• Nie Znaleziono Wyników

Język Artystyczny. T. 16 : Nowy(?) kanon(?) : wokół Nagrody Literackiej Nike

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Język Artystyczny. T. 16 : Nowy(?) kanon(?) : wokół Nagrody Literackiej Nike"

Copied!
212
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Język Artystyczny tom 16

Nowy (?) kanon (?)

Wokół Nagrody Literackiej Nike

(4)
(5)

Język Artystyczny

tom 16

Nowy (?) kanon (?)

Wokół Nagrody Literackiej Nike

redakcja naukowa Artur Rejter

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego • Katowice 2017

(6)

Redaktor serii: Językoznawstwo Polonistyczne Bożena Witosz

Recenzent Leonarda Mariak

Publikacja jest dostępna także w wersji internetowej:

Central and Eastern European Online Library www.ceeol.com

(7)

Wprowadzenie (Artur Rejter) / 7

Stylizacja językowa w powieści Matka Makryna Jacka Dehnela / 9

Literatura wobec dyskursu posthumanizmu.

Na przykładzie prozy Olgi Tokarczuk / 27

Doświadczenia lekturowe cyfrowego tubylca.

Na przykładzie blogowej recepcji Ksiąg Jakubowych Olgi Tokarczuk / 49

Stylowy portret „przegiętej cioty” w pisarstwie Michała Witkowskiego / 77

„Saksofon to świat” – językowy obraz instrumentów w Traktacie o łuskaniu fasoli Wiesława

Myśliwskiego / 103

„?/od nowej strony?/” – o intertekstualnym i intersemiotycznym wymiarze Sońki Ignacego Karpowicza / 119

„Zwierzęcy” język nowej literatury na przykładzie powieści Masakra i Nagrobek z lastryko Krzysztofa Vargi / 135

Magdalena Hawrysz

Artur Rejter

Joanna Przyklenk Katarzyna Sujkowska-Sobisz

Małgorzata Kita

Ewa Biłas-Pleszak

Alicja Bronder

Beata Kiszka

Spis treści

(8)

Andrzeja Stasiuka „dotyk świata”: z problemów struktury tekstu i stylu Jadąc do Babadag / 155

Miłośnicy światów równoległych. Reportażowe oblicza współczesnego kanonu lekturowego / 167

Współczesna „mała ojczyzna”? Obraz Białegostoku i jego mieszkańców w reportażu Marcina Kąckiego Białystok. Biała siła, czarna pamięć / 189 Ewa Sławkowa

Joanna Przyklenk

Wioletta Wilczek

(9)

Wprowadzenie

W 2017 roku mija dwudziesta rocznica ustanowienia i przyznania po raz pierwszy Nagrody Literackiej Nike. Można zaryzykować stwierdzenie, że jest to najpopu‑

larniejsza, jeśli chodzi o odbiór społeczny, nagroda literacka, a pozycje do niej nominowane i nagradzane cieszą się dużym uznaniem ze strony czytelników.

Wyróżniani twórcy niejednokrotnie stają się niezwykle popularni, o czym świad‑

czy zainteresowanie nimi ze strony mediów, a także znacząca frekwencja na spo‑

tkaniach autorskich. Często również można mówić o swoistej modzie na danego pisarza, poetę czy eseistę, który znalazł się w kręgu laureatów bądź nominowa‑

nych do nagrody. Nie brakuje również kontrowersji, które pojawiają się czasem w związku z wyróżnioną pozycją. Wszystko to powoduje, że postanowiliśmy się przyjrzeć wybranym autorom oraz ich tekstom z różnych perspektyw, stosując rozmaite metody badacze. Celem podstawowym był, często implicytnie wyra‑

żany, namysł nad rolą Nagrody Literackiej Nike w procesie kształtowania gustów i nawyków czytelniczych Polaków, współtworzenie przez laureatów i nominowa‑

nych swoistego nowego kanonu literackiego. Myślimy tu jednak o kanonie nie‑

zinstytucjonalizowanym przykładowo wprowadzeniem danej pozycji na listę lek‑

tur szkolnych, a raczej o repertuarze tytułów, po które chętnie wszyscy sięgamy, czasem powodowani ciekawością, innym razem potrzebą weryfikacji oceny jury.

W niniejszym tomie zgromadzono teksty, w których przyjrzano się twórczości różnych osób nagrodzonych lub nominowanych do Nagrody Literackiej Nike. Dla autorów interesujące były między innymi problemy stylizacji w wielowymiarowej i polifonicznej prozie Jacka Dehnela (Magdalena Hawrysz), a także wkład twór‑

czości Olgi Tokarczuk do wyraźnie współcześnie się rozwijającego i ważkiego społecznie dyskursu posthumanizmu (Artur Rejter). Autorka Biegunów zainspi‑

(10)

rowała również Joannę Przyklenk i Katarzynę Sujkowską ‑Sobisz, które podjęły się analizy odbioru monumentalnej powieści Księgi Jakubowe albo Wielka podróż przez siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych małych przez internetowych forumowiczów. W kontekście problematyki genderowej i queero‑

wej na prozę Michała Witkowskiego spojrzała Małgorzata Kita. Ważny dla Trak‑

tatu o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego świat muzyki oraz instrumentów muzycznych próbowała uchwycić w swym studium Ewa Biłas ‑Pleszak. Intere‑

sujący okazał się także aspekt intertekstualny oraz intersemiotyczny w Sońce Ignacego Karpowicza (Alicja Bronder). W artykule Beaty Kiszki został zaś poru‑

szony problem motywów animimalistycznych w wybranych powieściach Krzysz‑

tofa Vargi. Autorki przedstawionych artykułów sięgnęły także do tekstów repor‑

tażowych i reportażowi bliskich. Nad pograniczną stylowo i gatunkowo prozą Andrzeja Stasiuka pochyliła się w swym studium Ewa Sławkowa. Wśród analizo‑

wanych tekstów nie zabrakło także reportażu. Jego migotliwości i gatunkowym przemianom, odzwierciedlającym często współczesny kształt świata, poświęciła uwagę Joanna Przyklenk, natomiast Wioletta Wilczek opisała osobliwy obraz Białegostoku zawarty w reportażu Marcina Kąckiego.

Zarówno wybrana – zróżnicowana pod względem estetycznym, gatunkowym i dyskursywnym – twórczość, jak i metody zastosowane w zgromadzonych tek‑

stach, poświadczają tezę o znaczącej dla badaczy wadze inspiracji autorów i dzieł wyróżnionych Nagrodą Literacką Nike lub do niej nominowanych. Jak widać, twórcy literatury wciąż starają się reagować na świat nas otaczający, komentować go, a nade wszystko stwarzać jego indywidualny i niepowtarzalny obraz.

Artur Rejter

(11)

Magdalena Hawrysz

Stylizacja językowa w powieści Matka Makryna Jacka Dehnela

Wprowadzenie

Jacek Dehnel należy do pisarzy młodego pokolenia, którzy zdobyli popularność i uznanie zarówno wśród czytelników, jak i krytyków literackich. Wymiernym tego dowodem są przyznane wyróżnienia (m.in. Nagroda Fundacji im. Kościel‑

skich w 2005 roku i Paszport „Polityki” w 2006 roku) oraz czterokrotna nomi‑

nacja do Nagrody Literackiej Nike. Jedna ze zgłoszonych pozycji – powieść Matka Makryna – znalazła się w finale konkursu w 2015 roku.

Proza J. Dehnela dotyka wielu problemów, akcja toczy się w różnych okresach historycznych i miejscach, zauważalny jest jednak wyraźny rys jego twórczości:

„wyrafinowany styl” oraz „skłonność do posługiwania się stylizacją”1. Językowa wytworność jego pisarstwa została zresztą dostrzeżona i doceniona przez kapi‑

tułę przyznającą tytuł Ambasadora Polszczyzny. Warto podkreślić, że otrzymują go przedstawiciele życia publicznego – artyści, naukowcy, publicyści, duszpaste‑

rze – za „wybitne zasługi w krzewieniu pięknej, poprawnej i etycznej polszczy‑

zny”2. Pisarz zdobył go dwukrotnie (2008 – Honorowy Ambasador Polszczyzny, 2011 – Młody Ambasador Polszczyzny), a w uzasadnieniu napisano: „za elegancką formę językową jego poezji i prozy, formę nawiązującą do najlepszych wzorów i tradycji literackiej polszczyzny”3.

1 Zob. http://instytutksiazki.pl/autorzy ‑detal,literatura ‑polska,1726,dehnel ‑jacek.

html [data dostępu: 6.08.2016].

2 Zob. http://www.ambasadorpolszczyzny.pl/page.php?go=1 [data dostępu: 6.08.2016].

3 Zob. http://www.ambasadorpolszczyzny.pl/archiwum/2010/page.php?go=6 [data dostępu: 6.08.2016].

(12)

magdalena hawrysz 10

Zalety te ujawniają się w pełnej krasie w powieści Matka Makryna. Kunsztowna warstwa językowo ‑stylistyczna książki – nieprzezroczysta, wyrazista, łącząca język literacki, mowę gminu i mistyczne przepowiadanie – jest wypadkową losów głównej bohaterki. Język Jutki ‑Julki ‑Ireny ‑Makryny tworzy fundament, z któ‑

rego wyłania się intrygująca postać niewykształconej kobiety z niższych warstw społecznych Wileńszczyzny (żydowskiej przechrzty), maltretowanej przez męża, rosyjskiego kapitana, zmuszonej po jego śmierci do szukania sposobów na przeżycie. Dzięki swojej niezwykłej wprost fantazji i umiejętności opowiada‑

nia (a także zdolności obserwacji świata i ludzi) stworzyła sobie nową tożsamość, powołując do życia matkę Makrynę, przełożoną mińskiego klasztoru bazylianek.

