Nr. 7 - 8 - 9 W A R S Z A W A - L I 11 E R P I E Ń - W R Z E S I E Ń 1 947 R. Rok III
Korowód grup regionalnych podczas „Święta Morza“ w Szczecinie otwierały piękne dziewczęta „od Krakowa“ w barwnych strojach ludowych.
P re z y d e n t R zeczypospolitej P o ls k ie j w m u n d u rze K o m a n d o ra H o norow ego Y a c h t-K łu b u P o ls k i odbiera d e fila d ę m ło d zie ży w asyście I W ic e m in is tra O b ro n y N a ro d o w e j, gen. d y w . Spychalskiego i dow ódcy M a r y n a rk i W o je n n e j, k o n tra d m ira ła Steyera. U roczystości szczecińskie zaszczycili sw ą obecnością goście zagraniczni,. Na zd ję ciu z le w e j od P re zyd e n ta w id z im y W ic e p re m ie ra rządu b u łg arskie g o , T ra jczo K o sto w a
i A m basadora R e p u b lik i C zechosłow ackiej, H e jre ta .
ł MhODZIEZ ł U l MORSKA U*
N r 7 - 8 - 9 Wa rszawa -pień — Wrzesień 1947 r. Rok
Święto m łodzieży morskiej
Tegoroczne święf:o morza było świętem mło
dzieży. Wśród młodzieży defilującej przed Pre
zydentem Rzeczypospolitej były krakowianki i górale w strojach regionalnych, górnicy w czarnych strojach z pióropuszami na czapkach.
Defilowała twardym i zdecydowanym krokiem młodzież L ig i Morskiej, robotnicza m ło
dzież wiejska z przysposobienia roLni- czo.wojskowego, harcerze. Szły długie sze
regi uczestników zlotu młodzieży Związ
ku Walki Młodych w mundurach o bar
wach narodowych — śnieżno-białych blu.
zach i czerwonych krawatach. Zjechała się młodzież ze wszystkich krańców Rzeczypospo
litej, aby w polskim Szczecinie zadokumento
wać swoje przywiązanie do morza, zrozumienie doniosłej roli, jaką powinno ono odegrać w na
szym życiu narodowym. Przyjechała młodzież, by zamanifestować zdecydowaną wolę trwania na odzyskanym wybrzeżu od Elbląga po Szczecin.
Wyległa na Wały Chrobrego i miejscowa młodzież polska. Jeden z chłopców zapytany przez Prezydenta Bieruta: „kim jesteś“ , odpo
wiedział: — „Szczeciniak jestem“ . Chłopcy i dziewczęta, od niedawna ¡zdawałoby się tu za
mieszkali, a już „Szczeciniacy“ , przybiegli po.
witać koleżanki i kolegów i opowiedzieć, co porabiają w tym mieście, jeszcze niedawno za
mieszkałym przez Niemców, a dziś już wyłącz, nie polskim.
A kiedy przy blasku ogni odbijających się w ta fli Odry młodzież składała ślubowanie, że stać będzie na straży granicy na Bałtyku, Odrze i Nyssie, na straży demokracji, która przywró
ciła Polsce dawne ziemie piastowskie i jedyna potrafi je odbudowywać, to rzec możnaby, że słowa „ślubujemy“ powtarza cała młodzież z całej Polski.
Spośród tych, którzy przybyli do Szczecina, nie jeden pragnie zostać marynarzem, inżynie
rem budowy okrętów, portów. Praca to zaszczyt, na. Polsce trzeba specjalistów, którzy potrafią pracować na morzu. Ale praca na morzu wyma
ga wprawy z młodych lat. Trzeba się uczyć po
znawać wodę, pływać, wiosłować, żeglować.
Trzeba być społecznie wyrobionym, umieć współ żyć i współpracować z kolegami. Na morzu nikt sam żywiołowi nie podoła. Tylko wspólną pracą, każdy na swoim odcinku i wszyscy razem po
trafią wyprowadzić statek z opałów.
Kto był w Szczecinie na święcie morza, ten ze zdwojoną energią weźmie się do pracy, do nauki, ten każdą chwilę wolną od pracy wyko
rzysta dla pogłębienia wiadomości o sztuce że
glarskiej, modelarskiej. Wszystkie one prowa
dzą do rzeczowej, pożytecznej pracy na morzu.
Jerzy Bogusz
PRZEMÓWIENIE PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
w d n iu „ Ś w ię ta M o r z a " w Szczecinie Obywatele!
Myśl, aby centralnym punktem tegorocznych uroczystości „Święta Morza“ stał się odzyskany przez Polskę prastary piastowski Szczecin,- ma głębokie uzasadnienie.
Jest dla nas rzeczą niezmiernie ważną, aby zarówno wszyscy rodacy nasi, jak przyjaciele sprzymierzeńcy uświadomili sobie w pełni, że Polska odrodzona z potwornej hitlerowskiej tyranii i niewoli, żyje dziś i rozwija się inaczej, niż przed wojną.
W tych nowych warunkach również i pro
blem morza nabiera dla nas innego, daleko szerszego i głębszego znaczenia.
O wielkim znaczeniu morza dla Polski i dla jej losów w najbliższej i najdalszej przyszłości mówi nam tutaj nie tylko sąsiedztwo żywiołu morskiego, nie tylko widok szeroko rozrzuco
nych terenów portu i ruch krążących po nim okrętów morskich. O znaczeniu i zasięgu pro
blemu morza mówi nam łu uwydatniająca się rozległość i przestrzeń, która oddziela delty dwóch prastarych, macierzystych rzek: Odry i Wisły.
Przed dwoma laty tę przestrzeń szlakiem prastarych osiedlisk słowiańskich przeszły zwy
cięsko milionowe ,wyzwoleńcze szeregi żołnie
rzy radzieckich i polskich, zraszając obficie swą krwią te ziemie — wierzymy w to — po raz ostatni.
Wreszcie tę samą drogę w znojnym wysiłku przebyły i przebywają do dziś dnia miliony na
szych braci, dzisiejszych- osadników polskich, spełniając swym mozolnym trudem i czynem w ielki akt sprawiedliwości dziejowej.
Tu, z tego miejsca, lepiej, niż z jakiegokol
wiek innego zakątka ziemi polskiej, przema
wiają do serc naszych dzieje bohaterskiego, choć męczeńskiego szlaku tysiącletniej walki,
tragedii i sławy narodu polskiego.
Tu, w atmosferze tradycji historycznej, któ
rą tchną mury, popioły i wspomnienia tego miasta, z wyjątkową siłą można też odczuwać wielkość przemian, jakie przeżywa dziś nowa Polska bowiem od nich to, przyszłe pokolenia znaczyć będą nowy okres naszej historii oj
czystej.
Szeregiem fatalnych dla nas w następstwie i dla Europy, dziejowych skutków ekspansji germanizmu na wschód było:
1) wypchnięcie Polski ze środka Europy;
2) systematyczne odrzucanie nas od morza i szlaków handlowych;
3) narzucanie nam w wyniku tej ekspansji jednostronnego i najmniej korzystnego dla nas kierunku gospodarki, który osłabiał aktywność polskiej ekonomiki i prowadził do upośledzenia miast, rzemiosła, przemysłu i handlu, a więc opóźniał rozwój sił. wytwórczych w kraju.
