rok 1953. Dużo m iejsca poświęcono w ybitnym po­

staciom przyrodników np. O. L e p i e s z y ń - s k i e j, I. P. P a w ł o w o w i , A. K a r p i ń ­ s k i e m u , St. B o r k o w s k i e m u , B. D y ­ b o w s k i e m u . Zajm ow ano się żywo konfe­

ren cją m łodych biologów n a tem at „Nowej Biologii” w Dziwnowie i Kortowie. Nie szczę­

dzono im pochwał, ale znaleziono także słowa k ry ty ki. Stwierdzono mianowicie, że było brak dostatecznego zainteresow ania zagadnieniami zarówno w dyskusjach w Kortowie, jak i przy sposobności uterenow ienia k u rsu dziwnow- skiego.

W r. 1957 nastąpiła zm iana redakcji, która przeszła n a trw ałe jak dotąd, w zęce K. M a- ś l a n k i e w i c z a . Z innych zmian można by zanotować pow rót K rakow skiej D rukarni Nau­

kowej, k tó ra drukow ała Wszechświat, do sta­

re j nazw y „D rukarnia U niw ersytetu Jagielloń­

skiego” . Nowa redakcja w ykorzystała dotych­

czasowe doświadczenia zarówno jako cenne wskazówki, jak i przykłady odstraszające. Dą­

żyła więc usilnie do tego, aby Wszechświat ukazyw ał się regularnie co miesiąc, a w lipcu i sierpniu jako zeszyt podwójny, oraz aby treść zeszytu była urozmaicona i dobrze wyważona.

D latego m ateriał grupuje się w stałych dzia­

łach, a więc jako arty k u ły przewodnie, arty ­ kuły drobne, rozmaitości, sprawozdania, kroni­

ki naukow e i recenzje, oraz w działach prze­

m iennych jak np. Copem icana, A kw arium i terrariu m , poradnik przyrodniczy, sylw etki przyrodników , kom unikaty, listy do redakcji.

Rozm iary rocznika W szechświata w ahają się w ciągu długiego czasu około 320 stron. Duży fo rm at strony, szpalty, d ru k przeważnie m ałą czcionką (petit) i wąski m argines dają m ylne pojęcie o tym , ile treści zaw iera jeden tom.

W ystarczy jednak przeliczyć n a stronie znaki drukarskie (około 6300), pomnożyć je przez strony rocznika, a otrzym a się niew iarygodnie brzm iącą liczbę ponad dwa m iliony sztuk. Du­

ża rozm iaram i powieść drukow ana garm ondem (np. D. W e i s s — Nagi przyszedłem , W arsza­

w a 1973, stro n 707) zaw iera takich znaków około półtora miliona. Treść jednak rocznika W szechśw iata drukow ana garm ondem w ypeł­

niłaby, po uw zględnieniu popraw ki na ryciny w tekście, około 800 stron. Gdy doliczyć do te­

go 24 w kładki kredow e i okładki kartonow e poszczególnych zeszytów, to opraw ny tom w y­

glądałby bardzo okazale n a półce z książkami.

A trakcyjność czasopisma zależy przede wszy­

stkim od jakości artykułów , a także od jego szaty graficznej. Redakcja korzysta chętnie ze w spółpracy z w y traw ny m i autoram i, którzy sami w y n ajd u ją zajm ujące zagadnienia i za­

m y k ają je w um iarkow anej liczbie wierszy, albo też piszą n a zamówione tem aty. Ale re­

dakcja, ściśle mówiąc, redaktorzy działowi, za­

biegają usilnie o to, aby znaleźć now ych mło­

dych autorów . W ystarczy rzucić okiem n a spis treści kilku roczników W szechświata, aby stwierdzić, że nowe nazw iska pojaw iają się gę­

sto. W szechświat więc nie tylko inform uje czy­

telników , ale także zachęca i ułatw ia na swoich łam ach rozwój m łodych talentów popularyza­

torskich.

Treść trzydziestu pow ojennych roczników W szechśw iata jest tak bogata i urozmaicona, że nie można omawiać jej szczegółowo. W ypa­

da jednakże podkreślić kilka w ażnych a cha-

(5)

rakterystycznych cech. Pismo nasze starało się poruszać zawsze zagadnienia aktualne. Najważ­

niejsze z nich w skali światowej, to zdobywa­

nie kosmosu przez człowieka. W szystkie etapy od w ypraw y G a g a r i n a (1961), który pier­

wszy z ludzi oderw ał się od ziemi głęboko w przestrzeń kosmiczną, do lądowania załogi

„Apollo” n a Księżycu (1969) poprzez badania coraz odleglejszych planet przez coraz dosko­

nalsze rak iety — były na łamach Wszechświa­

ta omawiane n a gorąco, obszerniej i bardziej fachowo niż to robiła prasa codzienna.

A larm ujące arty k u ły o zanieczyszczaniu śro­

dowiska — bolączce ogólno-ludzkiej — poja­

wiały się w naszym piśmie od daw na i mobili­

zowały opinię kręgu naszych czytelników na korzyść różnych zabiegów w zakresie ochrony przyrody. W szechświat zaznajomił czytelników z nowym system em m iar w arty k u le napisa­

nym przez A. D z i e d z i c a K ilk a uwag o układach jedn ostek m iar (czerwiec 1966). Do­

piero w kilka miesięcy później system SI zo­

stał oficjalnie wprowadzony w Polsce (23 g ru ­ dnia). Term in tej inform acji klasyfikuje ją ja­

ko najbardziej ak tu aln ą wiadomość podaną przez Wszechświat.

Odkrycia z zakresu biochemii i genetyki, które przeobraziły zupełnie podstaw y nauk biologicznych, dochodziły do naszych czytelni­

ków n a bieżąco w ujęciu jak najbardziej przy­

stępnym . Przeglądając arty ku ły z ubiegłych dziesiątków lat łatw o stwierdzić, że liczba ar­

tykułów z zakresu nauk morfologicznych w sto­

sunku do fizjologiczno-biochemicznyeh przesu­

wa się na korzyść tych ostatnich. Odzwiercie­

dla to ogólne tendencje w naukach przyrodni­

czych.

„Rozmaitości”, drobne kilkuwierszowe ak tu ­ alności z przyrody m artw ej i ożywionej w yro­

biły sobie dobrą m arkę. Podobno w ielu czy­

telników zaczyna lek tu rę W szechświata od te­

go działu właśnie.

Nasz miesięcznik naw iązyw ał często i z du­

żym szacunkiem do daw niejszych odkryć przy­

rodniczych i do ty ch uczonych, którzy je osią­

gali. Wziął udział w hołdzie składanym przez cały św iat dwom geniuszom K o p e r n i k o w i i D a r w i n o w i . W latach im poświęconych ukazywało się w iele artykułów i notatek, ry ­ cin związanych z ich osobami i nauką. Rocznik D arwinowski (1959 — setna rocznica ogłosze­

nia dzieła o pochodzeniu gatunków), pięknie opraw ny, redakcja przesłała w darze do Mu­

zeum D arw ina w Down. W naw iązaniu do dzieła K opernika De revolutionibus orbium coelestium wprowadzono od roku 1966 osobny dział „Copem icana”, w którym drukowano drobniejsze arty k u ły aż po rok 1974. Nato­

m iast w pięćsetną rocznicę urodzin K opernika (1973) lutow y zeszyt (miesiąc urodzin) poświę­

cono m u praw ie w całości. Także M e n d l o - w i — tw órcy współczesnej genetyki — odda­

no sporo m iejsca w jego roku jubileuszowym (1965 — stulecie odkrycia praw dziedziczenia).

We w szystkich rocznikach system atycznie drukow ano sylw etki przyrodników polskich, obejm ujące ich krótkie życiorysy i główne

i*

osiągnięcia. Przypom inały one czytelnikom, że uczeni nasi m ają poważną pozycję w nauce światowej.

Do często pojawiających się artykułów nale­

żały opisy podróży i w ypraw do wszystkich części świata, zawsze obficie ilustrowane. Ży­

cie naszego Tow arzystw a we wszystkich od­

działach — ostatnio 18 — obrazowały coroczne sprawozdania, drukow ane w osobnym dziale.

Oddzielnie zamieszczane są sprawozdania z działalności sekcji (speleologicznej i in.). Po­

dobne, chociaż m niej szczegółowe sprawozda­

nia, przedstaw iały działalność innych tow a­

rzystw , zjazdów i sympozjum.