Tą fikcyjną biografią poruszała serca i obezwładniała umysły ówczesnej Europy, a sama zdobyła znaczne wpływy na francuskich i włoskich dworach, zyskała rząd dusz wśród emigracyjnego establishmentu, stała się opisywaną przez europejską prasę „świętą męczennicą”, ucieleśnieniem udręczonej przez Rosję Polski.

Warto podkreślić, że język Matki Makryny (i matki Makryny, bo to w istocie jej monolog) jest efektem nie tylko pisarskiego talentu J. Dehnela, ale także solid‑

nej, filologicznej pracy. W posłowiu do książki autor wskazuje źródło, z którego czerpał materiał dialektalny:

Nieocenione usługi oddał mi wspaniały tom Słownictwo polszczyzny gwarowej na Litwie (Janusz Rieger, Irena Masojć, Krystyna Rutkowska), dzięki któremu Makryna na łożu śmierci mogła wreszcie przemówić językiem gminnym, którego się wstydziła i który starała się ukrywać4.

Inspiracją były też dla pisarza oryginalne wypowiedzi bohaterki spisane w cza‑

sie poznańskich i rzymskich zeznań mistyfikatorki oraz opowieści zarejestro‑

wane przez jej protektora księdza Aleksandra Jełowieckiego (Szwedowicz 2016).

Tak wykreowany język jest arcyciekawy dla lingwisty, ponieważ spotykają się w nim elementy języka ogólnego XIX wieku, dialektu Kresów Północno‑

‑Wschodnich, sposobów komunikowania się w środowisku zakonnym czy sze‑

rzej – religijnym. Te właśnie warstwy stylizacyjne staną się przedmiotem opisu w  niniejszym szkicu. Dla metodologicznego porządku należy dodać, że na

4 Dehnel 2014: 398. Wszystkie cytaty pochodzą z tegoż wydania. Dalej przywo‑

łane fragmenty lokalizuje się, podając w nawiasie numer strony. Nie zachowano za‑

stosowanego w książce rozwiązania typograficznego, polegającego na tym, że innym krojem czcionki zapisane zostały zeznania Makryny Mieczysławskiej, innym – opo‑

wieść Ireny Wińczowej. Służy to rozeznaniu się czytelnika w historii, ale nie ma zna‑

czenia dla opisywanych tu zjawisk językowych – mówi wszak ta sama osoba.

(13)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 11

potrzeby niniejszego opracowania stylizację traktuje się wąsko, wyłącznie jako kształtowanie wypowiedzi z wykorzystaniem środków z zakresu systemu języko‑

wego właściwych (w tym wypadku) danej epoce, gwarze, wspólnocie. Poza obsza‑

rem zainteresowania – na obecnym etapie prac – pozostaje analiza konwencji pisarskich, w których widoczne jest choćby naśladowanie gatunków, takich jak spowiedź czy gawęda, oraz pomniejszych, jak akty strzeliste, błogosławieństwo czy złorzeczenie.

Stylizacja archaiczna

Wskazując elementy archaiczne, koniecznie trzeba zrobić zastrzeżenie, że pewne zjawiska można interpretować także jako cechy dialektu, który jako bardziej zachowawcza odmiana języka zawiera więcej dawnych elementów. W pewnych wypadkach trudno więc jednoznacznie rozstrzygnąć, czy dana cecha służy archa‑

izacji, czy dialektyzacji. Ponieważ jednak autor w konstruowaniu języka powieści posiłkował się językoznawczym opracowaniem polszczyzny wileńskiej, można przypuszczać, że cechy wspólne obu odmianom są w jego wypadku realizacją właściwości dialektalnych. To założenie decyduje o kwalifikacji stylizacyjnych środków językowych. Warto jeszcze zaznaczyć, że niektóre zabiegi archaizujące z normatywnego punktu widzenia mogłyby zyskać negatywną opinię, ponieważ nie były już obecne w polszczyźnie XIX wieku lub w ogóle w polszczyźnie. Takiej oceny jednak się tu nie dokonuje, gdyż uznaje się prymat działań artystycznych nad filologiczną ścisłością5.

Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku. Specyfikę ówcze‑

snego języka oddają środki zaczerpnięte ze wszystkich poziomów systemu języ‑

kowego. Najwyrazistsze i najregularniejsze są te z zakresu składni. Za najbardziej charakterystyczne zjawisko należy przykładowo uznać inwersję. Po pierwsze, dotyczy ona orzeczenia na końcu zdania:

Wreszcie ostatni młot zamilkł, ostatnią parę sióstr w kajdany zakuto (s. 300)6, Miałem do Afryki jechać – mówi ojczyńka – ale jak do Afryki, skoro mam przy grobach Apostołów, u nóg Ojca Świętego taki skarb 5 Nie można jednak nie zaznaczyć, że na tle wielkiej staranności kształtowania języka budzą pewne zdziwienie.

6 Przywołując materiał ilustracyjny, ograniczam się do podania tylko kilku przy‑

kładów, ponieważ stopień nasycenia tekstu różnymi środkami stylizacyjnymi jest znaczny.

(14)

magdalena hawrysz 12

złożyć! (s. 165), Ale przecież nie same radości nas czekały (s. 266), Tłustą mnie taką zrobił, że nigdy w życiu taka nie byłam, zupełnie jakbym całego Siemaszkę z dyjabelskimi jego kopytami połknęła (s. 273), Papież od dawna słabował i każdy powiadał, że nie tylko zimy, ale i końca czerwca nie doczeka (s. 291).

Po drugie, obejmuje przydawkę, która występuje w postpozycji:

lepiej więc pójść w jakie miejsce ustronne, do celi mojej, a tam mi wszystko wyłoży (s. 15), Szłam do Witebska z siostrzyczkami mojemi nieustannie (s. 26), a to była szkoda wielka (s. 128), datki hojne (s. 154), Nie minęła godzina, a już rozesłałyśmy wici po klasztorach okolicznych męczarnią naszą i ofiarami naszemi (s. 235), szczególnie zaś do robót najbrudniejszych (s. 248), do wód pirenejskich (s. 306), koca wytartego (s. 75).

Ponadto pojawia się sporadycznie, choć zwraca również uwagę, składnia accu‑

sativus cum infinitivo: mam ją nadzieję w Rzymie ujrzeć (s. 23), I prosił mnie sia‑

dać do powozu (s. 86) oraz czas zaprzeszły: Z rozkazu Najjaśniejszego Pana dałem wam był trzy miesiące czasu do namysłu (s. 22–23).

Całkiem bogaty zestaw stanowią archaizujące zjawiska fleksyjne. J. Dehnel sys‑

tematycznie stosuje zabieg odrywania końcówki od osobowej formy czasownika w czasie przeszłym i dołączania jej do spójnika, partykuły, zaimka lub innej części zdania. Dla przedstawicieli młodszego pokolenia zabieg ten jest wyraźnym sygna‑

łem dawności, niekiedy nawet gwarowości, nie dziwi więc, że pisarz urodzony w roku 1980 uczynił z niego jeden z podstawowych wyznaczników archaizacji:

Aleśmy wszystkie wiedziały (s. 20), barzdzośmy utyły (s. 283), Otwarte, bom nigdy nie miała ani przed Bogiem, ani przed siostrami moimi, ani przed innymi ludźmi nic do ukrycia (s. 14), boś już tam bywał (s. 253), bośmy zawsze po biczowaniu Te Deum śpiewały (s. 66), chocieśmy się w końcu pogodzili (s. 345), Oblubieniec, com go później na wła‑

snym ramieniu, przybitego do krzyża niosła (s. 55), jakem powietrze wetchnęła, to nadal huknąć potrafiłam (s. 148), Jużeś doświadczył, że dla Chrystusa umiemy cierpieć. Dla Niego żyjem i dla Niego, jeśli trzeba, umrzemy (s. 252), kardynałaśmy się uczepili, kardynałaśmy czekali (s. 187), ledwiem ducha nie wyzionęła (s. 94), ledwieśmy się miejscami zamieniły (s. 116), kiedym Siemaszkę odstępcę skierdziem

(15)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 13

nazwała (s. 95), mówiłam moim siostrom, kiedyśmy wychodziły (s. 61), Pan Jezus ukrzyżowany, któregom przez te wszystkie mile na własnym barku niosła (s. 61), Wielu z nich nas łajało za niewygody, którychśmy im nie z własnej ochoty przydały (s. 25), Niceśmy nie śpiewały, doni- kądśmy nie biegały (s. 310), I takeśmy sobie czasem siadywały wieczo‑

rem (s. 32), tom ja ujeżdżała dalej (s. 327), tośmy ofiarowywały naszemu Panu (s. 65), tyliśmy ich widziały (s. 38), tylkośmy milczały (s. 206), Wszystkieśmy były pod szczególną Opieką Matki Boskiej (s.  172), Wprawdzieśmy w klasztorze rąk do pracy nie żałowały (s. 54–55).

W zakresie fleksji imiennej dało się zauważyć dawne formy w obrębie:

– narzędnika l.poj. rzeczowników męskich i nijakich ( ‑i/ ‑y): ma się odrodzić za zezwoleniem Ojca Świętego i pod Jego skrzydły (s. 315), przed niezbadanymi wyroki Bożymi (s. 266); forma ta była w języku literackim XIX wieku mało żywotna (choć sporadycznie się zdarzała, zob. Jankowska, Zawadzki 1960:

16–20), jest jednak czytelnym sygnałem dawności; co więcej, była wciąż w uży‑

ciu w dialekcie wileńskim, ma więc charakter zarówno archaizujący, jak i dia‑

lektyzujący;

– miejscownika l.poj. w  różnych częściach mowy ( ‑em) oraz dawnych połą‑

czeń przyimkowych z zaimkiem ten: ( ‑ym): na wychodnem (s. 200), złe, które w was mieszka, mogłoby się stać gorszem (s. 23), siostrzyczkami mojemi (s. 21), bukwami pisanemi (s. 72), czem (s. 19), zatym (s. 15), potym (s. 190); choć to powszechna cecha języka XIX wieku, J. Dehnel stosuje ją oszczędnie, być może dlatego, że jako wyrazista mogłaby zdominować pozostałe środki stylizacyjne;

– mianownika l.mn. ( ‑a): koszta (s. 214), kursa (s. 340), projekta (s, 128), frukta (s. 380); forma ta obejmuje rzeczowniki obcego pochodzenia, z czasem stała się ona charakterystyczna dla zapożyczeń;

– dopełniacza liczby mnogiej: końcem palcy czuje jego potęgę (s. 326), krzyżyk swój ściskając aż do pobielenia palcy (s. 112);

– biernika l.mn.: przez kolejne jego, coraz to niższe sługi (s. 64);

– miejscownika l.mn.: Panie Boże mój najsłodszy w niebiesiech (s. 230).