Wyzwolony dziś z drapieżnych pazurów na jeźdźcy (niemieckiego naród polski musi nie tylko leczyć rany i odbudować ruiny, spowodo
wane wojną. Musi on równocześnie podjąć ol
brzymi wysiłek, aby wyrównać spowodowane
w dn iu 2 9 c z e rw c a b. r. (w s k ró c ie ) przez wielowiekowe warunki zacofanie tech
niczne, kulturalne, gospodarcze, i przyśpieszyć tempo rozwoju.
Z tym podstawowym zadaniem związany jest jak najściślej i problem naszej pracy na morzu.
Morze, to nie tylko piękny, wspaniały żywioł.
Morze przede wszystkim — to wielkie pole pracy, potężne źródło bogactw, to rozległe szla
ki żeglugi, wiążące kraje ze światem, to nie
zwykły czynnik w gospodarstwie ogólnonaro
dowym i jeszcze bardziej pomyślny czynnik dla rozwoju handlu i współpracy międzynaro
dowej.
Dziś pragniemy, aby problem morza stał się ja k najrychlej dla całego narodu nie tylko pro
blemem odświętnych zainteresowań, lecz troską życia codziennego, jednym z czołowych zagad
nień naszego bytu narodowego.
Dziś problem morza — to problem- prze
kształcenia Polski z upośledzeń ego, lądowego, w przodujący, ekonomiczny kraj przemysłowo- morski.
Jesteśmy wybitnie opóźnieni w porównaniu z najbardziej uprzemysłowionymi krajami Euro
py i świata i musimy uczynić olbrzymie wysił
ki, aby wyrównać te opóźnienia. Weźmy jeszcze jeden przykład. Produkcja przemysłowa i gór
nicza, obliczona na jednego mieszkańca, wyno
siła przed wojną w Niemczech 6,5 raza więcej niż w Polsce, we Francji 7 razy więcej, w A n
glii 8 razy, w Stanach Zjednoczonych 13,5 razy więcej. Byliśmy więc krajem wybitnie mało u_
przemysłowionym.
Musimy więc przyśpieszyć tempo rozwoju produkcji przemysłowej. Już w roku bieżącytm produkcja przemysłowa, obliczona na mieszkań
ca, powinna być wyższa od przedwojennej o około 32%, -wówczas gdy produkcja rolna na głowę ludności jest jeszcze o około 20% niższa od przedwojennej. W roku 1949, według planu, produkcja, przemysłu wzrośnie ogółem o prze
szło 50% w porównaniu z rokiem 1938, z:aś na głowę ludności przewidywany wzrost produk
cji przemysłu będzie przeszło dwukrotnie wyż
szy od przedwojennego.
Co wynika z tych cyfr i przykładów? W yni
ka z nich po pierwsze ogrom zadań, jakie stoją przed nami, skoro chcemy likwidacji wielkiego upośledzenia i wielkiej krzywdy, które wyrzą
dzała nam przez długie w ieki chciwa, zaborcza, oparta na grabieży i gwałcie polityka germań
ska, odpychająca nas od głównych źródeł su
rowcowych i od morza.
Po wtóre — przez odzyskanie swych ziem pia
stowskich i Pomorza Polska odzyskuje po
myślne warunki dla swego gospodarczego roz
woju i dla wyrównania z biegiem czasu swego zapóźnienia w dziedzinie uprzemysłowienia komunikacji, żeglugi morskiej, nowoczesnej kultury agrarnej i nowoczesnej techniki prze
mysłowej.
Po trzecie — wielkie przemiany demokra
tyczne i ustrojowe, jakich dokonał naród pols
ki, usunęły wewnętrzne zapory i przeszkody na
naszej drodze rozwojowej, wyzwoliły olbrzy
mie pokłady energii i zdolności twórczej pol
skiego ludu pracującego, zjednoczyły naród polski wokół wielkiego zadania odbudowy zniszczonego przez wroga kraju.
W oparciu o najcenniejsze uczucia patrioty
zmu obywatelskiego, o zapał i wolę czynu mi
lionowych rzesz młodzieży polskiej, o hart i po
święcenie robotników, chłopów, o wiedzę i od
danie inteligencji, w oparciu o rozumną, prze
widującą i dobrem narodu kierowaną politykę rządu demokratycznego — Polska pokonywuje
pomyślnie trudności najcięższego okresu powo
jennego, dźwiga się szybko z ogromu zniszczeń, wzmaga swe siły i osiąga sukcesy w wielkim historycznym dziele przemiany z kraju upośle
dzonego technicznie i gospodarczo w kraj po
stępowy przemysłowo-morski. Polska znajduje się w centrum Europy i jej rosnąca już dziś ak
tywność w sferze wymiany i handlu z krajami sąsiedzkimi i w obrotach światowych jest nie
zwykle pozytywnym czynnikiem _ w ogólnym rozwoju gospodarczym i we współpracy poko
jowej państw europejskich.
Streszczenie przemówienia do młodzieży
PREZESA RADY GŁÓWNEJ ADMIRAŁA ADAMA M O H U C Z E G O
w dniu 28 czerwca 1947 r- Kochana Młodzieży!
Przed chwilą zapłonęły ogniska, które są sy
gnałem rozpoczęcia uroczystości trzeciego
„Święta Morza“ w Demokratycznej Polsce. Jak widzicie rozpoczęto puszczanie ogni sztucznych, tak pięknie odbijających się w wodach Odry i tak wysoko wznoszących się nad zwierciadłem jej wód, jak nasze uczucia szczerego przywią
zania do morza i spraw z nim związanych.
Patrząc na to co się dzieje dookoła, ogarnia nss duma, że tu na zachodnich rubieżach Rze
czypospolitej zbiorowo dajemy wyraz zrozumie
nia, że granica na Bałtyku, Odrze i Nysie Ł u życkiej to warunek bezpieczeństwa i dobrobytu Polski.
Na dziś rozpoczętym obchodzie „Święta Mo
rza“ ujrzym y Prezydenta Rzeczypospolitej Ob.
Bolesława Bieruta, który przybył wraz z towa
rzyszącymi Mu osobami z Warszawy do Szcze
cina, oraz liczne delegacje z różnych miast i za
kątków Polski, które swą obecnością manife
stują i głoszą światu, że wybrzeże od Elbląga po ' Szczecin przywrócił Polsce i odbuduje je Obóz
Demokracji. ^ ,
Nasze święto wjnno wypaść wspaniale. U- przy to m nijmy sobie, że święto to obchodzimy w prastarym grodzie Piastowskim, który dzięki przelanej krw i żołnierzy polskich i radzieckich wrócił do Macierzy. Znajdujemy się na Wałach Chrobrego, skąd wszyscy przybyli mają mo
żność obserwacji ¡defilady wodnej i lądowej, które świadczyć będą, że Naród nasz wzbogacił się w nowe wielkie wartości — siłę, zdrowie i wiarę w przyszłość.
Morze przez długie lata było dla nas dalekie i nieznane, a dziś na nim właśnie opieramy po
tęgę naszego kraju, opartą na demokracji, na której budujemy przyszłość Narodu.
Na morzu leży przyszłość i potęga Polski, gdyż żywioł ten nie tylko wychowuje i bogaci, ale także daje możność wymiany dóbr kultural
nych i materialnych, krajom mającym^ dostęp do morza i umiejącym z niego korzystać.
Wszechstronne wykorzystanie morza nazy
wamy jego uprawą. Będzie to zrozumienie je
go wartości, jego skarbów, to kultura, która niejednokrotnie w historii świata, przyczyniła się do potęgi wielu narodów.