S trona graficzna pism a tzn. rodzaj okładki, rodzaj papieru, oraz bogactwo i układ rycin w tekście decydują także w dużym stopniu o jego atrakcyjności. Okładka Wszechświata przeszła w okresie pow ojennym znaczną ewo­

lucję. Początkowo m iała n a nijakiej barw y pa­

pierze czarne literow e nadruki. Od r. 1949 po­

jawiła się na niej m ała rycina drukow ana osobno i tutaj naklejana. Później drukarnia tłoczyła w prost na okładce odpowiednią ryci­

nę. Od r. 1968 okładka nabrała przyjem nych barw zmieniających się od num eru do num eru i tworzących graficznie interesujące tło dla co­

raz lepszych i większych rycin. Ostatnio (1972) Wszechświat stroi się w elastyczną, barwną, błyszczącą okładkę, w k tó rej w ybija się na plan pierwszy starannie dobrane zdjęcie. W no­

wej szacie Wszechświat dorów nuje wyglądem dobrym zagranicznym wydawnictwom. Podnio­

sła się także jakość papieru (satynowany III klasy), tak że nareszcie pod ty m względem do­

rów nuje Wszechświatowi międzywojennemu.

D rukowaną treść W szechświata uzupełniają liczne ryciny i zdjęcia fotograficzne. Znajdują się one w szpaltach artykułów albo na w kład­

kach kredowych. Zdjęcia dostarczają w wielu przypadkach autorzy artykułów , większość jed­

nak odbitych n a w kładkach zdjęć fotograficz­

nych pochodzi z konkursów rozpisywanych przez nasze Towarzystwo lub zam awianych przez redakcję. Konkursów takich odbyło się pięć: w latach 1953, 1955, 1958, 1963 i 1968.

K onkursy fotograficzne spełniają podwójne za­

danie. Przede w szystkim dostarczają one m ate­

riału ilustracyjnego n a bieżące potrzeby. Ryci­

ny w ybrane z niego, odpowiednio dla każdego num eru miesięcznika, wychodzą n a w kładkach kredow ych doskonale. Są one nie tylko doku­

m entem przyrodniczym, ale jako do pewnego stopnia dzieło sztuki mogą zaspokajać poczucie piękna u oglądających. W niektórych szkołach lub świetlicach opraw ia się je i rozwiesza na ścianach, jak zwykłe obrazy.

K onkursy fotograficzne W szechświata ode­

grały ponadto poważną rolę w rozw oju pol­

skiej fotografii przyrodniczej. Zachęciły wielu am atorów do upraw iania jej i podnosiły w y­

m agania staw iane poziomowi zgłaszanych prac.

Jeżeli w pierw szym konkursie brało udział 23 uczestników i przedstawiło 196 zdjęć, to w n a­

stępnych trzech liczby jednych i drugich rosły gwałtownie dochodząc w r. 1963 do 54 foto­

grafików i 1028 zdjęć. Samo udostępnienie

255

(6)

256

członkom sądu konkursowego ty lu zdjęć w skrom nym lokalu redakcji nastręczało wiele trudności. Dlatego też w następ ny m konkursie (1968) dopuszczono najw yżej 20 prac na jed­

nego w ystaw cę. Zgłoszono w tedy 600 zdjęć.

W śród uczestników konkursów znalazły się nazw iska o ustalonej renom ie (W. S t r o j n y , W. P u c h a l s k i ) oraz około setk i m niej gło­

śnych, ale należących do wysokiej klasy. W ię­

kszość z nich zaczęła próbować swoich sił i ro ­ zw ijała się dzięki tej inicjatyw ie W szechświa­

ta. Czytelnicy znają ich nazw iska z podpisów na w kładkach kredow ych naszego miesięczni­

ka.

W ciągu m inionych trzydziestu lat Wszech­

św iat zm ieniał się, rozw ijał i doskonalił. Dzi­

siejszy poziom na pewno nie rep rezen tu je szczytu doskonałości. Ulepszać m ożna go tylko przez ścisłą w spółpracę redakcji, autorów , fo­

tografików i czytelników. Szczególnie ważna jest rola tych ostatnich, których propozycje i uw agi — szczególnie krytyczne — mogą u ja ­ wnić słabsze strony naszego miesięcznika, oraz w ypuklić potrzeby naszych czytelników.

Należy rów nież wysoko oceniać udział w y­

daw nictw a — Państw owego W ydaw nictw a Naukowego i D ru karn i U J w ty m pom yślnym w sum ie rozw oju Wszechświata.

R edakcja „W szechśw iata” prosi PT C zytelników o współpracę przez odpowiedź na niektóre z pytań:

i . T H E S C

A — H obbiści, a k w a ria rz e , -ornitologowie, en to m o ­ logow ie, zielarze! J a k ie za g ad n ie n ia zw iązane z W a­

szym i z a in te re so w a n ia m i pow inien po ru szać n asz m ie­

sięcznik?

B — P edagodzy, o rg an iz ato rz y zajęć św ietlicow ych!

J a k ie cykle za g ad n ień te o re ty cz n y ch lu b pokazów i zajęć m a n u a ln y c h są W am w W aszym zaw odzie po­

trz e b n e ? Czy ro zw in ąć d ział recen zji?

C — C zytelnicy! J a k w y o b ra ża cie sobie sk u teczn e in fo rm a c je o bieżących p o stę p ac h n au k i, czy w po­

sta c i k ró tk ic h m igaw ek, czy dużych z a m k n ię ty c h a r ­ ty k u łó w , lu b cy k li a rty k u łó w d y sk u sy jn y ch ?

II. SZATA GRAFICZNA

A — P o k ró j „W szech św iata”. Czy u trz y m a ć fo rm a t 21 X 30 cm, czy p rz e jść n a 17 X 24 cm i dlaczego?

B — J a k ie m acie u w ag i i e w e n tu a ln e su g estie w s p ra w ie w k ła d e k k red o w y ch z rycinam i.

C — Czy p o d aw a ć d o k ła d n y a d re s a u to ró w w ię­

k szy ch a rty k u łó w , k tó ry u m ożliw iłby czytelnikow i b ez p o śred n ie p o ro zu m ien ie się z nim .

D — Czy w p ro w a d zić g raficz n e p rz e ry w n ik i p o ­ m iędzy g ru p a m i p o k re w n y c h a rty k u łó w (Drobiazgi, R ozm aitości, R e ce n zje itp.)?

R O M A N J. W O JT U S IA K (K raków )

PRO F. D R KA ROL VON FR ISCH , O D K R Y W C A „M O W Y ” PSZCZÓŁ

J e d n y m z trz e c h la u re a tó w N ag ro d y N obla, k tó ­ ry m p rzy z n an o w d n iu 10 p a ź d z ie rn ik a 1973 r. to z a ­ szczytne w y ró żn ien ie o znaczeniu św ia to w y m , je s t uczony a u s tria c k i, prof. K a ro l von F r i s c h, z n a n y o d k ry w c a „m ow y” pszczół. P o zo sta li la u re a c i to p ro f.

K o n ra d L o r e n z , rów n ież A u s tria k i p ro f. Nico T i n b e r g e n , H o len d e r, p ra c u ją c y od sz e re g u la t w A nglii, w O xfordzie. W szyscy trz e j o trz y m a li N a ­ g ro d ę N obla z dziedziny m ed y cy n y za szczególne z a ­ słu g i n a p o lu etologii, czyli n a u k i o p sy c h ice i o b y ­ cz ajac h zw ierząt. P o n iew aż w 1932 r. m ia łe m sp o so b ­ ność p ra c o w a ć n a u k o w o przez k ilk a m iesięcy u p ro f.

K. v. F ris c h a w In sty tu c ie Z oologicznym w M o n a­

chium , p rz e to ch ciałb y m p rz e d sta w ić k r ó tk o życiorys tego n iezw ykłego uczonego. Z za m ia re m ty m nosiłem się ju ż 11 la t te m u , k ie d y w 1963 r. p rz y z n a n o p ro f.

K aro lo w i vo n F risch o w i n a g ro d ę w ło sk o -sz w a jc a rs k ą im. B olzano za o d k ry cia n a p o lu biologii, podczas g d y ró w n o cześn ie ta k ą sa m ą n a g ro d ę im . B olzano o trz y ­ m a ł P a p ie ż J a n X X III z a d ziałaln o ść p o k o jo w ą.