W obrębie słowotwórstwa nie można pominąć feminatywów, chodzi tu o mary‑

tonimika i patronimika. Wśród odmężowskich nazwisk żon pojawiają się: Agop‑

sowiczowa, Bartoszewiczowa, Hałkowa, Wińczowa, Odeskalkowa. Regularnie pojawiają się również odojcowskie derywaty nazwiskowe oznaczające córki:

Baniewiczówna, Botwidówna, Domejkówna, Dowgiałówna, Downarówna, Fili‑

hauzerówna, Gedgoftówna, Giedyminówna, Korminówna, Krysztalewiczówna, Kuleszanka, Kwintówna, Sielawianka, Tyzenhauzówna.

(16)

magdalena hawrysz 14

Spośród zjawisk fonetycznych regularnie wykorzystywany jest przysłówek barz‑

dzo (s. 43) (i w stopniu wyższym barzdziej – s. 74 oraz najwyższym najbarzdziej – s. 18). Formy takiej nie notują słowniki historyczne. Niewykluczone, że istniejąca w dawnej polszczyźnie forma barzo (nieobecna już zresztą w XIX wieku) wydała się autorowi nazbyt archaiczna, dokonał więc kontaminacji postaci dawnej i współ‑

czesnej. Można w tym widzieć neologizm autora użyty w funkcji archaizującej.

Poza tym systematycznie zastosowany został zapis ówczesnej wymowy j po spółgłosce w wyrazach obcych jako ij/yj (i odpowiednio w przypadkach zależnych np. yi)7. Tę cechę właściwą językowi literackiemu do połowy XIX wieku oddał Dehnel bardzo skrupulatnie: bazylijanie i bazylijanki (s. 282), dyjabeł (s. 154), dyjamenty (s. 36), komissyję rządową (s. 230), missyje (s. 246), missyjonarz (s. 275), stancyi (s. 240), we Francyi (s. 127).

Z rzadziej występujących zjawisk fonetycznych można też odnotować:

– zachowanie głoski c pochodzącej z palatalizacji t w odmianie czasowników:

szepcę (s. 95), depce (s. 53);

– historycznie uzasadniony brak przegłosu: jeszcze przywlekła się do swojej taczki (s. 66);

– dawną postać brzmieniową liczebników ośmdziesiąt (s. 102), siedm (s. 61) oraz (pseudoetymologizującą) niektórych leksemów, jak smętarz (s. 123).

Najprostszym środkiem stylizacji archaicznej jest leksyka. Autorski rozmach w tym względzie zadziwia nie tylko liczebnością, ale i różnorodnością archa‑

izmów, które obejmują właściwie wszystkie sfery życia – od materialnych drob‑

nych artefaktów, jak dawne monety, pojazdy, stroje czy wyposażenie wnętrz, do stanów ducha i relacji międzyludzkich8. Tradycyjnie wyróżnia się trzy typy archaizmów leksykalnych. Pierwszy z nich to archaizmy rzeczowe, czyli lek‑

semy oznaczające nieistniejące desygnaty, np.: cyrkuł (s. 98), dworak (s. 71), (fotel – M.H.) zwykłą rogożką9 kryty ‘rodzaj tkaniny’ (s. 87), czeladka (s. 132), izba cze‑

ladna (s. 58), foryś ‘pomocnik stangreta’ (s. 49), funt wosku (s. 54), łokieć płótna (s. 63), gubernie rosyjskie (s. 228), jatki (s. 56), kolasa (s. 86), kufry (s. 12), legat

7 Nie wszędzie konsekwentnie stosowany, jak dowodzi przykład socyalista (s. 348).

8 Znajomości dawnych realiów dowiódł zresztą J. Dehnel także w  innych swo‑

ich powieściach (Lala, Balzakiana, Saturn). Tu przywołajmy choćby specjalistyczne określenia werk ‘mechanizm w zegarku’ (Weszłam jak twardy, zahartowany klucz w  werk ogromnego zegara; s.  120), gomółka ‘niewielkie szklane szybki stosowane jako element ozdobny witraży’ (szklanne gomółki brzęczą w ołowiu; s. 248), czy ma‑

roki ‘specjalnie wyprawiona koźla skóra’ bucikiem z czerwonego marokinu (s. 295).

9 Właściwie: rogóżka.

(17)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 15

‘zapis testamentowy’ (s. 130), liberia (s. 50), opona haftowana ‘tkanina dekora‑

cyjna, gobelin’ (s. 224), palenie stambułki ‘fajki tureckiej’ (s. 235), pognał berlinką

‘rodzaj powozu’ (s. 306), poły jego surduta (s. 157), pałasz (s. 143), stójkowy (s. 380), w szarych samodziałach ‘proste sukno’ (s. 78), szynel (s. 35), ukaz cesarski (s. 148), wojewodzic (s. 54), złotolity (s. 161), redyngot szary ‘ubiór męski’ (s. 159), Mater Admirabilis wyszykował, skudów nie szczędząc ‘włoskie monety’ (s. 341), werszek

‘rosyjska miara długości’ (s. 101)10, wizawa ‘powóz’ (s. 12).

Drugą grupę stanowią archaizmy słowne, czyli dawne wyrazy przywołane na oznaczenie istniejącego desygnatu, np.: ampułki na wino (s. 238), Cały dostałam alkierz na swoje pomieszkanie (s. 86–87), ceber (s. 249), chędogi (s. 103), codzienne ochędóstwo (s. 367), do pocześniejszej sali (s. 251), Duński już wcześniej miał zaród niebezpiecznej słabości (s. 130), dworuje sobie (s. 244), srebrne statki (s. 114), farfury ‘naczynia i wyroby z fajansu’ (s. 114), farfury wytłukła, opony bogato tkane łapami wytłuściła, a czernice, rozpiwszy kilka butelek, zaczęłyby się okła‑

dać francuskimi kandelabrami albo ciskać w obrazy półgęskami (s. 180), gorzałka (s. 90), gardłować (s. 121), drzwi pozłociste (s. 197), folguje (s. 67), glejt (s. 153), grube moje trzewiki znoszone nosić będę (s. 320), I wszystko to uważał z powagą (s. 257), inkaust (s. 15), izba (s. 325), kazamaty (s. 58), berżerka ‘szeroki, wyściełany fotel’ (s. 380), nie taję (s. 244), Nie trap się, synu (s. 163), nie pomnę (s. 80), ordyno‑

wał (s. 139), parzyć ukropem (s. 253), piernaty (s. 53), pławiono ‘topiono’ (s. 228), pocześniejsza (s. 147), kułakiem cię obił, i okrzyczał (s. 192), pono (s. 150), pospołu (s. 60), przecie (s. 149), przechodziła akurat mimo (s. 269), rodziców zafrasowa- łam (s. 218), rymopis (s. 122), sagan (s. 60), sakwy i kostury (s. 107), spłachetek papieru (s. 308), sprawę należycie wyjaśnić, bez pochopu (s. 244), strawa (s. 92), szaty (s. 9), wprzódy (s. 151), wylizany konterfekt (s. 120), karbunkuł ‘wrzód’

(s. 114), Z Towiańskim ułożyć się – niepodobna (s. 127), zamtuz (s. 28), żołdak (s. 9), żurnalista (s. 120), żydom na tandecie sprzeda ‘targ staroci’ (s. 45), zasromał się okrutnie (s. 352), ale boki jeszcze trefi, bo widać lubi się frantować (s. 159), jakem szła szaty zakonne przyoblec... (s. 15).

Wreszcie w powieści znalazła się też spora liczba archaizmów semantycznych, czyli wyrazów o innym niż dzisiaj znaczeniu: byle choćby jeden świadek był temu przytomny ‘obecny’ (s. 323), Był to człowieczek niewielki, suchy ‘wychudzony’

(s. 73), chciwych boju ‘żądnych’ (s. 332–333), Łatwo mogłam to sobie wystawić

‘wyobrazić’ (s. 131), powolne ‘posłuszne’ (s. 96), Semenenko bawił akurat w Sor‑

10 Objaśnienia haseł tworzono na podstawie różnych źródeł leksykograficznych i encyklopedycznych (zob. Literatura), wykorzystano także słowniczek zamieszczo‑

ny na końcu powieści (Dehnel 2014: 385–392).

(18)

magdalena hawrysz 16

rento (s. 236), Siedzimy oto w sklepie cuchnącym ‘w piwnicy’ (s. 62), ścierwo ‘żywy organizm, ciało ludzkie’ (s. 105), drukowały gazety na froncie ‘na pierwszej stro‑

nie’ (s. 120), życia naszego nie szacowano ‘nie ceniono, szanowano’ (s. 260).

Stylizacja dialektyczna

Bohaterka powieści pochodzi z Wileńszczyzny. W powieści występują nazwy miejscowe, m.in.: Goduciszki, Grzybowszczyzna, Kimeliszki, Lubcz, Miadzioły, Milaje, Mińsk, Mołodeczno, Nowogródek, Połock, Smorgonie, Wilno, Witebsk, osa‑

dzające część akcji w konkretnej przestrzeni. Lokalnemu kolorytowi sprzyjają także nazwy osobowe: Giedymin, Giedyminówna, Skirmuntowie i inne (zob. frag‑

ment o feminatywach).

