Kraków
SOFIŚCI I DEMOKRACJA
I. Nowożytna recepcja sofistów
Starożytny konflikt między sofistami a filozofami doczekał sięwielu komentarzy w ciągu dwudziestu pięciu stuleci.Dokona
wszy niezbędnych uproszczeń, można powiedzieć, iż do wieku dziewiętnastego uważano, iż racja była postroniefilozofów, któ
rych poglądy powszechnie uznano za podstawę edukacji i za główny zbiór intelektualnych odniesień. Zmiana w recepcji sofi stów rozpoczęła się w stuleciu dziewiętnastym i nabrała tempa w wieku dwudziestym. Sympatie wyraźnie przesuwały się ku so
fistom, i w końcu doszło do odwrócenia dawnych proporcji: obe
cnie w znaczącej mniejszości są ci autorzy, którzy nadal opowia dająsię zafilozofami przeciw ich adwersarzom. Ta zmianapody ktowanazostała licznymi czynnikami, ale przedewszystkim stoi za niąmniemanie, iż sofiści lepiej opisują ducha naszychczasów, a więc że - innymi słowy - byli oni prekursorami postaw i po glądów, które współgrają z zasadami społeczeństwa liberalno- demokratycznego. Skłaniając się do takiego wniosku, żywiono przekonanie, iż między demokracją starożytną a nowożytną ist nieją ważne pokrewieństwa na poziomie ogólnych zasad (mimo oczywistych, głębokich i nigdy ukrywanych różnic instytucjonal nych i obyczajowych). Ponieważ sofiści tym zasadom, a pośred nio demokracji ateńskiej sprzyjali, zaśfilozofowie byli krytykami
demokratycznych pryncypiów i instytucji, sofistów z konieczno ści uznano za sprzymierzeńców tych sposobów myślenia, które dzisiaj każą nam aprobować współczesny porządek liberalno- demokratyczny.
Starożytni filozofowie nie lubili i nie cenili sofistów, gdyż uważali, iżci celowozamazywali różnice między pozorem a rze czywistością i że aktem tym podważali myślenie teoretyczne, podporządkowując je względom praktycznym, a nawet politycz nym. Skoro, wedle sofistów, teoria i rozum okazują się bezsilne wrozstrzyganiuróżnicyzdań, jedynym środkiem staje się prakty
ka. „Sofistyka jest tylkofilozofiąpozorną, a w rzeczywistości nią nie jest” - pisałArystoteles (Metafizyka, 1004b). Podobnie wypo
wiadał się Platon w Sofiście: według niego sofista to ktoś, kto
„posiada pewną umiejętność stwarzania złudnych wyglądów” (239c-d) w zakresie istnieniai nieistnienia. Wtymże dialogu Pla
ton podał kilka innych określeń sofisty (płatny łowca młodych i bogatych ludzi, kupiec handlujący naukami dla duszy, kramarz odsprzedawca nauk dla duszy, sprzedawca własnych wytworów w dziedzinie nauk, zapaśnik w dziedzinie walki na słowa, w dziedzinie umiejętnie prowadzonych sporów), z którychjeden nie jest negatywny (ten, który duszę oczyszcza od mniemań sto
jących na przeszkodzie naukom 230a-232b)'. Platon i Arystote
les, wskazując na mieszanie się u sofistów pozoru i rzeczywisto ści, formułowali przekonanie, iż, w przeciwieństwie do filozo
fów, nie dążą oni do prawdy, i w ten sposób wpływajądemorali zująco naotoczenie12. Platon i Sokrates sugerowali nawet, iż pod
1 Owo pozytywne określenie sofisty dysponującego umiejętnością „w dobrym rodzaju i prawego pochodzenia” (23 lb) jest jednak nietypowe i zagadkowe.
Odnosi się najpewniej bardziej do Sokratesa niż do prawdziwych sofistów.
2 Stosunek Arystotelesa do sofistów jest bardziej zróżnicowany niż stosunek Platona; zgadza się on z oceną negatywną, choć trzeba zauważyć, iż określenie sofista stosuje do młodszego pokolenia sofistów (nie do Protagorasa, Gorgiasza i innych), co może oznaczać, iż bardziej u młodych niż u starych były wido-
owąkonfuzjąoraz prymatem polityki nad teorią kryje sięsympa tia sofistów do tyranii, która stanowiła najdobitniejszą, a przez to najbardziejznienawidzoną przez filozofów formępraktycznej ar bitralności.
Taki obraz sofistów przetrwał stulecia. Zmieniać się zaczął na początku wieku dziewiętnastego, a za przełomowy uznaje się powszechnie 67rozdział monumentalnejHistorii Grecji George’a Grote’a. Autor - polityk, utylitarysta, filozoficzny radykał, wol nomyśliciel - jest znaną postacią w historii filozofii starożytnej (przede wszystkim jako twórca obszernego dzieła poświęconego myśli Platona). W rzeczonym rozdziale wziął wobronę sofistów, formułując trzy podstawowe argumenty. Po pierwsze, twierdził on, iż wbrew opinii filozofów sofiści nie demoralizowali społe czeństwa, ale raczejwyrażali ducha czasu; ten zaś był ściśle zwią zany z rozwojem demokracji i wszystkiego, co się z nią łączyło.