K a ro l v o n F ris c h u ro d ził się w W ied n iu 20 lis to ­ p a d a 1886 r. ja k o sy n p ro fe so ra U n iw e rs y te tu W ie­

deńskiego, c h iru rg a i u rologa, A n to n ieg o v o n F r i­

scha i M arii z d o m u E x n er. D ziadek je g o z lin ii m a ­ tki, F ra n z E x n e r b y ł p ro fe so re m fizjo lo g ii n a U n i­

w e rsy te c ie w P ra d z e . C z te re j b ra c ia m a tk i zo stali ró w n ież p ro fe so ra m i u n iw ersy te ck im i. Z n ic h Z y g ­ m u n t b y ł z n a n y m fizjologiem n a U n iw e rsy te c ie w

W iedniu. Nic dziw nego, że ży jąc w ta k im k rę g u ro ­ d zin n y m m iał s k ą d obecny la u re a t N obla w ynieść z a ­ m iło w a n ie do n au k i. W ro d zin n y m m ieście uczył się p o cz ątk o w o p ry w a tn ie , a n a s tę p n ie w *gim nazjum h u ­ m a n isty c zn y m . B ył uczniem słab y m , a w szczególno­

ści nie m ia ł zdolności do języ k ó w obcych i m a te m a ­ ty k i. N a to m ia s t in te re so w a ła go od n ajw c ze śn ie jsz y ch l a t p rz y ro d a i m ie sz k an ie rodziców p e łn e było z a ­ w sze ja k ic h ś zw ie rząt, k tó r e hod o w ał i obserw ow ał.

Z m a tk ą o d b y ł p odróż n a d A d ria ty k i do N eapolu, gdzie w zbudziło się w n im z a in te re so w a n ie zw ierzę­

ta m i m orskim i. M iał w y b itn e zdolności m uzyczne, g r a ł n a sk rzy p c ac h i w ra z z trz e m a sta rs z y m i od sieb ie b ra ć m i u tw o rz y ł k w a r te t rodzinny. M iał ta k ż e zd olności poetyckie. P o u k o ń cz en iu szkoły śred n ie j, rozpoczął, za n a m o w ą ojca, stu d ia m edyczne n a U ni­

w e rsy te c ie W iedeńskim , nie uk o ń czy ł ich je d n a k i w n e t p rz e rz u c ił się n a n a u k i p rzyrodnicze. K w itła w ów czas w W iedniu an a to m ia , m orfologia i s y ste m a ­ ty k a zw ie rząt, k tó r e je d n a k m ało go pociągały, m i­

m o sła w y ja k ą cieszyli się prof. G r o b b e n , H a - t s c h e k i inni. J e d y n ie w u j jego, Z y g m u n t E x n e r, fizjolog, p o tr a fił za in te re so w a ć m łodego p rz y ro d n ik a b a d a n ia m i n a d oczam i ow adów . Na d a lsz e s tu d ia p rze n ió sł się w ięc K. v. F risc h do M onachium . W I n s ty tu c ie Z oologicznym U n iw e rsy te tu M o n a ch ijsk ie­

go b y ł w ów czas s ły n n y p ro f. R ic h a rd H e r t w i g o raz p ra c o w a ł ta k ż e F ra n z D o f 1 e i n, a u to r znanego

(7)

257

dzieła o obyczajach zw ierząt. P oniew aż rodzice v.

F risch a p ra g n ę li je d n a k m ieć sy n a p rz y sobie, po d ­ jął, za zgodą prof. R. H ertw ig a, p rac ę d o ktorską u prof. H a n sa P r z i b r a m a w W iedniu, w „B iolo- g ische V e rsu c h s a n sta lt” A kadem ii U m iejętności, m ie­

szczącym się w P ra te rz e . J a k o te m a t w y b ra ł za g ad ­ n ien ie w rażliw o ści n a św ia tło epifizy i m iędzym óz- gow ia u ry b y strz e b li (P h o x in u s laevis). Z gotow ą p ra c ą d o k to rsk ą w ró c ił d o k to ra n t do M onachium i tu dok to ry zo w ał s.ię w 1910 r. oraz z o stał asystentem . W d w a la ta później h ab ilito w a ł się w M onachium z z a k resu zoologii i a n a to m ii p orów naw czej n a p o d ­ sta w ie p rac y o p rzy sto so w a n ia ch b arw n y ch ryb. W ty m sam y m d n iu h a b ilito w a li się raz em z nim H ans K u p e 1 w i e s e r, założyciel S ta c ji Biologicznej w L und, w A u strii i P a u l B u c h n e r , k tó ry w sław ił się później b a d a n ia m i n a d sym biozą.

P o n iew aż K. v. F risc h był krótkow idzem , udało m u się spędzić o k re s p ierw szej w o jn y św iatow ej nie n a froncie, lecz w c h a ra k te rz e la b o ra n ta , a p otem p rac o w n ik a S z p ita la C zerw onego K rzy ża w D óbling pod W iedniem , w la b o ra to riu m , k tó re sam założył.

P od k oniec w o jn y p rz e p ro w a d z a ł n a w e t p ro stsze o p e­

ra c je ch iru rg ic zn e i p ro w a d ził w y k ład y z b a k te rio lo ­ gii dla p ie lęg n iarek . W y k ład y te w y d ał później d ru ­ kiem . T am p oznał sw ą p rzy sz łą żonę, M ałgorzatę M ohr. Ja k o z n a k o m ita rysow niczka, sp orządzała m u ry cin y do w y k ła d ó w bakterio lo g ii. Z najom ość ta sk o ń ­ czyła się w 1917 r. z a w arcie m m ałżeństw a. B rat, d y ­ r e k to r sz p ita la, d a ł m u w ów czas tydzień urlopu. M ło­

dzi m ałżonkow ie w y je c h a li do T yrolu, a le poniew aż v. F risc h z a jm o w a ł się w ięcej p rzy ro d ą, a n ie m iał czasu dla żony, 'b rat dodał m u d ru g i ty d z ie ń z p o le ­ ceniem odbycia z n ią p rz y n a jm n ie j 2 wycieczek. M ał­

żeństw o to d o trw a ło szczęśliw ie do dziś dnia. S po­

śród 4 dzieci je d y n ie syn O tto vo n F risch poszedł w ś la d y ojca, pośw ięcił się zoologii i etologii i je st d o centem w I n s ty tu c ie Zoologii i M uzeum P rz y ro d ­ niczym w B ru n szw ik u .

P o w o jn ie w ra c a K a r l v o n F risch do p ra c y n a u ­ kow ej i w r. 1919 zo sta je p ro feso rem n a d z w y cz aj­

n y m w M onachium , gdzie p ro w a d zi w y k ła d y a n a to ­ m ii poró w n aw czej. W k ró tce zo staje p ro feso rem zw y­

cz ajn y m w R o stocku i rozpoczyna b a d a n ia n a d s łu ­ chem ryb. W dw a la ta później, w r. 1923 zo staje z kolei p ro fe so re m zw y c za jn y m w e W rocław iu, ale tu też n ie za g rzew a z b y t długo m iejsca, bo w 1925 r., po p rz e jśc iu n a e m e ry tu rę prof. R. H ertw ig a, zostaje jego n a s tę p c ą w M o n ach iu m i p rz e jm u je In s ty tu t Zoologiczny m ieszczący się w tzw . S ta re j A kadem ii p rz y N e u h a u se rstra s se . T u ta j za b ły sn ą ł w k ró tc e sw y ­ m i b a d a n ia m i n a d p szczołam i i ry b am i. D oceniając w p e łn i jego o d k ry c ia n a u k o w e a m e ry k a ń sk i m ilioner R ockefeller u fu n d o w a ł m u p rz y d a w n y m O grodzie B otanicznym no w y g m ach m ieszczący p rac o w n ie n a u ­ kow e p rz y L u ise n strasse . D ru g ą część In sty tu tu , m ieszczącą sa le w y k ład o w e i in n e pom ieszczenia dy­

daktyczne, w y b u d o w ało m ia sto M onachium . W te n sposób p o w sta ł no w y I n s ty tu t Zoologiczny, do k tó ­ rego p rze n ió sł się K. v. F ris c h w 1932 r. i tu p r a ­ cow ał aż do p rze jśc ia n a e m e ry tu rę w 1958 r. W Mo­

n ac h iu m m ia ł p r y w a tn ą w illę n a p rzedm ieściu H a r- laching i tu m ie sz k a ł podczas zajęć u niw ersyteckich.