Na tle tak zarysowanych realiów onomastycznych pojawiają się też inne zabiegi odtwarzające niektóre cechy dialektu północnokresowego. Najbogatszą repre‑

zentację mają dialektyzmy leksykalne. Zebrał je autor w słowniczku i zamieścił w książce razem z archaizmami leksykalnymi. Objaśnionych kresowizmów zna‑

lazło się tam 13911. Należą one do bardzo różnych kręgów semantycznych, nazy‑

wają m.in.:

– osoby: bachur ‘nieślubne dziecko’ (s. 139), bołda ‘człowiek głupi’ (s. 21), bro‑

dziaha ‘włóczęga’ (s. 281), obżora ‘żarłok’ (s. 378), projda ‘spryciarz’ (s. 297);

– przedmioty codziennego użytku: bałdawieszka ‘gruba laska, kij’ (s. 63), bizun

‘bicz’ (s. 139), bunt ‘wiązka’ (s. 39), hołobla ‘dyszel’ (s. 63), kapszuk ‘woreczek na tytoń’ (s. 235), klepadło ‘tani zegarek’ (s. 320), ładyszki ‘gliniane garnki bez ucha’ (s. 34);

– odzież: baszmaki ‘znoszone buty’ (s. 138), bosonóżki ‘sandały’ (s. 281), chała‑

czek ‘chałat’ (s. 320), łoskuty ‘łachmany’ (s. 76);

– pożywienie: braha ‘odpady gorzelniane’ (s. 151), dekokt ‘wywar’ (s. 141), gor‑

buszka ‘piętka chleba’ (s. 34), kumpelek ‘niewielki kawałek chleba’ (s. 66), pojła

‘woda do pojenia bydła z dodatkiem mąki itp.’ (s. 108), skorynka ‘skórka chleba’

(s. 378); żertwa ‘pożywienie’ (s. 169);

– rośliny i ich części: atożeła ‘młody pęd roślinny’ (s. 241), rosochacz ‘rozwi‑

dlona gałąź’ (s. 208), sztymbur ‘badyl’ (s. 64);

– zjawiska przyrodnicze: pał ‘upał’ (s. 110), pałkość ‘skwar’ (s. 91), ślapoć ‘wio‑

senny okres topnienia śniegów’ (s. 30), zołkość ‘wilgotna, zimna pogoda’ (s. 30).

11 Co prawda książka zawiera słowniczek kresowizmów, jednak dla wygody czy‑

telnika niniejszego tekstu podaje się objaśnienia przywołanych przykładów.

(19)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 17

Choć słownik znacznie ułatwia lekturę, trzeba przyznać, że J. Dehnel tak umie‑

jętnie prowadzi narrację, że znaczenie znakomitej większości kresowizmów jest możliwe do rozszyfrowania bez pomocy leksykonu. Niekiedy zyskują one bez‑

pośrednie objaśnienie w treści, np.: w Wiedniu sprzedać metaliki, czyli papiery austriackie (s. 316). Czasami rodzajem komentarza jest porównanie, np.: tak długo traktowano ich bezczestnie, jak bydło, że i twarze porobiły im się jak u zwierząt (s. 281), pochrumkiwał jak parszuk (s. 87). Innym razem leksemy stają się zrozu‑

miałe dzięki pleonastycznym konstrukcjom, jak: nosem sznirpię (s. 296), podarte łoskuty (s. 63). Wreszcie – i tych jest najwięcej – dialektyzmy zyskują jasność dzięki kontekstowi: pozostali nic dobrego, buntu słomy by mi pod grzbiet nie rzucili (s. 39), Szybko spoturałam, mimo że głowa tępa, do jakiej mi trzeba tańczyć melodii (s. 137), W tej Marsylji ojczyńka jak jeden żmut nerwów (s. 167), Skostniała, leżąc na sienniku, pod zamkniętymi, oszorchniałymi mroźnym oddechem powie‑

kami (s. 263), nerwy tak nim bałatały (s. 324), I tak zaczął się w Rzymie upadek Semenenki, a ja czekałam chwili, aż się barachnie, aż w błocie wyląduje (s. 239).

Poza leksykalnymi wyznacznikami dialektyzacji zauważalną w powieści właści‑

wością wileńskiej polszczyzny jest kilka zjawisk fonetycznych. Można tu wskazać charakterystyczne dla tych terenów utożsamienie e pochylonego12 z i/y. Ilustrują to przykłady: drzymał/a (s. 134, 295), kobita (s. 9), zdrzymujac się (s. 26), mliko (s. 349). Utrwalono w powieści także mieszanie ó z o (charakterystyczne także dla polszczyzny ogólnej, w której jednak nasilały się tendencje normalizacyjne): tło‑

macz (s. 118), tłomaczy (s. 197), przetłomaczone (s. 267), a także wymowa o jako ó (u) przed spółgłoskami sonornymi: taburet (s. 328), tytuń (s. 367). Znamienne jest także zaznaczone w języku Makryny rozchwianie w zakresie szeregu S – Ś  – Š: lisz‑

tewka (s. 64), był kruświckiem mieszczaniniem (s. 372), sztukę pisania i śkła robie nia 12 W języku literackim pierwszej połowy XIX wieku na oznaczenie e pochylone‑

go używano znaku é. I tę cechę utrwalił w powieści J. Dehnel, czego ilustracją jest za‑

mieszczony w powieści artykuł prasowy: W numerze 305 „Dziennika Narodowego” – czyta mi – jużeśmy wspomnieli o tém cudowném uzdrowieniu, dziś opowiemy słowami samegoż uzdrowionego sposób, w jaki ono nastąpiło. Opis nasz oprzemy na jego wła‑

sném opowiadaniu, któreśmy słyszeli 7 Lutego zeszłego na mszy polskiej w kościele Ś ‑go Rocha, i na liście przezeń pisanym do przełożonego jego zakonu, Ojca Carmel, którego kopiję mamy przed oczami. Nim X. Blancpin przybył do Paryża dla osobistego złożenia świadectwa o łasce Boskiéj, którą otrzymał przez modlitwy naszéj męczennicy, juże‑

śmy o cudowném jego uzdrowieniu słyszeli nie tylko z korespondencyi otrzymanych z Rzymu... – ha, zaśmiał się Jełowicki, ha! Pewnie, że słyszeli, od Jełowickiego słyszeli! – ...ale od jednego malarza francuza rodem, który kapłana tego znał przedtém, widział

jego chorobę i patrzył na jego uzdrowienie. Rzeczony malarz, którego nazwiskaśmy nie zatrzymali, nie wierzący dotąd w cuda, uledz musiał przed oczewistością i sam to wy‑

znaje. Oto jest opowiadanie treściwe Xiędza Blancpin (s. 309).

(20)

magdalena hawrysz 18

(s. 371). J. Dehnel uwzględnił również zachowaną w dialekcie północnokresowym dużo częściej niż w języku ogólnym XIX wieku dawną postać połączenia *zr’ jako źrz: źrzódełka (s. 310). Podobnie w mowie wileńskiej utrzymała się wtórna noso‑

wość w pewnych wyrazach: pomięszanie zmysłów (s. 112). Wreszcie warto zwrócić uwagę na stale występujące w powieści formy schyzma (s. 71), schyzmatycki (s. 12), schyzmatyczka (s. 252), schyzmatyk (s. 13). Wydaje się, że można je uznać za hiper‑

poprawną postać połączeń chy, które na Wileńszczyźnie wymawiane są miękko.

Z innych zjawisk warto wymienić zmianę g na h: hreczana kasza (s. 46) oraz j: jene‑

rał (s. 118), ksieni jeneralna (s. 54); miękką wymowę połączenia ge: giesta (s. 134), przyimek ku w zredukowanej formie: k’nam, służebnicom, woła, i k’mnie (s. 8) – wszystkie te zjawiska przetrwały w dialekcie kresowym zapewne pod wpływem ruskim. Wreszcie warto wymienić osobliwą cechę podwajania głoski n  w przymiot‑

nikach z przyrostkiem ‑n, którą daje się zauważyć tylko w jednym adiectivum, za to użytym kilkakrotnie: szklanna waza (s. 223), dzban szklanny (s.  209), szklanne gomółki brzęczą w ołowiu (s. 248), łzy im z oczu wyskakują jak odłamki szklanne z ramy (s. 217), ojczyńka mnie podtrzymuje jak szklanną figurę (s. 186).

Z zakresu słowotwórstwa kresowego w całej powieści bardzo silnie i regularnie zaznacza się powszechność zdrobnień pozbawionych jednak ładunku emocjo‑

nalnego. Oto kilka ilustracji tekstowych: potym przez bramkę, przez podwóreczko sąsiednie (s. 104), wymalowała prosta dziewuszka, Francuzeczka, wiary wielkiej, ale rozumku najprostszego (s. 301), obok na kamuszku (s. 272), biedziła się w klasz‑

torku (s. 301), komódka jedna, krzesełka dwa, stoliczek do robótek (s. 87), księżyk młody (s. 275), wszyscy oni, mnisi i mniszeczki, pomarli w tym klasztorze (s. 280), oddziałek jegrów (s. 247), porzucenia swojej regułki (s. 237), tymczasową tylko regułką, pięcioletnią (s. 317), cicho z różańczykiem, nagle pac, krzyżyk z różań‑

czyka się urwał (s. 302), na koniec ruinkę tę kupiono dla bazylijanek (s. 314), w tym swoim zgromadzeńku (s. 357), tam na nie sidełka zastawiono (s. 235). W kategorii deminutiwów mieszczą się także przymiotniki urobione sufiksem ‑eńki: bialeńki (s. 190), równieńki (s. 88), golusieńki (s. 102), stareńki (s. 177), i ‑uchny: piernatów miękuchnych (s. 59) tworzące tzw. intensiwa przymiotnikowe. Zaliczyć tu można także przysłówek dokładniusieńko (s. 328). Zaznaczeniu siły cechy służy na Kre‑

sach również przyrostek ‑owaty: bliznowaty (s. 43), kantowaty (s. 9), kołkowaty (s. 97), pasowaty ‘w pasy’ (s. 87), sękowaty (s. 284)13.