Po drugie, wskazywał, iż tradycyjnie uchodzący za głównych demoralizatorów- Kalikles i Trazymach - są w Platońskim ob razie potraktowani karykaturalnie i jest wątpliwe, by którykol wiek z nich wypowiadał publicznie podobne poglądy. Po trzecie wreszcie, dowodził, iż sofiści nie tworzyli szkoły, a więc nie można poddawać ich poglądówcałościowejkrytyce; błędy jedne
go nie powinny być rozciągane na resztę3.
czne sofistyczne defekty. Jego dość obszerna praca O dowodach sofistycznych jest właśnie krytyczną analizą służącą do obrony przed biegłością maskującą pozory uczoności sofistów. Od czasu do czasu jednak wypowiada aprobatywnie albo konkretne argumenty, albo jakieś pomysły argumentacyjne, które, w jego mniemaniu, mogły być użyteczne.
1 G. Grotę, History of Greece, t. 7, London 1888, s. 1-80.
Dość szybkodoszło też do próby przewartościowania myśli sofistów nakontynencie. Niemiecki uczony, Eduard Zeller, pozo
stający pod wpływem heglizmu, widział w sofistach niezbędny składnik i etap w rozwoju naszej świadomości. Sofiści reprezen towali więc - w świetle heglowskiego schematu - subiektywizm, * 1
który wyłonił się na zasadzie dialektycznego wahadła, gdy obie ktywizm joński wyczerpał swoje możliwości4.
4 E. Ze 11 e r, A History of Greek Philosophy, t. II, London 1881, s. 496-516.
Pisał więc Zeller, iż sofiści, wyrażając désintéressement wo
bec teorii fizycznych i kosmologicznych, nie traktowali już etyki jako zwieńczenia filozofiispekulatywnej. Kładli natomiast nacisk
na praktykę zewszystkimi tego konsekwencjami, takimi jak scep
tycyzm, relatywizm i konwencjonalizm. To oni sprawili, iż etyki i polityki nie można było odtąd wyjaśniać, odwołując się do kos mosu czy odwieczności obyczajowej. Po raz pierwszy na hory
zoncie świadomości ludzkiej pojawił się świat ludzkiej wolności konstytuowany-używającdziewiętnastowiecznego żargonu -ja
ko twór kultury.
Zła opinia o sofistach - wyjaśniał dalej Zeller - wzięła się z degeneracji myśli sofistycznej, ale ta tkwiła już potencjalnie w sofistyce klasycznej, nawet u najwybitniejszych jej przedstawi cieli, choćby u Protagorasa. Degradacja była nieunikniona, a czę ściowo i uzasadniona, gdyż w ten sposóbuzewnętrzniała się, ua
ktywniała i legitymizowała sama zasada subiektywności. Tak jak bez Oświecenia - także przesadnego i jednostronnego w swoim widzeniu świata - nie byłoby Kanta, tak bez sofistów nie byłoby Sokratesa.
Pogląd o różnicyjakościowej między pierwszymi sofistami a ich zdegenerowanymi następcami, obecny zarówno u Grote’a, jak i u Zellera, przyjął się w późniejszej literaturze. Theodor Gomperz wskazywał więc, iż sofistom stała się niezasłużona krzywda. Po pierwsze, wystąpił przeciw nim i przedstawił kryty
cznie ich sylwetkijeden z największych pisarzy świata. Po dru
gie, nastąpiłoniesprawiedliwe rozszerzenie znaczenia słowa „so fista”: Platon występował przeciw młodszej generacji mędrków i szalbierzy, znajdując więź łączącą ich z wcześniejszymi o dwa czy trzy pokoleniapoważnymi myślicielami, takimijak Protago-
rasczy Gorgiasz. W ten sposób grzechy wnuków zostały przenie sione na protoplastów ruchu5.
5 T. G om perz, Greek Thinkers, t. I, London 1949, s. 412-423.
6 K. P o p p e r. The Open Society and Its Enemies, t. I, Princeton 1971, s. 67- 73, passim.
W wieku dwudziestym najgłośniejsza próba łączenia myśli starożytnej z ideami demokracji i wolności należydo Karla Pop- pera. Przypomnijmyjego dobrze znany wywód. Istnieją dwa mo dele społeczeństwa: otwarty i zamknięty. Sofiści - wraz z Sofo- klesem, Eurypidesem, Tukidydesem, Demokrytem oraz Sokrate sem - byli obrońcami i ojcami duchowymi społeczeństwa otwar
tego, które charakteryzuje się indywidualizmem, egalitaryzmem epistemologicznym, sceptycyzmem, duchem krytyczności i auto- krytyczności. Największa zasługa tego pokolenia myślicieli to oderwanie etyki i praktykiod natury, a więc rozróżnienie na pra
wo ludzkie i prawo naturalne: to pierwsze, tworzone przez czło
wieka, todrugie, obiektywnie istniejące w przyrodzie. Społeczeń stwo zamknięte z kolei tworzy się albo przez świat stałych oby
czajów, tabu i tradycyjnych reguł, które uznaje się za wieczne i niepodlegające żadnej krytyce, albo przez wyabstrahowanie sta łych reguł abstrakcyjnych z natury i podanie im życia ludzkiego (Platon). Ale do świata zamkniętego, świata wiecznego tabu nie było już w pewnym momencie powrotu, i to sofiści z wielką przenikliwością sobieuświadamiali6.
Nieco bardziej wyważoną opinię znajdujemy u Erica Have- locka. Według niego współczesna koncepcja polityki nie pocho dzi wyłącznie ze źródeł sofistycznych, lecz stanowi połączenie greckiego liberalizmu sofistów oraz idealizmu politycznego Pla
tona i Arystotelesa. Sofiści byli więc - w świetle takiego ujęcia - wyraźnymi protoplastami nowożytnego liberalizmu. Znajdujemy bowiem u nich większość wątków istotnych dla myśli liberalnej i liberalno-demokratycznej: historia jako postęp, demokratyczne
sympatie, obrona rozumu zwykłego człowieka, przekonanie, iż prawapowstają w procesie negocjacji i adaptacji do potrzeb, po gląd o kreowaniu człowiekaprzezsamego siebie7.