M iesiące le tn ie i fe rie św ią tec zn e sp ęd zał p rzew ażnie w p osiadłości ro d zin n e j B ru n n w in k l n ad jeziorem W olfgang, w A lp ac h S alz b u rg sk ich . T u p rac o w a ł głó­

w nie n a d pszczołam i. P odczas d ru g ie j w o jn y św iato -

Ryc. 1. P ro f. K aro l von F risch

w ej gm ach In s ty tu tu Zoologicznego w M onachium został częściowo zburzony, a w illa p ro fe so ra zbom ­ b ard o w an a . P ozbaw iony m ieszkania i p rac o w n i p rz e ­ nosi się K. v. F risc h do B ru n n w in k l. P o w ojn ie o b e j­

m u je k a te d rę zoologii n a U niw ersy tecie w G razu, ale w 1950 r., gdy odb u d o w an o g m ach In s ty tu tu Zoolo­

gicznego w M onachium , w ra c a n a sw e d aw n e sta n o ­ w isko i odbud o w u je w illę, gdzie żyje i p r a c u je n a u ­ kow o p o dziś dzień.

P ro f. K. v. F risch odbył d w ie d alek ie podróże n a u ­ kow e do USA, je d n ą w 1930 r. d la pozn an ia sp e cja li­

stów in te re su ją c y c h m łodego w ów czas zoologa oraz p ra c o w n i n au k o w y c h w różnych o śro d k ach a m e ry ­ k ańskich. D ru g ą podróż odbył n a zaproszenie n a u ­ kow ców am ery k a ń sk ic h ju ż ja k o znany uczony d la w ygłoszenia w y k ład ó w za w ierający ch w y n ik i jego b a ­ dań.

P ro f. K. v. F ris c h za sły n ą ł w początkow ym o k re ­ sie sw ej działalności n au k o w e j dzięki b ad a n io m n ad w idzeniem b a rw u ry b i pszczół. W ty m czasie z n a ­ ny m o n ach ijsk i o k ulista, C. H e s s , w y su n ą ł teorię, że zw ierzęta b ezkręgow e i ry b y s ą ślep e n a barw y, a zdolność w idzenia b a rw p o ja w iła się dopiero u w yż­

szych kręgow ców . K. v. F ris c h u d o w o d n ił n ie słu sz ­ ność poglądów H essa w b ard z o p ro sty sposób. T re ­ sow ał pszczoły n a określo n ą b arw ę, a n a s tę p n ie d a ­ w ał im do w y b o ru tę b a rw ę w śró d różnych odcieni szarości. W nioskow anie było n a s tę p u ją c e : gd y b y ow a­

dy b y ły ślepe n a b arw y , w ów czas po w in n y m ylić b arw ę tre su ro w ą z odpow iednim odcieniem sz a ro ­ ści, sto so w an y m jasn o ścią z b a rw ą . Pszczoły w y b ie­

ra ły je d n a k b a rw ę tre su ro w ą , a w ięc w y ró żn iały ją ja k o jakościow o o d m ien n ą od szarości. T ylko b a rw y czerw onej n ie rozp o zn aw ały ja k o b a rw y p s tre j, m y ­ liły ją z czarn ą. N ato m iast okazało się, że w id zą one

(8)

258

b a rw ę pozafio leto w ą d la naszego oka n ie w id zia ln ą . D alsze b a d a n ia K. v. F ris c h a n a d w ra żliw o ścią ry b n a bodźce w ęchow e, sm akow e, słu ch o w e i siłę ciężko­

ści s ta ły się rów nież k la sy cz n e ze w zg lę d u n a p ro sto ­ tę m e to d y k i i p rz e k o n y w a ją c e w y n ik i. U dow odnił w nich, że ry b y słyszą dźw ięk i i że zm ysł słu c h u zlokalizow any je s t w o k reślo n y ch częściach u c h a w e ­ w n ętrz n eg o , a le ta k że , że p ęc h erz p ła w n y b ierze w ty m udział. U m ieszczone w u ch u śro d k o w y m p rz e ­ w ody p ó łk o liste sp e łn ia ją ro lę zm y słu rów now agi.

W y k a za ł rów nież, że ry b y p o sia d a ją o d rę b n y zm ysł sm a k u i w ęchu, znacznie lep iej w y k ształc o n e niż czło­

w iek. O ba zm ysły są z a o p a try w a n e p rze z in n e n e r ­ w y. P ro s te o b se rw a c je w y k o n a n e n a ry b a c h s tr z e ­ b la c h (P h o x in u s la evis) w jeziorze W olfgang, a ta k ż e w a k w a riu m p rzy n io sły rów n ież in te re s u ją c e d a n e d o ty czące w rażliw o ści chem icznej ry b . N ie k tó re g a ­ tu n k i z ra n io n e w y d a la ją do w ody su b sta n c je , k tó re n a in n e ry b y tego sam ego g a tu n k u d z ia ła ją o d s tr a ­ szająco. W odpow iednich b a d a n ia c h w y k a z a ł prof.

v. F risch , że za zdolność w id zen ia b a r w u ry b o d p o ­ w ied z ia ln e są w sia tk ó w ce o k a czopki, n a to m ia st p r ę ­ ciki o d ró żn ia ją różnice w n a tę ż e n iu św ia tła , a w ięc odcienie szarości. U ry b y strz e b li trz y m a n e j w ciem ­ ności te o sta tn ie w y su w a ją się n ap rz ó d , zaś czopki c o fa ją w głąb sia tk ó w k i, n a to m ia st u r y b trz y m a n y c h n a św ie tle czopki w y su w a ją się do p rzo d u , zaś p r ę ­ ciki k r y ją w głębi.

P rz e z ca łe życie Obecnego la u r e a ta N ag ro d y N obla g łó w n y m o b ie k tem b a d a ń b y ły je d n a k pszczoły. O prócz zm y słu b a rw , b a d a ł ta k ż e ich zm ysł sm a k u i w ę ­ chu. W la ta c h 1920 - 1923, a w ięc z a ra z po p ie rw sz ej w o jn ie św ia to w ej, dok o n ał K. v. F ris c h sen sacy jn eg o o dkrycia, ta je m n ic y p o ro zu m iew an ia się pszczół, p o ­ z n a ł ich „m ow ę”. S tw ierd ził m ianow icie, że o w a d y te, tw o rz ą c e spo łeczeń stw a liczące do 50 000 osobników , p o ro z u m ie w a ją się z sobą i u d z ie la ją w za jem n ie w ia ­ dom ości o ź ró d le obfitego p o ż y tk u p rz y pom ocy c h a ­ ra k te ry s ty c z n y c h ru ch ó w , k tó r e n a z w a ł ta ń ca m i. T a ń ­ ce te a la r m u ją in n e pszczoły-zbieraczki, k tó re w n a ­ s tę p stw ie te g o w y la tu ją n a p o sz u k iw a n ie n e k ta ru lu b p y łk u kw iato w eg o . Je d n y m z ele m e n tó w „m o w y ” pszczół je s t p rz y ty m za p ac h g a tu n k u k w ia tu , n a k tó ry m zb ieraczk a zn alazła obfity p o k arm . Z ap ach

te n p rzy n o si pszczoła n a w łoskach p o k ry w a ją c y c h jej ciało. D ru g im elem e n te m słu żący m do p o ro zu m iew a­

n ia się je s t ro d z a j ta ń c a w y k o nyw anego p o pow rocie do u la szczęśliw ej zbieraczki. W ta ń c u ty m w yró żn ił v. F ris c h d w a typy. W je d n y m z nich pszczoła k r ę ­ ci się w k ó łk o ra z w jedną, później w d ru g ą stronę.

J e s t to tzw. ta n ie c o k ręc an y , o k tó ry m są d ził począ­

tk o w o jego odk ry w ca, że w sk a z u je in n y m pszczołom zn alezien ie n e k ta ru . W d ru g im ty p ie ta ń c a pszczoła z a k re ś la sw y m ciałem fig u rę p rzy p o m in a ją c ą ó sem ­ kę. W m iejscu, w k tó ry m schodzą się obie połów ki ó sem k i p o trz ą sa p rzy ty m w c h a ra k te ry sty c z n y spo­

sób o d w łokiem i przez to ta n ie c te n n az w ał K. v.