Należycie korzystać z morza może tylko ten naród, który je pozna, oswoi się z nim i z nim się zżyje.
Przybyliście nad morze stając w obliczu po
tęgi i piękna żywiołu, a kto z was wypłynie na bezkresne jego szlaki zrozumie, że między mo
rzem a lądem i ludźmi, którzy na nim mieszka
ją, istnieje ścisła więź przyczynowa, która łą
czy morza i kontynenty w jedną wielką
C £ ło SC
Wtedy, gdy kto z was zetknie się naprawdę bezpośrednio z morzem — z morzem nieogląda- nym z lądu, z morzem prawdziwym, gdzie przez parę dni będzie widział tylko wodę i niebo, zrozumie jego wielkość i jego znaczenie.
Wróci z tego rejsu lub wyprawy z ukrytym kompasem w sercu, który skieruje go do pracy dla morza, wytknie mu kierunek do dziedziny wiedzy morskiej, jaką winien on zgłębić, czego się nauczyć, co przyswoić z tej Skarbnicy. Znaj
dzie on w tej dziedzinie wyżycie się^ oraz za
spokojenie osobistych ambicji; gorliwą pracą może dojść do najwyższych godnośd w szere
gach pracowników morza i wraz z nimi Odro
dzonej Polsce torować drogi w dtlekie krainy.
Młodzieży Kochana!
Winniście parnię! ać, że w życiu narodów, gdy rw ały się więzy łączące je z morzem, narody
te upadały lub ginęły w cieniu historii.
Dla zadzierzgnięcia tych więzów musicie być należycie przygotowalni, aby nie marnować wy.
siłków na próżno. Winniście poznać cielca wy i obfity w przygody sektor żeglugi, nauczyć się rzemiosła marynarskiego, handlu morskiego, a wtedy zagadnienia morza dotychczas dla was obce, przestaną być dla was tylko ciekawostką—
interesującym mitem, a sitaną się realnym skła
dnikiem Waszego życia.
Liga Morska, jaku rzecznik polskiej myśli morskiej, stoi na straży postępu w każdej dzie
dzinie życia tętniącego dla morza. Ona pracuje stale i wytrwale, zdążając do tego, aby nic, co z morzem jest związane, nie było jej obce, dąży do przebudowy psychiki mas z lądowej na morską.
Liga Morska już sporo zrobiła, ale wciąż jeszcze za mało i jakkolwiek do celu, do ktorego zdąża, jest daleko, to z roku na rok coraz wię
cej zagadnień z życia morskiego dociera do mas pracujących i wiąże je z morzem.
Przyjdzie dzień, kiedy milionowe rzesze Po.
laków spod sztandarów Ligi Morskiej w swym pojęciu Ojczyzna — kojarzyć będą ląd i morze.
s
Nowe pokolenie ludzi morza
O dbudow a i ro z b u d o w a urządzeń technicznych i życia gospodarczego na W yb rze żu w y m a g a ją niepo..
m ie rn e j ilo ś c i p ra c y lu d z k ie j, fu n d u szó w i m a te ria łó w . W ym a g a ją ró w n ie ż n o w ych , coraz liczn ie jszych , coraz le p ie j p rz y g o to w a n y c h k a d r m ło d y c h p ra co w n ik ó w na m o rs k im fro n c ie odrodzonej P o lski.
Co w ię ce j, p ra c a na ty m o d c in k u w ym a g a fin a n sow ej, gospodarczej, m a te ria ło w e j, a n a w e t — i to może przede w s z y s tk im — psychicznej m o b iliz a c ji całego polskiego narodu.
W p e łn y m z ro z u m ie n iu ty c h p o trze b M in is te rs tw o Ż e g lu g i p o d ję ło a kcję s z ko le n ia k a d r p ra c o w n ik ó w m orza i p o rtó w . Jest ona w ie lo k ie ru n k o w a i k i lk u sto p n io w a — t. j. m a na c e lu w y s z k o le n ie fa c h ó w , ców ró ż n y c h gałęzi p ra c y w dziedzinie m o rs k ie j oraz na ró ż n y c h szczeblach u m ie ję tn o ści.
N ie poprzestając na s z ko le n iu fa ch o w có w , M in is te r
s tw o Ż e g lu g i p o p iera w szystkie in n e ośrodki, k s z ta ł
tu ją c e now ą, m o rską rzeczyw istość p o w o je n n e j P o l
s k i — a w ię c naukow o-badaw cze, św iatopoglądow e, sp o rto w e i t. p.
Ja ko pierw sza, bo ju ż w p a ź d z ie rn ik u 1945 r. u r u . ohom iona została P a ństw ow a S z k o ła M ordka w G d y n i, m ająca ju ż sw ą 25-leitnią tra d y c ję i w y ro b io n ą w k r a ju i zagranicą n a d e r d o d a tn ią opinię. N a u k a w n ie j tr w a 3 la ta , a p ie rw s i je j w y c h o w a n k o w ie o k re su pow o je n n e g o zasilą k a d ry p o ls k ie j m a ry n a rk i h a n d lo w e j w m a ju 1948 ro k u .
W m iędzyczasie, d la u z u p e łn ie n ia b ra k ó w w p e r
sonelu m a ry n a k i, oraz alby dać możność d o kszta łca , nia się lu d z io m , k tó r y m w o jn a p rz e rw a ła naukę, zorganizow ano w m a ju i listo p a dzie 1946 r. egzam iny d la e k s te rn is tó w w y d z ia łó w m echanicznego i n a w ig a cyjnego. L u d z ie c i z a tru d n ie n i są ju ż w e flo c ie .
P onadto p rz y S zkole M o rs k ie j o rganizow ane są sporadycznie 3-m iesięczne K u rs y S z y p ró w 1 M aszy
n istó w , d la lu d z i, k tó rz y ju ż m a ją w ie lo le tn ią p ra k ty k ę m a ry n a rs k ą , a k tó r y m do u z yska n ia p ra w a sa_
m odzielnego p ro w a d ze n ia m n ie js z y c h s ta tk ó w po
trze b n e są jeszcze pew ne p o d sta w y teoretyczne.
A b s o lw e n c i ty c h k u rs ó w — w lic z b ie ponad 100—
m a ją p ra w o ob słu giw a ć h o lo w n ik i, d ragi, b u n k ro w c e i s ta tk i że g lu gi p rz y b rz e ż n e j. K u rs y te, d la lu d z i n ie posiadających odpow iedniego w ykszta łce n ia , są d ro gą do zdobycia s ta n o w is k o fic e rs k ic h w e flo c ie .
W m ia rę p o trze b y p rz y Szkole M o rs k ie j są o rg a n i
zowane ró w n ie ż K u rs y R adiotechniczne.
Je sie n i^ b. r. o tw a rta zostanie d ru g a w Polsce P a ń stw o w a S zko ła M o rs k a w Szczecinie. P ow stanie ona drogą p o d zia łu s z k o ły g d y ń s k ie j, t. j. w G d y n i pozostanie w y d z ia ł m echaniczny, zaś do Szczecina p rze n ie sio n y zostanie w y d z ia ł n a w ig a c y jn y , a w raz z n im — znany w c a ły m św ięcie s ta te k szko ln y, f r e gata „D a r P om orza“ .