7 E. A. Havelock, Liberal Temper in Greek Politics, New Haven 1964, s. 191-239, passim.
’ G. H. Ker f e rd, The Sophistic Movement, Cambridge 1981; J. de R o m i I - I y, Les Grands Sophistes dans I'Athenes de Pericles, Paris 1988.
’ S. F i s h. Doing What Comes Naturally: Change Rhetoric, and the Practice of Theory in Literary and Legal Studies, Durham, N.C. 1989; R. Rorly, The Priority of Democracy to Philosophy, [w:J The Virginia Statute for Religious Freedom, M. D. Peterson and R. C. Vaughan (ed.), Cambridge 1988, s. 257-284.
Literatura ostatnich dziesięciolecijest - jak sięrzekło - ogól nie przychylna sofistom. Nawet ci autorzy, których prace mają charakter wyłącznieszkolarski (G. B. Kerferd, Jacqueline de Ro- milly8), nie mogąpowstrzymać się od wyrażania opinii o sofistach jako naszych współczesnych. Rzadko pojawia się już dziewiętna stowieczny argument o degeneracji myśli sofistycznej. Kerferd - by dać przykład- wytyka go Zellerowi jako przejaw protekcjo
nalnego traktowania sofistów; sam zaś stwierdza, iż nowoczes ność i współczesność poglądów sofistów jest zdumiewająca.
Najradykalniejsza wersjao współczesności i sofistach poja
wia sięu postmodemistów9. Według nich mamy dzisiaj powtórze nie klasycznego sporu między sofistami a filozofami, przy czym tymrazem zwycięzcami ogłaszają dzisiejszychsofistów. W takiej roli postrzegają postmodemiści samych siebie i z owej identyfi
kacji czerpią dumę. Filozofia przegrywa, bo wyczerpał się - jak to bywa nazywane- „filozoficzny projekt”, który powstał wraz z myślą Sokratesa i Platona. Dzisiaj triumfują postmodernistycz ni sofiści, którzy, podobnie jak ich starożytnipoprzednicy, zastę pują filozofię retoryką i demokracją. To dzięki nim dowiadujemy się, iż nie ma żadnej teoriiabsolutnej i bezwzględnej i że świado ma rezygnacja z roszczeń do takiej teorii stanowi w istocie najle
pszą drogę do zhumanizowania świata. Negocjacje, kompromisy, perswazje, stałe korygowanie konwencji - to jedyna droga,jaka została człowiekowi, który zrozumiał, iż epoka wiary w potęgę filozoficznego wywodu bezpowrotnie się skończyła.
IL Protagoras i demokracja
Szczegółowe zweryfikowanie wszystkich powyższych twier
dzeń w oparciu o dostępny materiał starożytny byłoby przedsię
wzięciem niezwykle trudnym, az pewnością wykraczającym po za ramy tego tekstu. Spróbuję jednak dokonać czegośw rodzaju weryfikacji częściowej. Ograniczę się do jednego tylko sofisty - Protagorasa - i spróbujęodpowiedzieć na pytanie, do jakiego sto
pnia poglądy tego autora uprawniają nas do włączania starożyt
nych sofistów do gronaobrońców zasaddemokratycznych.
Podstawowym źródłem wiedzy o poglądach Protagorasa - jeśli nie liczyć krótkich fragmentów jego autorstwa - są dwa dialogi Platona: Protagoras oraz Teajtet. Kłopot polega na tym, iż oba dialogi przedstawiają nieco różne poglądy, które można nazwać odpowiednio - kolektywizmem i indywidualizmem lub partykularyzmem grupowym i partykularyzmem indywidualnym.
Zacznijmy od Protagorasa. Przedstawione tam uwagi wska
zują raczej na zbiorowość jako twórcęporządku, a nawet można w nich dopatrzyć siętendencji konserwatywnych. Powstanie ładu politycznego Protagoras przedstawia w dłuższej wypowiedzi, zwanejWielkąMową, a zawierającej rzadką w Starożytności teo rię społecznego ewolucjonizmu. Słowo „ewolucjonizm” należy traktować oczywiście nieostro; chodzi tu oprzekonanie, iż proce
sy społeczne są główną przyczyną wyłaniania się reguł i zasad życia zbiorowego. Protagoras miesza, najpewniej świadomie, kil
kaporządków- mitologiczny,społeczny, strukturalny - ale zjego uwag wyłania się wyraźne przekonanie - choć z racji owego zmieszania niewystarczająco uargumentowane - że instytucje są tworem społecznym i historycznym, że człowiek w którymś mo
mencie rozwoju posiadł umiejętności polityczne i że przysługują one potencjalnie wszystkim ludziom, że proces uczenia się jest faktycznie procesem socjalizacji, to znaczy przyswajania stwo
rzonych w procesie rozwoju reguł, że stosowalność tych reguł określa wspólnota doświadczeń grupowych, że ogólne zasady są tworem przenikania się rozmaitych wpływów partykularnych, przeszłych i teraźniejszych, że człowiek rodzi się już w jakimś ukształtowanymkulturowośrodowisku i możliwości jegozmiany są ograniczone, itd.