F ris c h w y w ija n y m lu b p o trz ą sa n y m i u w aż ał, że w s k a z u je on znalezienie źró d ła obfitego pyłk u . T rz e­

cim e le m e n te m „m ow y” pszczół je s t zapach rozsie­

w a n y przez p ie rw sz ą zb ieraczkę n a m iejscu z n a le ­ zienia obfiteg o p o ży tk u . P szczoła u w y p u k la tu sw ój gru czo ł zap ach o w y m ieszczący się n a fałd z ie m iędzy g rzb ie to w y m i członam i odw łoka i la ta ją c lu b w a c h ­ lu ją c się sk rzy d e łk am i, ro z p rz e strz e n ia te n zapach w około. W oń t a zw a b ia in n e pszczoły w sk a z u ją c im b ezp o śred n io źródło pożytku. Je że li p o ży tek je s t sk ą ­ py, pszczoły n ie w y k o n u ją w u lu ta ń có w i przez to in n e zb ierac zk i nie tr a c ą czasu n a p o szu k iw an ie po­

k a r m u n a d a re m n o .

W czasie p o b y tu w Z ak ład zie prof. v. F ris c h a w r. 1932 przyszło m i n a m yśl, co będzie jeżeli zacznie się k a rm ić pszczoły p y łk ie m lu b m ą k ą w pobliżu ula.

K u zd u m ien iu w szy stk ich , a ta k ż e prof. v. F risch a

Ryc. 3. W illa prof. K. v. F ris c h a w H a a rla c h in g pod M onachium

Ryc. 4. N ow y I n s ty tu t Zoologiczny U n iw e rsy te tu Ryc. 2. P ro f. K. v. F ris c h w 1932 r. z sy n e m O tto n e m w M o n ach iu m u fu n d o w a n y p rzez f u n d a c ję R ockefel- (obecnie d o cen tem zoologii) letra (11932); o d b u d o w a n y po d ru g ie j w o jn ie św ia to w ej

(9)

259

okazało się, że zbieraczk i za m ia st ta ń c a w yw ijanego

w y k o n y w ały ta n ie c okręcan y . P ro fe so r z a ją ł się ty m zagadnieniem w o k resie d ru g ie j w o jn y św iatow ej, co doprow adziło do jeszcze b ard z iej zdum iew ającego odkrycia. S tw ierd ził on m ianow icie, że rodzaj ta ń c a nie w sk a z u je n a ja k o ść p o k arm u , lecz n a odległość i k ie ru n e k , w k tó ry m z n a jd u je się źródło obfitego p o ­ żytku. P rz y odległościach nie p rze k ra cza ją cy c h 50 - 100 m e tró w pszczoły w y k o n u ją ta n ie c okręcany. D la­

tego ow ady k a rm io n e p y łk ie m lu b m ą k ą w pobliżu u la ta k w łaśn ie tańczyły. Pszczoły in n e w y latu jąc e n a te n sy g n ał ła tw o z n a jd u ją p o k arm w k o le o te j śred n ic y k ie ru ją c się zap ac h em k w ia tu i zapachem rozsiew anym przez in n e zbieraczki p rzy m iejscu k a r ­ m ienia. Je ż e li odległość n a ja k ie j z n a jd u je się obfity pożytek, bez w zględu n a to czy je s t to n e k ta r, czy pyłek, je s t w iększa niż 50 - 100 m etró w , pszczoły w y ­ k o n u ją ta n ie c w y w ijan y . W skaźnikiem d o k ła d n iej­

szym odległości je s t p rz y ty m szybkość ich zw rotów tanecznych. P rz y odległości około 100 m e tró w w y k o ­ n u je pszczoła 10 obro tó w n a 1/4 m in u ty , zaś przy odległości 5 k m ty lk o 2 o b ro ty n a 1/4 m inuty. D zię­

ki te m u licząc z z e g ark ie m w rę k u ilość zw rotów tanecznych n a je d n o stk ę czasu m ożna określić odle­

głość, n a ja k ie j ow ad y zn a la zły Obfity pożytek.

T ań c e w y w ija n e pszczół w sk a z u ją je d n a k ta k że k ie ru n e k , w ja k im z n a jd u je się źródło obfitego po­

k a rm u . D rogow skazem je s t tu lin ia łącząca obie p o ­ łów ki ósem ki ta n ec zn e j. Je że li p ożytek z n a jd u je się w k ie ru n k u S łońca, pszczoły u sta w ia ją się w ty m odcinku ta ń c a g łow ą w k ie ru n k u lotu. Je że li p o k a rm u należy szu k ać w k ie ru n k u p rzeciw n y m do położenia Słońca, o d w ra c a ją się g łow ą od Słońca. Je że li źródło p o k a rm u leży pod o k reślo n y m k ą te m do prom ieni słonecznych, pszczoły w sk a z u ją te n k ie ru n e k pod ty m sam y m k ą te m d o ty c h prom ieni. Tego ro d z a ju in fo r­

m a cje k ie ru n k o w e m a ją m ie jsc e w p rzy p a d k u , gdy ta ń c e o d b y w ają się n a płaszczyźnie poziom ej, np. na deseczce w lotow ej do ula. Z nacznie częściej je d n a k ow ad y w y k o n u ją sw e ta ń c e w e w n ą trz ciem nego ula, w k tó ry m nie m ogą w idzieć Słońca. T ań c e w y k o n u ją p rzy ty m n a p la s tra c h , a w ięc n a płaszczyźnie p iono­

w ej. I tu zn ó w prof. K. v. F risc h o d k ry ł jeszcze b a r ­ dziej zd u m iew a jąc e zdolności pszczół. T ra n sp o n u ją one m ianow icie w ów czas k ie ru n e k kom pasow y w sto su n ­ k u do p ro m ie n i słonecznych n a siłę ciężkości. Jeżeli pożyw ienie z n a jd u je się w k ie ru n k u Słońca, w y k o n u ją środkow y odcinek ta ń c a w yw ijan eg o sk ie ro w u ją c się głow ą pionow o w górę. Je że li k a rm n ik leży w k ie ru n ­ k u o d w ro tn y m do położenia Słońca, u s ta w ia ją się w ta ń c u głow ą w dół. G dy po ży tek znaleziony został pod o k reślo n y m k ą te m do p ro m ie n i słonecznych, u s ta ­ w ia ją się po d ty m sa m y m k ą te m w sto su n k u do pio­

nu. I n n e pszczoły n a ś la d u ją c e k aż d y ru ch pszczoły tań czącej, z a p a m ię tu ją te n w sk aź n ik k ieru n k o w y w sto su n k u do p io n u i po w yleceniu z u la tra n s p o ­ n u ją go n a k ie ru n e k w sto su n k u do p ro m ie n i sło­

necznych i z n a jd u ją p o k a rm .

O prócz in fo rm o w a n ia o ź ró d le pożyw ienia pszczoły w Okresie r ó jk i w sk a z u ją ta k ż e m iejsce, w k tó ry m ich w y w iad o w czy n ie z n a la zły odpow iednie pom iesz­

czenie, k tó re ró j m oże zająć. O w ady w y k o n u ją przy ty m ta ń c e w y w ijan e , w zględnie p o trzą san e , a le d łu ­ go trw a ją c e . I n n i b ad a cz e stw ie rd z ili w o statn ich la ­ tach, że oprócz ta ń c ó w u ż y w a ją pszczoły do in fo r­

m acji ta k ż e dźw ięków w y d aw an y c h podczas sw ych ruchów . P o n iew aż je d n a k o w a d y te nie p o sia d ają n a ­

rządów słuchow ych, o d b ie ra ją dźw ięki p rz y pom ocy stó p i czułków ja k o w ib ra c je podłoża.

W skazyw anie przez pszczoły k ie ru n k u może mieć m iejsce ta k że w dni, kied y niebo je st z a k ry te c h m u ­ ram i, jeżeli je d n a k w ch m u ra ch z n a jd u je się choćby m ałe okienko, przez k tó re w idać czyste niebo lub je ­ żeli w arsitw a ch m u r je s t cienka. W skazyw anie k ie ­ ru n k u w pierw szym p rz y p a d k u n a s tę p u je w ów czas dzięki zdolności w idzenia przez pszczoły św ia tła spo­

laryzow anego, co rów nież stw ierd ził prof. K. v.