13 Co prawda leksemy te funkcjonują we współczesnych leksykonach polszczyzny ogólnej, nie rejestruje ich jednak tzw. słownik wileński (który zawiera zarówno zdrob‑

nienia, jak i liczne dialektyzmy), co może przemawiać za uznaniem ich za właściwości ówczesnej mowy wileńskiej.

(21)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 19

Specyficzną cechą polszczyzny wileńskiej jest derywowanie zdrobnień od rze‑

czowników męskich za pomocą formantów żeńskich, fundamentalnym przykła‑

dem tego zjawiska jest formacja ojczyńka (np. s. 118, 123, 154, 167, 227, 266) wystę‑

pująca na określenie głównego opiekuna matki Makryny we Francji i w Rzymie i jej późniejszego biografa.

W obrębie fleksji w języku Makryny można zauważyć charakterystyczną dla dialektu północnokresowego zmianę rodzaju rzeczowników: z bagny błotni‑

stej się wydźwignę (s. 351), nakarmili szuflem żużlu z pieca rozpalonego (s. 209), Podniosłam oczy ponad lustr dwudziestoświecowy (s. 308). Ponadto w powieści utrwalono archaiczną już dla języka ogólnego, a utrzymującą się dobrze w dialek‑

cie postać mianownika l.mn. rzeczowników męskich osobowych ( ‑i, ‑y, ‑e): pijani popi, pijane dyjaki, pijane stróże (s. 283), popy latały z miejsca na miejsce (s. 184), przychodziły to żydy, to markietany (s. 248), znaleźli dońce truchło nad rzeczułką (s. 287), za nim poszli Miszelet i Kuwet, ważne profesory (s. 322), ojce (s. 39).

Jeśli chodzi o fleksję werbalną, w powieści pojawia się typowa dla całych Kresów końcówka 1. osoby l.mn. ‑m: komuż użalim się, komu (s. 69), pójdziem w Niebo po nagrody (s. 70), zrzucim z siebie pęta i złamiem wszelkie zagrody (s. 70).

Sporadycznie występują w powieści różne inne zjawiska dialektalne, jak choćby przyrostek ‑e w przysłówku: plugawie (s. 204), inny rząd czasownika: pokiwał głowy (s. 73), wreszcie emocjonalne zawołanie oraz zawierające hipocoristicum charakterystyczne dla Wileńszczyzny: Aciu Bożyńku! ‘dzięki ci, Boże!’ (s. 329), Ze dwie godziny z nim zmitrężyłam, zanim, aciu Bożyńku, ruszył w drogę (s. 272).

W zamierzeniu autora wskazane zabiegi mają na celu oddać gminny rodowód bohaterki. Ona sama mówi o sobie: Zwyczajną jestem kobitą (s. 13), Ja – powia‑

dałam w takich razach – prosta kobita, z prosta więc myślę (s. 140), ja, choć głu‑

pia może kobita (s. 286). Wiejskie pochodzenie jest równoznaczne z brakiem wykształcenia (Julka ‑Makryna nauczyła się czytać samodzielnie, służąc na pań‑

skim dworze). Ujawnieniu tej cechy służy doskonały pomysł z nieortograficznym, fonetycznym zapisem obcych nazw osobowych i miejscowych. Makryna spoty‑

kała się z Włochami i Francuzami, podróżowała z misją po południowej Francji, odwiedzała różne miejsca w Rzymie. Onimy znała tylko ze słyszenia, czasami niedokładnie je zapamiętała. Tę właściwość widać w takich graficznych posta‑

ciach nazw własnych, jak:

– antroponimy: Ten Blankpę był duchacz, to jest ze Zgromadzenia Ducha Świę‑

tego (s. 305) – Blancpain (pisownię potwierdza fragment z gazety na s. 308), byliśmy u arcybiskupa de Boland, prymasa galijskiego (s. 152) – Louis Jacques Maurice de Bonald, księżnej Borgeze (s. 126) – Borghese, Delbufalo (s. 307) – Kacper del Bufalo, Kiedy Lafajet, francuski jenerał (s. 133) – Marie Joseph de

(22)

magdalena hawrysz 20

La Fayette, kardynał Lambruskini (s. 188) – Luigi Lambruschini, księżnej Ode‑

skalkowej (s. 313) – Zofia z Branickich Odescalchi;

– toponimy: Bordo (s. 166) – Bordeaux, pod Cziwitawekkia (s. 292) – Civitavecchia, Eks (s. 166) – zapewne Aix ‑en ‑Provence, w Grotaferacie (s. 350) – Grottaferrata, w Lionie (s. 167) – Lyon, w Szajo pod Paryżem (s. 239) – Chaillot, o świętej Tekli, że po męce śmiertelnej została przez aniołów przeniesiona na górę w Selencyi (s. 216) – Seleucja, do Wilalante (s. 235) – Villa Lante.

– obiekty miejskie: w kościele Araczeli (s. 268) – Bazylika di Santa Maria in Ara coeli; kwaterę zajęły u sióstr delle Adoratriczi Perpetuje (s. 234) – Mona‑

stero delle Adoratrici Perpetue, Czyrkomasimo (s. 58) – Circo Massimo, msza na Fyrwierze (s. 154), Na Furwierze, górze liońskiej (s. 155) – Bazylika Notre‑

‑Dame de Fourvière w  Lyonie, (w) Otelambercie (s.  121)  – Hotel Lambert, Kiedy miał kazanie w Notrdam (s. 124) – Notre ‑Dame, po tygodniu na Peske‑

ryi jedna przekupka ryb będzie drugiej szeptała (s. 304) – wł. pescheria ‘targ rybny’, w Sakreker (s. 166) – Sacré ‑Coeur, Trynita Dejmonti, czyli po naszemu na Troicką Górę (s. 185) – Trinità dei Monti (Góra Trójcy św.), kaplica panny Żarikot (s. 155) – Paulina Jaricot.

Stylizacja środowiskowa

Uwiarygodnieniu opowieści Makryny Mieczysławskiej, rzekomej ksieni unic‑

kiego zakonu bazylianek, służy stylizacja na język wspólnoty zakonnej. Nie wolno zapomnieć, że bohaterka w roli przeoryszy jest wytworem wyobraźni kobiety, która środowisko klasztorne poznała jako podkuchenna, posługaczka i szafarka.

Zaznajomiła się więc z życiem mniszek tylko dzięki powierzchownej obserwacji.

Mistrzowsko oddał tę cechę autor, uwzględniając w języku Makryny to, co fak‑

tycznie można było podpatrzeć z zewnątrz. Stąd w tej sferze stylizacja jest raczej uboga i ogranicza się do kilku zaledwie kręgów leksyki specjalnej.

Po pierwsze, manifestuje się w znajomości specyficznego stroju mniszek:

czepiec (s. 94), habit (s. 59), kołpaki (s. 59), welon (s. 162). Po drugie, ujawnia się w nazwach specyficznych klasztornych (i kościelnych) pomieszczeń: cela (s. 57), izba kapitulna (s. 161), koło w zakrystii ‘urządzenie do przekazywania przedmio‑

tów między klauzurą a światem zewnętrznym’ (s. 355), kruchta (s. 99), refektarz (s. 16), rozmównica (s. 219), wirydarz (s. 222). Wreszcie prezentuje się poprzez określenia związane z zakonną hierarchią: jenerałka ‘siostra generalna’ (s. 71), dwa chóry (s. 43), furtianka (s. 147), konwerska ‘zakonnica z mniejszymi ślubami, przeznaczona do niższych posług w klasztorze’ (s. 43), ksieni jeneralna (s. 54),

(23)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 21

matka przełożona (s. 440), mistrzyni nowicyuszek (s. 234), nowicyat ‘pierwszy właściwy okres życia we wspólnocie zakonnej’ (s. 153), nowicyuszki (s. 187), postu‑

lantka ‘osoba przygotowująca się do życia w zakonie’ (s. 224), profesja ‘śluby zakonne’ (s. 160), przeorysza (s. 163), siostra szafarka (s. 42). Ten krąg poszerzają nazwy osób duchownych reprezentujących Kościół prawosławny i ich pomoc‑

ników: archirej ‘wyższy duchowny prawosławny’ (s. 72), ihumena ‘przełożona zakonu prawosławnego’ (s. 60), prawosławna monaszka ‘mniszka’ (s. 47), popa‑

dia ‘żona popa’ (s. 103), u popów monachów (s. 64), pop (s. 9) protopop ‘ksiądz prawosławny sprawujący opiekę nad kilkoma parafiami’, (s. 62), dyjak ‘pomoc‑

nik popa’ (s. 65).

Znajomość zwyczajów i obrzędów zakonnych objawia się w nazwach typów pieśni i modlitw, tytułów tychże, rodzajów modlitewników i nabożnych ksiąg, uroczystości kościelnych: akatyst ‘hymn liturgiczny w Kościele wschodnim’ (s. 33), antyfona ‘modlitewny śpiew chóralny’ (s. 85), Ave, stellae… (s. 144), brewiarz (s. 156), ćwiczenia duchowne regułą świętego Zakonu nakazane (s. 64), godziny liturgiczne (s. 97), hymny dziękczynne (s. 96), psalm (s. 85), Te Deum laudamus (s. 66), tryduum męki (s. 267), Żywoty o świętej Tekli (s. 216).