Czy powyższe uwagi stanowiąuzasadnienie demokracji, jest kwestią sporną10. Niewątpliwie mamy tutaj podkreślony typowy dla demokracji egalitaryzm wyrażający się w przekonaniu, że umiejętności polityczne są dostępne wszystkim, a więc każdy człowiek ma potencjalne kwalifikacje, by podejmować decyzje polityczne. Mamy też wyraźne przyznaniewielkiej roli zbiorowo
ści - którą można, choć niekoniecznie trzeba, kojarzyć z demo- sem - kształtującej człowieka i będącej ostateczną instancją kreu
jącą oraz oceniającą polityczne instytucje. Mamy wreszcie po gląd, iż mądrość jednostek i grupmoże być przekazywana w pro
cesie historycznym, i w ten sposób kumulować się w kolejnych pokoleniach. Wszystkie te myśli dadzą się, przy pewnymwysiłku i niejakiej swobodzieinterpretacyjnej, wywieść z Wielkiej Mowy Protagorasa, ale wzięte razem w żadnym razie nie tworzą teorii demokracji. Nie należy przypuszczać, iż senior sofistów byłja
kimś zdeklarowanym obrońcą demokracji - to wszak kłóciłoby się z profesją sofisty, któranie była związana z żadnym konkret nym ustrojem i żadną konkretnąpraktyką polityczną- i że sta wiał sobie za cel stworzeniedlaniej teoretycznejwykładni. Moż
10 Na przykład Kagan (The Great Dialogues, New York and London 1965, s. 81) twierdzi, iż jest to „najsubtelniejsza i najbardziej rozbudowana teoria de
mokracji klasycznej starożytności”. Skrajnie negatywny pogląd wypowiada na
tomiast V 1 a s t o s (Platonie Studies, Princeton 1973, s. 162-163), choć go nie uzasadnia.
na jedynie powiedzieć, iż wypowiedziane tu myśli da się, przy pewnym przeformułowaniu, użyć do obrony takich czy innych aspektów ustroju demokratycznego.
W Platońskim Teajtecie znajdujemy nieco inną koncepcję, różniącąsię od tej z Protagorasa położeniem naciskuniena zbio
rowość, lecz na jednostkę. Jest to w istocie radykalny indywidu
alizm, a nawet radykalny subiektywizm, którego wyraz stanowi sławne zdanie sofisty - zwane w literaturze przedmiotu formułą homomensura - „Miarąwszystkich rzeczyjestczłowiek”". Mia rą jest oczywiście człowiek pojedynczy, który percypuje świat w sposób, w jaki percypuje, i nikt nie ma autorytetu, mocy ani prawa, by to zakwestionować. Jeśli więc ktoś odbiera wino jako cierpkie, to tak je odbiera, i nie ma racji, na podstawie której moglibyśmy zaprzeczyć, że takjest istotnie. Świat ludzki składa się więc naprawdę z wielu indywidualnych światów12, z których każdy naznaczonyjest indywidualnym piętnem i subiektywnością
" Standardowe tłumaczenie brzmi: Miarą wszystkich rzeczy jest człowiek, ist
niejących, że istnieją, nieistniejących, że nie istnieją. Warto jednak pamiętać, iż druga kwalifikująca ową przypisaną człowiekowi władzę mierzenia część zdania hos estin nie jest jednoznaczna i może być tłumaczona na trzy sposoby:
(1) „że istnieją”, (2) jak istnieją oraz (3) że tak jest w istocie. Mielibyśmy wówczas trzy sensy formuły homo mensura: człowiek rozstrzyga to, (1) czy rzeczy istnieją lub nie istnieją, (2) jak istnieją bądź jak nie istnieją, (3) czy tak ma się z nimi sprawa czy inaczej. Kwestia ta jest trudna do rozstrzygnięcia, zważywszy na niejasność czasownika być w tamtych czasach, co było dzie
dzictwem Parmenidesa. Wielu komentatorów podkreśla polemiczny wobec Par- menidesa charakter tego fragmentu. Parmenides zaatakował poetycko-mitologi- czną kulturę grecką, którą należało odrzucić, ponieważ odrzucał ją rozum; tym samym Parmenides zakładał, że ogromna większość ludzkości była w błędzie.
Protagoras przyjmując antylogikę, nie tylko przyjmował współistnienie prze
ciwieństw (również esti oraz ouk esti), ale kazał ujmować przedmiot zawsze w relacji z podmiotem, zwracając się raczej do doświadczenia, również do do
świadczenia pojedynczego człowieka, który także jest „miarą”.
12 Patrz: A. E. Ta y 1 o r, Plato: The Man and His Work, London 1926, s. 325- 333.
odbioru rzeczywistości, ikażdy wydaje siębyć równoprawny wo bec innych. W świecie tym zastosowanie ma więc tak ulubiona przez sofistów antylogika, czyli sztuka przeciwstawiania logo sów. Jeśli bowiem miarą wszelkich rzeczy jest pojedynczy czło
wiek, to o każdej rzeczy da się wypowiedzieć zasadnie sądy sprzeczne, i to zarówno z tego powodu, że jednostki mogąświat odbierać przeciwstawnie (dla jednego wino jest cierpkie, a dla innego - nie),jakrównież i dlatego, że każdyz nas w rozmaitych sytuacjach może mieć doświadczenia wzajem się wykluczające (razczłowiek odbiera wino jakocierpkie,a innym razem tensam człowiek odbiera je jako pozbawionecierpkości).