R o z w ija ją c y się p o ls k i p rz e m y s ł sto czn io w y p o trz e b u je ró w n ie ż n o w y c h , fa ch o w yd h p ra c o w n ik ó w . S z k o li ich w G dańsku— W rzeszczu, P a ń stw o w e L i ceum B u d o w n ic tw a O krę to w e g o na w y d z ia ła c h : b u d o w y o k rę tó w i b u d o w y m aszyn o k rę to w y c h . W ro k u bieżącym p ro je k tu je się o tw a rc ie w y d z ia łu e le k tro technicznego. N a u k a w L ic e u m tr w a 3 lata.
P rz y s z ły c h m a ry n a rz y i ry b a k ó w p rz y g o to w u je u - ru c h o m io n e w listo p a d zie 1946 r. P a ń stw o w e C en
tr u m W ych o w a n ia M o rskie g o w G d y n i.
6
W je g o ram ach m ieszczą się d w ie jednoroczne s z k o ły : S zkoła J u n g ó w (c h ło p c ó w o k rę to w y c h ) i Szkoła R y b a k ó w D a le k o m o rs k ic h . C h ło p c y ci, po p ó łro c z n y m s z k o le n iu na lądzie, o d b y w a ją obecnie p ra k ty k ę na statkach, b y w p a ź d z ie rn ik u p rzystą p ić do egzam inu, a po n im — rozpocząć pracę i zarobek na s ta tk a c h h a n d lo w y c h i ry b a c k ic h . P. C. W . M. ro z . porządzą w łasną f lo ty llą szalup w io sło w o -ża g lo w ych , posiada k u te r ry b a c k i, a o sta tn io o trz y m a ło d w a d u że tra u łe ry , pochodzące z d a ró w U N R R A .
W p ro je k c ie je s t stw o rze n ie w ram ach P. C. W . M.
trz e c ie j s zko ły — S z k o ły R y b a k ó w P rzyb rze żn ych . Ponadto P. C. W . M . p ro w a d z i in n e prace, o k tó ry c h będzie m ow a n iże j.
P rz y g o to w u je się ró w n ie ż m ło d y n a ry b e k do prac sto czn io w ych na n iższym szczeblu w Szkole D o kształcającej (p o p o łu d n io w e j) p rz y Stoczni N r 2 w Gdańsku, oraz p rz y te jże S toczni G im n a z ju m M e . chaniczne (p o p o łu d n io w e ). U c z n io w ie ty c h szkół praculją n a stoczni. A b s o lw e n c i S z k o ły D o k s z ta łc a ją cej m a ją p ra w o w stą p ić do każdego g im n a z ju m m e chanicznego, ’ zaś absolw enci g im n a z ju m — do L i ceum B u d o w y O k rę tó w . O trz y m u ją o n i ró w n ie ż św ia d e ctw o czeladnicze.
Stocznia N r 2 p ro w a d z i obecnie ró w n ie ż 3-mie_
sięczny k u rs d o kszta łca ją cy dla rz e m ie ś ln ik ó w , u- m o ż liw ia ją c y im zdobyci© ś w ia d e c tw ¡m istrzów i cze
la d n ik ó w .
P rz y Stoczniach N r 12 i 13 w G d y n i is tn ie je Szko
ła Z aw odow a, posiadająca w y d z ia ły : ślu sa rski, m e . chaniczny .b la c h a rs k i i e le k tro te c h n ic z n y , na k tó ry c h n a u ka tr w a 3 lata, oraz w y d z ia ł sto la rs k i, 4-letni.
W te j c h w ili szkoła posiada 200 uczniów , p ra c o w n i
k ó w stoczni. W w y n ik u n a u k i o trz y m a ją on i ś w ia dectw a rzem ieślnicze.
W reszcie p rz y S toczni N r 1 w G dańsku c z y n n y b y ł 3-m iesięęzny k u rs dokształcaj ąęy dila to k a rz y i f r e . że ró w — p ra c o w n ik ó w stoczni.
W s ta d iu m o rg a n iz a c ji są k u rs y dokształcające w s z e lk ic h specjalności p rz y G łó w n y m U rzędzie M o r
s k im i B iu rz e O d b u d o w y P o rtó w .
S zkół ty p u wyższego M in is te rs tw o Ż e g lu g i n ie p ro w a d z i we w ła s n y m zakresie (p o d le g a ją one M in is te r
s tw u O ś w ia ty ), u d zie la im je d n a k pom ocy fin a n s o w e j w fo rm ie d o ta c y j d la uczelni, s ty p e n d ió w d la s łu d e n . tów , p ra c y w in s ty tu c ja c h p o d le g ły c h M in is te rs tw u , cr& z p r a k t y k w a k a c y jn y c h w m o rs k ic h urzędach, in s ty tu c ja c h , na sta tka ch i to z a ró w n o w k ra ju , ja k i
zagranicą.
Do sz k ó ł ty c h należą w p ie rw s z y m rzędzie:
W yższa S zkoła H a n d lu M o rskie g o w G d y n i, P o lite c h n ik a G dańska — W y d z ia ł B u d o w y O k rę
tó w i !
A k a d e m ia H a n d lu Z agranicznego w Szczecinie.
D ru g im se kto re m m o rs k im , k tó re m u p a tro n u je M in is te rs tw o Ż e g lu g i — je s t d z ia ł n a u k o w o -b a d a w czy. D ziałalność w ty m sektorze ro z w ija w p ie r w , szym rzędzie znany ze sw e j d z ia ła ln o ś c i p rz e d w o je n n e j In s ty tu t B a łty c k i, k tó re g o b udżet opie ra się w p ie rw s z y m rzędzie na d o ta cja ch M in is te rs tw a Że
g lu g i.
In s ty tu t B a łty c k i p ro w a d z i z je d n e j s tro n y s tu d ia naukow o-badaw cze w d zie d z in ie zagadnień m o rs k ic h ,
2 d ru g ie j zaś w y k o n u je szereg prac, w y n ik a ją c y c h 2 bezpośrednich, p ra k ty c z n y c h p otrzeb życia (np. o- p ra c o w y w a n ie m a te ria łó w na k o n fe re n c ję p o k o jo w ą z N ie m c a m i i t. p .). D zia ła ln o ść In s ty tu tu znana je st społeczeństw u z w y d a w n ic tw n a u k o w y c h , p a p u la ry . zacyijnych i p e rio d y k ó w oraz k o m u n ik a tó w gospo
darczych i n a u ko w ych .
W s ta d iu m o rg a n iz a c ji są ró w n ie ż inne, te ch n icz
ne p la c ó w k i n a u k o w o -m o rs k ie , k tó r y m M in is te rs tw o udzielać będzie sw ej pom ocy.
W trz e c im sektorze — w y c h o w a n ia m orskie g o ■— prow adzona je s t szeroko z a k ro jo n a akcja zazn a jam ia nia społeczeństwa, g łó w n ie zaś m ło d zie ży, z m orzem i za g a d n ie n ia m i m o rs k im i.