Wiarygodność historii matki Makryny buduje także sfera onomastyczna. Prze‑

bywając wśród mniszek, Wińczowa miała okazję poznać oryginalne (najczęściej nadawane przez przełożoną) imiona zakonnic będące symbolem nowej misji w życiu, np.: Anicetta, Baptysta, Bonawentura, Eufemia, Eufrozyna, Jozafata, Kaliksta, Kolumba, Liberta, Onufria, Nepomucena.

Na marginesie warto jeszcze dodać, że stylizacja na język środowiskowy ujaw‑

nia się też w zakresie składni, gdzie można obserwować chiazm (konstrukcję o budowie podmiot – orzeczenie//orzeczenie – podmiot): Ledwieśmy weszły na dziedziniec, wyległy czernice z cel, z refektarza wybiegły (s. 248). Jego obecność można tłumaczyć wpływem Biblii, gdzie jest częstym zabiegiem językowym.

Podsumowanie

Analizowany utwór to opowieść głównej bohaterki, która występuje w dwóch wcieleniach: Iriny Wińczowej, relacjonującej swe prawdziwe życie, i  matki Makryny, ksieni dającej świadectwo kaźni i męczeństwa zakonnic z Mińska.

W związku z tym można powiedzieć, że w powieści mamy do czynienia ze styli‑

zacją całościową, umiarkowaną (Dubisz 1991: 33–34), obejmującą wszystkie czę‑

ści tekstu, zarówno główny monolog ‑narrację, jak i wplecione w jej obręb dialogi innych postaci (przekazywane przez tytułową bohaterkę). Autor wykorzystał

(24)

magdalena hawrysz 22

bogaty zestaw środków stylizacyjnych ze wszystkich poziomów systemu języ‑

kowego, choć ze zmienną intensywnością w obrębie poszczególnych stylizacji.

Najbardziej zróżnicowana jest archaizacja, pojawiająca się na wszystkich pozio‑

mach systemu językowego; dialektyzacja polega przede wszystkim na operowa‑

niu regionalną leksyką i elementami fonetycznymi, w mniejszym stopniu słowo‑

twórczymi i fleksyjnymi, stylizacja zaś środowiskowa – najskromniejsza – wyraża się zasadniczo przez sferę słownikową.

O języku powieści autor mówił w wywiadzie tak: „Obawiałem się nieco, że język dla niektórych czytelników będzie za trudny, że będzie stawiał zbyt duży opór, ale z drugiej strony pisarz musi być wierny swoim przekonaniom; a ja wierzę, że kiedy rekonstruujemy jakiegoś bohatera, to musimy zrekonstruować – w pewnym przybliżeniu, oczywiście – jego język. […] I cóż się okazuje: że ten język dla wielu czytelników, i to również tych niewyrobionych, stanowi wielką gratkę. Piszą mi albo mówią, że z początku było im trudno, a potem dawali się ponieść fali słów i czuli się w tej mowie jak u siebie w domu”14.

Skonstruowany przez Jacka Dehnela język matki Makryny jest kunsztowną, zharmonizowaną całością służącą artystycznej imitacji języka wilnianki, która ze społecznych nizin weszła na XIX ‑wieczne salony jako rzekoma zakonnica i siłą swojej opowieści rozpalała wyobraźnię, wzruszała, chwytała za serce sprzymie‑

rzeńców, adwersarzy zaś wprawiała w osłupienie i bulwersowała umiejętnością trafiania w czuły punkt15. Repertuar wykładników stylizacyjnych, zarówno ich liczba, jak i częstość użycia jest znaczna, poszczególne zabiegi wspierają się, a ich wartość oddziałuje nawet na elementy pozostające poza obrębem stylizacyjnych mechanizmów. Mistrzowsko przeprowadzona stylizacja językowa na płaszczyź‑

nie czasowej, terytorialnej i socjalnej jest istotnym elementem budującym cha‑

rakterystykę bohaterki, a z samego języka czyni niezwykłego bohatera powieści.

14 Zob. Święta oszustka – wywiad z Jackiem Dehnelem. Dostępne w internecie:

http://ksiazki.wp.pl/page,5,tytul,Swieta‑oszustka‑wywiad‑z‑Jackiem‑Dehnelem,wid, 21170,wywiad.html [data dostępu: 6.08.2016].

15 Sile opowieści sprzyja niewątpliwie obrazowość. I w tym względzie J. Dehnel osiągnął pisarskie wyżyny. Jednym z  ciekawszych środków wyrazu, bardzo często obecnym na kartach powieści jest porównanie. Konstrukcji tego typu  – prostych i rozbudowanych, zleksykalizowanych i kreatywnych – zebrano ponad 650. Zagad‑

nienie to jest przedmiotem odrębnego opracowania.

(25)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 23

Źródło

Dehnel J., 2014: Matka Makryna. Warszawa.

Literatura

Bajerowa I., 1986: Polski język ogólny XIX wieku. Stan i ewolucja. T. 1: Ortografia, fono‑

logia z fonetyką, morfonologia. Katowice.

Bartmiński J., 1965: Problemy archaizacji językowej w powieści. W: Trzynadlowski J., red.: Styl i kompozycja. Konferencje teoretycznoliterackie w Toruniu i Ustroniu. Wro‑

cław–Warszawa–Kraków, s. 218–233.

Dubisz S., 1991: Archaizacja w XX ‑wiecznej polskiej powieści historycznej o średniowie‑

czu. Warszawa.

Jankowska B., Zawadzki Z., 1960: Narzędnik l. mn. rzeczowników w  historii języka polskiego. „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu M. Kopernika w Toruniu. Nauki Humanistyczno ‑Społeczne”. Filologia Polska, z. 2(3), s. 3–36.

Kurzowa Z., 1975: Elementy kresowe w języku powieści powojennej. Warszawa.

Kurzowa Z., 1993: Język polski Wileńszczyzny i kresów północno ‑wschodnich. XVI–XX w.

Warszawa–Kraków.

Rieger J., red., 2008: Słownictwo kresowe. Studia i materiały. Warszawa.

Rieger J., Masojć I, Rutkowska K., 2006: Słownictwo polszczyzny gwarowej na Litwie. Warszawa.

Szwedowicz A., 2016: Dehnel o nowej powieści „Matka Makryna”. Dostępne w inter‑

necie: http://culture.pl/pl/artykul/dehnel ‑o ‑nowej ‑powiesci ‑matka ‑makryna [data dostępu: 6.08.].

Wilkoń A., 1984: Problemy stylizacji językowej w literaturze. „Przegląd Humanistyczny”, nr 3, s. 11–29.

http://www.ambasadorpolszczyzny.pl/archiwum/2010/page.php?go=6 [data dostępu:

6.08.2016].

http://instytutksiazki.pl/autorzy ‑detal,literatura ‑polska,1726,dehnel ‑jacek.html [data dostępu: 6.08.2016].

http://www.ambasadorpolszczyzny.pl/page.php?go=1 [data dostępu: 6.08.2016].

Święta oszustka – wywiad z Jackiem Dehnelem. Dostępne w internecie: http://ksiazki.

wp.pl/page,5,tytul,Swieta ‑oszustka ‑wywiad ‑z ‑Jackiem ‑Dehnelem,wid,21170,wywiad.

html [data dostępu: 6.08.2016].

(26)

magdalena hawrysz 24

Magdalena Hawrysz

Language stylization

in Jacek Dehnel’s novel Matka Makryna Summary

The aim of this paper is carry out linguistic and stylistic analysis of Jacek Dehnel’s novel Matka Makryna (Mother Makryna). The book’s style results not only from the author’s writing talent, but also solid, philological work. The book’s narration is a protagonist’s monologue, combining elements of the 19th ‑century language, Polish north ‑eastern borderland dialect and the language used in monastic (or broadly speaking religious) communication. Stylization includes any part of the text – both main narrative mon‑

ologue and seldom dialogues, as well as free indirect speech. The author used a wide range of stylistic means although with varying intensity within different stylizations.

The most diversified is archaisation, visible at all levels of language system; dialect styl‑

ization is above all using regional lexis and phonetic elements, to a lesser extent using word ‑formation and inflectional elements, whereas environment stylization (the most modest) is first of all based on the lexis.

Key words: Jacek Dehnel, Matka Makryna, stylization, archaisation, dialect stylization, environment stylisation

Magdalena Hawrysz

La stylisation linguistique

dans le roman Matka Makryna de Jacek Dehnel Résumé

Ce qui constitue l’objectif de l’analyse du présent article, c’est le riche plan linguistico‑

‑stylistique du roman de Jacek Dehnel Matka Makryna (La Mère Makryna), étant le résultat non seulement du talent littéraire de l’auteur, mais aussi d’un travail phi‑

lologique solide. La narration du livre est un monologue de l’héroïne éponyme qui unit les éléments de la langue du XIXe siècle, du dialecte des Confins nordiques et orientaux ainsi que des façons dont on communique dans le milieu monastique ou plus largement religieux. La stylisation englobe chaque partie du texte : aussi bien le monologue ‑narration principal que les rares dialogues et le discours indirect libre.

(27)

stylizacja językowa w powieści Matka Makryna jacka dehnela 25 L’auteur a employé un riche assortiment de moyens stylistiques dont l’intensité varie dans le cadre de stylisations particulières. C’est bel et bien l’archaïsation apparaissant à tous les niveaux du système linguistique qui y est la plus diversifiée. La dialectisa‑

tion consiste avant tout dans l’emploi du lexique régional et des éléments phonétiques, plus rarement flexionnels et ceux concernant la formation de mots. Pour ce qui est de la stylisation liée au jargon la plus modeste, elle s’exprime en principe par la sphère de dictionnaire.