Protagoras - o ile wierzyć autorowi Teajteta - pod tym względem głosił dwie koncepcje subiektywizmu: jedną dla po spólstwa, drugą - ezoteryczną. Koncepcja dla pospólstwa mówiła tyle, że każde doznanie zmysłowe jest prawdziwe, a prawdziwa wiedza opiera się właśnie na wrażeniach zmysłowych. Dlaczego koncepcja ta przeznaczona była dla pospólstwa, można się jedy
nie domyślać. Mogło chodzić o to, iż każdy członek pospólstwa przekonany jest, że ma rację - każdy uważa, by pozostać przy powyższym przykładzie, iż jego smak wina jest właściwy - ateo ria ta właśnie to przekonanie uzasadniała. Mogło też chodzićo to, iż dla pospólstwa poznanie zmysłowe stanowi najoczywistszy i najbardziej autorytatywny sposób poznania. Koncepcja ta nie zawiera żadnych ustaleń ani nawet supozycji ontologicznych, co też jest z pewnością zgodne ze sposobem myślenia pospólstwa, które - przynajmniej według niechętnych mu autorów, takich jak Platon -tego typu pytań, jako zbyt teoretycznych i odległych od konkretu życia i działania, sobie nie zadaje.
Ale Protagoras głosił też, podobno, ezoteryczną interpretację formuły homo mensura, gdzie subiektywistyczna epistemologia łączyła się z radykalnie pluralistycznąOntologią. Nie tylko więc - twierdził sofista - nasze percepcje są mnogie i zmienne, ale mnogi i zmienny jest także sam przedmiot poznawany oraz pod
miot poznający. Przedmiot to nic innego jak zespół zmieniających się elementów, własności i aspektów, a także stale zmienna kon
figuracja doznań i spostrzeżeń. Ponieważ wszystko jest w ruchu, każdy kontakt podmiotu z przedmiotem wywołuje kolejne zmia
ny w obu tych obiektach; nic nieposiada więc trwałej tożsamości i nic niejest taknaprawdę substancjalną jednością. Taka doktryna była głoszona dla wtajemniczonych prawdopodobnie dlatego, iż wyrażała dość szokujący -awkażdym razie trudnydo przyjęcia dlaszerokich rzesz- pogląd obraku trwałych elementów wczło
wieku. Wersja dla pospólstwa, wedle której wszystkie doznania sąprawdziwe, dawała siępogodzić z bardziej szlachetną interpre tacją rzeczywistości, występującą w tradycji greckiej i doszuku jącą się istnieniaw rzeczywistości nieusuwalnych cech sprzecz nych. Doktrynaezoteryczna poszła jeszcze dalej: nie ma powodu, by uznając świat za zmienny, wyłączyć z tej kategorii podmiot, obdarzając go jakimś stałym elementem - rozumem, rozsądkiem, poczuciem jedności czy jakąś trwałą skłonnością. Człowiek po spolity był więc skłonny zgodzić się - gdyby oczywiście udało się go wciągnąć w rozmowęna ten temat - że przedmioty, jakie po- znaje nie są jednościami. Nie przystałby jednak nigdy na pogląd, że on sam niejest jednością, bo w nim również nie ma niczego stałego.
Czy z obu tych tekstów -Protagorasa, zawierającego zarys teorii społeczeństwa ewoluującego, które doskonali swoje insty
tucje i kształci obywateli, oraz Teajteta, sugerującego skrajny, wręcz anarchistyczny subiektywizm epistemologiczny - wynika jakaś jednorodna koncepcja polityczna? Innymi słowy, czy Prota
goras miał względnie koherentną teorię polityczną, wobec której Platon mógł formułować swoje kontrargumenty, czy teżjego rola polegała na czystej destrukcji intelektualnej, głoszeniu różnych poglądów w zależności od sytuacji? I wreszcie, czy w przypad ku, gdyby takiej teorii można się tam było dopatrzyć, sankcjo nowałaby ona w jakikolwiek sposób ustrój demokratyczny?
W literaturze współczesnej znajdujemy kilka prób odpowie dzi napowyższe pytania, będące faktycznie interpretacjami myśli Protagorasa. Trzy z tych odpowiedzi wydają się najciekawsze i najbardziej znaczące. Nazwijmyjeodpowiednio: obiektywisty- czną, subiektywistyczną i demokratyczną. Ostatnia nazwa wska zuje, a poniekąd także wyprzedza wniosek, jaki miał się pojawić na końcu, iż są dopomyślenia i uwiarygodnienia argumentyuza
sadniające ściślejszy związek między poglądami Protagorasa na poznanie i człowiekaa teorią demokracji.
Zacznijmy jednak dla porządku od interpretacji obiektywi- stycznej13.Wedle niej między odpowiednimi fragmentami Teajte- ta i Protagorasa istnieje szczególny związek, który - używając terminologii sofistycznej - polega na przejściuod logosu słabego do logosu mocnego14.Oznaczato, iż różnica między indywiduali
styczną koncepcją zawartą w jednym fragmencie i koncepcją kolektywistyczną zawartą we fragmencie drugim niejest efektem teoretycznej nonszalancji sofisty, lecz opisuje wewnętrzną dyna
mikę jego teorii. Mamy tu w istocie pokazany rozwój od jedno stkido społeczeństwa czy nawet doludzkości (wszak mitologicz
ne fragmenty Protagorasa wykorzystujące wątek Prometeusza mogą się odnosić do wszystkich ludzi), czyli odpowiednio od logosu słabego do silnego, a mówiącdobitniej,od partykularnego douniwersalnego. Sofista opisujewięcproces uniwersalizacji po znania, a więc przechodzenia od człowieka indywidualnego do
” M. U n te r s t e i ne r, The Sophists, Oxford 1954, s. 19-92.