W p ie rw s z y m rzędzie a kcję tę p ro w a d z i dla m ło . dzieży P a ń stw o w e C e n tru m W ych o w a n ia M orskie g o
— w ra m a ch k u rs ó w p ra c y m o rs k ie j, na k tó ry c h m ło dzież s ty k a się bezpośrednio z rzeczyw istością m o r
ską, w io s łu ją c i żeglując na szalupach, ło w ią c ry b y na łodziach i k u tra c h , re p e ru ją c sieci ry b a c k ie , p ra cu ją c na stoczni i p rz y p rze ła d u n ka ch w porcie. M e to d a ta d a je doskonałe w y in ik i, pokazując u cze stn i.
k o m k u rs ó w p ra w d z iw e , niesfałszow ane lite ra tu r ą w ą tp liw e j w a rto ś c i „m a ry n is tó w “ oblicze m o rza i p o rtu , zniechęcając sła b ych i n ie w y trw a ły c h ro m a n tyc z n y c h m a rz y c ie li o u ro k a c h m orza, u tw ie rd z a ją c in n y c h w m o cn ym p o s ta n o w ie n iu w y trw a n ia w tw a rd y m zaw odzie m a ry n a rz a czy ry b a k a . K u rs y p ra c y m o rs k ie j są n a jle p s z y m sposobem s e le k c ji do w szelkiego ro d z a ju za w o d o w ych szkó ł m o rs k ic h , o k tó ry c h b y ła m o w a w yże j.
D la d o ro słych będzie zo rg a n izo w a n y ró w n ie ż w ra m a ch P aństw ow ego C e n tru m W y c h o w a n ia M o r
skiego Powszechny U n iw e rs y te t M o rs k i. Zadaniem jego będzie danie usystem atyzow anych, p o d sta w o w y c h w ia d o m o ści o m o rz u i p ra cy p o rto w e j ty m w s zystkim , k tó ry c h s p ra w y te m eresują, k tó rz y n ie je d n o k ro tn ie p ra c u ją w k tó ry m ś z d zia łó w p ra cy m o rs k ie j, a k tó r y m b ra k p o g ląd u na całość sp ra w m o rs k ic h , oraz czasu i u m ie ję tn o ś c i na osiągnięcie ty c h w iadom ości drogą sam ouctwa.
W a żn ym elem entem zibliżenia do m orza je s t s p o rt żeglarski, z a ró w n o śró d lą d o w y , tra k to w a n y ja k o w stępna zapraw a, ja k i p rze d e w szystkim i p e łn o m o r.
ski. Posiada on w a lo ry w s z y s tk ic h in n y c h sp o rtó w z p u n k tu w id z e n ia ro z w o ju fizycznego, lecz ze W szystkich s p o rtó w je s t najlepszą sz k o łą c h a ra k te ró w i zbiorow ego, zgodnego w y s iłk u . D zie d zin ą tą z a j
m u je się P o ls k i Z w ią z e k Ż e g la rski, re a k ty w o w a n y po w o jn ie z in ic ja ty w y M in is te rs tw a Ż eg lu g i, fin a n sow any przez n ie i p o p ie ra n y w sw e j działalności.
G ru p u je on w szystkie k lu b y że g la rskie oraz sekcje sp o rto w o -że g la rskie o rg a n iz a c y j społeczno-w ycho.
w a w c z y c h (h a rc e rs tw o , Z. W . M., O. M . T. U . R., L ig a M o rs k a i t. p .). P. Z. Ż. d ysp o n u je flo t y llą ja c h tó w , śró d lą d o w y c h i m o rs k ic h , k tó re coraz lic z n ie j p o ja w ia ją się po ko n ie c z n y m po w o jn ie re m o n c ie na w o dach ś ró d lą d o w y c h i m o rskich , poczynając ju ż n a . w e t od w ie d za ć p o rty zagraniczne.
O rg a n iza cją o b e jm u ją cą , najszersze k rę g i społe
czeństwa, w alczącą o jego m o rs k i ś w ia to p og lą d , p ro p a g u ją cą m orze i p ły n ą c e z p ra c y na m o rz u ko rz y ś c i
■— jiest L ig a M o rska , k tó re j d zia ła ln o ści p a tro n u je M in is te rs tw o Ż e g lu g i oraz w m ia rę posiadanych k r e d y tó w s u b w e n cjo n u je . L ig a M o rs k a , re a k ty w o w a n a po w o jn ie — sięga ju ż c y fr y 600.000 c z ło n k ó w i jetst na drodze do dalszego ro z w o ju .
Je śli m a m y stać się n a ro d e m m o rs k im , je ś li m a m y w p e łn i w y k o rz y s ta ć nasze w ie lk ie W ybrzeże, w szeregach L ig i w in ie n się znaleźć n ie m a l c a ły n a . ród* a w k a ż d y m ra zie jego przodujące, m yślące spo
łecznie i n ie o bo ję tn e d la s p ra w y przyszłości naszego p a ń stw a w a rs tw y społeczeństwa.
D r B ro n is ła w M eizg o w sk i
7
H I S T O R Y C Z N Y RYS D Z I E J Ó W
P O L S K I E J M A R Y N A R K I W O J E N N E J
Za Zygmunta Iii-go , gdy chodziło Polsce o obronę Prus i Inflant, t. j. jej dostępu do mo
rza, stary Jan Zamoyski ¡niegdyś flocie niechęt
ny, w tej sprawie rzecze (Sejm roku 1600):
„Armata na morzu, jakby nam potrzebną była, chyba szalony nie widzi“ . Słowa te spowodo
wały, że nastąpiło „sposobienie dalszych okrę
tów, przerabianie, budowanie, uzbrajanie i w y
syłanie za morze“ .
Już w roku 1627 flota polska była zdolną objąć kontrolę nad żeglugą od Kurlandii do Po
morza, a w dniu 17 maja tegoż roku, gdy straż przednia eskadry szwedzkiej, będącej pod do
wództwem Admirała Karola Gyllenhjelmana w składzie 20 okrętów, zaskoczyła 7 polskich jednostek pod Helem, stoczyła z nimi bój, w re
zultacie którego dwa polskie okręty przebiły się przez linie okrętów szwedzkich i u kryły się w Gdańsku, 5 natomiast poszły na zachód, gdzie w pobliżu Białej Góry na Pomorzu Szczeciń
skim stoczyły pomyślną dla flo ty lli polskiej walkę z nieprzyjacielem- po krótkim postoju w Kołobrzegu 3 okręty dowodzone przez Murreya, W itta i Magnusa, przedarły się przez linie okrę
tów szwedzkich długo prześladowane przez nieprzyjaciela i pod ogniem armat dotarły szczęśliwie do Gdańska (30.V.1627 roku) w y
czyn ten był należycie oceniany przez Stanisła
wa Koniecpolskiego, który nie szczędził słów pochwały i uznania dla Marynarzy.
Podniosło to morale flo ty polskiej i spowodo
wało powszechne zainteresowanie się nią.
K ró l Zygmunt Ill- c i z synem Władysławem przeprowadził lustrację flo ty w Gdańsku, gdzie w dniu 2 września odbyła się rewia.
Niedługo kazały wypadki czekać na siebie.
W dniu 28 listopada tegoż 1627 roku Wiceadmi
ra ł Szwedzki Nils Stjenskjóld z 6 dużymi je
dnostkami zbliżył się w dwóch grupach w szy
ku torowym do brzegów polskich, pomiędzy Brzeźnem a Sopotem okrętom nieprzyjaciela została droga odwrotu przecięta. Flota polska dowodzona przez Admirała Didkmana w skła
dzie 5 większych i 3 mniejszych okrętów wyszła na spotkanie nieprzyjaciela i po 2-godzinnej ciężkiej walce osiągnęła walne zwycięstwo. W tej bitwie polegli dwaj admirałowie — Dick- mann i Stjenskjóld. Szwedzi stracili dwa okrę
ty, jeden największy — admiralski został zdo
byty i doprowadzony do Gdańska. S raty w ludziach po stronie szwedzkiej: zabitych i ran
nych 350 i 66 jeńców, po stronie polskiej 25 za
bitych i rannych.