F risch. Niebo dla o k a pszczoły w idzącej św iatło sp o ­ lary z o w an e p rze d sta w ia k rzy ż polary zacy jn y , służący za w sk aźn ik k ie ru n k o w y .

O d k ry cia ta jn ik ó w „m ow y” pszczół przez prof. K a ­ ro la von F risch a zostały p rzez jed n y ch b ad aczy p rz y ­ ję te z entuzjazm em , przez inn y ch ze sceptycyzm em . Do tych o statnich n ależał ta k ż e sły n n y etolog angielski, prof. W. H. T h o r p e z U n iw ersy te tu w C am bridge, k tó ry odw iedził v. F risch a, a b y się naocznie p rze k o ­ nać o odkryciach w iedeńskiego badacza. W iedząc o sceptycyźm ie sw ego gościa, v. F risch dał m u w ów ­ czas k ąto m ie rz i p oradził, aby za jego pom ocą i se ­ k u n d n ik a z w łasnego ze g a rk a sa m od szu k ał u k ry te poprzednio k arm n ik i, k ie ru ją c się w skazów kam i po ­ d aw a n y m i przez ow ady. P rof. T h o rp e odn alazł w szy ­ stk ie k a rm n ik i i p rze k o n ał się o praw dziw ości od ­ k ry cia swego gospodarza.

N ie m a m iejsca n a to, ab y p rzed staw ić w n in ie j­

szym a rty k u le w szystkie od k ry cia prof. K. v. F r i­

scha, m. in. fa k ty kory g o w an ia w skazów ek dotyczą­

cych k ie ru n k u i odległości zależnie od pozornego p rze su w a n ia się S łońca po sk lep ien iu n iebieskim lu b w zależności od k ie ru n k u i siły w ia tru itp. Z najom ość

„m ow y” pszczół w y k o rz y sta ł on w okresie osta tn ie j w o jn y do skiero w y w an ia tych ow adów do odw iedza­

n ia o k reślonych g atu n k ó w kw iató w , przez co udało się uzyskać w zm ożenie zbiorów miodu. Pszczoły t r e ­ su je się n a zapach dan y ch kw iatów , a ow ady odw ie­

d za ją je m asowo, za p y la jąc je i przynosząc znaczne gospodarcze korzyści. M etoda św iadom ego k ie ro w a ­ n ia lo te m pszczół stosow ana je s t obecnie pow szech­

nie w różnych k ra ja c h .

P ro f. K aro l von F risch ogłosił liczne p ra c e n a u k o ­ we, a ponad to szereg książek, m. in. Ż ycie pszczół, k tó re doczekało się k ilk u w y d ań i zostało p rz e tłu m a ­ czone ta k ż e n a język p o lski o ra z w y d a n e p rze d w o j­

n ą p rzez T rzaskę, E w e rta i M ichalskiego w „B iblio­

tece W iedzy”. Z n a n a je s t ta k ż e p o p u la rn o n a u k o w a k sią żk a v. F risc h a Du u n d das L eb en o raz p o d ręcz­

n ik Biologia dla szk ó ł średnich. N ajw ięk sze jego dzie­

ło T aneczna m o w a p szczół i ich orientacja p rze strze n ­ na (Tanzsprache u n d O rien tieru n g der Bienen) je st m o n o g rafią ściśle nau k o w ą, w k tó re j a u to r ze b rał w szystkie dotychczasow e d an e z te j dziedziny, z b a ­ d a ń w łasnych, sw ych uczniów i następców . N a w io ­ snę 1974 r. m a się u k az ać in n e dzieło T iere ais B au- m eister (Z w ierzęta ja k o budow niczow ie), k tó re z p e ­ w nością ta k że będzie stanow iło cen n ą pozycję w lite ­ r a tu rz e etologicznej.

P ro f. K arol von F risch, niezależnie od w yb itn ej działalności n au k o w e j i badaw czej, odznacza się w ie l­

k im i w alo ra m i h u m an isty czn y m i. W a rto tu w spom ­ nieć o Jego p o sta w ie ja k o Człow ieka. J e s t on je d y ­ nym z pro feso ró w niem ieckich u n iw ersy te tó w , k tó ry po a re szto w a n iu m oim w ra z z p ro fe so ra m i i innym i prac o w n ik am i n au k o w y m i U n iw e rsy te tu Ja g ie llo ń ­ skiego i innych w yższych uczeln i K ra k o w a w d n iu

(10)

260

6 listo p a d a 1939 r. i w yw iezieniu n as do obozów k o n ­ c e n tra c y jn y c h w S a c h se n h a u se n p o d B e rlin e m i D a ­ c h a u pod M onachium , u ją ł się za n am i, m im o, że sa m b y ł zagrożony p rzez g estap o z pow o d u z a rz u tu d o ty ­ czącego jego pochodzenia. D zięki jego in te rw e n c ji i jed n eg o z jego uczniów n a s tą p iło w cześniejsze zw ol­

n ie n ie nasze z obozu k o n c e n tra c y jn e g o w D achau.

N iech ty c h p a rę słów będzie w y ra ze m w dzięczności d la obecnego la u re a ta N ag ro d y N obla za jego s ta ­ now isko p e łn e h u m a n izm u i ofiarności.

N ag ro d a N obla prof. K. v. F risch o w i słu szn ie się n a le ż a ła , gdyż b a d a n ia jego p ro w a d zo n e k o n se k w e n ­

tn ie p rze z całe życie pozw oliły m u rozw iązać za g ad ­ k ę p o ro zu m iew an ia się pszczół, co z kolei d o p ro w a­

dziło do p ra k ty c z n e g o w y k o rz y sta n ia „m ow y” tych ow ad ó w dla celów p rak ty c zn y c h . J e s t to jeszcze je ­ den p rz y k ła d ja k b a d a n ia czysto naukow e, nie m a ją ­ ce p ozornie n ic w spólnego z p ra k ty k ą , m ogą znaleźć za sto so w a n ie dla g o sp o d ark i człow ieka. F a k ty s tw ie r­

dzone u pszczół sta n o w ią p o d sta w ę dla dalszych b a ­ d ań n a d k o m u n ik o w a n iem się ro zm a ity c h innych zw ie rz ą t n a n a sz e j Ziem i, a n a w e t sta ły się w o sta t­

n ich la ta c h p o d sta w ą d la za g ad n ień e w e n tu aln eg o p o ­ ro zu m iew an ia się z m ieszk ań cam i inn y ch p la n et.

M A G D A LEN A D U LA K (K raków )

B A K T E R Y J N E Z W A L C Z A N IE S Z K O D L IW Y C H O W A D Ó W

U boczne u je m n e s k u tk i m asow ego sto so w a n ia c h e­

m icznych śro d k ó w o chrony ro ślin , tr w a le za le g ają cy c h w śro d o w isk u , w y w o łały w o sta tn ic h la ta c h d u ż e z a ­ in te re so w a n ie in n y m i m e to d a m i zw a lc z a n ia sz k o d n i­

ków .

N a js ta rsz y m i z niech em iczn y ch m e to d zw a lcz an ia sz k o d n ik ó w są m e to d y biologiczne, p oczątkow o o g r a ­ n ic za jąc e się do in tro d u k c ji, czyli w p ro w a d z a n ia do śro d o w isk a n a tu ra ln y c h w rogów sz kodników , n a jc z ę ­ ściej ow ad ó w pasożytniczych lu b d rap ie ż n y c h . O bec­

n ie pod po jęciem m e to d biologicznych ro zu m ie się o g ran ic za n ie liczebności szkodników po p rzez w y k o rz y ­ sta n ie nie ty lk o p asożytniczych czy d rap ie ż n y c h o w a­

dów, a le i in n y c h n a tu ra ln y c h w rogów : ch o ro b o tw ó r­

czych w iru só w , b a k te rii, grzybów , d rap ie ż n y c h o raz paso ży tn iczy ch nicieni, czy z w ie rząt w yższych.