Mots clés : Jacek Dehnel, Matka Makryna, stylisation, archaïsation, dialectisation, sty‑

lisation liée au jargon

(28)
(29)

Artur Rejter

Literatura wobec dyskursu posthumanizmu Na przykładzie prozy Olgi Tokarczuk

Współczesna myśl humanistyczna coraz częściej i chętniej dotyka zagadnień związanych z podmiotowością bytów innych niż człowiek. Jak zauważa Jacek Lej‑

man: „W wyniku rozwoju badań biologicznych, szczególnie zaś etologii, socjo‑

biologii, genetyki, ukształtowany przez wieki europejskiej tradycji filozoficzno‑

‑religijnej obraz zwierząt uległ zmianie. Nie jawią się już one jako bezrozumne, bezduszne automaty, ale istoty obdarzone inteligencją, posiadające własne sys‑

temy wartości, protokulturę” (2006: 99). Takie przemiany w odbiorze rzeczywi‑

stości, jej oceny i typologizacji poszczególnych fenomenów otaczającego świata doprowadziły między innymi do pojawienia się refleksji posthumanistycznej.

„W ostatnich latach jedną z ważniejszych tendencji myśli amerykańskiej i zachod‑

nioeuropejskiej stał się bowiem posthumanizm, kwestionujący dotychczasowe status quo człowieka, który wreszcie przestał być traktowany jak centrum świata i uznawany za miarę wszechrzeczy. […]

Posthumanistyczna tradycja odrzuca tezę podziału uniwersum na świat Natury i  świat Człowieka, jako umowny, sztuczny, niefunkcjonalny i  bezza‑

sadny. W świetle najnowszych odkryć nauki paradygmat o zwierzęciu, któremu odmawiano zdolności do świadomego odczuwania bólu, myślenia, (samo)świa‑

domości, nie ma już racji bytu i nie może być dłużej akceptowany. Człowiek opuścił homocentryczny piedestał wyższości nad innymi bytami organicznymi (biocentryzm, ekocentryzm, zoocentryzm) i  nieorganicznymi (transhuma‑

nizm), by zająć równorzędne z innymi miejsce” (Tymieniecka ‑Suchanek 2014: 9–10). Sam status zwierząt, także w  ujęciu naukowym, jest niejasny, a  przynajmniej niejednoznaczny: „Wedle definicji biologicznej zwierzęta to

(30)

artur rejter 28

wielokomórkowe organizmy cudzożywne o  komórkach eukariotycznych, bez ściany komórkowej, w większości zdolne do poruszania się. Z punktu widzenia niezorientowanego w biologii odbiorcy definicja ta niczego nam nie rozjaśnia w  kwestii statusu zwierząt” (Lejman 2015: 19). Szczególna rola przypada tu filozofii i – zwłaszcza dziś – dyskursowi publicznemu: „Jeszcze w filozofii sta‑

rożytnej zwierzęcość i człowieczeństwo przeplatają się ze sobą ze względu na orficką koncepcję reinkarnacji. Jednak w następnych wiekach nastąpi w związku z  rozwojem chrześcijaństwa swoista dyfuzja między kanonami wiary a  wie‑

dzą filozoficzną w kwestii zwierząt. Szczególnie istotnym wydaje się tu zatem paradygmat filozoficzny, silnie inspirowany religią, określający aksjologiczny status ludzi i zwierząt. Na gruncie samej filozofii jest on dziś w dużej mierze niepodważalny, zaś zmiany, z którymi mamy do czynienia, inspirowane są raczej upublicznieniem debat biologicznych niż zmianami w obrębie samej filozofii”

(Lejman 2015: 19)1.

Demokratyzacja jako cecha współczesnej kultury Zachodu doprowadziła do przewartościowań w zakresie funkcjonowania wszelkich bytów – organicznych i nieorganicznych – i tym samym wpłynęła na zmiany przestrzeni komunika‑

cyjnej. Dyskurs posthumanizmu2 cechuje się bowiem pewnymi wyznacznikami poświadczającymi nie tylko jego dystynktywność, ale również wskazującymi na zmiany zachodzące w płaszczyźnie szeroko rozumianego języka (Rejter 2016).

Wśród wykładników dyskursu posthumanizmu można wskazać: ideologiczność tego dyskursu (dążność do zmiany zastanego porządku i hierarchii wartości), jego tematyczność jako cechę definicyjną (kluczowa rola tematyki, niezależnie od wymiaru gatunkowego tekstu czy kontekstu komunikacyjnego)3, specyfikację leksykalną dyskursu (tworzona leksyka specjalna i neosemantyczne połączenia wyrazowe), dynamikę (np. stosowanie struktur pytajnych, często retorycznych o funkcji perswazyjnej), specyficzny językowy obraz świata oparty na zanegowa‑

niu porządku antropocentrycznego, poszerzenie kategorii podmiotu komunika‑

cji o byty nie ‑ludzkie (Rejter 2016). Wskazane cechy są charakterystyczne dla tekstów współtworzących dyskurs posthumanizmu w sferze komunikacji użyt‑

kowej (nieartystycznej), wydaje się, że w literaturze nie będzie obecny ich pełny

1 Szerzej na temat dziejów idei praw zwierząt w myśli filozoficznej zob. Probuc‑

ka 2013.

2 Można wskazać pewne związki dyskursu posthumanizmu i dyskursu ekologicz‑

nego, wiele jednak występuje między nimi różnic. Por. Steciąg 2012.

3 Dyskurs posthumanizmu zajmowałby zatem miejsce w  typologii zarówno pośród dyskursów ideologicznych, jak i wyróżnionych tematycznie. Por. Witosz 2016: 23.

(31)

literatura wobec dyskursu posthumanizmu… 29

zestaw, ale też ich repertuar może tam zostać wzbogacony. Próbie weryfikacji tej tezy zostanie poświęcony niniejszy artykuł.

Jak pokazują badania literaturoznawcze, dotyczące przykładowo problema‑

tyki zwierzęcej w piśmiennictwie artystycznym (np. Tymieniecka ‑Suchanek 2013; Mytych ‑Forajter, Jaglarz, red. 2015), kwestie podmiotowości bytów innych niż człowiek stanowią interesujące zagadnienie dla pisarzy różnych epok, których założenia ideowe i estetyczne – podobnie jak owoczesna myśl filozo‑

ficzna – nie pozostają bez wpływu na kształtowanie literackiego świata. Justyna Tymieniecka ‑Suchanek tak konkluduje swoje szeroko zakrojone badania rusycy‑

styczne nad problematyką zwierzęcą: „W literaturze rosyjskiej charakterystyczną cechą refleksji o zwierzętach jest poszukiwanie trwałej czystości moralnej czło‑

wieka, jego koegzystencji z przyrodą bez uszczerbku dla innych form życia, ale tę postawę reprezentują nieliczni bohaterowie. Stosunek do zwierząt jest równo‑

cześnie postrzegany jako wyznacznik postawy moralnego szacunku dla wszyst‑

kiego, co żyje wokół, polega na uświadomieniu, że właśnie człowiek powinien być odpowiedzialny za istoty słabsze od niego, może przezwyciężyć okrucieństwo współczuciem, musi respektować prawo do życia innych istot. Życie w przyjaźni z naturą to postulowany ideał realizujący różne formy kontaktu ze zwierzętami:

w ujęciu religijnym, poza cywilizacją, w ramach międzygatunkowej komunikacji, poprzez bezinteresowną przyjaźń, poświęcenie i więź, poszukiwanie paraleli w życiu człowieka i zwierząt” (Tymieniecka ‑Suchanek 2013: 339–340).

W moim opracowaniu pragnąłbym zastanowić się, jak problematyka ta rysuje się w literaturze polskiej. Za materiał badawczy posłuży mi powieść Olgi Tokar‑

czuk pt. Prowadź swój pług przez kości umarłych z  2009 roku. Utwór ten postrzegany jest często jako pewien zwrot w  twórczości pisarki, która tym razem sięgnęła po gatunek literatury popularnej w celu przekazania odbiorcom ważnego, ambitnego przesłania. W formie kryminału zawarte zostały bowiem pewne wątki filozoficzne i światopoglądowe wiążące się bezpośrednio z posthu‑

manizmem. Recenzenci zauważają: „Olga Tokarczuk używa chwytu Umberto Eco – łączy niski gatunek z wielkimi ambicjami. Jak w legendzie o smoku wawel‑

skim: baranią skórą jest tu kryminalna forma, siarką – zagadnienia filozoficzno‑

‑moralne. Ta powieść ma bawić i wychowywać” (Nowacki 2009). Oczywiście kształt kryminału jest tutaj umowny, raczej potraktowany pastiszowo niż poważ‑

nie, głównym zadaniem, jakiego podjęła się autorka, jest bowiem właśnie przed‑

stawienie pewnego problemu ogólnokulturowego, ważkiego dla współczesnego świata. Z wartości literackich wskazuje się natomiast przede wszystkim przed‑

stawione typy bohaterów oraz kreację deskrypcji pejzażu: „Po pierwsze, autorka

»Prawieku« zaludniła swoją opowieść postaciami, których próżno szukać na

(32)

artur rejter 30

kartach naszej prozy, a jeśli nawet się pojawiają, to wyłącznie w ujęciach saty‑

rycznych bądź szyderczych. Mam na myśli przeróżnych nieudaczników z zabi‑

tej dechami prowincji, ludzi, którym świat odmawia dziś szacunku, gdyż »nie zrobili kariery«. U Tokarczuk nie tylko są to postacie sympatyczne, ale i wielce pociągające. Mają swoje nieoczywiste pasje i bogate życie duchowe. Janina ulega feblikowi astrologicznemu, Dyzio, informatyk z  gminnego posterunku policji, amatorsko tłumaczy pisma Williama Blake’a (właśnie z Blake’a ów długi tytuł powieści). Sprzedawczyni ze sklepu z używaną odzieżą, sąsiad Janiny Matoga i kilka innych postaci to ludzie o gołębich sercach i żywej inteligencji. Bez kiczu, bez naciągania. »Prowadź swój pług« to jedna z  najcieplejszych, najbardziej krzepiących opowieści ostatnich lat.

Po wtóre, w  powieści pisarka opiewa piękno sudeckiej krainy, oprowadza po bliskim sobie miejscu w  sposób niebanalny. To świadectwo najwyższego kunsztu pisarskiego, bo przecież na opisach przyrody wyłożyć się najłatwiej.