Bitwa Oliwska to piękna karta naszej prze
szłości na morzu, która do dziś ma znaczenie jako początek dobrej tradycji morskiej, która ożywia zapał do czymu i spraw z morzem zwią
zanych.
Dla współczesnych bitwa pod Oliwą winna była wskazać na konieczność rozbudowy floty
— niestety tak się nie stało z powodu współ
działania Zygmunta I I I z Habsburgami, gdzie im
a
teresy obu stron na Bałtyku zmierzały do innych celów.—Habsburgowie pragnę z Bałtyku uczy
nić jezioro niemieckie, a Zygmunt I I I dążył, aby Bałtyk służył interesom Polski i odzyskanej przez króla Szwecji. Nie bacząc na tak oczywi
ste przeciwieństwa, Zygmunt, powodowany li tylko sprawami dynastii, t. j. odzyskaniem tro
nu szwedzkiego, postanawia swą flotę podpo
rządkować rozkazom Wallensteina-.
22 grudnia 1628 roku flota polska w składzie 9 okrętów próbuje połączyć się z flotą niemiec
ką, lecz w tym zamiarze przeszkodziła jej flota szwedzka blokująca Gdańsk, przy tej próbie przedarcia się Polacy tracą dwie jednostki.
W połowie stycznia 1629 r oku flota Zygmun
ta w składzie 7 okrętów (K ról Dawid, Panna Wodna, Wodniak, Arka Noego-, Biały pies, Św.
Jakób i Delfin) wychodzi ze swej bazy i osiąga Wismar. Po trzech latach — 22.1.1632 r. gdy Wismar wpadł w ręce Szwedów, okręty polskie uległy częściowo zniszczeniu, część zaś została przez nieprzyjaciela zabrana.
Na dwa lata znika z wód Bałtyku bandera Polska. W roku 1634 zgodnie z danym zobowią
zaniem Władysław IV „Wystawia flotę“ , w skład której wchodzi 12 okrętów, a w roku 1635 przystępuje do budowy portu Władysławowo, uniezależniając się od ziniemczałego Gdańska.
2 września 1635 r. Władysław przybył do Władysławowa aby zlustrować prawie gotową flotę i port. Po dokonanej rewii król powołał do życia, śladami Komisji Morskiej Zygmunta i Komisji Okrętów Królewskich Zygmunta Wa
zy, Admiralicję, złożoną z 6.ciu członków. Na czele A dm iralicji stanął Gerard Denhoff — do
radca króla w sprawach polityki morskiej. Ad
mirałem flo ty król mianował Aleksandra He- tena i jego zastępcą Klausa Beckera, nazwiska dalszych trzech członków Adm iralicji nie są znane.
Utrzymanie swej flo ty i rozwój jej w przy
szłości król usiłował przy pomocy Jerzego Ossolińskiego oprzeć na cle morskim narzuco
nym Gdańskowi. Gdańsk tej królewskiej de
cyzji sprzeciwił się , więc dla wymuszenia Władysław polecił 4_em uzbrojonym okrętom przybyć do Gdańska dla pomocy Komisarzom
wybierającym cła.
Gdańsk prosił króla Danii o przyjście mu z pomocą, K ró l przychylił się do tej prośby i w dn. 1 grudnia 1637 roku przybyły duńskie okrę
ty — przemocą wdarły się do portu. W walce o wejście do portu zatopiły jeden okręt, dwa wzięli do niewoli, a czwarty uszkodzony pozo
stał w Gdańsku.
Incydaniem tym zajął się Sejm ówczesny, który w większości stanął po stronie Gdańska wbrew żywotnym interesom Polski na morzu.
K ró l odwołał Komisarzy wybierających cła
okrętowe — cło z Gdańska nie wpływało do
szkatuły królewskiej; król nie miał środków na
utrzymanie flo ty — brak środków spowodował upadek floty.
W X V II wieku za czasów Jana Kazimierza powraca klauzula w paktach konwent'ach, zo
bowiązująca króla do wystawienia floty, ale pozostaje li tylko martwą literą.
W wieku X IX podczas powstań styczniowego i listopadowego, w szczególności podczas pow
stania styczniowego Rząd Narodowy nosił się z zamiarem stworzenia floty. Floty nie stwo
rzono, natomiast pojedyncze okręty, które uka
zywały się pod polską banderą, jak fregata
„Kościuszko“ i inne, tworzyły tak krótkie okre
sy, że ich istnienie nie można uważać za odro
dzenie idei stworzenia sił zbrojnych Polski na
morzu. Pirat-
W y p r a w a j a c h t u „D A L"“1’
( Z a k o ń c z e n i e )
Ł u p in k a polska, na n ie j trze ch ś m ia łk ó w , huśtana na bezkresach A tla n ty k u „s to m il od brzegu, sto m il prze d b rze g ie m “ , ja k p ię k n ie w y r a z ił się przed stu la ty nasz wieszcz. A w o k ó ł mnożą się n ie z b ite do
w o d y nadciągającego sztorm u... s z k w a ły o s ile do 8 s to p n i n a d la tu ją coraz częściej, k o tłu ją c z d ia b elską s iłą ło n o oceanu.
N a z a ju trz po zaobserw ow anym „h a llo “ , c z y li w ie ń cu ś w ie tlis ty m w o k ó ł ta rc z y słonecznej, dn. 1 9 .V III b a ro m e tr wskaziuje 756 m m , a w a ł p ia n y na g rz y w a czach, m k n ą c y c h n ie sko ńczo n ym i szeregam i na m a le ń k ą „ D a l“ , sięga 2 m e tró w w ysokości.
N asi s z y k u ją się gorączkow o do w a lk i z n a d cią g a ją c y m F a tu m . N a jw a ż n ie js z y p rz y rz ą d : d ry fk o t- wa, c z y li s to ż k o w a ty w o re k z żaglowego p łó tn a , ob
ciążony balastem i zaopatrzony w p ły w a k k o rk o w y , u s z y ty w łasnoręcznie, m a za p e w nić bezpieczną p o zycję ja c h tu -d z io b e m do w ia tr u i fa li. ż a g la m i osią
gnąć tego — wobec s tra s z liw e j s iły w ic h r u __niespo- sob. N a jm o c n ie js z y żagiel p ó jd zie w strz ę p y i ja c h t o b ró ci się w niebezpieczne położenie b o k ie m do fa li!
N a to m ia s t p ły w a ją c a k o tw ic a , c z y li ó w stożek (p o d s ta w ą o b ró co n y do ja c h tu ), um o co w a n y na d łu g ie j lin ie u d zio b u ja c h tu działa w ręcz cudow nie.
J a c h t tra c i pęd, n ie p rz e c iw s ta w ia się p o tw o rn e j n iszczycie lskie j s ile z a ła m u ją cych się nad n im fa ł, p rz e c iw n ie , cofa się, c z y li d ry fu je p o w o li wstecz, u trz y m u ją c je d n a k zbaw czą p o zycję dziobem na w ia tr. P om aga m u w u s ta w ie n iu się w te j kla sycz
n e j p rz e c iw s z to rm o w e j p o z y c ji m a ły żagielek t. zw.
k o tw ic z n y , p o d n ie sio n y na ty ln y m maszcie kecza lu b jo lu (ja c h ty d w u m a szto w e ). D zia ła on ja k s te r po.
w ie trz n y : odrzuca ru fę ja c h tu z w ia tre m , a ty m sa
m y m obraca — d o ko ła t. zw . osi bocznego o p o ru __
dziób ja c h tu pod w ia tr, n a p rz e c iw grzyw aczom .