14 Wyrażenie „uczynić zdanie słabsze mocniejszym” jest autorstwa samego Protagorasa i jest przedmiotem licznych interpretacji. Na potrzeby powyższego argumentu wystarczy stwierdzić, iż słabość logosów stanowi konsekwencję antylogiki. Jeśli mamy dwa zdania sprzeczne, to są one słabe, gdyż nawzajem siebie osłabiają. Wybór jednego z nich kosztem drugiego jest wzmocnieniem.
Dlaczego wzmacniamy właśnie ten logos, a nie inny, to kwestia interpretacji:
możemy to zrobić albo w złej wierze, kierując się niegodnymi względami, albo przedkładając większą użyteczność nad mniejszą, albo wreszcie narzucając in
nym własny punkt widzenia po to, by ci nie narzucili obcego nam.
człowieka uniwersalnego, które dokonuje się poprzez rozwijanie umiejętności politycznych i dojrzewanie świadomości. Dzięki tym umiejętnościom ludziemająszansę dojściado uniwersalnych ustaleń i pokonania - stopniowego i cząstkowego - własnych partykularyzmów. „Miara”, o jakiej się tu mówi- metron - ozna cza faktycznie większy i bogatszy zasób doświadczeń, i w takim razie również większe panowanie jakiegośbardziej uniwersalne go logosu. Czasami takie panowanie, a więc narzucanie uniwer salizacji, dokonuje się dzięki działaniom zbiorowym, czasami dzięki działaniom indywidualnym(na przykładdzięki działaniom wybitnego polityka, choćby takiegojak Perykles).Niezależnie od tego, kto byłby bezpośrednim sprawcą takiej uniwersalizacji, do konuje się zbiorowy proces dochodzenia do coraz bardziej obie
ktywnych treści poznania.
Interpretacjapowyższa - choćinteresująca - nie ma licznych zwolenników i jest odosobniona; jej słabości są oczywiste15. Du
żo bardziej zgodna z tekstem i z duchem myśli sofistycznej jest interpretacja subiektywistyczna16. Wedle niej różnica między ko lektywizmem Protagorasa a indywidualizmem Teajteta jest róż nicą mało istotną. Liczy się fakt-a obiez nich ten fakt uznają - że nie ma poglądów obiektywnych ani prawdziwych. Wszystkie są równie arbitralne, niezależnie od tego,czy wypowiada je poje
dynczy człowiek przekonany, że stanowi miarę wszelkich ocen i kryteriów, czy powstająpoprzez kolektywny proces historyczny.
Człowiek dorosły nie dysponuje przewagą prawdy nad dziec kiem, mędrzec nad tłumem czy społeczność nad jednostką. Nie
15 Interpretacja ta zawiera wyraźne elementy heglizmu. Sugeruje się tu, iż z indywidualnych sprzeczności wyłania się coraz większa zbiorowa racjonal
ność, co jest poglądem trudnym do przypisania Protagorasowi. Tłumaczenie Untersteinera słowa „miara”, czyli metron, jako „panowanie” nie zostało przy
jęte jako zbyt ekscentryczne.
16 Najlepiej ilustruje ją wersja Vlastosa. Patrz: Plato, Protagoras, G. Vla- stos (ed.), New York and London 1989, s. VII-XXIV.
ma innych poglądów i reguł niż poglądy i reguły arbitralne. De
cyzja subiektywna jednostki czy tradycja polityczna jakiegoś pań
stwa są równie pozbawione podstaw jak rządy tyrana narzucają cego swoją wolę większości. W żadnym z tych przypadków nie da się znaleźć jakiejś innej racji niż decyzja wynikająca z subie ktywnego oglądu rzeczywistości.
Pod pewnym względem interpretacja ta idzie po myśli Plato na, który - jak pamiętamy - dostrzegał w obyczajach ateńskich arbitralność, a tę uważał za okoliczność sprzyjającą tyranii. Ale można dowodzić, iż Protagoras, jakby wyprzedzając powyższy zarzut, stara się pokazać, że subiektywizm niekoniecznie musi prowadzić do brutalnej przemocy. Można, wychodząc z subie- ktywistycznych założeń, starać sięzhumanizować i złagodzićsto
sunki między ludźmi. Protagoras właśnie to robi. Pokazuje, że człowiek różni się od zwierząt, że zdolny jest do socjalizacji za
chowań, że potrafi doskonalić się w swoich poczynaniach polity
cznych. Ma w sobiepoczucie sprawiedliwości i poczucie wstydu, dzięki którym udać mu się może wyjśćpoza świat egoizmu i bru talnościżycia. Nie ma oczywiście żadnej konieczności, by tak się stało, a jedynie możliwość. Możnażycie polityczne w Helladzie rozwijać, kontynuując tradycje tyranii i brutalnej władzy, można też to czynić, odwołując się do zachowań cywilizowanych. Te drugie są właśnie rekomendowane przez Protagorasa.