B iologiczne m e to d y zw alczan ia sz k o d n ik ó w s ta n o ­ w ią w o sta tn ic h la ta c h b a rd z o żyw o ro z w ija ją c y się dział o ch ro n y ro ślin . Szczególne n a d z ie je w ty m z a ­ k re sie w iążą się z w y k o rz y sta n iem ch o ro b o tw ó rczy ch m ikro o rg an izm ó w . W te j d zied zin ie za n o to w an o o sta tn io szereg suk cesó w m iędzy in n y m i w p ro w a d z e ­ n ie do p r a k ty k i o chrony ro ślin tzw . m ik robiologicz­

n y ch p esty cy d ó w (b io p re p arató w ) z a w ie ra ją c y c h o w a ­ dobójcze w iru sy , b a k te rie , czy grzyby. P re p a r a ty t e ­ go ro d z a ju są ju ż p ro d u k o w a n e n a s k a lę h a n d lo w ą w ZSR R , USA , F ra n c ji, RFN , Ju g o sła w ii i C zechosło­

w acji. J e s t ich obecnie p o n ad dw adzieścia.

S p o śró d b io p re p a ra tó w do te j p o ry n a jsz e rs z e p ra k ty c z n e zasto so w an ie m a ją b io p re p a ra ty b a k te r y j­

ne, zw łaszcza te, k tó r e w sw ym sk ła d z ie z a w ie ra ją la sec zk ę B acillus th u rin g ie n sis B e rlin e r np. b a k te r y j­

n e b io p re p a ra ty p ro d u k c ji rad z iec k iej E n to b a k te rin z a w ie ra ją c y B acillus th u rin g ie n sis var. galleriae, D en- drobacillin z a w ie ra ją c y Bac. th u rin g ie n sis var. d e n - dro lim u s, czy a m e ry k a ń sk i T h u ric id e 90 T z a w ie r a ją ­ cy Bac. th u rin g ie n sis var. th u rin g ien sis.

L iczne b a d a n ia w y k azały , że b io p re p a ra ty z Bac.

th u rin g ie n sis B eri. są nieto k sy czn e d la lu d z i i z w ie ­ rz ą t, a ta k ż e d la ow adów poży teczn y ch m . in. d la pszczół. Is tn ie je w ięc m ożliw ość sto so w a n ia m ik ro ­ biologicznych in se k ty c y d ó w n a w e t w fa z ie k w itn ie n ia ro ślin .

B io p re p a ra ty z Bac. th u rin g ien sis B eri. u ży w a n e są do z w a lcz an ia szereg u szkodników , głó w n ie g ą ­ sienic, k tó r e p rzez cały czas p rz e b y w a ją n a p o w ie rz ­ ch n i liści, pędów lu b owoców, ja k np. g ąsienic b ie ­

lin k a k a p u s tn ik a (P ieris brassicae L.) i rz e p n ik a (P. ra p a e L.), ta n tn is ia krzy żo w iaczk a (P lu te lla m a - c u lip en n is C urt.) i in n y c h szk o d n ik ó w ro ślin k a p u s t­

nych,- czy g ro źn y c h szkodników sadów : gąsienic p rz ą d k i p ierścien icy (M alacosom a n eu stria L.), b ru d ­ n icy n ie p a rk i (L y m a n tr ia dispar L.), pięd zik a p rz e d - z im k a (O perophtera b ru m a ta L.), n am io tn ik ó w (H y - p o n o m e u ta sp.), ow oców ki ja b łk ó w ec zk i (C arpocapsa p o m o n ella L.).

S p o śró d s u b s ta n c ji to k sy czn y ch p ro d u k o w a n y ch p rzez Bac. th u rin g ien sis B eri. w y so k ą zjadliw ością d la o w ad ó w c h a ra k te ry z u je się k ry sta lic z n a en d o to k sy n a w y tw a rz a n a w e w n ą trz k o m ó rk i (sporangium ) je d n o ­ cześnie z zaro d n ik iem . P ro d u k o w a n e b io p re p a ra ty z B ac. th u rin g ien sis z a w ie ra ją za ro d n ik i i k ry sta lic z ­ n ą e n d o to k sy n ę te j b a k te rii.

M im o sto so w a n ia m ałych d aw ek skuteczność i szybkość d ziała n ia b io p re p a ra tu b a k te ry jn e g o je st duża. J u ż w k ilk a godzin po spożyciu z tk a n k ą ro ś­

lin n ą o d pow iedniej ilości b io p re p a ra tu ow ady za p rze­

s ta ją że ro w a n ia, a n a s tę p n ie s p a d a ją n a ziem ię sp a ­ raliżo w an e . J e s t to w y n ik d ziała n ia zaró w n o k r y s ta ­ liczn ej en d o to k sy n y , ja k i sp o r (z*arodników) b a k te ­ r y jn y c h . W 20 - 30 godzin po spożyciu b io p re p a ra tu rozp u szczo n a w jelicie en d o to k sy n a niszczy n ab ło n ek je lita , a przez p o w sta łe w jelicie sz p a ry p rz e n ik a do ja m y ciała (hem ocelu) siln ie alk alicz n a tre ś ć je lita z m ien iają c p H k rw i, w w y n ik u czego n a s tę p u je ogól­

n y p a ra liż ow ada. S p o ży w an e z k ry s z ta ła m i za ro d n ik i k ie łk u ją w jelicie, a ro z w ija ją c e się b a k te rie pow o­

d u ją śm ie rte ln ą posocznicę w ciągu o d 48 godzin do 4 dni. In te re s u ją c y m je s t fa k t, że posocznica w yw o­

ła n a je s t w org an iźm ie ow ada nie ty lk o przez sp o ry z a w a r te w b io p rep a ra cie, a le i ,przez n a tu ra ln ą m ik ro ­ flo rę je lit, k tó r a w zw iązk u z n a ru sz e n ie m pH je lit i ogólnym osłab ien iem org an izm u p rz e sta je być la - te n tn a a s ta je się p ato g en n a . W zw iązk u z ty m g ą­

sienice p o d d a n e in fe k c ji m u sz ą zginąć, a je śli n aw e t u d a im się przepoczw arczyć, to p o cz w ark a czy m o­

ty l w k ró tc e zam iera. N astępcze d ziała n ie Bac. th u r in ­ g iensis B eri. u w id a c z n ia się te ż w ty m , że p o tom stw o zw alczanego sz k o d n ik a tr a c i żyw otność i je s t a n o r­

m a ln e (m otyle tr a c ą zdolność la ta n ia i p o b ie ra n ia p o ­ k a rm u , ich płodność u le g a zn a cz n em u obniżeniu).

B io p re p a ra ty z Bac. th u rin g ien sis B eri. o g ran iczają w ięc rów n ież p o p u la c ję szkodników , k tó re przeżyły po p rz e p ro w a d z o n y m zabiegu. T en m echanizm n a s tę p -

(11)
(12)

II. ŚNIĘTEWĘGORZE najeziorze w Lubięcinie(pow.Nowa Sól)

(13)

261

czego d ziała n ia c h a ra k te ry sty c z n y je s t i d la innych

m ikrobiologicznych pestycydów .

I n n ą z a le tą b io p re p a ra tó w b a k te ry jn y c h je s t ich trw ało ść w środow isku. W p rz y p a d k u b io p re p a ra ­ tó w z Bac. th u rin g ien sis B eri., k tó ry c h sk u te cz­

ność przeciw szkodnikom po leg a głów nie n a z a ­ w arto śc i k ry sta lic z n e j endotoksyny, p o żąd an a je st tzw. pozostałościow a trw a ło ść n a liściach i in ­ n ych częściach rośliny. B a d a n ia w ykazały, że n a ­ niesiony n a ro ślin ę b io p re p a ra t n ie tra c i a k ty w ­ ności przez k ilk a d n i (np. E n to b a k te rin — od 10 do 12 dni), p o te m ak ty w n o ść jego stopniow o s p a d a i z a ­ n ik a zu p ełn ie w p rze cią g u dw óch, czasem trz e c h m ie­

sięcy.

W p rze ciw ie ń stw ie d o chem icznych insektycydów , k tó ry c h ilość po zabiegu m a leje, ilość w p ro w ad zo ­ n ych m ik ro o rg an iz m ó w w y k a z u je te n d e n c je w zrostu i zw iększenia n asy ce n ia środow iska. P o tw ie rd z a ją to dośw iadczenia z E n to b a k trin e m : w n a stę p n y m ro k u po zabiegu, sto so w a n y m w sadzie, n a k o rze drzew znaleziono 8 - 6 0 ty sięcy żyw ych k o m ó rek Bac. th u ­ ringiensis B eri. n a k a ż d e 10 cm 2 k o ry , a w glebie po d d rz e w a m i n a głębokości 0 - 1 0 cm znaleziono 8 - 20 tysięcy sp o r b a k te rii w 1 g ram ie śred n ie j próby gleby.