„ D a l , ja k o jednom asztow iec, m u s i ro zp in a ć m a ły ża g ie l k o tw ic z n y na g łó w n y m maszcie, podnosząc go na lin ie , zw a n e j topenantą, i m o cu ją c do b u m u (do ln e drzew ce g ro t-ż a g la ) nad s tro czo n ym grotem .
C a ła ta s k o m p lik o w a n a operacja uda je się bez za
rz u tu . D ry fk o tw a , rzucona z dziobu, n a p e łn ia się w odą i w y p rę ż a n a ty c h m ia s t lin ę , um ocow aną do m asztu. „Żagle precz!“ — i m anewr „stanięcia w d ry f“ dokonany szczęśliwie.
T eraz m a ły tr ó jk ą tn y żagielek nad sterem w c ią g n ię ty n a topenancie i „ D a l“ stoi, a raczej cofa się, bezpiecznie, obrócona dziobem o 45 o do n a c ie ra ją cych fa l.
M im o p rz e c h y łó w do 8 0 ° n a b o k i, żeglarze czują odrazu z n a k o m itą u lg ę : ja c h t zapada się, copraw da, ra z po ra z w zieloną sk o tło w a n ą przepaść, a s tra s z li
w e ścia n y w odne, w ieńczone p ie n is ty m i czubam i, zd a ją się pochłonąć go lada c h w ila , lecz n im zdążą się zam knąć nad „D a lą “ , dno k o tlin y w o d n e j w zdym a się ja k p ie rś o lb rz y m a do g ó ry i p o lska łu p in k a w y la tu je s k o le i na g rz b ie t pieniącego się w a łu . P rz y p o m in a to nieco ja zd ę w in d ą ta m i sp o w ro te m z d ru giego p ię tra , ty lk o n ie p o m ie rn ie szyb ką i u ro zm a ico ną m ęczącym i p rz e c h y ła m i na b o ki.
W szystko będzie dobrze, d o p ó k i lin a d r y fk o tw y w y trz y m a ! I tu w ła ś n ie n a jg ro źn ie jsze się czai n ie bezpieczeństwo: w yp rę żo n a ja k s tru n a lin a ta trz e się u sta w iczn ie o b u rtę . O kręca się lin ę sta ra n n ie m o c n y m i szm atam i, .ale to w ysta rcza n ie na dnie, lecz na godziny. A lin y sta lo w e j n ie m ie li na
„ D a li“ ...
D n ia 2 0 .V III p rz y s ta n ie b a ro m e tru ju ż ty lk o 736 m m , p rz e w a la się przez nich. groźne „o k o “ c y k lo n u , k tó re m u k a ż d y żeglarz sta ra się zejść z dro g i. Jest to środek w ir u p o w ie trzn e g o (c y k lo n u ) w ę d ru ją c y z szybkością k ilk u d z ie s ię c iu k m na godzinę.
N ie m a ta m w ia tr u w o w y m ,,o k u “ , lecz chaotycznie sk o tło w a n e m orze o p ira m id a ln y c h fa la ch , pędzą
c y c h z ró ż n y c h k ie ru n k ó w . O rk a n osiąga sw ą m a k s y m a ln ą szybkość (50 m e tró w na sekundę), dm ąc z s iłą 12 s to p n i (ska la B e a u fo rta s iły w ia tró w ma 12 st.).
Ż a g ie le k k o tw ic z n y z h u k ie m ro z la tu je się w strzępy.
P rz e c h y ły rosną do 60 st. i nasi żeglarze w zam k n ię te j k a ju cie , z m o ż liw ie u szcze ln io n ym i w ła z a m i od p o kła d u , leżą zre z y g n o w a n i na sw y c h k o ja ch .
R a p te m o ko ło 9 nad ra n e m p o tw °rn y p rzeszło 100-stopniowy przechył, praw ie obrót k ilem do góry...
Załoga w ra z z k o c a m i i poduszkam i „spada“ z kojek na... sufit!. P o to k i w o d y w d z ie ra ją się przez d rz w i do ka b in y... ,a w ra z z n im i koszm arne m y ś li: p o d n ie sie się, czy p ó jd z ie na dno?
S eku n d y d łu g ie ja k wieczność... Lecz oto ,,m a rtw y k i l “ przew aża: „ D a l“ w s ta je ra p to w n ie , a nasi ś m ia ł
k o w ie spadają p o w tó rn ie z s u fitu na podłogę i tłu k ą się d o tk liw ie .
W itk o w s k i i Ś w ie ch o w ski w d z ie ra ją się na m io ta n y s tra s z liw y m i u d e rz e n ia m i p o k ła d . D ry fk o tw a z e r
w ana!
P rze ra ża ją cy w id o k : w a ły p ia n y n a czubach fa l sięgają 3 m e tró w ... R ozpylone b ry z g i sie ką w tw a rz niczem d ro b n y ś ru t, lecz m im o to d o jrze ć m ożna z ła
9
m a n y p ie ń m asztu i stengę (g ó rn ą część), trzym a n ą na s ta lo w y c h w antach, k tó ra w a li ra z po raz w po szycie ja c h tu . Jeśli w y b ije otwór... koniec... pójdą ja k kam ień na dno!
N a ra ża ją c się na zm ycie z p o k ła d u d w a j ś m ia łk o w ie po n ie w ia ro g o d n y c h w y s iłk a c h u w a ln ia ją ja c h t od m io ta ją c e j się srtengi. W itk o w s k i w y p a d a za b u r tę... lecz cudem ja k im ś c h w y ta się za zw isającą lin ę i w d z ie ra sp o w ro te m na po kła d.
Teraz: „w szyscy do po m p “ !
A le na „ D a li“ je st ty lk o jedna... ręczna pom pka.
B ohom olec, n ie nadający się d z ię k i sw ej a tle ty c z n e j b u d o w ie do a k rd b a ty k i p o k ła d o w e j, pozostał w k a ju c ie i u s iłu je w y le w a ć je z io ro w o d y , przew alające się z p ra w a na l-ewo p rz y k a ż d y m przechyle.
W s p ó ln y m i s iła m i ,,w pocie czoła“ w y c z e rp u ją w ia d e rk ie m itp . owo je zio ro . Chcą zm a jstro w a ć n o w ą d ry fk o tw ę na m iejsce ze rw a n e j, ale „D a l“ , stojąc b o k ie m do fa li, k ła d z ie się ta k s iln ie na burtę...
I oto now y przechył ¡około 90 st,! Znó w tłu k ą się boleśnie i znów potoki wody w d zierają się przez właz do wnętrza.
Is k ie rk a n a d ziei: b a ro m e tr d rg n ą ł k u górze!
I oto 21.1V I I I p rz y s ta n ie 752 m m i w ic h rz e s z to r
m o w y m o s ile 8 st., a iw c h w ilo w y c h szkw a ła ch do 11 st. zaczyna się uspakajać szalejące w o k ó ł n ic h p ie k ło , a 22.V I I I z n ik a ją w reszcie groźne grzywacze.