Tymczasem nic tu nie zostało przesłodzone; żadnego landszaftu. Opowieść Tokarczuk oglądana od tej strony jest niezwykle sugestywna. Aż chciałoby się kupić chałupę w tamtej okolicy. Tak czarować potrafią tylko najlepsi pisarze”

(Nowacki 2009).

Sama autorka również wypowiada się na temat wyboru formy gatunkowej i wymowy powieści:

„JK [Juliusz Kurkiewicz – A.R.]: To gatunek [powieść kryminalna – A.R.] o bar‑

dzo ścisłych regułach.

Olga Tokarczuk4: Przypomina foremkę do babki. Wiadomo – musi być ofiara, morderca i ktoś, kto odkryje zagadkę. Właściwie mamy tu już wszystko gotowe i wystarczy teraz włożyć w tę formę historię. I nie myliłam się – pisało mi się Pług bardzo dobrze, z radością. Idea książki pomyślanej z początku jako dość spokojna i melancholijna zagadka kryminalna w Kotlinie Kłodzkiej zaczęła się jednak trochę zmieniać od chwili powołania do życia Janiny Duszejko. Już mi się przedtem zdarzały takie dziwne rzeczy, że któraś z postaci nagle zaczynała rządzić całą fabułą.

JK: Za pośrednictwem tej postaci spiera się pani z współczesną Polską, poka‑

zuje sposób, w jaki jedne poglądy są marginalizowane, a inne – uznane z góry za bezdyskusyjne. Chciała pani napisać książkę zaangażowaną?

4 W oryginale wypowiedzi Olgi Tokarczuk sygnalizowane były jedynie myślnika‑

mi, w niniejszym artykule – dla jasności czytelnika – każdorazowo będą one sygno‑

wane inicjałami OT.

(33)

literatura wobec dyskursu posthumanizmu… 31

OT: Literatura jest po to, żeby coś powiedzieć do ludzi. To wprawdzie wyrafi‑

nowany, ale jednak proces komunikacji. I tak starałam się zawsze pisać. Anna In w grobowcach świata, niektóre wątki w Domu dziennym, domu nocnym, wiele opowiadań też można by nazwać zaangażowanymi. Pług jest po prostu o wiele bardziej radykalny. Kryminał dał mi możliwość użycia takich środków, jakie byłyby ekstremalne i nienaturalne gdzie indziej. Poza tym swoje robi to, że akcja tej książki dzieje się tu i teraz – nie sposób więc uciec od aktualnych problemów.

Sam temat zwierząt zawsze mnie poruszał. Pierwszy literacki tekst, który udało mi się opublikować, mój debiut, był opowiadaniem o trudnym stosunku ludzi do zwierząt (i zwierząt do ludzi). W jakimś więc sensie poruszam się wśród starych tematów” (Kurkiewicz 2010).

Lektura powieści przekonuje, że przy zastosowanej znanej formie gatunkowej literatury popularnej nie tylko problematyka i przesłanie są nowe w wypadku kry‑

minału, ale także – a może przede wszystkim – język. Odnosi się wrażenie, że tu wszystko dzieje się w języku właśnie oraz w obszarach z językiem ściśle związa‑

nych. Szczególną uwagę zwraca poziom ortografii. Zarówno w wypowiedziach głównej bohaterki, jak i w partiach narracyjnych, których jest autorką, pojawia się zapis wielką literą odbiegający od normy ogólnej. Wielkimi literami zapisane są przede wszystkim nazwy zwierząt, np.: Baran, Bażant, Borsuk, Byk, Cielę, Cyraneczka, Daniel, Dzik, Gąsienica, Gęś, Gołąb, Istota, Jastrząb, Jeleń, Kaczka, Koń, Kot, Krowa, Królik, Krzyżówka, Kuna, Kura, Kwiczoł, Lis, Meduza, Muflon, Mysz, Nietoperz, Owad, Owca, Pies, Pszczoła, Ptak, Pudel, Sarna, Sroka, Stworze‑

nie, Suka, Szczur, Świnia, Truteń, Tygrys, Wilk, Wół, Zając, Zwierzę, Żaba, Żuk.

Jak widać, konsekwentny zapis ortograficzny dotyczy nazw o różnym zakresie semantycznym (np. Stworzenie – Istota – Zwierzę – Kaczka – Cyraneczka, Krzy‑

żówka; Stworzenie – Istota – Zwierzę – Pies – Suka – Pudel). Leksemy określa‑

jące przedstawicieli świata fauny na kartach analizowanego utworu charaktery‑

zują się, co oczywiste, znaczącą frekwencją, nie dziwi też – z uwagi na tematykę powieści – ich zróżnicowanie i rozmaitość. Zapis wielką literą należy interpre‑

tować oczywiście jako wyraz niezwykłej empatii i szacunku do wszelkich istot żyjących. Konsekwentnie, co warto odnotować, ta zasada ortograficzna dotyczy zapisu formy Człowiek.

Rozszerzenie zasady ortograficznej zapisu wielką literą dotyczy także lekse‑

mów innych pól semantycznych, np.:

nazw uczuć, emocji, cech osobowości oraz ich przejawów: Gniew, Groza, Lęk, Złość, Wrażliwość, Łzy;

nazw zjawisk atmosferycznych, pór dnia itp.: Anomalie, Ciemność, Mrok, Noc, Zmierzch, Zmrok;

(34)

artur rejter 32

nazw cech: Dolegliwość, Głupota, Światłość, Właściwość, Zarozumiałość, Dobre, Właściwe;

niektórych nazw przedmiotów: Maszyna, Narzędzia.

Wiele jest również innych nazw ortograficznie wyróżnionych, jednak trudnych do jednoznacznego semantycznego zaklasyfikowania: Astrologia, Atak, Denat, Dociekanie, Dusza, Hipoteza, Interwencja, Kara, Katastrofa, Morderstwo, Sprawa, Szczątki, Śmierć, Teoria, Umysł, Upadek, Wydarzenie, Znak, Zwierzęcy, Sprawcy.

W kontekście fabuły powieści i głównej dla niej wymowy ideologicznej nabierają one określonego sensu, wszystkie bowiem dotyczą intrygi kryminalnej, tzn. morderstw popełnianych na myśliwych lub innych osobach o negatywnym stosunku do zwierząt.

Co warto zaznaczyć, zapisywane wielką literą nazwy (nie tylko zwierząt) poja‑

wiają się w takiej wersji ortograficznej tylko w wypowiedziach (partiach dialogo‑

wych lub pisemnych, np. listach kierowanych do policji) głównej bohaterki lub narratorki, czyli tej samej osoby. W wypadku wypowiedzi pozostałych protagoni‑

stów powieści pojawiają się formy zapisane zgodnie z ortograficzną normą ogólną.

Wracając do określeń zwierząt zapisywanych wielką literą, warto zauważyć, że bardzo interesujące są zwłaszcza szczegółowe nazwy, przykładowo odnoszące się do owadów, konkretnie żuków, których badaniem zajmuje się jeden z boha‑

terów, entomolog Boros (Borys Sznajder): Biegacz Zielonozłoty, Ciołek Matowy, Dębosz Żukowaty, Gnilik Czarny, Pachnica Dębowa, Tykotek Rudowłos, Zgniotek Szkarłatny. Wrażliwość Janiny Duszejko na problemy świata zwierząt, ale także jej niezwykła świadomość języka widoczne są w wielu miejscach powieści, także wówczas, gdy mowa właśnie o żukach:

Zwykłe pnie drzew okazały się całymi królestwami Stworzeń5, które drążyły korytarze, komory, przejścia i składały tam swoje drogie jaja.

Larwy może nie były zbyt piękne, ale wzruszała mnie ich ufność – powierzały swoje życie drzewom, nie przypuszczając, że te ogromne nieruchome Stworzenia są w istocie tak kruche i na dodatek całkowi‑

cie zależne od woli ludzi. Trudno było sobie wyobrazić, że larwy giną w ogniu. Boros podnosił ściółkę i pokazywał mi jeszcze inne rzadkie gatunki: Pachnica Dębowa, Tykotek Rudowłos – kto by pomyślał, że tu siedzi, pod odłupaną korą, Biegacz Zielonozłoty – ach, więc to tak się nazywa; tyle razy go widziałam i zawsze był połyskującym anoni‑

mem. Gnilik Czarny, piękny jak kropka rtęci. Ciołek Matowy. Ciekawe imię. Powinno się imiona Owadów dawać dzieciom. I Ptaków, i innych 5 Wszystkie wyróżnienia w analizowanych fragmentach – A.R.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W niniejszym tomie zgromadzono teksty, w których przyjrzano się twórczości różnych osób nagrodzonych lub nominowanych do Nagrody Literackiej Nike. Dla autorów interesujące

Poniżej pokażemy, że powyższa opinia jest nieuzasadniona, a logicy modalni nie mają się tu w gruncie rzeczy czym niepokoić (być może ogólne krytyczne

Przed niespe³na miesi¹cem zosta³ tak¿e dyrektorem zarz¹dzaj¹cym Zwi¹z- ku Pracodawców Prywatnych S³u¿by Zdrowia (prezesem jest Marcin Halicki z firmy Lux

Kandydatów zgłaszają poprzedni laureaci, członkowie podobnych akademii w innych państwach, profesorowie literatury i historii literatury z uczelni akademickich,

Maja Skibińska, Katedra Sztuki Krajobrazu, Wydział Ogrodnictwa, Biotechnologii i Archi- tektury Krajobrazu, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego (skibinska_maja@wp.pl)

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

W wywiadzie dla „Rynku Zdro- wia” Bogusław Tyka, dyrektor WSRM w Łodzi, przyznał, że dwóch pracowników odwołało się od wypowiedzeń do sądu pracy.. – Nie mamy nic

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z