N ależy te ż n ad m ien ić, że w ro zp rze strzen ian iu m i­

k ro o rg an izm ó w w y d a tn ie p o m a g a ją ch o re ow ady, k tó ry c h odchody z a w ie ra ją c e duże ilości b a k te rii sk a ­ ż a ją p o k a rm z ja d a n y n a s tę p n ie przez zdrow e ow ady d an e j po p u lacji.

P o za w y k o rz y sta n iem do p ro d u k c ji b io p rep a ra tó w szczepów Bac. th u rin g ien sis B eri. w y tw arza jąc y ch k ry sta lic z n ą en dotoksynę, robione są też próby z p ra k ty c z n y m w y k o rz y sta n iem in n e j, rów nież en to - m o p a to g en n e j to k sy n y tzw . egzotoksyny, a w ięc su b ­ sta n c ji w y d zie la n ej p o za k o m ó rk ę b a k te ry jn ą .

B a d a n ia dow odzą, że egzotoksyna poza w yso k ą z ja - dliw ością dla ow adów w y k a z u je d u żą odporność n a w a ru n k i ze w n ętrzn e . J u ż p rz y 5°C p rz e ja w ia ta k ą sa m ą ak ty w n o ść, ja k ą e n d o to k sy n a p rz e ja w ia dopiero p rz y 18°C. P o za ty m egzotoksyna w y k a z u je szersze s p e k tru m działania. D ośw iadczenia w ykazały , że je s t ona w ysoko e fe k ty w n a p rz y zw alczaniu jednego z n ajg ro ź n iejszy c h szk o d n ik ó w sa d ó w — ow oców ki jabłków eczki. N a p o d k re śle n ie z a słu g u je rów n ież n a ­ stępcze d z ia ła n ie egzotoksyny n a potom stw o zw alcza­

nego szkodnika.

Z o sta tn io w y p ro d u k o w a n y ch b io p re p a ra tó w b a k ­ te ry jn y c h na u w ag ę za słu g u je rad z iec k i In se k tin otrzy m an y z b a k te rii B acillus insectu s G u k asjan . D ośw iadczenia p ro w a d zo n e w e w schodniej S yberii w ykazały, że b io p re p a ra t te n u ży ty do zw alczania groźnego szkodnika d rze w — b a rc z a tk i sy b e ry jsk iej (D endrolim us sibiricus Tshet.) p o w oduje śm iertelność 95% p o p u la cji szkodnika. O becnie op raco w u je się norm y zużycia tego b io p re p a ra tu , b ad a d o k ład n ie jego s p e k tru m działan ia z m yślą o ew e n tu a ln y m zastoso­

w an iu go do o chrony sa d ó w i w arzyw .

Je d n y m z w ażnych pro b lem ó w zw iązanych z m i­

krobiologicznym zw alczaniem szkodliw ych ow adów je s t w p ły w sztu czn ie w prow adzonych p ato g en ó w n a biocenozy. Is tn ie ją obaw y, że rów nież p rz y m ikrobio­

logicznym zw alczaniu szkodników m oże w yłonić się p ro b lem szkodliw ego w p ły w u d ro b n o u stro jó w n a środow isko. O becnie prow adzone s ą in te n sy w n e b a d a ­ nia n a d ubocznym i sk u tk a m i w p ro w a d ze n ia dużych ilości ow adobójczych m ikroorganizm ów do różnych biotopów . W b ad a n ia ch biocenologicznych u w zględnia się ta k ż e w pływ pato g en ó w ow adzich n a in n e g ru p y bezkręgow ców , zw łaszcza glebow ych, gdyż stw ierd zo ­ no m. in. iż Bac. thurin g ien sis B eri. m oże być cho­

robotw órczy d la dżdżownic.

In n e u je m n e a s p e k ty zw iązane z m ikrobiologicz­

nym zw alczaniem szkodników (jak np. zb y t duża z a ­ leżność od w a ru n k ó w klim atycznych, konieczność u trz y m a n ia b io p re p a ra tu w s ta n ie dużej żyw otności zanim ze tk n ie się on ze szkodnikiem , konieczność u sta le n ia dokładnego te rm in u zabiegu ze w zg lęd u n a okres in k u b a c ji choroby, czy m ożliw ość zw alczania rów nocześnie ty lk o jednego lu b k ilk u szkodników w rażliw y ch n a d an e g o patogena) sp ra w ia ją , że nie je st m ożliw ą rzeczą całkow ite za n ie ch a n ie chem icznej ochrony roślin n a korzyść biologicznego, czy m ik ro ­ biologicznego zw alczania. D latego też w k ra ja c h o w ysokim poziom ie ro ln ic tw a o b se rw u je się o statn io te n d e n c je do łączenia m etody biologicznej i chem icz­

nej w je d n ą całość tw o rząc tzw . in te g ro w a n e p ro g ra ­ m y o ch ro n y roślin. S tosow anie ju ż obecnie w nie­

k tó ry c h k ra ja c h m ieszanin b io p re p a ra tó w z obniżo­

ny m i d aw k a m i pestycydów p o zw ala uzy sk iw ać w y ­ soką skuteczność zabiegów, a jednocześnie obniżać d aw k i p estycydów i ty m sa m y m zm niejszyć niebez­

pieczeństw o sk a że n ia środow iska, oraz szkodliw ego w p ły w u n a zw ie rzęta i ludzi.

L E SZ E K K O STR A K IEW IC Z (Kraków )

Z W IĄ Z E K T E M P E R A T U R Y Ź R Ó D E Ł P IE N IŃ S K IC H Z W Y S O K O Ś C IĄ N .P .M . I T E R M IK Ą P O W IE T R Z A

N a tu ra ln e w y p ły w y w ód podziem nych i g ru n to w y ch P ie n in zw iązan e są głów nie z w y stęp o w an iem w ap ie­

n i (ju ra jsk ic h i k red o w y ch ) se rii sk ałkow ych b u d u ją ­ cych n ajw y ż sz e szczyty gór (np: F la k i - 805 m n. p. m., M acelow ą G ó rę - 802 m, T rzy K orony - 982 m, Soko­

licę - 747 m), o słoną flisz o w ą g ó rn o k re d o w ą (w ystę­

p u ją c ą w są sied z tw ie sk a łek ) i p aleo g e ń sk ą (tw orzącą p ó łnocne stoki), flisz em p o d h a la ń sk im oraz zalega­

ją c ą n a zboczach i spłaszczeniach w ierzchow inow ych p o k ry w ą zw ietrzelinow ą.

S to su n k a m i te rm icz n y m i źró d eł p ie n iń sk ic h zajm o ­ w ała się dotychczas H. W a l c z e n k o (1955 r.) d o ­ k o n u ją c p o m ia ry w zlew ni K rośnicy, a n a s tę p n ie L.

K o s t r a k i e w i c z (1965 r.) rozszerzył b a d a n ia na całą śro d k o w ą część P a sa S kalicow ego. P o m ia ry t e r ­ m iczne p rze p ro w ad z an o g łów nie w m iesiącach le tn ic h

2

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast to, czego musiałaś się nauczyć w drodze zdobywania wiedzy i treningu - to umiejętności (kompetencje) twarde, czyli specyficzne, bardzo określone,

Post wigilijny jest zwyczajem dość powszechnie przestrzeganym, mimo że w wielu wyznaniach chrześcijańskich nie jest nakazany.. Biskupi łacińscy zachęcają do zachowania tego

Z upełnie inaczej jednak m ożna ocenić człow ieka, um ierającego n a gruźlicę, któ rej się isam nabaw ił przez lek ­ kom yślność lub lekcew ażenie tej

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

ü Powyższa wycena nie jest ekspertyzą stanu technicznego przedmiotu wyceny i za taką nie może być uznawana, w szczególności nie może być traktowana jako gwarancja

mont aż u szybko zmiennego

W kolejnej części artykułu zosta- ną opisane najciekawsze i najskuteczniejsze, wg autora, systemy antydronowe ze szczególnym uwzględnieniem systemu wybranego przez Port Gdynia,