Po 4 dobach g ło d ó w k i, bez p ic ia i snu, w ylę g a bohaterska załoga na pokład... Z gnieciona n a d b u d ó w k a i k ik u t m asztu długości 3% m e tra (zam iast 9 m tr ) ' św iadczą o s ile ż y w io łu .
Ś w ie ch ó w ski, n a w ig a to r ,,D a li“ , k tó r y n ie zapo
m n ia ł w ty c h strasznych d n ia ch o n a k rę c e n iu zegar
k a może dokonać o b s e rw a c ji słońca i o b liczyć pozycję ja c h tu . N a jb liż s z y m lądem okazuje się a rch ip e la g B e rm u d ó w , o d le g ły o 700 k m .
K u rs na B e rm u d y !
I ściśle w e d łu g obliczeń n a w ig a to ra — w ieczorem dn. 25.VIII.1933 r. z pokładu „D ali“ , ocalonej ze szpo
n ó w c y k lo n u , w idzą Datamię morską przy stolicy a r
ch ip e la g u — p o rcie H a m ilto n .
Z d u m ie n ie w y s p ia rz y , dobrze ro z u m ie ją c y c h co to c y k lo n , na w id o k s ko ła ta n e j „D a li nie m a granic.
Toć w p o rcie potężny pa ro w ie c, sto ją c na 3 k o t w i
cach i p ra c u ją c całą s iłą maszyn, aby im ullżyć, siłą o rk a n u w y rz u c o n y na sk a ły , a na lą d zie A m e ry k i spustoszenia n a w ie le 1.000.000 d o la ró w ! A ta k a ł u p in k a pod nieznaną banderą b ia ło cze rw o n ą w yszła cało...
N asi o fic e ro w ie s p o ty k a ją ta m p ię c iu ko le g ó w Po fa c h u z B ry ty js k ie j m a ry n a rk i w o je n n e j na jachcie T a j-m o -sze n “ , że g lu ją cym z H o n g -K o n g u do A n g lii.
P o d z iw ia ją o n i n a r ó w n i z B e rm u d c z y k a m i odwagę n S i jachtsm enów . M a le ń k a „ D a l“ ro b : znako m itą propagandę banderze p o ls k ie j... S łusznie • po p o w ro c ie do k r a ju prezes L ig i M orskiej gen. D e
szer dekoruje bohaterską załogę krzyżem „Polon a Restituta“ za godne reprezentowanie te j bandery dalekich morzach.
N arazie na B e rm u d a ch „noszą na rę k a c h ', p o ją i k a rm ią nasźych zuchów , k tó r z y po ra z „p ią y i s ią ty “ muszą opow iadać swe przeżycia.
J e d n a k „W szystko m a s w ó j 'kres, dziew czyno, ja k gło siło m odne przed la ty tango - i w reszcie w y re m o n to w an a „ D a l“ opuszcza gościnne w ysp y. T u
I©
je d n a k szczęście, dotąd w y trw a le je j dopisujące, o d w ra ca swe k a p ry ś n e oblicze... c ie rp ią c y oddaw na na serce B ohom olec zapada w c ię żkie o m dlenie i d w a j k o le d z y n ie m ogąc m u w niczem dopomóc, po go
rą c y c h debatach z a w ra ca ją na B e rm u d y . W itk o w s k i, p ra g n ą cy k o n ty n u o w a ć dalszą podróż, choćby we dw óch, p o ró ż n ił się p rz y ty m z B ohom olcem , fin a n s u ją c y m całą w y p ra w ę (zakup ja c h tu ) i zdecydow ał się jechać na zim ę do G d y n i, aby z w iosną dokończyć w sp ó ln e j w y p ra w y do Chicago.
N ie ste ty, d o k o ń c z y li ją ty lk o d w a j pozostali...
Ś m ia ły do szaleństw a żeglarz Jan W itk o w s k i, w y chow aw ca w ie lu naszych k a p ita n ó w i s te rn ik ó w ja c h to w y c h , a w te j liczlbie i a u to ra ty c h w spom nień, ta rg n ą ł się na życie w ro k po z w y cię skim zakończe
n iu ,,re js u " przez B ohom olca i ¿ w iechow skiego.
Cześć jego p a m ię ci! N ie dano m u b y ło zginąć śm ie rcią m arynarza...
„Z im ó w k a “ na B erm udach, w rozkosznym k lim a c ie b y ła is tn y m ra je m d la naszych jachttsm enów. N a d o bna płeć in te re so w a ła się mocno pó liskim i m a ry n a rzam i, a p rze ja ż d ż k i po m o rzu sła w n ą ,,D a lą “ n a le żały do dobrego to n u na Berm udach...
Lecz oto nasze zuchy w chodzą na redę Nowego Jorku, m ijając sławny posąg wolności u w ró t wolnej A m eryki.
T ru d n o sobie w y o b ra z ić gorące p rzyję cie , zigoto- w'ane b o h a te rs k ie j „ D a li“ .
T łu m y re p o rte ró w i fo to g ra fó w w d zie ra ć się chcą na je j pokład...
Choć parę s łó w w y w ia d u , cenny auto g ra f, fo to itp . Nasi s a lw u ją się ucieczką do n a jb liższe j k n a jp y . N ic z tego!
G ościnni A m e ry k a n ie w a lą h u rm e m za n im i, nie p o zw a la ją im płacić, a o rk ie s trz e — choć to k n a jp a n ie m ie cka — każą grać nasz H y m n N a ro d o w y.
Z n o w u b a n k ie ty , p rzyję cia , odczyty...
Rodacy z za oceanu o fia rn ie s k ła d a ją się na zakup m o to rk u pomocniczego, k tó r y w m o n to w y w u ją w k a d łu b „ D a li“ , aby n ie p o trze b o w a ła w y c z e k iw a ć na p o m yśln e w ia t r y i nie sp ó źn iła się na W ysta w ę w
Chicago.
Is to tn ie , la w iro w a ć pod w ia tr w w ą z k ic h ka n a łach i rze ka ch (pod p rą d ) niepodobna. Żegluga śródlądo
w a m a sw oje m in u s y !
W reszcie ch m a ra m o to ró w e k odprow adza naszą
„D a l1“ w górę rz e k i H udson, zm ierzającą do jez. O n ta rio , w sła w io n e g o p rze z Coopera (w ie lk ie g o p rz y ja c ie la P o lski, p rotestującego p rz e c iw z b ro d n i ro z b io ró w ) w jego c y k lu po w ie ści o ,,S o k o lim O k u .
Żegnaj N o w y J o rk u ! >
P o lo n ia am erykańska, a o so b liw ie o d d zia ły L ig i M o rs k ie j, w B u ffa lo , D e tro it, C le ve la n d i in n y c h m ia stach w ita ją serdecznie n a ro d o w ą banderę.
M o w y , b a n kiety... trz a s k K o d a k ó w i... k o rk ó w szampana.
I oto 2 5 .V H I 1934 r. — w ro k po c y k lo n ie — D a l zakotw icza na la g u n ie W szechśw iatow ej W y s ta w y o bok sław nego ja c h tu p olarnego adm. B yrda...
N asi ja ch ts m e n i o trz y m u ją b łę k itn ą wstęgę A tla n ty k u , ta k ą samą, ja k ą dostał gen. B a lb o za p rz e lo t ze sw ą eskadrą z I t a lii do Chicago, a sła w n a „ D a l“
za ku p ion a przez ro d a k ó w a m e ryka ń skich , sta je ja k o p o m n ik w P a rk u M ie js k im .
inż. Roman Niewiadom ski