Trzecia interpretacja - demokratyczna - wychodzi również od subiektywizmu17. Twierdzi się tutaj, iż istnieje przejście od subiektywizmu, który wyraża się w antylogice, do obyczajowości demokratycznej. Skoro - brzmi argument - jednostki mają swoje indywidualne światy epistemologiczne, to koniecznością staje się współistnienie ze sobą poglądów sprzecznych i się wykluczają
17 C. Farrar, The Origins of Democratic Thinking: The Invention of Politics in Classical Athens, Cambridge 1988, s. 44-98; E. Schiappa, Protagoras and Logos, University of South Carolina Press 1991.
cych. Jednostki skazane na różnice muszą nie tylko przyzwycza
jać się do istniejących sprzeczności, ale nawzajem uczyć się od siebie, pokonując dzieląceje barieryi dopasowując do siebieczą stkowe doświadczenia. W koncepcji Protagorasa mamy wyraźne odejście od starej tradycji helleńskiej,którakładła nacisk nakon
flikt zbrojny i promowałacnoty rywalizacyjnepozwalająceodno
sić jednym triumfynad innymi. Kultherosów,wojowników i wo
dzów sprzyjał ładowi hierarchicznemu opartemu na rządach nie wielkiej grupy zwycięzców w trwającej ciągle rywalizacji. U Pro
tagorasa mamy nacisk położony raczej na umiejętności koopera cyjne, które nie tylko czynią anachronicznymi dawne etyki ary- stokratyczno-rycerskie, alenadto kształtujązupełnie nowe podej ście polityczne.
Nowy człowiek Protagorasajest istotą mierzącą, co oznacza, że podejmuje świadome decyzje odnośnie swojego miejsca w zbiorowości i wobec innych ludzi. Zbiorowość składasię z ta kich właśnie jednostek mierzących, a więc dokonujących nieza leżnych wyborów. Stanowi ona zatem najwyższąinstancję okre ślającą ludzkie cele i wartości. Religia, moralność, filozofia - wszystko to jest formą współistnienia jednostek ze sobą, a więc wszystko to jest odpowiedzią na ludzkie potrzeby i na potrzeby państwa stworzonego przez jednostki. Świat - zgodnie z wersją ezoterycznej koncepcji Protagorasa - jest zmienny, wewnętrznie zróżnicowany i być może nawet pozbawiony jakiejkolwiekjed
ności substancjalnej. Ale jedność taka - względnie trwała i stabil
na - może być uzyskana dzięki decyzjom politycznym, a więc dzięki decyzjom ludzi, którzy kierując się swoją miarą, czyli sa modzielnymosądem, wzmacniają pewne aspekty rzeczywistości, uznającje za bardziej odpowiadające ich potrzebom. W ten spo sób czynią logos słabszy silniejszym, nadając pewnym treściom status reguł obowiązujących w życiu zbiorowym. Wszystkie ustroje posiadają podobny charakter decyzyjny, a więc rozstrzy
gają kwestię podstawowych reguł i wartości; demokracja wszela
ko tym różni się od innych i tym nad nimi góruje, że stwarza teren, na którym spotkać się mogąwszystkie jednostki mierzące i dające im szansę uczestnictwa w procesie tworzenia zasad18.
18 Chciałoby się powiedzieć, iż jeśli owa interpretacja miałaby być prawdziwa, to mielibyśmy tutaj do czynienia po raz pierwszy ze wspomnianą powyżej for
mułą Richarda Rorty’ego o pierwszeństwie demokracji wobec filozofii.
Jeślipominiemy interpretację pierwszą -aodrzucenie poglą
du, iż Protagoras przewidywał stopniowe uniwersalizowanie i obiektywizowanie prawdy nie powinno się wydać przesadnie kontrowersyjne - pozostaniemy wobec wyboru interpretacji subiektywistycznej idemokratycznej. Czym one różnią się odsie
bie i naczym polega istota sporumiędzy nimi? Upraszczając oba wywody na potrzeby skrótu argumentacyjnego, można powie dzieć, że o ile w interpretacji subiektywistycznej demokracja ja
wić się będzie jako jedna z ewentualności, możliwa, częściowo przypadkowa, aczęściowo wynikła z decyzji -przy czymokoli
czności takiej decyzji nie są określone - o tyle w interpretacji ostatniej ustrój demokratyczny będziestanowił cośw rodzaju ko
niecznego efektu pewnego modelu człowieka i poznania. Wyra żając to prościej: według subiekty wistów demokracja może po wstać w wyniku perswazji, świadomego wyboru lub zbiegów okoliczności, a może też nie powstać w ogóle, podczas gdy we
długzwolenników interpretacji trzeciej ustrój ten stanowi natural
ną konsekwencję przyjętych założeń epistemologicznych i onto
logicznych. Dla subiektywistów nie ma więc oczywistego przej
ścia między epistemologią i Ontologią zjednej strony, a konce pcją polityczną z drugiej, dla demokratów natomiast takie przej
ście istnieje.
Dla subiektywistów świat Protagorasaoraz świat Teajteta nie różnią się od siebie: każdy stanowi przykład arbitralności ludz kich konstrukcji intelektualnych i politycznych. Dlaczego w świecie, w którym nie ma stabilnego porządku ontologicznego
i epistemologicznego, mamy wybrać demokrację raczej niż oli
garchię, dlaczego mamy akceptować to, co cywilizowane, a nie to, co nieokiełznane - na to pytanie mamy ledwie sugestię, iż w człowieku istnieją pewneskłonności ku takim właśnie rozwią zaniom. Jeśli jednak ktoś wybierze zamiast demokracji tyranię, a zamiast życia w pokoju politycznym indywidualistyczne nie okiełznanie, wówczas nie ma podstaw, by taki wybór napiętno waćjako niezgodnyz naturą rzeczy. W jednym i w drugim przy padku człowiek dokonujący wyboru lub podporządkowujący się wyborom innych postępować będziezgodnie z zasadą homo men- sura, która opisuje naturalny stan bytowania ludzkiego.
Zwolennicy interpretacji trzeciej natomiast będą sugerowali, iż ze świata Teajteta do świata Protagorasa istnieje wyraźna dro
ga. Zasada homo mensuranie odnosi się do naturalnego (zwierzę cego, jak sugeruje w Teajtecie Sokrates, polemizując z Protagora- sem i dopowiadając, iż miarą każdej rzeczy może być małpa) bytowania ludzkiego, lecz zaczęła obowiązywać w świecie, w którym runęły ontologiczne i epistemologiczne złudzenia.
Człowiek mierzący to człowiek wyzwolony z tradycyjnych hie rarchii, z mitologicznego obrazu rzeczywistości, ze złudzeń oby
czaju, z posłuszeństwa religijnie usankcjonowanym systemom politycznym i moralnym. W niektórych przypadkach będzie to człowiek z pospólstwa wyznający prostą wizję poznania, w in nych będzie to człowiek intelektualnie wyrafinowany, który- tak jak Protagoras w swojej teorii ezoterycznej- dostrzega brak jed
ności w samych podstawach bytu i poznania. W takim świecie zindywidualizowanym powstaje konieczność nawiązania konta ktu intelektualnego i politycznego między ludźmi, którzy porzu cili ten rodzaj kontaktów i zobowiązań, jaki przekazała tradycja.
Demokracja jawi się wówczas jako najbardziejoczywisty i narzu cający się sposób komunikowania się i współpracy na poziomie politycznym, ale także na poziomie moralnym i intelektualnym.
Wzajemne uczenie się, koordynowanie poglądów, wnikanie w in-
tencje i presupozycje innych ludzi, negocjowanie, równoważenie racji, tolerowanie nieusuwalnych sprzeczności są jedynymi mo żliwymi sposobami dochodzenia do rozstrzygnięć w relacjach międzyjednostkowych, ale także w kwestiach państwa, religii, moralności i filozofii. Inne rozwiązania - arystokratyczne czy monarchiczne- nie tylko odwołują się dowyobrażeń i mniemań przebrzmiałych, niemożliwych dozaakceptowania dla człowieka mierzącego, ale są anomalią zagrażającą samym podstawom indywidualnej i zbiorowej egzystencji.
Czy obie te interpretacje dadzą się łatwo pogodzić z Platoń
skim tekstem i przedstawionymi tam poglądami Protagorasa, to problem osobny. Wydaje się, że subiektywiści są bliżej tekstu niż rzecznicy interpretacji ostatniej. Tym dość łatwo jest wykazać korzystanie zrozmaitych współczesnych intuicji i nasycanie nimi myśli sofistów. Tutaj zresztą tkwi podstawowa słabość ich tezy.
Widać wyraźnie, że sankcjasubiektywistycznej interpretacji Pro tagorasa dla demokracji jest nie tylko słabsza, ale czyni proble
matyczną trwałość demokracji, a nawet samo jej istnienie. Jaką moc może posiadać wiara demokratów, że rozwój życia zbioro wego będzie przebiegał według ich scenariusza i że nie zrealizują się pesymistyczne scenariusze subiektywistów? Czy człowiek zindywidualizowanyw takim sensie,w jakim ujmowali to sofiści myślący podobniejak Protagoras, okaże się istotą wystarczająco cywilizowaną, zdyscyplinowaną i samoświadomą, a jeśli tak, to co gomoże w takim stanieutrzymać, by potrafił uniknąć destru kcyjnych pokus, jakie niesie ze sobą formuła homo mensura?
Jeśli zaś uznamypowyższe wątpliwości za zasadne,to odpo wiedniomniej wiarygodnewydaćsięnam musi przekonanie - tak uporczywie wyrażane w nowożytnych tekstach - iż myśl sofi
stów zawiera przesłanie przychylne liberalnej demokracji. Rzecz nie tylko w tym, iż z myśli tej można wywieść inne konsekwen
cje, dalekie od liberalno-demokratycznych zasad. Fakt, iż filozo fowie,oskarżając tęmyśl o arbitralność i zbytnią uległość wobec
praktyki, sugerowali jej ukrytą skłonność do wspierania tyranii, jest tutaj znaczący i nie może być lekceważony. Opowiadającsię po stronie sofistów, współcześni autorzy zbyt lekkomyślnie zle
kceważyli to, coprzeciw nim pisali filozofowie.
Nawet jeśli prawdą jest, iż Protagoras, dostrzegając w swo ich poglądach potencjał arbitralności sprzyjający tyranii, postulo wał obyczajową łagodność jako przeciwwagę dla takiej ewentu alności, to i tak pozostaje kwestią otwartą, w jaki sposób można ów postulowany rezultat osiągnąć. Wjaki sposób - innymi słowy - człowiek będący miarą wszystkiego osiągnie stan zdyscyplino wania i moralnej świadomości, który powstrzyma go od skłonno
ści destrukcyjnych? W kwestii rozwoju moralnego człowieka i wychowania filozofowie mieli do powiedzenia znacznie więcej i czynili to w sposób znacznie bardziej inspirujący niż sofiści.
A skoro tak, to uprawnioną wydaje się konkluzja, iż sofistyce pozostawionej samej sobie, bez refleksji filozoficznej, bez tych wszystkich dobrodziejstw, jakie powstają w człowieku bez niej i niezależnie od niej, niełatwo byłoby urzeczywistnić tewszystkie cele,jakie stawiali przed niąjej starożytni i współcześni zwolen
nicy.